• Nie Znaleziono Wyników

Tom X X V II.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Tom X X V II."

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Jsfc. 3 6 (1370). W a rs z a w a , dnia 6 w rz e śn ia 1908 r. Tom X X V I I.

TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.

PRENUMERATA „W S Z E C H Ś W IA T A ".

W W arszaw ie: ro c z n ie r b . 8 ; k w a rta ln ie r b . 2.

Z przesyłką pocztow ą ro c z n ie r b . 10, p ó łr . r b . 5.

PRENUMEROWAĆ MOŻNA:

W R e d ak cy i „ W sz e c h św ia ta " i w e w sz y stk ic h k się g a r­

n ia c h w k ra ju i za g ra n ic ą .

R e d a k to r ,,W s z e c h ś w ia ta '4 p r z y jm u je ze sp raw am i re d a k c y jn e m i c o d z ie n n ie o d g o d z in y 6 do 8 w ie c z o re m w lo k a lu re d a k c y i.

A d r e s R ed a k cy i: K R U CZA JvTs. 32. T elefon u 83-14.

D r. J . H . F. K O H L B R U G G E .

R U D E W Ł O S Y I I C H Z N A C Z E N I E .* )

J e d n e m z n a jc z ę sts z y c h odchyleń od n o rm a ln eg o ty p u e u ro p e js k ie g o j e s t w y ­ stę p o w an ie ru d y c h włosów. Zjaw isko to j e s t ogólnie znane. Mniej zn an y j e s t fakt, że włosy ru d e z d a rz a ją się też u M urzynów i w s z y s tk ic h i n n y c h ludów ciemno zabarw io ny ch , j a k rów n ież u zw ie­

rz ą t czarn y ch .

J a k m am y rozum ieć to zjaw isko? Za­

nim odpowiem n a to p y ta n ie , uw ażam za w łaściw e w s k a z a ć p rze b ieg w ła s n y ch myśli, r o z w ija ją c y c h się od j e d n e g o spo­

strz e że nia do n a stęp neg o.

P i e r w s z y raz n a su n ęło mi się p y ta n ie powyższe, g d y z a u w a ż y łe m w lasach w schodniej części Jawry m ałpy r u d e po-

*) T łum aczenie a r ty k u łu „R o tę H a a re un d d ere ń B e d e u tu n g ", G-Jobus 1908, JNa 20 i 21. P r z y ­ m io tn ik „ ro t“ , o ile sto s u je się do k o lo ru w ło ­ sów , tłu m ac zę sta le przez „ ru d y “, zgodnie z ogól- nem u ż y w a n ie m te j nazw y. (P rzy p . t ł u m ).

m iędzy zupełnie czarnem i. P r z e s z u k a w ­ szy litera tu rę , znalazłem, że b o ta n ik de Vriese o bserw ow ał w pra w d z ie w lasach ja w a ń s k i c h m ałpy ru d e obok czarnych, lecz rude, w e d łu g niego, nie m ieszały się z czarnemi; j e d n e od d r u g ic h miały żyć oddzielnie 1).

P rz ek o n a łem się, że zdanie de V riesa j e s t zupełnie nieuzasadnione; w lasach gór T e n g g e r z najd ow ałem osobniki ru d e zawsze pom iędzy czarnem i, zwykle 1 lub 2 ru d e po śród 10—20 czarnych. N ieraz zdarzało się, że kazałem otoczyć s tr z e l ­ com drzewo, n a lctórem zna jd o w ała się kolonia małp, tak, że żad n a u jść nie mo­

gła, i wów czas często d o s ta w ały się w n a sze ręce rude obok czarnych. Zabi­

łem lub kazałem zabić znaczną ilość tych małp, bo ład n e ich futro w y d a w a ło mi się p rz y d a tn e m do noszenia.

Poniew aż mieszanie się dw u o d m ie n ­ nych g a tu n k ó w nie zdarza się w p r z y r o ­ dzie, więc zw ą tpiłem o p raw d z iw o śc i o b serw acy i de Y riesea, szczególniej zaś o słuszności oddzielania przez różny ch s y s te m a ty k ó w osobników r u d y c h (Sem-

*) II. S ch le g el, M onograpliie des Singes, s. 57.

L ej da, 1876.

(2)

562 W SZEC H ŚW IA T N i 36 n o p ith e c u s p y rrh u s ) od c z arn y c h (Semno-

p ith e c u s m au ru s). W t y m czasie u k a ­ zała się r o z p ra w a J e n t i n k a x), k tó re m u się zdawało, że znalazł różnice również w budow ie czaszki t y c h d w u o d m ia n b a rw n y c h . Z ająłem się gorliw ie zb iera niem f u te r i czaszek, p o ró w n y w a łe m je i ogłosiłem r e z u l t a t y m y ch s p o strz eż e ń 3);

z estaw iłem też b u d o w ę w e w n ę tr z n ą obu- d w u odm ian 3). D oszedłem do w niosk u , że pod w z ględem a n a to m ic z n y m n i e m o ­ żna w y k a z a ć n a jm n ie js z y c h różnic p o ­ m iędzy Sem n o pith . m a u r u s a S em n op ith . p y rrh u s . Z da rza się je d n a k , że blizko p o krew n e g a tu n k i o d ró ż n ia ją się ty lk o k o lo rem włosów; w d a n y m p r z y p a d k u d o k ład n e p o ró w n a n ie f u te r w y kazało, że m o g ą się trafiać p rzejścia od r u d y ch małp do czarny ch, podobnież j a k m iędzy E u r o p e jc z y k a m i tra fia ją się p rze jścia od j a s n e g o ty p u do ciem nego, lub, u ż y w a ­ j ą c lepszego może porów nania, j a k m ię ­ dzy E u ro p e jc z y k a m i z d a rz a ją się a lb i­

*) J e n tin k , On S em n o p ith ee u s p y rrh u s H o is- field. N o te s from th e L e y d e n M useum , T om X IX .

2) K o h lb ru g g e , B ijd ra g e n t o t de n a tu u rlijk e g e sc h ie d e n is van m e n sc h e n en d ie re n , 1Y Zoog- d ie re n von T e n g g e r. N a tu u r k . T ijd s c h rift voor N ed e rl. In d ie . Tom IV (1896).

3) K o h lb ru g g e , M uskeln u n d p e rip h e re N er- ven d e r P rim a te n . V e rh a n d e lin g e n K o n k . A k a­

d em ie von W e te n sc h a p p e n . A m ste rd a m , 1897.

E R Y T R Y Z M .

P om ięd zy zu p ełn ie czarnem i m ałpam i znaj­

dują się ognisto-rude osobniki; często n ap o­

ty k a n e są ty lk o w n iek tó ry c h okolicach;

w sto su n k u 1 : 10.

R uda m atka może urodzić czarną m ałpkę, czarna rudą. N ie wiadom o, czy rude mał- py-rodzice częściej rodzą rude p otom stw o, czy czarne, oraz jakie zabarw ienie przew aża śród m łodych, p ochodzących od różnej b ar­

wy rodziców.

nosi z m niej lub więcej zaznaczonym albinizm em . P rz e jś c ia pom iędzy w y r a ź ­ nie o d ró żniającem i się g a tu n k a m i, ch o ć ­ b y n a w e t blizko p o k rew n e m i sobie, spo­

t y k a m y w przyrodzie nadzw yczaj rzadko;

dlate g o w sp o m n ia n e form y przejściowe n a s u n ę ły mi tę s am ę m yśl, co s tw ie r d z e ­ nie współżycia: że S em n o p ith ee u s m a u ­ ru s i p y r r h u s należą do je d n e g o g a t u n ­ ku. P o d o b n y pogląd w y ra z ił ju ż Schle- gel, k t ó r y sądził przytem , że z a b a rw ie ­ nie ru d e m a łp mogło by ć w yw o łane przez podobne p rzyczy ny, ja k ie u ludzi p r o w a ­ dzą do albinizm u. Mówi on dlate g o o

„une espece d ’a lb in is m e “ !). Ponieważ j e d n a k w ierzył słow om de V riesea, że m ałp y r u d e ż y ją oddzielnie od c z arn ych , więc p rzy p u sz c z ał t u ta j pew nego rodzaju albinizm ustalony, k tó ry doprow adził do w y tw o rz e n ia się odm iany. O statn ie p r z y ­ puszczenie m usiałem n a tu r a ln i e odrzucić, skoro się przek o n a łe m , że czarne m ałpy m o g ą rodzić ru d e i odwrotnie; m a m y więc tu do c z y nie nia nie z g a tu n k ie m (species lub subspecies), lecz ze zm ie n ­ n ośc ią in d y w id u a ln ą , j a k w albinizmie.

To n a p ro w a d ziło m ię n a m yśl p o ró w n a ­ nia włosów r u d y c h ( e ry lry z m u ) z białe- m i (albinizm em ). W y k a z a ły się n a s t ę ­ pujące zgodności;

*) H . S cb leg el, 1. c. s. 57

A L B I N I Z M .

A lbinizm zdarza się u w szystk ich ludów, lecz częściej u ciem n ych . W p ew n ych oko­

lica ch m oże w ystęp ow ać bardzo często, np.

na w ybrzeżu Złotem , w ed łu g Buffona 1), w stosu n k u 1 : 6 lub 7, na przesm yku Da- ryjskim w edług de P auw a 1 ; 36.

A lbinosi, łącząc się z norm alnem i osobni­

kam i, często mają dzieci ciem ne, jednakże daje się zauw ażyć śród dzieci skłonność do albinizm u (de Pauw , Frederic, Topinard).

D zieci obojga rodziców albinosów są dotąd nieznane.

*) B uffon, H is to ire n a tu re lle , g e n e ra le e t par- tic u lie re . P a ry ż 1778. Tom X I: A d d itio n a l'ar- tic le des v a r ie te s de l‘e s j e ( e hu m ain e. M ów i on o M u rzy n ach z w y b rz e ż a Z ło teg o , w y w o ż o - p y c h do In d y j Z achodnich.

(3)

M 36 W SZ E C H ŚW IA T 563

W sz y stk ie m łode zupełnie czarnych małp (Jaw a, Borneo) posiadają żółto - brunatno- czerw onawą barwę po urodzeniu, która pó­

źniej znika, u stęp u ją c czarnej. N ig d y je ­ dnak m łode czarnych małp nie bywają ognisto-rude, jak m ałpy rude. R ów nież ru­

de m ałpy są po urodzeniu jaśniejsze niż ro­

dzice, ruda ich barwa złagodzona je st przez jasno-źółtą albo częściej białą.

K iedy żółto-brunatno-czerw onaw a barwa ustęp u je czarnej, to zm iana ta w ystępuje najpierw na końcach palców lub końcu ogona.

R ude osobniki niezaw sze są zupełnie ru­

de, lecz czasom pew ne części ciała są czar­

ne łub pośredniego koloru. Czarne w łosy znajdują się w ted y w łaśnie na końcach pal­

ców, na głow ie lub na ogonie.

Paznokcio u rąk i nóg są u rudych oso­

bników zaw sze zupełnie jasno zabarwione, u czarnych ciem no. U form przejściow ych często zauw ażyć można ciem ne paznokcie u ru d ych osobników .

Pow yższe p o ró w n a n ie św ia d cz y o da­

leko posuniętej zgodności e ry try z m u z al­

binizmem; s k ła n ia łe m się też ku p r z y ­ puszczeniu, że m ałpy ru d e odpow iadają albinosom śród ludzi, a więc te n sam proces p row adziłby u o s ta tn ic h do b a r ­ w y białej, co do r u d e j u pierw szych. Że analogia t a n ie daje się w zupełności u trz y m a ć , zauw a ż yłe m , dow iedziaw szy się, że również śród m ałp z d a rz a ją się albinosy zupełne. W B a ta w ii widziano w r. 1790 dw ie m ałp y zupełnie białe !).

Do dalszych w niosków doszedłem p o d ­ czas trz y ty g o d n io w e g o p o b y tu na w y ­ brzeżu m o rza C zerwonego, gdzie m iałem sposobność ob se rw o w a ć w ielu Murzynów.

J a k ju ż w spom niałem , albinizm często się zdarza śród Murzynów. W tej m ie j­

scowości z d a w a ł się j e d n a k n ie w y s t ę ­ pować; j a , p rzy n a jm n ie j, nie w idziałem żadnego, albinosa, lecz często w id y w a ­ łem M urzynów z rudem i, j a k u lisa, w ło ­ sam i i s k ó rą c z erw o n ą 2); n ie k tó rz y wy-

*) R ic h a rd C lay to n , On th e C retin s o f th e V allais. M em oirs o f th e S o cie ty o f M anchester, I I I , 1790.

-) D ane, d o ty c zą ce r u d y c h w łosów u rozm a­

ity c h lu d ó w , ze b rał R. A ndree („R ote H a a re “, Z e its c h rift fu r E th n o lo g ie , X , 1878)-

D ziecko m urzyńskie (stosuje się to i do innych ludów ciem nych) je st po urodzeniu jaśniej zabarwione i dopiero później przy­

biera ciem ną barwę rodziców . N igd y jednak dzieci nie są ta k rażąco białe, jak dorośli albinosi (spostrzeżenie w łasne, Bolk i inni).

Gdy jasn e dziecko m urzyńskie ciem nieje, czarna barwa skóry w y stęp u je najpierw na końcach palców (Buffon, Bolk).

Albinosi - m urzyni są niezaw sze zupełnie biali, niektórzy mają czarne końce palców, albo w łosy blond lub rude zam iast b iałych (de Pauw , Topinard i inni).

Albinosi mają również jasne paznokcie;

u n iek tórych zupełnie Diałych albinosów nor­

malna barwa zachow uje się tylk o w m acie­

rzy paznokcia.

kazywali przejście do n orm a lnej b arw y czarnej. P orów nałem zaraz t y c h r u d y c h M urzynów z m ojemi r u d e m i m ałp am i i doszedłem do wniosku: pom iędzy c z a r n e ­ mi lu dźm i i czarnem i m ałpam i c z arn a b a rw a może u stępow ać białej lub czer­

wonej. Sam a przez się n a s u w a ła się t u ­ taj m yśl o p od ob ieństw ie procesów, t. j.

że b a rw a r u d a sta n o w i przejście do b i a ­ łej, albo że b a rw ę rud ą, uw ażać należy za albinizm niezupełny („S em ialbinism us"

w e d łu g Frederica). O sta tn ia m yśl z w ła ­ szcza z o stała p o p a rta przez zapoznanie się z l it e r a tu r ą przedm iotu. Musiałem po n ią s ięg nąć daleko wstecz, gdyż lite ­ r a t u r a n o w sz a mało mówi o albinizmie śród ludów ciem nych. D aw niej z ja w is ­ kiem tem bardziej się in tereso w an o pod w piyw em poglądów Linneusza, k tó ry dzieli! ludzi n a d zien n ych i nocnych , za­

liczając do pierwszej g r u p y z w y k ły c h ludzi, do dru g ie j zaś albinosów z pośród Murzynów. Źródłem tego kom icznego błędu były błędne opisy podróży z 17 i j 8 wieku. A lbinosi m ają, m ianowicie, nie tylko śnieżnie białą skórę, lecz ró w ­ nież czerw one oczy, co w y n i k a stąd, że pozbawiona wszelkiego b a rw n ik a tęczów­

(4)

W S Z E C H Ś W IA T Ko 36

k a p rze p u sz c za św iatło i pozw ala w idzieć c zerw oną p o w ie rz c h n ię s ia tk ó w k i. Dla tej p r z y c z y n y a lbinos j e s t w ra ż liw y n a św iatło i dopiero w ieczo rem opu szcza ciem ne m ieszkanie; d late g o to Lin n eu sz u c z y n ił go „człow iekiem n o c n y m " . Prócz te g o a lbinos m a z w y k le p rz y tę p io n y słu c h i j e s t wogóle słabow ity, u w a ż a n o go w ięc za człow ieka niezup ełn ie ro z w i­

n ięte g o albo za form ę p rze jścio w ą m ię ­ dzy m ałpą a człowiekiem* Po d ró ż n ic y u trz y m y w a li, że w idzieli całe lu d y alb i­

nosów, k t ó r y c h z w y c z a je m ia ły b y ć z u ­ pełnie o d m ie n n e od z w y c z a jó w in n y c h ludów, co u tw ierd z ało pogląd n a a lb in o ­ sów, j a k o n a b ard zo z a jm u ją c ą form ę przejściow ą. To t e ż w sp o m in a n o ich wów czas ró w n ie często, j a k dziś N e a n ­ d e rta lc z y k a lu b P i th e c a n th r o p u s erec- tus. P o p r z e s t a n ie m y na p rzy to c ze n iu z daw niejszej l i t e r a t u r y tego ty lk o , co m a dla n a s szczególniejsze znaczenie.

Buffon 0 wiedział o a lb ino sach pom ię­

d z y M urzyn am i, How asam i, P a p u a ń c zy - ; kam i, W e d d a m i i In d y a n a m i. W ło s y ich je d n a k ż e są, w e d łu g Buffona, n iezaw sze zupełnie b iałe, lecz n ie k ie d y ru d e; oczy niez a w sz e czerw one ( tę c zó w k a b e z b a r ­ wna), lecz czasem j a s n o lub żółto-nie­

bieskie, albo z tęczów ką, w k tó re j żółty k r ą g w e w n ę tr z n y otoczony j e s t c ie m n o ­ n ie b ie s k ą obwódką. Również w e d łu g de P a u w a 2) albinosi n iez a w sz e m a ją śnieżno białe włosy, lecz c z a s e m żółto ru d e , Oczy niezaw sze są b e z b arw n e , lecz t ę c z ó w k a j e s t czasem „nikłego n ie b ie s k ie g o koloru i szczególnie b l a d a “; b a r w ę oczów in n ych albinosów n a z y w a on „ ja s k r a w o ż ó łt ą “.

De P a u w znał też r u d y c h M u rzynów i miał sposobność z a uw aży ć, że z j e d n y c h rodziców zostali u ro d ze n i i ru d zi M u rzy ­ ni i albinosi: „te d w ie o d m ia n ^ z d a ją się więc zbliżać do siebie, j e d n a j e s t n a s t ę p ­ stw e m albo s k u tk i e m d ru g ie j. M ogłyby się one łączyć w j e d n y m o sob n ik u , w y ­ tw a rz a ją c białego M u rz y n a z ru d e m i wło- s a m i “.

>) B uffon, H is to ire n a tu re lle g e n e ra le e t par- tic u lie re , V i X I: V ariet.es d an s l ‘esp ece h u m a in e.

3) D e P a u w , B e c h e rc h e s p h ilo so p h iq u es su r les Americains, II. Londyn, 1770.

P o d o b n y f a k t stw ierdzono również śród Ja w a ń c z y k ó w , z r e s z tą znał to j u ż P li­

niusz. N a szczególną u w a g ę z a słu g u je to, że n ie k tó r z y albinosi są b e z b arw n i na całem ciele, w y ją w s z y końce palców.

B a r w a z a ch o w u je się więc p rzedew szyst- kiem n a te m s am em m iejscu, n a k tó re m i ru d e m ałp y m ają często czarne włosy (albo ciem ne paznokcie), oraz od k t ó r e ­ go z a cz y n a p rz e d e w s z y s tk ie m ciem nieć j a s n e po urod zen iu dziecko m u rz y ń sk ie . Gdy albinosi m ają w łosy rude, w te d y słabiej b y w a ją zaznaczone inn e cechy, zw iązane z albinizm em (wzrok, słuch), przez co n a pół ru d e osobniki, a więc n a ­ tu ra ln ie i całk iem ru d e o k a z u ją się for­

m am i p rzejściow em i do b ia ły c h .—P. S.

Voigt !) w s w y m p o d ręcznik u podobnież um ie śc ił białow łosych obok ru d o w ło sy c h i wskazał, że i je d n i i d rud zy z d arzają się śród w s z y s tk ic h ludów. Należałoby tu jeszcze w sp o m nieć T o p in a rd a 2), k t ó ­ r y w y s tę p o w a n ie ru d y c h włosów przypi­

suje w ię k sze m u jeszcze b ra k o w i b a r w n i ­ ka niż w albinizm ie. Zalicza on do n ie­

z u p e łn y c h albinosów „Murzynów o cerze mniej lu b więcej j a s n e j, koloru mlecznej k a w y lub m iedzianej, o oczach nieb ie s­

kich -i zielonych, z w łosam i żółtaw em i lub r u d a w e m i 11. Znał on też w ypadki, kied y ty lk o oczy p o d leg ły albinizmowi, włosy zaś nie lub odwrotnie.

F r e d e r ic 3) rów nież opisał p rzy p a d k i częściow ego albinizm u, M urzynów z j a ­ sno blond włosami, w ielom a ciem nem i p lam a m i b a rw n ik o w y m i („ n e g re s p ie s “ Buffona) i jasno szarą tęczówkę; p rz y te m ci albinosi p o s ia d a ją z n a cz n ą sk łonność do b a r w y rudej lub ru d a w e g o połysku j a s n y c h włosów.

Ze w s z y s tk ic h p rz y to c z o n y c h spo strze-

') V oig t, L eh rb u ch d e r Z oologie, I w „Na- tu rg e s c h ic h te d e r d re i E e ic h e “, 1835.

s) T opinard, E Jem en ts d :a n th ro p o lo g ie . g e n e ­ rale. P a ry ż , 1885. P rz y to c z o n y p o g lą d n a alb i­

nizm T o p in a rd za p o ży c zy ł od sw eg o n au czy ciela, B roca, osobiście skłonni ejsz y b y ł do u w aż an ia r u d y c h w łosów za odm ianę blond. W książce je g o n a p o ty k a m y o b ad w a p o g lą d y .

:i) P re d e ric , B e itra g e z u r F ra g e des A lbinis- m us, Z e its c h rif t f. M orphoł. u A n th ro p o lo g ie , X, 1907.

(5)

M 36 W SZ E C H ŚW IA T

żeń w yn ik a , że, j a k is tn ie ją p rzejścia od [ r u d y c h m ałp do c z arn ych , ta k też od al­

binosów pom iędzy M urzynam i do ludzi r u d y ch i blondynów . Zgodność b y ła b y może zupełną, g d y b y ś m y mogli zbadać wiele małp-ałbinosów; te j e d n a k , j a k się zdaje, są bardzo rza dk ie. A lbinizm w p e w n y c h okolicach, w ciąg u pewnego czasu, może znacznie w z r a s ta ć (jak w sk a ­ zano wyżej). W Albanii w s ta r o ż y tn o ­ ści albinosi byli t a k częstem zjaw iskiem , że od nich k raj o trz y m a ł sw ę nazwę. To samo dotyczę r u d o w ło sy c h (Szkocya, Pin- land ya, szczególniej W o tja c y w ed ług Pal- lasa u T o p in a rd a i Andreego). W s z y s t ­ ko to s k ła n ia nas do u w a ż a n ia ery tryz- m u za pewien rodzaj albinizm u, lub do uw a ż a n ia o b u d w u za z ja w isk a blizko p okrew n e. To też p rze k o n a n y je s te m , że nie n ależy uw ażać ru d e g o koloru w ło ­ sów za w ła ściw ą b a rw ę , j a k np. blond;

r u d e włosy nie są u w a r u n k o w a n e p e w n ą b a rw ą , lecz raczej b rak ie m b a rw y czyli b a rw n ik a . J a k to rozum iem , w y k a ż ę po­

niżej.

W pew n y c h raz a c h , białe lub ru d e b a r ­ w y włosów są ty lk o czasow em i p rz e j-' ściam i do ciem niejszych lub w łaściw ych.

J a , np., urodziłem się z jasn o -b lo nd wło­

sami, tera z j e s t e m ciem nym blondynem . M atka mojej żony m ia ła rudo-blond w ło­

sy, w iększa część je j dzieci urodziła się z białem i włosam i, j a k rów nież m o ja żo­

na, k t ó r a j e s t t e r a z c iem ną b lo n dy n k ą.

Ani jedno dziecke nie j e s t rude. Dwoje z po m iędzy tro jg a m oich dzieci urodziło się z zupełnie białem i (ja k u albinosów) w łosami; włosy ich c ie m n ie ją coraz b a r ­ dziej, lecz z m ia n a ta p r ze b ieg a u j e d n e ­ go dziecka szybciej niż u drugiego. W i ­ dzieliśmy, że w pod o bny sposób wyżej w spom nian e m ałpy z żółto brun atn o-czer- w o naw ych s ta j ą się czarnem i. W re sz c ie k a ż d y zapew ne zauw ażył, że ognisto r u ­ de dzieci m ogą z la ta m i znacznie ściem ­ nieć, t a k samo j a k ciem nieje dziecko m urz yń skie . Również albinizm p r z y r o ­ dzony, w e d łu g T o p in a rd a , może z m n ie j­

szać się z wiekiem : „p rzytaczan o w y ­ padki, w k tó ry c h choro ba (albinizm) z m n iejszała się z l a t a m i “.

Myśli podobne d o pro w ad ziły n a s do

u w ażania białej i rudej b a rw y za pewne p o w s trz y m a n ie w rozwoju; p o w ró t do s ta n u n orm alnego może n astąpić, jeśli owo p o w strz y m a n ie nie j e s t z b y t k r a ń ­ cowe. Możemy więc p orów nać e ry tr y z m i alb inizm z h y potric ho sis czyli b rak ie m włosów. B ra k włosów w y s tę p u je czasem u wielu ssących; B o n ne t ogłosił p e w n ą liczbę za o b se rw o w an y c h w y p a d k ó w 1).

A nalogia s ta je się w y ra ź n ie jsz ą , ponie­

waż d o w iadujem y się od B o n neta, że, g d y bezwłose zw ierzęta m ają jeszcze t r o ­ chę włosów, to te z n a jd u ją się najczę­

ściej na k ra ń c a c h kończyn, a więc na ty c h sa m y c h m iejscach, gdzie w razie a l ­ binizm u i e r y t r y z m u najczęściej z a c h o ­ w uje się b a r w a czarna. Je śli bezwłose zwierzę nie u m ie ra, to włosy m ogą się później rozwinąć; u w a la łe m to często u k u r na Jaw ie. K urczęta, w y k lu te bez pierza, m o g ą żyć w go rąc y m klimacie i odzyskać później część u p ierz en ia lńb całkowite, o ile b r a k b y ł tylko częściowy.

Tłum . S. Poniatowski.

(Dok. nast.)

S Y M B I O Z A M I Ę D Z Y L A R W Ą W A Ż K I A W O D O R O S T A M I

N I T K O W A T E M I .

W m iejscowości zwanej M argareten- bad w śród L a s u Czeskiego, w m ałym s taw ie, zanieczyszczany m u staw icznie m y d lin am i od p r a n ia bielizny i posiada­

j ą c y m s k u tk ie m tego bardzo ubo gą florę i faunę, p. K a m m e rer 3) zauw ażył w wię­

kszej liczbie larw y w ażki z rodzaju Aes- chna. L a r w y te pełzały po o b m u ro w a ­ n iu s ta w u i p rze stra sz o n e cho w a ły się w szczelinach. W sz y s tk ie la rw y p o ro ­ śn ięte by ły w odo rosta m i [n itk o w a te m i (Oedogonium un du latum ), k tó re otaczały całe zwierzę ja k b y zieloną osłoną. Po- je d y ń c z e n itk i tego w od oro stu przyra-

>) B o n n e t, TJber H y p o tric h o sis c o n g e n ita uni- v ersalis. A n at. H efto . W iesb a d en 1892.

s) N a tu rw isse n sc h a ftlic h e R u n d sc h a u <Na 20 z ro k u 1908.

(6)

566 W ZEC H ŚW IA T M 36

s ta ł y mocno do ch ity n o w e g o pokrycia.

N a w e t la r w y w y j ę te z teg o s t a w u zaraz

L a rw a w a ż k i z ro d z a ju A esc h n a p o ­ ro śn ię ta w o d o ro sta m i O edogonium

u n d u la tu m .

po w y le n ie n iu się i p rze n ies io n e do i n ­ n e g o a k w a r y u m (z w o d ą p r z e g o to w a n ą dla zabicia z a rod n ik ó w i n a s tę p n i e 's k łó ­ con ą z p ow ietrzem ), p o r a s t a ły n ano w o wodorostam i. Pochodziło to stąd, że, j a k się udało w y k a z a ć p. Kam , z a ro d n ik i w odorostów p r z e d o s t a w a ły się, jesz c ze za n im s t a r a s k ó r k a z o s ta ła zrzucona, przez s z p ark i ro zluźnionej w a r s tw y chi- ty n o w e j aż do now ej s k ó ry zwierzęcia.

Należało od razu p rzy p u s z c z a ć , że m am y tu do c z y n ie n ia z s y m b io ty c z n e m połą­

c z en iem d w u o rg an iz m ó w — roślin n eg o i zw ierzęcego. A b y się o tern p rze k on a ć , p. K a m m e r e r w y k o n a ł s z e re g d o św ia d ­ czeń, z k tó ry c h p r z y t a c z a m y n a s t ę p u j ą ­ ce: do zw y k łej w o d y d o d a w a n o r ó w n ą objętość wody sodowej. W wodzie t a ­ kiej z a w ie ra ją c e j n a d m i a r b e z w o d n ik a w ęglow ego la rw y p o ro śn ię te w o d o r o s ta ­ mi żyły dtużej niż l a r w y ty c h o s ta tn ic h po zb aw ione. U ja w n iły też one w ięk szą odporność n a b r a k tle n u w wodzie z a ­ nieczyszczonej o d p a d k a m i organ iczn em i, m y d łe m lub z a ro śn ięte j pleśn ią w o d n ą (Saprolegnia). W wodzie ta k ie j l a r w y bez w od o rostó w żyły daleko krócej. Za do­

d a n ie m j e d n a k do w o d y t y c h o s ta tn ic h (Oedogonium capillare) ś m ie rte ln o ś ć m ię ­ dzy l a r w a m i bez w od o ro stów z m n ie jsz a ła się. S to s u n e k się zm ieniał, g d y d o ś w ia d ­ czen ia p rz e p ro w a d z an o w ciem ności. Asy- m ilacya w o do ro stów w t e d y u s ta w a ł a , la r ­ w y zaś żyjące z w o doro stam i, ja k o p rz y ­ zw yczajone do obfitszej ilości tle n u , z n a j ­ do w ały się w p ołożeniu go rszem , aniżeli la r w y z sam ego po cz ątk u h o d o w ane bez w odorostów .

D o św iadczenia te w sk a z a ły , że w w a ­ ru n k a c h , w j a k i c h z n a jd o w ały się l a r w y w wyżej w y m ien io n y m sta w ie , to j e s t

pod w p ły w e m usta w ic z neg o z a n ie c z y s z ­ czania w o d y przez m ydliny, w o doro sty p rz y n o s z ą im z n a c z n ą korzyść. Z acho­

dziło p y tan ie , j a k b ę d ą się zacho w y w ały o b a w sp ółżyjące o rganizm y, sko ro je roz­

dzielim y. Można było przypuszczać, że la r w y ważki s k u tk ie m osied len ia się n a nich w od orostów w y ro b iły w sobie z n a ­ czną od po rn ość n a zanieczyszczenie w o ­ d y m y d łe m i że odporność t a p ozostanie n a w e t sk oro u s u n ie m y w od o rosty z ich pow ierzchni. W ty m celu p. K a m m e re r z e sk ro b y w a ł ostrożnie la r w y z w odoro­

stów i w pusz c z ał j e n a p o w ró t do wody.

Okazało się, że z a ch o w u ją się t a k samo j a k i la rw y , k tó re nie b y ły n ig d y p o k ry ­ te w odorostam i. Co więcej u ja w n iły one jesz c ze w ię k s z ą w rażliw o ść n a n a d m ia r b e z w o d n ik a węglowego, j a k g d y b y s y m ­ bioza z w o d o ro sta m i w yw ołała w nich w iększą potrzebę tlenu. Ciekaw e też było zachow anie się w odorostów po o d ­ dzieleniu ich od larw y ważki. W w a ­ r u n k a c h n o r m a ln y c h w od oro sty te p r z y ­ tw ie r d z a ją się do podłoża zapomocą ro z ­ gałęzionych c h w y tn ik ó w . P. Kam. pro- bow ał z d ję te ostrożnie z la rw w o d o ro sty przen osić n a inne podłoża. Nie udało m u się to j e d n a k z podłożem n ie o rg a n ic z n e ­ go lu b roślinnego pochodzenia. W o d o ­ r o s t y p r ę d k o o d ry w a ły się i p ły w a ły oso­

bno, ale p rz y te m żyły znacznie krócej.

N a w e t na podłożu z w ie rz ę c e m —n a m a r ­ twej d ż d ż o w nicy lub gąbce słodkow od­

nej p o z o sta w a ły p rzy tw ie rd z o n e zaledw ie w c ią g u d n i kilku. Lepiej udaw ało się p rze n o sz e n ie w o d orostów na ro z ta rte l a r ­ w y w ażki. W in n y c h znowu d o ś w ia d ­ czeniach p. K. pom ieszczał larw y tego sam ego g a tu n k u , ale z innego s ta w u r a ­ zem z larw a m i p o k r y te m i w odorostam i.

W k r ó tk im czasie w s z y s tk i e la r w y po­

k r y w a ły się n i tk a m i w odorostu. Nie n a ­ stępow ało to, jeż e li do n a c zy n ia wpusz­

czano l a r w y całkiem in n y c h rodzajów, np. A nax, Libellula, Calopterix. S z tu cz ­ ne p rzeniesienie w o dorostów j e d n a k u d a ­ wało się n a la r w a c h wyżej wym ienio­

n y c h rodzajów , ale w odo rosty rozw ijały się n a ich ciele d aleko słabiej. W k o ń ­ cu p. K. p ró b o w a ł przenosić w o d oro sty O edogonium u n d u l a t u m z in n y c h m iej­

(7)

JS6 36 W SZECH ŚW IAT 567 scowości, gdzie w y s tę p o w a ły one n a r o ­

ślinach wodnych. A b y zapobiedz zb y t p r ę d k ie m u s ta rc iu w odorostów przez szyb ­ kie r u c h y larw y , badacz znieczulał te o sta tn ie e te re m n a p a rę godzin. Czas ten w y sta rc z a ł, b y w o d o ro s ty m ogły się przyczepić do larw . J e d n a k ż e udaw ało się to ty lk o z larw a m i z rodzaju Aes- chna. D ośw ia d c z enia z inn em i w o d o ro s ­ ta m i (Oedogonium capillare, Spirogyra, C ladophora, V aucheria) da w a ły pożądany r e z u lta t również tylko n a wyżej w y m ie ­ n io n y m rodzaju, ale i w ty m p r zy p a d k u nietrw ały .

W re sz c ie p. K. zauw ażył, że gnicie w a ­ żek p o r o ś n ię ty c h w od o rostam i odbyw ało się szybciej niż larw n iep o rośn iętych . P. K. tłu m ac z y to w ta k i sposób, że ob e­

cność w od o ro stów bardziej s p rz y ja roz­

wojowi b a k te r y j. Praw d o po d o b nie i w ię k ­ sza ilość tlenu, w y dzielanego przez wo­

dorosty , m a tu też p e w n e znaczenie.

W j a k i sposób m o g ła się w y tw o rz y ć podo bn a sym bioza? Odpowiedź n a to d a ją n a s tę p u ją c e spostrzeżenia: g d y l a r ­ w y p rz e c isk a ją się przez p ły w a ją c e lub też przyczepione do podłoża wodorosty, przyczepia się do ich ciała zaw sze kilk a nitek. W p o jedy nc z y c h w y p a d k a c h p.

K a m m e rer zauw ażył, że n itk i w o d o ros­

tów p rz y k le ja ją się nawre t dość mocno, jeżeli d o sta ją się n a s tro n ę la r w y po ­ k r y t ą b ro d aw k a m i. N a w e t w ty m w y ­ p a d k u , g dy n itk i te w k ró tc e odpadały z ciała larw y , po 9 — 10 dniach pokazy w ał się n a n ich zielony n a lo t p rzeo b ra ża jąc y się potem w zielony puszek. Poniew aż w wyżej w y m ien io n y m sta w ie nie było ani m ułu, ani ż a d n y c h k ry jó w ek , więc należy p rzypuszczać, że la r w y w ażki, b ę ­ dąc u s ta w ic z n ie niepokojone przez p ra ­ nie bielizny, zm uszo ne - były się kry ć w śród n ite k w od o ro stu , k tó re tym spo­

sobem m ia ły m ożność przy czep ien ia się do ich ciała. T ak i był praw d o p od o bn ie początek toj sym biozy, k tó ra um ożebniła larw o m życie w w a r u n k a c h ta k dla nich n ie k o rz y s tn y c h . N a tu ra ln ie z biegiem czasu u trw a liła się ona d rog ą doboru przyrodniczego.

Tak więc korzyści, j a k i e m a ją obie str o n y z tego połączenia, są n a stę p u jąc e :

la rw a m a zapewmioną d o s ta te c z n ą ilość tlenu, w ydzielanego przez osiedlające się n a niej w odorosty, a s k u tk ie m tego s ta je się bardziej odporną przeciw z a nieczysz­

czaniu w o d y oraz przeciw g rzy b o m pa- so rz y tn ic z y m (Saprolegniaceae). Być m o ­ że także, że powłoka z wodorostów s ł u ­ ży jej ja k o zabarw ienie ochronne. Dla wodorostów zaś połączenie z la rw ą daje możność p rzenoszenia się z m iejsca na miejsce, a tem s a m e m w y z y sk iw a n ia c o ­ ra z to świeżego środ ow isk a. Zapewne w odoro sty tak ie nie t a k łatw o też b y ­ w a ją pożerane przez rozm aite zwierzęta-

Badanie p. Kam. m a ważne znaczenie nau ko w e, gdyż dowodzi, że podobne po­

łączenia sy m b io ty cz n e m ogą p o w sta w a ć i w czasach obecnych i że wszędzie m o­

żna znaleźć obfity m a te ry a ł do postrze- żeń biologicznych, któ re , jeżeli b ę d ą p rze­

prowadzone k on se k w e ntn ie , m ogą za­

wsze doprow adzić do w niosków ogólniej­

szych.

D r . J. Trzebiński.

S Z C Z E P I E N I E I M I E S Z A Ń C E W E G E T A T Y W N E .

W życiu codziennem s p o ty k a m y się bardzo często z ciekaw em zjaw iskiem , m ianowicie z m ożnością przeszczepiania p e w n y c h części ro śliny na osobniki in ­ ne, należące nie tylko do tego s a m e g o ’ lecz n a w e t do inn ego g a tu n k u . K w e sty ę u d a n ia się szczepienia, o ile ono było w ykonanó po praw nie, ro z s trz y g a p raw ie zawsze p o k rew ie ń s tw o roślin, znacznie bowiem j e s t łatwiej łączyć rośliny blisko z sobą spokrew nione, aniżeli dalekie. J e ­ d n a k prócz p o k re w ie ń s tw a s y s t e m a t y c z ­ nego, m a ją t u takż e z n a cz e n ie pew ne w za jem n e s to s u n k i dw u roślin, k t ó r e się łączy przez szczepienie, o k reś la n e za­

zwyczaj j a k o p o k rew ie ń s tw o w e g e t a t y w ­ ne, a o p i r t e w e d łu g wszelkiego .praw do­

p o d o b ień stw a na p r o c e s a c h fizyologicz- ny ch, łącznie z budow ą a n a to m ic z n ą . P o ­ m iędzy zdolnością łączenia się płcio w eg o dw u form, a zdolnością ty c h sam ych

(8)

568 * W S Z E C H Ś W IA T

form do łąc z e n ia się d ro g ą w e g e t a t y w n ą n iem a związku; ogólnie można przy ją ć, że skłonność do ł ą c z e n ia się n a drodze w e g e ta ty w n e j j e s t zn acznie w ięk sza, niż n a drodze płciowej, m im o odległości s y ­ s te m a ty c z n e j, np. j a b ł o ń i g r u s z a mimo b liskości p o k r e w ie ń s tw a , należą bow iem do j e d n e g o rodzaju, z r a s t a j ą się źle i s to ­ sunkow o nieczęsto, n a to m ia s t b a rd z o ła ­ two z ra s ta się g r u s z a z pigw ą, chociaż tę o s ta t n ią zalicza się z w y kle do o so b ne­

go rodzaju.

W p ł y w p od kładki n a zraz s ta j e się w id o c z n y m w j e g o d a ls z y m rozw oju i s ta n o w i n iez b ity f a k t, p r z e d m io te m s p o r ­ n y m j e s t t y lk o sto p ie ń tego w p ły w u . W przew ażnej ilości w y p a d k ó w w pływ p o d k ła d k i j e s t ty lk o ilościow y a nie j a ­ kościow y, nie s ię g a g łęb o ko i w y w o łu je z m ia n y nie n a r u s z a ją c e s y s te m a ty c z n e g o s ta n o w is k a z raza, działając n a j e g o siłę w z rostu , d łu g o ść życia, s to p ie ń płod n o­

ści, zm ian ę s m a k u owoców, czas p u sz ­ czania liści i k w i a tó w i t. d. N ie k tó re ro ślin y j a k o zrazy r o z w ija ją się lepiej n a p o d k ład c e z in n eg o g a t u n k u niż na w ła s n e j, np. słodkogorz (Solanum Dulca- m a ra ) n a pom idorze (Solanum lyco p er- sicum), P h y s a li s n a z ie m n ia k u ; o d w r o t ­ nie u in n y c h p o d k ła d k a d z ia ła h a m u ją c o n a w z r o s t w e g e t a t y w n y (z czem n iera z idzie w parze zw ię k sz e n ie ilości k w ia ­ tów), np. gru sz ę , k t ó r ą się chce hodo­

w a ć j a k o k a rła , szczepi się n a pigw ie, j a b ł k a zaś w ty m s a m y m celu, n a Ma-

•lus p a ra d is ia c a . Ze z m ia n ą w z r o s tu czę­

sto z m n iejsza się w ie k z raza, i ta k , j a ­ błoń n o r m a l n a żyje około 200 lat, z a ­ szczepiona zaś n a Malus p a ra d is ia c a t y l ­ ko około 50. Rośliny je d n o ro c z n e za­

zwyczaj nie d a ją się z a m ien ia ć przez szczepienie n a w ielo letn ie, ja k k o l w i e k L in d e m u th , u ż y w a ją c je d n o ro c z n e j Mo­

ri iola c a ro lin ia n a j a k o p o d k ła d k i pod A b u - tilon Thom psoni, u t r z y m y w a ł j ą przy życiu 3 x/2 roku. V o e c h tin g niezróżnioo- w a n e pączki w z ię te z p o d s ta w y k w i a t o ­ s ta n u b u ra k a , szczepił n a b u r a k u j e d n o ­ ro cz n y m i o trz y m y w a ł z t y c h pączków o r g a n y wegetatywnie, sk o ro zaś j e za­

szczepił n a b u raku, k t ó r y przezim ow ał, pączki ro zw in ę ły się w k w ia to s ta n .

.Nś 36

Znacznie rzadziej trafia się, że szcze­

pienie w y w o łu je głębokie z m ia n y w z ra ­ zie lub podkładce, d o ty k ają ce n a w e t s t a ­ n o w is k a sy s te m a ty c z n e g o ; m ów im y w ów ­ czas o b a s ta r d a c h w e g e ta ty w n y c h , w prze c iw ie ń s tw ie do b a s ta rd ó w , o trz y m a ­ n y c h przez zapłodnienie. Ogólnie więk- szóść lu d zi uw a ż a szczepienie roślin ziel­

n y c h i d r z e w ia s ty c h za w y n a la z e k z u­

pełnie now y, mimo, że ju ż A rysto te le s pisze, że za je g o czasów szczepiono nie- tylko d r z e w a owocowe, lecz tak ż e rośli­

n y zielne, m iano w icie b y licę h o d o w a n ą n a dzikiej, R zym ian ie zaś j a k m ożna się o tem z r o zm a ity c h w z m ia n e k przekonać, znali szczepienie drzew .

W X V II wieku, j a k to w y n ik a z pism O. de S e r r e s a znano dobrze szczepienie ro ślin zielnych, n a w e t z uży c ie m k o rze ­ ni j a k o p o dk ładk i, b y ł Avięc p o s tę p z n a ­ czny. Mimo to, w w ie k u X V III nie w ie ­ rzono w m ożność szczepienia roślin ziel­

n y c h , dopiero T s c h u d y w y k o n a ł z powo­

d ze n ie m całe m nó stw o szczepień n a r o ­ ślinach p s ia n k o w a ty c h , k rzy ż o w y ch itd., że w sp o m n ę ty lko pow szechnie znane zasz c z ep ie n ie p o m id o ra (Solanum lyco- p e rsic u m ) n a z ie m n ia k u (Solanum tube- rosum ), p rzyczem i p o d k ła d k a i zraz

„owocowały*', bo z iem n iak dał w ziemi b u lw y a pom ido r owoce, lub zaszczep ie­

nie m elona n a ogórku. Od teg o czasu szczepienie roślin zielnych stało się p r z e d ­ m iotem liczniejszych doświadczeń, z k t ó ­ r y c h p r zy to c zę bardziej zajm ujące.

I t a k L i n d e m u t h zaszczepił lak (Chei- r a n t h u s Cheiri) n a k a p u ście (Brassica oleracea), p e tu n ię (P e tu n ia h y b rid a ) na ty to n iu , A b u tilo n T h om psoni n a A lthaea n a rb o n e n s is, Solanum e ry th r o c a r p u m na p o m idorze (Solanum lycopersicum ); po z aszczepieniu z ie m n ia k a n a słodkogorzu (S olanum D u lc a m a ra ), g a łą z k a z ie m n ia ­ c z a n a rosła i ro zw ija ła się znakomicie, a n a k o rzeniach pod k ład k i, t. j. n a słod­

k o g o rzu , p o w s ta ły u tw o r y podobne do b u lw z iem niaków . P o d w ó jn e zbiory o trz y ­ m y w a ł F o u g u e t z pom idorów zaszczepio­

n y c h n a z iem niak ach , nie widział j e d n a k w z a je m n e g o w p ły w u p o d k ład k i i zraza n a siebie. L i g u s t r ( L ig u s tru m ovalifo-

| lium ) n a bzie (S y rin g a yiilgaris) z pow o ­

(9)

M 36 W SZBCHS W IAT 569

dzeniem szczepił C arriere; ja b ło ń n a g r u ­ szy i o d w ro tn ie Stoli; j a b ł c ń n a g ru sz y p r zy jm o w a ła się dobrze i w k ró tk im cza sie niosła owoce, lecz nie wielkie, ginęła j e d n a k ju ż w c z w a rty m roku, n a to m ia st w razie szczepienia g r u s z e k na ja b ło n i owoc do jrzew ał o 14 dni wcześniej, a z ra z y dożyły 8 lat. S t r a s s b u r g e r s z cz e ­ pił bieluń ( D a tu ra Stra m o n iu m ) n a zie­

m niaku , otóż z iem niak w y tw o rzy ł liczne bulwy, k tó r y c h o d żyw ianiem zajęła się właściwie D a tu ra ; w pły w u zraza n a pod­

k ła d k ę nie było w budowie bulw, a n a ­ liza chem iczna j e d n a k w y k ry ła w nich obecność a tro p in y . Prz ec iw n e re z u lta ty otrzym ali, e k s p e r y m e n tu ją c z tem i same- mi roślinam i co S tra s s b u rg e r , L ind em u th , Meyer i Schm idt, k tó rz y również szcze­

pili n a z ie m n ia k u bieluń (D a tu ra S t r a ­ m onium ), nie w y k r y li j e d n a k w b ulw ach ani śladu a tro p in y ; możliwe więc, że od m ie n n y r e z u l ta t S tr a s s b u r g e r a , o ile nie poleg a n a błędzie, pochodzi stąd, że w pewmych w a r u n k a c h możliwa j e s t wę­

d r ó w k a alkaloidów ze z ra z a w podkładkę.

W e d łu g S t r a s s b u r g e r a bardzo łatw o p rzy jm u je się D a t u r a S tra m o n iu m i P hy- salis A lk ek en gi n a ziem niak u j a k o p od ­ kładce, zaledwie 10% zaś gdy szczepił n a z ie m n ia k u wilczą j a g o d ę (Atropa Bel­

ladonn a) lu b lu le k (H yoscyam us niger).

W in n y c h d ośw ia d cz e n ia c h u ż y w a jąc z ie ­ m n ia k a j a k o zraza, o trz y m ał p om yślny r e z u lta t, szczepiąc go na S o lanum ni- grum , P h y s a lis A lk e k e n g i, N ic o tia n a ru- stica, A tro p a B ellad o nna i H y oscyam us n i g e r j a k o podkładkach. Udało się mu n a w e t roślinę z trę d o w n ik o w a ty c h , Schi- z a n tu s G raham i, zaszczepić n a z ie m n ia ­ ku. W ż a d n y m p r z y p a d k u nie można było z a u w a ż y ć ta k ie g o w p ły w u podkład­

ki na zraz, k t ó r y b y się p rze jaw ia ł w z m ianach m orfologicznych; od w ro tn ie zie­

m n ia k u ż y ty j a k o p o d k ła d k a dla zrazów D a t u r a , Physalis, N icotiana, d a w a ł b u l ­ wy, mimo, że był p o z b a w io n y swoich liści, a a sy m iio w a ly ty lk o liście zraza.

Ziem niaki szczepione n a D a tu ra , ja k o podkładce, tw o rzy ły b u lw k i z m a te ry a - łem zapasow ym w k ą t a c h liści, co się trafia n o r m a ln y m ziem niakom , skoro im

się uniem ożliwi o dp row adzenie m atery a- łów z apaso w y ch do korzeni.

L a r u e n t szczepił B rassica oleracea ca- p ita ta (Chou Cabus) n a B rassica o lera ­ cea b o try tis (Chou Ileur) i n a Sinap is sp., także rozm aite od m ia n y fasoli n a sobie.

Bardzo ciekawe r e z u lta ty otrzym ali Gra- fe i L in sb au e r; mianowicie j a k o p o d k ła d ­ ki użyli p raw ie b e znikotynow ej, bo z a ­ w ierającej w liściach tylk o 0,078°/0 n i' kotyny, N icotiana affinis i szczepili n a niej N icotiana taba c um , m ającą przeszło 4°/0 n iko ty n y . Ilość n ik o ty n y w podkład-

■ ce (N. affinis) zw iększała się do 3,560/o- Po p e w n y m czasie ścinali zraz N. t a b a ­ cum i badali świeżo wyrosłe liście pod­

k ład k i n a za w a rto ść n ik o ty n y , której było znacznie więcej niż norm alnie, w y ­ ciągnęli wrięc z tego wniosek, że w y s tę ­ p u ją c a w N. affinis po zaszczepieniu N.

ta b a c u m , n ik o ty n a nie pochodzi z w ę ­ drów ki n ik o ty n y ze zraza w podkładkę, lecz że N. affinis przez sym biozę ze z ra ­ zem, n a b y ła zdolności tw orze n ia większej nad n orm alną ilości n ik o ty n y (nastąpiło niejako zakażenie zdolnością do większej produkcyi nikotyny). W ty m razie n a ­ leży przypuszczać, że w łodydze N. affi­

nis n agrom adziła się p e w n a ilość niko­

ty n y , k t ó r a przeszła z czasem w nowo w y tw orzo ne liście.

Szczepienie ma wielkie zastosow anie w hodowli k a k tu só w , gdzie j a k o p o d­

kład ki d la zrazów k a k tu s ó w , należący ch do najro z m a itsz y c h rodzajów , u ży w a się stale i z w ielkiem powodzeniem roślin P e ire s k ia Bleo i P e ire sk ia aculeata.

W iele doświadczeń n a d szczepieniem roślin zielnych w y k o n a ł Daniel. I tak:

zaszczepił Saponarię n a Oenothera bien- nis, b u lw y R u ta b a g a n a k o rze n iac h Si- sy m b riu m Alliaria i odw rotnie; siew k i j a r m u ż u szczepione na k o r z e n ia c h czo- sn a cz k a (S isy m b riu m Alliaria) w y w o ły ­ wały, ja k o silniejsze z n a tu r y , p rz e ro s t podkładki z 8 mm ś re d n ic y n a 1 0 —12 mm.

Je że łi j e d n a k na w s p o m n ia n e j podkładce szczepiono gałązki k w ia to w e ja r m u ż u , odpowiednio do słabego zraza, przerost nie w y s tę p o w a ł wcale w podkładce. Ogól­

nie w e d łu g Daniela, n a p o d sta w ie ty c h spostrzeżeń można zauw ażyć, że silniej-

(10)

570

sze zrazy w z m a c n ia ją rozwój s ła b s z y c h p o dk ładek , młode p ączki k w ia to w e p r z y j ­ m u ją się dobrze n a k orze n iac h , a n a w e t ko rze n ie z liśćmi m o żna z a szczepiać n a łodydze, np. k o rze n ie c zo sn aczk a (Sisym- b riu m A lliaria) w ra z z ró ży c z k ą liści lub k o rze n ie B ra ssic a C h e i r a n t h u s lu b Bar- b a re a in te rm e d ia , zaszczepione n a ł o d y ­ dze j a r m u ż u , k w itły zupełnie n orm alnie.

W i n n y m raz ie D aniel próbow ał s p r a w ­ dzić, czy p rzez szczepienie i z e b ra n ie n a ­ sion z a w ią z a n y c h przez zraz m ożna o trz y ­ m ać n ow e odm iany; r e z u l ta t y j a k sam s tw ie r d z a b y ły ro zm a ite . Rzepa szcze-*

piona n a S is y m b r iu m A llia ria d a w a ła n a ­ sienie, k tó re w y s ia n e o k a z y w a ło w y r a ź ­ n y p ow rót do ty p u dzikiego, ż a d n y c h zm ian nie było w razie sz cz e p ie n ia g r o ­ ch u K n ig h ta n a P a b a v u lg a ris. W ś ró d k rzy ż o w y ch s p o s tr z e g a ł pew ne p r z e n ie ­ sienie n o w y c h cech, o trz y m a n y c h przez szczepienie n a s ie w k ac h . M ianowicie S i ­ s y m b r iu m A llia ria zaszczepione n a j a r ­ m u ż u dało siew ki, tw o rzą c e p ę d y 0,4 m w ysokie, o k o rz e n iu mocno r o z w in ię ty m i b o g a to rozgałęzion y m , 0,3 m dłu g im , 0,03 w g ru b y m ; liście zielone, p o m a rs z ­ czone j a k u ja r m u ż u , o z a p ac h u t a k czo- s n a c z k a j a k i ja r m u ż u . Rośliny k o n t r o l ­ ne w y c h o d o w an e z d z ik ie g o S is y m b r iu m w y s o k ie 0,65 m, m ia ły korzeń słabo roz­

gałęziony, najw y ż ej 0,1 — 0,2 m długi, o liśc ia c h żółto zielonych z z a p a c h e m c zo ­ s n k u . N a fasoli (H aricot de Soissons) z żółto - b ia ły m k w ia te m , D an iel szczepił cz a rn ą fasolę b e lg ijs k ą , nie o t r z y m a ł j e ­ d n a k w s z y s tk ic h liści z podkładki, w ty m w y p a d k u zraz ro zw in ą ł k w ia ty białe i fioletowo p s tr o k a te , owoc zaś zbliżał się sm a k ie m raczej do owoców podkładki.

Rzepa czerwono-główicowa szczepiona na ka p u ś c ie (Chou de M o rtag ne) po z a w i ą ­ zan iu n asion d a ła z n ic h siew ki, z k t ó ­ ry ch w y ro s ły m ałe r z e p y o z a p a c h u k a ­ p u s t y i rze p y rów nocześnie. Można więc, w e d ł u g Daniela, ta k ż e i z ro ślin zie ln y ch otrz y m a ć b a s ta r d y w e g e t a t y w n e z no- w e m i w łasnościam i w n a r z ą d a c h odżyw- j czych; w p ły w p o d k ład k i n a zraz i p o ­ w s ta ją c e n a n im n a s io n a w p o jed y ń c z y c h w y p a d k a c h w y s t ę p u je z r j z m a i t ą siłą, szczególnie u k rzy żow y ch.

98 ónt

Liczne dośw iadczenia, szczególnie n a d szczepieniem "roślin s trą c zk o w y c h , z d o ­ d a tn im r e z u lta te m przeprow ad ził Biffen;

m ianowicie szczepił on Trifolium re p e n s na Trifolium p r a t e n s e i Trifolium b y t ri- dum , o d w ro tn ie Trifolium h y b rid u m n a T. re p e n s i T. p r a te n s e ; powiodło m u się też zaszczepić lu c e r n ę (Medicago sativa) n a Trifolium p ra te n s e i Trifolium p r a ­ te n s e na przelocie w e łn isty m (A nthyllis yulneraria).

Szczepiąc k orzeń n a korzeniu, D aniel o trz y m a ł tr w a ł e z ro sty , przyczem zraz d obrze się ro zw ija ł w dość liczny ch p r z y ­ p a dk ach, chociaż łączy ł z sobą rośliny z o dległych g ru p sy s te m a ty c z n y c h , co z re s z tą nie należy do rzadkości. T a k np.

B a r k h a u s i a ta ra x ac ifo lia n a T a ra x a c u m offtcinale i n a H yp och aeris ra d ic a ta , D i a n th u s sp. na L y c h n is dioica. Zaszcze­

pił też sk u te c z n ie ło d ygi lnicy (Linaria vu lg aris) n a A n tir h i n u m m a ju s i B allota sp. n a L am ium p u rp u re u m . Z d o św iad ­ czeń sw y c h D aniel w yp ro w adził s zereg w niosk ów ogólniejszej n a tu r y : m ia n o w i­

cie s tw ie r d z a on możliwość szczepienia m ię d z y sobą roślin, mimo odległości s y ­ s te m a ty c z n e g o p o k re w ie ń s tw a . Udanie się szczepienia ro ślin zielnych, k tó ry c h łodygi z czasem tw o rz ą p r z e s tw o r y po­

w ie trz n e , w te d y t y lk o j e s t możliwe, g d y u ż y w a m y roślinek młodych, k tó ry c h r d z e ń m a je s z c z e zdolność w y tw o rz e n ia t k a n e k tw ó rczych . N ajlepiej j e d n a k r o ­ ś lin y zielne szczepić n a korzeniu, skoro

! m a m y do cz yn ie n ia z k o rze n iam i bul- w iastem i, szczepienie łatw iej się udaje, jeżeli u ż y w a m y k o rzen i młodych, które n ie zdołały je s z c z e n a g ro m a d z ić m a te ry a - łów z a pasow ych . Możliwem j e s t n a w e t, że szczepienie u d aje się ty lk o w tej c h w ili (L a ctu c a s a tiv a n a T r a g o p o g o n porrifolium). W zasadzie w ów czas są w ię k s z e n adzieje co do u d a n ia się do- : św iadczenia, jeżeli ro śliny u t r z y m u je m y w w a r u n k a c h n a jb a rd zie j zbliżo ny ch do no rm a ln y c h . Szczepienie w p ły w a mniej lub więcej n a czas t r w a n i a roślin s zcze­

p io n y ch .

R ośliny je d n o ro c z n e zaszczepione n a d w u l e tn i c h lu b trw a ły c h , p o z o sta ją je- d n o ro c z n e m i i p o c ią g a ją za sobą częścio- W S Z E C H Ś W 1A T

(11)

No 36 W SZECH ŚW IAT 571

w ą lub z u p ełn ą ś m ie rć po d kładki, zale­

żnie od tego czy t a w y tw o rz y lub nie p ączki przybyszow e. Podob n ie dzieje się w razie szczepienia dw nletn ich między sobą lub n a wieloletnich; w y j ą te k stano wi Tragopogon porrifolium lub Scorzo- n e ra hispanica, k t ó r a staje się wielole­

tn ią i opisany przez L i n d e m u t h a w y p a ­ d e k z Modiola ca ro linia n a (p atrz wyżej).

Rośliny wieloletnie n a p o d k ład k a c h ro czn ych lu b d w u le tn ic h u m ie ra ją razem z podkładką, żyją j e d n a k dalej, jeżeli j e szczepim y na podkładce wieloletniej (Dian- th u s n a Lychnis). Zazwyczaj czas k w i ­ tn ię c ia zra z a jed noro cznej lub d w uletniej ro ślin y opóźnia się. P o d k ła d k a i zraz w y w ie ra ją n a siebie pew ien wpływ w z a ­ j e m n y . Z jednej s tr o n y albo zraz r e g u ­ lu je w y m ia ry po d kładki, k tó rej iu n k cy e są do pewrnego sto p n ia zmniejszone, albo p o d k ład k a m odyfikuje w z rost zraza. J e ­ żeli szczepim y roślinę ho d o w a n ą n a dzi­

kiej, o słab iam y znacznie jej ja k o ś ć ja k o w a rz y w a , a n a w e t może ona zupełnie stra c ić sw e pożyteczne własności (sałata h o d o w a n a na dzikiej łub n a Tragopogon porrifolium). WTy s ie w a ją c z ia rn a o trz y ­ m an e n a zrazie zaszczepionym na dzikiej podkładce, w p e w n y c h roślin ach o trz y ­ m u je się w y ra ź n y pow rót do ty p u dzi­

kiego. Rośliny, k tó re w y r a s t a j ą z nasion o trz y m a n y c h ty m sposobem , w znacznej części t r a c ą sw e własności odżywcze (rzepa na czosnaczku). W y n ik a więc z tego, że jeżeli c h c e m y o trz y m a ć rośliny u szlachetnio ne z n asion zaw iązanych na szczepku, n a le ż y u ż y w a ć j a k o podkładki w yłącznie roślin takich , k tó re s u m ą swych cech poży teczn ych p rze w y ższ a ją znacz­

nie szczepek. Mimo, że wiele uczyniono w celu łączen ia z sobą roślin zielnych, b a d a ń n a d niem i nie m ożna uw ażać za skończone, pozostaje więc o tw a rte dla badaczów pole.

D r. B olesław N am ysłow ski.

(Dok. nnst.)

E M A L I O W A N I E I M A L O W A N I E N A S Z K L E .

Sztuka emaliowania i malowania szkła za- pomocą farb zeszkliw iającyeh się pochodzi z czasów bardzo od ległych , a jej przepisy i sposoby b yły zaw sze trzym ane w tajem n i­

cy. Poniew aż zaś każdy sekret najczęściej ginie, w ięc i sekret ozdabiania szkła zagi­

nął, niepodobna jednak tw ierdzić, żeby prze­

padł całkow icie, w obec togo, że nasze palety i są i na jakość i na ilość bogatsze w kolory od palet naszych przodków. N ie zaginęły przeto barwniki, ty lk o upadła sztuka ioh użycia.

Dawniej artysta starał się stw orzyć arcy­

dzieło, dziś chodzi o szybki i ła tw y wyrób przedm iotu handlu przedew szystkiem . Tu można zauw ażyć, że nieraz znawoa, opłaku­

ją cy zarzucenie daw nych sposobów , znajduje się w posiadaniu szkła em aliow anego z w ie­

ków średnich, nab ytego na w agę złota, a które w rzeczy w isto ci przed kilku dniami w yszło z fabryki: naśladow anie je st tak do­

skonałe, że może wprowadzić w błąd naj­

bardziej uczonego archeologa i w łaściw ie można je stw ierdzić ty lk o zapomocą analizy chem icznej. W każdym razie dowodzi to, że, jeśli zech cem y, to m ożem y stanąć na w ysokośoi naszych poprzedników.

Jakże w ielcy artyści znajdują się dzisiaj na u sługach fałszerstwa!

Istnieją trzy sposoby ozdabiania szkła:

używ a się em al.i przezroczystej, em alii prze­

świecającej i farb zeszkliw iających się.

Em alia p rzylega do szkła przez własną topliw ość, barwniki n ietop liw e łub mało to- pliw e byw ają dodawane do topnika. E m alia czy topnik pow inny czynić zadość nieodzo- w n i3 dw um warunkom: l- o m ieć zupełnie ten sam w spółczynnik rozszerzalności co szkło; 2-o topić się całkow icie w tem pera­

turze niższej niż tem peratura, w której szkło zaczyna się zm iękczać. N a tem polega g łó ­ wna trudność ozdabiania szkła.

G atunki szklą, pozostającego w u życiu , są najrozm aitsze i nie w szy stk ie posiadają w równym stopniu w łasnosć rozszerzania się, topliw ości i t. p.; nie znaczy to jednak, żeby dla każdego gatu n k u trzeba było spe- cyaln yeh em alij, tak dalece bow iem nie ró­

żnią się m iędzy sobą.

Szkło używ ane na szyb y np. ma mniej więcej skład następujący:

piasku k w arcow ego 55

kredy 22

w ęglanu sodu 22

dw utlenku m anganu 1 topi się około 1 400°

(12)

572 W S Z E C H Ś W IA T M 36

E m alia przezroczysta, stosow na do szkła zw yczajn ego, składa się z:

piasku kw arcow ego 19

minii 73

kw asu borow ego 8

po stop ien iu należy w rzu cić do w ody.

Ta em alia topi się w 590°. Po starciu jej na m iał zarabiamy ją z wodą na rzadkie ciasto, które pędzelkiem nakładam y na szkło.

Szkło pow inno być doskonale c z y ste , w olne od kurzu i tłu szczu , p ozostaw ian ych przez palce artysty; w przeciw nym razie bow iem em alia zbiera się tnałemi grudkam i na po­

wierzchni szkła. N iek tórzy m alarze c z y sz ­ czą szkło w tym w ypadku zanurzając je w wodzie zakwaszonej 30 % kw asu solnego, inni — i to w iększość — w ycierają poprostu pow ierzchnię szklaną czy stem płótnem . A że­

by sprawdzić, czy szkło je st zupełnie c z y ste należy u p u ścić na nie kroplę w ody, p ow in­

na rozpłynąć się, m aczając równo całą po- | w ierzchnię.

Po nałożeniu emalii su szy m y ją pow olnie w suszarni. Jeśli sch n ie zaprędko, to tw o ­ rzą się p ęknięcia w różnych kierunkach, w idoczne naw et po w ypaleniu.

Szkło w ypala się w mufli glinianej. P o ­ niew aż czasam i m ięknie, n ależy p o ło ży ć je na jakiejś pow ierzchni najzupełniej poziom ej.

Najlepiej u żyć w tym c elu tab liczk i law y, pokrytej bardzo starannie i delikatnie cien ­ ką w arstew ką kaolinu, rozrobionego wodą:

ty m sposobem otrzym ujem y pow ierzchnię gładką, na której szk ło nie u le g n ie z n ie ­ k ształcen iu , ani nie popęka w ch w ili, gd y zaczyna się ogrzew ać, ani nie przylgn ie po w yp alen iu . Kaolin je st odpow iedniejszy niż gips, u żyw any przez n iek tó ry ch malarzy.

W yp alan ie pow inno się odbyw ać bardzo wolno, w ogniu, podsycanym drzew em , w ę­

glem kam iennym lub gazem . W tem pera­

turze, odpowiadającej stożk ow i Segera 022 (t. j. 590°C) gasim y ogień, zam ykam y sz c z e l­

nie w szy stk ie otw ory mufli i szk ło ostyga;

osty g a n ie pow inno odbyw ać się jaknajpo- wolniej, g d y ż inaczej taflo szklane pękają na drobne kaw ałki. Trzeba też pam iętać o tem , żeby w łasności mufli zap ew n iały zupełnie jednostajne ogrzew anie.

Ilość kolorów emalij p rz ezro czy sty ch je st ograniczona, ponieważ w iększość tlen k ów barw iących nadaje em alii w iększą lub m niej­

szą nieprzezroczystość, a topienia nie można posuw ać aż do te g o stopnia żeby tlen k i te rozpuściły się zupełnie. U żyw a się prze­

ważnie b łęk itu kobaltow ego, zieleni m iedzia­

nej, żółci żelaznej i uranow ej, fioletu, p u r­

pury i karm inu złotego.

Obok emalij p rzezro czy sty ch , nakładanych cienką w arstw ą, bywają u żyw an e em alie n ie­

przezroczyste, k tóre się nakłada grubiej, co pozw ala w yrabiać ozdoby w y p u k łe. N ie-

| przezroczystość em alii nadaje tlen ek cy n y (10% — 15% ), lecz jednocześnie czyni ją twardszą i dlatego piasek, znajdujący się w em alii przezroczystej w ilości 19% nale-

! źy w em alii nieprzezroczystej zredukować do 10%; trzeba też dodać 2% do 3% soli alkalicznych. P ozatem em alie nieprzezro­

czy ste przygotow ują się i używ ają tak sa­

mo jak przezroczyste; w ypala się je również w tym sam ym ogniu.

Ilość kolorów na om aliach nieprzezroczy­

s ty c h je st ta sama co na em aliach u ży w a ­ nych do fajansu, poniew aż można działać tem i samemi tlenkam i barwiącem i.

K olory zes^kliwiające się nakłada się jesz­

cze cieńszą w arstw ą niż em alię przezroczy­

ste , albo zapom ocą pędzla, albo zapom ocą drukowania.

K olory te przygotow ują się z m ieszaniny łatw o top liw ego topnika z tlenkam i barwią- eem i, np.

Topnik:

piasku kw arcow ego 28

minii 72

stopić i wlać do wody.

Barwnik:

glin k i 65

tle n k u cy n k ow ego 20 azotanu p otasow ego 5 tlen k u kobaltu 10

zm ieszać i w ypalać w 1310°

Kolor niebieski otrzym ujem y z:

' topnika 80

pow yższego barwnika 20

M ieszaninę topnika i barwnika o trzy m u ­ jem y zapom ocą prostego ucierania ty c h dwu składników , o ile można najbardziej m iałko.

W y p a la n ie robić należy zaw sze w tem pera­

tu rze stożka Segera 022.

T u ilość kolorów je st nieograniczona, ale najczęściej używ ana m ieszanina odpowiada jednej z dwu recep t następujących:

1 JNa 2 topnika pow yżej opisanego 80 75

um bry palonej 20

h e m a ty tu 25

U żyw ają t i ż często żółci srebrnej, lecz w sposób szczególny przygotow ują ten ro­

dzaj upiększenia szkła, barwiąc je raczej, aniżeli malując. Barwnik, u żyw an y w tym celu , ma skład:

w ęglanu srebra 10

kolkotaru 90

Ciała te, po doskonałem zm ieszaniu przez ucieran ie, nakłada się na szkło w w arstwie grubej na 1 do 2 m m i w ypala w tem p.

zaledw ie dochodzącej do stożka Segera 022.

P o w ych łod zen iu pow ierzchnię oczyszcza się szczotką, która zm iata proszek złożony

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zbadać, w jakim kole jest zbieżny szereg MacLaurina funkcji tgh z.. Znaleźć kilka pierwszych

Ocena dopuszczajàca [1]Ocena dostateczna[1 + 2]Ocena dobra[1 + 2 + 3]Ocena bardzo dobra[1 + 2 + 3 + 4] Uczeƒ: –opisuje budow´ soli –wskazuje metal ireszt´ kwasowà we wzorze

A. 1729 Dominica Palmarum sicu tc die 10 Aprilis praesente gd, Konarzewski, gubernatore Pinczoviensi62 et aliis praesentibus nobilibus et civibus huius civitatis

Zastosujemy wi¸ec twierdzenie

Pokazać, że granica według prawdopodobieństwa jest wyznaczona

Udowodni¢, »e ciaªo algebraicznie domkni¦te jest

[r]

Wielkość dawki zależy od gatunków i fazy rozwojowej chwastów. Maksymalna liczba zabiegów w sezonie wegetacyjnym: