• Nie Znaleziono Wyników

Jaskółka Śląska, 2016, nr 9

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Jaskółka Śląska, 2016, nr 9"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Trzeci sektor dla Górnego Śląska

Marsz Autonomii organizowany przez RAŚ to największa

manifestacja na rzecz prawdziwej samorządności – autonomii

więcej na stronie 3.

W numerze:

Gorzelik: Antyśląska kampania wrześniowa Pokazać światu Katalonię Katowice niewolnikiem deweloperów SCHLESISCHE SCHWALBE SLEZSKÁ VLAŠTOVKA SILESIAN SWALLOW

MIESIĘCZNIK GÓRNOŚLĄSKICH REGIONALISTÓW 9/2016 ISSN 1232-8383 Nakład: 25.000 egz.

Ś L Ō N S K Ŏ S Z W A L B K A

Egzemplarz Bezpłatny

(2)

AKTUALNOŚCI

Wieści z Młyńskiej

Czy w Katowicach rządzą deweloperzy?

Marek Nowara

RAŚ, Radny miasta Katowice W stolicy województwa od lat przyby- wa nowych inwestycji, czasem niezwy- kle spektakularnych, nierzadko bardzo potrzebnych. Te zjawisko trwa nadal i przez najbliższych kilka lat na pewno się nie zmieni. Czy to źle?

Sam rozwój inwestycji nie jest oczywiście negatywny, jednak czy zawsze władze po- winny pozwalać na niemalże wszystko, co aktualnie jest opłacalne dla inwestorów?

Najgorsze jest, że część z tych nowych przedsięwzięć planuje się w zasadzie z zupełnym pominięciem głosu miesz- kańców, nie wsłuchując się w ich racje.

Droga, która dzieli

Zawsze dobrze przedstawić problem korzystając z konkretnego przykładu.

W ostatnim czasie jedną z najgorętszych dyskusji wywołało uchwalenie jednego z planów zagospodarowania przestrzen- nego na styku dzielnic Podlesie i Zarze- cze. Południowe dzielnice to część mia- sta, na których jeszcze sporo terenów nie jest objętych takim planem (zresztą na mapie Katowic jest wiele takich „bia- łych plam”). Urząd miasta przedstawił koncepcję nowego planu, który obej- mował w zasadzie jedynie obszar pla- nowanej nowej drogi. Co to oznacza?

Nic innego, jak to, że po uchwaleniu ta- kiego planu możliwe jest wybudowanie wzdłuż tej drogi niemalże wszystkiego, co tylko fantazja deweloperom podpo- wie (np. stacja benzynowa). Dzieje się tak, ponieważ tereny wokół planowanej drogi nie są już objęte planem. Dlacze- go Urząd Miasta nie chciał przygoto- wać planu dla całej tej części Katowic?

Dlaczego Urząd głuchy był na protesty wielu mieszkańców lokalnej społecz- ności, którzy wskazywali na te wszyst- kie zagrożenia, a ich argumenty zosta- ły pominięte? Również nieprawdziwie

grupa ta przez władze miasta została określona, jako „przeciwnicy” budowy nowej drogi, tymczasem mieszkańcy Ci protestowali, słusznie, przeciw trybowi i formie uchwalanego planu. Dla mnie jako radnego uchwalenie planu tylko pod drogę jest całkowicie niezrozumia- łe. Obym się mylił, ale uważam, że na tej drodze skorzystają głównie dewelo- perzy. Mieszkańcy znów potraktowani zostali instrumentalnie.

Miasto galerii, ale nie sztuki Drugim zjawiskiem w moim prze- konaniu niekorzystnym dla miasta jest zgoda władz na budowanie kolejnych sklepów wielkopowierzchniowych w bli- skiej odległości od śródmieścia. Już dziś mamy cztery takie miejsca, piąte powstaje przy ulicy Kolejowej, a tymczasem dwa miesiące temu radni z ugrupowania pre- zydenckiego wraz z PiS-em uchwalili ko- lejny plan zagospodarowanie (tym razem na terenie huty Baildon), który zezwala na powstanie kolejnego takiego obiektu.

Miałem okazję być w różnych miejscach,

ale nie przypominam sobie takiego na- gromadzenia tego typu obiektów w zasa- dzie w ścisłym centrum miasta.

W żadnym z odwiedzanych przeze mnie miast, czy to w 100 tysięcznym Ołomuńcu, czy kilkumilionowym Ber- linie, nie zauważyłem takiego zjawiska.

Działania władze miasta niszczą prze- strzeń, która powinna być wykorzysta- na w bardziej odpowiedzialny sposób.

Najłatwiej pozwolić na takie inwestycje, jednak czy władze Katowic nie potrafią

czerpać dobrych wzorców z innych me- tropolii, spojrzeć w przyszłość i podjąć trud refleksji nad tym jak nasze miasto ma wyglądać za 10, 15, 20 lat…

Gdzie w tym całym pędzie są miesz- kańcy? Moja diagnoza jest smutna, ale ciągle przekonuję się do niej coraz bar- dziej. Mieszkańcy powinni cieszyć się, bo przecież tak wiele dzieje się w mieście i ci- cho siedzieć. Protesty na nic się zdadzą.

My na pewno cicho siedzieć nie bę- dziemy.

Przy ulicy Kolejowej powstaje piąta już w mieście galeria handlowa.

Materiały prasowe inwestora

Wieści z Chorzowa

Wieszają śląskie flagi i promują godka

Krzysztof Szulc, RAŚ, Radny miasta Chorzów W Chorzowie udało się zrealizować kil- ka projektów związanych z promowa- niem „ Godki” i edukacji regionalnej takich jak: akcja Godomy po Ślonsku , wpisy na witaczach po śląsku czy ostat- nio Super Hanysa.

Chciałbym aby wszystkie ugrupowa- nia zasiadające w chorzowskiej Radzie Miasta rozumiały nasze działania. Nie- stety opcja rządząca w tej chwili w Pol- sce jest wyraźnie wrogo nastawiona do

wszystkiego, co wiąże się ze śląskością.

Przeszkadzają im witacze po śląsku, Ślonsko Godka a nawet to jakie flagi są wywieszanie w dniu Ślonskij Fany na ulicy Wolności. Ostatnio dowiedziałem się, że w Polsce jest tylko jedno święto flagi 2 maja i wtedy należy wywieszać flagi, oczywiście tylko biało-czerwone.

Realizacja programu wyborczego Staramy się realizować nasze postula- ty wyborcze. Zresztą programy wszyst- kich ugrupowań zasiadających w Radzie w większości są zbieżne.

Trudno by ktoś zakwestionował po- trzebę zwiększania bezpieczeństwa w mieście czy inwestowanie w roz- wój czy modernizację infrastruktury.

Te sprawy są na bieżąco realizowane co zresztą widać bo Chorzów nam się

zmienia i moim zdaniem zmienia się na lepsze.

W najbliższym czasie może okazać się, że ruszy wydobycie w byłej kopalni

„Prezydent”, co w znaczący sposób po- może w zmniejszeniu bezrobocia w mie- ście. Wiemy, że firma Alstom zwiększa produkcję i wygrywa kolejne przetargi, więc sytuacja na rynku pracy się stabili- zuje a mamy nadzieję na pojawienie się kolejnych inwestorów.

Działalność w Radzie Miasta Razem z koleżanką pracujemy w Ko- misjach i obydwoje zasiadamy też w Ra- dach społecznych naszych chorzowskich szpitali. Można powiedzieć dostrzegamy teraz problemy, o których jako miesz- kańcy nie mieliśmy pojęcia. Część z tych spraw ciągnie się przez lata i nie ma ła-

twych ani prostych rozwiązań. Radni mają nad czym pracować a wiele zależy od zaangażowania i cierpliwości.

W Komisji, w której jestem przewod- niczącym udało nam się doprowadzić do podpisania umowy z rzeczoznawcą . Zajmuje się on oceną materiałów spala- nych w domowych paleniskach, co może wpłynąć znacząco na ograniczenie spala- nia śmieci.

Ostatnio zajmujemy się włączeniem chorzowskiego systemu monitoringu do sieci KZK GOP. Zdajemy sobie jednak sprawę, że wiele problemów jest jeszcze do rozwiązania.

Według opinii Ministerstwa Finansów z roku 2015 w latach 2014 – 2020 Polska wpłaci do unijnego budżetu 29,8 mld euro, a otrzyma z niego 105,8 mld euro. Tyle tyl- ko, że rok 2020 jest coraz bliżej i jakoś na razie nikt nie zastanawia się co będzie dalej.

Sprawa dotyczy samorządów, które będą musiały utrzymywać inwestycje realizowa- ne przy pomocy funduszy unijnych.

RAŚ w Chorzowie działa prężnie Wśród członków naszego koła poja- wiają się różne pomysły. Padła propozycja

stworzenia na terenach poprzemysło- wych przy Hucie Kościuszko profesjonal- nego toru do wyścigów aut terenowych.

Sprawdzaliśmy, że nigdzie w naszej oko- licy nie ma takiego toru, a utworzenie go na tym terenie wiązało by się tylko z uporządkowaniem terenu.

Leży nam na sercu los chorzowskich zabytków: starej rzeźni czy hajduckie- go ratusza. Cieszymy się, że w Muzeum Hutnictwa zaczyna się coraz więcej dziać.

Chcemy też by miasto włączyło się w program ograniczana niskiej emisji.

W ramach programu operacyjnego dla województwa śląskiego np. poprzez wy- korzystanie ogniw fotowoltaicznych.

Ciekawym pomysłem jest chęć stwo- rzenia zbioru nazw miejsc w Chorzowie popularnych kiedyś i znanych starszym ludziom a obecnie coraz częściej zapomi- nanych. Chodzi o nazwy ulic i miejsc jak Bałka, Ekera, Lyncka, Kalka czy wszyst- kim znany Amelong i wiele innych. W ten projekt chcemy zaangażować mieszkań- ców Chorzowa.

Aktywnie też członkowie naszego koła biorą udział w planowaniu Budżetu Oby- watelskiego.

Wydawca:

Ruch Autonomii Śląska ul. ks. Norberta Bończyka 9/4

40-209 Katowice Redaktor naczelna:

Monika Kassner Zastępca redaktor naczelnej:

Jacek Tomaszewski

Opracowanie tekstów w ślōnskij gŏdce:

Rafał Adamus Kontakt z redakcją:

redakcja@jaskolkaslaska.eu www.jaskolkaslaska.eu

tel. 516 056 396

Skład:

Tomasz Pałka, Graphen Druk:

Polska Press Sp. z o.o., Oddział Poligrafia, Drukarnia w Sosnowcu

Nakład:

25.000 egz.

Członkowie chorzowskiego koła RAŚ podczas korowodu ulica Wolności.

2 wrzesień 2016 www.jaskolkaslaska.eu

(3)

AKTUALNOŚCI

Śląskie NGO

Śląski trzeci sektor

Marek Gołosz

Najsilniejszymi i najliczniejszymi śląskimi orga- nizacjami są Ruch Autonomii Śląska i Związek Górnośląski.

RAŚ postuluje uzyskanie przez Śląsk autonomii w ramach dojrzałej decentralizacji Rzeczypospo- litej Polskiej

Mimo że postulaty górnośląskiego ruchu regional- nego nie cieszą się poparciem władzy centralnej, doskonale odnajduje się on w sektorze organizacji pozarządowych.

Problematykę regionalną podejmują zarówno sto- warzyszenia działające w całym regionie, jak i te, które ograniczają się do wymiaru lokalnego.

Regionaliści współtworzą organizacje o szeroko zakreślonych celach lub skupiają się na konkretnych zagadnieniach, np. języku czy edukacji regionalnej.

Niektórym państwo polskie zakazało działalności.

Zestawienie liczby organizacji pozarządowych według województw, w których są zarejestrowane, nie jest korzystne dla Górnego Śląska. W woje- wództwie śląskim na 10 tys. mieszkańców przypada 23 organizacji, a w opolskim – 30. W roku 2014 w obu województwach działa 13 302 stowarzyszeń i fundacji. To o wiele mniej niż w województwie mazowieckim, gdzie swoją siedzibę ma prawie 20 tys., w tym niemal 10 tys. w samej Warszawie.

Przyczyną takiego stanu rzeczy jest fakt, że nasz region jako najgęściej zaludniony obszar Polski funkcjonuje w systemie scentralizowanym. Wymu- sza on na organizacjach pozarządowych działanie w ośrodku, w którym skoncentrowane są władza polityczna i media masowe, zwłaszcza gdy swoim zasięgiem działania obejmują terytorium całego państwa. Porównanie danych za rok 2008 wska- zuje, że centralizacja trzeciego sektora pogłębia się.

Mimo niekorzystnego otoczenia regionalizm górnośląski osadzony jest w całości w tworzonych na podstawie prawa organizacjach pozarządowych.

Górnośląskie stowarzyszenia i fundacje działają przede wszystkim na polu kultury oraz rozwoju lokalnego i regionalnego. Różnią się formami, ob- szarem działania, strukturą organizacji terenowej czy też liczbą zrzeszonych członków.

Regionalnie na rzecz Śląska

Najsilniejszymi i najliczniejszymi śląskimi or- ganizacjami są Ruch Autonomii Śląska i Związek Górnośląski. Obie działają na rzecz budowy wśród mieszkańców regionu świadomości tego, że są na Górnym Śląsku gospodarzami. W tym kontekście RAŚ postuluje uzyskanie przez Śląsk autonomii w ramach dojrzałej decentralizacji Rzeczypospolitej Polskiej. Obie organizacje odwołują się do potrzeby integracji wszystkich mieszkańców bez względu na ich tożsamość etniczną. Celem ZG jest również obro- na wartości kulturowych i cywilizacyjnych Górnego Śląska, m. in. przywiązanie do wartości chrześcijań- skich, etos pracy, rzetelność, rola rodziny, tolerancja i otwartość kulturowa czy gospodarność. Z kolei celem RAŚ jest również rozwijanie wśród ludności Śląska aktywnej postawy obywatelskiej czy też po- dejmowanie aktywnych działań mających na celu

ochronę środowiska naturalnego oraz spuścizny materialnej i duchowej regionu.

Sektorowo na rzecz Śląska

Ochroną i rewitalizacją języka śląskiego, jego roz- wojem w kierunku pełnowartościowego narzędzia komunikacji oraz zachowaniem dla przyszłych po- koleń zajmują się dwie organizacje: Tôwarzistwo Piastowaniô Ślónskij Môwy DANGA z siedzibą w Cisku (pow. kozielski) oraz Pro Loquela Silesiana z Chorzowa. Ta ostatnia skutecznie przeprowadziła projekt tłumaczenia interfejsu telefonów komórko- wych marki SAMSUNG. Z kolei Stowarzyszenie Silesia Schola z Katowic działa na polu edukacji regionalnej.

Lokalnie na rzecz regionu

Pejzaż górnośląskich stowarzyszeń uzupełnia Ślōnsko Ferajna z siedzibą w Mysłowicach, która wy- różnia się m. in. organizacją Marszu Gōrnoślōnskij Identyfikacyje czy opieką nad grobami znanych Ślą- zaków. Innymi organizacjami promującymi wartości górnośląskie na polu lokalnym są: Fundacja Silesia z Chorzowa, Nasz Wspólny Śląski Dom w Rybniku

czy Przymierze Śląskie z Tarnowskich Gór. Z kolei Związek Ślązaków, jako stowarzyszenie zwykłe z Ka- towic, postuluje ugruntowanie tożsamości i rozwoju całego historycznego Śląska.

Co zrobią zdelegalizowani?

Stowarzyszenie Osób Narodowości Śląskiej (w likwidacji) skupia osoby poczuwające się do przy- należności śląskiej mniejszości etnicznej. Koleb- ką SONŚ jest województwo opolskie. W grud- niu 2011 roku po czternastu latach starań osoby deklarujące śląską narodowość po raz pierwszy w historii otrzymały możliwość legalnego zrze- szania się. Po interwencji prokuratury Sąd Naj- wyższy odebrał im to prawo i nakazał likwidację stowarzyszenia. Kuriozalny wyrok wydał m. in.

na podstawie komentarzy internetowych. Działa- cze nie spoczywają na laurach. Ich sprawa będzie miała swój finał w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu.

Opisane w artykule organizacje współtworzą Radę Górnośląską, platformę porozumienia pomiędzy najważniejszymi organizacjami reprezentującymi ruch regionalny na Górnym Śląsku.

Wiadomo z góry

Antyśląska kampania wrześniowa

Jerzy Gorzelik

Ogórkowy sezon sprzyja skupieniu uwagi funkcjonariuszy nowej władzy na sprawach śląskich. Niezmiennie bez pożytku dla tych ostatnich.

W ciągu ostatniego ćwierćwiecza tzw.

wolnej Polski każda rządząca ekipa poruszała się po śląskim polu niczym słoń w składzie porcelany, odnotowując mniej lub bardziej zabawne wpadki. Ta od „dobrej zmiany” przekracza jednak granice śmieszności z niezrównaną bra- wurą. Tradycyjnie znajduje przy tym na Górnym Śląsku gorliwych donosicieli

i usłużnych potakiwaczy. Taka już uro- da wszystkich „dobrych zmian”, które nawiedzały te strony pod różnobarwny- mi sztandarami. Od wielu wiało grozą, obecna bawi niczym kiczowata operet- ka. Co nie oznacza, że dla niektórych nie może okazać się doświadczeniem bolesnym.

I tak niemiła niespodzianka spotkała siemianowicką radną Katarzynę Ci- chos, która ubiegała się o stanowisko wicekonsula w Manchesterze. Świe- żo uzyskany stopień doktora i nabyte kompetencje dobrze wróżyły złożonej w Ministerstwie Spraw Zagranicznych aplikacji. Ktoś usłużnie doniósł jednak, że pani Cichos mandat radnej uzyska- ła startując z komitetu współtworzo- nego przez Ruch Autonomii Śląska.

„Prawicowe” media biły na alarm – oto agentura „antypolskiego” i „sepa-

ratystycznego” RAŚ próbuje wniknąć w struktury polskiej dyplomacji. Nie pomogło, że niedoszła wicekonsul po wyborach samorządowych od RAŚ wy- raźnie się dystansowała, szukając zbli- żenia z PiS. Jak dowodzą życiorysy kadr

„dobrej zmiany”, długie pożycie z PZPR jest w środowiskach władzy lepiej wi- dziane niż przelotny romans ze śląskimi autonomistami.

Kiedy wydawało się, że ustanowiony poziom groteski pozostanie rekordem trwałym niczym osiągnięcie Siergieja Bubki w skoku o tyczce, MSZ zadziwił po raz kolejny. Wystawiając negatywną ocenę Instytutowi Polskiemu w Berlinie, zarzucił placówce promocję RAŚ. Mia- łaby ona polegać na… upowszechnianiu wiedzy o śląskich produktach i śląskim dizajnie. Pogratulować czujności. Pol- skim władzom warto zasugerować, że

na sympatię do RAŚ może wskazywać także konsumpcja kiełbasy śląskiej. Po- wszechnie dostępnej, o zgrozo, w skle- pach na terenie całej Polski.

I tego jednak okazało się nie dość.

Decydujący cios, wymierzony w samo serce piątej kolumny ukrytej pod płasz- czykiem górnośląskiego regionalizmu, zadano wśród łopotu sztandarów i pod- niosłych przemówień. Kiedy cała Polska roztkliwiała się po raz kolejny nad wrze- śniową klęską, która, co oczywiste, była moralnym zwycięstwem, niszowe czaso- pismo wydawane w Lędzinach ośmieliło się przypomnieć, że na Górnym Śląsku wielu witało Wehrmacht kwiatami. Wo- bec śmiertelnego zagrożenia polskiej ra- cji stanu, zastępy „dobrej zmiany” zwar- ły szeregi. Słowa potępienia popłynęły w głównym wydaniu Wiadomości TVP, a jeden z brukowców grzmiał o „propa-

gowaniu faszyzmu”. Wydawca czaso- pisma zacierał tymczasem ręce, licząc zyski z rekordowej sprzedaży. Słusznie przekonany, że wystarczy nieco podra- sować to, co historykom wiadome od dawna, opatrzyć mocnym tytułem i su- gestywnym zdjęciem, a sukces komer- cyjny murowany.

Puenta jest zdecydowanie mniej śmieszna niż opisane przypadki pręże- nia muskułów przez warszawskie władze i ich lokalną agenturę. U podstaw wszyst- kich zarzutów, wysuwanych od lat przez środowiska „patriotyczne” pod adresem górnośląskich regionalistów, leży założe- nie, że Ślązakom w Polsce wolno mniej.

Kiedy środowiska te pozostają u władzy, zachodzi obawa, że założenie to stanie się faktem. Między śląskością a „dobrą zmianą” kompromis wydaje się zatem niemożliwy.

3

www.jaskolkaslaska.eu wrzesień 2016

(4)

WYWIAD

Katalońska Agencja Informacyjna od środka

Pokazać światu Katalonię

Marta Bainka

Kiedy jakiś region dąży do niepodle- głości musi wypracować odpowiedni system medialny składający się zarówno z mediów publicznych jak i prywatnych .

Katalonia znajduje się teraz w cen- trum zainteresowania świata ze względu na toczący się proces secesji, będący wynikiem decyzji większości mieszkańców Katalonii w ostatnich wyborach o czym należy pamiętać.

Trzydziestodziewięcioletni dziennikarz Marc Colomer i Flores od kwietnia bie- żącego roku jest dyrektorem Agència Catalana de Notícies. Agencja Praso- wa ACN została założona w 1999 roku, a jej pierwszym dyrektorem był Carles Puigdemont i Casamajó, obecny prezy- dent rządu Katalonii, przedstawiciel separatystycznej partii Junts Pel Sí (Ra- zem dla Tak).

Colomer współpracował do tej pory z takimi mediami jak El Punt, d’Europa Press, ComRàdio, Ràdio Arenys i Ara.

Zajmował się także analizą polityczną dla katalońskiej telewizji publicznej i jej radiowgo odpowiednika.

Marta Bainka: Szukając informacji na temat ACN dużo czytałam o jej pio- nierstwie i wyjątkowości. Na czym one polegają?

Marc Colomar i Flores: O wyjątko- wości ACN stanowi między innymi jej relatywna młodość – agencja powsta- ła dopiero w 1999 roku i była jedną z pierwszych agencji prasowych dzia- łających w internecie w Europie. Na tym właśnie polega jej pionierstwo. Jednak na tym temat się nie wyczerpuje. Mamy inne podejście do wykonywanej przez nas pracy. Mam tu na myśli sposób przy- gotowywania materiałów. Każdy z na- szych reporterów zbiera różne rodzaje materiałów – materiał pisemny, zdję- cia , nagrania i filmy, co daje nam lep- szy efekt, ciekawszy materiał i stanowi o naszej wyjątkowości. Czynnik multi- medialny jest właśnie tym co wyróżnia nas na tle innych agencji pracujących na terenie Katalonii , takich jak państwowa Agencja EFE [licząca w tym roku 77 lat – przyp. red.] , prywatna agencja Europa Press oraz innych, znacznie mniejszych prywatnych agencji.

Podsumowując, istnieją trzy pionierskie elementy, które nas wyróżniają. Pierw- szym z nich jest czynnik multimedialny.

Uważamy , że w zmieniającym się i po- stępującym świecie również materiały przygotowywane przez agencje medial- ne muszą iść z duchem czasu i dostoso- wywać się do potrzeb rynku.

Kolejnym wyróżniającym agencję ele- mentem jest rozproszenie naszych re- porterów na terenie całej Katalonii.

Nasi dziennikarze są nie tylko w dużych miastach, są w całym regionie oraz na terenach innych regionów należących do grupy Krajów Katalońskich [m.in.

Walencja, Baleary, Aragonia, Andora – przyp. red.]. ACN wyróżnia więc decen- tralizacja. Jesteśmy zawsze tam, gdzie są nasi odbiorcy. Na tym polu wygrywamy ze wszystkimi innymi agencjami. Jeste- śmy również tak jak wspomniałem poza Katalonią, wszędzie tam, gdzie używany jest język kataloński. Czynniki, które de- cydują o tym, gdzie się znajdujemy to jak już wspomniałem język, wspólna kultura i identyfikacja społeczno-ekonomiczna mieszkańców.

I ostatni aspekt?

Jesteśmy jedyną agencją w Katalonii, która publikuje również w języku an- gielskim.

Czy to oznacza, że przyświeca wam jakiś ważny cel? Swego rodzaju misja?

Trochę tak. Naszym celem jest przedsta- wienie światu tego, co dzieje się w Kata- lonii i jako jedyni robimy to przez pry- zmat samej Katalonii. Większość agencji znajduje się w Madrycie i kwestie kata- lońskie, pokazują międzynarodowej opi- nii publicznej oczami Madrytu, które są oczami centralizacji. Sytuacja Katalonii jest więc przedstawiona w świetle kul- tury hiszpańskiej, a nie katalońskiej. To wszystko jest bardzo ważne szczególnie przez to, że Katalonia znajduje się teraz w centrum zainteresowania świata ze względu na toczący się proces secesji, będący wynikiem decyzji większości mieszkańców Katalonii w ostatnich wy- borach o czym należy pamiętać. Proces jest w pełni demokratyczny.

No właśnie, AC N jest agencją podle- gającą pod rząd Katalonii, rząd two- rzony przez separatystów. Czy ma to

wpływ na relację polityki z mediami publicznymi?

Z pewnością to nie oznacza, że jeste- śmy upolitycznieni. Możemy cieszyć się niezależnością. Oczywiście istnieje bardzo silna relacja pomiędzy polityką a mediami publicznymi. Nie dlatego, że istnieje zależność mediów publicz- nych od rządu, ale dlatego, że moment w którym znajduje się Katalonia spra- wia, że ruch niepodległościowy zajmuje się w centrum zainteresowania opinii publicznej. Przejrzystość i waga proce- su secesji sprawiają, że polityka zajmuje centralne miejsce w naszym życiu. Me- dia publiczne w Katalonii znajdują się pod kontrolą Parlamentu Katalonii dla zapewnienia pluralizmu.

Jak ta kontrola wygląda?

Na kontrolę nad mediami publicznymi składają się różne organy . mechanizmy i instytucje tworzone przez Parlament i reprezentujące wszystkie siły politycz- ne. Oprócz tego istnieje również spe- cjalny organ , Consell Audiovisual de Catalunya , sprawdzający, czy media, za- równo publiczne jak i prywatne, prezen- tują wszystkie partie i ideologie w spo- sób proporcjonalny. Pluralizm mediów publicznych jest również gwarantowany przez demokratyczne instytucje parla- mentarne. Katalońskie media publiczne pełnią co więcej ważną rolę w ochronie i promocji języka katalońskiego oraz stymulują rozwój katalońskiej branży audiowizualnej.

Widać, że Katalonii bardzo zależy na pluralizmie i niezależności mediów.

To wszystko składa się na jedno – pań- stwo, które chce być normalne, które aspiruje do normalności, potrzebuje normalnego systemu medialnego. Kie- dy jakiś region dąży do niepodległości musi wypracować odpowiedni system

medialny składający się zarówno z me- diów publicznych jak i prywatnych – ga- zet, radia, telewizji i portali interneto- wych. Agencja prasowa odgrywa bardzo istotną rolę w przekazywaniu światu in- formacji na temat państwa. W tym przy- padku, ta rola jest kluczowa. W procesie secesji ważna jest akceptacja ze strony innych państw.

Agencja posiada reporterów w Ma- drycie, Brukseli, Londynie, Paryżu i Berlinie. Czy planujecie rozwijać się w tym kierunku?

Rozwój agencji zależy przede wszyst- kim od jej budżetu, na który decydu- jący wpływ ma rząd Katalonii, którego finanse można określić jako “skom- plikowane”. Obecnie skupiamy się na umocnieniu i promowaniu naszej mar- ki. Chcemy utrzymać nasze jednostki zagraniczne, z których najważniejsze znajdują się w Brukseli i Londynie, tak długo jak tylko to możliwe. Nie jeste- śmy skoncentrowani na przesyłaniu in- formacji o wszystkim tym co dzieje się za granicą. Nasi reporterzy są wyczule- ni na pozyskiwanie informacji o tym, co istotnego dzieje się na świecie w kon- tekście Katalonii. Zbierają informacje o dyrektywach unijnych, aktywność katalońskich deputowanych w Parla- mencie Europejskim oraz o sprawach takich jak szkockie referendum, które dla Katalończyków było bardzo istotną kwestią. Interesuje nas wszystko, co ma lub może mieć wpływ na katalońską politykę. Jakość informacji, które od nas płyną jest niezwykle istotna. Oczy świata zwrócone są na Katalonię. To jest nasz moment. Współpracujemy więc z katalońskimi mediami publicz- nymi. Często musimy konfrontować nasze informacje z tymi publikowany- mi przez hiszpańskie media i powiela- nymi w świecie.

Carles Puigdemont i Casamajó, obecny prezydent rządu Katalonii był założy- cielem i pierwszym dyrektorem Agen- cji. Czy to pomocne dla jej rozwoju?

Obecny prezydent Katalonii był zało- życielem naszej agencji i z zawodu jest dziennikarzem. Myślę, że to pomoże nam i mediom publicznym głównie ze względu na większe zrozumienie dla istoty naszych działań. Sądzę, że przeszłość naszego prezydenta wpły- nie pozytywnie na szacunek dla nas i pozwoli na zachowanie pełnej nieza- leżności i swobody działania, jednak nie uważam żeby mogło wpłynąć na nas w inny sposób.

A co z mediami społecznościowymi?

Widziałam, że prowadzicie na Face- booku stronę po angielsku?

Tak, choć z mediami społecznościowy- mi sprawa jest bardziej skomplikowa- na. Ponieważ sprzedajemy informacje mediom żeby te mogły ją publikować i powielać, sami nie możemy udostęp- niać zbyt wiele. Linki prowadzą do na- szej strony internetowej, ale bez hasła zobaczysz jedynie nagłówek i kilka li- nijek tekstu. Choć muszę przyznać, że pomimo to mamy dość dobre wyniki.

A jakie są Pańskie plany, jako nowego dyrektora, wobec Agencji? Czy myśli Pan o czymś szczególnym? Pierwsza agencja prowadzona w Internecie w Europie, digitalizacja – ma Pan wysoko postawioną poprzeczkę.

Nie, nie planuję robienia rewolu- cji. Moim zadaniem jest prowadze- nie agencji tak, by była jak najlepsza.

Musimy stworzyć strategię działania, zdefiniować model działania Agencji, tak by nie miały na nią wpływu zmia- ny polityczne i zmieniające się rządy.

Nasz plan powinien przewidywać naj- bliższe 5-6 lat.

Colomer: ACN wyróżnia więc decentralizacja. Jesteśmy zawsze tam, gdzie są nasi odbiorcy. Na tym polu wygrywamy ze wszystkimi innymi agencjami.

ACN

4 wrzesień 2016 www.jaskolkaslaska.eu

(5)

INFORMACJE RAŚ

Informator

Władze Ruchu Autonomii Śląska

Zarząd: przewodniczący Jerzy Gorzelik, Henryk Mercik (I wiceprzewodniczący), Monika Kassner (II wiceprzewodnicząca), Rafał Adamus (skarbnik), Natalia Pińkowska (sekretarz), Janusz Wita, Waldemar Murek, Roman Kubica, Dariusz Krajan.

Rada Naczelna to członkowie Zarządu oraz wybrani na Kongresie: Rafał Hor- nik, Marek Gołosz, Marek Nowara, Janusz Dubiel, Roman Pająk, Tomasz Jarecki, Anna Nakonieczna, Marek Zogornik, Ewa Szczodra, Marek Polok, Marek Bromboszcz, Mariusz Wons, Krzysztof Szulc.

Komisja Rewizyjna: Marcin Bartosz, Mateusz Dziuba, Jan Fiałkowski, Szymon Kozioł, Jan Migas, Karol Sikora

Sąd Koleżeński: Dawid Biały, Aleksandra Daniel, Adam Goleczko, Adam Lehnort, Maksymilian Michałek, Tomasz Świdergał, Piotr Wybraniec

Koło RAŚ Bieruń – Lędziny e-mail: sbl@autonomia.pl Przewodniczący:

Marek Bromboszcz, tel. 605 690 365 Koło RAŚ Bytom e-mail: bytom@autonomia.pl Przewodniczący: Jacek Laburda tel. 603-201-080,

Osoba kontaktowa: Tomasz Jarecki, tel. 730 905 200

Koło RAŚ Chełm Śląski e-mail: chelm@autonomia.pl Przewodniczący: Aleksander Kiszka tel. 606 932 834

Koło RAŚ Chorzów e-mail: chorzow@autonomia.pl Przewodniczący: Michał Kiołbasa tel. 695 391 262

Koło RAŚ Gliwice e-mail: gliwice@autonomia.pl Przewodniczący: Ingemar Klos tel. 694 742 577

Koło RAŚ Katowice e-mail: katowice@autonomia.pl Przewodniczący: Marek Nowara tel. 602 335 420

Koło RAŚ Katowice Południe e-mail: katowice.poludnie@autonomia.pl Przewodniczący: Jacek Tomaszewski tel. 515 131 481

Koło RAŚ Kobiór e-mail: kobior@autonomia.pl Przewodniczący: Piotr Kłakus tel. 604 526 733

Koło RAŚ Lyski e-mail: lyski@autonomia.pl Przewodniczący: Grzegorz Gryt Zasięg: Lyski, Gaszowice, Jejkowice Koło RAŚ Mikołów e-mail: mikolow@autonomia.pl Przewodniczący:Marek Gołosz, tel. 535 270 810

Koło RAŚ Mysłowice e-mail: myslowice@autonomia.pl Przewodniczący: Leon Kubica, tel. 505 339 696

Koło RAŚ Region Opolski e-mail: ras@rasopole.org Przewodniczący: Marek J. Czaja, tel. 693 567 733

Koło RAŚ Piekary Śląskie e-mail: piekary@autonomia.pl Przewodniczący: Dariusz Krajan tel. 791-222-579

Koło RAŚ Pszczyna e-mail: pszczyna@autonomia.pl Przewodniczący: Roman Pająk, tel. 601 886 455

Zasięg: powiat pszczyński Koło RAŚ Radzionków e-mail: radzionkow@autonomia.pl Wiceprzewodniczący: Piotr Flach tel. 607 850 244

Koło RAŚ Ruda Śląska e-mail: ruda@autonomia.pl Przewodniczący: Roman Kubica tel. 607 336 844

Koło RAŚ Rybnik e-mail: rybnik@autonomia.pl Przewodniczący:

Marcin Bartosz tel. 508 714 235 Osoba kontaktowa:

Marcin Bartosz, tel. 508 714 235

Koło RAŚ Siemianowice Śląskie e-mail: siemianowice@autonomia.pl Przewodniczący:

Radosław Marczyński tel. 693 235 879

Koło RAŚ Śląsk Cieszyński slaskcieszynski@autonomia.pl Przewodniczący: Grzegorz Szczepański tel. 781 779 882

Koło RAŚ Świerklany e-mail: swierklany@autonomia.pl Przewodniczący: Krzysztof Swaczyna tel. 502 147 984

Koło RAŚ Świętochłowice e-mail: swietochlowice@autonomia.pl Przewodnicząca: Monika Kassner tel. 516 056 396

Koło RAŚ Tarnowskie Góry e-mail: boino@centrum.cz Osoba kontaktowa: Roman Boino, tel. 605 062 700

Koło RAŚ Tychy e-mail: tychy@autonomia.pl Przewodniczący: Jerzy Szymonek, tel. 508 597 837

Koło RAŚ Wodzisław/Żory e-mail: wodzislaw@autonomia.pl Przewodniczący: Dawid Prochasek Koło RAŚ Zabrze

e-mail: zabrze@autonomia.pl Przewodniczący: Tadeusz Płachecki, tel. 509 478 078

Szczegóły na naszej stronie:

http://autonomia.pl

Osoba odpowiedzialna za prenumeratę:

Marek Nowara, tel. 602 335 420

konto: 19 1750 0012 0000 0000 2843 0752

Zebrania Kół RAŚ

Koło RAŚ Chorzów I ul. Powstańców 70/3, wtorki 17:00 – 18.00 Koło RAŚ Katowice ul. Mariacka 37/3A wtorki 16.00-18.00 Koło RAŚ Mikołów drugi poniedziałek miesiąca

w Łaziskach Średnich, ul. Wyszyńskiego 8 (II piętro, p. 24) w godz. 18.00-19.00 Zasięg: powiat mikołowski.

Koło RAŚ Mysłowice ul. Mikołowska 4a wtorki 18.00-19.00 Koło RAŚ Pszczyna Plac Targowy 5

pierwsza środa miesiąca 18.00 Koło RAŚ Ruda Śląska Ruda Śląska, Nowy Bytom ul. Markowej 22/26 I piętro wtorki 17.00-18.00 Koło RAŚ Rybnik

Rybnik-Chwałowice, ul. 1 Maja 104 Restauracja Birreria, godzina 18.00, trzeci czwartek miesiąca, tel. 508 714 235 Koło RAŚ Zabrze

ul. Kalinowa 9, Dyżury: 2. piątek miesiąca godz. 17:00, Zasięg: Zabrze

5

www.jaskolkaslaska.eu wrzesień 2016

(6)

Z HISTORII REGIONU

Historia wojen husyckich

Wspaniałe pochody husytów

Marian Kulik

Czechy w XV wieku należały do najbar- dziej rozwiniętych państw, a Praga była jednym z najludniejszych miast euro- pejskich i wszystko co się działo w tak istotnym państwie musiało bardzo ob- chodzić innych władców europejskich.

Dlatego reakcja Papieża była prawie natychmiastowa. 17 marca 1420 roku zostaje we Wrocławiu ogłoszona bul- la papieska, wzywająca całe chrześci- jaństwo do krucjaty przeciw czeskim heretykom, w której papież Marcin V oznajmiał, że każdy kto zostanie krzy- żowcem ten, otrzyma 100dni odpustu, a ci którzy dodatkowo zachęcą innych do krucjaty otrzymają całkowite od- puszczenie grzechów zwłaszcza od ta- kich jak napady na księży czy kradzież mienia kościelnego. Kościół zgadzał się więc przyjąć do swego grona wszyst- kich awanturników i złoczyńców, którzy przejdą na jego stronę i będą walczyć w jego imieniu.

14 lipca 1420 roku międzynarodowe wojska krzyżowców liczące około 50 tysięcy podeszły pod nieduży gródek Vitkova Hora, który zagradzał drogę do Pragi. Na pomoc oblężonemu mia- stu pospieszyli Boże wojownicy dowo- dzeni przez charyzmatycznego rycerza Jana Żiżki.

„I Żiżka przybył tam i byłby zabity, gdyby jego cepnicy nie wyrwali go z rąk nieprzyjaciół. A kiedy już całe miasto

ogarnęła trwoga, że wszystko stracone, modląc się wylewając łzy, oczekiwano pomocy już tylko z nieba, przyszedł ksiądz z monstrancją, a z nim pięć- dziesięciu strzelców i chłopi bez broni, a tylko z cepami. a wrogowie widząc Hostię i usłyszawszy dźwięk dzwonków i wielki krzyk ludu, ogarnięci niezmier- nym lękiem zaczęli uciekać i tak szybko biegli, chcąc jeden drugiego wyprzedzić.

A w tym pędzie się nie mogli utrzymać i wielu zwaliło się z wysokiej skały i po- łamało sobie karki. Wielu zaś było za- bitych przez ścigających, tak że w ciągu jednej godziny zginęło ponad trzystu, wielu też było śmiertelnie zranionych”.

Krzyżowcy ponieśli klęskę i musie- li się wycofać. A potem były następne wyprawy, w sumie pięć krucjat prze- ciwko czeskim kacerzom zorganizo- wali papieże, które oprócz zniszczeń spowodowały, że początkowo byle jak uzbrojeni chłopi z czasem przekształcili się w armię niezwyciężonych i fanatycz- nych Bożych Wojowników siejących zgrozę, gdzie się tylko pojawili.

„Spanile Jizdy”

Po kolejnych spektakularnych poraż- kach krzyżowców, kiedy husyci przeko- nali, się że rycerstwo krzyżowe nie jest żadnym „świętym wojskiem” i można je tak samo pobić jak każde inne woj- ska, zaczęli sami organizować zbrojne wyprawy poza Czechy, aby łupić i zwal- czać „antychrystów głosząc wszystkim ludom niezafałszowane słowo Boże”.

Z rokiem 1428 rozpoczyna się okres tzw. wspaniałych pochodów husytów.

Już w styczniu 1428 roku ruszyła na Sło- wacje pierwsza wielka wyprawa Bożych Wojowników pod wodzą dwóch księży

husyckich: Prokopa zwanego Holym i Prokupka.

Powróciwszy ze znaczną zdobyczą do kraju, wojska husyckie ruszyły tym razem prosto na Śląsk. Kronikarz ślą- ski zanotował:

„Roku pańskiego 1428 husyci przy- bywający z Węgier, weszli w dzień św.

Grzegorza 12 marca 1428 roku na Śląsk, pustosząc liczne zamki, wsie oraz klasz- tory mianowicie : Głogówek, Kazimierz, stare probostwo w Lubiążu, Niemodlin, czyniąc wielkie zniszczenia i zabija- jąc licznych ludzi. 18 marca najechali przedmieścia pod Nysą, miasta Głucho- łazy, Paczków; w sobotę przed niedzielą Judica Kamieniec, Henryków, Ząbko- wice, Brzeg, w piątek przed Niedzielą Palmową 20marca, Kąty, Środę, Choj- nów. Wielu ze szlachty w tym czasie pogodziło się z heretykami ze względu na straszne ich napaści.”

17 kwietnia pojawili się w okolicach Wrocławia pustosząc okoliczne miej- scowości, ale samego miasta nie ruszali.

W lipcu 1428 roku wszystkie wojska szczęśliwie powróciły do Czech. Sukce- sy Bożych Wojowników zachęciły ich do coraz dalszych „rajz”.W maju i czerwcu 1428 roku wyprawa taborytów i pra- żan dotarła do Nadrenii, niszcząc ob- szar miedzy Barnau i Falkenbergiem.

Kolejnym etapem byłą Austria, gdzie ostrzelano miasto Nusdorf niedaleko Wiednia.

W czerwcu 1429 roku husyci zaata- kowali Łużyce i księstwo Żagańskie. Na jesieni tego samego roku kolejny na- jazd husycki spustoszył ziemię śląską.

Padły Niemcza, Henryków i Ziębice.

Husyckim atakom oparła się Świdni- ca. Te same oddziały podczas powro-

tu zaatakowały Austrię. Jesienią tego samego roku najechali Łużyce w sile 6 tysięcy pieszych i 800 jeźdźców. Kil- kudniowy atak wytrzymał Budziszyn, ale rada miasta musiała im zapłacić 300 kop groszy za odstąpienie od miasta.

W grudniu 1429 roku husyci wyru- szyli do Saksonii, Miśni i Frankonii. Ich wojska maszerowały w kilku kolum- nach, utrzymując ze sobą stałą łączność.

Podczas przeprawy przez Muldę Boży Wojownicy zostali zaatakowani przez Sasów. Po zażartej bitwie Sasi musie- li się wycofać do Turyngii. W wyniku tej wyprawy zdobyto miasta Plewno i Kolumbach. Bamberg nie próbował się bronić tylko od razu zapłacił okup.

Najazdy husyckie zaczęły przybie- rać na sile. W marcu 1430 roku Jakub Kromesin zaatakował księstwa koziel- skie i raciborskie nawiedzając zbrojnie okolice Rybnika i Żor, skąd pustosząc ziemię pszczyńską powrócili obładowa- ni łupami na Słowacje. Do husytów do- łączył Bolko opolski i wspólnie zdobyto Gliwice, gdzie założono główną bazę wypadową, skąd wyruszały mniejsze oddziały nakładające kontrybucje na pokornych i likwidujące niepokornych.

Inne miasta takie jak Bytom, Klucz- bork stały się rezydencją innego husy- ty Puchały.

16 kwietnia 1430 roku miał miejsce atak na klasztor jasnogórski. Łupem ich zachłanności padł słynny obraz Matki Boskiej. Ślady na obliczu Świętej, utoż- samiane przez tradycję z bliznami, po- wstały w wyniku grabieży wota i ozdób przywieszanych do obrazu. W napa- dzie oprócz heretyckich Czechów bra- li również udział Morawianie, Ślązacy, a także Polacy – Jan Kuropatwa z Łań-

cuchowa herbu Szreniawa, Jakub Nad- obny z Rogowa herbu Dziadosza i kniaź Fedko Ostrogski. Najazd doprowadził do chwilowego napięcia w stosunkach polsko –husyckich. Przywódcy Husyccy jednak wytłumaczyli się przed Jagiełłą, argumentując, że napad był dziełem rozbójników. Co jest wielce prawdopo- dobne, gdyż w tym okresie do husytów przystawali ludzie różnych nacji, wielo- krotnie obojętni religijnie, kierujących się wyłącznie chęcią zysku.

Koniec rewolucji

Szalejąca anarchia, wyniszczające krucjaty, walki frakcyjne między róż- nymi bractwami religijnymi, wszystko to powodowało, że Czechy z królestwa mlekiem i miodem płynącego przero- dziły się w kraj upadły. Aby nie dopuścić do kompletnej ruiny państwa, należało jak najszybciej doprowadzić do ugody społecznej, choćby nawet za cenę fizycz- nego wyeliminowania z wpływu na losy królestwa środowisk odrzucających ja- kikolwiek kompromis. I tak też się stało.

W niedzielę 30 maja 1434 roku w bra- tobójczej bitwie pod Lipanami Boży Wojownicy z radykalnych i bezkom- promisowych bractw zostają zwycię- żeni przez wojska kaliszników z obozu umiarkowanego, co ułatwia zawarcie ugody z Janem Luksemburskim następ- cą tronu.

5 czerwca 1435 roku Zygmunt Luk- semburski zatwierdza w Jihlawie tzw.

kompakty, czyli ugodę z husytami.

Uznał on „Cztery Artykuły” dzięki cze- mu Czesi ze swoim zreformowanym i autonomicznym kościołem zostali przyjęci na powrót do wspólnoty ko- ścioła katolickiego.

Ślązacy – od czasów najdawniejszych do współczesności

Opolski pionier w dziedzinie budowy lokomotyw

Przemysław Rostropowicz

Śląsk to kraina bogata nie tylko w su- rowce naturalne, ale także w tysiące za- służonych osób, którzy tutaj się urodzi- li i nierzadko z tym regionem związali swoje życie.

Wielu z nich nie znamy lub ciężko do- trzeć do materiałów na ich temat. Za- radzić temu postanowiła prof. Joanna Rostropowicz, która od kilku lat wydaje dwujęzyczną, polsko-niemiecką, ency- klopedię „Ślązacy – od czasów najdaw- niejszych do współczesności”.

Do tej pory ukazały się jej cztery tomy, a piąty jest na ukończeniu. W każdym z nich znajduje się około 100 biogra- mów Ślązaków. Dzięki uprzejmości prof.

Rostropowicz w najbliższych numerach będziemy mogli przybliżać po jednej po- staci z każdego tomu. Zapraszamy też do zapoznanie się z pozostałymi osobami opi- sanymi w tym oraz pozostałych tomach.

Garbe Robert

Ur. 9 stycznia 1847 r. w Opolu, zm. 22 maja 1932 r. w Berlinie; światowej sła- wy konstruktor lokomotyw parowych.

Był pionierem w dziedzinie budo- wy lokomotyw. Na początku XX wie- ku (w 1922 r.) po szynach całej Europy jeździło ok. 4 tys. lokomotyw typu P8, skonstruowanych przez Garbego. Oj- ciec jego był ślusarzem, potem nabył małą fabrykę maszyn w Prószkowie k. Opola. W tajniki budowy maszyn Garbe wgłębiał się zatem już w domu rodzicielskim. Początkowo chodził do szkoły w Prószkowie, następnie kształcił się zawodowo w zakresie budowy ma- szyn i ślusarstwa, później w szkole bu- dowlanej we Wrocławiu, od roku 1867 w Brzegu w Prowincjonalnej Szkole Rzemieślniczej (Provinzial-Gewerbe- schule). Ostatecznie edukację zakończył

w Berlinie, w Królewskiej Akademii Rzemiosła (Königliche Gewerbeaka- demie). W tym samym czasie pracował też dorywczo w zakładach Górnoślą- skiej Kolei Żelaznej (Hauptwerkstatte der Oberschlesischen Eisenbahn) we Wrocławiu, w których złożył egzamin jako motorniczy.

W roku 1872 został konstruktorem w biurze konstrukcyjnym Górnoślą- skich Kolei Żelaznych, niedługo potem otrzymał zatrudnienie na stanowisku brygadzisty w warsztatach Centrali Dolnośląsko-Brandenburskiej Kolei Żelaznej we Frankfurcie nad Odrą (Niederschlesisch-Märkische Eisenba- hn). Dalszym etapem w jego karierze

zawodowej było zatrudnienie w cen- tralnym warsztacie Zarządu Głównego w Berlinie-Markgrafendamm, gdzie sporządzano projekty nowych lokomo- tyw. Awansował teraz bardzo szybko, osiągając nawet stanowisko dyrektora kolei. W 1895 r. został przeniesiony do Berlina, do działu konstrukcji. Było to wymarzone miejsce dla Garbego, który przez całe życie fascynował się budową maszyn. Czasy, w jakich żył, sprzyjały temu zajęciu. Kolej żelazna i pociągi były wówczas bardzo popu- larnym i potrzebnym środkiem loko- mocji, chcąc nadążyć za potrzebami, trzeba było nieustannie ulepszać ta- bor kolejowy. Korzystając z urządzeń zaprojektowanych przez inżyniera Wilhelma Schmidta z Kassel, Garbe skonstruował lokomotywę napędza- ną parą. Została ona dopuszczona do ruchu w roku 1898 w Berlinie. W dwa lata później wystawiono ją na świato- wej wystawie w Berlinie, gdzie została odznaczona złotym medalem. W na- stępnych latach ten typ lokomotywy był stale udoskonalany, ostatecznie, w 1906 r., pojawiła się jako model P8.

Ze względu na to, że mogła spełniać wiele funkcji, została nazwana „dziew-

czyną do wszystkiego” (Mädchen für alles).

Swoje przemyślenia w dziedzi- nie konstrukcji lokomotyw wyłożył w dwóch książkach: Die Dampfloko- motwe der Gegenwart (Współczesna lokomotywa parowa), Berlin 1920, któ- ra doczekała się dwóch wydań i Die Zeitgemässe Heissdampflokomotiwe, Berlin 1924 (Współczesna lokomoty- wa parowa). Dodać należy, że zasadą Garbego było stosowanie w budowie maszyn jak najdalej idącej prostoty i ja- sności konstrukcji.

Opolanin Garbe wszedł na stałe do historii techniki. O jego osiągnięciach piszą wszystkie podręczniki z zakresu budowy lokomotyw. Jest uznawany za jednego z najznamienitszych niemiec- kich konstruktorów. Modele skonstru- owanych przez niego parowozów emito- wane były na znaczkach m.in. w Korei Północnej i Kambodży.

W uznaniu jego wybitnych osiągnięć w zakresie budowy lokomotyw w dniu 14 kwietnia 1912 r. Wyższa Szkoła Techniczna (Technische Hochschule) w Charlottenburgu przyznała Rober- towi Garbemu tytuł doktora honoris causa.

Domena publiczna

Po szynach całej Europy jeździło ok. 4 tys. lokomotyw typu P8, skonstruowanych przez Garbego.

6 wrzesień 2016 www.jaskolkaslaska.eu

(7)

EDUKACJA REGIONALNA

Katowice / Górny Śląsk

Przechodnie dostali mini tyty i ślōnskie hefty

Mirella Dąbek Ślōnskŏ Ferajna

1 września dzieci na Śląsku rozpoczy- nające naukę w szkole podstawowej, otrzymują tyty wypełnione maszketami (słodyczami). Właśnie do tego zwycza- ju nawiązywał happening „Ślōnskŏ edu

… - tyta” zorganizowany przez stowa- rzyszenie Ślōnskŏ Ferajna i Europosła Marka Plurę.

Organizatorzy skupili się jednak nie na tradycji kultywowanej na Śląsku od kilkudziesięciu lat, lecz na edukacji – tej, której nie znajdziemy w systemie szkolnym – edukacji regionalnej.

O tym, że stan wiedzy uczniów na temat Śląska jest katastrofalny poka- zały ostatnie badania przeprowadzo- ne w szkołach. Na pytanie czy potra- fisz wymienić postać z historii Śląska twierdząco odpowiedziało zaledwie 9% uczniów. 3% wymieniło Wojciecha Korfantego, 1,3% Karola Godulę (w większości byli to uczniowie z Rudy

Śląskiej); 0,2% ….Józefa Piłsudskiego i Papieża św. Jana Pawła II. Jeśli cho- dzi o wydarzenia – 10% wymieniło powstania śląskiego, a aż 86% nie zna żadnego faktu związanego z historią regionu.

Podczas happeningu rozdawano symboliczne mini tyty z bōmbonami (cukierki) ze śląskimi słówkami i hefty (zeszyty) zawierające krótką historię Śląska, a także nazwiska wybitnych Ślązaków, którzy przyczynili się do rozwoju regionu, rozsławili go dzięki odkryciom naukowym czy też stwo- rzyli ponadczasowe dzieła literackie i muzyczne.

W ciągu kilkudziesięciu minut roz- dano prawie 150 mini tyt i zeszytów.

Akcja cieszyła się sporym zaintere- sowaniem wśród przechodniów, któ- rzy chętnie zabierali nie tylko prezent z cukierkami, ale również historię Ślą- ska.

W tym gronie sporą część stanowi- li uczniowie zmierzający do szkół na rozpoczęcie roku szkolnego.

Edukacja regionalna na Kaszubach

To musi być obowiązek

Artur Jabłoński, Kaszëbskô Jednota

Ponad dziewiętnaście i pół tysiąca dzie- ci i młodzieży rozpoczęło 1 września 2016 roku naukę języka kaszubskiego oraz własnej historii i kultury w ok. 430 szkołach i 23 przedszkolach w Woje- wództwie Pomorskim.

Do ich nauczania stanęła armia fa- chowców w liczbie około 600 nauczy- cieli. Ministerstwo Edukacji Narodowej przekaże w związku z tym kaszubskim gminom subwencję w kwocie bliskiej 120 milionom złotych. Same dobre wiadomości! Nie ma co się niepokoić o przyszłość mojego narodu.

Jednak mnie, jako rodzica i osobę od lat zaangażowaną w ruch kaszubski, tro- ska o przyszłość kaszubszczyzny (języ- ka i kultury) nie opuszcza. Od razu też zastrzegam, że nie zajmuję się w życiu czarnowidztwem i szukam we wszyst- kim raczej pozytywów niźli negatywów.

Gdy jednak myślę o edukacji dzieci na Kaszubach, nie mogę się oprzeć smęt- kowi, temu duchowi, który w każdym Kaszubie siedzi i lubi nas wprowadzać w minorowy nastrój.

– Zadaniem działań edukacyjnych w ramach edukacji kaszubskiej jest bu- dowanie świadomości i postaw związa- nych z symetryczną dwukulturowością i dwujęzycznością Kaszubów – przeko- nują ekspertki w tym zakresie, dr Adela Kożyczkowska z Uniwersytetu Gdańskie- go i Renata Mistarz z Centrum Edukacji Nauczycieli. – Idzie o otwieranie spo- łeczności kaszubskiej na symetryczność w zakresie świadomego bycia Kaszubą (w sensie etnicznym) i jednocześnie Pola- kiem (w sensie obywatelskim) – dodają.

Kaszubska szkoła, w tym kształcie, w jakim jest nie osiąga jednak tak po- stawionych celów. O edukacji kaszubskiej można powiedzieć, że to jakaś postać edukacji regionalnej, która sprowadza się do nauki języka kaszubskiego, jako języka obcego w wymiarze trzech godzin tygodniowo, trzydziestu godzin własnej historii w czasie sześciu lat edukacji na poziomie szkoły podstawowej i tyle samo w gimnazjum oraz kilku wycieczek kra- joznawczych w ciągu roku szkolnego.

Przy warszawsko-centralistycznym systemie szkolnictwa w Polsce o wspo- mnianej symetryczności nie ma mowy!

Kaszubska szkoła kształci Polaków ze znajomością języka kaszubskiego i ni- kogo więcej. Dzieci w pierwszej klasie podstawówki od Bałtyku do Tatr recytu- ją: „Kto ty jesteś? Polak mały” i uczą się o polskiej fladze i białym orle. Wiersza zaczynającego się od słów „Kaszëba bél mój òjc i stark. I jô jem téż Kaszëba.” oraz o kaszubskiej fanie i gryfie uczą się jedy- nie ci, którzy się do takiego nauczania zgłoszą. Wystarczy siedmioro na szkołę, by prowadzić kaszubski… najczęściej na pierwszej lub ostatniej lekcji! Do tego trzeba jeszcze świadomych rodziców, któ- rych jest niewielu, bo u większości owa świadomość odrębności (etniczności) legła już dawno pod ciężarem polskości.

Pytanie, które tu za chwilę padnie za- daje sobie bohater kaszubskiej powieści

„Namerkôny” (pol. „Naznaczony”): – Jak odejść od tego stereotypu, który każe dźwigać i z dumą nieść ciężar polactwa zamkniętego w trzech słowach: Bóg, Ho- nor, Ojczyzna? Jak być innym w kraju, w którym słowo „człowiek” jest rów- noznaczne ze słowem „Polak”, a słowo

„kultura” oznacza „Polska”? I odpowiada sobie w taki sposób: – Tylko ten będzie poważany w takim kraju, kto oprócz bar- dzo dobrej znajomości polskiego obycza- ju szanuje swoje, kaszubskie, zwyczaje i mowę i pielęgnuje własną kulturę!

W tym systemie, jaki jest i przy tej świadomości jaką teraz ma większość,

może się bardzo szybko okazać, że pie- niądze, które obecnie służą jako wabik do edukacji kaszubskiej, nie powstrzymają już teraz zauważalnej tendencji spadku liczby uczniów i szkół z językiem ka- szubskich wraz ze wzrostem etapu edu- kacyjnego. Maleje przecież także liczba uczniów przystępujących do egzami- nu maturalnego z języka kaszubskiego.

Tym bardziej, że podwyższona subwencja związana z językiem kaszubskim często nie trafia do szkół, zostając spożytkowana na inne potrzeby samorządów, przez któ- re przechodzi. To powoduje, że dyrektor szkoły, czy też nauczyciel kaszubskiego przestaje chcieć być liderem w działa- niach na rzecz edukacji kaszubskiej.

Może zatem nacisk rodziców coś by jednak pomógł? Ponieważ całe pokolenia zostały już wyprane z własnej tożsamości, tylko w znikomym zakresie można tu liczyć na jakichś ruch oddolny, na oby- watelską inicjatywę. Rozwiązanie musi być systemowe. Byłoby nim obowiązko- we nauczanie języka kaszubskiego oraz własnej historii i kultury w szkołach na Kaszubach. Byłoby nim także przeka- zanie ministerialnej kompetencji w za- kresie tworzenia programów nauczania na poziom regionalny, do samorządów województw. Wreszcie byłyby nim szkoły imersyjne, w których edukacja kaszubska byłaby prowadzona poprzez „zanurzenie”

w języku i kulturze, czyli takie, w których od pierwszego do ostatniego dzwonka język kaszubski nie milkł by na żadnym przedmiocie i na żadnej przerwie.

Wiersza zaczynającego się od słów „Kaszëba bél mój òjc i stark. I jô jem téż Kaszëba.” oraz o kaszubskiej fanie i gryfie uczą się jedynie ci, którzy się do takiego nauczania zgłoszą.

Radio Kaszebe Ślōnskŏ Ferajna

Przechodnie dostali mini tyty z bōmbonami ze śląskimi słówkami i hefty zawierające krótką historię Śląska, a także nazwiska wybitnych Ślązaków.

7

www.jaskolkaslaska.eu wrzesień 2016

Cytaty

Powiązane dokumenty

Okazu- je się, że rozdyskutowani bergmani wie- szali psy na części bytomskich człon- kach rady miejskiej, którzy przy końcu marca tego roku postanowili zignoro- wać

Jest to bardzo ważne, aczkol- wiek rzadko dostrzegane przez społeczeń- stwo, gdyż nie chcemy poświęcać swojego, cennego czasu na zajmowanie się tym co się dzieje za naszym

Platforma Eduś ma być miejscem, gdzie znajdują się materiały do edukacji regionalnej przeznaczone dla uczniów i nauczycieli z terenu województwa śląskiego – To klucz do tego,

W tym roku zabrakło górnośląskiej sym- boliki w Mysłowicach, ale stowarzysze- nie Ślōnskŏ Ferajna wysłało już do pre- zydenta Edwarda Lasoka pismo z prośbą by w przyszłym

– Okazuje się, że w Polsce jest przyzwolenie na poniżanie tego, co Górnoślązaków, obywateli Rzecz- pospolitej, symbolizuje – mówi Rafał Adamus, prezes Pro Loquela

Władzom centralnym nadskakują ci, którym przez lata we- szło to w krew, i ci, po których by- śmy się tego nie spodziewali.. To waż-

Wiecie państwo, przez wiele tygodni zbie- rałem na terenie mojego miasta podpisy dotyczące uznania języka śląskiego za język regionalny. Niedawno brałem też udział w

Kto twierdzi jeszcze więcej, a mianowicie, że w imię takiego skolektywizowanego „honoru” wolno ska- zać na śmierć w przegranej wojnie oby- wateli rządzonego przez siebie