• Nie Znaleziono Wyników

Protokół przesłuchania świadka 6.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Protokół przesłuchania świadka 6."

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

POLSKI INSTYTUT ŹRÓDŁOWY W LUND

Lund, dnia 26/6 1946 r.

Helena Dziedzicka przyjmujący protokół asystent Instytutu Tajne

przepisany

Protokół przesłuchania świadka 6.

Staje Pan Gawron Władysław urodzon [sic] 28.XI.1923

w Sporyszu pow. Żywiec , zawód student

wyznanie rzym-kat. , imiona rodziców Jan – Honorata Kulig ostatnie miejsce zamieszkania w Polsce Kraków

obecne miejsce zamieszkania Lund – Kiliansgtn

pouczony o ważności prawdziwych zeznań, oraz o odpowiedzialności i skutkach fałszywych zeznań, oświadcza, co następuje:

przebywałem w obozie koncentracyjnym w

w czasie od do jako więzień polityczny

pod numerem i nosiłem trójkąt koloru

z literą

następnie przebywałem w

od do

Na pytanie, czy w związku z pobytem, względnie pracą moją w obozie koncentracyjnym mam jakieś szczególne wiadomości w przedmiocie organizacji obozu koncentracyjnego, trybu życia i warunków pracy więźniów, postępowania z więźniami, pomocy lekarskiej i duchowej oraz warunków hygienicznych w obozie, oraz szczególnych wydarzeń, tudzież wszelkiego rodzaju przejawów życia więźniów w obozie, podaję, co następuje:

zeznania zawierają 18 str. pisma ręcznego i opisują: Część I 1) Powrót z wędrówki do domu w 1939. 2) Praca oświatowa dla młodzieży. 3) Aresztowanie 80 ludzi w związku z zabiciem wójta–volksdeutscha 4) Praca w org.

podziemnej kultural.-oświat. i wojskowa. 5) Stanowisko tłumacza na poster. pol. polsk. pozwalało na przestrzeganie ludzi przed aresztow. 6) Wyroki śmierci na członkach pol. polsk. 7) Listy stamdeutschów.

8) Działalność bojowa tajn. org. w okresie walk pod Dębicą. 9) Rozwiązanie grupy z pow. upadku powstania Warsz. i utraty środków sanit. i amunicji. 10) Praca na kolei. 11) Schwytanie świadka podczas obławy.

12) Praca przy rejestracji robotników. 13) Awantura kolegi z Niemcem. Aresztowanie i przesłuchanie. Rola tłumacza. 14) Wycofanie się Niemców. 15) Prasa informacyjna i kulturalna podczas

BLOMS BOKTRYCKERI, LUND 1945

(2)

okupacji niem. 16) Transport Żydów. Ghetto Tarnowskie. Egzekucja. Wywożenie żydów [sic] z ghetta do Bełżca. 17) Stosunek ludności polskiej do Niemców. Część II. 1) Wkroczenie Czerw. Armji [sic] Dezorjentacja wśród członków A.K. 2) Uzyskanie odroczenia służby wojsk. dla studjów. 3) Rozwiązanie A.K. 4) Pobyt w Krakowie i praca na kolei. 5) Ingerencja rosyjska w sprawy polskie. 6) Organizowanie partji polit. i ich jednostronność. P.P.R. rekrutowało się z najgorszych elementów. Reakcja tłumów na wystąpienia propagandowe kom. lubelskiego. 7) Zakaz przez dowódców ujawniania się członków A.K. na skutek prześladowania członków A.K. przez czynniki rządowe. 8) Tajemna akcja kultur.-oświat. wśród młodzieży.

9) Rabunki żołn. ros. w Krakowie. Ciągła strzelanina na ulicach. 10) Nacisk czynn. rządowych na kolejarzy aby zapisywali się do P.P.R. 11) Gospodarka rabunkowa sowietów. 12) Opozycja kolejarzy do obecnego reżimu oraz całego społeczeństwa. Zawiedzione nadzieje. 13) Oburzenie chłopów z powodu nowych kontyngentów nakł. przez regime. 14) Fatalne skutki ref. rolnej. 15) Nieudany wiec. 16) Kontrola linji kol. przez Rosjan.

17) Nastroje wśród Rosjan. 18) Konieczność ucieczki świadka z pow. nie ujawnienia swej przynależności do A.K. 19) Wywiad Służby Bezb. 20) Obóz koncentr. w Jaworznie pod Krakowem.

(3)

[stempel]

POLSKI INSTYTUT ŹRÓDŁOWY W LUND

[/stempel]

Zeznania p. Gawrona Władysława ur. 28/XI 1923

Po pierwszych okresach walk powróciłem z terenów wschodnich do Łowczówka-Pleśnej.

Utrzymywałem siostrę ponieważ ojciec poszedł na Węgry. Pracowałem jako inkasent w zarz. gminy miejskiej, aż do powrotu ojca z Węgier do lipca 40 r. Ojciec był oficerem policji ukrywał się przez pewien czas po powrocie. Ponieważ Niemcy organizowali policję polską, ojciec na skutek nacisku ludności przyjął stanowisko komendanta posterunku. Przestałem pracować i zacząłem organizować z kolegą wysiedlonym z Wielkopolski kurs gimnazjalny i jęz. obcych dla młodzieży. Pomagaliśmy im w nauce a egzaminy zdawali w Tarnowie na [dopisek nad tekstem] tajnych [/dopisek] kursach gimnazjalnych i licealnych. Nauczanie to było tajne. Ponieważ nie było tam stacjonowanych wojsk [dopisek nad tekstem] niemieckich [/dopisek], można było pracować względnie spokojnie. W grudniu 40 r. w związku z zabiciem volksdeutscha–wójta i sekretarza – przez

niewiadomego sprawcę podczas bijatyki, Niemcy aresztowali 80 osób na terenie gminy Pleśnej. Nazwisko moje było na liście którą mieli Niemcy i poszukiwali mnie, ukrywałem się przez 3 dni. Aresztowani byli przewiezieni do więzienia w Tarnowie, kilkunastu dzięki interwencji wójta volksdeutscha dobrze ustosunkowanego do Polaków, zwolniono, z resztą niewiadomo [sic] co się stało. Z ludzi zwolnionych część aby umknąć dalszych konsekwencji usunęła się z tego terenu i częściowo wyjechali do pracy do Rzeszy.

W r. 42 wstąpiłem w szeregi organiz. podziemnej zawiązanej wówczas na tamtym terenie. Początkowo z przyczyny silnej ingerencji Niemców prace były prowadzone w kier. oświatowo-propagandowym, jednocześnie organizowano kadry wojskowe przez organizując szkołę podchorążych, w której przechodziłem przeszkolenie.

Przeszkolenia odbywały się najczęściej na terenach leśnych, czasami w ubezpieczonych mieszkaniach. Jeden lub 2-ch kolegów trzymało wartę z krótką bronią w kieszeni przed domem.

(4)

2

Po porozumieniu się z władzami organizacyjnymi i przy pomocy ojca zostałem zaangażowany przy posterunku jako tłumacz i nauczyciel języka niemieckiego. Było to b. ważne stanowisko, ponieważ ułatwiało ostrzeganie ludzi zagrożonych przez Niemców (policję niem. lub arbeitsamt). Inwigilacje tajne niemieckie przysyłane były na posterunki polskie i [nieczytelne skreślenie] były one dostarczane przeze mnie i ojca władzom organizacyjnym. Praca moja oficjalna trwała tylko pół godziny [dopisek nad tekstem] dziennie [/dopisek]. Na wszystkie nakazy doprowadzenia ludzi do policji niem. lub arbeitsamtu była jedna u nas formułka – nie wiadomo gdzie się poszukiwany znajduje. Po niemiecku nauczyłem policjantów tylko słów powitania. W wypadku stwierdzenia słabych postępów w niemieckim u policjantów motywowało się starszym wiekiem uczących się. Tą drogą ostrzegliśmy b. wielu członków organizacji i ludzi którym groziła utrata swobody. Dzięki temu gmina nasza nie poniosła większych strat w ludziach. Tylko w 2-ch lub 3-ch wypadkach nie udało się uchronić ludzi przed aresztowaniem, dzięki bezpośredniej interwencji Gestapo. Sicherscheits polizei [dopisek nad tekstem] i żandarmerja [sic] [/dopisek] aresztowała przy pomocy policji polskiej i wówczas mogliśmy ludzi ostrzedz [sic], gdy Gestapo działało samodzielnie. Większych egzekucji na naszym terenie nie było. Było to związane z Było niezbyt intensywną pracą organizacji, która koncentrowała swe wysiłki w kierunku oświatowo-propagandowym. Na sąsiednich placówkach wykonano 2 wyroki śmierci na członkach pol.

polskiej – na komendancie policji w Tuchowie i na posterunkowym w Ciężkowicach, którzy nietylko [sic]

zachowywali lojalność wobec władz Niemieckich [sic], lecz zbytnią gorliwością w pracy. Społeczeństwo polskie na terenie tamtej gminy wykazywało dużą odporność w stos. do Niemców, tak że akcja w celu

zapisywania się na listę Stamdeutschów nie odniosła skutku. Odbywało się [dopisek nad tekstem] to [/dopisek]

w ten sposób że specjalni urzędnicy wertowali książki parafialne i [nieczytelne skreślenie] u wszystkich, których nazwiska nie kończyły się na -ski

(5)

3

doszukiwali się pochodzenia niemieckiego. Były za to większe przydziały i lepsze warunki. W Tarnowie zapisało się niewiele a na terenie gm. Pleśna nikt. Ja z ojcem byliśmy również wezwani do starostwa, gdzie jak dowiedzieliśmy się później (bo nie zgłosiliśmy się wcale) były przemowy, przyjęcie herbatą i badanie krwi, wśród ludzi zebranych większa część nie wpisała się na listy stamdeutschów, pewna część jednak została wciągnięta na powyższe listy. Wczesnym latem 44 r. byliśmy przygotowani i oczekiwaliśmy na otwartą walkę z Niemcami. Po załamaniu się frontu niem. pod Przemyślem w ostatnich dniach lipca oddziały naszego obwodu przystąpiły do uplanowanej przez nacz. dow. A.K. akcji „Burzy”. Front niem. zatrzymał się p wówczas pod Dębicą. W momencie tym członkowie policji pol. pod dowództwem ojca oddali broń dow. A.K. Pierwsze dni walk przyniosły duże wzmocnienia w zapasach broni i amunicji na w atakach na nieoczekujące oddziały niemieckie, których odwrót nie był zorganizowany. Ja w pocz. czerwca ciężko zachorowałem na serce i

pozostawałem ukryty w majątku leśnym. O Dalsza działalność naszej grupy była niewiadoma przez łączników z kt. utrzymywałem kontakt [sic]. Byłem chory na zapalenie mięśnia sercowego; skutki tej choroby odczuwam po dziś. [nieczytelne skreślenie] Dalsze wypady naszej grupy zostały mocno utrudnione przez coraz bardziej skonsolidowany opór Niemców pod Dębicą, chociaż grupa nasza nawiązała łączność z patrolami

sowieckiemi [sic], o czem dowiedziałem się od łącznika. Dzięki nieugiętemu i przewidującemu stanowisku naszego dowódcy nie zgodziła się nasza grupa na współpracę wojskową. Będąc jeszcze w akcji dowiedzieliśmy się że kilku kolegów z oddziału operującego na południe będąc na patroli [sic] wpadło w ręce niemieckie.

Niemcy powiesili ich na oczach ludności w Ciężkowicach. Upadek Warszawy i coraz większy nacisk Niemców na naszą grupę – w szczególności utrata całego taboru

(6)

4.

z amunicją i medykamentami w dużej utarczce pod Jamną zmusiły dowództwo do rozwiązania grupy. Grupa liczyła 2.000 osób. Obejmowała cały powiat tarnowski. Drugą połowę października, listopad i grudzień aż do podjęcia nowej ofensywy przez Sowiety, koledzy, moi żołnierze A.K. ukrywali się pojedyńczo [sic]. Powyższy krok został przyjęty przez wszystkich z ciężkim sercem, jednak wyjścia innego nie było – wszelkie nadzieje upadły w chwili załamania się powstania. Ten kilkomiesięczny okres był najcięższy dla wszystkich i pełen niebezpieczeńst [sic] bo Niemcy wykonywali łapanki i rewizje, łąpiąc [sic] ludzi do budowy fortyfikacji przeciwko Rosji. W każdym domu mogła pozostać tylko jedna osoba dorosła. Ja z ojcem ukrywałam się w sąsiedniej wiosce Rychwałd, po powrocie ze wspomnianego majątku, z końcem października.

Za czasów okupacji od poł 43 r. do maja 44 r. zostałem zmuszony przez Niemców do przyjęcia pracy przy kolei, gdyż moje zajęcie tłumacza wydawało im się za lekkie. Dzięki pomocy kolegi z A.K. (z wywiadu) który był już przy kolei od dłuższego czasu mogłem wykonywać swoją funkcję na stacji w miejscu mojego zamieszkania. Sfałszowana legitymacja z tego okresu uchroniła mnie od aresztowania gdy byłem schwytany podczas jednej z obław. Wytłumaczyłem Niemcom, że pracuję nadal przy kolei lecz musiałem bezpośrednio potem pójść do budowy szańców. Dzięki znajomości języka niemieckiego prowadziłem rejestracje na odcinku w Rychwałdzie przyczym [sic] udało mi się codziennie około 20 osób zwolnić z pracy przekręcając w wykazie faktycznym ilość pracujących w danym dniu. Jeden z kolegów moich, po pijanemu, odebrał żołnierzowi niem. z organizacji O.T. broń, steroryzowawszy [sic] go przed tym własnym rewolwerem. Nieostrożnością swoją naraził się, zamiast uciekać poszedł do domu, po 2-ch godz. został aresztowany przez Niemców, karabin był u niego w domu. Ponieważ pracowałem z nim razem i on powoływał się, że w momencie wykonania napadu był ze mną i że karabin Niemiec dał mu

Gawron Władysław

(7)

[stempel]

POLSKI INSTYTUT ŹRÓDŁOWY W LUND

[/stempel]

5.

dobrowolnie, aresztowano i mnie. Zaprowadzono nas na posterunek, gdzie starano się wymusić biciem zeznanie czy napad nie był wykonany na polecenie organizacji. Mnie kazano tłumaczyć zeznania, przy czym

oświadczono mi, że tłumaczenie musi być najzupełniej zgodne. Ponieważ kolega mój pod wpływem bicia zaczął podawać sprzeczne zeznania, które mogły doprowadzić do aresztowania większej ilości osób,

przetłumaczyłem je na sposób wydający się mi korzystniejszym. Zeznania jego w świetle mojego tłumaczenia wyszły na osobiste porachunki między nim a pobitym żołnierzem niem. Jeden z SS manów znęcał się

szczególnie nad nim i bił go bez przerwy, podczas gdy inni b pijąc szklankami wódkę starali się mnie również zmusić do tego. Bili go pięściami i kijem, ściągnęli mu spodnie, gdy upadł lali go zimną wodą i [nieczytelne skreślenie] bili dalej. Wybili mu kilka zębów. Prowadząc go do aresztu wstąpili do jego mieszkania gdzie przeprowadzili rewizję przyczym [sic] po drodze bez przerwy strzelali z krótkiej broni z bliskiej odległości do nas. Kule latały nam koło uszu. Ponieważ było to na kilka dni przed rozpoczęciem ofensywy rosyjskiej udało się koledze w drodze do transportu kolejowego z więzienia tarnowskiego do Oświęcimia obozu koncentracyjnego do w głąb Niemiec zbiec. Kolega ten otrzymał surową naganę ze strony organizacji za swój nieodpowiedzialny wyczyn. 17 stycznia 1945 rozpoczęta ofensywa rosyjska w tym samym dniu uwolniła nasze terytorjum z pod okupacji niemieckiej. Cofający się Niemcy, tak byli przerażeni że kilku kolegom udało się rozbrajać bez trudności większe grupy niemieckie; Niemcy poddawali się. Żadnej zorganizowanej akcji wojskowej ze strony organizacji już nie podjęto. Niemców po rozbrojeniu puszczano wolno. W czasie okupacji mieliśmy przez cały czas własną prasę informacyjną i kulturalną. Gazetki drukowane były na terenie sąsiedniej placówki organizacji, gdzie było zakonspirowane radjo do odbierania wiadomości ze świata, a w redagowaniu gazetki kulturalnej

(8)

6.

brała udział dość szeroko młodzież nie tylko z wyższym, ale i ze średnim wykształceniem. [nieczytelne skreślenie] Ostatnie [dopisek nad tekstem] wydawnictwo [/dopisek] było miesięcznikiem pod tyt. „Biel i czerwień”. Niezależnie od tego otrzymywaliśmy prasę z większych ośrodków konspiracyjnych.

Sprawa Żydowska

Na terenie naszej gminy było stale zamieszkałych kilka rodzin żydowskich. Liczba żydów powiększyła się; przywieziono do nas jeden transport wysiedlonych żydów z Krakowa w 41 r. Transport ten składał się z kilkudziesięciu osób przeznaczonych do zamieszkania na terenie gminy Pleśnia [sic]. Początkowo pozostawiono im swobodę poruszania się lecz tylko na terenie gminy (koleją mogli jeździć tylko za specjalnym zezwoleniem starostwa w nadzwyczajnych wypadkach). W 42 r. wszyscy żydzi rozsypani na terenie pow. Tarnowskiego zostali zciągnięci [sic] do ghetta w Tarnowie. Przyjechała wówczas do Pleśni policja niemiecka, która załadowała ich wszystkich na auta nie pozwalając im zabrać poza małym pakunkiem z żywnością żadnych innych bagaży. Rzeczy które Żydzi krakowscy mieli ze sobą, które przedstawiały wyższą wartość zostały rozdzielone między Niemców. Trzech Żydów zastrzelono wówczas bez powodu w obrębie miejsca ich zamieszkania, nakazując im przedtym wykopać sobie grób.

O warunkach życia w ghetcie bliższych wiadomości nie mam; przypominam sobie moment w lecie 1940 r. kiedy będąc w Tarnowie obserwowałem wywożenie żydów z ghetta, sprowadzenie ich drobn poszczególnymi grupami na boisko sportowe w pobliżu dworca gdzie byli oni dokładnie rewidowani i obrabowywani ze wszystkiego co im się udało zabrać ze sobą. Byli oni najczęściej przy rewizji rozbierani do naga i bici. Po dokładnej rewizji ładowali ich po 150 do jednego wagonu, który w normalnych warunkach mógł zmieścić 40 osób. Wagony zaplombowywano a małe okienka zaplatano drutem kolczastym. Już po

(9)

[stempel]

POLSKI INSTYTUT ŹRÓDŁOWY W LUND

[/stempel]

7.

k kilku godzinach pobytu w takim wagonie można było słyszeć jęki i rozpaczliwe okrzyki ludzi duszących się z braku powietrza. Wody nie odważył się nikt podać gdyż wagony były ściśle strzeżone przez członków policji niem., którzy nie dopuszczali nikogo do nich. Pociągi formowane przez kilka dni z rzędu z tych wagonów kierowane były na wschód do Bełżca.

Stosunek ludności Polskiej do Niemców

Stosunek ludności na terenie wsi do Niemców był bezwarunkowo wrogi. Przez cały czas okupacji nie znalazł się na terenie gminy ani jeden człowiek którego możnaby nazwać zdrajcą najwyżej zachodziły wypadki na tle nienawiści sąsiedzkiej donoszenia za nielegalny ubój. Wypadki te spotykały się z potępieniem ze strony społeczeństwa i nie powtarzały się. Na terenie miasta częstszymi już były wypadki współżycia z Niemcami, które najczęściej przejawiały się wśród kobiet z różnych sfer. Osoba taka traciła cały szacunek społeczeństwa.

Najczęściej była początkowo ostrzegana przed dalszym postępowaniem w tym rodzaju a niejednokrotnie ukarana ostrzyżeniem fryzury. W niektórych wypadkach osoby piastujące stanowiska, obdarzone zaufaniem przez Niemców przychodziły z wydatną pomocą znajdującym się w potrzebie Polakom. Osoby te były jednocześnie w organizacji. Powyższe wypadki miały miejsce na terenie Urzędu Pracy (Arbeitsamtu) w Tarnowie.

przeczytano podpisano przyjęto

H. Dziedzicka asyst. inst. Gawron Władysław

(10)

[stempel]

POLSKI INSTYTUT ŹRÓDŁOWY W LUND

[/stempel]

1. [sic]

Zeznania Gawrona Władysława ur. 28/XI 1923

Moment wkroczenia Armji Czerw. zastał nas wszystkich zdezorjentowanych. Dużo kolegów z A.K. za zezwoleniem swoich dowódców zgłosiło się w szeregi milicji porządkowej zorganizowanej na terenach miejskich i wiejskich. Reszta nie wiedziała jaką należy zająć postawę wobec zmienionej sytuacji. Akcja werbowania do wojska polskiego, prowadzona już wówczas przez rząd tymczasowy lubelski była przez wielu najróżnorodniej komentowana. U jednych istniała koncepcja zgłaszania się do wojska – u drugich unikania służby wojsk. Ogólnie jednak wstrzymywano się od wstępowania do wojska. Ja, będąc powołany w ramach swojego rocznika uzyskałem odroczenie sł. wojsk. aż do momentu złożenia matury którą miałem składać w najbliższych dniach. Armia Krajowa została rozwiązana. Po złożeniu matury przed oficjalną kom. min. ośw.

wyjechałem do Krakowa na studja, uzyskując tym samym dalsze odroczenie służby wojskowej. W Krakowie zamieszkałem razem z 2 kolegami z którymi byłym [sic] w ostatnich czasach okupacji niem. którzy wówczas przyjęli pracę przy kolei zamierzając jednocześnie studjować. Koledzy moi pomogli mi w uzyskaniu stanowiska na tej samej placówce kolejowej, która dawała możność bardzo dokładnej oceny ingerencji rosyjskiej w sprawy polskie nietylko na terenie kolejowym. Mieliśmy możność kontrolować co Rosjanie wywożą i przewożą przez Polskę, pełniąc służbę w dyspozyturze ruchu w Krakowie, w węźle przez który przebiegała jedyna w Polsce szerokotorowa linja kolejowa do użytku Z.S.S.R. [sic] przebudowana przez nich samych natychmiast po wkroczeniu. Linja biegła od Brokau [sic] [dopisek nad tekstem] dw. tow. Wrocław [/dopisek] przez Opole, Katowice, Kraków do Przemyśla.

Ludność polska przyjęła stan jaki zaistniał za nietrwały i oczekiwała, że z momentem ukończenia wojny z Niemcami ogólna sytuacja się unormuje. Czynniki lubelskie od pierwszej chwili rzucały wśród społeczeństwa polskiego hasła swej propagandy przejawia-

(11)

2.

jącej się w najróżnorodniejszy sposób. Odnowiono partje [nieczytelne skreślenie] polityczne, pozawiązywane w każdej wiosce nietylko w miastach, były to te 4 partje które obecnie działają. Na terenach wiosek wojew.

Krakowskiego chłopi powstępowali do str. Ludowego a w miastach do P.P.S. i stron. demokratycznego [sic].

Nikt nie zdawał sobie sprawy z jednostronności tych partji. Inteligencja w miastach jak n.p. w Tarnowie licznie wstąpiła w szeregi stronnictwa demokratycznego zamierzając w jego ramach wszcząć pracę nad odbudową Polski. Omijano w ten sposób P.P.R. która od pierwszej chwili stawała się naczelną partją w kraju i której członkostwo otwierało wszystkim drogę do najlepszych stanowisk. Ludzie którzy zasilali P.P.R. rekrutowali się w tym pierwszym okresie nowej Polski p tylko z elementów najgorszych. Propaganda szerzona przez P.P.R. nie znajdywała nigdzie wiary ani zaufania. Widocznym to było szczególnie po wsiach lecz także i w miastach nastroje społeczeństwa były łatwe do stwierdzenia. Okazało się to wyraźnie na uroczystości jaką obchodziło miasto Tarnów łącznie z kapitulacją Niemiec. Mówcy wysunięci ze strony czynników rządowych rzucający pro- rosyjskie hasła a potępiający politykę rządu londyńskiego spotkali się z całkowitym milczeniem tłumów i nawet z donośnymi gwizdami, natomiast przemawiający przedstawiciele szkolnictwa i wogóle [sic] ludzie znani w Tarnowie którzy byli wyrazicielami myśli prawdziwej społeczeństwa polskiego umiejętnie przedstawiając znaczenie klęski niemieckiej dla Polski tylko b. lekko akcentując swe sympatje dla Zachodu spotkali się z entuzjastycznym przyjęciem wszystkich. Wówczas już wszyscy zaczynali rozumieć całą rzeczywistość w jakiej znalazła się Polska. Kiedy tymczasowy rząd wydał rozkaz ujawnienia się członków armji Krajowej [sic]

dostaliśmy rozkaz od naszego dowódcy bezwarunkowego nieujawniania się. Będąc już wówczas w Krakowie dostawałam tylko wiadomości o energicznej akcji ze strony Służby Bezpieczeństwa w poszukiwaniu śladów organizacji na terenie

(12)

3.

naszej gminy. Kilku schwytano, jednego zastrzelono, reszta kolegów ukrywa się do dzisiaj. My na terenie Krakowa byliśmy na razie bezpieczni. Czas nasz dzieliliśmy na pracę którą wykonywaliśmy w dzień lub w nocy, zależnie od rozkładu służby i naukę na uniwersytecie. Do tego dołączyła się wkrótce zakonspirowana praca na terenie organizacji uniwersyteckiej, która podjęła swą działalność w ramach dawnych młodzieży wszechpolskiej [sic]. Organizacja rozwijała się coraz lepiej zjednywając sobie szerokie koła studenckie, konspiracja jednak była jeszcze ściślej przestrzegana jak za czasów okupacji niemieckiej ponieważ zdawaliśmy sobie sprawę, że wykrycie jej sprowadziłoby nieobliczalne następstwa na całą młodzież akademicką.

Organizacja nasza prowadząc przedewszystkiem akcję oświatowo kulturalną wśród młodzieży akad. miała jednocześnie za zadanie rozbudowanie swoich komórek na terenach pozaszkolnych. Byliśmy w stałym kontakcie z uniwersytetami Lubelskim Poznańskim i Warszawskim. Łączność z terenami zamiejscowymi utrzymywali akademicy, mieszkający poza Krakowem, którzy byli najczęściej kierownikami oświatowo- kulturalnymi i organizacyjnymi na [dopisek nad tekstem] tych [/dopisek] terenach. p By Nie było naszym celem organizowanie aktów dywersyjnych względem okupanta ponieważ wychodziliśmy z założenia, że walka w dzisiejszych warunkach nie doprowadzi do żadnego pozytywnego rezultatu. Kierownicy nasi na ogólnych zebraniach kładli duży nacisk na powstrzymywanie młodzieży od pójścia do lasu. Dążeniem ich było byśmy główny wysiłek naszej pracy położyli na uświadomienie i zjednanie dla nas społeczeństwa. Na terenie uniwersyt. odbywały się regularnie zebrania na których po odczytaniu odnośnych referatów odbywały się dyskusje. Dla kierowników placówek pozaszkolnych były organizowane specjalne pouczenia na których dostarczano specjalnych tematów dla środowisk miejskich lub wiejskich. Na jednym z zebrań już krótko przed naszą ucieczką z kraju

(13)

4.

kierownicy zdawali sprawozdanie ze swej działalności. Miałem możność przekonania się wówczas jak w niektórych częściach województwa krakowskiego potrafili koledzy zorganizować swoją pracę. W jednym z miasteczek śląskich jeden z kolegów, który miał kontakt z wojskiem wciągnął w szeregi organizacji całą jednostkę wojskową stacjonującą w mieście. Był on w dużym kłopocie aby utrzymać ich w karbach ponieważ chcieli oni jaknajszybciej [sic] porzucić szeregi wojskowe z bronią w ręku, licząc się z nieuniknioną wojną. Do organizacji należało także dużo studentów odbywających jednocześnie służbę wojskową w podchorążówce.

Przejawiało się to szczególnie na uniwersytecie lubelskim.

W Krakowie w pierwszych miesiącach po „oswobodzeniu” stacjonowało dużo wojsk rosyjskich. Strzelaniny wieczorne były codziennym zjawiskiem. Codziennie kilka osób ginęło względnie zostało obrabowanych, były również wypadki włamania do mieszkań. Rabowano złoto, szczególnie zegarki a często i ubrania. Stało się regułą, że ludność wraz z nastającym zmrokiem przestawała chodzić po ulicach. Ja sam dwukrotnie z kolegą znalazłem się wśród strzelaniny ulicznej i dzięki położeniu się plackiem ocalałem. Strzelali z jednej strony rosyjscy żołnierze, z drugiej polscy. Raz także powracając wieczorem do domu z kolegą zostałem napadnięty przez 2-ch nieuzbrojonych żołnierzy rosyjskich. Żądali od nas początkowo papierosów. Jeden z nich zauważył, że trzymam rękę w tylnej kieszeni [nieczytelne skreślenie] cofnął się, i powiedział że gdybyśmy nie mieli przy sobie pistoletów wysłałby nas zaraz na Sybir (a myśmy faktycznie broni nie mieli). Przekonani, że mamy przy sobie broń – odeszli.

Czynniki rządowe wywierały duży nacisk na kolejarzy aby jaknajwiększa ich część zapisała się do P.P.R. Ludzi tych oczekiwały większe płace i przydziały i lepsze stanowiska, lecz tylko niewielka część wstąpiła do partji. Mieli oni możność naocznego przekonania się o gospodarsce [sic] polskiej i o rabunku systematycznie

Gawron Władysław

(14)

[stempel]

POLSKI INSTYTUT ŹRÓDŁOWY W LUND

[/stempel]

5.

przeprowadzanym przez sowiety. Kolejarze przedstawiali zwartą i mocną opozycję w stosunku do obecnego regimu [sic].

Ustosunkowanie się całego społeczeństwa do nowej sytuacji stawało się od momentu wkroczenia wojsk

sowieckich coraz bardziej wrogie. Sam moment wyzwolenia polskiej ziemi z pod okupacji niemiec. był przyjęty przez masy z radością. Widok pierwszych oddziałów wojskowych polskich wkraczających z armią sowiecką napełniał Polaków nadzieją. Chłopi oczekiwali polepszania warunków materjalnych, które przedstawiały się tragicznie na wszystkich tych obszarach przez które przeszedł front. Niemcy przed wycofaniem się zabrali ze sobą niemal 80% inwentarza żywego. Tak przedstawiała się ta sprawa w okolicy w kt. mieszkałem. Tymczasem już pierwsze zarządzenia tymczasowych władz polskich zarządzały od rolników dalszych kontyngentów, nie licząc się z katastrofalnym stanem gospodarstw. Spowodowało to gwałtowne oburzenie chłopów. Również natychmiastowe przystąpienie władz do realizacji przewidzianej parcelacji rolnej przyniosło w późniejszym jej rozwoju ujemne wyniki. W gminie mojej istniały 4 większe majątki ziemskie. Właściciele zostali wysiedleni i pozbawieni nietylko ziemi ale i prywatnej własności osobistej. Ziemię rozdano w mniejszej części okolicznym rolnikom a resztą obdzielono dawną służbą dworską. Na terenie jednego z majątków stworzono szkołę rolniczą przydzielając jej działkę ziemi. Ziemia przydzielona po parcelacji majątków została w pierwszym roku jedynie w 50% oddana pod uprawy a reszta z braku narzędzi roln. i inwentarza pozostała odłogiem. Można przyjąć, że chłopi parcelację terenów dworskich w naszej okolicy nie przyjęli nazbyt entuzjastycznie, licząc się z możliwą zmianą istniejącego porządku rzeczy. Władze administrac. na terenie powiatu Tarnowskiego posługiwały się kłamliwymi metodami przy wymuszaniu na chłopach wymaganych kontyngentów, chcąc skłonić rolników do oddawania jaknajwiększej ilości mleka, którego wspom-

(15)

6

mianej [sic] już przyczyny małej ilości bydła nie można było odstawić w większej ilości [sic], przyrzekły im że po miesięcznym oddaniu przepisanego kontyngentu zostaną im przydzielone produkty przemysłowe pierwszej potrzeby. Chłopi starali się do maksimum dostarczyć rządane [sic] ilości mleka, ograniczając własne jego spożycie i po upływie miesiąca udali się do głównego magazynu rolnego w Tarnowie „Plonu” gdzie kierownik oświadczył im, że żadnych przydziałów nie było i nie będzie w najbliższej przyszłości; poradził im udanie się do starosty. Chłopi nie skorzystali z tej rady ponieważ sam starosta na zebraniu gminnych sam [sic] im te przydziały przyrzekał. Chłopi przestali dostarczać mleko zupełnie prawie.

Nastroje społeczeństwa wiejskiego i „autorytet” jakim cieszyły się władze rządu tymczasowego wśród niego naświetli następujący fakt: Wiosną bież. roku władze pow. zawiadomiły zarząd gm. Pleśnej że w określonym dniu odbędzie się na terenie tej że [sic] gminy wiec na którym przemawiać będą z racji swych największych wpływów przedstawiciele P.S.L. oraz i przy okazji przedstawiciele innych partji. Polecono zawiadomić wszystkich i skłonić do przybycia jaknajwiększą ilość chłopów. Wiec zapowiadał się bardzo pomyślnie ponieważ oczekiwano ogólnie przybycia z Warszawy wyższych przedstawicieli stronnictwa (Mikołajczyk). W oznaczonym dniu przybyło pod gminę auto z którego wysiadł starosta, 2-ch najbardziej znanych P.P.R.-owców i oficer z Tarnowa. Drugim autem przybyła osobista ochrona władzy składająca się z kilku członków Służby Bezpieczeństwa. Przedstawiciele partyjni oświadczyli wójtowi, że z przyczyn od nich niezależnych

przedstawiciel P.S.L. nie mógł przybyć. Zanim auto zdołało przybyć do miejsca gdzie zebrane masy oczekiwały mówców wiadomość powyższa była już znana wszystkim. Po przybyciu przedstawicieli na miejsce zastano tylko 4 osoby, wśród nich 2 przedstawicieli gminy miejscowej.

Ponieważ przez cały ten okres czasu mieszkałem w Krakowie i tylko w rzadkich wolnych chwilach mogłem

(16)

7.

przyjeżdżać do domu, nie jestem w stanie opisać wyczerpująco stosunków wiejskich. W Krakowie natomiast wyraźnie zaznaczało się ustosunkowanie się Polaków do czynników rządowych a co zatym [sic] idzie i do Armji

Czerwonej. Żołnierze wojska rosyjskiego byli bez wyjątku przez wszystkich traktowani w pogardliwy sposób.

Ich sposób zachowania się i noszenia wzbudzał często u przechodniów śmieszność z powodu jednak znacznej ilości tych żołnierzy w Krakowie ludność już z nastającym mrokiem nie przebywała na ulicach z powodu często zdarzających się wypadków rabunku i nawet uśmierceń. Ponieważ z biegiem czasu wzmocniono ilość milicji polskiej w Krakowie i patrole tejże kontrolowały w nocy każdą niemal ulicę, wypadki te stawały się rzadsze.

Pełniąc już wspomnianą służbę w ekspozyturze ruchu P.K.P. w Krakowie miałem możność zapoznania się z organizacją transportu radzieckiego główną magistralą kolei szerokotorowej. Do 15/8 – 45 r. kontrola nad tą linją była wykonywana bezpośrednio przez Władze Sowieckie którym stały do dyspozycji placówki polskie dla spraw technicznych. Na czele dyrekcji Kraków obok nominalnego polskiego dyrektora kolei stał pułk. inżyn.

Konowałow (Rosjanin); ten podlegał bezpośrednio naczelnikowi transportu na Polskę gen. Rumiancewowi.

[nieczytelne skreślenie]

15/8 – 45 r. zarząd główną linją szerokotor. przeszedł teoretycznie w ręce polskie. Służbę sowiecką przy dyspozyturze ruchu w Krakowie zmniejszono do 3-ch urzęd oficerów radzieckich stanowiących t.zw.

Inspektorat kontrolny (C.U.P.W.O.S.O.) Dyrektor P.K.P. został był odpowiedzialny za sprawność transportu, przyczym pułk. Konowałow nadal pozostał na stanowisku jako czynnik kontrolny. Ilość zdanych transportów do Z.S.R.R. oraz ilość przyjętych na teren Polski była co 12 godzin zgłaszana do Minister. Komunikacji. Dyrektor kolei sam codziennie około g. 22 był wyzwany telefonicznie przez Ministra Rabanowskiego, który stale kładł nacisk na większą sprawność lińji [sic]. Wymagana była ilość 45 pociągów w obydwie strony na dobę. W praktyce rzadko udało się przekroczyć cyfrę 30 pociągów na dobę. W związku z tym

(17)

8

kilkakrotnie kursowały pogłoski o ponownym przejęciu lińji – przez Sowiety – zarzucano Polakom słabą wydajność pracy. Ministerstwo wyznaczyło premje za wydatne rezultaty. Wśród 30 pociągów zdanych na dobę Rosji 20 zawierało węgiel z kopalń Polskich, 2 do 4 zrabowanych części fabrycznych z Niemiec ewent. z terenów przyłączonych obecnie do Polski, 2 służyły bezpośrednim celom transportu wojskowego, reszta były to pociągi złożone z wagonów towarowych dla ruchu pasażerskiego. Rosjanie wybudowali specjalną lińję

szerokotorową z Krakowa do Oświęcimia, przeznaczoną do wywiezienia wielkiej fabryki dla celów

wojskowych w Dworach. Pozatym [sic] regularnie wywozili z cementowni w Szczakowej około 6 pociągów na tydzień cementu do Rosji oraz spirytus z fabryki w Dąbiu pod Krakowem. W P

W Krakowie-Płaszowie na stacji zdarzył się wypadek świadczący o zupełnym planowym wyniszczaniu gospodarki polskiej. Jeden z urzędników kolejowych spostrzegł w pewnym transporcie jadącym do Rosji zbiór najważniejszych maszyn z warsztatów kolejowych z Tarnowa. Zawiadomił o tym naczelnika wydziału ruchu pełniącego wówczas służbę, aby spowodował wyładowanie tych maszyn w Tarnowie. Maszyny te zostały wywiezione jeszcze przez Niemców w głąb Rzeszy. Naczelnik wydziału ruchu opierając się na prawie własności P.K.P. do tych maszyn, nakazał zatrzymanie pociągu w Tarnowie. Dyżurujący oficer sowiecki natomiast rozkazał telefonicznie dyżur. ruchu w Tarnowie odprawienie pociągu dalej. Sprawa oparła się o samego ministra Rabanowskiego, który telefonicznie nakazał odprawienie transportu. Podobne wypadki [nieczytelne skreślenie] zdarzały się częściej kiedy polski personel kolejowy ingerował w nie napotykał zawsze na sprzeciw Min. Kom. które zawsze stawało po stronie rosyjskiej.

Ludność polska nigdy nie utrzymywała bliższego kontaktu z poszczególnymi żołnierzami sowieckimi.

Odczuwając pogardę dla nich i niższość ich kultury Polacy unikali jakiegokolwiek współżycia z nimi.

Gawron Władysław

(18)

[stempel]

POLSKI INSTYTUT ŹRÓDŁOWY W LUND

[/stempel]

9.

Rosjanom imponował wyższy poziom życia Polaków i napotykałem wypadki n.p. u żon oficerów

stacjonowanych przy mojej placówce służbowej niechęci powrotu do Rosji, sami jednakże Rosjanie starannie ukrywali to przed nami niepozwalając [sic] bardziej szczerym osobom, w tym wypadku swoim żonom na szersze dyskusje z nami. Ogromną wesołość w pierwszych miesiącach okupacji wzbudził wypadek, który zaobserwowałem osobiście na jednej z zabaw urządzonej przez władze kolejowe gdzie Rosjanie brali udział w towarzystwie kobiet ubranych w nocne koszule. Ich znany entuzjazm dla zegarków mogłem stwierdzić w kilkudziesięciu wypadkach. Uposażenie jakie dostawaliśmy przy kolei było b. niskie, zupełnie nie wystarczało na pokrycie najniezbędniejszych potrzeb. Pensja moja wynosiła 2 000 zł. łącznie ze specjalnym premjowym dodatkiem regularnie wszystkim wypłacanym; pozatym otrzymywaliśmy miesięczne karty żywnościowe, na które, pomimo kuponów na różne artykuły żywnościowe nietylko pierwszej potrzeby otrzymywało się regularnie chl tylko chleb marmoladę i ryby, przydział tłuszczu i cukru był czemś niezwyczajnym.

Już pod koniec lata 45 r. władze bezpieczeństwa w Tarnowie wszczęły energiczne śledztwo i

poszukiwania na terenie mojego dawnego miejsca zamieszkania za nieujawnionymi członkami A.K. Zwrócono nam uwagę żebyśmy w Krakowie byli ostrożni. Poza ofiarami o których już wspomniałem śledztwo nie dało pozytywnych rezultatów. Wiosną bież. roku spotkałem się [sic] z kolegą przebywającym obecnie ze mną na terenie uniwersytetu, oficera służby bezpieczeństwa w którym rozpoznaliśmy dawnego kolegę z A.K.

Oświadczył nam z góry, że pracuje obecnie na placówce likwidacji spraw A.K. wie żeśmy się nieujawnili [sic] i nakazał nam natyczmiastowe [sic] ujawnienie się, oświadczając wręcz, że w innym wypadku zostaniemy natychmiast aresztowani. Nie mieliśmy czasu na skontaktowanie się z dawnym dowódcą A.K. W wobec czego, koledzy z organizacji na

(19)

10.

uniwersytecie, przychodząc nam z pomocą, postanowili ułatwić nam ucieczkę z kraju przez granicę czeską gdzie mieli pewne kontakty. Jednakże plan ten nie został zrealizowany z powodu wzmocnienia posterunków na tamtej granicy i utraty kontaktów. Postanowiliśmy wyjechać z kraju na własną rękę, ch wzieliśmy [sic]

natychmiast urlop od władz kolejowych motywując go przygotowaniami do egzaminów na uniwersytecie, wyjechaliśmy na następny dzień do Gdyni. Tam przy pomocy znajomego marynarza polskiego zwi rzekomo zwiedzając wybrzeże stwierdziliśmy że jeden okręt szwedzki za dwa dni odjeżdża. W oznaczony dzień marynarz ów razem z dwoma kolegami uzbrojonymi w pistolety automatyczne podwiózł nas łodzią z przeciwnego nadbrzeża blisko stojącego statku omijając w ten sposób posterunki straży portowej i

bezpieczeństwa. Pod osłoną ciemnej nocy, korzystając z osłonięcia 3-ch marynarzy dostaliśmy się za burtę na pokład statku, poczym przeszliśmy do luki [sic] w dziobie, korzystając z dokładnych danych udzielonych nam przez naszego marynarza. Nazajutrz, we wczesnych godzinach rannych odbiliśmy od brzegu.

Służba bezpieczeństwa w Polsce posiadała szeroko rozgałęzioną sieć wywiadu. Posiadali oni swoich

konfidentów nietylko na terenie różnych instytucji państwowych czy prywatnych, na terenach szkół wyższych na każdym roku studjów lecz nawet na terenach wiejskich przy gminach. Na terenie gminy człowiek taki był przydzielany z góry w charakterze jakiegoś urzędnika gminnego, lub też zajmując stanowisko delegata

starostwa do spraw parcelacji ukrywał przed wszystkimi starannie swoje oblicze lecz misja jego najczęściej była znana wszystkim.

W krakowskim było mi wiadomym o istnieniu obozu koncentracyjnego w Jaworznie pod Krakowem, którego sam nie widziałem [nieczytelne skreślenie] Obóz według opowiadań kolejarzy przejeżdżających tamtą lińją jest przepełniony. [nieczytelne skreślenie] Więźniami w obozie tym są po mniejszej części volksdeutsche a [nieczytelne skreślenie] w większej części Polacy.

przeczytano podpisano, przyjęto H. Dziedzicka

asyst. inst. Gawron Władysław

(20)

[stempel]

POLSKI INSTYTUT ŹRÓDŁOWY W LUND

[/stempel]

Uwagi asyst. Instyt. Hel. Dziedzickiej

Świadek, Gawron Władysław, b. inteligentny, objektywny, kontroluje ściśle sam siebie, opowiadając swoje przeżycia i spostrzeżenia. Zeznania bezwzględnie zasługują na wiarę.

H. Dziedzicka

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tośmy się wszyscy zbierali zanim żeśmy poszli, to żeśmy zawsze mieli wódkę i każdy pił, żeby sobie dodać

Chodzenie do pracy do Lublina było… Ja się nauczyłam pić wtedy, bo przed pójściem do Lublina, do pracy myśmy się zbierali i jakoś żeśmy zawsze mieli butelkę

jakby moi najlepsi przyjaciele wiedzieli, że ja jestem Żyd, nie wiem, czy by mnie zostawili.. Nikt nie wiedział, że jestem

Otwieram drzwi, stoi przede mną Niemiec, bo oni we wszystkich zawodach lubili mundury, i on się pyta o mojego ojca.. Ja mówię: „Ojca nie ma w domu, jest tam w miasteczku

Jak się na ulicy się słyszało, wiesz, coś jakieś przykre powiedzonko o Żydach – na przykład jak grałem w guziki, wtedy była taka gra w guziki, było masę guzików

Ale wydaje mi się, myślę, że to jest trudne zagadnienie bo myślę, że część ludzi żerowało nawet, tak jak to się mówiło o tych szmalcownikach, którzy wyłudzali okup

To było 1 września, byliśmy blisko restauracji polskiej, była restauracja polska i tam [było] radio, i tam ogłosili, że wojna wybuchła, że Niemcy przekroczyli granicę

Ale większość była bezsilna, nie można było uratować większej ilości Żydów, bo za każdego ukrywanego Żyda groziła kara śmierci. Data i miejsce nagrania