• Nie Znaleziono Wyników

Ojciec dwa lata ratował pasieki od kontyngentów - Bożenna Jasińska - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Ojciec dwa lata ratował pasieki od kontyngentów - Bożenna Jasińska - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

BOŻENNA JASIŃSKA

ur. 1948; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, II wojna światowa

Słowa kluczowe Projekt "Pszczelarstwo na Lubelszczyźnie. Nieopisana historia - Rzeczpospolita Pszczelarska", Stanisław Jasiński, rodzina, Lubelska Izba Rolnicza, komisarz Schmidt, II wojna światowa, kontyngenty

Ojciec dwa lata ratował pasieki od kontyngentów

Tata od [19]36 roku do [19]40 był wiceprezesem na całą Polskę. Był w Okręgowym Towarzystwie Organizacji Kołek Rolniczych we władzach centralnych. Też w latach trzydziestych jeździł do Warszawy, bo był właśnie w tych władzach centralnych.

Ojciec jeszcze nie skończył, nie miał magistra inżyniera, bo w tym czasie moja babcia zmarła i ojciec zajął się też rodziną, bo dziadek po prostu sobie nie dawał rady z tym.

Ojciec stanął na czele rodziny.

Wybucha wojna, ojciec idzie na wojnę. I w październiku wraca z tej wojny. Ojciec mówi: „Nie wiem, jeden strzał oddałem, może nawet tego nie”. No i wraca tutaj, do Lublina. Okazuje się, że działa Lubelska Izba Rolnicza. Tylko, że po prostu są komisarze niemieccy, którzy nadzorują pracę. I komisarz Schmidt, okazało się, że jest Austriakiem i ojciec tak widzi, że on tak jakby… Jest człowiekiem. Tak widać, że nie jest taki Gestapowiec. I mój ojciec był bardzo zdolny. Znał rosyjski, francuski, niemiecki, łacinę, trochę greki. Komisarz zatrudnił go jako tłumacza i tak dalej.

Wogóle ojciec czując, że będzie wojna w [19]39 nie kazał skupować od pszczelarzy miodu i dzięki temu trochę zostało w Polsce. Nie zostało zbombardowane, nie zostało zniszczone. Ale co Schmidt? No oczywiście - kontyngenty. Powiedzmy, że tam dwa kilo od ula. Ojciec mówi: „Nie da się tego zrobić”. No i wcześniej daje sygnały, jedzie w powiat lubartowski do swoich ludzi. Czyszczą pasieki. Ojciec przyjeżdża ze świtą:

„No, panie komisarzu, no z czego tu brać kontyngent? Nie da się!”. Otwierają ule – pusto w ulach. No i udało się przez dwa lata uratować od kontyngentu. Ale jakby ten Niemiec nie miał zaufania, znaczy byłby innym człowiekiem, na przykład by [poszukał] gdzie indziej, a nie tam, gdzie ojciec go po sznureczku [prowadził], to przecież by go rozstrzelał.

(2)

Data i miejsce nagrania 2014-09-23, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Transkrypcja Dominika Mazurkiewicz

Redakcja Michał Krzyżanowski

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ojciec w pewnym okresie troszeczkę zmniejszył, natomiast pod koniec 1983 roku, rano żeśmy się obudzili i okazało się, że całą pasiekę nam rolnicy

Jak to ojciec mówił – były plony, były warzywa, był miód, to można było pomóc. Ale nie wszyscy pszczelarze zachowywali

Mieszkaliśmy tam w zielonogórskiem, ojciec był dyrektorem takiej szkoły rolniczej, bo tata kończył najpierw Uniwersytet Jagielloński, rolnictwo.. Jedna pensja na

Leszek Wijakowski był bardzo dobrym gitarzystą, na pewno lepszym ode mnie (chociaż też samouk).. Na przykład Mirek Ignaszewski uczył się trochę gry na gitarze dzięki matce,

„Korowód” to dla mnie takie perełki, które po prostu można w każdej okoliczności, w każdym systemie, w każdym ustroju zaśpiewać i zawsze to będzie aktualne. Data i

Z tym, że w dalszym ciągu on jeszcze oczywiście daleki był od picia piwa, czy tam [palenia] papierosów, nie, był bardzo grzeczny, ale było widać, że jest dumny, że jest w

Tak że być może w jakiś aktach takie coś leży, ale ponieważ nigdy nic się ze mną dalej nie działo, to być może to gdzieś poszło na przemiał.. Po wielu, wielu, wielu,

Jak już to wszystko sczytałam, przejrzałam i się wszystkiego dowiedziałam, ja i oczywiście mój pełnomocnik, to poszłam do Związku Wojewódzkiego [Pszczelarzy]..