• Nie Znaleziono Wyników

Kobieta rzuciła urok na kurczęta - Anna Ciołek - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Kobieta rzuciła urok na kurczęta - Anna Ciołek - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

ANNA CIOŁEK

ur. 1943; Gąsiory

Miejsce i czas wydarzeń Przytoczno, PRL

Słowa kluczowe projekt Etnografia Lubelszczyzny, kultura ludowa, Przytoczno, magia, urok, rzucanie uroku, kurczęta

Kobieta rzuciła urok na kurczęta

Kiedy mój mąż już był sołtysem, ja małe kurczęta sobie kupiłam z wylęgarni i przyszłam pani płacić podatek i te kurczęta były pod, na słoneczku stały w pudełku to się faktycznie stało i ja nie miałam czasu. Później wyniosłam na słońce i kiedy przyszłam, zrobiłam śniadanie skończyłam to śniadanie jeść, a te kurczęta były dalej na drodze. Mąż wyszedł, a wszystkie kurczęta normalnie jakby zdychały, leżały.

Jeden jedyny kurczę, to płakałam, jeszcze wnuczkę miałam przy sobie Dianę, ja płakałam, a ona mówi: „Babciu czego ty płaczesz?” Te kurczęta ratowałam i rzeczywiście to był urok. […] Ktoś urok wtedy i wiem nawet jaka kobieta wtedy była.

Data i miejsce nagrania 2012-03-29, Przytoczno

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Justyna Lasota

Redakcja Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ale wtedy jak żeśmy chodzili, to ona była zlikwidowana, już nie było cegielni, tylko została taka ściana wysoka

Tam coś było jakieś, nie wiem dlaczego mąż to miał, czy miał to komuś doręczyć czy co, w bucie miał, i ja coś wzięłam, chciałam te buty przestawić czy chciałam

Kiedy wróciłem z Warszawy w roku [19]57, pani Przytyk była zastępcą naczelnego redaktora tygodnika o nazwie „Głos Ziemi Lubelskiej”.. Spotkała mnie na ulicy, udała

Nieopisana historia - Rzeczpospolita Pszczelarska, praca w pasiece, poławiacze pyłku.. Mąż był taką

moja babcia - to jeszcze było za dziecka - moja babcia zaczęła, wiesz takie umiała zdmuchiwać jakieś tam tego...i coś tam tego i dopiero mi to przeszło, a ja się wiłam z bólu,

Grał z nimi w karty i późni od tego czasu właśnie nie wiem co się z tym diabłem stało. [...] Od tego że w każdym razie już się skończyło to granie kart, już się do tego

Tata jak opowiadał jak jechał tam jakiś chłop z młyna i o godzinie dwunastej na jakimś mostku baran leżał ogromny i koń stanął dęba, nie chciał dalej ciągnąć yyy po prostu

[Dziecku przynoszono] przeważnie słodycze, przeważnie coś słodkiego, przeważnie cukier czy coś żeby miało słodkie życie.[...] też jak do chrztu podawało się dziecko, to