• Nie Znaleziono Wyników

"Jesus der Christus im Glauben der Kirche", t. 1, Alois Grillmeier, Freiburg-Basel-Wien 1979 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Jesus der Christus im Glauben der Kirche", t. 1, Alois Grillmeier, Freiburg-Basel-Wien 1979 : [recenzja]"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Ignacy Bieda

"Jesus der Christus im Glauben der

Kirche", t. 1, Alois Grillmeier,

Freiburg-Basel-Wien 1979 : [recenzja]

Collectanea Theologica 50/3, 213-217

(2)

S ch em at w y g ląd a n astę p u ją c o : 1. T ekst, 2. O b jaśn ien ie egzegetyczne, 3. R ów ­ noległe te k sty z analo g iczn y m m otyw em w B iblii i poza nią, 4. Z a k tu a liz o ­ w an ie te k stu . Tu n a s tę p u je n a w ią z a n ie do w spółczesnych zag ad n ień m o ra l­ n ych lub polityczno-społecznych, w k tó ry c h o d n a jd u je się m o ty w psy ch o ­ logiczny an alo g iczn y do om aw ianego te k s tu biblijnego.

I ta k przy p ierw szy m tek ście je s t m ow a o p ro je k c ji w łasnego zła n a p rze d m io t zastępczy i w y p ęd z en iu go dla u zy sk a n ia św iadom ości p o je d n a n ia z bóstw em , p rz e b ła g a n ia za w łasn e w iny. T ak im „kozłem o fia rn y m ” i p ro je k ­ cją w in Iz ra e la je s t postać E zaw a. P od ty m k ą te m w idzenia p a trz y się z kolei na sto su n k i w za jem n e m iędzy c h rz e śc ija n a m i i Ż ydam i, Ż ydam i i A rab am i, ch rz e śc ija n a m i różnych w yznań, n a zjaw isk o n ie n aw iśc i rasow ych, a p a rth e id u i u c isk an ia m niejszości, by w reszcie sp o jrzeć n a w ew n ę trz n e śc ie ra n ie się do­ b ra ze złem w każd y m człow ieku. T ą d rogą k o n se k w e n tn ie p o stę p u ją c, przez u k az y w an ie m o ty w a cji w sk a li h isto ry c zn e j i z pogłębieniem psychologicz­ n y m p o m a g ają a u to rz y czy teln ik o w i w św ie tle te k stu b ib lijn eg o zrozum ieć lepiej w łasn ą eg z y ste n cja ln ą sy tu a cję. C złow iek w spółcześnie żyjący może usłyszeć do siebie sk ie ro w a n e orędzie b ib lijn e, u tożsam ić się z b o h a te ra m i te k stó w i w yciąg n ąć w n io sk i odnośnie w łasnego życia. K siążeczka niew ielka, a b ard z o in te re su ją c o n a p isa n a i p ra k ty c z n a .

o. J ó z e f W iesła w R osłon O FM C onv., W arszaw a Alois G R IL LM EIE R S J, Jesu s der C h ristu s im G lauben der K irche, tom I: Von d er A p o sto lisch e n Z e it bis z u m K o n zil v o n C halcedon (451), F re ib u rg - -B asel-W ien 1979, V erlag H erd er, s. 826.

Z n an y h isto ry k d ogm atów i znaw ca O jców ogłosił d ru k ie m p ierw szy tom sw ego dzieła zap lan o w an eg o n a trzy tom y. W p ierw szej części om aw ia a u to r n aro d z in y ch ry sto lo g ii (Die G eb u rt der C hristologie). P oczy n ając od obrazu C h ry stu sa, ja k i n am p o d a ją synoptycy, przechodzi a u to r do chrystologii św. P aw ła, by naszk ico w ać c h ry sto lo g ię św. J a n a , u k tó reg o osiąga ona swój n o w o testam en to w y szczyt: „Słow o sta ło się ciałe m ”. Słow o to je s t B ogiem z Boga i w Bogu, S tw o rzy cielem , D aw cą ob jaw ien ia, Je d n o ro d z o n y m S ynem O jca w ciele.

C h rze śc ijań scy p isarze II w., p o w o łu ją c się n a P ism o św., p o d k re śla ją p raw d ziw e bóstw o i p raw d ziw e człow ieczeństw o C h ry stu sa, stw ie rd z a ją c rz e ­ czowo Jeg o jedność. M im o w szystko (z w y ją tk ie m M e l i t o n a z S a r d e s ) nie sfo rm o w a li jeszcze n a u k i o je d n ej osobie w dw óch n a tu ra c h . W ystępuje ta k ż e u nich zag ad n ien ie sto su n k u Logosu do O jca czyli p ro b lem c h rz e śc ija ń ­ skiego m onoteizm u oraz z o k azji p o le m ik i z C elsusem — z a ry so w u je się sam o sedno ta je m n ic y W cielenia: ja k Bóg m oże sta ć się człow iekiem ?

A pologetów a b s o rb u je d alej p ro b le m a ty k a II w., chociaż w y stę p u ją ju ż pró b y głębszej re fle k s ji n a d zjedn o czen iem b ó stw a z człow ieczeństw em w C h ry stu sie, k tó reg o jed n o ść raczej in tu ic y jn ie stw ie rd z a ją . P o ja w ia się także (u T e r t u l i a n a ) fo rm u ła ó „ d w o ja k im sta n ie b y to w a n ia (duo status), n ie - zlanym , ale zjednoczonym w je d n e j osobie, Boga i Je z u sa C złow ieka”, a le w tę fo rm u łę T e r t u l i a n bliżej nie w n ik a. Je d n o ść w e w n ę trz n ą Boga i C złow ieka w y ja ś n ia się p rzy pom ocy sto ick ie j krasis. S ch em at Logos — sarks zaciąży n ieszczęśliw ie n a późniejszej ch ry sto lo g ii i sta n ie się o k az ją do głę­ bokich rozbieżności.

D ruga, n a jo b sz e rn ie jsz a część (s. 283—614), z a ty tu ło w a n a Die e rste n th e o ­

logischen D eu tu n g en , o b ejm u je o k res od O ry g en esa do soboru E feskiego (431).

N ie u leg a w ątp liw o ści, że sp u ścizn a o trzy m an a od A pologetów , a k o n ty n u o ­ w a n a przez K l e m e n s a A l e k s a n d r y j s k i e g o , O r y g e n e s a i innych, w y w ie ra ła sw ój w pływ , chociaż zd a n ie m a u to ra w ty m ok resie w y stę p u ją p ew ne lu k i w chrystologii. M iędzy O r y g e n e s e m i S oborem N icejskim

(3)

(325) um ysły były z a ję te p ro b lem em ta je m n ic y T ró jcy Ś w iętej, tj. istn ien iem w Bogu trzech boskich hipostaz. O dżyw a za te m zag ad n ien ie m onoteizm u w zw iązku z k o n tro w e rsja m i z aria n iz m e m i sabelian izm em , p rzy czym zo­ s ta je za a k c e n to w a n a w sp ó łisto tn o ść O jca z Synem . H om ogeniczny rozw ój ch ry sto lo g ii zakłóca o rygenesow ska kon cep cja duszy ja k o pośred n iczk i m ię ­ dzy Logosem i ciałem .

P u n k te m nie ty le zw ro tn y m , ile raczej d ec y d u ją cy m s ta ł się Sobór N i­ cejski, k tó reg o S obór E fesk i i C h alced o ń sk i były w łaściw ie rozw inięciem i w yciąg n ięciem logicznych w niosków . Je d n ak o w o ż O jcow ie nicejscy, p rz y j­ m u ją c sc h em a t Logos — sarks, nie zd a w ali sobie sp raw y , że n ic e jsk i sym bol n a r a ż a ją n a n ieb ezpieczeństw o fałszyw ej in te rp re ta c ji. W łaśnie w im ię obrony tego sym bolu, czyli Słow a, k tó re sta ło się ciałem , w y stą p ił A p o l i n a r y z L a o d y c e i i jego zw olennicy, od m aw iając C h ry stu so w i duszy ro zu m n ej, k tó re j ro lę m iało p rz y ją ć Słowo, tw orząc razem z ciałem C h ry stu sa.

W polem ice z a p o lin ary zm em za m ia st sc h em a tu Logos — sa rks w ysuw a się sc h em a t Logos — anthropos ( E u s t a c h i u s z A n t i o c h e ń s k i ) , k tó ry je d n a k przez p rze sad n y n ac isk n a Boga i C złow ieka k ry ł w sobie tzw. T re n -

n u ngschristologie (szkoła an tio ch e ń sk a), czyli ta k ie odró żn ian ie obu n a tu r

w C h ry stu sie, k tó re p odw ażało Jeg o jedność i p row adziło do p rzy ję cia w N im dw óch osób. M im o w szystko sc h em a t Logos — anthropos m ia ł tę zasługę, że z je d n ej stro n y p o d k re śla ł p ełn e h u m a n u m w C h ry stu sie (przeciw a ria n o m i ap o lin ary sto m ), a z d ru g iej — p raw d ziw e B óstw o (przeciw arianom ).

W ty m okresie ro z w ija się głębsza re fle k s ja ch rystologiczna, u w id ac z­ n ia ją się filozoficzne p u n k ty w y jśc ia i założenia O jców i teologów , szczegól­ n ie w w y ja ś n ia n iu jedności C h ry stu sa P a n a . M ożna u nich w yróżnić założe­ n ia p lato ń sk ie, n eo p lato ń sk ie, stoickie, a ry sto tele so w sk ie , albo ich m ieszaninę i ek lek ty zm . Im b a rd z ie j z a o strza ł się p ro b lem tej jedności, ty m b a rd z iej n ag ląc ą sta w a ła się konieczność u sta le n ia płaszczyzn, n a k tó ry c h trz e b a szu­ k ać ta k jedności C h ry stu sa, ja k i różnic obu n a tu r. Całe przeto zam ieszanie p o p rze d zając e S obór E feski i C halced o ń sk i m iało sw oje k o rzen ie w łaśn ie w tru d n o śc i o k reśle n ia tych płaszczyzn i ich odró żn ien ia od siebie. A ntio- cheńczykom p rzy ak c e n to w a n iu różnicy obu n a tu r nie udało się n ależycie w y jaśn ić ich ontycznego zjednoczenia. P e w ie n k ro k n ap rz ó d uczy n ili O jcow ie K apadoccy (obaj G rzegorze). M im o w szystko, sto su jąc sc h em a t Logos — sarks, jed n o ści C h ry stu sa d o sz u k u ją się raczej n a płaszczyźnie n a tu r, k tó re jakoś p rz e n ik a ją się bez u sz cz erb k u dla siebie, ac zk o lw iek G r z e g o r z z N y s s y zb y tn io p rz e ja s k ra w ia „u b ó stw ien ie” C hry stu so w eg o człow ieczeństw a. D rugim w ielk im niedociągnięciem był b ra k o k reśle n ia sto su n k u zachodzącego m iędzy n a tu r ą (ousia) i h ip o te zą (p rosopon). J e s t zasługą G rzegorza z N a z j a n z u , że in sp iro w a n y ta je m n ic ą T ró jcy Ś w iętej w idzi w C h ry stu sie allo n k ai allon, ale n ie allos ka i allos. To użycie ro d z a ju n ija k ie g o i m ęskiego w sk a z u je n a w łaściw y k ie ru n e k ro zró żn ie n ia m iędzy osobą i n a tu rą , czego je d n a k G r z e ­ g o r z bliżej n ie o pracow ał. Ow szem , p rz y jm u ją c stoickie o k reśle n ie in d y w i­ d u u m (ousia + diotetes), p ojęcie osoby jeszcze zaciem nił, co k ry ło w sobie niebezpieczeństw o d u alizm u osób w C hry stu sie.

N ie p o m ija a u to r ta k ż e k ró tk ie g o om ów ienia chrystologii zachodniej tego okresu. W praw dzie k o n tro w e rsje ch rystologiczne m iały m iejsce n a W schodzie, a le i n a Z achodzie zn a jd o w ały sw ój oddźw ięk. A ni H i l a r y z P o i t i e r s , a ni H i e r o n i m nie doszli do fo rm u ły un a persona in dua b u s n a tu ris. T ra f ­ n ie w y ra ż a się o jedności C h ry stu s a A m b r o ż y : N on en im a lte r erat e x

P atre e t a lte r e x M aria, sed q u i erat e x P a tre ca rn em su m p sit e x M aria. S p e-

k u la ty w ijie tego je d n a k A m b r o ż y nie zgłębia, z a d o w ala ją c się p ra k ty c z ­ n ie p o w tó rze n iem S oboru N icejskiego. A u g u s t y n m ocno p o d k reśla je d ­ ność p odm iotu w C h ry stu sie P a n u : Id e m ipsę et hom o et D eus — D eus hom o. Jed n o ść C h ry stu sa nie je s t w y n ik ie m zjednoczenia się obu n a tu r, ale o p iera się n a osobie Słow a, k tó re lu d z k ą n a tu rę p rzy ję ło do jed n o ści z sobą (in u n i­

(4)

lu d z k iej n a tu ry z osobą S łow a p rzy z n a je A u g u s t y n w ielk ie znaczenie duszy d u chow ej: V e rb u m particeps e f f e c t u m est carnis ra tio n a li an im a m e ­

d ianie. ' J e ś li chodzi o owo zjednoczenie (cohaerere) S łow a i duszy, A u g u ­

s t y n za d o w ala się p ro sty m stw ie rd z en iem zjednoczenia bez zm ieszania. M am y ta k ż e u A u g u s t y n a p ro b lem psychologii C h ry stu sa P a n a , gdzie dusza o d g ry w a ro lę fa c to ris theologici.

W p rzed d zień S o b o ru E feskiego m am y d w a głów ne n u rty w chrystologii. A le k s a n d ry jsk i w y ra ża się w fo rm u le : „Bóg s ta ł się człow iekiem ”, a nie „z stą p ił w człow ieka”. D ru g im je s t n u r t an tio ch e ń sk i, któ reg o p rz e d sta w ic ie ­ lem b y ł m iędzy in n y m i T e o d o r z M o p s w e s t i i . T en o d rzu c ają c sta n o w ­ czo sc h em a t Logos — sarks, p rz y jm u je sc h em a t Logos — anthropos: „ je d e n i te n sam Bóg, Słow o i C złow iek”. N iestety oprócz te j o rto d o k sy jn e j fo rm u ły z n a j­ d u je m y u T e o d o r a inną, n ie fo rtu n n ą : in n y bow iem Bóg Słowo, a in n y człow iek, a le ije d e n prosopon. W edług a u to ra tą d ru g ą fo rm u łą chce T e o d o r p o d k reślić różnicę n a tu r, k tó re znow u p o ró w n u je do zjednoczenia duszy z ciałem . T e ' o d o r p rz y jm u je a k ra n hen o sin —- n ajw y ższą jedność B óstw a z człow ieczeństw em , a le w ik ła się w jej u za sa d n ien iu . W k ażd y m razie, ja k ­ ko lw ie k jeszcze m ętnie, w sk az u je d rogę do ro zw ią zan ia p ro b lem u : różnicy n ależy szukać n a płaszczyźnie n a tu r (p h yseis = hypostaseis), a jed n o ści — n a płaszczyźnie osoby (prosopon), ale nie w iedząc, ja k ją odróżnić od k o n k re tn e j n a tu ry (physis), p o p ad a w sprzeczności. A u to r re h a b ilitu je w p ew n y m sto p n iu opinię T e o d o r a , k tó ra w ogniu polem ik, rozgorzałych zw łaszcza w okół tzw . T ria capitula, za w iele chyba u cierp iała.

W trze cie j części z a jm u je się a u to r o k rese m Soborów E fejskiego i C hal- cedońskiego. W tym o k resie K ościół zachodni, k tó ry dotąd w k o n tro w e rsja c h ch rystologicznych trz y m a ł się n a uboczu, in te rw e n iu je w sposób decydujący. N a p o cz ątk u V w. n ie qhodzi już o p raw d ziw e B óstw o i człow ieczeństw o C h ry stu sa P a n a , ale o sposób ich zjednoczenia. C y r y l A l e k s a n d r y j ­ s k i i jego zw olennicy s ta ją m ocno w obronie jedności osoby Z baw iciela: te n sam je s t Bogiem i człow iekiem , dlatego też Jego M a tk a je s t p raw d ziw ie

th eotokos. A ntiocheńczycy n a to m ia st, w y b ija ją c siln ie różnicę m iędzy n a tu rą

B oską i lu d z k ą C h ry stu s a P a n a , m a ją kło p o ty z w y ja śn ie n ie m ich zjed n o cze­ nia. P rz y te j o kazji p rz e d sta w ia a u to r chry sto lo g ię N e s t o r i u s z a , k tó ry z załpżeń szkoły an tio c h e ń sk ie j w y cią g n ął s k ra jn e w nioski i o sk a rż y ł C y ­ r y l a o a p o lin ary zm . N e s t o r i u s z szczerze p ra g n ą ł w y ja śn ić ontyczną jedność C h ry stu s a P an a, ale — zaznacza a u to r — nie był do tego n ależycie przy g o to w an y i p o p ad ł w h e re z ję zw a n ą n esto ria n iz m e m (dualizm n a tu r i d u alizm osób, tw o rzą cy ch je d n ą m o ra ln ą osobę zw a n ą prosopon). P rz e c i­ w ień stw em n e s to ria n iz m u je s t n a u k a C y r y l a A l e k s a n d r y j s k i e g o , k tó rą a u to r sp ro w ad za do trze ch isto tn y c h p u n k tó w : 1) Nie m ożna oddzielać n a tu r w C h ry stu sie. 2) W łaściw ości (idiom ata) nie w olno rozdzielać n a dw a ró żn e podm ioty, bo p rz y słu g u ją one tem u sam em u i je d n em u , ja k im je s t Logos. 3) Logos zjednoczony je s t z ciałem ożyw ionym duszą ro zu m n ą przez sw ą h ip o stazę (k a t’hypostasin).

S obór E feski, p rz y jm u ją c za n o rm ę w ia ry sym bol nicejsk i, u zn a je za zgodną z nim n a u k ę C y r y l a , a p o tę p ia N e s t o r i u s z a . N a soborze nie zabiegano o u łożenie now ego sym bolu, poniew aż ojcow ie soborow i byli zdania, że sym bol n ic e jsk i całkow icie w y sta rc z a ł do ro zstrz y g n ięc ia p r o ­ b le m a ty k i w y w o łan ej przez N e s t o r i u s z a . Je d n ak o w o ż so b ó r te n nie w y w iąz ał się w p ełn i ze sw ego zad an ia, ja k im było w y ja śn ie n ie zadaw nionego p ro b lem u przez w y d an ie dogm atycznego orzeczenia, k tó re by ja sn o w yraziło, n a czym polega jedność, a n a czym d ualizm C h ry stu sa P an a. R ola ta p rz y ­ p a d ła w ud ziale Soborow i C halcedońskiem u, do k tó reg o zw o łan ia przy czy ­ niły się polem ik i m iędzy zw o le n n ik a m i i p rze c iw n ik a m i C y r y l a . Ci o s ta t­ ni z a rz u c a li m u, że p o d k re śla ł p rz e sa d n ie jedność C h ry stu sa, za cie ra ją c ty m sam ym różnicę n a tu r. P rz eh o lo w a n ie w je d n y m lu b w d ru g im k ie ru n k u mogło ła tw o doprow adzić do now ych błędów , co się też stało. N iek tó rzy (zw ła­

(5)

szcza E u t y c h e s i D i o s k u r ) , trz y m a ją c się niew olniczo w y ra że ń С y- r у 1 a w y rw a n y c h z k o n te k stu (m ia p h ysis to u T h e o u Logou se sa rko m e n e ■p o chodzenia apolin ary sty czn eg o ), oraz że C h ry stu s je st z dw óch n a tu r (ex

dyo p h yseo n ) d ali początek m onofizytyzm ow i. P rzy czy n ą n ie p o ro z u m ie ń była

ta k ż e płynność te rm in o lo g ii (ousia, physis, hypo sta sis, p ro sopon ), k tó r ą nie w szyscy je d n ak o w o rozum ieli.

T erm in o lo g ię tę n ależało u sta lić i uściślić, w czym w ielk a zasługa p rz y ­ p ad ła P r o k l u s o w i , F l a w i a n o w i i B a z y l e m u z S e l e u c j i , k tó reg o a u to r zw ie n a jb a rd z ie j u ta le n to w a n y m teo lo g iem n a Soborze C hal- cedońskim , a zw łaszcza p apieżow i L e o n o w i I. P r o k l u s w y ra ża jasn o do g m at w fo rm u le: „ J e d n a h ip o sta z a w dw óch n a tu ra c h ”, w zględnie: „ J ed n a osoba Boga S łow a w cielonego” (m ia p h ysis to u T h e o u L ogou sesarkom ene). T a k ą sa m ą n a u k ę p rz e d sta w ia F l a w i a n w liście do L e o n a , chociaż n ie fo rtu n n e w y ra że n ie F l a w i a n a o je d n ej osobie z dw óch n a tu r zaszo­ kow ało p ap ieża, w idzącego w ty m zjednoczenie n a płaszczyźnie n a tu r. Tę ta k ż e n a u k ę p rz y jm u je S obór C hałcedoński. S obór o d ró żn ia jąc p ojęcie osoby (h yp o sta sis) od n a tu ry (p h y s is) u n ik a m onofizyckiej sym biozy n a tu ry B oskiej z ludzką. C h ry stu s je s t je d n ą osobą S yna Bożego istn ie ją c ą w dw óch n a t u ­ rach . S obór m u siał się ta k w y razić, by z je d n e j stro n y u w y d atn ić różnicę obu n a t u r bez ich uszczu p lan ia, zm ieszania, ro zd z iele n ia i ze w szy stk im i sw ym i w łaściw ościam i, a z d ru g ie j p o d k reślić jed n o ść i jedyność osoby i to B oskiej. O jcow ie z d a w ali sobie sp raw ę, że chcąc położyć k re s niekończącym się sporom , n ależ ało w ejść w sam o m e ritu m k o n tro w e rs ji i je j term inologii, gdyż w p rze ciw n y m raz ie ro zw ią zan ie byłoby niem ożliw e. P rz y ję li przeto fo rm u łę z a w a rtą rzeczow o w O b jaw ie n iu , k tó re j je d n a k p o p ra w n e ujęcie było p rze d m io te m długich i z a ż a rty c h n ie ra z kłótni.

S obór C hałcedoński, chociaż za p u n k t w y jśc ia bierze sym bol nicejski, je d n a k — zd a n ie m a u to ra — jego chry sto lo g ia je st an agogiczna (oddalona): u jm u je C h ry stu sa sym etry czn ie, p oniew aż obie n a tu ry a k c e n tu je jednakow o, w p ro s t i bezpośrednio. W y su w ając bow iem z tą sa m ą jasn o ścią i bezp o śred - nością n a tu r ę B oską i L udzką, um o żliw ia w zniesienie się od tej o sta tn ie j do ta je m n ic y B oskiej osoby C h ry stu sa . T ym czasem fo rm u ła C y r y l a (m ia

p h y sis to u T h e o u L ogou se sa rko m e n e) je s t k atag o g ic zn a (odgórna): b ezpo­

śred n io i w p ro s t a k c e n tu je p h ysis Słow a, a lu d z k ą n a tu r ę zaznacza ja k b y drugo p lan o w o w im iesłow ie se sa rko m e n e (w cielona). Za to m ocniej u w y d a tn ia jed n o ść osoby w C h ry stu sie i Je j B óstw o i h isto ry c zn y c h a r a k te r W ciele­ n ia — Słow o stało się ciałem .

D zieło G r i l l m e i e r a je s t g ru n to w n e. A u to r w y k a z u je n iezw y k łą z n a ­ jom ość O jców i p isa rz y w czesn o ch rześcijań sk ch . U w ażnie śledzi bieg i rozw ój ich m yśli. U m ie połączyć w n ik liw ą a n a liz ę z sy n tezą, dzięki czem u czy teln ik n ie gubi się w ro zległym m a te ria le , w k tó ry m o rie n ta c ję u ła tw ia m u n ad to b ardzo szczegółow y indeks rzeczow y i słów g reck ich i łaciń sk ich . Z dzieła p rz e b ija w ie lk a e ru d y c ja a u to ra , a jej dow odem są liczne p rzy p isk i i po ­ w oły w an ie się n a b o g a tą lite r a tu rę . T rzy m a się k o n se k w e n tn ie w y tyczonej n a p o czątk u linii, tj. p rz e d sta w ie n ia p ró b i usiłow ań, n a ja k ie zd obyw ali się m yśliciele om aw ianego okresu, chcący zgłębić m is te riu m o n tycznej s tr u k tu r y Boga C złow ieka. T ym się tłum aczy, że in n e zag ad n ien ia chrystologiczne ze­ szły p o n ie k ąd n a m argines. U w y d a tn ia też dobrze tru d n o śc i i ślepe uliczki, w ja k ie zapęd zili się, ile k ro ć ch cieli trzy m ać się sztyw no m odeli filozofii h elle ń sk ie j, czego re z u lta te m b y ł ta k ap o lin ary zm , ja k n e sto ria n iz m i m ono- fizytyzm . D opiero k ie d y w św ie tle w ia ry od n ic h odstąpiono, w zględ n ie je zm odyfikow ano, ^zdołano należy cie u ją ć d ogm at W cielenia. D roga ta była d łu g a i m ozolna.

A u to r zaznacza je d n a k , że sobór m ógł ogłosić sw e dogm atyczne orzecze­ n ie bez d efin io w a n ia m etafizy czn ej tre śc i pojęć (osoby, n a tu ry ). C elem soboru n ie je s t bow iem n a u c za n ie filozofii, ale słu żb a głoszeniu i w y ja ś n ia n iu B o­ żego O b jaw ien ia. I to w łaśn ie O b jaw ie n ie dom agało się ro zró żn ie n ia m iędzy

(6)

osobą i n a tu rą . R zeczą filozofii będzie zgłębiać i u sta la ć ich d o k ła d n ą treść. W ypada a u to ro w i życzyć, by i n a s tę p n e to m y m ogły się u k az ać ja k n a jp rę ­ dzej.

ks. Ig n a cy B ieda S J , W arszaw a

M ieczysław M A LIŃ SK I, Jo h a n n es P aul II. S e in L e b e n vo n ein e m F reund

erzä h lt, F re ib u rg -B a se l-W ie n 1979. V erla g H erd er, s. 384.

W yrażony w p o d ty tu le c h a r a k te r tej b io g ra fii tr a fn ie dopow iada' ks. S ta ­ n isław D z i w i s z: „M ietek h a t w ie d e r e in m a l ein B uch ü b e r sich se lb st g e sch rieb e n ” (s. 237). I to n a w e t n ie w y g ląd a n a za rzu t. P rz y ja c ie l piszący b io g rafię p rz y ja c ie la nie m oże po m ijać siebie, n a w e t gdy u siłu je u su w ać się w cień. T u zaś i cien ia b r a k i to — ja k w y n ik a z le k tu ry — nie ty lk o pod w ło ­ skim niebem . A u to r p rz e d sta w ia b ow iem J a n a P a w ł a II w różnych okolicznościach, m iejscach, m ia sta ch , k ra ja c h czy k o n ty n e n ta c h . O p iera się p rzy ty m n a w łasn y ch sp o tk a n ia ch , p o siłk u je w ra ż e n ia m i ludzi zn an y ch i m niej zn a n y ch obecnem u papieżow i, w y k o rz y stu je re a k c je p rasy , r a d ia i te ­ lew izji, u k a z u je K aro la W o j t y ł ę , księdza, p ro feso ra, bisk u p a, a rc y b isk u ­ pa, k a rd y n a ła i papieża. O sobista znajom ość i p rzy ja ź ń sp raw ia , iż p o w sta je z tego b io g rafia szczególna, tc h n ą c a sw o isty m au ten ty z m e m .

K siądz M a l i ń s k i zaczyna ją od d w u p oczątków jednocześnie. R oz­ d ział pt. „16 p a ź d z ie rn ik a 1978 ro k u , godzina 17.30” o tw ie ra życiorys J a n a P a w ł a II, by w rócić w sp o m n ie n ia m i do K a ro la W o j t y ł y z ro k u 1940. J e s t to p o cz ątek ich znajom ości, k tó ra z czasem p rz e ro d z iła się w przy jaźń . O baj n ie byli w ów czas n a w e t se m in a rz y stam i.

T ej dw uczłonow ości rozdziałów a u to r p o zo staje m niej czy b ard z iej w ie r­ ny. P ierw szym , chronologicznie ułożonym dziesięciu dniom p o n ty fik a tu J a n a P a w ł a II n ie u sta n n ie to w arz y szą w sp o m n ie n ia o b ejm u ją ce okres od 1940 do 1964 roku, czyli do trzeciej se sji S o b o ru W aty k a ń sk ieg o II. C z y te ln ik od­ św ieża w y d a rz e n ia sp rzed dw óch la t. N a now o p rzeży w a e n tu z ja z m polskich środow isk w k r a ju i za g ran ic ą, uczestniczy w początk o w y m zaskoczeniu św iato w ej opinii, k tó ra p rz e ra d z a się w szybkim czasie w nie m n ie j w y m o w ­ ny zachw yt. A u to r ra z je s t je d n y m z tłu m u , in n y m razem w idzim y go w g ro ­ nie znajo m y ch papieża, kied y indziej n a p ry w a tn e j a u d ie n c ji u J a n a P a w ­ ł a I I albo w e rtu ją c e g o d o n ie sie n ia p raso w e czy u d zielająceg o w yw iadu.

R ów nocześnie — w łaśn ie w ow ych w spom nieniow ych p a rtia c h — p ozw ala on śledzić cz y te ln ik o w i życie m niej lub w cale m u n ie zn a n e J a n a P a w ł a II. A u to r p rz e d sta w ia w gro n ie zn ajo m y ch i p rzy ja ció ł z czasów o kupacji, la t se m in a ry jn y c h , b y ty m sam ym n aszkicow ać jego drogę in te le k tu a ln e g o i d u ­ chow ego rozw oju, k tó reg o n a s tę p stw e m je s t a k ty w n a w sp ó łp rac a w re d a g o ­ w a n iu d o k u m e n tó w S oboru W a ty k ań sk ieg o II.

Ś rodow isko początkow o p ra w ie w yłączn ie k rak o w sk ie obecnego pap ieża rozszerza się n a in n e polsk ie ośrodki, a w m ia rę u p ły w u czasu i z a jm o w a­ nych stopniow o f u n k c ji p rze k ra c z a n ie ty lk o g ran ic e k ra jó w , ale i k o n ty ­ nentów . P o lsk ie k r a jo b ra z y łączy osoba p ap ież a i n a r r a to r a z p a n o ra m ą na p rz y k ła d C a ste lli R o m an i w ra z z jej cyp ry sam i, o liw kam i czy pizzą. K aro l W o j t y ł a ja w i się ja k o se m in a rz y sta, w ik a ry , d o k to ra n t czy piszący h a ­ b ilita c y jn ą ro z p ra w ę n a te m a t М аха S c h e l e r a . .J a k o poeta zaś d a je się poznać pod p se u d o n im e m A n d rz e ja J a w i e n i a .

P o czy n ając od rozd ziału 11, a u to r m o d y fik u je nieco sw oją k o n stru k c ję . Do chronologii pie rw sz y ch d n i p o n ty fik a tu dołącza się d ziałalność d u sz p a ­ s te rs k a O jca św. T o w arzyszym y m u w M en to relli, zagu b io n y m w p o d rzy m - skich g ó rac h m iejscu pielg rzy m k o w y m p olskich z m artw y ch w sta ń có w , w A sy­ żu u g ro b u św. F ra n c isz k a i św. K ata rz y n y , w rzy m sk im sp o tk a n iu z z a k o n ­ n y m i sio stra m i, w je d n e j z cotygodniow ych a u d ie n c ji ogólnych, w podróży

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wobec różnorodnych dzisiejszych możli­ wości kształtowania liturgii szczególnie w dni powszechnie, posługiwanie się przez wiernych mszalikiem zależy w dużym

[r]

W związku z tym autor stara się rzucić pew ne św iatło na zagadnienie, jak pogodzić w ia ­ rę — do pewnego stopnia — narzuconą jednostce przez

Rozwój i postęp, które dokonują się stopniowo, mogą być przyśpieszone w m iarę coraz lepszego poddania się kierownictwu Chrystusa jako sile napędowej i

T utaj źródła ch rześcijań sk ie są

Jeżeli staw ia się zarzut, że w iara nie fascynuje i nie jest ogniem, w arto się z kolei spytać, co sami zrobiliśmy, aby rzeczywiście gorzała. Odnośnie do

Autor konkluduje: „Kiedy Kościół mówi o zakończeniu albo o dopełnie­ niu objaw ienia z końcem okresu apostolskiego, oznacza to, że okres objaw ie­ nia

Autor konkluduje: „Kiedy Kościół mówi o zakończeniu albo o dopełnie­ niu objaw ienia z końcem okresu apostolskiego, oznacza to, że okres objaw ie­ nia