• Nie Znaleziono Wyników

Życie Żydowskie. R. 3, nr 14 (1919)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Życie Żydowskie. R. 3, nr 14 (1919)"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

M 14.

Warszawa, d. 8 sierpnia 1919 r.

Rok 3.

2YCIB ŻYDOWSKIE

tygodnik społeczno-polityczny, sprawom żydostwa i zagadnieniom sjonizmu poświęcony.

Sjonizm dąży do stw orzenia zagw arantow anej prawem publicznym siedziby dla Żydów w P alesty n i•...

(Program bazylejski).

OGŁOSZENIA KOSZTUJĄ:

na 1-ej s i r . . . Mk. 2.50 w tekście . . . 4.50 za tekstem . . 11.50 ״

za wiersz p etitu . Na pierw szej i ostatniej stro n ie

4 szpalty.

A d res redakcji i adm inistracji:

W a r s z a w a , S e n a t o r s k a 32. T e l. 18-78.

R edakcja otw arta- codziennie od godz. 10 do 12

A dm inistracja 1 . 11 ״

W ARUNK1 PRENUMERA TY z przesylkąi dostaw ą do domu:

R o c z n ie . . . • M Mk.

P ółro czn ie. . ■ IM ,, K w artaln ie . • !> ״ Miesięcznie . . •'i » O n a pojedynczego num eru 8 5 lei

1. !1 A ba — 15 A ba. A. Ilartglas. 2. Po pierwsze,) sesji. N. Szwalbe. :i Po Sejmie. A. H.

t. Dążenia żydow skie do Palestyny w historycznym ich rozwoju ^dokończenie) Dr. S Poznański.

5 K rw ią i żółcią. ll Heniaminki. 2) Na galicyjski sposób. :!) D ostojna prasa. W. A. fi Projekt ustawy o odpowiedzialności skarbu Państw a w wypadku rozruchu (dalsz\ ciijg) l)r. F. Zweig׳.

7. Żydzi a rozwój ekonom iczny P alestyny (dalszy ciąg) S. Tołkow ski. א O los internow anych. Dr.

A. R. '■>. Kronika. 10. Przez lunelę (wiersz.) Maksymiljan Kazanowie/.. 11. Odpowiedzi Redakcji.

T R E S (' NUMERU:

9 A b a -1 5 Aba.

nia za kolonią, plantacja za plantacją osiedle za osiedlem, i zm artw ychw staje życie żydowskie.

S tare tradycje i stare ideały w now ą współczesną przyoblekają sic formę. Buduje się szkoła za szkolą, książka sit; w ydaje za książką, pismo wy- chodzi / .;1 pismem, i duch Izraela mocny a zmoder- nizow any rozw ija coraz szerzej skrzydła rodzimej kultury. A ze szczytu teg<* nowego gm achu cywi- lizacji żydow skiej w ykw ita nowe dzieło , wszech- nica żydowsku w Jerozolim ie, której założenia ka- m ienia węgielnego pierw szą rocznicę w krótce obcho- dzić będziemy 15 Aba.

Nic zdusił barbarzyńca życia narodowego.

Skruszył mitry, ale na ick miejsce nowe piękniejsze gm achy w yrastają, .leszcze odrobina cierpliwości, jeszcze odrobina wysiłku narodow ego, a symbolem naszym przestanie być ściana })łączu, i stauie się nim U niw ersytet w Jerozolim ie. Ju ż zbliża się ta radosna chwila, gdy w ykreślim y z kalendarza na- szego święto żałoby i sm utku, św ięto 9 Aba, a na- tom iast w prow adzim y nowy narodow y obchód, 15

Aba, dzień wesela i radości.

X. Hariglas.

״Tyszebow “, 9 Aba — dzień płaczu i smutku.

Początek niewoli naszego narodu. Zniszczenie ży- wego znaku naszej samoistności i wielkości narodo- wej, naszej św iątyni.

P rzyszedł barbarzyńca, zbrojny w przew agę li-

zyczną, i podbił naród ducha; padły w rozpaczliwej walce zastępy Izraela; zwycięzca zburzył i spalił św iątynię, część narodu wym ordow ał, a część upro- w adził w niewolę.

N aród ducha uchylił czoła, ale nie uległ. Na- ród ducha zaw arł się w sobie, zacisnął zęby, w głę*

bi serca przechował sk a rb y 1 dumę przeszłości.

K ryjąc w swej duszy pamięć m inionej św ietności i w iarę w przyszłość, ufny w spraw iedliw ość dzie- jow ą i tryum f praw dy, szedł przez wieki cierpień, przez stosy inkw izycji, w ygnania i ch rzty przymu- sowe, przez pogrom y rosyjskie i ״ ekscesy“ polskie, szedł, krocząc bez przerw y do celu. Nic nie zła- m ało jeg o siły i mocy; uginał się pozornie chwila- mi, lecz prostow ał się natychm iast, gdy m inęła bu- rza, bo wiedział, że naci nim czuwa O patrzność i P raw d a W iekuista.

[ oto zbliża się ju ż chw ila w ybaw ienia. Hen>

w starej ojczyźnie, nad błękitnem i falami morza Śródziem nego, rodzi się z powrotem nowe a jednak stare życie. W y rasta gaj za gajem , pow staje kolo­

(2)

2 Ż Y C I E Ż Y D O W S K I E . H 14 żym stopniu przyczynić się może do konsekw entnej dem okratyzacji ustroju państw ow ego i silniejszego podkreślenia w konstytucji m omentu ludow ładztw a.

N atom iast ugrupow ania praw icow e, z endecją na czele, skoro staną do w alki w yborczej ju ż po ustaleniu granic i po zaw arciu pokoju ze W schodem, stracą głów ne a tu ty ״ orjentacyjno-koalicyjue“, za pomocą których bili przeciw ników w okresie bez- kr}׳tycznego upajania się frazesam i i bałw ochw al- czego uw ielbienia dla kilku popularnych mężów;

zresztą niektórzy z ty ch ostatnich coraz w yraźniej odsuw ają się od sztabu endeckiego, i nie je s t rzeczą w ykluczoną, że podczas w yborów stw orzą nowe g n tru m liberalne, które się przeciw staw i demago- gicznym metodom kliki Dm owskiego, już chociażby ze w zględu na... giełdę now ojorską, której się po- dobno mocno nie spodobał pewien ilustrow any pla- kat, agitujący za ״ d ziesiątką“ podczas w yborów do pierw szego Sejmu.

W ytrącenie endecji a tu tu antysem ickiego w wał- ce z ugrupow aniam i, stojącem i poza wszelkiem i ״po- dej rżeniam i“ o sprzyjanie żydom, przyczyni się do oczyszczenia atm osfery wyborczej i zmusi stronnic- tw a do bardziej rzeczowego w yłożenia swych pro•

gram ów politycznych.

D ziw ną się być może, w ydaje rzeczą, że re- fleksje powyższe nasuw ają się już obecnie, kiedy mamy jedynie ferje sejmowe, o now ych zaś w ybo- rach n ik t jeszcze pow ażnie nie myśli.

Uważaliśm y jednak za w łaściw e przypom nieć w ypow iedziane przez nas na początku sesji zastrze- żenią, gdyż obecnie, po skończonej sesji, zastrzeże- nia te znajdują potw ierdzenie w wytw orzonej sytuacji.

N ie powinniśm y zarzucać Sejmowi, iż jeszcze nie opracow ał konstytucji, każdy bowiem projekt konstytucji, przy jęty przez Sejm w obecnym jego składzie, zostaniezm ieniony przez Sejm, obrany po za- w arciu pokoju ze W schodem. U kład aił społecz- nych, faktycznie działających na terenie odrodzonej Polski, nie odpow iada bynajm niej sile liczebnej od- powiednich ugrupow ań w Sejmie.

Je śli dodamy ponadto, że P olska p rzyjęła zo- bow iązania n a tu ry m iędzynarodow ej, pozostające w ścisłym .zw iązku z konstytucją, to i z tego po- wodu nie pow inniśm y zapisać na niekorzyść ubiegłej sesji, iż nie dała nam odpowiedniej ustaw y. Z reali- zow anie tych zobow iązań zależne je s t od losów Ligi N arodów, k tó ra dopiero buduje swe instytucje.

Lepiej zatem, że debaty konstytucyjne odbędą się ju ż w tedy, gcly Liga stanie się realnym czynnikiem w politj^ce m iędzynarodow ej.

N . Szwalbe.

PO SEJMIE.

Po Sejmie, a raczej po ukończeniu półrocznej sesji Sejmowej... T eraz możemy rzucić okiem wstecz i orzec, cośmy, t. z. frakcja żydowska w Sejmie w ciągu tego półrocza zrobili. W ypi-owadzając sal- do tej naszej działalności, musimy przyznać, że je s t ono ilościowo bardzo ubogie, jed n ak pokreślam y z du- mą, że jakościow o je s t ono bardzo znaczne.

W swoim czasie w skazyw aliśm y na to, że rola posłów żydow skich w Sejmie streszcza się przede-

Po pierwszej Sesji.

Po gorączkow ej i wytężonej pracy pierw szy Sejm Polski odroczył się na oczekiw ane z niecier- pliw ością w yw czasy letnie. P otop projektów praw- nych, w niosków nagłych oraz interpelacji, k tó ry ru n ął na Sejm, w zm agał się z dniem każdym i nie- w ątpliw ie suw erenni praw odaw cy odetchnęli głębo- ko, gdy wreszcie nastąpił an tra k t, pozw alający ze- brać m yśli i rozejrzeć się po kraju, aby poznać zmiany, któ re zaszły podczas ubiegłej sesji.

B ilans pierw szej sesji przedstaw ia się dość paradoksalnie: sejm, pow ołany przedew szystkiem do opracow ania konstytucji, zrazu zam ienił się w zwy- k ły parlam ent, załatw iający w szystkie bieżące spra- w y z ta k ą pilnością, źe... nie zdążył w ciągu pięciu z gó rą m iesięcy zbudować zasadniczych ustaw mło- dego państw a.

N ie przypuszczam y, aby tk w iła w tem zła wo- la stronnictw praw׳ico w / ch, którym w szak pomimo obstrukcji nie udało się odwlec załatw ienia reform y rolnej.

D opatrujem y się tu przyczyn głębszych, o któ- rych pisaliśm y na samym początku sesji sejmowej.

U w ażaliśm y ju ż w tedy, że pierw szy Sejm Pol- ski w obecnym je g o składzie faktycznie nie repre- zentuje w dostatecznym stopniu w szystkich obywa- teli państw a, poniew aż granice Polski nie są jeszcze określone. Dopiero po ustaleniu granic zarów no na Zachodzie, ja k i na Wschodzie, g dy w szyscy mie- szkańcy ziem spornych będą się liczyli z faktem swej przynależności państw ow ej; słowem, gdy litw i- ni, rusini i niem cy w ezm ą udział w w yborach do Sejmu — dopiero w tedy otrzym am y w łaściw e od- zw ierciadlenie stosunków naiodow ościow ych, panu- jący ch w zjednoczonej Polsce.

Pozatym należy pam iętać, że żydzi, stanow ią- cy najpow ażniejszą m niejszość narodow ą w kraju, posiadają zupełnie przypadkow ą liczebnie reprezen- tację w Sejmie, conajmniej cztery razy niższą, ani- żeli odpow iada to ich liczebności. W ybory, doko- nane w określonych już granicach i po usunięciu szykan względem t. zw. obcokrajowców, dadzą cał- kiem inne rez u lta ty i znakomicie wzmocnią w pływ klubów żydow skich na politykę w ew nętrzną i ustrój konstytucyjny państ va.

W reszcie zmieni się zasadniczo przy następnych w yborach c h a ra k te r i liczebność reprezentacji ro- botniczej. Bojkot wyborów, stosow any przez lew icę socjalistyczną, zostanie praw dopodobnie zaniechany;

dzięki masowemu pow rotow i do kraju jeńców i ro- botników , zatrudnionych w Niemczech i wzm agają- cemu się procesowi różniczkow ania w łonie narodo- wo usposobionej w arstw y pro letarjatu przyszłe wy- bory w prow adziłyby do Sejmu now ą sifę polityczną, zupełnie obecnie nieznaną; pod wpływem tej siły Polska P a rtja Socjalistyczna byłaby rów nież zmu- szoną zmienić swe dotychczasow e stanow isko w wielu kw estjach konstytucyjnych, przedew szystkiem zaś w stosunku do spraw m niejszości narodow ych.

D ebata rolna oraz stanow isko praw icy narodo- wej w niem ałym stopniu przyczyniły się do wycho- w ania politycznego szerokich mas m ałorolnego i bez- rolnego w łościaństw a, które podczas nowej kam- panji w yborczej odda swe g ło sy bardziej radykał- nym ugrupowaniom ; wzm ocnienie tugutow ców w d u ­

(3)

Ż Y C I E Ż Y D O W S K I E 8 N 14

m iarodajną do liczenia się z tein, że tra k ta tó w gw ał- cić nie wolno, i spow oduje dostosow anie polityki krajow ej do istotnych intencji klauzuli i — chcemy w ierzyć — p. P rezydenta M inistrów.

Co za siłę m oralną posiada reprezentacja ży- dow ska w Sejmie, tego najlepszym dowodem było słynne posiedzenie w kw estji polityki wschodnio-ga- licyjskiej, kiedy sprow okow any kłam liw em i oskar- żeniam i D ąbskiego i G łąbińskiego pos. Thon im w oczy fałsz zarzucił, a pos. G rynbaum parę słów o piekle powiedział, i gdy cała Izba, ja k w ielka i po- tężna, drżała ze strachu przed żyw ym w yrzutem su- m ienia, wcielonym w postaci nielicznej grup- ki sześciu uaówczas obecnych posłów żydowskich protestem przeciw ko tej całej oszczerczej kam panii w ylew ania steku brudnych pomyj i fałszyw ych os- karżeń na głow y narodu naszego, ja k ą większość sejm owa zam ierzała bezkarnie przeprow adzić.

Czem bo, ja k nie liczeniem się z w yrzutam i su- m ienia, było w ydelegow anie kom isji pińskiej, której spraw ozdania nie możemy się doczkae, bo Sejm się giosu sumienia obawia? Czein ja k nie liczeniem się z w yrzutam i sum ienia była kom isja miechowska, któ- rej spraw ozdanie rozdano posłom przed 3 m iesiąca- mi, a k tó re na porządek dzienny nie wchodzi, bo Sejm zajm uje się poważniejszem i kw estjam i: zaka- zem sprzedaży drzew ek, porażonych mszycą! Czem była kom isja rzeszow ska, o której spraw ozdaniu nic nie słyszym y? Czem je s t om ijająca ostrożnie doo- koła rdzeń k w estji odpowiedź p. M inistra W ojny na interpelację lidzką i t. p. ? W szystko to są a k ty dowodzące, że nie zamilkło jesczcze w pewnych sfe- racli sumienie, skoro się jeszcze obaw ia w yrzutów , że należy je poruszać, poruszać przy każdym po- szczególnym w ypadku, by je powoli zbudzić z leta r- gu, by przem ówiło wreszcie w narodzie polskim głośno, z dawną, historycznie znaną siłą i zmusiło wreszcie koła m iarodajne do skręcenia z manowców szowinizm u bisinarkow sko-dm ow skiego, zoologiczne- go antysem ityzm u i zwierzęcego egoizm u szczepo- w ego na tra d y c y jn ą drogę tolerancyjnej i wyrozu- miałej polityki państw ow ej z okresu złotego w ieku Polski. A rozruszać to sumienie, zbudzić jo zdolne są tylko jeg o w yrzuty, to znaczy reprezentacja ży- dow ska i jej niem ilknący głos w Sejmie.

Ciężką je s t rola tej reprezentacji. J a k gość nieproszony, weszła ona w podwoje sejmowe; pod znakiem zaciętego oporu i w alki rozpoczęła swą działalność, i pod znakiem tym wciąż do ostatniej chw ili bój toczy. Sejm odrazu postanow ił wyrzucić j ą poza naw ias życia parlam entarnego. Z araz po pierwszem posiedzeniu inanguracyjnem ustanow iono tak ie norm y reprezentacyjne do konw entu senjorów , do w niosków i interpelacji, żeby uniemożliwić ży- dom w szelką p raktyczną działalność. Zdaw ało się większości sejmowej, że pozbaw iła żydów wszelkie- go znaczenia, że zgniotła ich na m iazgę i na proch ich starła, że zredukuje ich rolę do roli tych dwuch posłów niem ieckich, k tórzy gdzieś tam tu ła ją się po ław ach m ilczący i zabierają raz na pół roku głos po to tylko, by zapew nić o swej lojalności, dopeł- niając to zapew nienie zawsze bolesnem zapytaniem , dlaczego pomimo tej lojalności krzyw da im się dzie- je! Sądziła w iększość sejmowa, że i rolę żydów ograniczy do w ystąpień rabina P erlm utra, potnych błogosław ieństw .i majufesu. Ale się om yliła. Po- mimo tych ograniczeń form alnych, pomimo odgro- dzenia się od żydów murem chińskim norm y licz- bowej i klucza partyjnego, reprezentacja żydow ska w szystkiem do roli sum ienia w człowieku, że Sejm, ta

olbrzym ia, nieprzyjazna nam większość sejm owa spogląda n a nas, jak na żyw y w y rzu t sum ienia, że się przeto musi m iarkow ać lub krzyczeć tak, by owo sumienie zagłuszyć, a wówczas k rzyki jej nabierają tonów ta k przeraźliw ie fałszyw ych, ta k nieudolnie perfidyjnych, że i niew tajem niczeni w idzą, iż Sejm mówi coś w ręcz przeciw nego, niż m yśli. T akie w ra- żenie nieudolnej perfidji m usiało w yw ołać w całym św iecie cyw ilizow anym w ystąpienie posła K orfan- teg o po interpelacji pińskiej, gdy oświadczył, że su*

m ienie kraju w kw estji pińskiej je s t czyste, i nic tu do u k ryw ania przed Sejmem niema; takie samo w ra- żenie w yw ołało jeg o oświaoczenie przeciw ko pogro- mom po zajściach na Solcu w zestaw ieniu z odmo- wą uchw alenta rezolucji przeciw ko pogromom, któ- ra m iała m iejsce zaledw ie parę dni wcześniej po pogrom ie częstochowskim; ja k z g rz y t fałszyw y, prze- brzm ieć m usiała rezolucja Sejmu, protestująca prze- ciwko klauzuli o m niejszościach, uchw alona bez udziału przedstaw iciela tych mniejszości, w zesta- wieniu z ich deklaracjam i, z późniejszem oświadczę- niem p. P rezy d en ta M inistrów, że klauzula ta nie zaw iera nic ponadto, co Sejm m iał zam iar dać sam od siebie żydom, i w zestaw ieniu z mową d-ra Tho- na podczas dyskusji ratyfikacyjnej. A czy nie, jako z g rz y t po szkle, rozległa się uchw ała Sejmu, odrzu- cająca wniosek pos. F a rb ste in a o uchyleniu ograni- czeń żydow skich w okręgu Białostockim , któ ra za-

S

adła bezpośrednio po zapew nieniu p. P rezydenta [inistrów ? Czy nie zdem askow ała ona momental- nie istotnych zam iarów i tendencji tej ״p raw icy“, k tó ra ustam i pos. K orfantego o swej tolerancji i li- beraliźm ie zapew niała, a k tó ra praw dopodobnie nie tylko ograniczenia ma zam iar utrzym ać, ale i w za- machach przeciwko ustrojow i Rzeczypospolitej Pol- skiej i w ״ekscesach“ antyżydow skich palce macza- ła. A ta praw ica je s t de facto w iększością w Sej- mie i ma najw iększy w pływ w kraju.

Te zg rzy ty , te fałsze znajdują oddźwięk i za- służoną reakcję nie tylko w opinii całego cywilizo- w anego św iata, ale rażą i uszy i rozum polityczny w łasnych swoich autorów , k tó rzy zmuszeni są po każdym takim w ypadku do zastanaw iania się nad popełnionemi błędam i i mimowoli zaczynają rozu- mieć potrzebę pewnej m odyfikacji swej polityki, zra- zu pozornej, w następstw ie wszakże bardziej realnej.

Gdyby nie było w Sejmie przedstaw icielstw a żydów- skiego, w szystkie te rzeczy przeszłyby uiepostrze- żenie. Ekscesy i pogrom y odbyw ałyby się zupełnie spokojnie, a Sejm zupełnie spokojnie albo m ilczałby o nich, lub też uchw alałby przeciwko nim platonicz- ne rezolucje, których całej w artości nie m ożnaby było ocenić, nie posiadając uprzedniej odmowy ta- kiej rezolucji T aka histo rja pińska, lidzka, mie- chowska, częstochow ska, solecka przebrzm iałyby zu- pełnie bez echa, stłum ione do roli zw ykłych kroni- karskich w zm ianek na łam ach przyzw oitszej prasy polskiej, przem ilczane zupełnie przez typow ą miaro- dajną prasę w iększości opinii krajow ej, zaś histe- rycznie rozełkana na łam ach prasy żydowskiej roz- pacz i ból naszego narodu nie dosięgły by wcale aryjskiego ucha. G dyby nie reprezentacja żydów- ska w Sejmie, ograniczenia w Biało^tockiem przeszły- by zupełnie niepostrzeżenie i uchw ała ratyfikacyjna Sejmu m iałaby w alor dobrej monety, pomimo że większość sejm owa natychm iast by ją w ym ieniła na fałszyw e pieniądze; zgrzyt, w yw ołany kontrolą na- szej sejmowej reprezentacji, zmusi Rząd i opinię

(4)

.Ne 14 Ż Y C I E Ż Y D O W S K I E

4

słuszności naszej spraw y powoli, chociaż z trudem , zaczyna sobie torow ać drogę. M inęły ju ż te czasy, kiedy mówca żydow ski nap o ty k ał przed sobą w sej- mie zw a rtą głuchą ścianę niechęci i nieuw agi, kiedy z posła żydow skiego szydzono i nie daw ano mu w ykrzyknikam i i ustaw icznym hałasem dojść do sło- wa. T eraz ju ż posła żydow skiego słuchają uważnie, robią uw agi, — ale rozm aite, w zależności od opi- nii słuchaczy, podobnie jak przy w ystąpieniach in- nycli mówców, i tylko czasami ju ż bardzo ostre słowo, bardzo nam iętny w ybuch podrażnione- go uczucia żydow skiego w yw ołać może burzę. Ale ,są to w ypadki bardzo rzadkie. I to je s t dotych- czas nasz najw iększy tryum f, jak i osiągnęliśm y w Sejmie.

Sejm się ju ż przyzw yczaił do tego, że poseł żydow ski nie tylko w spraw ach żydow skich głos zabierać może, lecz że, jako obyw atel kraju, ma praw o przem aw iać i w ogólnokrajow ych kw estjach.

S ejm .słu ch a uw ażnie posłów żydow skich, i należy przyznać, że mieli oni w swych w ystąpieniach już ładne momenty. T rzeba tu zaliczyć mowę posła Thona przy rozw ażaniu kw estji ratyfikacji tra k ta tu , przem ów ienia posła (irynbaum a w kw estji wyborów przedstąw icielstw a na L itw ie i Białej Rusi oraz je- go słynną, choć zakończoną skandalem ze strony większości sejmowej mowę, o ״piekle“. F aktem jest, że obecnie reprezentacja żydow ska w Sejmie nie na szarym końcu siedzi, ale ju ż odgryw a rolę.

To są w szystko zdobycze o charakterze jako- ściowym. Nie można w szakże zaprzeczyć temu, że przedstaw icielstw o żydow skie wniosło do Sejmu parę bardzo w ażnych projektów ustaw odaw czych, że przeprow adziło parę zasadniczych kw estji, a po- zatem że zdziałało bardzo dużo w swojej akcji po- zaparlam entarnej. I jeszcze więcej p o tra fiła by do- konać reprezentacja żydowska, licząca ju ż obecnie 1! osób, gdyby nie ta sm utna okoliczność, że kilku jej członków , staw iając w yżejjsw ój kram ik partyjny, niż interes narodow y, chodzi luzem. Ale o tej praktycznej działalności posłów żydow skich w Sej- mie i poza Sejmem pomówimy innym razem.

A. H.

Dążenia żydowskie do Palestyny

w historycznym ich rozwoju.

(Odczyt w ygłoszony przez d ra Samuela Poznańskiego).

(Dokończenie.)

Przyszedł przełom ow y rok 1881, zapisany czer- woiiemi zgłoskam i w analacli m artyrologji naszej, i rozbrzm iew a hasło P inskiera ״ Im en ani li m ili“, hasło samopomocy; rozbrzm iew a okrzyk m łodzieży akadem ickiej ״Betli .lakób lechu w enelchu׳‘ roz- brzm iew a hasło pow rotu do ideałów dawnych, Walą się w gruzy zamki z iluzji zbudowane, um ierają sta- re bogi, zostają w ykopane g roby dla idei w ynaro- (łowienia i rozpłynięcia się śród uarodów obcych i na- ród w ieczny do nowego pow staje życia. Ale każde ocknięcie się może się dokonać tylko w zw iązku z odrodzeniem się kraju ojców. Proklam uje się P a- lesty n ę narazie, jak o najskuteczniejsze miejsce dla row ania tam ruchu em igracyjnego, w ylania się idea w Sejmie żyje, żyw y udział w życiu parlam entar-

nem przyjm uje, wie o w szystkiem , reaguje na wszy- stko i zmusza, by się z nią liczyli. Chociaż repre- zentacja nasza od chw ili w stąpienia do Sejmu toczy ciężką w alkę i o praw a narodu sw ojego i o Avlasną egzystencję, chociaż pozornie cały szereg porażek poniosła, poczynając od pierwszej: odmowy udziele- nia jej przedstaw icielstw a w konw encie seniorów, a kończąc na ostatniej odmowie uchylenia ogra- niezeń żydow skich w Białostoekiem i przyznania jej udziału w kom isji, która ma zbadać działalność w ładz rządowrych na Litw ie i Białej Rusi, to jednak mimo to w szystko faktycznie zw yciężam y i tryum fujem y.

Jed n ak , mimo braku przedstaw icielstw a w konwen- cie seniorów, stronnictw a już ostatnio inform ują nas z w łasnej inicjatyw y o przebiegu prac jego, o wszy- stkiem , co w nim zachodzi, prosząc nas o zajęcie tego lub innego stanow iska w rozm aitych kw estjach;

jednak stronnictw a zabiegają ju ż o nasze głosy, ofia- row ując nam wzam ian w rozm aitych kw estjach po- parcie; jednak ju ż parę razy pokazaliśm y Sejmowi, że nasze głosy zaważyć mogą na rezultacie głoso- wania Sejmu. J u ż w rozm aitych kom isjach pracują nasi posłowie, tam gdzie była możność nieliczenia się z kluczem partyjnym , a z innych kom isji zwra- cają się do nas z propozycjam i i odchodząc żałują, że klucz p a rty jn y uniem ożliw ia nam w ykorzystanie tych propozycji. Już się rozlegają, w Sejmie głosy, zwłaszcza wśród stronnictw lewicy, że należałoby zrew idow ać uchw ały i co do przedstaw icielstw a w konw encie i w kom isjach i co do ilości podpisów, po- trzebnych do interpelacji i wniosków. Jed n ak po- trafiliśm y, mimo braku podpisów naszych, uzyskać cudze dla całego szeregu w niosków i interpelacji, i otrzym yw anie tych podpisów z coraz w iększą łat-

w׳ością nam przychodzi.

Pisaliśm y już o tem, że stosunki pom iędzy na- mi a rozinaitem i stronnictw am i z czasem się unor- mują, ułożą na lepsze, że musi nastąpić zbliżenie.

1 nie om yliliśm y się. Istotnie stosunek się wciąż popraw ia, zbliżenie następuje, i zaczęto nas już uważać w Sejmie za swoich. N ajlepiej się ułożyły stosunki dotychczas z socjalistam i, z którym i w ca- łym szeregu kw estji w ystępujem y so lid arnie,.któ- rycli popieram y i którzy nas też ])opierają, przeko- naw szy się, że nasz nacjonalizm bynajm niej mniej postępow ym oil ich nacjonalizmu nie je st, i nie ma w sobie nic z agresyw uego nacjonalizmu praw icy.

Stosunki z tugutow cam i są coraz lepsze; to samo należy powiedzieć o stapińczykach; a naw et z pias- towcam i powoli zaczyna się lepsza, kom ityw a i pe- wne zbliżenie, pow stałe jeszcze podczas debaty nad reform ą rolną. Ba, i N. Z, R, ju ż się odnosi z wię- kszym respektem , już zaniechał reagow ania w brzydki, grubiański sposób na nasze w ystąpienia, przysłuchu- ją c im się uważnie i z pewnem uznaniem. A co najw ażniejsze, — to ta okoliczność, że to zbliżenie nastąpiło nie tylko w skutek w zajem nego przy z wy- czajenia się', jak w niedobranem m ałżeństw ie, jeno w skutek wzajem nego zrozum ienia się, które po le- wej stronie sejmu powoli, ale nieustannie kroczy naprzód.

D ziałalność komisji konstytucyjnej, wnioski w niej zm ierzające ku pewnemu rozszerzeniu praw żydów, jak o g rupy narodow ej, przy trak to w an iu ich jak o rów noupraw nionych obyw ateli państw a, okrzyki uznania z ław poselskich przy podkreślaniu przez posłów żydowskich pewnych postulatów narodo- wych, — w szystko to świadczy, że zrozum ienie dla

(5)

nie ogólnoludzkie, dążyć będzie. Pozostali zaś w roz- proszeniu, czując się zw iązanym i organicznie z oj- czyzną, ju ż przez to samo zw yciężą w sobie pojęcie gołasu i nazaw sze je unicestw ią

P alesty n a jak o centrum życia żydow skiego, ja- ko centrum duchowe, istn iała i dotąd, bo inaczej urw ałaby się ciągłość historyczna, rozpadłby się na- ród na luźne atom y, bez w szelkiego w ew nętrznego związku, ale istn iała że ta k powiem w teorji. Obec- nie teo rja staje się rzeczyw istością. A staje się rze- czyw istością nietylko z powodu czynników zew nętrz- nych, lecz i w ew nętrznych. C zynniki zewnętrzu®

przyśpieszyły tylko proces realizacji, ale ono same nie starczyłyby nigdy do urzeczyw istnienia ideału, gdyby naród nie dojrzał do ujęcia tego ideału w w łasne ręce i w ypisania jeg o p o stulatu na sztan- darze woli swojej. P rzeżyw am y epokę, jak ie j nie zna jeszcze h istorja nasza, epokę przebudow ania całoj jaźn i naszej. P rzypadło nain w udziale żyć w jednym z najstraszniejszych okresów dziejowych.

Św iat cały jak b y się rozsypuje w gruzy, a nowy do- piero się tw orzy, i nic dziwnego, że przy uprzątaniu takich gruzów w yładow ują się gazy trujące, pokry- w a pył g ęsty całą pow ierzchnię ziemi, mnożą się ofiary i m roczą się um ysły. Ale za to przypadło nam też w udziale żyć w jednym z najw iększych m om entów h isto rji naszej, być budow niczym i nowe- go gm achu życia narodow ego, a jeśli nie będzie nam danem w idzieć dokończenia gm achu, to zobaczym y przynajm niej jeg o zręby. Lecz w ystaw ienie gm achu zależy teraz tylko od nas. Od nas zależy, czy po- trafim y w ydobyć z głębi duszy naszej w szystkie drzem iące w niej siły twórcze, czy też nie. W ierzym y i ufam y, że w ypróbow ana w ogniu niedoli żyw ot- ność nasza zdoła te trudności przezw yciężyć. Tęs- k n o ta do ziemi ojców w stępuje w now ą fazę, w fa- zę urzeczyw istnienia. N iechaj idea oblecze się w czyn i niechaj będzie odtąd hasłem naszem : Do pracy! Do pracy nad sprow adzeniem przyszłości prom iennej dla narodu naszego, oprom ienionego św iatłem nowego Sjonu.

Krwią i żółcią.

B en iam in k i.

My, odw ykli od pieszczot, od m iękkich dotk*

nięć, — my, odw ykli naw et od spraw iedliw ości, su- chej, bezw zględnej spraw iedliw ości, — my, przyzw y- czajeni ju ż do prześladow ań i ograniczeń, — my, żydzi polscy, staliśm y się naraz... beniam inkam i.

O nikim ta k rząd polski nie myśli, ja k o nas.

O nikogo się ta k nie troszczy p rasa polska, jak,o nas.

A my, niewdzięczni, nie obwieściliśm y naw et jeszcze o tem św iatu, nie złożyliśm y razem ze zjazdem asy- m ilatorów w K rakow ie dziękczynienia, nie wypo- w iedzieliśm y w raz z czcigodnym siw obrodym rabi- nem P erlm utrem błogosław ieństw a!

C zytajcie, czytajcie prasę polską, — o czem ona pisze? O barbarzyńskich pogrom ach na Ukrai- nie. O atam anie C rigorjew ie, k tóry urządził rzeź żydów w Odesie, w zorując się na w ypróbow anym we Lw ow ie sposobie. I roni łzy p rasa polska nad m izerją żydów ukraińskich. A prawrica sejm owa na- w e t z tego ty tu łu w niosek n a g ły postaw iła, by żoł- nierz polski jaknajdalej w kroczył na U krainę celem

ratow ania żydów przed hajdam akam i.

palestynofilstw a (C hibbath Cjon), idea stopiowego ko- lonizow ania, stopniowego osiedlania się, ale najw ięk- szą zasługą tej idei je s t może okoliczność, że utorow ała drogę najnow szej fazie w fazach dążeń żydowskich do P alestyny, że po niej z konieczności rzeczy musiał przyjść obecny sjonizin polityczny, utw orzony i sfor- m ułow any przez nieśm iertelnego T eodora H erzla.

W iadom e są jeg o tezy i nie będę ich tu pow tarzał.

K w estja żydow ska, ta k dowodził H erzl, je s t kw estją w szechśw iatow ą i może być rozw iązaną tylko przez danie narodow i żydowskiem u możności urządzenia so- bie schroniska praw nopaństw ow ego w Palestynie. Na- ród żydow ski nie zniknie z powierzchni ziemi i zniknąć nie chce. Pozw ólcie mu żyć pełnią życia, a zadziwi św iat rozw ojem drzem iących w nim sił żyw otnych.

Rozw ijać je p o trafi zaś tam tylko, gdzie stw orzył swoje ideały wieczne, gdzie się sta ł m istrzem ludz- kości. J u ż samo sform ułow anie zagadnienia doko- nało cudów. N iby Samsonowi zaczęły odrastać wło- sy narodow i naszem u i siły mu w racać. Je d y n y to w h isto rji naród stary, a wiecznie młody, rozproszo- ny, a jed n a k jedność sw oją odczuwający, um iejący przystosow yw ać się do w szystkich w arunków , a nie zatracający swojej fizjonomji przyrodzonej. Z aiste, słusznie m ówią m ędrcy talm udyczni: *Izrael to tw ó r sui generis w historji ludzkości“, bez analogji i bez przykładu.

Stoim y w rozw ażaniu naszem na progu teraź- niejszości. Stoim y w obliczu najw iększego przewro- tu w dziejach ludzkości, a zarazem w przededniu nowej ery w h isto rji narodu naszego, a w szelka no- w a era to nowy etap w dziele urzeczyw istnienia się naszych m arzeń odwiecznych, naszych praw nigdy nieprzedaw nionych do ziemi naszej historycznej, do P alestyny. Co do niedaw na jeszcze było uważanem za chimerę, za w ytjyór fantazji, chorobliw ej mogą- cej co najw yżej w yw ołać chaos i zam ęt, okazało się spraw ą najbardziej realną. P o w ta rza ją się czasy Z crubabela i Jeszuego, aczkolwiek w nieco zmieuio- nej formie, bo zjaw iska dziejow e w zupełności nigdy się nie pow tarzają. N a szczytach M orji stanie w bla- sku wieczności siedziba praw dy, znajdą tam wypoczy nek wszyscy znużeni do dźw igania jarzm a gołusu, zrosną się dusze rozdarte, a św iatło ze Sjonu opro- m ieni djasporę całą, podniesie j ą i uszlachetni. Oczy- wiście, że trudno sobie w ym alow ać choćby najbliższą przyszłość z całą dokładnością. J a k za czasów Ze- rubabela pociągnie i teraz na razie część tylko narodu, pociągną ci, w których sercu goreje ogień św ięty, k tórzy poczują w sobie dosyć sił do kładzenia osnów pod now ą budow lę ojczyzny, pociągną ener-

f

iczni, przedsiębiorczy, zdrow i na ciele i na duchu, arazem ułoży się natu raln y stosunek pom iędzy me- tropolją a ajasporą. W łaściw e życie żydow skie, w całej swojej pełni, będzie tętn ia ło w P alestynie, tam w yrosną kłosy zdrow e na glebie, zroszone na- szym znojem i duchem, naszym tam będzie odrodzo- ny nasz naród prządł dalej nić sw ą historyczną, hę- dzie snuł dalej swoje m arzenia i ideały i spraw dzi się słowo R enana: Izrael, k tó ry dał ty le ludzkości w przeszłości, da mu jeszcze więcej w przyszłości.

N ie by się zam ienił w naród m arzycieli, od rzeczy- w istości oderw any, realnych podstaw życia pozba- wiony, ale że budując gm ach trw ały, żyjąc życiem pełnem i naturalnem , stojąc na gruncie mocnym i pewnym, tw orząc jeden z członków rów noupraw - nionych w rodzinie narodów , nie zasklepi się w pra- cy li tylko codziennej, nie w łoży na siebie pancerza egoizm u narodow ego, a rozw inie lo ty swoje i ku sform ułow aniu w artości wiecznych, m ających znaczę*

(6)

Ż Y C I E Ż Y D O W S K I E . ,Ni 14 6

A czem się zajm uje obecnie dyplom acja poi- ska? T ylko żydam i. P roszą m nie tylko nie zrozu- mieć faiszyw ie: nie mam tu bynajm niej na myśli negatyw nej pracy w kierunku niedopuszczenia do opieki L igi nad żydam i, jen o pozytyw ną pracę rzą- du polskiego w kierunku ochrony żydów. P rzed sta- w iciel P olski w A nglji, ks. Sapieha, żąda zw olnienia żydów polskich z obozów jeńców , gdzie są interno- w ani. Kząd polski protestuje przeciw ko w ydalaniu żydów galicyjskich z W iednia przez reakcyjne w ładze austryjackie. N aw et na stanow iska dyploma- tyczne w ysuw a się tera z na g w a łt żydów : odm ówił pos. Lieberm ann, w ięc się staw ia k a n d y d a tu rę adw.

B erensona.

N a g ły zw rot w uczuciach! Miłość i tro sk a na całej linii! Szczęście się nam uśmiecha.

Ję c z ą w praw dzie Bogu ducha w inni żydzi poi- scy z G alicji w obozach jeńców w Polsce, ale zato troszczym y się o żydów polskich, internow anych w A nglji P ro testu jem y przeciw ko pogromom na U krainie, ale nie możemy sobie dać rad y z ciągłem i, w praw dzie drobnemi, lecz nękającem i ludność żydów- sk ą ״ ekscesam i“ żołnierzy w Polsce, a o procesie z powodu pogrom u we Lwowie nic nie słychać.

W ara usuwać żydów polskich z W iednia, ale na- kazuje się w yjeżdżać żydom polskim — w myśl tra k ta tu pokojowego — z W arszaw y. Z aprasza się żydów na placówki dyplom atyczne, ale nie przyjinu*

j e się ich na posady... robotników kolejowych...

A m ożeby tak rząd zechciał tę opiekę wzglę- dem żydów zastosow ać i w ew nątrz granic k raju?

M ożeby tak zrobił nas ״beniam inkam i“ i na odleg- łości bliższej, niż dopiero 1,000 w iorst od W arszaw y?

D ostojna prasa.

W dniu BI lipca, w 3 godziny po ratyfikacji tra k ta tu pokojow ego, nakazującego zabezpieczenie rów noupraw nienia mniejszościom narodow ym , Sejm, w brew głosom posłów żydow skich, zaakceptow ał po- zostaw ienie nadal w okręgu sądow ym B iałostockim ograniczeń praw nych dla żydów. Posłow ie żydów- scy proponow ali podczas dyskusji popraw kę o ska- sow aniu tych ograniczeń, — Sejm znaczną większoś- cią popraw kę tę odrzucił.

W każdym innym kraju prasa po analogicznym w ypadku bądź atakuje Sejm, w ykazując mu niekon- sekw encję i niesłuszność je g o postępow ania, bądź usiłuje w ytłom aczyć, jakiem i słusznem i m otyw am i pow odow ał się Sejm, przyjm ując pozornie niesłusz״

ną uchwałę, bądź w reszcie — o ile podziela pogląd Sejmu — broni je g o stanow iska. Ale w każdym bądź razie szanująca się prasa nie milczy, nie ukry- wa, a mówi.

U nas zaś cała p rasa polska, za w yjątkiem

״R obotnika“ i ״ K urj. W arszaw skiego“ poprostu, fałszuje rzeczyw istość i tchórzliw ie przem ilcza isto tę rzeczy. C ała prasa polska, nie w yłączając rady- kalnej ״ G azety P o lskiej“ albo m ilczy zupełnie o fakcie odrzucenia popraw ki, lub też notując, że Sejm popraw ki posłów żydow skichnie p rzyjął, przezornie nie podajac treści tej popraw ki. A ״Dw u- groszów ka“ stałym swym zwyczajem poprostu cynicznie łże i opow iada swym czytelnikom kłam - stw a, że żydow scy posłow ie usiłowali odwlec wpro- w adzenie sądow nictw a polskiego w B iałostockiem .

Ani jedno pismo polskie, za w yjątkiem z po- m ienionych nie miało cywilnej odw agi powiedzieć to św iatu w yraźnie i otw arcie, że Sejm odrzucił po- praw kę żydow ską o skasow aniu ograniczeń dla ży- dów w okręgu Białostockim . Tem samem c a ła p ra sa polska podkreśliła, że stało się coś takiego, cze- go cyw ilizow ane społeczeństwo powinno się w sty- azić, coś takiego, do czego w stydem je s t się przy- znać. Ale ani jedno pismo n iezdobyto się na to ,b y pow iedzieć społeczeństwu: nie róbcie tego, czego po- tem będziecie m usieli się w stydzić.

Bo przecież p rasa nie je s t chyba ta k naiw ną, by myśleć, że skoro ona o tem milczeć będzie, to już się św iat o tem nie dowie, W szędzie się to zdarza, że g dy pew ien odłam społeczeństw a popełni coś lian- biącego, to pewne o rgany prasy w olą o tem mil- czeć. Ale żeby ani jedno pismo nie zdobyło się na potępienie tego, co je s t złem, co je s t poprostu zgub- nem dla państw a, tak ie rzeczy dzieją się tylko w Pol- sce i tylko w stosunku do żydów. A to je s t objaw takiego ju ż upadku m oralnego i zw yrodnienia, że w arto się nareszcie nad tem zastanow ić.

W. A.

Projekt ustawy o odpowiedzialności Skarbu Państwa w wypadku rozruchu.

(C iąg dalszy).

C zynniki antysem ickie, prow adzące w ystępną agi- tację pogrom ow ą nie zdają sobie z tego spraw y,'że przez to podkopują egzystencję państw ow ą, bo tw orzą ochlo- krację, przyzw yczajają ciemne i niekarne tłum y do rządów , uczą bezpraw ia, niszczą zm ysł praw ny, po- szanow anie dla władz i zarządzeń, niszczą dobrobyt Na g a lic y js k i sposób.

P a n in sp ek to r szkolny w O lkuszu żąda od ro- dziców dzieci w w ieku szkolnym , ażeby w form uła- rzach w rub ry ce ,.język o jczy sty “ podaw ali: polski.

N ie pom agają persw azje, nie pom agają sta ra n ia , — pan inspektor tw ierdzi, że żyd polski nie może mieć innego ję z y k a ojczystego, ja k tylko jęz y k polski.

I dzięki takim inspektorom szkolnym pow staje w Pol- sce fałszyw a sta ty sty k a ; dzięki takim inspektorom składa się potem w P ary żu dowody, że jak iś tam żydow ski, czy hebrajski język — to w ym ysł sjoni- stów , to podła in try g a polityczna, bo otóż rodzice żydow scy w łasnoręcznie swemi podpisam i stw ier- dzają, że ich językiem ojczystym je s t polski, i dzię- ki takim inspektorom potem, g dy żydzi oświadczają, że nie są polakam i, jen o żydami, pow staje legenda o nielojalności żydowskiej, o zdradzie, bo żydzi״ od- ra z u “ zaprzeczyli tem u, do czego się przyznali w form ularzach.

S ta ra histo rja, znana nam jeszcze z czasów ga- licyjskich, historja, k tó ra doprow adziła, do stw orze- nia koncepcji ״n eu traln y ch “ i do Lw owa.

Miłe je s t naszem u sercu to staranie się o na- sze dusze w celu pow iększenia ludności polskiej, ale chętniebyśm y się tego w yrzekli, woląc, by się trosz- czono nieco o nasze ciała. N iestety! jesteśm y pola- kami, gdy chodzi o język, ale gdy chodzi o rozda- w nictw o odzieży am erykańskiej, przestajem y być nie tylko polakam i, ale naw et obyw atelam i kraju.

P rzynajm niej, w tym samym O lkuszu ci sami żydzi z ״ o jcz y stą “ mową polską z tra n sp o rtu am erykań- skiego nic nie otrzym ali.

A szkoda...

(7)

J ^ 1 4 Ż Y C I E Ż Y D O W S K I E . 7 nie chciało, tein samem dałoby dowód, iż niedow ie- rza swej sile i mocy u trzym ania ładu i porządku.

Rzeczą P aństw a upew nić obyw ateli przed nie- spodziewanem i stra ta m i całego dobytku, na k tó ry niejednokrotnie pracow ano całe życie. R ozruchy nie niszczą zawsze bogaczy. T ra fiają i biednych. W ielu z nich zostaje zabitych, lub niezdolnych do pracy.

R zeczą P ań stw a rozłożyć dotkliw e stra ty , po- niesione przez obyw ateli bez ich w iny lub przypad- ku, za k tóry n ik t nie odpowiada, lecz poniesione li ty lk o z powodu ro zstro ju organizacji społecznej i państw ow ej na w szystkich obyw ateli, k tó rz y są w stanie ponieść owe ciężary, stające się lżejszem i, g d y się je rozłoży na w szystkich.

P ow tarzam : zasadą winno być w każdym pań- stw ie praw orządnem i zorganizow anem w sposób now ożytny: ״ O byw atel ponosi szkody ty lk o z w ła- snej w iny lub przypadku, za k tó ry n ik t nie odpo- w iada“ . R ozruchy są w pływ em dezorganizacji pań- stw a lub społeczeństw a. Szkody ztąd pow stałe win- no ponosić całe społeczeństw o, drogą rozłożenia tych szkód na w szystkich tych, k tó rzy m ogą płaoić.

Tu przechodzim y do sposobu, w ja k i państw o w inno polcryć swe w ydatki na podstaw ie niniejsze- go projektu pokryć się mające. Sposoby owe są następujące.

a) Państw o może w szystkie przedsiębiorstw a całego państw a, k tó re w w ypadku rozruchów szcze- gólnie narażone są na szkody, zorganizow ać przy*

musowo w jed n ą ogólną organizację ubezpieczenio- w ą na w ypadek rozruchów, szkody poniesione przez nie-przedsiębiorców samo pokryć.

b) Państw o może nałożyć specjalny drobny dodatek do podatku dochodowego, m ający na celu stw orzenie odrębnego państw ow ego funduszu od•

szkodowawczego. D odatek ton byłby ta k długo po- bierany, ażby pow stał dostateczny fundusz odszko- dow aw czy.

c) Państw o może w każdym poszczególnym przypadku rozruchów pokryć swe w y d atk i odszko- dowawcze, uskutecznione w pew nym okresie czasu przez rep a rty c ję sw ych w ydatków drogą nałożenia dodatku do podatku dochodowego lub konsumcyj- nego. W tym w ypadku całe społeczeństw o byłoby bezpośrednio zainteresow ane w tem, aby rozruchy w przyszłości się nie pow tórzyły. I najciem niejszy chłop, gdy zapłaci za wódkę lub ty to ń drożej po rozruchach, niż poprzednio, lub gd y zapłaci podatek większy, przekona się, że bezcelowem je s t darem nie niszczyć dobra narodowe, że w ten sposób samego siebie krzyw dzi, co je s t faktem i bez projektow a- nych zmian, a co projektow ane zm iany czynią tylko jasnem i widocznem. Nie będzie ju ż w tedy w spo- łeczeństw ie n aw et indyferentów , k tó rz y z założo- nemi rękam i p rzy g ląd ają się widowisku, zadow oleni z emocji, którem i karm ią się podczas rozruchów .

W szyscy, oprócz zdecydow anych bandytów i opryszków , będą zainteresow ani w tem aby do rozruchów nie dopuścić, a gd y rozruchy pow staną, w zarodku je stłum ić. Państw o więc może być pe- wne poparcia całego społeczeństw a.

Mnie osobiście najdogodniejszym , n ajłatw iej- szym i najcelowszym w ydaje się sposób, podany pod b.

J a k więc w idzim y, w y datki odszkodow aw cze Skarb p aństw a pokryje ze specjalnych źródeł na ten cel przeznaczonych; budżetu państw ow ego więc od- pow iedzialność Skarbu państw a w żadnej mierze nie obciąży.

państw ow y, bo niszczą wiele dóbr, paraliżują han- del i przem ysł, odciągając od niego m ajętniejszych przedsiębiorców z powodu obaw y nagłej i niespo- dziew anej s tra ty całego m ajątku, czego następstw em zw iększony brak tow arów i zwiększone paskarstw o.

N ie zw ażają na to, że rozruchy prow adzą do anarchji, do rozstroju państw a, do stosunków niezgodnych z pojęciem państw a, jak o organizacji, realizującej ideę pokoju w swoim obrębie, że prow adzą do sto- sunków, będących pow rotem do czasów barbarzyń- skich, czasów odpowiedzialności grupow ej, która karze jednostkę za całą grupę, a całą grupę za je- dnostkę, że prow adzą do spauperyzow ania szerokich mas tw orząc niebezpieczną, zrozpaczoną zbolszewi- zow aną i rozgoryczoną masę. Zapom inają o tem, że rozgoryczona masa w ew nątrz państw a, k tó ra czuje się pokrzyw dzoną, je s t w iększym niebezpie- czeństwem , niż silny w róg zew nętrzny; ona swym biernym oporem paraliżuje w szelką akcję państw o- wą, każde zarządzenie w ładzy zostaje w praktyce skoślawione, każda u staw a obchodzona, je s t źródłem stałej i rosnącej dem oralizacji i korupcji. A morał- ność społeczna je s t koniecznym w arunkiem rozw oju państw a, realizacji celów praw a.

Cel więc, do któ reg o zdążają pewne ciemne i obałam ucone sfery społeczeństw a polskiego, a mia- nowicie ekonom iczne zniszczenie i zduszenie żydów, osiągalnym być może ty lk o drogą zniszczenia swej w łasnej ku ltu ry i drogą ruiny w łasnej organizacji państw ow ej. Rzeczą więc państw a przekonać bała- mucone w arstw y, że droga, n a której kroczą, jest zgubna, że Państw o szczerze i zdecydow anie j ą po- tęp ią i piętnuje, ja k o drogę prow adzącą do ruiny nietylko zw alczanej grupy, ale całego P aństw a, co będzie całkiem widocznem i jasnem dla każdego dopiero w tedy, gdy państw o obejm ie cyw ilną odpo- wiedzialność za szkody poniesione w rozruchach.

D opiero w tedy całe społeczeństwo, organa państw o- we i prasa sta ją się bezpośrednio zainteresow ane w utrzym aniu ładu i porządku i w niedopuszczeniu do !,ozruchów .

Prew encyjna i represyjna działalność Państw a będzie w ydatniejszą i znacznie u łatw io n ą przez po- moc całego społeczeństw a, które ostatecznie samo poniesie m ajątkow e skutki rozruchu.

U staw a o odpow iedzialności skarbu państw a przyczyni się n iew ątpliw ie do opanow ania w ytw o- rzonego chaosu i um ożliwi pow rót norm alnych sto- sunków. Ujawni ona tę rzeczyw istą solidarność, łą- czącą w szystkie g ru p y społeczne, skupione w jednym organizm ie państw ow ym , istn iejącą pomimo cały antagonizm ich innych interesów , a w yrażającą się w tem, że zniszczenie jednej g ru p y prow adzi ko- niecznie do zniszczenia całego organizm u.

U staw a o odpowiedzialności państw a daje bez- pieczeństw o m ienia obyw atelom , ożyw ia więc han- del i przem ysł. P otrzebujem y m asow ej im igracji obcych kapitałów , a jak że one przyw ędrują, skoro nie są tu bezpieczne. M ajątkowo państw o na tem nic nie traci, bo ustaw a nie działa wstecz. R zeczą więc P a ń stw a nie dopuścić do rozruchów w przy- szłości. K ażda g ru p a obyw ateli ma chyba praw o żądać od P a ń stw a ochrony sw ych interesów praw - nych i gw arancji, że o rgana państw ow e w przy- szłości do rozruchów nie dopuszczą N ajlepszą g w a ra n cją je s t odpowiedzialność cy w ilna państw a.

P ań stw o k tó re by takiej odpow iedzialności przyjąć

(8)

Ż Y C I E Ż Y D O W S K I E . ___________________________ H U

b) Je że li fundusze kolonistów są nikłe, Korni- te t Odeski ofiaruje im w jednej z kolonii robotni- czych, założonych w blizkiem sąsiedztw ie w ielkich ośrodków rolniczych, niew ielkie obszary g ru n tu pod w arunkiem w ypłacenia należności w ciągu oznaczo- nej liczby łat. O bszar taki, oprócz dość obszernego dla jednej rodziny domu, posiada około ‘2 1/s akrów zwilżanej ziemi. Zbiory z tego obszaru zabezpie- czają posiadaczow i pew ien dochód; upraw a zaś grun- tu pozostaw ia mu ty le wolnego czasu, że i on i ro- dżina jego m ają możność pracy w poblizkich wiel- kich koloniach.

Koloniści, k tó rz y ju ż się urządzili i odczuw ają brak funduszów dla kontynuow ania swej pracy lub rozszerzenia swoich gospodarstw , m ogą zaciąg- nąć pożyczką w T ow arzystw ie A ngielsko ־ P alestyn- skiem. Je d n a k procenty, k tó re koloniści m uszą opła- cać bankow i, odbijają się w bardziej szkodliw y spo- sób w rolnictw ie, niż w handlu; dlatego też utwo- rżenie specjalnego k red y tu rolnego w P alestynie by- łoby dobrodziejstw em dla rolnictw a w ogóle i dałoby potężny impuls żydowskiej kolonizacji rolniczej w szczególności. K w estja pracy najem nej w kolo- niach rolniczych przykuła do siebie szczególną uw aT gę naczelnych organizacji żydowskich. W spomnieliś- my ju ż o koloniach robotniczych, załozonych przez K om itet Odeski. T ow arzystw o kołonizacyjne ״Ez- r a “ dąży do polepszenia by tu żydow skiego rolnika- ro b otnika za pomocą tanich budowli i w ygodnych m ieszkań dla robotników fam ilijnych oraz ״domów robotniczych“ dla nieżonatych. G łów ny udział bie- rze w tem Żydow ski Fundusz N arodow y. W roz- m aitych koloniach urządził on ״dom y“ i kuchnie w spółdzielcze dla pojedyńczych robotników i tanie m ieszkania dla rodzin robotniczych; założył szkoły w farm ach, w których przybysze - robotnicy m ogą przejść praktyczny kurs robót rolniczych; prócz te- go, zachęcał on szerokie w arstw y żydów arabskich z Jem enu do pow rotu do P alestyny, regulując przy tem ich powrót. W ciągu w ielu la t żydzi w A rahji prow adzili żyw ot szczęśliw y i spokojny. W począt- ku zaś XTX stulecia arabow ie zajęli w rogie w zglę- dem nich stanow isko; ten nieprzyjazny stosunek coraz się w zm agał, przechodząc w prześladow anie żydów, dopóki liczna i bogata ludność żydow ska nie została zredukow ana do grupy, liczącej zaledwie kil- k adziesiąt tysięcy. Zdając sobie spraw ę z całej doniosłości pow rotu tej części żydostw a, zupełnie zarabizow anego, dostosow anego do w arunków kii- m atycznych i um iarkow anego w swoich potrzebach, dla naszej spraw y kolonizacyjnej, Żydow ski Fundusz N arodow y w ysłał przedstaw iciela do Jem enu celem propagandy i organizacji pow rotu żydów arabskich do Sjonu.

Pośród jem enitów piękny te n czyn wywołał wielki entuzjazm . W ciągu ostatnich dziesięciu la t 6,000 jem enitów powróciło do P alesty n y , gdzie Ży- dow ski Fundusz N arodow y osiedla ich w bezpoś- redniem sąsiedztw ie znaczniejszych żydow skich oś- lodków rolniczych, przyczem każda rodzina otrzym u- je m ały domek z kaw ałkiem dobrego gruntu. C ała rodzina pracuje w osadzie: mężczyźni, jak o robotni- cy, a kobiety — jak o robotnice lub też jak o służba w domach kolonistów . Zarobek ich, w łączając do- chód od kaw ałka g runtu, je s t dostateczny, b y w yży- wić rodzinę jem enity, i daje mu n aw et możność wy- p łaty należności Żydow skiem u Fund. N ar. za dom i g ru n t. In sty n k t w łasności je s t silnie rozw inięty u żydów -jem enitów , i w ielu znich stało się w łaści­

Chodzi tylko o to, by szkody, spadające na niew inne jednostki, rozłożyć w edług zasad spraw ie- dliw ości i rzeczyw istej solidarności społecznej na w szystkich członków społeczeństw a w edług ich zdol- ności do ponoszenia ciężarów , spow odow anych ogól- nym rozstrojem społecznym.

(dokończenie nastąpi).

D r. F erdynand Zweig.

K raków . 3. TO ŁK O W SK I.

Żydzi a rozwój ekonomiczny Palestyny.

(Dalszy ciąg).

Im igracja żydów do P alesty n y , pom ijając imi- grację jem enitów , je s t wynikiem dobrej i nieprzy- muszonej woli. Ich pow rót do ziem i przodków swo- ich nie był w yw ołany żadną propagandą; jechali na w łasny koszt do kraju. Żydzi w racali do Sjonu z w łasnej inicjatyw y, na swój koszt i ryzyko; roz- m aite organizacje żydow skie poczynają opiekować się nim i tylko od chw ili przybycia do P alestyny.

W idzim y więc, że teren działalności pow yższych or- ganizacji ogranicza się jedynie do P a lesty n y ; ani odrobiny uw agi lub środków finansow ych nie kieru- j ą w inną stronę. J a k g d y b y w m yśl ja k ie jś m ilczą- cej umowy, poszczególne organizacje obrały sobie pew ną sferę działalności specjalnej, w której wyko- naniu osiągnęły w ysoki stopień doskonałości. Dzię- ki tem u w łaśnie rozgraniczeniu i podziałow i pracy żydzi, m ając do dyspozycji nieznaczne fundusze, by- li w stanie czynnie popierać kolonizację w iejską i m iejską.

R ozw ażm y przedew szystkiem co zdziałali ży- dzi w dziedzinie kolonizacji rolniczej.

G ru n t w P alestynie w znacznej części je s t w ła- snością bogatych obszarników , lub gm in wiejskich;

z tej przyczyny poszczególne rodziny nie są w sta- nie nabyw ać niew ielkich działek gru n tu dla swych potrzeb. Prócz tego, form alności kupna i sprzedaży g runtów są skom plikowane. Celem usunięcia tych trudności i ułatw ienia osobom pryw atnym nabyw a- nia drobnych działów g runtu, organizacja sjonistycz- na utw o rzy ła specjalną organizację: ״P alestine Land D evelopm ent C om pany“. T ow arzystw o powyższe nabyw a ze swych funduszów znaczne obszary ziemi, k tó re upraw ia, uzdrow atnia i dzieli n a m ałe parcele celem sprzedaży ich poszczególnym nabywcom. To- w arzystw o prow adzi podobne operacje z polecenia nabywców; przyjm uje adm inistrację nabytych grun- tów, których posiadacze przebyw ają zagranicą; za- rządza też gruntam i, będącemi w posiadaniu Żydów- skiego Funduszu Narodowego.

Em igranci lub m ieszkańcy kraju, pragnący po- święcić się rolnictw u, a nie posiadający dostatecz- nego dla założenia farm y k apitału, pomimo, iż po- siadając pewne fundusze, m ogą znaleźć się w jednej z dwóch sytuacji:

a) Jeżeli posiadają pew ne wiadomości z zakre-

bu rolnictw a i kap itał około 200 f. st., Ż. T. K. ofia- ru je im do nabycia odpowiednie g ru n ta, (około 56 akrów ), a na żądanie tow arzystw o kołonizacyjne bu- duje dla nich dom i oborę dla bydła. K oszta budo- w y domu i obory kolonista ma praw o spłacać w cią- gu 40 la t w nieznacznych rocznych ratach.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Każdy, kto ma otw arte oczy, widzi, że tylko dzięki podkreśleniu przez sjonistów faktu istnienia narodu żydowskiego, myśl o tem istnieniu żydów, jako na-

K ażdy zw iązek je st zrzeszeniem równych sobie, delegujących pewną ilość w łasnych praw na rzecz zrzeszenia; każdy zw ią- zek w yłan ia z pośród siebie

Przecież to je s t najdoskonalszym dowodem, że sjonizm przeniknął ju ż do głębi mas ludowych, że z dziedziny odświęt- nych dyskusji teoretycznych przeszedł

Natomiast żydzi stale — i może zupełnie niepotrzebnie— dają olbrzymie ofiary na instytucje społeczne i filantro- pijne chrześcijańskie, na pomniki (Mickiewicza

Publicz- ność, steroryzow aną przez urzędników , p rzejął strach przed rejestracją; zw racano się do posłów żydów- skich z prośbą o interw encję.. 15-go

Jeśli godnem je s t pożałowania, że winni tych przestępstw nic zostali pociągnięci do odpowiedzialności sądowej, byłoby już zamachem na sprawiedliwość, gdyby

O wielu kw estjach ty- czących się norm alnego stanu żydów krążą rozm aite - legendy i ogólniki, pozbawione w szelkiej podstaw y naukow ej (np. sław etne

na wątpić, czy ma rację bytu dalsze pozostaw anie posłów żydow skich w Sejm ie, skoro ani w Sejm ie ani poza Sejmem nie są w stanie nie tylko praw