- , « C rr? 8 i ł .
12 stron - ---
ODRODZENIE
Rok III
T Y G O D N I K
Kraków , dnia 17 marca 1946 r. Nr 11 (68)
K O N S T A N T Y G R Z Y B O W S K I
Paralele historyczne
1
„K ie re ń s z c z y z n a “ n ie je s t z ja w is k ie m R o s ji r o k u 1917. „K ie re ń s z c z y z n a “ je s t z ja w is k ie m p o w ta rz a ją c y m się w ep oka ch u s tro jo w y c h p rz e m ia n , w y m a g a ją c y c h d e c y z ji. Jest re a k c ją lu d z i, k tó r z y w ta k ic h ep okach nie chcą się decydow ać. W s ta ro ż y tn o ś c i n a z y w a ła się n a p rz y k ła d M a rc u s T u lliu s C ic e ro : nie chcę b y ć a n i z Cezarem , a n i z B ru tu s e m ; ten d r u g i go o d rz u c ił, następcy Cezara go z lik w i
d o w a li. W p o czą tka ch e ry n o w o ż y tn e j n a z y w a ła się w A n g lii „ d łu g i p a rla m e n t“ : n ie chcę a n i a b s o lu ty z m u S tu a rtó w , amî „ p ra w d z iw y c h lo w e lle r ó w “ s k ra jn e g o p u ry ta n iz m u , a n i C ro m w e lla : p ie rw s i — S tu a rto w ie n im p o g a r
d z a li, d ru d z y — lo w e łle rz y — s p rz y m ie rz y li się z t y m trz e c im — C ro m w e lle m — p rz e c iw ów czesnej „k ie re ń s z c z y ź n ie “ , te n trz e c i zaś ro z p ę d z ił ją z la s k ą w ręce. W p o c z ą tk u e ry n o w o ż y tn e j „k ie re ń s z c z y z n a “ n a z y w a ła się ży- ro n d ą : n ie c h c ia ła an i B u rb o n ó w and Robes- p ie r r e ’a; p ie rw s i je j n ie n a w id z ili, dru g ie g o o n i — ów czesna „k ie re ń s z c z y z n a “ — w y s ła li na szafot, b y oddać rz ą d y ów czesnym s z a b ro w n ik o m , k tó r z y się w te d y n a z y w a li B a rra s , czy T a llie n , czy F ouch é i k tó r z y to r o w a li drogę N a p o le o n o w i B o n a p a rte . P ote m p rz y s z e d ł n a j
czystszy p rz e d s ta w ic ie l ty p u , K ie re ń s k i: ani c a ra t, a n i re w o lu c ja społeczna; d la p ie r w szego b y ł z d ra jc ą , d la d ru g ie j h u m o ry s ty c z n y m ka b o ty n e m .
„K ie re ń s z c z y z n a “ z ja w ia się zawsze w sy tu a c ja c h , w k tó ry c h , trz e b a de cydo w ać; „a lb o - a lb o “ , ona m ó w i: „ a n i- a n i“ . B ra k d e c y z ji p o k r y w a fra z e s a m i o „id e lo g ia c h “ . B r a k s iły p o - i . k r y w a frazesem o „ m y ś li“ . S iła bez m y ś li je s t zawsze g łu p o tą , ale m y ś l bez s iły je s t często b la g ą po dszytą k a b o ty n iz m e m .
2
T o o n i »kiere ńszczyzna“ k a ż d e j e p o ki prze- ło m u — k rz y c z ą „w o ln o ś ć “ , ale. nie chcą w i dzieć, że często ż ąd ają w o ln o ś c i d la ty c h , k tó - r z y chcą w ła ś n ie w o ln o ść lik w id o w a ć . K r z y - c w » d e m o k ra c ja “ , ale n ie w id z ą , że żądają ró w n y c h p r a w d e m o k ra ty c z n y c h d la tych.
v 03Jzy chcą w ła ś n ie z lik w id o w a ć , p rz y po m o- Cy ^ych P raw , d e m o k ra c ję . K rz y c z ą „p re c z 7 ,CLnzura' “ al e n ie ’ w id z ą , że żąd ają w o ln o ś c i 0 c e n z u ry w ła ś n ie d la tych . k tó r z y — g d y b y r z ą d z ili — z lik w id o w a lib y w o lno ść p ra s y
* m yśli.
3
A lb o w ie m d e m o k ra c ja n ie polega n a ty m , ze w s z yscy są w o ln i. D e m o k ra c ja polega na ty m , że n i k t n ie może od e b ra ć w o ln o ś c i lu dziom , k tó r z y chcą być w o ln i. T o n ie dem o
k r a c ja , je ś li p rz y p a d k o w a w iększość jednego d n ia może p o s ta n o w ić , że od dziś je d e n będzie d e c y d o w a ł za w s z y s tk ic h . T o n ie d e m o k ra c ja , je ś li p rz y p a d k o w a w iększość jednego dn ia m oże od ebrać w o ln o ś ć p rz y p a d k o w e j m n ie j
szości jedn ego d n ia i w s z y s tk im n a s tę p n y m ge ne racjo m . D e m o k ra c ja m a ta k ie samo p r a w o , b y b ro n ić się p rz e c iw s w y m w ro g o m i l i k w id a to ro m , ja k k a ż d y in n y system rząd ze
n ia — cho ćby c i w ro g o w ie i , lik w id a to r z y re p re z e n to w a li dziś w iększość.
4
I o to s ta je m y p rz e d p o d s ta w o w y m zagad
n ie n ie m k a ż d e j rod zące j się d e m o k ra c ji: ja k zachow ać w o lno ść, bez k tó r e j d e m o k ra c ja is tn ie ć n ie może, ja k je d n a k u n ie m o ż liw ić w ro g o m d e m o k ra c ji w y z y s k iw a n ie ^ w o ln o ści w t y m 'ce lu , b y w p rzyszło ści w o lno ść i demo»
k r a c ję z lik w id o w a ć .
S zczęśliw e k r a je , k tó re ju ż n ie z n a ją słow a
„ r e a k c ja “ , w k tó r y c h po d sta w o w e zasady w o ln o ś c i, d e k la ra c je p ra w d e m o k ra c ji, n ie są k w e s tio n o w a n e przez żadne pow ażne si y społeczne, w k tó r y c h w ro g o w ie ty c h zasad są t y lk o h u m o ry s ty c z n y m i M o sle ya m i. Te k r a je rhofeą ju ż sobie p o z w o lić na to, b y m ow ie, ja ś w ie tn y te o re ty k d e m o k ra c ji a n g ie ls k ie j, a r o ld L a s k y : „Z a k a z y nie p rz e k o n y w u ją n ik o go. R e z u lta te m ic h je s t d o pro w ad zen ie m n ie j
szości do a k tó w rozpaczy, a m as do z u p e łn e j a p a tii w spra w a ch p o lity c z n y c h . W iększość łu d z i, k tó r y m n ie p o z w a la się sw o bo dnie m y śleć, p rz e s ta je w ogóle m yśleć. Ic h biern ość otacza w ła d z ę tą fa łs z y w ą a tm osfe rą z a u fa n ia k tó r a m ilc z e n ie uw aża za zgodę. K a ż d y
rząd , k tó re g o p o d s ta w y n ie są k ry ty k o w a n e , nie zna n ig d y p ra w d z iw y c h uczuć, ja k ie jego . d zia ła ln o ść w y w o łu je u o b y w a te li. M y ś l p o lity c z n a n ie może się n a ro d z ić w p u stce“ .
K r a je je d n a k , w k tó r y c h d e m o k ra c ja je st jeszcze m ło dą , w ą tłą ro ś lin ą , s to ją p rze d in n y m d y le m a te m . W a lk a o w ła d z ę w d e m o k ra c ji toc z y się. w e d le p e w n y c h re g u ł, je s t z tego p u n k tu w id z e n ia grą, a n ie w z a je m n y m a n a r
c h ic z n y m niszczeniem się. W grze p o lity c z n e j, k tó r ą n a z y w a m y d e m o k ra c ją , re g u łą je s t p ra w o każdego po glądu , k t ó r y z y s k a ł większość, do o b ję c ia w ła d z y w p a ń s tw ie . Jeże li w ię c je den. z g ra c z y zap ow iad a, że po z y s k a n iu w ię k szości n ie dopuści n ik o g o innego, albo też je dnego z graczy, do z y s k a n ia w iększości i o b ję c ia rz ą d ó w w p rzyszło ści — p o w in ie n -sam sobie p rz y p is a ć w in ę tego, że dó g ry n ie zo
stanie-dopuszczony. G orzej, je ś li n ie z a p o w ia d a ją c w y ra ź n ie , że w p rzyszło ści z ła m ie r e g u ły g ry d e m o k ra ty c z n e j, p ró b u je w czasie g r y fałszow ać. W te d y p o w s ta je prze d dem o
k r a c ją d y le m a t: a lbo będzie p a trz y ła ta k im graczom na palce, b y ic h n a stępn ie s k o m p ro m ito w a ć w o be c w y b o rc ó w .-— ailbo też w y k lu c z y ic h od razu .
P iej-wszej m e to d y p ró b o w a ła d e m o k ra c ja n ie m ie c k a i z a p ła c iła za to d ro go : fa łs z y w y gracz o b ją ł rz ą d y i z lik w id o w a ł n ie ty lk o de
m o k ra c ję , ale w ogóle w s z e lk ie re g u ły c y w ili
zo w a n e j g ry . D ru g ie g o ro z w ią z a n ia p ró b o w a ła C zechosłow acja, gd y za p o w ia d a ła , że każd y, k t o „zag raża .in te g ra ln o ś c i pa ń stw a , jego d«- m okn atyezn o- re p u b lik a ń s fe ie m u u s tro jo w i, lu b k o n s ty tu c ji“ będzie z g ry w y k lu c z o n y i po
z b a w io n y m ożności u b ie g a n ia s:ię o władzę.
D e m o k ra c ja sz w a jc a rs k a zaś (r. 1939) u jm o w a ła ten p u n k t w id z e n ia w na stę p u ją ce uza
sa d n ie n ie : „ k to a ta k u je p a ń s tw o i k o n s ty tu cję, p o z b a w ia się sam o c h ro n y p a ń s tw a i k o n s ty tu c ji i s ta w ia się sam poza n o rm a ln ą o c h ro n ą p ra w a “ .
5
■ C ro m w e ll b u d o w a ł p o c z ą tk i d e m o k ra c ji a n g ie ls k ie j k r w ią i te rro re m . T e rro ry s ty c z n a r e w o lu c y jn a d y k ta tu r a b y ła dla R p b e s p ie rre ’a je d y n ą drogą oca le nia r e p u b lik i i w o ln o ści.
„R e w o lu c ja je s t w o jn ą w o ln o ś c i p rz e c iw n ie p rz y ja c io ło m “ ; — m ó w ił, u p o d a b n ia ją c w ro g ó w w e w n ę trz n y c h 'do w ro g ó w z e w n ę trz nych. I d o d a w a ł: „rz ą d k o n s ty tu c y jn y , n o r m a ln y , dba' przede w s z y s tk im o w olnośp je d n o s tk i, rz ą d r e w o lu c y jn y o w o ln o ś ć p u b lic z ną... w ła d z a m u s i się b ro n ić p rz e c iw w s z e l
k im fra k c jo m , k tó re ją a ta k u ją “ . T e rro re m p o lity c z n y m i gospodarczym p o d m u ro w y w a ła d e m o k ra c ja a m e ry k a ń s k a swe z w y c ię s tw o nad k o ń s e rw a ty w n o -z i emda A s k im i s ta n a m i p o łu d n ia w w o jn ie do m o w e j. „Jeszcze żadne
go zag ad nie nia w a lk i k la s o w e j n ie ro z w ią z y
w a n o w h is to r ii in a c z e j niiż prze m o cą “ — m ó w i ł — i o d p o w ie d n io d z ia ła ł — L e n in .
A rów no cześnie w dzie ja c h ró s ł p ra w ie z a w sze m it in n y . N ie C ro m w e ll, ale b e z k rw a w a
„s ła w n a re w o lu c ja “ 1688 r. u c h o d z iła za osta
teczne z w y c ię s tw o w o ln o ś c i w A n g lii. N ie R o- bespierre, ale tw ó rc y d e k la r a c ji p r a w chodzą w s ła w ie tw ó rc ó w d e m o k ra c ji fra n c u s k ie j.
N ie w yn iszcza ją ce w ro g ó w dem okra tyczn eg o ro z w o ju rz ą d y po w o jn ie d o m o w e j, ale W a s h in g to n (w czasie w o jn y do m o w e j b y łb y za
pew ne po s tro m e p o łu d n ia ) i J e ffe rs o n uch o
dzą za o jc ó w d e m o k ra c ji a m e ry k a ń s k ie j. L u d u p a ja się k r w ią , ale n ie lu b i k r w i i n ie lu b i w s p o m n ie ń tego u p o je n ia . Id z ie w godzinach d e c y d u ją c y c h za p rz y w ó d c ą g o to w y m na w szystko, ale ja k ż e często opuszcza go p rz e d wcześnie, zm ęczony ja k lu d fra n c u s k i w d n ia c h T h e rm id o ra .
6
C h a ra k te ry z u ją c r e p u b lik ę a u s tria c k ą w r o k u 1920, u ją ł O tto B a u e r je j s tr u k tu r ę p o łi- tyczno -sp «łe czną w o k re ś le n iu „ró w n o w a g a s ił k la s o w y c h “ , N ie b y ła ond d la nieg o k la s o w y m p a ń s tw e m burżuaejd, gdyż k la s y m u s ia ły w n ie j d z ie lić w ła d z ę p a ń s tw o w ą m ię d z y siebie. „Ż a d n a k la s a n ie m a dość s iły , b y rz ą dzić in n y m i k la s a m i i dlatego w s z y s tk ie k la s y dzielą m ię d z y siebie i łą c z n ie w ła d z ę p a ń s tw o w ą “ _ pis a ł. — „W s z y s tk ie k la s y n a ro d u m a ją s w ó j u d z ia ł w e w ła d z y p a ń s tw o w e j, dzia
ła ln o ś ć p a ń s tw a je s t rze czyw iście re z u lta te m Sił w s z y s tk ic h k la s n a ro d u “ .
J u ż w r. 1922 m u s ia ł z re w id o w a ć to o k re ślenie: okazało się, że je ś li je d n a kla sa m a n a d a l w s w e j d y s p o z y c ji de cydu jące s iły gospo
darcze — p ró b u je i p ró b o w a ć m u s i n a ru szyć ró w n o w a g ę s ił k la s o w y c h . P ro to k ó ł ge new ski (pożyczka m ię d z y n a ro d o w a d la A u s tr ii) b y ł w oczach B a u e ra p ie rw s z ą p ró b ą odzyskania przez b u rż u a z ję p rz e w a g i p o lity c z n e j, drogą n a rz u c e n ia z z e w n ą trz p e w n y c h w a ru n k ó w fu n k c jo n o w a n ia pa ństw a . D lateg o p o w ró c ił on do b a rd z ie j m a rk s is to w s k ie j tezy: n ie ma m o w y o trw a ło ś c i d e m o k ra c ji i trw a ło ś c i r ó w n o w a g i s ił k la s o w y c h , je ś li de cyd u ją ce ^o śro d - , k i ży c ia gospodarczego są w e w ła d a n iu je d n e j kla sy. Z tą k o re k ty w ą jego teza je s t i dziś a k tu a ln a . W społeczeństw ie W ie lo k la s o w y m je s t d e m o k ra c ja m o ż liw a ty lk o w te d y , je ś li nie ty lk o każd a kla s a m a fa k ty c z n ie u d z ia ł w e w ła d z y p a ń s tw o w e j, ale je ś li z lik w id o w a no' ró w n ie ż w a r u n k i, w k tó r y c h je d n a kla s a może in n e p o z b a w ić tego u d z ia łu .
7
J a k je d n a k z lik w id o w a ć te w a ru n k i? A r a czej — czy samo u p a ń s tw o w ie n ie w zg lę d n ie uspołecznienie d e c y d u ją c y c h gałęzi gospodar
S targard (Starogród) na wschód od Szczecina. Szczyt jednego z mieszczańskich domów z X V I w . Interesujący przykład p rzen ikania'się renesansu, widocznego w falistych konturach
atty ki, z tra d y cy jn ym i fo rm am i gotyckim i, któ re na Pomorzu żyły w yjątkow o długo.
i
k i k a p ita lis ty c z n e j w y s ta rc z a d la ic h z lik w i
do w ania? B y n a jm n ie j n ie k o m u n is ta , je d y n ie le w ic o w y a n g ie ls k i uczony, G. D. H . C ole p i
sał jeszcze w r 1934: „n a c jo n a liz a c ja n ie je s t s ocjalizm em , gdyż p rz e d s ię b io rs tw a z n a c jo n a — lizow a ne , w p rz y p a d k u , g d y d a w n y m w ła ś c i
c ie lo m p rz y z n a je ,się odszkodow anie, m ogą o- znaczać je d y n ie a d m in is tra c ję p u b lic z n ą u - sług,. k tó re w is to c ie p o zostały w łasno ścią p r y w a tn ą . P rz e d s ię b io rs tw o z-naćjonalizow ane, k tó re p ła c i 5°/o od swego k a p ita łu na obsługę o b lig a c ji -dla w y w ła szczo n ych , n ic z y m się n ie ró ż n i od p rz e d s ię b io rs tw a eksp loatow anego przez je d n o s tk i p ry w a tn e , k tó re - p ła c i im p rz e c ię tn ie po 5 °/o d y w id e n d y od a k c ji“ .
C elem w y w ła s z c z e n ia p rz y p rz e jś c iu do u - s tr o ju częściowo socjalistyczn eg o n ie je s t za
sp o ko je n ie b e zpo średn ich p o trz e b pa ń s tw a , lecz zła m an ie, w in te re s ie d e m o k ra c ji, p rz e w a g i w ie lk ie g o k a p ita łu (cel p o lity c z n y ), p o d
danie d e c y d u ją c y c h gałęzi życia gospodarcze
go k ie ro w n ic tw u - i k o n t r o li ze s tro n y społe
czeństw a (cel gospodarczy) i z m ia n a w p o dziale dochodu społecznego (cel społeczny).
J e ś li w y w ła s z c z o n y k a p ita lis ta o trz y m u je za s w ó j m a ją te k pozycję, m a ją tk o w ą te j sam ej w a rto ś c i i d a ją cą te n sam dochód, to w is to cie n ie n a s tą p i żadna, z m ia n a w p o d z ia le do
cho du społecznego, może n ie n a s tą p ić żadna zm ia ną w p rze w a dze p o lity c z n e j w ie lk ie g o k a p ita łu .
8 )
R e fo rm a ro ln a z re a liz o w a ła cel p o lity c z n y i społeczny w y w ła s z c z a n ia . Na o d c in k u w ie j
s k im zaszła zm ia na w zakre sie p rz e w a g i p o li
tycznej' i p o d z ia łu dochodu społecznego. A le trze b a p a m ię ta ć o je d n y m . P rz e w ró t h itle r o w s k i w N iem czech zosta ł d o k o n a n y p rz y pom ocy sojuszy ju n k r ó w , w ie lk ic h p rz e m y s ło w c ó w i opłacanego przez je d n y c h i d ru g ic h dem agoga — fa s z y z u ją c y p rz e w ró t a u s tria c k i zosta ł d o k o n a n y przez sojusz d ro b n e j b u rż u a - z ji i mas c h ło p s k ic h , k tó r e z lik w id o w a ły w s p ó łu d z ia ł k la s y ro b o tn ic z e j w rządach. L i k w id a c ja w ie lk ie g o k a p it a łu p ry w a tn e g o w spo łeczeństw ie w ie lo k la s o w y m zm n ie js z a p ra w d o p o d o b ie ń s tw o p rz e w ro tó w a n ty d e m o k ra ty c z n y c h , ale go z u p e łn ie n ie usuw a. D o tego p o trz e b a w y c h o w a n ia s z e ro k ic h m as
•w d u c h u d e m o k ra ty c z n y m , a tego się n ie r o b i frazesem , to się d o k o n u je do piero w d łu g im okre sie p r a k t y k i d e m o k ra ty c z n e j.
9
U p ro g u p o ls k ie j d e m o k ra c ji s z la c h e c k ie j sto i w ie lk i „ t r y b u n lu d u szlacheckiego“ , J an Z a m o y s k i. Z k r a ju , rządzonego n a jp ie r w przez k r ó la ze w s p ó łu d z ia łe m m a g n a tó w , p o te m przez m a g n a tó w p rz y w s p ó łu d z ia le k ró la , u c z y n ił k r a j, w k tó r y m d e c y d u ją c y m c z y n n ik ie m p o lity c z n y m b y ła m asa szla
checka. W p ro w a d z ił n o w ą kla s ę społeczną w życie p o lity c z n e . A le na ty m się z a trz y m ał. B y ł przede w s z y s tk im p o lity k ie m k la s o w y m . W c h w ila c h d e c y d u ją c y c h u m ia ł w y jś ć poza ciasne in te re s y s w o je j k la s y . W codzien
n y m .jed na k ż y c iu p a ń s tw o w y m n ie ro z u m ia ł, że he gem onia je d n ć j k la s y społecznej n ie je s t — n a w e t w ów czesnej epoce — tr w a le m o ż liw a , je ś li je s t z b y t w y ra ź n a i je ś li in n e k la s y n ie m a ją z a g w a rantow an eg o pew nego m in im u m p ra w . N ie ro z u m ia ł, że p r z y ta k ie j h e g e m o n ii pa ń stw o , w obec z b y t sła b e j p o d
s ta w y w e w n ę trz n e j, nie. w y trz y m a dłu g o na
cie k u z z e w n ą trz . Ze n ie ro z u m ia ł zag ad nie
n ia chło p skie g o — to w te j epoce n ie b y ło w y ją tk ie m , choć przecież w sąsiedniej S z w e c ji m ia ł s e jn iy z c h ło p s k im i po sła m i. A le n ie w i
d z ia ł także zag ad nie nia m ieszczaństw a p o l
skiego, choć b y ło ono w te d y i ostre i w y ra ź n e . U p ro g u d e m o k ra c ji d ru g ie j R zeczypospoli
te j P o ls k ie j s to i w ie lk i tr y b u n lu d u c h ło p skiego, W in c e n ty W itos. Ci, có c zynią z niego dziś w odza i szta n d a r dla a k tu a ln y c h haseł p o lity c z n y c h — -p o m n ie js z a ją jego ro lę dzie
jo w ą . T y lk o z w ie lk im dziełem Jana Zam oy-- skiego m ożna p o ró w n a ć dzieło ży c ia W in c e n tego W itosa. W p ro w a d z ił nową' kla sę społecz
ną w życie p o lity c z n e P o ls k i i s ta ł się je j s y m bolem . A le — ja k : Z a m o y s k i — b y ł p o lity k ie m k la s o w y m . U m ia ł- w zn ieść się na s ta n o w is k o po n a d kla so w e w m o m e n ta ch k ry ty c z n y c h , ze
w n ę trz n y c h i w e w n ę trz n y c h , ale na codzie A b y ł p o lity k ie m je d n e j k la s y . Ci, co czynią
Str. 2 O D R O D Z E N I E Nr 11’
8 nieg o sztan daro w eg o c z ło w ie k a d e m o k ra c ji, n ie c z y ta ją m ó w i p is m W ince nteg o W itosa.
K o m p le k s c h ło p s k ie j k r z y w d y ta k się u niego z ró s ł ze sposobem u jm o w a n ia r o l i chłopa w p a ń s tw ie , że w id z ia ł niebezpieczeństw o te j k r z y w d y n a w e t tam , gdzie je j n ie b y ło , oce
n ia ł Z je j p u n k tu w id z e n ia rzeczy i z ja w is k a , n ic z y m z n ią . n ie zw iązane. N iechęć do m ia s t i niechęć do ro b o tn ik a o d g ry w a ła u niego w X X w ie k u n ie ra z tę sam ą ro lę , co w X V I I w ie k u ' niechęć do „a b s o lu to m d o m in iu m “ .
J A N R E Y C H M A N
P rz y b ra ło to t y m o strzejszą fo rm ę , że rząd zą
c y X X w ie k u b y li m n ie j m ą d rz y od rząd zą
cych z p o c z ą tk u X V I I w ie k u . J an Z a m o y s k i poszedł w s e n a to ry i r z ą d z ił p a ń stw e m , rz ą dzący X X w ie k u s ą d z ili, że N ie ś w ie ż czy O - ły k a re p re z e n tu ją tę sam ą s iłę p o lity c z n ą oo W ierzch osła w ice.
P rzed następcanai W incentego W ito s a s to i dziś najcięższe z zadań każdego r u c h u p o li
tycznego w społeczeństw ie w ie lo k la s o w y m : ja k uzg od nić in te re s w ła s n e j k la s y z in te re s a
m i in n y c h ru c h ó w k la s o w y c h i in n y c h k la s społecznych. Z ada nie, k tó re p ie rw s z y s o c ja li
s ty c z n y p re m ie r F ra n c ji, Le on B lu m , u ją ł w r . 1936 w la p id a rn e o k re ś le n ie : „n ie je ste m s o c ja lis ty c z n y m m ężem staniu, je s te m m ężem s ta n u s o c ja lis tą “ . P o trz e b u je m y niie c h ło p s k ic h m ę ż ó w s tan u, ale m ężó w s ta n u c h ło pó w . F a k t, że na stępcy Jan a Z am oyskieg o n ie ro z u m ie li po do b n e j s w e j f u n k c ji w X V I I w., k o s z to w a ł nas bardzo w ie le .
Konstanty Grzybowski
Stan i potrzeby wiedzy o powstaniu chochołowskim
P o w sta n ie cho cho łow skie , te n ta k c ie k a w y epizod w d z ie ja c h z bioro w eg o p o r y w il c h ło p skiego w w a lk a c h o n iep odleg łość P o ls k i, n ie doczekało się jeszcze a n i na le żyte go o p ra cow ania, a n i n a w e t sum iennego zba d a n ia ź ró deł. B o n ie m ożna za w y s ta rc z a ją c ą h is to rię p o w s ta n ia uw ażać a n i ustępu, k t ó r y porusze
n iu na P o d h a lu p o ś w ię c ił w sw e j książcę 0 1846 r o k u („G e s c h ic h te des p o ln is c h e n A u f - standes. w o m J a h r e . 1846“ , W iedeń, 1867) F r e ib e r r M o r iiz v. Sala, a n i s z k ic ó w o p o w s ta n iu , o p ra c o w a n y c h przez obu E lia s z ó w : o jc a W ale reg o ( „ K a r t k a z d z ie jó w P o d ta trz a “ w p o z n a ń s k im „ D w u ty g o d n ik u d la k o b ie t“ , 1884, XV) i syna S ta n is ła w a („P o w s ta n ie cho
c h o ło w s k ie “ , L w ó w , 1904), a n i a r t y k u lik u F r. B a n a s ia k a („P o ru s e ń s tw o ch o c h o ło w s k ie “ ,
„P o ls k a Z b r o jn a “ , 1933, 22—25 lu ty ) . D o cho
d z i do tego tro c h ę w y d a n y c h p a m ię tn ik ó w czy w s p o m n ie ń , u s tę p y u L im a n o w s k ie g o czy S c h n u rr-P e p ło w s k ie g o - - i to w szystko.
O braz je s t to w ię c u r y w k o w y , n ie p e łn y i n ie d a ją c y p ra w d z iw e g o ; o b razu „p o ru s e ń s tw a “ . P ra w d z iw y , p o g łę b io n y ob raz p o w s ta n ia da
ło b y d o p ie ro pe łn e w y z y s k a n ie całego' a p a ra tu na uko w eg o, a w ię c w s z y s tk ic h ź ró d e ł do p o w s ta n ia .
J a k .się p rz e d s ta w ia zagad nie nie ź ró d e ł do p o w s ta n ia chochołow skiego? Do je d n e j g ru p y n a le ż a ły b y tu ź ró d ła ze s tro n y p o ls k ie j, a w ięc au te n ty c z n e p a m ię tn ik i u c z e s tn ik ó w oraz za
pisan e czy za p ro to k o ło w a n e w s p o m n ie n ia spisane ju ż w pó ź n ie js z y c h czasach. Z p a m ię tn ik ó w w y d a n e z o s ta ły p a m ię tn ik i je d n e go z p rz y w ó d c ó w ru c h u J. K . A n d ru s ie w ic z a 1 to ta k jego w ła s n e p a m ię tn ik i, k tó r e u s c h y ł
k u X I X w . z n a jd o w a ły się w p o s ia d a n iu A . S kąpskięgo w N o w y m Sączu, ja k i w s p o m n ie n ia pędane Z,. K a c z k o w s k ie m u i prze z niego spisane, z n a jd u ją c e się w ów czas w B ib lio te c e , K a p p c rs w ils k ie j (k o p ia b y ła w „O s s o lin e u m “ ).
O ba w y d a ł St. E. R a d z ik o w s k i w e w s p o m n ia n e j książce o p o w s ta n iu c h o ch o ło w skim . Z a łą c z y ł ta m jeszcze szereg lis tó w ■ jednego z u c z e s tn ik ó w p o w s ta n ia J. Z ycha, o p is u ją c e go ró w n ie ż p o w stan ie. P a m ię tn ik innego z n ó w Uczestnika, Józefa P ilc h a , .w yda ł z ręko pisu, użyczonego przez znanego organizatoB a r u c h u lu d o w e g o B o le s ła w a W ysłoucha, F e lik s G w iż d ż w d o d a tk u lite r a c k im „ K u r ie r a L w o w sk ie g o “ („N a z ie m i na sze j“ , n r. 10— 12 z 1909).
J e ś li chodzi o zeb ran ie d a nych u s tn y c h od lu d z i, k tó r z y b r a li u d z ia ł w p o w s ta n iu , to in te re s o w a ł się n im i W a le ry Eliasz, m a la rz , ta te r n ik i a u to r p rz e w o d n ik ó w po T a tra c h . E lia sz fń a lu ją c w la ta c h sie de m dzie siątych k o ś e ió ł w C h och oło w ie , z e b ra ł od d a w n y c h u c z e s tn ik ó w p o w s ta n ia sporo w iado m ości, k tó re w y z y s k a ł w s w y m szkicu ; z o s ta w ił też n o ta tk ę , k tó ra w ra z z m a te ria ła m i jego syna S ta n is ła w a z n a jd u je się dziś w z b io ra c h W.
P aryskieg o, zde po no w an ych w M u ze u m T a trz a ń s k im w Zakopanem . I po tem n ie je d n o k r o tn ie in te re s o w a n o się ustn ą tr a d y c ją ,o p o w s ta n iu ; jeszcze po E lia s z u zna ny m iło ś n ik góralszczyzny, d r. D e m b o w s k i, z b ie ra ł od ż y ją c y c h jeszcze w ów czas u c z e s tn ik ó w p o w s ta n ia dane, k tó r e z o s ta w ił w p a ru lu ź n y c h , n ie ra z na m a rg in e s ie ja k ie jś k o p e rty n a k re ś lo n y c h n o ta tk a c h , z n a jd u ją c y c h się dziś w M u zeum T a trz a ń s k im . N ie w ą tp liw ie zadaniem p rz y s z łe j in s ty tu c ji z e ś ro d k o w u ją c e j i o rg a -
T A D E U S Z H O L U J
P R Ó B A
O G N I A
P O W I E Ś Ć
STR. 2fl0 ZŁ. 140.—
D O N A B Y C I A
W E W S Z Y S T K I C H K S I Ę G A R N I A C H
S P Ó Ł D Z I E L N I A W Y D A W N I C Z A
» C Z Y T E L N I K .
n iz u ją c e j b a da nia n a u k o w e n a P o d h a lu — a ta k a in s ty tu c ja p r z y M u ze u m T a trz a ń s k im p o w in n a ja k n a js z y b c ie j po w stać — .b ę d z ie w s z y s tk ie te p rz e k a z y ź ró d ło w e i w s p o m n ie n ia posegregować i poddać k r y ty c z n e j ana
liz ie .
Do d ru g ie j g ru p y n a le ż a ły b y ź ró d ła u rz ę dow e a u s tria c k ie ; na ty m p o lu poza Salą m a ło z ro b io n o a n ie c h y b n ie , p rz y szezegółowszych p o s z u k iw a n ia c h sporo b y 's ię jeszcze znalazło po p ro to k o ła c h , a k ta c h sądow ych, do niesie
n ia c h szpiegow skich, w a k ta c h ro z m a ity c h u rzę d ó w ze L w o w a czy W ied nia .
A le p o w s ta n ie ch o ch o to w skie n ie w y ra ż a się sam ym ty lk o epizodem b o jo w y m , ty m i
„le s tro is glorie use s“ z 21, 22, 23 lu te g o 1846.
Te trz y d n i h is to ry c z n e b y ły t y lk o e p ilo giem , k o n s e k w e n c ją , o s ta tn im a k te m pew nego sta- h u , p e w n y c h n a s tro jó w , p e w n e j a k c ji. O ile sam prze b ie g p o w s ta n ia m n ie j w ię c e j zna m y, 0 ile p o tra fim y gef o d tw o rz y ć (poza d ro b n y m i szczegółam i w s z y s tk ie ź ró d ła m niej, w ię c e j są zgodne), o ty le , g d y chodzi o tło p o w s ta n ia , i to ta k tło społeczno-gospodarcze ją k 1 podłoże o rg a n iz a c y jn e , je ste śm y w) d ż u n g li p ra w ie że n ie p rz e b y te j. C zy m ożem y dziś zdać spraw ę, ja k ie c z y n n ik i d z ia ła ły n a p o staw ę cho chołow skiego chłop stw a? N a le ż a ło b y b liż e j zbadać ic h ówczesny- stan gospodar
czy, ja k w y g lą d a ło zag ad nie nie po dd ań stw a, co leżało u p o d s ta w s p o ró w ch o ch o ło w ia n z ba ro n e m B o ro w s k im ? W szak s to s u n k i te b y ły tego ro d z a ju , że ra z ju ż — w ła ta c h tr z y d z iestych — d o p ro w a d z iły do o tw a rte g o b u n tu , b u n tu , k t ó r y w ła d z e a u s tria c k ie łą c z y ły z ja k im iś w sp ó łc z e s n y m i ru c h a m i p o lity c z n y m i p rz e c iw M o ska lo m , a k t ó r y k r w a w o był- s tłu m io n y przez ża n d a rm e rię . T a k samo w y ja ś n ić Trzeba tło a n ta g o n iz m u ' c h o c h o ło w ia n ” czy eieh ow ian i Czarnego D u n a jc a , a n tago
n iz m u w yra żo n e g o w z na ne j po dziś dzień , piosence; a n ta g o n iz m ten d o p ro w a d z ił do te
go, że C z a rn y D u n a je c z n a la z ł się w 1846 r.
po s tro n ie r e a k c ji m e tte rn ic h o w s k ie j, podczas . g d y c h o c h o ło w ia n ie p o d n ie ś li szta n d a r naro-"
d o w e j re b e lii. W z w ią z k u z ty m w in n o się zbadać i s to s u n k i po w siach, k tó re b y n a jm n ie j n ie b y ły w tę d y obce ha sło m ra b a c ji. A lb o w ie m p ra w d a o p a trio ty c z n y m p o ry w ie gó
r a li odnosi się t y lk o do S kalnego P odhala z C h och oło w e m ; w s ie n a N o w ó ta rs z c z y ź n ie . w z ię ły u d z ia ł w n a p a d a n iu i ra b o w a n iu d w o ró w . T a k samo i n a S k a ln y m P o d h a lu ob ok b o h a te rs tw a b y ły ja k i wszędzie w y p a d k i za
ła m a n ia czy tc h ó rz o s tw a , ob ok p a trio ty z m u , nie b ra k b y ło i zap rzań stw a. G órale, k tó r z y z P o ro n in a m ie li iść do p o w sta n ia , p o rz u c ili b ro ń i u c ie k li. N ie b ra k ło też w y p a d k ó w de
n u n c ja c ji. „ W ię lu z g ó ra ls tw a “ — m ó w i za
p is k a W. E liasza — „w y d a w a ło u c z e s tn ik ó w ru c h u z tc h ó rz o s tw a lu b d la oca le nia sie b ie “ .
P rz e d s ta w ie n ie tego podłoża, n a k tó r e pa d ło na sie nie p ro p a g a n d y r e w o lu c y jn e j i w y ja śnien ie przez to w ie lu do dziś d n ia n ie ja s n y c h ep izo d ó w „p o ru s e ń s tw a “ , ro z w ią z a n ie w ie lu jego zagadek — to je s t zad an ie przyszłego h is to ry k a .
A le ta k sam o trz e b a w y ja ś n ić — co ¿noże je s t n a jtru d n ie js z e — tło o rg a n iz a c y jn e p o w stan ia . N ie w ą tp liw ie n a tr a fim y t u n a duże tru d n o ś c i. W szelkie ba da nie d z ie jó w s p is k ó w czy k o n s p ira c y j zawsze je s t u tru d n io n e , gdyż ś la d y 'p o n ic h celow o są żacierane, a k ty a rc h i
w a ln e z fa łs z y w y c h zeznań lu b z b y t g o rliw y c h do niesień szpieg ow skich n ie od da ją p r a w d z i
wego o b lic z a sieci o rg a n iz a c y jn e j, w szystko je s t za w ik ła n e , m y ln e i zaciem nione. A n ie w ą tp liw ie ro la o rg a n iz a c ji je s t rów nie ż, d o niosła . T ło społe czno-g osp od arcze' w y ja ś n ić może p o w s ta w a n ie n a s tro jó w — n ie może n a m tłu m a c z y ć m e c h a n iz m u samego w y b u c h u . W y b u c h b y ł d zie łe m is tn ie ją c e j o rg a n iz a c ji.
L u d zie , k tó r z y ją z a ło ż y li, b y li przecież o g n i
w a m i ja k ie jś w ie lk ie j sieci, sieci o s z e ro k im zasięgu, z w ią z a n e j z k o ła m i d e m o k ra ty c z n y m i w k r a ju i za gra nicą, z T o w a rz y s tw e m D e m o k ra ty c z n y m , ze S to w a rzysze n ie m L u d u P olskiego. .
Z a g a d n ie n ie p o c z ą tk ó w p ro p a g a n d y de m o- k ra ty c z n o -re w o lu c y jn e j na P o d h a lu w p ie r w szej p o ło w ie X I X w ie k u uszło ja k o ś uw adze h is to r y k ó w A przecież te m a t to obszerny i n a d z w y c z a j c ie k a w y . W iąże się on z p o b y tem G oszczyńskiego n a P o d h a lu , k t ó r y b y n a jm n ie j n ie d la sam ych t y lk o przeżyć a r t y styczn ych ta k dłu g o t u p rz e b y w a ł; poza szu
k a n ie m n a tc h n ie n ia do „S o b ó tk i“ z n a la z ł tu sporo irin y c h zajęć. C ie k a w a je s t też postać jego gospodarza, b. u c z e s tn ik a p o w s ta n ia l i stopadowego, spiskow ca i d e m o k ra ty , A d o lfa T e tm a je ra , o k tó r y m G ille r m ó w i, że „z a k ła -
. d a ł on w ś ró d g ó ra li stow a rzyszen ie, k tó re g o c z ło n k o w ie n o s ili na z n a k k r z y ż y k i za k u p io n e w K a lw a r ii Z e b rz y d o w s k ie j“ ( I I I , 1870, 464).
W ogóle ówczesna p ro pa gan da w y k o r z y s ty w a ła m o m e n ty re lig ijn e , p o s łu g iw a ła się o b ra z k a m i ś w ię ty m i, p ie ś n ia m i itd . T rzeba . ró w n ie ż śledzić ro lę ta k ic h a g en tó w o rg a n iz a
c ji , 'ja k b. p o w stań ca z 1831 r . J. S. (w z a p i
skach D e m b o w skie g o : D ą b ro w s k L S z y m a ń s k i), k t ó r y m ie s z k a ł' w ś ró d g ó ra li i n ib y chodząc n a ż e b ry s z e rz y ł pro p a g a n d ę / re w o lu c y jn ą ; trz e b a w reszcfe o ś w ie tlić n ie z w y k le / c ie k a w ą postać samego’ G oslara, em isariu sza i jednego z g łó w n y c h o rg a n iz a to ró w s p is k u n a P od ha lu.
A c ie k a w a os&bi$tość A n d ru s ik ie w ic z a , t y pow ego p rz e d s ta w ic ie la ów czesnej d ro b n e j’ i n te lig e n c ji w ie js k ie j, o ś w ia to w c a i o rg a n iz a to ra , c a łk o w ic ie oddanego s p ra w ie w o ln o ś c i i de
m o k ra c ji, znana ty lk o ze w s p o m n ie ń S t. E.
R a dziko w skiego (w jego książce o p o w s ta n iu ) i T y ro w ic z a (w „P o ls k im S ło w n ik u B io g r a fi
c z n y m “ P A U ) czyż n ie z a s łu g u je n a s p e c ja l
ną m on og rafię? A o s o b liw a fig u r a ks. G ło w a ckiego, „S w ia to p e łk a “ , w ik a riu s z a z P o ro n i
na, p o lih is to ra , b ib lio fila , s la w is ty m ów ącego w s z y s tk im i, ję z y k a m i- s ło w ia ń s k im , k o re s p o n dującego z w ie lk im i u c z o n y m i s ło w ia ń s k im i?
T a ro la niższego k le r u (obok ks. G ło w a ckie g o
— ks. K m ie to w ic z , ks. J a n ic z a k z S za fla r) w p o w s ta n iu t e ż , z a s łu g u je n a szczególną uw agę, ta k samo, ja k u d z ia ł niższych u rz ę d n ik ó w ce ln y c h (L e b ia o k i) czy leśnych, oo razem u z m y s ło w i n a m społeczne o b lic z e ’ p o w s ta n ia — o d ru c h u c h ło p ó w , niższego klecću, d ro b n y c h o fic ja lis tó w , m a łe j in te lig e n c ji w ie js k ie j. T rze b a w ię c do trz e ć do w ie lu ź ró deł a k c ji k o n s p ira c y jn e j, p ro to k o łó w , z a p i
sek, czasem zeznań szpieg ow skich, a k t s.ądo-
w y c h iitp . ,
W reszcie póza tłe m ; poza o p ra c o w a n ie m f a k t u r y w y p a d k ó w , jeszcze je d n ą w a żn ą lu k ę n a le ż y w y p e łn ić — o p ra c o w a n ie ep ilo g u , k o n s e k w e n c ji i s k u tk ó w „p o ru s e ń s tw a “ . E p i
lo g — to m ęczeńska dro ga u c z e s tn ik ó w r u - ■ c hu po w s z y s tk ic h kaza m atach a u s tria c k ic h , z Czarnego D u n a jc a do N ow ego T a rg u , do N ow ego Sącza, T a rn o w a , L w o w a , K ra k o w a i G ra jg ó ry , dro ga s tan ow iąca je d n ą z k a r t m a r ty r o lo g ii p o ls k ie j. T u ju ż je s t nieco w ię cej ź ró d e ł; o b o k sam ych g ó ra li sporo d o rz u c ili i in n i ów cześni w ię ź n io w ie G ra jg ó ry (M u tk c w s k i, B og da ński, C z a p lic k i); Czesi do
r z u c ili też coś niecoś do d zie jó w , m o ra w s k ie j k a za m a ty. E p ilo g u tego n ie m ożna p o m ija ć m ilc z e n ie m . U ta r ło się b o w ie m niesłuszne p rz e k o n a n ie o ła g o d n y c h m etod ach rz ą d ó w h a b s b u rs k ic h w Polsce, o ic h m ię k k im w o b e ę P o la k ó w p o s tę p o w a n iu w p o ró w n a n iu z in n y m i zab orca m i. T a k b y ło może po 1867 r.
A le je ś li ch o d zi o r o k 1846, to w a r to b y je szcze dziś Ogłosić o p is y k a ź n i, to r tu r , w y r a f i
n o w a n y c h m e to d znęcania się n a d nieszczę
s n y m i u c z e s tn ik a m i cho chołow skiego ru c h u , ab y zrozu m ieć, że duch g e rm a ń s k i p rz e ja w ia ł się zawsze ta k samo, że „ła g o d n a “ ówczesna p ro ce d u ra ' śledcza czy sądow a w zu p e łn o ś c i d o ró w n y w a ła w sp ółcze snym m etod om h itle ro w s k im . Z re s z tą n a w e t- ja k iś be z m y ś ln y chaos u p o d a b n ia ł 'h itle ro w s k ie , m e to d y do ta m ty c h . „ N ie k tó r z y “ — pisze w sw e j zapisce E lia s z — „c o całą k a m p a n ię cho cho łow ską o d b y li i dobrze N ie m c o m s k ó ry n a trz e p a li, po 11 m iesiącach lu b p o r o k u _ p o p o w ra c a li w o ln i, a n ie k tó rz y , co ty lk o b y li w te d y w Cho
cho ło w ie , skazani b y li na d łu g ie la ta t w ie r d zy“ .
W reszcie do s k u tk ó w p o w s ta n ia n a le ż y też i jego tra d y c ja . T o z n ó w osobny ro z d z ia ł do o d ro b ie n ia . Z b r o jn y p o r y w lu d u góralskięg-o w y c is n ą ł sw e p ię tn o n a tr a d y c ji całego P od
hala, s ta ł się s k ła d o w ą częścią z b io ro w e j ś w ia dom ości lu d u gó ralskieg o, źró d łe m , skąd czer- p a ł on swe s iły w n a jg o rs z y c h c h w ila c h n a ro d o w y c h k lę s k czy u p a d k ó w . W y s ta rc z y w sp om n ieć o w y b itn ie , a n ty a u s tria c k im ob
chodzie ro c z n ic y c h o c h o ło w s k ie j w C h och oło - .wie w r. 1913, o .w p ły w ie w s p o m n ie ń 1846 r.
na —- śm ieszną może w w y k o n a n iu , ale p ię k n ą w założe niu — ko n c e p c ję „k o n fe d e ra c ji cho
c h o ło w s k ie j“ S ta n is ła w a E liasza R a d z ik o w skiego z 1919 r., o echach w lite r a tu r z e ( T e t
m a je ra „Z a syć k o “ , P a w ło w s k ie g o „ K u r n ia w a “ ) czy m a la rs tw ie . Może i ten o d d z ia łe k O b ro n y N a ro d o w e j, k t ó r y na m oście c h o c h o ł ło w s k im prze z p a rę g o d z in " w s tr z y m y w a ł w 1839 r. n a ta rc ie n ie m ie c k ic h w o js k p a n c e r
n ych , s iłę do w y tr w a n ia czerp ał też ze ś w ie tla n y c h w s p o m n ie ń o b o h a te rs k im p o ry w ie sprzed stu la ty ? P rz y s z li h is to ry c y m a ją p ię k ne pole do popisu.
Jan Reychman
JÓZEF MIŁOBĘDZKI
W IERSZE M A R Y N A R Z A
O Wiśle srebrnej
Po w ie lk ic h p ły w a m w odach, p o m orzach d a le k ic h , A le czasem ich u ro k sp ływ a jakoś p o m nie.
Z akochałem się w rzece, c h c ia łb y m w ró c ić d o rzeki, Do rzeki, która p ły n ie ku m nie falę w sp o m n ie ń . W b ie g a m na cichą p la żę — tak, ło W isła p ły n ie . A ch , upaść łam i leżeć w srebrnym , c ie p ły m piasku I u jrzeć ca łe życie na ba rw n ym obrazku,
W falistych św ia tło c ie n ia c h i szeptach w w ik lin ie . Rozdm uchać lała zapach i w la ło się w garnąć.
Niech praży c ia ło słońcem i niech w rękach p ło n ie . A g d y uśnie na piasku — zanurzać w eń d ło n ie I sypać p e łn ą garścią n a o k ó ł, ja k ziarno.
A g d y n o c ju ż znad rzeki resztki słońca p rzegna I w e lo n m g ły w ie c z o rn e j p rz y s ło n i ją p ię k n ie , W arszawa stanie za mną, nad W is łą u klę kn ie I w ieżam i k o ś c io łó w polską w ieś przeżegna.
Pp w ie lk ic h p ły w a m w o d a c h i dum am i m yślę...
Tęsknoty m ej n ie zm ogą m órz d a le k ic h czary, I z w o jn y , ja k ze szko ły, ch c ia łb y m zw iać na w a g a ry 1 p o d d a ć się te j rzece. I kochać się w W iśle.
Mój dom
M ó j do m ro d z in n y ! Ś rodek świata.
A p rze cie ż b y ł ja k każdy in n y : Dach z c e g ły . W og«5dku sałata.
Nie, opisać g o nie p o tra fię . N ie ma s łó w na łą k i poem at.
Takbym ch c ia ł m ieć chociaż je g o fo to g ra fię ! A nie mam.
P o ko je m iął zawsze p e łn e słońca,
A okna — z w id o k ie m na c a ły m ó j światek.
M o g łe m b a w ić się tam bez końca (w „ z ło d z ie i i w p o lic ja n fó w " lu b w sfafek).
I um iałem siadyw ać p rz e d p ro g ie m W tęsknej, p o ls k ie j zadum ie
I rozm aw iać so b ie z samym panem Bogiem . Szkoda, że dziś ju ż nie umiem .
A le d a w n o ju ż nie jestem d zie ckie m , W ię c nie m o g ę p ła k a ć p o nim.
O piachy, szare p ia ch y m azo w ie ckie ! O cudzie' m atczynych d ło n i!
Dziewczyna z koszem oliw ek
O liw k i, m ore le i arbuzy
Śm iejąc się, g n ie c ie m y na tw ych piersiach, Przez d z iu ry w kieszeniach m ej b lu z y Pali m nie tw o ja ojczyzna, Persja.
Podnieś p a le c ś ro d k o w y tw e j sto p y, P rzytkn ij d o ń ust c ie p ły c h w a rg ę d o ln ą — Biodram i spłyną w ło sy, ja k p o to p y , I ple ca m i, ja k pachnącą d ro g ą polną.
N ie k u p iłe m cję na jarm arku w iejskim , Lecz zerw ałem c ię ja k liść z ie lo n o -z ło fy , Jak ro zg ryzio n e , s ło d k ie orzeszki, K tóre ssie po m a ra ń czow y m otyl.
Nieskończona dal oceanu
Nieskończona dal oceanu, W -d ese n ia ch chm ur falująca, P ocieniow ana n iebem —
— je d y n a m oja p o cie ch a.
Nieskończona cłąl oceanu, Jak nieskończona tęsknota Zam yka się h o ryzo n te m ,
Do k tó re g o nie m ożna d o je ch ać.
Skok z trampoliny
W ch o d zisz na tra m p o lin ę i czujesz się ja k prze d ślubem —
G d y b y nie b y ło ci w styd, d rż a łb y ś ja k liść.
" i. wysoka wszystko jest inne
I czyha na twą zg u b ę,
M yślisz: — A m oże le p ie j nie trzeba mi b y ło iść?
Lecz w kró tce strach o d la tu je i stajesz się p e w ie n siebie,
W o lę swą m ierzysz na desce, co g n ie się p o d ło b ą i drży.
A w d o le m orze fa lu je , A w g ó rze jest b łę k it na n ie b ie ,
A m ię d z y m orzem i n iebem zaw isłeś i czyhasz ły.
Aż n o g i same się prężą I cofasz się kilka k ro k ó w . —
To tu p o t tw ych bosych stóp w y b u c h n ą ł na desce i zgasł.
0 p ra w d y, nieznane księżom, W z g a rd z o n e p rze z p ro ro k ó w ,
Że cia ła łu k w y p rę ż o n y zamyka przestrzeń i czas!
W yb u ch e m , w yrzu te m w przestrzeń, Ł ukiem ka żd e go m ięśnia,
Płonące w a rgi rozw ie ra p ę d u p a lą cy g łó d , A ż stajesz się śm iechem i dreszczem 1 spadasz p e łe n szczęścia
W c h ło d n ę ram iona w o d y —- pieszczotą g orących biódz.
M a r i a i a r o c h o w s k a
NIEMIECKI DZIEŃ1
P ie rw s z y N ie m ie c m ia ł zabandażow aną ca-
^ g ło w ę w ra z z oczam i. Ż ó łta w a b ie l b a n d a - Za p o d k re ś lo n a b y ła w ą s k ą k re s k ą s in a w y c h ust. W y g lą d a ł ja k k u k ie łk a z te a tru m a rio n e tek, k t ó r e j ro z ta rg n io n y m a la rz n a m a lo w a ł ty lk o Usta, zap o m n ia w s z y o reszcie ry s ó w
■Pojękiwał cicho i k ie d y d r M a ro n , p e w n y s ie bie P ozn an iak, p rz e m ó w ił do nieg o donośnie Po n ie m ie c k u , m y ś la ł, że siię z n a jd u je w n ie m ie c k im s z p ita lu . Po z d ję c iu bandaża okazało ste, że m im o s k ó ry z d a rte j z czaszki, oczy m ia ł nienaruszone. Z jego o p o w ia d a n ia w y n ik a ło , że m ło d z iu tk i po w s ta n ie c , k t ó r y go z ra n ił, p rz e - ra zony tą o s k a lp o w a n ą w ła s n y m g ra n a te m głow ą , z a b a n d a ż o w a ł m u z tr o s k liw ą n ie u dolnością całą czaszkę w ra z z oczo do łam i, ja k g d y b y n ie m ó g ł znieść' w id o k u te j czerw on o- k r w is te j s ie k a n in y w m ie js c u w ło só w .
Po ty m p ie rw s z y m zaczęto znosić ra n n y c h N ie m c ó w jedn ego po d ru g im . B y ły to w s z y s t
k o s ta re c h ło p y z p u łk u b a w a rs k ie g o a ta k u jącego M o k o tó w od s tro n y Służew a. W y c z u lone ucho s a n ita riu s z k i U rs z u li p o zn a w a ło — z a n im się jeszcze o tw a r ły d r z w i z k o ry ta rz a n a salę o p a tru n k o w ą — kogo niosą. C y w iln e go P olaka, ż o łn ie rz ą -p o w s ta ń c a , czy N iem ca Razem z c y w iln y m szły tłu m io n e szlochy r o d ziny. P rz y p o w s ta ń c a c h b y ła g łu c h a cisza.
P rz y N ie m c a c h n ie s p o k o jn ie p o d n ie c o n e ; sze
p ty c a łe j p ra w ie obsady s z p ita ln e j k o tło w a ły SIą za d rz w ia m i d łu g o jeszcze po zło żen iu rannego n a stole o p a tru n k o w y m .
D r u g i z k o le i N ie m ie c m ia ł fa ta ln ie s trz a skane obie no gi. N a p rz e m ia n w y ł z b ó lu , albo
■Płakał o g ro m n y m i łz a m i, k tó r e s p ły w a ją c c ią głe je d n y m i ty m sam ym ło ż y s k ie m , u tw o rz o -
° y m przez w g łę b ie n ie m u n d u ru , g ro m a d z iły się n ib y m a łe g o rz k ie je z io rk o w p rz y p a d k o w e j fa łd z ie p o d o b o jc z y k ie m . K o ś c i po d u d zia p rz e b iw s z y skórę s te rc z a ły g ro ź n ie k u górze, a o d e rw a n e obie s to p y d y n d a ły popo d n im i, zaw ieszone t y lk o n a p ła ta c h s k ó ry , na g le bez
sensowne w s w e j nie p o trze b n o ści. S iw ie ją c y m i w ło s a m i i w y p u k ły m czołem p rz y p o m n ia ł sio strze U rs z u li je j pię kn e g o ojczym a. Tego je dyn ego na ś w ie c ie c z ło w ie k a , do k tó re g o P o tr a fiła czuć n ie n a w iś ć i n a w e t w y d a w a ło je j się, że m o g ła b y go zabić, g d y zaciskają c czerw one w a rg i, b ił je j m a tk ę . I te ra z n iesp o
d z ie w a n ie s io s tra U rs z u la p rz e ję ta m ę k ą tego obcego c z ło w ie k a ze z m ia ż d ż o n y m i no gam i P rzebaczyła sw e m u o d le g łe m u o jc z y m o w i. O - s o b liw y m s k o ja rz e n ie m — z p o w o d u ja k ie g o ś n ieo kreślo ne go, a w sp óln eg o ty m d w o m m ęż
czyznom g ry m a s u tw a r z y u le g ła n ie p rz e p a r
te m u z łu d z e n iu , że m a do c z y n ie n ia z je d n y m i ty m s am ym c z ło w ie k ie m . I w o be c ty c h k r w a w y c h stóp w is z ą c y c h strasznie, a z a ra zem j g d y b y k o m ic z n ie — s ta ły się n ie w a ż ne w s z y s tk ie la ta z a tru te b ru ta ln o ś c ią o jc z y - m a, w s z y s tk ie ro z d z ie ra ją c e c ie rp ie n ia , k t ó r y - ob cych11]16 °!3^ z ie la ł m a tk ę i ją . W ś ró d tłu m u j j . , ,iU dzi n a o k o ło n ie j te n dotychczas n a j- b l iż s 'I6:) z n ^ a w id z » n y o jc z y m s ta ł się n a j- w w Zyrn Przez tę o k ro p n ą m ękę, k tó r a
rzeczy w c a le go n ie d o ty c z y ła . . . . . lech m u s io s tra da m o r fin y — p o w ie d z ia ł d r M a ro n .
K ie d y on m a b a rd z o m a rn e tętno.
N o to n ie c h c ie rp i.
Rez c h w ili z a s ta n o w ie n ia s io s tra U rs z u la w s trz y k n ę ła ra n n e m u N ie m c o w i s w o ją p r y w a tn ą a m p u łk ę c y b a lg in y , o s ta tn ią z p rz e -
<" d w y w a n y e h d o tą d z a p o b ie g liw ie i po s k n e r- n a w y p a d e k ja k ic h ś c ie rp ie ń po na d m ia - P onad m ia rę c ie r p ia ł n a s tę p n y N ie m ie c z m ie d n ic ą s trzaskan ą po s trz a łe m . M u s ia ł d łu go czekać w k o r y ta r z u na noszach, bp s tó ł o - P a tru n k o w y z a ję ty b y ł przez je g o p o p rz e d n i
ka. P o t la ł m u się z czoła, dysza ł z b ó lu i p o ło ż o n y w re szcie n a stole n a ty c h m ia s t skonał, Pie doczekaw szy się n a w e t z d ję c ia p ro w iz o rycznego o p a tru n k u . D łu g o po ś m ie rc i zacho
w a ł k rw is to - c z e r s tw y k o lo r tw a rz y , a fa łd y tego tłu s te g o k a r k u z d a w a ły się drżeć jeszcze od tłu m io n y c h ję k ó w .
Ten d zie ń n a z y w a n o po te m w s z p ita lu d n ie m n ie m ie c k im , bo na noszach, z a m ia st co d z ie n n y c h ła c h m a n ó w p o w stań czych, z n o -.
szono be zustan nie ziełonoszare m u n d u r y n ie m ie c k ie , o k ry w a ją c e do brze w y p a s io n e ciała.
R y ły to w s z y s tk o p rz y p a d k i cię żkie. R a n y szarpane i ś m ie rte ln e .
D z ie ń n ie m ie c k i ty m się też r ó ż n ił o d in n ych , że b y ł w y ją tk o w o sp o k o jn y . Po ra n n y m
a ta k u ju ż a n i jednego n a lo tu , a n i jednego natarcia.
C z w a rte m u N ie m c o w i g ra n a t r o z w a lił k o la no z a m ie n ia ją c je w k r w a w ą m iazgę, w y m ieszaną z k a w a łk a m i chrzą ste k i kości Szczerbate usta pod c z a rn y m w ąsem w k o ń s k ie j tw a rz y p o w ta rz a ły be zustan nie gorącz
k o w e p y ta n ie : „ I s t m e in Fuss k a p u t? “ Jego głos b y ł ta k m o n o to n n y , że w brzę czen iu ro z m ó w i pośpiechu ciężkiego o p a tru n k u n ie do
c ie ra ł do św iado m ości obecnych. D o p ie ro k ie d y N ie m ie c ro z s tro jo n y i o s ła b ły z b ó lu nie p a n u ją c n a d sobą r y k n ą ł h is te ry c z n ie po raz •)
• ) O p o w ia d a n ie w y ró ż n io n e na k o n k u r s ie Z w ią z k u Z a w o d o w e g o L it e r a t ó w P o ls k ic h w K r a k o w ie .
o s ta tn i: „ I s t m e in Fuss k a p u t? “ — na g le o b u dzo ny d r M a ro n o d p o w ie d z ia ł z w a h a n ie m , że ta k , że z n o g i ju ż n ic n ie będzie. N ie m ie c u s p o k o ił się n a ty c h m ia s t, ja k g d y b y to za
pe w n ie n ie , ro z w ią z u ją c p o m y ś ln ie całą s p ra wę, p rz y n io s ło m u u k o je n ie .
Jeszcze się n ie s k o ń c z y ł k o ro w ó d n ie m ie c k ic h ra n n y c h , k ie d y ju ż m ożna b y ło w yczu ć w a tm osfe rze s z p ita la fe rm e n t w y w o ła n y przez sam ą ic h obecność. P ie rw s z y N ie m ie c b y ł jeszcze t y lk o sensacją, naokjoło k tó r e j s k u p ia li się wszyscy. O s ta tn i b y ł ju ż p ro b le m e m , a m ię d z y n im i m ie ś c iła się cała sk a la s p ra w n ie n a w iś c i i s p ra w m iło s ie rd z ia , s p ra w c ie r
p ie n ia i s p ra w ś m ie rc i. P rz y p ie rw s z y m od
czucia b y ły jeszcze u w s z y s tk ic h m n ie j w ię cej podobne. W ięc ochota p r z y jrz e n ia się te m u p o k o n a n e m u w ro g o w i. W ię c t r y u m f, że to po ra z p ie rw s z y ju ż n ie p a n życia i ś m ie rci, ale p o k o rn y je nie c. W ięc du m a i czule p o łe c h tana m iło ś ć w ła sn a . N a ty c h w s z y s tk ic h la tach p o n iż e n ia w y ro s ła chęć „p o p is a n ia się“
prze d N iem cem , konieczność p o d k re ś le n ia prze d n im s w e j wyższości. W sz y s tk ie te uczucia podobne tro c h ę do w zruszeń tea
tr a ln y c h i s tan ow iące po c z ą tk o w o ja k g d y b y w s p ó ln e do bro całego pe rson elu , z u p ły w e m godzin, w m ia rę p rz y b y w a ją c y c h coraz n o w y c h n ie m ie c k ic h tw a r z y — p u c h ły , n a b ie r a ły w a g i, ró ż n ic o w a ły się w n a jd e lik a tn ie j
sze odcienie. Is to ta n ie n a w iś c i do N iem ców , n ie n a w iś c i n a ra s ta ją c e j z r o k u n a ro k , n ie n a w iś c i tłu m io n e j głęboko ze w ś c ie k ło ś c ią , to w s z y s tk o — z d a w a ło b y się — z u p e łn ie pro ste d a w n ie j, obecnie k o m p lik o w a ło się niesp o
dziew anie.
Jeszcze po łożenie ty c h , k tó r z y n ie m ie li sta le bezpośredniego k o n ta k tu z ra n n y m i, b y ło ła tw ie js z e . S a n ita riu sze , k tó r z y ic h p rz y n ie ś li, le ka rze , k tó r z y z r o b ili o p a tru n e k , k u c h a r
k i, k tó r e d la n ic h g o to w a ły , ci w szyscy o- c h ło n ę li p rę d k o po p ie rw s z y m w ra ż e n iu k r w a w ią c y c h k ik u tó w nóg, czy w y p a p ro s z o - n y c h b rz u c h ó w , w id o k ó w n a k a z u ją c y c h m y śleć przede w s z y s tk im o n ie szczę śliw ym czło
w ie k u , a p o te m o N iem cu. N ie m a ją c ic h je d n a k stale prze d oczam i, m o g li s p o k o jn ie o d d z ie lić sam ych lu d z i od ic h c ie rp ie ń i n ie n a - w id z ie ć po d a w n em u, po p ro s tu i bez k o m p ro m isu.
G o rze j m ia ła się s p ra w a z p ie lę g n ia rk a m i, k tó re p e łn iły p rz y n ic h d y ż u ry . N iem ca, k t ó r y z a b ija , N iem ca, k t ó r y k a tu je , n ie n a w id z i
M A L A R S T W O
się in s ty n k to w n ie . T r u d n ie j je s t o b ją ć tą n ie n a w iś c ią W szystkich N ie m c ó w , bo cza
sem trz e b a się o b ro n ić prze d m y ś lą : „że może ten w ła ś n ie n ie je s t w in n y “ . A le ju ż bardzo tru d n o je s t n ie n a w id z ie ć kogoś, k to w y m io -- tu je k r w a w o w ła s n y m i k is z k a m i, k to p o s trz e lo n y w p łu c o d u s i się, k to z ro zsze rzo n ym i ze s tra c h u ź re n ic a m i k o n a z u p ły w u k r w i, za sła b y, a b y się poruszyć.
P ie lę g n ia rk o m , k tó re w id z ia ły , że m ę k i i ś m ie rć : n ie m ie c k a są z u p e łn ie ..ta k ie same ja k k o n a n ie p o ls k ie , tru d n o b y ło w yzn aczyć w k a ż d y m z ty c h N ie m c ó w g ra n ic ę m ię d z y c ie rp ią c y m c z ło w ie k ie m a z n ie n a w id z o n y m w ro g ie m . W y d a w a ło się to ró w n ie n ie m o ż liw e ja k ro z k ro je n ie w łasne go serca n a d w ie p o ło w y , z k tó r y c h je d n a n ie n a w id z i, d ru g a czuje lito ść. W d e c y d u ją c e j c h w ili swego życia, w c h w ili w ła s n e j ś m ie rc i P o la c y i N ie m c y s ta w a li się do siebie z a d z iw ia ją c o po do bn i, n ib y n o w o ro d k i, ja k g d y b y w ię z y c z ło w ie - czeństw»a łą c z y ły lu dzko ść n a js iln ie j w m o m encie uro d ze n ia i w m om e ncie zgonu.
Całe społeczeństw o szpita ln e, żyją ce z a w sze w n a p ię c iu o te m p e ra tu rz e k ilk a n a ś c ie sto p n i Celsjusza wyżsizej n iż każde in n e śro
do w isko , n a p ię c iu ja kżeż s p rz y ja ją c y m s ta r
cio m i niesnaskom , p o d z ie liło się te ra z zdecy
d o w a n ie na dw a obozy. L in ią p o d z ia łu b y ł sto sunek do ra n n y c h N iem ców . S p ra w a p o z o r
n ie upraszczała się do dw óch z a rz u tó w c is k a n y c h sobie w z a je m n ie . J e d n i b y li z d ra jc a m i, bo w s p ó łc z u li N iem com . D ru d z y b y li n ie lu d z cy, bo n ie m ie li m iło s ie rd z ia . A le w g ru n c ie rzeczy dzia ło się tu ta j coś w ię c e j. T o b y ł z na
n y k o n f lik t m ię d z y o d w ie c z n y m i, a zawsze n o w y m i p ro b le m a m i lu d zko ści. K łę b ił się, za
p la ta ł i ro z p la ta ł p o w ik ła n y w ę zeł poglądó w , n a m ię tn o ś c i i w ie rz e ń . P o ję c ia d o b ra i zła, ro z u m u a uczucia, d u m y i p o k o ry , egoizm u i w yrzeczenia.
O s ta tn i z. p rz y n ie s io n y c h N ie m c ó w b y ł k a p ita n e m . Jego b a rdzo d łu g ie n o g i w y s ta w a ły poza o s ta tn i szczebel d r a b in k i og ro d o w e j, p r o w iz o ry c z n y c h noszy p o w stań czych, a blad a tw a rz i głęboko osadzone oczy k o n tra s to w a ły d z iw n ie z ic h ja s k ra w o z ie lo n y m la k ie re m . D ra b in k a ta p rz y w o d z iła u p o rc z y w ie n a m y ś l raczej ru c h liw e g o og rod niczka , k t ó r y s to ją c
■na n ie j n a d a je o lb rz y m im sek a to re m w y m y ślne k s z ta łty d rz e w o m w p a rk u , gw iżdżąc p rz y M y m . w esoło — n iż b y m o g ła się k o ja rz y ć z tą p o n u rą i m ilc z ą c ą postacią. Bo r a n n y m il-
F R A N C U S K I E
Pamięci profesora "Aleksandra Osżackiego
czał i n ie p o ru s z a ją c głow ą , u w a ż n ie ro z g lą d a ł silę d o o ko ła c ie m n y m i ź re n ic a m i bez b la sku. B y ł p rz e c iw ie ń s tw e m in n y c h N ie m c ó w , k tó r z y je ś li n ie p ła k a li, czy n ie k rz y c z e li z b ó lu , z a p e w n ia li g o r liw ie p o w s ta ń c ó w o s w e j n ie c h ę c i do re ż im u i H itle r a , o p rz y ja c ie ls k ic h u czu cia ch d la w a lc z ą c y c h P o la k ó w .
D y ż u r le k a r s k i m ia ł w te d y d r H a zia , m ło d z iu tk i in te rn is ta . C h iru rg ia b y ła d la nieg o ta je m n ic z y m ś w ia te m n ie z n a n y c h sztuczek k u - g la rs k ie h , a n a w e t n a te re n ie s w o je j u k o c h a n e j in te r n y c z u ł się często ja k stu d e n t, k t ó r y nie może sobie p rz y p o m n ie ć ja k ie jś f o r m u ły n a egzam inie. Z a a fe ro w a n y i n ie p e w n y og lą
d a ł m a lu tk ą ra n k ę po p ra w e j s tro n ie > ę p k a n a ś n ia d y m i w p a d n ię ty m b rz u c h u n ie m ie c k ie go o fic e ra . P ró b o w a ł sondować. W yszczerbio
n y s z p ik u le c n a t r a f ił na op ór. N a m y ś la ł się, s k u b a ł k la p ę za szerokiego k itla , w re szcie z ro z ja ś n io n a tw a rz ą zad ecyd ow a ł, że ra n k a je s t p o w ie rz c h o w n a , po p ro s tu od rik o s z e tu ja k ie jś m a lu tk ie j części p o c is k u o o s ła b io n e j ju ż ' s ile uderzenia. N ie m ie c n ie z w ra c a ł n a j
m n ie js z e j u w a g i na zab ie gi d o k to ra , ja k g d y b y ty c z y ły one n ie jego, ale kogoś z u p e łn ie obce
go. B adaw cze je go oczy, o m ija ją c o b o ję tn ie postaci lu d z k ie , p rz e s u w a ły się u w a ż n ie po w s z y s tk ic h sprzętach p ro w iz o ry c z n e j i U bogiej s a li o p a tru n k o w e j. W reszcie z a trz y m a ły się d łu ż e j na sre b re m lś n ią c y m p u d le z n a rz ę d z ia m i c h iru rg ic z n y m i. N iespo dziew a nie prz e m ó w ił o p a n o w a n y m głosem : „P roszę md pokazać n a rz ę d z ia “ . S ło w a te z a b rz m ia ły ja k rozka z w p o p o łu d n io w e j ciszy.
D r H a z ia n ie ro z u m ia ł po n ie m ie c k u . P rze
rw a w s z y z a le p ia n ie r a n k i ró ż o w ą w s tą ż k ą le u k o p la s tu p o p a trz y ł p y ta ją c o dookoła. S io
s tra U rs z u la , a b s o lw e n tk a s z k o ły p ie lę g n ia r
s k ie j w e W ie d n iu , m echanicznie, bez słow a o tw o rz y ła p u d ło i podsunęła je przed oczy N iem ca. W z ro k jego dług o szpe rał m ię d z y s k ą p y m i n a rz ę d z ia m i. N ie z n a la złszy tego cze
go szukał, u p e w n ił siię jeszcze:
— To w szystko?
— T a k , w szystko.
— N ie m a cie b a k ó w la p a ra to m ijn y c h ")?
— N ie m am y.
— J a k ie op e ra cje ro b icie ?
— T y lk o n a jp ro s ts z e .— czasem a m p utacje,
— S io s tra je s t N ie m k ą ? — S io s tra U rs z u la p ra w ie czekała na to p y ta n ie s ta w ia n e je j p rę d z e j czy p ó ź n ie j w ro z m o w ie przez każdego N iem ca.
— N ie.
— Co ro b ic ie z ra n a m i brz u s z n y m i?
S io s tra U rs z u la ja k o ś n ie m o g ła w y k r z tu s ić tego, oo się samo przez się n a suw ało , że r a n n i w b rz u c h p o z b a w ie n i w ic h s z p ita lu m o ż liw o ści o p e ra c ji są zasadniczo skaza ni na śmier-ć.
P o w ie d z ia ła ty lk o :
— N ic z n im i n ie m oże m y ro b ić . G d y n ie m ie c c y żo łn ie rze p o d p a lili nasz s z p ita l w A le ja ch U ja z d o w s k ic h ,n ie p o z w o lili n a m n ic w y nieść. S p a liło się k ilk a szaf n a jn o w o c z e ś n ie j
szych s z w e d z k ic h n a rzęd zi, a m a te ria łó w opa
tru n k o w y c h i le k a r s tw za m ilio n y z ło ty c h . S ta rc z y ło b y n a c a ły ro k . E w a k u o w a n i tu t a j, p o sia d a m y t y lk o re s z tk i z a rd z e w ia ły c h n a rz ę dzi p o zbieran e p rz y g o d n ie u le k a rz y .
— A ś ro d k i u ś m ie rz a ją c e m acie?
— Z ty m jeszcze n a jle p ie j, bo je d e n le k a rz ju ż tu n a M o k o to w ie d a ł na m całą s k rz y n k ę . A le in n y c h le k a r s tw a n i trochę . N ie m a m y s u ro w ic , n ie m a m y czym operow ać, n ie m a m y czym o p a try w a ć , n ic n ie m a m y !
Z adysza nym sło w o m s io s try U rs z u li odpo
w ie d z ia ł s p o k o jn ie p e w n y sie bie n ie m ie c k i głos:
— Z a s łu ż y liś c ie n a to i Dlaczego rozpoczę
liś c ie p o w stan ie? N a ró d n ie m ie c k i je s t suro--, w y , ale zawsze s p ra w ie d liw y .
Z ro b iło się b a rdzo cicho. W oda w s te ry liz a - to r k u ze s trz y k a w k a m i, s to ją c y m n a m aszynce s p iry tu s o w e j, doszedłszy do m o m e n tu w rz e n ia zaczęła g w izda ć, syczeć i n ie s p o k o jn ie b u lg o tać. P o m id o ry d o jrz e w a ją c e w p o p o łu d n io w y m
•'kw arze tu ż p o d ś c ia n a m i s a li o p e ra c y jn e j, opadając z k rz a k ó w na popękaną zie m ię p la s k a ły m ię k k o i sennie. P od m uch ciepłego w ia tru , niosąc że sobą w o ń g ro c h ó w k i z p o b lis k ie j k u c h n i s z p ita ln e j, w p a d ł n a salę i p o ru s z y ł Spocone k o s m y k i w ło s ó w na czole N iem ca. N a szybie b z y k a ła z d y c h a ją c a m ucha, tłu s ta t r u p i a rk a. Z o g ró d k a p rz e d s z p ita le m d o la ty w a ły
głosy p rz e k o m a rz a ń h a rc e re k , z w ija ją c y c h bandaże p r z y p o m o cy p o w s ta ń c a -o z d ro w ie ń c a , Jasia bez nogi. S io s tra U rs z u la poczuła, ja k bardzo n ie n a w id z i tego Niem ca.
N agle gdzieś b liz iu tk o b u c h n ą ł s trz a ł k a r a b in o w y i iyszyscy ja k g d y b y się o b u d z ili z n ie przytom n eg o zam yślen ia. Z a w s ty d z e n i s w o im n ie o k re ś lo n y m za p a trz e n ie m s ta li się te ra z po
d w ó jn ie r u c h liw i. P ie lę g n ia rk i r z u c iły się do ïtrz y k a w e k , d r H a z ia z a w o ła ł s a n ita riu s z y .
la p a r a ta m ijn e c z y li p o w ło k o w e — n a rz ę dzia c h ir u r g ic z n e n ie z b ę d n e p r z y o p e ra c ja c h b rzu s z
n y c h .
P A U L C É Z A N N E (1837— 1906) Człow iek z fa jk ą