• Nie Znaleziono Wyników

Nurty : organ studentów KUL. R. 2, nr 10 (1933)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nurty : organ studentów KUL. R. 2, nr 10 (1933)"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

C a o a t g i , 40 gr.

R o k II* L u b l i n , d n i a 25 l i s t o p a d a 1913 r o k u . N r . 10.

WWBHBHBW Sjjm.ll H, JW »

MIESIĘCZNIK AKADEMICKI.

A d r a a R e d a k c j i L u b l i n , U n i w e r s y t e t II p.

P. K. O. 133 042.

Z M O T Y K Ą . . . N A Z I E M I Ę .

‘W kwiecie dzisiejszym, przy tak nadzwyczajnym rozwoju środków komunikacyjnych, prasy i służby informacyjnej, z niesłych tną szybkością, pędzą, mijają się i krzyżują m y ś l i i w y p a d k i . Olbrzymie masy ludzi elektryzują się coraz to nowem zdarzeniem, ciągną ślepą, a druzgocącą lawiną za coraz to nową ileą. ZRodzą się i realizują obłąkańczo-od- w tżne projekty i reformy, próby zadośćuczynienia palącym potrzebom.

cWobsc tego kłębow iska zdarzeń, szalonego tuńca-wyścigil zjaw isk społecznych, poli­

tycznych, artystycznych, przeciętny c z ł o w i e k często s t a j e z d e z o r j e n t o w a n y : a/bo zatrzym uje się na jakiem ś skrzyżow aniu dróg, pozwalając się mijać i rozjeżdzać; albo przuwiera, gnany owczym pędem, do jakiejś masy, niewiadomo za kim i dokąd pędzącej.

Z a h u k a n y i przerażony ilością, rozmaitością i skom plikow aniem rozgrywających się dokoła niego zdarzeń, zatyka uszy, zam yka oczy i chce pokonać rozszalały 'żywioł wypadków... bier­

nością. [Nietrudne do przewidzenia są konsekwencje zajęcia takiej postaw y wobec życia, kon­

sekwencje tesame zresztą, które czekają żeglarza, zaszywającego się w czasie burzy na morzu, w najzaciszniejszy kąt szalupy. Zm ieciony przez zmagające się siły, bezbronny ju ż i bez­

w ładny, porwany w potężne wiry, szybko pójdzie na dno.

C z ł o w i e k w s p ó ł c z e s n y m u s i b y ć p a n e m ż y c i a , m u s i n a d n i e m p a n o w a ć , tworzyć je zgodnie z ^Prawdą i własnem przekonaniem, świadomie niem rzą­

dzić. '[Niezależnie od łatwiejszych czy trudniejszych, lepszych czy gorszych warunków, w ja ­ kich się znajdujemy, wszyscy m am y ten obowiązek przemyślania i stanowczego kierowania biegiem spraw i wydarzeń. C zy i trudno zauważyć, obserwując grupy społeczne, ja k wielkiem nieszczęściem jest reagowanie na pewne zdarzenia w sposób zbyt zwierzęcy, posiadający cechy odruchu? [Jakże często człowiek istotnie przypomina zwierzę, zamknięte w klatce, po której biega naośleo, rozbijając sobie głowę to o tę, to znów o inną ścianę!

tr z e b a stwierdzić, że w naszem społeczeństwie jest dużo bierności, dużo zaniedby­

wania się, rządzenia się odruchami, zamiast świadomego kierowania życiem.

U ważając ten stan rzeczy za zły, w ypow iadam y mu wojnę. Chcemy wyrw ać się z tego odrętwienia i zastoju wewnętrznego, otworzyć oczy szeroko na rzeczywistość, brać w niej czynny udział , ogarniać jaknajszersze horyzonty. [Dlatego w „[Nurtachbędziemy się, w szyscy ze w szystkiem idzielić naszemi myślami, przeżywać je oraz, w miarę sił, w ykryw ać nowe.

*

* . . . *

J łb y n a leżycie głęboko ująć postaw ione sobie zadanie. w~]najbliższych num erach ro zp a trzym y, ja k im p rzy c zy n o m za w d zię­

cza m y ten stan rzeczy oraz, ja k om inąć, czychajace na nas zawsze, p r z y takich oka zja ch , niebezpieczeństw o d y le ta n ty zm u .

3 na zakończenie: £Vi'e m am y p reten sji do ja k ie jś koturnow ości i za jm ow anie się w yłącznie now em i zd o b ycza m i m yśli, re­

w elacjam i nic. O czyw iście, doceniając ich wartość i rolę. będziem y im dawać pierw szeństw o. tNie w y rzeka m y się je d n a k także speł­

nia n ia innych zadań organu prasowego, a mianowicie: popierania tw órczości litera ckiej, zw racania uw agi na dobre i złe, wesołe i sm utne strony życia codziennego, w reszcie in fo rm o w a n ia o życiu bieżącem na 'U niw ersytecie, a pośrednio ta k ie inform ow ania, interesującego się n a m i starszego społeczeństw a , o czem i ja ': m yśli m ło d zie ż k a to lic k ie g o ‘U n iw ersytetu £ u b tlsk ie g o .

(2)

INDYWIDUALNOŚĆ W LITERATURZE SOWIECKIEJ

N A TL E P O G L Ą D Ó W F I L O Z O F I C Z N Y C H .

C h a r a k t e r y s t y c z n ą cechą współczesnej l i te r at ur y so.' ieckiej jest jej s t u p r o c e n t o w y realizm. Mater - jalistyczne p o j mo wa n i e dziejów c z łowie ka i o t ac z aj ąc yc h go zjawisk jest w tej l i te r at ur z e k a n o n e m o b o ­ wiązującym. A u t o m a t y z a c j a człowieka, t r a k t o w a n i e go j ak o cząsteczki cl br z ymi e j maszyny, nie j ako p o d ­ miotu, lecz niemal p r z e d m i o t u wielkich p r o c e s ó w społecznych, maszyni zm — ot o wył ąc zn e p r a w i e źr ódło zaint e e s o w a ń i nat chni eń t w ó r c zy c h pisarzy sowieckich. P o d o b n ie , jak w urba nist ycz nej l iteraturze a m e r y ­ kańskiej, dost osowuj ące j się służalczo do w y m a g a ń na d m i ar ę przeciętnych s p o ż y w c ó w i kl ient ów w i e l k i e ­ go przemysłu, widzieliśmy ujarzmienie c z łowie ka i jego myśli twórc zej przez maszyny i jej p s e u d o d o b i o - dziejstwa, t ak i w l i te r at ur z e sowieckiej w i d z i m y , ze j edynym celem jej s tał a się a p o t e o z a ma s zyny i p r o ­ cesu społ ecz nego, k tór y maszyni e wy z n a c z y ł t a k wielką rolę, o r a z r e g i me ’u, który p r o c es em tym kieruje.

J ak pisze j eden z k r y t y k ó w „ p i sa r ze sowieccy to k a r m b y g a d a p o e t ó w t r a k t o r a ”.

O b o k powyż sz ych, t e m a t e m li te rat ury bolszewicki ej jest r t w o l u c j a — w ujęciu synt et ycz nem lub «.na- litycznem, życie wsi, k t ó r e g o opisy p o z b a w i o n e są j akiejkolwi ek reflelcsji autoiskiej, nastroju, czy t< ż in­

nych zna mi on t w o r z ą c e g o intelektu. P a n n j e t am ni epodzi elni e synte. a, czy t o w dziedzinie c h a r ak t er ó w, z kt ór ych t v o r z y a u t o r j eden t y p t endenc yj nie s t e r e o t y p ow y , czy też w procesie życia e konomi cz nego, lub w kwestjach p ed a g o g i c z n y c h i ust roj owych. Ana li za psyche l ogiczna z o s ta ł a w y k l ęt a z kanonu^I ite r a- cki ego i, jak mó wi ą a u t o i o w i e sowieccy, stała się p rz e d m i o te m t ęs k no t tych aut or ów, kt órych nie s t ać na zajęcie s t a n o w i s k a w o b e c dokonyw ujących się p r z em i an ust roj owych. Ale o b o k tych wszystkich cech, j a­

kie słuszn e zr esztą p od k re ś la k r y t y k a literacka, l it e ra t ur a s o wi e c k a zajn uje się określeniem w y t w o i z o i j e g o w Rosji s t an o w i s k a s p o ł e c ' e ń s t w a d o i ndywi dual izmu, j ako zj awiska antyspc Jecznego, i do ind) w idualr.cści, jako w y r a z u idei s poł ecz nego człowieka.

S t o su n e k ó w je*t w y t w o r e m ws pół cz es ne go życia rosyjskiego, p o l e ga j ą c e g o n a wegetacji bytu j e d n o ­ s t k o w e g o i roz kwi ci e życia p a ń i t w o w o - g o s p o d a r c z e g o . 1 wł aś ni e s amookr e ś le ni e się całego życia sowi ec­

ki ego w s to su n ku d o i nd ywi dual noś ci , j aki e znalazło o d bi ci e w li te r a1 urze, zajmie nas bliżej w t ym szkicu.

Żeby zr ozumi eć b a d a le s ta n o wi s k o , o p a r t e na pr z es ł an k ac h filoztfji n al - ż y pozna ć p o g l ą d y jej na istotę in dy wi d ua l n o ś c i i jej s t o s un k u d o ot ac z aj ą c e go ś w i at a z e w n ę t r z ne go . Należy na w s t ę p i e zaznsczyć, że za sa dni cz e tezy filozofji w okre śle ni u s tos unku jednostki do p r z ed mi ot ow ej rzecz) wistości są p o d s t a w ą , na której i l ite ra t ur a b ol sz e wic ka buduj e swój p o gl ą d n a t n s tosunek. Definicje t e g o s t o s u n k u r óż nią się tem t yl ko o d określeń filozofji, że pr zyjmują za kryter jum, ś r o d e k i cel życia jednostki d o b r o c a łe go s po ł e ­ czeństwa, k t ór e z n at ur y rze.-zyi jest wz g lę d n e i zmienne.

P o z w a l a m sobie p zyt ocz yć p o gl ą d y wy bi t n y c h myślicieli, k t ór zy o d c z as ów najdawniejszych w ; - powi edz i e l i s w e p o g !ą d y co d o istoty i zna cze nia indy wic’ualności w świecie zewnęt rz nym.

Filozof grecki P l ot yn z III wi ek u p o Cl r ystusie uważał, że istnienie nasze t reść s w ą ot rz y mu j e wył ąc zn i e o d wsze chr z ecz y i całki em zawisłe jest o d losu całości; w t em j ednak p o s i ad a człowiek w ł a ­ ś ci wą s obi e wielkość, że może p r z e ż y w a ć w e w n ę t r z n i e nieskończ oność wszechności wr a z ze wszyst kiemi st op ni ami i ruchami.

Cz ł owi ek zwie się m i k r o k o sm os w znaczeniu o wiele donioślejszem, niż u d aw nie js zych badaczy.

Da wn i ej b o wi em, np. u A r ys t ot el es a , wy r a z t en oznaczał t yl ko uĆIział cz łowieka w e wszyst ki ch żywioł ac h i siłach świ at a; n a t o m i a s t obec nie o tr zymuj e o n znaczenie, że całą w s z e c h n c ś ć m e ż e m y przejąć we wn ęt rz - nie i p o s i a d a ć ją, j ako wł asną jaźń. Sprow a dz a to n i ez r ó w n an i e w y ższ ą ocenę duszy ludzkiej. Ka żdy z n a s jest t e r a z sa mo i st ne m kr ó l es twe m myśli, ś wi a t e m myślnym.

U myśliciela Ś re d n i ow i e c z a z XIII wi eku Du ns - S co t us ’a — i n dy wi du al no ść uchodz i za wielkość p o z y t y w n ą , k t ó r a nie daje się w y p r o w a d z i ć z pojęcia ogól nego; ta niewypr ow a d z a l m ść okazuje się, n e, j ak u a r ys t ot el ików, cz emś p o d r z ę d n e m i błahem, lecz n i ez b ę d n e m dopeł ni eni em istoty.

W epoc e O d r o d z e n i a , kiedy i ndywi dual noś ci io?wi j8j ą się silniej i wyraźniej, niż ki edy k ol wi ek p r z ed t e m, wł as ny czyn s t a w i a się na g r u nc ie t rzeźwej i m o c n o ujętej rzeczywistości. W s zę d zi e chodzi p r z e de w s z y s t k i e m o istotne o dsł oni ęci e rzeczy, ściślejsze ich z a o b s e r w o w a n i e i wyraźniejszy cpis. Świ&t zyskuje dzięki temu t r w a l s z ą p r z e d m i o t o w o ś ć i tu d o p i er o może być m o w a c p r z e d m i o t o w e m u św a d a- mi aniu sobi e ś wiata.

P o d m i o t j ed na k nie zostaje przez t o stłumiony, ws z a k j ego pr a ca s t a n o w i wa rs zt at , k tór y o w ą p r z e d m i o t o w o ś ć w y t w a r z a . W cz asach O d r o d z e n i a p ows t a j e człowiek p r y w a t n y n o wo cz e s ne g o t ypu, k t ó ­ ry w o d e r w a n i u od wszelkich s p r a w publicznych, s am sobi e kształtuje z a kr es s w e g o życia. Z silniejszym n z w o j e m i ndywi dual noś ci ściśle wiąże się jaśniejsze p o z r a n i e P r z y p omoc y rt fleksji człowiek staje się

S tr . 2.____________ _________________________ N U R T Y _____________________________ ____ N r. 10.

(3)

. Nr. 10. _ N J J ^ K T Y Str . 3.

p r z e d m i o t o w y m wz glę de m s a m e g o s iebie i, ni ezbi jany z t ro p u przez r o z wa ż a ni a mor al ne , chciałby zgłębić s woj ą n at ur ę i zmier zyć s we s ił /.

W teorji filozofa O d r o d z e n i a z XV wi eku Mikołaja z Kuz y — j e dnos tka z awd zi ęc za swój wzrost szczególnie temu, że n :e p ozos taj e t yl ko częścią cełc ści, lecz k a ż d a na swój sposób, b e z p o ś r e d n i o w s o ­ bi e samej moż e z a ś w i ad c z yć o nieskończoności bytu, całej pełni izeczy, p o n i e w a ż „ B ó g jest wsz y st ki em w e ws zys tki em i ws zys tko jest w B o g u ” . N a mocy w e w n ę t r z n e g o zw i ąz k u z b o s k ą p o d s t a w ą wszelkiej rzeczywistości, z w ła s zcz a duch ludzki, m i k r c k c s m o s , jest „ boski em m s i e n i e m , kryjącem w s obi e p r a w z o r y wszystkich r z ec z y ” .

W e d ł u g teorji Lei bni tz’a, cz łowiek nie jest bynajmniej ok az em t yl ko s we go gat unku. W p r a w d z i e od zw ie r ci adl ar ny ws zy sc y t en s am wsze chświ i t w e d ł u g tych : .--mych p r a w , ale każ dy o d z w i e i c i a d l a go na s vój szczególny s p o s ó b , al bo jak p o w i a d a I eibnlt z „każdy r oz wa ż a ws ze c hś w at ze s w e g o os ob is te go p u n k t u w i d z e n i a ” . Jednocześnii- ws akże jesteśmy o^ar i ie^ci p m w d ą ogól na. Leibnitz przeniósł wy r a z ś r e d n io w ie c zn y i nd yw i d ua l n o ść ( „ i n d i v d u a l i t e s ”) d o ś w i a t a n owoc z e s ne go. J eg o to są słowa, że „ i n d yw i ­ d u a l n o ś ć kryje w s obi e nies'cońc£or\ość” (1’indivi lualitć erwedoppe 1’infini). I nd ywi dua lnoś ć dozna je u Leibni­

za z n a cz n e g o w z m r e n i e n i a i ( ogłębiei ia. P le i ie je>t on a dla niego g o t o w ą własnością, lecz wiel kiem z a­

d a n i e m , wy ma g a j ą c et n n i e z n r e rn e j precy. Gł ębi ę własnej istoty nal eży z do b yć d o p i er o i w y p r o w a d z i ć ją 7. uś pi eni a do pełni życia; p o ni e w a ż chodzi tu o pr zyswojenie nieskończoności, m oż n a więc t ego d o k o n a ć t ylko w ni es ko ń cz on y m postępie. W czasach n o w o ż y t n y c h c h a r a k t e r ś w i a t o w y j ednost ki i jej wyższość n a d ot ocze ni e rozwijają się wyr a źni e. W hu tianiżmie ni emi ecki m z w i o t do w e w n ę t r z n e g o k s z t a ł t o w a n i a

— g ł ó w n y m p u n k te m w s ze lkie go d ąż eni a czyni j ci n os t kę . Ka żd y człowiek i n d y wi d u al n y zawi era, w e d łu g w y r a ż e n i a Schillera, „ p od w z g lę de m skłonności i p o w o ł a n i a — c z łowie ka c z ys to i d ea l n e g o ”; jeżeliśmy ws za k ż e p r a c ą n a d s obą uświ adomi li na czem pol ega n as za moc i osiągnęli p e w n o ś ć w t ym względzie, w ó w c z a s możemy, ows ze m, p o w i n n i ś m y sp o ko jn i e z a u f f ć wł as ne n. u g e r uszewi i nie d o s t o s o w y w a ć się d o płytkiej przeciętności otoczeni a społ ecz nego. W każ dy prz<j&w życia jedne s t k a wi nna w k ł a d a ć swój o d r ę b n y c h a r a k t e r . T a k a o :ena i n dy wi d u a l no ś ci s t w a r z a si ną ni echęć d o wszelkich s z a bl onów, j ako też do wszelkiej krępującej i rów. łającej m e t o d y.

P o d ł u g p o g l ą d ó w G o c t h e ’go j e d n o s t k a tkwi w całości i z całości czerpie, ale k aż d y pu n k t kształ ­ tuje życie w s p o s ó b n i ez r ów n an y i p o s i a d a przez t o wł as ną p r t w d ę , k a ż d y p ow i ni en 2e ś wi at a ist nieją­

c e g o w y t w o r z y ć sobi e d o p i er o swój w ł a s n y świat. P o n i e w a ż j ed n a k wsze l ka r ó ż n o r o dn o ść p oz o st aj e w g r a ni ca c h życia p ow s z e c hn e go , w ęc zakresy poszczególne nie r o z p a d a j ą się, więc każ dy może p os i a­

d a ć s w ą w ł a s n ą p r a w d ę , a przeoit ź jest ona za wsze tą samą. J e d n o st k a, o bj awi aj ą c a s w e o d r ę b n e cechy jest je Inoczcśnie wy r a z er ) i p od o b i zn ą tego, co jest najbardziej powsze chne; d ą ż ąc d o siebie samych uj mujemy z a r az em nieskończoność, W b r e w dążności e poki d o b u d o w a n i a p r z e w a ż n i e ze s t a n ow i sk a w e w n ę t r z n e g o , G o e t h e n a d a j e ś wi a t u z e wn ę t r z n e n u d al e k o wi ęks zą s a m o i st n eś ć i wa rt ość; t yl ko z z e ­ tkni ęci a się ś w i at a z e wn ę t r z n e g > z w e w n ę t r z n y m powst aj e p ł o d n e życie i twórczość.

Ś w i a t w e w n ę t r z n y i z e w n ę t r z n y s ą w z a j e m o d s i e b i e z a l e ż n e : w e w n ę ­ t r z n y o d n a j d u j e s i ę i k s z t a ł t u j e d o p i e r o w z e w n ę t r z n y m , a z e w n ę t r z n y o d s ł a ­ n i a s w ą i s t o t ę t y l k o p o p r z y s w o j e n i u g o p r z e z d u s z ę .

D o p i e r o ich wz aj emny s tos une k i przeniknięcie dają w y t w o r y peł ne życia. P r z e d m i o t o w o ś ć myśli i twórczości nie jest tylko odb ic i em rzeczy zewnętrznej, lecz p r z e d m i o t ze steje prz eni esi ony na g r unt d uc ho w y, zyskuje tu życie w e w n ę t r z n e , a w tem u d u c l o w i e n i u m eż e się w y p o wi e d z i e ć jego w ł a s n a istota i prze-: t o działa na człowieka. W ten s po só b nie na r zu c a się rzeczom nastroju po d mi ot u , lecz p o d ­ pat ruj e się l ub z d o b y w a ich własny nastrój; ich najgłębsza n a t u r a o ds ł an i a się w duszy poety. O g r a n i ­ cz ę się t u d o z a c y t o w a n y c h już filozofów i k i e r un kó w, g d y ź ws zys tki e kierunki późniejsze nic i st otne go d o o m a w i a n e g o pojęcia nie wniosły, w a l c zą c jedynie o większą lub mniejszą s w o b o d ę p o d m i o t u d o r oz woj u wszystki ch sił, do z d o b yc i a wł adz y i mocy. T w ó r c z o ś ć wł a s n e g o p o dmi o t u, z całą s w o b o d ą i śmiałością roz ci ąga j ąc e go s we r z ą d y na mat er ję i for mę, jest zna mi eni e m c h a r a k t e r y s t y c z n t m r o ma n t yz mu . Subje kt y- wizm, j ako reakcja p r z e c i w k o real izmowi, był p r ó b ą o d p a r c i a grożącej w r a z z roz woj em realizmu pł yt ­ kości i bezduszności cz łowie ka or a z — n a da n i a istnieniu ludzki emu samoistnej wa r t ości i r adości w e w ­ nętrznej w pr z ec i w s t aw ie n i u d o w ł aś c i we g o re al izmowi obniżani a.

P r z y ją w s z y wi ęc za ws pó l n e t ym ró ż ny m k i er unkom filozoficznym, w t en lub ii ny s po só b poj ę­

ci owy p od a n e , prz ekonani e, że człowiek, jako j e d n os t k a p o s i a d a j ą c a swój ś w i a t w e w n ę t r z n y , o dna j duj e się i kształtuje d o p i e r o w świecie z e wn ę t r z n y m — przedmiotow ym, k t ór y w ó w c z as staje się dlań pozna , wa lnym, bliskim i p r os tym, gdy ó w nasz w e w n ę t r z n y ś w i a t d u c h a pr z ys wo i go s ob i e dost at eczni e, zo- b ł e z y m y , iż p o gl ą d l i te rat ury i sfery s t o s u i k ó v sowi ec kic h na i nd y wi d ua l n o ś ć i jej rolę w s p o ­ łecz eńst wi e jest identyczny. Tyl':c, o iL- jed lOitka u Leibnitza z i w i e r a ł a w s wy m ś wi e- i e

(4)

Str. 4. N U R T Y Nr . 10 w e w n ę t r z n y m ni eskończ oność k t ó r ą m og ł a w n i e s końc z onym po s t ę p i e przyswoić, o tyle lit e r at ur a s owi ec ka ogr a nic za zakres t ego p r z y sw a j an i a do spo ł ec z eń s t wa , j ako celu s a m e g o w sobie.

J e d n o s t k a , w p r o w a d z a j ą c d o s w e g o ś w i a t a w e w n ę t r z n e g o otoczenie, czyli społeczność, daje jej m o ­ żność u ka z an i a w tym świecie p o d m i o t o w y m cech istotnych, ukr yt ych, najgłębszych, k t ó re k wa l i f i k ow a ć ją m o g ą j ak o o dd z i a ł u j ą c ą na człowieka i p o d p o r z ą d k u w u j ą c ą go s w y m p r a w o m . C h o d z i t a m o z r ozumi e­

ni e n owe j społeczności o pa r t e j n a ws pól noci e, a wi ęc i n o w e g o pojęci a ws pó ln ot y, kt ór e, istniejąc w ś wi e­

cie z e wn ęt rz ny m, ma się stać i nt eg ra ln ą częścią d u c h o w e g o świ at a, p r y z m a t e m ś w i a t o p o g l ą d u p od mi ot u.

I w tem z n acze niu i n d y w i d u a l n o ś ć w Rosji s t ał a się hasł em t w o r z e n i a n o w e g o człowieka. Z e r w a ł a Rosja S o w i e c k a z i n d yw i d ua l i z m e m j ako pocz uci em c d i ę b n o ś c i dąż eń i* dzi ał ań j ednostek, n i e b e z pi e c z r e m dl a n o w e g o p o r z ą d k u p t n u j ą c y c h w Rosji stos un k óy ^ T a k , j ak w „ L t l c e ”' P r u s a o st at ni e po ko le n i e r o ­ m a n t y k ó w s k a z a n e był o na za gła dę, t a k i tutaj z a b łą k a n e echa , r o m a n t y z m u w p os t a c i i ud y wi du al i zmu p r z y m u s e m m or al ny m n o w e g o s po łe c z e ńs t wa i ma t e r j a l n ą presją r z ąd u s k a z a ne są na skonanie.

O d r z u c i w s z y ocenę wa rt oś ci zmian u st roj owo- ps yc hic znyc h, w imię kt ór y ch o d b y w a się p r o p a g a n ­ da t a k po;ętej i n d ywi dual noś ci , należy przyznać, że jest o n a wielkim a t u t e m w pol ityce c z y n r i k ó w d ą ż ą ­ cych d o uro bi en ia p e w n e g o o kr e śl on eg o t y p u o b y w a t e l a - t o w a r z y s z a . Cel em tej p r o p a g a n d y n iet yl ko w li­

t era t urze, ale i w życiu, je ,t prz ez s tu c z n e s t wo r z e n i e p e w n y c h v. a r u n k ó w e konomi cz no- społ ecz nych b yt o­

w a n i a —do-hodo^ariie się takiego’' t y pu ‘człowieka, kt ór e mu „bliski byłby g w a r n y c h o r r i k , bl iiki b e n z yn o wy o dd e c h i gor ą cy b a k a ut obus u, bliski k a ż d y n a p o t k a n y o b y w a te l ; a b y mó g ł pr z yłą cz a ć się d o każdej k o ­ lumny, d 3 każde; gry, do każ l?j g r omadki ^aby uczucie ws pó l n o ty za kor ze nił o się, p rz eni knęł o mo cn o i na zawsze w jego p ' s y ó f y t k ę Z ' u n o sz ą ce g o s i ę sw* dal pociągu, mówi pisarz bolszewicki O g n i e w , n a b i t e g o ludźmi, śl' d z ; z ironją za r owe rz ys tą . Z {.hlsim "trudem i wysiłkiem walczy n i e b o r a k z wi at r e m. P r a w d o p o d o b n i e on r ó w n i e ż pr z yb ęd zi e n i naszą^taCsję, ale kied) ? ”.

T o w a r z y s z e ! O s t i e ! N a t o r z e l e g ł s a m o t n y g ł a z ! ' •• „ .

,.y>'L . •• S tanisław 'Wąsowicz.

I W A N B U N I N

laureatem literackiej nagrody Nobla na rok 1933.

W bieżącym miesiącu przyznane zostały nagrody Nobla za wszystkie działy z wyjątkiem nagrody za pracę pokojową. Poczet „nieśmiertelnych1' pracy gen- jusza i zasługi powiększył .się znowu o następną piątkę.

Decyzja Akadmji Szwedzkiej, przyznająca na­

gr od ę litera .ką pisarzowi rosyjskiemu Iwanowi Alekśie- jewiczowi Buninowi, była dla szerokiego ogółu w prze­

ważnej części niespodzianką. ' '

P odobnie , jck przyznano w r. 1931 nagr odę li­

teracką nieznanemu, pdza grani amj ąwej ojczyzny, li­

rykowi szwedzk!emu'lnavfeidt'ow,i, przyczem w decyzji tej dużą rolę odgrywa{yr.względy pęboczne, smianowi- cie pobudki humanitarne,}.,ltak też i w ęoky bieżącym Szwedzka Akademja kierowała- się w dużej mierze' nędzą i złemi warunkami ęycia, w jakich Bunin pr a­

cował i tworzył już od kilku lat. W swoim czasie bor wiem prasa amerykańska rozpisywała się p krytycznych warunkach życiowych, Wijakicłr źn.ąJdowął się fhaniń, ciężko chory podów.ę^as, ...Jjćjs-* żadnych, p jąwi e ś rod­

ków do znośnej choćby, węgetacji. • ... ; Bunin jest. pierwszym pisarzem rosyjskim, nagro­

dzonym literacką nagr ćdą Nobla i, dodkć należy, pi­

sarzem Rcsji przedrewolucyjnej, będącym obecnie na emigracji Mieszka obecnie w G e n e w i e , ' jednak nie bierze udziału w życiu spcł cznefn i f olitycznem emi­

gracji rosyjskiej-.

Iwan Aleksiejewicz Bunin urodYł się w r, 1870 w Warszawie. Pochodni on ze st are go rodu szlachec- H e g o i r r łę dcść jego przeszła w tajri specyficznem i . o d o w i s l u przedrewolucyjnej szlachty rosyjskiej, ka-

zachpwawczej i konserwatywnej, którą tak trafnie przedstawił w s wem„Szlacheckiem gni eźdz i e” Turgen- jćw. P i e r w s z e , utwory Bunina noszą też na sobie d u ­ ży wpływ t ego pisarza, jak również i Czechowa.

Działalność pisarską rozpoęzął Bunin na polu poezji już w 17 roku życia. Utwory jego, odznaczają­

ce się nadzwyczaj subtelnem oddani em odcieni mowy rosyjskiej i gwarowej, zdobyły^ sobie odrazu dużą po­

pularność. Celował zwłaszcza Bunin w poezjach oryginalnych i wiernie oddawanych przekładach.

Ulubionym tematem jego powieści była przed­

rewolucyjna wieś rosyjska, której wszystkie codzienne troski, bóle i radości, kłopoty i nadzieje, tak małe i płytkie dla widża, a tak ważne dla chłopa, oddał nadzwyczaj plastycznie w jednej z najcelniejszych swych powieści p. t. „ W i e ś “ , żywo przypominającej

„ C h ł o pó w ” Reymonta. Powieść ta daje niezmiernie d o ­ kładny obraz’ martwoty i smutku, braku wszelkiej my­

śli, czynu i inicjatywy wsi rosyjskiej, bezruch i bezce­

lowość jej życia.

Poza „Wsi ą” , napisał Bunin szereg mniej już p o ­ pularnych powieści i nowel, z których większą poczy- tnością cieszyły się: „Krzyk”, „Szturm Słońc a”, „Kie- licY życia“ , „Róża z J er ycha“ , „ P a n z San Francisco",

„Miłość Mili”.

Zaznaczyć należy, że w ubiegłym roku, gdy do nagrody Nobl a lansowano ze strony rosyjskiej G o r ­ kiego, Bunin wysuwany był" jako kontrkandydat, na­

g r od ę jednak otrzymał wówczas Galsvorthy.

iMarian 9$orek.

(5)

A

Nr. 1 . 0 ______ N U R T Y ___________ S t r . 5.

O R K A .

t RANKI EM W O B M O K Ł E K A R T OF L I S K O

WDZI ER A SIĘ LŚNI ĄCY LEMI ESZ P Ł UGA.

KONI E SIĘ W L O K Ą P O D BICZYSKIEM Z N A C Z Ą C E M BÓLEM ŻEBER SMUGI.

&

U WI Ę ZŁ E C I Ę ŻK O P O PĘC.INY

C I ĄGNĄ P O W O L I , N I E P RZERWANI E Żł o b i ą c g ł ę b o k i e k o l e i n y

NA ROLI DAWNI EJ Z AO R ANEJ .

1 DZIŚ SIĘ SKIBY, J AK I WCZO RAJ ,

K Ł A D Ą W BEZ KRE Ś L NĄ B EZNADZI EJ Ę P O C O T O P O L E ZW1 LG Ł E ORAĆ ,

GDY SIĘ G O PEWNI E NIE ZASI EJ E?

J ESIENNYCH, S Z A R Y C H CHMUK R O Z Ł O G I LEJĄ D E S Z C Z DROBNY, R O Z C H L A P A N Y ,

KA WYBOI STĄ, B Ł O T N Ą DROGĘ, NA P O L E Ś WI E Ż O ZAO RAN E- T A D E U S Z J A S Z O W S K I .

W Y H O D O W A Ł E M...

W Y H O D O W A Ł E M CIEB1& MOJ A DZI KA DUMO

P E R Ł O W Ą K AR MĄ MARZEN, Z ML E C Z N Y C H D R Ó G C Z E R P A N Ą MYŚLI Z Ł O T Y C H SZALEŃSTWEM. . . DZI WNI E BEZ ROZ U MU

POI ŁEM MI ODEM SŁOŃCA W K A Ż D E J ASNE RANO...

BYŁAŚ MI, J AK CI ĘCI WA STRUNNI E NACI ĄGNI ĘTA NA DALEKI E MYCH MYŚLI P I E R Z A S T Y C H WYLOTY,

K T Ó R E PĘD P O WS Z E C H Ś WI E CI E ZE S Z CZ Ę T EM O P Ę T A Ł 1 R O Z T R W O N I Ł WŚ R ÓD MGŁ AWI C S P I RALN YCH O B R O T Ó W .

P R Z E T O M CIEBIE — S T A L O W Ą — RĘKAMI U G Ł A D Z A Ł , Ż A R Z Y Ł W BI AŁO OŚLE P Ł EM OBŁĄKANI U Ż A R Ó W ,

BOM WIEDZI AŁ. Ż E JEST W TOBI E WI ELKA O GN I A W Ł A D Z A , Ż E HUK NI E S Z KIEDYĆ GROMEM W BLUŻNI ERSTWI E BEZMI AROM.

I DZI Ś NIE WIEM DOBRZE MOJA WI ELKA D U M O —

J A K Ą WYJDZI ESZ Z MYCH K R W A W O U T R U D Z O N Y C H DŁONI:

C ZY P O D O B N A J O W I S Z A W S Z E C H WŁADNYM PI ORUNOM, C / Y . ■ LUF E R E W O L W E R U Z W R Ó C O N E J KU SKRONI . J E R Z Y S Z C Z E P O W S K I .

(6)

;

Str. 6

T ec hnologja pracy umysłowej.*’

Ś wi eż o w y d a n a p o d tym ty tu łe m książka S t e ­ fana R ud ni ańs ki ego, o w y k o n y w a n i u p r a c y u m y ­ słowej jest j edyną t e g o r odzaj u pr a cą w naszej li­

t eraturze.

A u t o r daje na m d o kł a d n y o b r a z „organizacji wysi łku m ó z g o w e g o ” w czasie i przestrzeni. K o n ­ st rukcj a t ego dziełka jest wy ra ź n a , przejrzysta, a treść o b f i t a i wyc ze r puj ąc ą .

W pierwszei c z ę ś c 1, „ S a mo o r g a n i z ac j a higje- n i c z n a ” daje a u t o r r ^ n ne w s k a z ó w k i z z a k r e s u higieny p r a cy umysłowej. ( A. „Kon i e cz n o ś ć s a m o o r g a ­ nizacji hi gjenicznei” . B. „Higjena p ra cy u my sł ow e j ”), w d r u g i “i zaś, „ S a moor ga ni za c ja t ec hn i c z na ” po d aj e or ga n i z a c j e samej pra cy, s po so b y i ś rodki g r o m a ­ dze nia wiedzy, n o t o w a n i a or a z racjonalizację p r a cy twórczej. (A „Ortranizacia o r a c y umysł owej w c z a ­ sie i p r z e s t r z e n i ”, B. „ U m :e;ę t noś ć o b c h o d z e n i a się z n ar zę d z ia mi pr pc y u m y s ł o w e j ”, C. „ Te chni ka p r a ­ cy umy sł owe j ” ).

P r a c a u my s ł owa może mieć dziś d w i e formy:

j e d n o s t k o w ą lub z b i or owa. A u t o r z a s adni czo z a jmu ­ je się p r a c ą j ed n os t k o wą , c h r ć m a m y rozdział, t r a k ­ tujący o technice D r ą c y w zespołach s am ok s zt a ł c e ­ ni owy ch (str. 83). W roz dzi al e t ym p o t r a k t o w a ł a u ­ t o r zespół j ako całość, w której j ednost ka us u­

wa się na nl an dalszy, u s t ę r u j ąc miejsca p o d z i a ł o ­ wi p r a c y z b i or owej K o l e k t y w na p r a c a w zespole jest d os kona ł ym na r z ęd z i e m p r a c y umysł owej j ed­

nostki. Zespół jest r o z p a t r y w a n y , p o d ką t e m w i d z e ­ nia ko-zvści, jakie p r z y no ś' j “dnostce, gdyż t e n d e n ­ cją a ut or a bvło w y k a z a ć racjonalizacje p r a cy j e d ­ nost kowej . P o w s t a ł y s t ą d d w a z a ga dni eni a: ko ni ec z ­ ność i umi ej ęt ność k i e r o w a n i a s p r a w n o ś ci a m i w ł a s ­ n e g o o r g ą n i z m u or a z ki er o w a n ie w ł as ny m p r o c e se m twór c zym. S t ą d d w a dzi ały k s i ą ż k i . — S a m o o r g a n i ­ zacja hygjeni czna i S amo o r g a n i z a c j a techniczna.

A u t o r z e br a ł naj nowsz e wyni ki b a d a ń , d o t y ­ czące s ys temu n e r w o w e g o , o d ż y w i a n i a się, p i e l ę g ­ n o w a n i a s p r a w n o ś c i fizycznej itd. B ar d z o c e nn e są w s k a z ó w k i na t e m a t zmęczenia i wypo c zy n ku . Na j ­ więcej miejsca poświęcił a u t ^ r z a g a dn i e n i u k i e r o w a ­ nia t wó rc zo ś ci ą u mys łową. W e d ł u g niego n r r e a u m y s ł o w a twórcza nie jest cz emś ir r a cj onal nem, p r z e c i w n i e „ m ó z g o w i e c ” moż e nią d o b r o w o l ni e kie­

r o wa ć . P r z e d ew s z y s t k i em należy zr obić o d p o w i e d ­ ni r oz kła d w czasie. Taki e czynności jak g r o m a d z e ­ nie ma t e r ja ł ó w muszą s to s ow a ć się do ściśle o k r e ś ­ l onych god z i n p r a c y i p o d l e g a ć p e w n e m u p r z y m u ­ sowi S y st em at yz a c ja mat er ja ł u musi być s k i e r o w a ­ na do j aki egoś celu, z r e al izowa ni a jakiegoś pomysłu.

S k or o we idz ie my w o kr e s t w o r z e ni a i real izowani a pom y s łó w, w okr e s właściwej t wórczości, nie może-

*) S t - f i n Ru ^imńs'ci: „ T e c h n o l o g a nr aćy umysłowej'* Ri- M i o t e k * Sn m o k s-ftit ^ n i i Nr. 2. W v ts >v . K«ieo-iirni Sp. | /■'cc. Z w. Nausz. Polsk. W- wa 1933, stron 219, csua 3,*0 <.t.

■my już okre śla ć s obi e czasu jak w s ta dj um g r o m a ­ dzenia i s ystematyzacj i Kiaterjału. W tym st adj um twórc zości wielką rolę p r z y p is uj e a u t o r p r a c y p o d ­ ś wi a d o mo ś ci i na tę pr a cę r a dz i p r z e z n a c z a ć czas b e z w z g l ę d n e g o w y po cz y nk u, g d y ż najist otni ejsze m o m e n t y t w ó r c z e zjawiają się w chwilach najmniej oc z eki wa nyc h. Czy można t e p o d ś w i a d o m e m o m e n ­ ty t w ó rc z e ująć w p e w n e k a r b y ? A u t o r o d p o w i a d a t w i e r d z ą co — prz ez t wo r z e n i e o d p o w i e d n i e g o n a ­ stroju Jeżeli w t ak i em n a s t a w i en i u zjawi się jakiś p o m y s ł b ę d z ie g o m o ż n a ująć racjonalnie.

Z jakich założeń t eo r e t y c z n y ch wysze dł a u t o r ? C zęść książki, mówiącej o s a m o o rg a n i z a c j i higje- nicznej i o b u d ż e c !e czasu, p o t r a k t o w a ł a u t o r ze s t a n o w i s k a mecha ni st yc znego, jeżeli chodzi o t e c h n i ­ kę cz y t an i a i sł uc h an i a a u t o r u ż y w a pojęcia z g a d y ­ wa nia , jako c z y n ne g o n a s t a w i e n i a d o pr z ed mi otu . W p r a c y t wór c zej wi el ką rolę przypisuj e po ś wi ad o - mości w czem w i d a ć w p ł y w i ndywi dual istyc znych k i e r u n k ó w psychologii niemieckiej.

W y s o k i e w a l o r y „Technologji p r a cy u my s ł o we j ” , jej n a u k o w y p o d k ł a d , logiczny i s ys t e m a t yc z ny u kł ad treści każą się s podz i ewa ć , że ks ią ż ka t a st an i e się n i eodł ąc znym t o w a r z y s z e m pi sz ą c yc h r e f e r a t czy pr a cę magi st er ską .

^Konrad S zo sta k

N r . J O _

Z te a tr u .

A m o ż e j e d n a k i L u b l i n . .

A m o 7 * j e d n a k i r e s z t a s p o ł e c z e ń s t w a l u b e l s k i e g o p o j - d z i ° 7a p r z y k ł a d e m m ł o d 7 i e ż y a k a d e m i c k i e j i p r z e k o n a si ę, z e w a r t o ś ć s z t u k i w y s o k a k l a s a g r y T e a t r u p o l s k i e g o z a s ł u g u j e n a p e ł n e u z n a n i e .

T a k a r e f l e k s j a n a s u n ę ł a mi si e . g d y z p o d z i w e m n r z y g l ą - d a ł ° m ci e w y s t a w i ^ n e i w d n . 18 i 19 b, m. w T e a t r z e M i e j s k i m k o m e d i ' D e y a T a . . S t f f e k “ .

L u h l i n t o m i a s t o z w o l e n n i k ó w k i n a . W s k a z u j e n a to. n i e ­ s t e t y f r e k w e n c j a w t e a t r z e . P o w o d z e n i e b y l e j a k i e g o f i l mu s t w i e r d / a a ż n a d t o o r a w d z i w o ś ć m o j e j h i p o t e z y . N a „ S t e f k u ” t r 7 e c i ą c z ę ś ć p u b l i c z n o ś c i s t a n o w i l i a k a d e m i c y , k t ó r z y , p o c h ­ l e b m y s o b ;e, j e d n a k w y k a z a l i , ż e w L u b l i n i e p r a w d z i w ą k u l t u ­ r ą t e s t r a l n a o o t r a f i ą o c e n i ć t y l k o oni i r i e l i e z n a g a r s t k a s t a r s z e ­ g o s p o ł e c z e ń s t w a , o w a w i e r n a g r u o a m i ł o ś n i k ó w ż y w e g o s ł o w a .

Tyle o .,nast r ojach" Lublina.

A s z t uka s a ma ? To wykrojony kawał życia. To p r o b l e ­ mat wvehowania.

T o k u n s z t o w n a k r y t y k a „ m o r a l n o ś c i P a n i D u l s k i e j ” . T o w v k a z a n i e p r y m a t u m e t o d y p r z e m y ś l a n e j n a d s z a b l o n e m . T o w r e s z c i e w a l k a z k o s z a r o w e m i m e t o d a m i w y c h o w a n i a m ł o d z i e ­ ż y i z w y c i ę s t w o n a d p ł y c i z n a i b e z d u s z n o ś c i ą s t a r y c h s v s t e - m ó w . , . S t e f e k " j e s t k o m e d i a * c e n i c 7 n i e d o s k o n a l e r c m w ś l a n p . F o r ­ m a w ^ n a n i a l - o d z w i e r c i e d l a t r e ś ć , w M a s v c 7 n y m h u m o r z e d o s - k c n n l e i**oni7uje u ł o m n o ś ć n a t u r y l u d z k i e j .

W y k o n a w c y . T y m n a l e z v o d d a ć g ł ę b o k i u k ł o n . T y p y ś w i e t n i e 7 r o b ? o n e . R e ż y s e r i a w d e t a l a c h o n r a c o w a - n - . P o c 7 ą w s z y o d r ol i t y t u ł o w e j a s k o ń c z y w s z y n a n a j p o d r z ę d - n i e j s z e i g r a a r t y s t ó w w y b o r n a .

M o T e m v b e z p r 7 e « a d y w y r a z i ć ci ę. ż e . S t e f e k ” b y ł o d e ­ g r a n y n a p o z i o m i e s t o ł e c z n y c h t e a t r ó w .

A m ^ ż e { e d m k i l u b l i n . k l ? s ą g r v , d o h o r e m r e p e r t u a r u T e a t r u W o ł y ń s k i e g o p r 7 e k o n a n v . u z n n . ż e p r a w d z i w y a r t y 7 m t y l k o z n a j d 7 i e s i ę w t e a t r z e . M o ż e w r ó c i d o n a s t r o j u z p r z e d k i l k u lat!

W k a ż d y n r a / i e my, a k a d e m i c y , u d o w o d n i m y s w o j ą o b ^ c r o ś c i ą w t e a t r z e , ż e ^ m g n i e m y i w t e j g a ł ę z i s z t u k i k r o ­ c z y ć n a c z ^ l e , s t a n o w i c z e l i t ę .

P i ę ć d z i e s i e " i o p r p ^ e r t o w p z n i ż k i , u d z i e l a n e a k a d e m i k o m . u L t , v i ą n a m r e a l i z o w a n i a t e g o c h w a l e b n e g o p r a g n i e n i a . A. F.

N U R T Y

(7)

Nr . 10. S tr. 7.

R E F O R M Y Ż Y C I A

W RZECZYPOSPOLITEJ AKADEMICKIEJ.

W Rr zeczypospolitej Ak a d e mi e ! irj od lat par u istnieją b a r d z o n i e z d r o w e stosunki. Uwi da czni aj ą się one p r z e de w s z y s t k i e m w życiu o r ga ni z acyj nc - i de- o w e m młodzieży akademi cki ej . Stale, pe j odyczni e p o w t a r z a j ą c e się z a bu r z e n i a s t a n o w i ą niezbi ty t ego d o w ó d . Nie j est na s zy m z ad an i e m w tej chwili wni­

k a ć kto jeit t emu winien, chodzi n a m jedynie o s t w i e r ­ dzenie f a k t ów . Na j ważni ej szą p r z y cz y n ą t yc h n ie ­ z d r o wy c h s t os u nk ó w jest n i e w ą tp l i w i e w p ł y w p a r ­ t yj nego życia pol sk ego, kt óry jeszcze d o chwili obec nej c h a r a k t er y z u j e niski pozi om mor a l ny.

Nic dziwn e go , że o dbi ja s ’ę t o fa ta l nie na w a ­ r u i ka c h życia mł odzi eży akademickiej.

O d b i ł o się t o r ówn ie ż ujemnie na o r g s n i z a c I jach s a m o p o m o c o w y c h , g o sp o da r cz y c h .

Z czasem doszł o d o tego, że z Br. p o m o c y uczy­

niono tvyierdzę, z a sa d ni cz e pun k ty s tr a t egi cz ne , V tó- rych o p a n o w a n i e , zajęcie, czy też z dobyc ie ś w i a d ­ czyło o z wyc i ęs twi e tej czy innej g i u p y mł o. bi eż y.

Nie b r a n o zupełnie p o d u w a g ę faktu, że w poszc zegól nych o ś r o d k a c h aka de m i ck i ch , do B r a t ­ niej P o m o c y należał ni epokaż ny, a n a w e t zni komy p r o c e n t s t u de n t ó w . S t ą d wniosek, że s ukce s z w y ­ ci ęs twa w w y b o - a c h d o Bratniej P o m o c y m ó g ł by ć j e d y n :e wy ra ze m ukłaHu sił or ga ni z acyj i de o wy ch 1 c z b o wy m n i gd y nie d a w a ł peł ne g o o b r a zu i d e o ­ wego, t er e n u aka derni cki ego. Nie o t o n a m j e d n a k chodzi.

P r a g n i e m y s twierdzić, że złe były st os unki s k o r o s t w a r z a ł y z instytucyj g o s p o d a r c z y c h teren d o walk politycznych, przekreślały udzi ał r e p r e z e n ­ tacji różnych g r u p młodzieży, s t w a r z aj ą c mo no p ol dla vyiększ ści, p o m i m o iż z a ga d n ie n i e zmi any u s t r o ­ ju tych instytucyj nie był o celem z d o b y c i a władzy.

Nic d z iwne go, że zacząto myśleć o r e f o i m i e J p r z e d e w s z y s t k i e m życia s a m o p o m o c o w e g o .

W p r a si e aka de mi ck ie j poj awi ał y się różne pr o j ek t y, choć często nie p o d a w a ł y o n e k o n k r e t ­ nych roz wi ąz a ń. N a Uniwersytecie Lubelskim też z d a w a n o s ob i e s p r a w ę z koni ecz ności p r z e p r o w a ­ d z e n i a r e formy i t o r e f e r m y ra dykal nej

W g r o n i e c z ł on k ów „ o d r o d z e n i a ” p r z e p r o w a ­ d z o n o cały sze reg k on f e i en c y j i dyskusyj n a ten t e m at .

D w a były naj wa żni ej sze probl emy:

1) Zniesi enie W a l n y c h Zebr ań, kt ór e jako d w a ciała kolegjalnie nie zdol ne były wnosić n owy c h wa r t ości d o życia s a m o p o m o c o w e g o

2) w p r o w a d z i ć wybo. y pr opo: cjonalne a

prz ez t o umożliwić u dz i ał wszyst ki m g r u p o m m ł o ­ dzieży co za' eżności od sił o r ga niz ac yj nyc h, czyniąc prz ez t o za do ś ć z a s adzi e sp r a wi ed l iw o śc i .

Wył oni ła się r ównież dyskusja na t en t ema t w „ N u r ­ t a c h ” , kiedy to w y p o w i e d z i a ł się n a w e t J. M. Rek- t ir X. Kruszyński p ;sząc w Nr. 6 „ N u r t ó w ” z d ni a 5-go ma r c a r. 1933. „ W y b o r y m us zą b y ć p r o p or c j c - n a l r e . W z a r zą dzi e Br. P o m o c y ws zys tki e o r g a n i ­ zacje muszą być r e pr e z en to wa n e . Nie moż e by ć p o ­ k r z y w d z o n a ż a d n a z nich, jeśli b o wi e m w z a rz ą­

dzie b r a k u j e r e p r e z e n t a n t a jakiejś organizacji , t o przy u dz i el a n i u pożyczek, s t y p e nd j ów , lub subsyd- jów, z a r zą d nie zna d o k ł a d n i e s t a n u i p o t r z e b d u ­ żej części ubiegaj ących si ę” .

S t a n o w i s k o J. M. X. R e k t o r a Krusz yńskie go ut wi er dz i ł o r a s w pr z e k o n an i u, że j esteśmy n a d o ­ brej d r o d z e i d la t eg o został zgłoszony przez nas na o s t at m e m W a l n e m Ze b r a n i u w dn. 5.111.1933 wni os ek o p r a c o w a n i a n o w e g o s t at u t u, k t ó r y b y w s p o ­ mni ane d w i e z a s a d y t. j. zniesienie W a l n y c h Z eb r a ń i p r op o r c j o n al ny c h w y b o r ó w realizował.

J a k wni osek ten był a k t u a l n y może służyć fakt, iż został on prz yję t y prz ez akl amacj ę. Zdaje się, że p o t r z e b a re f or m w t a k k o nk r e t n e j formie zost ał a je­

d yn ie w y r a ż o n a na naszym Uniwersyteci e.

P o m i m o prz yję ci a w ni os ku pr z ez a k l ama cj ę c z łonkowi e komisji, przynajmniej niektórzy, byli p r z y ­ g o t o w a n i n a ciężką r o z p r a w ę i o b ro ń c a m i d o t y c h ­ c z a s o w e g o s t a n u rzeczy.

D l a t e g o też wielce p o m o c n ą o k a z a ł o się r o z p o ­ r z ąd z e n ie ministra W. R. i O. P. z d ni a 30.IV. 1933 o s t o w a r z y sz e n i a c h a k a de mi ck i ch , (Dz. U. 30 poz.

259), k tó r e w t ym wz gl ę dzi e d o d a t n i o r o t s t r z y g n ę ł o p e w n e post ulaty przez nas wykuwane.

Mając pr a cę u ł at wi oną , komisja z a b r a ł a się do p r z y g o t o w a n i a proj ekt u n o w e g o statutu. W z w i ą z ­ ku z tern, że w y b o r y d o w ł a d z n a p o d s t a w i e w s p o ­ m n i a ne g o r o z p o r z ą d z e n i a , o p i er a j ą się na z a s a d a c h p :ęciopi z y m i o t n i k o w e g o g ł os o w a n i a p r z et o o p r a c o -

| w a n o całą o r d y n a c j ę wy b or c za , o p i e r a j ą c się na o r ­ dynacji w y b or c z e j d o Sejmu. W y b o r y w e d ł u g p r o ­ jektu o d b y w a ł y b y się w lutym k a ż d eg o roku.

W a ż n ą zmianę, już n i e s p o w o d o w a r ą r o z p o r z ą ­ dzeniem, w p r o w a d z o n o w k o mp e t e n c ja c h W a l n e g o Z e br ani a, uchylając p u n k t y o udzielaniu a bsol ut o- rjum Z a i z ą d o w i i Ra d z i e G o s p o d a r c ze j D o tej p o ­ ry p r o b l e m u d z i el a n ia ab so l ut cr j um Z a r z ąd o w i był r oz st r z y ga n y pr z ew a ż ni e na płaszczyźnie p rz yn al eż ­ ne ści człi n k ó w Za r zą d u Br. Pf'tn. do t«-i

(8)

Str. 8. N U R T Y N r . 10 organizacji. R z a d k o n ożi a się było s p o t ka ć z ob-

j e k t y w n ą oce ną i r z ec z o w ą dyskusją. Taki s t a n rzc- czy był wyni ki em n i e w ł a ś c i w e g o ustroju Br. P o ­ mocy. W a l n e Z t b r a n i e , j ako ciało s k ła d a j ą c e się z kil kuset ludzi, a w innych Br. Pom. i powyż ej t y­

siąca, ni e jest zdolne do o d p o w i e d n i e g o w y w i ą ż ą ni a się z t e g o za dani a. Dziś o b s e r w u j e m y silne t e n ­ denc je w k i e i u n k u p r z e l e w a n i a wł ad z y ciał w i ę­

kszych na mniejsze, w intencji, i e one p o w i e r z o n ą rolę d o b r z e spełnią.

W naszej Bratniej P o m o c y łatwiej jemu można było r e f or mę w t ym zakresie p r z e p r o w a d z i ć dzięki ist nieniu Ra d v Gos po d ar cz e j, której d o t ą d najważ- niejszem z a d a n i e m b ył o u c h w a l e n i e budże t u. P o - w z i ę l :śmv p r z e t o projekt, a b v R a d a G o s p o d a r c z a j ako i n s t y tu c ji maj aka moż noś ć n aj ba r dz i ej ocenić pr a ce Z a r z ą d u, absol ut or i um ''emu udz i el ała j ako in­

stytucj a najwyższa. W Ra d z i e G o s p o d a r c ze j o b e c ­ nie z a s ia dać b ę d ą m ogł y wsze l kie u g ru p ow a n i a , p r z e t o ni ema o b a w y , a hy nie miały o n e w p ł y w u na udzi elenie abs ol ut or i um. W o b e c silnej kontroli ze s t ro nv w ł ad z u ni we r sy te ck i c h o r a z Mi ni st er s twa W. R. i O. P. nie moż e b y ć m o wy, a b y zostały prz ez R G. po mi ni ęt e braki, kt ór e z r a n e Wa l n e mu Zebr ani u, mo gł yb y z a d e c y d o w a ć o ujemnej opinji dl a Z a r z ą d u .

P r z y t e m wszystkiem ocz>ści s :ę jeszcze W t l n e Zebr ani a z tej d e m ag o gj ' , jaka była o d c a łe go sze­

regu lat p r a k t y k o w a n a . P o mi j amy cały s z e r e ? in­

nych zd o wy c h o b j a w ó w , jakie n i e w ą tp l i w i e w y ­ p łyną po p r z e p r o w a d z e n i u tej r eformy.

Jest faktem, że z a k c e p t o w a n i e przez W a ln e 7 e h r a n i e n as ze g o projektu będzie w y r a z em zdro-

Ż Y C I E A K i

D e C o r p o r n t l o „ H e t m a n j n " K! zaczęła swój rok pr acy ur oczys t ą Ak a d e mj ą w 15-^ rncznicę odzyskani a ni epodl e­

głości. Doniosły ten obchód byt połączony z b ^ l ot o w a n ^ m n o ­ wych comi litonów i fuksów.

M ło d z ie * . W s z e c h p o l s k a odbył a w roku bi eżq<yn cał y szareg zebrań informacyjnych, kandydacki ch i ogólnych.

C : l e m zadzi erzgni ęci ! węzł ów przyjaźni mi ędzy „ wet er anami ” a nowowst ępującym* zorgani zowano dwa zebrania towarzyskie.

Rocznicę niepodl egłości uczczono wewnęt rzny Akademji). W dn u 25 b. m odbędzie się uroczysta Inauguracja w II auli o g. 19.15.

Z. P. Mł. D e m o k r a t . W d r i u 19 h.m. o d b i t a się u r o ­ cz ys t a I naugur acja, któr.-\ zaszczyci li swą obecnoś ci ą J. M.

ks. Rektor, oraz o**^H<tawiciel < wla Iz. Wi e c z or e m t ei foi dnia w sali S U. P. o dbył się danci ng t owarzys ki .

K o ł o P o l o n i s t ó w na walnym zebraniu w dniu 14 b.m wybr ał o nowy zarząd, na którego czele st anęł a Kol. Ryczyńska Marja. Koł> przygot owuj e obecni e a ka de mi ę ku uczcreni u pa- mi -ci Norwi da. W najbliżs-ej przyszłości od b ę ' t e aię zebrani e 7 r ef er at em o 5łonin>‘kim.

w e go r o z s ąd k u i wi el ki ego p o s t ę p u w dziedzinie uz­

d r a w i a n i a sp o łe c z ne g o życia a k a de mi c k i eg o .

Nie p o r u s z a m innych r e fo r m — g d yż mają o n e mniejsze znaczenie. Nie m o g ę t yl ko p o mi ną ć s p r a w y związanej z m e t o d ą uch wa l an ia p r oj ekt u s t a t u t u na N a d z w y c z a j n e m W a l n y m Zebr aniu, w y ­ z n a cz o n ym na dzi eń 26.X1. 1933 r.

P r a k t y k o w a n y był s pos ób, iż na z e b ra n i u sta- t u t o w e m k t o chciał i jak chciał mógł d y s k u t o w a ć i wni oski s t awi ać . Z d a r z ał o się t ak, że zgłoszono w n i o s e k o skreślenie j aki egoś punkt u, na j ego miej­

sce nie da j ąc ż a d n e g o k o n k r e t n e g o r o z w i ą z a n i a ( gdyż t r u d n o jest często w k r ó t k i m czasie s k o n s t r u ­ o w a ć w f or mę p - a w n ą myśl) i t w o r z y ł y się luki, szpecąc o b r z y d li w ie statut, k t ór y był w y r a z em po- p r os t u n i edoł ęs t wa . O t ó ż Komisja S t a t u t o w a u c h w a ­ liła wniosek, że na W a l n e m Zebr ani u b ę d ą d y s k u t o ­ w a n e i g ł os ow a ne te t yl ko p o p r a w k i , k t ó r e zgł oszo­

ne z o s t a n ą na i ęcę Komisji na 24 g o d z przed W a l ­ nem Ze br ani em. J ed y ni e w t e d y b ę d z i e mogł a również Kom. S t a t u t o w a zająć o d p o w i e d n i e s t a n o w i s k o w c - bec z>łos ony ch p - o je kt ó w . U w a ż a m , iż W a l n e Ze­

b r a n i e w i n n o t en wni osek Ko m. S t a t u to w e j b e z ­ w z gl ęd n ie z a ak c e pt ow a ć .

A k t u a l n y jest jeszcze jeden w n i o s e k kt óry będz ie p r a w d o p o d o b n i e przez Komisję zgłoszony, a m i a n o ­ wici e ż e by W a l n e Z eb r a n i e p o wi er z y ł o Komisji p r z e ­ p r o w a d z i ć zmiany, k t ó r y c h koni ec z noś ć może się wyłonić p zv legal izowani u s t at ut u pr z ez S en at . Jest t o p o d y k t o w a n e t roską, a by S t e t u t r oz s tr zygał wszel­

kie za ga dni eni a, uł at wi aj ąc przez t o w ł a d z o m Br. P.

speł ni eni e po wi er zo n yc h im o b o w i ą z k ó w .

mgr. ^Konstanty K urow ski

Pr zewodni czący Komisji Statutów ej Br. P. S. K U. L.

D E M I C K I E.

A. Z. S. Pre z e s e m na rok bieżący został wybrany Kol.

Latallo, Z wyst ąpi eń s por t owych na podkeśl eni e zasługuje d w u ­ krotne zwyci ęst wo w p ł ce noż. nad W. K. S. „Unj a“ w stos.

2:1. Zar ząd A. Z. S. przypomina Kol. Kol. i e w środy i piątki odbywają się b ezpł a t ne lekcje gi mnast \ki dla st udent ów.

K o ł o p r a w n i k ó w S. K. U. L. rozpoczęł o pracę w b.r, a kademi cki m zorgani zowani em zebrani a informacyjnego dla no- wows t ępuj ących na wydzi ał prawny. Po rozpat rzeni u prac n a ­ ukowych na de s ł a nyc h na konkurs ogłoszony w ub. r. ak. zost ał y nagr odzone p r a c e kol. Panieczki p. t. „ Ochr ona ezci jednostki w świetle k o d e k s u karneg W dn. 10 grudnia Koł o urządza Turniej Krasomówczy. Będzie to pierwsza podobt i a i mpreza na K. U. L. Dokł adny regulamin Turnieju jest ogł oszony na tabli­

cy Koła. Sekcj a s kr yptowa koł a wyda ł a ost atni o pl an Wykładów ks Insadowskiego.

S. K. M. A „ O d r o d z e n i e ” na p czątku r. ak. zorga­

ni zował o szereg zebrań informacyjnych, cieszących się d u i e m p owodzeni em. 22-go paździ ernika ur ządzono uroczystą Inaugu­

rację, którą zaszczycili J. E. Ics. Bp. Ful man J. M. ks. Rekt or Krus yński. Wieczore.n t egoż dnia o dbył a się „ h e r b a t k a ”.

(9)

Pi er ws ze wrażenia.

Pierwsze m:e3iące na uni wer s y’e c i t t a k s lne wrażenie wywar ł y na naszych naj mł ods zych K o l e - ' ź a n k a c h i Kolegach, ż e postanowi li «i* z nich zwi e­

rzyć n a ł a ma c h „Nur t ów” . Prac na ten t emat otr zy­

mal iśmy >ż s z e ś ć . Niestety, z p o w o d u b r a k u miej

• ca, m *ż my n a zadat ek w niniejszym nu nerze

u m i e ś c i ć t y l k o j eden feljeton, obi ecuj ąc o p r r b l i k o -

w a ć reszt ę tych niezmiernie cennych uwag w naj ­

bliższej p r z y 3 z ł o i c i .

R e d a l i c j a ,

Na długim korytarza uniwersyteckim pojawia się O n — sztubak wczorajszy, który na swą głowę wdział dziewiczo-białą czapkę i sunie na pierwszy wykład.

Idzie sobie taki przyszły pionek społeczeństwa pełen własnej (świeżo nabytej) powagi, gdy wtem „star szy”

kolega ujmuje go gładko pod łokcie i coś mówi długo, mądrze. Ty, sztubaczyno, który nie znasz jesz­

cze tajemnic tablic korytarzowych, nie rozumiesz go właściwie, ale przytakujesz skwapliwie, bo jakże. —

„Kolega mówi: masz przyjść, musisz przyjść, koniecz­

nie, ważne sprawy.

— Przyjdę, oczywiście, napewno przyjdę. — 1 oto siedzisz, świeżo ułowiona rybka w wielki nie­

wód organizacji, i patrzysz ze strachem jak K o l . T. wła­

dnie i zaborczo opiera ręce na katedrze i krzyczy (dlazego on tak krzyczy?). p otem ktoś inny mówi d o ­ bitnie — długo. Czyż wogóle można było myśleć o za­

pisaniu się nie do „ O d ro d ze n i a” ?

Lecz może cię gdzieindziej fala zaniosła, możeś się ocknął wobec długiej brody i wielkich pięści Związku Młodzieży Wiejskiej? 1 tam stajesz wobec

R e f l e k n j e .

Ż E B R A C T W O .

J e d n ą ze s p r a w w y j ą t k o w o z a n i e d b an y c h w działalności społecznej na naszym t er e ni e jest kwe- stja ż e br a c t w a . Ludzie się przyzwyczaili w Lublinie d > tego, z na łogowal i d o d a w a a i i jał nużny, stępieli w odcz uwa n iu t r o s k t ych nędzarzy. U wa ża j ą ż e b r a ­ k a za ko go ś „ u r oz ma i ca ją ce g o ” m o no t o h j ę ulicy i w niezrozumiale b r z t r o s k i s p o só b o p o w i a d a j ą s o b :e j a k t o „mój d z i a d ” kł ani a s'ę im z daleka, a „moja b a b k a ” z przed kościoła K a p u c y n ó w ws zys tki ch zna i chę tni e j ednym o dr u gi ch służy informacjami.

Dla kogoś, kt o w y r w i e się na pewie n czas z tej specyficznej naszej atmosfery, al bo w o g ó l e p o ­ r a ź pi er ws zy p r z y b ę d z i e z n i edal ekie go n a w e t Z a ­ cho d u, s p r a w a ta nie p r z e d s t a w i a się j e d n a k t^k r óż owo. Ka żdy żywiej r eagujący, znający mi ast a n ie ­ mieckie, czeskie nie pot rafi obojętnie p at r z eć na tego, t a k ż e przecież człowieka, k t ó r e g o jedynie życie, nic- za ws że z j e j o winy, tylu cech ludzkich p o z b a w i ł o i cor az to więcej p o z b a w i a . Ten musi pocz uć ws t rę t d l a t eg o k om pl e t ne go zaniku ambicji, nał ogów, nie­

r z a d k o oszustwa.

tak jasno skrystalizowanych poglądów że „już niema dla ciebie pomocy” .

Moż? jednak jesteś wyjątkowo twardy i oporny.

Może v,:ęc się zdarzyć, że nie ulękłeś się ani kol. T.

ani kol. B. Jest i na to sposób. Ot o w najupojniej- szej figurze tanga szepnie ci słodko piękna danąprka:

Będziemy razem w Z. P. M. D. p r a wda? — O tajemni­

ce oczu przysłonionych rzęsami!

Przepadł eś idjoto, j.o stokroć idjoto! Jużeś się zapisał.

Lecz może, może umiałeś czekać i doczekałeś się tej chwili, gdy pochyli! się przed tobą złocisto-pur- purowy, dekiel „ k onkor dus a” i ty sam zaróżowiony, jak panna, gdy ją dziewosłębią, dowi edz' ał eś się, żeś jest zaproszony na kwaterę Cl Concordia jako wysoki gość. Wysoki gość! (pierwsze miejsce za stołem).

A możeś sobie laskę kupi ł „grubą wi ec ówkę ” i każdemu żydowi prosto w oczy patrzysz na ulicy?

— Ha i do „wszechpolaków” wolna droga każdemu.

Po kilkvi dniach nie ma już na korytarzu tego pół -butnego, pół-zastraszonego sztubaka, wszyscy już mają jasno skrystalizowane poglądy na sprawy życio- wo-polityczne. Większa część weszła gdzieś przymu- sowo-dobrowolnie, resztki pogardzone wchłonął „Le- g j o n ” i już przeznaczył do różnych funkcji.

O życie, ty krwawy monolochu!!!

Tańcz teraz studencie jak cię sprężyna organiza­

cji nakręci, płać za skrystalizowanie poglądów!

Rozumiem, czego chcą od uniwerku młode mę­

żatki—wrażeń. Wiem, czego pragną piękne,mniej pięk­

ne i całkiem niepiękne panny — również wrażeń. Cze­

go jednak chcą od wczorajszego sztubaka starsi koledzy?

Czy także wrażeń?

Zycie to wieczna zagadka. tejot.

A r ównoc ześni e, o b o k litości musi poczuć i żal, d o tych, kt órzy o b o k t ego p rz ec h od zą oboj ęt ni e i nie c^c ą sobie z ad ać tru lu z a s ta n o w i en i a się, czy nie m o ż n a b y t ego statui rzeczy p opr a wi ć.

I jeśli nie zrazi się, ten n o w o p r z y b y ł y , w s z e c h ­ w ł a d ni e u nas panujący zasadą: n i er oz poc z yna ni a p o ­ r z ą dk ó w, a by z a d u ł o b r u d ó w nie wylazło, jeśli nie zacznie p o w t a r z a ć z n an eg o, do każdej kwestji s t o ­ s o wa .ego p >wiedzenia: „t ak było, t a k jest i t a k b ę ­ dzie", jeśli s ło we m „ uc howa się”, t o r o z w i ą z a n ie sa­

mo mu s ę nasunie.

N a p e w n o za st an owi się, że ci ludzie p r z e ­ cież, ci wszyscy że br ac y z czegoś j e d n ak żyją. mają w z gl ę i n i ; dost aj ą ś r o d ki na liche, ale za wsze u t rz y ­ manie. J aki eś wię^ p i e n i ąd z e są. P u n k t ciężkości zg ad n ie ni a t kwi wi ęc w tem, że środ.ki t e d o s t a r ­ czane są niere gul arni e, n ie s pr a wi edl iwi e (sprytniejsi że br a c y otrzymuj ą więcej, a więcej potrze! ujący często, d uż o mniej) o ra z źle są u ż y w a ne prz ez że­

br a k ó w. Nie chodzi więc o jakiś n o w y wyna la zek, o n owe kapit ały, a t ylko o z o rg a n i zo wa n ie r a cj o­

nal ne k a p i t ał ó w istniejących. Będzie może wiele trudności ze s t r on y społ ecz eńst wa, różnych insty- tuycj, wreszci e s am yc h że br a k ów, ale to n e p o w ó d ż by zosta.yić s p . a w ę o.'łog!em. S. E.

(10)

Str. 10. N U R T Y Nr. 10.

Komunikat Zarządu Bratniej Pomocy.

Wobec kursujących pogłosek o zniesieniu przymusowo*, ci m l e ż e n i a do Bratniej Pomocy, dement ujemy te wersię, k t ó ­ ra nie miała z r es zt ą z:»dne/o pot wi er dzeni a urzędowego.

Jedyni # możemy wyjaśnić, że dot ychcz as ta przynal eż- nośś nie była wy mus z a na z powodu zmi any w syst emi e wy d a ­ wania indeksów.

Pó*głoska ta miała ' r o Iło w len iencjach W y s o k ;e j o Senatu K. U. L.. kt ór y nie widział możności udziel eni a St o wa r z y s z e ­ niu jakiejkolwiek sankcji.

Ob e c n i e dzięki i n t arw#»‘n»*ji Z-rządti St owar zys zeni a u ° a - ns K u r atorn, Prof; D-ra. A. Deryn, ra, Wysoki Sanat tej sankcji udzielił.

Wi dz i my z powyższego, że Kol, Kol. jedynie zi dent yf i ko­

wali nr zymusov ość 7. sankcja.

Z innych a k t u a l i y c h w v d a ż ‘*ń ważnem dla r zł onków St owa ­ rzyszeni a b ę d z i » f »kt post awi eni a o r z - z Za r z ą d n ' najbl iższem Wal ne m Z-h^ani u w i n j ^ u o ob iżeni e skł adek członkowski ch z 15 zł. na 10 zł.

Mot ywy t e ™ k*o'<u t<wi-v w głęboki m i i t er esi e S t o w a ­

rzyszenia #

Mowa o nich b at *zia m Zebr ani u nisdzielnom.

ER.dam d rlo rk ie w ic z ZPrezes oSt „ffiratnia Pomoc"

S . K U . £ .

A k a d . S t o w . C h a r y t a t y w n e

„ P o m o c Bliźniemu” .

Zar ząd St ow . A k a 1 „ P o m o c Bl iź nie mu” z a w i a d a ­ mia, że dni a 28 b. m. t.i. w e w t o re k o g odz. 20 w s a ­ li VII K. U. L. o d b ę d z i e się Z e b r a n i e Inf"irmacyjne, na k t ó r e z a o ra s z a się Koleżanki i Kolegów, p r a g n ą ­ cych p r a c o w a ć na t e r e n :e c h a r y t a t y w n y m .

Z. Budziszewski

I d a w n i e j

Gebethner i W olff

L u b l i n , K r a k . - P r z e d m . 29

(Hotel Europejski) t e l e f o n 3-71.

Po s ia da na składzie b o g a t y w y b ó r

podręczmkow

dla uczelni akademickich.

Katalog-i polskie i zagraniczne na żądanie

' v\ bezpłatnie.

I -s z y T u r n i e j K r a s o m ó w c z y K o ł a P r a w n i k ó w S. K. U- L.

Zar zad K^ł a P r a w n i k ó w S. K. U. L. k o m u n i ­ kuje, że dn. 10 e r u d n i a r. b. ur z ąd zą Turniei K r a ­ somówczy. d o s t eo n v dl a wszystkich s t u d e n t ó w Wv d z- P r a w a i N a u k S p ^ ł Ekon. K. U. L. Udz ia ł w T u r ­ nieju nol»*»a na w v g ł o s z e n :u z pamięci p r z e m ó w i e ­ nia na iedf*n z t e m a t ó w niżej p o da n y c h : 1) O b r o n a lub os ka r że ni e W i n c e n t e g o R a d o m s k i e g o na p o d ­ st awi e aktu d r a m a t u St. Ż e r oms ki ego „ P o n a d śn i ^ ? bielszym s t“ s t a n c ” . 2) O znaczeniu a k a d e ­ mickich kół n»u^o'»' vrh.

Za wygł os ze nie n a j l eps zego p r z e m ó w e n i e wvz- n»c7ona została n a g r o d a pieni ęż na w sumie 20 zł.

Zapisy na udz i ał w 'Turnieju przvimuje si* do ^n.

9 o-ru^nia r. b. czasie dyżti^ów w l okal u Koł a (sala im. Słowacki ego). S z c z eg ół o wy r e g u l a m i n T u r ­ nieju jest o gł os zo n y na t ab li cy Koła P r a w n i k ó w .

D o K o l e ż a n e k i K o le g ó w .

W myśl naszego artykułu progr amowego (str. 1 niniejszego numeru) zwracamy się do wszystkich Ko-, leżanek i Kolegów z gorącą prośbą o komunikowanie się z nami, wspieranie nas swoją inicjatywą lub radą oraz używanie łamów „Nur t ów” do wypowiadania się.

Równocześnie zaznaczamy, że przy przyjmowaniu na d­

syłanych nrac będziemy jedynie wymagać poprawności literackiej oraz niesprzeczności tendencji utworu z ety­

ką katolicką. Kierując się zaś troską o poziom i głębokość pisma, wykluczamy wszelkie wystąpienia partyjno-demagogiczne.

i-Redakcja.

„ O A Z A”

Cafe - Dancing - Restauracja

Przygrywa znakomity zespół muzyczny A. Sple- wińskiego i S. Milejkowskiego

CENY NORMA LNE . PP. ST UD E NT OM — RABAT.

K a i ę g a r n i a - A u t y k w a r n i a i skład małerjałow piśmiennych

W.iJ.Cholewińscy

Lublin, Krak.-Pi zedm 36.

Kuchnia

Akademicka

w y d a j e t a n i o b a r ­ d z o d o b r e p o a i ł k i

obiad z trzech dań: 80 g r . kolacja 50 g r.

Prosimy o uiszczenie prenumeraty za r. ak. 1933/34

143.092.P K O .

Wydawca: Komitet Wydawniczy „ N u r t y”.

Redakt or na zelny: Seweryn Eustachiewicz. R e dakt or odpowiedzialny: Tadeusz Halliop.

Ceny ogłoszeń: 1 str. 100 zł.,. ’/, str. 60 zł., 1 4 str. 35 zł., ‘/s str. 18 zł. 1 / ,,, str., 10 z ł , l/,;2 s*r ' 6 zł.

P R E N U M E R A T A R O C Z N A 3 Z Ł .

Dr u a n a „ N a r o k o w a ” Leona M lnrskie0 o L>/b'in, K ’ ko\vs’. i e - P r z e d n i e ś c i e Nr. 78.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Narysuj w kolumnie tyle kropelek, ile wpadło do kałuży. Pokoloruj

nia ludzkiego, które się budzi i domaga reorganizacji życia społecznego. Lecz zasadą nowego programu nie może być ani indywidualizm, co zrodzi! Kompleks suteryny i

Ileż to razy w dziejach umyslowości ludzkiej te twierdzenia, które na pozór pewnikami się wydawały - po dłuższej rewizji, zwłaszcza rewizji życia (ono jest

cych się z życiem wśród zgniłych oparów zbrodni, wśród wstrętnej afmoslery przekleństw i bluźnierstwa nie zatraca zupełnie godności człowieka, nie staje

Tymczasem u pana Opolczeńskiego zaczęło się życie zmieniać, lego konto bankowe nie wzrosło w ostatnich latach zupełnie, a ciało jego męczył

Lecz dziś i państwo zaczyna się bronić przed naporem „natarczywych” i stara się jaknajdalej oddalić moment przyjęcia do pracy.. Ci pracy w urzędach

Są tu jednak warunki, sprzyjające pogłębieniu studjów przez tych, co nietylko konieczności egzaminowe opędzają, lecz pragną się za­.. ciągnąć do samodzielnej

baron z epoki feudalnej nie mógł sobie wyobrazić | równej odpowiedzialności wobec prawa razem ze swym smerdą i ratajem, tak dziś trudno wyobrazić ; sobie, by