• Nie Znaleziono Wyników

Wieś, 1949.11.27 nr 48

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wieś, 1949.11.27 nr 48"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Cena 25 zł Słron 8

i n s u . / w ' - - V J y d z . B i t o ^ i Q t

G d a ń s k

Opłata pocztowa niszczona ryczałtem

W NUMERZE

W. ŁUKASZEWICZ — Rewolucja Październikowa a niepodległość Polski J. OZGA-MICHALSKI - Ideologia zdrady sprawy chłopskiej

St. IGNAR — O przebudową ustroju rolnego . . . . .

W JAŻDŻYŃSKI — Idzie nowe J• BIENIEK — N a wiejskich scenach T. GOŹDZIKIEWICZ - Nie dla rzgdu... Wt. BŁACHUT - Parafia nad wsig

limnilttik vfittüicz/w (H&łOlfa

JAN ALEKSANDER KRÓL

UDOWCE

(NAD POWIEŚCIAMI WŁADYSŁAWA KOWALSKIEGO)

1.

Jeden z recenzentów powieści W ł.

K o w alskieg o „ W G rzm iącej“ , porów ­ n u ją c ją z „M y s tk o w ic a m i“ G aiaja;

{ w szczególności z tom em p ie rw ­ szym ), k tó r y wiąże z powieścią K o ­ w alskiego zbieżność tego samego cza­

su i ja k się recenzentowi zdawało — okolicy, z w ró c ił uwagę na dość waż­

n ą różnicę: „W M ystkow icach nie m a dw oru : są ty lk o chłopi. Z m ia ­ stem, po lity k ą , klerem , spółdzielczo­

ścią, państwem , p o lic ją — bez cienia odwiecznego sporu ze szlachtą. O tyle G a ła j je s t m łodszy i nowocześniej­

szy, o tyle pełniejszy“ .

Rzeczywiście nie w je dn ej t y l­

ko, a w obu powieściach K o w a ls k ie ­ go ( „W G rzm iące j“ i w „R o dzin ie M ia n o w s k ic h “ ) d w ó r je s t obecny i g ra rolę wcale nie m arginesow ą. Są to w istocie powieści o chłopach i zie- m iaństw ie. D w a w a ria n ty : d w ó r od s tro n y w si i w ieś od s tro n y dw oru.

K o w a ls k i w yd a l „ W G rzm iące j“

w r. 1936, „R odzinę M ia n o w s k ic h “ W r. 1938. G ałaj pisał swoje „M y s t- kow ice“ podczas oku pa cji. Recen­

zentow i w yd ało się, że w ym inię cie d w o ru u G ała ja m ożna rozum ieć ja ­ k o odrzucenie tego, „co stało się ju ż niepotrzebnym i n ie is to tn y m bala­

stem w latach, k ie d y k o n f lik t w si z dw orem został ostatecznie i ra d y ­ k a ln ie z lik w id o w a n y “ .

Dlaczego .G a ła j po m in ął sprawę chłop i — ziem iaństw o, to in n a kw e­

stia. A le dlaczego recenzent uważał, że powieść bez tego k o n flik tu , pisa­

na w la ta ch oku pa cji, odrzuca „n ie ­ potrzebny balast“ , — to nas zadziwia.

Ten „b a la s t“ b y ł spra w ą podziem­

nego życia k r a ju i e m ig ra c ji w la ­ tach oku p a cji. B y ł k a m ie n ie m p ro ­ bierczym s ił re w o lu c y jn y c h i re a k c y j­

nych. Stcną! od pierw szych d n i w y ­ zw olenia w ogniu w a lk i. ,1 rew olu­

cyjn e zw ycięstw o w przeprow adzeniu ra d y k a ln e j re fo rm y ro ln e j było zw y­

cięstw em nad ziem iaństw em , ja k o częścią in te g ra ln ą b u rżua zji, zw y­

cięstw em nad tą postacią burżuazji, k tó ra w okresie im p e ria liz m u dawała je j szyld „n a c jo n a lis ty c z n y “ , daw ała ju n k ie rs k ą pychę, ju n k ie rs k ą tr a ­ dycję, siłę i te ch n ikę u cisku spo­

łecznego, ta k potrzebną dla faszy- z a c ji k r a ju ' w jego zroście z fa ­ szyzmem i im p erializm em .

S praw a dw o ru b y ła to k o n k re tn ie 1 wąsko spraw a 1/5 u ż y tk ó w rolnych w Polsce i około 1/5 lasów i łąk.

Czy je d n a k ta k ty lk o stało zagadnie­

nie re fo rm y ro ln e j? Czy przeciw nie — je j re a liz a c ja w w ie lk ie j b itw ie re w o lu c ji m ia ła za zadanie u trw a lić władzę ludową. A je d n y m z w a ru n ­ k ó w u trw a le n ia w ładzy lu do w ej było w łaśnie obalenie i zniszczenie zie- m iaństw a. Czy pisarz rzuca ją cy w w ir b itw y tę praw dę i w y ty c z n ą w n ió sł­

b y „b a la s t niepotrzebny“ ? Czy po­

wieść z ta k ą perspektyw ą, w ydana 1 czytana później nawet, dziś dopier ro, czy ju tr o — je st zbyteczna? Re­

fo rm a ro ln a (c z y li spraw a d w oru ) zrealizow ana została na drodze, w y ­ tk n ię te j przez W ie lk ą R ew olucję P aździernikow ą. I ta k ją pojąć m usi całe chłopstw o i ten je j sens h is to ­ ry c z n y w in ie n p rze niknąć wieś. Z ie ­ m ią nie um ocniono kapitalistyczneg o u s tro ju , ale n ią złam ano ten u strój, złam ano n a jw y ra ź n ie j w id zia n ą przez chłopów część b u rż u a z ji — obszarni­

ków . Stworzono w ten sposób pod­

w a lin ę pod sojusz robotniczo-chłop­

s k i na now ym re w o lu c y jn y m i pore- w o lu c y jn y m etapie.

I K ow alskieg o i G ała ja powieści są historyczne. A le czy pom inięcie w obrazie przeszłości k o n flik tu chłopsko- obszarniczego może dziś pasować pisa­

rza do ra n g i a u tora „nowocześniejsze­

go i o ty le pełniejszego"? Dziś k ie d y z reze rw ua ru p ó łw ieko w ej tę skn o ty chłop skiej do ziem i fo lw a rc z n e j w y ­ k ry s ta liz o w a ć się w in n a i upowszech­

n ić re w o lu c y jn a tra d y c ja pa rcelacji, znoszącej nie wyższy ty lk o stopień k a p italistyczneg o posiadania, ale sa­

m o k a p ita lis ty c z n e posiadanie i jego fo rm y p ro d u k c ji.

Recenzent d o tk n ą ł zagadnienia bardzo ważnego, ale go nie zrozu­

m ia ł i po staw ił na opak. Dlaczego d w ó r w obu powieściach K o w a ls k ie ­ go ( i w k ilk u opow iadaniach „D a le ­ k ie i b lis k ie “ )? D w ó r ja k o te m a t p o d ję ty w r. 1935 i 1937? D w ó r z o s ta tn ic h la t przed pierw szą w o jn ą św ia to w ą i z okresu w o jn y aż do odzyskania niepodległości w r. 1918?

B yłże to w y b ó r dowolnego tem atu, ustaw ionego w dow olnej przeszłości?

T yle, że z re je s tru spra w bolesnych, n a b rzm ia łych k o n flik ta m i? O to spra­

w a do w yjaśnien ia.

2.

W la ta c h po 30-tych tru d n o nie do­

strzec trzech głów n ych procesów:

1) zaostrzania się d y k ta tu ry sana- c y jn o -fa s z y s to w s k ie j; 2) op ozycji o fi­

cja lnych , „m in is te rja ln y c h “ jeszcze

niedaw no rep reze ntacji polityczn ych chłopów i ro b o tn ik ó w (S.L-u i P.P.S.-u) opozycji ,k tó ra m ieści się w ram ach ówczesnego reżim u i 3) wstrząsów, ja k ie n a ra s ta ją w masach lu do w ych: robotniczych i chłopskich.

T a opozycja w m an ifestacjach i s tra j k a c h uderza ta k w reżim , ja k i w oportunistyczne przedstaw icielstw a po lityczn e mas ludow ych. O rgan iza to­

rem m a n ife s ta c ji i s tra jk ó w , oraz ideologii, k tó ra z nich w y ra s ta i po­

przez nie prow adzi dalej, staje się siłą, od z a ra n ia I I R z p łite j nielegal­

na — K o m u n istyczn a P a rtia P olski.

S ytuacja w r. 1935, w ro k u F ro n tu Ludowego (K o w a ls k i zaczyna pisać

„ W G rzm iące j“ ), je s t nieporów nanie tru d n ie js z a n iż w r. 1918. B urżu azja u w o ln iła się od k o n tro li lib e ra ln e j, p a rla m e n ta rn e j de m okra cji, w sp arła się o d y k ta tu rę . J e j opozycja dawna ja k PPS i „W yzw olenie“ , je j kontra-, h e n t i k o n k u re n t drobno - k a p ita li­

styczny ja k „P ia s t“ — po bici i u ja rz ­ m ieni, m im o to nie wychodzą z ro li

„le k a rz a u łoża chorego k a p ita li­

zm u“ . To są sukcesy po je dn ej stro­

nie ba rykad y. A le są rów nież i po dru g ie j. Rozczarowanie mas ludo­

w ych. W 1918 r. kazano czekać. M ó­

w ili ta k Moraczewscy, Arciszewscy, W itosy, T h u g u tty . Czekać na sejm, a następnie na większość w sejmie.

W y g ra li ponownie burżuje, w y g ra li aż do w zięcia mas ludowych' „za m ordę“ . W pierw szym dziesięciole­

c iu zdem askowała się rów nież ta k ty ­ k a i ideologia PPS-u, „W y z w o le n ia “ i „P ia s tą “ .

Sojusz z H itle re m w r. 1934 od­

n o w ił okrążenie i pochód na ZSRR.

W k o n k u re n c ji m ocarstw w ie lk o im - p e rla listycznych Polskę czekał los łupu, albo podarowanego N iem com przez Zachód, albo zrabowanego bez przyzw ole nia—- w w yp a d ku pom yślne­

go d la N iem iec h itle ro w s k ic h w y ­ w rócenia ustalonej rów no w ag i m ię­

dzy k o n k u re n ta m i w podziale te ry ­ to rió w i w p ły w ó w św iatow ych.

P olskie m asy ludowe m ia ły być wprowadzone w sytuację, ja k ą prze­

żyły w r. 1919 i 20. K u tem u p a rła niewiedza o Z w ią zku R adzieckim , konsekw encje chińskiego m uru , bu­

dowanego przez la ta ta k przez b u r- żuazję, ja k przez o p o rtu n izm s o c ja li­

stów I I M ię dzyn arod ów ki i drobno- kap italistyczne. am b icje „P ia s ta “ , ja k wreszcie przez a p ara t państw a k a p i­

talistycznego, k tóreg o w p ły w y na ośw iatę i k u ltu rę k s z ta łto w a ły nowe pokolenia w zgodzie z nacjonalizm em starych pokoleń, w zgodzie z ich w i­

dzeniem w przeszłości stanów, klas i ras.

A le też rów nolegle to, co w r.

1918 stanow iło jeszcze k u lę u nogi w je d yn ym re w o lu c y jn y m nu rcie k la ­ sy robotniczej, w S D K P iL -u , a po­

tem K P R P — błędy lu ksem b urgizm u w k w e s tii narodow ej i chłopskiej, b y ły ju ż w r. 1935 nie ty lk o prze­

zwyciężone. N a p ra w a m ia ła za sobą dorobek la t ta k w upowszechnieniu w łaściw ych stanow isk, ja k i w mo­

b iliz a c ji mas do w ie lu bite w pod no­

w ym i, naprostow anym i, le n in o w s k im i hasłam i. W k w e s tii narodow ej, k tó rą w y g ra ła p ra w ic a PPS-u i N arodow a D e m o k ra c ja w pierw szych dziesięcio­

leciach X X w., bałam ucąc m asy lu ­ dowe b u rżu a zyjn ym i szlacheckim nacjonalizm em — teraz nie k to inny, a P a rtia K o m u n istyczn a w y ra ż a rze­

c z yw isty p a trio ty z m mas i zm ąconym uczuciom m iło ś c i ojczyzny w skazuje je j is to tn y sens: „w olność i niepo­

dległość znaczy dziś: odsunięcie od rządów Becka i je m u podobnych agentów h itle ro w s k ic h “ .

W k w e s tii chłop skiej lu ksem b ur- gizm rów nież został przełam any.

M arszałek W l. K ow alski w sw ojej rodzinnej wsi Paprotnia; w roz­

mowie z m ałorolnym W acławem Lewandow skim byłym fornalem .

Luksem burgiem , s ta w ia ł, fa łs z y w y wniosek,. ,*że na w s i- p o lskie j toczyła się wówczas ' (jeszcze.* w Królestwie*

K ongresow ym ) ty lk o je d n a j w o jn a klasow a: m iędzy proletariuszem i pólproletariuszem a w yzysku jącym ich k a p ita lis tą w ie js k im . Luksem - b u rg izm nie w id z ia ł d ru g ie j w o jn y klasow ej, k tó ra się równocześnie na w s i po lskie j toczyła: w o jn y o ziem ię m iędzy cie rpią cym na głód ziem i chłopstw em a obszarnikam i. W chłop­

stw ie bezrolnym , m ało — a naw et ś red niorolnym k r y ła się w ie lk a nie­

nawiść klasow a do obszarnika, o lb rzy­

m ia siła i chęć w a lk i — siły, k tó rą w okresie im p e ria liz m u p ro le ta ria t i jego p a rtia m o g ły przekuć w ener­

gię rew olucyjną, w silę napędową re w o lu c ji socjalistycznej obok głów ­ nej s iły napędowej te j re w o lu c ji —•

w a lk i klasow ej p ro le ta ria tu “ (F. F ie ­ dler — „ K P P “ , „N o w e D ro g i“ , 12—

1948 r.).

T o przekuw anie nien aw iści i chęci w a lk i z ziem iaństw em zaczęło się ju ż daw niej. Po La ncko ronie, z pierwszą fa lą rozczarow ania ' wobec „P ia s ta “ , k tó r y re fo rm ę ro ln ą w s trz y m y w a ł i o k tro jo w a ł, k tó r y usta m i W itosa skła da ł w 20-tym ro k u przyrzeczenie 0 nadziale . ziem i dla uczestników k a m p a n ii w ojennej. P ańska w o jn a d la pańskich la ty fu n d ió w odsłoniła go rzką praw dę . klasową. W 1924 r.

pow staje NPC h, re w o lu c y jn y zaczyn niesłabnącej o d tą d ,. a rosnącej niena­

w iś c i mas chłopskich, nie ty lk o bez­

ro ln y c h i m ałorolnych ,' ale rów nież 1 średniorolnych, s p łu kiw a n ych d łu ­ gam i hipo te cznym i przez p o lity k ę S taniew iczów — nien aw iści do ob­

szarn ikó w i panów, w id zia n ych nie ty lk o w pobliżu, w o k o lic y ,. ale u szczytu państwa, ja k o sym bol us tro ju .

3.

W ’ bu rżua zyjne j kon cep cji n a ­ rodu zaw iera się żądza rozszerze­

n ia te ry to riu m własnego narodu d ro ­ g ą zdobycia cudzych te ry to rió w na­

rodowych,- a -w zw iązku z ty m konie­

czność u trz y m a n ia je dn olite go . fr o n ­ tu z im perializm em .

W I I R z p łite j tę w ytyczn ą burżua- zyjnego na cjo nalizm u rea lizo w a ł P ił­

sudski w dwóch etapach: u zarania d ru g ie j niepodległości w w y p ra w ie k ijo w s k ie j i poprzez zamach m ajow y w epoce d y k ta tu ry , prowadząc • do zw iązku z N iem cam i h itle ro w s k im i.

D w a tedy z ja w is k a : odw oływ anie się do po lity c z n e j i m ilita r n e j pom o­

cy k o a lic ji w w y p ra w ie na wschód, odw oływ anie do po lity c z n e j pomo­

cy Zachodu i in te rw e n c ji gospodar­

czej w e w n ą trz k r a ju oraz pró by pod­

b ic ia Podola, U k ra in y i B ia ło ru s i na w łasny rach un ek na rodow y w y ­

raża ły ten sam proces ro z w o ju P o l­

s k i bu rżua zyjne j, ro z w o ju k a p ita liz ­ m u ,, z je dn ej stro n y penetrowanego przez m onopole zagraniczne i podpo­

rządkow yw anego im , z d ru g ie j — w yró w nu ją cego sobie grabieżą ! cu­

dzych te ry to rió w .

W po lskich w a ru n k a c h w yp e łn ić tę koncepcję m og ły: o rie n ta c ja . szla-

; checka i specyficzny elem ent szla­

checki.

O rie n ta c ja szlachecka przedłużała szlachecką h is to rio z o iię narodu.

. W ty m zw ierciadle odbita ojczyzna b y ła do w ypożyczenia i klasie robo­

tnicze j . i . chłopstw u. N a c jo n a lis ty c z ­ n a ' rob ota „ f r a k c ji , re w o lu c y jn e j“

PPS-u w e w n ą trz k la s y robotniczej, analogiczna — N a rod ow e j D e m o kra ­ c ji w mieszczaństwie i na wsi, przy­

go tow a ły w a ru n k i pom yślne pod r. 1918. „P o k ó j kla sow y“ dla zachowa­

n ia „je dn ości na rodu“ rozpoczął się od rozg rom ie nia p ro le ta ria tu przez reprezentacje w szystkich k la s .' W ito s od m ów ił w e jścia do Lubelskiego Rządu, co równoznaczne b y ło z nie ­ podporządkow aniem się M ałop olski

Zachodniej. T h u g u tt uderzył w Czer­

wone Zagłębie. P PS w arszaw ska zm ajoryzow ała K P R P . P iłs u d s k i tw o­

rz y rząd pod fir m ą robotniczo - w łoś­

cia ńską (M oraczew ski, W itos, T h u ­ g u tt). W te d y to K P P oświadcza:

„R zą d ten, zasłaniający się m aską socjalizm u, na rozkaz endecji wzyw a pom ocy w o js k im p e ria listyczn ych rządów k o a lic y jn y c h , w ypow iada w ojnę re w o lu c y jn e j R osji, J>cha do wojen z ościennym i lu da m i, aby za­

spokoić grabieżcze in s ty n k ty bu rżua­

z ji polskiej, skie row u je ostrze swych re p re s ji przeciw ko rew olu cyjn em u ru c h o w i robotniczem u“ .

T a k i u samego początku został w y ­ znaczony k ie ru n e k burżuazyjnego roz­

w o ju P olski. W o rie n ta c ji P ił­

sudskiego oznaczał on oparcie k r a ju o k a p ita ł przem ysłow y i fin a n so w y Zachodu, ściślej — N iem iec; szanse zaś rozw ojowe k a p ita liz m u polskiego w id z ia ł w powiększeniu terenów r o l­

nych na wschodzie. B u rż u a z ja pol­

ska m ia ła żyć z p ro fitu , ja k i by da­

w a ły zagraniczne lo k a ty k a p ita łu (pożyczkowe i inw estycyjn e) w k r a ­ ju , z p ro fitu , ja k i da łb y — ja k się łudzono — sojusz m ilita rn y , w y m ie ­ rzony we wschód.

P rz y najśm ielszych m arzeniach — P o ls k i na D nieprze — s ytu a cja k r a ju o n ied orozw iniętym k a p ita liz m ie , k ra ­ ju — p ó łk o lo n ii dla im p e ria ln y c h t r u ­ stów i m onopoli, nie ulegała przez to zm ianie.

Toteż, k ie d y w y p ra w a na wschód zawiodła, na okres bieżący stało się jasne, że podstaw y zysków bu rżu a zji mieszczą się w aparacie państwa.

Do zam achu m ajow ego rządy sej­

mowe, rządy f r a k c ji p a rty jn y c h n a ­ pędzały obcy k a p ita ł do k ra ju , w okresie Chieno-Piasta przeprowadza­

ją c sławne tra n s a k c je sprzedaży, ja k z fra n c u s k im fin a n s is tą Baussakiem , k tó re m u oddano Ż yrardó w , ja k z Gordonem, któ re m u oddano M onopol Zapałczany. Za każdym razem przy hańbiących w a run kach, zapew niają­

cych obcym fin a n s is to m wyuzdaną grabież. A le w te j po lityce o tw ie ra ły się m ożliw ości zysków pośredniczych d la po ls k ie j burżua zji, ta jn y c h w a ­ ru n k ó w p ro fito w y c h . Równocześnie rządy sejmowe, exem plum : ten sam Chieno-Piast, zm niejszając p o d a tk i dla obszarników o 20%. To b y ła szansa państw a burżuazyjnego dla bu rżuazji k ra ju , poddanego p o lityczn e j zależno­

ści i ekonom icznej e ksp lo a ta cji im ­ p e ria ln y c h m ocarstw .

Zam ach m a jo w y przeprow adził P ił­

sudski przy pomocy „legunów ". I ha n ic h się później opiera. Podstawę te j o rg a n iz a c ji sta n o w ił elem ent lum pen ziem iański, ludzie, w yw odzący się z rod zin szlacheckich zba nkru to w an ych lu b ta k ic h , k tó ry m m a ją tk i pozostały za w schodnią granicą. Do tego trzeba dodać i „p ra w d z iw y c h “ dziedziców i hołotę, ha ła śliw ie po w ołującą się na sygnet przy b ra k u rodowodów, wreszcie neofitów , oczarowanych

„id e ą P iłsudskiego“ , w yro b io n ych na służbie legionow ej, k tó ry m panicze pomogą w ejść w tow a rzystw o i zy­

skać n o b ilita c ję .

N ie m ożna P iłsudskiego ograniczać do Nieświeża. Nieśwież i związek

• „le g u n ó w “ , to dopiero pełna fasada d y k ta tu r y sanacyjno-faszystow skiej, d y k ta tu ry b u rż u a z ji im p e ria ln e j, spraw ow anej za pomocą „le gio nistó w pierwszego stop nia“ (w je j interesie), z op ła tą na rzecz obszarników i bur­

żua zji polskiej.

A p a ra t państw a i a rm ii został w y ­ p e łn ion y lu d ź m i zw iązku legunów, elem entem najw cześniej i na jb a rd zie j dynam icznym , c z y li najw cześniej i n a jb a rd z ie j zdolnym do faszyzacji u s tro ju re p u b lik i, ja k szum nie nazy­

w a li socjaliści dem okrację burżua-

Włodzimierz Domeradzhi

Do brata chłopa

N ie lu la ła cię pozłacana kołyska.

Od dzieciństwa w ia tr cię wychłostał ł niedola kąsała ja k pies.

A le dusza tw o ja chociaż prosta ukochała pracę i wieś.

Ś w it cię pędził do codziennej pracy przypędzała czarna noc do chat.

K ro k i tw oje, pot na polu znaczył gdy kroplam i z twego czoła spadł.

Jednakowe m am y nasze ręce poorane żyła m i ja k siatką.

Ja w ydzw aniam kie ln ią na m urze ty rozm awiasz codzień z ziem ią-

[ matką.

Jednakowo budujem y Polskę, aż d ziw ią się w całej Europie bo nasz sojusz, robotniczo-chłopski złączył nasze seica bracie-chłopie.

Bronisław Majtczak

Z bratem robotnikiem

Tobie n ie będzie bosych stóp kaleczył m róz złych la t w ichurą.

N ie będzie gryzł cię nędzy strup, ani nie skradniesz jad ła kurom.

T y ju ż nie będziesz szedł, ja k ja dzieciństwem sm utnym w krzyw d [spiekocie*

ani C i oczy głodu m gła przesłoni męką bezrobocia.

C iebie n ie w y k ln ie now y świat, że robotnika jesteś synem,

n i — że folw arcznym b ył tw ó j dziad, n i — że k re w w T ob ie p ły n ie gminu.

T y , synu, w przem ian rośniesz czas now ej ojczyzny budowniczym , szybko przerastasz siły mas bankrutów życia, krzyw d paniczów.

T y śmiało już im patrzysz w tw arz, nie chylisz czoła, nie gniesz k a r k i, bo marszem T w y m jest ojca marsz, zwycięski szlak P R O L E T A R IA T U !

z y jn ą w Polsce z je j pierwszych lat.

T o głodne, chciwe i am b itne tow a­

rzystw o, odwołujące się do „pych y narodowej?, ja k ie j uczyła szlachecka h is to ria P olski, nadawało się do w y­

pe łn ia n ia „k o n d e m n a te k “ P iłsudskie­

go, w rod zaju uw ięzienia w B rześciu przyw ódców C entrolew u i Berezy K a rtu s k ie j. A od „k o n d e m n a te k “ do stałych fu n k c ji „ s tu p a jk i“ . T o była droga, k tó r ą z n a iw n ą szczerością opisuje S ła w o j-S kła dkow ski w „S trzę­

pach m e ld u n kó w “ . P re m ie rz y tego panującego tow a rzystw a „m uszą bić ja k s tu p a jk a “ . „B ez w o js k a nasze znaczenie w świecie całym je s t ze­

rem — jesteśm y św ia d k a m i pociesza­

jącego zja w is k a : podniesienia au to­

r y te tu i s iły m o ra ln e j p o lic ji“ (cy­

ta ty P iłsud skieg o).

T ow a rzystw o to w y tw o rz y ło spe­

c ja ln ą klasę urzędniczą, cyw ilną, w o j­

skow ą i p o licyjną . S tało się symbo­

lem w ładzy państwa. Stało się jego kosztow nym in s tru m e n te m w bezpo­

średniej obsłudze N ieśw ieża i Le w ia - tana, w bezpośredniej w a salizacji P o ls k i wobec N iem iec, i w bezpośre­

d n im pozbaw ianiu suwerenności pań­

stwa.

Z am ach m a jo w y P iłsudskiego po­

łożył kres złudzeniom co do je dn o­

ści m iędzy państw em a społeczeń­

stwem . W okresie p a rla m e n ta rn y m złudzenia te m ożna było jeszcze pod­

trzym yw ać. K a r tk a wyborcza, fra k c ja p a rla m e n ta rn a i w a lk a sejm ow a da­

w a ły pozory w p ły w u m as ludow ych na działalność w ładzy państwowej.

D y k ta tu ra sanacyjna, faszyzacja k ra ­ j u p rz y pom ocy zw iązku „le g io n istó w pierwszego stop nia“ odsło niły w czy­

stej fo rm ie przeciw ieństw o m iędzy w ładzą państw ow ą a społeczeństwem.

M asy ludowe sta w a ły przed n ie ­ uch ron ną koniecznością w a lk i z w ła ­ dzą państw a. Z te j s tro n y przem a­

w ia ła ty lk o „s tu p a jk a “ . A postać m ia ła chłopstw u znaną, — elegancką, szamerowaną, paską. D y k ta tu ra b u r­

żu a zji pokazyw ała m asom ludow ym a p a ra t w ładzy państw ow ej w rękach

„le g u n ó w “ . T o b ył d ru g i na w si sym ­ bol obszarnika i dw oru. To było po­

nowne rozognienie zap ie kłej n ien aw i­

ści do panów. T o znów odradzało ideę przehandiow anej w dw udziesto­

le ciu re fo rm y rolne j, odradzało ją ja k o narzędzie bezkom prom isow ej ro zp ra w y z obszarnictwem . Chłopi, g a rd łu ją c n a w iecach o tym , że znów szlachta u władzy, nie m ó w ili przez to, że to nie burżuazja, że to nie k a p ita liz m . W s k a z y w a li raczej na specyficzną postać polskiego k a p ita ­ lizm u, na jego faszyzacji; p rz y po­

m ocy w tórnego elem entu szlache­

ckiego, b a n k ru tó w zie m iań skich i h u lta jó w , podających się za panów.

W ie lk ie s tr a jk i chłopskie w ro k u 1932 we wschodnich i północnych wojew ództw ach, to była „s p ra w a N ie­

świeża“ — spraw a dw o ru na m iejscu.

A le straszliw e pa c y fik a c je , ja k im i- spustoszono te połacie k ra ju , to była spraw a „le g io n is tó w pierwszego sto­

p n ia “ , w ładzy państwa.

W ty m sam ym ro k u s tr a jk i chłop­

skie w c e n tra ln e j Polsce zapisały się pod Lubią, Łapanow em i Jadowem śm ie rcią k ilk u d z ie s ię c iu chłopów.

W ieś w iedziała, k to każe „b ić ja k s tu p a jk a “ i k to wolę s tu p a jk i w yp eł­

nia, k to b a w i się w „k o n d e m n a tk i“ . Śm ierć P iłsudskiego nie z m io tła w y ­ szkolonego i dobrze osadzonego to­

w a rzystw a legunów. S tu p a jk i rozsze­

rz y ły ty lk o tow arzystw o. Do k o m ­ p a n ii Ozonowej dopuszczać zaczęto głośnych b o jó w k a rz y O N R -ow ych.

W szow inizm ie bow iem na kresach wschodnich dysta nsow ali „le gu nów "

O N R -ow cy w c e n tra ln e j Polsce a n ty ­ sem ityzm em .

4.

Pisać w Polsce w la ta ch 1935/37 powieść p o lityczn ą o w s i i dla wsi, to znaczyło wskazać „N ie św ie ż" i „le ­ gunów “ . T o znaczyło wezwać do re­

w o lu c y jn e j re fo rm y rolne j, ja k o w a­

ru n k u u b ic ia obszarników . W ezwać do w a lk i, k tó ra ob a liła b y istnieją cy, bu rżu a zyjn y a p a ra t państwa. Bo m a ­ ło — rozparcelow ać fo lw a rk i. B y ły ta ­ kie, co się same rozparcelow ały, ale potom kow ie ty c h b a n k ru tó w trz y m a ­ ją w ręka ch władzę w państwie, im to b u rżua zja zaufała, ic h w y b ra ła na skuteczne narzędzie służenia sobie

„b ic ia ja k s tu p a jk a " lu d u roboczego m ia s t i wsi.

K o w alskieg o powieści te dw a we­

zw ania fo rm u łu ją . R o k 1918. Do G rzm iącej w ra c a z R o s ji S ow ieckiej s tru c h la ły dziedzic. F u n d u je chłopom łapę, nie pozwala nazyw ać się „J a ­ śnie P anem ". W k r a ju w zb iera ruch re w o lu cyjn y, dziedzic ucieka z dwo­

ru. Już, ju ż ch ło p i i fo lw a rc z n i m a ją przeprow adzić parcelację. Jesień, hi- , storyczny listopad, bu rż u a z y jn y op or­

tu n iz m PPS-u i „W y z w o le n ia “ , lę k

„P ia s ta “ przed zaprzepaszczeniem w y ­ m arzonej s ta b iliz a c ji ku ła c tw a , dzie-

(ciąg dalszy na str. 2)

A \\ \ /\ \

(2)

W I E S Nr 48

N A D P O W I E Ś C I A M I W Ł A D Y S Ł A W A K O W A L S K I E G O

(D okończenie ze str. 1-ej) dzic w ra ca i koniec chłop skim na­

dziejom , koniec buntow niczym p rz y ­ wódcom na grom adach. K r ó tk o m ó­

w ią c — nie wzięliście — to nie dosta­

liś c ie ! Dalszy ciąg powieści w ypisała h is to ria w osobistych przeżyciach chło­

pów. Ten ciąg dalszy daw ał powieści wagę. D zieje d ru g ie j Rzeczpospolitej tu się w yja śn ia ły, w h is to rii, cofnię­

te j do m om entu z ro k u 1918. I nie ty lk o ta k się w y ja ś n ia ły w latach przedw rześniowych. Dziś rów nież nie można ich w ytłu m a czyć inaczej, ja k zestaw iając z R e w o lu c ją . P aździerni­

ko w ą i w je j w y n ik u zaistnieniem d ru g ie j niepodległości i u początku te j uiepodległości z przegraną rew olu­

c ją robotniczo-chłopską, c z y li albo ona od nowa, albo uciem iężenie je ­ szcze większe niż w początku niepo­

dległości. Bo tę różnicę rów nież w i­

dzieli chłop i w la ta ch po trzydzie­

stych.

W „R o dzin ie M ia n o w skich “ pokazał K o w a ls k i b a nkru tu jące go ziem ianina.

N ie bu dził ani lito ści, ani trw o g i.

Obsuwał się bezradnie w o p in ii pu­

bliczne j księdza, mieszczaństwa, chło­

pów. Próbow ano go ratow ać przez pożyczki, k o lig a c je ; u tra c ju s z i m ię­

czak nie odegrał się. N a horyzoncie o k o lic y w idać in n y c h jeszcze ziem ian, podobnie upadających. T a k ic h obser­

w a c ji poczynili ch ło p i niem ało przed pierw szą w o jną . Proces „do bro w ol­

n e j" p a rc e la c ji zataczał wówczas du­

że k rę g i. Poszło w te d y d w u k ro tn ie w ięcej fo lw a rk ó w na rozbiórkę, niż w d ru g ie j Rzeczspospolitej przy sejm o­

w ych targa ch o reform ę rolną.

Obok b a n k ru tu ją c y c h M ia no w skich w powieści K ow alskieg o b ro n ią ro­

dzinn ych gniazd ciocie Ja n ickie , za­

o k rą g la ją fo lw a r k i noworisze H o ld - towie, ale gdyby nie spraw a dalszych dziejów b a n k ru tu ją c y c h rod zin szla­

checkich, a u to r nie m ógłby u czy­

te ln ik a zrów noważyć w rażenia o nie­

uch ron nym ja k b y au tom atycznym procesie rozpadania się fo lw a rk ó w . Przed pierw szą w o jn ą można się by­

ło łudzić, że Szlachta sama się w y ­ kruszy. K o w a ls k i to złudzenie ówcze­

sne przyp om in a (powieść obejm uje pierw szy ro k w o jn y ) i szydzi z niego nie przez odwołanie się do nieświe- skich fo rte c ziem iańskich. Sprawę sta­

w ia inaczej. A dlaczego jeszcze trw a ją Nieświeże? Pan M ia n o w s k i m a trzech synów. Trochę ed uka cji liznęli. S pry­

tn y i bez sk ru p u łó w m ora lnych Z y ­ g m u n t gw izdnie na opinię i zostanie p ro k u ra to re m w c a rs k ie j służbie.

W a u s tria c k ie j i c a rs k ie j służbie lo­

k o w a ły się tra d y c y jn ie o d p ry s k i zie­

m ia ńskich dw orów i' szlacheckich ro­

dzin.

To była szkoła, k tó r ą P iłs u d s k i za­

legalizuje w Polsce, przekształcając ją w u p rz y w ile jo w a n ą korporację.

N a jm ło dszy Zdzich zostanie u b ra ta pom agierem . N a js ta rs z y Czesław, n a j­

dłużej pozostanie niczym . N a jb a rd z ie j bowiem przeżywa proces b a n k ru c tw a ojca. N a jg łę b ie j go przem yśla. Soli­

daryzuje się z ty m ciosem. „K tó ż za­

przeczy, że nasi ziem ianie są P ola­

k a m i? A le ta k samo desperacko tk w ią w pokorze wobec w ro g a i g n iją sami, ja k każą g n ić chłopom . W ie lu ju ż dawno pogodziło się z obecnym stanem p ra w n y m i wręcz w a lczy o jego zachowanie... Społecznie są tępi, le n iw i, wsteczni. P iln ie czuw ają t y l­

ko, aby broń Boże chłop się nie usa­

m o d zie ln ił“ . Czesław odbyw a re k o ­ lekcje „k a ja ją c e g o się szlachcica"

przed chłopam i. Pobudza ich do sa­

modzielności, b u n tu je prze ciw dw o­

row i, nie spostrzegając, że w te j a k c ji zachow uje nad n im i patrona- ctwo. Że głosząc, „ iż w szlachcie nie zn a jd u je m y dostatecznych s ił na ro­

dowych do w a lk i o wolność k r a ju “ , rozbudza te s iły w chłopstw ie pod własną i in n y c h paniczów kom endą.

N ie na da rm o je s t c z y te ln ik ie m po­

wieści Żerom skiego i to... „W ie rn e j R ze ki“ . G inąca kla sa b ro n i się. B ro ­ n i się naw et wówczas, k ie d y w ydaje Się je j, że się rozbraja.

S ta ry M ia no w ski, pan z panów, b a n k ru tu ją c , schodzi na psy, ale do końca zalguje się pańską godnością.

Synowie b a n k ru ta m a ją przed sobą całe życie, zafałszow any p u n k t w y j­

ścia fa łs z u ją w dalszej drodze na rzecz rzeczyw istego odrestaurow ania swej zachw ianej pozycji. Czesław w ychow a m łodego działacza chłop­

skiego na ludom ana, wierzącego w obudzone szlacheckie sumienie, pójdą obaj do legionów. A później, je ś li ha m le tyczn y Czesław będzie m ia ł je ­ szcze w ą tp liw o ści, czy nadal pozo­

stać oddanym „id e i P iłsud skieg o“ , czy nadal pozostać w tow a rzystw ie

„le g u n ó w “ , jego w łasny w ychow a­

nek, czy innego Czesława w m ó w i m u na sejm ie rolę „le g io n is ty pierwszego stop nia“ , ta k ja k to w m a w ia ł Jan Dębski w 1922 ro k u : „J a byłem le­

gionistą... P iłs u d s k i u ra to w a ł Polskę, u tr w a lił u s tró j re p u b lik a ń s k i, zapo­

czątkow ał erę k o n s ty tu c y jn ą i p a r­

la m e n ta rn ą “ . A potem „kon de m nat- k i “ i „ s tu p a jk i“ .

„R o d z in a M ia n o w s k ic h “ pozwala c z y te ln ik o w i bagatelizować b a n k ru ta , ale nie jego synów. Ci będą w alczyć o pozycję. Jeden z carskiego p ro k u ­ ra to ra zostanie pewnie po ls k im i roz­

grzeszy w przyszłości m in is tra Cze­

chowicza i jego przełożonego (P ił­

sudskiego, prezesa R a dy M in is tró w ) z 50 m ilio n ó w zł., d ru g i w b ra c tw ie legionow ym zajdzie jeszcze wyżej.

Z ło w io n y m i S zym kam i, c h ło p s k im i działaczam i, paraliżow ać będzie po­

lity c z n ą w a lk ę wsi.

Znów lata, k tó re u p ły n ę ły od czasu pierw szej w o jn y, u c z y n iły książkę K o w alskieg o k la ro w n ie czytelną. J e j oskarżenie — p rze jrzystym , sprawdzo­

n y m i p o tw ie rdzon ym współczesno­

ścią. Dlatego m o b iliz u ją c y m nie ty lk o na „N ieśw ież“ ale i prze ciw „le gu - nom ", prze ciw sam ej w ładzy pań­

stw ow ej .przeciw u s tro jo w i.

5.

R o k 1935 ocenia K P P ja k o ro k przełom u. R o zruch y o sta tn ich la t na w si i w m ieście rosną coraz ba rdziej, ..wszystko to m ów i, że s to im y w ob­

lic z u now ych potężnych w a lk — w

o b liczu s tra jk ó w powszechnych na najw ażniejszych od cin kach“ (Z lis tu S e k re ta ria tu K C K P P ).

M asy robotnicze i chłopskie roz­

grzew ają się do m a n ife sta cji, w k tó ­ ry c h nieuchronnie leje się krew , pa­

da ją zabici, a żądania i hasła stają się coraz radykalniejsze. K P P jest obecna we w szystkich ty c h zryw ach m asowych X nie to je s t znaczące, że z ry w y te ożywia, w spiera i zaostrza, ale że może pełnić tę fu n k c ję po­

wszechnie. Że gotowość w dołach ro ­ botniczych i chłopskich „n a wszyst­

k o “ w ydobyw a z n ic h widzenie rze­

czywistości po lity c z n e j zgodnie z ide­

ologią i ta k ty k ą K P P . D latego w s tra jk a c h robotniczych i chłopskich

„s tu p a jk i“ i prasa bu rżua zyjna węszą kom u nistyczn ą robotę. W procesach p a c y fik a c y jn y c h zasądza się ro b o tn i­

k ó w i chłopów ja k o kom unistów . To, co w zbiera i wybucha w dołach, ude­

rzać zaczyna na dw ie s tro n y : w pań­

stw ow ą władzę, w sam u s tró j b u r- żuazyjny, w d y k ta tu rę burżuazji, spraw ow aną pod fir m ą „le g u n ó w “ oraz w o p ortun izm legalnych, tra d y ­ c y jn y c h przedstaw icielstw p o lity c z ­ nych mas chłopskich i robotniczych.

Trzeba sobie zdać sprawę ja k bar­

dzo m asy chłopskie i robotnicze spę­

tane b y ły pó łw iekow ą tra d y c ją legal­

nych ruch ów politycznych, h is to rią ich org an izacji, dzieja m i ich przy­

wódców, ja k o w id o m ym w y k ła d n i­

kie m ich w łasnych dziejów.

Trzeba sobie przypom nieć pozory re h a b ilita c ji, ja k ie stw orzył p a rla ­ m e n ta rn y m fra k c jo m zamach m ajo­

w y i postępująca d y k ta tu ra faszy­

stowska. U w ięzieni przyw ódcy PPS-u, W yzw olenia i P ia sta przesunięci zo­

s ta li na listę w ro gó w reżim u. Ale w te j au reo li chodząc, nie zeszli ' z d ro g i kom prom isu, z dro gi o b ie ktyw ­ nego w zm acniania reżim u.

.W itos na procesie brzeskim odrzu­

c ił samą m ożliwość udziału w si w re­

w o lu c ji: „Z nam chłopów, ja k o ele­

m e n t nadzwyczaj spokojny. Polskę na rebelię, na zam achy i na ro z ru ­ chy nie stać. I będzie to trw a ło je ­ szcze długo“ .

Po w ie lk im s tra jk u chłop skim w r. 1937, w b rew jego masowości i w u l­

kanicznem u wybuchowi, w b rew słu­

sznemu przerażeniu burżuazji, k tó ra żąda nieom al ogłoszenia stanu w y­

jątkow ego, „żelaznej, tw a rd e j i bez­

względnej rę k i“ a zduszenie s tra jk u po k ilk u tygodniach nazywa „o d p a r­

ciem “ wroga klasowego, W itos śpie­

szy z oświadczeniem, k tó re m a po­

m niejszyć w o p in ii publicznej (bur- żuazyjnej) i w o p in ii sam ych mas chłopskich, to co one przeżyły ja k o przedśw it re w o lu c ji. „Je śli chłopi upom ną się nieco śm ielej albo popeł­

nią ja k i a k t rozpaczy, to je d n i na­

ty c h m ia s t u jrz ą w id m o Szeli, drudzy w n ic h zna jd ą kom unistów ... Zapo­

m in a ją je d n i i drudzy, że n a jp ie rw nie czas na po do bn j eksperym enty, bo w y p a d k i i rozum dom agają się czego innego,,., (F ro n tu Morge.s?)

...czego ci chłopi chcą, p rz y n a jm n ie j czego żąda ogrom na ich większość...

Bardzo niew iele! Żadnych p rzyw ile ­

jó w , żadnych dóbr an i wyłączności, je dyn ie pra w a i to pra w a równego ze w szystkim i, spełniając sum iennie obowiązki, ja k ie ną nich spadają".

R a ta j po zam achu m a jo w y m łudzi się nadal koncepcją „obozu ś ro d k a “ , k tó r y by nie dopuszczał do starć gw ał­

tow n ych m iędzy „s k ra jn y m i skrz y ­ d ła m i". R uch lu do w y m ia ł być ta­

k im obozem środka. Po s tra jk u chłop­

skim w 1937 r. ocenia go podobnie ja k W itos, nie ja k o tw órcze dośw iad­

czenie rew olu cyjn e mas chłopskich, osw ajające je i zapraw iające do oba­

le nia us tro ju , ale ja ’ -o ob ja w energii i w a rto ści chłopów w y b u c h ły na m arne, rozlan y w anarchię. „G dyby tych, k tó rz y zdolni są do ta k w iel­

k ic h o fia r dopuścić do współgospoda- ro w a n ia państwem ,aby się w yłado­

w a li w bu dow aniu państw a“ . M arze­

nie czy ofe rta ?

Odpowiedzią na m arzenia m ogła być ty lk o i b y ła „żelazna i bezwzględ­

na rę k a “ . Odpowiedzią na ofertę był głos posła Z a k lik i: „N ie uważam za rzecz złą, żeby np. prem ierem był gen. S kla dko w ski a M in is tre m Spraw W ew nętrznych M aciej R a ta j. Do te­

go m usim y dążyć, jeżeli nie chcemy m ieć ta k ic h w yp ad ków ja k w M ało- polsce".

To znaczy, je ś li nie chcem y w rze­

nia rew olucyjnego w masach chłop­

skich, jego pełnej i konsekw entnej w a lk i z burżua zyjnym państwem .

T h u g u tt w 18 rocznicę Rządu L u ­ belskiego (r. 1936) ta k — raz jeszcze zafałszow ał prawdę o okresie, k tó ry na rodow i i masom ludow ym dawał histo ryczną szansę. „O ba rządy za­

rów no lu b e ls k i ja k w a rszaw ski oświadczyły, że sprawować władzę będą ty lk o do czasu zw ołania Sejmu, co m ia ło m ożliw ie najszybciej nastą­

pić. U c z y n iły to z dwóch powodów.

Po pierwsze b y ły zasadniczym i prze­

c iw n ik a m i • te rro ru , k tó r y niszczy k r a j i pustoszy dusze zarówno u c i­

skanych, ja k uciskają cych (A te a r ­ m a ty zwrócone prze ciw Czerwonemu Zagłębiu przez... T h u g u tta ? — przyp.

m ó j.). P ow tóre przeciąganie s tru n y doprow adziłoby do w o jn y domowej...

Lud, k tó r y sięgnął po władzę, m usiał złożyć dowód, że p o tra fi dbać o bez­

pieczeństwo całości i uch ro n ić oso­

b liw y m zrządzeniem losów odzyska­

ną ojczyznę... Dziś, k ie d y w w y n i­

szczonym i og łu pio nym społeczeń­

stw ie szaleńcy różnej m aści szykują się do podboju P o ls k i na swój w ła ­ sny p a rty jn y użytek, wspom nienie czynu ludzi, k tó rz y g o to w i b y li ła ­ mać skostniałe fo rm y życia, ale nie chcieli łam ać sw ej O jczyzny, m a za­

pewne całkiem rea ln ą w a rto ść“ . M ik o ła jc z y k na K ongresie S tro n n i­

c tw a w r. 1935 pro te stuje przeciw w staw ien iu w pro g ra m S tro n n ic tw a re fo rm y ro ln e j bez odszkodowania.

Jako wiceprezes S tro n n ic tw a doeze- k u je się żądania drugiego Kongresu, po próbie ugody w N ow osielcach i po stup ajko w em p o k w ito w a n iu 'p rze z Rydza Śm igłego- Nowosielec p a c y fi­

k a c ja m i i m ordam i.

Żądaniem K ongresu je s t powszech­

n y s tr a jk chłopski. M asy nacierają,

ale organizow anie w o li mas należy jeszcze do oportunistów , s p e k u lu ją ­ cych na dynam ice re w o lu c y jn e j mas.

N a w et R a ta j odsunął się od orga­

n iz a c ji s tra jk u , gdy w y g ra ło na N K W stanow isko: s tra jk u osamotnionego.

M ik o ła jc z y k m a w o ln ą rękę. N a j­

p ie rw w yłącza z pola w a lk i w o je ­ w ództw a wschodnie i północne o n a j­

dłuższej i na jm o cnie jszej tra d y c ji s tra jk ó w , aby nie z a b rz m ia ł. o k rz y k uciskanych mniejązości, aby nie za­

b rz m ia ł o k rz y k wspólnego fro n tu ro­

botniczo-chłopskiego.

Następnie do pilno w a ł takie go zre­

dagowania Odezwy, .k tó re j treść t łu ­ m iła s tr a jk : „zachow ajcie się spokoj­

nie — godnie... w drodze m an ifesta­

cyjnego s tra jk u chłopskiego p ra gn ie­

m y w yw alczyć posłuch dla siebie i naszych żądań“ .

Toteż S kla d k o w s k i b a w ił wówczas spokojnie za granicą. A po powrocie przyznał się szczerze na Sejmie, że

„w yp a d kó w ze s tra jk ie m chłopskim nie przew idział, nie docenił", „rze­

czywiście uw ierzyłem te j odezwie“ . A le w y p a d k i „n ie b y ły działalnością całego S tro n n ic tw a lecz m a fii, k tó ra w ta je m n ic y podburzała chłopów “ . K r ó tk o m ówiąc, istotn y, re w o lu c y j­

n y c h a ra k te r s tra jk u , to nie dzieło gó r S tron nictw a .

I S tro n n ic tw o w y p ie ra się tego dzie­

ła, w y p ie ra się siły, ja k ą u ja w n iły m asy i cele, dla k tó re g o śm ie rć po­

niosły dzie sią tki chłopów, a setki chłopów rany, a tysiące poszło do więzień. B y ła to zdrada wobec w ła­

snych dołów, wobec fro n tu ro b o tn i­

czo-chłopskiego, kie d y skrzydło robo­

tnicze nie pozostaw iło s tra jk u chłop­

skiego osam otnionym , kie d y K P P rz u c iła w szystkie s iły na pomoc chło­

pom i ukazała społeczeństwu w ode­

zwach p ra w d ziw ie re w o lu c y jn y w y ­ m ia r s tra jk u . „Towarzysze i O bywa­

tele! P rzełam ać m u r m ilczenia, k tó ­ ry m faszyzm chce otoczyć i przy- dla w ić bohaterską w alkę c h ło p s tw a !“ .

P rz y d ła w ilo ją samo S tro n n ic tw o w sposobie o rg a n iz a c ji w a lk i, a po­

tem w ocenie. P rz y ta k ie j postawie s tr a jk s ta ł się w a ru n k ie m dla wąs­

k ic h przetargów . B urżuazyjne 'pism a da ły do zrozum ienia, że „p o s tu la ty polityczne w si można odrzucić ale le pie j p rz y ją ć z nich to, co da się pogodzić z naszą ra c ją stanu i w c ią ­ gnąć wieś w orb itę pa ństw a“ . „C hłop dorósł do zarządzania s w ym i s p ra w a ­ m i w g m inie i powiecie“ ... „D o m a­

ga się sam orządu“ — dać m u go.

K o n k re tn ie i pra k ty c z n ie — dać w ię­

cej swobody k u ła k o w i, niech u s ta li p ro g ra m sam orządów i osiągnie w nich przewagę nad chłopam i. To była je dyn a z w iększych prób M ik o ­ ła jc z y k a wobec całego fr o n tu b u r­

żuazji. N ie zapom niano m u te j jego

„a k u ra tn o ś c i“ . I on też zrozum iał, że „po rozu m ien ie“ m ą zapewnione.

\*.Gdj£>y naw et «w pąwieścjach K o ­ w alskie go nie bylcrchłO pów d z ia ła ­ czy. przyw ódców, idących na ugodę ze szlachtą i burżuazją, to sam głó­

w n y n u r t ty c h powieści, uderzający w to, co n a zw a liśm y dla uproszcze­

n ia „N ieśw ieżem “ i „le g u n a m i“ w ska­

zyw a łby c z y te ln ik o w i trzeciego w ro ­ ga, własne ludowe kie row n ię tw o, k tó re przed s tu p a jk ą N ieświeża i le­

gunów nie c h ro n iło a od w a lk i z n i­

m i odwodziło, w a lkę tę rozbrajało.

„ W G rzm iące j" w r. 1918 chłopi w najbliższym m iasteczku słuchają na wiecu przem ów ienia działacza chłopskiego, N a g n io tka . W id y w a li go nieraz ze szlachtą. K ubas m ów i o nim , „że m usi im być na coś po­

trzebne to, że w yg a d u je o nich źle“ . N a g n io te k należy do ty c h co w o ła li o „ziem ię, wiedzę i w ładzę" i m ie li to urzeczyw istnić, ale zaczął nie od zajęcia go rzelni we dworze ale bim - brow ej go rzelni u chłopów. W samej G rzm iącej sołtys, Bursa, bogaty chłop, k tó r y podczas w o jn y nie m ało zyskał na „s p e k u la c ji" zostaje przez d w o ry okoliczne w y c ią g n ię ty na po­

sła. A cała fra k c ja re w o lu cyjn ych chłopów z K ubasem i Sobierajem na czele idzie do w ięzienia. W „R o d z i­

nie M ia n o w s k ic h “ syn dziedzica u ro ­ b ił z m łodego chłopaka w iejskiego chłopskiego działacza; przyszłego le­

gionistę, k tó r y się otrze przedtem 0 pra w icę PPS-u. T a k się zaczyna­

ło. W 1935 r. w ystarczyło przypo­

m nieć początki. Cóż z „ziem ią, w ie ­ dzą i w ładzą?“ Cóż z działaczam i chłop skim i, k tó rz y przed dw udziestu b lisko la ty m ie li pełne gęby te j zie­

m i i w ładzy? Teraz b y ł Nieśwież 1 leguny a chłopi padali w m an ifesta­

cjach i s tra jk a c h . Po czyje j stronie sta^i znani przyw ódcy? He teraz m o­

g li masom chłop skim pomóc ile...

szkodzić? I dziś to pyta nie nie tra c i na wadze.

6.

W reszcie spraw a trzecia i ostatnia.

F a k te m jest, że m asy chłopskie znie­

n a w id z iły reżim sanacyjny. Im p e ­ ria liz m d y k ta tu rą _ sanacyjno - faszy­

stow ską zepchnął m asy chłopskie na dno nędzy. W eszły one w ta k zaostrzony i powszechny k o n flik t, c h a ra k te ry s ty c z n y dla sprzeczności okresu im perialnego, że słusznie K P P nazw ała ro k 1935 ro k ie m prze­

łom u. N a ra s ta ły ob ie ktyw ne m ożli­

wości rew olucyjne. M asy chłopskie s ta w a ły się n a tu ra ln y m sojusznikiem k la s y robotniczej, odważnym i o fia r­

nym.

Pod po w ło ką S tro n n ic tw i p a r tii legalnych na ra s ta ł w spólny fr o n t w a lk i i doświadczeń, przywódcza ro la przesuw ała się do rą k K P P .

U w y ra ź n ia ł się p ra w id ło w y podział kla sow y: na burżuazję i p ro le ta ria t w sojuszu z postępowym chłopstwem . W a lk a toczy się m iędzy k a p ita liz ­ m em i socjalizm em — re je stro w a ł M iłkO w ski. A le konsekw encje, ja k ie z tego fa k tu w y c ią g a ł to skierow anie S tro n n ic tw a Ludowego na k o n flik t, na w a lkę z p ro le ta ria te m . Od ham o­

w a n ia w a lk i mas chłopskich z d y k ­ ta tu rą bu rżu a zji der ja w n e j obrony k a p ita liz m u , ta k i m ia ła sens ideolo­

g ia agraryzm u.

N a po ls k im po dw órku od czasów K rzyw o usteg o n ic się w ięcej nie zda­

rz y ło poza upadkiem szlachty. „K u l-

■j tu ra szlachecka przeżywa obecnie o sta tn i okres swojego rozkład u i ago­

n ii — pisał M iłk o w s k i — F a k t ban­

k ru c tw a szlachetczyzny w ystęp uje w całej pe łn i obecnie". Z naczyło to po 1) że „N ieśw ież“ i „le g u n y " to ty l- • ko i w yłącznie szlachetczyzna, . po 2)!

że je s t ona w rozkładzie i ag on ii.

M asy chłopskie, pa rte beznadziejnoś­

cią życia do m a n ife s ta c ji i s tra jk ó w , w y ra b ia ły sobie inne zgoła doświad­

czenia. W alczyły z „le g u n a m i" i przez nich b y ły bite, ale w yczu w ały za.

„s tu p a jk a m i". coś twardszego, u s tró j i siłę klasową, k tó ra była nie z „le ­ gunó w " ale im udzielona dla obrony interesów burżuazji.

A g ra ry z m z d y k ta tu ry b u rż u a z ji,- w postaci szlacheckich legunów, ro­

b ił „ fiu m e “ , k tó re kona i z n ik a w oczach „a na to m iejsce (czyli na pierwsze) w y s u w a ją się w Polsce chłop i". Ta m uzyka m ile łe ch ta ła ucho ale u to p ii k o n k re tn ie nie re a li­

zowała. K o n k re tn ie na tom ia st n a k a ­ zyw ała przesunąć okopy rzeczyw istej w a lk i przeciw p ro le ta ria to w i.

Oto k o n k u re n t do sukcesji po szlachetczyźnie. Całą am bicję w y s ilili a g ra ry ś c i na w ym yślanie różnic i po­

działu m iędzy chłopstw em a p ro le ta ­ ria te m . B y ła to robota przew rotna, k o n trre w o lu c y jn a , służalcza dla b u r­

żuazji i samobójcza dla interesów wsi.

B y ła k o n trre w o lu c y jn a , bo po­

w s ta ły obiektyw ne w a ru n k i na re ­ w olucję w fazie faszyzacji, k ie d y k o n flik t kla sow y doprow adzony zo­

stał do stanu n ie u n ik n io n e j w a lk i, kie d y odsłoniła się w czystej fo rm ie ■ sprzeczność pom iędzy w ładzą pań­

stw a (d y k ta tu rą b u rż u a z ji) a społe­

czeństwem (m asam i lu d o w y m i: p ro ­ le ta ria te m i chłopstw em ).

I m asy chłopskie dyszą w ty c h la ta ch nienaw iścią do w ładzy i ustro­

ju , id ą p rz y każdej sposobności na potężne, m ilion ow e m an ifestacje i s tra jk i.

Id ą na spotkanie z ro b o tn ik a m i, rozp alają się pod w p ływ e m ich a g i­

ta c ji, prze kracza ją pod ic h przewo­

dn ictw e m za każdym razem pró g chłop skiej ostrożności i nie tchó rzą przed śm iercią, p a c y fik a c ja m i i w ię­

zieniem.

W te j fazie a g ra ry z m m ia ł być o s ta tn ią b ro n ią na usługach burżua­

z ji w ro z b ija n iu fro n tu ludowego, w k tó ry m p ro le ta ria t w sojuszu z drobno i ś re d n io ro ln y m i m asa m i c h ło p s k im i rzeczyw iście przesądzaj o końcu panow ania burżua zji, o k oń­

cu u s tro ju kapitalistycznego.

W 1935 r. K o w a ls k i pisz*

„ W G rzm iącej". P ow ieść obrazuje la ta pierw szej w o jn y ś w ia to w e j w Kongresówce. B o h a te r powieści, d ro b n o ro ln y chłop K ub as o d k ry w a że syn jego je s t w PO W , chce w a l­

czyć o Polskę. „ M y chcem y aby w Polsce wszyscy m ie li rów ne p ra ­ wa"... N a to s ta ry ; — „W iesz co to je s t praw ą? B og actw p ! P ieniądze!

T o je s t prawo. A biedny n ig d y nie może m ieć rów nego p ra w a z boga­

ty m . Jeśli szlachta chce P olski, niech się w y rz e k n ie bogactw a dziś!... N a n ic ! Choćby rozd ali dziś, ju tr o od­

biorą. N iem ca, dia b ła sprowadzą, a o d b io rą !“ .

G rzm iąca to wieś na uboczu. N ie było tu szkoły, nie było działaczy, K ub as i in n i chłop i dochodzą do św iadom ości kla sow e j na podstawie w łasnych • doświadczeń we wsi, z dw orem i fo lw a rc z n y m i.

K ie d y w 18 r. czm yha ją żan da rm i niem ieccy a dziedzic rów nież, K ubas z chłopam i w a lą do dw oru. Szlachta nie w yrze kn ie się, a ty m ba rdziej nie da ziem i. A le zabrać ją teraz w sposobnym m om encie to znaczy obalić panów i zacząć w Polsce rzą d y dotąd w yzyskiw an ych. K ub as m yśli, że podobnie i po in n y c h w ioskach chłop i m ie jscow i zro b ią „z d w o ra m i kon ie c“ .

N ie zasta li folw arczn ych, poje chali oni do m iasteczka na wiec, a bez nich chłop i sam i nie ch cie li ziem i dzielić.

N a z a ju trz w ró c ili fo lw a rc z n i. Z dale­

k a ju ż w o ła li:

„ M y teraz jesteśm y so cja liści a w y ludowce !“

Zaczynała się za plecam i G rzm ią­

cej nie P olska re w o lu c ja ale P o l­

ska burżuazyjna. Podział na fra k c je , na grę w ie lu s ił m ia ł przesłonić rze­

c z y w isty i je d y n y podział na w yzy­

s kujących i w yzyskiw an ych.

M ia ł zaham ować u początku nie ­ podległości ten k o n f lik t i im p e t w a l­

k i dla um ocnienia się burżua zji. Roz­

b ija ł m asy ludowe na osobne siły, akcentujące m iędzy sobą różnice aby zaprzepaszczony został m om ent h i­

storycznej szansy: razem do rew olu­

c ji — a zw ycięstw o pewne!

— Po co osobno — w o ła ją chłop i z G rzm iącej. M o g li ju ż m ieć w spól­

nie w sw oim rę k u ziem ię folw arczną, a tu osobno — zaczem w ró c ił dzie­

dzic, spra ł Serafina, przyw ódcę fo l­

w arcznych, a ze w s i K ub as poszedł do w ięzienia. R e fo rm a ro ln a m ia ła czekać na Sejm y. T a k się skończyło.

W r. 1935, ro k u przełom u i następ­

n y c h ten kla sow y obraz pow ieści m ia ł przejrzystą, a k tu a ln ą wym owę.

B ił w o p o rtu n izm gó r S tro n n ic tw a i ic h separatyzm k o n trre w o lu c y jn y . Dem askow ał w S tro n n ic tw ie to w szystko co w y ry w a ło m asy ch ło p ­ skie z fro n tu rew olucyjnego, co usta­

w ia ło je na po zycji osobnej — ja k o zdradę na rzecz burżua zji. Ten obraz nie prze da w nił się dzisiaj. H is to ria dodała la t brzem iennych w nowe do­

św iadczenia zdra dy ale też i w zw y­

cięstw o p ro le ta ria tu w sojuszu z bied­

n y m chłopstw em .

Dziś, k ie d y do kon uje się zjedno­

czenie S tro n n ic tw Lu do w ych pod ha­

słem sojuszu chłopsko - robotniczego na w spólnej drodze do socjalizm u —

„Po co osobno“ m a za sobą le g ity - m ację w szy s tk ic h m in io n y c h etapów w a lk i z kap italizm em , w s z y s tk ic h eta­

pów, k ie d y bu rżua zyjny, szydzący sens z w ro tu : „m y s o c ja liś c i a w y ludowce“ d z ie lił przez d z ie s ią tk i la t chłopów od p ro le ta ria tu , d z ie lił zatem od zw ycięstw a nad b u rżua zją 1 od budow ania lepszego u s tro ju .

Jan A leksander K r ó l )

JOZEF OZGA-MICHALSKI

IDEOLOGIA ZDRADY SPRAWY CHŁOPSKIE!

Mo _______ 1- 9

N a m iejsce pierw szych ra d y k a l­

nych n u rtó w chłopskich, na m iejsce p ro g ra m u w a lk i z przem ocą szla - c h e c k o -k a p ita lis ty c z n ą w d a rł się i ro z p a n o s z y ł w la ta c h m ię dzyw o­

je n n ych duch poje dna nia i ugody, p rz y s z e d ł upadek re w o lu c y jn e j i tw ó rc z e j m y ś li c h ło p skie j.

F r o n t chłop sko-rob otniczej w a lk i z o s ta ł zepchnięty na ślepy to r. P ra ­ cow ici dyw ersa nci, i p ły tc y p o lity ­ cy, k tó r z y d o s ta li się do ru c h u za­

m u lili' i w y ja ło w ili z głę b o kich spo­

łecznych tre ś c i p ro g ra m d z ia ła n ia chłopskiego. P anująca uległość u - rząd zających się znośnie w w a ru n ­ kach k a p ita liz m u dz ia ła c z y prze­

n io sła się rów nie ż na u le g a ją c y k a ­ p ita liz m o w i p ro g ra m p a r tii lu d o ­ w ych. D orobek d łu g ic h la t w a lk i, ja k ą to c z y li ludzie „P rz y ja c ie la L u ­

du“ i „Z a ra n ia “ z o s ta ł zlekcew ażony i w y rz u c o n y za b u rtę .

N a m iejsce pisanego ha sła : w ła ­ dza dla chłopów i ro b o tn ik ó w , p r z y ­ chodzi a g ra ry s ty c z n a po w łoka, k tó ­ ra s ta n o w iła na jlepszą ochronę u - s tro ju w yz y s k u . W do da tku nie k to in n y , a sam i c h ło p i m ie li ten w s te ­ czny i niezgodny z in te re s a m i ludu p ro g ra m a g ra ry s ty c z n y w p ro w a ­ dzać w życie. B y ł to na dłu g ą m e­

tę ob m yśla ny p ro g ra m , k tó r y m ia ł na celu udarem nienie re a liz a c ji w ła ­ dzy lu d o w e j w Polsce.

A g ra ry z m w y p c h n ą ł i po de ptał całe b o ga ctw o postępo w e j i ś w ia d o ­ m ej m y ś li c h ło p s k ie j pierw szego o- kresu. P rz e k re ś lił dotychczasowe dzieje w o jo w a n ia o sprawę lu d u to ­ czone przez S ta p iń s k ic h i N o cznic­

kic h , w y c ią ł, gdzie się dało lu b w y - k a rc z o w a ł do k o rz e n i zdrowe pędy lu do w ych m y ś li, z a m ą c ił czyste s tru m ie n ie ra d y k a ln e j c h ło p s k ie j idei.

L u d o w c y ju ż w 1913 r . w ie d z ie li w G a lic ji i w K ongresów ce, że aby w p ro w a d z ić w życie spra w ie dliw o ść społeczną niezbędna je s t lu d o w i w ła ­ dza p a ństw o w a, k tó ra s iłą i p rz e ­ mocą zła m ie panow anie bogaczy i p o k ie ru je ro z w o je m u s tro ju . W ie ­ d z ie li oni ró w n ie ż co sta n o w i źród ło s iły lu d o w e j i u w a ż a li za dogm at, za niew zru szon ą w a rto ś ć f r o n t lu du w s i i m ia s t. W ie d z ie li oni, że życie społeczne na le ży org an izow ać bez obszarn ików , i p rz e c iw obszarnikom , bez ja k ie g o k o lw ie k um ownego stan u ■ z rz ą d a m i b u rż u a z ji, a p rz e c iw nim .

„D o p ó k i się nie z ła m ie p rz e w a g i k la s y k o n s e rw a ty w n e j, do pó ty nie m a m o w y o p ra w d z iw e j w k r a ju i d la lu d u p ra c y ekonom icznej“ —

w o ła na kon gre sie lu d o w y m w Rze­

szowie S ta p iń ski.

O balić panow anie b u rż u a z ji — piszą w dziesią tkach i setkach l i ­ stów korespondenci i działacze — m ogą ty lk o ch ło p i i ro b o tn ic y . Ic h głosy, ich w o ła n ia p rz e b ija ją z całą s iłą i ż a rliw o ś c ią z p o ż ó łk ły c h k a r t ro c z n ik ó w ludow ych, je s t w nich za- w a ry ję z y k p ra w d y p o lity c z n e j, k tó ­ r y m oni do m ag ali się re w o lu c y j­

nych re fo rm i n ie u s tę p liw e j w a ik i.

N a si, domowego chowu a g ra ry ś c i, w y r w a li ten ję z y k p ra w d y z g a rd ła rozpalonego bólem polskiego ludu.

R e w olucyjną pasję O stręgów , K a - czubów, K o k u ro w ia k ó w z a s tą p ili p a rla m e n ta rn y m ję z y k ie m ugody, spółdzielczą g a la n te rią i p o litu rą b ro s z u ry M ałkowskiego.

Recepta a g ra ry s ty c z n a b y ła re ­ ceptą k lik i zm ów ionych z sobą zna­

chorów , k tó rz y ż y w y c h ło p ski ru c h ch cie li zam ienić na szlam w sta ­ w is k u . C h ło p i ja k zaskórna k u rz a w -

ka, m ie li op ływ a ć tuczące się c ie l­

sko k a p ita lis ty c z n e g o u s tro ju . Zagadnienie w ła d z y lu d o w e j p rz e ­ m ilczane przez a g ra ry z m b y ło cen­

tr a ln y m zagadnieniem w ys u w a n y m przez ru c h lu d o w y pierw szego o k re ­

su. S praw a sojuszu chłopów i ro ­ b o tn ik ó w , bez k tó re g o w ła d z y nie d a się zdobyć, sta w ia n a b y ła ja k o g łó w n y w a ru n e k pow odzenia s p ra ­ w y lu d o w e j w Polsce. Pełna c a łk o ­ w ita lik w id a c ja ob szarn ików i k a ­ p ita lis tó w , w a lk a z n im i aż do ich zupełnego zniszczenia b y ła p rz e k a ­ zaniem p o lity k i lu d o w e j pierw szego b u jn ego okresu ra d y k a liz m u ch ło p ­ skiego.

A g r a r y ś c i te t r z y zasadnicze podstaw ow e osiągnięcia ru c h u lu ­ dowego p o m in ę li, p rz e m ilc z e li i od­

r z u c ili. N a m iejsce ty c h p ra w d w y ­ sunęli fa łs z y w e p ra w d y i fa łs z y w e cele. M ó w ili oni, że sam chłop bez ro b o tn ik a może i po w in ie n budo- ' wać Polskę Ludow ą, „...bo g d y r o ­ b o tn ic y z w ia rą sw oją się chow ają i cichną z obaw y w y rz u c a n ia ich z p ra c y , g d y urz ę d n ic y się sprze­

da ją , nauczyciele •— w ych ow a w cy k ła m ią , to jeden chłop m a odwagę w yp ow ied zieć swe m y ś li pu blicznie i śm ia ło, gdyż czuje, że je sw ój w ła s n y na sw ej z ie m i w y p ra c o w a n y chleb...“

( M iłk o w s k i: „ A g r a r y z m “ , s tr.

38).

O to ja k le k k ą rę k ą w y z b y to się odgórnie zagadnienia sojuszu z r o ­ b o tn ik a m i i p ra c u ją c ą in te lig e n c ją , oto ro zu m te o re ty k ó w a g ra ry z m u , k tó r z y w ro d zie c h lo n skim , w od­

izo lo w a n e j od in n ych kla s w a rs tw ie c h ło p s k ie j p o zostaw ion ej w dodat­

k u sam ej sobie w id zą je j w łasną drogę do osiągnięcia P o ls k i L u d o ­ w e j.

D a jąc złudne nadzieje — bierze b ro szu ra M iłk o w s k ie g o dzia ła czy lu do w ych na lep obiecyw anych re ­ fo r m społecznych jednocześnie nie wyposaża ona lu d z i walczących o lepsze- życie w ś ro d k i w a lk i i w y ­ prow adza chłopów na fa łs z y w e d ro - . g i d z ia ła n ia . N a ty c h drogach w y ­

pa la się na gro m adzo ny uciskiem społecznym w u lk a n ra d y k a liz m u chłopskiego, w ybucha w s tra jk a c h i m a n ife s ta c ja c h bardzo k rw a w y c h i bardzo koszto w nych , n ie obalając je d n a k u s tro ju b u rżua zyjne go . W ta k im u życiu go, a g ra ry s ty c z n y pancerz sta n o w i na jle pszą ochronę k a p ita lis ty c z n e g o u s tro ju , w y p ro ­ wadza bowiem chłopów na bezdro­

ża stare z ty m u s tro je m , pozw ala się chłop om zaw ieszonym m ię d z y niebem a ziem ią ścierać z w ro g ie m na u ro jo n e j płaszczyźnie, pozba­

w io n e j rea ln ego g ru n tu .

O drzuce nie c a łk o w ite te j zasa­

dy , że w ła d z ę lu d o w ą osiąga się ^ ra d y k a ln y m i śro d ka m i p rz y u życiu _ s iły g o to w e j łam ać opór w y z y s k iw a c z y , odrzucanie jedynego sprzym ierzeń ca k la s y ro b o tn ic z e j na drodze po k tó r e j w in n i iść c h ło ­ p i i ro b o tn ic y po w ładzę oznacza rów nocześnie re z y g n a c ję z u s iło w a ń zm ie rz a ją c y c h do obalenia ich w ła ­ dzy.

Oprócz ty c h trz e c h k a rd y n a ln y c h p rze stę p stw p o lity c z n y c h dopraco­

w a ł się a g ra ry z m o w ie le w ięcej a n ty lu d o w y c h w a rto ś c i i p o z y c ji, k tó r y m i u ra ę z y ł chłopów .

N a oczyszczonyni od ra d y k a ln e j spuścizny po lu hasają a g ra ry ś c i 7. nieskrępow aną swobodą, r o z w ija ­ ją nowe „p ra w d y “ , s ie ją pe łn ą g a r ­ ścią idee, k tó re na w ie lo le tn im u g o­

rze c h ło p s k ie j nie w ie d z y i bardzo często nieśw iadom ości społecznej s p o k o jn ie m ogą w zra sta ć. Jakże w ię c ro z w ija się w e d łu g te j id e i n o - w o -p is a n e j w a lk a e k a p ita liz m e m ? . G d y b y ś m y m ie li w ie lk ie m a ­ ją t k i — „n ie w ielość drobnych“ — to _ b yśm y z o rg a n iz o w a li k a r te l i b ilib y ś m y się z k a p ita lis ta m i — pow iada m is trz a g ra ry s ty c z n e j te ­ o rii. Z g ru b y m prze m ysłem może się bić gru be ro ln ic tw o o lepszy stan chłopów , oto do ja k ie g o non­

sensu doszła m y ś l lu do w ych d ziw o ­ lą gó w . Lecz nie na ty m koniec. — M iłk o w s k i snuje sw oje fa n ta z je da­

le j. Ponieważ k a p ita liz m je s t z ły , w ięc p rz e ż y je się i sam upadnie. A

dlaczego^ upadnie i k to go i co dc p ro w a d z i do upadku, nie w iem ; Do po staw ienia ta k ie j diagnoz”

upow ażnia M iłk o w s k ie g o następują ca a n a liz a : „s to im y w obliczu wie!

k ic h przeobrażeń, albow iem większ a n a liz a zagadnień gospodarczyc i p o lity c z n y c h dzisiejszego ś w ia t w ska zuje na konieczność dokonani zasadniczych re fo rm we w sz y s t k ic h dziedzinach ży c ia “ . A po ty r o g ó ln ik o w y m stw ie rd z e n iu pada ja l g ro m z jasnego nieba pro ro ctw o

„J e ś li się zw aży, że z załam anien się k a p ita liz m u i po w o lnym upad k ie m k u ltu r y zachodniej łą c z y su ró w n ie ż org an icznie problem prze­

życia się lu d ó w ro m a ń s k ic h i ge r m ań skich — to z ty c h og ólnycł p rze sła nek m ożem y w yciągn ąć wnio.

sek, że p rzo du jąca ro la w budowh nowego ś w ia ta w in n a przypaść u ud zia le narodom s ło w ia ń s k im , jakc k u ltu ra ln ie m ło d y m i o n ie w y c z e r­

p a n y m jeszcze zasobie s ił tw ó r ­ czych. S ło w ia nie c h a ra k te re m swo­

im w dużym s to p n iu ró ż n ią się oc in n y c h na rodów i w ich naturze m ożna się doszukać dużo p ie rw ia s t­

k ó w dodatnich, m ogących się stać zaczynem przyszłeg o s p ra w ie d liw e ­ go u s tro ju . A przecież S ło w ia nie to prze w a żnie ro ln ic y —- stąd też i ro ­ la w a rs tw y c h ło p s k ie j w walce o u rz e c z y w is tn ie n ie id e a łu s p ra w ie ­ d liw o ś c i społecznej w in n a być p rz o ­ du jącą“ .

O to w e d łu g te j p rz e p o w ie d n i w ra z z u p a d k ie m k a p ita liz m u , k tó ­ r y ja k im ś c u d o w n y m sposobem n a ­ stą p i, _ u p a d n ie k u ltu r a zachodnia, p rz e ż y ją się n a ro d y germ ańskie i rom ańskie, k tó re są pokalane tech­

n ik ą i c y w iliz a c ją , bo m aszyna za­

b iła w nich duszę lu dzką , a na ich m iejsce p rz y jd ą ro ln ic y środ kow ej E u ro p y „ w o ln i tw ó rc y chleba“ . N ik t pewnie z nas z upadkiem złego wstecznego u s tro ju nie w iąże upad­

k u k u ltu r y i narodu. P rzeciw nie u p a d e k - złego u s tro ju w zm aga s iły n a ro d u ; no w y u s tr ó j le pszy przy-ś chodzący na m iejsce stareg o po­

m naża m ożliw o ści ro z w o ju k u ltu r y , ale n ig d y nie oznacza je j upadku.

Lecz naszym a g ra ry s to m potrzebna b y ła b a jk a o up adku c y w iliz a c ji i ^ k u ltu r y zachodniej, o prze życiu sie na rodów ro m a ń s k ic h i g e rm ań­

skich, aby p o tę ż n ie j i s u g e s ty w n ie j rozdm uchać m it bio lo g iczn ie w y ż ­ szego i ro ln e g o lu d u S ło w ia n — żęby głosić idee P o ls k i ro ln ic z e j, k r a ju , k tó r y b y łb y w rzeczy sam ej p ó łk o lo n ią uzależnioną od k a p ita łu zagranicznego.

Józef O zga-M ichalski

t

» I

Cytaty

Powiązane dokumenty

ci w tedy m yśl przewodnią. Przez walkę tę posuwa się do wolności, do odbudowy życia, do nowego społeczeństwa. Nie możemy dopuścić, by na dalekiej, odciętej

Dynastyczne targi przepuściły jednak wroga przez brody na Odrze i od tego czasu, kiedy pierwszy Germanin pojawił się na jej prawym brzegu, datuje się walka na

96 Konstytucji marcowej pozwala się tylko domyśleć, że Polska jest Rzeczypospolitą

zmierzch w ciszy zielonej śnieg jak siano szatkowal.. Za oknem przepłynęły sny - czarnosrebrne

stw a Rolne, podnosić stale poziom ich pracy, zapoznawać chłopów z je j w yn ik am i, aby te gospodarstwa mogły się stać ja k najszybciej wzorem wyższej, bo

E b m mir eine ganz besondere Freude, heute meine Bekanntschaft mit den T ortre fflich en Instru­. menten von Julius Feurich zu «n

Cenne i przekonujące okazują się argumenty, którymi M. Imiołek posługuje się dla wyjaśnienia stosunkowo późnego „awansu” kamienia jako budulca.. Dołączone do artykułu

Bardzo dobrze czyści się nóż przez wbijanie go do surowego