Andrzej Werner
Brzozowski - krytyk i
powieściopisarz?
Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 2, 27-40
Andrzej Werner
Brzozowski — krytyk
i powieściopisarz? *
P y ta n ie o p rio ry te t k tórejś z licznych sfer działalności Brzozowskiego — czy był przede w szystkim filozofem, k ry ty k ie m litera c kim, pu b licy stą społecznym , czy może pow ieściopi- sarzem ? — jest bezzasadne. K o n sty tu ty w n ą cechą sty lu jego m yślenia jest w łaśnie ich w spółistnienie, w ielostronność form w ypow iedzi i b rak p rzedm io tow ych granic w zakresie zjaw isk k u ltu ry . K u ltu ro tw órcza działalność człow ieka ma w edług Brzozow skiego c h a ra k te r jednorodny. A utonom ia poszcze gólnych dziedzin: filozofii, lite ra tu ry , sztuki, a n a w et nauki, je st zjaw iskiem w znacznej m ierze p o zornym ; zarów no idh geneza, jak i fu n k cje mieszczą się na w spólnej płaszczyźnie, zawsze odnaleźć m oż na język in te g ru ją c y rzekom o rozbieżne k ieru n k i za interesow ań. Je st to zarazem najw łaściw szy język opisu i in te rp re ta c ji, w każdym razie — najb ardziej doniosły. 'Ową płaszczyzną będzie niezm iennie sa mo życie — z w łaściw ą tem u pojęciu niejednoznacz nością, językiem zaś antropologia filozoficzna. Filozofia, sztuka, k ry ty k a — są podporządkow ane ty m sam ym w ym ogom nieprzerw anej twórczości (czynu, pracy), konsty tu ow an ia się jak o podm iotu
* Szkic ten jest fragmentem większej całości.
Jedność Brzo zowskiego
A N D R Z E J W E R N E R
28
Przekonanie o powadze sztu ki
w opozycji do św iata przedm iotow ego. Są to form y życia, ek sp resje św iatopoglądu tw ó rcy — św iadom e albo nieśw iadom e. K ażdy gest je st fak te m znaczą cym, choć zazw yczaj w sposób niebezpośredni, u w i k łan y w fałszyw ą św iadom ość, rozum ianą jako m e chanizm o c h a ra k te rz e bądź to psychologicznym , bądź socjologicznym .
Rozum ienie sztuki przez Brzozow skiego jest s k ra j n ym przeciw ień stw em w szystkich teorii p o d k reśla jących jej zabaw ow y, skonw encjonalizow any cha ra k te r. W szystkie p rób y o d eb ran ia sztuce pow agi — pojm ow anej ty lko jak o zw iązek z życiem — czy to przez nadaw an ie jej s ta tu s u łatw ej rozryw ki, d zie dziny konsum pcji kulturalniej, czy też p rzez o to czenie n im bem wyższego w tajem niczenia, n ied o stęp nego dla zw ykłych profanów , sam ow ystarczaln y m dla siebie celebrow aniem „ a rty zm u ” — zw alczał Brzozow ski ko n sekw entnie w całym o kresie sw ojej tw órczości k ry ty c z n e j, począw szy od dw óch k a m panii: „sienkiew iczow skiej” i „m iriam ow sk iej”, k tóre stanow ić m ogą p rz y k ła d y 'kolejnych i w za jem n ie u zu p ełn iający ch się u d e rz e ń w obydw ie fo r m y poniżenia sztuki.
Oczywiście każda z owych dziedzin przem aw ia w łas n y m językiem , k tórego znajom ość jest w stęp nym w aru n k iem in te rp re ta c ji i dalszego p rzek ład u , co w ięcej, sam w y bó r języka, form y w ypow iedzi jest fak tem znaczącym w sferze św iatopoglądow ej. Brzozowski w yraźnie różnicow ał zadania, jak ie s ta w iał p rzed sobą, w y b ierając ta k ie czy in n e w ciele nie dla w łasny ch m yśli: od ab strakcyjneg o w y k ła du filozoficznego do form y pow ieściow ej. Podob nie tra k to w a ł p ro b lem form y w obrębie każdego dzieła literackieg o z osobna. Dość często w y rażan o przekonanie, że Brzozowsiki an alizując przenik liw ie w szelkie odcienie m yśli zaw artej w lite ra tu rz e , sfe rę in te le k tu a ln ą dzieła, był całkow icie głuchy na jego cechy sw oiste, n a arty zm , piękno. W ydaje się to nieporozum ieniem . P ły n ie ono być może stąd , że dla Brzozowskiego w ty m m iejscu pro b lem się
29 B R Z O Z O W S K I — K R Y T Y K I P O W I E S C I O P I S A R Z zaczynał, a nie kończył, że form a jak o zjaw isko autonom iczne dla niego nie istn iała. U znaw ał w praw dzie, że zagadnienia form alne m ogą być dla a rty sty w łaściw ym celem, „treścią” utw oru, lecz w tedy problem em cen traln y m staw ało się dlań to, co w łaśnie zostało celowo pom inięte, choćby ów fenom en obojętności w obec stw orzonego przez sie bie św iata. Brzozowski rad y k aln ie przezw yciężył dualizm treści i form y; „treść” w ypow iedziana przez inną „form ę” nie b yła d la niego tą sam ą treścią. I w łaśnie problem przekładu, św iatopoglądow e zna czenie w yboru form alnego to b y ły dlań kw estie najw ażniejsze, n ajb ardziej fascynujące. Pozornie zam kn ięty w sobie jako dziedzina w pełn i autono m iczna, jest w ybór form y w ostatecznej instan cji w yborem o c h a ra k te rz e etycznym — p isał Brzozow ski i b ył w tro p ie n iu znaczeń u k ry ty c h m istrzem niedoścignionym . Sens tak i m iały dla niego zarów no n ajb ard ziej in d yw id u alne właściwości stylu d a nego pisarza, ja k i, w m odelow ym uogólnieniu, ga tu n k i literackie. K ażdy z nich stw arza bow iem określoną p ersp ek ty w ę w idzenia rzeczyw istości ludzkiej, o kreślony sto su n ek do w artości zaw arty ch w św iecie przedstaw ionym .
L ite ra tu ra intereso w ała Brzozowskiego przede w szystkim jak o jed e n z najb ard ziej znaczących te renów , na k tó ry ch o bjaw ia się samo życie, ty m b a r dziej in teresu jący , że św iadom ie tw orzony dla po znania, w yrażenia czy usensow nienia rzeczyw istości ludzkiej. A le warsltwa znaczeń założonych przez tw órcę to dla Brzozowskiego ty lk o jed en z elem en tów w izji, k tó rą sobie n a podstaw ie u tw o ru w y tw a rza, i to m oże nie najw ażniejszy. Tw órca raczej zdradza poprzez dzieło siwój św iatopogląd, niż go w sposób b ezpośredni w yraża; od słów często b a r dziej znaczące je s t m ilczenie, b rak określonych m yśli czy em ocji, to, co m ogło czy pow inno było się pojaw ić, a zostało pom inięte. I w reszcie w ybór fo r m y — też p rzez k ry ty k a lepiej ro zum iany niż w a u torskiej świadomości. C h arak tery sty czn e zresztą,
Forma i treść
Dzieło i św ia topogląd
A N D R Z E J W E R N E R
30
Własne prob lemy krytyka
że i d y sk u rs filozoficzny p o tra fił B rzozow ski w po dobny sposób odczytyw ać. Rów nież i ten języ k nie je s t w p ełn i p rzezroczysty, a w yrażone in te n c je a u to ra n ie są rów noznaczne z p raw d ą jego św ia topoglądu.
M etodologiczna nieufność wobec au to rsk iej św iado mości i w iążąca się z nią zależność badanego p rz e d m iotu od zespołu p y ta ń , k tó re k ry ty k zadaje dziełu, p y ta ń w ty m p rzy p ad k u szczególnie p ry n cy p ia l nych — w szystko to w yrobiło Brzozow skiem u opinię k ry ty k a m ów iącego w yłącznie o swoich problem ach , bez k o n tak tu z p rzedm iotem , w tłaczającego ów p rzed m io t we w łasne schem aty m yślow e. Jeg o a r ty k u ły k ry ty czn e m ogły być w edle tej o pin ii p e rła m i in te le k tu , lecz w y p aro w ała z nich sam a lite ra tu ra , pozostał ty lk o Brzozow ski. W yspiański Brzozow skiego m iał być n a p rzy k ła d zjaw iskiem c iek a w ym , ale bez jak iejkolw iek styczności z ż y jący m tw órcą.
P rz esła n k i tej opinii są zapew ne trafn e. U dział św ia topoglądu badacza, owej — jak pisał W yka — „w izji celu finalnego lite r a tu r y ” (i w ogóle człow ieczeń stw a) b y ł nie ty lk o olbrzym i, ale n aw et decy d u jący o każdej o p eracji k ry ty czn ej. Był nie ty lk o — w m yśl teoriopoznaw czych założeń au tora — koniecz nością, ale stanow ił w artość, przesłanie k ry ty k i jak o sam odzielnej twórczości, w a ru n e k jej sensow nego udziału w św iecie k u ltu ry . K ry ty k a jest rów nież, podobnie ja k filozofia i sztuka, form ą sam ookreśle- nia siebie w św iecie, czynem n a najw yższą m iarę. „P ierw szy m p y tan iem , z jak im należy zwrócić się do k ry ty k a , jest: kim jesteś, jaki k ieru n e k p rag n iesz n adać św ia tu ? ” A le w artością je s t dla Brzozow skie go nie ty lk o twórczość w łasn a, lecz rów nież cudza. B ad an y przedm iot, zanim stał się d la k ry ty k a p rzedm iotem w łaśnie, b y ł żyw ym działającym p o d m iotem , n iep o w tarzaln ą jed n o stk ą. I zadaniem k r y ty k a jest zrozum ienie tej odrębności, dialog z tw órcą nie okaleczonym , ale tak im , jakim się czynił. Roz p ięta na tych biegunacih działalność k ry ty k a s ta je
31 B R Z O Z O W S K I — K R Y T Y K I P O W I E Ś C I O P I S A R Z się czym ś p aradok saln y m : być n ieustann ie sobą i n ieu stan n ie w ychodzić poza siebie. Brzozowski zdaw ał sobie z tego spraw ę, lecz nieosiągalność id ea łu nie m ogła zniw elow ać sam ego dążenia. N iew iele też w naszej k ry ty ce pow stało tak przenikliw ych p o rtre tó w literack ich czy w ogóle duszoznawczych, ja k te, skreślone rę k ą „zam kniętego w kręg u w łas nych p roblem ów ” k ry ty k a . W yspiański w łaśnie, Żerom ski — m im o protestów pisarza, N orw id, K a sprow icz, Czechow, D ostojew ski, Lam i w iele in nych, łącznie z tym i, k tóre żółcią był pisane: Sien kiewicz na przykład.
Podobny dylem at w prow adza stosow ana przez Brzo zowskiego socjologiczna p ersp ek ty w a bad an ia zja w isk k u ltu ry . Rodzi się on w punkcie zetknięcia ak tyw istycznych, w o lu n tary sty czn y ch w artości, przekonań o nieredukow alności ludzkiego istnienia, a więc i efek tu tw órczego działania, z tak ą p e rsp e k tyw ą badaw czą, gdzie p a rty k u la rn y fa k t k u ltu ry jaw i się zawsze jak o elem ent w ielkich procesów historycznych o podłożu, w ostatecznej instancji, ekonom icznym , zw iązany z nim i nie ty lk o funkcjo nalnie, ale i genetycznie (choć od „ekonom icznego w u lg ary zm u ” b ył Brzozowski ja k najdalszy). W kon k retn y m positępowaniu badaw czym Brzozowski od dziela genezę, globalne, aposterioryczne spojrzenie k ry ty k a od czasu teraźniejszego, w k tó ry m tw orzy autor. Z anim go um iejscow i w historycznym p ro cesie, poszuka tego, co b y ło lub mogło być tw ó r cze, zap y ta o ów p ierw iastek irraductibile quid, o to, czy ostał się on w histo rii. Nigdy nie zacznie od stw ierdzenia, że dany au to r był tylko epifenom enem jakiegoś procesu, dhoć nieraz p rzy jd zie m u na ta kim stw ierdzeniu zakończyć. Będzie to wszakże n a j cięższe oskarżenie. Człowiek jest zarówno autorem , jak i akto rem histo rii — to zdanie M arksa uznał Brzozow ski za n ajcen n iejszy drogowskaz.
Zarów no sform ułow ania program ow e, jak k o n k ret na działalność k ry ty czn a Brzozowskiego u k ład a ją się w zw artą p ersp ekty w ę m etodologiczną oglądu
Fakty kultury „Człowiek jest autorem i aktorem historii”
A N D R Z E J .W E R N E R 32 A ntypozyty- w istyczne na staw ienie Pow ieściopi- sarstwo i krytyka
lite ra tu ry i w ogóle k u ltu ry . Nie jest to tylko p ro gram k ry ty k i literack iej; sam Brzozowski zresztą nie uznaw ał gran icy pom iędzy k ry ty k ą a n a u k ą o lite ra tu rz e . Dążąc z jed n ej stro ny do elim inacji sądów dow olnych, z drugiej, zgodnie ze sw ym s k ra j nie an typ o zy ty w istycznym nastaw ieniem , w yśm ie w ał „naukow e złudzenia” odgradzające jakąk o lw iek refleksiję hu m an isty czną od sfery w artości. Brzo zowski szkicował m odel w pełni uzasadnionej filo zoficznie in teg racji różnych dziedzin h u m an istyki, z uzn an iem swoistości każdego języka, a jednocześ nie możliwością p rze k ład u na w spólną płaszczyznę antropologicznej refleksji, k tó rą 'by m ożna określić, nieco m odernizując, jak o h isto rię idei, czy szerzej — h isto rię św iatopoglądów . T a m odernizacja nie jest przypadkow a: w y d a je się bow iem , że w tym w łaś n ie m iejscu, a nie p rzez pró b y k o n ty n u acji okaleczo nych, bo w yrw an y ch z, całości fragm entów m y śli Brzozowskiego, in spiracja dziełem a u to ra Idei w y dała najciekaw sze owoce.
Zw iązek pom iędzy pow ieśeiopisarstw em Brzozow skiego a jego działalnością k ry ty czn ą i filozoficzną daje się odkryć, rzecz jasna, bez tru d u . O braz dw or ku szlacheckiego, środow iska ludzi w ykorzenionych z h istorii, m artw y ch w sensie społecznym , ekono m icznym , k u ltu ra ln y m , pogrążonych w w ygodnym cierp iętn ictw ie pasożytów — pojaw ia się od W irów począw szy na S a m y m wśród ludzi skończyw szy, będąc jak gdyby żywą ilu s tra c ją do odpow iednich rozdziałów Legendy. Płomienie przyn o szą apoteozę czynu, ludzkiej woli kształtu jącej nieu stan n ie i od podstaw nie tylko losy jej podm iotów , ale w ym ierzo nej na zew nątrz, aby przekształcić całą rzeczyw istość w k ieru n k u w yznaw anych w artości. Je śli za po d staw ow e p y tan ie Brzozowskiego uznać to w łaśnie: ja k człowiek m a się uczynić sw ym w łasnym dzie łem ? — to Płomienie są opowieścią o ludziacih, k tó rzy tak ie zadanie podjęli, realizu jąc je bez w zględu na b ezm iar pośw ięceń, z w łasnym życiem łącznie. Posągow e postaci tej pow ieści, jed y n e j w dorobku
33 B R Z O Z O W S K I — K R Y T Y K I P O W I E Ś C I O P I S A R Z Brzozowskiego, k tó ra zdobyła pew ien czytelniczy rozgłos, choć zapew ne nie najlepszej, są hym nem n a cześć m oralnego absolutu. S a m wśród ludzi, z ko lei, zaw iera niezm iernie w szechstronną analizę i k ry tyk ę p ostaw y rom antycznej, u ro je ń świadom ości oderw anej od życia, a p rete n d u ją c e j do pełnej nad nim w ładzy. K ażdy frag m en t powieści Brzozow skie go, k ażdą postać m ożna odnieść — po dokonaniu odpow iedniego p rzek ład u — do jego m yśli d y sk u r sy wn ej. Są to inaczej ty lk o w yrażone frag m en ty tej sam ej reflek sji nad św iatem k u ltu ry .
Czy jed n a k pow ieści te m ożna trak to w ać jako swo istą choćby — ale ilu strację tam tej p roblem atyki? Je śli na p rzykład p ro jek to w an ą w cyk lu powieścio w ym Dębina, a zrealizow aną częściowo w S a m y m
wśród ludzi w ielką pan o ram ę k ry tyczn ą form dzie
w iętnastow iecznej k u ltu ry i zw iązanych z nim i pod staw życia uznać ze p a ra leln e w stosunku do L e
gendy Młodej Polski zadanie — to czy istotnie nie
m am y tu do czynienia z pow tórzeniem tej samej p ersp ek tyw y oglądu i oceny, uzupełnionej tylko przez szerszy kolory t obyczaj owo-społeczny? B oha terow ie Samego noszą z pew nością fu n k cję re p re zentow ania określonych kulturow o, analizow anych przez Brzozowskiego gdzie indziej postaw ; ich za kres, ca ły ten obszar k u ltu ry , którego m apę ry su je auto r, jest m iarą in te le k tu a ln y c h am bicji powieści, am bicji bez preced en su w polskich dziejach gatunku. Ściślej zaś — jed n ą z m iar; pozostałe mieszczą się ju ż w yłącznie w obrębie swoistego języka tych w łaśnie utw orów Brzozowskiego, są odpowiedzią na pytan ie, dlaczego obok d y sk ursu pisał o n rów nież powieści.
Z auw ażm y, iż stosunek a u to ra do postaci różni się od znanej sk ąd in ąd oceny postaw , k tóre re p re zentują, jest d alek o bardziej w yrozum iały, ciepły. K ażdy z etapów , k tó re przechodzi Rom an O łucki na drodze sw ojej edukacji życiowej, byłby .gdzie indziej osądzony znacznie b ard ziej surowo. Jego ojciec b y ł by tylko n ien aw istn y m Brzozowskiem u szlachcicem
Czy powieści są ilustracją?
Stosunek auto ra do powieści
A N D R Z E J W E R N E R 34
Moralne n aka zy i realia ist nienia
kresow ym , pozbaw ionym jak iejk o lw iek odpow ie dzialności za w artość w łasnego życia i za życie in nych, ty p em sk ra jn ie posożytniczym i szkodliw ym . E m isariusz T raw k a — oszalałym rom antykiem , s p ra w iedliw ie u k a ra n y m za roszczenia swej pozornie w yem ancypow anej m yśli. Są tu niew ątpliw ie ele m en ty tak iej k ry ty k i, rzecz jed n ak nie kończy się na ocenie n aw et n a jb ard ziej obcej Brzozow skiem u postaw y. N aw et (kasztelan O gieński nie jest ty lko w cielającym w szelkie w ad y m ag naterii, żałosnym ale i groźnym w idm em złej przeszłości. P rzy k ład sk rajn y : n ie tru d n o sobie w yobrazić, ja k w 1908 ro ku Brzozowski oceniał p ro g ra m p o lityczny N a- rodnej Woli, dziejow ą skuteczność p ostaw y b o h a te rów Płomieni. Nie u m n iejsza to jed n ak w niczym ich heroicznej wielkości, podziw u, z ja k im przyw o łu je a u to r h isto ryczn e w znacznej m ierze postaci. Z a nim zap yta o słuszność idei, k tó rej pośw ięcili życie, zanim po dd a ją ocenie z p e rsp ek ty w y p rac y — s ta n ą oni p rzed nim ja k o ludzie, piękne, zdolne do n a jw y ż szych pośw ięceń jednostki, realizu jące swój w łasn y absolut m oralny, w ierne sobie aż do ostateczności.
Pow ieści Brzozow skiego w znacznie silniejszym stopniu niż n ajb ard ziej „realisty czn y ” okres jego m yśli u jm u ją życie od stro n y fak tyczn y ch realiów istnienia, a nie ty lk o m o raln y ch nakazów . K ładą nacisk na opór, ja k i staw ia historyczna i biologiczna rzeczyw istość na drodze do spełnienia w artości. Ż y cie jed n o stk i oceniane jest ju ż nie ze w zględu na tę p raw d ę o n ajb ardziej w artościow ym k ieru n ku życia, o ja k ą w alczył sam Brzozowski, ale ze w zglę du n a w ysiłek w ew n ętrzn y , w łożony przez nią dla w y pracow ania sw ojej w łasnej p raw d y , uw ikłanej w tak ie w ybory, jak ie jaw iły się w jej życiu. Ż ad nej z jego pierw szoplanow ych postaci nie m ożna sprow adzić bez resz ty d o fo rm k u ltu ry , h isto ry cz nego typu, k tó ry rep re z en tu ją . W szystkie, choć w różnym stopniu i n a różny sposób, dążą do p rz e k ro czenia ow ego ty p u . Pow ieści Brzozowskiego zalu d
35 B R Z O Z O W S K I — K R Y T Y K I P O W I E Ś C I O P I S A R Z n iają postaci, któ re męczą się w istniejących dla siebie ram adh, p rag n ą je przekroczyć i jeśli n aw et prow adzą egzystencję zew nętrznie uładzoną, to ów niepokój w skazuje, że jest to zgoda osiągnięta jakim ś kosztem , kosztem niebłahym .
Można powiedzieć, że stopień owego niepokoju, od ległość od zam kniętego ty p u , energia ruchu bez kom prom isów — jest m iarą sym patii autora. Je st nią czyn, a nie p rac a — jeśli raz jeszcze odwołać się do tych kategorii — a przecież m owa głównie 0 schyłku tw órczości Brzozowskiego. Przezw ycię żenie poku sy w łasnego szczęścia — tego szczęścia, które się wiąże ze spokojnym przystosow aniem , po zostaniem ,,w ty p ie ” — stanow i dla Brzozowskiego stopień ku wyższem u, „praw dziw em u” człowie czeństw u. Ale to szczęście czy cierpienie płynące z pośw ięcenia nie jest tu — w pow ieściach — po p rostu pom ijane jako coś nieistotnego, koniecznego do odrzucenia, aby oczyścić drogę w yzw oleńczem u czynowi. Ono istnieje, będąc in teg raln y m , n ieu stan nie b ran y m pod uw agę składnikiem św iata. Sła bość, ustępstw o wobec pokusy nie oznaczają już w yroku potępienia, m argines zrozum ienia jest znacznie bardziej szeroki. Bohaterow ie powieści Brzozowskiego nie są już tylko podm iotam i etycz nych pryncypiów , lecz splątan y m w ęzłem woli, n a m iętności, in sty n k tu , zarów no m artw ych, jak 1 p rze z siebie stw arzan y ch pokładów k u ltu ry , zaś ocena n ie w y przedza tu jednoznacznie zrozum ie nia.
P e rsp e k ty w a oglądu św iata ludzkiego w pow ieś- ciadh Brzozowskiego je st całkowicie odm ienna od tej, k tó rą w yznacza jego m yśl dyskursyw na, w pew nym sensie w ręcz przeciw staw na. Bezw zględ na k o n fro n tacja w izji w łasnej z postaw ą będącą p rzedm iotem oceny, gdzie „ty lk o miłość i nienaw iść, tylko w iara i w ola m ają p raw o głosu”, w alka o u zna nie i w cielenie tej w łasnej, jed y n ej praw dy, będącej pro gram em zbaw ienia siebie i św iata, u stę p u je m iejsca różnicującem u, p ełn em u zrozum ienia
oglą-Szczęście i cierpienie
Perspektywa oglądu świata
A N D R Z E J W E R N E R 36
P ow ieść jako synteza sprzeczności
M iejsce utw o rów pow ieścio w ych
dowi. Ton kaznodziejski w y p a rty zostaje przez w y rozum iałość i choć z p raw a oceny, w yboru, a u to r nie zrezygnuje, to ów w ybór nie pozostanie je d y nym isto tn ym śladem batalii. Je śli absolutystyczna k ry ty k a Brzozowskiego b yła rea k c ją n a kryzys r e latyw izm u, w zględności w szystkich ocen, to p e r spek tyw a powieści nie jes't pow rotem do p u n k tu w yjścia, ale zniesieniem przeciw ieństw , sw oistą syntezą. Zbiega się to w pew nym stopniu z całym rozw ojem m yśli a u to ra Głosów wśród nocy: n ie bez znaczenia jest fak t, że najbardziej w artościow e po wieści: S a m wśród ludzi i Książka o starej kobiecie, należą do ostatn iego okresiu tw órczości Brzozow skiego. To je d n a k nie rozw iązuje całego problem u. W ujęciu synchronicznym , a upow ażnia do niego choćby fak t, że rów nież w cześniejsze powieści Brzo zowskiego, n a w e t m łodzieńcze W iry, zaw ierają w spom nianą, a w tedy już jask raw o odm ienną od rów noległej działalności kry ty czn ej, p erspektyw ę; zresztą i nad o sta tn im i pow ieściam i rozpoczął pracę znacznie w cześniej. Jego pow ieściopisarstw o stanow i u zupełnienie czy dopełnienie głównego w ą tk u p rac y m yślow ej. I gdy m owa o całości jego św iatopoglądu, od tego u zupełnienia ab strahow ać nie wolno. Tym b ardziej, iż m am y tu przecież do czynienia z zależ nością o c h arak terze stru k tu ra ln y m i pojaw ienie się odm iennej p e rsp e k ty w y spo jrzen ia w powieściach rzuca rów nież św iatło na filozofię k u ltu ry Brzozow skiego, na jego działalność kry ty czn ą. , A u torow i L e g e n d y zarzucano niejedn o kro tnie zbyt
jed n o stro n n e w idzenie k u ltu rotw ó rczej działalno ści człow ieka i jej efektów , form już stw orzonych, bezlitosną ocenę w m yśl w łasnych, tak bardzo p rze cież sw oistych k ry terió w . Nie było tu m iejsca na jak ąk o lw iek pobłażliwość, zrozum ienie tru d n ości czy odm iennych p u n k tó w w idzenia: zawsze n a jw y ż szy p u łap w ym agań, poniżej zaś w yrok potępienia. K ażdym sw ym zdaniem w zyw ał przed Sąd O statecz n y — p isał K arol Irzykow ski, któż sprostać m ógł żądaniu św iętości i bo h aterstw a duszy? Czy k r y te
37 B R Z O Z O W S K I — K R Y T Y K I P O W I E Ś C I O P I S A R Z rium grzechu zostało dane od Boga i czy oceniam y spraw iedliw ie, red u k u jąc 'bogactwa k u ltu ry ? Teraz widać, w jak w ielkim stopniu b y ł to św iadom y w y bór p ostaw y k ry ty c z n ej, a nie psychologiczna w łaś ciwość „p ro k u ra to rsk ie j” osobowości Brzozowskiego. Być wieszczem, bezw zględnym „sum ieniem in te le k tu polskiego” znaczyło dlań rów nież ograniczenie, w m yśl założonych ideałów k ry ty k i, dla dobra k u l tu ry — ta k jak je sobie Brzozowski w yobrażał. A n a kładało to przecież ry g o ry nie tylko m yślowe, ry go r y znacznie cięższe — te, k tó re realizow ał swoim życiem, jego nieu stan n y m napięciem i pracą.
Jeśli zaś chodzi o p y tan ie o gw arancję kryteriów — p y tan ie tak żywe przecież i męczące w całej m yśli Brzozowskiego, potęgow ane, skoro istotnie do Boga go prow adziło — to w łaśnie rozum iejące, życzliwe przysłuchiw anie się ludzkim niepokojom stanow ić m ogło sankcje bezw zględnej kry tyk i, w tedy tylk o bow iem w yrazy potępienia b y ły dla ludzi, a nie przeciw nim form ułow ane.
K ry ty k a k u ltu ry przebiegała zazwyczaj u Brzo zowskiego na dwóch płaszczyznach. Po pierw sze, b y ły to m odelowe uproszczenia w rodzaju „ stru k tu ry duszy k u ltu ra ln e j” M łodej Polski, pew ien p rze ciętny, ale m odelowo rep rezen taty w n y , ogniskujący rzeczyw iste idee typ przeżyw ania św iata w danej kultu rze. P o drugie: w y b itn i przedstaw iciele d ane go p rądu . To oni bezpośrednio pow ołali do życia i rozpow szechnili ów typ, nie d ają się wszakże do nie go zredukow ać. S tąd potępienie Młodej P olski za w ierać mogło n ad er pochlebne, choć i k rytyczne, p o rtre ty W yspiańskiego, Żerom skiego czy K aspro wicza. Podobnie w p rzyp ad k u rom antyzm u. W po wieściach — a ściślej biorąc w tej ich w arstw ie, gdzie postacie p ełn ią funkcje rep rezen taty w n e w o bec form k u ltu ry — spotykam y obydw a rodzaje po lem iki. W S a m y m wśród ludzi Ogieński, O łucki (oj ciec), Koseccy, T raw ka, w pew nym sensie T ru th — są p rzyk ład am i ty p u pierwszego. Ale ju ż Kom ie- row scy stanow ią najb ardziej w artościow ą k reację
Być wieszczem
Płaszczyzny krytyki k u l tury
A N D R Z E J W E R N E R 38 Stosunek m y śli do życia Kompromita cja postawy romantycznej
ideałów (pozytyw istycznych — ich odpow iednikiem z g ru p y p oprzedniej b y łb y znienaw idzony przez B rzozow skiego Połaniecki. Przezw yciężenie tu n a stęp u je na w yższym już p iętrze. S a m wśród ludzi jest isto tn ie b ardzo am bitną, u n ik aln ą w naszej li te ra tu rz e próbą stw orzenia pow ieści — d ram a tu idei, k ry ty c z n ej p an o ram y k u ltu ry polskiej i europejskiej na p rze strz e n i k ilk u dziesiątków la t X IX stulecia. Idee nie istn ieją tu jed n a k w ab strak cji, są n ie ro zerw aln ie zw iązane z postaciam i, k tó re je rep re z en
tu ją . ,
W ty m w łaśnie punkcie zetknięcia pojaw ia się szczególny dla powieści Brzozowskiego ty p k ry ty k i k u ltu ry . J e s t to p y ta n ie o stosunek m yśli czy sze rzej: całej form y k u ltu ry — do życia, bezpośrednia k o n fro n tacja obu sfer. Jak ie są hipotetyczne, kon k re tn e sk u tki życiowe typow ych postaw ? K o nfron tac ja m yśl — życie pojaw ia się nieu stan n ie rów nież i w całej d ysk u rsy w n ej tw órczości Brzozowskiego. Tam jed n a k rzecz się m usiała kończyć na sam ym , z n a tu ry niem ożliw ym do zdefiniow ania pojęciu: życia.
N ajbardziej oczyw istym p rzejaw em tej .krytyki jest sw oista k o m p ro m itacja postaw y rom antycznej. Sw o ista — bo u k azu jąca osobisty d ram a t ludzi, któ rzy na św iecie idei, w yobrażeń, m yśli u fundow ali sw oje życie. J e st w nich czasem — jak w em isariuszu T raw ce — godność szaleńczej w ierności sobie, ale zarazem coś żałosnego p rz y k o n fro n tacji z nie u ch ro n n ą porażką. P orażka ta budzi w spółczucie, lecz jest jednocześnie sp raw iedliw y m triu m fem ży cia n a d u zu rp acją nieziem skiej m yśli. Brzozowski je st k o n sek w etny : kom prom itacją teo rii profesora T ru th a będzie nieporadność, groteskow y b ałagan jego n a jb ard ziej in ty m n y ch spraw osobistych, łącz nie z życiem erotycznym . Myśl, k tó ra nie zn a jd u je p rze k ład u na język spraw codziennych, k tó ra w tej sferze ok azu je sw oją bezradność, jest w łaśnie — w e dług założeń a u to ra Leg e n d y — nic nie w arta, tu taj tk w ią istotne spraw dziany.
39 B R Z O Z O W S K J — K R Y T Y K I F O W I E S C I O P I S A R Z Je st wszakże w tej k ry ty c e coś więcej niż n u ta złośliwej satysfakcji. Zarów no T ruth, ja k T raw ka b a n k ru tu ją w zderzeniu ze św iatem w łasnej i cu dzej cielesności, z tym , co nieznane, co nie poddaje się m yślow ej kontro li, z in sty n k tem , popędem , nie św iadom ym a przem ożnym dążeniem . Nie tylko oni. W życiu w szystkich niem al boh ateró w tej powieści zmaga się ów św iat „m rocznych, podziem nych bo gów” ze „św iatem słonecznych p ra w ” — jeżeli użyć cytow anego przez Brzozowskiego określenia Hegla. I skoro zawsze w ysiłki m yśli, by opanować, w chło nąć w siebie tę groźną, irracjo n aln ą sferę, okazują się bezowocne — to już nie ty lko z oskarżeniem złej m yśli m am y do czynienia. Sa m wśród ludzi jest po wieścią o tragicznej nieprzystaw alności k u ltu ry do triu m fu jącego św iata „m rocznych potęg” . Je st nie tylko powieścią o h istorii przezw yciężonych idei — nie przypad k iem tak często w rysach bohaterów um ieszczał B rzozow ski ok ru ch y w łasnej postaci (na w et w p rzy p adku owego T rutha). Je st rodzajem bo lesnego k o m en tarza w łasnej pracy m yślow ej, tym , co gdzie indziej m usiało być odrzucone. J a k gdyby ciem niejszą s tro n ą jasn y ch nakazów ; jasn ych ■— bo przecież nakazy zakładać m uszą optym istyczną w ia rę w spełnienie. P rzy zn an iem się do porażki, jak to słowa z Pamiętnika: „N iestety, zastajem y isto t nie św iat, zastajem y siebie”, uznaniem w łasnej przedm iotow ości niezależnych od woli sfer życia. Nie p rzekreśla to jedn ak sensu heroicznego dążenia: trag izm jest im m an e n tn ą cechą tego św iatopoglądu. I w łaśnie powieści, najdalsze od postulatów , n ajsil niej ten m om ent akcentują.
W iążąc Brzozowskiego z an ty in telek tualistyczn ym n u rte m filozofii m odernistycznej, w yznaczanym choćby przez nazw iska Bergsona i Sorela, nie należy zapom inać, że zdobyte tu narzędzia k ry ty k i k u ltu ry staw ały się n ad w y raz niebezpieczne przy odw róceniu ow ej k ry ty k i w k ierun k u k ry ty k u ją cego. Brzozowski był tego niebezpieczeństw a,
potę-Komentarz do własnej pracy m yślowej
A N D R Z E J W E R N E R 40 gowanego zagrożeniem fu n d am e n ta ln y ch p ry n c y piów etycznych, w pełni św iadom y. W łaśnie pow ie ści są n a jp ełn iejszy m może w yrazem napięcia, tr a gizm u, k tó ry w ty m p u n kcie się rodzi.
Ma rację Bu- W ydaje się, że m a rację B urek w iążąc Brzozow-
rek skiego — pow ieściopisarza z pokoleniem tw órców w y ra sta jąc y c h w łaśnie z ty gla ścierający ch się na przełom ie stu leci p rąd ó w m yślow ych, pokolenia To m asza M anna, Jo y c e ’a, M usila, Brocha. Nie chodzi o zaw rotne w artościow anie, lecz o jedyną persp ek tyw ę, dzięki której w yjaśnić m ożna zarów no istn ie jące zw iązki z epoką, jak i an tycypacje przyszłości. D otyczy to zresztą nie ty lk o literack iej spuścizny Brzozowskiego, lecz całej jego m yśli, gdzie proble m ów genezy i n o w atorstw a nie należy oddzielać, w skazując, w jak im stopniu w y rastająca z m oder nizm u reflek sja sta je się c e n tra ln ą pro b lem aty k ą - przyszłej epoki. Z tak im też n u rtem , ow ocującym
w przyszłości arcydziełam i w ieku XX, zw iązał się Brzozow ski jako ppw ieściopisarz. C h arak tery sty czn e, że pisarzem , k tó ry n a prozę Brzozow skiego w y w arł w pływ n a jb a rd zie j bezpośredni ■— był D ostojew ski. Już w Wirach jed en z b ohaterów , poeta, mówił o nim : „któż z nas go nie o k ra d a .” W sensie m yślo w ym Brzozow ski szedł ow ym tra k te m szybciej może od innych. Lecz p rze d e w szystkim szedł nim n a j krócej.