• Nie Znaleziono Wyników

Wieś, 1947.12.14 nr 48

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wieś, 1947.12.14 nr 48"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

r o H

/

n

O plata pocztowa niszczona ryczałtem .

u » v

Cena 10 zł.

T Y G O D N I K S P O Ł E C Z N O - L I T E R A C K I

Rok IV Łódź, 14 grudnia 1947 r. Nr 48 (127)

W N U M E R ZE :

H. Brodowska

— Dawna i obecna funkcja szkoły

M. Jaroszyński

— Sam orząd w ustroju kap ita li­

stycznym

J. B. O ió g

— W iersze

M. Żmigrodzka

— Ź ró d ła dynamiki rozw oju powieści

L. Budrecki

— Poezja Stanisława Piętaka

W. Jedlicki

— K atolicki pow rót do natury

W. Osmenda

— Jeszcze o „w s i doskonałej“

J. Falenciak i J. Bieniek

— Ż ycie i praca pisarza

Rozalia Rybacka

. J Q W <0 © " W

R O Z M O W A U STAREJ Z A S Ł O N Y

(N a śladach tradycji P. S. L-u)

D ługo w a h a ła m się, ozy odpow iedzieć p.

L a s o c k ie m u / czy też ze w zg lę d u na jego w ie k sęd ziw y pozostaw ić go w spokoju. A le ro z ­ m o w a s ta ry c h lu d z i o przeszłości p rz y d a się

„d la n a u k i na przyszłość“ . R ozm ow a w ła ś c i­

w ie ju ż rozpoczęta. Do na pisania szkicu b io ­ gra ficzne go o A n d rz e ju Ś re d n ia w s k im \„W ;e ś i P a ń s tw o “ N r 5/6) p o b u d z ił p. Lasockiego a r ty k u ł „N a m a rg in e sie 50-leeia P S L “ („N o ­ w e D ro g i“ N r 1), bo, ja k pow iada, w sp om ­ n ia n o ta m o Ś re d n ia w s k im . „p rz e d s ta w ia ją c go w bardzo u je m n y m ś w ie tle ".

N ic na to n ie poradzę. G d y b y m n a w e t się­

gnęła po c y ta ty do w sp o m n ie n ia p o ś m ie rtn e ­ go "o Ś re d n ia w s k im p ió ra W. W itosa — znó w ś w ia tło b y ło b y „u je m n e “ . Dlaczego? M oże ha tle b u d o w y W o ln e j P o ls k i L u d o w e j w ta ­ k im w ła ś n ie ś w ie tle u k a z u ją się i uka zyw a ć się będą postacie z a ło ż y c ie li „P ia s ta “ ? T ych , co, ja k o rozłam ow cy, niegdyś s tr ą c ili na cze l­

ne hasła s tro n n ic tw a lu do w eg o: „rz ą d y lu d o ­ w e “ i „W o ln a P olska L u d o w a “ w p y ł p r z y ­ d ro ż n y i z a d e p ta li j'e w pośpiesznym m arszu dc C h jen o-P iasta? Może zauw ażyć to m us:

n a w e t p. h r. La s o c k i „b . m in is te r“ , jeden z z a ło ż y c ie li „P ia s tą “ ?

N ie o ty m chcę m ó w ić w te j c h w ili. Chcę po m ów ić o zasłonię.

Gęsta zasłona o k ry w a n ie ty lk o m om e nt założenia „P ia s ta “ , a le c a ły duży i w a ż n y o - k re s h is to r ii R u chu Lu do w eg o w Polsce, po­

prze d za ją cy ten m om ent. W m ro k a c h zasłony gu b ią się . p o czą tki R u chu L u do w eg o i jego źródła. O dcięto przeszłość, żeby n ie m ożna b y ło czerpać z niej' n a u k n a przyszłość. Co w ię c e j, p rz e rw a n o i zm ącono, p e rs p e k ty w ę h is to ry c z n ą przeszłości, pe rspe ktyw ę, k tó ra u k ła d a ła się w św iadom ości m as lu d o w y c h i pom agała im w y ty c z a ć drogę w przyszłość.

A przeszłość — to b y ła pańszczyzna i re w o ­ lu c ja 1848 ro k u , k tó ra ją o b a liła i w k tó r e j lu d G a lic ji p rz y jm o w a ł ż y w y ud zia ł, Ż p e r­

s p e k ty w y h is to ry c z n e j, ze s p o jrz e n ia o b e jm u ­ jącego n ie p rz e rw a n ą ciągłość zdarzeń, w y n i­

k a ła d la lu d u świadom ość tej' p ra w d y , że r e ­ w o lu c ja n ie b y ła doprow adzona do końca, że p rz y w ile je p o lity c z n e i ekonom iczne m ożnych, a pędza i p o n ie w ie rk a ch ło p ó w i ro b o tn ik ó w w y w o d z ą się bezpośrednio z fe o d a ln o -p a ń ­ szczyźniane «o be zpra w ia . S tąd poczucie w s p ó ln o ty in te re s ó w c h ło p ó w p o ls k ic h i u - k ra iń s k ic b (..R usinów “ ) i ro b o tn ik ó w . Stąd r a d y k a ln y c h a ra k te r ru c h u lu do w eg o w G a­

lic ji. jego siła, karn ość i bo jow ość jego sze­

regów . Stąd cele i hasła S tro n n ic tw a L u d o w e ­ go, rz ą d y lu do w e, W o ln a P olska L u d o w a , w re szcie „ w a lk a i praca... aż z n ik n ie na zie ­ m i naszej, ja k dłu g a ona i szeroka, p o lity c z ­ na n ie w o la i w sze laka n ie s p ra w ie d liw o ś ć spo­

łeczna“ . D lateg o też re w o lu c ję ro s y js k ą 1905 r. lu d G a lic ji p o w ita ł z u n ie s ie n ie m ; w od­

blaska ch te j re w o lu c ji S tro n n ic tw o L u d o w e w e w s p ó ln e j z s o c ja lis ta m i w a lc e zdobyło powszechne p ra w o głosow ania dó p a rla m e n ­ tu w iedeńskiego. A le w ów czas też, w ty c h sam ych odblaskach, o b ro ń c y u s tr o ju k a p ita ­ listyczn eg o do s trz e g li grożące m u śm ie rte ln e niebezpieczeństwo. D o strze gli niebezpieczeń­

stw o w y n ik a ją c e z połączenia c h ło p s k ie j św iadom ości przeszłości z ro b o tn ic z ą ś w ia d o ­ m ością przyszłości. T a k ie połączenie dać m o­

g ło ja s n ą p e rs p e k ty w ę h is to ry c z n ą , p ro stą drogę i w ie lk ą s iłę re w o lu c y jn ą . D lateg o p a r - , t ia k o n trre w o lu c y jn a , Jaką ju ż w te d y b y ła w G a lic ji endecja, p rz e c iw d z ia ła ła te m u ze

. . . z doświadczeń przeszłości należy czernać nauką na przyszłość

„P rzyjaciel Lud u “ r. 1907

w s z y s tk ic h s ił, w s z e lk im i sposobami. W r.

1913, w prz e ło m o w e j bo da j c h w ili w a lk i o powszechne p ra w o w yb o rcze do S ejm u G a li­

cyjskiego , ud a ło je j się częściowo ru c h lu d o ­ w y złam ać, częściowo sprow adzić na m a n o w ­ ce. O d tego czasu, żeby m u u tru d n ić o d n a le ­ zie nie p ro s te j dro gi, żeby zm ącić p e rs p e k ty ­ w ę histo ryczną , stara się g ru b ą zasłoną k ła m s tw i legend z a k ry ć przeszłość ru c h u l u ­ dowego i zasłonić z d ra d z ie c k i z a k rę t na ro z ­ s ta ju — założenie „P ia s ta “ .

I jeszcze do t e j p o ry, jeszcze teraz, c z u jn i si róże strzegą zasłony prze d c ie k a w y m o kie m śm iałka.

Zaniepokoi jo n y ty m , że poruszono zasłonę dym ną, k ry ją c ą źró d ła i sprężyny po w s ta n ia

„P ia s ta “ , p. L a s o c k i rozsnuw a jeszcze zapa­

sow y d y m n y obłoczek. S ta ra się w m ó w ić w c z y te ln ik a , że ro z ła m i zniszczenie silnego s tro n n ic tw a lu dow ego w r. 1913 dokonane b y ­ ty w o b ro n ie ' przed... p ro je k te m k u r ii ( r e i w łasno ści! B y ło b y to śm iechu w a rte , g d yb y n ie b y ło obliczone na lu d z k ą łat-w ow iem ość.

W e d łu g ówczesnej' s ta ty s ty k i k u r ia śre d n ie j w łasności o b e jm o w a ła b y , zda je się, o k o ło 30 lu d z i na p o w ia t i 4 m a n d a ty p o ls k ie na cały k r a j. P r o je k t te n w y s u n ię ty b y ł chyb a po to, żeby b y ło co ustą pić w to k u ro k o w a ń . Pies z k u la w ą nogą o niego nie dbał. A p rzyszłych

n y m i bezpośrednim głoso w an iu . N a d o b itk ę oprócz ośw iadczenia b y ła u c h w a ła R a dy N a ­ czelnej, zalecająca posłom — n ie dopuścić do u c h w a le n ia w S ejm ie p la n u finansow ego, p ó ­ k i n ie m a r e fo rm y w y b o rc z e j. N ie u le g a ło też w ą tp liw o ś c i, że po sło w ie lu d o w c y w y s tą ­ p ią z K o ła P olskiego w p a rla m e n c ie w ie d e ń ­ skim . I że us tą p ić p o w in ie n m in is te r - lu d o ­ w iec, n a w e t g d y b y to b y ł p ra w d z iw y lu d o ­ w iec, a n ie Długosz —i a fe rz y s ta n a fto w y .

I w ła ś n ie wówczas, g d y n a s tą p ił daw n o za­

p o w ia d a n y z w ro t, gdy s tro n n ic tw o po p ię c io ­ le tn ic h ja ło w y c h próbach k o m p ro m is ó w p o ­ w ra c a ło na drogę zdecydow anej' i w s p ó ln e j

? ro b o tn ik a m i w a lk i, dosięgną! je cios — da­

w no, dług o i c ie rp liw ie p rz y g o to w y w a n y przez endecję — rozłam .

O ty m , że b y ł p rz y g o to w y w a n y przez en­

decję śwadczą w y p o w ie d z i n a w e t ty c h p o ­ słó w lu d o w có w , k tó r z y po te m z o s ta li p ia s to w - cćiń.r. . i i i , . ! j aaclłbw ic^. s e k re ta rz k lu ­ bu, poselskiego lu d o w c ó w , p is a ł 29 m arca 1911 r.:

„M e to d a d z ia ła n ia w sze chp ola ków (t. j'. en­

de kó w — R.) polega na ty m , a b y każdego, k to im ulec n ie chce, albo zu p e łn ie złam ać, albo ubeizw ładnić do tego stopnia, iż b y im n ie przeszkadzał. L u d o w c y są w szechpolakom ry c e rz y „ K o m is ji Rządzącej“ i C h jen o-P iasta ' cie™ e m i solą w oku. Zwłaszcza prezes Sta- o b u rz y ć m ia ł te n p r o je k t do tego stopnia, że

r o z b ili s tro n n ic tw o ! N iep ra w d o p o d o b n a h is to ­ ria . Z b a d a jm y ją b liż e j. Z a w e zw ijtm y bez­

stronnego i w iarog od ne go ś w ia d k a — p ie r w ­ sze n u m e ry pism a „P ia s t“ . Ten św iade k w ska - że na m p rzyczyn ę ro zła m u . W N r 2 -im - (w p ie rw s z y m po rozła m ie ) z dn. 21 g ru d n ia 1913 r. o posiedzeniu R a dy N a czelnej w Rzeszo­

w ie m ó w i się ta k :

„ N ie sko ń czyło się po ha ń b ie n ie P S L na ty m u c h w a le n iu rozgrzeszenia d la p. S tapińskiego za jego w s trę t budzącą p o lity k ę . S ta p iń s k i p o s ta n o w ił S tro n n ic tw o u n u rza ć w b ło c ie aż do s k u tk u i o św ia d czył p u b lic z n ie , że w d a l­

szym p ro w a d z e n iu P S L p ó jd z ie razem z so­

c ja lis ta m i i postępow cam i (czytaj Ż y d a m i)“ . (P od kreślenia „P ia s ta “ — R.).

O bu rze nie z a ło ż y c ie li „P ia s ta “ je s t zro z u ­ m ia łe . T y m h a rd z ie j, że to ośw iadczenie po­

przedzone b y ło w sp ó ln ą z ro b o tn ik a m i i po­

stępow cam i akcją. W k w ie tn iu 1913 r. o d b y ł się w e L w o w ie w ie lk i . w ie c z górą 10.000 ch ło p ó w i ro b o tn ik ó w w h a li „P a ła c u S p o rto ­ w e go“ i w sp ó ln a d e m o n stra cja lu d o w có w , s o c ja lis tó w , D e m o k ra c ji P ostępow ej i U k r a ­ iń s k ie j P a r t ii R a d y k a ln e j’. W ysłan o do sejm u delegację, k tó ra m ó w iła nie o „ k u r i i śred niej w ła s n o ś c i“ , ale o pow szechnym , ró w n y m , t a j­

p iń s k i je s t im straszną przeszkodą w ic h sa­

m o lu b n y c h planach. D latego w y tę ż a li w s z y ­ s tk ie siły, aby nas albo złam ać, albo ro zb ić i osłab ić ta k , aby się nas a n i ob aw iać, a n i w ystrzeg ać n ie p o trz e b o w a li. P rz y ty m u s ta ­ w ic z n ie zapuszczali sieci po m ię d z y nas, ab y nas lu d o w c ó w m ię d z y sobą po różn ić i rozb ić.

Czegóż zresztą w ię c e j po trze ba na dow ód ic h in tr y g , je ż e li kolega Ruebembaer posia­

da w rę k u lis ty prezesa w sz e c h p o ls k ie j g ru p y P tasia, w k tó ry c h to lis ta c h zachęca p. Ptaś do ob a le n ia prezesa S tapińskiego, a ob iecu­

je w ty m pom agać przez w p ły w a n ie na in ­ n y c h p o s łó w -lu d o w c ó w . Józef Jachowicz".

W ięc w m a rc u 1911 r. c i po sło w ie lu d o w ­ cy Jeszcze się o p ie ra li e n d e c k im zam ysłom . A le w czerw cu b y ły w y b o r y do p a rla m e n tu w iedeńskiego, po k tó ry c h m a c h in a c je endec­

k ie w K lu b ie L u d o w y m z n a la z ły op arcie w e ­ w n ą trz K lu b u . Z 24 p o s łó w -lu d o w c ó w ty lk o 18 m ia ło m a n d a ty z w o li swego s tro n n ic tw a . (X w śró d ty c h d la zach ow ania „je d n o ś c i“ o- trz y rn a li m a n d a ty ró ż n i „n ie z a d o w o le n i“ ). R e­

szta przeszła sam o w o lnie p rz e c iw k a n d y d a to m lu do w com , p o d a ją c się za lu d o w c ó w i po zdo­

b y c iu m a n d a tu s k ła d a ją c rz e w n e ośw iad cze­

n ia m iło ś c i dla lu d u i posłuszeństw a dla s tro n ­ n ic tw a . (P rz y w y b o ra c h w A u s t r ii głosow ano

GRUDZI EŃ 1947 r.

7 — 8 Rada Naczelna Stronnictwa Ludowego 6 — 8 Pierwszy Krajowy Zjazd Zwigzku Walki

Młodych

14 —17 X X V II Kongres Polskiej Partii Socjalistycznej

n a lu d z i, a n ie na lis ty ). W te n sposób w e s z li do K lu b u lu d o w c ó w p ó ź n ie js i założyciele

„P ia s ta “ : W ładz. T e tm a je r, h r. Rey, sędzia Banaś, n a w e t Jedynak... Z w y b o ró w endecy o trz y m a li ty lk o 9 m a n d a tó w zam iast po prze­

d n ic h 14-tu, ale za to m ie li w zm o cnio ną b a ­ zę w K lu b ie lu d o w có w . Ze z d w o jo n ą s iłą p rz y s tą p ili do k a m p a n ii in tr y g i oszczerstw.

B o g łó w n y m celem ówczesnej d z ia ła ln o ś c i e n d e c ji w G a lic ji b y ło opanow a nie lu b z ła ­ m an ie R u ch u Ludow ego. Słusznie b y ła ende­

c ja („w sze cbpo la cy“ ) uw ażana przez s tro n ­ n ic tw o lu d o w e za najgorszego w roga, za „ n a j­

w iększą i na jniebezpieczniejszą przeszkodę“

na drodze do rz ą d ó w lu d o w y c h . W m y ś l K o n ­ gresu z 1910 r. „lu d o w c y ze w s z y s tk im i s tro n ­ n ic tw a m i w k r a ju łączyć się mogą, ale n ig d y z W szechp olakam i“ .

W ró g te n u f o r ty fik o w a ł się na n a jt r w a l­

szej p o z y c ji o b ro n n e j re a k c ji — na cie m no­

cie. w a lc z y ł n a jstraszn iejszą b ro n ią — podstę­

pem, o b łu d ą i kła m s tw e m . N a tę pozycję prz e s z li do obozu w ro g a założyciele „P ia s ta “ ze sw o ją ś w itą i pism o ic h „P ia s t“ prze m ó­

w iło ję z y k ie m tych , „co lu d tu m a n ią i z niego d r w ią “ .

P ie rw sze n u m e ry „P ia s ta “ n ie m ó w ią ant o pow szechnym p ra w ie głosow ania, a n i o rząd ach lu d o w y c h , ani o W o ln e j Polsce L u ­ d o w e j; zam iast tych. haseł w s k a z u ją masom in n y c e l — w a lk ę o s k le p ik i i stra g a n y ż y ­ dow skie. (P a trz N r 1 „P ia s ta “ z 4.1.1914 r.

a rty k u ł-o d e z w a w s ty lu p o g ro m o w y m p t.

„L u d o w c y a Ż y d z i“ ).

J e ś li chropaw e, d ro b n y m d ru k ie m zapeł­

nione, k a r t k i „P rz y ja c ie la L u d u “ tc h n ą w ia ­ r ą w przyszłe i niezaw odne z w y c ię s tw o spra­

w ie d liw o ś c i społecznej, to z glan sow a nych i- lu sitro w a n ych s tro n ic ówczesnego „P ia s ta “ p rz e b ija raczej w ia ra w ciem notę lu d u , w to, że dłu g o jeszcze m ożna go b e z k a rn ie oszu ki­

wać... O to tłu m a c z y się ta m c z y te ln ik o m m n ie j w ię c e j ta k : jesteśm y s tro n n ic tw e m r a ­ d y k a ln y m , a jakże, b a rd z ie j niż socjaliści, bo- o n i n ie ra z p o s ta w ią w S ejm ie w n io s e k i po­

z w a la ją m u upaść, a m y ja k p o s ta w im y w n io ­ sek, żeby, n a p rz y k ła d , prze p ro w a d zić drogę w ja k ie jś g m inie , to n ie p o z w o lim y m u upaść;

czy id z ie m y razem z endecją? Cóż zno w u ! je ­ steśm y przecież dosyć s iln y m s tro n n ic tw e m , żeby n ie iść z n ik im : co to je s t socjalizm ? — Jest n a półkach, k s ię g a rs k ic h ta k a g ru b a i n a u k o w a książka, a w n ie j je s t na u ko w o do­

w iedzione. że s o c ja liz m to ż y d o w s k i w y n a la ­ zek... itd . itd , a w s z y s tk o w p ie rw s z y c h nu m e­

ra c h „P ia s ta “ z 1914 ro k u . I w szystko p rz y ­ k r y t e n a z w is k ie m starego J a k u b a B o jk i, k tó ­ rego dru g a dusza, ta pańszczyźniana, zgodziła się n a to za cenę m ia n a prezesa i naczelnego re d a k to ra .

C zy je d n a k ta w ia ra w lu d z k ą ciem notę i ła tw o w ie rn o ś ć n ie z a w io d ła b y z a ło ż y c ie li

„P ia s ta “ , g d y b y n ie przyszła im n a pom oc w o jn a ? G d y b y n ie w y b u c h w o jn y , zam kn ię cie

„P rz y ja c ie la L u d u “ w ro k u 1914, rozprosze­

n ie je g o c z y te ln ik ó w — n ig d y n ie u d a ło b y się tw ó rc o m „P ia s ta “ , a n i ta k um o cnić s w e j p o z y c ji, a n i otoczyć ta m ty c h ta k gęstą zasło­

n ą dym ną. I ta k , po,d k o n ie c w o jn y , w zara­

n iu niepodległości, m u s ia ł p. h r. Lasocki, ja ­ k o szef a d m in is tra c ji pia sto w o - en d e ckie j

„ K o m is ji L ik w id a c y jn e j“ i „ K o m is ji Rządzą­

c e j“ podeprzeć tę\ w ia rę za pomocą stan ów w y ją tk o w y c h , p a c y fik a c ji, eg zekucji po 25 i 50 k ijó w na chłopa. A le o ty m potem .

(2)

W I E 5" N r 48 (127) Str. 2

Helena Brodowska

Dawna i obecna funkcja szkoły

1. K O M IS J A E D U K A C J I N A R O D O W E J P o czą tko w a da ta p o w s ta n ia s z k o ły lu d o - w e ; w Polsce— to 1773 r. — w te d y to J a n W ł- le rd z, 2 0 -lc tn i m łodzieniec, syn u b o g ie j w d o w y je c h a ł z K ie lc do w s i pod Częstochową, ab y o b ją ć posadę na uczycielską . W ro k u ty m pocz­

ta k ró le w s k a ro z w o z ić zaczęła n a u c z y c ie li w yzn aczo nych przez K o m is ję E d u k a c ji N a ro ­ d o w e j do ró ż n y c h m ie jscow ości. N a s k u te k prze pro w ad zon ej' w ty m czasie ka s a ty boga­

ty c h d ó b r je z u ic k ic h o tw ie r a ły się m ie jsca na s z k ó łk i w ie js k ie . Sąsiadować one m u s ia ły z kościołe m , gdyż na jczęściej um ieszczano je w domach, p a ra fia ln y c h . O trz y m a ły naz­

w ę : „s z k ó łe k p arafialnych “. N azw a w y n ik a ła z a ró w n o z te ry to ria ln e g o zasięgu szkółek w ie js k ic h , ja k i s p o łe c z n o -k u ltu ra ln e j f u n k ­ c ji, ja k ą im wyznaczono. C elem szkółek — w e d łu g dru g ie g o p a ra g ra fu p rze p isó w d la s z k ó ł p a ra fia ln y c h b y ło — „o ś w ie c a n ie około, r e lig ii, o k o ło p o w in n o ś c i stan u jego, o ko ło ro b ó t i p rze m ysłu , w ty m ż e sta n ie “ — a d a le j szkoła m ia ła pouczyć, „ ja k o i dlaczego p o d le ­ g ły m być_ n a le ż y “ . F r. B ie liń s k i, czło ne k K o ­ m is ji, k t ó r y w p ię tn a s tu lis ta c h o p is a ł spo­

sób e d u k a c ji w p ro w a d z o n e j przez pierw sze w E u ro p ie M in is te rs tw o O ś w ia ty — żądał n a le żyte go ośw iece nia lu d u , ab y m ó g ł u m ie ­ ję tn ie chodzić — o k o ło r o li i dobytku „s w e ­ go pana“.

K o m is ja E d u k a c ji N a ro d o w e j n ie m ia ła d o ­ s ta te c z n e j m o ż liw o ś c i s u b s y d io w a n ia szkół p a ra fia ln y c h i z a k ła d a n ia ich . Z ada nie to p o ­ w ie rz o n o d o b re j w o li i h o jn o ś c i o b y w a te ls k ie j p a n ó w dziedziców .

T y p o w ą re p re z e n ta n tk ą g ru p y „d o b ry c h p a n ó w “ , k tó r z y m y ś l za kła d a n ia , a n a w e t p ro w a d z e n ia szkółek d la lu d u p o d ję li, b y ła księżna Iz a b e lla C z a rto ry s k a z F le m in g ó w . Z a ś lu b io n a w 1761 r. z A d a m e m K a z im ie ­ rz e m ge ne rałe m zie m p o d o ls k ic h w r o k u w y ­ d a n ia U s ta w prze z K . E. N. b y ła ju ż w p e łn i m o ż liw o ś c i re a liz o w a n ia ich.

§ z k o ła K . E. N. po m im o , że u le g ła zeświec­

czeniu je d n a k w y s u n ę ła n a p rz ó d obowiązek miłości Boga, potem O jczyzny.

Szkoła, w dalszym ciągu ku ltyw o w ała cno­

ty rycerskiego w ychowania usza no w an ia w o ­ bec dam , o d w a g i w b o ju i lu d z k o ś c i w p o k o ju . P o m im o , że in te n c je tw ó rc ó w K . E. N . z m ie rz a ły do w y p ro w a d z e n ia c h ło p a z p o d d a ń ­ s tw a i pańszczyzny, szkoła Iz a b e lli C z a rto ry ­ s k ie j n ie z a p o m in a ła o ć w ic z e n iu dzieci w ie ś ­ n ia k ó w sw o ich w s i w posłusznej u le g ło ś c i w o ­ bec pa na i ż a r liw y m o b o w ią z k u s p e łn ia n ia w s z y s tk ic h p rz y p is a n y c h je m u po w in n o ś c i.

W ie ś n ia k n ie m ó g ł n ie w iedzieć, k im je s t i j a ­ k a je s t jego ro la sp o łe czno-o byw atelska , bo k a te c h iz m u ło żo n y prze z K s. C z a rto ry s k ą p o ­ uc z a ł go dość ja sn o o tyrh, ż e 'je s t w ie ś n ia ­ k ie m „ k t ó r y ro b ią c k o lo r o l i pra cą s w o ją ż y ­ w i k ra y , pana — po te m — siebie, żonę i dzie­

c i“ .

O d w o łu ją c się do tego, co ju ż socjolo g p o ­ w ie d z ia ł o p ie rw s z y c h szkołach, że „ w y r a s ta ­ ły z p o trz e b y p rz y g o to w a n ia p e w n e j części g ru p y do o b cow ania i p e łn ie n ia f u n k c ji w zg lęd em ob cych“ (J. C h a ła s iń s k i — W y c h o ­ w a n ie w do m u ob cym str. 212), o k re ś la m y społeczną fu n k c ję p ie rw s z y c h szk ó łe k w ie j­

sk ic h w Polsce: pierw sze, ś w ie c k ie s z k o ły w ie js k ie , podobnie ja k u p rz e d n io s z k o ły p ro ­ w adzone przez k o ś c ió ł i s z k o ły szlacheckie, p rz y g o to w y w a ły m ło dzie ż chłop ską do p e łn ie ­ n ia f u n k c ji społecznych, n ie u w z g lę d n ia ją c y c h p o trz e b społeczności w ie js k ie j.

S zkoła w ie js k a w y ro s ła w s tru k tu rz e spo­

łeczno-gospodarczych fo r m pańszczyźnianych.

P o m im o n o w a to rs k ic h a k c e n tó w pedagogicz­

n y c h i d y d a k ty c z n y c h , ja k ie u s iło w a ła w p r o ­ w a d z ić K . E. N., szkoła k s z ta łto w a ła się dro gą d o ró w n a n ia do system u, u g ru n to w u ją c tr a d y ­ c y jn e - s ta n o w y p o d z ia ł społeczny n a gru pę ..panów “', k tó ry c h m u s ia ła ż y w ić g ru p a c h ło ­ p ó w im poddanych.

ID E A Ł S Z K O Ł Y W IE J S K IE J W D O B IE K A P IT A L IZ M U A G R A R N E G O P okazać szkołę w ie js k ą w zw ią z k a c h z n o ­ w y m system em społeczno-gospodarczej rz e ­ c z yw isto ści p o ls k ie j w dobie popańszczyźnia- n e j n ie je s t ła tw o . T y m b a rd z ie j, że s y tu a c ja p o lity c z n a , w ja k i e j , zn a la zła się P o ls k a po ro z b io ra c h , g d y w k ra c z a ł doń k a p ita liz m , p rz e s ło n iła ob ra z n o w e j s tr u k tu r y k la s o w e j, M y ś l niep o d le g ło ścio w a w y k w ita ją c a po przez p o w s ta n ia to ro w a ła drogę id e i n a ro d o ­ w e j p rz e s ła n ia ją c często społeczną.

W aspekcie k u ltu d la n a rę d u k s z ta łto w a ła {&ie szkoła w ie js k a o b o k szkół w m ieście.

W ieszcze p rz e s tro g i p o d n o s iły znaczenie w a rs tw y c h ło p s k ie j — „żad ne się społeczeń­

s tw o n ie ostoi i żaden n a ró d n ie u trz y m a , gd y przez p ra c y h a r m o n ię 'tr a d y c y jn ą p o w ią ­ zane z sobą słow o lu d i stow o społeczeń- stw o w d w ie się s tro n y rozprzęgą“ . (M ic k ie ­ w icz).

. F ilo z o fo w ie i pedagodzy w y r o ś li na f i l o ­ z o fii „ n a tu r y “ wnoszą do ro m a n ty c z n e j te o rii społeczeństwa sw oiste po ję cie lu d u : „M a s y lu d u to ro la . po k tó r e j rzucone z g ó ry n a s io ­ na wschodzą, k w ia te m się ro z w in ą i ow oc w yd ad zą.“ A lb o : ..L u d je s t p n ie m dę bu“ — narodow ego. W t e i apoteozie lu d u w y p o w ie ­ dziano orzez K . L ib e lta czło w ie ka, k tó r y w y ­ w a r ł du ży w p ły w na ro z w ó j pedagogiczne!

m y ś li p o ls k ie j k s z ta łto w a ła się fu n k c ja spo łeczna s z k o ły w ie js k ie j'.

K a p ita lis ty c z n a zasada w o ln o ś c i k u p n a _ i sprzedaży m a ją tk ó w , u s u w a ła da w n ą p a ń ­ szczyźnianą zasadę p a tria rc h a ln e g o stosu nku

po m ię dzy k m io tk ie m a panem . N o w o n a b y w - ca k a p ita łu , u w a ż a ł w io s k ę n a b y tą w ra z z lu d ź m i w p ro s t za s w o je na rzęd zie k a p it a li­

stycznej m aszyn y p ro d u k c y jn e j. Postęp r o ln i­

czy m u s ia ł b yć w p ro w a d z o n y , szkoła s ta w a ła się koniecznością n ie do o m in ię ­ cia. Zwłaszcza, że w m ia rę ro z w ija n ia się k a p ita liz m u d o c h o d z iły n a c is k i id e i s o c ja li­

styczn ych d o m ag ają cych się szko ły d la w s z y ­ s tk ic h . W ży c iu cod zie nnym i w stosunkach

eko no m icznych po m ię dzy d w ore m , a w sią panow ać zaczęła szkoła z d z ie rs tw a i w yz y s k u .

„C h ło p i p ła c ili ase kura cję i g d y w ie ś spłonę­

ła, pan pieniądze od e b ra ł, a chłop om k a z a ł się w y b u d o w a ć !“ — pisze L u b ie ń s k i. N a ra s ta ły k o n f lik t y ekonom iczne, p o g łę b ia ły się a n ta ­ go n izm y pom iędzy d w ore m , a w sią. S y tu a c ja p o lity c z n a F o ls k i w y m a g a ła n a to m ia s t so­

lid a r n e j je dności n a ro d o w e j. Ide a na ro d o w a poczęła bazow ać na filo z o fio z n o -e ty c z n y c h ko n c e p c ja c h dom agając się o d lu d u wysoce m o ra ln e j p o s ta w y i k u ltu ra ln e g o d o ró w n a n ia do w a rs tw ośw ieconych.

S zkolą k s z ta łto w a n a z je d n e j s tro n y przez w ła d z e zaborcze, z d r u g ie j przez w yższa w a r ­ s tw y społeczeństw a po lskie g o m ia ła sprostać o w y m po trze bo m . Z ada nie sta w a ło się n ie w y ­ ko n a ln e . W ła d c y rząd zący k r a je m za b ra n y m w y d a li u k a z y dom agające się od szkół e le ­ m e n ta rn y c h , ażeby b y ły „s iln ą p o dp orą do zach ow ania p u b lic z n e j spo kojności i p o rz ą d ­ k u “ . S z k o ły po czą tko w e m ia ły , zaszczepiać w duszach dzieci p rz y w ią z a n ie do w ła d c ó w

„o p ie k u ją c y c h się" k ra je m , m ia ły u c z y n ić je o d p o rn y m i n a w s z e lk ie po dszepty „b u n to w - szczyków , m a rzą cych o n ie p o d le g ło ś c i“ .

N a ro d o w a zaś spra w a po lska w y m a g a ła w ła śnie tego „p o d s z e p ty w a n ia “ . D ro g a s z k o ły po i s k ie j p ro w a d z iła w podziem ia. P o s ta w iła ona sobie obow iązek u ra b ia n ia f i 1 ozoficzn o - m o - ra ln e j' p o s ta w y w y c h o w a n k ó w w o be c spraw n a ro d o w y c h , nie zauważając narastających konfliktów społecznych. S zkoła p ie rw s z e j do by k a p ita liz m u a g rarn ego sięgnęła po z na­

ne w z o ry społeczno-osobowe kościoła i dw o ru . O p a rła się z n o w u ja k w X V I I I w . o d w ó r i p le b a n ię z a m y k a ją c d r z w i prze d ty m w s z y s t­

k im , co szło z da le kieg o św iata, od w y z w a la ­ ją c y c h się n a ro d ó w . K a p ita liz m w k ro c z y ł na w ieś z m ie n ia ją c je j sy tu a c ję eko no m iczną i s tr u k tu r ę społeczną, a szkoła została na da l z d a la od społecznych procesów. U tw o ­ rzone do zory szkolne, czy ja k po 1330 opieka szkolna, zlecana b y ła z r e g u ły księdzu pro b o ­ szczow i z u p ra w n ie n ia m i w g lą d u w e w s z y ­ stko, co r o b ił na uczyciel. U s ta w y szkolne w y ­ ra ź n ie m ó w iły , że p o w s ta w a ć m ogą s z k ó łk i lu do w e, t y lk o w ty c h w siach, k tó re o to prosić będą i p rz e d s ta w ią po trze bn e ś ro d k i na ‘ ich * u trz y m a n ie . O czyw iście — lu dność w ie ś n ia ­ cza o s z k o ły się n ie u p o m in a ła . N a u k a po da­

w ana dzieciom w iejskim w szkole w ś w ia d o ­ mości samej wsi na nic nie była przydatną.

Jeszcze o d p o k o le n ia m ło d y c h , w y p o w ia d a ­ ją c y c h się w dziele J. C hałasińskiego. w ie m y , że starsze p o k o le n ie c h ło p ó w ż y w iło dużą niechęć do szkoły.

O szkołę zab ie gał ten, k to w id z ia ł w n ie j w ła s n y in te re s , „ d o b r y dziedzic“ . P ro g ra m szkółek e le m e n ta rn y c h , o b e jm u ją c y n a u k ę r e lig ii. h is to r ii ś w ię te j, c z y ta n ia d ru k o w a n y c h ks ią ż e k i rę k o p is ó w p o ls k ic h , p is a n ia i czte ­

rech p ie rw s z y c h r e g u ł a ry tm e ty k i, łą cznie z w ia d o m o ś c ia m i o m ia ra c h , wagach, p ie n ią ­ dzach i m aszynach ro ln ic z y c h gospodarstw a w ie js k ie g o , d o po m aga ł do s ta b iliz o w a n ia się n a w s i system u k a p ita lis ty c z n e g o w in te re ­ sie w ie lk ic h posiadaczy.

S zkoła lu d o w a po zostaw ała pod czu jn ą stra żą pana, k t ó r y k a p ita liz u ją c się, p o s łu g i­

w a ł się w s z y s tk im i ro z p o rz ą d z a ln y m i ś ro d ­ k a m i, ażeby lu d u c z y n ić na rzęd ziem celów s w o je j g ru p y społecznej.

W y c h o w a n ie w r e lig ijn e j u le g ło ści i p o k o ­ rze, o ra z k s z ta łc e n ie w rzeczach p o trz e b n y c h r o ln ik o w i n ie u c h y b ia ło w n ic z y m naczelnej f u n k c ji, ja k ą w ty m okre sie h is to ry c z n y m szkole w yznaczono.

S zkoła d la lu d u — m u s ia ła u trw a la ć stan o­

w ą chłopskość i p iln ie strzec, ab y c h ło p nie o d w a ż y ł się o d ry w a ć o d w si.

Tego w y m a g a ł in te re s d w o ru , p o trz e b u ją ­ cego w ie lu r ą k roboczych, zwłaszcza że in - tra tn ie js z y m oka zało się z a k ła d a n ie go rzelni, c u k ro w n i, b ro w a ró w , z a k ła d a n ie p la n ta c ji c h m ie lu i c h o w a n ie ow iec, a n iż e li ob sie w an ie p ó l zbożem. P rze jście na gospodarkę u p rz e ­ m y s ło w io n ą i w y s p e c ja liz o w a n ą w y m a g a ło rą k , n ie ośw ieco nych g łó w ro b o tn ik ó w .

P od k o n ie c X I X w . na te re n ie G a lic ji b y ło n a u c z y c ie li w ra z ze z bra ta nym , sobie du ch o ­ w ie ń s tw e m 10.000, a a rę n d a rz y p ro w a dzących k a rc z m y 20.000.

N a o g ólną lic z b ę 925.000 dzieci s zkolnych w G a lic ji w 1890 r . do szko ły 'mogło- uczęsz­

czać t y lk o 515.000, a bez n a u k i cho dziło rocz­

n ie o k o ło 410.000.

In s tr u k c ja R a d y K r a jo w e j z 1893 r. w y ra ź ­ n ie o g ra n ic z a ła zakre s n a u k i i ro lę szkoły lu d o w e j. „N ie p o w in n a szkolą lu d o w a o d ­ w ra c a ć u m y s łó w m ło d z ie ż y od stosunków , w ś ró d k tó r y c h m ło dzie ż ta w z ra s ta i budzie w n ie j' żądzy w y d o b y c ia się z ty c h stosun­

k ó w , żądzy s z tu c z n e j,' d la ogółu do osiąg nię­

cia n ie m o ż liw e j, p o z o s ta w ia ją c e j po sobie najczęściej gorycz i niechęć do pracy, a szko­

d liw e j d la społeczeństwa. N ie m ogąc ud zie­

lić m ło d z ie ż y fach ow e go w y k s z ta łc e n ia , może jednak szkoła ludow a oświecić młodzież o w arunkach i zadaniach je j przyszłych za w o ­ dów i osiągnąć cel d w o ja k i, n a jp ierw u ła t­

wić je j pracę praktyczną przez nabycie ró ż­

nych wiadomości, a następnie wzbudzić sza­

cunek i p rzyw iązanie do pracy, dać (jej) za­

dowolenie wew nętrzne, k tó re je s t najlepszą r ę k o jm ią społecznego ła d u “ .

3. P R Ó B A S T W O R Z E N IA S Z K O Ł Y C H Ł O P S K IE J

W dobie k a p ita liz m u prze m ysłow eg o i f i ­ nansowego szkoła pow szechna n ie u le g ła bar­

d z ie j zasadniczym zm ianom .. D ostosow ana do u s tro ju k a p ita iiz m d ag rarnego u trz y m y w a ła się na w s i w d a w n y c h w z o ra c h spoieezno- osobow ych k o ścio ła i d w o ru , n ie m ogąc s p ro ­ stać n o w y m po trze bo m ro z w ija ją c y c h się m ia s t i m iasteczek , prz e m y s ło w y c h . Roz - dźwięk pomiędzy szkołą w mieście, a szkolą na wsi pogłębił się w tym okresie. M ie js k a szkoła pow szechna o rg a n iz o w a ła się ja k o po dstaw a ś re d n ie j s z k o ły ogólnokształcącej.

W ieś n ie w c ią g n ię ta w procesy tw o rz e n ia się n o w y c h fo r m p ro d u k c y jn y c h i n o w e j k u lt u ­ r y k a p ita lis ty c z n e j stanęła na uboczu. Od czasu do czasu ud erzona k ry z y s e m , czy now ą ob niżka cen p ło d ó w ro ln y c h , z d o b y w a ła się na szkołę powszechną, k tó r a m o g ła być szczeblem w s tę p n y m n a jw y ż e j do sem ina­

r iu m na uczycielskieg o i duchow nego.

P o m im o że w okresach ro z w ija ją c e g o się p rz e m y s łu z a is tn ia ły m o ż liw o ś c i o d p ły w u dla b e z ro ln y c h i m a ło ro ln y c h z p rz e lu d n io n y c h w s i i gospodarstw , w ie ś n ie p o d e jm o w a ła ic h s k w a p liw ie : D ro ga w y jś c ia ze w s i nie b y ła d la chłop a ła tw a . W. K u la p is ie : „ P r z e j­

ście (ze w s i) do p rz e m y s łu , czy też e m ig ra c ja połączone b y ły z tru d n o ś c ia m i o lb r z y m im i i co na jw a żn ie jsze , n ie d a ją c y m i się p rz e w i­

dzieć i w y m ie rz y ć “ . D ro ga w y jś c ia ze w si nie b y ła d la chłop a ła tw a . W ie m y o ty m z w ie lu a u to b io g ra fii c h ło p s k ic h synó w , ic h w s p o m n ie ń i p a m ię tn ik ó w . P o m im o to s z k o ­ ła b y ła je d n y m z w a ru n k ó w n ie do o m in ię ­ cia d la in d y w id u a lis ty c z n y c h dążeń do w y jś c ia ze w s i na „p a n a “ .

Ide a w y c h o w a n ia narod ow e go z okre su z a b o ró w zastała zastąpiona w okre sie m ię ­ d z y w o je n n y m ideą w y c h o w a n ia .o b y w a te l­

skiego. N a u k a h is to r ii P o ls k i i ję z y k a o jc z y ­ stego zawsze te m u c e lo w i s łu ż y ły .

Co n a u k a ty c h p rz e d m io tó w d a w a ła dziec­

k u w ie js k ie m u ? • O dp ow iedź z n a jd z ie m y w I V to m ie M łodego P o k o le n ia C h ło p ó w J.

C hałasińskiego, w p rz e g lą d z ie p o d rę c z n ik ó w u ż y w a n y c h w szkole p rz e d w o je n n e j. JI.p. z p o d rę c z n ik a dla V k la s y szko ły powszechnej p i. „D z is ia j i d a w n ie j na zie m iach p o ls k ic h “ J a n in y S c h o n b re n n e r d o w ia d y w a ł się uczeń:

że „P o ls k a b y ła w łasno ścią księcia, n ie lu d ­ ności; on m ó g ł zie m ię rozdaw ać, d z ie lić ją

pom iędzy s w y c h synów , ta k ja k np. d z is ia j w ła ś c ic ie l w s i może ją p o d z ie lić m ię d z y swe d zie ci“ . D a le j d o w ia d y w a ł się, że „z u p e łn ie in acze j w y c h o w y w a ł się syn \vieśn ia ka, in a ­ czej syn rz e m ie ś ln ik a lu b kupca, jeszcze in a ­ czej syn ry c e rz a “ .

O chłop ach ja k o g ru p ie społecznej d o w ia ­ d y w a ł się, że „z a o p a tru ją o n i m ia sta i osady fa b ry c z n e w żyw ność — z a p e łn ia ją szeregi w o js k a n a jz d ro w s z y m i n a jw y trw a ls z y m ż o ł­

nierzem , do sta rcza ją in n y m , wyże.,' p o s ta w io ­ n y m g ru p o m społecznym d z ie ln y c h p ra c o w ­ n ik ó w “ . O z ie m ia ń s tw ie n a to m ia s t d o w ia d y ­ w a ł się, że „po sia da w y s o k ie w y k s z ta łc e n ie -.

że spełnia w rżn e zadania w naszej gospo­

darce społecznej!"

Józe f C h a ła s iń s k i s tw ie rd z a w końcu, że szkoła m a r n o tr a w iła w ła s n y d o ro b e k społe­

c z n o -k u ltu ra ln y . A n a lfa b e ty z m z w a n y w tó r ­ n y m , b y ł w istocie z ja w is k ie m p ie rw o tn y m , tk w ią c y m w analfabetyzm ie społecznym sa­

m e j szkoły. S zkoła n ie w n o s iła tre ś c i k u l t u ­ ra ln y c h , w iążących się z życiem w s i i je j p o trz e b a m i, d lateg o też n ie b u d z iła żadnego n je p o k p ju in te le k tu a ln e g o u sw o ich u czn ió w .

S zkoła społeczności w ie js k ie j o k re s u m ię ­ dzy wojeńńego- po do bn ie zresztą ja k o kre só w po prze d n ich nie d o ra s ta ła do p ro b le m ó w rze ­ c z yw isto ści społecznej', k u ltu r a ln e j i p o lity c z ­ n e j. -

W dobie k a p ita liz m u ag rarn ego z ró ż n ic o ­ w a n ie lu d n o ś c i w ie js k ie j poszło w k ie r u n k u p ro le ta ry z a c ji. P o w ię k s z y ła się lic z b a bez­

ro ln y c h , k tó r z y s tw o rz y li po w a żną gru pę społeczną tz w . czeladzi fo lw a rc z n e j'. K o m o r­

n ik ó w i w y ro b n ik ó w , p rz y tu lo n y c h do sam o­

d z ie ln ie go sp o d a ru ją cych ch ło p ó w , b y ła ilość n ie m ała, zwłaszcza na te re n ie b y łe j G a lic ji.

P om ięd zy m ało, ś re d n io i . w ie lk o r o ln y m i c h ło p a m i is tn ia ły ró w n ie ż pow ażne różnice n ie t y lk o w w a ru n k a c h b y to w a n ia , ale we w rę c z sprzecznych in te re sa ch ekononjiicznych i p o lity c z n y c h .

C h ło p w ie lo m o rg o w ie c ła tw ie j d o g a d yw a ł się z księdzem plebanem i dziedzicem , a t a k ­ że z ró w n ie m a ję tn y m gospodarzem z d ru g ie j w io s k i, a n iż e li z sąsiadem o miedzę, b ie d n ie j­

szym o pięć h e k ta ró w chłopem .

Szkoła społeczności w ie js k ie j' k s z ta łto w a ła się poza rzeczyw istością chłopską, w o b o ję t­

ności n a zró ż n ic o w a n ia w y s tę p u ją c e n a w s i od d z ie s ią tk ó w la t.

Józe f C h a ła s iń s k i pokazał, że ru c h m ło - d o w ie js k i p ra g n ą ł zm ie n ia ć szkołę, podp o­

rz ą d k o w u ją c ją „z b io ro w y m dążeniom w si i w a r s tw y c h ło p s k ie j“ . R u ch m ło d o w ie js k i p ra g n ą ł w id z ie ć szkołę w ie js k ą w n o w e j fu n k c ji s p o łe c z n o -k u ltu ra ln e j. A le p ra g n ie ­ nie to szło w k ie ru n k u odgrodzenia się od- k u ltu r y szla che ckiej i m ieszczańskiej. Szkoła chłop ska m ia ła dopom óc w w y tw a rz a n iu w ła ­ snej k u ltu r y c h ło p s k ie j. | « '

N a ty m tle s ta je się z ro z u m ia ła id eologia p ie rw s z y c h szkół ro ln ic z y c h , u n iw e rs y te tó w lu d o w y c h i z w ią z k ó w m ło d zie żo w ych jako szkół chłopskich.

Pozaszkolne fo rm y ośw ia ty, ja k ie m łodzież eh łapska o rg a n iz u je , zagrożone b y ły odcię­

ciem od ro z w in ię ty c h s tr u k tu r w iedzy, tech­

n i k i i k u ltu r y ' n a ro d o w e j i ś w ia to w e j. N ie ­ św iado m ie p o g łę b ia ły one społeczną izolację, w s i, je j pozycję w a rs tw y i stanu*).

P rz y tła c z a ją c y system k u ltu r y szlachecko- m ieszczańskiej c ią ż y ł ró w n ie ż na szkole w ie js k ie j. P ragnąc w y z w o lić się od niego m łodzież ch ło p ska szukała pozaszkolnych fo r m ośw iaty.

4. S Z K O Ł A D Z IS IE J S Z A

S zkoła chłopska, ja k o syn o n im swoistego izolacjom izm u i se p a ra cji spoiecz.no- p o iity c z „ ne j, n ie może być w y z n a c z n ik ie m h is to ry c z ­ n y m fu n k c ji społecznej szkoły dzisiejszej.

N ie może b yć ró w n ie ż , ze w zg lę d u na ze­

spół tre ś c i k u ltu r a ln y c h za je j po śre d n i­

ctw e m prze k a z y w a n y c h .

Z m ie n io n a p o lity c z n ie i u s tro jo w o sy tu a c ja u s ta w iła w a rs tw ę chłopską w n o w e j p o z y c ji społecznej i n a ro d o w e j. C h ło p p rze sta ł być tra k to w a n y w y łą c z n ie ja k o p rz e d m io t o p ie k i w yższych w a rs tw k u ltu r a ln y c h , czy też ty lk o ja k o p rz e d m io t a d m in is tra c ji p a ń s tw o w e j.

R ola a d m in is tro w a n ia , gospodarow ania i tw o rż e n ia n o w y c h w a r to ś c i' k u ltu r a ln y c h zo­

stała w yznaczona c h ło p u w espół z r o b o tn i­

kie m .

' Z re fo rm o w a n e i na n o w y c h zasadach o- p a rte p o d s ta w y gospodarcze p a ń s tw a z m ie ­ n ia ją s tr u k tu r ę społeczną na rod u.

T rz y e le m e n ty system u szkolnego: 1) o rg a ­ nizacja , 2) ,treść in te le k tu a ln o -id e o lo g ić z n a ora z 3) m etoda są ś ro d k a m i społecznego od­

d z ia ły w a n ia szko ły na m ło dzie ż i całe środ o­

w is k o . N o w o o p ra co w a n e p o d rę c z n ik i szkolne do starczają n o w y c h tre ś c i nauczania.

S pra w a o rg a n iz a c ji n o w e j szkoły, o p a rte j na zasadzie je d n o lito ś c i, została ro z s trz y g n ię ­ ta w sposób dostosow any do całości społecz­

n o -p o lity c z n e g o system u. ,N ic zachodzi oba­

w a o to, że ja k a ś szkolą ty p u zaw odowego z a p ro w a d z i sw ojego d y p lo m a n ta w „ś le p ą “ u lic z k ę . Ż adne dziecko c h ło p s k ie ro z p o c z y ­ na ją ce ed u ka cję w n a jo d le g le js z y m G n ia d ­ k o w ie n ie m u s i pozostaw ać w t y l e . w sw o im m a rs z u s z k o ln y m w stosu nku do dziecka m ieszkającego w s to lic y . N ie czeka gó r ó w ­ nież .praca sam ouka, gd y zap rag nie ksz ta łc e ­ n ia się na s to p n iu w yższym . F o rm a ln o -p ra w ­ ne z a p o ry zosta ły usunięte.

F a k t p rz e ję c ia przez p a ń stw o p rz e m y s łu i o d da nia fa b r y k R adom Z a k ła d o w y m , to do­

p ie ro początek przeobrażeń społecznych. U - społecznienie p rz e m y s łu w y p o w ie się do piero w c a łe j p e łn i w usp ołecznion ym ro b o tn ik u . R e fo rm a ro ln a da ła do piero podstaw ę pod prze b u d o w ę społecznej s tr u k tu r y w si. M uszą p rz y jś ć dalsze i d a le j idące re fo r m y w p ra ­ w a ch w łasności, w in s ty tu c ji ro d z in y , w sto­

su n k u do kościoła . Te no w e r e fo rm y p o w in ­ n y b yć p o d ję te przez szkołę na g ru n c ie z ro ­ z u m ie n ia re fo rm p o dstaw ow ych .

U życie o d p o w ie d n ic h m e to d k s z ta łc e n ia ł w y c h o w a n ia dopom oże osiągnąć pożądany s top ień usp ołecznien ia go spo da rstw a i czło­

w ie k a . Dornoże w ła ś n ie w s ty lu życia chłopa i ro b o tn ik a zobaczyć w a rto ś ć i is to tn y sens w s z y s tk ic h dotychczaso w ych re fo rm .

J. C h a ła s iń s k i pisze: „N o w y p o ls k i system k szta łce n ia i w y c h o w a n ia m u s i się oprzeć na u c z e s tn ic tw ie i w s p ó łd z ia ła n iu c a łe j m ło d z ie ­ ży w b u d o w ie n o w e j rze c z y w is to ś c i p o ls k ie j, w re a liz o w a n iu w ie lk ic h o b ie k ty w n y c h za­

dań społecznych, k u ltu r a ln y c h , gospodar­

czych i p o lity c z n y c h P o ls k i lu d o w e j“ . Szkoła n ig d y n ie może p re te n d o w a ć do c a łk o w ite g o z a w ła d n ię c ia s w o im w y c h o w a n k ie m . P rz e ­ c iw n ie , szkoła m u s i w p ro w a d z ić sw ojego w y ­ c h o w a n ka w b lis k i k o n ta k t z in s ty tu c ja m i i u rz ą d z e n ia m i życia zbiorow ego. S k o ro t y lk o szkoła p rz y g o tu je sw o ich w y c h o w a n k ó w do n a w ią z y w a n ia k o n ta k tó w w sensie czynnego w s p ó łd z ia ła n ia z in s ty tu c ja m i i u rzą d ze n ia ­ m i żyęia zbiorow ego, w e jd z ie na drogę n ie t y lk o p ra w d z iw ie o b y w a te ls k ie g o k s z ta łc e ­ nia, lecz sam a p rz e ła m ie sw o je a d m in is tra ­ c y jn o -b iu ro k ra ty c z n e odosobnienie.

N a le ż y oczekiw ać, iż n o w y system k s z ta ł­

cenia i w y c h o w a n ia , k t ó r y p o z w o li szkole dzisiejszej spe łn ić s w o ją fu n k c ję społeczną w y tw o rz y się w ła ś n ie ze w s p ó łd z ia ła n ia szko­

ły z in s ty tu c ja m i życia zbioro w eg o i z r u ­ chem c h ło p s k o -ro b o tn ic z y m .

P o lity c z n a fu n k c ja szkoły, je s t je j h is to ry ­ cznie w yznaczona. Czy, gdy p o d rę c z n ik 'n a u ­ k i m o ra ln o ś c i m ó w ił: „zaw czasu naucz się b y ć kom tent ze swego s ta n u “ — n ie w y z n a ­ czał p o lity c z n e j’ r o li szkole u trz y m y w a n e j przez szlachtę d la sw o ich poddanych? A lb o , g d y g a lic y js k a Rada K r a jo w a n a k a z y w a ła s w o je j szkole b y się stała „n a jle p s z ą r ę k o j­

m ią społecznego ła d u “ — czy n ie b y ła to p o ­ lity k a ? Czyż szkoła g a lic y js k a c hciała w p r o ­ w a d z ić ła d s p ra w ie d liw o ś c i społecznej i w ro zd zia le dochodu społecznego, ' czy też po s m u tn y c h do św iadczeniach 1846 r. c h c ia ła przez szkołę zap ew nić sobie spokojność c h ło ­ pów . b y ju ż n ig d y p rz e c iw k o panom n ie w y ­ s tą p ili?

P o lityczn o ść szkoły w okre sie pańszczyź­

n ia n y m i popańszczyźnianym w y ra ż a ła się w ła ś n ie w ty m , że ksią dz i p le b a n przesą­

c z a li przez szkołę ty le . ile leżało w ich w ła s ­ n y m czy też c a łe j w a rs tw y w ła d a ją c y c h — in ­ teresie. S zkoła byija p o lity c z n ą w s to s u n k u do chłop ów , do w si, b y ła p o lity c z n a d la d w o ­ ru i p le b a n ii. P o lity c z n ą fu n k c ją szkoły dziś je s t w p ro w a d z e n ie w a rs tw y c h ło p s k ie j w p ro ­ cesy życia k u ltu ra ln e g o całego narodu.

*) P a trz szczegółowo J. A. K r ó l „Z a d a n ie d la W ic ia r z y 'j „W ie ś N r 47 (126;.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Musimy odrzucić podstawy k u ltu ry feudalno-szlacheckiej, której owocem jest obecnie nasz spadek i zacofanie, i zmobilizować siły, które, dziś może jeszcze w

Dynastyczne targi przepuściły jednak wroga przez brody na Odrze i od tego czasu, kiedy pierwszy Germanin pojawił się na jej prawym brzegu, datuje się walka na

Do dziś jednak nic się nie zmieniło. Przykładów jest bardzo wiele, ale niech jeden wystarczy. Oto działalność samorządu na je­. go najniższym szczeblu,

Powracam — ich przestrzenie Odmierzam biciem serca.. Więckowska

zania literatury z nurtem dokonywają- cych się przeobrażeń, wypełnienia przez l i ­ teraturę swojej ro li w służbie budowy socjalizmu.. Zjazd praski, obradujący

skiego na ludom ana, wierzącego w obudzone szlacheckie sumienie, pójdą obaj do legionów.. prem ierem był

klasowego. S zan ow ny

Bardzo dobrze czyści się nóż przez wbijanie go do surowego