• Nie Znaleziono Wyników

Jaskółka Śląska, 2016, nr 12

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Jaskółka Śląska, 2016, nr 12"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Kris D

Czy rząd zatrzyma Marsz Autonomii?

SCHLESISCHE SCHWALBE SLEZSKÁ VLAŠTOVKA SILESIAN SWALLOW

MIESIĘCZNIK GÓRNOŚLĄSKICH REGIONALISTÓW 12/2016 ISSN 1232-8383 Nakład: 25.000 egz.

Ś L Ō N S K Ŏ S Z W A L B K A

Egzemplarz Bezpłatny

(2)

AKTUALNOŚCI

Wieści z Młyńskiej

Aktywny jak RAŚ

Marek Nowara

RAŚ, Radny miasta Katowice

Minęły dwa lata od ostatnich wy- borów samorządowych. To dobry moment by spróbować podsumować aktywność Ruchu Autonomii Śląska w katowickim samorządzie.

Katowicki układ sił

Najpierw jednak trzeba przypomnieć dwa fakty:

– w obecnej kadencji RAŚ po raz pierw- szy wprowadził swoich przedstawicie- li do Rady Miasta Katowice (dwóch radnych),

– w Radzie miasta najwięcej radnych ma ugrupowanie Prezydenta Marci- na Krupy (12 radnych), które będąc w koalicji z PiS (6 radnych) praktycz- nie jest w stanie samodzielnie rządzić.

Nasza dwójka, choć stanowiąca naj- mniejszą grupę w radzie, stara się jednak pomimo tej trudnej sytuacji aktywnie działać na rzecz mieszkańców i korzy- stać ze swojej niezależności m.in. kry- tykując szkodliwe decyzje rządzących.

Mieszkańcy, a nie deweloperzy Wiele razy podnosiliśmy kwestię, że najważniejszym priorytetem w mie- ście powinni być jego mieszkańcy i nie- ustanne działania na rzecz podnosze- nia jakości ich życia. Niestety w naszej ocenie często przed interesami miesz- kańców stoją interesy deweloperów, co widać gdy przyjrzymy się budowom nowych dróg w mieście, które często pomimo społecznych protestów są re- alizowane z pominięciem potrzeb ak- tualnych mieszkańców.

Troskę o jakość życia widać również w naszych licznych działaniach takich jak: realizowanie polityki rowerowej

przez miasto (Aleksander Uszok), ak- tywne wsparcie mieszkańców w pro- teście przeciw likwidacji Gimnazjum nr 15 w 2015 r. (Marek Nowara) czy też wiele naszych aktywności na rzecz poprawy bezpieczeństwa (np. ul. J. Ba- ildona w Dębie).

Dzięki zaangażowaniu Aleksandra Uszoka mieszkańcy Kokocińca zakty- wizowali się społecznie i do Budżetu Obywatelskiego zgłosili projekt bu- dowy siłowni plenerowej. Dzięki licz- nym spotkaniom i wsparciu ze strony radnego Uszoka w głosowaniu projekt zajął pierwsze miejsce!

Z naszej inicjatywy na sesji dysku- towany był apel do rządu RP w spra- wie „uniknięcia niekorzystnych zmian w strukturze finansowania samorzą- dów”. Władze Katowic apel odrzuciły, bojąc się „popsucia klimatu w rozmo- wach z rządem”.

Szkoda, że władze miasta zamiast dbać o mieszkańców w tym przypad- ku bardziej dbały o atmosferę rozmów z centralą.

Pamiętamy o naszej tożsamości. Już na początku kadencji upomnieliśmy

się o tablicę poświęconą noblistce, ka- towiczance Marię Göppert-Mayer (nie- dawno tablica wróciła na kamienicę przy ul. Młyńskiej), co roku również zgłaszamy potrzebę wprowadzenia sys- temowej edukacji regionalnej w szko- łach (strona prezydencka jest bierna w tym temacie).

Dzielnice i zrównoważony rozwój

Jednym z głównych naszych postula- tów w kampanii wyborczej było realne otwarcie na dzielnice oraz zrównowa- żony rozwój miasta.

Choć tymi hasłami również podpie- ra się Prezydent Krupa to jednak po dwóch latach można śmiało stwierdzić, że to otwarcie na dzielnice w jego przy- padku nie ma miejsca.

Miasto wydaje miliony na wielkie imprezy np. sportowe, podczas gdy pieniędzy w dzielnicach brakuje na najpilniejsze, drobne nawet inwe- stycje.

Wiele razy krytykowaliśmy wydawa- nie publicznych pieniędzy na imprezy który przecież jakości życia mieszkań-

ców nie podniosą. Również jako pierw- si zwracaliśmy uwagą na marginalizo- wanie Rad Dzielnic co miało miejsce choćby przez fatalną decyzję prezydenta odbierającą tym radom tzw. fundusz prezydencki w wysokości 150 tysięcy złotych.

Nie zwalniamy tempa

Przed nami kolejne dwa lata pracy.

Będziemy kontynuować naszą aktyw- ność w tych obszarach, w których do tej pory działaliśmy (edukacja, bezpie- czeństwo, polityka rowerowa, zrówno- ważony rozwój miasta).

Chcemy przede wszystkim słuchać mieszkańców i próbować rozwiązywać ich problemy czego dowodem jest zło- żenie przez nas do tej pory ok. 130 in- terpelacji.

Wielokrotnie przekonaliśmy się, że pod dużym naciskiem społecznym stro- na Prezydencka jest w stanie zrezygno- wać ze swoich pomysłów. Choć wiele złych decyzji już zapadło nie zamierza- my się poddawać.

Na nas możecie liczyć, zawsze jeste- śmy po stronie mieszkańców.

Wieści z Chorzowa

Chcemy upamiętnić Jerzego Cnotę

Krzysztof Szulc, RAŚ, Radny miasta Chorzów Ryszard Ridel, Mirosław Breguła, Je- rzy Cnota wszyscy wymienieni w ja- kiś sposób związani są z Chorzowem.

Pamiętam jak kilkanaście lat temu nasz kolega z chorzowskiego koła RAŚ Marek Marcisz zabiegał o upamiętnienie legen- darnego lidera zespołu Dżem. Udało się.

Tablicę pamiątkową umieszczono na bu-

dynku, w którym Ryszard Ridel mieszkał z rodzicami przed przeprowadzką do Ty- chów. Tak ułożyło się tragicznie życie tego znanego muzyka, że urodził się i zmarł w naszym Chorzowie a całe dorosłe życie spędził w innym górnośląskim mieście.

Kilka lat później jako administrator chorzowskiej strony RAŚ zaangażowa- łem się w zbieranie głosów poparcia dla upamiętnienia Mirosława Breguły. Zor- ganizowaliśmy specjalny adres mailowy, na który można było przesyłać maile wspierające inicjatywę drogą elektro- niczną. Nigdy wcześniej ani później nie miałem tak zapełnionej skrzynki pocz- towej. E-maile przesyłali fani zespołu

Universe z całego świata: Kanada, Stany Zjednoczone, Niemcy czy tak egzotycz- ne kraje jak Kazachstan.

Po raz kolejny nam się udało. Przy wsparciu Urzędu Miasta, ofiarodawców i niezliczonej ilości fanów akcja docze- kała się szczęśliwego finału. Mirosław Breguła ma swój pomnik w Chorzowie, z którego pochodził i w którym miesz- kał i zmarł.

Jerzy Cnota urodzony w Jastrzębiu, jednak podobnie jak Ryszard Ridel, całe dorosłe życie był związany z miastem innym niż te, w którym się urodził. Cho- rzów – tutaj mieszkał i z naszym mia- stem był związany i kojarzony.

Mnie w pamięci utkwiła jego rola w „ Grzesznym żywocie Franciszka Buły” . Film grany na Ślōnsku, o Ślōnsku i po Ślōnsku. Moja wielka satysfakcja, że bez problemu mogłem zrozumieć co godajōm, a nie wszyscy mogli. Niektó- rzy mogli rozumieć ale nie chcieli lub rozumieli ale się wstydzili. Pamiętam wersję tego filmu z napisami po polsku i uśmiech, który wywoływały polskie tłumaczenia naszych ausdruków. Do dzisiaj mam wielki szacunek dla od- ważnych, którzy decydują się kręcić filmy i dla aktorów którzy grają w ję- zyku mojego serca.

To właśnie po śląsku rozmawiałem w domu z dziadkami i rodzicami. To właśnie twórczość naszych „chorzow- skich” artystów najbardziej mnie ra- duje. Ryszarda Riedla w „Pozłacanym warkoczu” w „Giździe” Mirosława Bre- guły i w innych jego piosenkach śpie- wanych po ślōnsku. A także w roli Je- rzego Cnoty we Franciszku Bule czy też w „Perle w koronie”. Grane prosto, naturalnie ale jakże prawdziwie. Wszy- scy z mojego pokolenia zapamiętamy szlager śpiewany w filmie o Francku Bule „my som elwry z Górnego Ślą- ska…”

Jako koło chorzowskie RAŚ zwróci- liśmy się do Prezydenta naszego miasta z następującym wnioskiem:

Chorzowskie koło Ruchu Autonomii Śląska zwraca się do Pana Prezydenta Chorzowa z wnioskiem o uhonorowanie aktora Jerzego Cnotę. Zmarły niedawno artysta dał się poznać jako aktor uni- wersalny wcielając się zarówno w role poważne jak i komediowe. Urodzony w Jastrzębiu Zdroju większość życia związany był z Chorzowem. Był absol- wentem hajduckiego liceum ogólno- kształcącego. Często występował posłu- gując się mową śląską, grając w filmach o naszym Górnym Śląsku. Zapamiętamy go na pewno z ról w takich filmach jak

„Perła w Koronie” Kazimierza Kutza, „Ja- nosik” czy „ Podróż za jeden uśmiech”.

W 2009 otrzymał odznaczenie Prezy- denta miasta Chorzowa w dziedzinie kultury.

Proponujemy nazwanie imieniem Jerzego Cnoty placu przed Ratuszem Hajduckim. Obecnie plac ten nosi imię Ludwika Waryńskiego.

Liczymy na to, że władze miasta przy- chylą się do naszej propozycji.

Mural Jerzego Cnoty w Chorzowie przy ulicy Wolności.

Tomasz Szczyrba

Wydawca:

Ruch Autonomii Śląska ul. ks. Norberta Bończyka 9/4

40-209 Katowice Redaktor naczelna:

Monika Kassner Zastępca redaktor naczelnej:

Jacek Tomaszewski

Opracowanie tekstów w ślōnskij gŏdce:

Rafał Adamus Kontakt z redakcją:

redakcja@jaskolkaslaska.eu www.jaskolkaslaska.eu

tel. 516 056 396

Skład:

Graphen – Usługi DTP Druk:

Polska Press Sp. z o.o., Oddział Poligrafia, Drukarnia w Sosnowcu

Nakład:

25.000 egz.

Aleksander Uszok RAŚ, Radny miasta Katowice

2 grudzień 2016 www.jaskolkaslaska.eu

(3)

AKTUALNOŚCI

Wiadomo z góry

W Zabrzu zagrali na własnym pogrzebie

Jerzy Gorzelik

Dnia 9 września 1967 roku Zabrze odwiedził Charles de Gaulle. Wizyta prezydenta Francji znalazłaby pewnie swe miejsce na rzadko wertowanych kartach historii, jak wiele podobnych wydarzeń, gdyby nie słowa z upodo- baniem cytowane przez PRL-owskie media. Chcąc usatysfakcjonować go- spodarzy, a zapewne także podkre- ślić dystans wobec wspólnego wroga, de Gaulle nazwał Zabrze „najbardziej śląskim ze śląskich miast”, a co za tym idzie „najbardziej polskim z polskich”.

Od wizyty francuskiego przywódcy minęło prawie pół wieku. Jego słowa zdążyły po wielokroć nabrać grotesko- wego wymiaru wobec masowych wyjaz- dów zabrzan do Republiki Federalnej Niemiec w ramach tzw. akcji łączenia rodzin i późniejszych fal migracji. Nie przeszkadza to kolejnym politykom, tym razem z Warszawy, nie z Paryża, powtarzać zużytą myśl de Gaulle’a ubra- ną w napuszone formuły. Stolica Polski wydaje się mentalnie równie odległa od górnośląskich realiów co stolica Francji.

Swoistym powrotem do socjalistycz- nej przeszłości stała się ostatnia gospo- darska wizyta Andrzeja Dudy, który swą prezydencką obecnością zaszczycił Piekary Śląskie i Zabrze. Mimo upły- wu czasu i ponoć dobrej zmiany, z ust głowy państwa popłynęły znane od lat

frazesy o polskości Śląska, jego zna- czeniu dla Rzeczypospolitej, i oczywi- ście o etosie pracy, który powinien być wzorem dla współobywateli. Na szlaku prezydenckiej pielgrzymki znalazły się piekarski Kopiec Wyzwolenia i zabrski Pomnik Powstańców Śląskich – symbo- le odpowiednio sanacyjnej i komuni- stycznej polityki historycznej. Żal było patrzeć jak Andrzej Duda, człowiek wszak kształcony, podrygiwał niczym kukiełka w spektaklu według odku- rzonego scenariusza, napisanego przez Michała Grażyńskiego i Władysława Gomułkę.

O ile jednak przybyszowi z Krakowa można by wybaczyć ową śmieszność, wynikającą z braku wyczucia górnoślą- skich spraw, o tyle w przypadku wtó- rujących mu miejscowych posłów PiS

trudno znaleźć okoliczności łagodzą- ce. Gorliwość, z jaką w sposób twór- czy starali się rozwijać banalne myśli, włożone w prezydenckie usta przez propagandzistów z przeszłości słusz- nie minionej, zaprowadziła ich na in- telektualne manowce, z których trud- no będzie powrócić. Wypowiedziane z tryumfem przez jednego z parlamen- tarzystów słowa, że „Ślązacy są taki- mi samymi Polakami jak mieszkańcy innych regionów Polski”, zabrzmiały niczym meldunek z dobrze wykona- nego zadania. Złożony w imieniu po- koleń sanacyjnych i komunistycznych aparatczyków, którzy konsekwentnie dążyli do zacierania różnorodności i śląskiej specyfiki.

Czasy sprzyjają aktywizacji po- kładów służalczości, której w naszej

górnośląskiej wspólnocie – przyznać trzeba to z przykrością – nigdy nie brakowało. Władzom centralnym nadskakują ci, którym przez lata we- szło to w krew, i ci, po których by- śmy się tego nie spodziewali. To waż- na lekcja. Jasno pokazuje, że główna przeszkoda w realizacji naszych am- bicji leży nie w Warszawie, lecz tu, na Górnym Śląsku. Symboliczny wymiar zyskało powitanie Andrzeja Dudy przez orkiestrę KWK „Makoszowy”

– kopalni, którą wbrew obietnicom obozu „dobrej zmiany”, rząd skazu- je na likwidację. Wierzę jednak, że w Górnoślązakach trwa proces oby- watelskiego przebudzenia. I, że nie będziemy na własnym pogrzebie śpie- wać pochwalnych hymnów na cześć naszych grabarzy.

Śląskie sprawy

Zmiany w ustawie o zgromadzeniach.

Marsz Autonomii zagrożony?

Jacek Tomaszewski

„Opiniowany projekt ma wszelkie cechy prawa stanu wyjątkowego”

– grzmi Sąd Najwyższy.

Czy to koniec Marszu Autonomii? PiS zmienia ustawę o zgromadzeniach pu- blicznych. Nowa ustawa daje pierw- szeństwo władzy, kościołowi i związ- kom wyznaniowym.

Ustawa jest już w Senacie, choć poselski projekt został oficjalnie ogłoszony zale- dwie trzy tygodnie temu. Pierwszy druk sejmowy z projektem zmian nosi datę 15 listopada br. To ekspresowe procedo- wanie jest jednym z pierwszych zarzu- tów wysuwanych pod adresem projektu ustawy przez instytucje i organizacje opiniujące planowane zmiany.

Władza centralna uprzywilejowana Jedną z proponowanych zmian w usta- wie jest dopisanie do niej rozdziału pt. „Postępowanie w sprawach zgro-

madzeń organizowanych cyklicznie”.

Wystarczy takie wydarzenie zareje- strować raz, u przedstawiciela rządu w regionie, czyli u wojewody. Należy zarezerwować określony czas i miej- sce na trzy lata, z możliwością prze- dłużenia.

Co to oznacza w praktyce? Odtąd nikt inny w tym czasie i miejscu nie mógłby zarejestrować wydarzenia. Ale to nie je- dyne zagrożenie. Według projektu usta- wy rząd mógłby zablokować dowolną demonstrację, zgłaszając swoją w tym samym miejscu.

W każdej więc chwili władza central- na może zorganizować swoje wydarzenie w dniu i w miejscu Marszu Autonomii.

Rzecznik Praw Obywatelskich i Sąd Najwyższy krytycznie o projekcie

W sprawie interweniował już Rzecz- nik Praw Obywatelskich, Adam Bodnar.

W opinii przesłanej marszałkowi Sejmu Markowi Kuchcińskiemu przypomina, że wolność zgromadzeń jest podstawo- wym sposobem uczestniczenia jedno- stek w życiu publicznym i niezbędnym warunkiem demokracji.

„Ustawodawca ma obowiązek stwo- rzenia takiego prawa, które chronić będzie przed instrumentalnym ograni-

czaniem przez władzę publiczną moż- liwości organizowania i uczestniczenia w zgromadzeniach publicznych” – pisze Adam Bodnar.

„Opiniowany projekt jako całość jest projektem antykonstytucyjnym” – oce-

nia sędzia Sądu Najwyższego Małgorza- ta Gersdorf. Wśród przepisów, które jej zdaniem będą naruszone, jest konstytu- cyjna gwarancja wolności zgromadzeń.

Nie pomógł apel 147 organizacji po- zarządowych, które zgłosiły swoje uwa-

gi do proponowanych zmian. Nie po- mógł też apel Komisarza Praw Człowieka Rady Europy Nilsa Muižnieksa i Micha- ela Georgea Linksa, szefa Biura Instytu- cji Demokratycznych i Praw Człowieka (ODIHR). Nie pomogły opinie Rzecznika Praw Obywatelskich i Sądu Najwyższego o niekonstytucyjności ustawy.

Senatorowie PiS zarekomendowali Se- natowi przyjęcie ustawy bez poprawek, tak by nie musiała już wracać do Sejmu, tylko powędrowała od razu do podpisu prezydenta i weszła w życie przed 13 grudnia (ustawa nie ma vacatio legis, wchodzi w życie z dniem ogłoszenia z mocą wsteczną – jak dekret o stanie wojennym z 1981 r.)

Pójdziemy i tak

– Wolność zgromadzeń to jedno z podstawowych praw obywatelskich.

Jeśli ktoś próbowałby nas go pozbawić, pójdziemy i tak – mówi przewodniczący RAŚ, Jerzy Gorzelik. – Jak zwykle w ra- dosnej atmosferze – dodaje.

Jego zdaniem obecna władza, mimo swych autorytarnych zapędów nie po- sunie się jednak tak daleko. – To by- łoby świadectwem politycznego zacie- trzewienia. A to kończy się źle. Przede wszystkim dla zacietrzewionych – uważa Gorzelik.

– Wolność zgromadzeń to jedno z podstawowych praw obywatelskich. Jeśli ktoś próbowałby nas go pozbawić, pójdziemy i tak – mówi przewodniczący RAŚ, Jerzy Gorzelik.

Kris Duda

3

www.jaskolkaslaska.eu grudzień 2016

(4)

AKTUALNOŚCI

Jaskółka Śląska

Śląskie sprawy

Ślązacy jadą do Strasburga

Jacek Tomaszewski

Wniosek dotyczący niesprawiedli- wego potraktowania sprawy przed polskimi sądami oczywiście uzu- pełnimy także pokazaniem tła, czyli obecnej sytuacji Ślązaków w Polsce, m.in. o odrzucenie obywatelskiego projektu uznania Ślązaków za mniej- szość etniczną.

Stowarzyszenie Osób Narodowości Ślą- skiej po pięciu latach istnienia na tere- nie Polski, decyzją Sądu Najwyższego zostało zmuszone do zakończenia swo- jej działalności. Co dalej? O tym roz- mawiamy z założycielem stowarzysze- nia – Pejtrem Długoszem.

Jacek Tomaszewski: Na jakiej etapie jest teraz SONŚ?

– SONŚ jest po ostatnim kroku praw- nym w Polsce, czyli oddaleniu naszej skargi kasacyjnej przez Sąd Najwyższy.

Przy okazji przypomnę, że nasz bata- lia sądowa trwa już w Polsce piąty rok, od pierwszej udanej rejestracji, przez

podważenie jej przez Sąd Najwyższy, po nasze ponowne skargi na tą decyzję.

Stowarzyszenie zostało już zlikwido- wane czy można dalej zostać człon- kiem?

– W tej chwili likwidatorzy przeprowa- dzają czynności mające na celu realiza- cję postanowień sądu, czyli formalną likwidację Stowarzyszenia, bo mimo iż się nie zgadzamy z decyzjami sądów, to je oczywiście jako Ślązacy uszanujemy.

W związku z powyższym nie można też zostać już członkiem SONŚ.

Kiedy planowany jest wniosek do Try- bunału Praw Człowieka w Strasbo- urgu?

Wniosek do Trybunału Praw człowie- ka zostanie złożony na przełomie roku.

Mamy co prawda na to sześć miesię- cy, ale chcemy to zrobić jak najszyb- ciej. Byliśmy już przygotowani na taką ewentualność. W tej chwili kancelaria prawna, która nas reprezentuje jeszcze uwzględnia ostatnie uzasadnienie Sądu Najwyższego i wniosek wkrótce trafi do Strassburga

Co jest głównym celem w walce na are- nie europejskiej?

Weryfikacja niekorzystnych decyzji wy- danych w polskich sądach jak i przy oka- zji zwrócenie problemu na dyskrymina- cję Ślązaków w polskim prawodawstwie.

Nasz wniosek dotyczący niesprawie- dliwego potraktowania sprawy przed polskimi sądami oczywiście uzupełni- my także pokazaniem tła, czyli obecnej sytuacji Ślązaków w Polsce. Mam tu na myśli m.in. odrzucenie obywatelskiego projektu uznania Ślązaków za mniej- szość etniczną.

Jakie są szanse na pozytywne załatwie- nie sprawy?

Jesteśmy przekonani, że spore. Pra- wo stoi po naszej stronie. Wystarczy przeczytać uzasadnienie Trybunału do sprawy ZLNŚ sprzed kilkunastu lat.

Trybunał wtedy zgodził się, że Polska ma prawo nie rejestrować ZLNŚ tylko z jednego powodu: chronienia swojego systemu wyborczego. Dzisiaj ta prze- słanka w polskim prawie nie istnieje, więc nie ma przeszkód aby organizacje taka jak nasza mogły legalnie działać, a Trybunał już w swoim uzasadnieniu sprzed lat zauważał odrębność etnicz- ną Ślązaków.

Co z dawnymi członkami SONŚ? Jak dalej można wspierać działania sto- warzyszenia?

Część członków SONŚ założyła własne małe stowarzyszenia do realizacji lo- kalnych celów, my natomiast sugero- waliśmy osobom chętnym do dalszego działania przejście do Pro Loqueli Sile- siana, czyli stowarzyszenia zajmującego

się promocją języka śląskiego. Uważam, że w tej chwili warto spróbować stwo- rzyć dwie mocne struktury śląskie. Jed- ną stricte kulturalno-etniczną, skupio- ną właśnie wokół PLS, a drugą dbającą o reprezentację polityczną.

Jako SONŚ podpisaliśmy umo- wę z PLS, gdzie przekazaliśmy nasze otwarte projekty pod skrzydła tej or- ganizacji, takie jak Śląskie Odznaki Krajoznawcze.

Część naszych członków zapisała się już do organizacji, a nawet weszła do jej

władz. Logo SONŚ zostało także symbo- licznie wpisane w logo PLS, aby pokazać ciągłość idei i działań. Nadal też będzie się ukazywał Canon Silesiae, czyli śląska seria literacka, na którym zostanie za- chowane logo SONŚ. Dodam także, że również inna organizacja językowa, jaką jest DANGA, także rozważa możliwość połączenia z PLS. Myślę, że takie skonso- lidowanie sił przed niełatwym okresem, jaki czeka aktywnych Ślązaków w naj- bliższych latach, jest najsensowniejszym rozwiązaniem.

W Trybunale Praw Człowieka będziemy się domagać weryfikacji niekorzystnych decyzji wydanych w polskich sądach jak i przy okazji zwrócenia problemu na dyskryminację Ślązaków w polskim prawodawstwie.

Zabytki industrialne

Pogórnicze zabytki w drodze do prestiżowej listy UNESCO

Bożena Ferdyn-Janik

Śląskie zabytki pogórnicze w Tarnow- skich Górach mają dużą szansę znaleźć się na listach światowego dziedzictwa UNESCO.

7 listopada dwanaście instytucji pod- pisało porozumienie o współpracy na rzecz „Kopalni srebra i cynku wraz z systemem gospodarowania wodami podziemnymi w Tarnowskich Górach”.

Wniosek z takim tytułem jest zgłoszony do wpisu na Listę Światowego Dziedzic- twa UNESCO. Obejmuje aż 28 obiektów, naziemnych i podziemnych.

Porozumienie o współpracy stanowi podstawę do stworzenia Komitetu Ste- rującego, który będzie koordynował za- rządzanie bogatym dziedzictwem Tar- nowskich Gór.

– Wpis „Kopalni ołowiu, srebra, cynku wraz z systemem gospodarowania wo- dami podziemnymi w Tarnowskich Gó- rach” na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO byłby pierwszym w wojewódz- twie śląskim. Jeżeli całe przedsięwzięcie, notabene bardzo pracochłonne i czaso- chłonne, możliwe dzięki pomysłom i za- angażowaniu wielu ludzi, zakończy się

szczęśliwym finałem, to będzie to ogrom- ny prestiż dla naszego regionu. Prestiż, zobowiązanie i wielka odpowiedzialność – mówi dr Henryk Mercik, Członek Za- rządu Województwa Śląskiego, podkre- ślając, że porozumienie zostało podpisa- ne zgodnie przez kilkanaście instytucji.

– Przemysłowe dziedzictwo wyróżnia nasz region w Polsce i w Europie. Cieszę się, że dla tego dobra, dla tej sprawy dzia-

łamy wszyscy wspólnie. To budujące do- świadczenie – akcentuje Henryk Mercik.

Sygnatariuszami porozumienia są:

Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego, Starostwo Powiatowe w Tar- nowskich Górach, Miasto Tarnowskie Góry, Miasto Bytom, Gmina Zbrosławice, Stowarzyszenie Miłośników Ziemi Tar- nogórskiej, Nadleśnictwo Brynek, Przed- siębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji Sp.

z o.o. w Tarnowskich Górach, Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu, Re- gionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Katowicach, Muzeum Górnictwa Wę- glowego w Zabrzu i Śląski Wojewódzki Konserwator Zabytków w Katowicach.

Starania o pierwszy górnośląski wpis na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO trwają od ośmiu lat. Obszerną niezbędną dokumentację, wniosek oraz plan zarzą- dzania na zlecenie Narodowego Instytutu Dziedzictwa, przygotowało prężnie dzia- łające Stowarzyszenie Miłośników Ziemi Tarnogórskiej, które wzorcowo angażuje się w zabezpieczanie i upowszechnianie zabytków powiatu tarnogórskiego.

Wniosek obejmuje obiekty pogórnicze, zlokalizowane na terenie Tarnowskich Gór, Bytomia i Zbrosławic. Poza Zabyt- kową Kopalnią Srebra, Głęboką Sztol- nią Fryderyk wraz ze Sztolnią Czarnego Pstrąga, są w nim ujęte także m.in. Hałda Popłuczkową, łąki pogórnicze oraz Park Miejski w Tarnowskich Górach – udany przykład rewitalizacji terenów poprze- mysłowych, Rezerwat Segiet na pogra- niczu Bytomia i Tarnowskich Gór oraz Srebrna Góra.

Wszystkie obiekty mają związek z gór- nictwem ołowiu, srebra i cynku, a także

systemem zagospodarowania wodami podziemnymi w Tarnowskich Górach.

Jeżeli przedsięwzięcie wpisania na li- stę UNESCO się powiedzie, to będą to pierwsze obiekty z naszego wojewódz- twa wpisane na tę ważną i prestiżową listę. Dotąd jest na niej tylko czternaście zabytków polskich: Stare Miasto w Kra- kowie, Królewskie Kopalnie Soli w Wie- liczce i Bochni, Auschwitz-Birkenau.

Niemiecki nazistowski obóz koncen- tracyjny i zagłady (1940-1945), Puszcza Białowieska, Stare Miasto w Warsza- wie, Stare Miasto w Zamościu, Śre- dniowieczny zespół miejski Torunia, Zamek krzyżacki w Malborku, Kalwaria Zebrzydowska: manierystyczny zespół architektoniczny i krajobrazowy oraz park pielgrzymkowy, Kościoły Pokoju w Jaworze i Świdnicy, Drewniane ko- ścioły południowej Małopolski Bina- rowa, Blizne, Dębno, Haczów, Lipnica Murowana, Sękowa, Park Mużakowski, Hala Stulecia we Wrocławiu, Drewniane cerkwie w polskim i ukraińskim regio- nie Karpat.

Decyzji o wpisie tarnogórskich zabyt- ków możemy się spodziewać w lipcu 2017 podczas posiedzenia Komitetu Światowe- go Dziedzictwa UNESCO w Krakowie.

– Przemysłowe dziedzictwo wyróżnia nasz region w Polsce i w Europie. Cieszę się, że dla tego dobra, dla tej sprawy działamy wszyscy wspólnie. To budujące doświadczenie – mówi Henryk Mercik.

Tomasz Żak, Urząd Marszałkowsk

4 grudzień 2016 www.jaskolkaslaska.eu

(5)

INFORMACJE RAŚ

Informator

Władze Ruchu Autonomii Śląska

Zarząd: przewodniczący Jerzy Gorzelik, Henryk Mercik (I wiceprzewodniczący), Monika Kassner (II wiceprzewodnicząca), Rafał Adamus (skarbnik), Natalia Pińkowska (sekretarz), Janusz Wita, Waldemar Murek, Roman Kubica, Dariusz Krajan.

Rada Naczelna to członkowie Zarządu oraz wybrani na Kongresie: Rafał Hor- nik, Marek Gołosz, Marek Nowara, Janusz Dubiel, Roman Pająk, Tomasz Jarecki, Anna Nakonieczna, Marek Zogornik, Ewa Szczodra, Marek Polok, Marek Bromboszcz, Mariusz Wons, Krzysztof Szulc.

Komisja Rewizyjna: Marcin Bartosz, Mateusz Dziuba, Jan Fiałkowski, Szymon Kozioł, Jan Migas, Karol Sikora

Sąd Koleżeński: Dawid Biały, Aleksandra Daniel, Adam Goleczko, Adam Lehnort, Maksymilian Michałek, Tomasz Świdergał, Piotr Wybraniec

Koło RAŚ Bieruń – Lędziny e-mail: sbl@autonomia.pl Przewodniczący:

Marek Bromboszcz, tel. 605 690 365 Koło RAŚ Bytom e-mail: bytom@autonomia.pl Przewodniczący: Jacek Laburda tel. 603-201-080,

Osoba kontaktowa: Tomasz Jarecki, tel. 730 905 200

Koło RAŚ Chełm Śląski e-mail: chelm@autonomia.pl Przewodniczący: Aleksander Kiszka tel. 606 932 834

Koło RAŚ Chorzów e-mail: chorzow@autonomia.pl Przewodniczący: Michał Kiołbasa tel. 695 391 262

Koło RAŚ Gliwice e-mail: gliwice@autonomia.pl Przewodniczący: Ingemar Klos tel. 694 742 577

Koło RAŚ Katowice e-mail: katowice@autonomia.pl Przewodniczący: Marek Nowara tel. 602 335 420

Koło RAŚ Katowice Południe e-mail: katowice.poludnie@autonomia.pl Przewodniczący: Jacek Tomaszewski tel. 515 131 481

Koło RAŚ Kobiór e-mail: kobior@autonomia.pl Przewodniczący: Piotr Kłakus tel. 604 526 733

Koło RAŚ Lyski e-mail: lyski@autonomia.pl Przewodniczący: Grzegorz Gryt Zasięg: Lyski, Gaszowice, Jejkowice Koło RAŚ Mikołów e-mail: mikolow@autonomia.pl Przewodniczący:Marek Gołosz, tel. 535 270 810

Koło RAŚ Mysłowice e-mail: myslowice@autonomia.pl Przewodniczący: Leon Kubica, tel. 505 339 696

Koło RAŚ Region Opolski e-mail: ras@rasopole.org Przewodniczący: Marek J. Czaja, tel. 693 567 733

Koło RAŚ Piekary Śląskie e-mail: piekary@autonomia.pl Przewodniczący: Dariusz Krajan tel. 791-222-579

Koło RAŚ Pszczyna e-mail: pszczyna@autonomia.pl Przewodniczący: Roman Pająk, tel. 601 886 455

Zasięg: powiat pszczyński Koło RAŚ Radzionków e-mail: radzionkow@autonomia.pl Wiceprzewodniczący: Piotr Flach tel. 607 850 244

Koło RAŚ Ruda Śląska e-mail: ruda@autonomia.pl Przewodniczący: Roman Kubica tel. 607 336 844

Koło RAŚ Rybnik e-mail: rybnik@autonomia.pl Przewodniczący:

Marcin Bartosz tel. 508 714 235 Osoba kontaktowa:

Marcin Bartosz, tel. 508 714 235

Koło RAŚ Siemianowice Śląskie e-mail: siemianowice@autonomia.pl Przewodniczący:

Radosław Marczyński tel. 693 235 879

Koło RAŚ Śląsk Cieszyński slaskcieszynski@autonomia.pl Przewodniczący: Grzegorz Szczepański tel. 781 779 882

Koło RAŚ Świerklany e-mail: swierklany@autonomia.pl Przewodniczący: Krzysztof Swaczyna tel. 502 147 984

Koło RAŚ Świętochłowice e-mail: swietochlowice@autonomia.pl Przewodnicząca: Monika Kassner tel. 516 056 396

Koło RAŚ Tarnowskie Góry e-mail: boino@centrum.cz Osoba kontaktowa: Roman Boino, tel. 605 062 700

Koło RAŚ Tychy e-mail: tychy@autonomia.pl Przewodniczący: Jerzy Szymonek, tel. 508 597 837

Koło RAŚ Wodzisław/Żory e-mail: wodzislaw@autonomia.pl Przewodniczący: Dawid Prochasek Koło RAŚ Zabrze

e-mail: zabrze@autonomia.pl Przewodniczący: Andrzej Garus tel. 502 589 621,

Szczegóły na naszej stronie:

http://autonomia.pl

Osoba odpowiedzialna za prenumeratę:

Marek Nowara, tel. 602 335 420

konto: 19 1750 0012 0000 0000 2843 0752

Zebrania Kół RAŚ

Koło RAŚ Chorzów I ul. Powstańców 70/3, wtorki 17:00 – 18.00 Koło RAŚ Katowice ul. Mariacka 37/3A wtorki 16.00-18.00 Koło RAŚ Mikołów drugi poniedziałek miesiąca

w Łaziskach Średnich, ul. Wyszyńskiego 8 (II piętro, p. 24) w godz. 18.00-19.00 Zasięg: powiat mikołowski.

Koło RAŚ Mysłowice ul. Mikołowska 4a wtorki 18.00-19.00 Koło RAŚ Pszczyna Plac Targowy 5

pierwsza środa miesiąca 18.00 Koło RAŚ Ruda Śląska Ruda Śląska, Nowy Bytom ul. Markowej 22/26 I piętro wtorki 17.00-18.00 Koło RAŚ Rybnik

Rybnik-Chwałowice, ul. 1 Maja 104 Restauracja Birreria, godzina 18.00, trzeci czwartek miesiąca, tel. 508 714 235 Koło RAŚ Zabrze

COP, ul. Brodzińskiego 4, każdy II wtorek miesiąca od 18-19

5

www.jaskolkaslaska.eu grudzień 2016

(6)

Z HISTORII REGIONU

Historia

Guido to nie tylko nazwa przystanku w Zabrzu

Jan Kołodziej

19 grudnia mija dokładnie sto lat od śmierci człowieka, o którym polskie encyklopedie informują dość wstrze- mięźliwie: Guido Henckel von Don- nersmarck (1830-1916), baron i hrabia cesarstwa, potem pruski książę, tytu- larny pan Tarnowskich Gór, magnat przemysłowy, 13-ty wolny pan stano- wy Bytomia.

Ich zagraniczne odpowiedniki są już zdecydowanie bardziej hojne w infor- macje z tej przyczyny, że nie są spętane kanonami „polskiej polityki historycznej”.

A ślady tego księcia znajdziemy w całej Europie, a już na jego rodzinnym prze- cież Śląsku w szczególności.

Urodził się 10 sierpnia 1830 we Wro- cławiu, jako syn Karola Łazarza i Julii von Bohlen. Rodzice, posyłając go do renomowanych szkół Europy zachodniej dbali o należyte przygotowanie swego spadkobiercy. Już w młodym wieku po- znawał najlepsze wzorce metod zarządza- nia i nawiązywał kontakty z finansistami we Francji i Belgii.

Dość wcześnie, bo w wieku 18 lat prze- jął już ojcowski majątek. A ten był spo- ry, obejmujący Zabrze, Królewską Hutę, Świętochłowice, Stolarzowice, Stare Tar- nowice i funkcjonujące w nich zakłady:

huta „Donnersmarck” w Zabrzu, huta

„Bethlen-Falva” i kopalnia „Deutschland”

w Świętochłowicach, kopalnia „Śląsk”

w Chropaczowie, huta cynku „Guidotto”

i kopalnia „Donnersmarck” w Chwało- wicach, czy też kopalnie „Karsten-Cen- trum” w Bytomiu i „Andaluzja” w Pie- karach. Na majątku ciążyły jednak długi hipoteczne. Wtedy Guido pożyczył pie- niądze od swoich znajomych finansistów, w całości inwestując je w przemysł na

swoich ziemiach. W roku 1853 w Lipi- nach umiejscowił siedzibę pierwszej z za- łożonych na Śląsku spółki akcyjnej, którą nazwał „Śląskie Kopalnie i Cynkownie”.

Oprócz kopalń „Karsten Centrum”

i „Andaluzja” spółka obejmowała tak- że kopalnie rud cynku „Matylda”, „Ce- cylia” i „Szarlej”, oraz kochłowicka huta cynku „Thurzo”. Jako człowiek niezwykle przedsiębiorczy ciągle poszukiwał no- wych możliwości rozwoju. Stąd inwe- stycje w szwedzkie kopalnie rud żelaza i w hutę „Kraft” w Dąbiu koło Szczecina.

Ruda nie musiała być odtąd transporto- waną aż na Śląsk. W tym samym Dą- biu oraz w okolicach Kalet wybudował celulozownie i papiernie, a inwestował również w Karyntii, na Morawach, na Sardynii, we Francji, w Zagłębiu Ruhry i w Królestwie Polskim. Prowadząc tak rozległe interesy wybudował rezydencje w Paryżu, w Rottach-Egern, w Berlinie i w Reptach. Jednak najokazalszą wybu- dował w roku 1876 w Świerklańcu, de- dykując ją swojej żonie Blance de Paiva.

Pewnie powierzenie realizacji tego dzieła nadwornemu architektowi Napoleona III, projektantowi Luwru Ferdynandowi Le- fuel zaowocowało tym, że pałac ten zyskał miano „małego Wersalu”. W pałacowym parku, urządzanym przez Petera Josepha Lenne stanęły rzeźby Theodora Kalidego i Emmanuela Fremieta. Co istotne – przy urządzaniu całego kompleksu polecił za-

chowanie starego, piastowskiego zamku.

Guido pokrył też większość kosztów bu- dowy m.in. kościołów w Reptach, Wie- szowej, Mikulczycach, Kamieniu, Tarno- wicach Starych, Świerklańcu, Zaborzu i w samych Tarnowskich Górach.

Sprawnie zarządzany majątek przyno- sił spore zyski, rzutując na jakość życia mieszkańców Śląska. Siłą rzeczy Guido stał się też bardzo wpływowym polity- kiem. Po wojnie francusko-pruskiej zo- stał nawet gubernatorem Metzu, zasia- dał w Śląskim Sejmie Prowincjonalnym, w Radzie Państwa oraz w Pruskiej Izbie Panów. Za znaczące dokonania odznaczo- no go najwyższym z pruskich odznaczeń, czyli Orderem Orła Czarnego. 18 stycznia 1901 otrzymał dziedziczny tytuł księcia (Fürst von Donnersmarck), dzięki cze- mu jego status stał się równym statusowi książąt pszczyńskich. Zaproponowano mu nawet objęcie teki pruskiego ministra skarbu – odmówił, obawiając się zbytniego oddalenia od swoich śląskich posiadłości i interesów. W świerklanieckiej posiadło- ści Guida odwiedzał nawet sam Cesarz.

W Berlinie książę założył fundację

„Fürst Donnersmarck-Stiftung” (ofiaru- jąc na ten cel 2,5 miliona marek), służącą wsparciu edukacji swoich urzędników, pracowników i ich dzieci (naziści po roku 1933 ograniczali działalność fundacji, ale ta działa po dzień dzisiejszy od zakończe- nia II wojny, prowadząc również szpitale

i ośrodki wypoczynkowo-rehabilitacyjne).

Druga żona Guida, Katarzyna Slepcov obdarzyła go dwoma synami, którym na- dano imiona Guidotto (1888-1959) oraz Kraft (1890-1977). Jego Książęca Mość Guido Georg Friedrich Erdmann Hein- rich Henckel von Donnersmarck zmarł 19 grudnia 1916 roku w Berlinie. Trum- nę z ciałem przewieziono do Świerklań- ca, gdzie została złożona w mauzoleum Donnersmarcków przy słynnym pałacu.

Druga połowa XIX wieku to czas gwał- townego rozwoju industrialnego Śląska, a Guido von Donnersmarck odegrał w tym procesie rolę wiodącą. Nieobca była mu działalność charytatywna, budował całe osiedla robotnicze, kościoły, szkoły i szpita- le. Trudno dziwić się temu, że po zetknię- ciu się z taką rzeczywistością przybysze zza wschodniej granicy Śląska nagle za- pałali chęcią budzenia „polskiego ducha”

w miejscowej ludności. Po II wojnie ma- jątek Donnersmarcków upaństwowiono, w tzw. latach przemian wiele jego byłych zakładów znowuż „prywatyzowano”. W ak- cie niesłychanego barbarzyństwa zburzono świerklaniecki pałac, jego reprezentacyj- ną bramę przeniesiono do chorzowskiego ZOO, by umieścić za nią wybieg dla małp.

Wyposażenie pałacu i innych siedzib nisz- czono lub rabowano, by śladów świetności Śląska zbyt wiele nie pozostało. Ale my wiemy, że Guido to nie tylko nazwa przy- stanku autobusowego w Zabrzu …

Domena publiczna

Guido Henckel von Donnersmarck (1830- 1916), baron i hrabia cesarstwa, potem pruski książę, tytularny pan Tarnowskich Gór, magnat przemysłowy, 13-ty wolny pan stanowy Bytomia

Ślązacy – od czasów najdawniejszych do współczesności

Oskar Johann Kellner, sławny agrochemik z Tułowic

Joanna Rostropowicz

13 maja 1851 r. w Tułowicach w powie- cie niemodlińskim urodził się świato- wej sławy agrochemik Oskar Johann Kellner. Jego ojciec Johann był kraw- cem. Oskar uczęszczał do Realgym- nasium (Gimnazjum Realne) w Nysie.

W latach 1870/71 brał udział w woj- nie francusko-pruskiej, maturę zdał w 1871 r. W latach 1872/1873 studio- wał nauki przyrodnicze na Uniwersy- tecie Wrocławskim, od wiosny 1873 r.

studiował w Lipsku.

Będąc jeszcze studentem, w 1874 r. opu- blikował swoją pierwszą pracę naukową na temat procesów chemicznych zacho- dzących w czasie kiełkowania grochu.

W następnym roku na tymże uniwersyte- cie uzyskał stopień doktora na podstawie dysertacji Über einige chemischen Vorgän- ge bei der Keimung von Pisum sativum (O niektórych procesach zachodzących pod- czas kiełkowania grochu). Praca powstała w Landwirtschaftliche Versuchsstation Möckern koło Lipska, z inspiracji kierow- nika tejże stacji, W. Knopa. Po uzyskaniu doktoratu Kellner został zatrudniony jako asystent w Tierphysiologisches Institut der Landwirtschaftsakademie (Instytut Fizjo- logii Zwierząt przy Akademii Rolniczej) w Prószkowie koło Opola. Tutaj powstały

liczne prace naukowe, które przyniosły mu sławę znakomitego agrochemika.

W Prószkowie pracował do 1876 r. , kiedy to uzyskał zatrudnienie jako asy- stent prof. Emila von Wolffa w Hohen- heim koło Stuttgartu, który wcześniej, od 1851 r., był kierownikiem pierwszej w Niemczech rolniczej stacji doświadczal- nej w Möckern. Tam Kellner opublikował 24 prace na temat procesów chemicznych przebiegających w roślinach i zwierzętach;

niektóre z nich napisał z prof. Wolffem.

W latach 1879-1880 wykazał, w oparciu o własne doświadczenia przeprowadzo- ne w żywieniu koni, że dla pracy mięśni niekonieczny jest pokarm zawierający związki azotowe, a białko wykorzysty- wane jest jedynie przy niedostatku wę- glowodanów. Tym samym obalił wcze- śniej przyjętą hipotezę, że jedynie białko jest źródłem energii dla mięśni. W ten sposób Kellner wykazał, że najlepszym miernikiem wartości pożywienia jest jego wartość energetyczna. Doszedł do tego wniosku trzy lata wcześniej, zanim Max Rubner sformułował swoje prawo o izo- dynamicznym działaniu pokarmu. Dzięki swoim eksperymentom, prezentowanym w licznych publikacjach i wystąpieniach publicznych Oskar Kellner zyskał nie- małą sławę. W roku 1880, mając zale- dwie 29 lat, otrzymał propozycję obję- cia stanowiska profesora agrochemii na uniwersytecie cesarskim w Tokio. Pracę

objął w 1881 r. Oprócz pracy dydaktycz- nej ze studentami, Kellner nieustannie prowadził badania naukowe. Interesowały go głównie problemy nawożenia gleby, zwłaszcza uprawy ryżu. Interesowały go również procesy towarzyszące tworzeniu się tkanki tłuszczowej u zwierząt. Wielkie znaczenie dla gospodarki Japonii miały wyniki badań Oskara Kellnera dotyczące hodowli i żywienia jedwabników. Kell- ner dowiódł, że organizmy te produkują tłuszcz z węglowodanów. Wyniki jego badań nad nawożeniem upraw ryżu oraz nad hodowlą i żywieniem jedwabników miały dla gospodarki japońskiej, wielkie, praktyczne znaczenie.

Oskar Kellner cieszył się wielkim sza- cunkiem Japończyków. Wiele sympa- tii przysporzył mu też fakt poślubienia Japonki (w 1887 r.) o imieniu Tomeno (1869–1957); miał z nią syna i córkę.

W 1892 r. Kellner wrócił do Niemiec;

w następnym roku objął stanowisko dy- rektora stacji doświadczalnej w Möckern.

Dobrze wyposażone laboratorium umoż- liwiało uczonemu intensywne badania nad zagadnieniem, które go nurtowało od pierwszych lat studiów – określenie wartości pokarmowej paszy. Zgłębiwszy badania w tym zakresie dokonane przez swojego poprzednika, Gustava Kühna, w 1897 r. zbudował aparat respiracyjny dla krów. Wraz ze swoim wspaniale pra- cującym zespołem dokonał wielu waż-

nych ustaleń w dziedzinie agrochemii, stosowanych w praktyce do dziś w wielu krajach europejskich. Jego trwałym osią- gnięciem jest określenie wartości paszy na podstawie energii. Badał substancje pokarmowe – skrobię, celulozę, cukier, białka i tłuszcze – pod kątem przydat- ności w tworzeniu tłuszczu. Porównanie wartości substancji pokarmowych i paszy pod względem wartości odżywczej dla organizmu zwierzęcego było podstawą zdefiniowania pojęcia energii netto.

Wyniki swoich badań Kellner publi- kował w pismach fachowych, głównie w „Landwirtschaftliche Versuchstatio- nen” oraz w pokaźnym dziele, liczącym 640 stron Die Ernährung der landwirt- schaftlichen Nutztier (Żywienie zwierząt gospodarskich), wydanym w roku 1905.

Praca cieszyła się ogromnym powodze- niem, do 1912 r. ukazało się sześć wydań, a w następnych latach, do 1924 wyszły kolejne cztery. Ponadto wydał skróconą wersję tej pracy Grundzüge der Fütte- rungslehre (Podstawy nauki o żywieniu);

w okresie od 1907 do 1911 r. ukazały się cztery wydania. Książka Kellnera jest po- zycją podstawową w tej dziedzinie, dla- tego też, wzbogacana o wyniki nowych badań, jest stale wznawiana. Do 1984 r.

ukazało się kolejnych szesnaście wydań.

Oskar Johann Kellner w swoim śro- dowisku był znany jako człowiek nie- zwykle pracowity i wytrwały. Od swo-

ich współpracowników wymagał bardzo wiele, lecz i w stosunku do siebie był bardzo wymagający. Cenił rzetelną pra- cę i jej wysoki etos. Jeszcze długo po śmierci Kellnera w stacji doświadczalnej w Möckern postępowano według zasad mistrza, którego dewizą życiową było zdanie „wszystko jest możliwe, trzeba tylko chcieć”.

Oskar Johann Kellner był wprost zasy- pywany zaszczytami i dowodami uzna- nia. Przez wiele lat był prezesem Verband der Landwirtschaftlichen Versuchsstatio- nen (Związek Rolniczych Stacji Doświad- czalnych). Otrzymał tytuł Geheimer Sächsicher Hofrat (tajny radca saski).

Uniwersytet Wrocławski nadał mu tytuł doktora honoris causa w zakresie medy- cyny. Otrzymał Liebig-Medaille in Gold (Zloty Medal Liebiga). Był członkiem ho- norowym wielu towarzystw naukowych w kraju i za granicą. W 1953 r. w Stacji Doświadczalnej w Möckern utworzono Oskar-Kellner-Institut für Tierernährung (Instytut Żywienia Zwierząt im. Oskara Kellnera), jako Instytut Akademie der Landwirtschaftswissenschaften (Aka- demia Nauk Rolniczych). Rok później, o takiej samej nazwie instytut powoła- no do życia w Rostoku, wówczas NRD.

W instytutach tych myśl naukowa Oskara Kellnera z Tułowic była nadal rozwijana, żyje do dziś w systemie żywienia zwierząt.

Zmarł 22 września 1911 r. w Karlsruhe.

6 grudzień 2016 www.jaskolkaslaska.eu

(7)

REGIONALIZM

Wieści z Kaszub

Kaszëbsczi geszeft, czyli

plany Kaszubów na rok 2017

Artur Jablonsczi Kaszëbskô Jednota Grudzień na Kaszubach mija pod zna- kiem po dsumowań ważnych dla nas projektów oraz zapowiedzi kierunków działań na przyszłość, bo nie tylko na sam 2017 rok.

Radio Kaszëbë podsumowało konkurs Kaszëbsczi Idol 2016, skierowany do śpiewającej młodzieży. Zwycięzcą został Przemysław Bruhn, który perfekcyjnie wykonał finałową piosenkę w języku kaszubskim. W końcu taki jest cel – wciąż udowadniać, że znajomość język kaszubskiego może być przyczynkiem do życiowych sukcesów jego użytkow- ników. Oczywiście wiąże się z jego uży- waniem w przestrzeni publicznej.

To z kolei było w 2016 roku motywem przewodnim działań stowarzyszenia Kaszëbskô Jednota. W ciągu niespełna 11 miesięcy udało się wprowadzić ka- szubskojęzyczne zapowiedzi przystan- ków do autobusów MZK Wejherowo i ujednolicić kaszubskie nazwy przy- stanków na trasach obsługiwanych przez PKS Gdynia. Wiele restauracji, pensjo- natów i sklepów pozytywnie zareagowa- ło na propozycję kaszubskojęzycznego menu, nazw towarów, czy oferty dla co bardziej aktywnych Kaszubów przemie- rzających swój kraj turystycznie.

Ostatnim, mocnym akcentem grud- nia AD 2016 okazał się Kaszëbsczi Ge- szeft. Czy powinno się to pisać w cudzy-

słowie? Pewnie tak, jeśli myślimy o grze planszowej wydanej przez Kaszëbską Jednotã, a opartej o zasady popular- nego „Monopoly”. Ale można też prze- cież mówić o grudniowym Kaszëbsczim Geszefce bez cudzysłowia, jaki miał miejsce na odbywającym się co 3 lata Zjeździe Delegatów Zrzeszenia Kaszub- sko-Pomorskiego. Oj tak… Zrobiono tam polityczny biznes, czyli właśnie geszeft, jak się patrzy! Żeby nie oddać władzy, jaką ma nad tym stowarzysze- niem Platforma Obywatelska, a wręcz ją umocnić, zaangażowano Senatorów z PO (tych obecnych i byłych), Marszał- ka Województwa Pomorskiego z PO, liderów powiatowych PO, a nawet wi- ceszefa młodzieżówki PO w regionie.

Wygrała polityka, ale przegrał zdrowy rozsądek. Już teraz słychać bowiem gło- sy działaczy z terenu, którzy wsparli bezpartyjnego kandydata, że pogrąży to Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie, które nie powinno być przybudówką jakiejkolwiek partii, lecz reprezento- wać interesy naszej społeczności. Tym- czasem jestem przekonany o tym, że już podczas najbliższych wyborów sa- morządowych w 2018 roku sympatie członków ZKP podzielą się między PO i PiS, na czym społeczność kaszubska na pewno nie zyska.

Ponieważ życie nie znosi próżni, po- jawia się szansa na to, że wielu zaanga- żowanych w sprawę upodmiotowienia Kaszubów, przeleje swoją sympatię na Kaszëbską Jednotę, postrzeganą dotąd jako dość radykalną organizację, której członkowie deklarują narodowość ka- szubską i dążą do uznania Kaszubów za mniejszość etniczną. Coraz częściej

słychać ze strony KJ, że chce ona być także polityczną reprezentacją własnej społeczności i będzie chciała kaszub- skim wyborcom, a także wszystkim in- nym mieszkańców pomorskiego, stwo- rzyć alternatywę do polityków PO i PiS skupionych na wzajemnych waśniach.

Czas pokaże, co z tego będzie. Wszak od wyborów samorządowych dzieli nasz już kilkanaście miesięcy.

Póki co Kaszëbskô Jednota deklaruje, że 2017 rok w jej działaniach poświęcony będzie nawiązaniu międzynarodowych kontaktów z narodami słowiańskimi.

„Kaszubi wśród narodów słowiańskich”

to hasło nadchodzącego roku. Ze Ślą- zakami już udało się nawiązać dobre kontakty, ale przecież po sąsiedzku są Serbołużyczanie, czy Czesi, którzy nie raz w historii okazywali zainteresowanie

sprawami kaszubskimi. Stowarzyszenie zamierza oczywiście aktywnie uczestni- czyć w pracach European Free Allian- ce i już teraz zapowiada najazd Kaszu- bów na Katowice w związku z Walnym Zgromadzeniem EFA, które odbędzie się w stolicy Górnego Śląska na przełomie marca i kwietnia nadchodzącego roku.

Tej trzëmta sã Szlązôcë! Wszëtczégò bëlnégò na 2017 rok ë do ùzdrzeniô!

Śląskie sprawy

Śląski szowinizm

Marta Bainka

Niewielka sala wypełniona jest po brze- gi. Dla wielu osób zabrakło krzeseł.

Właśnie odbywa się spotkanie autor- skie z dziennikarką, wieloletnią kore- spondentką Polskiego Radia.

Gdy przychodzi czas na zadawanie py- tań jako jeden z pierwszych zgłasza się chłopak stojący pod ścianą. Na oko ma dwadzieścia parę lat. Pytanie zadaje wzo- rową polszczyzną, bez cienia obcego ak- centu. Pan nie jest Polakiem, prawda? – brzmi odpowiedź dziennikarki. Mój tata jest hindusem, ale ja całe życie spędziłem w Polsce. – chłopak nie jest ani trochę

zmieszany, choć cała sala bacznie mu się teraz przygląda. Zapewne przywykł do podobnych sytuacji.

W ciągu ostatnich miesięcy upewnili- śmy się co do tego, co wiadome było już znacznie wcześniej, ale może nie chciało do nas dotrzeć. Polska jest tylko dla Po- laków, a Polacy są biali. Kropka. Podkre- ślić trzy razy i zapamiętać. Byliśmy już świadkami pobicia turystek z Japonii oraz profesora Uniwersytetu Warszaw- skiego, który odważył się rozmawiać po niemiecku w warszawskim tramwaju. Za oba incydenty odpowiadają narodowcy, tak bardzo lubiani przez nowe, dobre władze. Jednak jak pokazuje przykład ze spotkania autorskiego, nie tylko wy- goleni na zero troglodyci w kapturach nie widzą miejsca na „inność” w słowie

„Polak”, mają z tym problem również polskie elity intelektualne. I chyba to boli najbardziej.

Nie widzą go także nasi przedstawi- ciele w Sejmie. 11 listopada miał miejsce protest przypominający o tym, że 140 tysięcy podpisów obywateli RP opowia- dających się za uznaniem ślązaków za mniejszość etniczną zostało wrzuconych przez parlamentarzystów do kosza.

Ale czy grupa nieuznająca cudzych tożsamości zasługuje na uznanie wła- snej?

Już sam skomplikowany podział na krzoki i pnioki wskazuje, że nie jesteśmy zbyt otwartą nacją. Bardzo rygorystycz- nie podchodzimy do tego kto ma pra- wo nazywać się Ślązakiem. Sama często słyszę Niby taka Ślonzoczka, a godać niy poradzi?. Prawda, niy poradzi. Ale czy to sprawia, że nie jestem Ślązaczką? A może jestem ślązaczką gorszego sortu? Czy to, że moja rodzina pochodzi ze Śląska, a ja urodziłam się tu i wychowałam nie wystarczy?

Najwidoczniej nie wystarczy. Ile razy słyszeliśmy śmiech, gdy ten czy inny po- tomek kresowiaków mówi, że czuje się Ślązakiem, bo na Śląsku się urodził i wy- chował. Jest stąd. Bo i kim innym miałby się czuć? Dlaczego oczekujemy od ludzi, że będą utożsamiać się z odwiedzanym dwa razy do roku miejscem narodzin swoich rodziców zamiast z tym, z którego sami się wywodzą? Czy możemy zabro- nić komuś utożsamiać się z miejscem swojego pochodzenia? Z miejscem, któ- re traktuje jako swoje i które pokochał?

Kultowe stało się stwierdzenie „tak sie niy godo” występujące w komentarzach pod niemalże każdym postem po śląsku.

Zamiast cieszyć się z tego, że inni coś dla zachowania naszej kultury i Godki robią, pienimy się nad każdą zgłoską. Śląski nie jest skodyfikowany i różnice regionalne są naturalne. Występują także w skodyfi- kowanych językach. W Katalonii powstał

nawet bardzo ciekawy atlas języka kata- lońskiego ukazujący różnice językowe na terenie regionu. Nie sprowadzają się one do drobnych różnic w słowach. Nie- które pojęcia występują pod całkowicie innymi, niepodobnymi do siebie słowa- mi, niczym śląskie glajzyjki i handszuły.

Szowinizm, zwany dziś potocznie na- cjonalizmem nie jest pozytywnym zja- wiskiem. Ani w polskim, ani w śląskim, ani w żadnym innym wydaniu. Najwyż- sza pora byśmy zrobili sobie rachunek sumienia, bo słysząc „Ja, z ciebie taki ślonzok jak…”, to wstyd mi, że jestem Ślązaczką. Nie zapominajmy, że Śląsk przedwojenny, za którym tak tęsknimy, był wielokulturowy, wielowyznaniowy i wielojęzyczny. To, co stanowiło jego bogactwo wtedy, może stanowić jego bogactwo dzisiaj. Dlatego zaakceptuj- my to, że ślązak może mieć rodziców z kresów.

Radio Kaszëbë

Laureaci konkursu Kaszëbsczi Idol 2016, którego celem jest udowadniać, że znajomość język kaszubskiego może być przyczynkiem do życiowych sukcesów.

7

www.jaskolkaslaska.eu grudzień 2016

Cytaty

Powiązane dokumenty

Okazu- je się, że rozdyskutowani bergmani wie- szali psy na części bytomskich człon- kach rady miejskiej, którzy przy końcu marca tego roku postanowili zignoro- wać

Jest to bardzo ważne, aczkol- wiek rzadko dostrzegane przez społeczeń- stwo, gdyż nie chcemy poświęcać swojego, cennego czasu na zajmowanie się tym co się dzieje za naszym

Dzięki temu, że nasza mała Ojczyzna znajduje się niemal w samym środku Europy, na skrzyżowaniu kultur, polskiej, niemieckiej, czeskiej, słowackiej, a także żydowskiej, na

– Okazuje się, że w Polsce jest przyzwolenie na poniżanie tego, co Górnoślązaków, obywateli Rzecz- pospolitej, symbolizuje – mówi Rafał Adamus, prezes Pro Loquela

Nie spełniły się nadzieje tych, którzy liczyli, że RAŚ okaże się gwiazdą jedne- go sezonu, niczym niegdyś Samoobrona czy Liga Polskich Rodzin, i po wyborach zniknie z

Co więcej – zaczyna się już bezkarne i otwarte rabowanie ślą- skich instytucji, na kontach których są jeszcze jakieś pieniądze – przykła- dem niechaj będzie Centrum

Hipokryzja ustawodawcy widoczna jest też w stosowaniu podwójnych rozwią- zań w kwestii ustaw metropolitalnych – głównym argumentem rządu przeciwko wprowadzeniu

„Kryształową”, to nie dlatego, by skosztować nieszczęsnych klusek i żuru, ale po to, by usłyszeć od wła- ścicielki słynne już słowa „będzie jak jest, nie