• Nie Znaleziono Wyników

Protokół przesłuchania świadka 93

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Protokół przesłuchania świadka 93"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

POLSKI INSTYTUT ŹRÓDŁOWY

W LUND 77

Dädesjö, dnia 12/I.1946 r.

Magister praw Bożysław Kurowski przyjmujący protokół asystent Instytutu

przepisany

Protokół przesłuchania świadka 93

Staje Pani Bittner Janina urodzona 17/X.1920.

w Krakowie , zawód absolwentka Szkoły Handlowej

wyznanie rzymsko-katol. , imiona rodziców Julian i Jadwiga ostatnie miejsce zamieszkania w Polsce Warszawa ul. Grójecka nr 29.

obecne miejsce zamieszkania Dädesjö

pouczony o ważności prawdziwych zeznań, oraz o odpowiedzialności i skutkach fałszywych zeznań, oświadcza, co następuje:

przebywałem w obozie koncentracyjnym w Ravensbrück

w czasie od 27.VIII.44 do 15/IX.1944 jako więzień polityczny pod numerem 59646 i nosiłem trójkąt koloru czerwonego z literą „P”

następnie przebywałem w Neustadt-Gläve [sic]

od 16/IX.1944 do 1 marca 1945.

potem do 21/III.45. w Ravensbrück – Straffblok [sic]

następnie w Hamburgu obóz Wandsbeck [sic] przez dwa tygodnie przy pracy na ruinach, wreszcie do dnia 1/V.1945 r. w obozie w Ochsenzoll

Na pytanie, czy w związku z pobytem, względnie pracą moją w obozie koncentracyjnym mam jakieś szczególne wiadomości w przedmiocie organizacji obozu koncentracyjnego, trybu życia i warunków pracy więźniów, postępowania z więźniami, pomocy lekarskiej i duchowej oraz warunków hygienicznych w obozie, oraz szczególnych wydarzeń, tudzież wszelkiego rodzaju przejawów życia więźniów w obozie, podaję, co następuje:

Zeznania zawierają 6 stron ręcznego pisma i w treści swej obejmują, co następuje:

1. W Ravensbrück na kwarantannie w „Zelt”

2. W obozie w Neustadt-Gläve: Praca w olbrzymich, nieogrzanych halach fabryki samolotów – silne odmrożenia rąk, nóg i twarzy – Katowanie kobiet przez Weissa – Znośne warunki jedzenia i mieszkalne – Potworne warunki bytu dla transportów (5000 więźniarek) z ewakuowanego Oświęcimia – Rewir, brak środków leczniczych – Zawszawienie – Złe stosunki Polek z Rosjankami – Sadystyczne Niemki 3. W obozie Hamburg Wandsbeck – Praca na ruinach.

4. W obozie Ochsenzoll – bicie – uwolnienie.

BLOMS BOKTRYCKERI, LUND 1945

(2)

Polski Instytut Źródłowy 1.

w Lund Dädesjö – Ramnåsa 12/I.1946 r.

Protokoł [sic] zeznań świadka Bittner Janiny, urodzonej dnia 17/X.1920 r. w Krakowie, absolw. Szkoły Handl.

W Ravensbrück we wrześniu 1944 r.

Do Ravensbrück przywieziono mnie z ewakuowaną Warszawą. Umieszczono nas w liczbie około 1000 kobiet w namiocie, gdzie przebywałyśmy przez dwa tygodnie. Spało się na ziemi pokrytej cienką warstwą słomy, każda z nas miała po jednym kocu. Było niesłychanie ciasno i brudno, gdyż „Zelt” był już poprzednio zamieszkały i przez robactwo zanieczyszczony. Przez tydzień przebywałyśmy w bloku nr 26, skąd już częściowo chodziłyśmy do pracy na „Piaski” przy przesypywaniu piasku oraz pchaniu lor. Wreszcie ubranych w pasiaki, przewieziono nas do Neustadt-Gläve, około 50 klm. od Ludwigslust.

W obozie w Neustadt-Gläve.

Było tam nas kobiet stale 900. Była tam fabryka samolotów, kadłubów, skrzydeł i kół. Pracowałyśmy tam 12 godzin dziennie, przyczem [sic] niedziele i święta były wolne od zajęć. Praca polegała na montowaniu części samolotu z wyjątkiem motorów, które przychodziły gotowe. Były tam olbrzymie hale, nieogrzewane i dlatego mróz i zimno to były czynniki najbardziej dokuczliwe przy pracy. Wiele bardzo kobiet miało silne odmrożenia rąk, nóg i twarzy. Praca przy metalach podnosiła jeszcze skutki zimna. Transportowanie, dźwiganie ciężkich części było też ponad sił kobiet. Praca odbywała się także w nocy i w czasie tej nocnej zmiany kobiety, które pracowały w liczbie 400-ta nie otrzymywały żadnego jedzenia, jadły razem z innymi w ciągu dnia i sen ich przez to bywał przerywany. Praca w nocy

(3)

była bardzo męcząca. Wpadał często Lagerführer Weiss, który przy swoim stale złym humorze, jeżeli zauważył jakieś drobne niedociągnięcia lub że któraś grzała się przy kaloryferze, lub zdrzemnęła się (co się rzadko zdarzało) zbierał po pracy wszystkie kobiety i dokonywał egzekucji na winnej. Wyładowywał się w biciu metrową gumą zpoczątku [sic] po głowie i plecach, a później tylko po pośladkach na skutek zwróconej mu uwagi przez komendantkę Petzolt. Wszystkie musiały stać na baczność, przypatrywać się w milczeniu, jak on katował jedną po drugiej. Miał wyraz twarzy jakiegoś obłąkańca i kiedy usłyszał jakieś [dopisek nad tekstem]

głosy [/dopisek] lub jęki wśród przypatrujących się to wpadał w szał i bił gdzie którą popadło. Zdarzały się te egzekucje kilka razy w tygodniu. – Dowiedziałam się później, że tenże sam Weiss znany był poprzednio w obozach innych z katowania kobiet, a w szczególności w Wandsbeck, gdzie zastrzelił dwie kobiety i jedną na oczach wszystkich więźniarek powiesić kazał. Pozatem [sic] tenże Weiss prowadził transport ewakuacyjny z obozu w Bendorfie do Hamburga. W obozie w Neustadt-Gläve miałyśmy warunki jedzeniowe i mieszkaniowe naogół dobre a raczej możliwe. Natomiast transporty, które począwszy od 15/I.1945 r. nadchodziły z

Oświęcimia w czasie aż do 15/II. miały warunki wprost potworne. Spały one po cztery na łóżku, na ziemi, bo łóżka się zawaliły, jedzenia dostawały 1/4 litra i chleb na 8. Śmiertelność była bardzo wielka. Umierało ich mniej więcej po 20–30 kobiet, a było w sumie 5000 (pięć tysięcy). Myśmy w tym czasie były odseparowane od nich, miałyśmy zawsze te same warunki, byliśmy pod opieką fabryki, spałyśmy po dwie na łóżku. Wydaje mi się, że było wśród tych ewakuowanych z Oświęcimia życie podobne do tego z Bergen Belsen, o któ-

(4)

rym wiem z opowiadania. W naszych 900 kobiet były zpoczątku same Polki z ewakuowanej Warszawy, kiedy jednak wymieniano stare, słabe i chore w Ravensbrück, przywożono ztamtąd [sic] już Rosjanki, Jugosłowianki, Francuzki i parę Niemek. Były one na funkcjach w obozie albo na lepszych stanowiskach. Bloki miały światło elektryczne, a jeżeli chodzi o kanalizację były t. zw. angielskie klozety i urządzenia wystarczające, choć się często psuły. Chorych wywożono do Ravensbrück, a w dwuch [sic] wypadkach śmiertelnych, pochowano je na cmentarzu ewangielickim [sic] w Neustadt. Do zanotowania jest jedno urodzenie dziecka i w tym wypadku matka z dzieckiem przewieziona została do Ravensbrück. Gdzie grzebano te z bloków ewakuowanego Oświęcimia nie wiem, ciągle w tych samych trumnach gdzieś poza bramę wynoszono. Rewir był i lekarz prywatny – Niemiec, który do nas dochodził starał się jak mógł, żeby nam pomóc, ale nie miał wystarczających środków i został wnet usunięty za zbyt gorliwe opiekowanie się nami i protesty w stosunku za do Weissa, za jego katowanie. Obóz był także zawszawiony, starania o odwszawienie nie dały wyników, a przez zamianę koców wszy się jeszcze więcej rozpanoszyły. Wypadków ucieczki z obozu pamiętam kilka, a mianowicie w połowie grudnia uciekły dwie Rosjanki, a 3/II.1945 r. znów dwie, w tydzień po nich uciekło 12 Rosjanek razem z Postem, ale te już z transportu z Oświęcimia i pod koniec miesiąca uciekły dwie Polki. Wszystkie wypadki udały się, myśmy nie ponosiły żadnej odpowiedzialności, tylko długie apele były naskutek [sic] ucieczki, bo nie mogły się doliczyć stanu. Komory gazowej nie było, selekcji nie dokonywano, operacji doświadczalnych również nie. – Za dobrą pracę otrzymywały kobiety w fabryce premje. Było to 3 razy w całym okresie czasu, jedne

(5)

4.

dostawały mniej, inne więcej, (tak że mniej więcej wszystkie otrzy) ale było to zasadniczo bez znaczenia.

Premje te otrzymywało się nie w pieniądzu, a jedynie w postaci jedzenia, m. i. tłuszczu, sucharów. Współżycie między samymi Polkami było dobre, kiedy jednak przyjechały Rosjanki, Ukrainki nastało zamieszanie, kradzieże, kłamstwa i odpowiedzialność ponosiły wszystkie kobiety. Stosunki Polek z Rosjankami nie były dobre, póki ich nie było miałyśmy święty spokój, z ich przybyciem zaczęły się przykrości i mimo, że myśmy starały się w stosunku do nich być całkiem poprawne, one stanowiły element zaczepny i nieraz się słyszało z ich ust, że was Polki trzeba wszystkie wyrżnąć (wyrezać [sic]). To była ich stała groźba. Specjalnie, kiedy byłam w zarządzie bloku starałam się, żeby one miały lepszą bieliznę i żeby nie dawać powodu do żalów – mimo to one zawsze były nienasycone. Trzeba było wreszcie wyodrębnić je i umieścić w osobnej sali i wtedy się trochę uspokoiło. – W czasie Bożego Narodzenia obóz postawił choinkę, ale równocześnie dano nam najgorsze jedzenie, był długi apel karny za dobr drobne przewiny i starano nam się widocznie te święta obrzydzić.

Wieczorem na salach odmawiałyśmy modlitwy, również w niedzielę i święta. W Straffbloku byłyśmy z uwagi na brak miejsca gdzie indziej w sumie dwa tygodnie. Okropne było tam traktowanie, poraz [sic] pierwszy spotkałam tam sadystyczne typy kobiet o męskim wyglądzie, które w jakimś ataku furji i histerji biły nas gumami i pałkami, gdzie popadło, przeważnie w głowę i bez powodu. Były to więźniarki Niemki z zielonym albo czarnym trójkątem. Dokuczał bardzo chaos, kompletny brak organizacji w Straffbloku. –

Przeczytano, podpisano, przyjęto:

Janina Bittner

(6)

Polski Instytut Źródłowy 5.

w Lund Dädesjö – Ramnåsa 12/I.1946 r.

Ciąg dalszy zeznań świadka Bittner Janiny, urodzonej 17/X.1920 w Krakowie.

W obozie Wandsbeck.

W Ravensbrück przebrano nas z ciepłej bielizny w letnią i wywieziono nas do pracy do Hamburga do obozu Wandsbeck. Pracowałyśmy na ruinach, ustawiałyśmy się w szeregach i jedna drugiej podawała cegły i układano je przy ulicy. Praca odbywała się bez względu na pogodę, deszcz czy zimno. Było nas wogóle 360 kobiet.

Mieszkałyśmy w barakach, czystych i ogrzewanych kaloryferami. Spałyśmy po dwie w łóżkach piętrowych.

Jedzenie było początkowo dobre, w niedzielę nawet był obiad z dwuch dań, pod koniec jednak brak było dowozu. Prace na ruinach dokuczały nam, bo byłyśmy w lekich [sic] sukienkach i cieniutkich płaszczach jedwabnych i było nam zimno.

W obozie w Ochsenzoll.

Byłyśmy przez 3 tygodnie do końca kwietnia 1945 r. Było nas tam około 1000 kobiet, spałyśmy po dwie w łóżku. Mieszkałyśmy w barakach drewnianych położonych na jednym z przedmieść Hamburga. Był to okres największego głodu, jaki przeżywałam. Kilka dni pracowałyśmy w fabryce, ale ponieważ zabrakło materjału fabrykę zamknięto i myśmy pozostawały na blokach, osłabione z głodu leżałyśmy przeważnie w łóżku.

Dostawałyśmy chleb na 10 kobiet (chleb był 1 1/2 kg.), ponadto 1/2 (pół) litra rzadkiej bardzo jarzynowej zupy i kawę. Lagerführer był potworny, strasznie nas katował, bez powodu. Jak obłąkaniec wpadał do bloku, katował, bił, – chory na chorobę Basedowa, z rozdętą szyją i wysadzonymi oczyma. Przy biciu twarz miał jakiegoś obłąkańca i sadystycznie wyła-

(7)

[stempel]

POLSKI INSTYTUT ŹRÓDŁOWY W LUND

[/stempel]

dowywał się. –

Dnia I/V.1945. przyszedł do nas Lagerführer i ogłosił ewakuację. Zgrupowano nas po 100 kobiet i odesłano nas pieszo do portu Altona. Tam pierwszy raz spotkałyśmy się z Czerwonym Krzyżem i załadowano nas do wagonów towarowych po 50 kobiet i przetransportowano nas do granicy duńskiej, gdzie oficjalnie już przyjął nas Czerwony Krzyż, zdaje się, że duński. W Kopenhadze przejęli nas już Szwedzi i dnia 3/V.1945 r.

okrętem dojechałyśmy do Malmö. Było nas razem parę tysięcy kobiet. –

Powyższe zeznania składam na podstawie najlepszej wiedzy, zgodnie z sumieniem, z tego co osobiście widziałam lub przeżywałam.

Przeczytano, podpisano, przyjęto:

Janina Bittner Świadek robi dodatnie bardzo wrażenie i wiarygodność nie budzi zastrzeżeń.

B. Kurowski asystent Instytutu

Cytaty

Powiązane dokumenty

Oni pierwsi budowali te wodociągi - z tym, że tak na dobre, to wodociągi wiejskie na większą skalę zaczęły być budowane od 1975 roku. Wyszło takie zarządzenie

Chyba ze dwa miesiące temu miałam taki przypadek: starsza pani mieszka z wnukiem, który jest żonaty, ale te stosunki w małżeństwie nie są dobre.. Ona ma osiemset