• Nie Znaleziono Wyników

Żydzi mieszkali przy ulicy Kurowskiej w Końskowoli - Henryka Jaworska - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Żydzi mieszkali przy ulicy Kurowskiej w Końskowoli - Henryka Jaworska - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

HENRYKA JAWORSKA

ur. 1932; Rudy

Miejsce i czas wydarzeń Końskowola, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Żydzi, ulica Kurowska w Końskowoli, sklepy żydowskie

„Żydzi mieszkali przy ulicy Kurowskiej w Końskowoli”

Trudno powiedzieć ilu [było Żydów w Końskowoli]. Według moich określeń, moich osobistych, tak jak ja sądzę, bo ja na ten temat z nikim nie rozmawiałam i na ten temat nikt nie mówił, ale niewielka była przewaga Polaków. Bo jak tak kojarzę, jeżeli ulica Kurowska mieszkali sami Żydzi, a to jest taka dłuższa uliczka, no to sami Żydzi mieszkali przy Kurowskiej, tu przy tej co idzie się do Lublina, to ulica Lubelska, no to tam było mniej domków, jak i do tej pory niewiele jest tych domków, tam nic domów nie przybyło, kościół, no poza kościołem, to tam Żydzi mieli tą bożnice i tą tak zwaną żydowską i te swoje modły robili, i ten sklep, później ta sodówka, później tam już była przestrzeń, Tarłosy tylko mieszkali, no i tamci jeszcze jedni. No Żydów było, no nie wiem czy może nie była przewaga, trudno powiedzieć, naprawdę nie mogę określić, ale w każdym razie po domach, tak według mojej orientacji, tak pamiętam te wszystkie domy, no później tam w kierunku młyna no to były zagęszczone te domki, tylko też nie wiem, czy to były wszystkie Polaków domki, czy może w niektórych też mieszkali Żydzi.

Żydzi mieszkali przy Kurowskiej, tak. Ulica Kurowska na pewno istnieje, no chyba, żeby zmienili nazwę. Kurowska ulica to będzie jeszcze wcześniej, to znaczy jak jest ten rynek i jest ten kościół, za kościołem jest piekarnia, to tu zaczyna się ulica Kurowska i jedzie się do Młynek. Nie wiem dlaczego Kurowska nazywali tą ulice, nie wiem, dlaczego Kurowska a nie Lubelska. No, bo też można tamtędy dojechać do Kurowa, bo tą uliczką, tą ulicą Kurowską to się jedzie, później po wyzwoleniu tam gmina była, już tam trochę było rozbudowy, rozbierali może niektóre te takie żydowskie domki, ale to było takie zagęszczone, że jeden przy drugim, tak jakoś gęsto było i tych schodów tak dużo było, i na tych schodach te Żydówki. To ta ulica Kurowska, no to tą ulicą Kurowską można dojechać do Witowic, to jest… nie przy kościele, od ulicy Lubelskiej, gdzie się jedzie do Lublina, tylko przy kościele od ulicy drugiej, tą Kurowską no i druga tam gdzie się jedzie do Sielc, do Młynek. To tak jakby właśnie takie skrzyżowanie, to jest ta ulica Kurowska, to tam było ich najwięcej, i mieli

(2)

tam te różne sklepiki czy może powynajmowane, nie wiem, skąd, dlaczego? Ten Szymucha to miał taki już, no taki duży to był dom, jakby z przodu był jakiś sklepik też, taki jakby nieduży taki sklepik, też jakaś sodówka może, ale szło się tak niżej i tam był właśnie taki olbrzymia, duża przestrzeń, no tak na moją wyobraźnię to tam mogło być ze dwieście metrów kwadratowych i tam było poukładane na stołach, były takie długie stoły i na tych stołach były poukładane różne materiały. A tak stały oparte znów gdzieś materiały tak jakby siatka, nie siatka, coś takiego widziałam też. A kaflarnia, no kaflarnia też była żydowska przecież, jak się jedzie do Lublina, to po prawej stronie. Jeszcze ta kaflarnia funkcjonowała dosyć długo, a teraz to nie wiem co oni zrobili z tym, to przecież kaflarnia też była żydowska, to też był duży obszar metrów kwadratowych, nie wiem ile tam mogło być, ale dosyć dużo… kto tam pracował, też nie wiem, zaopatrywali się, oni mieli takie możliwości, że tam pociągami wszystko przyjeżdżało na stację, oni chodzili tylko odbierali ten towar, nie wiem czy dowozili, tego to już nie wiem, jakimiś furmankami, jakimiś może wynajmowanymi różnymi, no nie wiem ze stacji kolejowej, czy jakieś transporty przyjeżdżały od czasu do czasu, bo ja tam samochodów dużo nie widziałam, od czasu do czasu widziałam jakiśkolwiek samochód to biegliśmy szybko, zobaczyć jak ten samochód wygląda.

Jak letnicy przyjechali do Rud w trzydziestym tam któryś roku do dziewiątego, to tam przecież, och bo samochodem, to jaki to samochód, jak to wygląda, a przecież teraz mamy potąd samochodów, Boże jak to się wszystko zmieniło.

Data i miejsce nagrania 2003-11-27

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Agata Kołtunik

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

To był człowiek inteligentny, jakie on miał ręce, na niego było popatrzyć, na jego ręce, to był tak jak jakiś arystokrata.. Był tak przystojny i tak kulturalny, że takich

Żydzi chodzili po wsi, skupowali mleko w bańki, czasem śledzia przyniósł do domu – Żyd wszystko przynosił do domu i niektórzy brali od nich te różne towary, a za to

No, ci żołnierze, to byli młodzi chłopcy, harmonię mieli, grali i ten jeden czerwonoarmista, to był całkiem fajny człowiek.. Ten starszy, to był taki raczej z rezerwą trochę

Może i prawda, że coś gdzieś chlapnął, może, wtedy już kończyła się wojna.. To był ten, którego ja wprowadziłem do AK, dałem mu karabin

W okresie okupacji, kiedy oni wszyscy nie zostali zabrani z Tykocina, pamiętam święta, to była Wielkanoc – jeszcze Rosjanie byli, bo Tykocin potem był rosyjski, dopiero wybuchła

[Mieszkają dalej], bo to już nie tych pierwszych Machulskich, tylko ci Żydzi to byli u jego rodziców. I jedna pani, mojej koleżanki matka, też

Jak pan przyszedł, jak pan tylko miał pół pieniędzy, na przykład tam było dziesięć złotych czy piętnaście on chciał za trzy metry na garnitur, tak jak na pana czy na mnie, to

Byli na ulicy Nowej, która teraz nazywa się Lubartowska i tak chodzili od sklepiku do sklepiku, bo mamie nic się nie podobało.. Wyszli z jednego sklepu, a za nimi wybiegł