• Nie Znaleziono Wyników

Ulica Dominikańska i plac Batorego w przedwojennym Grodnie - Anna Jelinowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Ulica Dominikańska i plac Batorego w przedwojennym Grodnie - Anna Jelinowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ANNA JELINOWSKA

ur. 1924; Warszawa

Miejsce i czas wydarzeń Grodno, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe Grodno, dwudziestolecie międzywojenne, ulica

Dominikańska, plac Batorego, kościoły, zabytki

Ulica Dominikańska i plac Batorego w przedwojennym Grodnie

Na ogół przy Dominikańskiej mieszkali Polacy i Żydzi. Ale jeżeli chodzi o Żydów, to były to takie zamożne rodziny żydowskie. Ulica Dominikańska była jak gdyby przedłużeniem takiej głównej arterii, która biegła od dworca kolejowego do centrum miasta. Ta główna arteria to była ulica Orzeszkowej, bo przy tej właśnie ulicy mieszkała Orzeszkowa i tam znajdował się domek, który był jej własnością. Ulica Orzeszkowej biegła prosto, a Dominikańska potem troszkę skręcała w lewo. Na rogu Orzeszkowej i Dominikańskiej, po lewej ręce był sąd, natomiast po drugiej ręce, naprzeciwko sądu, był taki sklep, który dla nas, dzieci był bardzo atrakcyjny. To był sklep prowadzony przez – nie jestem pewna – Ormianina i tam były takie różne wschodnie słodycze, tak że to bardzo nas tam zawsze kusiło. Natomiast już przy samej ulicy Dominikańskiej była elegancka cukiernia, chyba Europejska się nazywała. Były domy, takie raczej piętrowe, dwupiętrowe, murowane. W pewnym miejscu na tej ulicy znajdował się skwer, ten skwer przylegał bezpośrednio do budynku gimnazjum, w tym miejscu znajdował się kiedyś kościół, który należał do klasztoru, ale ten kościół został rozebrany przez władze carskie. Tak jakby w przedłużeniu gimnazjum, a właściwie jeszcze w tym samym budynku, ale już na samym końcu, znajdowała się biblioteka pedagogiczna.

I potem ulica dochodziła do placu Batorego, to był główny plac miasta, prostokątny i na dwóch krótszych bokach znajdowały się kościóły. Kościół, który prawie że u wylotu Dominikańskiej był, to był kościół garnizonowy, dawna fara Witoldowa, kościół stary, ongiś zbudowany przez Witolda. Ten kościół później władze carskie zarekwirowały i tam była cerkiew garnizonowa, a po odzyskaniu niepodległości kościół wrócił do Kościoła katolickiego i tam prowadzono takie dość zasadnicze roboty, usuwające wszystkie te zmiany, które wynikały z tego, że była to cerkiew. I wtedy pod tynkiem odkryto bardzo ciekawe freski stare. Może nie z okresu Witolda, ale w każdym razie na pewno z okresu jagiellońskiego. Ten kościół teraz nie istnieje, ponieważ w 1962 roku został wysadzony w powietrze. Natomiast po drugiej stronie placu Batorego

(2)

znajduje się do dziś barokowy kościół, który był kościołem farnym, a teraz jest katedrą. To jest kościół pojezuicki i do tego kościoła przylegał kiedyś klasztor jezuicki, który przez władze carskie został zamieniony na więzienie i to więzienie jest tam nadal. Też taki zabytkowy budynek przy placu Batorego to tak zwana Batorówka. To był duży murowany dom, zbudowany w okresie, kiedy Batory przebywał często w Grodnie, a w tym czasie były jakieś prace remontowe prowadzone w zamku, gdzie zwykle mieszkali królowie polscy, przebywając w Grodnie, i właśnie w tym czasie Batory mieszkał w tej Batorówce i stąd ta nazwa, która pozostała właściwie do dzisiaj.

I jeszcze jeden taki charakterystyczny budynek, to taka kamienica z czerwonej cegły z dziewiętnastego wieku, taka niby to pseudogotycka, to była kamienica kupca Murawiewa, przez rosyjskiego kupca wybudowana.

Ze szkołą to myśmy chodziły do fary, czyli do tego barokowego, do tego pojezuickiego [kościoła], natomiast kiedy się chodziło indywidualnie, to najczęściej do tego kościoła garnizonowego. Nasz prefekt to był ksiądz Sawaniewski, on później mieszkał i pracował w Białymstoku, już po tych wszystkich przesiedleniach. Taki charakterystyczny bardzo był ksiądz z tego garnizonowego kościoła, to był wojskowy, ale nie mogę sobie przypomnieć w tej chwili nazwiska, chociaż dobrze znałam. Po pierwsze, był bardzo przystojny, a po drugie, miał taki sprężysty chód, taki raczej wojskowy niż kościelny, o tak bym powiedziała.

Data i miejsce nagrania 2005-04-30, Puławy

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Później, jak już zostało utworzone getto, było znacznie mniej Żydów na ulicach, dlatego że oni byli zamknięci w gettach, tam były zorganizowane jakieś takie różne zakłady,

Przychodziły różne zaprzyjaźnione osoby i te dyskusje bywały w takim trochę szerszym gronie, z tym że to nie były bardzo liczne spotkania towarzyskie, ale kilka osób

Podobno był to nakaz i podobno chodziła policja i sprawdzała, ale ja tego tak nigdy nie rozumiałam, bo u nas to się wywieszało spontanicznie i wśród różnych moich

Niemieckiego uczyła nas pani Zdrojewska, też w młodszych klasach, a w starszych pani, której mąż był Polakiem, ona była Niemką i nazywała się Birkówna

Ale bywali i tacy sprzedawcy, którzy mówili bardzo czystym polskim językiem i było wiadomo, że to są ludzie, którzy przyjechali od strony Augustowa, bo tam już zaczynały się

To już nam później było lepiej, bo tak na początku jak pracował, to tak byle jak było, ale później to już jak zakładali te centrale telefoniczne, to już dobrze nam było żyć,

Pamiętam, na 3-go Maja i na mojej ulicy w budynku Kolei Państwowych był sklep w suterenie, gdzie sprzedawali ten chleb na kartki. No to ja zwykle byłam delegowana

Więc wysłał mnie do kina Wyzwolenie, była tak koszmarna kolejka, nie wiem na co rodzice chcieli pójść.. Z płaczem wróciłam do domu, bo mnie wypychali z