• Nie Znaleziono Wyników

Okupacyjne adresy – mieszkania przy ulicy Listowskiego i Ciasnej w Grodnie - Anna Jelinowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Okupacyjne adresy – mieszkania przy ulicy Listowskiego i Ciasnej w Grodnie - Anna Jelinowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ANNA JELINOWSKA

ur. 1924; Warszawa

Miejsce i czas wydarzeń Grodno, II wojna światowa

Słowa kluczowe Grodno, II wojna światowa, okupacja niemiecka, mieszkania pożydowskie, współlokatorzy, dentystka Krawecka, Żydzi, stosunki posko-żydowskie, getto w Grodnie, likwidacja getta w Grodnie, Holokaust, Amilkar Kosiński, działalność konspiracyjna

Okupacyjne adresy – mieszkania przy ulicy Listowskiego i Ciasnej w Grodnie

Był to dom dość paskudny, piętrowy. Należał do rodziny żydowskiej i w związku z wysiedleniem tam mieszkających osób do getta, zostały tam osiedlone z kolei różne osoby przesiedlane z jakichś takich miejsc, które Niemcy zabierali dla swoich celów.

W tym mieszkaniu mieszkały trzy rodziny – byłyśmy my z matką, była rodzina sowiecka, która nie uciekła wtedy, kiedy Niemcy zajmowali Grodno, oni woleli zostać, niż się wycofywać, i mieszkała gosposia tych Żydów, którzy wcześniej tam mieszkali, była raczej Białorusinką niż Polką.

Była oczywiście wspólna kuchnia, wspólna łazienka, ale nie było jakichś konfliktów.

Ta rodzina sowiecka, to się strasznie bała wszystkiego, tak że oni starali się jak najmniej wychodzić, jak najmniej się pokazywać, nie rozmawiali w ogóle z nikim, starali się tak zachowywać, jakby ich w ogóle nie było. Ta gosposia była dość taka hałaśliwa, prostacka. Starała się tam coś jeszcze z tego mienia ocalić dla tych swoich byłych chlebodawców, więc była to na pewno osoba o dobrym sercu, ale jakichś tam kontaktów z nią nie było.

Myśmy się później stamtąd przeniosły do jeszcze innego mieszkania. To było mieszkanie na terenie zlikwidowanego getta, ono się znajdowało prawie na tyłach kościoła garnizonowego, do którego przylegało getto. To było mieszkanie w domu, w którym mieszkał taki znany bardzo i ceniony dentysta żydowski, Awe Puch. Tylko ze słyszenia wiedziałyśmy, że taki jest, bo my akurat chodziłyśmy do innej dentystki. To była ciotka doktora Birgera, pani Krawecka. Ona mieszkała przy ulicy Dominikańskiej.

Taki był dla nas bardzo tragiczny przypadek, że w czasie likwidacji getta, [kiedy]

uciekali Żydzi i starali się gdzieś przechować w mieszkaniach zaprzyjaźnionych Polaków, do tego mieszkania na Listowskiego jeszcze, [gdzie] mieszkali ci obcy ludzie, tacy niepewni, przyszła taka rodzina i później przyszła właśnie ta pani

(2)

Krawecka i mama uważała, że nie ma możliwości wprost, żeby i ją jeszcze też tam przechować. Tak że ona musiała się z tym pogodzić, odeszła. Pamiętam doskonale ją idącą ulicą, patrzyłam tak za nią i to było strasznie przykre. Myśmy tego same nie widziały, ale ktoś ze znajomych nam mówił, że zastrzelili ją Niemcy idącą ulicą.

Nam zależało na tym, żeby się wyprowadzić z tamtego mieszkania przy Listowskiego ze względu na konspiracyjne różne działania, w których uczestniczyłyśmy, to było bardzo ryzykowne, że to widzą ludzie, że ktoś do nas przychodzi. Ponieważ obie pracowałyśmy w niemieckim zarządzie miasta, więc ci nasi przełożeni Niemcy zaproponowali, że jest możliwość uzyskania wygodnego mieszkania, może nas to interesuje i mama zaraz z tego skorzystała. To było duże mieszkanie, za duże na nas dwie, i zamieszkały razem z nami takie zaprzyjaźnione osoby. To była pani Maria Kosińska ze swoim synem, który miał na imię Amilkar, Amilkar Kosiński. Pan Kosiński był majorem Wojska Polskiego i zginął w [19]39 roku w czasie kampanii wrześniowej.

Mirek, czyli ten właśnie Amilkar, był o rok młodszy ode mnie, no i myśmy się bardzo przyjaźnili, bardzo. To była taka autentyczna przyjaźń, bez cienia jakiegoś zainteresowania innego rodzaju. Najśmieszniejsze było to, że myśmy były w AK, a Mirek był w NSZ-ecie, tylko myśmy o sobie wzajemnie nic nie wiedzieli. No, ale myśmy były spokojne, że wszystko to, co się dzieje u nas, nie będzie nigdzie wynoszone ani komentowane, no i tamta strona tak samo. Myśmy sobie wzajemnie pomagali w różny sposób, jak tylko można było. Prawie takie stosunki [panowały] jak w rodzinie, chociaż one wynikały tylko z przyjaźni i wzajemnej chęci pomocy. Mirek pracował w fabryce tytoniowej, tam dużo młodzieży grodzieńskiej pracowało w czasie okupacji niemieckiej, bo to była możliwość uniknięcia wysłania na roboty do Niemiec.

Data i miejsce nagrania 2005-04-30, Puławy

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Później, jak już zostało utworzone getto, było znacznie mniej Żydów na ulicach, dlatego że oni byli zamknięci w gettach, tam były zorganizowane jakieś takie różne zakłady,

Zaopatrzenie było może nawet jeszcze gorsze, można by powiedzieć, pod pewnymi względami, ale było w jakiś sposób zorganizowane, bo pod okupacją sowiecką to wszystko było na

Na naukę i przygotowywanie się do lekcji czasu nie było wiele, ale nauka się odbywała.. Wiem, że matka porozumiewała się z wieloma znanymi jej nauczycielami,

Spokojnie zupełnie włożyłam [go] do teczki z korespondencją, bo po otworzeniu koperty [zawartość] wkładało się do takich teczek z korespondencją dla poszczególnych

Przychodziły różne zaprzyjaźnione osoby i te dyskusje bywały w takim trochę szerszym gronie, z tym że to nie były bardzo liczne spotkania towarzyskie, ale kilka osób

Na rogu Orzeszkowej i Dominikańskiej, po lewej ręce był sąd, natomiast po drugiej ręce, naprzeciwko sądu, był taki sklep, który dla nas, dzieci był bardzo atrakcyjny..

Podobno był to nakaz i podobno chodziła policja i sprawdzała, ale ja tego tak nigdy nie rozumiałam, bo u nas to się wywieszało spontanicznie i wśród różnych moich

Niemieckiego uczyła nas pani Zdrojewska, też w młodszych klasach, a w starszych pani, której mąż był Polakiem, ona była Niemką i nazywała się Birkówna