• Nie Znaleziono Wyników

Kilka uwag o medycynie zmieniającej się przez stulecie, także poznańskiej · Nauka Polska. Jej Potrzeby, Organizacja i Rozwój

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kilka uwag o medycynie zmieniającej się przez stulecie, także poznańskiej · Nauka Polska. Jej Potrzeby, Organizacja i Rozwój"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)

A

NITA

M

AGOWSKA

Kilka uwag o medycynie zmieniającej się przez stulecie,

także poznańskiej

Stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości skłaniało do refl eksji i pod-sumowań, ale rzadko dotyczyły one medycyny. Łatwiej jest wyliczać wybitne osiągnięcia poszczególnych lekarzy i wypunktować ważne wydarzenia, niż opisy-wać przemiany medycyny z szerszej perspektywy. Jak słusznie zauważył wszech-stronny niemiecki patolog Rudolf Virchow (1821–1902), medycyna już w XIX w. zyskała szeroki kontekst społeczny i utożsamiła się z polityką1. Za życia R.

Vir-chowa priorytetowymi dla społeczeństwa dziedzinami medycyny były: patologia, higiena i zdrowie publiczne. Dziś opinię publiczną fascynują te dziedziny medycy-ny, w których nadzieję na wyleczenie zapewniają technologie. Postęp techniczny sprawił, że w XX w., stuleciu „mirakulizacji” medycyny, z fenomenu stricte lekar-skiego stała się fenomenem antropologicznym.

1. Życie bez śmierci

Naiwna post–kartezjuszowska wiara w potęgę rozumu i moc kreowanej przez człowieka techniki, wypchnęła z ludzkiej świadomości śmierć i podważyła zasad-ność cierpienia fi zycznego. Prawie zawsze można wyeliminować ból, w ostatecz-ności wywołując stan śpiączki farmakologicznej. Można wymieniać niesprawne narządy, a także latami podtrzymywać pracę serca i innych narządów, odsuwając śmierć – zdawałoby się – w nieskończoność. Wiara w cudotwórczą moc medycyny współczesnej i w jej powszechną dostępność zdradliwie zemściła się na niej sa-mej. Współczesny człowiek, kimkolwiek by nie był, domaga się udostępnienia mu osiągnięć techniki medycznej i ze zdziwieniem dowiaduje się, że nie jest to możli-we ze względu na koszty. Jak zauważyła Katarzyna Marciniak, postęp techniczny

1 A.W. Bauer, „Die Medicin ist eine socjale Wissenschaft” – Rudolf Virchow (1821–

1902) als Pathologe, Politiker und Publizist, „Medizin – Bibliothek – Information”

2005, t. 5, nr 1, s. 16; https://www.researchgate.net/publication/235926567_Die_Me- dicin_ist_eine_sociale_Wissenschaft_-_Rudolf_Virchow_1821–1902_als_Patholo-ge_Politiker_Publizist (dostęp: 28.012019).

(2)

sprawił, że medycyna została sprowadzona do strefy mediacyjnej między życiem a śmiercią. Kiedyś ludzie przygotowywali się do śmierci długo, a koniec życia uważali za bramę, przez którą trzeba było przejść do innego świata. Dziś końcowa faza życia jest korytarzem, o którego długości decyduje lekarz2.

Pojawiają się różne interesy pacjentów, ich krewnych i menadżerów systemu opieki zdrowotnej, które musi uwzględniać lekarz na oddziale intensywnej opieki medycznej. Zależnie od tych uwarunkowań jedni umierają miesiącami, inni godzi-nami, w przypadku jeszcze innych śmierć uznana zostaje za fakt niepodważalny na podstawie jej defi nicji formalno-prawnej, co umożliwia dowolne zarządzanie istotą ludzką.

Rewolucyjna zmiana w obliczu medycyny dokonała się w latach pięćdziesią-tych XX w. w związku z wprowadzeniem specjalistycznych procedur resuscytacji: „intubacji tchawicy, sztucznej wentylacji z zastosowaniem tlenu, defi brylacji oraz iniekcji leków wspomagających krążenie”, które w warunkach szpitalnych ujęto w algorytmy postępowania3. Pierwsze artykuły poświęcone zabiegom

resuscy-tacyjnym wskazywały na ich siedemdziesięcioprocentową skuteczność. Wkrótce okazało się, że były to zbyt optymistyczne obliczenia. W efekcie zabiegów resu-scytacyjnych dochodziło często do powstania przewlekłego stanu wegetatywnego; wprawdzie przywrócono spontaniczne krążenie i/lub oddychanie, ale nie dopro-wadzono do wznowienia czynności ośrodkowego układu nerwowego. Niebawem zaczęły powstawać organizacje i instytucje opracowujące standardy podejmowa-nia i niepodejmowapodejmowa-nia resuscytacji, a w 1973 r. w Waszyngtonie odbyła się kon-ferencja, na której zostały one przyjęte. Uznanie rezygnacji z ratowania życia za procedurę medyczną było etycznie klarowne dzięki papieżowi Piusowi XII, któ-ry w specjalnie przygotowanym dokumencie podkreślił prawo ludzi do godnego umierania i rezygnacji z reanimacji.

Powstrzymanie się od resuscytacji w określonych sytuacjach klinicznych nie było w pełni akceptowane społecznie, dopóki w Stanach Zjednoczonych nie wpro-wadzono zasady autonomii pacjenta jako naczelnej wartości w opiece medycznej. Każdy miał prawo zdecydować z wyprzedzeniem, czy chce, by w przyszłości – gdyby było to konieczne – zastosować u niego resuscytację4. W 1981 r.

amerykań-ski anestezjolog Peter Safar wydał podręcznik, w którym opisał procedurę DNR – do not resuscitate. Siedem lat później powstała Europejska Rada Resuscytacji, która podjęła się systematycznego opracowywania wytycznych, ułatwiających le-karzom podejmowanie decyzji o rezygnacji z terapii. Społeczne oczekiwania były wszakże inne. Dopiero w 2004 r. wprowadzono do Kodeksu Etyki Lekarskiej zapis, iż „w stanach terminalnych lekarz nie ma obowiązku podejmowania i prowadzenia

2 K. Marciniak, Człowiek u wrót nieba – rola Matki Boskiej w zbawieniu. Studium

oparte na pieśniach i dokumentach z wielkopolskich sanktuariów maryjnych, „Lud”

2009, s. 193.

3 A. Paprocka-Lipińska, Praktyczny wymiar humanizmu na przykładzie resuscytacji –

gene-za wprowadzenia procedury DNR (do not resuscitate), [w:] Etyka w medycynie – wczoraj i dziś. Wybrane zagadnienia, red. K. Basińska, J. Halasz, Kraków 2014, s. 186.

(3)

reanimacji lub uporczywej terapii i stosowania środków nadzwyczajnych”5,

uza-leżniając decyzję o DNR od sytuacji klinicznej.

Nie we wszystkich państwach podchodzono do kwestii schyłkowej fazy życia z tak dużą ostrożnością. Pierwszym państwem, w którym zalegalizowano euta-nazję u dorosłych była Holandia (w Polsce i wielu innych państwach pozostaje nielegalna). Podstawą holenderskiej ustawy o eutanazji była zasada autonomii pa-cjenta, u którego rozpoznano nieuleczalną chorobę i związane z nią silne cier-pienia fi zyczne, niedające się wyeliminować ani zmniejszyć. W tym samym roku przyjęty został tzw. Protokół z Groningen, w którym lekarze z uniwersyteckiego centrum medycznego w tym mieście omawiali nielegalne praktyki terminacji no-worodków. Według nich, w Holandii lekarze powodowali śmierć około 20 nowo-rodków rocznie z ciężkimi wadami wrodzonymi, ale nie ujawniali tego w obawie przed procesem o morderstwo. Po opublikowaniu dokumentu rozwinęła się żywa dyskusja. Jej uczestników niepokoiła wizja erozji norm etycznych obowiązujących lekarzy i podobieństwo opieki nad noworodkami do równi pochyłej. Pięć lat póź-niej stwierdzono, że tak się nie stało, a liczba interwencji lekarskich prowadzących do śmierci noworodka z ciężkimi wadami wrodzonymi zmalała. Głębsza analiza wykazała, że przyczyną tego stanu rzeczy nie była wrażliwość etyczna lekarzy, ale zmiany prawne dokonane w 2005 r. Na ich mocy każda kobieta w dwudzie-stym tygodniu ciąży musi poddać się diagnostyce prenatalnej, celem stwierdzenia nieprawidłowości budowy płodu, co sprawiło, że w Holandii liczba tzw. późnych aborcji podwoiła się6.

Protokół z Groningen wywarł wpływ na stowarzyszenia lekarskie i ich rekomen-dacje na całym świecie. W 2011 r. z inicjatywy lekarzy zaangażowanych w dzia-łalność hospicjów realizujących leczenie paliatywne dzieci, Polskie Towarzystwo Pediatryczne wydało własne rekomendacje dla lekarzy zatytułowane „Zaniechanie i wycofanie się z uporczywego leczenia podtrzymującego życie u dzieci”. Jednym z autorów dokumentu jest ks. Jan Kaczkowski, nieżyjący już kapłan zasłużony dla rozwoju Hospicjum pw. św. Ojca Pio w Pucku i przywracania godności człowie-ka w schyłkowym okresie życia. Dokument stanowi gwarancję, że w określonych sytuacjach decyzje lekarskie o nieratowaniu życia noworodka są zgodne z naucza-niem Kościoła7. Wielu lekarzy niechętnie podejmuje temat terapii uporczywej,

obawiając się, że w Polsce nastąpi obniżenie wysokich standardów etycznych obo-wiązujących wobec pacjentów z niepomyślną diagnozą. Nikt ze środowiska po-znańskiego nie uczestniczył w opracowywaniu powyżej wspomnianych wytycz-nych. Nowe podejście do opieki neonatologicznej, uzasadniające decyzje lekarzy o rezygnacji z leczenia dzieci z wadami letalnymi, ale przy zapewnieniu opieki

5 Tamże, s. 191.

6 A.A.E. Verhagen, J.D. Lantos, The Groningen Protocol, [w:] Clinical Ethics in

Pe-diatrics. A Case-Based Textbook, red. D.S. Diekema, M.R. Mercurio, M.B. Adam,

Cambridge 2011, s. 133–135.

7 Polskie Towarzystwo Pediatryczne, Zaniechanie i wycofanie się z uporczywego

lecze-nia podtrzymującego życie u dzieci, Warszawa 2011. Akceptacja zaniechalecze-nia z terapii

(4)

paliatywnej we wszystkich przypadkach, w których było to możliwe, nie zyskało szerokiej recepcji w mediach.

Eliminacja śmierci ze świadomości społecznej i przekonanie, że współczesna me-dycyna może czynić cuda, stały się mieczem obosiecznym dla systemu opieki zdro-wotnej, szczególnie dla klinik uniwersyteckich, w których najnowsze metody leczenia były i są najbardziej dostępne. Najnowocześniejsze technologie medyczne można było wprowadzić po uzyskaniu pieniędzy na ich zakup. Najprostszym i najbardziej sprawie-dliwym rozwiązaniem pozostają dotacje z centralnego budżetu państwa na ten cel, ale ograniczenia budżetowe zawsze sprawiały, że o nie było najtrudniej.

2. Finansowa ekwilibrystyka klinicystów

W połowie XX w. zaczęła wyodrębniać się nowa dziedzina wiedzy – ekonomi-ka zdrowia, która zdeterminowała zakres leczenia na całym świecie. Oparła się na koncepcji zdrowia jako produktu, który jest wytwarzany i konsumowany. Skutecz-ność i wydajSkutecz-ność produkcji zdrowia, wartość zdrowia dla jednostek i społeczeń-stwa, rynek zdrowia oraz mechanizmy monitorowania równowagi rynkowej stały się najważniejszymi kierunkami zainteresowań ekonomistów zdrowia. W 1963 r. Kenneth Arrow (1921–2017) jako pierwszy dokonał konceptualizacji ekonomi-ki zdrowia i dostrzegł, że wpływ na nią mają między innymi: interwencje rządu, asymetryczna informacja, bariery wejścia i obecność różnych grup interesu. Są nimi lekarze, którzy podejmują decyzje (na przykład czy wykonać określone ba-danie laboratoryjne, czy przepisać dany lek) nie znając faktycznej ceny produktów i usług medycznych. Nie wiedzą też czy dana procedura lub produkt rzeczywiście przyniesie korzyść pacjentowi8.

W kolejnej dekadzie w ekonomice zdrowia, a także w strategii działalności Światowej Organizacji Zdrowia, przyjął się zaproponowany przez Michaela Gros-smana model zdrowia jako kapitału, którego zgromadzenie jest możliwe dzięki systemowi opieki zdrowotnej. Jednostki posługują się różnymi zasobami, aby rów-nocześnie konsumować i wytwarzać zdrowie. Zdrowie stało się przedsięwzięciem ekonomicznym, rodzajem kapitału, w który trzeba stale inwestować, aby nie do-prowadzić do bankructwa. Małe nakłady na zdrowie były równoznaczne z niewiel-kimi korzyściami zdrowotnymi9. Tak dokonała się fuzja dziewiętnastowiecznej

koncepcji zdrowia publicznego i ubezpieczeń zdrowotnych z ideą powszechnej, uniwersalnej opieki medycznej.

Niniejsze opracowanie miało jednak dotyczyć nie tylko przemian globalnych, ale i medycyny poznańskiej, dlatego warto przyjrzeć się, jak z problemami fi nan-sowymi radzili sobie pierwsi kierownicy klinik Wydziału Lekarskiego Uniwer-sytetu Poznańskiego. Sięgając do archiwaliów można przekonać się, że kiedy

8 K. Arrow, Uncertainty and the Welfare of Medical Economics, „The American

Eco-nomic Review” 1963, t. 53, nr 5, s. 141–149.

9 M. Grossman, On the Concept of Health Capital and the Demand for Health, „Journal

(5)

w 1919 r. w Poznaniu przystępowano do organizacji klinik, najtrudniejsze było nie tyle znalezienie dla nich lokum i odpowiednich kierowników, co fi nansowanie. Skromne dotacje z budżetu państwa nie zapewniały pracownikom klinik możli-wości rozwoju naukowego, dlatego ich kierownicy pobierali od pacjentów opłaty za hospitalizację. Było to rozwiązanie ówcześnie praktykowane w szpitalach całej Europy, które klinicyści poznali podczas zagranicznych studiów lub odbywanych jeszcze przed odzyskaniem niepodległości podróży naukowych. W klinikach uni-wersyteckich najdroższy był pobyt w salach I klasy, czyli jednoosobowych, nieco tańszy w salach II klasy, przeznaczonych dla dwóch lub trzech pacjentów. Osoby niezamożne przebywały w salach wieloosobowych i nie ponosiły żadnych kosz-tów leczenia, lecz przyjmowane były tylko wtedy, gdy przedstawiały „jakiś interes naukowy, dydaktyczny, albo społeczno-leczniczy”10.

Było to rozwiązanie praktykowane przez dyrektorów wszystkich poznańskich klinik uniwersyteckich poza prof. Antonim Tomaszem Juraszem. Pozostali uważa-li, że jest sprawiedliwe, by bogaci pacjenci zyskiwali możliwość leczenia na wyso-kim poziomie za niższą cenę niż w prywatnej lecznicy, a kliniki mogły swobodnie rozwijać działalność naukową i dydaktyczną.

Oprócz taks szpitalnych dyrektorzy klinik przyjmowali za pokwitowaniem do-browolne ofi ary od chorych zgłaszających się do przychodni przyklinicznych. Tak w poszczególnych klinikach powstawały tzw. fundusze darów, z których fi nanso-wano remonty pomieszczeń, prenumeratę czasopism naukowych, wynagrodzenia dla laborantów i dodatkowych lekarzy w poradniach oraz premie dla pielęgniarzy, by nie szukali lepiej płatnej pracy w prywatnych lecznicach. Własnymi fundusza-mi darów gospodarzyły także niektóre zakłady teoretyczne, których kierownicy pobierali opłaty za analizy laboratoryjne wykonane poza czasem przeznaczonym na działalność naukową i dydaktyczną. Wysokość zgromadzonych kwot stanowiła zawsze tajemnicę kierujących klinikami i zakładami. Za akceptowalne uważano ujawnienie takich informacji jedynie władzom uczelni, które jednak o nic nie py-tały. Kliniki przypominały zatem greckie miasta–państwa, z własnym kierownic-twem, niezależnym prawem, budżetem i zwyczajami.

W 1928 r. takie formy fi nansowania działalności klinik wzbudziły zaintereso-wanie Najwyższej Izby Kontroli, która zażądała, by wszelkie opłaty szpitalne były uiszczane w kwesturze uniwersyteckiej i poddawane kontroli Izby Skarbowej11.

W całej Polsce klinicyści związani z wydziałami lekarskimi nie zgodzili się na to, obawiając się, że dotacje rządowe zostaną zmniejszone o kwoty uzyskiwane od pacjentów. Trzeba dodać, że Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Pu-blicznego przekazywało dotacje klinikom raz na kwartał i nakazywało ich wydanie do końca tego kwartału, co uniemożliwiało poważniejsze inwestycje. Natomiast fundusze własne klinik pozwalały na kumulowanie środków celem zakupu kosz-townej aparatury lub wykonania gruntownego remontu12.

10 Archiwum Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, Wydział Lekarski UP, sygn. 3/13,

Reforma studiów lekarskich UP, 1928–1936, s. 11–12.

11 Tamże, s. 1–2; 11; 14. 12 Tamże, s. 2–3; 9.

(6)

W okresie międzywojennym kliniki UP uzyskiwały dochody własne nawet kil-kunastokrotnie przekraczające dotacje budżetowe. Na przykład, w 1925 r. Klinika Ortopedyczna otrzymała 12 247,21 zł dotacji rządowej, z ofi ar pacjentów uzyskała 2500 zł, a z taks szpitalnych zebrała aż 149 259,03 zł, czyli kilkanaście razy więcej niż otrzymała ze środków publicznych. Z kolei w 1927 r. Klinika Chorób Ner-wowych i Umysłowych otrzymała 10 969,29 zł dotacji rządowej, a jej dochody z taks szpitalnych wyniosły 87 927,43 zł; podczas gdy Klinika Otolaryngologiczna dostała 8337,89 zł, z dobrowolnych ofi ar pacjentów uzyskała 2000 zł, a z taks – 17 198 zł. Dla porównania, w 1928 r. Klinika Chorób Dziecięcych uzupełniła do-tację budżetową w wysokości 12 717,98 zł, dochodami uzyskanymi ze świadczeń medycznych w wysokości 58 420,08 zł. Dochody pochodzące od pacjentów sta-nowiły prawie 70% budżetu klinik poznańskiego Wydziału Lekarskiego13.

Wspo-mnianym już wyjątkiem była Klinika Chirurgiczna, której dyrektor, prof. Antoni T. Jurasz nie tylko, że nie pobierał żadnych opłat od pacjentów, ale nawet pokrywał sporą część wydatków z własnej kieszeni14.

Zamach na nieofi cjalne fundusze klinik sprawił, że dyrektorzy klinik Wydziału Lekarskiego UP (a także innych polskich wydziałów lekarskich) utworzyli Komi-sję Klinicystów, która reprezentowała ich interesy do połowy lat pięćdziesiątych XX w.15 Problem niedofi nansowania klinik i poszukiwania przez nie dodatkowych

dochodów nie tracił znaczenia przez cały okres międzywojenny. Np. w 1935 r. zniecierpliwiony ograniczaniem dotacji prof. Stefan Borowiecki wprowadził opła-ty za porady udzielane w przychodni neurologiczno-psychiatrycznej (wtedy nazy-wanej ambulatorium), za które kupował literaturę naukową16.

Takie fi nansowanie działalności klinik zagroziło ich rozwojowi już w połowie lat dwudziestych, kiedy zmalał napływ chorych, paraliżując prawie działalność dydak-tyczną i naukową. Była to konsekwencja ustawy z 19 maja 1920 r. o ubezpieczeniach społecznych, na podstawie której zakładano Kasy Chorych, zapewniające bezpłatną pomoc lekarską swoim członkom. Idea powszechnej i uniwersalnej opieki zdrowot-nej była sprzeczna z interesami strukturalnie niedofi nansowazdrowot-nej medycyny akade-mickiej. W grudniu 1927 r. dziekani wszystkich polskich wydziałów lekarskich pod-jęli więc starania, aby połowę taksy pobieranej od położnic pokrywało MWRiOP, ponieważ defi cyt pacjentek najsilniej zaznaczał się w klinikach położniczych17.

Po wejściu w życie ustawy z 28 marca 1933 r. o ubezpieczeniu społecznym sytuacja pogorszyła się i kliniki musiały stawić czoła katastrofalnemu wręcz bra-kowi pacjentów, a więc i spadbra-kowi dochodów własnych, stanowiących przecież podstawowe źródło fi nansowania ich działalności. Ubezpieczalnie kierowały pa-cjentów do swoich lecznic, organy samorządowe do swoich, a ewentualne leczenie ubogich zależało od dotacji ubezpieczalni lub lokalnego samorządu. Zapewnienie dopływu chorych stało się palącym problemem wszystkich klinik i warunkowało

13 Tamże, s. 4–5; 9. 14 Tamże, s. 36.

15 Kronika Uniwersytetu Poznańskiego za rok szkolny 1934/35, Poznań 1935, s. 67. 16 Tamże, s. 100.

(7)

prawidłowy poziom dydaktyki18. Przedłużające się pertraktacje władz Wydziału

Lekarskiego UP z przedstawicielami poznańskiej Ubezpieczalni Społecznej i de-legatami Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w Warszawie sprawiły, że w 1935 r. ubezpieczalnia nie skierowała chorych do Kliniki Chirurgicznej UP, na czym najbardziej ucierpiało kształcenie studentów19. Aby pozyskać pacjentów na zajęcia

kliniczne, dyrektorzy klinik działali na własną rękę. Na przykład, prof. Karol Jon-scher zawarł umowę z ZUS w Warszawie, na podstawie której badaniom w Klinice Chorób Dziecięcych UP poddawano wszystkie dzieci zakwalifi kowane do prewen-torium w Kiekrzu. Dla umocnienia autorytetu klinik poznańskich, duże znaczenie miała stacja opieki nad dziećmi, w której zapewniano im bezpłatnie mleko i – już w latach trzydziestych – pionierskie w skali kraju szczepienia przeciw gruźlicy20.

Po zakończeniu II wojny światowej najważniejszym problemem utrudniają-cym wznowienie działalności klinicznej Wydziału Lekarskiego UP było zniszcze-nie siedzib klinik i ich wyposażenia, w tym łóżek. W styczniu 1946 r. wszystkie poznańskie kliniki otrzymały 192 łóżka, z przyobiecanych 200 (osiem ukradzio-no z transportu), które zdepoukradzio-nowaukradzio-no w byłym zamku pod eskortą milicjantów21.

W tym samym czasie reaktywowana została Komisja Klinicystów, złożona z pro-fesorów: Franciszka Łabendzińskiego i Jana Roguskiego, docentów Anny Gru-szeckiej i Aleksandra Zakrzewskiego, doktorów: Jerzego Jurkowskiego, Stefana Metlera, Romana Drewsa, Tadeusza Markiewicza, Juliana Rosnera i Rudolfa Sa-razzina. Miesiąc później dołączyli do nich profesorowie: Wiktor Dega, Karol Jon-scher, Witold Kapuściński i Karol Mayer oraz docenci Marian Górski i Kazimierz Nowakowski. Używając obecnej terminologii, była to grupa lobbystów zabiega-jących o odpowiednie siedziby dla klinik we właśnie przydzielonych Wydziałowi Lekarskiemu szpitalach: diakonisek, elżbietanek i pw. Przemienienia Pańskiego oraz w Kolegium Marcinkowskiego na Wildzie. Zajmowała się też sprawiedliwym rozdzielaniem przyznawanych przez ministerstwo etatów i wyposażenia22.

To Komisja Klinicystów zadecydowała, że dyrektorem szpitala klinicznego urządzanego w Kolegium Marcinkowskiego został Wiktor Dega, który w związku z tym uzyskał mieszkanie służbowe w obrębie szpitala. Zaniepokojenie Komisji budziło pomijanie klinik przy rozdziale pieniędzy pochodzących z centralnej dota-cji, np. w 1946 r. z dziewięciu mln zł przeznaczonych na odbudowę uniwersytetu, kliniki nie otrzymały ani grosza, a więc ich siedziby nie mogły być wyremonto-wane, co groziło załamaniem kształcenia studentów medycyny23. Beznadziejność

ówczesnego położenia klinik ilustruje skromny przydział jedynego wtedy antybio-tyku – penicyliny, w liczbie 500 fi olek. Każda z siedmiu istniejących wtedy klinik otrzymała 70 fi olek, a 10 pozostało jako rezerwa dziekańska. Wobec niewystar-czających przydziałów wszystkiego, co było potrzebne do leczenia i

pielęgnowa-18 AUMP, WL UP, sygn. 3/13, Reforma studiów…, s. 153–154. 19 Kronika Uniwersytetu Poznańskiego za rok szkolny 1934/35…, s. 95.

20 Kronika Uniwersytetu Poznańskiego za rok szkolny 1935/36, Poznań 1936, s. 77. 21 AUMP, WL UP, sygn. 15/59, Protokoły posiedzeń Komisji…, s. 25.

22 Tamże, s. 17; 22; 26; 30. 23 Tamże, s. 79; 104.

(8)

nia chorych, przyjęto zasadę przydzielania klinikom po jednej skrzyni. W efekcie jedna klinika otrzymywała skrzynię mydła, inna papieru toaletowego, jeszcze inna noży do otwierania konserw, ale sporadycznie znajdowano materiały opatrunkowe lub inne potrzebne w praktyce szpitalnej24.

Ekwilibrystyka fi nansowa klinik leczenia zachowawczego i zabiegowego była długo nieodzowna dla ich działalności, ale we wspomnieniach klinicystów w latach 1950–1969 bardziej dotkliwy był dla nich opresyjny system polityczny. Chirurdzy nie stanowili wyjątku. Na przykład, zagrożony aresztowaniem anatom i chirurg Edward Loth przez kilka miesięcy ukrywał się na wsi i pracował na roli. Mimo niedoboru lekarzy, także klinicystów zatrudnionych w ośrodkach akademic-kich, władze polityczne odrywały ich od pracy zawodowej i kierowały na szko-lenia polityczne oraz wojskowe wynikające ze szczególnych zadań Polski w ra-mach zabezpieczenia medycznego wojsk Układu Warszawskiego. Trzeba jednak zaznaczyć, że klinicyści zazwyczaj nie ulegali naciskom politycznym25. Dopiero

po 1989 r., a więc po otwarciu wymiany naukowej z Zachodem, w świadomości społecznej ugruntował się wizerunek klinik jako najbardziej pożądanych przez pa-cjentów miejsc nieograniczonych możliwości interwencji medycznych.

3. Koniec epoki mistrzów

Za trzeci charakterystyczny rys rozwoju medycyny w XX w. uznać trzeba zmniej-szenie roli mistrzów w kształceniu lekarzy. Nawet, kiedy upowszechniły się czaso-pisma lekarskie, co nastąpiło w XIX w., poznać nowe instrumentarium i sposoby posługiwania się nim, a także zdobyć umiejętność operowania nowymi technikami, można było jedynie podglądając mistrzów. Studenci medycyny i – nie tylko młodzi – lekarze podróżowali po całej Europie, by poznawać postępy sztuki lekarskiej. Im więcej wojaży naukowych, tym lepsze przygotowanie do praktyki lekarskiej.

Zgodnie z wcześniej przyjętą strategią, w okresie organizowania UP Rada Wy-działu Lekarskiego szukała kandydatów na kierowników klinik wśród miejsco-wych lekarzy, miejsco-wychowanków prestiżomiejsco-wych niemieckich, szwajcarskich i francu-skich uniwersytetów posiadających dorobek naukowy odpowiedni do habilitacji. Już w 1922 r., w taki sposób udało się habilitować między innymi: Witolda Ka-puścińskiego z okulistyki, Bolesława Kowalskiego z ginekologii i położnictwa, Aleksandra Piotrowskiego z neurologii i psychiatrii oraz Adama Karwowskiego z dermatologii26. Burzliwe wydarzenia II wojny światowej sprawiły, że po jej

za-kończeniu zabrakło wypromowanych przez nich współpracowników.

24 AUMP, WL UP, sygn. 15/59, Protokoły posiedzeń Komisji…, s. 83; 104.

25 A. Wysocki, W. Noszczyk, Chirurgia ogólna, [w:] Dzieje medycyny w Polsce.

Opra-cowania i szkice. T. 3: 1944–1989, red. W. Noszczyk, Warszawa 2015, s. 639.

26 Wydział Lekarski, [w:] Uniwersytet Poznański w pierwszych latach swego istnienia

(1919, 1919–20, 1920-21, 1921-22, 1922-23) za rektoratu Heljodora Święcickie-go. Księga Pamiątkowa wydana staraniem Senatu Uniwersytetu Poznańskiego, red.

(9)

Wyjątkowe znaczenie dla medycyny poznańskiej miała przeprowadzona w 1923 r. habilitacja Ireneusza Wierzejewskiego, która pozwoliła mu wprowadzić własny program usprawniania setek tysięcy (sic!) inwalidów wojennych i objąć pierwszą i w okresie międzywojennym jedyną w Polsce Klinikę Ortopedyczną. Klinika ta powstała na podstawie unii personalnej, polegającej na jednoczesnym powierzeniu I. Wierzejewskiemu stanowiska dyrektora i lekarza naczelnego w Za-kładzie Ortopedycznym im. Bronisława Saturnina Gąsiorowskiego, należącym do Towarzystwa Charitas, oraz dyrektora Kliniki Ortopedycznej Wydziału Lekarskie-go UP. Po śmierci I. WierzejewskieLekarskie-go w marcu 1930 r. unia personalna ustała i dal-sze istnienie tak ważnej kliniki stanęło pod znakiem zapytania, co nie umniejszyło znaczenia I. Wierzejewskiego jako twórcy szkoły ortopedii i lekarza zaangażowa-nego w życie polityczne kraju, który dzięki swym związkom z sanacją wywalczył wiele dla poznańskiej medycyny akademickiej. W tradycji poznańskiej medycy-ny akademickiej pozostał on twórcą własnej szkoły ortopedycznej, w której na-cisk kładziono na nowoczesne techniki zabiegowe i wczesną rehabilitację. Był on pierwszym i niezrównanym mistrzem dla Franciszka Raszei i Wiktora Degi27.

Warto przypomnieć w tym miejscu zapomnianego poznańskiego internistę, prof. Wincentego Jezierskiego, pioniera reumatologii i współzałożyciela pierwszej w Poznaniu poradni przeciwreumatycznej, dobrze wyposażonej w sprzęt do fi zyko-terapii28. Pochodził z Pleszewa. Medycynę studiował na kilku uniwersytetach

nie-mieckich, m.in. w Heidelbergu. Doktoryzował się z neurologii we Fryburgu, potem pracował w klinikach i zakładach leczniczych w tym mieście oraz w Lipsku, Scho-eneck, Wrocławiu i w Zurychu, gdzie powierzono mu wykłady chemii klinicznej. Kiedy w 1909 r. zamieszkał w Poznaniu, objął kierownictwo oddziału chorób we-wnętrznych szpitala elżbietanek, a dziesięć lat później został ordynatorem oddziału chorób wewnętrznych Szpitala Miejskiego w Poznaniu, niebawem przekształcone-go w klinikę uniwersytecką. W. Jezierski został wtedy profesorem29. Z jego szkoły

lekarskiej wywodzili się: Marian Górski (po II wojnie światowej gastroenterolog i rektor Akademii Medycznej w Gdańsku), Franciszek Łabendziński (ftyzjatra, fi -zjoterapeuta i poznański pionier medycyny tropikalnej) oraz Wiktor Tomaszewski (w latach 1941–1947 wykładowca Polskiego Wydziału Lekarskiego w Edynburgu, a po jego likwidacji profesor Uniwersytetu Edynburskiego)30.

27 Kronika Uniwersytetu Poznańskiego za lata szkolne 1929/30 i 1930/1 za rektoratu

prof. dr. Stanisława Kasznicy i otwarcie roku szkolnego 1931/2 przez nowego rektora prof. dr. Jana Sajdaka w dniu 25 października 1931 roku, Poznań 1932, s. 59-60.

28 Kronika Uniwersytetu Poznańskiego za rok szkolny 1934/35 za rektoratu prof. dr.

Stanisława Rungego i otwarcie roku szkolnego 1935/36 w dniu 20 października 1935 roku, Poznań 1936, s. 103-104.

29 Kronika Uniwersytetu Poznańskiego za rok szkolny 1928/29 za rektoratu prof. dr.

Edwar-da Lubicz Niezabitowskiego i otwarcie roku szkolnego 1929/30 przez nowego rektora prof. dr. Stanisława Kasznicę w dniu 20 października 1929 roku, Poznań 1930, s. 45.

30 Fragment rozdziału zamieszczonego w książce poświęconej UP w okresie

między-wojennym, przygotowywanej do druku w Wydawnictwie Naukowym UAM (A. Ma-gowska, „Stało się to, co było najbardziej nieprawdopodobne…”. Wydział Lekarski

(10)

Wprawdzie zwrot mistrzowie – uczniowie pojawia się w wielu opracowaniach dotyczących historii medycyny w XX w., jednak coraz większy wpływ na rozwój medycyny miały towarzystwa lekarskie oraz organizacje zajmujące się opieką me-dyczną w skali globalnej. Koncepcja medycyny jako sztuki lekarskiej realizowanej przez mistrzów, utrwaliła się jedynie w eponimach.

Za najwyraźniejsze rysy rozwoju medycyny w XX w. uznać należy: dewaluację życia i śmierci oraz odarcie ludzkiej egzystencji z duchowego wymiaru, fascynację technologiami medycznymi i powszechne przekonanie, że dzięki nim można zo-stać uleczonym ze wszystkich chorób, podporządkowanie praktyki lekarskiej oraz zdrowia międzynarodowego ekonomice zdrowia, a także upadek znaczenia indy-widualności lekarskich. Trzeba jednak zastrzec, że inaczej jest w specjalnościach zabiegowych, w których innowacyjność wymaga szczególnych cech osobowości. Przykładem może być rozwój implantologii laryngologicznej zapoczątkowany w Poznaniu przez prof. Witolda Szyftera.

Stuletnie dzieje medycyny poznańskiej jawią się jako osiągnięcie zbiorowe kilku pokoleń lekarzy. Współczesna medycyna wymaga jednak pracy zespoło-wej nie tylko lekarzy. Opieką zdrowotną zajmują się absolwenci różnych, nowo utworzonych kierunków studiów. W sumie, w 2018 r., wyraźniej niż kiedykolwiek wcześniej, celem postępowania lekarskiego jest raczej towarzyszenie pacjentowi w chorobie i hamowanie jej postępu niż przywrócenie mu pełni zdrowia.

Bibliografi a

Archiwum Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, Wydział Lekarski UP, sygn. 3/13, Reforma studiów lekarskich UP, 1928–1936.

Archiwum Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, Wydział Lekarski UP, sygn. 3/2, Zjazdy naukowe, protokoły, lata 1927/1935.

Arrow K., Uncertainty and the Welfare of Medical Economics, „The American Economic Review” 1963, t. 53, nr 5, s. 141–149.

Bauer A.W., „Die Medicin ist eine socjale Wissenschaft” – Rudolf Virchow (1821-1902)

als Pathologe, Politiker und Publizist, „Medizin – Bibliothek – Information” 2005,

t. 5, nr 1. https://www.researchgate.net/publication/235926567_Die_Medicin_ist_ eine_sociale_Wissenschaft_-_Rudolf_Virchow_1821-1902_als_Pathologe_Politi-ker_Publizist (dostęp: 28.012019).

Grossman M., On the Concept of Health Capital and the Demand for Health, „Journal of Political Economy” 1972, t. 80, nr 2, s. 223–255.

Kronika Uniwersytetu Poznańskiego za lata szkolne 1929/30 i 1930/1 za rektoratu prof. dr. Stanisława Kasznicy i otwarcie roku szkolnego 1931/2 przez nowego rektora prof. dr. Jana Sajdaka w dniu 25 października 1931 roku, Poznań 1932.

Kronika Uniwersytetu Poznańskiego za rok szkolny 1928/29 za rektoratu prof. dr. Edwar-da Lubicz Niezabitowskiego i otwarcie roku szkolnego 1929/30 przez nowego rektora prof. dr. Stanisława Kasznicę w dniu 20 października 1929 roku, Poznań 1930. Kronika Uniwersytetu Poznańskiego za rok szkolny 1934/35 za rektoratu prof. dr.

Stani-sława Rungego i otwarcie roku szkolnego 1935/36 w dniu 20 października 1935 roku,

(11)

Kronika Uniwersytetu Poznańskiego za rok szkolny 1934/35, Poznań 1935. Kronika Uniwersytetu Poznańskiego za rok szkolny 1935/36, Poznań 1936.

Marciniak K., Człowiek u wrót nieba – rola Matki Boskiej w zbawieniu. Studium oparte

na pieśniach i dokumentach z wielkopolskich sanktuariów maryjnych, „Lud” 2009,

s. 193.

Paprocka-Lipińska A., Praktyczny wymiar humanizmu na przykładzie resuscytacji – geneza

wprowadzenia procedury DNR (do not resuscitate), [w:] Etyka w medycynie – wczoraj i dziś. Wybrane zagadnienia, red. K. Basińska, J. Halasz, Kraków 2014, s. 186.

Polskie Towarzystwo Pediatryczne, Zaniechanie i wycofanie się z uporczywego leczenia

podtrzymującego życie u dzieci, Warszawa, 2011.

Verhagen A.A.E., Lantos J.D., The Groningen Protocol, [w:] Clinical Ethics in

Pedia-trics. A Case-Based Textbook, red. D.S. Diekema, M.R. Mercurio, M.B. Adam,

Cam-bridge, Cambridge University Press 2011, s. 133–135.

Wydział Lekarski, [w:] Uniwersytet Poznański w pierwszych latach swego istnienia (1919, 1919–20, 1920–21, 1921–22, 1922–23) za rektoratu Heljodora Święcickiego. Księga Pamiątkowa wydana staraniem Senatu Uniwersytetu Poznańskiego, red. A. Wrzosek,

Poznań 1924.

Wysocki A., Noszczyk W., Chirurgia ogólna, [w:] Dzieje medycyny w Polsce.

Opraco-wania i szkice. T. 3: 1944–1989, red. W. Noszczyk, Warszawa 2015, s. 639.

A. Magowska

A Few Remarks about Medicine Changing over

the Century, Also in Poznan

Abstract

The aim of the paper is to outline the medical issues from 1918, when Poland regained its independence to modern times in the aspect of deepening links between medicine and health policy of the state, fi nancing public health, social policy, and health economics. In addition, important topics concerning the development of Poznan medicine were discussed. Attention was paid to outstanding, well-deserved fi gures and achievements in the fi eld of medicine as a theory (medicine as a science, education of students) and medical practice. Analyzes are accompanied by considerations of teleological and axiological nature.

Cytaty

Powiązane dokumenty

These changes “without a very serious and broad debate, threaten with further divisions in the Polish scientifi c community, disorgani- zation of research and teaching,

Jej Potrzeby, Organizacja i Rozwój” od momentu swojego powstania w 1918 roku stało się forum dyskusji o kondycji nauki polskiej, diagnoz w tym zakresie, z czasem także

Appeal of Division I: Humanities and Social Sciences of the Polish Academy of Sciences to the Minister of Science and Higher Education of the Republic of Poland (draft).. 15

Duda Roman, »Historia matematyki w Polsce na tle dziejów nauki i kultury«,.

From a hundred-year perspective, six outstanding Poznan scholars have shared their refl ections and interpretations of the history of selected disciplines with the readers of Polish

He was the president of the Polish Society of Logic and Philosophy of Science and a member of the Committee on the History of Science and Technology of the Polish Academy of

50, Warsaw, Ludwik and Alexander Birkenmajer Institute for the History of Science, Polish Academy of Sciences, Ofi cyna. Wydawnicza ASPRA,

Był prezesem Polskiego Towarzystwa Logiki i Filozofi i Nauki oraz członkiem Ko- mitetu Historii Nauki i Techniki PAN. Jest członkiem komitetów redakcyjnych kilku krajowych