• Nie Znaleziono Wyników

Jaskółka Śląska, 2016, nr 7-8

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Jaskółka Śląska, 2016, nr 7-8"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

SCHLESISCHE SCHWALBE SLEZSKÁ VLAŠTOVKA SILESIAN SWALLOW

MIESIĘCZNIK GÓRNOŚLĄSKICH REGIONALISTÓW 7-8/2016 ISSN 1232-8383 Nakład: 25.000 egz.

Ś L Ō N S K Ŏ S Z W A L B K A

Egzemplarz Bezpłatny

Autonomia

to normalność

ŚLĄZACY PO RAZ DZIESIĄTY DOMAGALI SIĘ AUTONOMII DLA SWOJEGO REGIONU.

Gorzelik: Stoimy tu razem bo tak trzeba, stoimy by przekonywać, że autonomia to normalność a normalność w końcu zatriumfuje nad szaleństwem.

Adam Sz

(2)

AKTUALNOŚCI

Wydawca:

Ruch Autonomii Śląska ul. ks. Norberta Bończyka 9/4

40-209 Katowice Redaktor naczelna:

Monika Kassner Zastępca redaktor naczelnej:

Jacek Tomaszewski

Opracowanie tekstów w ślōnskij gŏdce:

Rafał Adamus Kontakt z redakcją:

redakcja@jaskolkaslaska.eu www.jaskolkaslaska.eu

tel. 516 056 396

Skład:

Tomasz Pałka, Graphen Druk:

Polska Press Sp. z o.o., Oddział Poligrafia, Drukarnia w Sosnowcu

Nakład:

25.000 egz.

Wieści z Młyńskiej

Miasto wielkich wydarzeń i zaniedbanych dzielnic

Promocja i słupki oglądalności przysłoniły władzom potrzeby mieszkańców

Każdy, kto pamięta stolicę województwa jeszcze z końca lat 90-tych przyzna, że Katowice w ostatnich latach bardzo się zmieniły, m.in poprzez powstanie zupeł- nie nowych przestrzeni, jak chociażby

„Strefa Kultury”. Zmiany są bezdysku- syjne, jednak co do ich kierunków, tem- pa i priorytetów stawianych przez wła- dze można być już bardziej krytycznym.

Jednym z głównych obszarów zainte- resowań władz Katowic jest stworze- nie z miasta silnego ośrodka, który swoją ofertą kulturalną, rozrywkową i sportową przyciągnie do miasta ty- siące gości. Cel słuszny, ponieważ Ka- towice powinny być nowoczesną me- tropolią, która jest atrakcyjna także

dla mieszkańców innych regionów, a wydarzenia, które się w mieście od- bywają, powinny swoim zasięgiem wy- kraczać poza region.

Niestety zachwiane zostały proporcje, a „promocja” stała się wytrychem, mają- cym tłumaczyć kolejne miliony złotych wydane na reklamę różnych wydarzeń.

Ten nowy bożek władz miejskich – pro- mocja i słupki oglądalności – przysłoniły władzom realne potrzeby mieszkańców.

Możemy chwalić się sukcesami promo- cyjnymi tego czy innego wydarzenia, ale jakie korzyści z tego płyną dla mieszkań- ców miasta? Czy jakość ich życia wzrosła?

Przykładów wydanych milionów na te cele jest dużo. Wystarczy wspomnieć jedynie ostatnie dwa głośne przypadki:

• 5 milionów na promocję Mistrzostw Europy w Piłce Siatkowej Mężczyzn 2017, podczas których w Katowicach nie będzie grała reprezentacja Polski, ani nie odbędzie się faza finałowa (wszyscy obecni na sali radni poza piszącym te słowa zagłosowali za);

• ponad 400 tysięcy złotych wyda- nych na koncert pewnego zespołu w Spodku, który chluby na pewno nam nie przynosi, a bez dofinanso- wania miasta koncert ten organizo-

wany przez prywatną telewizję i tak pewnie by się odbył. (Tymczasem brakuje pieniędzy na działalność amatorskich klubów sportowych, a oferta kulturalna w dzielnicach miasta jest bardzo uboga).

Z drugiej strony obecny Prezydent odebrał Radom Dzielnic możliwość de- cydowania o przeznaczeniu 150 000 złotych na wydatki w dzielnicach. Nie ma również pieniędzy na niezbędne remonty w wielu szkołach i przedszko- lach, których dyrektorzy od lat dopomi- nają się o środki, czy nawet najbardziej pilne remonty w dzielnicach.

Jakiekolwiek konkretne działania w dzielnicach dzieją się tylko dzięki Budżetowi Obywatelskiemu – świetnej procedurze, w której mieszkańcy sami zgłaszają i wybierają projekty do reali- zacji. Ten rodzaj budżetu, który zaczął funkcjonować w Katowicach decyzją poprzedniego Prezydenta po staraniach przede wszystkim środowiska organiza- cji pozarządowych, nie rozwiązuje oczy- wiście wszystkich problemów dzielnic.

Niestety ten dodatkowy instrument angażujący mieszkańców i budujących społeczeństwo obywatelskie stał się w zasadzie główną drogą, poprzez któ- rą realizowane są konkretne działania poza centrum. Takie podejście władz miasta to duży błąd. Więcej uwagi władz miasta powinno być skierowanej na jego obecnych mieszkańców i zaspokojenie przede wszystkich ich potrzeb.

Nie jestem przeciwnikiem wydawa- nia pieniędzy na rozsądną promocję miasta, jednak nie zgadzam się, w moim przekonaniu, na bezrefleksyjne wspiera- nie niemal każdej dużej imprezy spor- towej, która ma szanse odbyć się w na- szym mieści. Pozytywnych przykładów mamy wiele, jak choćby duże festiwale muzyczne, które stały się silną marką, rozpoznawalną poza naszym regionem.

Jednak wspieranie z publicznych pie- niędzy żenujących, kiczowatych kon- certów marki Katowic nie zbuduje.

Działalność RAŚ

Ślonskie fany na ulicach

Jacek Tomaszewski 15 lipca obchodzony jest Dzień Ślonskij Fany. Z tej okazji ulice w wielu śląskich miastach zostały przyozdobione żółto- niebieskimi flagami.

W Chorzowie już po raz drugi na ulicy Wolności zwisło 50 górnośląskich flag.

Rok temu zawisły z inicjatywy radne- go Krzysztofa Szulca z RAŚ. W tym roku postanowił wydarzenie powtó- rzyć a także rozszerzyć. – Flagi zawi- sną 15 lipca w rocznicę przyznania przez sejm autonomii województwu śląskiemu. Niestety dziś ten fakt jest mało znany stąd pomysł, żeby w ten symboliczny sposób go upamiętnić – mówi chorzowski radny Krzysztof Szulc. Oprócz ulicy Wolności flagi

zawisły także na Ratuszu i Szybie Pre- zydent.

Po raz pierwszy flagi zawisły w Kato- wicach na ulicy 3 Maja. – Bardzo mnie cieszy fakt, że udało się bez przeszkód przekonać urząd miasta do tej inicjaty-

wy – mówi radny RAŚ w Katowicach, Marek Nowara.

Flagi zawisły także na pszczyńskim Rynku i ulicy Piastowskiej, w Kobió- rze, Siemianowicach Śląskich i Rudzie Śląskiej.

Rowerem po mieście

Katowice nie chcą się przekonać do rowerów

Trzy czwarte mieszkańców Paryża nie posiada samochodu.

Katowice przyjęły założenie, że to sa- mochód będzie głównym środkiem transportu

Władze Helsinek zadecydowały, że do 2030 roku centrum miasta zostanie zamknięte dla samochodów. Przyjęły ambitny plan, który stopniowo, ale konsekwentnie odda przestrzeń śród- miejską we władanie pieszych i rowe- rzystów. Z naszej perspektywy brzmi nierealnie, prawie jak sen szaleńca.

Jednak przykład Helsinek, choć wyjąt- kowo śmiały, to jest w istocie odzwier- ciedleniem trendów zaczynających do- minować w Europejskich miastach.

Miasta polskie należą do najbardziej zanieczyszczonych w Europie. Jako główną przyczynę wciąż podaje się niską emisje i mało efektywne pale- niska. Jednak coraz częściej podkre- śla się, że ogromny wpływ na fatalną jakość powietrza w naszych miastach ma również natężenie ruchu samocho- dowego. Według najnowszych danych już trzy czwarte mieszkańców Paryża nie posiada samochodu, korzystając na co dzień z dobrze rozwiniętego trans- portu publicznego i rowerów.

W Polsce wciąż najbardziej uprzywi- lejowany jest indywidualny transport samochodowy. Polityka samorządów jednak niezmiennie promuje takie roz- wiązania, które zamiast zniechęcać, zachęcają do przemieszczania się wła-

śnie samochodem. Czy jest szansa na szybką zmianę tego podejścia? Trudno o optymizm. Wieloletni Plan Rozwoju Zintegrowanego Systemu Transporto- wego miasta Katowice tylko pogłębia negatywne tendencje w stolicy woje- wództwa. Magistrat przyjął założe- nie, że to samochód będzie w dalszym ciągu głównym środkiem transportu, pomimo badań, które potwierdzają, że to brnięcie w ślepą uliczkę.

Transport publiczny, w tym przede wszystkim kolej, potraktowano po ma- coszemu. Plan, nawet jeśli uwzględ- nia budowę centrów przesiadkowych (Park and Ride), to bez podejścia sys- temowego. Warto wspomnieć, że pla- nów budowy centrów przesiadkowych władze Katowic nie próbowały nawet konsultować z miastami ościennymi, czy lokalnym przewoźnikiem kolejo- wym, by unaocznić jak marginalna rolę przewiduje się dla tej alternatywy transportowej. Wieloletni Plan w ory- ginalnej wersji całkowicie ignorował i pomijał transport rowerowy. Dopiero interwencja organizacji pozarządowych (Stowarzyszenie Rowerowe Katowice) skłoniła władze do wpisania roweru jako realnej alternatywy transportowej.

Ruch Autonomii Śląska od lat kon- sekwentnie promuje ideę zrównowa- żonego transportu. Uważamy, że pod- stawą komunikacji w naszym regionie powinna być bogata i silnie rozbudo- wana sieć połączeń kolejowych. Pod- kreślamy również role transportu ro- werowego – to z inicjatywy naszych radnych w sejmiku powołano woje- wódzkiego oficera rowerowego, który silnie lobbuje na rzecz zwiększenia roli roweru w systemie transportowym.

Czy nasz głos ma szansę przebić się i wpłynąć na politykę transportową śląskich samorządów? Musi. Zwyczaj- nie nie mamy innego wyjścia.

Marek Nowara

RAŚ, Radny Miasta Katowice

Miasto wspomaga koncerty organizowane przez prywatne stacje a tymczasem brakuje pieniędzy dla klubów sportowych szkolących młodzież, jak np. KS Rozwój Katowice.

Helsinki przyjęły ambitny plan, który odda przestrzeń śródmiejską we władanie pieszych i rowerzystów. Katowice wciąż mają z tym problem.

Visit Finland / CC BY-NC 2.0

Aleksander Uszok RAŚ, Radny Miasta Katowice

Śląskie flagi na ulicy Piastowskiej w Pszczynie.

wiktoria /pless.pl

KS Rozwój Katowice

2 lipiec 2016 www.jaskolkaslaska.eu

(3)

AKTUALNOŚCI

Wiadomo z góry

Śląsk pod zaborem opolskim

Jerzy Gorzelik

Pora odwrócić się wreszcie twarzą do Katowic. Szukać sojuszników w ślą- skich środowiskach, które twardo bronią samorządności i dążą do jej poszerzenia.

Na nic się zdały masowe protesty miesz- kańców i jednoznaczne wyniki spo- łecznych konsultacji. Rada Ministrów – ku uciesze niejakiego Jakiego, wice- ministra sprawiedliwości, opolanina

– wydała rozporządzenie, które prze- sądza o włączeniu do Opola miejsco- wości wykrojonych z sąsiednich gmin.

Miejscowości starannie wybranych w celu poprawy finansowej sytuacji ra- chitycznej stolicy rachitycznego woje- wództwa. Dla poszkodowanych gmin oznacza to katastrofę. Dobrzeń Wielki może stracić nawet 70% wpływów do budżetu. A to za sprawą włączenia do Opola terenu, na którym znajduje się elektrownia. Na otarcie łez mieszkań- com podopolskich wiosek proponuje się… bilety do ZOO za złotówkę.

Decyzja wywołała szok wśród samo- rządowych polityków z kręgów mniej- szości niemieckiej, mocno osadzonej w gminach powiatu opolskiego. Pod- niosły się głosy o zamachu na samo- rządność. Zwrócono również uwagę

na etniczny wymiar sprawy. Sołectwa, które włączone zostaną do Opola, w przeciwieństwie do samego miasta zamieszkałe są w znacznym stopniu przez ludność autochtoniczną. W ten sposób śląski żywioł roztopi się w pol- skim morzu. Z miejscowości znikną też prawdopodobnie dwujęzyczne – pol- sko-niemieckie – tablice z ich nazwami.

Decyzja rządu jest bez wątpienia klę- ską kierownictwa Towarzystwa Spo- łeczno-Kulturalnego Niemców w wo- jewództwie opolskim. Przez długie lata TSKN, politycznie reprezentujące na tym terenie Ślązaków nie tylko nie- mieckiego ducha, skutecznie strzegło swoich interesów, wyznając przy tym zasadę tisze jediesz, dalsze budiesz.

Mniejszość niemiecka oficjalnie dy- stansowała się od projektu autonomii regionu. Miała też swój znaczący udział

w utrzymaniu administracyjnego po- działu Górnego Śląska na dwa woje- wództwa. Działacze TSKN liczyli, że w niewielkim opolskim uda im się za- chować polityczne wpływy i odgrywać rolę języczka u wagi. Taktyka ta długo przynosiła oczekiwane rezultaty, choć za cenę symbolicznych upokorzeń.

Przykładem tych ostatnich były pro- blemy z przyjęciem przez sejmik woje- wództwa opolskiego uchwały w sprawie Dnia Pamięci o Tragedii Górnośląskiej 1945 roku, która w Katowicach prze- szła bez większych oporów. Podobne prztyczki TSKN musiał znosić nie tylko ze strony PiS, ale również swoich ko- alicjantów z PO. Przed kilku laty jeden z opolskich posłów tego ugrupowania rozpętał burzę w związku z propozy- cją nadania zespołowi szkół w Oleśnie imienia noblistów śląskich.

Teraz TSKN otrzymuje bardzo poważ- ny sygnał. Nowa władza pokazuje, że nie zawaha się łamać zasad i lekceważyć opi- nii społecznej, gdy w grę wchodzić będą jej polityczne cele. Dziś śląskie sołectwa zneutralizowane zostaną przez włączenie do Opola. Jutro może nastąpić nieko- rzystna dla mniejszości niemieckiej i całej śląskiej społeczności zmiana granic okrę- gów wyborczych. W dalszej przyszłości większa część opolskiego może znaleźć się w województwie dolnośląskim. Dla mniejszości niemieckiej to alarmowy dzwonek. Pora odwrócić się wreszcie twarzą do Katowic. Szukać sojuszników w śląskich środowiskach, które twardo bronią samorządności i dążą do jej po- szerzenia. W przeciwnym razie złudze- nie, że narodowo-centralistyczną „dobrą zmianę” można po prostu przeczekać, okaże się bardzo kosztowne.

Żółto-niebieskie Katowice

Bydymy łazić tak dugo, aż

dostanymy to, po co łażymy

Jacek Tomaszewski

Jesteśmy tu by przekonywać, że autonomia to normalność. A nor- malność, w końcu zatriumfuje nad szaleństwem.

Po raz dziesiąty tysiące ludzi udowod- niło, że bliska im jest idea autonomii.

Bo autonomia to normalność.

– W dobie politycznego kryzysu w UE i w Polsce trzeba przypominać, że fun- damentem bezpiecznej, stabilnej, przy- jaznej ludziom Europy i Rzeczypo- spolitej musi być dojrzały samorząd, czyli autonomia – mówi przewodni- czący RAŚ, Jerzy Gorzelik.

„Autonomia to nie skrajność, auto- nomia to normalność”, „Autonomia rzecz wspaniała, Śląsk syty i Polska cała”, „Górny Śląsk” – te i wiele innych haseł skandowali podczas tegoroczne-

go marszu jego uczestnicy. Uczestnicy przeszli stałą trasą z katowickiego Pla- cu Wolności na Plac Sejmu Śląskiego.

Jak co roku dominowała radosna, rodzinna atmosfera. Niektórzy w Mar- szu szli już po raz dziesiąty. – Bydymy łazić tak dugo aż dostanymy to po co łażymy – mówi Peter Langer ze Ślōn- skiej Ferajny.

– Przez 25 lat wolnej Polski, żaden obóz polityczny, który znajdował się u władzy, nie potraktował samorząd- ności i decentralizacji z należytą powa- gą – mówił na placu Sejmu Śląskiego przewodniczący RAŚ, Jerzy Gorzelik.

Różne są powody dla których lu- dzie biorą udział w Marszu. Niektórzy idą dla idei decentralizacji, inni, jak Rafał Adamus ze stowarzyszenia Pro Loquela Silesiana dla ślōnskiej god- ki. – Również, a może przede wszyst- kim, wśród uczestników MA trzeba promować śląską mowę. Bo ich nie uczyli jej w szkole – mówi Adamus.

Dlaczego przede wszystkim? – Są to osoby postrzegane w swoich środo- wiskach, jako ikony śląskiej kultury i przez to stawiane za wzór. Mimo to niejednokrotnie zdarza się, że osoby te w sytuacjach oficjalnych, w trakcie

wystąpień publicznych, używają języka polskiego – dodaje.

Jerzy Gorzelik przekonywał, że pań- stwo nowoczesne musi wspierać się na fundamencie silnych, samorządnych regionów. – To takie regiony, z konsty- tucyjnie zagwarantowanymi szerokimi uprawnieniami prawodawczymi i fi- nansowymi, są najlepszym zabezpie- czeniem przed zawłaszczeniem władzy przez jedną partię czy jednego czło- wieka – mówił Gorzelik.

– Wizja autonomicznego Górnego Śląska w Polsce regionów może dziś wydać się wam odległa a nawet nie- realna. Władza chce żebyście tak wła- śnie myśleli. Żebyście czuli się osa- motnieni w waszych przekonaniach i dążeniach, ale ja mogę wam z tego miejsca powiedzieć z pełnym prze- konaniem: nie jesteśmy sami. O tym świadczy obecność naszych przyja- ciół z Wolnego Sojuszu Europejskie- go a także z pomorskiej Kaszebskiej Jednoty. Stoimy tu razem bo tak trze- ba, stoimy tu razem, by przekony- wać, że autonomia to normalność.

A normalność, w końcu zatriumfuje nad szaleństwem – zakończył swoje

wystąpienie Gorzelik. Gorzelik: Przez 25 lat wolnej Polski, żaden obóz polityczny, który znajdował się u władzy, nie potraktował samorządności i decentralizacji z należytą powagą.

Andrzej Sędzielewski

Edukacja regionalna

W Mysłowicach bajtle bydōm sie uczyć ślōnskij gŏdki a historyje

Jacek Tomaszewski

– Od września we wszystkich szkołach na terenie Mysłowic uczniowie czwar- tych klas szkół podstawowych będą mia- ły zajęcia z edukacji regionalnej – mówi Janusz Macek z mysłowickiego koła Ru-

chu Autonomii Śląska i inicjator wpro- wadzenia śląskich zajęć do szkół.

Pod koniec kwietnia tego roku my- słowickie koło RAŚ złożyło do pre- zydenta wniosek o wprowadzenie do szkół podstawowych przedmiotu edu-

kacji regionalne. – Prezydent przychy- lił się do naszej prośby i sam uznał, że trzeba uczyć dzieci o swoich korzeniach i kulturze – mówi Janusz Macek.

We wrześniu uczniowie czwartych klas szkół podstawowych będą musie- li dopisać do planu zajęć jeszcze jedną

lekcję – edukację regionalną. – Będzie to jedna dodatkowa godzina w tygodniu – mówi Macek – podczas której ucznio- wie poznają historię Śląska i Mysłowic, poznają regionalne tradycje i obyczaje.

Program lekcji zostanie przygoto- wany w oparciu o podręcznik przy-

gotowywany przez Instytut Badań Re- gionalnych i uzupełniony o lokalne treści przez nauczyciela, historyka Tomasza Wronę. Edukacja regionalna będzie wprowadzona we wszystkich 16. mysłowickich szkołach podsta- wowych.

3

www.jaskolkaslaska.eu lipiec 2016

(4)

WYWIAD

Łemkowska mniejszość etniczna

Prŏwda wygrŏ

Z Bogdanem Gambalem, Łemko, redaktorem naczelnym radia LEM.fm rozmawia Jacek Tomaszewski.

Z wielu powodów trudne jest podanie wiarygodnej i weryfikowalnej liczeb- ności narodu. Spis z 2011 r. wykazał ok. 11 tys. Łemków żyjących w Polsce (niektórzy badacze podają liczbę 60 tys.).

W herbie Pierwszej Czechosłowackiej Republiki rusiński niedźwiedź i śląski orzeł przedstawione są jak symbole dwóch dobrych sąsiadów.

Jacek Tomaszewski: Kim są Łemkowie i gdzie żyją?

Bogdan Gambal: Łemko to etnonim, na- zwa grupy etnicznej, bezpaństwowego narodu. Oprócz tej jednej własnej nazwy popularnej w Polsce, członkowie gru- py mówią o sobie jak o Rusinach, Ru- snakach, czy też Karpackich Rusinach.

W Polsce dzięki wieloletnim staraniom są uznani jak jedna z czterech bezpań- stwowych mniejszości narodowych (po- zostałe to Karaimi, Romowie i Tatarzy).

Przez cały okres powojenny, aż do roku 1989, Łemkowie/Rusini byli nie tylko nieuznawani, ale i poddani intensywnej akcji asymilacyjnej w niemal wszystkich krajach zamieszkania. Jedynym krajem bloku wschodniego, który nie stosował wobec Łemków (Rusnaków) akcji asy- milacyjnej była Jugosławia. Tamtejsi Rusnacy byli uznaną mniejszością, ję- zyk rusiński, w baczwańskim wariancie, pozostawał i nadal pozostaje jednym z oficjalnych języków w autonomicznej republice Wojwodiny. Rusini w Serbii, tak jak inne mniejszości, mają własny mniejszościowy samorząd, a oficjalne dokumenty urzędowe są tłumaczone na ich język. W tych krajach, w których Ru- sini są ludnością autochtoniczną, to jest:

w Czechosłowacji, Polsce, na Węgrzech, w Rumunii oraz Związku Radzieckim, nie byli oni uznawani aż do upadku sys- temu komunistycznego. Na Ukrainie, od czasu powstania tego państwa roku 1991 w dalszym ciągu stosuje się wobec Rusi- nów praktyki dyskryminacyjne. Ukraina nadal Rusinów nie uznaje, bo uważa że oni nie istnieją. Tamtejsza propaganda uważa ich za nieliczna grupę „polity- kierów” wymyśloną przez Rosję, Polskę, Słowację albo Amerykę. Na Ukrainie nie chronią języka rusińskiego, a wobec rodzimych działaczy władze stosują in- wigilację, szykany i sądzą ich procesach w politycznych.

Gdzie obecnie żyją Łemkowie?

Na Karpackiej Rusi, jak określają swo- ją ojczyznę. W literaturze zaznaczona jest ta ziemia od Tiaczowa do Osturni.

Od Maramureszu (w Rumunii) poprzez Podkarpacką Ruś, Preszowszczyznę na Słowacji, Łemkowynę w Polsce. Skupi- ska Rusinów znajdują się na Węgrzech, stara diaspora żyje w Serbii, Chorwacji i w Czeskiej Republice.

Jak wielka jest rusińska wspólnota?

Z Polski w latach 1944-1946 wyjecha- ło dobrowolnie lub było deportowanych

do Związku Sowieckiego prawie sto ty- sięcy Łemków. Wszystkich pozostałych przymusowo wysiedlono i rozproszono, głównie w na Dolnym Śląski i Ziemi Lu- buskiej w ramach tak zwanej operacji Wisła w 1947 roku. Ta deportacyjno-asy- milacyjna akcja przyczyniła się w du- żej mierze do rozerwania społecznych struktur i rozproszenia, zmieniła trady- cyjną kulturę Łemków, doprowadziła do zniszczenia szkolnictwa, ośrodków kultu- ralnych, religijnych i wielu innych przeja- wów rusińskiego życia. Z wielu powodów trudne jest podanie wiarygodnej i weryfi- kowalnej liczebności narodu. Spis z 2011 r. wykazał ok. 11 tys. Łemków żyjących w Polsce (niektórzy badacze podają liczbę 60 tys.), na Słowacji 55 tys. (130 tys.) itd.

Zupełnie niewiarygodne są dane z je- dynego spisu z 2001 r. przeprowadzonego na Ukrainie. (10 tys.), rusińscy działacze udokumentowali powszechne fałszowa- nie danych spisowych, sami zaś podają liczbę 853 tys. opierając je na porówna- niach z przedwojennymi spisami.

Prof. Paweł Robert Mogoczi, badacz problematyki Rusińskiej określa liczbę Karpackich Rusinów na 1 654 500.

Jak przedstawiają się dotychczasowe starania emancypacyjne Karpackich Rusinów?

Po 1989 r., po czasach komunizmu, Łemkowie mogli ponownie zakładać swoje organizacje społeczne. Powstałe wtedy Stowarzyszenie Łemków zaczęło wydawanie dwumiesięcznika „Besida”

oraz doprowadziło do rozpoczęcia na- uczania łemkowskiego języka w szko- łach publicznych. „Obszczestwo Ruska Bursa”, założone w 1908 roku to naj- starsza rusińska organizacja społeczna działająca na Łemkowszczyźnie. Było ono reaktywowane w 1991 r. Przez 17

lat byłem jego przewodniczącym. Ru- ska Bursa, dawny internat zapewnia- jący uczniom mieszkanie, wyżywie- nie oraz opiekę wychowawców, stała się z czasem, po 1995 roku, jedynym działającym ośrodkiem kultury łem- kowskiej, rozwijającym systematycznie różne formy działalności. Stowarzysze- nie wydaje serię „Łemkowska klasyka”, w której drukuje klasyczne dzieła łem- kowskiej literatury w języku odpowia- dającym współczesnemu standardowi języka Rusińskiego. Dotąd ukazało się 5 tomów tej serii. Od 2011 roku działa radio Lem.fm, wysyłające 24 godz. na dobę programy w języku łemkowskim oraz głównie rusińską muzykę. Wraz z rozwojem radiowej oferty programo- wej redakcja rozpoczęła realizowanie następnego etapu rozwoju łemkowsko języcznych mediów. Uruchomiony zo- stał portal informacyjny LEM.fm+, któ- ry zapewnił możliwość tworzenia aktu- alizowanych serwisów informacyjnych.

Na portalu pojawiają się wiadomości, recenzje i publicystyka, głównie ko- mentarze o charakterze politycznym wyłącznie w języku rusińskim, a nawet utwory literackie. W 2016 roku me- dialna działalność Ruskiej Bursy wzbo- gacona została o wydawany w formie elektronicznej „Panrusiński tygodnik LEM.fm+” (dotąd ukazało się 17 nu- merów tygodnika).

Ile osób tworzy wasze łemkowskie media?

Radio i portal współtworzy dziesięć osób, sześć z nich wchodzi w skład redak- cji tygodnika. Redaktorami są nie tylko Łemkowie z Polski, pracuje redaktorka z Ukrainy i z Preszowa na Słowacji. Od początku tworzenia radia trwały stara- nia o rozszerzenie dostępnych sposobów

odbioru treści łemkowskich dzięki emisji sygnału radiowego poprzez sieć nadajni- ków na falach ultrakrótkich. W czerwcu 2016 roku uzyskaliśmy prawo do roz- powszechniania radiowego sygnału na dwóch częstotliwościach z nadajników w Gorlicach w Beskidzie Niskim i w Po- lkowicach na Dolnym Śląsku.

Jakie zagrożenia i wyzwania stoją przed Łemkami?

Głównym zagrożeniem jest asymila- cja, wynarodowienie przejawiające się najpierw w sferze językowej. Smutne jest to, że do asymilacji przyczynia- ją się niektórzy liderzy tak zwanych

„łemkowskich” organizacji, którzy przeciwdziałają rozwojowi łemkow- skiego języka nie uznając go, celowo pisząc niestandaryzowanym zapisem i szerząc fobię i antyłemkowską propa- gandę. Przyczyniają się tym sposobem do niszczenia narodowego łemkow- skiego dorobku pokoleń.

Ponadto władze ukraińskich organi- zacji występowały przeciwko nauczaniu języka lub publicznie protestowały prze- ciwko obronie pracy doktorskiej, której tematem była…łemkowska literatura.

W celu niedopuszczania do propagowa- nia rusińskich treści kulturowych i oj- czystego języka w sposób niedemokra- tyczny przejęły i zukrainizowały główną imprezę – „Watrę” w Zdyni, założoną głównie przez działaczy prorusińskich.

Ukraińskie organizacje takie „Zjedno- czenie Ukraińców” i asocjowane przy nim „Zjednoczenie Łemków” zapewniły samym sobie możliwości realizacji i sze- rzenia ukrainizacyjnej ideologii w me- diach publicznych.

Należy pamiętać, że Łemkowie (Ru- sini) zostali oficjalnie uznani dopiero z chwilą przyjęcia w 2005 roku ustawy

o mniejszościach narodowych i etnicz- nych oraz języku regionalnym. Zapisa- na została w niej jednoznaczna definicja łemkowskiej mniejszości etnicznej.

Ale Łemkowie i Ślązacy żyją dziś w jed- nym państwie...

Co najmniej w dwóch. W Polsce i Cze- skiej Republice. Być może to mało znany Ślązakom fakt, ale nawet i nasza narodo- wa symbolika występowała razem – jak nierozdzielne części symboliki jednego państwa. Myślę o Pierwszej Czechosło- wackiej Republice i jej herbie, gdzie nasze narodowe herby – rusiński niedźwiedź i śląski orzeł przedstawione są jak sym- bole dwóch dobrych sąsiadów, którzy niesłusznie tak niewiele o sobie samych wiedzą.

Dziś obowiązująca ustawa nie uznaje Ślązaków jak grupę, która mogła by liczyć na ochronę swoje tożsamości, kultury i języka. W czasie prac nad nowelizacją ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz jeżyku regionalnym jedynie przedstawicielka Łemków w ko- misji, prof. Duć-Fajfer zdecydowanie opowiedziała się za uznaniem śląskich postulatów. Wówczas przeciwni zajmo- waniu się wydaniem opinii był przed- stawiciel niemieckiej mniejszości Ra- fał Bartek oraz ukraińskiej Piotr Tyma.

Dlatego jest więcej łemkowsko-śląskich wspólnych spraw i doświadczeń, które nas łączą. Pozostaje mi życzyć Ślązakom samych sukcesów, wytrwałości w dąże- niu do osiągnięcia różnych grupowych celów. Ja życzę przede wszystkim deter- minacji w zachowywaniu i rozwijaniu śląskiego języka, po rusińsku „szlezskoj besidy”, waszej godki, która sprawia że Ślązacy w niczym nie są gorsi od innych narodów, i co sprawia, że Śląsk jest wy- jątkowo piękny.

Z wielu powodów trudne jest podanie wiarygodnej i weryfikowalnej liczebności narodu. Spis z 2011 r. wykazał ok. 11 tys. Łemków żyjących w Polsce (niektórzy badacze podają liczbę 60 tys.)

mlk Kraków / CC BY-NC-ND 2.0

4 lipiec 2016 www.jaskolkaslaska.eu

(5)

INFORMACJE RAŚ

Informator

Władze Ruchu Autonomii Śląska

Zarząd: przewodniczący Jerzy Gorzelik, Henryk Mercik (I wiceprzewodniczący), Monika Kassner (II wiceprzewodnicząca), Rafał Adamus (skarbnik), Natalia Pińkowska (sekretarz), Janusz Wita, Waldemar Murek, Roman Kubica, Dariusz Krajan.

Rada Naczelna to członkowie Zarządu oraz wybrani na Kongresie: Rafał Hor- nik, Marek Gołosz, Marek Nowara, Janusz Dubiel, Roman Pająk, Tomasz Jarecki, Anna Nakonieczna, Marek Zogornik, Ewa Szczodra, Marek Polok, Marek Bromboszcz, Mariusz Wons, Krzysztof Szulc.

Komisja Rewizyjna: Marcin Bartosz, Mateusz Dziuba, Jan Fiałkowski, Szymon Kozioł, Jan Migas, Karol Sikora

Sąd Koleżeński: Dawid Biały, Aleksandra Daniel, Adam Goleczko, Adam Lehnort, Maksymilian Michałek, Tomasz Świdergał, Piotr Wybraniec

Koło RAŚ Bieruń – Lędziny e-mail: sbl@autonomia.pl Przewodniczący:

Marek Bromboszcz, tel. 605 690 365 Koło RAŚ Bytom e-mail: bytom@autonomia.pl Przewodniczący: Jacek Laburda tel. 603-201-080,

Osoba kontaktowa: Tomasz Jarecki, tel. 730 905 200

Koło RAŚ Chełm Śląski e-mail: chelm@autonomia.pl Przewodniczący: Aleksander Kiszka tel. 606 932 834

Koło RAŚ Chorzów e-mail: chorzow@autonomia.pl Przewodniczący: Michał Kiołbasa tel. 695 391 262

Koło RAŚ Gliwice e-mail: gliwice@autonomia.pl Przewodniczący: Ingemar Klos tel. 694 742 577

Koło RAŚ Katowice e-mail: katowice@autonomia.pl Przewodniczący: Marek Nowara tel. 602 335 420

Koło RAŚ Katowice Południe e-mail: katowice.poludnie@autonomia.pl Przewodniczący: Jacek Tomaszewski tel. 515 131 481

Koło RAŚ Kobiór e-mail: kobior@autonomia.pl Przewodniczący: Piotr Kłakus tel. 604 526 733

Koło RAŚ Lyski e-mail: lyski@autonomia.pl Przewodniczący: Grzegorz Gryt Zasięg: Lyski, Gaszowice, Jejkowice Koło RAŚ Mikołów e-mail: mikolow@autonomia.pl Przewodniczący:Marek Gołosz, tel. 535 270 810

Koło RAŚ Mysłowice e-mail: myslowice@autonomia.pl Przewodniczący: Leon Kubica, tel. 505 339 696

Koło RAŚ Region Opolski e-mail: ras@rasopole.org Przewodniczący: Marek J. Czaja, tel. 693 567 733

Koło RAŚ Piekary Śląskie e-mail: piekary@autonomia.pl Przewodniczący: Dariusz Krajan tel. 791-222-579

Koło RAŚ Pszczyna e-mail: pszczyna@autonomia.pl Przewodniczący: Roman Pająk, tel. 601 886 455

Zasięg: powiat pszczyński Koło RAŚ Radzionków e-mail: radzionkow@autonomia.pl Wiceprzewodniczący: Piotr Flach tel. 607 850 244

Koło RAŚ Ruda Śląska e-mail: ruda@autonomia.pl Przewodniczący: Roman Kubica tel. 607 336 844

Koło RAŚ Rybnik e-mail: rybnik@autonomia.pl Przewodniczący:

Marcin Bartosz tel. 508 714 235 Osoba kontaktowa:

Marcin Bartosz, tel. 508 714 235

Koło RAŚ Siemianowice Śląskie e-mail: siemianowice@autonomia.pl Przewodniczący:

Radosław Marczyński tel. 693 235 879

Koło RAŚ Śląsk Cieszyński slaskcieszynski@autonomia.pl Przewodniczący: Grzegorz Szczepański tel. 781 779 882

Koło RAŚ Świerklany e-mail: swierklany@autonomia.pl Przewodniczący: Krzysztof Swaczyna tel. 502 147 984

Koło RAŚ Świętochłowice e-mail: swietochlowice@autonomia.pl Przewodnicząca: Monika Kassner tel. 516 056 396

Koło RAŚ Tarnowskie Góry e-mail: boino@centrum.cz Osoba kontaktowa: Roman Boino, tel. 605 062 700

Koło RAŚ Tychy e-mail: tychy@autonomia.pl Przewodniczący: Jerzy Szymonek, tel. 508 597 837

Koło RAŚ Wodzisław/Żory e-mail: wodzislaw@autonomia.pl Przewodniczący: Dawid Prochasek Koło RAŚ Zabrze

e-mail: zabrze@autonomia.pl Przewodniczący: Tadeusz Płachecki, tel. 509 478 078

Szczegóły na naszej stronie:

http://autonomia.pl

Osoba odpowiedzialna za prenumeratę:

Marek Nowara, tel. 602 335 420

konto: 19 1750 0012 0000 0000 2843 0752

Zebrania Kół RAŚ

Koło RAŚ Chorzów I ul. Powstańców 70/3, wtorki 17:00 – 18.00 Koło RAŚ Katowice ul. Mariacka 37/3A wtorki 16.00-18.00 Koło RAŚ Mikołów drugi poniedziałek miesiąca

w Łaziskach Średnich, ul. Wyszyńskiego 8 (II piętro, p. 24) w godz. 18.00-19.00 Zasięg: powiat mikołowski.

Koło RAŚ Mysłowice ul. Mikołowska 4a wtorki 18.00-19.00 Koło RAŚ Pszczyna Plac Targowy 5

pierwsza środa miesiąca 18.00 Koło RAŚ Ruda Śląska Ruda Śląska, Nowy Bytom ul. Markowej 22/26 I piętro wtorki 17.00-18.00 Koło RAŚ Rybnik

Rybnik-Chwałowice, ul. 1 Maja 104 Restauracja Birreria, godzina 18.00, trzeci czwartek miesiąca, tel. 508 714 235 Koło RAŚ Zabrze

ul. Kalinowa 9, Dyżury: 2. piątek miesiąca godz. 17:00, Zasięg: Zabrze

Autoreklama

5

www.jaskolkaslaska.eu lipiec 2016

(6)

Z HISTORII REGIONU

Historia wojen husyckich

Stos, który podpalił Europę

Marian Kulik

Egzekucję Jana Husa wyznaczono na sobotę 6 lipca 1415 roku. W noc przed śmiercią napisał: Jak wielkie cierpiałem wówczas pokuszenie, wie tylko Bóg.

Posiedzenie soboru rozpoczęło się od uroczystej mszy świętej w czasie której wygłoszono kazanie o koniecz- ności wyplenienia grzesznych spo- śród dobrych chrześcijan wymienia- jąc wszystkie zarzuty, jakie pojawiły się podczas przesłuchań, także te, których nigdy nie głosił, co wywo- łało bezsilny protest Husa stojącego pod strażą w przedsionku kościoła.

Oskarżono go, że w swych pismach zbyt często odwoływał się do Chry- stusa, na co z rozpaczą wykrzyknął:

Panie Boże, ten to sobór nawet Twoje postanowienia i prawa traktuje jak błąd i herezje!

Na koniec odczytano wyrok: Spalić na stosie.

W tym czasie Hus spokojny jak nigdy dotąd modlił się tymi słowami: Panie Jezu Chryste, odpuść wszystkim moim wrogom ; Ty wiesz, że mnie niesprawie- dliwie oskarżyli, fałszywych świadków przeciwko mnie postawili i fałszywe tezy przeciwko mnie wymyślili.

Po ogłoszeniu wyroku zaprowadzono go na środek kościoła zdjęto z niego kapłańskie szaty i zestrzyżono tonsurę.

Na głowę wożono mu papierową ko- ronę z namalowanym na niej diabłem i podpisem „To jest arcykacerz”. Gdy oprawcy rzekli „Polecamy twą duszę diabłu”, on odpowiedział: A ja ją po- lecam najłaskawszemu Panu Jezusowi Chrystusowi.

Husa wyprowadzono z kościoła i wraz z całą procesją ruszono przez miasto poza jego bramy. Udano się na miejsce straceń, gdzie miasto również zakopywało padłe zwierzęta. Po dojściu na miejsce, gdzie już stał przygotowany stos, oddał się modlitwie, gdy jednak diabelska korona spadła mu z głowy, powstał z klęczek i nałożył ją na po- wrót na głowę. Następnie pożegnał się ze stojącymi wokół niego strażnikami i sam podszedł do stosu.

Zdarto z niego ubranie, przywiąza- no do słupa, a wkrótce potem pod- palono stos. Mimo rosnącego pło- mienia, Hus silnym głosem zaczął śpiewać hymn „Jezu Chryste Synu Boga żywego, zmiłuj się nad nami”, a gdy chciał zaśpiewać po raz trze- ci, wysoki płomień niesiony wiatrem uderzył go w twarz, Hus zamilkł. Gdy ogień przygasł, słup do którego przy- wiązane było ciało kaznodziei, kaci przewrócili, obłożyli drewnem i pod- palili raz jeszcze. Kości i czaszkę po- tłuczono kijami i wraz z prochami wrzucono do Renu „aby ich Czesi nie mieli za relikwię”.

Potem jeszcze, w podobny okrut- ny sposób zamordowano Hieronima z Pragi, bliskiego współpracownika Jana Husa.

Rozłam religijny w Czechach i początki kościoła husyckiego

Gdy proces reformatora dobiegł do swego tragicznego końca, wiadomość o jego męczeńskiej śmierci niezwykle szybko dotarła do kraju i wzbudziła tu ogromne poruszenie. Był to nie tylko ciężki cios dla środowiska reformato- rów, planujących przeprowadzić w cze- skim kościele reformy w sposób wywa- żony, przemyślany bez gwałtownych i radykalnych posunięć, ale także poli- czek wymierzony w cześć i sławę króla Wacława IV i całej szlachty.

W takiej sytuacji najbardziej radykal- ni zwolennicy Husa poczuli się do tego stopnia zdeterminowani jego śmiercią, że zaczęli na własną rękę wprowadzać do liturgii jeden z zasadniczych elemen- tów husyckiego powrotu do kościoła pierwotnego, czyli spożywania komunii przez wiernych pod dwiema postacia- mi, dotychczas zarezerwowanego tyl- ko dla duchowieństwa. Jak podają la- topisy czeskie pierwszy, który rozpoczął podawanie wiernym eucharystii pod dwiema postaciami wina i chleba był ks.

Zygmunt Rapaćki. Tak się zaczął two- rzyć nowy kościół utrakwistyczny –pod dwiema postaciami, którego wyznawcy na swoją ikonę przyjęli kielich –czeskie kalich, stąd nazywani byli kalisznikami bądź utrakwistami.

Wiadomość o tych zaskakujących wydarzeniach w Czechach doszła też wkrótce do uszu uczestników soboru.

Kardynałowie skwapliwie wykorzystali te doniesienia, mające świadczyć o po- padnięciu Czechów w herezję. Kolej- nym nierozważnym posunięciem so- boru było obłożenie Pragi interdyktem co uniemożliwiało odprawianie nabo- żeństw w kościołach praskich.

Każda akcja rodzi kontrakcję, tak też się stało i w tym przypadku. Najpierw w Pradze, przy moralno–prawnym po- parciu środowisk uniwersyteckich, za- częto masowo odprawiać msze husyc- kie, przy równoczesnym zajmowaniu świątyń i usuwaniu z miasta tej części duchowieństwa katolickiego, która nie akceptowała nowej liturgii, tłumacząc przekornie „skoro zabroniono nam od- prawiania mszy katolickich, to będzie- my je odprawiać w naszym rodzimym czeskim rycie, a do czego księża kato- liccy są nam niepotrzebni”.

Tak symbolicznym, jak i praktycznym zerwaniem z Kościołem katolickim było wyświęcenie, bez udziału arcybiskupa, pierwszych księży husyckich. Doko- nał tego 2 marca 1417 roku, porwany przez husyckiego magnata Ćenka na jego zamek w Lipnicy, tytularny biskup Herman z Mindelheimu. Tak się naro- dził nowy rodzaj kaznodziei ludowych,

radykalnych księży husyckich, którzy zrównoważyli, to co dotychczas wynosi- ło kapłanów ponad zwykłych ludzi. Strój i obyczaje, w tym także zarezerwowanie przywileju przyjmowania komunii pod dwiema postaciami jedynie dla kapła- nów, miały za zadanie utrzymanie dy- stansu między duchownymi, a ludem, między sacrum i profanum.

Natomiast krążący po wsiach i mia- stach duchowni husyccy żyli, pracowali i nauczali wśród wiernych i tak jak oni nosili proste szaty, nie golili tonsur, za- puszczali sobie brody i mówili językiem zrozumiałym dla każdego o tym, że każdy może być zbawiony, co powodo- wało, że tworzyła się specyficzna więź między nimi, a ludem. Wtedy jeszcze nikt tego nie mógł przewidzieć, że te proste kazania okażą się tak skuteczne, że zagrożą bezpiecznemu trwaniu naj- potężniejszej instytucji jaką był wtedy w Europie Kościół Katolicki.

Okres pielgrzymek

„W ten czas nie będzie na ziemi ludzkiego panowania, ani poddań- stwa, ustanie wszelka pańszczyzna i dań[…] wszyscy będą równi, bracia i siostry. Synowie Boży zdławią gardła królów, a wszelkie królestwa na ziemi będą im poddane.[…] Znikną królo- wie, książęta, prałaci, a wszelkie zdzier-

stwo biednego ludu ustanie. Chłopi nie będą czynszów swym panom płacili ani służyli, ale ich będą stawy, zagro- dy łąki i lasy będą wolne, wtedy sami dobrzy ludzie zostaną bez wszelkiego bólu i utrapienia, ani jeden drugiego nie będzie uczył, ani ksiąg nie będzie, ani pisma, ani Biblii nie będzie potrzeba, bo zakon Boży będzie wypisany na ser- cach, a mądrość świata zaginie.”

Takie to przepowiednie krążyły mię- dzy ludem bożym, burząc cały dotych- czasowy porządek już nie tylko religijny ale i społeczny, budząc grozę szczególnie w środowiskach szlachty, która pomimo, że parła do zmian w kościele, ale nie aż tak radykalnych. To musiało zaowocować rozłamem na umiarkowane już istniejące skrzydło utrakwistów i coraz bardziej ra- dykalizujące się masy chłopskie, karmio- ne różnymi mniej lub bardziej utopijnymi hasłami społeczno-religijnymi.

Na przełomie 1418-19 roku całe Cze- chy ogarnęła fala pielgrzymek, tłumy pątników peregrynowały w kierunku ustronnych górskich wzniesień, którym nadawano nazwy zaczerpnięte z Biblii;

Oreb, Beranek,Oliwna Góra, Sion oraz najsławniejsza Tabor. Najpierw były to tylko miejsca wspólnych modlitw, ale pod wpływem nauk ludowych kazno- dziei zaczęły się przekształcać w ufor- tyfikowane osiedla, w których formo- wały się komuny ludowe, nawiązujące swoim stylem życia do wczesnych gmin chrześcijańskich. Były to wymarzone warunki do budowania wielokrotnie skrajnych teorii religijnych, których członkowie stali się z czasem najbar- dziej radykalnymi przedstawicielami husytyzmu tzw. Boży Wojownicy, uzna- jący papieża za antychrysta, a wszyst- kich katolików za jego sługi, których należy bezwzględnie zwalczać.

Inna sprawa, że wędrujący pielgrzy- mi nie dość, że odrzucali dotychczaso- we poddaństwo, to jeszcze przy okazji swych wędrówek niejednokrotnie „czy- ścili” pańskie dwory. Wśród szlachty już nie tylko tej katolickiej ale i utrakwi- stycznej takie zachowanie musiało bu- dzić zaniepokojenie, co w efekcie do- prowadziło do otwartej konfrontacji.

Defenestracja praska

30 lipca 1419 roku, tydzień po po- wrocie z góry Tabor, (która wtedy dla radykałów była miejscem mitycznym) jeden z nieprzejednanych kaznodziei husyckich ks. Źeliwski idąc w procesji przez ulice Pragi z monstrancją w ręce został uderzony kamieniem rzuconym z okien ratusza miejskiego.

Był to sygnał dla sfanatyzowanego tłumu, który wtargnął do ratusza, po- bił, a następnie wyrzucił przez okno przedstawicieli katolickiego patrycja- tu, którzy spadając nadziewali się na ostrza pik specjalnie postawionych pod oknem ratusza.. Takie zachowanie było jawnym pogwałceniem władzy królew- skiej, stając się początkiem gwałtow- nych wydarzeń – Rewolucji husyckiej, która z czasem się zaczęła rozprzestrze- niać i poza Czechy.

Na domiar złego 16 sierpnia zmarł król Wacław IV, Czechy straciły króla w krytycznym momencie dla swego królestwa, które pogrążyło się w anar- chii walk religijnych.

Spiezer Chronik (1485): Spalenie Jana Husa na stosie.

Domena publiczna

6 lipiec 2016 www.jaskolkaslaska.eu

(7)

KULTURA

Kaszuby

Media narodowe PiS nie dla mniejszości

Artur Jabłoński, Kaszëbskô Jednota

Kto będzie decydował o „dopuszcze- niu” programu w języku kaszubskim lub łemkowskim?

„Kaszubi nie jesteście sami” – de- klarowali w Wejherowie członkowie European Free Alliance, czyli Wolnego Sojuszu Europejskiego oraz dziennika- rze mediów mniejszości narodowych, którzy spotkali się międzynarodowej konferencji poświęconej roli mediów w rozwoju tożsamości narodów bez- państwowych.

Na spotkaniu w Wejherowie – na któ- rym redakcję „jaskółki Śląskiej” repre- zentował Jacek Tomaszewski – pod- kreślano, że media mniejszościowe w Europie zderzają się z podobnymi barierami: niechęcią ze strony mediów publicznych, problemami z finansowa- niem i utrudnieniami legislacyjnymi.

Za jedną z takich barier uznano tak- że złożony w polskim Sejmie projekt Ustawy o mediach narodowych Prawa i Sprawiedliwości. – Udostępnianie mediów mniejszościom narodowym powinno obejmować również repre- zentowanie tychże w państwowych me- diach. Podczas prac legislacyjnych nad

tak ważną ustawą powinno się zaprosić do dyskusji organizację reprezentują- ce mniejszości narodowe i przyjąć ich uwagi. Kaszëbskô Jednota swoje pro- pozycje przesłała już do klubów parla- mentarnych – powiedział Karol Rhode, prezes Kaszëbsczi Jednotë.

Mniejszości narodowe i etniczne w Pol- sce, w tym także Kaszubi, wielokrot- nie wyrażały swoje niezadowolenie z małej obecności w mediach publicz- nych. Mamy prawo do emisji progra- mów mniejszości, gwarancję zasiadania w radach programowych przedstawi-

cieli mniejszości, a także możliwość posługiwania się w mediach publicz- nych mniejszościowymi językami, ale w praktyce do dyspozycji jest od 10 – 30 minut w ośrodkach regionalnych TVP oraz od 1 – 3 godzin na antenach spółek regionalnych Polskiego Radia. Udział mniejszości w czasie antenowym w me- diach publicznych jest od lat ogranicza- ny. Tłumaczy się to brakiem odpowied- niego finansowania publicznego radia i telewizji.

Obecnie PiS dokonał już dwukrotnie zmiany prawa w zakresie mediów pu- blicznych (w grudniu 2015 r i w lipcu

2016 r.). Obie te zmiany skupiły się na obsadzeniu tych mediów swoimi ludź- mi. Nie jest to niczym nowym. Podob- ne standardy stosowały również partie rządzące w Polsce w przeszłości. Nowa ustawa PiS – jej sejmowy projekt – jest ak- tem prawnym, który ma przynieść lepsze rozwiązania co do finansowania mediów publicznych / narodowych, ale jednocze- śnie odbiera mniejszościom zdobycze ostatnich 25 lat demokracji. Tam, gdzie dotychczasowe prawo gwarantuje obec- ność mniejszości i ich języków w TVP i Polskim Radiu, w projekcie PiS pojawiły się sformułowania typu: „Do zadań in- stytucji wynikających z misji publicznej należy w szczególności: uwzględnianie informacyjnych i kulturalnych potrzeb żyjących w Polsce mniejszości narodo- wych i etnicznych” lub, w innym miej- scu: „Używanie języka obcego lub języ- ka regionalnego jako języka przekazu jest dopuszczalne, jeżeli jest uzasadnio- ne względami informacyjnymi, eduka- cyjnymi lub artystycznymi, potrzebami mniejszości narodowych lub etnicznych”

albo: „Kandydatów do społecznych rad programowych rozgłośni regionalnych i oddziałów terenowych Telewizji Pol- skiej, które tworzą i rozpowszechniają audycje dla mniejszości narodowych lub etnicznych, mogą zgłaszać również stowarzyszenia działające na rzecz tych mniejszości”.

Te sformułowania zakładają jakąś uznaniowość, a nie twarde prawo. Kto będzie decydował o „dopuszczeniu”

programu w języku kaszubskim lub łemkowskim? Kto zdecyduje, że nale- ży „uwzględnić potrzeby” mniejszości niemieckiej, czy białoruskiej? Rada Me- diów Narodowych? Dyrektor Telewizji Polskiej?

Uczestnicy konferencji przyjęli pety- cję w sprawie ochrony praw mniejszości etnicznych i narodowych w Polsce. Wy- pracowane stanowisko pokazuje że nie tylko Kaszubi są zaniepokojeni działa- niami polskiego rządu. Przedstawiciele ośmiu mniejszości: Flamandowie, Fry- zowie, Macedończycy, Pomakowie, Sło- weńcy z Włoch, Katalończycy, Łemkowie i Ślązacy, zaproszeni do Wejherowa przez Kaszëbską Jednotã spotkali się również z władzami samorządowymi – z Gabrielą Lisius, starostą wejherowskim oraz Ja- rosławem Białkiem, starostą puckim.

Oboje reprezentują niezależne, bezpar- tyjne komitety wyborcze, co pokazuje, że także na poziomie powiatów najwięcej do powiedzenia powinna mieć lokalna społeczność, a nie ogólnopolskie partie polityczne.

– Wolny Sojusz Europejski zrzesza 44 partie i organizacje narodów bezpań- stwowych. Ruch Autonomii Śląska jest z nami już od lat, ale Kaszëbskô Jednota dołączyła do EFA w kwietniu bieżące- go roku i to nas bardzo cieszy, bo nikt nie powinien pozostawać bez wsparcia w działaniach na rzecz własnej tożsamo- ści, języka i kultury – komentował Gun- ther Dauwen, dyrektor biura European Free Alliance.

Piotr Ciskowski

Nikt nie powinien pozostawać bez wsparcia w działaniach na rzecz własnej tożsamości, języka i kultury mówił podczas konferencji Gunther Dauwen, dyrektor biura European Free Alliance.

Śląskie perełki

„(Za)Poznaj Śląsk”, czyli co

każdy Ślązak powinien wiedzieć

Mirella Dąbek Ślōnskŏ Ferajna

Dzięki takim ekspozycjom wzbogaca- my wiedzę o naszym regionie i po- trafimy jeszcze ciekawiej i z większą dumą opowiadać o naszej Ojczyźnie.

Najstarszy dom towarowy na Śląsku nie powstał ani w Katowicach, ani w Gli- wicach. „Kaufhaus”, bo o nim mowa, został wybudowany w Rudzie Śląskiej w 1904 roku, czyli wcześniej od słyn- nego londyńskiego domu towarowego

„Harrods”.

Urodzony w Cieszynie Richard PIPES był doradcą prezydenta Stanów Zjedno- czonych – Ronalda Reagana, a jedyny biały pasza w Afryce – Mehmed Emin Pasza – pochodził z Opola i z domu nazywał się Edward Schnitzer. To tyl- ko niektóre z ciekawostek związanych z Górnym Śląskiem, które znalazły się na wystawie „(Za)Poznaj Śląsk” przygo- towanej przez stowarzyszenie „Młodzi

Górnoślązacy”. Patronat nad inicjatywą objął europoseł Marek Plura.

Europoseł Marek Plura podziękował Młodym Górnoślązakom za pomysł i przygotowanie wystawy, bo jak stwier- dził ciągle brakuje inicjatyw ukazują- cych różnorodność i wielokulturowość Śląska, jego ogromny dorobek material- ny, artystyczny i naukowy. – Dzięki ta- kim ekspozycjom wzbogacamy wiedzę o naszym regionie i potrafimy jeszcze ciekawiej i z większą dumą opowiadać o naszej Ojczyźnie – mówił Plura. Po- dobnego zdania był katowicki radny Ruchu Autonomii Śląska – Marek No- wara. – Powinniśmy wspierać wszystkie oddolne inicjatywy, bo są one niezmier- nie cenne i ważne, ale przede wszystkim potrzebny jest system edukacji regio- nalnej w szkole. Dobrze prowadzona – poszerza horyzonty myślenia młodych ludzi – powiedział.

Europoseł Marek Plura docenił pracę studentów i dlatego wręczył przewodniczącej stowarzyszenia – Karolinie Rzepeckiej – przichwŏly- ni. Przypomnijmy, iż ramach akcji

„Przaja, bo ślōnski” europoseł Marek

Plura i stowarzyszenie Ślōnskŏ Ferajna nagradzają osoby, firmy i instytucje promujące szeroko pojętą śląskość.

Parlamentarzysta podsumował wybór w bardzo trafny sposób: – To je richtig dobro ślōnskŏ robota.

Wystawa (za)poznaj Śląsk ma na celu przybliżenie informacji i cieka- wostek dotyczących historii Górnego Śląska oraz postaci z nim związanych.

Działacze „Młodych Górnoślązaków”

przez ostatnie tygodnie poszukiwali ciekawych informacji na temat Gór- nego Śląska by zebrać je i przedstawić w formie kolorowych grafik. Obrazu- ją one bardzo bogatą historię Śląska, jego wielokulturowość oraz to jak ślą- ska różnorodność nadawała koloryt i inspirowała ludzi do tworzenia rze- czy wielkich, znanych na cały świat.

Wystawa składa się z kilkunastu ko- lorowych grafik, ale stopniowo będzie powiększana. Jak powiedziała prze- wodnicząca Młodych Górnoślązaków na planszach pojawią się również tłu- maczenia na język angielski, kaszubski i śląski. Tego ostatniego podjęło się stowarzyszenie Pro Loquela Silesiana.

Europoseł Marek Plura docenił pracę studentów i dlatego wręczył przewodniczącej stowarzyszenia – Karolinie Rzepeckiej – przichwŏlyni. – To je richtig dobro ślōnskŏ robota – powiedział.

Robert Przeliorz

7

www.jaskolkaslaska.eu lipiec 2016

Cytaty

Powiązane dokumenty

Okazu- je się, że rozdyskutowani bergmani wie- szali psy na części bytomskich człon- kach rady miejskiej, którzy przy końcu marca tego roku postanowili zignoro- wać

Kaszubów i Ślązaków łączy poczucie od- rębności, wynikające z różnej od polskiej historii oraz językowo-kulturowej inności. Organizację, która nazywa się Kaszëbskô

To wszystko jest bardzo ważne szczególnie przez to, że Katalonia znajduje się teraz w centrum zainteresowania świata ze względu na toczący się proces secesji, będący

Platforma Eduś ma być miejscem, gdzie znajdują się materiały do edukacji regionalnej przeznaczone dla uczniów i nauczycieli z terenu województwa śląskiego – To klucz do tego,

– Okazuje się, że w Polsce jest przyzwolenie na poniżanie tego, co Górnoślązaków, obywateli Rzecz- pospolitej, symbolizuje – mówi Rafał Adamus, prezes Pro Loquela

Władzom centralnym nadskakują ci, którym przez lata we- szło to w krew, i ci, po których by- śmy się tego nie spodziewali.. To waż-

Ubolewamy, że przegrał z takimi kandydaturami jak: Plac Wolności , Generał Ziętek, czy Jan III Sobieski, który tylko przejeżdżał przez Śląsk i zatrzymał się w Piekarach

Proces zaczyna się już te- raz, tylko na mniejszą skalę – dobrym przykładem jest upadająca firma kooperująca z górnictwem, bę- dąca na rynku od wielu lat: tarnogórski Fazos