BIBLIOTEKA
WARSZAWSKA.
P I S M O P O Ś W I Ę C O N E
N A U K O M , S Z T U K O M I P I I ZK M YS ŁO WI .
1 § 64 .
Tom czwarty.
P O C Z E T N O W Y , T OM IV.
W A R S Z A W A . W drukarni Gazety Polskiej,
p r z y u l i c y D a u i ł o w i c z o w s k i ó j Nr. 619.
•
m .
ui r ' ■
W o ln o d r u k o w a ć , z w a r u n k ie m złożenia w K o m ite c ie C e n z u r y po w y d r u k o w a n i u , p r a w e m p r z e p i s a n e j lic zby e g z e m p la r z y .
W a r s z a w a , d n ia l 7 ( 2 9 ) W rze śn ia l 8 6 4 r.
Cernor, S ta n is ła w s k i.
O ZASADACH PODATKOWANIA.
(P rzek ład z fraucuzkiego P. R. de Fontenay. Journal des Ecouom istes.
M a i 1864) (*).
Zlasada podatku nie da się oznaczyć a priori i niezawiśle od pewnych danych, raczej politycznych i m oralnych, niż ekonomicznych. Natura, podatku zależy od n atu ry p a ń stwa. T rzeba wiedzieć najprzód jak rozlegle są. w jakiem państw ie zadania, obowiązki i w ładza rządow a, jak i jest rodzaj i cel w ydatków publicznych, aby m ożna coś w y
rzec względem sposobu opodatkow ania m ającego starczyć na te wydatki. Z konieczności sposób opodatkow ania i jego zasada różnić się m uszą wedle zam iarów, w jakich
( * ) W P a r y ż u is tnie je T o w a r z y s t w o e konom ii polityc znej, o d b y w a jąc e sw oje p o sie d z e n ia w d n iu 5 k a ż d e g o miesiąca. N a p o sie d ze n ia c h ty c h ro z b ie r a n e b y w a j ą k w e sty e e k o n o m ic z n e p o d a w a n e p rz ez czło n k ó w T o w a rz y s t w a . P r z e d m io te m r o z p r a w , na p o sie d ze n iu o d b y t e m w dniu 5 lu te g o r. b. było pytan ie p o staw ione p r z e z p. B a u d r il l a r t w słowach: „ C z y sp o ż y c ie j e s t sł usz ną p o d s t a w ą p o d a t k u ” . W ciągu r o z p r a w n a d tern p y t a niem zam ieszczo nych w Nr. k w ie tn io w y m pisma p. t. J o u r n a l de» E cono m itte s (st r. 1 1 7— 1 2 8 ) d y s k u s s y a w ciągnęła w swój z a k r e s p o ró w n an ie p o d a tk ó w stałych z niestałemi. W ię k s z a część mów ców (pp. B a u d rillart, J o s e p h G a r n i e r , H i p p o l y te P a s s y , d u ł e ś Sim on, Villiaume, C l a m a g era n ) o św ia d czy ła się prz eciw zas adzie p o d a t k u o d sp o ży cia , w k t ó r e g o obro n ie, opierając się głó w nie na w zg lęd ach p r a k t y c z n y c h — wy stąpili pp. P e l la t i b. m in ister finansów K orc ad e de la R o q u e t t e . Z d an ie z eb ran ia p r z e c h y lało się na s t r o n ę p o d a tk ó w stałych.
T a o k o lic z n o ś ć d a ła p o w ó d panu R , de F o n t e n a y , j e d n e m u z o d zn aczający ch się w s p ó łp ra co w n ik ó w D z ien n ik a Eko n o m istó w , do r o z p a t r z e n i a r zu co n ej kw esty i z o d m ie n n e g o s t a n o w isk a i w y n u rz en ia na piśmie
T o m I V . P a ź d z i e r n i k 1864. 1
następują, w ydatki, wedle zakresu działalności ja k i się n a znacza w ładzy publicznej i w pływ u ekonomicznego, p oli
tycznego i m oralnego, jaki taż w ładza ma wywierać. Je- dnem słowem duch podatku w ypływ a z ducha państw a.
J e s t to tak dalece praw dą, że w szelka zasada i wszelka znana w praktyce form a podatku dają się usprawiedliwić pewnem pojęciem działalności rządowej.
Jeżeli n aprzykład, czynność w ładzy publicznej og rani
cza się zapewnieniem bezpieczeństw a pow szechnego, to to m inim um działalności rządow ej obejmować jeszcze będzie dwa przynajm niej poddziały: opiekę własności i opiekę osób. Czuw ając nad bezpieczeństwem bogactw a krajow e
go, rząd m a o tyle więcej nadzoru i pracy, im to bo gact
wo jest większe, im więcej że tak rzeczem p rzedstaw ia po
wierzchni dla chciwości i napaści: ztąd zdaje się sprawie- dliwem, iżby podatek bezpieczeństw a rzeczy stosow ał się dla każdego obyw atela do stopy jego m ajątkowej. Taką je st zasada w szystkich podatków od kapitału lub od d o chodu. Rzecz się ma praw ie na odw rót co do bezpie
czeństw a osób. Głownem zadaniem w ładz publicznych je s t pod tym względem ubezpieczyć słabego i nieszczęsli ■
wego: mocny i bogaty b ro n ią się dostatecznie sami. Nie przesadzając, możemy jedn ak powiedzieć, że gdy bezpie
czeństwo każdego obyw atela ma rów ną w artość w oczach
z dania, do u z as ad n ien ia k t ó r e g o n a p o sied zen iu , o b r o t dyskuasyi nie dal mu s p o s o b n o śc i.
A u t o r nie o g ra n ic za się ro z b io r e m p o sta w io n eg o p ytania: w y c h o d z ą c z t e j g łów nej z a s a d y , że p o d a t e k w o b e cn y m sta n ie r o z w o ju finans ow ego odnosić się winien d o r zeczy a nie d o osó b, a u t o r u w a ż a , że k w e s t y a czy p o d a t e k ma m ieć za p o d sta w ę d o c h ó d lub sp o ż y c ie o p o d a tk o w a n y c h , traci swoje z naczenie, s k o ro p o d a t e k odniesio nym z o staje d o r ó ż n y c h form i obiegu b o g a c tw a a nie d o j e g o p o sia d ac zy .
Po m imo t e j uwagi p a n a de F o n t e n a y , a r t y k u ł j e g o tokie m swoim p rz y p o m in ają cy raczej sw o b o d n ą r o z m o w ę niż ściśle n a u k o w ą r o z p ra w ę , uie mógł zatrze ć p u n k tu s w o je g o wyjścia. A u t o r n i e j e d n o k r o t n i e z w rac a i się do uspraw ied liw ien ia p o d a t k u o d s p o ż y c ia , co z o s t a j e w p e w n ej d y s - harm o n ii z n aczelną j e g o z asad ą . S ta raliśm y się c h o ć w części d y s h a r m on ią tę usuną ć. P r z y t a c z a m y to na usprawiedliwienie dlac ze g o p rz ek ład o d s t ę p u je w n iek tó ry ch p u n k tac h o d o r y g i n a ł u , nie tają c p rz ed s o b ą , że a r ty k u ł p o trze b o w a łb y z u p ełn iejsz eg o p r z e r o b ie n ia , a ż e b y j e d n o l i t ą s t a n o
wił całość . F . Z .
jego i w oczach władzy, podatek bezpieczeństw a osobiste
go w inienby być pogłównem.
Mamy tu znow u inną zasadę i podstaw ę. Lecz nie jesteśm y przy końcu. Są, któ rzy nadają w ładzy publicznej zadanie społeczne; ta idea je st dziś naw et bardzo u po
wszechnioną. Jeżeli w ładza m a czuwać nad losem klass u b o g ich , stopniow o ulepszać ich położenie, i zapełniać zbyteczną nierów ność istniejącą w łonie nowoczesnych społeczeństw , to dla spełnienia tej idei wyższej spraw iedli
wości i zapom ogi społecznej, potrzeb a iżby podatek oszczę
dzał to co graniczy z niedostatkiem a dotykał bogactw a w edług postępow ej stopy. Pomim o źe w teoryi podatek postępow y je s t potępiony, słyszym y jed n ak co chwila w y
nurzenie jego zasady, widzimy naw et jej zastosowanie w różnych postaciach, np. we F rancyi przy podatku od ruchom ości. N adając w ładzy publicznej dążność m oralną i um oralniającą, dochodzimy do upraw nienia w yjątkow ych o p ła t dotykających isto tn ą k a rą pieniężną pew ne rodzaje spożycia uw ażane jak o naganne: w ysoka o p łata od alko
holu i ty tu n iu jest w ten sposób upow odowana. P rz y znając znowu rządowi praw o lu b obowiązek faw oryzo
w ania w celach ekonom icznych lub politycznych pewnych w arstw ludności lub pew nych gałęzi przem ysłu, n atra fia
my na opłaty celne, które nietylko obciążają ukry ty m p o datkiem konsum entów pew nych produktów , ale stanow ią prem ium na korzyść pewnych producentów , bez jakiego- bądź względu na zamożność lub ubóstw o jednych i drugich.
Nie chcę pom nażać tych wskazówek, ani mam na ce
lu oświadczać się za lub przeciw dążnością tych różnych system atów . W ykazać ile w nich mieścić się może p r a wdy lub fałszu jest kw estyą czystego zastosow ania, której rozw iązanie zmienne je s t w każdym kraju stosownie do czasu, obyczajów, stanu politycznego, ekonomicznego lub m oralnego. Chciałem tylko stwierdzić, że podatek różno- stronnie może być uważany, ze strony skarbow ej, politycz
nej, sentym entalnej, m oralizującej, dążącej do równości, miłosiernej, w ynagradzającej, pow ściągającej i t. d. Ka
żde z tych stanow isk może przyw odzić swoje argum enta, ma swoich stronników i swoje zastosowanie; każdem u z odm iennych na podatkow anie poglądów odpow iada inna
zasada, inne k rytery um słuszności i właściwości, inny w reszcie rozkład podatków.
L
J e s t jednak stanow isko, na którem się zatrzym am y, bo przedstaw ia wyższą cechę pozytyw nej praw dy, można- by je nazwać stanow iskiem ekonomicznem. Z ap atru jąc się z tego punktu w idzenia na stosunki między pryw atnem i i w ładzą publiczną, jako na p ro stą w ym ianę usług w zaje
mnych, zastosujem y do niej ogólne praw o rządzące w eko
nomii politycznej w ym ianą i rozdziałem bogactw: usługa za usługę, w ynagrodzenie pracy przez tego który odnosi korzyść. P raw idło podaw ane a priori, przez w szystkich praw ie ekonomistów, że każdy winien przyk ładać się do w ydatków państw a w stosunku swojego m ienia, może być praw dziw e pod niejednym względem, nie jest jed n ak za
sadniczą praw dą w ekonom ii politycznej; uważać je mo
żna co najwyżej za w ynik dający się wywieść z wyższej zasady spraw iedliw ości rozdziału ( justitia distributiva).
Zasadą istotnie n auk ow ą, axyom atem pierw szorzędnym jest: że podatek winien być płacony przez tego, który ko
rzy sta z usługi, do której się odnosi p o d a te k ; że każdy winien przykładać się do w ydatków ogólnych w m iarę usług, jakie od powszechności odbiera.
W ychodząc z tych danych znika kw estya tylokrotnie staw iana, i żle staw iana, czy podatek winien mieć za pod
stawę dochód, czy też spożycie: czyli innemi słow y, czy każdy winien być opodatkow any w stosunku tego co p ro dukuje, czy w stosunku tego co spożywa. T aka kw estya może być staw iana wówczas tylko, kiedy podatek w kłada się na osoby; lecz kw estya ta nie ma znaczenia, gdy po
datek nakłada się na rzeczy. Nie można się pytać już w ów czas, czy podatek je s t proporcyonaluy do tej lub innej postaci osobistego bogactw a, do mienia lub ro z
chodu, bo ta proporcyonalność lub nieproporcyonalność następuje sam a przez się: je st wynikłością z n atury rz e czy płynącą. Otóż podatek, ja k w ykażem y, winien być nałożony nie na osoby, lecz na rzeczy, na rozm aite p o stacie, przyczyny i obieg bogactw a nieęsobistego. W tym
systemacie podatek stosuje się do w artości usługi oddanej przez władzę publiczną, w ym iar jeg o odnosi się do korzy
ści, ja k ą z działania rządu odnosi odbiorca usługi lub opo
datkow anego przedm iotu, i w tem tylko znaczeniu, uważa ją c konsum enta za odbiorcę usług, z których sam użytkuje, można tw ierdzić, że podatek należy się od konsum enta.
P odatek, powiedzieliśmy, jest w ynagrodzeniem u słu g publicznych. Pod ja k ą postacią przedstaw iają się te usługi? R ząd uw ażany ze stanow iska ekonomicznego je s t producentem bezpieczeństw a, porządku, spraw ied li
wości, rękojm i i ułatw ień wszelkiego rodzaju dla w ytw o
rzenia i obiegu bogactw . U sługi jego jak każdego innego producenta, pom ocnika lub pośrednika są dwojakiego rodzaju. U sługi te są bezpośrednie, jaw ne, w yraźne, lub też pośrednie, niewidoczne, tkw iące w przedm iocie; w iążą się z każdą cząstką, z każdym ruchem bogactw a i obciążają je pew ną należytością.
%a usługi pierwszego rodzaju płacą bezpośrednio ci, którzy z nich użytkują: rzecz ta nie przedstaw ia trudności.
Lecz jak będą płacone usługi drugiej kategoryi, najw aż
niejsze i najliczniejsze? Odpowiedź je st łatw a. Jak i przez kogo płacone są ostatecznie, w szelkie czyste prze
m ysłowe usługi, wszelkie koszta, k tó re przy każdem p rze
kształceniu lub zmianie własności produktu grom adzą się podwyższając jego w artość. K ażdy wie o tem, usługi te w inny być i są opłacane przez spożywcę, dla którego od
była się cała ta p raca i który jej w ynikłość zużytkuje.
Tak samo i co do usług publicznych, konsum ent i tylko konsum ent może i pow inien w ynagrodzić wszelkie koszta poniesione przez rząd, i udział tak często niedostrzegany i zapom inany, jaki rząd p rz y ją ł we wszelkich fazach p ro
dukcyjnej pracy, la k to je st pewne, że byłob y oczyw i
s tą niesłusznością, gdyby zapłata najm niejszej chociaż części usług pryw atnych lub publicznych, które dopom o
g ły do utw orzenia lub obiegu jakiegobądź użytku, po
została się, że tak rzeczem w drodze i poszła na ciężar jednego z tych, którzy mieli tylko rolę pośredników lub przenoszących własność, zam iast dojść do konsum enta, który sam zbiera owoce podjętych trudów .
P rzyjąw szy zasad ę, żc w szelka usług a publiczna w inna być zapłaconą, przez tego kto używ a tej usługi i ko
rzyść z niej odnosi, środkiem w prowadzenia w praktykę tej zasady jest: przyw iązać opłatę lub do form y pod ja k ą usługa się przejaw ia, lub do rzeczy w jakie usłUga się wciela. W szelka opłata ustanow iona na rzeczy a nie na osoby je s t z n a tu ry swej i pojęcia podatkiem od spożycia;
je st bowiem uiszczana przez odbiorców, przez tych którzy rzecz obracają na swój użytek. Taki podatek obciąża szczegółowe rodzaje spożycia, gdy u sługa publiczna odd a
ną została w form ie odrębnej i szczegółowej; obciąża sp o życie w ogóle, gdy usługa publiczna nie przyjm ując ozna
czonego k ształtu, wciela się w ogół rzeczy służących do użytku i spożycia.
Niepewność i zamieszanie panujące pod tym wzglę
dem w pojęciach są następstwem zamięszania leżącego na dnie system atów finansowych. W pośród mętnej rozlicz- ności w ydatków wszelkiego rodzaju i dochodów z w szel
kich źródeł czerpanych, taki istnieje przedział między każdą z usług publicznych a opłatą, k tó ra ma stanow ić jej w ynagrodzenie, że nakoniec nikt sobie nie „może zdać spraw y z zachodzącego między niemi zw iązk u , tak pod względem cyfry jak pod względem sprawiedliwości.
Podatek postaw iony odrębnie od użytku, na jaki ma być obrócony, nie w ydaje się być w ynagrodzeniem usługi i przybiera pozór ucisku. Ekonom iści tracąc z oczu m o
ra ln ą ideę obowiązku podatkow ania, jako zapłaty za o trzy m aną usługę, chw ytają się względów fiskalnych, możności uiszczenia podatku; nie wiedząc kto słusznie płacić winien, sta ra ją się w ykryć kto z łatw ością płacić może. Lecz gdy w ychodząc z tego chaosu wykażem y szczegółowo usługi publiczne, uczucie słuszności i praw dy w net doprow adzi do szczegółowej o p łaty mającej dostarczyć w ynagrodze
nia, do ograniczenia tej opłaty do tych, którzy z usługi korzyść odnoszą, czyli do form y opłaty od spożycia.
Rząd buduje drogę lub kanał. Czy liż koszt budow y ma być po kryty podatkiem ogólnym , ciążącym cały k raj, jeżeli z nowego środka kom m unikacyi ko rzysta tylko kil
ka powiatów?
O gólny podatek ciężyłby tysiące ludzi dostatnich może, lecz którzy nigdy nowo zbudow anej drogi używać nie b ęd ą; oszczędzałby pobliskich drogi mieszkańców, którzy z niej codziennie korzystają. Zdrow y sens naucza, że ciężar winien w tym razie być poniesiony przez tych, którzy odnoszą korzyść, że trze b a ustanow ić myto drogo
we lub in ną ja k ą op łatę od spożycia spadającą na tych, którzy u ży tk u ją i korzyść odnoszą z drogi lub kanału w sto su n k u użytku i korzyści.
R ząd rozsyła listy, stw ierdza próbę złota i srebra, daje praw ną rękojm ię umowom za pomocą stem pla i t. d.
A by zaspokoić koszta tyeh usług, jakiż je s t środek n a j
spraw iedliw szy i najracyonalniejszy? llędzież nim p o d wyżka podatku rozłożona w edług zamożności każdego i op arta na dow olnem przypuszczeniu, że kto ma 10000 dochodu, dw a razy tyle korresponduje, kupuje dw a razy tyle kosztowności i dw a razy tyle sporządza aktów, co
m ający 5000 dochodu?
Nie jestże raczej właściwsze nałożyć jed n o stajn ą szczegółową opłatę pocztow ą, stem plow ą, procentow ą, którą uiści każdy kto pisze list, kupuje precyoza, przelewa w artości i t. d. czyli opłatę od spożycia płaconą przez każdego kto użytkuje z usługi publicznej, a nie w sto su n ku m ajątku? O dpowiedź nie zdaje się w ątpliw ą: w tych dorywczo w ziętych przykładach (których nie daję za k ształt doskonały specyalnego podatkow ania) i we w szel
kich podobnych okolicznościach, w których u sług a p u b li
czna w y datn ą się okazuje, zdrow y sens bez w ahania oświadczy się za o p łatą od użytku z usługi.
Lecz czyliż w szelka usługa publiczna da się w ten sposób uszczegółowić? czyliż wszelkie podatki m ogą być zamienione na opłaty d etaliczne, albo uiszczane ry cza ł
towo z góry (abonnem ents), albo na prem ia ubezpieczenia pozostaw ionego do woli ? (w szystko to są różne kształty podatku od spożycia).
N a rozw iązaniu tego pytania nie wiele zależy. J%k tylko dokładność zasady spraw dzoną je st bezsprzecznie na tern czego analiza dosięgnąć może, analogia upow ażnia nas do przyjęcia zasady za praw dziw ą i tam naw et gdzie wzrok nasz się mąci lub nie dochodzi. A ponieważ wy-
kazanem zostało, że wszelka u słu g a publiczna oddana w formie odrębnej i na określonem polu działania, wywo
łuje jako racyonalny środek w ynagrodzenia, opłatę zasto
sow aną do szczegółowego rodzaju spożycia; możemy ztąd uczynić w niosek, że gdy usługi publiczne dotykają nieroz
łącznie ogólnej m assy bogactw, podatek winien się oprzeć bez rozróżnienia na ogólnem spożyciu, aby był jak n aj
bliżej spraw iedliwości i praw dy.
1 1.
P rzejdźm y teraz do rozbioru system atu, któ ry jąk o podstaw ę podatku staw ia dochód.
Co stanow i dochód w ścisłem znaczeniu tego w y
razu? O to produkcya netto, przew yżka w artości w ytw o
rzonej nad sum m ę w artości w ydanych w celu jej w ytw o
rzenia; p ro dukcya po strąceniu w szystkich jej ciężarów i opłaceniu wszystkich usług, jakie od powszechności otrzym ała. N iepodobna dostrzedz, czego w ym agać można od produkcyi netto.
Pojm uję nałożenie podatku na produkcyę brutto.
N ikt nie produkuje sam i bez zew nętrznej pom ocy; aby w ytw orzyć w artość trzeb a zniszczyć inne w artości; cała społeczność w spółdziała w szczegółowej robocie pojedyn
czego producenta i w moc tego w spółdziałania ma praw o do udziału w w ynikłości t. j. w produkcyi brutto. Lecz
" udział ten nie może w żadnym razie być odniesiony do produkcyi netto. W spółdziałanie społeczności składa się z produktów , usług, rękojm i, ułatw ień wszelkiego rodzaju oddanych w rozrządzenie producenta. Sum m a p racy przem ysłow ej i p racy rządow ej, jakich w ym agało utw o
rzenie produktu lub oddanie usługi, w cieliła się że tak rzeczeni i przedstaw ioną je st w cenie bieżącej p ro d u k tu lub usługi. Gdy producent w całkowitości opłacił w ar
tość w szystkich produktów i usług jakie zużył, czyli gdy opłacił wszystkie koszta produkcyi, uiścił się względem pomocy z zew nątrz otrzym anej i zaspokoił swoich spół- pracowników, państw o i pojedynczych; przew yżka w ypro
dukow ana, jeżeli po strąceniu kosztów istnieje— czyli p ro
d u k t netto, wielki lub m ały, je st w artością utw orzoną przez
producenta, za którą nikom u nic nie winien. Jeżeli więc zgodnie z axyom atem , usługa za usługę, podatek powinien być w ynagrodzeniem usługi i zaspokojeniem d ługu zacią
gniętego względem rządu, podatek obciążający p ro d u k cy ą netto czyli dochód, je s t zdaniem mojem, w yraźnym non
sensem ekonom icznym .
Jakim że sposobem dzieje się, że znakomici ekonom i
ści zalecali ten podatek? P rzyczyn a leży w tern, że dochód daje w przybliżeniu skalę potęgi ekonomicznej, ja k ą każdy rozrżądza i obiegu wartości, jaki się koło niego odbywa.
Dochód oznacza mniej lub więcej dokładnie możność sp o życia (1); opodatkow any byw a n ie ja k o w artość w ytw o
rzona , ale jak o w artość m ogąca być w ydaną. Z tego względu można się pogodzić z pojęciem podatku docho
dowego, wchodzi 011 na stanow isko —podatku od spożycia.
Baczyć przecież należy na istotne znaczenie słów.
Co innego je st opodatkow ać dochód, co innego o p o d atk o wać w ydatek dochodu: w pierw szym razie o p łata dotyka producenta, w drugim konsum enta. Jeżeli możność wy
d atkow ania i w ydatek m ają być dosiągnięte opłatą, fo r
m uła jasn o t,o w yrazić w inna, aby się nie zaplątać w dwu- znaczm k. Nic zawsze wydaje ten co w ytw arza, a w ta kim razie podatek od dochodu, albo dotyka dwa razy tę sam ą wartość, albo dotykając ja u tego co ja zaoszczę-
d z . ł , m e d o s i ę g a j e j u t e g o J j ą ^ r
Weźmy n aprzy kład człowieka, który zrobił sobie 20,01)0 franków dochodu. D ajm y na to że w ydaje 10,000 na spożycie (osobiste lub przem ysłow e) a drug ie 10,000 umieszcza lub daruje. D la uproszczenia przypuśćm y że je daruje. Pojm uję w takim razie, że pociągnięty je st do podatku od pierwszych 10,000; lecz nie uważam z a dop u
szczalne opodatkow anie go za 10,000 darow anych. Poda-
( 1 ) O z n a c z e n ie p rz y b liżo n e i niepe wne . I s t o t n ą m ia rą «pożycia i możliw ego w y d a tk u nie je s t d o c h ó d czyli p r o d u k c y ą netto, ale jes t nią p r o d u k c y ą b r u t to . W y d a w a ć n a d d o c h ó d jest w y ra że n iem wynalezione m p r z e z r e n tie r ó w , dla k t ó r y c h p r o d u k c y ą b r u t t o jest ró w n o zn aczn ą z d o c h o d em o d k a p it a łu z k t ó r e g o żyją. R o b o tn ic y , p r z e m y s ł o w c y , p r o d u cenci wszelkie go r o d z aju w ydają w og ólnośc i d a le k o więcej niż m ają d o c h o d u i p r z e to jes z c z e nie z a d ł u ż a j ą się.
Tom IV. Peidgieruik 1864. 2
tek winien je dosięgnąć u tych którzy je otrzym ali i k tó rzy je w ydają. P ro d u cen t dochodu w stosunku do tej ostatniej połow y swojego mienia je st tylko zarządcą, kas- syerem , składnikiem . Czyliż pobiera się podatek od p o sługacza za worki pieniędzy, które niesie od jednego b an kiera do drugiego? Jeżeli owe 10,000 fr. nie są darow ane lecz um ieszczone, rzecz się mało zmieni; właściciel wów
czas w inien będzie nadto opłacić 1° podatek od spoży
cia czyli od w ydatkow ania procentu 500 fr., jak i ma od umieszczonej sum m y, 2" opłatę stem plow ą, od sankcyi i rękojm i rządow ej za akt który m u zapew nia zw rot sum my wypożyczonej. Na tern koniec; podatek od użycia i spożycia 10,000 fr. wypożyczonych, odniesiony być wi
nien do zapożyczającego, jako tego który je wydaje.
D otąd znane są tylko dw a środki, przez któ re spo łeczność zbogacić się może: dobrze produkow ać i oszczę
dzać. P odatek od dochodu m a nieszczęśliwą rękę; obciąża mianowicie d obrą produkcyę i oszczędność. W idzieliśmy że nie m ając względu na użycie dochodu, obciąża oszczę
dność. Zobaczymy, że nie m ając względu na sposób u tw o rzenia dochodu, obciąża przem ysłow ą zasługę i zdolność produkcyjną. W szyscy ekonomiści wiedzą, że produkeya b ru tto (ruch bogactw a, ilość interesów podjętych) nie zo
staje w żadnym stałym stosunku do produkcyi netto; sto sunek ten je st inny nie tylko w różnych rodzajach pro
dukcyi, ale naw et w jednej gałęzi przem ysłu je s t różny u różnych producentów . P odatek od dochodu dotykając bezpośrednio bogactw a, nowo w ytw orzonego, nie ma wzglę
du na ilość bogactw, które produkeya w swoim przebiegu w ruch w prowadziła, zużyła, przekształciła użytecznie lub nieużytecznie. W szakże to właśnie dosięgnąć należało, ze stanow iska spraw iedliwości i ogólnego dobra; bo przy każdym przelewie lub przekształceniu wartości, ma m iej
sce działanie pomocnicze, opiekuńcze i sądow nicze p ań stw a, którego o p łatą je st podatek. P odatek od dochodu nie tylko nie dosięga tego w praw ienia w ruch i sp u sto szenia, mniej więcej koniecznego, ogólnego bogactw a, ale bierze z niego pobudkę do w yłączeń i ulg dla opo
datkowanego. Dochód jest różnicą między pro dukcyą brutto i kosztam i produkcyi: kto dla w ytw orzenia war-
tości jak 10 w ydał 9, zapłaci podatek za 1; gdy tym cza
sem ten kto w ydał tylko 6 zapłaci podatek za 4. P odatek od dochodu d o ty ka zatem najmocniej p roducenta zdol
nego i zabiegłego, tego k tó ry małym kosztem wiele pro
dukuje; podatek ten oszczędza ze szczególną, troskliw ością partacza, który robi wiele zachodu aby m ały zysk osią
gnąć. J e s t to i niesłuszne i niedorzeczne.
D ajm y na to, że dwaj artyści prow adzą ten sam spo
sób życia, mają te sam e koszta i ten sam w ydatek 5 do 6000 fr. Je d e n z nich nie ma ta le n tu , pokryw a z ale
dwie swoje koszta; drugi je s t pierw szorzędnym malarzem, zarabia 40 do 50,000 fr. rocznie. Z tych dwóch ludzi którzy jednako żyją, rów ne ciężary na rząd w kładają i nie więcej jeden niż drugi są mu dłużni, podatek od do
chodu nie dotknie pierw szego, uciąży znacznie drugiego.
Dla czego? D la tego że pierw szy nie w yprodukow ał mc Więcej nad to co zniszczył, a drugi siłą swego geniuszu zbogacił swój kraj n a kilkadziesiąt tysięcy fr. P y tam się czy to je st zgodne ze zdrow ym sensem?
Zm ieńm y fakta staw ione do p orów nania i postaw m y ' m alarza który zarabia 50,000 fr., zużyw ając kilka łokci płótn a i kilka uneyi farb, obok kupca który aby osiągnąć takiż zysk roczny, ma okazały m agazyn, całą arm ię offi- cyalistów , ogrom ne koszta w ystaw y, doniesień i t. p., któ ry w ruch w praw ia setki centnarów i milionowe wartości.
Pierw szy z nich mało zajmuje miejsca, m ało spraw ia za
chodu społeczeństw u; drugi porusza i na swoją korzyść w bieg w praw ia w szystkie kółka m echanizm u społecznego.
Ileż to umów, ile podróży, jaki obieg pieniędzy i papie
rów, ile prze wózki, ile machin, wagonów, okrętów w pra
w ionych w ruch, ile kosztów nadzoru publicznego, policyi, protekcyi w k raju i za granicą! A jed n ak w system acie podatku od dochodu, kupiec k tó ry użył usług p ub li
cznych sto razy więcej niż m alarz, nie zapłaci grosza więcej od niego podatku. A gdyby się zdarzyło (co nie jest. niepodobnem ani naw et rządkiem ) że z całym tym hałasem i k rzątan in ą kupiec pokrył tylko swoje koszta, dośćby mu było, aby być w olnym od podatku, pokazać swoje książki i powiedzieć: „Zarobiłem tylko moje u trzy
manie. Niech gienialny arty sta zapłaci rządow i za to co ja go kosztow ałem ”.
III.
Zbyt-ecznern byłoby w ytykać trudności bez końca, jakie w zastosow aniu w yradza zasada tak fałszyw a jako punkt wyjścia. Nie będziemy kładli nacisku na niem o
żność dania zadaw alniającej definieyi tego co m am y rozu
mieć przez dochód, z pow odu zm iennego elem entu jaki w prow adza ocenienie koniecznego osobistego spożycia (1).
Pozostaw iając na stronie względy słuszności i prakty- czności, m ożna zrobić bardzo ważny zarzut,idei stosow a
nia podatku do dochodu: je st to podstaw a niedostateczna i widocznie za ciasna, aby na niej można oprzeć teoryę albo całkow ity system at podatkowania. Kiedy idzie o ozna
czenie zasady p o d atk u , rzeczy mającej styczność z ca
łością bogactwa społecznego, widoczna, iż trzeb a starać się oprzeć go na jed ny m z tych ogólnych i górujących faktów , które obejm ując cały ruch ekonom iczny, panują nad nim; takiem i są produkcya, spożycie, obieg w arto ści, a następnie zastanow ić s ię , który z tych głównych stosunków ekonom icznych najwięcej się nadaje do u sta now ienia podatku.
Dochód nie należy do tak wysokiej kategoryi, je s t to fenomen drugorzędny, z wikłany, zależący i od produkcyi i od spożycia, jaw iący się na niższym planie, zkąd oko nie może objąć w całości ani rzeczy ani ludzi. D la każde
go producenta w szczególności dochód je s t tylko b ila n sem dwóch stron rachunku ma i winien, je s t saldem nie-
( 1 ) Nie wiem na jakiej p o d sta w ie to ocenienie m o g ło b y nastąpić.
W ja k i b ą d ź sp o s ó b przec ież, ujem ny ten e le m ent d o c h o d u będzi e o c e niony, ko n iee zn e m n a stęp stw em j e s t, że doch ó d k a żd e j re alności i o b c ią ż ający j ą p o d a te k zmienia ć się b ę d z ie wedle lic zby o sób dz ie ląc y ch się t y m d o ch o d em . C złow iek bezż.enny p o s ia d ając y d o b r a p r z y n o s z ą c e 5 do 6 0 0 0 fr. d o c h o d u , o p o d a tk o w a n y b ędzie w s t o s u n k u 5 0 0 0 fr. d o c h o d u . L ec * jeśli d o b r a u leg n ą rozdziałow i między 5 lub 6 sp a d k o b i e r c a m i , ka żd y z nich m aj ąc t y lk o 1 0 0 0 fr. d o c h o d u , z aledw ie b ę d zie mial z cze go żyć;
a tak w syste m ac ie p o d a tk u d o ch o d o w eg o r e a l n o ś ć p r z e z sam s k u t e k podzia łu b ę d zie w olną o d p o d a tk u lub nisko o p o d a tk o w a n ą . Z a s łu g u j e t o na u w a g ę p o d w z g l ę d e m sk a r b o w y m .
zm iernie niskiem w stosunku do cyfry ogólnej interesów;
tak samo dla powszechności wziętej w m assie, ogól w szy stkich tych dochodów pryw atnych przedstaw ia tylko b a r dzo nieznaczną część wszystkich wartości utworzonych i spożytych. Jeżeli od rzeczy przejdziem y do osób, łatwo spostrzedz, że praw ie cała klassa żyjąca z zarobków i wię
ksza część m ałych właścicieli i proeederzystów nie ma, właściwie mówiąc d o ch o d u ; coby tym wyrazem nazwać można, pochłonięte je s t w ydatkam i koniećznemi spożycia osobistego i rodzinnego.
Cóż więc mają znaczyć, tak na stanow isku teoryi ja k w zastosow aniu, zasada i podstaw a podatku zostaw ia
jące na zew nątrz swego obrębu większość podatkujących 1 praw ie całość bogactw a w yprodukow anego i w obieg puszczonego: t. j. nic obejm ujące ani pod względem osób ani pod względem rzeczy tego, co je st przedm iotem p o datku. Rozumiem, że dochód może być oddzielnie opo
datkow any i że może istnieć podatek od dochodu tak jak podatek od patentów lub od trunków , ale nie widzę i nie mniemam, iżby ktokolwiek mógł dojrzeć w fakcie ekono
micznym jakim jest dochód, cechę ogarniającej powsze- c mości której wym aga stanowisko, jakie niektórzy chcą mu przyznać, teoretycznego kryteryum i praktycznej pod
staw y podatku w ogólności. Ekonom iści, którzy popie
rali tę ideę, popadli, zdaje mi się w ten sam błąd, jaki popełniłby n atu ra lista chcący uklassyfikow ać cały rząd istot żyjących na podstawie cechy właściwej jednem u tylko rodzajowi.
le n brak przestronności w podstawie przejaw ia się w zastosow aniu, ubóstw em i jednostajnością form. Do
chód je s t czynem osobistym; podatek od dochodu jest więc op łatą osobistą i niemoże stracić tej cechy, nie p o rzucając swojej zasady. Z tego względu, praw dziw y po
datek od dochodu indyw idualnego i całkowitego, incometax właściwie tak nazw any, zupełnie się w yróżnia od podat
ków od dochodów z nieruchomości lub ruchomości, z któ- remi mylnie byw a pomięszany (1). Te ostatnie są podat-
( 1 ) N i e m c y na o z n a c z e n i e p o d a t k u o d d o c h o d u o so b iste g o , u ż y w ają w y ra zu E inkom m en steuer. P o d a t k i o d d o c h o d ó w r z ec zo w y ch zowią E r tr a g
steuern. ( P r z y p . tłum .).
kami rzeczowemi i bezosobistemi, nałożonem i na dochód z ziemi, domu, kapitału i t. d., oszacowany sam w sobie, bez względu na położenie m ajątkow e posiadacza, ani też na mniej lub więcej korzystny obrót jaki nadaje swej po
siadłości. Incom etax zupełnie inaczej je st urządzony.
W łaściciel zapłaci dw a razy więcej podatku, jeżeli z g r u n tu swego wyciąga dw a razy więcej dochodu niż ozna czono w kadastrze; zapłaci połowę, jeżeli osiągnął tylko połowę dochodu. Jeżeli właściciel je st obdłużony, incom e
ta x strąca procenta płacone wierzycielom od dochodu gruntow ego. Jeżeli g ru n t je s t podzielony między ta k ą liczbę współwłaścicieli, że każdy z nich opędza tylko p o trzeby koniecznego spożycia, incom etax um arza podatek gruntow y. Tak więc (dotąd może nie dość zwrócono na to uwagi) podatek od dochodu osobistego ma ta k ą cechę wyłączności, że podstaw ia się w m iejsce rozm aitych po
datków od dochodów rzeczowych, b u rzy ich rozkład, w y
natu rza ich ekonomią, zmienia cyfrę w pływ u z nich za
m ierzonego, jednem słowem unicestw ia je jako podatki i zostaw ia im tylko podrzędną rolę elem entów staty sty ki skarbow ej, służących do ułożenia rejestrów bierczych.
Jeżeli podatek od dochodu osobistego tak mało h a r
monizuje z podatkam i sobie podobnem i, mniej jeszcze daje się pogodzić z całym rzedem podatków odnoszących się do produktów i rzeczy. Te opierają się na innej z a sadzie, Każda op łata dotyk ająca przedm iotu u leg ają
cego zniszczeniu przez spożycie ze względem na jego sa
m oistną w artość i bez odniesienia się do odbiorcy lub właściciela, je s t o p łatą od spożycia, skoro płaci ją ten kto używ a rzeczy opodatkow anej. Nie ma środka o po
datkow ania, w edług zasady osobistego mienia, bogactw a sam ego w sobie, które nie należy do nikogo lub należeć może do każdego.
Otóż do czego schodzi w zastosow aniu rozgłośna zasada podatku opartego na dochodzie osobistym , w ynika z niej podatek osobisty i jedyny.
Omylili się pod tym względem ekonomiści eklek ty cz
ni; panegiryści podatku dochodowego, prostotę jego form y poczytali za zasługę. Niech jednak pow iedzą finansiści co w art w p raktyce podatek od dochodu osobistego jako
podatek jedyny i wyłączny, chociażby naw et zasada jego b y ła tyle spraw iedliw ą i szeroką, ile je st nieracyonalna i cia
sna, i ja k a praca P enelopy spadłaby na m inistra skarbu, któryby m usiał ciągle zmieniać 10 milionów pozycyj bier- czych, aby zastąpić ubytki w ynikające w corocznym b u dżecie dochodów ze strat i podziałów m ajątkow ych
Postaw m y teraz obok tej sztywności torm , nieskoń
czoną rozm aitość kom binacyj, obfitość źró d eł, dziwną giętkość i potęgę mechanizmu, jakie przedstawia w zasto
sowaniu podatek od spożycia. Jed nym z jego kształtów najwięcej w użyciu będących i najszczęśliwszych je st nie
zawodnie podatek n iestały (pośredni), niedostrzeżona opła
ta, mieszająca się z inszemi elem entam i ceny bieżącej.
Bywa on często b ran y za ty p rodzajow y; wiele osób utoż
samiło w swem m niem aniu podatek od spożycia z podat
kiem niestałym , tak ja k m ieszają podatek od dochodu z podatkiem stałym . Je st to przecież pogląd niepełny i błędny pod wszelkim względem. Cenię wysoko podatek m estaiy; rola ja k ą odgryw a w systemacie finansow ym na ro ow najdalej posuniętych, sama uspraw iedliw ićby już zt o a a to upodobanie, jest to w moich oczach (zanim doj- ziemy o podatków specyalnych, co jest dotąd m arze
niem) o p a t a przed innemi racyonalna, podatek sprawie-
< lwosci i swobody; ani jeden z zarzutów zbyt lekkom yśl
nie m u czynionych nie w ytrzym a ściślejszego rozbioru:
jednem słowem je st t,o jeden z najnaturalniejszych i naj
szacowniejszych kształtów podatku od spożycia. Ale nie jest to wcale kształt jedyny i konieczny. Podatek od ru chomości, od powozów, koni, psów, i t. d. są zarazem po
datkami stałem i i podatkam i od spożycia. Podatek może być niestały, niedostrzeżony, rozpierzchniony, lub też sta
ły, bezpośredni, w yraźny, może przyjąć kształt szczegóło- wego poboru lub ryczałtow ej opłaty: może być uiszczony przez spożywcę, lub zaliczony przez producenta: wszystko to nie zmienia w niczem jego n atu ry . J a k skoro odnosi się do yżycia bogactw a, do sposobu wydatkowania, jak skoro opłaca czyn lub praw a używania, rękojmię daną lub w yrządzoną usługę tem u kto go uiszcza, je s t p o d a t
kiem od spożycia. Możnaby naw et jak mniemam, nie za
dając gw ałtu w yrazom , podciągnąć pod tę w ielką katego-
ryę, podatki od dochodow rzeczowych, uważając je jako podatek od spożycia dotykający używ anie corocznych przychodów w czyjemkolwiek posiadaniu zostających.
Taka je st wreszczie przestronnośó i giętkość zasady, że na polu zastosow ania może przyjąć na swoją odpow ie
dzialność podatki, których pobudka i pierw otna odnośność mogłaby uledz sporowi, byle tylko op łaty te były lekkie.
Wielki jeden finansista wyrzekł, że lekkie podatki ro z kładają się zawsze w słusznym stosunku. Tak bywa w istocie: przyczyna leży w tern, że podatki lekkie, ja k a kolwiek je s t ich pierw otna odnośność, może prod ucen t lub pośrednik, który je zrazu poniósł, zrzucić z siebie z łatw o ścią w przebiegu cyrkulacyi, a ponieważ w nieznacznym tylko stosunku w pływ ają na ceny, a ztąd nie tam ują n a
tu ralneg o biegu interesów i obrotu produktów , nie cię
żąc na bilansie zam ian, wchodzą w ogół kosztów produ- kcyi, za które płaci konsum ent, a tak ostatecznie stają się podatkiem od spożycia.
W idzimy ztąd, mówiąc naw iasem , że zasada przez nas przyjęta daje się łatw o pogodzić z różnemi formam i podatku jakie w zwyczaj weszły. W rzeczy samej nie idzie tyle o zmianę jak o uzasadnienie bieżącej praktyki.
Nie jest tu mowa o zastosow aniu, ale o zasadzie.
IV.
N aszą zasadą jest, że podatek winien być płacony przez tego, k tó ry używa i korzysta z usługi publicznej, na któ rą podatek je s t przeznaczony. Pow iadają, że każdy używ a i korzysta z ogółu usług publicznych w stosunku swojego mienia. To nie zdaje się mi dostatecznie udowod- nionem; mniemam, że tylko z różnem i zastrzeżeniam i mo- znaby przyjąć to praw idło. P rzy rów nym m ajątku są exystencye ruchliw e, które co chwila odw ołują się do względności rząd u i dają zatrudnienie dla siebie i około siebie wszystkim jego sprężynom: są inne ustalone, ciche, sam otne, że tak rzeczem, które niczego nie żądają od władz publicznych, mało kosztów spraw iają, a ztąd i niewiele są rządow i winne. Pom ińm y je d n ak wzgląd na te okolicz
ności: przypuszczam , kiedy tak chcą (skoro w szyscy mó-
wią o spraw iedliw ym rozkładzie podatków ) że ogólna cy
fra podatków uiszczana przez każdego podatkującego, w inna być w przybliżeniu zastosow ana do jego zam ożno
ści. Lecz jak ocenić to mienie pojedyncze? W edług in w entarza czy w edług sposobu życia? Czyliż m am y d o t
knąć podatkiem p rodukcyą i ilość oszczędzoną, czy też w y
datek i ilość spożytą? Zdaje mi się, żem aż nazb y t d o sta
tecznie dow iódł, że m ateryą podatku stanow ić w inny wy- atek i spożycie. J e s t to pierw szy w ażny punkt, który toożemy uważać za ustalony.
_ P rzyjąw szy że każdy winien przykładać się do ponie
sienia ciężarów w spólnych w edle mienia ujaw nionego, sposobu życia i w y d a tk u , jakiż sposób podatkow ania osiągnie cel ten najłatw iej i najdokładniej? N apotykam y tu dwa zupełnie odm ienne system ata: podatek osobisty i podatek rzeczowy. Można opodatkow ać ludzi, można
opodatkow ać rzeczy.
W pierwszym system acie opodatkow anern je s t in d y widuum. P rz y p u SZCZa się, że ogół jego dochodu daje ska- ę przybliżoną jeg 0 wydatków , może na innej drodze można-
>y przyjść do dokładniejszzgo ocenienia... Cóżkolwiek- bądź, ocenia się w zględna zamożność każdego p o d atk u ją
cego, naznacza mu się miejsce w szeregu i num er kolejny (ulegający zmianie z każdą zm ianą w jego m ajątku) i p o biera się od niego ryczałtow o podatek odpow iedni ocenie
niu m ajątku. J e s t to income ta x podatek osobisty, o p ar
ty na ogóle m ajątku każdego mieszkańca.
W drugim system acie zajm ują nas rzeczy a nie oso
by- Nie ma bogatych ani ubogich: je st tylko bogactwo, którego form y, źródła, obieg i inne kom binacye stają się m ateryą obojętną podatku, od której rząd pobiera, bez względu na osoby, zapłatę usług wszelkiego rodzaju, przez które, bez względu na osoby, zapew nił utrzym anie, w zrost i słuszny rozdział ogólnego m ajątku.
Rozszczególniwszy i uporządkow aw szy te usługi w e
d ług przedm iotów, do których się odnoszą i n atu ry p o trzeb jakim zaradzają, ustanaw ia się podatek, który m a je opłacić, opierając go na tej lub owej części bogactw a ogólnego, na pewnych jego kształtach lub ewolucyach.
(O statniem słowem nauki finansów byłoby zdaniem mojem
ł o m rv. P a ź d z ie rn ik 1864. 5
wyosobnić te rozm aite usługi z zakłębionej massy, w którą, się po większej części spoiły i urządzić konto szczegółowe każdej z nich billansując je przez m a i winien). N iektóre z tych u słu g są bezpośrednie, w yraźne, zdolne przyjąć ta ryfę i mieć cenę bieżącą dla tych, którzy ich używ ają, jak każdy inny tow ar. Inne przeciwnie, w spółdziałając w utw o
rzeniu i przelewie użyteczności różnego rodzaju, rozpierz
chają się i w cielają w rzeczy: opłata, z której m ają być za
spokojone, staje się częścią ceny sprzedażnej tych użytecz
ności, powiększając koszt ich przem ysłowy. N adto należy rozróżnić dwie kategorye bogactwa: rzeczy straw ialne, których użytek i spożycie są bezpośrednie — nazwijmy je produktam i i takie przedm ioty, których w prost na użytek obrócić i spożyć nie można, lecz któ re m ają w łasność p rz y noszenia posiadaczowi peryodycznie w artości straw ial- nych lub bezpośrednio użytecznych, nazyw am y je k ap ita
łem produkcyjnym . Zdaje się być rzeczą dość naturaln ą, że rząd n ak ład a jednorazow ą opłatę na prud ukta w prost użyteczne i bezpośrednio straw ialne, obciąża zaś p o d at
kiem peryodycznym przychód kapitałów produkcyjnych (podatki od dochodów rzeczowych).
Możemy sobie w yobrazić ta rg społeczny jako obszer
ny skład, w którym w szystko co stanowi bogactwo sp o łeczne, usługi, produkt a i kapitały je st w ciągnięte do in w en tarza, opatrzone nadpisem i opodatkow ane n ale
żnością skarbow ą po cenie stałej, jednej dla wszystkich, bogatych czy ubogich. Skład je st otw arty dla publiczno
ści. Skarb stoi u drzwi, ma nadzór nad w szystkiem co w składzie się mieści, gotów w ym agać tego co mu się należy przy zamianie, przelewie, wejściu w posiadanie, ilekroć tylko będzie miał udział jako pośrednik, dający rękojm ią lub sędzia. Czeka on spokojnie na kupujących i konsum en
tów, pew ny że odbierze od nich wszystkie koszta swoich u słu g bezpośrednich lub pośrednich, jaw nych lub ukrytych.
Każdy może nabyć co mu się podoba, lecz nabyw ając z a płaci część przypadającą dla skarbu. Kto bierze fun t cu
k ru lub łokieć sukna, uiści opłatę od fu n ta cu kru lub ło kcia sukna, nie licząc niknących ułom ków pod atku zali
czonych przez tych przy których w spółdziałaniu cukier lub sukno do składu nadeszły.
Kto chce rękojm i rządow ej za przelew w artości na rzecz jego dopełniony, zapłaci odpow iednią opłatę stem plową. Kto kupuje nieruchomość, zapłaci najprzód za rękojm ią nabytej własności a potem corocznie płacić b ę
dzie za używanie produktów straw ialnych jak ie «ru nt przynosi; ilekroć k u ra o złotych jajach zniesie jajo, w ym a
ganym będzie pobór od jaj. Zresztą żadnych śledzeń stanu m ajątku i interesów. S karb nie potrzebuje znać źródła, cyfry i obrotu niczyjego mienia. Wie on dobrze, że żadna cząstka tego mienia, nie ujdzie jego m agazyno
wej kontrolli; nie zależy mu na tern, czy to n astąp i wcze
śniej lub później, pod takim lub innym kształtem , w oso
bie właściciela lub jego praw o nabywców.
Taki je s t podatek nicosobisty lub od spożycia, o par
ty będąc na rzeczach stanow iących bogactwo, uiszczany zostaje przez tych, którzy ciągną z niego użytek.
Cechą w yróżniającą ten system at jest, ja k widzimy, że każdy rodzaj poboru będąc jednym i rów nym dla wszystkich, stosuje się tylko do w ew nętrznej w artości usługi rządow ej; zasada p ro sta i spraw iedliw a. Cóż wy-
w stosunku do podatkujących z tej jednostajnej tary - nkacyi. Oto że ten kto więcej bierze i spożywa, więcej zapłaci, a ztąd że całkow ita kw ota podatkow a każdego po
je yńczego będzie zastosow aną do możności nabyw ania ja k a okazuje na ta rg u ogólnym t. j. do bogactw a jakiem rozrządza i jakie wydaje. Dziesięć razy bogatszym od drugiego je st ten, kto w dziesięćkroć konsum uje. Kupi np. dziesięć funtów cukru, kiedy drugi kupi tylko jeden funt i skutkiem tego uiści dziesięć razy wyższą opłatę od cukru. Zam iast domu za 10,000 fr., będzie miał dom za 100.000 fr., albo też dom n a wsi i w mieście każdy po 50.000 fr. i uiści dziesięć razy wyższy podatek od do
mów. Gdzie pierw szy zrobi interesów za 1,000 fr., on zrobi interes za 10,000 fr. i uiści dziesięć razy wyższą opłatę od umów i t. d. Tak więc przy opłatach nieoso- bistyeh rów nych dla w szystkich, dotykających używ anie u słu g lub rzeczy stanow iących b o g actw o , przychodzim y n atu raln ie i bez wysilenia do słusznego zastosow ania cał
kow itej kw oty podatkowej każdego mieszkańca, do używa*
nój przez niego zamożności,
T aka je st jed y n a racyonalna stosunkowość, jakiej m ożna i należy w ym agać od podatku. Chcąc osięgnąć więcej lub mniej niż ta stosunkow ość, p o trąca się bez żadnej potrzeby o fałsz i niepodobieństw o. A jednakże od czasu ja k tyle mówią o podatku opartym n a dochodzie, jakieś niezdrow e m arzenie x o stosunkow ość!, bruździ w um ysłach niektórych ekonom istów. Za złe uważają, że ubogi uiszcza tak ą sam ą opłatę od fu nta cu kru lub ty to n iu co bogaty. Ażeby ziścić stosunkow ość podatku, ta k ja k j ą pojm ują, nie dość je st aby każdy podatkujący dotknięty był w m iarę swej zamożności ogółem opłat jak ie uiszcza, trze b a jeszcze aby od każdego przedm iotu spożycia, każdy spożywca był opodatkow any w stosunku swego mienia Taka idea jest naprzód niepodobna do urzeczywistnienia; żadna kom binacya ta ry f stopniow anych nie potrafiłaby tego osiągnąć (co nie jest nieszczęściem).
Idea powyższa je s t w sprzeczności z wszelkiem pojęciem ekonomicznem o zamianie i cenie usług. Usługi publiczne są tej samej n a tu ry co usługi przem ysłow e (kładąc na stronę ich przym usow ą opłatę) i jak wszelki inny tow ar w inny mieć na ogólnym targ u , cenę bieżącą oznaczoną i rów ną dla w szystkich. Chciałbym wiedzieć zaiste, dla czego m ilioner m a płacić drożej za papier stem plow y lub za tytoń, niż p ro sty robotnik, skoro nie płaci drożej za papier zwyczajny, chleb lub cukier. B yłoby to bijącem w oczy zaprzeczeniem wszelkiej stosunkowości.
Jasn em jest, że skoro uiszczając rów ną opłatę od każdego przedm iotu spożycia,, ten co wydaje dw a razy więcej w porów naniu z drugim , uiszcza podw ójną cyfrę po d atk u , całkow ita jego kw ota podatkow a, byłaby w czwórnasób większą, gdyby m iał dw a razy więcej płacić od każdego przedm iotu. Podatek w tym dziwnym syste- macie byłby postępow y w stosunku kw adratu z docho
dów. Człowiek m ający 10000 fr. dochodu płaciłb y sto razy więcej podatku niż ten kto m a tylko tysiąc; m ający 100000 fr. płaciłby 10000 razy więcej i cały jeg o d o chód by na to nie w ystarczył. T ru dn o jest pojąć podobne obłędy.
Wyższość system atu obciążającego podatkiem rzeczy nad system atem podatku osobistego nie może ulegać
wątpliwości, ścisła sprawiedliwość zasady podatków rze
czowych , możliwa dokładność w zasto so w an iu , bez
stronność w rozkładzie, będąca następstw em bez osobi
stości zasady, stałość ta ry f i ich działanie niezależne od przechodzenia bogactw z ręki do ręki, n a tu ra ln y w zrost wpływów ze wzrostem zamożności powszechnej, prostota podstaw y obok rozm aitości w zastosow aniu, giętkość i potęga mechanizmu, w szystko to szczęśliwie odbija się od jałowości form podatku osobistego, arbitralności skali, jego rozkładu, szykan z tym rozkładem połączonych, niepodzielności czyniącej go uciążliwym dla pod atku ją
cych, zmienności kwot podatkow ych będącej powodem zam itrężenia, jeżeli podatek ma uwzględnić ciągłe zmiany w m ajątkach p ry w atn y ch , ich niesłuszności, jeżeli te zm iany nie są m iane na względzie, niepewności osiągnię
cia zamierzonego w pływ u i t. d.
Pow szechna p rak ty k a zresztą jasno się w yraziła w tćj mierze. Ł atw o je st przekonać się, że w m echani
zmie finansowym państw nowoczesnych, podatek rzeczowy zajm uje znakomite miejsce i je st podstaw ą system atu w użyciu będącego; podatek osobisty je st tylko w yjątkiem i środttiem czasowo zaradczym : byłob y schodzić z praw dziwej drogi, gdybyśm y chcieli nadać mu ważniejsze znaczenie.
N akoniec dla tych, k tórzy w czynach i kształtach ekonom icznych u p atru ją strony m oralnej i wyższego znaczenia, nie od rzeczy będzie nadm ienić, że podatek rzeczowy odosobniający człowieka od m ateryalnych bo
gactw, je s t postępem na drodze sw obody i odpow iedzial
ności ludzkiej w sto sun ku do podatku osobistego miesza
jącego ludzi i rzeczy jako przedm iot podatkow ania.
P odatek osobisty dowolnością swoich ta ry f i uciążli- wemi dochodzeniami dla ustanow ienia jego rozkładu, sztyw nością swoich w ym agań, rodzajem klassyfikacyi które zaprow adza na drabinie sp ołecznej, przypom ina epoki b arbarzy ństw a i niewoli, w których w ziął początek.
J e s t to prestacya w azala poddanego, znak poddaństw a więcej jeszcze niż pobór. Sw obodny człowiek ze w strę
tem widzi się, ocenionym n a jak ąś kwotę, jako pozycya w inw entarzu.
P odatek osobisty przedstaw ia pod tym względem analogię z zarobkiem najemnika. P o datku jący opłaca ryczałtem i z góry życie i swobodę, robotnik ryczałtem i z góry przedaje życie i swobodę najm ującem u. P ierw szy je st zapewne mniej ściśle związany niż drugi, jednakże ciąży na nim pewne zobowiązanie moralne. Jeżeli zam o
żność jego je s t większa niż ta, do której zastosow ano ciążący go podatek, krzywdzi skarb; jeżeli jest mniejsza, krzywdzi sam siebie. P rzy podatku rzeczowym, p o d atk u ją c y podobnym jest do robotnika na akord. Rzeczy tylko są opodatkowane; człowiek nie nosi już na szyi rodzaju etykiety w yrażającej w liczbach wartość jego, jako przedm iotu podatkowego lub narzędzia pracy. O braca się swobodnie w kole swojej odpowiedzialności i swojej działalności. Płaci za to co spożywa, oszczędza w yłą
cznie d la s"ebie. Spożyw a w edług woli. J a k robotnik sprzedający owoc swój pracy a nie sam ą pracę, je st panem swego czasu niezdając z niego nikom u rachunku, nie potrzebując ważyć w swojem sumieniu sm utnej alte rn a tyw y czy ma się zapracować, aby zbógacić obcego czło
wieka, czy skrzywdzić go oszczędzając swoje siły... lecz ograniczam się na wskazaniu tego porządku idei. Z da
niem mojem tłum aczą one i uspraw iedliw iają widoczny w stręt, ja k i klassa zam ożna okazuje do podatku osobistego, a klassa robocza do najm u na dniówkę. P od atek osobi
sty je s t podatkiem dowolności i poddaństw a. P odatek rzeczowy je st podatkiem sprawiedliwości i swobody.
V.
Czyliż przeto potępiam zupełnie podatek od dochodu osobistego? Nie, lecz m niem am że z n atu ry swej i prze
znaczenia pozostaje on na uboczu praw idłow ego i trw a łego system atu podatkow ania. Oto jak b y go można uzasadnić.
W naszym stanie społecznym bogactwo ma nie
zm ierne przyw ileje dając inieyatyw ę, w ładzę rządow ą, środki przew ażnego w pływ u wszelkiego rodzaju, m oralne i m ateryalne, ma więc i obowiązki nadm ierne. Może powiedzieć w pewnej mierze: P aństw o to ja. D la tego
też potrzeby i zaw ikłania publiczne obchodzą bogactwo, niejako osobiście; rozum ny egoizm, który je cechuje jako klassę społeczną, już sam w ystarcza aby w w ażnych okolicznościach dać poznać potrzebę; nadzw yczajnych ofiar dla rzeczy publicznej. Z drugiej stro n y należy mieć wzgląd na to, że klassy bogate wzięły spadkiem po w ięk
szej części przyw ileje przyw iązane do m ajątku: znakom ita część ich mienia składająca się z kapitałów stale um ie
szczonych, dóbr, dochodów stałych nie podlegających losowym wypadkom kierującym produkcyą osobistą, nie je s t owocem p racy pokolenia, które ich używa, bogactwo je s t do pewnego stopnia zarówno narodow e jak indyw i
dualne ; przedstaw ia ogół oszczędności nagrom adzonych w epokach dawniejszych; je st rodzajem fundszu ogólnego rozrządzalnego na w ypadek nieprzew idzianych trudności, zagrażających całem u ogółowi.
Klassy bogate m ają uczucie roli zachowawczej, przy należnej używ ającym przychodów i odpowiedzialności, ja a z tego ty tu łu ich ciąży w razie katastrof lub niebez
pieczeństw ogólnych. K iedy głód, w ojna, lub przesilenie ja -ie n a s tą p i, widzimy pojawienie się ofiar dobrow ol
nym i składek publicznych, hojności pryw atnej; pod naci
sk lem opinii publicznej i sum ienia pojedynczych, każdy t o browolnie nakłada na siebie podatek w edług stopnia, jak i zajm uje w społeczeństw ie lub położenia m ajątkow ego.
()lóż mojem zdaniem, incom e-tax należy do tej kate- goryi: je st to rodzaj dobrowolnej ofiary klass bogatych dla przyjścia w pomoc powszechności, iżby dać jej m o
żność przebycia przesilenia czasowego, krócej lub dłużej trw ającego. Mniemam, że ten rodzaj poboru, naw et gdy zamieni się w podatek przym usow y, winien zachować ile możności tro istą Cechę podatku czasowego, dobrowolnego i dotykającego klassy zamożniejsze. A najprzód jest to podatek czasowy. W położeniach zwyczajnych, podatek Zwyczajny pow inien w ystarczać, tern więcej że ze w zglę
du iż je s t o party na rozm aitych czynnikach bogactw a pu blicznego, w ydajność jego w zrasta z samej n atu ry rzeczy, bez mocniejszego obarczenia podatkujących. Roztropność zatem radzi oszczędzać w czasach zwyczajnych m assę ka-
pitałów stale umieszczonych, aby w razach nagłości módz z większą pew nością zaczerpnąć z tej potężnej rezerw y.
Powiedzieliśmy dalej: podatek dobrow olny. T en c h arak ter zostanie zachowany, gdy unikać będziemy wszel
kiej ew aluacyi adm inistracyjnej i przym usow ej i pozosta
wimy rzetelności każdego oznaczenie kw oty jego p o d at
kowej. Zwyczaj angielski pod tym względem nie zdaje mi się ani nieznaczącym szczegółem, ani ustępstwem dla charakteru narodowego. Mniemam owszem, że to jest, je den z norm alnych warunków tego sposobu podatkow ania, w dzierającego się w zakres stosunków pryw atnych z ujm ą niepodległości indyw idualnej, jeżeliby śledzenie fiskalne z nim się połączyć miało.
Nic mam zam iaru pisać tra k ta tu o podatkach. Chcia
łem tylko wybitniej wskazać niż to dotąd uczyniono, nie
które zasady źle zrozum iane i żle zastosow ane. Od d a wna już spostrzegam w ideach ekonomistów pew ną dąż
ność ku podatkowi od dochodu i ku sprow adzeniu podat
ku do jednej formy. Owóż mniemam, że dochód je st złą podstaw ą dla podatku i że idea jednego podatku je st do odrzucenia pod wszelkim względem. M niemam, że aby nie zbaczać z praw dziw ej drogi, trzeba w łaśnie przeciwnie postąpić: postęp u p atru ję w podatku szczegółowym a za
tem w podatku cząstkowym , rozpierzchłym , urozm aiconym w swoich formach i sposobach ile możności. Dla tego naprzeciw pędowi idei, który mi się złym być w ydaje, sta wiam moje zdanie i moje powody. Niech je przyjm ie kto chce. Nie mam ochoty wdawać się w spory z licznymi pisarzam i w inateryi podatku. Cobyrn więcej pow iedział nie przekonałoby zapewne ekonom istów, którzy pisali w kierunku przezemnie potępionym : a to co powiedziałem, pow innoby w ystarczyć, aby ich torem nie poszli ci, którzy dotąd jeszcze zdania swego nie wynurzyli.
JOANNA DARK,
P R Z E Z H E N R Y K A M A R T I N .
B o h a te rk a o której mówić zam ierzamy, je s t najszczytniej
szym objawem zasady narodow ości, je st żywym ideałem ojczyzny.
Zasada narodow ości nic je st dziś już prostą teoryą, przedm iotem filozoficznych rozpraw : to najżyw otniejsze zagadnienie czasu obecnego, to głów na zasada przyszłości.
Duch sekty i p arad o x u przeczył za dni naszych tej zasadzie; utrzym yw ano, że narodow ości znikną w kosm o
polityzm ie ogólnym. W ypadki je d n ak przekonały, że narody now ożytne nie m ogą zniknąć, że sa wyższe siłą żyw otną od narodów starożytnych. Tam te, "lubo z wielu względów godne uwielbienia, nie b yły w tajem niczone do nowego dogm atu, który je st najw yższym objawem, jaki Bóg dał człowiekowi, dogm atem postępu i doskonalenia;
dogm atem , który ma rządzić człowiekiem i społeczeń
stwem, jak rządzi światem całym.
Gallowie, znali ten pierw iastek tw órczości i nieskoń
czonego doskonalenia się duszy ludzkiej; G recy i R zym ia
nie przepom nieli o nim : chrześcianizm rozbudził go z niezrów naną siłą m oralną. D uch now ożytny przeniósł ten pierw iastek z duszy ludzkiej do społeczeństwa. Od początku ery chrześciańskiej żaden naród nie zginął.
Tom IV. Październik 1864. 4
W trudnych zaprawdę warunkach, nasza F rancya ocaloną, została cudem; a ocaloną nie przez wielkich mężów stanu, nie przez dzielnych rycerzy, lecz przez duszę wybraną, nadzwyczajną, w której zespoliły się uczu
cia wszystkich, w której odbija dusza ludu całego. P r a gnę tu przedstawić, główne rysy historyczne, owej duszy w ybranej. W ypadki będą mi tylko służyć za tło, do nakreślenia myśli i uczuć Jo an n y P ark .
Aby zrozumieć w jakich warunkach objawiło się to nieporównane w dziejach zjawisko, rzućmy najprzód okiem n a stan Francyi w epoce, w której ukazała się Joanna.
F rancya córa Gallów, wychowanka Rzymian, używo- tniona przez Franków, którzy nadali jej nazwisko, w ydala w średnich wiekach niepospolitą cywilizacyą. Wówczas już po raz pierwszy, była ona głową i sercem Europy.
Świetność ta krótko trwała. Owo społeczeństwo tak dziwne, mieszanina samowładztwa i wolności, nie mogło przekształcić się spokojnie, bez wstrząśnienia. Królew- skość, feudalizm, komuny, wszystko to ścierało się bez
ustannie. Spełzła na niczem pierwsza próba polityczne
go przewrotu, zamierzona przez lud i mieszczaństwo przeciwko feudalnym panom. F rancya w padła w w ięk
szy jeszcze ucisk. W takiemto przesileniu nastąpił najazd sąsiedniego narodu, który wzmógł się w siłę, podczas kiedy F rancya coraz bardziej w ątlała w bezsil
ności. N aród angielski miał królów czynnych, szlachtę raczej arystokratyczną niż feudalną, a ztąd mocniejszą i bardziej zjednoczoną do działania; miał lud pełen energii i ducha rycerskiego.
W ewnętrzne rozterki we Francyi, długie obłąkanie Karola VI, wojny domowe książąt, otworzyły szeroko w rota obcemu najazdowi. Książę Burgundy! najpotęż
niejszy z'książąt krwi, aby pomścić zgon ojca, który po
legł w wojnie domowej, i aby wywalczyć sobie niepo
dległe stanowisko, z ujmą korony, wdał się w układy z na- jezdnikiem. Sam P aryż pociągnięty przez stronnictwo księcia B u rg u n d y !, otworzył bram y swoje Anglikowi.
Następca nieszczęśliwego Karola VI, młody Karol VII, odparty po za Loarę, bronił tam niedołężnie szczątków królestwa. Główne miasto po nad Loarą, pełne bohater-
skiego zapału, miasto Orlean, toczyło jeszcze rozpaczli
wą walkę, rozpaczliwą w calem znaczeniu słowa.
Francy a konała. Zbawienie jej zdawało się niepodo- bnem. Bo zkądże mogło przyjść to zbawienie, skoro wszystkie organiczne siły społeczeństwa francuzkiego, król, książęta, szlachta, duchowieństwo, stan miejski, wszystko to wątlało i rozprzęgałd się zwolna. Zkąd mo
gło przyjść zbawienie? Otóż zbawienie przyszło z owych głębin społecznych, w które Opatrzność składa siłę dzie
wiczą a nieświadomą samej siebie, ku odrodzeniu u pada
jącego społeczeństwa. Zbawienie wyszło z łona ludu!
Dziecię ludu, kobieta, dzieweczka, miała spełnić to, czego nie mogli dokonać wielcy świata. Nie pierwszy to był wypadek, w którym Francy a winna była ocalenie swo
je kobiecie z ludu. Przypom nijm y sobie rolę, ja k ą o d gryw ały kobiety w starożytności galijskiej. Przypomnijmy sobie, że w wiekach średnich, F rancya zrodziła rycerstwo, to jest protestaeyą przeciwko przesądowi uznającemu niż
szość kobiet,, jaki panował w społeczeństwach staroży- świata ^>rosty tra f nie rządzi moralnemi sprawami tego
łąkach p 0 nad Mcnza, wśród górzystych zarośli, uziś jeszcze widać kościółek z XHIgo lub X lV go wieku, a przy kościółku mały domek z wieku XVgo.
lOska zowie się Domremy. Imię to nigdy nie zagi
nie w pamięci ludzkiej. W tym dom ku przyszło na świat dziecię, które miało ocalić Francya!
todzice Jo an n y D ark byli wolnemi kmiotkami. Wy- c io w a n a w największej prostocie, nie umiała wcale czytać.
ziccię marzące, trochę dzikie, niezrównaną dobrocią p o ciągało ku sobie serca towarzyszek. Wszelkie też żyjące stw01 zenia kochały Joannę. Legendy współczesne opo
wiadają, że ptastwo zlatało ku niej z powietrza i jadało z jej dłoni; że nigdy wilk nie porw ał jagnięcia powierzo- neg ° i jej opiece. Dzieweczka słuchała z niewymownym zajęciem wieści dochodzących z królestwa. Przedstawiała sobie żywo w wyobraźni, zdobyte grody, pola zasłane sto
sem trupów, F ra n c y ą konającą pod najazdem. Rozm y
ślała ciągle o tych smutnych obrazach, w cienistej d ąbro
w ie, lub pod sklepieniem nieba utkanem gwiazdami,