• Nie Znaleziono Wyników

Paweł Kozłowski Polska Akademia Nauk

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Paweł Kozłowski Polska Akademia Nauk"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

Paweł Kozłowski

Polska A kadem ia N auk

PO D STA W O W Y W YBÓR. R A C JO N A L N O ŚĆ W T R A N S FO R M A C JI G O S P O D A R C Z O -P O L IT Y C Z N E J

Cechy transformacji

Przekształcenia państw a polskiego, w postaci radykalnej i z p u n ktu widzenia publiczności - spektakularnej, m ają swoją granicę początkow ą w 1989 r., w ów­

czesnych w yborach do Sejmu i Senatu oraz objęciu rządu przez gabinet T adeu­

sza M azowieckiego. Jednak ich geneza jest wcześniejsza. Rzeczą sporną i nieko­

nieczną w tym w ypadku do rozstrzygania jest sprecyzowanie jej zasięgu, okreś­

lenie praźródeł i kolejnych etapów odchodzenia od systemu realnego socjalizmu.

W ażne jest natom iast w związku z tym co innego: docenienie faktu, iż m ają one charakter procesualny. Nie są jednorazow ym aktem , trw ają długo i nie m ogą przynieść efektów podobnych do osiągnięcia mety w zawodach sportowych lub do podpisania tra k tatu w świecie całkowicie unorm ow anym przez praw o i przepis.

P r o c e s u a l n o ś ć zmian określa kilka istotnych dla procesu przekształceń cech.

Po pierwsze, nieunikniona jest ich a s y n c h r o n i a . W innym tempie przebie­

gają zmiany w sferze adm inistracji, w innym w sferze gospodarki, a zwłaszcza w jej realnej osnowie. W odm iennym czasie dokonać m ożna przekształceń legislacyjnych, w odm iennym następują zmiany w świadomości społecznej. W in­

nym tem pie zm ienia się gospodarka, organizacja i adm inistracja, w innym postaw y i instytucje społeczne. Co p raw da we wszystkich tych dziedzinach i aspektach rzeczywistości występują ci sami - traktow ani jak o zbiorowość - ludzie, lecz grają oni rozm aite role społeczne. Rozbieżność, a zwłaszcza sprzeczność między nimi, wywoływana przez ową asynchronię zmian, może być dodatkow ą (i bynajmniej nie najmniej ważną) przyczyną konfliktów spraw iają­

cych, że cel i droga rzeczywista będą tym bardziej odległe od celu zakładanego i drogi projektowanej.

Po drugie, jedynie w m etaforycznym sensie m ożna mówić o istnieniu w trakcie transform acji „system u” . Zwolennicy takiego podejścia metodologicznego łatwo w tym w ypadku w padają w pułapkę stworzonych przez siebie artefaktów , a i tak term in „system ” wym aga dodatkow ych, łagodzących jego treść określeń. Jeśli zatem „system ” , to „luźny” i „dynam iczny” , a więc zarazem o płynnych granicach i migotliwej strukturze. W efekcie podejście systemowe staje się w tym w ypadku ubogie w treść, a zarazem zwodnicze swoją retoryką, siatką pojęciową i wynikającymi

(2)

34 PAW EL K OZŁO W SKI

z nich skojarzeniam i. Stosowniejsze jest w tym w ypadku widzenie całości przekształceń ja k o d r a m a t u , a za podstaw ow kategorię przyjęcie pojęcia konfliktu.

Po trzecie, zmiany transform acyjne nadal t r w a j ą i nasza obecna perspektywa nie wybiega z p u n ktu będącego u ich końca. Nie jest pewne, gdzie on ostatecznie będzie i jak będzie wyglądało miejsce przez niego oznaczone. M ożna natom iast porównywać zakładany cel i drogę do niego prow adzącą z cząstkowym celem faktycznie osiągniętym i drogą rzeczywiście przebytą. Oznacza to rozróżnienie procesu teoretycznego i procesu realnego oraz ukazywanie ich rozbieżności i za­

chodzących między nimi relacji.

Po czwarte, procesualność zawiera w sobie zarów no cechę ciągłości, w sensie płynności zmian, jak i ich skokowość, a więc nierównomierność rytmu. Transform acja zawiera w sobie nie tylko liczne asynchronie, ale również s k o k i - nie wszystkie zmiany prow adzą do wytyczonego celu, niektóre go oddalają, znacznie wydłużając drogę zmniejszają praw dopodobieństw o osiągnięcia go, a nawet osiągnięcie to uniemożliwiają.

Te cztery cechy procesu transform acji m ożna nazwać odpowiednio następująco:

asynchroniczność, dramatyczność, otwartość i skokowość. Uwzględnienie ich roli oznacza szukanie punktów leżących na ich przecięciu, znalezienie zworników, w których zbiegają się luki całego procesu.

Podstawowe cele

Spośród całej wiązki dwa cele są generalne, a więc zasadnicze i wpływające na cele pozostałe.

Pierwszy to cel p o 1 i t y c z n y i oznacza konieczność radykalnej zmiany ustroju właściwego dla P R L i innych krajów leżących w obszarze realnego socjalizmu.

Nie m a potrzeby w tym kontekście w ym ieniania cech realnego socjalizmu, ważniejsze jest wskazanie niezbędnych elementów tworzących nowy, pożądany ustrój. W szczególności tych, które są ważne dla prow adzonych w tym tekście rozważań.

Po pierwsze, m a to być ustrój dem okratyczny, a więc taki, w którym władza pochodzi z pow szechnych wyborów. O raz taki, w którym w ładza ta jest na co dzień kontrolow ana przez obywateli w sposób pośredni i bez­

pośredni. O wyborze celów rozw oju decydują ludzie, umożliwiają go odpo ­ wiednie instytucje i procedury, a sposób ich realizacji podlega obywatelskiej kontroli.

Po drugie, co w arto wyodrębnić, m a to być ustrój pluralistyczny. Taki w którym istnieje instytucjonalnie zagw arantow ana możliwość dokonania wyboru, wskazania jednego spośród rozm aitych rozwiązań, a w praktyce życia politycznego m ocno ugruntow ane jest przekonanie, że nie m a nigdy rozw iązania jednego i nikt nie może sobie rościć praw a do posiadania zawsze racji. Z różnorodności wyłaniane jest rozwiązanie uznaw ane za najlepsze.

Po trzecie, m a to być ustrój liberalny. A więc taki, w którym władza nie tylko wywodzi się z ludu i jest przez społeczeństwo kontrolow ana - co jest kwintesencją dem okracji, lecz również m a ona ograniczony zakres. Nie podlegają jej wszystkie

(3)

sfery zbiorowego i indywidualnego życia. Podstawowym jej regulatorem jest praw o, które usytuow ane jest u podstaw polityki i ją limituje, a nie jest jej instrum entem . W iąże ono zarów no rządzących ja k i rządzonych1.

Cel polityczny, tak zarysowany, jest oczywiście przeciwieństwem ustroju realnego socjalizmu. Nie jest to jednak przeciwieństwo proste, przylegające ja k rewers do awersu w tym samym medalu. U padek jednego ustroju nie musi autom atycznie oznaczać pojaw ienia się tego drugiego. To, czy spontaniczne procesy nie będą prowadziły w innych kierunkach, zależy od w arunków , jakie zostaną po tem u stworzone. Najważniejszą ich wiązkę tw orzą w arunki gospodarcze, stanowiące zarazem drugi cel przekształceń państw a.

Społeczeństwo oparte na takich zasadach nie tylko - co we współczesnej Europie jest uznawane za fakt niepodw ażalny - jest lepsze. Niezależnie od tego, jakich treści nabierać może to aksjologiczne określenie, nie jest ono jedynym argum entem na rzecz systemu dem okratyczno-liberalnego. Jest on również spra­

wniejszy, społeczeństwo oparte na tym wzorze jest zorganizow ane najlepiej spośród znanych we współczesności. D obrze, zdaniem większości bezpośrednio zainteresowanych, rozwiązuje problem y i efektywnie wykorzystuje swoje zasoby.

Jego podstaw ą jest, zdaniem M axa W ebera, racjonalność substancjalna, w ra ­ m ach której adm inistracja wymaga stabilnego praw a oraz zewnętrznej wobec siebie kontroli społecznej sprawowanej za pośrednictwem instytucji politycz­

nych2.

D rugi cel generalny dotyczy g o s p o d a r k i . N ow a organizacja gospodarki m a się opierać na odm iennych zasadach niż gospodarka charakterystyczna dla realnego socjalizmu. W dużym skrócie podstaw owe jej cechy są następujące:

- ośrodkiem organizacyjnym jest rynek (a nie administracyjnie realizowane centralne planowanie);

- zasadą działania jest konkurencja wielu podm iotów (a nie przestrzeń wypeł­

niona m onopolam i);

- pow iązania ze światem są otw arte (a nie autarkicznie zamknięte);

- kieruje się odm iennymi regułami niż polityka i jest autonom iczna wobec jej codziennej aktywności (a nie jest jej w sposób ciągły podporządkow ana);

- poszczególne podm ioty gospodarcze są autonom iczne, zarów no pod względem gospodarczym ja k praw nym i adm inistracyjnym (a nie są organam i państwa).

Są to zasady od daw na obowiązujące w zachodniej części Europy i w wielu krajach innych kontynentów , a ich stosowanie prowadzi do większej efektywności gospodarczej. Większej niż przy kierow aniu się odm iennymi zasadami. Centralnym ich punktem jest rynek, dzięki którem u „wszystkie rzeczy m ożna - w zasadzie - opanow ać przez kalkulację” 3. W pływa to pozytywnie na charakter procesów decyzyjnych na szczeblu przedsiębiorstwa, umożliwia szerszą kontrolę społeczną

1 Por. B. C onstant: O wolności nowoczesnej w porównaniu z wolnością starożytnych [1819]. W: B.

C onstant: Oeuvres. Paris 1957. W edług C onstanta, „wolność starożytna” (czyli: dem okratyczna) polegała na uczestniczeniu we władzy państwowej, na udziale w zbiorowej suwerenności, nie pozostaw iała jednak miejsca na obszar odseparow any od jakiejkolwiek ingerencji państw a. Istotą zaś „wolności nowoczesnej”

(czyli: liberalnej) jest istnienie sfery, do której żadne państw o, choćby najbardziej dem okratyczne, nie m a praw a się wtrącać.

2 M . W eber: Theory o f Social and Economic Organization. Glencoe 1947, s. 185.

3 M . W eber: P olityka ja k o zawód i powołanie. W arszaw a 1987, s. 47-48.

(4)

36 PAW EŁ K OZŁO W SKI

nad funkcjonowaniem gospodarki jak o całości. Instytucja rynku leży u podstaw ładu gospodarczego, który m a zdolności rozwojowe, alternatyw ą jest statyczne społeczeństwo stanowe4. Rynek pozwala na osiągnięcie racjonalności funkcjonalnej5

Zasadniczy wybór

Przekształcenia gospodarki i systemu politycznego Polski m ają u swoich podstaw te dwa generalne cele. Nie wywołują one zasadniczych kontrow ersji, zgodne są z interesem teoretycznym wszystkich znaczących grup społeczeństwa. M inim um celu pierwszego m ożna określić następująco: „ p r y w a t n e p o d m i o t y koordynują swoje działania ekonomiczne poprzez r y n e k , aby zdobyć kapitał i osiągnąć akumulację i w zrost” 6. Cel drugi to ustrój dem okratyczny. Razem tw orzą one strukturę społeczeństwa otw artego, w sensie społeczeństwa otw artego dla jednostek, otw artego na świat i otwartego na przyszłość. T a otw artość, będąc zaprzeczeniem doskonałości, oznacza zarazem rezygnację z kierowania się w działaniu ideami utopijnym i, które właśnie prow adzą do społeczeństwa zamkniętego.

Co do tych dwóch celów osiągnięto w Polsce obywatelski consensus, przynajmniej w początkowym , a więc decydującym okresie transform acji. Zasadniczą sprawą do rozstrzygnięcia było powiązanie celów ze sobą. Traktow anie ich jak o rów no­

rzędnych i równoważnych, znalezienie drogi prowadzącej do obu i wyznaczenie odpowiednich sposobów postępow ania.

a) Definicje sytuacji. W sytuacji tego podstawowego w yboru m ożna było dokonać rozm aitych rozstrzygnięć. Zadaniem polityki i polityków w takim w ypadku jest, by przyjm owane przez nich definicje sytuacji miały tę sam ą treść co definicje sytuacji uznawane przez większość ludzi, bowiem „istnieje zawsze rywalizacja pomiędzy spontanicznym i definicjami sytuacji, form ułow anym i przez członka zorganizow anego społeczeństwa, i definicjami, jakich dostarcza m u społeczeństwo, w którym sam żyje” 7.

M ożna zatem uznać, że - po pierwsze - budow a gospodarki rynkowej i budow a dem okracji to przedsięwzięcia z natury konfliktowe. Przeto konieczny jest wstępny wybór któregoś z tych dwóch celów:

- albo rynku, uznając że jest on podstaw ą stabilnego i dynamicznego społeczeń­

stw a8,

- albo demokracji, uznając że jest ona w artością samocelową lub że jest warunkiem koniecznym zdynam izowania społecznej aktywności, a więc również i aktywności gospodarczej. .

M ożna również - po drugie - tak zdefiniować sytuację, z której wynikałoby, że te dwa cele nie są, a w każdym razie nie m uszą być ze sobą w nierozwiązywalnym

4 Por. M. Weber: Klasy, stany, partie - podział władzy w obrębie wspólnoty. W: Elementy teorii socjologicznych. Pod red. W. Derczyńskiego, A. Jasińskiej-K ani, J. Szackiego. W arszaw a 1975.

5 M. W eber: Theory o f Social..., s. 186.

6 R. D ahrendorf: Rozważania nad rewolucją w Europie, W arszawa 1991, s. 55 (podkreślenia autora).

7 W .I. Thomas: The Unadjusted Girl. W: Sociological Theory: A Book o f Readings. Ed. by L.

Coser, B. Rosenberg. New Y ork 1964.

8 T ak zdają się uważać osoby z m ającego swoją reprezentację sejmową kręgu liberałów.

(5)

i destrukcyjnym konflikcie, a rzeczą zasadniczą jest umiejętność ich łączenia.

W szystkie oficjalne deklaracje, łącznie z przemówieniem sejmowym Tadeusza M azowieckiego, nowego prem iera, zawierały w sobie to drugie rozwiązanie. N ikt nie rezygnował, choćby „na razie” , z demokracji, nikt też nie rezygnował- z rynku.

Sprawą kluczową stało się więc takie połączenie tych dwóch celów, by drogi do nich prow adzące co najmniej nie blokowały się, ale - co byłoby z p u nk tu widzenia prakseologicznego jeszcze lepsze - by były zbieżne i wzajemnie się wzmacniały.

b) W ybór drogi. W ybór oznacza w tym w ypadku takie zdefiniowanie sytuacji, która dopuszcza więcej niż jedną drogę transform acji prow adzącą do wspom nianych dwóch generalnych celów. W związku z tym wyłoniły się następujące problemy.

Pierwszy z nich dotyczył ewentualności tzw. trzeciej drogi. M ożna ją rozumieć dw ojako. Po pierwsze jak o tradycyjne poszukiwanie drogi rozwojowej znajdującej się gdzieś między systemem socjalistycznym a kapitalistycznym, nie tożsamej z żadnym z tych systemów. W tradycyjnych, toczonych w świecie debatach wykazywano, że ta trzecia droga jest szczególnie funkcjonalna dla pewnego typu krajów spośród Trzeciego Świata. Zwolennicy takiej drogi dla krajów realnego socjalizmu niegdyś upatryw ali w niej sposób na ewolucyjną przem ianę ustrojow ą, zapoczątkow aną od zmiany fundam entu gospodarczego. W obu przypadkach trzecia droga częstokroć bliska była teorii konwergencji, zakładającej zamazywanie się granic i osmotyczne przenikanie obu systemów: zachodniego kapitalizm u i wschodniego socjalizmu.

W tym sensie trzecia droga m ogła być traktow ana jak o przyszłość dla wszystkich.

W tym, ideologicznym rozum ieniu, trzecia droga jest w gruncie rzeczy odrębnym systemem gospodarczym i politycznym, a nie sposobem osiągnięcia w zoru demo- kratyczno-rynkowego. Nigdzie, mimo prób, nie została na dłużej z powodzeniem zrealizowana. W rozwijającym się, uprzemysłowionym świecie zwyciężył m odel dem okratyczno-liberalno-rynkow y9. Polska transform acja zrezygnowała z podej­

m ow ania kolejnej tego rodzaju próby, choć pojawiały się nieliczne głosy wskazujące na konieczność i zalety tego rodzaju przekształceń10. U znano, że należy trzym ać się „spraw dzonych wzorów” , tzn. realizować zachodni (mniejsza w tym w ypadku ja k rozum iany) model gospodarczy11.

Trzecią drogę m ożna jednak rozum ieć odmiennie: nie jak o odrębny, będący

„p o śro d k u ” m odel rozwojowy, lecz jak o m etaforyczne określenie wskazujące na wielość dróg prow adzących do tego samego, dem okratyczno-liberalno-rynkow ego celu. W tym, dynamicznym rozum ieniu, term in „trzecia d roga” zawiera inne treści niż w znaczeniu poprzednim , tełeologicznym. Inne wynikają w tym przypadku konsekwencje z przyjęcia jej istnienia jak o realnego, a przynajmniej potencjalnego faktu. „N ie - m a stwierdza D ah ren d o rf - trzeciej drogi między wolnością a brakiem wolności. Podobnie ja k nie istnieje trzecia droga między gospodarką hiperscent- ralizow aną a wolnym rynkiem. Kiedy chodzi jednak o zbudowanie konkretnej

9 Jego try u m f szczególnie głośno obwieścił Francis Fukuyam a. Por. F. Fukuyam a: E nd o f History?

„The N ational Interest” 1989 n r 16. W ywołał on ożyw ioną dyskusję z udziałem m. in. A. Blooma, P. H assnera, I. K ristola, S.P. H untingtona i innych. Podsum ow ał ją F. F ukuyam a odpow iadając swym polem istom w nr. 18 „The N ational Interest” , 1989.

10 Tak, zdaje się, m ożna rozum ieć niektóre wypowiedzi Tadeusza K owalika.

11 Por. liczne wypowiedzi Lecha Wałęsy oraz W aldem ara Kuczyńskiego i innych m inistrów z gabinetu Tadeusza M azowieckiego.

(6)

38 PA W EŁ K O Z ŁO W SK I

gospodarki w konkretnym kraju, to są dziesiątki sposobów. Jednym z błędów popełnianych przez wielu z nas [tzn. ekspertów i polityków zachodnich - P.K.]

jest przecenianie naszych systemów gospodarczych - interpretujem y je w kategoriach abstrakcyjnych, książkowych, tak ja k gdybyśmy byli depozytariuszam i praw d 0 gospodarce kapitalistycznej. Dlatego idziemy do tych [tzn. postkom unistycznych - P.K.] krajów i mówimy: oto tak powinniście postępować. A powinniśmy powiedzieć:

są pewne zasady gospodarki rynkowej, których nie m ożna pom inąć, ale są one bardzo nieliczne. Zachow ując te podstaw owe zasady, musicie samodzielnie odnaleźć własną drogę. A ta droga pow inna uwzględniać historyczne tradycje, dostosow ać się do specyficznych sytuacji poszczególnych krajów. Sądzę, że państw a Europy Wschodniej m ają większe możliwości w yboru niż to sobie uśw iadam iają” 12.

Jednak i w tym rozum ieniu proces w yboru nie wywołał w naszych kręgach decyzyjnych głębszego namysłu, o czym świadczy również końcowy fragm ent wypowiedzi D ahrendorfa.

Ten wybór m iał kilka faz. Pierwszą z nich była decyzja o kształcie modelu docelowego. Czy np. m a to być system negocjacyjno-instytucjonalny typu austriac­

kiego, czy też system postulow any w program ie M. Thatcher? Ówczesne debaty na ten tem at toczyły się na m arginesach kręgów decyzyjnych w państw ie i nie wpłynęły na działania centralnych władz. D ruga faza m iała charakter bardziej zasadniczy i dotyczyła w yboru tempa oraz sposobu uzdrow ienia gospodarki i wy­

prow adzenia jej na drogę wzrostu. Szybsze tem po początkowe nie musi oznaczać szybszego w efekcie osiągnięcia zakładanego celu. Postawienie na, z powołaniem się na term inologię Schum petera, „tw órczą destrukcję” nie oznacza również, że twórczość nastąpi szybko, a destrukcja będzie p łytk a13. Od tem pa przekształceń, od długości utrzym ywania się jego nie zmienionej intensywności i od użytego instrum entarium zależy wiele: głębokość recesji, jej charakter, wielkość bezrobocia, rozm iary deficytu budżetowego. To w dziedzinie gospodarczej, a w dziedzinie społecznej: siła aprobaty lub odmowy społecznej, głębia i zasięg frustracji, rozszerzanie się strefy „szarej” w życiu społecznym, prawie i gospodarce, presja emigracyjna, nadzieje wiązane z m obilnością poziom ą wewnątrz kraju, zarazem ham ow ane brakiem m ieszkań, wzrost patologii społecznej, wzrost dewiacji społecznych w związ­

ku z nowym kształtow aniem się norm dotyczących zaradności, przedsiębiorczości, konkurencyjności, altruizm u itp. W dziedzinie politycznej wpływa ono na stabilizację bądź też na zwiększenie wagi czynników destabilizujących system (z tego punktu widzenia tzw. wojnę na górze m ożna rozpatryw ać jak o skutek, a nie przyczynę destabilizacji państwa), wpływa na identyfikację obywateli z instytucjami politycznymi bądź zwiększa ich alienację, m a związek z siłą autorytetów , zarów no tych instytuc­

jonalnych ja k i tych społecznych.

Te trzy obszary są ze sobą związane, w większości są to relacje zwrotne 1 wzmacniające się, a więc tym trudniejsze do przerwania. Stabilizacja polityczna

12 R. D ahrendorf: „L a R epublica” 17-18 X I 1991.

13 O konsekw encjach w yboru tem pa przem ian gospodarczych w obecnej sytuacji Polski pisał jak o jeden z pierwszych Zdzisław Sadowski. Por. Z. Sadowski: Społeczeństwo posttotalitarne: zarys problematyki rozwoju Polski w latach dziewięćdziesiątych. „E konom ista” 1990 n r 6. W artykule tym au to r przedstaw ia szkicową symulację osiągnięcia celu przy wyborze jednego z dwóch w ariantów : „opartego n a destrukcji m echanizm u wzrostowego z nadzieją na późniejsze przyspieszenie” oraz „ewolucyjnego” (ibidem, s.

806-809).

(7)

wpływa na stabilizację gospodarczą, ta zaś na społeczną, k tó ra jest podstaw ą stabilizacji politycznej. Co praw da wybór tem pa przekształceń gospodarczych i okoliczności jem u towarzyszące nie tw orzą jedynej przyczyny wszystkich zary­

sowanych tu zjawisk i procesów. Jak zwykle w świecie społecznym, przyczyn jest więcej. Ale ta w tym w ypadku należy do szczególnie istotnych, tym bardziej że może być ona rezultatem , w ten czy inny sposób rozum ianej, racjonalnej decyzji.

W ybór drogi transform acji, a zwłaszcza w ybór tem pa, m ożna rozpatryw ać zarów no w wymiarze psychologicznym ja k i realnym. W tym pierwszym znaczeniu m ożna mówić o jego istnieniu bądź nieistnieniu. Nie istnieje on wówczas, gdy nie jest przez osobę, zbiorowość lub instytucję w ogóle podjęty, gdy sytuacja nie jest przez podm iot działający postrzegana jak o alternatyw na, gdy nie jest widziana właśnie w kategoriach wyboru. W aspekcie realnym wybór jest cechą sytuacji, a nie jej recepcji. Z tego p u n ktu widzenia istnieje on niezależnie od podm iotu działającego i naw et gdy nie zostanie przez niego w sposób świadomy podjęty, to i tak jest dokonany. Pisząc o zasadniczym wyborze transform acji m am na myśli ten jego drugi, realny aspekt.

W ybrano w Polsce tem po m aksym alnie szybkie, szokowe i twarde, nie tylko w początkow ym okresie, ale znacznie dłużej trwające.

W arunki wyboru

W arunki te układają się w cztery grupy: intelektualne osób tworzących centrum decyzyjne państw a, społeczne, gospodarcze i polityczne.

a) Intelektualne. Znalezienie odpowiednich technik racjonalnego w yboru było w tórne wobec uprzedniego znalezienia odpowiedniej racjonalności, k tó ra byłaby w tym w ypadku stosow ana i k tó ra łączyłaby w sobie cały zarysowany uprzednio splot zagadnień. Przy wielorakim rozum ieniu i praktykow aniu racjonalności, w tej sytuacji w grę wchodziły dwa jej typy. W ybór jakiegoś z nich w dużym stopniu wyznaczał definiowanie sytuacji i silnie wpływał na sposób dalszego działania.

Zatem , po pierwsze, m ożna było posłużyć się racjonalnością funkcjonalną, czyli taką, w której - ja k napisał K arl M annheim - „położono nacisk ze względu na realizację określonego celu” 14. Cel przy posługiwaniu się tego rodzaju racjonalnością jest stały i wyraźny. Jest zewnętrzny wobec całego racjonalnego procesu. Nie podlega, bo nie może podlegać, krytyce - jego naruszenie doprow adziłoby do destrukcji racjonalności. Jest on niekwestionowany, jest punktem stabilizującym całą racjonalność funkcjonalną. W przypadku procesu transform acji jego ustano­

wienie wybiegało poza procedury właściwe dla technik ekonomicznych. R achunki symulacyjne mogły w spom agać argum entację, poszerzać pole w yobraźni i wyostrzać brane pod uwagę zmienne, nie są one jednak dostosow ane do ostatecznego orzekania i definiowania celu. Jest on ulokow any też w sferze społecznej i politycznej.

Po drugie, w grę wchodziła racjonalność substancjalna, k tó ra „ujaw nia rozum ny wgląd we wzajemne relacje zdarzeń w obrębie danej sytuacji” 15. Sytuacją w tym w ypadku jest cały, a więc nie tylko gospodarczy, proces transform acji. Odmiennie

14 K. M annheim : Człowiek i społeczeństwo w dobie przebudowy. W arszaw a 1974, s. 82.

15 K. M annheim : op. cit., s. 77-78.

(8)

40 PA W EŁ K O ZŁO W SK I

niż poprzednio, sfera celów jest również przedm iotem krytycznej refleksji, cele nie są uznawane jak o dane, stałe i zewnętrzne wobec analizy, ale jak o wybieralne, a więc i kwestionowalne. W ybór celu nie jest w tak rozum ianej racjonalności jednorazowym aktem, lecz jest rezultatem dłuższego procesu uzgadniania argumentów i preferencji, w którym zaangażowane są osoby występujące w roli polityków, planistów i naukowców. Przede wszystkim jednak zaangażowana jest opinia publiczna oraz reprezentujące ją instytucje. Racjonalność substancjalna w procesie transform acji wymaga rzeczywistego pluralizm u politycznego, otwartego pola dla artykulacji dążeń partyjnych, w tym tych najważniejszych: dotyczących w gruncie rzeczy tempa przekształceń gospodarczych. W zam ian za to realizatorzy w ybranego program u otrzym ają dem okratycznie ustanow ioną legitymizację społeczną, skrystalizowane poparcie dla program u. Racjonalność substancjalna wiąże decyzje ekonomiczne z postaw am i i poparciem społecznym oraz z pluralistycznym układem instytucji politycznych. Jest zatem odpowiedzią na zasadniczy przedm iot transform acji: budowę gospodarki rynkowej oraz ustroju demokratyczno-liberalnego.

Różnica między tymi dwom a typam i racjonalności m a dwojaki charakter.

Osłabiając ich granice m ożna uznać racjonalność funkcjonalną za część racjonalności substancjalnej, odnosi się ona do zagadnień m ikro- oraz mezospołecznych (w tym i gospodarczych), racjonalność substancjalna związana jest ze światem m akro- społecznym, w którym podm iotam i są obywatele. Odnosi się ona również do sytuacji „norm alnych” , procesów płynnych, systemów o wyraźnej strukturze i jasnych granicach.

W znaczeniu mocniejszym racjonalność funkcjonalna jest zasadniczo czymś innym od racjonalności substancjalnej. Jest związana z odm iennym intelektualnie obrazem świata, odm iennych wymaga narzędzi do realizacji i odm iennę może przynieść skutki. W sferze ekonomicznej najlepszym jej narzędziem jest rachunek i skwantyfikowane techniki symulacyjne, a decyzje wym agają tu wyłącznie profes­

jonalnej wiedzy technicznej. W sferze politycznej obie racjonalności łączą się z dwiema zasadam i upraw iania polityki. Przejście od racjonalności funkcjonalnej do substancjalnej wymaga przejścia od p olityki konstytucyjnej do normalnej, po ustanow ieniu nowej struktury polityki. „Polityka konstytucyjna to tworzenie ram porządku społecznego, niejako społecznego k o n trak tu i jego instytucjonalnych form; norm alna polityka dotyczy kierunków dyktow anych przez interesy i inne preferencje w tychże ram ach” 16. Racjonalność substancjalna wymaga społecznych negocjacji w ram ach porządku pluralistycznego, dla jej stosow ania konieczne są dogodne w arunki dla rozwoju sprzęgniętych z nią instytucji społeczno-politycznych (partii politycznych, otwartej debaty, aktywności obywatelskiej itp.). Ustanowienie nowej polityki konstytucyjnej pozwala na prowadzenie polityki norm alnej, w której

„jest więcej bałaganu niż w konstytucyjnej, ale jest ona bliżej życia codziennego, a więc ludzi” 17.

Racjonalność substancjalna kierująca transform acją gospodarczą wiązała się w Polsce z form ułą: „jeden etos, wiele program ów ” . W iązała się też z realizacją polityki norm alnej po w prow adzeniu nowej polityki konstytucyjnej. Racjonalność funkcjonalna wiązała się z przyjęciem formuły: „jeden etos, jeden prog ram ” , i nie

16 R. D ahrendorf: Rozważania nad rewolucją w Europie. W arszaw a 1991, s. 31.

17 R. D ahrendorf: Rozważania..., s. 32.

(9)

wym agała prow adzenia nowej polityki norm alnej. W decydujących początkach transform acji zwyciężyła racjonalność funkcjonalna.

Przyjęcie pewnej racjonalności łączącej działania w sferze gospodarczej z systemem politycznym miało także związek z istniejącym w kręgach decyzyjnych intelektualnym obrazem społeczeństwa. Ten wizerunek był ważną częścią definicji sytuacji. U znano,

„jako rzecz oczywistą, że społeczeństwa wschodnioeuropejskie uwolnione spod komunistycznej kontroli ujawnią'cechy właściwe społeczeństwom Europy Zachodniej, przynajmniej w zalążkowej postaci. N a tym właściwie założeniu opiera się polska reform a” 18. T ak również, jak o ak t odrodzenia, m ożna interpretow ać deklarację polegającą na podkreśleniu przeszłości „grubą kreską” , dokonane przez T. M azowiec­

kiego podczas jego expose sejmowego w 1989 r. Głębsze socjologiczne analizy ujaw niają jednak, że owe podobieństw a społeczeństwa polskiego do społeczeństw zachodnioeuropejskich są pozo rn e19. Realny socjalizm doprow adził do uform ow ania się swoistego typu społeczeństwa, w którym - podobnie jak w społeczeństwach zachodnich (rynkowych i dem okratyczno-liberalnych) - są robotnicy, chłopi i urzęd­

nicy, lecz m ają oni odm ienne interesy, odm ienne relacje i odm ienne związki z państw em , a przeto i swoiste aspiracje oraz wyuczone drogi zachowań. K on­

stytutywne dla realnego socjalizmu adm inistracyjne centralne planow anie, państw o prerogatyw ne, gospodarka niedoborów i układ przywilejów dały efekty wzmocnione przez wcześniejsze tradycje i doświadczenia słabego raczej uprzemysłowienia i mało sprawnej demokracji. G w ałtowne rzucenie prywatnego przedsiębiorcy, rolnika i urzędnika w w arunki gospodarki rynkowej nie jest bynajmniej uwolnieniem go

„z koszm aru socjalistycznych ograniczeń, bo to jest jego żywiołem, lecz skazaniem go na działanie w w arunkach obcych jego naturze”20. Rzeczywistość staje się zagrożeniem, a świadomość społeczna się rozdw aja, czego wyrazem jest fakt, „że Polaków 1990 r. cechuje skłonność do równoczesnego akceptowania dwu niezgodnych aksjologii społecznych: aksjologii rynku i aksjologii socjalistycznych przywilejów” 21.

Owe rozdwojenie wymaga, z jednej strony, niwelacji zagrożeń, a z drugiej - przy­

bliżania korzyści i otw artego pola dla uczestnictwa. A także szerszej obecności państw a, protezującego życie społeczeństwa. Wiąże się to również z dokonaniem zasadniczego w yboru transform acji.

b) Presja rewolucyjnej utopii. K ażda radykalna zm iana społeczna wymaga pewnego rozpędu, „rew olucja musi się zam achnąć” , również wtedy, gdy to jest

„refolucja” , a więc połączenie reformy z rewolucją sensu stricto. Energię do tego wysiłku wnosi utopia i krzewione przez nią iluzje. Te utopijne iluzje stały się również jednym z m otorów polskiej zmiany systemowej, wpłynęły i nadal oddziałują na jej przebieg. Ich zasadnicze elementy m ożna, w skrócie, przedstawić następująco.

Po pierwsze - jednostronne ujmowanie zachodzącej zmiany. „U w ydatnia się lub wręcz wyolbrzym ia korzyści, jakie ta zm iana pow inna przynieść, pomniejsza

18 E. M okrzycki: Dziedzictwo realnego socjalizmu. Interesy grupowe i poszukiwanie nowej utopii.

W: Przełom i wyzwanie. Pod red. A. Sułka, W. W incławskiego. W arszaw a-T oruń 1991, s. 52.

19 Por. np. Co nam zostało z tych lat... Społeczeństwo polskie u progu zm iany systemowej. Pod red. M . M arody. Londyn 1991 oraz liczne publikacje na ten tem at E. M okrzyckiego i W. N arojka, które ukazują swoistą, konstytutyw ną sieć społeczeństwa polskiego.

20 E. Mokrzycki: Dziedzictwo..., s. 55.

21 Ibidem, s. 54.

(10)

42 P A W EŁ K OZŁO W SKI

natom iast lub ignoruje koszty i straty, jakie może ona lub nawet musi za sobą pociągać. Samo wspomnienie o nich bywa poczytywane za przejaw zlej wiary i próbę obrony istniejącego do tej pory system u” 22. Wyzwolone społeczeństwo - wedle tej iluzji - będzie bez reszty dobre, tak jak poprzednie było przegniłe.

N ow a władza - m ądra i rzetelna, tak jak poprzednia ignorancka i skorum pow ana, gospodarka - racjonalna i wszystkich w ynagradzająca, tak ja k poprzednia była chaotyczna i dyskrym inująca. Państw o i jego adm inistracja - ciepłe i swojskie, tak jak poprzednie było zimne i obce. I tak dalej.

Po drugie - w iara w siłę i nagrom adzony potencjał pozytywny wolnego społeczeństwa. W iara ta zakłada, że z natury dobre społeczeństwo jest tłamszone i unieszczęśliwiane przez równie z natury złą i obcą władzę. „Inaczej mówiąc, zm iana rządu (najpierw ustanowienie rządu rewolucyjnego, potem zaś powoływanie kolejnych rządów rewolucyjnych, z których każdy ma dokonać decydującego ponoć kroku naprzód) jawi się jak o m om ent wyzwolenia nagrom adzonej energii społecznej, któ rą dawny rząd więził czy tłum ił” 23. W efekcie tego wyzwolenia łatwo ujawni się społeczeństwo obywatelskie, m ądre i dojrzałe, aktywne i godne, złączone więzią religijną, m otyw owane zawsze wyższymi pobudkam i i szanujące praw o. Jego aktywność, skierowana poprzednio przeciw obcej władzy, w okresie zmiany ustroju była skoncentrow ana „w okół godności człowieka. To była wartość centralna.[...]

Równość ludzi jak o m oralnych podm iotów płynęła z odniesienia człowieka do Boga” . T ak przedstaw iał w uniesieniu podstaw y solidarnościowego ruchu jeden z jego uczestniczących obserw atorów 24. Stąd brało się etycznie podbudow ane przekonanie o swej sile, stąd brak refleksyjnej sam okrytyki i brak miejsca na krytykę w przyszłości.

Po trzecie - przekonanie o jedności wszystkich zwolenników zmiany, przeciw­

stawianych nielicznym i ograniczonym zwolennikom starego. W rezultacie nam a­

lowania takiego obrazu „po naszej stronie stoją nie po prostu różni ludzie, którzy z różnych powodów są przeciwko niemu [tzn. starem u systemowi - P.K.], lecz Społeczeństwo czy N aró d — m onolityczny podm iot zbiorowy. Jego wewnętrzne zróżnicowanie [...] stanowi raczej rezultat wrogich machinacji, zdrady sojuszników lub moralnej słabości jednostek niż naturalny stan każdej zbiorowości”25. W ynikająca z tego diagnoza wręcz uniemożliwiała pluralizm, dopuszczała jedynie dychotomię:

wyłącznie są zwolennicy starego i szermierze nowego. Ci pierwsi, w takim dycho- tomicznym układzie, byli niezbędni do tego, by ci drudzy mogli się wzajemnie rozpoznać. W tej sytuacji nadm iar wątpliwości i poczucie odrębności miały tylko jedną akceptow aną drogę ujścia: prywatność. A więc nieprzeszkadzanie innym, szczególnie przywódcom, skoro uczestnictwo zakłada respektowanie konstrukcji monolitycznej. Społeczeństwo czy raczej N aró d miało być naturalnym przeciwień­

stwem dawnego Systemu. Owa dychotom ia wiązała się z innym, szczególnie w dziedzinie gospodarczej, spontanicznie ukształtow anym przeciwieństwem, którego zasadą było lustrzane odbicie wraz z towarzyszącym m u odwróceniem obrazu.

System liberalizmu gospodarczego jaw ił się jak o oczywista, n atu raln a reakcja przeciw odrzu' nemu systemowi realnego socjalizmu. Był łatwo uznany jak o jedyne,

22 J. Szacki: irzenia i rzeczywistość polskiej demokracji. „Res Publica” 1991 n r 1, s. 11.

23 J. Szacki: Marzenia..., s. 12.

24 I. Krzemiński: ,,Solidarność" - sens ludzkiego doświadczenia. „A neks” 1985 n r 40, s. 113.

25 J. Szacki: M arzenia..., s. 14.

(11)

zam knięte rozwiązanie. Nie m ając jed n ak po tem u ani dogodnych, organicznie uform ow anych, społecznych, ani politycznych w arunków 26.

Po czwarte - emancypujące się społeczeństwo jest bardzo mądre i dobre. Fakty, które tem u przeczą, są interpretow ane w kategoriach przeżytków. Jako wyraz presji poprzedniego ustroju, działalności agentów, zgubnej, niegdyś wszczepianej przez lata indokrtrynacji itp. (Z tego p unktu widzenia m ożna również, między innymi, analizować popularność jeszcze w 1992 r. haseł dekomunizacyjnych i lustracyjnych). Również jak o objaw zarażenia wirusem Homo sovieticus. W każdym razie ich źródło jest zewnętrzne, przyczyny również nie dotykają „istoty” społeczeń­

stwa.

Po piąte - o sukcesie decyduje siła woli, przejawiająca się w sile decyzji politycznych. Braki w otaczającym świecie są rezultatem nieodpowiednich działań władzy lub złej natury samej władzy. I przeciwnie, siła społecznej determinacji jest podstaw ą sukcesu w każdej dziedzinie zbiorowego życia. Owe „chciejstwo, wiara we wszechmoc politycznej woli wspartej siłą” 27, dotyczyło zarów no struktury organizacyjnej państw a, funkcjonow ania administracji, jak i przede wszystkim sfery gospodarczej. N iepowodzenia w tej dziedzinie były, zgodnie z tym pierwotnym przeświadczeniem, traktow ane jak o wyraz b rak u woli, a jej intensywność powinna się wyrażać ponad wszystko szybkimi działaniami. Dłuższe procesy, działania obliczone na dalsze i kom ulujące się z czasem efekty, były traktow ane jak o chęć obrony „starego” lub jak o brak zdecydowania. Bo przecież wszystko m ożna, a „polityka jest sztuką czynienia tego, co niemożliwe” .

Po szóste - wynik procesu radykalnej zmiany, w którym bierzemy udział, jest przesądzony. A więc gospodarka rynkow a i ustrój dem okratyczny są naturalnym i spadkobiercam i realnego socjalizmu. „W prawiliśmy w ruch machinę dem okratyczną”

- mówi o ustaleniach prowadzących do Okrągłego Stołu jeden z jego głównych uczestników2*. A w następnym roku owa prognoza zostaje uznana za spełnioną.

„Po roku funkcjonow ania dem okracji widzimy [...], że dem okracja polityczna może funkcjonować przy kom pletnie zetatyzowanej gospodarce”29. Z tego samego pow odu jedyny ruch, jaki Polska może wykonać, to podróż do Europy, ponieważ jest to oczywisty pow rót do norm alności. „ N a tu ra świata społecznego m a być rzekomo taka, iż zmierza on do « n o r m a ln o ś c i» , norm ą zaś jest zachodnia E uropa, do której rzekom o « w r a c a m y » po przymusowym odłączeniu przez wojnę i kom u­

nizm ” 30. Wszelkie działania zmierzające do przywrócenia tej norm y są naturalne i jedynie możliwe, wskazywanie na to, że osiągnięcie tego celu nie jest niczym zdeterm inowane i nie musi nastąpić, byłoby występowaniem przeciwko jednem u z elementów rewolucyjnej utopii.

Nie są to wszystkie elementy utopii żywiącej świadomość ludu dokonującego w Polsce rewolucyjnej zmiany. Są to jednak elementy dla prow adzonych w tym artykule rozw ażań ważne. Bowiem utopia nie tylko napędza historię i kwestionuje

26 Pisze o tym szerzej J. Szacki: Revival o f Liberalism in Poland? „Social R esearch” T. 57. 1990 n r 2, s. 463—491.

27 A. Walicki: M yśli o sytuacji politycznej. „A neks” 1984 n r 35, s. 100.

28 R o k 1989. Geremek opowiada Ż akow ski pyta. W arszaw a 1990, s. 74.

29 A. Smolar: Podstawy społeczne pluralizmu politycznego. W: Społeczeństwa posttotalitarne. Kierunki przemian. Pod red. Z. Sadowskiego. W arszawa 1991, s. 88-89.

30 J. Szacki: M arzenia..., s. 17.

(12)

44 PAW EŁ K OZŁO W SKI

stan zastany, ale również więzi umysły jej wyznawców, a politykom ogranicza ruchy. Choć nie musi ich obezwładniać. Zwłaszcza że utopia leżąca w początkach procesu polskiej transform acji była specyficzna. „N ie pow stał jej średni szczebel.

Postulaty oscylowały od usunięcia jakiegoś drania do ogólnej szczęśliwości. Z abrakło wizji rozwiązań instytucjonalnych” 31. M arcin Kula tę diagnozę przeszłości uzupełnia diagnozą teraźniejszości. „Zastanaw iam się - mówi - czy w obecnie lansowanym liberalizmie gospodarczym nie tkwią elementy utopii już skonkretyzowanej, a przez to niebezpiecznej, grożącej nie tylko ogólnym rozczarowaniem , ale konkretnym bólem ”32.

c) Wyzwania i okoliczności gospodarcze. H iperinflacja i całkowite rozregulowanie gospodarki, odziedziczone po gabinecie Mieczysława F. Rakowskiego, ostatnim rządzie realnego socjalizmu, wymagały natychm iastow ych działań ratunkow ych.

Przyjęto program realizowany przez rząd Tadeusza Mazowieckiego i kontynuow any przez Jan a K. Bieleckiego, oparty na terapii szokowej, okazało się, że długo podtrzymywanej. W yrażała się ona silną deflacją, przynoszącą równowagę kosztem głębokiej recesji, liberalizacją rynku wewnętrznego oraz otwarciem na rynki zewnętrzne. R ezultaty tej terapii znacznie odbiegały od oczekiwań twórców i re­

alizatorów program u. W skali 1990 r., pierwszego roku wejścia na tę drogę, przedstaw iają się następująco:

Spadek produkcji przemysłowej - program zakładał 5% , faktycznie był - 23,7%.

Spadek dochodu narodow ego - program zakładał 5% , faktycznie był - 13-14% . Obniżenie płac realnych - program zakładał 20% , faktycznie było - 28,1%.

Bezrobocie - w końcu roku przewidywano 400 tys., faktycznie było 1 128 tys33.

Przy tym recesja ta nastąpiła po znacznym spadku produkcji w początkach lat osiemdziesiątych.

Życie znacznie odbiegło od program u. Zdaniem G rzegorza K ołodko, było to rezultatem „przestrzelenia” program u stabilizacyjnego, a więc przyjęcia początkow o błędnej diagnozy polskiej sytuacji oraz d obrania nieodpowiednich instrum entów realizacyjnych. Zastosow ano nadm iernie restrykcyjną politykę fiskalną, m onetarną i dochodow ą34.

Program ow i tem u towarzyszyły jednak również inne okoliczności. Po pierw­

sze, otwarcie na Zachód miało również swój aspekt personalny. Decydującą rolę w działaniach odpowiednich kom órek rządu odgrywali doradcy zachodni, wyznaczający teorię m onetarystyczną oraz ekonom ię popytow ą35. Eksperci ci swoje kom petencje czerpali z gospodarki rynkowej rozwiniętego świata zachod­

niego bądź z niektórych krajów rozwijających się. G ospodarka realnego soc­

jalizm u nie należy do żadnej z tych grup, podobnie jak społeczeństwo jest tworem sui generis, nie przystaje dobrze do zdobywanych poza nią dośw iad­

czeń.

31 Polska zmiana, i co dalej? Z profesorem M arcinem Kulą rozmawiają Paweł Kozłowski i Andrzej Uznański. „N ow e K siążki” 1991 n r 10, s. 4.

32 Ibidem, s. 4.

33 Cyt. za J. Pajestka: Polskie frustracje i wyzwania. W arszawa 1991, s. 153.

34 Por. G. K ołodko: Po roku i po szoku. „Życie G ospodarcze” 1991 n r 2 oraz inne artykuły tego autora.

35 Szczególnym eksponentem tej teorii w Polsce był Jeffrey Sachs.

(13)

Po drugie, kontakty z instytucjam i zachodnim i i transnarodow ym i zostały zdom inow ane przez M iędzynarodow y Fundusz W alutow y i Bank Światowy. Nie jest przy tym jasne, jak silna była rzeczywista presja wywierana przez te instytucje na kształt program u stabilizacyjnego i rozwojowego dla Polski oraz jak i był obszar możliwych negocjacji. Zdaniem realizatorów program u, nacisk jest znaczny, zdaniem innych, również z kręgu M FW , pole do negocjacji jest większe niż może się początkow o wydawać. W edług M arcina R. W yczałkowskiego, byłego eksperta M FW , „Fundusz został zorganizow any przez ludzi rozsądnych, rozumiejących, że ekonomiści danego kraju najlepiej znają jego sytuację” . Zatem „nie taki diabeł [tzn. M FW - P.K.] straszny, ja k go m alują” 36. Niedawne, ostre sformułowanie Borysa Jelcyna, prezydenta Rosji, może wskazywać zarów no na siłę rzeczywistej presji M FW i tw arde stanie tej instytucji na ortodoksyjnym gruncie swoich zasad, ja k i świadczyć o tym, że sprzeciw jest możliwy. Choć inna jest w skali między­

narodowej ranga obu państw , a pon ad to początek drogi Rosji jest wyznaczony wcześniejszymi doświadczeniami Polski. Jelcyn 4 lipca 1992 r., na konferencji w M oskwie, powiedział: „M y znam y nastroje narodu, a M iędzynarodow y Fundusz W alutowy i pan Cam dessus ich nie znają” 37. N a elastyczność M FW wskazywał również W itold Trzeciakowski, m inister w rządzie T. M azowieckiego zajmujący się k ontaktam i z zachodnim i instytucjami i środowiskam i ekonomicznymi. „ P o ­ rozumienie z M FW - mówił - m ożna renegocjować i uzyskać w arunki bardziej dostosow ane do naszej sytuacji” . Potrzebny jest „w zrost aktywności gospodarczej i zwiększenie dochodów z przedsiębiorstw państwowych. Nie wydaje mi się, by forsow na koncepcja równoważenia budżetu przez kom presję wydatków była jedynie słusznym rozwiązaniem. Jest ona zbyt drastyczna społecznie i zbyt niebezpieczna politycznie” 38.

Po trzecie, otwarcie na Zachód uzasadnione było dogm atem , że trzym am y się jedynie „spraw dzonych wzorów” i „nie stać nas na kolejne eksperym enty” . Szczególnie często posługiwał się tego rodzaju argum entam i prem ier J .K . Bielecki

i in n i c z ło n k o w ie j e g o p a r tii — K o n g r e s u L ib e r a ln o -D e m o k r a ty c z n e g o . T y m c z a se m ,

choć p u n k t docelowy, widziany z daleka, jest rzeczywiście sprawdzony, to droga od realnego socjalizmu do gospodarki rynkowej jest dziewicza. Doświadczenia zachodnie i unikalność wiedzy zachodnich ekspertów m ają ograniczone walory wobec polskich wyzwań i prób. „N aszą politykę korzystania z doradców za­

granicznych uważam - stwierdza W. Trzeciakowski - za m ało pragm atyczną, jednostronną. Niestety, to samo, co zrobiliśmy z przedsiębiorstwam i państwowymi, zrobiliśmy także z krajowym i ekspertam i, nie wykorzystując ich zdolności i um iejęt­

ności. Zaczęła być m odna doktryna ex occidente lux jak o naturalna reakcja na poprzednią - ex oriente lux”39.

Po czwarte, program ow i stabilizacji towarzyszyły dwa, mniej lub bardziej eksponow ane założenia. Pierwszym było przekonanie, że będzie on trw ał dość krótko, do pół roku, czyli w czerwcu 1990 r. m iała skończyć się recesja, a gospodarka pow inna zacząć w kraczać na ścieżkę wzrostu. Tem u założeniu towarzyszyła wiara

36 M .R . Wyczałkowski: W yniki i propozycje. „Życie G ospodarcze” 1991 n r 37.

37 Cyt. za „N ow a E u ro p a” 7 V II 1992.

38 Polityka to pragm atyzm . Rozm owa z przewodniczącym Rady Ekonomicznej prof. Witoldem Trzeciakowskim. „Życie G ospodarcze” 1991 n r 51-52.

35 Ibidem.

(14)

46 PAW EŁ K O ZŁO W SK I

w wytrzymałość „kotw icy” społecznej zaczepionej w Solidarności (dopiero na zjeździe w 1992 r. przewodniczący Solidarności, M arian Krzaklewski, oznajmił publicznie, że Związek zdejmuje parasol ochronny znad rządu), w sens trw ania monolitycznej reprezentacji parlam entarnej w postaci O K P. W dziedzinie polityki społecznej oznaczało to przyjęcie jej wersji biernej, a nie aktywnej, a więc niejako

„na przeczekanie” . (Za tę krótkow zroczność i nieadekwatność do w arunków wielokrotnie krytykow ał m inistra J. K uronia profesor polityki społecznej A.

Tymowski). Drugim założeniem było liczenie na znaczny i efektywny dopływ do Polski kapitału zagranicznego. Był on niezbędny dla ułatwienia restrukturyzacji gospodarki, zmniejszenia spadku stopy życiowej ludności, dla uchronienia gospodarki przed zbyt głęboką recesją i miał sprzyjać wyprowadzeniu gospodarki na ścieżkę wzrostu. Założenie to okazało się zbyt mocne, kapitał zachodni w oczekiwanej wielkości nie napłynął lub nie został wykorzystany. Stało się tak w rezultacie splotu wielu przyczyn, które doprowadziły do rozkręcenia się spirali gospodarczo- społeczno-politycznej. Brak oczekiwanej szybkiej popraw y sytuacji gospodarczej przyczynił się do destabilizacji społecznej, a ta do destabilizacji politycznej. Polska na listach rankingowych znalazła się wśród krajów o bardzo wysokim ryzyku, co z kolei zmniejszało szanse na dopływ kapitału z zewnątrz, wpływało na rozkręcanie się tej spirali itp.

d) Polityczne warunki zasadniczego wyboru. W tym w ypadku w arte podkreślenia są w arunki wynikające z otoczenia zewnętrznego.

Polska w 1989 r., w momencie startu na nowej drodze, w czasie wyborów parlam entarnych i konstytuow ania się pierwszego niekom unistycznego rządu po wojnie była w swoim rejonie geograficznym sam otna. W okół były kraje demokracji ludowej oraz istniało jeszcze imperium ZSR R . Jego zewnętrzna część już kruszała, ale wewnętrzna zachowywała jeszcze spoistość adm inistracyjną i polityczną. Co praw da, już od dłuższego czasu tkwiła w pogłębiającym się kryzysie gospodarczym i w mniej widocznym — społecznym. Otaczające nas kraje odnosiły się do „polskiego eksperym entu” nieufnie, tym bardziej że naruszał on struktury gospodarcze (RW PG) i m ilitarne (Pakt W arszawski) systemu40. W Z SR R władzę sprawował M ichaił G orbaczow , lecz nie dla wszystkich czytelne były jego intencje. Zachód, z USA na czele, przez długi czas uważał go za zwyczajnego, może trochę bardziej

„cywilizowanego” przywódcę K P Z R i głowę państw a. W ościennych krajach utrzymywały się stare reżimy, obowiązywała stara, op arta na partokracji, zasada rządzenia, była ciągle prewencyjna cenzura itp. cechy totalitaryzm u (jak w Rum unii) i autorytaryzm u (jak na Węgrzech). Z tych powodów strategia „ucieczki do przodu” mogła narzucać się jak o najwłaściwsza. Trzeba wykorzystać chwilę. Podobnie zresztą postąpił kanclerz R F N K ohl, który m otywowany względami politycznymi zdecydował się n a bardzo szybkie zjednoczenie Niemiec (będące faktycznie wcieleniem N R D do R F N ), mimo że racje gospodarcze przemawiały za dłuższym i stopniowym procesem zjednoczeniowym. (W ielokrotnie m ówiła o tym SPD i jej przywódcy, zapewne nie tylko z pow odu swojej opozycyjnej roli w Bundestagu). A probata G orbaczow a dla polskich przem ian stawała się osłoną, o której nie wiadom o

40 Por. w spom nienia z tam tych dni uczestników rozmów na najwyższych szczeblach państwowych, przede wszystkim L. Balcerowicza i W. Jaruzelskiego.

(15)

jed nak było, ja k długo będzie istnieć. Osłona ta i faktyczna rezygnacja z tzw.

doktryny Breżniewa broniła Polskę przed presją innych uropejskich członków P aktu W arszawskiego, szczególnie Rum unii i N R D (jak werbalnie były to silne naciski wspom inają ówcześni przywódcy polityczni Polski). Ze strony wschodniej Polskę osłaniał więc, paradoksalnie, Z SR R , ale wynikało to z ówczesnego układu personalnego, osoby G orbaczow a, a nie z zasadniczych zmian systemowych. Była to sytuacja niepewna, nie w iadom o było, w którym kierunku będzie ona ewoluować.

O parto się na pewnej prognozie, k tó ra nie była bardziej praw dopodobna niż inne dopuszczalne intelektualnie scenariusze przyszłości Europy, a szczególnie naszej jej części.

Ze strony zachodniej presja, tym wyraźniej w yrażana, zmierzała w tym kierunku.

Z p unktu widzenia politycznego byliśmy krajem dokonującym wewnętrznego wyłomu w europejskim układzie pojałtańskim 41. D ezorganizując od wewnątrz w schodnio­

europejskie sojusze stawaliśmy się sprzymierzeńcem Zachodu. Pod warunkiem , że cały proces polskich przekształceń będzie utrzym ywał się w granicach sterowności (zwracali na to uwagę zwłaszcza Niemcy). P onadto eksperci gospodarczy i polityczni Z achodu zdawali się istotnie wierzyć, że m ają recepty na płynne i szybkie dokonanie polskich przekształceń gospodarczych. Trudniejsze wydawały się - zarów no z tamtej perspektywy, ja k i z p un k tu widzenia wielu członków naszej nowej klasy politycznej - przekształcenia polityczne. A leksander Smolar, osoba z centralnego kręgu wokół rządu T. M azowieckiego - tak o tym po roku mówił: „O d 1989 roku obserwujemy kształtow anie się zupełnie nowego m odelu, którego nikt, jak mi się wydaje, nie przewidział. Nagle okazało się, że to, co było postrzegane jak o najbardziej złożone, najbardziej dram atycznie nieprzewidywalne - zmiany polityczne - to, w jakim ś sensie, błahostka. [...] Niezwykle skom plikowanym problem em natom iast okazały się zmiany ekonom iczne”42. Ale te łatwiej jest dokonyw ać w w arunkach gospodarczej prosperity.

To były polityczne powody uzasadniające polskie nadzieje na dopływ efektywnego kapitału zachodniego, łączące się z przeświadczeniem, że szokowa terapia da szybkie, już po roku odczuwalne, pozytywne rezultaty.

Trzeci czynnik polityczny, w arty w tym miejscu wyróżnienia, m a źródło wewnętrzne. Jest nim presja solidarnościowej utopii, k tó ra m iała zmaterializować się po spektakularnym zwycięstwie 1989 r. W praw iony w rewolucyjny ruch lud, zawierzając swym przywódcom, oczekiwał konkretyzacji wczoraj składanych a dzisiaj podtrzym yw anych obietnic. Oczekiwał na pozytywne, wyraźne efekty działań swojej władzy. K arol Modzelewski, jeden z przywódców Solidarności i senator wybrany w 1989 r., tak ustosunkow ał się do wypowiedzianej przez swoich rozmówców kwestii: „Ze stereotypem norm alności - stwierdzają interlokutorzy M odzelewskiego - koresponduje drugi lansow any obecnie przez obóz władzy stereotyp, że mianowicie wszystko m ożna zrobić szybciej. Już w latach 1980-81 koronnym często argum entem

« S » przeciwko władzy komunistycznej było to, że postępuje opieszale. Zwłaszcza w gospodarce” . Odpowiedź K. Modzelewskiego: „Elity <<S>> były wtedy (i nie tylko zresztą wtedy) bardzo na bakier z wiedzą ekonomiczną. A pro b ata dla terapii szokowej wywodzi się głównie z tamtej oceny. Po wyborach 1989 r. na tę naiwność

41 Por. np. ówczesne sform ułow ania M itterranda, wskazującego na konieczność „odejścia od Jałty”

42 A. Smolar: Podstawy..., s. 88.

(16)

48 PAW EŁ K OZŁO W SKI

nałożyła się jeszcze bezradność program ow a w w arunkach, których nikt, absolutnie nikt się nie spodziewał”43. Szybkość działań, szczególnie w gospodarce, stała się jednym z elementów legitymizacji nowej władzy. W skaźnikiem odczytywanym przez społeczeństwo jak o wyraz woli politycznej przywódców kraju. Był to efekt treningu wyrosłego z poprzednich lat, spóźnione echo pobudzone przez polityczne narzędzie używane latam i przez ówczesną opozycję.

Po wyborze

W procesie transform acji zbiegają się elementy charakterystyczne dla działań konstruktywistycznych z procesami spontanicznym i. D latego, między innymi, jest to proces otw arty i dlatego nie m a on (jeszcze?) swojej teorii. Teorii w sensie ścisłym, a więc takiej, która by m iała dużą m oc predykcyjną. Ów splot konstruk­

tywizmu i spontaniczności uwidocznił się w polu podstawowego w yboru transfor­

macji.

W ybór został dokonany, bo - w ten czy inny sposób - dokonany być musiał.

Procesy spontaniczne pchały w kierunku narzucenia m aksym alnego tem pa tran s­

formacji gospodarczej. Przemawiały za tym presja zewnętrzna i wewnętrzna, czynniki świadomościowe przywódców, ja k i trening społeczeństwa oczekującego właśnie tego rodzaju sygnałów. Nie przemawiały za tym jednoznacznie inne powody widziane w dłuższej perspektywie.

W ybór mógł być dokonany w dwojaki sposób: opierając go na procedurze politycznej i arbitralnie, korzystając z m echanizm u administracyjnego.

W ybór polityczny oznaczał odwołanie się do zdania obywateli, sform ułowanego publicznie, za pośrednictwem swoich reprezentantów . Centralne władze w państwie działają w tym w ypadku w sposób, w greckim rozum ieniu, polityczny, tzn. wraz z aktywnym poparciem obywateli. D o takiej procedury niezbędne jest form owanie się politycznego pluralizm u, którego ośrodkiem orientacji i podstaw ą podziałów jest ten właśnie zasadniczy problem inauguracji procesu transform acji, dotyczący, generalnie mówiąc, tem pa przekształceń. M a ono rozległe konsekwencje społeczne dotykające każdego z mieszkańców kraju.

W ybór arbitralno-administracyjny oznaczał podjęcie wiążącej decyzji na cent­

ralnym szczeblu państw owym bez przedstawienia społeczeństwu pod rozwagę wielorakich opcji i zależności, istniejących między koniecznymi decyzjami gospodar­

czymi w skali m akro a życiem codziennym wszystkich obywateli. Bez odwoływania się do politycznej aktywności, a z liczeniem na bierne przyzwolenie, stowarzyszone jednak z rozwiniętą aktyw nością gospodarczą. Drugi rodzaj w yboru wymagał nie pluralizmu politycznego, lecz monolityczności, opcje odmienne spychał poza tworzony system, traktując je jak o zagrożenie dla całego procesu reform. Legitymizacja tego w yboru była pośrednia, opierała się na legitymizacji całej władzy, a nie na wyrażeniu ugruntow anej aprobaty dla tego podstawowego fragm entu jej działania.

Potencjalna legitymizacja pierwszego sposobu w yboru (politycznego) była węższa, ale bardziej wyraźna i m ogła mieć szansę na dłuższą trwałość. Legitymizacja

43 Francuskie ciastko. Rozmowa z senatorem Karolem Modzelewskim. Rozmawiali: Tom asz Jeziorański, Paweł Kozłowski. „Życie G ospodarcze” 1991 n r 42.

(17)

drugiego sposobu w yboru (adm inistracyjnego) była szersza, lecz bardziej rozm yta.

Pierwsza opierała się na politycznej aktywności, druga na biernej akceptacji.

Z pierwszą funkcjonalnie związany był polityczny pluralizm i wielość partii stojących na gruncie wspólnego celu i dopuszczających możliwość osiągania go różnymi drogam i. Z drugą - układ monolityczny, utożsam iający jeden cel z jedną drogą do niego prow adzącą. Pierwszy m iał szansę na utrzym anie się w dłuższym czasie, drugi zakładał szybkie osiągnięcie społecznie odczuwalnego powodzenia.

D okonano w yboru drugiego rodzaju. W sposób konstruktywistycznie przesa­

dzający, będąc pod wpływem wcześniej zapoczątkowanych spontanicznych procesów.

W ybrano taki model przywództwa politycznego, „w którym próbuje się przez swoje działania polityczne kształtow ać nastroje i pozyskiwać ludzi”44. Zrezygnowano z procedur charakterystycznych dla racjonalności substancjalnej, posłużono się racjonalnością funkcjonalną. Konsekwencje tego są rozm aite i długotrwale. Do najważniejszych, bez ich wewnętrznego szeregowania, należą następujące:

Po pierwsze, w początkowym okresie transform acji zostały jeszcze rozbudzone, a w każdym razie podtrzym ane, silne już wcześniej oczekiwania społeczne. Związane one były przede wszystkim ze sposobem dokonania w yboru - skoro był on m ocnym wyrazem woli politycznej, to musiały nastąpić pozytywne efekty. I to dość szybko, zgodnie z deklaracjam i władzy, które to deklaracje dopiero później zostały osłabione, a nawet odwrócone.

Siła oczekiwań społecznych potrafi być m otorem zasadniczych zmian, ale może też być dynam item , do którego eksplozji brakuje jedynie zapalnika. Am itai Etzioni przestrzegał przed tego rodzaju niebezpieczeństwem wkrótce po wprowadzeniu terapii szokowej, kiedy jeszcze nie znane były dobrze jej efekty gospodarcze i skutki społeczne. „Zalecenie, aby przejść do kapitalizm u skokiem, może stworzyć naj­

niebezpieczniejszy rodzaj społecznego dynam itu, jakim są zdruzgotane nadzieje.

Nadzieje Polaków były od początku nieuzasadnione - budow ano je na przesłance, że swobody polityczne m ogą zapewnić sukces gospodarczy. Fałszywe było założenie, że Polska może szybko dogonić Zachód pod względem stopy życiowej. Te błędne poglądy są wspierane obietnicą, że od m om entu, kiedy zostanie zniesiony inter­

wencjonizm państw a, zaczną pojawiać się owoce kapitalizm u”45.

Po drugie, brak oczekiwanych owoców reformy gospodarki może doprowadzić do odrzucenia przez społeczeństwo w ogóle samego celu reformowania. Racjonalność funkcjonalna wskazywała jak o oczywisty i wyraźny cel państw o zachodnie i przy­

porządkow ała m u jedynie możliwe - ja k głoszono - instrum entarium . Odrzucenie instrum entarium może prowadzić do odrzucenia celu, a więc żywienie się prze­

świadczeniem, że kontakty z Zachodem to przede wszystkim zależność i p o d­

porządkow anie interesu Polski. Tego rodzaju argum entam i posługiwały się podczas czerwcowej debaty sejmowej o stowarzyszeniu Polski ze W spólnotam i Europejskimi niektórzy posłowie, takie tony brzm ią w wielu protestach rolników. W yrastające z rozczarow ania odwrócenie od Z achodu sprzyja krzewieniu idei nacjonalistycznych.

Po trzecie, francuski historyk, Franęois Furet, zauważył: „Tyle było hałasu i zamieszania, a jednak ze W schodniej Europy roku 1989 nie wyłoniła się ani

44 M odel przywództwa. Z wicepremierem Leszkiem Balcerowiczem rozmawia Piotr Aleksandrowicz.

„R zeczpospolita” 8 X I 1991.

45 A. Etzioni: „International H erald T ribune” 26 VI 1990.

(18)

50 PAW EŁ K OZŁO W SKI

jedna nowa idea” 46. Nie jest to opinia w kręgach intelektualnych Zachodu odosobniona, w arto również z tego pow odu traktow ać ją poważnie. F u ret dokonuje jednak istotnej symplifikacji. Idee, na których opiera się cel procesu transform acji, wyłaniały się wcześniej, rzeczywiście nie są nowe ani oryginalne. Pragnieniem krajów byłego realnego socjalizmu jest pow rót, a w każdym razie wejście do głównego n urtu cywilizacyjnego, którego bieg wyznacza E uropa Z achodnia i inne kraje oparte na tym wzorze. Z tego pow odu oczekiwania Fureta i innych zachodnich obserw atorów były od początku płonne. N atom iast m ożna było żywić nadzieje na wyłonienie się w związku z niepow tarzalną sytuacją, nowej kompozycji idei zorientowanych na osiągnięcie tego celu. Innymi słowy, na posługiwanie się przy dokonyw aniu podstawowego w yboru transform acji racjonalnością substancjalną i w związku z nią odpowiedniego skojarzenia układu politycznego z, będącym w ruchu, gospodarczym. T ak się nie stało i jest to niesprostanie nadziejom łasych na nowinki zachodnich intelektualistów, wśród nich również francuskich. Choć zarazem m ożna uznać, że jest to też pewna strata z punktu widzenia kultury.

Po czwarte, niespełnione obietnice gospodarcze zwiększają frustracje społeczne, tym bardziej że były one utożsam iane w całości z nowym ustrojem , nie z celem przekształceń, ale również ze sposobem. W związku z tym może rosnąć na znaczeniu rola ugrupow ań pozaparlam entarnych lub będących w parlamencie, lecz tra k ­ towanych przez większość jak o przeżytki przeszłości lub zagrożenie dla reformy.

Spektakularnością działań odznaczył się w lipcu 1992 r. Związek Zawodowy Rolnictwa Sam oobrona. Jej przewodniczący, Andrzej Lepper, oświadczył: „Żądam y rozwiązania obecnego parlam entu i rozpisania oddolnych wyborów na kandydatów na posłów. M uszą być oni wybrani przez społeczeństwo, a nie odgórnie przez partie” . Zdaniem Leppera żadne z dotychczasowych ugrupow ań parlam entarnych nie reprezentuje „ludzi pracy, bezrobotnych, bezdomnych, rencistów, emerytów i tych, którym na sercu leży dobro Polski”47. Podobny sposób myślenia i podobna retoryka obecne są w deklaracjach Solidarności’80 i w związkowych lub tworzonych ad hoc kom itetach strajkowych w różnych miejscach Polski. Często jest ona wzmacniana ideami wskazującymi na bezwzględną supremację (zagrożonych) wartości narodowych. W sondażach opinii publicznej przyrost głosów odnotow uje K on­

federacja Polski Niepodległej, p artia nie uczestnicząca w żadnym z dotychczasowych rządów i podkreślająca swoją autonom iczność wobec obozu solidarnościowego Sondaże odnotow ują również wzrost sympatii Polaków dla wartości lewicowych, zarazem tak też wyraźnie nazywanych48. O statnie wybory parlam entarne, prezyden­

ckie i sam orządow e odznaczały się niską frekwencją. Prezydent został wybrany mniejszością głosów potencjalnego elektoratu, w Sejmie zasiedli posłowie, na których głosowało kilkaset osób. Now o tw orzony system polityczny nie zakorzenił się w życiu społecznym, a nawet zaczyna coraz bardziej od niego się oddzielać.

Po piąte, spadło zaufanie społeczeństwa do instytucji i autorytetów . Tendencja ta zaczęła już być wyraźna w czasie niewiele przekraczającym pierwszy rok w drażania szokowej reformy gospodarczej. W przeprow adzonych w początkach 1991 r.

ogólnopolskich badaniach opinii publicznej uzyskano takie, między innymi, rezultaty.

46 Cyt. za R. D ahrendorf: Rozważania..., s. 24.

47 A. Lepper, cyt. za „N ow a E u ro p a” 9 V II 1992.

48 Por. rozm aite badania opinii publicznej przeprow adzane w szczególności przez CBOS i Pcntor

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nauczyciel zaprasza uczniów do dalszej pracy z wykorzystaniem metody metaplanu, która pozwoli ocenić, dlaczego tak jest w naszym kraju i co należy zrobić, aby zmienić taką

Niewiernoœæ przyrzeczeniom jest nadu¿yciem imienia Bo¿ego i w pewnym sensie czynieniem Boga k³amc¹ (KKK

DuĔe moĔliwoĈci rozwoju przez gospodarkö leĈnñ funkcji spoäecznych wy- stöpujñ równieĔ w gminach poäoĔonych w Ĉrodkowo-wschodniej czöĈci regionu (Trzciana, ãapanów,

Należy jednak podkreślić, że o ile działania z zakresu ochrony lasu prowadzone w drzewostanach jodłowych zabezpieczają właściwy ich stan, o tyle w przypadku

Wszystkie wy- mienione dodatnie zmiany kosztów były znacząco wyższe od wskaźników in- flacji, co oznacza, że gospodarstwo leśne musiało zwiększać realne nakłady na

Instytut Fizyki PAN, Warszawa Ryszard Tadeusiewicz Akademia Górniczo-Hutnicza, KrakówR.

Możliwe jest opracowanie matematycznych i algorytmicznych podstaw komparatora obiektów złożonych, który, po pierwsze, umożliwiałby szeregowanie zbioru lub podzbioru

Parametry od- ległości w dopasowaniu XANES dla czterech atomów azotu w pierścieniu FeP- PIX roztworu MDDMSO wykazują tendencje do asymetrii w pierścieniu PPIX co jest sprzeczne