• Nie Znaleziono Wyników

Życie rodzinne. Praca ojca - Czesław Popik - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Życie rodzinne. Praca ojca - Czesław Popik - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

CZESŁAW POPIK

ur. 1925; Niedziałowice

Miejsce i czas wydarzeń Niedziałowice, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Niedziałowice, dwudziestolecie międzywojenne, rodzina, praca

Życie rodzinne. Praca ojca

Życie nam się układało bardzo dobrze, ponieważ ojciec był jednocześnie pracownikiem cukrowni Rejowiec, był zmianowym, a więc mógł parę groszy zarobić, a jednocześnie miał możliwość oddziaływania na swoje środowisko, na dzieci, na wychowanie. Ojciec był obrotnym człowiekiem. Był zmianowym przez wiele lat, był szefem zmiany. Zmian było trzy, co osiem godzin [ludzie] się zmieniali. Cukrownia pracowała po dziesięć czy osiem [godzin], sześć czy siedem miesięcy w zależności od tego, ile było materiału do przerobu. Ojciec odkuł tam troszkę pieniędzy. Nie żyliśmy na stopie powiedzmy sobie hrabiego czy zamożnego bardzo, ale wystarczało na jedzenie, ubranie i było wszystko. Żyliśmy sobie nie najgorzej, aczkolwiek nie możemy powiedzieć, że dorastaliśmy w jakimś dobrobycie, ale wszyscy uczyliśmy się. Niezależnie od tego w jakich trudnościach, każdy kończył szkołę co najmniej średnią. Z reguły wszyscy kończyli wyższą.

Data i miejsce nagrania 2010-09-22, Lublin

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Justyna Lasota

Redakcja Justyna Lasota, Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

W 1940 roku jeszcze nie było takiego strasznego głodu, on się zaczął, jak byłam w ciąży z drugim dzieckiem, w 1942/43 roku, ale wesele było bardzo skromne.. Wyjechaliśmy na

Może i prawda, że coś gdzieś chlapnął, może, wtedy już kończyła się wojna.. To był ten, którego ja wprowadziłem do AK, dałem mu karabin

On ciągle mówił do mnie na pan, a ja mówię: „Panie dyrektorze jestem za młody, żeby pan dyrektor mnie paniał” Rozluźniłem go, poprosił jeszcze kierownika administracyjnego i

Poprosiłem dowódcy, który był od tych spraw, takiego kapitana: „Panie kapitanie tam jakiś pociotek mój”. A on mówi – „To słuchaj, to jak pociotek, dajesz gwarancję za

Bo to było w takiej dolinie, gdzie rosły olchy, była taka zakrzaczona, i pamiętam, że ci chłopcy niemieccy, młodzi, już nie żyli.. I ci sowieccy, Rosjanie,

Ale w międzyczasie, jak się odratowałem fizycznie, moja siostra zaczęła pracować, moja mama zaczęła coś zarabiać i jakoś się to układało. Muszę

Oni wszędzie mieli też, zresztą była jednostka wojskowa i jak się przyjrzałem tej fotografii i tym wszystkim, to jego ojciec był jakimś starszym w tym oddziale

Palacze to już byli fachowcy, tam nie było żadnych przyrządów, żadnych termometrów, nic, tylko wszystko to działała praktyka, żeby ta cegła była odpowiednio wypalona jak