FRANCISZEK G IL: Zapiski do reportażu o Szczecinie ♦ JALU KUREK: O ludowości
K o k V
ODRODZENIE
t y g o d n i k
W a r s z a w a , d n i a 13 c z e r w c a 1 9 4 8 r .
i.axiaü.
4Q.CC0 Redakcja daszyńskiego U
Adnrnistrac a:
daszyńskiego 1«
C e n a 2 5 z ł
INr 2 4 ( 1 8 5 )
WACŁAW KUBACKI
CZYM RYŁY WŁOCHY DLA MICKIEWICZA
s 0 r
t % - ' i - m
^ ^ .
/ T
Adam MicUi^wic^ v/edluti ryiln.ku Cypriana Norwida Epoka, w k tó r e j w y c h o w a ł się
M .CiUewiez. epoka n a ła d o w a n a e le k trycznością r e w o lu c ji fra n c u s k ie j i w o je n na poleońskich, do starczyła m ło de m u , p a trio ty c z n ie n a s tro jo n e m u poecie w ie lu po b u d e k t y r te j- s k ic h . Z a ró w n o w Polsce ja k w E u ro p ie poeci i m ężow ie stanu chę t
n ie się w ów czas z a jm o w a li tra g ic z n y m u p a d k ie m d w u re p u b lik s ta ro żytne go ś w ia ta : d e m o k ra ty c z n y c h A te n i re p u b lik a ń s k ie g o R zym u.
W Polsce ż y w o odczuw ano an a lo gię h is to ry c z n ą m ię d z y u p a d k ie m
A te n i w ła s n e j o jczyzn y. D z ie ję zaś R z y m u re p u b lik a ń s k ie g o w op raco
w a n ia c h lite r a c k ic h b y ły n ie t y lk o p o d rę c z n ik ie m b o h a te rs tw a , p o ś w ię cenia i m iło ś c i ojc z y z n y , lecz także n ie w y c z e rp a n y m ź ró d łe m r e fle k s ji 0 c h a ra k te rz e spoieczno - p o lity c z n y m . N p. w p o ls k ie j p a ra fra z ie t r a g e d ii A lfie re g o „ W ir g in ia “ m a m y w y ra ź n ą a lu z ję do sam o lu b n e j p o li
t y k i s zla ch ty p o ls k ie j, k tó ra w o la ła słu żyć obcym , a n iż e li p o d z ie lić się p o lity c z n y m i p r z y w ile ja m i z lu d e m 1 w te n sposób zdobyć sobie silnego s p rz y m ie rz e ń c a do o b ro n y w ła s n y c h swobód.
B o h a te r e m g in ą c y c h A te n b y ł ,De;- mostenes, k tó re m u m ło d y M ic k ie w ic z z a m ie rz a ł p o św ię cić trage dię.
B o h a te re m zaś re p u b lik a ń s k ie g o R z y m u b y ł K a to n M ło dszy, o s ta tn i n ie p rz e b ła g a n y obrońca o b y w a te l
s k ie j w o ln o ś c i. P rz y p o m n ijm y , że w n a ro d o w e j epopei p o ls k ie j,, w „P a n u T adeuszu“ , M ic k ie w ic z p rz e d s ta w ił dzieln eg o posła R eytana, ja k przed sw ą sam obójczą ś m ie rc ią ro z c z y tu je się w p la to ń s k im d ia lo g u i w żyw o cie K a to n a .
P o w s ta n ie gre ckie p rz e c iw o k u p a c j i tu re c k ie j i w a lk a W ło c h ó w o w o l
ność i zjednoczenie na rod ow e z a k tu a liz o w a ły te tra d y c y jn e , filo lo g ic z n o - h is to ry c z n e sym bole. J a k ą w y m o w ę m a w h is to ry c z n y m kon te k ś c ie n ie p o ro z u m ie n ie p o lic ji, k tó ra w czasie procesu M ic k ie w ic z a i jego p r z y ja c ió ł z a n ie p o k o iła sic n ie w in n y m w ierszem , gdzie o koledze s tu d iu ją c y m a u to ró w s ta ro ż y tn y c h p o w ie dziano, że z a w a li znajom ość z G re k a m i i R z y m ia n a m i. P ro w a d zą cy ś le d ztw o b y t pe w ien, że w p a d ł na tro p k o n ta k tó w m ło d y c h p a trio tó w P olskich z p o w sta ń ca m i g re c k im i i k a rb o n a riu s z a m i w ło s k im i!
P o lic ja nie przypuszczała naw et, ja k p o d e jrz e n ia je j b y ły d a le k ie od P ra w d y , a zarazem ja k b lis k ie ! Jak często u p is a rz y b y w a , ic h in te le k tu a ln e i a rty s ty c z n e k o n ta k ty są za
kazem k o n ta k ta m i p o lity c z n y m i. W i
leńscy stu d e n ci b y li na razie k a rb o -
^a riu s z a m i z ducha. Z Ita lią łą c z y ły ch wówczas ty lk o z w ią z k i lite ra c k ie . .p C k ie w ic z s tu d iu je na ra z ie Tassa.
d a tr w ło s k i X V I H w ie k u , te o rie c ath a tu m uzycznego M etastasia i a lza b ig ie g 0, potem P e tra rk ę i D a n -
§0- Szczególnie do niosłe znaczenie
~Fa ba rdzo pra w d opo do bn e zapozna- się M ic k ie w ic z a z ro z p ra w ą w ło -
“ ktego e ru d y ty , lite ra ta i k r y ty k a alzabigiego o te a trz e M etastasia.
iNle ty lk o dlatego, że fa k t te n z m ie
n ia tra d y c y jn y obraz u k ła d u s ił k u l
tu ra ln y c h w epoce p rz e jś c io w e j m ię dzy pseudbklasycyzm em i ro m a n tyzm em . N ie ty lk o też dlatego, że w ska zuje na now e źró d ła p re ro m a n - ty z m u i na n o w y szlak, nied ocen io ny do tąd nale życie w naszej h is to r ii p rą d ó w u m y s ło w y c h : na W iedeń, s il
ną i ży w ą p la c ó w k ę w ło s k ie j k u ltu r y m u zyczn e j, a rty s ty c z n e j i lite r a c k ie j.
W W ie d n iu m ie s z k a ł M etastasio i C al- z a b ig i. Z ty m w ła ś c iw ie c e n tru m m ia ła z w ią z k i po lska F e rra ra X V I I I w ie k u : P u ła w y C z a rto ry s k ic h . Z m ia nę s ty lu po etyckie go , z a b a rw ie n ie liry c z n e po ezji, tę s k n o ty sie lskie , w y k w in tn ą w sw ej pro sto cie fo rm ę w ie rs z a pasterskiego, w z ro s t uczu
cio w o ści, s ło w em tz w . p ie r w ia s tk i p re ro m a n ty c z n e zadzięczam y w ło s k ie j liry c e , zw ią za n e j z ekspresją m uzyczną.' S ła w n y m je j p rz e d s ta w i
c ie le m w ’ X V I I I b y ł M etastasio. J a k w y k a z a ł n ie d a w n o p ro f. Tadeusz S in ko , je s t to tr a d y c y jn a sfera w ło sk ic h w p ły w ó w iite r a c k ic h na lit e r a tu r ę po lską : bez sie la n e k i lib r e tó w w ło s k ic h n ie b y ło b y w X V I I w . „ S il- v ilu d ió w “ Sa.rbiew skiego, głośnego p o e ty po lskie go , piszącego po ła c in ie .
-Prócz do niosło ści lite r a c k ie j ze
tk n ię c ie się M ic k ie w ic z a z lir y k ą w ło s k ą i w ło s k ą re fo rm ą d ra m a tu m uzycznego m a także znąpzenie głębsze, s p o łe c z n o -k u ltu ra ln e . P rz e ło m p re ro m a n ty c z n y je s t w y ra z e m .d cko n yw a ją ce g o się p rz e ta s o w a n ia socjalnego, prze ob rażeń społeczno- p o lity c z n y c h . T e a tr w y s tę p u ją c e g o na w id o w n ię trzeciego sta n u p rz e c iw s ta w ia ł się tra g e d ii fra n c u s k ie j, k tó ra b y ła w y tw o re m a rty s ty c z n y m a n - c ie n -re g im e ‘u. D ra m a t m uzyczn y, p o m y s ły te o re tyczn e i d z ia ła ln o ś ć r e fo rm a to rs k a C a lzab ig ieg o i M e ta s ta sia ( k r y ty k a trz e c h je d n o ś c i d ra m a ty c z n y c h , m ieszanie tra g e d ii z ko m e dią) p ro w a d z iły do d ra m a tu ro m a n tycznego. M ic k ie w ic z ną sw ej drodze do w ie lk ie j fo rm y d ra m a ty c z n e j zna
la z ł pom oc i zachętę u w ło s k ic h n o w a to ró w . N ie je s t p rz y p a d k ie m , że w p o w s ta n iu naszej n o w e j fo r m a c ji s p o łe c z n o -k u ltu ra ln e j o d e g ra ły >rolę w ła ś n ie d w a o ś ro d k i k u lt u r y w ło skiej- w Polsce: P u ła w y , ja k o og nisko
p re ro m a n ty z m u . i W iln o , gdzie s tu d io w a ł M ic k ie w ic z , ja k o k o le b k a po lskie g o ro m a n ty z m u .
Z u p e łn ie , ju ż b lis k o jesteśm y rz e c z y w is to ś c i p o lity c z n e j w „K o n ra d z ie W a lle n ro d z ie “ , w k tó r y m z n a la z ły o d b ic ie dośw ia dcze nia z podziem nego ru c h u re w o lu c y jn e g o ro s y js k ie g o i gdzie z ja w ia się w id m o M a c h ia -
w ela.
W io c h y zobaczył M ic k ie w ic z po ra z p ie rw s z y na je s ie n i 1829 ro k u . B y ł w ów czas ro m a n ty c z n y m tu ry s tą . Po R z y m ie c h o d z ił z L iw iu s z e m w rę k u . B v ł przecież z w y k s z ta łc e n ia filo lo g ie m i h is to ry k ie m ! B y ł r ó w n ie ż a rty s tą . W z ru s z a ły go m iejsca, uśw ięcone h is to rią św iata, p o d z iw ia ł d z ie ła s z tu k i i . z a b y tk i a rc h ite k tu r y . Jed ne m u z p rz y ja c ió ł do niósł w p o e ty c k im liście, że z a p a lił c y g a ro .o d W ezuw iusza.
W czasie tego w o ja ż u za g ra n iczn e go w y d a rz a ły się ró w n ie ż rzeczy w ażniejsze. W czasie w ło s k ie j pere
g r y n a c ji w y b u c h ło w Polsce po w s ta nie. M ic k ie w ic z n ie w z ią ł w n im u d z ia łu . W I I I cz. „D z ia d ó w “ p o d n ió s ł nieszczęście n a ro d o w e do w y s o kości s y m b o lu m esjanicznego. Z p o li
ty c z n e j k lę s k i sw ej O jc z y z n y zło żył o fia rę za w olność lu d ó w i za n a w ró cenie ic h ka tó w . To b y ło w D reźnie.
T ra d y c y jn a h is to ria lite r a t u r y tłu m a czyła tę fazę tw ó rc z o ś c i M ic k ie w ic z a r e lig ijn y m n a w ró c e n ie m , a samo n a w ró c e n ie u m ie js c o w ia ła w e W ło szech. T o ła d n ie w y g lą d a ło i b y ło w d u c h u epoki. B ie da t y lk o z ty m , że obraz pobożnych b io g ra fó w n ie zga
dza się z obrazem tw ó rc z o ś c i poety, n ie tłu m a c z y jego ideologicznego ro z w o ju .
D a w n ie js i badacze n ie w y z n a w a li się na leżycie W h is to r ii p rą d ó w u m y
słow ych. N ie o d ró ż n ia li p rz e ja w ó w m y ś li teo zoficzne j, ś w ie c k ie j, od m i
s ty k i k o ście ln e j, a w sze lkie go ro d z a ju m odne w ro m a n ty z m ie tę s k n o ty m e ta fiz y c z n e , u to ż s a m ia li z k a t o li
cyzm em . N ie d o s trz e g a li sprzecżności w ty m , że k a te c h u m e n a -M ic k ie w ic z a p o s y ła li na re k o le k c je do m asona — O leszkiew icza. N ie w y c ią g a li żad
n y c h w n io s k ó w z fa k tu , iż rzekom o n a w ró c o n y w e W łoszech M ic k ie w ic z z a g łę b ił się w D re źnie w n ie p ra w o , w ie rn y c h ś w ie c k ic h m is ty k a c h i że k o n ty n u o w a ł swe teozoficzne le k tu r y w P a ryżu , p rz y g o to w u ją c się w ten sposób n a jw y ra ź n ie j do swego p r z y szłego odszczepieństw a w okre sie to - w ia n iz m u i pó źniejszej w a lk i id eo lo- g ic z n o -p o lity c z n e j z K ościołem . U d e
rza nas je d n a rzecz, B ezpośrednio po okre sie w ło s k im w tz w . m is ty c z n e j fazie tw ó rczo ści, w „D z ia d a c h “ dre z
de ńskich, sp o tk a m y „się z n a w ro te m r y ś t y c z n y m l d la te j e ^ o k i k o n t r a s t a m i r a c jo n a l iz m u i p i e t y z m u , e m p i- ry z m u i te o z o fii. W Im p r o w iz a c ji K o n ra d a w id z im y c h a ra k te ry s ty c z n e dla re w o lu c jo n iz m u X V I I I w ie k u p o w ią z a n ie zagadnień p o lity c z n y c h , społecznych i r e lig ijn y c h . U c is k po
lity c z n y i ś w ięte p rz y m ie rz e ra m ie n ia ś w ie c k ie g o i ducho w ne go p rz y b ie ra ją w p o e ty c k ie j in s ta n c ji ro z m ia r y m etafizyczn e. P a trio ty c z n y ból g ro z i k o n flik te m r e lig ijn y m i podsu
n ie b o h a te ro w i M ic k ie w ic z a m yśl, czy p rz y p a d k ie m B óg nie je s t carem . L ite r a c k ie genezy b y w a ją często m a rtw e , bo o g ra n ic z a ją się do w ią z a n ia fa k tó w , obrazów , fo r m u ł ideo
w y c h i p o e ty c k ic h , a n ie u w z g lę d n ia ją s ił, k tó re p ra c o w a ły nad w y tw o rz e n ie m ty c h o b ra zó w i fo rm u ł.
A n i b u n t P rom eteusza p rz e c iw Z eu
s o w i w d ra m a c ie A js c h y lo s a , ani b u n t a n io łó w M ilto n a , k tó r z y zarzu”
cają B og u ty ra ń s tw o , a n i p rz y k ła d B y ro n a , k tó r y w m is te ria c h b i b l i j n y c h n a zyw a Boga ty ra n e m , nie w y ja ś n ia ją b lu ź n ie rs tw a K o n ra d a . W ła ściw ego sensu n a b ie ra ją te lite ra c k ie o b ra z y w ów czas, g d y się pam ięta, ze
A js c h y lo s p rz e ż y ł ‘ w a lk ę d e m o k ra c ji a te ń s k ie j z s a tra p ią perską, że M i l ton b y ł b lis k im w s p ó łp ra c o w n ik ie m C ro m w e lla i że B y ro n w y ła m a ł się z ja rz m a sw ej k a s ty społecznej. T en u p a d ły a n io ł, B y ro n , nie m ó g ł się je d n a k u w o ln ić od p e w n y c h n a w y k ó w , ja k ic h n a b y ł w czasie p o b y tu w s w ym a n g ie ls k im niebie. B u n tu je się p rz e c iw t r a d y c ji i b u n t sw ó j je d n a k ob le ka w tr a d y c y jn e szaty. Syn k r a ju , gdzie częściej czyta się S ta ry T estam e nt n iż E w a ng elię, w y s tę p u je p rz e c iw sw e m u b ib lijn e m u B ogu w g ro ź n y c h b ib lijn y c h sym bo la ch i obrazach. W te n sposób h ip e rb o la lite ra c k a s ta je się rów nocześnie m a
ską m e ta fiz y c z n ą p e w n e j rz e c z y w i
stości o b y c z a jo w e j i społecznej. Z a ró w n o u B y ro n a ja k u M ic k ie w ic z a m a m y te n sam p ro b le m r a c jo n a li
styczny, k tó r y bez p o e ty c k ic h obsłc- nek w y s tę p u je u osiem n astow ieczn e
go m o ra lis ty H o lba cha : a b s o lu ty - styczny su w e re n o d w o łu je się do a u to k r a c ji n ie b ie s k ie j ja k o do w ie c z nego ź ró d ła sw e j w ła d z y , stąd sojusz n a tu ra ln y tro n u i o łta rz a , k ró la i k a pła n a — stąd w a lk a o w y z w o le n ie i szczęście ro d z a ju lu d z k ie g o je s t n ie ty lk o w a lk ą z po tęga m i z ie m s k im i, lecz także n ie u c h ro n n ie p ro w a d z i do z w a d y z B ogiem . T a k i je s t sens spo
łeczno - p o lity c z n y ro m a ntyczne go p ro m e te iz m u , k t ó r y b y ł zresztą n i
czym in n y m , ty lk o p rz e ja w e m u to p ijn e g o re w o lu c jo n iz m u epoki.
N ieobecność M ic k ie w ic z a w po
w s ta n iu b y ła ciężarem dla p a trio tycznego s u m ie n ia poety. B o h a te r je go .d ra m a tu p rz e m ie n ia się sym b o lic z n ie z. cz ło w ie k a oddanego ż y c iu p ry w a tn e m u w c zło w ie ka , k tó r y ma od tą d po św ię cić się d la ojczyzny.
C iekaw e, że ta p rz e m ia n a d o k o n u je się w n u rc ie osiem nastow iecznego
i;-r Się 7. W iocham i.
Pieśń z e m s ty ' im p ro w iz u je p ro ta g o n is ta M ic k ie w ic z a pod m e lo d ię M o - ż a rtą z „N ozze d i F ig a ro “ . A r ia
„N o n p iu a n d ra i fa rfa lio n e am oroso“
stała się po b u d ką ty rte js k ą . S łow a te j a rii, k tó re n a p is a ł w ło s k i lib r e c i- sta M o z a rta Da P ro n te , b rz m ia ły ja k je dn a z w o je n n y c h piosenek, k t ó r y c h ty le p o w s ta ło w czasie p o ls k ie go p o w s ta n ia :
P er m ontagne, pe r v a llo n i, C o lle n e v i e i solleoni, A l con certó d i tro m b o n i, D i bom barde, d i cannoni, Che le p a lle in t u t t i i tu o n i A lF o re c c h io fa n fis c h ia r.
Szczególną w y m o w ę m ia ło w e z w a nie:
C h e ru b in o ! a lia v itto r ia , A lia g lo ria m ilit a r !
Jest pe w n a an alogia m ię d z y p rz e ż y c ia m i S ilv ia P e llic a (na k tó re g o p a m ię tn ik a c h nasz poeta uczył swą c ó rk ę ję z y k a w ło s k ie g o ) a w ię z ie n n y m i d o ś w ia d c z e n ia m i M ic k ie w ic z a . M ic k ie w ic z ją w id z ia ł i d o strze ga li ją w spółcześni. B y ła je d n a k m ię d z y n im i zasadnicza różn ica te m p e ra -
O dczyt, k tó r y a u to r, ja k o d e le gat O gó lno po lskie go K o m ite tu O b
ch o d u 100-lecia W io s n y L u d ó w , w y g ło s ił na uro czysto ścia ch M ic k ie w ic z o w s k ic h w M e d io la n ie , W e n e c ji, P a d w ie , F lo re n c ji, B o lo n ii, C a g lia ri, N eapolu, G en ui i T u r y nie.
A N D R Z E J B R A U N
Ś M I E R Ć W S Ł O Ń C U
W czwartek 21 lipca Achilles Niktfs zapomniał imię matki
i dziewczyny
smutek i sytość wiarę pamięć i radość i głód
Słońce osiągnęło wtedy swój najwyższy poziom morze pokryło plażę
Rude m rów ki w lo kły warkocz przez w ykro ty góry w najwęższym cieniu ochładzały stopy szyby słoneczne cięły muchy, ciepłe szklarki
kozy szły do szałasu jak Mojżesz do arki
brodate. Nawóz zeschły wieńczył cmentarz szosy ślady stóp, które przeszły i um ilkłe głosy
W irażu kamień biały drgał blaskiem ja k tarcza
nagrobna, morze pełzło na klęczkach, motor już nie warczał Loki z hebanu w plotły liść swój w kierownicę
sok purpurowy splamił szoferskic rękawice czerniejąc w szarym kurzu od ciężaru winy oczy skryły powieki, brzoskwini łupiny.
T k w ił podany do przodu ja k pasterz, co usnął spuszczoną dłonią z brązu szkło rozbite musną, morze płukało muszle, skubiąc żw ir zielony w krąg szczyty się modliły świetliste lub szare i tylko cykał dalej na ręku zegarek.
Wkrótce tu może zabrzmią struny miłosnej gitary szepty, ślady i cienie szafirowej jodły
wszystko to mu nie pomoże cieszyć się słodyczą gry wspomnij, Achilles Nixos był młody i chciał żyć jak ty.
m en tu , k tó r ą u c h w y c iła ju ż p a n i G e
orge Sand, p rz e c iw s ta w ia ją c czynn y, w o ju ją c y „k a to lic y z m “ M ic k ie w ic z a a p atyczne j re z y g n a c ji r e lig ijn e j S il
v ia P e llic a („E ssai su r le dra m e fa n ta s tiq u e “ ). Te p ie r w ia s tk i czynnego życia, te n in s ty n k t w a lk i, zdolność o b u rz a n ia się i b u n to w a n ia , p o z w a la ją M ic k ie w ic z o w i zachow ać nieza
leżność ducha, otrząsać się z c h w ilo w y c h złu dze ń i stale iść naprzód. D z i
s ia j w id z im y dobrze, ja k n ie d a le k o b y ło od ro m a n ty z m u „D z ia d ó w “ do re a liz m u „P a n a T adeusza“ i od e w a n g e liczn o ści „K s ią g n a ro d u i p ie lg rz y m s tw a p o ls k ie g o “ do h e re ty c k ic h p re le k c y j w C ollège de F ra n ce;, od m asona O le szkie w icza do u to p ijn e g o s o c ja liz m u , od M ic k ie w ic z a - m is ty k a do M ic k ie w ic z a - r e w o lu -
c jo n is ty !
Ten e w o lu c y jn y sposób u jm o w a n ia z ja w is k s p o łe c z n o -k u ltu ra ln y c h p o z w a la ogarnąć całość b o h a te rs k ie g o życia tego geniusza i n ie s tra c ić z oczu je go k ie r u n k u głów n eg o: re w o lu c jo n iz m u . Z n a jd u je m y go za ró w n o w m ło d z ie ń c z y c h m a rze n ia ch r e f o r m a to rs k ic h po ety, k tó r y m pod w p ły w e m m a so ń skim d a ł w y ra z w „O d z ie do m ło d o ś c i“ (tłu m a c z o n e j i ce n io n e j przez m asonów w ło s k ic h ), ja k w po
lity c z n e j d z ia ła ln o ś c i w czasie W io s n y L u d ó w .
R o k 1848 zn o w u w iąże m ocno M ic k ie w ic z a z W ło c h a m i. W czasie
Wiosny L u dów zabór p ru s k i chw yta za bro ń. L u d rusza do b o ji!. W alczą 0 w o lność c h ło p i i ro b o tn ic y . M ic k ie w ic z z n a jd u je się we W łoszech, po
do bn ie ja k podczas p o w s ta n ia lis to padowego. N ie b y iy to ju ż je d n a k te same, W łoch y. I to ju ż nie b y ł d a w n y tu ry s ta , co w m ło dzie ńcze j h ip e rb o li z a p a la ł c y g a ro od W ezuw iusza! W ro k u 1848 lu d w ło s k i w rz a ł, ja k g ro ź n y w u lk a n ! W ro k u 1848 nie m ożna b y ło b e z k a rn ie zbliżać się do w ło s k ic h w u lk a n ó w ! P o lity c z n e trz ę s ie n ie z ie m i p rz e b ie g ło fa lą przez c a ły
p ó łw yse p, w a ląc w g ru z y pałace 1 tro n y . M ic k ie w ic z ty m razem za
żegnął od W ezuw iusza w ło s k ie j r e w o lu c ji pochodnię, k tó rą c h c ia ł po d
p a lić całą feu dalną , a b s o lu ty styczną Europę. T y m razem n ie c z y ta ł on w . R zym ie L iw iu s z a . Z a m ia s t s tu d io w a ć sta ro żytn ą h is to rię , p o s ta n o w ił tw o rz y ć n o w o żytn e d z ie je lu d z k o ś c i.
Z a w ią z a ł L e g io n P o ls k i i na czele g a rs tk i e n tu z ja s tó w po dą żył do L o m b a rd ii,b y w a lc z y ć p rz e c iw k o A u s tro ',
ja k o w s p ó ln e m u w ro g o w i. „ P e r la n o s tra e la v o s tra lib e r ta “ . K to w ie , może zn o w u w czasie te j d ro g i d źw ię cza ła m u w u c h u piose nka m arszo w a Da P onte'go:
P e r m ontagne, p e r v a llo n i, C o lle n e v i e i solleoni, A l concerto d i tro m b o n i D i bom barde, d i cannoni...
N ie ulega w ą tp liw o ś c i, że w id o k ty c h cudzoziem ców , co s tra c iw s z y w ła s n ą ojczyzną b ie g li wszędzie, gdzie ś w ila ia n a d z ie ja w a lk i o w o ,- ność, b y ł n ie la da p o d n ie tą dla w s z y s tk ic h po grą żo n ych w d o b ro b y c ie i gnuśności C h e ru b in ó w e p oki:
C h e ru b in o ! al.la v itto r ia , A lla , g lo r ia m ilit a r !
N ie tu m ie jsce na opis k ło p o tó w p o lity c z n y c h i tru d ó w o rg a n iz a c y j
n ych , ja k ie m ia ł M ic k ie w ic z ze s w y m legionem . B ra k także czasu na p rz e d s ta w ie n ie w a ż n ie js z y c h zda rzeń z te go pochodu, k tó r y w ió d ł z p a p ie s k ie go R z y m u do C iv ita V ecchia, L iv o r - na, F lo r e n c ji, B o lo n ii, M odeny, Reg- g ia, P a rm y i M e d io la n u . Szczegóły te zresztą należą do przeszłości. D la nas w a ż n y je s t ic h ż y w y sens id eo w y.
N ie m ogę się też d łu ż e j zatrz y m a ć p rz y drodze p o w ro tn e j szla ku o d w ro tu z L o m b a r d ii przez T oskan ię do — R e p u b lik i R z y m s k ie j M azziniego. W klęsce o d w ro tu tę m ie li p r z y n a j
m n ie j pociechę n ie z ło m n i polscy bo
jo w n ic y w o ln o ś c i, że w y s z li z R zym u, rządzonego a b so lu tystyczn ie , a w r ó c ili do R z y m u re p u b lik a ń s k ie g o .
W ro k u 1848 M ic k ie w ic z w e W ło szech p ra k ty c z n ie s p o tk a ł się z p ro blem em , k tó r y b y ł obsesją ra c jo n a lis tó w , z k tó r y m pa sow ał się ra cze j te o re ty c z n ie jego b o h a te r w „D z ia da ch“ : z p rz y m ie rz e m tr o n u i o łta rza. P a ń s tw o K o ś c ie ln e b y ło p r z y k ła d e m u n ii p e rs o n a ln e j w ła d z y ś w ie c k ie j i d u c h o w n e j. M ic k ie w ic z s p o w ia d a ł się p rze d a u d ie n c ją w W a ty k a n ie , p rz e k o n y w a ł p a pieża o k o nieczności r e w o lu c ji, s ta ra ł się n a w e t uzyskać b ło g o s ła w ie ń s tw o d la sztan
d a ru legionow ego. Jest pew n a ir o n ia w fa k c ie , że le g io n , k t ó r y w y ru s z y ł
z R z y m u pod m n ie j lu b w ię c e j f o r m a ln ie przez papieża p o św ię co n ym
sztan dare m , w r ó c ił do wiecznego m ia s ta w a lc z y ć razem z lu de m r z y m s k im p rz e c iw p a p ie ż o w i i jego spo
łeczno - p o lity c z n y m s p rz y m ie rz e ń com. Ir o n ia ta św ia d czy o żelaznej k o n s e k w e n c ji procesów społeczno-po
lity c z n y c h . I M ic k ie w ic z i M a z z in i m a r z y li o z re w o lu c jo n iz o w a n iu K o ścioła. L u d z ie m ogą się m y lić . S tr u k t u r y społeczne i procesy d z ie jo w e m e m y lą się n ig d y . P a ń stw o K ościelne, m im o p e w n e j d o b re j w o li Piusa I X , b y ło n a tu ra ln y m s o ju s z n ik ie m e u ro p e js k ie g o a b solutyzm u. R e w o lu c ja , k tó r ą w y b r a ł M ic k ie w ic z , p ro w a d z iła n ie do W a ty k a n u , lecz na pozycje b o jo w e p rz y P o rta del Popolo i P o r
ta C a v a lle g g e ri obok ż o łn ie rz y G a r i
b a ld ie g o . T a k a b y ła i nie m ogła być in n a droga le g io n u M ic k ie w ic z a .
L e g io n M ic k ie w ic z a nie m ia i szczę
ścia do d y n a s tii S ab au dzkie j. W p ły w a r y s to k r a c ji p o ls k ie j oraz na cisk d y p lo m a c ji fra n c u s k ie j i a n g ie ls k ie j skute cznie k rz y ż o w a ły na p ie m o n c - k im , d w o rz e w s z e lk ie po czynania M ic k ie w ic z a . G dy M ic k ie w ic z polecał K a r o lo w i A lb e r to w i gen. Bem a i gen.
D e m b iń skie g o , n a jd z ie ln ie js z y c h i n a jz d o ln ie js z y c h o fic e ró w p o ls k ic h , k r ó l s a rd y ń s k i o d p a rł, że gen. D e m b iń s k i nie o d b y w a p r a k ty k r e l i g i j n y c h , że Bem w ie d z ie n ie re g u la rn y ż y w o t i że, o ile m u w iado m o, je d y n y C h rz a n o w s k i p rz y s tę p u je do s a k ra m e n tó w (W ł. M ic k ie w ic z „L e g io n M ic k ie w ic z a '“ K r a k ó w 1921, str. 12ój.
G d y ten pobożny g e n e ra ł prze gra w szy k a m p a n ię p o d p is a ł ro z e jm lo m b a rd z - k i, M ic k ie w ic z p rz y p o m n ia ł w „ T r y
b u n ie L u d ó w “ , że iu z p rz e d te m w Polsce gen. C h rz a n o w s k i nie b y ł z w o le n n ik ie m p o w s ta n ia lu do w eg o, nie lu b ił z b y tn ie g o z ap ału w o je n n e g o w d e c y d u ją c e j c h w il: r o z b r o ił m ie szczan W arszaw y. W p rz e c iw ie ń s tw ie do s u w e re n ó w ś w ie c k ic h i k o ś c ie l
nych- lu d w ło s k i p rz y jm o w a ł w szę
dzie e n tu z ja s ty c z n ie o c h o tn ik ó w p o l
skich , w id z ą c w n ic h s w o ic h s p rz y m ie rze ń có w . Is to tn ie , gdzie wznoszo
no b a ry k a d y , ta m b y li le g io n iś c i M ic k ie w ic z a . Z o tw a r ty m i rę k a m i p rz y ję ła ic h R e p u b lik a Rzym ska. L u dzie, k tó r z y m a r z y li o -losie K a to n a , p rz y s z li b ro n ić o s ta tn ic h ty g o d n i je j w o ln o ś c i!
L e g io n p o ls k i zastrzegał sobie s z ta n d a r n a ro d o w y , p ra w o p rz e rw a n ia s łu ż b y na obczyźnie, g d y b y w Polsce w y b u c h ła w o jn a , i p ra w o u c h y le n ia się od w a lk i prz e c iw F ra n c ji. G dy F ra n c ja w y s ła ła k o rp u s in te rw e n c y jn y do W łoch, n ie k tó rz y o fic e ro w ie polscy u w a ż a li, że- p o w in n i d o trz y m a ć swego hono row e go zo
b o w ią z a n ia i o p u ś c ili Rzym . P ozostał i o b ją ł d o w ó d z tw o p ik . M ilb itz , tw ie rd z ą c , że to nie L e g io n zacze
p ia F ra n c ję , ty lk o F ra n c ja a ta k u je R e p u b lik ę Rzym ską.
N a in te rw e n c ję , k tó r a b y ła p rz e ja w e m now ego św ięteg o p rz y m ie rz a , w s p ó łd z ia ła n ie m ra m ie n ia św ieckie go i duchow nego p rz e c iw lu d o w i, odpo
w ie d z ia n o czynem z b ro jn y m , ja k p rz y s ta ło na ry c e rz y w o ln o ści, i ge
stem p a te ty c z n ie lite ra c k im , ja k p rz y s ta ło na epokę rom a ntyczne go re w o lu c jo n iz m u . O to a rm ia fr a n c u ska w czasie oblężenia c z y ta ła na m u ra c h rz y m s k ic h w y p is a n y p ią ty a r t y k u ł świeżo u c h w a lo n e j K o n s ty t u c ji F ra n c u s k ie j, k tó r y p o w ia d a ł:
„R e p u b lik a n:e u ż y je n ig d y s ił sw ych p rz e c iw w o lno ści żadnego n a ro d u !“
A re n a w ło s k a b y ła d la M ic k ie w i
cza szkołą w ie lk ic h dośw iadczeń spo- łe c z n o -p o lily c z n y c h . W y n ik i 1848 ?*»- k u u c z y n iły ostatecznie z re w o lu c jo n is ty lite ra c k ie g o i m o ra ln e g o re w o lu c jo n is tę p o lity c z n e g o i społecznego.
R e w o lu c jo n iz m M ic k ie w ic z a po W io śnie L u d ó w po szerzył się i p o g łę b ił.
P oeta u ś w ia d o m ił sobie, że r e w o lu cja , je ś li m a zw yciężyć, m usi p o ru szyć najszersze w a rs tw y n a ro d u ; że n ie ma w ie lk ic h i tr w a ły c h z m ia n p o lity c z n y c h bez g ru n to w n y c h re fo r m s o c ja ln y c h To je d n o d o ś w ia d czenie. A in n a s m utna n a uka , w y c ią g n ię ta w 1848 ro k u z e u ro p e js k ic h se p a ra tyzm ó w , b y ła ta, że n ie m a w o ln o ści dla je dn ego lu b d ru g ie g o n a ro d u bez r e w o lu c ji po w sze chne j, bez. w ę ln o ści i- r ó w n o ś c i w s z y s tk ic h lu d ó w , bez b ra te rs tw a w s z y s tk ic h społecznie i p o lity c z n ie uc ie m ię ż o n y c h i w yd zied ziczo nych .
Bez dośw iadczeń W io s n y L u d ó w n ie m ożna b y zro z u m ie ć dalszego etapu d z ia ła ln o ś c i M ic k ie w ic z a w
„ T r y b u n ie L u d ó w “ na w ie lk ie j m ię d z y n a ro d o w e j are nie w a lk i o w o l
ność, postęp i szczęście lu dzko ści.
W a c ła w K u b a c k i
i t r . 2 O D R O D Z E N I E
K R O TO FILA , M INUCJA,
Zapomniana »literatura mieszczańska« X V II
Jawna spowiedź
H f Zawisła poszli ludzie poście do spowiedzi,
" Ale nie mogąc przebyć dla w ielkiej powodzi
Za Wisłę, księdza każą zawołać do siebie — Co czynić, niechaj mamy naukę od ciebie.
Tam pleban zapytał ich: Co za grzechy macie?
Takie jako i tak rok, jeśli pamiętacie.
Pokutujcież ja k tak rok. Idźcie do dom zgoła, Ja też wrócę się drugich słuchać do kościoła;
Jednak jajec, kołaczy przynieście w pogodę —
I tak ci ich on pleban rozgrzeszył przez wodę.
Pannom dla w arko cza
TT" TO R A szpetny warkocz ma, fortel na to powiem:
Nasmaruj go z kilka raz onym istym krowiem.
Jedno takie obieraj, co dobrze dojźrzałe, I czarne włosy będą, i długie niemałe.
Po ogonieć to poznać, co z nim krowa chodzi . Znać to, iże tam bujno grzeczny się włos rodzi.
Są niektóre, co włosy aże przysiadają,
Dlatego, że ja k krow y tak właśnie działają.
Fraszka
I
to ujdzie, mniemam, za fraszkę, Obłapiłem w mięsopusty Kaśkę.Dałem je j ślak od sukna w kolędzie, Pewnie Stasia powijać weń będzie.
Fortel na złe piwo
J
ESLlC by się na szynku piwo nie udało, Nie daj że go za młodu, niech postoi mato.Gdy je będziesz miał począć, wystaw że przed domem, Dziewkę, grzecznie przybraną, z samorodnym kramem, Co by wabić umiała; bo drugi o piwo
Nie spyta, jeśli dobre, polezie co żywo.
N a zgagę i na g a rd ło
G
D Y kogo pali zgaga, albo boli gardło,Całuj babę w póldziałko, co się nie utarło.
O płeszce
P
A N N Ę pchla ukąsiła w słabiznę pod brzuszek,W net że ją panna spłoszy; pchła skoczy w kożuszek.
Panienka nogi stuli od wielkiego strachu,
Ona pchła musiała wleźć do ciasnego gmachu.
Próżno to, ma strach oczy; choć nie wpadło w ręce Panieńskie te to pchlątko, przecię było w męce.
A słusznie ją Bóg skarał, tę pchłę niewstydliwą,
Śmiała w smaczny kęs szczypać panienkę cnotliwą.
C ud w roku 1 6 1 3 , a miesiqcu dniu stycznia
¡edynastym
W
Słonimie męża otruła niewiasta, Na gardle była sądzona od miasta;Rozkazano ją utopić na wodzee,
Co po niej chodzą w id n y i łodzie.
Nogi żelazem miała okowane
I ręce opak powrozem związane.
Zepchnął ją kat wznak z mostu wysokiego, Niosła ją woda do brzegu jednego.
Na strzelenie z łuku norkiem płynęła
O, pół godziny dobre w wodzie była.
I wyszła sama na brzeg z onej wody,
Nam niej na zdrowiu nie odniosła szkody.
Nie wiem, czy ją Bóg, czyli czart ratował, łże się sługi swojej użałował.
Bowiem się znowu bawi niecnotami, A widzi m i się, iże i czarami.
S zp iklerz jasielski
D o bardzo, ale to b a rd z o n ie d a w na, p rz e c ię tn y p o ls k i in te lig e n t w y o b ra ż a ł sobie, że lite r a tu r a po lską X V I w ie k u — to b y ł t y lk o R e j i K o c h a n o w s k i; X V I I — B zym on ow icz Z im o ro w ic z . G dzieś ta m na b o k u n ie co ka za ń — ta k , g łó w n ie k a zań — S karga, W a rs z e w ic k i, B ir - k o w s k i. N o jeszcze i P o to c k i W a
c ła w . A le w s z y s tk ie g o tego raze m w z ią w s z y m ało, ba rdzo m ało. K a ż de s tu le c ie po pa rę n a z w is k , k ilk a p o z y c y j — i n ic w ię c e j. A i z ty c h p o z y c y j ile ż b y ło n a p ra w d ę zn a n y c h in a c z e j n iż ty lk o z n a zw iska ? In a c z e j niż k ilk u n a s tu p ro fe s o ro m i k ilk u d z ie s ię c iu s tu d e n to m z p o lo n is ty c z n y c h , u n iw e rs y te c k ic h se
m in a rió w ? „C z te ry w ie k i fra s z k i p o ls k ie j“ , op ra co w a n e prze d w o j
ną przez T u w im a , n ie p ro fe sora , a w ła ś n ie poetę, p o sze rzyły z na
jom ość lite r a t u r y s ta ro p o ls k ie j le p ie j n iż to m y uczonych m o n o g ra f i i , o b ło żo n ych p rz y p is k a m i, d o c ie k a n ia m i i nudą. O kaza ło się, że te j lite r a t u r y s ta ro p o ls k ie j b y ło o w ie le , w ie le w ię c e j; że nasz w ie k szesnasty to n ie parę, ale k ilk a n a ście, ba, k ilk a d z ie s ią t n a z w is k . W ie k sie d e m n a s ty — ró w n ie ż . P ew no, że n ie b y ły to po zycje na m ia rę M ic k ie w ic z a czy S zeksp ira ; ale czy d z is ia j c z y ta m y same rzeczy na ta k im pozio m ie; pew no, że b y ły to częstokroć rzeczy grube, d o w c ip y tłu s te , trącące „k a rc z m ą i s ta j
n ią “ . A le czym t r ą c i w s p a n ia ła proza R a b e la is ‘go i soczysta M o n - ta ig n e ‘a; a czegóż n ie z n a jd z ie m y w sam ym S zeksp irze ; ja k ż e trz e ba oczyszczać z o rd y n a rn o ś c i C e r-
van tesa; ile ż z n a jd u je m y ic h u S w ifta ; a czy i sam C a ld e ro n je s t od n ic h w o ln y ? C a ły e u ro p e js k i w ie k X V I, c a ły w ie k X V I I , ba, i n a s tę p n y jeszcze, to b y ty w ie k i grube, rubaszne, "s p io s h e . N ie m n ie j an i A n g lic y , a n i F ra n c u z i, an i W ło
si n ie o d w r ó c ili się od n ic h p le c a mi...
T oteż n a le ż y je d y n ie p rz y k la s - nąć P o ls k ie j A k a d e m ii U m ie ję tn o ści, k tó r a w czterech w ie lk ic h w y d a n ia c h z b io ro w y c h d o k o n a ła ob
szernej a n to lo g ii te j w ła ś n ie l i t e r a tu r y s ta ro p o ls k ie j d ru g ie j, trz e c ie j, może i c z w a rte j k la s y , o b e j
m u ją c ty m „p o ls k ą lir y k ę m ie sz
czańską“ , d a le j „p o ls k ą fra s z k ę m ieszczańską“ , w re szcie (w p r z y g o to w a n iu , n a p e w n o n a jc ie k a w szą) „p o ls k ą s a ty rę m ieszczań
ską “ . Z a p e w n e w o d ró ż n ie n iu od z ie m ia ń s k o -d w o rs k ie g o c h a ra k te ru in n e j poezji. T akże w u w z g lę d n ie n iu m ieszczańskiego, .ły k o w s k ie -
go pochodzenia w ię kszo ści au to
ró w . Ó w A d a m W la d y s ła w ju s z , J an z K ija n (czy z W y c h y łó w k i), B a lty z e r czy S o w iz d ra liu s , czy T r z ty p r z ty c k i lu b Ż abczyc b y li p rz e w a ż n ie pochodzenia m ieszczań
skiego. N ie p o s ta w io n o im p o m n ik ó w , z a g ub ion o ic h na zw iska , żaden s tu d e n t n ie o b ry je się na e- g z a m in ie z ich w in y , a lb o w ie m w ia d o m o ś c i o sobie p o z o s ta w ili skąpe. N a to m ia s t p is e m e k w y d a li dość h o jn ie . T ak. n ie b y ły to a r
cydzieła. N ie b y ły to po dniosłe m y ś li. N ie ro d z iło się to w k o ś c ie le a n i na dw orze. N ie p o le ro w a ło .
P o w s ta ło w k a rc z m ie , za ła w ą (n ie rz a d k o i... pod ła w ą ), p rz y k u f lu p iw n y m i o k o w ite j s z k le - n ic y . Czy je s t w s w y m c h a ra k te rze m ieszczańskie? Jest po p ro stu... pospo lite. T a k ie same fra s z k i m o g li sobie o p ow iad ać szlachcice z U p ity ja k ły k i z B iecza; a i c h ło p u n ie b y ły obce. K a rc z m a i p e w na te m a ty k a z b liż a s ta n y ; zw łasz
cza z b liż a ła w ty m czasie.
T e m a ty k a o w y c h fraszek? A le ż ż y c io w a , lu d z k a , owoczesna. T e m a ty seksualne n ie z a jm o w a ły w te dy, n ie s te ty , m n ie j m ie js c a n iż w
na szym ż y c iu ż o łn ie rs k im , z b io ro w y m czy w k a rc z m ie dzisiejszej.
D o b r o tliw e s k a rg i na d u c h o w ie ń s tw o p rz y p o m n ą n ie je d n o , ja k ie i dziś usłyszeć m ożna na w si. W n i
czym ■ też n ie przeczą g łę b o k ie j re lig ijn o ś c i o w y c h w ie k ó w . T a m s k a rg a na p o d a tk i, ó w d z ie na złe p iw o , g d z ie in d z ie j n ie ś m ie rte ln e k ło p o ty m ałżeń skie. G dzie in d z ie j 0 p ija k a c h . T a m z n o w u o Ż y d a c h czy. z ły c h sądach, n ie rz a d k o o z ły c h drogach, z łe j m onecie, z łe j służbie. N ie, n ie je s t to lite r a tu r a p o dn iosła. -Jest ja k i je j w ie rs z ; c h ro p a w a szorstka, p ro sta cka. A le p ra w d z iw a . K o n te r fe k t naszych p rz o d k ó w n ie w y g lą d a w n ie j b a r
dzo kasztelańsko. A n i anie lsko. B liż s z y m i są za to ju r n y m p ro sta ko m , k tó r z y z a p e łn ia ją p ia s to w s k ą p o w ie ś ć G o łu b ie w a , n ie d a le c y n a szych n ie d z ie ln y c h p iju s ó w w ja k ie jś K o b y łe jw o li czy M oszczeni
cy. A le w y g lą d a ją dość a u te n ty c z nie. T a k , ta c y o n i b y li. T a k ie b y ły ic h ż a rty , ic h s ło w n ic tw o , ich z a in te re s o w a n ia , ic h boleści. O to ja k a lite r a tu r a szła w ow e m asy.
O to, ja k w y g lą d a li p o lscy R a be - la is 'o w ie . O to d o w c ip y , k t ó r e miał n a --ostach syn Z b y s z k a z B o g d a ń c a 1 k o m ilito n i Rzędziana, ó w szero ki p o ls k i plebs; a i p a n Z agłob a z n ie in n ą w ę d ro w a ł face cją. Czy w w y k o p a lis k a c h in te re s u ją nas t y l k o k o ro n y k ró le w ie n i z b ro ic e h e t
m ańskie? N aszym je s t i g a rn e k , i o b r y w sochy, i ciże m ka m ie szczki.
(To może b a rd z ie j n a w e t,b y ło w ła śnie Polską). O w e fra s z k i s w y w o l- ne b y w a ły śpie w a n e i gadane: ści
gane n ie ra z przez m o ra lis tó w , w y k ra w a n e z d r u k ó w U c h o w a ły się cud em n ie le d w ie ; m ó w ią na m a u te n ty c z n ie , choć z a p ija c z o n y m n ie ra z głosem, o ta m ty c h P olaka ch.
W ie m y dobrze, że b y li to zacni lu d z ie i prze d b o je m ś p ie w a li „ B o g u ro d z ic ę “ , a po b o ju „T e D e u m “ No, ale ta k w dom u, na codzień, g d y sąsiad p rz y je c h a ł w szarugę, gd y m ió d , to k a j czy o k o w ita u w e - selała w ie c z ó r, nad k u fle m i w za
b a w ie ś p ie w a li chyb a n ie co in n e p io s e n k i?
P ró b o w a liś m y z to m u „P o ls k a fra s z k a m ieszczańska“ w o p ra c o w a n iu K a ro la B ad e ckie g o dać n ie co o w y c h fraszek. M oże poza z b io re m P o ls k ie j A k a d e m ii U m ie ję t
n o ści ukaże się tom , k tó r y , ja k k ie dyś „C z te ry w ie k i fra s z k i p o ls k ie j“ , ro z p rz e s trz e n i znajom ość te j z a g i
n io n e j lite r a tu r y ?
W y b ra ł i o p a trz y ł w stępem : Ksaw ery Pruszyński
T
ROCHĘ niżej od Krosna Jasio położone, Które trzema wodami w koło otoczone.Ryb dostatek ma w sobie i świeżych, i słonych, A co większa i’ strucel foremnych plecionych^
K tóry chleb na kilka mil w inne strony wożą, Taka w Jaśle obfitość za pomocą bożą.
Klin klinem w ybić
P
o d p i ł e ś sobie wczoraDobrym winem z wieczora;
Jeślić faluje głowa,
Pi'j znowu będzie zdrowa.
O jednym co Żyda zabił
S
O K 0 Ł , czy Sokołowski, od ptaka nazwany, Żyda zabił tajemnie i w rok poimany.Chciał był zażyć fortelu, uciekł do kościoła, Ale księża nie chcieli takiego Sokoła.
Mogłeś ty był polecieć, ubogi Sokole,
W cudze kraje, albo też gdzie w szerokie pole.
Dostałeś był zdobyczy, n’v umiałeś użyć,
Bóg ci też tu na świecie nie dał długo płużyć.
N a ożenienie
PTEWA słowik po lesie, samice szukając,
^ Zażywa złych niewczasów, po drzewie latając.
Mimie czas, nim ją najdzie; potrzeba pracować,
Kto sobie towarzysza k myśli chce znajdować.
Lata z nim swe traw ić ma, nie rok, nie godzinę:
Uważ, kto się żenić chce, pilnie tę przyczynę.
O Jędrzeju
J
ĘDRZEJ z Kocka, woźnica, posłań do Lublina Po szarą maść. Lecz, jako to prosta chudzina, Nie pytał je j w aptece, poszedł między kramy,Gdzie siedzą grzeczne panie z sudamnemi bramy.
Wołają nań: Braciszku, a co chcecie kupić?
Rzecze: Szarej ci' maści. Dalej nie chcą mówić.
Jechał przez niej do domu, praw ił o nowinie,
Że niemasz szarej maści we wszytkim Lublin«;.
FRASZKA
I L J .
O plebanie z klechę
P
L E B A N O W I jednemu polować się chciało, Wezwał do siebie klechy, szli do łasa mało, Na to szczęście obaczą zająca przy krzaku,Rzecze pleban: Chwytajże, boś ty chybki, żaku!
A zając im uskoczy nie nazbyt daleko,
Radzi klecha z plebanem, by go dostać jako, Potym pleban: Magister, chytre to stworzenie,
Dali go nama Pan Bóg, mam ja już korzenie, Ba i’ dzban piwa będzie! A magister miły,
Poskoczywszy dalej w las i ze wszytkiej siły.
Obaczywszy zająca krzyknie na plebana:
E c c e 1 e p u s, prałacie, zastąpcie od lana!
A zając dalej w nogi. Pleban klesze łaje,
Że kpy na zając, biku, siłać nie dostaje.
• M ruknie klecha na księdza: A diabeł rozumiał, Żeby też leśny zając po łacińsku umiał.
N a żo łn ie rza cudzego
“T 10 jest fortel nawiętszy na Niemca zbrojnego, Otoczyć go ze wszech stron, uczynić głodnego.
Zastąpić wszytkie drogi, żywność zahamować.
Nie trw a długo w taborze, musi wnet rokować,
O chorym , co na koniu ch cia ł do kra ju jachać
K
S IĄ D Z ubezpieczał jednego, Będziesz dziś w raju, chorego.On powiedział, że nie mogę
Chodzić w tak daleką drogę.
Na koniu bych jechać wolał,
Te,dy bych w tę drogę zdołał.
Albo tak uczyń, kapłanie,
Jakoś to w duchowym stanie:
Id ź za mię do rajskich włości, N ie c h p o k u t u ję za z ło ś c i.
Poprawię żywota sweąo.
Weź tam wszytko, co jest mego.
A
M qż do nieba nie ch c ia ł dla żony
J
EDEN człowiek świętemu Piotrowi rad służył I dla niego kłopotów na tym świecie użył.Więc, gdy umarł, wrota mu otworzył do siebie, A żona jego już tam przed tym była w niebie.
Ujźrzawszy ją, wrócił się i’ rzekł. Chcecie wiedzieć.
Wolę ze diabły w piekle, niż z nią w niebie siedzieć.
K tóra św ietcka miłość nadłuższa
F
KANTÓ W KI w wenusowym rzemieśle pytano, Którą by śwuetcką m iłość za n ad łu ższą m ian o : S zla c h e tc k ą , bądź k u p ie c k ą , czy ch łop a prostego?Na co, nie używając rozmysłu długiego, Powiedziała: Iż ja to kupcom przypisuję,
Których nie bez przyczyny tym to pokazuję:
Iż oni od swych domów daleko bywają,
Przecię żon swych, bo dzieci rodzą, dosięgają
O dziewce, co się jej podobał skrzypek
J
ED N A dziewka na skrzypka ustawnie patrzała I koniecznie go sobie za męża mieć chciała.Ale je j matka tego wzbraniała tak srodze,
Wiedząc, że łotr, nie życąc do złego niebodze.
Rzecze: Spodobał mi się, bo prędko przebiera Pałcy, grając w skrzypice, aż serce umiera.
Mniemam, iże też będzie prędki w mej robocie, Kiedy mię będzie cieszył po jakim kłopocie.
Kto m qdry na św iecie
n D Y S K U R O W A L I szlachta w proszowskim powiecie, Kto za mądrego ma być poczytan na świecie?
Jeden szlachcic ozwal się, mówiąc: Ja tak sądzę,
Że ten prawdziwie mądry, co zbiera pieniądze.
K tóry umie pomnażać przemysłem dochody,
A wedle nich m iarkuje doroczne rozchody.
Rządny, robót domowych i polnych pilnuje,
W szatach, w jadle, w pachołkach, w koniach nie zbytkuje.
Srebrne' dziś w Polszczę w ieki, w ieki prawie złote, Srebrem dostojeństw dojdziesz, prędzej niż przez cnotę.
Lekarstw o na pchły
Z L A C H C IC szukał lekarstwa, aby pchły zagubił —■
^ Szalbierz piasku nazbierał i za to mu ślubił, Że to jest pewną sztuka. Szlachcic też zaniechał
Pytać, co więcej z tym czynić. A w drogę wyjechał, I że zahaczył spytać, ,vspomniał sobie w drodze
W kMka mil, kazał nazad dowiedzieć się słudze.
Ten przyiedzie do <. mpa; powV*. trzeba wpychać
W gardło piasek Wierciochem, tak pchły będą zdychać Wrócił s‘ e r>ow:e panu. Pan: Toć m’ ę oszalił,
Będę go, nazad jadąc, kijem dobrze walił.