• Nie Znaleziono Wyników

II. LISTY DO ZAKONNIKÓW I KAPŁANÓW DIECEZJALNYCH

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "II. LISTY DO ZAKONNIKÓW I KAPŁANÓW DIECEZJALNYCH"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)

II. LISTY DO ZAKONNIKÓW I KAPŁANÓW DIECEZJALNYCH

W iększość listó w do te j g ru p y w y b ra n o z dw óch zbiorów k o resp o n d e n cji o. H o n o ra ta : L isty do k ap u cy n ó w — II A 3 (21 listów ). L isty do różnych osób — II A 20 (56 listów ).

1(8) Do br. Cypriana M ichałow skiego 1

Oryg. w AW P.

[Z akroczym ], 17 III 1867

Zbudow aliśm y się bardzo z cierpliw ości Kochanego B rata n a ­ szego. C zekam y chciw ie p ow rotu jego, bo obecność jego n ad e r jest m iłą nie tylko dla serc naszych, ale i dla nienasyconych żołądków naszych. W czoraj dopiero oceniliśm y co to jest zw inność C ypriana, bo trzech stało z godzinę nad sam ow arem i chuchało i dm uchało i swędziło i ledwo nam h e rb a tę podali.

Podobno B raciszek K ochany nie w ie, co ze swoim czasem i bo­

leściami robić, niechże teraz za w szystkie czasy za m nie się w y­

m odli, bo m i bardzo dłużny i trochę sw ych cierpień niech ofiaru je za sługę swego: B rata H onorata K apucyna.

2(9) Do o. Prokopa Leszczyńskiego

O ryg. w AW P.

P rzasnysz, 13 k w ie tn ia 1872

S tan ąłem szczęśliwie w P rzasnyszu i pierw szą chw ilę w olną obracam dla opisania P rzew ielebnem u i N ajdroższem u Ojcu m em u m iłej m ojej podróży. Zawsze byw a ona dla m nie rekolekcją i uży­

w aniem swobody duchow nej, ale szczególniej teraz. N aw et fizycznie nie tylko u tru d ze n ia w niej nie doznałem , ale była m i ona przy-

1 B r. C y p ria n M i c h a ł o w s k i (1840— 1896) w k la szto rz e za k ro ­ czym skim p e łn ił fu n k c ję k u ch a rza. Po o p e ra c ji p rze b y w a ł w szpitalu Ś w . D ucha w W arszaw ie. K ilk u za k o n n ik ó w k la szto ru zakroczym skiego, a m . in. o. H o n o ra t, w ystosow ało do niego zbiorow y list, p ełen h u m o ry ­ sty czn y ch akcentów .

jem ną. Z apew ne pora w iosenna, m niejsze upały i pogoda przyczy­

niły się do tego. Z kochanym o. G u lielm em 2 zeszedł m i czas tak prędko, że anim się spostrzegł, jak stanęliśm y w Pom iechowie. Z a­

raz w Wólce 3 o m ilę drogi stam tąd zaszedł mi drogę jakiś poczciwy gospodarz i w rócił nazad do siebie, i częstow ali m nie jak mogli.

Przyszła tam i siostra nieboszczyka G e rard a \ chcieli m nie koniecz­

nie zatrzym ać n a noc, odsyłać, ledw om się p o trafił im w yrw ać.

Nocleg m iałem w C hrzczynie 5 u p[aństw a] B aranow skich, sąsiadów i przyjaciół X. D ynakow skiego 6, o p arę w iorst od N asielska, którzy byli b[ardzo] w tajem niczeni w nasze spraw y, bo czytał im wszystko, a przeto i uprzedzeni do nas i zapew niali m nie o najlepszych dąż­

nościach X. D fynakowskiego], Oświeciłem ich, o ile uw ażałem po­

trzebę. P rzyznał m i się p. B ar[anow ski], że pom imo uprzedzenia z uw ielbieniem był dla zgrom adzenia naszego za tę jedność, jaką okazało, że żaden z nas nie fig u ro w ał tam świadczący przeciw ko przełożonem u lub braciom , bo ja wiem , pow iada mi, i całą spraw ę X. D[ynakowskie]go z B ern ard y n am i w Szczegocinie 7, ale tam jed n i przeciwko drugim skarżyli i to ich zgubiło, a tu ta j zaraz przew idy­

wałem, że nie dadzą wam rady.

Byli m i tam b[ardzo] radzi, w końcu szczególniej jak się dow ie­

dzieli, że znam p. K urca 8, w łaściciela tej wioski, od którego p[an]

2 O. W ilhelm P a s i u t a (1828—1896). Po k asac ie k la sz to ru w a rs z a w ­ skiego w 1864 r. przez k ilk a la t był re k to re m kościoła poklaszto rn eg o i k ap e la n em w C ytadeli.

3 W ólka K ik o lsk a — w ieś w pow . płońskim , w p a ra fii P om iechów (d. płocka).

4 Br. G e ra rd M i l e w s k i (1808—1852), pochodzący z W ólki, w z a ­ konie żył zaled w ie 4 la ta .

5 C hrzczynno — w ieś i fo lw a rk w pow . p u łtu sk im . W fo lw a rk u m ieszkali w łaściciele dóbr nasielsk ich .

6 Ks. Jó zef D y n a k o w s k i (1817— 1887), k a p ła n diecezji płockiej, w la tac h 1830—1887 był proboszczem w N asielsku. A. P e t r a n i , W s p r a w i e o b sa d z e n ia stolic b is k u p ic h w za b o r ze r o s y js k i m (1880—

1883), „P raw o K ano n iczn e” , R. 5: 1962 n r 1—2 s. 159—160 pisze o nim :

„człow iek złośliw y i n iezw y k le m ściw y ... cieszył się o grom nym w p ły ­ w em i b y ł p o strac h em księży w d ie ce zji” . G dy po k asa c ie k la szto ru w arszaw skiego k a p u c y n i z W arszaw y znaleźli się w Z akroczym iu i za­

częli stosow ać n ie zn a n e d o tą d m eto d y w p rac y d u sz p a ste rsk ie j: opieka nad T rzecim Z akonem oraz in n y m i b ra c tw a m i kościelnym i, k rze w ien ie prasy k a to lic k ie j itp., m iejscow y proboszcz ks. Józef O siecki in te rw e n io ­ w ał w k o nsystorzu. K onsystorz do sp e c ja ln e j w izy tac ji delegow ał ks. D ynakow skiego. O w ocem w iz y ta c ji b y ła k rzy w d ząca „ O rd y n a c ja ” z 12/24 sie rp n ia 1871 r., p a ra liż u ją c a całą dotychczasow ą działalność za­

konników . Ks. A. P e tra n i n ie słu sz n ie d a je m u na im ię Ju sty n .

7 S trzegocin — w ieś i d o b ra w pow. pułtu sk im . Od r. 1776 do 1864 byli tam b e rn a rd y n i, osadzeni przez dziedziców dó b r W eselów.

® A le k sa n d e r K u r t z — od r. 1845 w łaściciel dóbr n asielsk ich . Był on je d n y m z trzech d elegatów T o w arzy stw a Rolniczego, k tó re w r. 1859 P e rtra k to w a ło z o. H o n o ratem w sp ra w ie p rze jęc ia o chron w iejsk ic h Przez felicja n k i.

(2)

B[aranow ski] ją dzierżaw i. O berw ałem tam trochę i żarcików jak zw ykle po dw orach i m iałem przyjem ność z pfanem ] naczelnikiem w ojennym p arę godzin przepędzić.

Gotow ano m i fu rm a n k ę na rano, nie chciano się żegnać idąc spać i zaręczano, że ra n ie j w staną ode m nie i nie puszczą, alem się w ym knął dobrze przed w schodem słońca. S potkałem się w d ro ­ dze z Jankow skim 9, k tó ry żegnał się i p ad ał na ziemię, nie w ierząc oczom swoim, że m nie spotyka. G dym dochodził do W innicy, tj.

z półtorej m ili od C hrzczyna, spotkali m nie jacyś p arafian ie X. Dy- nakow skiego jadący do P u łtu sk a i prosili, abym siadł z nim i. S peł­

niając przeto wolę Ojca przejechałem z nim i blisko dw ie m ile i w P u łtu sk u u R eform aty 10 m iałem Mszę Św., zaraz m nie za k ry ­ stian p y ta ł czy to nie o. H onorat, bo słyszał coś od Jankow skiego o m nie i skakał przede m ną jak przed jakim p ra ła tem lu b św iętym . Z P u łtu sk a zm yliłem trochę drogi i po nocy już praw ie zaszedłem do K arn iew a, o 3 m ile od P rzasnysza. J e st tam w ikariusz " , który był daw niej w P łońsku, co go to p[ani] Leszczewska 12 ta k k iero ­ w ała duchow nie.

Z arekom endow ałem się jako X. K oźm iński. Mówił, że nie sły­

szał jeszcze o tak im kapucynie. S zam erow ał trochę naszych husy- tów, ale też w ysłuchać m usiałem w ielkich pochw ał dla naszych siostrzyczek przasnyskich 13.

W ystaw sobie Ojcze, mówili, to już nie dość, że ojciec i m atka ich w idzieć nie może, ale sam n aw et spow iednik i ksiądz, k tó ry im codzień K om unie Św. daje, żadnej jeszcze nie w idział. J a k to one tam robią, to ja nie wiem , dość że ta k jest z pew nością, a co za za­

parcia, p o k u ty itd.

Słuchałem z o tw a rtą gębą podziw iając to wszystko. Je st tam za dzierżaw cą siostra jednej z m ateczek tutejszych.

Rano wyszedłszy stam tąd uczułem się trochę znużony i na nogi osłabiony tak, że mi przyszła pokusa, aby kto jechał i zaprosił, ale w chw ili w łaśnie, gdy się fu ra zbliżała, ta k mi się żal zrobiło tej rozkosznej drogi, żem się krył, jak mógł, aby m nie nie proszono.

N apiłem się potem wody lourdskiej i dziw na rzecz, mój Ojcze, ustąp iła m i zaraz m ała gorączka i ta k się orzeźw iony uczułem , żc z najw iększą pociechą i bez najm niejszego um ęczenia, b[ardzo]

9 B liżej n ie znany.

10 W g schem atyzm ów diecezji pło ck iej re k to re m kościoła p o refo rm ac- kiego w P u łtu s k u był o. K alik st N o w a k o w s k i (1831—1873).

u W g schem atyzm ów m ógł to być ks. S ew ery n K r ę k o w s k i (1843—ok. 1890).

12 M ich alin a L e s z c z e w s k a , o k tó re j n ie w iele w iadom o. W liście do o. H o n o ra ta z 27 V 1886 r., A W P III H, ty tu łu je się p e n ite n tk ą ojca.

Pisze, że je st „z tzw . w yższej sfery, ... ale n a ra z z niej w y k o lejo n a, ...

ex ja śn ie p a n ią ” itp . M ieszkała z synem Józefem w K ry sk u koło P ło ń sk a.

13 K ap u c y n k i, p a trz Rozdz. I p rzyp. 33.

prędko choć powoli tę drogę odbyłem . I n az aju trz po przebudzeniu najm niejszego znużenia ani bólu nóg, k tó ry zw ykle doświadczałem , przez p arę dn i nie czuję, tak że uw ażam , że to bez cudow nej Bo­

skiej mocy być nie mogło.

W chodząc do P rzasnysza, zrobiłem z siebie spectaculum n ie­

małe. N ajprzód spotkało m nie jakichś dwóch panów na koniach, których zapytałem , którędy najbliżej do kościoła bernardyńskiego.

Ci z w ielkim uszanow aniem ofiarow ali mi się tow arzyszyć i do­

prowadzić m nie. C zereda ludzi zebrała się wkoło nas, bo prow adzili m nie przez sam środek m iasta, jak później się dow iedziałem , byli przekonani, że m nie aresztow ano i że konw ojują do pow iatu. A le gdy się oddalili, wskazaw szy m i drogę, now e w idow isko — g ro ­ mada chłopaków , podobno sław nych tu ta j ze sw aw oli, których zawsze pełno na ulicach, a n aw et w ogrodzie m atek dotychczas, zebrała się dokoła m nie gw izdając, klaszcząc rękam i, skacząc przede m ną i za m ną, pukając mi przed uszam i z papierow ych pukaw ek i wołając: Żydzie, Żydzie. Jak ieś p an ien k i ciągną m nie: Żydzie, pójdź tu, dostaniesz kaw ałek chleba. In n e p an n y postrojone na b a l­

konie p artero w y m poszczuły m nie pieskiem , k tó ry m nie złapał za habit i w takiej paradzie przez długą bardzo i szeroką ulicę szedłem chwaląc Boga za w szystko i kręciłem się dokoła klasztoru tam i nazad, bo m i błędnie pokazyw ano przejście. Ale za to dzisiaj wszyscy od m ałego do w ielkiego k łan iają m i się nisko, a niektórzy płaczą podobno widząc m nie boso i p ra g n ą w stąpić do takiego su ­ rowego zakonu.

Na w siach też m nie zaczepiali chłopi i dziw ow ali się, że nie w i­

dzieli i nie słyszeli jeszcze o ta k o stry m zakonie.

S pow iednicy tu te jsi m atek są bardzo zacni księża, nad m oje spodziew anie i niezm iernie dla nich przychylni.

Niech Ojciec będzie łaskaw zakom unikow ać te wiadom ości o moim tu przybyciu O. G w ardianow i

u ,

którego ręce całuję.

Obiecałem X[iędz]u z K arniew a, że poproszę o. F ra n c is z k a 15 o przysłanie obrazków do Serca P. Jezusa i szkaplerzy. Tam jest B ractw o Serca P. Jezusa, może najpierw sze w K rólestw ie, bo to stary kościół. Obraz P. Jezusa w w ielkim ołtarzu, lud bardzo n a ­ bożny do Serca Jezusowego. Szkaplerze, k tó re m iał w ik ary ta m ­ tejszy, w jed n ej chw ili rozerw ali. Zdało by się kilkaset. Może na moje ręce przez Żyda z Przas[nysza],

14 O. B ro n isław L e w a n d o w s k i (1826— 1902), w ie lo k ro tn y p rz e ­ łożony k laszto ró w , ceniony kaznodzieja.

15 C)' F ra n cisz ek S z y m a n o w s k i (1830— 1893), p ro p a g a to r trz e ź ­ wości i dob rej książki. W tym celu z a k ła d a ł tzw gospody ch rz e śc ija ń sk ie , gazie za p rzy stę p n ą o p ła tą m ożna było otrzy m ać posiłek i sk o rz y sta ć 2 le k tu ry .

(3)

3(10) Do o. F eliksa Sadow skiego O ryg. w AW P.

[Nowe M iasto, listo p ad 1895]16

U praszam pokornie W. O. G w ardiana, aby dla uspokojenia su ­ m ienia mego co do zachow ania ślubów posłuszeństw a i ubóstw a, raczył łaskaw ie podane tu prośby przejrzeć, aprobow ać lub w y­

kreślić i podpisać, jeżeli to uzna za stosowne.

P roszę o upow ażnienie na następ u jące rzeczy:

1. Na przyjm ow anie i rozdaw anie dew ocjonaliów jako to: o braz­

ków, m edalików , krzyżyków , relikw iarzy, szkaplerzy, koronek, różańców itp.

2. [Na przyjm ow anie i rozdaw anie] książek w iększych i m n iej­

szych, broszurek, k a rte k pobożnych itp.

3. Na sta ra n ie o tłum aczenie i w ydaw anie d rukiem niek tó ry ch po­

żytecznych dziełek, n a popraw ianie korek ty , odbieranie ofiaro­

w anych za to egzem plarzy i rozdaw anie.

4. Na pożyczanie książek z czytelni pobożnej lu b po o. P rokopie lub o. F ran ciszk u pozostałych i na rozdaw anie do użytku n ie ­ których m niejszych nie objętych spisam i.

5. Na przyjm ow anie i rozdaw anie m ateriałów piśm iennych, jak p ap ieru zw yczajnego i listow ego, kopert, piór, ołówków itp.

i n a używ anie w potrzebie tych, co po o. Pr[okopie] lub o. F ra n - [ciszku] pozostały.

-6. Na- przyjm ow anie rzeczy do kościelnych ubiorów należących, jak stuł, pałek, płaszczyków itp. i rozdaw anie niektórych m n iej­

szych.

7. Na przyjm ow anie i rozdaw anie w potrzebie rzeczy do ubioru należących, ja k pończoch, chustek itp.

8. Na przyjm ow anie i rozdaw anie rzeczy spożywczych, jak ciast, cukrów , pom arańczy, w in, soków itp.

9. Na u trzym yw anie w ielu książek i m anu sk ry p tó w tak w celi, ja k i w składziku lub w bibliotece bez zaciągania ich do ksiąg bibliotecznych, bez przyw iązyw ania jed n ak p raw a w łasności, ale

p ro sim plici usu.

10. Na przechow yw anie w składziku jak b y w w e stiarn i kożucna, k ilk u tu n ik , kilkanaście spodniego u b ra n ia , w iele bardzo poń­

czoch, kilka czapeczek, kilkanaście chustek, parę szalików i w ie­

le innych drobniejszych rupieci, m aterace, buty, kilka p a r sa n ­ dałów stary c h z tym jed n ak w aru n k iem , że na każde skinienie może to służyć do wspólnego użycia, gdyby się co okazało kom u p rzydatnym .

10 P ro sz en ie o szereg pozw oleń w p isa ł o. H o n o ra t do N o ta tn ik a d u ­ chow nego (s. 519 nn.) ja k o p o sta n o w ien ie re k o le k c y jn e z r. 1895. P o k ry w a się to z liste m do przełożonego, o. F elik sa.

11. Na używ anie tych tu n ik , obuw ia, m utandów 17 w edle potrzeby i n ap raw ian ie ich czasem.

12. Na używ anie piuski w konfesjonale (a czasem i gdzie indziej) i na b ran ie karm elków , gdy zasycha w ustach.

13. Na picie osobno rano śn iad an ia ja k dotąd.

14. Na używ anie w lecie tro ch ę owoców w ogrodzie po w yjściu

0

z konfesjo n ału lub w in n e j okoliczności

15. P roszę także o potw ierdzenie dyspensy, jak ą m iałem od o. Pr[o- kopa] po latach 60-u, abym m ógł więcej czasem użyć na śn ia­

d anie i kolację w postach.

16. N ajbardziej proszę o upow ażnienie i uśw ięcenie zasługą posłu­

szeństw a i udzielenie błogosław ieństw a na zw yczajne zajęcia m oje O. G w ardianow i w iadom e ta k w konfesjonale, jak w celi, n a p isanie rzeczy duchow nych i u łatw ian ie takichże korespon­

dencji.

17. Co do pieniędzy, jak ie czasem przysyłają na m oje ręce z w y raź­

n ą w zm ianką że na ubogich, to upraszam n ajp o k o rn iej, aby r a ­ czył sam O. G w ardian bez odw ołania się do m nie tym rozporzą­

dzać, ja k uw aża za lepsze.

18. W końcu upraszam o upow ażnienie w ogóle na in n e niep rzew i­

dziane zajęcia, przyjęcia lu b rozdaw anie.

19. W szystkich w reszcie rzeczy używ anych przeze m nie dziś w ręce O. G w ard ian a czynię rezygnację tak, jakbym to w godzinę śm ierci uczynić prag n ął, a nie w iem czy będę' m ógł uczynić, zrzekając się wszelkiego do nich p raw a, n aw et do tych rzeczy, w k tórych chodzę.

20. Jeżeliby O. G w ardian m iał co do zm iany w tym w szystkim albo do zalecenia m i co do zajęć m oich lu b zakazania co do p rz y ję­

cia lu b użycia, proszę dla miłości Bożej, aby to z w szelką swo­

bodą uczynić raczył, a ja w szystko to przyjm ę jak od Boga sa­

m ego ls.

4(11)

Do o. W acław a N ow akow skiego

19

O ryg. w A K P K ; w ierz y te ln y odpis w AWP.

[Nowe M iasto, 1900— 1]

W ielebny i K ochany Ojcze!

D ow iaduję się, że obszerny list m ój, k tó ry pisałem do W. Ojca w odpow iedzi na Jego list łaskaw ie do m nie pisany, nie doszedł rą k

17 R odzaj spo d n iej bielizny.

18 P od liste m je s t te k s t o. F elik sa: „Z m ocy m ojego u rz ę d u d aję na to w szystko pozw olenie z b ło g o sław ień stw em — w moc św iętego p o słu ­ szeństw a. F r. F e lix G u.”

y 19 ? • .W acław N o w a k o w s k i (1829— 1903), członek P ro w in c ji G a ­ lic y jsk iej. W u n iw ersy te cie w K ijo w ie skończył w ydział fizy c zn o -m a te- ftiatyczny w r. 1850. P rz y ja ź n ił się z E u sta ch y m Iw a n o w sk im [ps. H elle-

(4)

Jego, w rzucono go podobno do w agonu, k tó ry poszedł do W arszaw y i przepadł. P ow tarzam go przeto chociaż pokrótce. N aprzód dzię­

kuję, że m nie ośm ielił swoim łaskaw ym listem do u d an ia się do niego z pokorną, ale bardzo gorącą prośbą.

Ja , mój Ojcze K ochany, wiem dobrze,

że

nie m am zdolności od­

pow iednich do au to rstw a ani do tak ich k rytycznych w ydaw nictw ,, jak to Ojciec K[ochany] podobno czyni. Ale zw iązany jestem obiet­

nicą uczynioną M. Bożej na podziękow anie za w szystkie a n iezli­

czone łaski przez Jej ręce otrzym ane, k tó rą zrobiłem jeszcze przed setnicą Jej urodzin, że o ile potrafię, w ystaw ię ludziom

Czym. je s t M aryja.

Ale nie poryw ałem się na to, abym m iał coś z głowy sw ojej pisać, ale chciałem pozbierać wszystko, co mogłoby do tego się przyczynić. Mam pod ręką w ielkie skarby do tego, zaw arte w

S u m ­ m ie M ariańsk iej

w ydanej przez M ignego 20, w X III tom ach in folio, gdzie jest i h isto ria i

S criptura

i

P a t r y s t y k a Mariana,

i

Teologija

i

A encom ia

i

B ullariu m M arian u m

i Sobory M aryjne i F u n d a to - row[ie] Zakonów i A postołow ie] M ariańs[cy] i zbiór nieprzyjacieli M aryi, tj. w szystkie herezje jej dotyczące i w szystkie zarzuty i k w e­

stie ciekaw e i

P eregrin atio n es M arianae

i

Familia Mariana:

zgoła wszystko, co się tyczy P. P anny. J e st tu kilka tysięcy tytułów , jak ie święci n adaw ali M aryi.

J e st tu i to dziełko

A tla s M arianus

21, o którym Ojciec w spom ina.

niusz], W la ta c h 1850—1858 p ełn ił obow iązki k u sto sza zbiorów K o n s ta n ­ tego Ś w idzińskiego w S ulgostow ie. T u zapoznał się z k ap u c y n am i i w 1860 ro k u w stą p ił do P olsk iej P ro w in c ji K apucynów . Ja k o s tu d e n t teologii był cy w iln y m naczelnikiem K o m ite tu P ow stańczego w L ublinie.

W r. 1864 został ta m are szto w a n y i sk a za n y n a śm ierć. D zięki sta ra n io m o. P ro k o p a Leszczyńskiego k a rę tę zam ieniono n a zesłanie na S ybir.

W drodze sp o tk a ł się z rodzonym b ra te m K arolem , sk a za n y m n a k a to rg ę i w y m ien ił z n im d e k re t w ygnańczy. Z m ia n ę w y k ry to i skazano obydw u n a w ięzien ie w Irk u c k u . P ielęg n o w ał b r a ta do śm ierci w r. 1867; potem był w obozie dla d u chow nych w T unce, w U stiu g u , sk ą d u ciek ł i w r. 1875 znalazł się w K rak o w ie. T am re d a g o w a ł „W iadom ości K ościelne” i odbył szereg podróży za gran icę. W r. 1877 rozpoczął po raz d ru g i życie zak o n n e w P ro w in c ji G alicy jsk iej. Ś w ięcenia k a p ła ń sk ie o trzy m ał w r. 1880.

Z m łodzieńczym zapałem o d d aw a ł się p rac y d u sz p a ste rsk ie j, k az n o d ziej­

stw u i p isa rstw u . Jego dorobek za m y k a się w 70 pozycjach bib lio g rafii.

Z łoty m e d al zdobył n a K ongresie M a ry jn y m w S zw ajc arii za dzieło pt. O c u d o w n y c h o brazach w Polsce P r z e n a j ś w . M. B o żej, K ra k ó w 1902.

20 S u m m a au rea d e la u d ib u s B e a tis s i m a e V irg in is M aria e, D ei G e n i- tr ic is si n e labe c o n c e p ta e , om n ia q u a e d e g lo r io sissim a V. M. D eipara sc r ip ta p r a e c l a r io r a r e p e r i u n t u r in S a cris B ib liis, o p e r i b u s s a n c t o r u m P a tr u m , d e c r e t is c o n c ilio r u m , c o n s t it u ti o n ib u s R o m a n o r u m P o n t i f i c u m e t libris c e l e b e r r i m o r u m d o c to r u m , h is to r ic a m e t h o d o e t o r d i n e t e m p o r u m dig esta ... collegit... Jo a n n e s Ja co b u s B a u r a s s e , e d id it J. P. M ignę, tt. 1—13 P a risis 1866.

21 A tl a s M arianus, quo sanctae D e i G e n itr ic is M ariae im a g in u m m i - r a c u l o s a r u m origin es d u o d e c i m h i s t o r i a r u m c en tu r io n ie e x p l i c a n t u r , a u c to re G ulielm o G u m p p e n b e r g , S J., w : S u m m a aurea, t.

11

s. 1110— 1476, t. 12 s. 12—714.

Mam przy tym i Barącza 22 i In ten c je Jego z w ielu lat, gdzie w iele obrazów i w szystkich cudów przy nich dopełnionych, jak C zęsto­

chow skiej, K odeńskiej, Sokalskiej, Dzikow skiej, B orkow skiej, O stro ­ bram skiej, L ubińskiej, Ł uckiej, R óżanostockiej, Osieckiej itp. Otóż sam ta k i zbiór obow iązuje do tego, aby te skarby u k ry te objaw ić św iatu. W tym celu rozdzieliłem te w szystkie m aterie m iędzy dni całego roku, sta ra ją c się w edług d at w łaściw ych wszystko na swoim m iejscu umieszczać i tajem nice i św ięta i okoliczności życia i te tysiące ty tu łó w i cudow ne obrazy i łaski i co Kościół św ięty każ­

dego dnia dla M aryi czynił i papieże i biskupi i królow ie i znak o ­ mici słudzy, a przede w szystkim święci, a naw et herezje; a polskie rzeczy w szystkie osobny dział w każdym dniu stanow ią. C ała więc m oja w tym robota to rozdzielenie m aterii i w ybór u stęp u znako­

m itych dzieł ,jak z

M aryi

X. K rukow skiego 23, z N ikolasa 24 itp.

Tym czasem dow iaduję się z dziełka

Cześć M aryi w Polsce

25, że W ielebny Ojciec posiada tak w’ielkie zbiory cudow nych obrazów, tak obcych jak naszych, i że m a krytyczne opisy tych obrazów.

Z apragnąłem więc, abym mógł korzystać z tych skarbów i żeby m ożna upow szechnić te rzeczy i żeby to co się pisze dokładnie w y­

razić, bo widzę tam w ielkie niezgodności w opisie tych obrazów w innych autorach.

M. E[lżbieta] w zaraz zapaliła się do kopiow ania i już była go­

tow a o nie prosić W. Ojca. ledwo jej w ypersw adow ałem , że to n a ­ kład b[ardzo] w ielki, nie na nasze siły. Jednakże chciałbym w ie­

dzieć, że gdyby się znalazł nakład, czyby Ojciec pozw olił n a ich odbicie, bo to szkoda, żeby tak ie rzeczy choćby w bibliotece jakiej pleśniały i żeby nie były upow szechnione. To nasze dziełko chce Eflźbieta] w 20 000 odbijać. Coby się i obrazy upow szechniły, a nic by ich nie ubyło, ani by też w ydaw nictw u W. Ojca to nie przeszko­

dziło, boć to zupełnie inny rodzaj, a byłaby to nie m ała ozdoba dla tego dziełka, jakby w każdym dniu kilka obrazów się dodało z opi­

sami, bo każdy dzień będzie zajm ow ał 3 do 4 arkuszy dużego fo r­

m atu i dość ścisłego druku.

22 S adok B a r ą c z , OP., C u d o w n e o b r a z y M a tk i N a j ś w i ę t s z e j w P o l ­ sce, L w ów 1891. E gzem plarz z n o ta m i o. H o n o ra ta w b ib lio tece k la sz to ru w N ow ym M ieście.

23 N ie w iadom o, o k tó re j z k siążek ks. Józefa K ru k o w sk ieg o o. H o­

n o ra t tu pisze. W liczne n o ta tk i p isa n e c h a ra k te re m o. H o n o ra ta je st za o p atrz o n e dzieło: Jó z ef K r u k o w s k i , N o w e n a u k i m a j o w e , K r a ­ ków 1882.

24 A u g u st N i c o l a s , N iep o k a la n a D zie w ic a Marya... [przekł. ks.

S. U., w ik a riu sz a z C zem iernik], W a rsza w a . 1858.

25 M r o w i ń s k i , T J., C ześć M a tk i B o ż e j w Polsce, K ra k ó w [1890], 26 M. E lżbieta S t u m m e r (1836—1902), fe lic ja n k a , k tó ra w ok resie fo rm o w a n ia zgrom adzeń u k ry ty c h by ła n ajb liższą w sp ó łp raco w n icą

Honorata

i p o śred n iczk ą m iędzy zgrom adzeniam i. P o m ag ała m u ta k że 'w ydatnie w p ra c y p isa rsk ie j.

(5)

Ale głów nie m i chodzi o te opisy i bjardzo] usilnie proszę K ocha­

nego Ojca, by m i tych skarbów użyczył. P rzysłałbym u m yślnie G rzybow skiego 27, k tó ry by sam to przew iózł i potem odwiózł nazad w najk ró tszy m m ożliw ie czasie, ja k i by W. Ojciec naznaczył. C hciał­

bym m ieć także i spis w szystkich cudow nych obrazów , k tó ry ch Ojciec m a podobno kilka tysięcy, ze szczegółami jak ie mieć m ożna.

Jeżeliby było potrzeba, to m ógłbym uprosić kogo tam na m iejscu, aby m i przepisał to, co przesłać nie m ożna.

Niech mi Ojciec K ochany nie odm aw ia tej łaski, a ja m u się za to postaram wywdzięczyć polecając go Opiece M atki Bożej, nie sam , ale przez tysiące dusz bardzo pobożnych.

Sercu M atki Bożej oddaję serce Ojca prosząc Jej, aby usposo­

biła je tak łaskaw ie, iżby chciał się przyczynić do pow iększenia Je j chwały.

B rat i S ługa w C hrystusie XHK P ew no by się znalazły w K rakow ie u m. A nieli f e l i c j a n k i j a k i e egzem plarze „Czym jest M ary ja” 29 pierw szych dn i stycznia, k tó re przed k ilk u n a stu la ty zacząłem w ydaw ać i W stęp osobny, w którym w yjaśniłem powody tego w ydaw nictw a. G dyby O. K ochany chciał chw ilę czasu poświęcić na to i był łaskaw to przejrzeć i udzielić mi rad swoich, byłbym b[ardzo] wdzięczny, chociaż następ n e zeszyty będą w w ielu rzeczach odm ienne. W tedy przeglądał je śp. X. P o l­

kow ski 30 i daw ał m i sw oje rad y i p rzysłał m i kilka cudow nych obrazów i obiecyw ał w ięcej dać potem , ale z jednej stro n y śm ierć jego stanęła na przeszkodzie, z drugiej stro n y różne trudności nasze przerw ały te m oje prace. A teraz jest sposobność po tem u, aby je dokończyć. I pojm uje Ojciec, że przy tak iej in tencji to mi się nie godzi obracać uw agi ani na m oją nieudolność, ani na to, ja k to bę­

dzie p rzyjęte, tylko robić co m ożna, aby się M. Boskiej w ypłacić i obietnicy dotrzym ać, bo zdaje mi się, że się o to dopom ina. A le b y ł­

bym b[ardzo] w dzięczny, żeby Cz. Ojciec wspom ógł m oje nied o ­

27 M ichał G r z y b o w s k i (1834— 1916). K ształcił się w U n iw e rsy ­ tecie K ijo w sk im . Za d ziałalność p a trio ty c z n ą w ok resie p o w sta n ia sty c z­

niow ego zesłany n a S ybir. T am w y sp ec ja lizo w a ł się w felc ze rstw ie. Po przeszło 30-letnim pobycie n a S y b erii w ró c ił do k r a ju i zgłosił sw ą k a n ­ d y d a tu rę do Z g ro m ad zen ia B raci S łu g M aryi. O. H o n o ra t w r. 1900 m ia ­ now ał go przełożonym g en e ra ln y m tegoż zgrom adzenia. N ie s k ła d a ł je d ­ n ak że ślu b ó w zakonnych i z te j ra c ji nie m ógł być fo rm a ln ie w zg ro m a­

dzeniu. Ja k o te rc ja rz był zaw sze p rz y zgrom adzeniu i o. H o n o ra t uży w ał go do ro zm a ity c h fu n k c ji i zadań zw iązan y ch z d ziałalnością zgrom adzeń i sw ym i p ra c a m i w ydaw niczym i.

28 S. A n iela J e z i o r a ń s k a (1889—1917).

29 P o r. b ib lio g r. poz. 14.

30 Ks. Ig n ac y P o l k o w s k i (1833—1888), w sp ó łp rac o w n ik E n c y k lo ­ p e d i i K o ś c i e l n e j N ow odw orskiego, a u to r w ielu a rty k u łó w h istorycznych, członek k o re sp o n d e n t A kadem ii U m iejętności, od r. 1878 p rze b y w a ł w K ra k o w ie i p rac o w a ł ja k o a rc h iw ista k a p itu ły k rak o w sk ie j.

ł ę s t w o .

R achuję i na to mój Ojcze, że jak to P. Bóg często przez głupstw a i głupców w ielkie rzeczy robi, że m ogłaby M. Boża użyć tej nędznej lepian k i do naw rócenia całego naszego społeczeństw a, przypom inając m u, czym była kiedyś dla nas i czym byli dla Niej nasi przodkow ie i jaką za to otrzym yw ali Je j Opiekę. Dla serca Ojca tak kochającego to pow inno być najskuteczniejszą pobudką.

Polecam Opiece Czcigodnego i K ochanego Ojca p. W ładysław a

S u jk o w s k ie g o ,

syna naszego najw iększego P rzyjaciela i D obrodzieja wzorowego katolika, u rzędnika sądowego daw niej z Zakroczym ia, a teraz z Płocka. P ra g n ie on um ieścić się w U niw ersytecie Krakowr- skim, lub w Szkole Politechnicznej w e Lwowie, w czym niech mu Ojciec K ochany ra d ą i p rotekcją dopomoże, bo od tego zależy w y ­ rw anie go od służby w ojskow ej u nas, a może P. Bóg pobłogosław i Ojcu lepiej ja k m nie, iż go do żołnierstw a Jezusa C h rystusa zacią­

gnie Niech go dopilnuje w każdym razie, aby czy przedtem , czy potem, jak skończy stara n ia , o d p raw ił rekolekcje

u

was lub u oo. je ­ zuitów', od czego on nie jest dalekim .

C ałuję ręce Wasze i polecam się pam ięci przed Bogiem, O jciee nasz już w W arszaw ie, lada dzień pew no zajrzy do was.

B rat i Sługa w C hrystusie XH

5(12)

Do o. M ariana N ajdeckiego 31 Oryg. w A K P K ; w ierz y teln y odpis w AW P.

[Nowe M iasto], 21 k w ie tn ia 1910

W łaśnie odebrałem od N. O. G enerała 52 polecenie, abym resztę rękopisów odesłał bezpośrednio do G alicji dla cenzury, a nie w ie­

działem, gdzie m ianow icie m am posłać. Bardzo w dzięczny jestem przeto W. Ojcu, że m nie o tym objaśnił. K onstytucje już są skoń­

czone i przepisane i reguła także, tylko jeszcze ten dodatek osobno przysłany jest w robocie. Ale to nie zabierze m i w iele czasu i mam nadzieję, że będę m ógł wszystko odesłać najd alej na 1-go m aja.

S tarałem się, aby ko n sty tu cje były lite ra ln ie przetłum aczone, jak w ypada n a takie rzeczy, ta k że ani jednego w yrazu nie m a opuszczonego ani zm ienionego, tylko sam porządek w yrazów dla jasności i stosow nie do n a tu ry polskiego języka został zm ieniony, jak W. W. Ojcowie się przekonają.

R egestr także w iernie przetłum aczony jest, tylko do alfab etu naszego zastosow any, a raczej alfab et w edług w yrazów polskich zo­

stał ułożony.

O. M a ria n N a j d e c k i (1876— 1951), członek P ro w in c ji G a lic y j-

^ ó r e j przez pew ien czas b y ł k om isarzem . 32 Tj. o. P a c y f i k a z S ejano.

(6)

M y m a ją c je d e n k la sz to r, n ie z a m ie rz aliśm y n a te ra z d ru k o w a ć k o n s ty tu c ji, a le skoro W. W. O jcow ie z a m ie rz a ją te ra z w y d ać je d ru k ie m , to p ro sim y b ard zo , ab y ra c z y li d la n a s je odbić. T ak ie rzeczy n a d łu g ie la ta , a raczej n a w ie k i się d ru k u je . P rz e sz łe k o n ­ s ty tu c je słu ż y ły n a m przeszło la t 200 33: n ie sp o d ziew am y się o d ­ m ia n y te ra ź n ie jsz y c h , w ięc ch cielib y śm y n a jm n ie j sto eg zem p larzy o trz y m a ć a ch oćby i w ięcej, g d y b y ta k w y p a d a ło , ty m b a rd z ie j że te ra z Ś. K o n g re g a c ja w y m ag a, a b y k a żd y n o w icju sz m ia ł całe k o n ­ s ty tu c je do sw ego u ż y tk u . N ależność z p o k o rn y m p o d zięk o w an iem w ró cim y . M oże b y d o g o d n iej by ło , żeby fo rm a t b y ł k siążk o w y , 8°, p o d o b n ie ja k ła c iń sk ie 34.

M ieliśm y tu ju ż u sieb ie k ilk u W. W. O jców z G a lic y jsk ie j P r o ­ w in c ji i św ieżo n as o S y lw e s te r 35 o d w ied ził i cieszym y się, że po ta k d łu g ie j k w a r a n ta n n ie o tw ie ra się sposobność z b liżen ia z b ra ć m i s ą s ie d n ie j i je d n e g o jęz y k a i czasach b r a tn ie j P ro w in c ji.

P o lecam y się m o d litw o m W ie le b n y c h i K o c h a n y c h O jców i B raci S łu g a b ra c i fr. H o n o ra t, k ap.

6(13) Do o. Zenona G orlickiego 36

O ryg. w A K P K ; w ie r z y te ln y odpis w AW P.

[N ow e M iasto], 4 w rześn ia 1910 W ie le b n y Ojcze!

N iew iele b ęd ę m ógł u d zielić M u w iadom ości, bo i n ie w ie le je st do u d z ie la n ia . U n a s by ło w iele k la sz to ró w k la u z u ro w y c h b e r n a r ­ d y n e k , k tó re ży ły pod 3-ą R eg u łą Ś w ięteg o F ra n c isz k a , i dziś jeszcze po k a sa c ie m a ją je d e n czy p a rę k laszto ró w .

Z re sz tą z k la u z u ro w y c h są ty lk o k a p u c y n k i Ś. F e lik s a w P r z a ­ s n y sz u diec. p ło ck iej i te od n a s pochodzą i m a ją d e c r e tu m laudis

jeszcze z czasów P iu sa IX , ale te n ie są te rc ja rk a m i, ty lk o zach o ­ w u ją z p o zw o len iem teg o p a p ie ż a p ie rw o tn ą re g u łę Ś. K la ry . Z te r - c ja re k zaś b y ły ty lk o fe lic ja n k i, zało żo n e w ro k u o g ło szen ia u n as N iepok. P oczęcia p rzez ojca B e n ia m in a , p ro w in c ja ła , k a p u c y n a i b i­

33 K o n s t y t u c j e Bra ci M n i e js z y c h S e r a f ic k ie g o O jca F r a n c is zk a Ś w i ę ­ te g o K a p u c y n ó w a p p r o b o w a n e i p o t w i e r d z o n e od U r b a n a V I I I pap., K ra k ó w 1773.

34 T rudno d e fin ity w n ie u sta lić, ile w ty m n o w y m p rzek ła d zie k o n ­ sty tu c ji (K o n s t y t u c j e B ra ci M n i e js z y c h Sw. F r a n c is zk a K a p u c y n ó w , R ze­

sz ó w 1911) je s t p racy o. H onorata.

35 O. S y lw e s te r M o s k a l (1851— 1929).

3« O. Z enon G o r l i c k i (1867— 1936), czło n ek P r o w in c ji G a licy jsk iej.

P ie r w sz y h isto ry k k a p u cy n ó w w P o lsc e , p u b lik u ją cy sw e p race. D o k a ­ p u cy n ó w w stą p ił w 31 roku ży cia , po od b y ciu słu żb y w o jsk o w e j i d w u ­ le tn im p o b y cie w S ta n a ch Z jed n oczon ych . W la ta ch 1921—25 p racow ał w N o w y m M ieście, p e łn ią c urząd m istrza n o w icja tu .

skupa p o d lask ieg o , k tó ry w y zn aczy ł je d n e g o z ojców n asz y c h do ich p o s łu g i37.

T eraz w K ró le stw ie ty lk o bez h a b itó w z p o zw o len ia rz ą d u zo­

stają 3S, a ^e w G alicji i w A m ery ce b a rd zo się ro zsz e rz ają i do p ó ł­

tora ty sią c a dochodzą, i m a ją ju ż o sta te c z n e p o tw ie rd z e n ie S -ej S to lic y . S ą jeszcze in n e zg ro m a d z e n ia 3-go Z a k o n u , k tó re p rz y n a ­ szym k la sz to rz e p o w sta ły , i z k tó ry c h k ilk a o trzy m ało już d e c r e tu m laudis Ś -ej K o n g re g a c ji, ale te są u k r y te p rzed św ia te m z zasady;

i o ty c h ż a d n y m sposobem p isać n ie m o żn a, z w y m ie n ia n ie m ich

n a z w i s k i z ty tu łe m zg ro m a d z e n ia, bo to b y ło b y b[ardzo] szk o d liw e d la nich. C zło n k o w ie ich są w ró ż n y c h sta n a c h , p ro w a d z ą w ie le szkół i o c h ro n , ale w ła śn ie cała ich d ziałaln o ść zależy n a ty m , ab y nie w ied zian o , że są z a k o n n ik a m i i z a k o n n icam i.

Po w tó re n a zasad zie ta k ieg o o g ło szen ia m ó g łb y rz ą d o d n ieść się do b isk u p a ż ą d a ją c ich sk a so w a n ia , ja k o n ie p o tw ie rd z o n y c h przez rząd. N ie s to s u je się to ty lk o do ta k z w a n y c h „ s e ra fite k ” , k tó re poczęły się tu ta j ja k o „sio strzy czk i u b o g ic h ” , a le po p rz e n ie s ie n iu się do G a lic ji n a ż ą d a n ie o rd y n a riu sz ó w p rz y ję ły o c h ro n y i sz p ita le i zm ien iły n a z w ę S io strzy czek n a „C órki B oleści M a ry i” i zo stały po tw ierd zo n e p rzez d e c r e tu m laudis 39, a le n ie w olno ich n azy w ać serafitkam i.

A n i sio s try Sw . Jó zefa 4C, a n i b ra c ia B r. A l b e r t a 41 n ie n ależą do nas i n ie pochodzą od nas.

P rz e d k ilk o m a la ty p o d a w a liśm y do S. K o n g re g a c ji p rośbę, abyśm y k o rz y sta ć m ogli z tego p rz y w ile ju O k ta w y Bożego C ia ła ’ któ ry b y ł u d z ie lo n y d la G alicji; p o d ziw ian o tam , że ta k i w ielk i przyw ilej zo stał u d zielo n y , a le ośw iadczono, że on słu ży ł i d la n a s i sto su je m y się do niego. N ie w iem co się sta ło z K o n s ty tu c ja m i naszym i, p rz e ło ż o n y m i n a p o lsk i ję zy k . Z p o lecen ia N. O. G e n e ra ła przesłałem je do o. M a ria n a d la c e n z u ry i nie w iem , czy N. O. G e­

n erał ju ż je p o tw ie rd z ił. Bo g d y b y W W. O jcow ie n ie m ieli z a m ia ru ich d ru k o w a ć , to m y byśm y sw oim k o sztem w y d ru k o w a li. B ardzo

37 Tj. o. H onorata.

35 F e lic ja n k i n ied łu g o po rozproszeniu p o d jęły w ubiorze św ie c k im c h a ry ta ty w n ą . D opiero w r. 1907 o fic ja ln ie rozp oczęły d z ia ła ln o ść

•v W arszaw ie na W oli. B. D m o w s k a , R o z w ó j i s t u le t n ia dzi ała lność ...

s- 30—31.

39 Z grom ad zen ie jako u k ryte p o w sta ło w r. 1881 w Z ak roczym iu przy sp o łu d zia le s. Ł u cji S zew czy k i M arii B ron ie. D ek ret p o ch w a ln y otrzy- jsb , ^ r - ® a r ’ O FM C onv., Z g r o m a d z e n i e S ió s tr S e r a f i t e k

~ 1 9 s w : „P raw o K a n o n iczn e”, R. 6: 1963 nr 1—4 s. 75—209.

0 Z grom ad zen ie S ió str od S w . Józefa III Z akonu Św . F ran ciszk a ich *yŻU (j? z e fitk i> nało żył w r. 1884 ks. Z ygm u n t G orazd ow sk i. C elem

n jest op iek a nad n ie u le c z a ln ie ch o ry m i oraz p orzu con ym i n ie m o w lę - m ?!1' ® a r > O FM C onv., P o ls k i e z a k o n y , w : „P raw o K a n o n iczn e”, R. 4:

1961 nr 1 — 4 s. 494— 497.

1 B racia A lb erty n i, założeni p rzez A lb erta C h m ielo w sk ieg o w r. 1888.

a r, P o ls k i e z a k o n y , s. 516— 519.

7 — N a s z a P r z e s z ł o ś ć T . X X V I I I

(7)

w d zięczn y b y łb y m za w iadom ość o tym . P isa łe m w p ra w d z ie o ty m do N. O. G e n e ra ła , a le w id ać n a w iz y ta c h być m u si, bo ju ż d aw n o n ie m am o d pow iedzi.

P o le c a m ła sk a w e j p am ięci W. O jca p rz e d B ogiem i sieb ie i m a ­ lu czk ą n a sz ą g ro m ad k ę, bo p ro w in c ją ju ż n a m n ie w o ln o się n a ­ zyw ać,

S łu g a B ra c i F r. H o n o ra t C ap.

7(14) Do w spółbraci w klasztorze now om iejskim

Oryg. w A W P.

[N ow e M iasto, 1914— 1915]

W y ją tk o w e czasy, ja k ie p rz eży w am y , w y m a g a ją po n a s p o ro z u ­ m ie n ia się ze sobą i z a s ta n o w ie n ia się p rz e d B ogiem n a d ty m , ja k się te s tra s z liw e w a lk i i te p rz e ra ż a ją c e sp u sto sz e n ia i og ó ln e trw o g i do n a s sto su ją .

W iem y z h is to rii, że b y ły n ie ra z p o d o b n e epoki, w k tó ry c h sro - żyły się n ie z w y k łe w o jn y i że zaw sze to łączyło się z w ie lk im u p a d ­ k iem re lig ii i m o raln o ści, a g d y o ta k ic h w o jn a c h ja k ie dzis cały św ia t w s trz ą s a ją n ik t jeszcze n ie sły szał, ła tw o stą d w n o sić m o ­ żem y, że n ig d y jeszcze n ie b y ło n a św iecie tak ieg o o g ólnego o d s tę p ­ stw a od B oga i C h ry s tu s a i ta k ie g o u p a d k u m o raln o ści. P o k a z a ło się ja w n ie , do czego d o p ro w ad za o d stą p ie n ie od zasad c h rz e śc ija ń ­ sk ich , do ja k ie g o z a n ik u m iłości, do ja k s tra s z n e j n ie n a w iśc i i d zi­

kości, p rzech o d zącej w szelk ie p o g a ń sk ie ty ra n ie , g d y n a w e t w sz y st­

k ie w y n a la z k i i w szelk i p o stęp o b ra c a się ty lk o n a w ięk sze u d r ę ­ czenie i zm iażd żen ie ludzkości, n ie z n a n e u d zik ich n a w e t.

O czy w ista rzecz, że ta k a s p ra w a sa m y m o rężem ro z strz y g n ą ć się n ie m oże, sp ro w a d z iło b y to ty lk o p iek ło n a ziem ię, d o póki n ie b ęd ą ob m y ślo n e ś ro d k i d u c h o w n e do u su n ię c ia ź ró d ła w sz y stk ieg o złego, do u le c z e n ia bezbożności i ro z p u sty o becnego sp o łeczeń stw a. W iem y też i o ty m z h is to rii, ja k Bóg w p o d o b n y c h ra z a c h o b m y śla ł o d p o ­ w ie d n i dla św ia ta ra tu n e k . Z a g łó w n y ta k i śro d e k w s k a z u ją n a m ta k ko ścieln i, ja k św ieccy p isa rz e o d n o w ie n ie życia ap o sto lsk ieg o za czasów św ięteg o F ra n c is z k a i D o m in ik a. A p o tem , ile ra z y p o ­ w ra c a ł ś w ia t do p o d o b n y c h u p a d k ó w d u c h o w n y c h i m o ra ln y c h , o trz y m y w a n o o strz e ż e n ia z n ie b a , że d la r a tu n k u św ia ta p o trz e b a o d n o w ie n ia d z ieła św ięteg o naszego p a tria rc h y . I nic dziw n eg o , bo o n o d n o w ił ty lk o życie z a p ro w a d z o n e p rzez Je z u sa C h ry s tu s a , w ięc B ogu o to chodzi, a b y to dzieło S y n a Jeg o n ie u sta w a ło n a ziem i i n ik t nic m ą d rzejszeg o i sk u te c zn iejszeg o n a d to w y m y śleć n ie je st zdolny.

N ie bez O p a trz n o śc i B oskiej się to stało , że k ra j n asz s ta ł się g łó w n y m p o lem te j z a ż a rte j w a lk i i że p o n o si n a jw ię k sz e je j cię­

ża ry i k lęsk i. Co ła tw o zro zu m ieć, iż Bóg zaczy n a sąd od sw ego dom u i O jciec z a b ie ra się n a p rz ó d do k a rc e n ia w ła sn y c h dzieci. — My, co n a jle p ie j z n a m y s ta n w e w n ę trz n y naszego sp o łeczeń stw a, m usim y p rz y z n a ć , że p o trz e b o w a liśm y tego i z a słu ży liśm y n a to za n a śla d o w a n ie zach o d n ieg o n ie d o w ia rs tw a i ro z p u sty , i k a ż d y to widzi, że to b y ł je d y n y sposób do o p a m ię ta n ia . L ed w o g ru c h n ę ła w iadom ość o te j p rz e ra ż a ją c e j w o jn ie , a z a ra z ra p to w n ie u s ta ły b lu ź n ie rstw a , p ija ń s tw a i ro z p u sty , n ie d o w ia rk o w ie z w ró cili się do p ra k ty k re lig ijn y c h , a co jeszcze złego pozostało, to przez p o n a w ia n e ciągle trw o g i po w o li się d o k o n y w a . N ie z ro b iły b y tego a n i przez k ilk a n a śc ie la t p ro w ad zo n e szk o ły k a to lic k ie , a n i liczn e m isje k o ś­

cielne, co p rzez k ilk a m iesięcy d o k o n a ła szerząca się do k o ła w ojna. A le to jeszcze n ie w szy stk o . Bóg o g ląd a się n a n a s i od n as oczekuje g łó w n eg o r a tu n k u d la k r a ju , a n a w e t d la całego św iata.

Ze zb ieg u okoliczności m ia sto n asze sta ło się ja k b y g łó w n y m ogn isk iem ta k życia z a k o n n eg o , ja k i g o rę tsz e j pobożności, i od ty c h to dusz w y m a g a Bóg ow ego r a tu n k u ta k p rzez ścisłą o b se rw a n c ję , ja k p rzez g o rę tsz ą m o d litw ę, a szczególniej p rzez m iłość se ra fic z n ą ku B ogu, k u b ra c io m i k u w sz y stk im w ie rn y m .

O trz y m a liśm y p rz y ty m n o w e k o n s ty tu c je p o tw ie rd z o n e przez koch ająceg o n a s p a p ieża 42, z a sto so w a n e do czasu, ta k żeb y śm y je m ogli lite r a ln ie zachow yw ać. W ięc m ożem y się uw ażać ja k b y za now ą re fo rm ę zak o n u F ra n c is z k a Sw . powro ła n ą do o d n o w ie n ia d u ­ cha w ia ry i m iłości n a św iecie. W szyscy p ap ieże zeszłego w ie k u zw racali szczególną n a nasz z a k o n u w ag ę, a szczególniej p rz e d ­ o sta tn i i te ra ź n ie js z y w sw oich p rz e m ó w ie n ia c h w y ró ż n ia ją nas od w szy stk ich in n y c h zak o n ó w , o k a z u ją c p rzez to, że się sp o d ziew ają od n a s d o b reg o p rz y k ła d u n ie ty lk o d la w ie rn y c h , ale i d la in n y c h zakonów .

W śród teg o zam ieszan ia w ja k im z o sta je m y i ro zliczn y ch t r u d ­ ności, n ie śm ia łb y m n a rz u c a ć C zcig o d n y m O jcom ściślejszej o b ser- w an cji, a le cieszy łb y m się, g d y b y się sam i ro z c z y ty w a li w n o w y ch k o n s ty tu c ja c h i n a ra d z a li się w sp ó ln ie , w czym b y m o g li ściślej się zachow ać, szczególniej co do u b ó stw a , a w czym u w a ż a lib y n ie ­ m ożność, m o g lib y śm y w y je d n a ć p o trz e b n e z w o ln ie n ia , ab y śm y w niczym p rz e s tę p n y m i n ie b yli.

N a jb a r d z ie j z a ś c h o d z i o u t r z y m a n ie p o w a g i p r z e ło ż o n y c h i w s p ó ln e j m iło ś c i i j e d n o ś c i d u c h a , co d o tą d z a c h o w y w a ł o s ię p r z y k ła d n ie , a te r a z s ł y s z ę , ż e są j a k i e ś r ó ż n ic e . D la t e g o o s t r z e g a m K o c h a n y c h O jc ó w , ż e b y s ię s t r z e g li p o d s t ę p ó w w r o g a d u s z n a s z y c h , bo ja k c a ła ta z a w z ię t a w o j n a j e s t je g o s p r a w ą , ta k p r z y te j s p o ­ s o b n o ś c i o n s ta r a s ię n a p o j e d y n c z y c h s ł u g p a ń s k ic h w p ły w a ć s z k o d liw ie i p o d s u w a ć m y ś li p r z e c i w n e m iło ś c i i w ie r n o ś c i p o w o -

42 Tj. P iu sa X.

(8)

la n iu . N ależy się p rzeto m ieć n a o stro żn o ści i m ężn ie o d rzu cać tego ro d z a ju p o k u sy .

M yślę, że m o g lib y i p o w in n ib y O jcow ie p raco w ać w ięcej n ad du szam i. W szyscy lu d z isk a ta k są p o trw o ż e n i i ja k b y o d rę tw ia li, o niczym in n y m m yśleć n ie u m ie ją i z tego się ro zch o ro w u ją. A p rz e ­ cież to je s t p o ra do zw ró c e n ia ich do B oga i do p o p ra w y życia. C h y - b ab y n ie p o trz e b o w a li O jcow ie oczekiw ać n a to, aż ich ja k i p r o ­ boszcz z a p ro si n a m isje czy re k o le k c je , a le m o g lib y w y s ta ra ć się u W . X. A rc y b is k u p a 43 o u p o w a ż n ie n ie do o d p ra w ia n ia m isji w p o ­ je d y n czy ch p a ra fia c h , choć n a m n ie jsz ą sk a lę , k tó re są z w y k le p o ­ ży teczn iejsze n iż e li liczn e zbiegow iska.

J a k b y to się o d b y w a ło z m n ie jsz y m n a k ła d e m , to je s t g d y b y X X . P ro b o szczo w ie n ie p o trz e b o w a li w y stę p o w a ć z o b fity m p rz y ­ jęciem , to b y w szęd zie c h ę tn ie p rz y jm o w a li. I m ożna b y zaw sze z n a ­ leźć p a ra fie w o ln e od potyczek

G d y lu d z ie ra d z i n ie ra d z i n ie m ogą zw y k ły m i p ra c a m i się z a j­

m ow ać, a przez to lep ie j u sp o so b ie n i do słu c h a n ia i p rz y ję c ia S ło w a Bożego, w ięc je s t to czas ż n iw a d la słu g p a ń sk ic h , dlaczego m a ją siedzieć z zało żo n y m i rę k a m i.

8(15) Do ks. Jana M a z a n k a 14

Oryg. w A Z SJ; w ie r z y te ln y odpis w AW P.

[N ow e M iasto, czerw iec 1905]

N a jc zcig o d n iejszy X ięże D o b ro d zieju n asz w ielk i. B ard zo szczę­

śliw y je ste m , g d y sp o ty k a m y kogo za jm u ją c eg o się szczerze w ia d o ­ m y m i d u szam i, bo tego zaw sze sz u k ałem , a p ra w ie n ig d y n ie z n a j­

d o w ałem , a p rz y n a jm n ie j ta k w ysoko o cen iająceg o i ta k sw o ją p o ­ w ag ą podnoszącego te n ro d zaj życia, p ierw szeg o W. X. D o b r o ­ dzieja] sp o ty k a m . D lateg o z u c a ło w a n ie m rą k i z se rd e c z n ą w d zięcz­

n ością p rz y ją łe m lis t J e g o '45 i o d p o w ia d a m na n ieg o w n a d z ie i, że u zy sk am ra d ę n a jle p sz ą . N ap rzó d w idzę, że P a n m ój n ie z n a i n ie w ie, że ja je s te m człow iek p ro s ty i n ie w y k sz ta łc o n y a n i n au k o w o a n i d u c h o w n ie ; n ie m ia łe m i n ie m ie w a m ża d n y c h n a tc h n ie ń co do ty c h dusz, i je s te m raczej s p e k ta to re m tego, co B óg w n ich ro b i

« Tj. arcy b p a A lek sa n d ra R a k o w s k i e g o , k tóry zaczął rządzić a rch id iecezją w a r sz a w sk ą w r. 1913.

« K s. Jan M a z a n e k (1858— 1915), w la ta ch 1382— 1886 stu d io w a ł w R zym ie filo z o fię i teo lo g ię, w r. 1904 p o p ro w a d ził p ielg rzy m k ę p olsk ą do R zym u, w r. 1908 o trzym ał n a U n iw e r sy te c ie J a g ie llo ń sk im katedrę te o lo g ii m o ra ln ej. P is y w a ł w k ilk u p ism ach k o ścieln y ch . O taczał opieką zgrom ad zen ia u k ry te na teren ie d iecez ji p rzem y sk iej, w tym w yp ad k u S łu g i Jezu sa.

45 Z dn. 22 V 1905 r. — w sp r a w ie n a p isa n ia o sta teczn y ch u sta w do tegoż Zgr. S łu g i Jezu sa.

i w ielb icielem , ale n ie o b m y śliw a łe m tego, co się dzieje i n ie u m ia ­ łem ż a d n ej u s ta w y n a p isa ć z sieb ie a n i z n a tc h n ie n ia , a n i rozum ow o, i zaw sze p o trz e b o w a łe m w ty m in n e j pom ocy. G dy b y łe m z p o słu ­ szeń stw a n a z n a c zo n y do k ie ro w a n ia fe lic ja n e k , u d a w a łe m się do w sz y stk ic h z n a n y c h m i z n a k o m ity c h X ięży w k r a ju i za g ra n ic ą 46, a g d y m i w szyscy o dm ów ili pom ocy (n a w e t o P ro k o p 17 nasz, a m ój O jciec d u ch o w n y ), w te d y z o sta teczn o ści sp ro w a d z iłe m sobie p rz e ­ szło 50 ró ż n y c h re g u ł i u s ta w i 20 la t p ra c o w a łe m n a d w y b ie ra n ie m w szystkiego, co m i się zd aw ało sto so w n y m d la n ic h i n a d p r z e r a ­ b ian iem n a coraz k ró tsze, co m iało m iejsce k ilk a n a śc ie razy . I cóż się stało ? Z a p ierw szy m ra z e m około 1870 ro k u k a zan o m i in n y m p o rz ą d k ie m ułożyć w szystko i z w ięk szą p ro s to tą 4S. N ie w ied ząc ja k i to m a być te n in n y p o rząd ek , p o n iew aż b y ły u łożone u s ta w y w e d łu g ro zd ziałó w re g u ły , zm ien iłem te n p o rz ą d e k n a ta k i, ja k i m i się r a ­ c jo n a ln ie jsz y w y d a w a ł. Za d ru g im razem , gdy X. k a rd y n a ł P u z y n a p osyłał te u sta w y , k azał n a p rz ó d p rz e g lą d a ć św ieckim X ię ż o m 49 i X. P e lc z a r w iele w n ich z m ia n p rz e c iw n y c h d u ch o w i i tra d y c jo m naszym u czy n ił. A le k o n s u lto r 50, k tó ry m ia ł sobie zlecone w Ś. K o n ­ g re g a c ji p rz e g lą d a n ie ty c h u sta w , p o ró w n y w a ją c je z p ierw szy m i o d rzu cił te d ru g ie m ów iąc, że ta m te m u się w ięcej p o d o b a ły i ja k z a p e w n ia ła M a tk a W ie lh o r s k a M, p rz e ło ż o n a k a rm e lita n e k rz y m ­ skich, k tó ra m ia ła z nim częste sto su n k i, iż m ów ił je j, że cała Ś. K o n g re g a c ja p o d ziw iała je ja k o p e łn e d u c h a z a k o n n e g o i do b rze ułożone, a je d n a k pom im o to k o n s u lto r o d rz u c ił je, w ziąw szy ty lk o k ilk a p u n k ió w z n ic h i pozw olił zostaw ić je ty lk o ja k o d y re k to riu m , tj. ja k o p o d rę c z n ik , a sam u ło ży ł d la n ic h u sta w ę i jeszcze m n ie n a ­ p o m n iał, ze zasłu ży łem n a c a łk o w ite o d rz u c e n ie ich, d la te g o żem

46 O d o k o n a n ie p op raw ek p rosił m. in. ks. W. O żarow sk iego i o. P S e - m en en k ę.

47 Tj. o. P rok op L eszczyń sk i.

48 „W asze K o n sty tu cje b y ły w R zy m ie i b yły m i p rzy sła n e p op raw k i do nich... i o. P rokurator [O. A ndrzej B a 11 a g g i a 1815—1878] za ręczył, ze je ż e li je ty lk o zam ieścim y, to w y je d n a p otw ierd zen ie...” L ist o. H do m . A n n y B ie lsk ie j z 5 VII 1871 r. A W P II A 4 IV nr 79. K o n sty tu cje p raw d op od obn ie za w ió zł do R zym u ad m in istra to r a p o sto lsk i d iecezji k ra k o w sk iej bp A n ton i G ałeck i. P o u w zg lęd n ien iu p op raw ek w yd a n o k o n sty tu c je drukiem : K o n s t y t u c j e S ió s tr S. F elix a T r z e c i e g o Z a k o n u S. O. F ra n cis zk a , K rak ów 1877.

49 P rzeło żo n a g en era ln a m . M agd alen a B orow sk a p isze w liś c ie z 23 I 1897 r. do o. H .: „Ks. B p [P u zyn a]d aw ał je do p rzegląd u i p o p ra w y ojcu tra n ciszk a n in o w i ... i podobno jezu icie... A teraz to w sz y stk o od d an e do n ow ego rozbioru ks. P e lcza ro w i i m ają się k a n o n icy n aradzać, p od ob ­ no 3-ch , tj. ks. G aw roń sk i, ks. P elcza r i ks. S ob ierajsk i, n asz k o m isa rz”.

AW P III F 7, nr 1591.

50 A lb ert B a t t a n d i e r (1850— 1921), p e łn ią c y od r. 1882 fu n k c ję k on su ltora K o n g reg a cji B p ów i Z a k o n n ik ó w . K o resp o n d o w a ł z o. H o n o ­ ratem w sp r a w ie u sta w zgrom adzeń.

51 J a d w ig a W i e l h o r s k a (1836— 1911), fu n d atork a i przełożona iasztoru k a rm elita n ek w R zym ie na P iazza F arnese.

(9)

n ie sp e łn ił p o lecen ia, ab y w in n y m p o rz ą d k u je spisać, o k tó ry m , ja k w sp o m n iałem , n ie w ied ziałem . I z d z iw n y m le k cew ażen iem tra k to w a n o to w szy stk o , ta k że ja w ięcej m z 100 n u m e ró w o b ro n i­

łem przez k o re sp o n d e n c ję a w ięcej przez p ro te k c ję , ze je zo staw io ­ no. A le w te d y m ogłem się w y tłu m aczy ć, że n ie w ied ziałem o p o ­ rz ą d k u , jak ieg o Ś. K o n g re g a c ja w y m ag a. Lecz te ra z tego tłu m a c z e ­ n ia n ie m ogę m ieć, bo te n sam k o n s u lto r w y d a ł d ru k o w a n ą k siążk ę, w k tó re j w y m ie n ia w szy stk o , czego Ś. K o n g re g a c ja w y m ag a, aby było w u sta w a c h Z g ro m ad zeń o ślu b a c h p ro sty c h 52. Je ste m p rz e to p rz e k o n a n y , że ja k ą k o lw ie k by m n a p isa ł u sta w ę , k ażd a w p o d o b n y sposób b y ła b y o d rzu co n ą a n a w e t z w ięk szą su ro w o ścią, bo ju z te ra z w iem , co w n ie j być p o w in n o . D latego u ło ży łem u sta w ę og ó ln ą d la w szy stk ich Z g ro m ad zeń 63 w e d łu g ty c h w y m a g a ń S -e j K o n g re ­ g acji, w k tó re j n ie m a żad n eg o sło w a m ego, a obok n ie j do każdego Z g ro m ad zen ia dołożyłem rzeczy s p e c ja ln ie jego dotyczące, ja k o z a ­ d a n iu i n ie k tó re p r a k ty k i k a żd em u w łaściw e. O tóż ta u s ta w a m e s m a k u je s io s tro m , ale ja po ty m w sz y stk im n ie m ogę z m o jej s tro n y czynić in aczej, b o b y m ro z g n ie w a ł n a sieb ie Ś -ą K o n g re g a c ję . N ie m ogę n a w e t ap ro b o w ać tego, ab y sio s try od sieb ie p o d a w a ły d a w n ą , z m oją w iedzą, ch y b a żeby ch ciały ja k o b y bez m ej w iedzy to uczy n ić albo żeby w p rzó d y zn io sły się z ja k im czło n k iem S -ej K o n g re g a c ji i z a p y ta ły czy to je s t rzecz m o żliw a pod aw ać in n ą u sta w ę n ie w e d łu g w sk azó w ek Ś. K o n g r. ułożoną. W iem , że te u sta w y f e lic ja n e k 54 d a ją n a w zó r in n y m zg ro m ad zen io m s ta r a ją ­ cym się o p o tw ie rd z e n ie , ale n ie d la tego d y re k to riu m , k tó re je st obok w y d ru k o w a n e , ty lk o z a p ew n e d la sam ej k o n s ty tu c ji p rzez k o n - su lto ra u ło żo n ej, a k tó ra je s t p o d o b n a do te j, k tó rą u ło ży łem d la n a ­ szych zg ro m ad zeń N iechże m i W. X . D [obrodziejj d a je te ra z ra d ę , ja k m am p o stąp ić. M yślę, że tę u sta w ę , ja k ą m ia ły sio stry od p o ­ c zą tk u z p o czy n io n y m i p o tem p o p ra w k a m i i d o d a tk a m i, m ogą za­

chow ać zaw sze, a do p o tw ie rd z e n ia podać ta k ą , ja k a m oże być p o ­ tw ie rd z o n ą . A n i m am n a tc h n ie n ia , a n i m am od w ag i, a n i w idzę po­

trz e b y , żeby u k ła d a ć im co in nego, c h y b a u p o rząd k o w ać to, co je s t b ezład n e. W reszcie o ne m a ją tu ta j u m n ie sto sy ró żn y ch p o d rę c z n i­

k ó w i w y p is u ją sobie, co u w a ż a ją za p o trz e b n e i w łaściw e d la n ic h w ty c h p o d rę c z n ik a ch b ard zo d o k ła d n ie i cel ich i z a d a n ie i duch im w łaściw y i cały ro d zaj życia je s t o p isa n y . J a zaś p rz e g lą d a m to w szy stk o i p o p ra w ia m , i ta ro b o ta je s t u m n ie u staw iczn ą. C a łu ję rę c e N ajłask aw szeg o D o b ro d zieja naszego, z k tó reg o op iek i i ła sk i

52 Por. Rozdz. I, przyp. 80. _ _

53 U sta w y p op raw ion e w g w sk a z ó w e k R zym u i u ło żo n e w g .Norm z 1903 r., A W P II D, h ek tograf.

“ K o n sty tu cje z r. 1897 po pop raw k ach w yd ru k o w a n o : C o n s ti tu t io n e s S o r c r u m S a n c t i Felicis T e r t i i O r d in i s S. P. F ran cis ci (C racoviae in P o ­ lonia), R om ae 1899. O trzym ały za tw ierd zen ie n a la t sied em .

le d ó b r n a m o je P a n ie sp ły n ęło i p o lecam je d alszej Je g o opiece,

" m oją duszę p a m ięci p rz e d B ogiem .

S łu g a u n iż o n y w C h ry stu sie , fr. H on. C ap.

9(16) Do K sięży Proboszczów K rólestw a Polskiego

O r y g . w A W P.

[N o w e M iasto], 18 k w ie tn ia 1906 T e sto r p ra e s e n tib u s V. P a u lu m L e o n a rd u m L itw iń s k i50 esse F r a tr e m 3. O rd. S. F ra n c isc i su b n o s tra d ire c tio n e e x is te n tis , e t h a b e r e fa c u lta te m o m n es T e rtia rio s in s tr u e r e tu m de s p ir itu re - g ulae tu m d e a liis o b lig a tio n ib u s e x re g u ła e t aliis p ra e s c rip tis h u ic o r d in i p ro p riis e t a S. S ede a p p ro b a tis , e iq u e o p tim e n o tis, n e a lia s in h a c C o n g re g a tio n e a lią u a e in o rd in a tio n e s in te r v e n e r in t. Rogo ergo h u m ilite r Illu strissim o s D om inos P a ro c h o s e t V icario s cum o scu latio n e m a n u u m eo ru m , u t h u ic F r a t r i n o stro n e d u m a lią u a m c o n tra d ic tio n e m o b jic ia n t, sed u t su a a u c to r ita te e u m T e rtia riis suae p a ro c h ia e d ig n e n tu r c o m m e n d a re u t p ro bo n o s u a ru m a n im a - rum , eiu s co n siliis e t in s tru c tio n ib u s p a re a n t.

h u m ilis se rv u s

fr. H o n o ra tu s C a p u c in u s N o w o m iastae d. 18 A p rilis 1906 a n n o

(P rzek ład p olsk i)

N in iejszy m zaśw iad czam , że C zcigod n y P a w e ł L eonard L itw iń s k i jest b ratem istn ie ją c e g o pod n aszym k ie r o w n ic tw e m T rzeciego Z akonu Św . F ra n ciszk a i posiad a u p ra w n ien ia do p ou czan ia w sz y stk ic h te r c ja - rzy zarów no o duchu reg u ły , jak i in n y c h zob ow iązan iach p ły n ą cy ch z reg u ły , a ta k że in n y ch p rzep isó w w ła śc iw y c h tem u za k o n o w i i za­

tw ierd zon ych p rzez St. A p ostolsk ą, a jem u zn an ych n a jlep iej, aby w k o n ­ gregacji n ik t n ie w p ro w a d za ł in n y ch n ieo d p o w ied n ich w sk azań . P rzeto proszę p o k o rn ie z u ca ło w a n iem d ło n i N a jja śn ie jsz y c h K sięży P ro b o sz­

czów i W ik arych , ab y tem u B ratu n a szem u n ie o k a zy w a li sp rzeciw u , lecz by sw o im a u to ry tetem ła s k a w ie p o le c ili go tercjarzom sw o je j p a ra ­ fii, a dla dobra dusz słu ż y li m u rad am i i w sk a zó w k a m i.

p ok orn y słu ga br. H onorat K ap u cyn 55 P a w e ł L eonard L i t w i ń s k i (1867— 1957), człc n e k m ęsk ieg o zgro­

m adzenia u k rytego S łu g N a jśw ię tsz e j M aryi P an n y, w ie lo le tn i p r z e ło ­ żony g en era ln y tegoż zgrom adzenia i n a jb liższy w sp ó łp ra co w n ik o. H o­

norata. P o śm ierci o. H. u siln ie sta ra ł się o w sz c z ę c ie p rocesu b e a ty fi­

k acyjn ego i w y d a n ie p ism o. H onorata. W yd ał tak że p opularną b io g ra fię H onorata: [P a w eł L i t w i ń s k i ] , O jc ie c H o n o r a t z B ia ł e j k a p u c y n (Warszawa 1938).

Cytaty

Powiązane dokumenty

PoznanÂski Sy- nod Archidiecezjalny zwraca natomiast uwageÎ, zÇe w przypadku po- grzebu samoboÂjcoÂw, jawnych grzesznikoÂw i zÇyjaÎcych w niesakramen- talnym maøzÇenÂstwie

Opuszczając warunek, że A jest lukiem, możemy zdefiniować długość dowolnego płaskiego zbioru A wzorem (4) w tych wszystkich przypadkach, gdy rozważana całka

Natomiast sama wewnętrzna dynamika miłości domaga się, aby ta kapłańska modlitwa, jako wyraz jego miłości, stale poszerzała jego serce: „kapłańska modlitwa musi

24 Dc laboratoriutwevaluatie van an operator support systeem - A 610.. 5) Energiettansport door het tertiaire circuit' ('energy transport tertiary circuit').. Dit transport verlocipt

On the example of the ethically controversial photographs made by Zbigniew Zielonacki from the public trial and execution of Arthur Greiser, the Nazi deputy in the Wartheland,

pilarnych uj awniło si ę na papierze kserograficznym, mniej na papierze gazetowym, a bardzo m ało na papie- rze

W projekcie prezydenckim odnajdujemy także rozwiązanie, które stanowić ma swoistą „płaszczyznę” współpracy i współdziałania jednostek samorządu te-

Niektórzy uważają zjednoczonych za rzecz dodatkową, jakby ich dla pociechy tylko do zgromadzenia przyłączono, tymczasem oni stanowią jego fundament. Pasterze, że