• Nie Znaleziono Wyników

Życie Żydowskie. R. 3, nr 7 (1919)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Życie Żydowskie. R. 3, nr 7 (1919)"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Jsffl

1

.

W arszawa, d. 20 czerw ca 1919 r.

Rok 3•

tygodnik społeczno-polityczny, sprawom żydostwa i zagadnieniom sjonizmu poświęcony.

Sjonizm d ą ż y do stw orzenia zagw arantow anej praw em publicznym siedziby dla Ż ydów w Palastynie...

(Program bazylejski).

WARUNKI PRENUMERATY z przesyłką i dostawą do domu:

R ocznie. . . . 36 Mk.

Półrocznie . . . 18 , Kwartalnie . . 9 ,, Miesięcznie . . 3 . Cena pojedynczego numeru 85 fen.

A d r e s r e d a k c ji i a d m in istra c ji:

W arszaw a, S en a to rsk a 32.

Redakcja otw arta codziennie od godz. 10 do 12

Administracja « 11 1 ״

OGŁOSZENIA KOSZTUJ na I-ej s t r .. . Mk. 2.50 w tekście . . , 4.30 za te k ste m, . 1.30 ״

za wiersz petitu.

Na pierwszej i ostatniej stroni*

4 szpalty.

TRSŚO NUMERU : 1. Debaty pogromowe — N. Szwalbe 2. Żydowskie seminarjum medyczne — Dr. Z. Bychowski. 3. W p■•

lącej sprawie L. H. 4. Krwią i żółcią: 1) 0 , to to je st naprawdę asymilacja! 2) Jak bieda, to do żyda; 3) Solidarność klasowa. 4) Pod opieką socjalistów. 6) Bodaj to by#, przybytkiem W enery! 6) Agitacja żydowska. 7) Nie szykuje się. 8) Dlaczego? W. A. 6. Memorjał w sprawie żydowskiej w Polsce (c. d.). (i. Kronika. 7. Z bagienka: Mądry Polo po szkodzie—Ben-Lewi. 8. Korespon- dencja. 9. Szczęście H. D. Nomberg. 10. Ziemia obiecana (w ie m )— Ren• E.

Debaty pogromowe.

m owanej ״G a ie ty W arszaw sk iej“ dla M inisterstw a Spraw Zagranicznych, które ma się w yposażyć w nowy m aterjał dowodow y celem przeciw działania

״napastniczej akcji żydow skiej“.

N ie ulega żadnej w ątpliw ości, że na tym grun•

cie nastąpiło porozum ienie pom iędzy przyw ódcam i N. D. i P. P. S.

P an D aszyński zredagow ał ładnie brzm iący wniosek nagły, przeciwko pogromom skierow any, k tó ry został jednogłośnie prze/. Sejm przy jęty i rzecz naturalna... nie w ydrukow any naw et przez żaden dziennik polski, z w yjątkiem ״R ob o tn ik a“. W niosek ten nie był bowiem przeznaczony dla Polski i prasa polska dobrze go oceniła, nie podaw szy go do wia- doiności czytelników.

Pozatem pan D aszyński w ygłosił przem ówienie, którego nieudolnie u k ry ta obłuda przekracza wszyst*

ko, co kiedykolw iek wyszło z u st najbardziej pa- trjo ty czn y ch i szow inistycznych socjalistów .

P a n D aszyński spekulow ał widocznie na głu- potę swych zachodnio-europejskich współideowców

— bo o nich widocznie przedew szystkiem mu cho- dziło — skoro odw ażył się z try b u n y sejmowej tw ierdzić, że w Polsce wogóle nie było pogromów, przy ozem bez zająknięcia się w y stą p ił przeciw ko podciągnięciu pod klasyfikację pogrom ów naw et najstraszliw szej z w szystkich rzezi lw ow skiej.

״ W ielka“ d eb ata żydow ska, której byliśm y św iadkam i zarów no w Sejmie, ja k i w w arszaw skiej R adzie M iejskiej, została zainicjow ana przez m iaro- dajne czynniki polskie z wyraźnym zamiarem wy- w ołania odpowiedniego efektu zag ranicą

Ani osam otniona reprezentacja żydow ska w Sej- mie, ani stosunkow o liczniejsza g ru p a radnych na- rodow o-żydow skich w stołecznej Radzie Municypal- nej nie są w stanie podjąć inicjatyw y w całym sze- regu spraw bezpośrednio obchodzących m iljonow e rzesze żydowskie, gdyż znikąd nie otrzym uje się parlam entarnego poparcia.

Inicjatyw a spoczywa całkowicie w rękach pa- nąjąeej wszechmocnie większości endeckiej; lew ica zaś polska z P. P. S. na czele, pozostaje niezmiennie wierny starej ta k ty c e świadom ego przem ilczania

״bolączek“ żydowskich, godząc w potw orny w prost sposób w zniosłe zasady dem okratyzinu z oportuni- styczną polityką bierności wobec szalejącej agitacji pogrom ow ej.

Gdy jednak w zględy n a tu ry m iędzynarodowej zm usiły p o ls k ic n mężów stanu do oczyszczenia się z ciężkich zarzutów , gdy okazało się, że prześlado- wanie, m ordow anie i rabow anie bezbronnej ludności żydowskiej w yw ołało olbrzym ie p ro testy na całym świecie cywilizowanym , zaaranżow ano w Sejmie de- batą, p rzeinaczoną ja k to w idać a dobrze poinfor­

(2)

Nś 7 Ż Y C I E Ż Y D O W S K I E .

Panow ie ,.socjaliści polscy“ podobno niezupeł- nie zadow oleni są z debiutu pana D aszyńskiego.

T ak zw ane lew e skrzydło w arszaw skie, szczególnie n iektórzy jogo w ybitniejsi przedstaw iciele, pozostaje w opozycji i niema być może okazji ujaw nienia sw ego stanow iska z powodu swej nikłej liczebności.

N a terenie jed n ak w arszaw skiej Rady Miej- skiej, gdzie kierow nictw o klubu socjalistycznego spoczyw a w rękach przew odniczącego R. D. U., można się było spodziew ać bardziej •przyzwoitego, ju ż nie mów׳iąc socjalistycznego, stosunku do spraw y ży- dowrskiej,

I cóż widzimy? G dy w reszcie z łaski Endecji doczekaliśm y się jeneralnej debaty w spraw ie obco*

krajow ców , organicznie połączonej z ogólną dyskusją żydow ską, panowie p. p. s-owcy usunęli się z wi*

dow ni i poparli ja k o mówców jeneralnych lewicy N. Z. Row ca i mieszczań>kiego radykała, wiedząc dokładnie, że N arodow y Z w iązek R obotniczy nie*

tylko popiera politykę aatyżydow ską endeków, lecz naw et dopinguje ״ lud roboczy“ do aktyw niejszego jeszcze antysem ityzm u.

O błuda i tchórzostw o polityczne koła R adnych P. P. S., k tó rzy zam knęli sobie z rozm ysłem usta, kied y przedstaw iciel N. Z. R. w imieniu ״klasy robotniczej“ zgłaszał pretensje do ״ narodu żydów- sk ieg o “, czyniąc go odpow iedzialnym za w ygładza- nie m iast i wrszelkie temu podobne zbrodnie — sta*

nowczo godne są wodza tej p a rtji, wciąż ty tu łu ją - cej się socjalistyczną!

A w szystko to razem rzuca ponure św iatło na obecne stadjum stosunków polsko-żydowskich, z któ- rych 'nie w idzim y n a razie żadnego w yjścia i nie- mamy żadnych widoków na szybkie polepszenie.

Musi nastąpić pow ażny przełom w nastroju sze*

rokich mas. zanim obłudna i bezw zględna polityka antyżydow ska obecnych przyw ódców party jn y ch za- równo praw icow ych, ja k i lew icow ych spotka się z żyw iołow ym oporem, k tó ry może przyjść jedynie ja k o re z u lta t dojrzałości politycznej i społecznej masy samej, w yzw alającej się z hypnozy frazesu szo- w inistycznego i świadomej swych w łasnych dróg i celów.

N . Szwalbe.

P a n D aszyński pokpiw ał sobie oczyw iście z so- cjalistów francuskich, skoro usiłow ał w ybielić w ich oczach N arodow ą D em okrację w raz z je j niezliczo- nemi folw arkam i, zapew niając z bezw stydną sta- nowczością, że w Polsce niem a p a rtji politycznej, k tó ra chciałaby w yw ołać pogrom y.

W ystarczy przeczytać arty k u ły , k tó re okazały się nazaju trz po debacie pogrom ow ej w oficjalnych organach endeckich, w ״Gazecie P o ra n n ej“ w ״Ga- zecie W arszaw skiej“, aby się przekonać, że uchw ała P. P. S., zawotow׳ana z iście dyplom atyczną jedno- myślnością, nie je s t przeznaczona dla kraju, że nie ma ona bynajm niej na celu oddziaływ ania n a panu- jące obecnie stosunki.

״ W prost przeciw nie! Staje się ona źródłem no- wej, bardziej jeszcze zbrodniczej i dem agogicznej naganki pogrom ow ej, obliczonej na św ieżą serję

״ ekscesów “ antyżydow skich.

Uchwrała sejmowa ma jedynie na celu zrzucenie w szelkiej odpow iedzialności za w ypadki sm utnej przeszłości i bardzo niepokojącej przyszłości na świeżo przez pp. D aszyńskich, G rabskich i K orfan- tych w ynalezionych ״ p row okatorów ‘׳, tajem niczych

״ bolszew ików “, ״ niem ców“ i ״ m oskali“, k tó rzy rze- komo w yw ołują w Polsce pogrom y celem kompro- mitowrania m łodego p ań stw a w opinji św iata cywi- lizow anego.

Legenda o ״ prow okatorach“, k tó ry ch jakoś do- D ebaty pogrom ow e—2.

tychczas m e udało się przyłapać, gdyż istn ieją oni jedynie w w yobraźni ogłupianej przez demagv'gów gaw iedzi, potrzebna je s t w idocznie ekspozyturom prasow ym N arodow ej D em okracji, zaprzyjaźnionej i duchowo spokrew nionej ss paryskiem i sferam i na- ojonalistyczno-klerykalnem i, których w pływ y słabną z dniem każdym .

W tej to szlachetnej robocie, obliczonej na bar- dzo k ró tk ą m etę przychodzi na odsiecz skompromi- to v ־a im n statystom K om itetu N arodowego wódz

״ socjalistów polskich“ — tych samych socjalistów , któ rzy w szak jeszcze na kilka dni przed debatą po•

grom ow ą bom bardow ali Dm owszczyznę przedługiem i cytatam i z ״ H um anitć“ , prow adzącej zaciekłą w alkę przeciw ko polityce pana Pichona oraz całej jeg o ,,sforze darm ozjadów a Quai d ‘O rsey“ (dosłownie).

przy zainicjow aniu tej in sty tu cji i objęciu jej kie- row nictw a naukowego. N ależy bowiem stw ierdzić że fizyczne i psychiczne zbiorow e oblicze żydowskio je s t bardzo mało zbadane. O wielu kw estjach ty- czących się norm alnego stanu żydów krążą rozm aite - legendy i ogólniki, pozbawione w szelkiej podstaw y naukow ej (np. sław etne zw yrodnienie żydowskie).

S ta ty sty k a śm iertelności i zachorow ań u żydów pra- wie wcale nie je s t opracow ana. Tymczasem osobiste im pressje i rozproszone gdzie niegdzie w skazów ki każą przypuszczać, że spraw y te u żydów przedsta- w iają się^ odm iennie niż u chrześcijańskich ich wTspół- obyw ateli. Czy wchodzą tu w grę rozm aite z ze- w nątrzpochodne okoliczności (zajęcie, obyczaje, prze- pisy religijne), czy też mamy tu doczynienia z wro- dzonemi, rasow em i cechami, trudno przy obecnym stanie naszej w iedzy odpowiedzieć. Niezbędnym je s t szereg przygotow aw czych badań przeprow adzonych n a dużym m aterjale. Są naprzykład dane, że nie- które stany chorobne są u żydów bardziej niż u ich

Żydowskie seminarium medyczne.

In m agnis voluisse.

Jak k o lw iek nie czuć tam żaru palących spraw' chwili bieżącej, istniejące od początku roku akade- m ickiego Ż ydow skie sem inarjum m edyczne zasługuje jednakże, sądzę, na kilkunastom inutow ą uw agę łas- kaw ego czytelnika ״Życia Ż ydow skiego“. W edług drugiego parag rafu regulam inu ״sem inarjum ma na celu dokładne zbadanie fizycznego i psychicznego stanu żydów oraz patologicznych ich zboczeń. Prze- prow adza rówmież badania nad zdrow otnością żydów w różnych krajach ich zam ieszkiw ania z szczegół- nym uwzględnieniem P alestyny. W tym celu człon- ko wie sem inarjum zajm ują się opracow aniem odnoś- nej lite ra tu ry i zbieraniem now ego m aterjału na- ukow׳ego“.

Z tego w'idać, jak ie przyśw iecały mi zam iary

(3)

Ż Y C I E Ż Y D O W S K I E

K orczak. 'K ol. K leinów na — ochrom aniu [przestań- kowym. U w ażaliśm y też za celowe obudzenie pew-

11 ego zaciekaw ienia do h isto rji m edycyny u żydów.

Z tej dziedziny w ygłosili odczyty kol. G inzburg 0 osteologji w talm udzie, kol. B ussel o haem ofilji u żydów i D r. H. H ig ier dw a odczyty o m edycynie 1 hygjenie w biblji, talm udzie i ew angeljach. Po odczytach — rozpraw y, nieraz wcale żywe i zajm ujące.

Szereg tem atów znajduje sit) jeszcze w opracow aniu.

Bliski mój stosunek do sem inarjum uniemożli- wia mi k ry ty czn ą ocenę je g o działalności za ubiegłe 2 sem estry. O sobistym swoim zdaniem o w artości sem inarjum i przyszłej jeg o działalności Zmuszony jestem tu się pow strzym ać. W ięcej niż każdy iuny odczuwam jeg o braki. B rak nam jeszcze w ykw ali- fikow anego sztabu w spółpracow ników , tem bardziej, że chw ila obecna do system atycznych i nieraz bar- dzo drobiazgow ych abstrakcyjnych prac istotnie m ało się nadaję. Ten sztab jednakże się tw orzy i co- raz głębiej sw oją rolę pojm uje i ocenia. B rak nam następnie ogólnej i szczegółowej biblioteki, brak, zupełny brak przyrządów niezbędnych do zajęć prak- tycznych na w iększą skalę. I kierow nictw o semi•

narjum dalekim je s t od doskonałości •— chodzi w szak 0 przedsięw zięcie zupełnie nowe, bez w szelkich zdaje się precedensów. I pomimo tych w szystkich minu- sów, jestem osobiście z dotychczasow ej działalności sem inarjum wcale zadowolony, przyjm ując oczywiście pod uw agę obecne a’niezw ykte w arunki ogólne i aka- demickie. J u ż sam a liczba członków sem inarjum — przeszło 70 — i frekw encja zajęć i odczytów je s t wym ownym św iadectw em jeg o żyw otności. Nie w ąt- pię, że ono stale będzie się rozw ijało i coraz wię- cej rozszerzy i pogłębi sferę swoich zagadnień.

Z mroków opowiadań i ogólników zarysow yw ać się zacznie zbiorow y profil ciała i duszy narodu żydów- skiego. Uda się ustalić objektyw nie je g o cechy od- mienne i doszukać się w arunków i okoliczności, które sprzyjały ich pow staw aniu, zw łaszcza zaś tych, co z punktu w idzenia ogólno-ludzkiego i narodowo- żydow skiego m uszą b y ć , zwalczane (przew aga nie- których chorób i t, p.). Ze z teg o w przyszłości wy- niknąć musi cały szereg wniosków eugenicznych 1 zawodowych (w duchu system u T ay lora)‘niezm iernie doniosłej praktycznej n a tu ry łatw o przewidzieć.

Śmiem sądzić, że z tego punktu w idzeniażydow skie se- m inarjum medyczne może się stać ciekaw ą i poważną placów ką naukow ą dla wielu m łodych sił naukow ych i że z biegiem czasu potrafi ono zająć szczytne miejsce w ogólnej m yśli przyrodniczo-naukow ej. Szczególno zaś praktyczno znaczenie posiada seminarjum dla tych co w ierzą w przyszłość tęczow ą swego narodu i w jeg o samodzielne i niezależne bytow anie państw owe.

W iele zagadnień, którem i zajm uje się sem inarjum i które obecnie w ydają się ja k b y oderwanem i, sta- ną się w tedy żywotno mi i będą m usiały być brane pod uw ągę przy przyszłym budow nictw ie narodo- wym. Sem inarjum dostarczy toż w ytraw nych, naro- dowych swych celów świadom ych i z m aterjałem etni- cznym ' dokładnie obeznanych pracow ników dla tej wi> lkiej niebotycznej budowy. Ale o tom — kiedyin*

dziej.I tak zanadto nadużyłem tw ojej cierpliwości, sza- uow ny czytelniku.

D r. Z. B y chow *ki.

chrześcjańskich w spółobyw ateli rozpow szechnione i naodw rót. Znane naw et są niektóre choroby, które zdaje się praw ie w yłącznie naw iedzają żydów i to przew ażnie polskich. Ale to w szystko w ym aga jeszcze krytycznego spraw dzenia na dużym m ater- jale. D ana będzie w tedy praw dopodobnie możność w yjaśnienia przyczyn tych sw oistych patologicznych zjaw isk. Znajdzie się może droga do ich usunięcia lub skorrygow ania. Ze szczegółowym omówieniem w szystkich nasuw ających się na tym polu kw estji i ty ch ogrom nych luk, które na każdym kroku tu spotykam y muszę się w tym m iejscu pow strzym ać.

B yłoby zresztą niesłusznein, gdybym nie 'dodał, że spraw am i tem i i daw niej się zajm owano. Istnieje naw et obszerna po rozm aitych specjalnych czaso- pism ach naukow ych rozproszona lite ra tu ra . Bliższo jednakże rozejrzenie się w niej, przekonyw a, że po- siada ona niezawsze jed n o litą w artość naukow ą O gólniejsze zw łaszcza w nioski są nieraz zupełnie dowolne, bo pozbawione poważnej na dużym tylko m aterjale opierającej się podstaw y. Ze szczególnym zaś naciskiem należy stw ierdzić, że polscy żydzi stanow iący w swoim tery to rjaln y m skupieniu i oby- czajowo religijnym odosobnieniu najciekaw szy i naj- lepszy pod tym względom m aterjał najm niej aotych- czas byli przedm iotem pow ażnych badań.

Z ty ch i w ielu innych jeszcze w zględów , które narazie tu pomijam, zdawało mi się, że W arszaw a posiadająca &DO.OOO żydów i kilka set m edyków ży- dowskićh, dojrzała że ta k powiem do podjęcia acz ciężkiego ale szczytnego zadanial— do objektyw nego zbadania b io staty k i i biodynam iki żydów. Młodzież akadem icka w szystkich praw ie barw politycznych, koncentrująca się w Strzesze akad. chętnie stanęła do apelu. N ie odmówiło też swojej pomocy kilku starszych kolegów . Pow iedzieliśm y sobie, &e przy- stępujem y do naszej roboty bez w szelkiej idće prae- conęue w tym lub owym kierunku, że chodzi nam w yłącznie o objektyw ne poznanie fizycznych i psy- chicznych cech żydów, oraz o w arunki ich — cech

— rozw oju i ich zboczeń w czasie i przestrzeni.

Przedew szystkiem należało uprzystępnić człon- kom sem inarjum niektóre specjalne m etody badania, których na ław ie akadem ickiej nie mieli jeszcze okazji poznać. Podzielili się więc na oddzielne grupy:

antropologiczną (kier. D r. Lipcówna), intelektualną (badanie inteligencji — kier. Dr. Rcsenblum ówna), oftalm ologiczną (kier. Dr. L. Endelman), otiatryczną (kier. Dr. K arbow ski) i t. d. Poznaw szy odpowied- nie m etody badania, dana g ra p a przechodzi do zba- dania większej ilości osobników (żydów) w danym kierunku. Z zebranego w ten sposób m ateriału mo- żna będzie zbudować w przyszłości naukę o ciele i duchu narodu żydowskiego w najszerszym tego' słow a znaczeniu. Co 2 tygodnie odbyw ają się oprócz t( go — refe ra ty w ygłaszane na zajm ujące nas tem aty bądź to przez członków seminarjum, bądź to przez sym patyzujących z sem inarjum lekarzy. W y- m ienię je tu: Z ' litera tu ry antropologicznej o ży- dach — kol. P inczew ski i Spilm anówna; Psychopa- tologja rasow a w zastosow aniu do żydów — kol.

Eisenfarb; Nowoczesne m etody w alki z zimnicą z uwzględnieniem P alestyny — kol. Marjankówma;

P r z e b ie g niektórych chorób zakaźnych u żydów — Dr. S. Minc; P rzebieg gruźlicy u żydów — Dr. G.

Lewin; Zaburzenia traw ien ia u żydów - Dr. W.

Róbin; Cierpienia o tzu u żydów — Dr. L. Endel- man; Dusza żydowsk ego dziecka — D. G oldszm idt

(4)

E y c i b Ż y d o w s k i e .

4

biura statystycznego, któ reg o pow stanie uw ażam za konieczność, o ile w szy stk ie nasze im prezy spo•

łeczno-polityczne m ają przestać nosić piętno ślepych zgadyw ań i w znieść się na poziom świadomej, przo- m yślanej aż do najdrobniejszych szczegółów, opartej na głębokiej znajom ości życia akcji społecznej, łub politycznej.

Rzecz jasn a, żę powyższe ujęcie zadań takiego biura statystycznego nie je s t, bynajm niej, w yczer- pującem. Mimo to jednak, zastrzegając sobie praw o pow rotu do poruszonego tem atu w jednym z naj- bliższych num erów pism a, przejdę narazie do roz*

strzy g n ięcia pytania, czy praktycznie je s t możliwe założenie takiego biura statystycznego.

J e s t to niew ątpliw ie cel, zupełnie osiągalny.

N ad trudnościam i finansow em i nie powinniśm y się zbytnio zastanaw iać, bowiem b u dżety naszysh wiel*

kich instytucji politycznych, np. organizacji sjoni- stycznej, są tak w ielkie, że w staw ienie do nich jeszcze jednej pozycji — w ydatku na utrzym anie biura staty sty czn eg o - nie odegrałoby w ielkiej roli, tym bardziej, że w budżetach tych fig u ru ją czasam i pozycje, któreby można bez w ahania skreślić, o ileby stały one na przeszkodzie zorganizow aniu b iu ra sta- tystycznego.

P ozostają ted y trudności czysto techniczne, któ- rych om ówienie pozostaw iam sobie na później.

L. H.

(C. d. n.)

K rw ią i żółcią.

O, to — to Jest n a p r a w d ę a s y m ila c j a ! D otychczas w ątpiliśm y, czy isto tn ie nasi Dick- S tein ow ie, N atansonow ie, E ig e iz y etc. są istotnie asym ilatoram i. W łaściw ie, że oni są asym ilatoram i, o tem nie w ątpiliśm y, w ątpiliśm y tylko, czy oni sa- mi się już w dostatecznym stopniu zasym ilowali.

Bo że są zawodowym i asym ilatoram i, nie mogliśmy chyba w ątpić, skoro wiemy, ja k czułą opieką ota- czali ci panow ie w swoim czasie ״A gudath H aorto- doksim “ w raz z dwom a niem ieckimi rabinam i, któ- rych zadaniem miało być zniem czenie żydów polskich;

a i o pew nych krokach tej samej g rupy ongiś w kierunku bardzo daleko idącej ugody moskiewsko•

żydowskiej też coś mocno przebąkują. G dy zaś ktoś je s t tak i pochopny i do popierania asym ilacji m oskiew skiej i niem ieckiej, to należy chyba przy- znać, że je s t 011 asym ilatorem ju ż dla samej zasady.

A teraz przekonaliśm y się, że panowie ci nie•

ty lk o są asym ilatoram i, ale i istotnie zasyinilow a- nym i. P rzekonała nas o tem ich kam pania, prowa•

dzona ״R ich tu n g P a ris “ (nom enklaturę zaczerpną־

łem z języka, jeszcze niedaw no przez nich otacza•

nego czułą opieką za pośrednictw em doktorów nie- m iecko-żydowskich), zw łaszcza ten ustęp o niemiec- kiem niebezpieczeństw ie, grożącem Polnce w skutek nadania pew nych praw ״żargonowi*• żjdow skieniu.

Całe szczęście, że doktorzy Cohn i K arlebach jesz- cze żyją, bo inacaej przew rócili by się w grobach na drugi bok, odw racając się do swych niedaw nych duchow ych kom m ilitonów z pogardą tyłem . Ale przyznać należy, że trzeba być ju ż bardzo zasym i- lowanym, by dojść do takiego szczytu perfidji, k tó ­

W palącej sprawie.

״Ażeby w pływ ać w m yśl swoich dążeń na bieg wypadków , trz e b a mieć jasn o w y tk n ięte cele i, co ważniejsze, trzeb a wiedzieć, w ja k ą stronę m uszą być skierow ane w ysiłki ku osiągnięciu ty ch celów “—

pow iedział pew ien socjolog rosyjski. ״Zaś na polu pracy społecznej planow a i celow a działalność je s t m ożliw a w tedy dopiero, gdy cele i środki są nietylko dobrze przem yślane, lecz gdy są one zarazem oparte na znajom ości istniejącego stanu rzeczy i n a istnie- jących potrzebach społecznych. Pojęcie o tem dać nam m ogą przedew szystkiem cy fry “.

Jeszcze lepiej pojąć będziem y m ogli przytoczo- ne cy taty , gdy je dopełnim y następującem zdauiem pew nego ekonom isty niem ieckiego: ״ S ta ty sty k a je s t źródłem, z którego czerpiemy znajom ość sposobów realizow ania naszych celów, je s t fundam entem , na którym budujem y m etody pracy społecznej“.

N iestety, proste te praw dy nie zdołały jeszcze przeniknąć do naszego społeczeństw a B rak nam jeszcze zrozum ienia tej wielkiej roli, ja k ą sta ty sty k a odgryw a i odegrać może w życiu społeczno-poli- tycznt-m Dotychczas w szystkie nasze akcje spo- łeczno-polityczne nie opierały się, bynajm niej, na statystyce, jeno na naw pół bezwiednie zbieranych inform acjach, obserw acjach i spostrzeżeniach życio- w ych, oraz na w yciąganych z tych spostrzeżeń wnioskach. Je ste śm y w tem podobni do człow ieka pierw otnego, um iejącego pływ ać, lecz nie m ającego pojęcia o środku ciężkości lub o w arunkach rów no- w agi, a w skutek teg o nie będącego w stanie wy- ciągnąć stąd konsekwencji o budowie statków .

Bowiem i m y nie potrafim y — i me dziw! — w yciągać dalej idących wniosków z nauk, którem i

nas życie tak bujnie obdziela.

M usimy także przyznać, że żyjem y w okresie, w którym nie wyzbędziem y się dyletantyzm u, o ile nadal, ja k dotychczas, - ignorow ać będziemy staty- stykę. Musimy pojąć, że dla żydów w Polsce nie m ogą być ostatecznie m iarodajnem i państw ow e lub kom unalne dane statystyczne; cyfry są instrum entem , na którym w ygrać można w szelkie melodje, i nikt nam nie może ręczyć, że cyfry, zbierane i opraco- wywane bez kontroli odpowiednich in sty tu cji ży- dow skich nie będą krzywem zw ierciadłem życia ży- dow skiego w Polsce. Pozatem ani Państw o, ani też kom uny nie będą zb ierały danych z ty ch dziedzin życia żydow skiego, które nie pozostają w zw iązku z ich gospodarczem i lub społeczno-politycznem i in- teresam i, przyczem uw ażać m ożna za pew nik, że daue o języ k u m acierzystym i u żytku domowego, 0 fa!{ tycz nem rów noupraw nieniu lub raczej nierów- noupraw nieniu ludności żydow skiej, o jej nastro•

jac h i o je j tendencjach będą napewno przez wspom- niane in stytucje koszlaw ione.

Z powyższych wyw odów jasno w ynika koniecz- ność założenia żydow skiego b iu ra statystycznego, któreby się zajęło nie tyko wszechstroDnem odzwier- ciadleniem żydow skiego życia w Polsce, lecz jedno- cześnie dało nam możność w ypracow ania m etod ba- danią zw iązku przyczynow ego m iędzy zjaw iskam i społecznem i z dziedziny życia żydów w Polsce, oraz pozwoliło nam konkretaie m etody te stosow ać do rozw iązania wszelkich problem atów społecznych 1 politycznych.

Takie są w najogólniejszych zarysach zadania

(5)

I 5

Ż Y C I E Ż Y D O W S K I E .

Jft 7

czy icli w szystkich w jed n ą wielką rodzinę... fak- torów.

Coś się jednak psuć musi w państw ie duńskiem, skoro trzeba już żydom dawać m iejsca urzędowe w poselstw ach zagranicznych. Bo w Polsce idzie się do żyda dopiero w tedy, gdy jest, bieda...

S o l id a r n o ś ć k l a s o w a .

...pow oli'się staje ju ż tylko mytem. Uwłaszcza w stosunku do żydów. Panow ie Diam and i Liber- man przekonali nas, że więcej je s t nici, łączących ich z bogatym bankierem żydowskim, niż z robot*

nikiem. Zaś stosunki, panujące pom iędzy robotni- kami polskimi a żydow skim i w B iałym stoku, świad- czą dobitnie o tein, że więcej je s t nici wspólnych, w iążących żydow skiego robotnika z żydowskim fa- brykantem , niż /. polskim proletariuszem .

To, co się dzieje w B iałym stoku, nie je s t rze- czą nową. Jeszcze w 1906 roku w ybuchły zaburzę- nia robotnicze w fabryce Poreckiego, i robotnicy- polacy przemocą usunęli żydów po wprowadzeniu w arsztatów tkackich m echanicznych, dowodząc, że żydzi m ają praw o pracow ać tylko przy ręcznj׳cb, czyli mówiąc poprostu, że w m iarę rozw oju prze- mysłu, żydzi powinni być w yrzucani z niego. Sto- sunki powoli się ułożyły w ten sposób, że w fabry- kach tkackich żydow skich przedsiębiorcy zobowią- zali się przyjm ow ać robotników -żydów jjnie więcej, niż 5 0 > ; fabry kanci-chrześdjanie żydów wcale nie zatrudniali; zaś w apreturach, farbiarniach i t. d.

robotnicy-żydzi naw et w żydowskich przedsiębior- stw ach stanow ili tylko bardzo nikły odsetek. Po- nieważ podczas w ojny wielu robotników -polaków w yjechało do Rosji, więc w tych kilku fabrykach, które nie przerw ały pracy, stosunek wzajem ny ro*

botników zm ienił się na korzyść żydów (ale nowych żydów nie przyjęto). Dopóki w Białym stoku rzą- dzili niemcy, panowała tam idylla robotnicza, i ro- botnicy zarów no żydzi, ja k i polacy, grupow ali się w jednym ״m iędzynarodow ym “ związku. Lecz na- tychm iast po ustąpieniu okupantów robotnicy-polacy (którzy się dotychczas podawali za socjalistów), u- sunęli się ze związku, stw orzyli w łasną organizację, i zaczęli gw ałtem usuwać robotników -żydów z fa- bryk, pow ołując się na daw ny zw yczaj, ogranicza- jący żydów do 50% . P o w tórzyły się znoWu sceny z 1906 roku w fabrykach Poreckiego, N ow ika i in., tylko tym razem przychylniej traktow ane przez władzę.

I, o dziwo! F a b ry k an t żydowski m usiał teraz stanąć w obronie robotnika żydowskiego, narażając się sam z tego powodu na tysiączne szykany i liie- przyjem ności. I zrobił to w obronie tego robotnika przed jego ״ bratem “, proletarjuszem polskim. Bo- daj to, solidarność klasowa!

Czy nie tem u należy czasami przypisać, że na- reszcie ״ B und“ począł występować ostrzej przeciw ko pogromom, zapom inając wreszcie o swem w ybitnie

״klasow em “ stanow isku, jak ie zajął po pogromie lwowskim?

P o d o p ie k ą s o c ja lis t ó w .

W jakiem ״piekle“ żyjemy, nie mamy chyba potrzeby tu opisywać. ״E kscesy,“ ״zaburzenia“ i po- grom y są na porządku dziennym. ״ Bezim ienny“ tłum szaleje na każdej stacji kolejowej, na każdej niele- dwie ulicy. ״ U zbrojeni“ rozm aitego kalibru zajmu- ją się fryzjerstw em , biciem, potroszę rabunkiem , rego by się pow stydzić nie m ogły ani pewne odła-

my najpoczytniejszej obecnie prasy polskiej, ani na- wet kom unikaty o pogromach lwowskim, kra-, kowskim i in. i ta k świadomie głosić niepraw dę zapom inając o w łasnej niedaw nej przeszłości.

Żałow ać należy jedynie, że w czasach, gdy Pol- ska sta ła u szczytu swej potęgi politycznej i mo- ralnej a zarazem upraw iała względem żydów politykę najdalej idącej tolerancji, wolności, — w wieku XV I i X V II, — przodkowie bezpośredni naszyęh asymila- torów nie przejęli się tym duchem szlachetności i nie zasym ilow ali się w tedy, a poddali się asymi- lacji dopiero wówczas, gdy zapanow ał kurs i poję- cia m oralne w ręcz przeciwne. Snać zło łatw iej się czepia pewnych sfer, niż dobro.

Maluczko, a ujrzym y, jak nasi rodzim i Natan- sonowie poczną na ulicach obcinać brody żydom, bić ich, by potem z całą bezczelnością tw ierdzić, że to jest niepraw dą, że żydzi sami prow okują po- grom y.

To będzie już asym ilacją, co się zowie!..

J a k bieda, to do żyda.

Ci praw dziw i asym ilatorzy z ״ fam ilji“ natan- sonowskiej z w łasnej in icjatyw y i z w łasnego im- pulsu popędzili do P aryża, by szerzyć oszczerstw a, fałszow ać praw dę, negować oczyw iste fakty. To w szystko za bardzo tan ią cenę, bo za poklepanie tylko po ram ieniu i za pozwolenie na obijanie progów pańskich, póki m ogą się ״ panom“ na co przydać.

Gdyby ich u jrz a ł Jan k iel m ickiew iczow ski, którego potom kam i być się mienią, napewno by się odw rócił ze w strętem . Bo .Jankiel przem ycał z da- lekiego św iata do Polski praw dę i broń, i działał w imię haseł miłości, a oni chcą przem ycić z Pol ski w św iat daleki fałsz i obłudę, i zatuszow ać posiew jad u nienaw iści.

Nie bardzo jednak ufa ich wpływom społe- czeństw o polskie naw et na bruku takiej wszech- św iatow ej kurtyzany, ja k ą je s t Paryż. To też po- stanow iono do przeprow adzenia analogicznej opera- cji w bardziej myślącym Londynie zabrać się w in- ny sposób. Tam się w ysyła też żydów, ale z inne- go obozu, w ysyła się w charakterze urzędowym po- sła Liberm ana i p. H alperna. Cel ich rezydow ania w Londynie będzie ten sam: przysięgać na swą cześć socjalistyczną, że u nas w szystko je s t w po- rządku, że żydom brak tylko ptasiego mleka, że brody żydow skie są w takiem poszanow aniu, iż ka- żdy hallerczyk salutuje przed niemi już o w iorstę.

A sym ilatorzy typu ״fam ilji“—są to zwolennicy dew izy ״non o let“, więc ostatecznie je s t im w szystko jedno, koinu i po co faktorują byle tylko mieć pe- wność, że fak to ru ją ״ panu“ i że otrzym ają ״faktor- n e“. Ale socjalista-Liberm an wie dobrze, dlaczego to ak u rat zdecydow ano się zaangażow ać do mini- sterjum spraw zagranicznych żyda, i dlaczego wla- śnie tego żyda w ysyła się nie do... B ukaresztu, tyl- ko do Londynu. 1 jeśli p. Liberm an jednak podej- muje się pełnić tę szczytną i szlachetną rolę, ja k ą mu chcą narzucić, to jo s t to chyba najjaskraw szym dowodem, że węzeł narodow y (w sensie zwyrodnie- nia etycznego asym ilującego się żydostwa) pomiędzy

״fam ilją“ a naszymi żydowskim i P. P. S.-owcami je s t potężniejszym od różnic klasow ych, jak ie icłf dzielą, (w teo rji)—co już ostatecznie udow odnił pos.

Diamand na Zjeździe asym ilatorów .

W spólna platform a asymilacji: ״non o let“ łą­

(6)

6 Z Y C I E Ż Y D O W S K I E .)V. 7 Z arzu t zupełnie niesłuszny, bo jeżeli ktoś je s t winien tej niepożądanej dla Polski agitacji, to w ła- śnie nie żydzi, a... 2״ grosze.“

Oto dowody. Z araz we 2 dni po uchwaleniu przez Sejm p ro testu przeciw ko tej k u rateli 2״ gro*

sze“ rozpisały się ironicznie na tem at, że każda u- cięta broda żydow ska kosztuje Polskę jednej ob- ciętej prow incji. Czy istotnie zwolennicy 2״-gro- szow ej“ polityki nie rozum ieją, że .na Zachodzie panują odm ienne pojęcia m oralne, niż u nas, i że dyplomata* angielski lub francuzki, przeczytaw szy, w ja k ironiczny sposób tra k tu je się w Polsce nie- tykalność osobistą i godność ludzką żydów, nie ża- chnie się na to, i nie mruknie: .,Les barbares!“

Nie dość na tein. P rzyznaw szy wreszcie to, czemu zaprzeczył i Sejm i pułk. Modelski, że w Pol- sce naig raw ają się z żydów, i dopuszczają się nad nimi gw ałtów , rzucają 2‘״ gro sze“ plamę na armię gen. H allera i zdradzają zam iary pewnych odłamów m iarodajnej opinii polskiej, tylko co dem entowane przez Sejm. Mianowicie, pow tarzają 2״ grosze“

rozm aite zdania z rozmów z hallerczykam i, i mię- dzy innemi podają, ja k hallerczyk mówi, że Polska musi się załatw ić ״najpierw ze szwabem, potem z bolszewikami, a po w ojnie skończy i z żydam i.“

A więc jak rozumieć uchwałę sejm ową z d. 6 czer- wca? J a k można tw ierdzić, że 1)3 je s t zbyteczny, bo Polska nie robi i ni eraa zam iaru robić krzyw dy żydom, skoro 2״ gro sze“ piszą, iż P olska tylko cze- ka końca w ojny, by się zabrać do ״skończeniuu z żydami! Czy panowie z 2״ gro szy “ sądzą, że za- granica takich m arnych św istków już zupełnie nie czytuje więc można sobie pozwolić na pisanie w nicli bez ogródek?

L czy nie oburzy się francuz, czytając w 2״

groszach“ przypisane sobie zdanie, ״ Oh, les boches, les bolchevic.ks et les juifs, voila vos ennem is“?

Czy nie powie on na to: ״ E t les barbares, et les perfides m enteurs!“ Bo w szak nie można staw iać francuzów na um ysłowym i m oralnym poziomie 2״ g ro sz y “.

K tóż tedy najbardziej a g itu je w kw estji ży- dowskiej przeciw ko Polsce? Czy nie 2״ grosze “ i pokrew ne im organy prasy?

N ie s z y k u j e się .

Czasami się ludziom jakoś nie szykuje. Po równej drodze idą i... padają. Chcą zrobić dobrze, a robią źle.

T ak w łaśnie się stało z protestem Sejmu prze*

ciwko klauzuli o m niejszościach narodow ych. W szy- stko jakoś idzie na opak.

Bo czy byłby Sejm w d. .'50 m aja odrzucił wnio- sek o uchw aleniu rezolucji przeciw ko pogromom, gdyby był w iedział, że po 6 dniach będzie m usiał oświadczać publicznie, iż społeczeństw o polskie je s t przeciw ne pogromom? Napewno nie.

A następnie pan M arszałek... Czy to nie fa- tum jakieś, że akurat gdy o taką uchw ałę chodzi, pan M arszałek nagle zapomina, iż są w Sejmie je- szcze ;׳posłow ie żydowscy, i uchw ała, że cały Sejm jednocześnie“ uw aża opiekę L igi Narodów nad przestrzeganiem praw mniejszości narodow ych za zbyteczną, zapada bez głosów żydowskich?

Potem, ten pogrom w Chełmie? Czy nie mogli się tam pow strzym ać, z nim chociażby o 3 — 4 ty- godnie? Lub K raków i Zawiercie? Czy nie nalc- żało chociażby dać znać zaraz do Sejmu o tem, co a policja n ie ma praw a interw eniow ać, — a zresztą

boi się interweniow ać po zajściach ńa Pradze, któ- rycli ofiarą padli funkcjonarjusze policji. I w ty ch w arunkach nasi sejmowi socjaliści nie znajdują wca- le m aterjału do żadnego w ystąpienia, do żadnej in- terpelacji, bo wszak tu chodzi tylko o... żydów.

Co innego, g dy rzecz dotknie i m ilicji ludowej, ja k w D ąbrow ie lub Lublinie, — czy socjalistów , 'jak w Zaw ierciu tam interpelacja w net gotow a, — ale żydzi? P i donc...

Lub gdy można naprzykład dokuczyć żandar- merji? W tedy je s t g ra tk a dopiero! Zdarzyło się raz, że żandarm erja w ystąpiła energiczniej w obronie żydów podczas pogromu w okolicy Rzeszowa. I otóż je s t już interpelacja P.P.S wwska z pow odu pobicia kilku podejrzanych o udział w pogromie chłopów w Grybowie! M niejsza o to, że teraz żandarm erja, obaw iając sio podobnych interpelacji przestanie prze- ciw działać pogromom! M niejsza o życie i m ienie ży- dowskie, — pereat żandarm erja!

Albo w iele to energji w yładow ali P.P.S.-ow cy podczas dyskusji nad wnioskiem w kw estji faktycz- nie oburzającego najścia tłum u na Sąd O kręgow y w Siedlcach! J a k bronili zajadle tego ״bezim ienne- g o “ tłum u! G dyby tak chociaż odrobinę tej energji poświęcili w obronie żydów, gdyby ta k ujęli się się choć za tym i żydami, których rozm aite żandar- m erje biją po ״e k s c e s a c h p o d e jr z e w a ją c ich o...

sprow okow anie pogromu, posiadanie broni i t. d.

Ale czyż może w ystąpić szczerze i uczciwie partja, k tó ra wt kw estji żydowskiej prowadzi wy- raźnie dwulicow ą politykę? P a rtja , k tó ra w swym teoretycznym organie ״P rz ed św it“ w artykule p.

D om osław skiego dowodzi słuszności zasady autono- mji kulturalnej dla żydów, a w Sejmie odm awia podpisu pod wnioskiem o skasow anie przestarzałego praw a o niew ażności umów, spisanych lub podpisa- nych po żydowsku?

N aw iązując do obecnych pojęć i do tej zdol- nośoi obnoszenia się podw ójną moralnością, należy przyznać, że i obecna P . P. S. mocno się ״zasynn-

lo w ała“.

Czy nie dlatego być może praw ica zarzuca jej żydostw o, a rozm aite Perle i D iam andy tak się do- brze w niej czują?

Bodaj to b y ć p r z y b y t k ie m W e n e r y !

Dzień czy dwa przed pogromem bandyci w׳ Kra- kow ie napadli na przybytki ״ Venus vulg iv ag a“.

N atychm iast zjaw iło się wojsko, otoczyło zaatako- w aną dzielnicę, stoczyło walkę z bandytam i i przy- w róciło porządek.

G dy wybuchł pogrom w K rakow ie, zaraz po południu, dowództwo w ojskow e dow iedziało się po- no o tem dopiero... o godz. 10-ej wieczorem' A choć było wojsko, ale nie broniło energicznie żydów, nie sta- czało walki ׳/. bandytam i, nie przyw racało szybko po- rządku, natom iast aresztow ało tych, którzy usiłow ali się bronić, rozbrajało oddziały polsko-żydowskie S traży O byw atelskiej i szukało broni u... żydów.

Bodaj to być pensjonarką pew nych in sty tu cji publicznych w K rakow ie, a nie żydem!

A g it a c j a ż y d o w s k a .

Zarzucają żydom, że intrygam i swemi prze- ciwko Polsce zdołali uzyskać w P aryżu § 93 trak- ta tu pokojowego, broniący praw narodowych ży- dowskich i narzucający pew ną kuratelę Polsce.

(7)

Ż Y C I E Ż Y D O W S K I E A* 7

tylko w prasie... żydow skiej, a nie poleca się go umieścić przymusowo, jako sprostow ania, prasie polskiej?

Dlaczego P. A. T. nie przestaje zaprzeczać istnieniu ekscesów antyżydow skich i napadów żoł- nierzy na żydów, a nie um ieszcza spraw ozdania o napadzie żołnierzy na posła Grynbauma?

Dlaczego W ydział P rasow y M inist. Spr. Wewn.

informuje, że 3 Maja w M iechowie panow ał już spo- kój, kiedy w łaśnie 3 m aja poraniono tam tale sta- rego Z alcberga, że ten w krótce zm arł, a prócz te- go zraniono jeszcze 16 osób i rabow ano sklepy?

Dlaczego na dworcach kolejowych urzędoiuo się w yw iesza (Siedlce) telegram y zw iązków praco- w ników kolejowych, szerzące agitacją pogromową, przez w m aw ianie publiczności, że planow y stra jk kolejow y je s t robotą żydowską?

Dlaczego po tam w szystkiem rząd tw ierdzi, że przedsięw ziął w szystko, co było w jeg o mocy, by zapobiedz pogromom żydowskim, i że pewnej...

״neutralności“ ze strony władz w tym kierunku niema?

W. .4.

się tam dzieje, żeby choć cokolwiek zmienić odpo- wiednio um otyw ow anie wniosku, bo to ju ż po pro- stu dziko w ygląda, by tw ierdzić publicznie, iż po- grom ów niem a w tym samym dniu, kiedy sit“ od- byw ają aż dw a pogromy, i to na w iększą skalę!

A ten niem ądry a rty k u ł w stępny w ״ Dwu- groszów ce“ w krótce potem o brodach żydowskich i prow incjach polskich? To w ygadanie się z pla- nem ״ skończenia“ z żydam i po wojnie! Czy to wszy- stko nie jak ie ś nieszczęście?

W reszcie, to najdobitniejsze potw ierdzenie słu- szności uchw ały sejmowej, to najjaskraw sze stw ier- dzenie, że kontrola Ligi Narodów je s t zbyteczną, bo u nas żydom się żadna krzyw da nie dzieje, n ik t na ich nietykalność osobistą zamachów nie robi:

napad żołnierzy na posła Grynbaumal Nie, to poprostu pech!..

D la c z e g o ?

Dlaczego ?uchodzą przez cały czas bezkarnie w prasie polskiej judzące ludność wzm ianki o tein, że żydzi się uchylają od w ojska, zaś oświadczenie m inisterjum , zaprzeczające temu, drukow ane je s t

Memorjał o sprawie żydowskiej w Polsce

w r ę c z o n y w styczniu 1919 r. przez C. K. Organizacji Sjonistycznej w Polsce misjom francuskiej i angielskiej na ich żądanie.

(Dalszy ciąg).

gólności, byli znów zmuszeni w ygłaszać mowy, za- w ierające oskarżenia. Nie dopuszczono żydów do urzędów polskich, podczas gdy niemcy pod tym względem nie czynili żadnej różnicy i udzielali tak- że i żydom zajęcia w sw ych biurach. W ładza nic- m iecha w ydała nowy sta tu t o gm inach żydowskich, bardziej dem okratyczny, niż daw niejszy rosyjski.

Oprócz tego, na mocy wym ienionego sta tu tu o gmi- nach m iała pow stać rada naczelna w szystkich gm in żydowskich. Rząd polski czyni{ w szystko, by nie dopuścić do realizacji w spom nianego statu tu . Uda- ło mu się odroczyć w ybory w W arszaw ie i Łodzi, których term in ju ż był wyznaczony, a tym samym nie dopuścić do pow stania rady naczelnej.

Polskie sfery rządow e uw ażały nową konsty- tucję gm in żydow skich za zbyt daleko idącą, gdyż w edług niej kom petencje gmin znacznie się rozsze- rzyły. Kom petencji gmin podlegać m iaty nietylko spraw y wyznaniowe, lecz również szkolnictw o, cho- ciaż cała organizacja nosiła miano gm iny w yzna- niowej. Politykom polskim wydaw ało się to w szyst- ko przywilejem , i wszelkiemi środkam i starali się zburzyć całą tę organizację. Niemiecka w ładza o- kupacyjna nie chciała wszczynać kłótni z polakami z powodu żydów.

W y zw o le n ie.

Zw ycięstw o koalicji a klęska państw central- nych w yzw oliły Polskę z pod jarzm a okupantów.

Przy pierw szych oznakach klęski państw central- nych, R ada R egencyjna proklam ow ała niepodle*

głość Polski. W ładza w kraju przeszła w ręce na-

P ie r w s z y rok wojny.

W tak ich tp w arunkach zaskoczyła nas wojna.

Płonne były nadzieje, że heca antyżydow ska znik- nie. Z m ieniła jeno sw ą formę. Odezw a w ielkiego księcia M ikołaja utorow ała drogę polskiej polityce m oskalofilskiej. B yła to p o lity k a antysem icka, gdyż była dalszym ciągiem poprzedniej, a w d o d atku rząd rosyjski b ył rów nież antysem icki. Szczególnie od- zuaczało się kierunkiem antysem ickim dowództwo wojskowe, któ re w inę za sw ą nieudolność i prze- stępstw a zw aliło na Żydów. N apiętnow ano Żydów, byłych rusyfikatorów , mianem uk ry ty ch przyjaciół niemców, oskarżono ich o szpiegostw o. P rzygląda- no się z uczuciem pew nego zadow olenia naw et, ja k dowództwo wojskowe prześladow ało Żydów , wypę- dzało całą ludność żydow ską z wielu m iast, wie- szało niew innych, w trącało do w ięzień i w ysyłało na Sybir. N arodow a D em okracja jaw nie spekulo- w ała na antysem ityzm rosyjski.

C zasy okupacji.

Spekulacja ta u stała ż ohwilą w kroczenia do kraju niemców. Początkow o niemcy usiłow ali wy- grać żydów przeciw ko polakom. Prędko jednak zrezygnow ali z tego planu. P a rtje m ieszczańskie usiłow ały na początku okresu okupacji znaleźć dro- gę, w iodącą do porozum ienia polsko-żydow skiego, lecz w krótce w znow iły daw ną politykę. Samorząd m iejski sta ł się orężem przeciw ko żydom i świeżym środkiem w yrugow ania ich. P rzedstaw iciele ży- dowscy w radach m iejskich, a w arszaw scy w szcze­

(8)

zbyt okropny, by można było przejść nad nim do porządku dziennege.

W dziedzinie p r a w o d a w stw a ży d ó w - skiego.

P raw odaw stw o żydow skie je s t również zanie- dbane. Rząd sta ł na dawnem stanow isku — narodu, a nie państw a. W ordynacji w yborczej do Sejmu, um ieszczony został przepis, którego mocą każdy m ieszkaniec Polski, urodzony po za granicam i Pol- ski, o ile nie je s t polakiem z narodow ości i chce korzystać z praw a głosu, musi się zadeklarow ać, jako przynależny do narodowości polskiej. A więc przynależność do państw ow ości ;polskiej nie je s t w ystarczającym w arunkiem uzyskania praw wy- borczych. Okoliczność ta spowodowała, że w nie- których m iejscow ościach zaczęto żądać podobnych deklaracji także od żydów, urodzonych w Polsce;

nieskładanie ich pociągało za sobą uznanie żydów za obcokrajowców. R ząd urządził w ybory do rad m iejskich w sobotę, w którym to dniu żydzi z po- wodu swych przekonań religijnych nie m ogą brać udziału w głosow aniu. A gdy zwrócono na to uwa- gę rządu — otrzym ano odpowiedź, że w ybory odby- w ają się rów nież w niedziele Rząd przez długi czas nie chciał zrozumieć, że żydow skie przepisy religijno o wypoczynku sobotnim różnią się od prze- pisów o w ypoczynku niedzielnym . K om isarze rzą- dowi, opierając się na dekrecie o 46-godzinnym ty- godniu roboczym, gw ałcą praw o żydów do św ięto- w ania soboty. K om isarze rządow i zabraniali uży- w ania ję z y k a żydow skiego na zebraniach żydów- skich, a rząd w yrażał w ątpliw ości, czy należało znieść ten zakaz.' W W arszawie bito •i ai־esztowa- no młodzieńców, rozlepiających odezwy wyborcze, w języku żydowskim, a rząd znów pow ątpiew ał, czy czyny te są nielegalne.

M inisterstw o oświeceuia publicznego opraco- w uje d ek ret o szkolnictw ie, którego mocą szkoły żydowskie m ają być w yłącznie wyznaniowe. Śród języków , jak ie będą dopuszczone do szkół pryw at- nych w charakterze w ykładow ych, zostały pominię- tę języ k i hebrajski i żydow ski.

R ząd opracowuje dekret o nowym statucie gm in żydowskich, które dotychczas funkcjonują w ch arakterze publiczno-praw nych instytucji i speł- niają, pomimo swego charakteru religijnego, rów- nież funkcje kulturalne i społeczne. Rząd chce na- dać tym gminom c h arak ter gmin wyznaniow ych.

Stara zasada

W szystko to razem w zięte świadęzy, że rząd ludowy stał mocno na stanow isku, iż Żydzi nie sta^־

now ią narodu, lecz w yznanie. P rzeto rząd trzym a się ściśle, zasad asym ilacji i zam ierzał widocznie narzucić Żydom asym ilację. W rezultacie otrzym a- no antyżydow skie przepisy praw ne i antyżydow ską'

politykę. , ' ־ d. c. n.

Prenum eratorzy nasi proszeni są o natych- m iastow e zaw iadom ienie adm inistracji o każ- dym poszczególnym wypadku nieregularnego dostarczenia pisma.

Adm inistracja.

i׳odowej dem okracji. P ow stanie gabinetu narodowo- dem okratycznego pojęte zostało, jak o hasło do wzno- w ienia naganki na żydów. Znów pojaw iły się ode- zw y bojkotowe, klepsydry, obw ieszczające o pola- kach, k tó rz y sprzedali żydom domy lub m ajątki ziemskie. W reszcie rozpoczęły, się napady na ży- dów na ulicach W arszaw y. Ówczesny prezes mi- nistrów , Swieżyński, w iedział o tem wszystkiem , lecz nie chciał nic uczynić, by obronić żydów. P ra- sa milczała o napadach tych, a zarazem kontynuo- w ała podjudzanie tłum u i szerzenie agitacji bojko- towej. K rótko istniał g ab in et Sw ieżyńskiego. Pił- sudzki w rócił z niew oli niem ieckiej. Rozpoczęło się rozbrajanie niemców. W ładza przeszła w ręce przedstaw iziełi P. P. S. i p a rtji ludowej. P ow stał rząd ludowy.

Rząd lu d o w y a żydzi.

Rząd ludowy w swej deklaracji proklam ow ał rów noupraw nienie żydów. Lecz lud, ustaw icznie

E

odjudzany przeciw ko żydom, oraz masy, usposo- ione narodow o-dem okratycznie, szły sw oją drogą.

Obawiano się socjalizmu i bol&zewizmu, a zwalcza- no je za pomocą hecy antyżydow skiej i pogromów.

W czasie pierwszych dwóch dni rozbrajania niein- ców bito żydówj w W arszaw ie. U siłow ano wywołać zamieszki, a tym czasem uniemożliwić rządow i eg- zystencję. Część legjonistów ro zbrajała niemców, inna, — pod najrozm atszem i pretekstam i, — b iła ży- dów. Dopiero, gd y nadciągnęły pułki Piłsudzkiego z Lublina, zapanow ał spokój. To był dopiero po- czątek. W ybuchły pogrom y w G alicji Zachodniej, a po upływie pewnego czasu w Kielcach i Lwowie.

Terroryzow ano żydów w całym kraju, bito ich na stacjach kolejowych, w wagonach i w m iastach po- granicznych. D zienniki żydow skie przynosiły co- dziennie okropne wieści o bójkach, grabieżach, kon- trybucjach i t. d. Szczególnie w sław iło się pod tym względem m iasteczko Lapy, gdzie żandarm erja w sposób barbarzyński znęcała się nad przyjezdny- mi żydami, konfiskując niepraw nie to w ary i w trą- cając ;żydów do więzienia, w którem katow ano ich w sposób średniowieczny.

R ząd [mało czynił, by zaradzić złemu. Rząd był nietylko bezsilny, lecz nie posiadał odwagi, by wystąpić przeciw ko antysem ityzm ow i. W w ojsku antysem ityzm tkw i głęboko, szczególnie w śród ofi- cerów. Z tą okolicznością m usiał się rząd liczyć.

Robi się w ysiłki w celu przekonania opinji, że ży- dzi sami ponoszą w inę za pogromy. To ma służyć, jak o rehabilitacja. Rozpow szechnia się legendy, ma- jące na celu usprawiedliwić barbarzyńskie trakto- wanie żydów. Czyni się staran ia osłabienia cięż- kiego w rażenia, ,jakie w yw ołały pogromy zagranicą i w krajach koalicji. Przyrzeczono dokonać śledztw a w Kielcach, ale jakoś nie słychać o tem aż po dzień dzisięjszy. Do Lwowa rząd był zmuszony w ysłać specjalną komisję śledczą, gdyż przybyła tam komi- sja angielska, a w dodatku pogrom tam tejszy był

11 n f \r ן T pam iętajcie że jedyny skuteczny lfl & L Iv 1 • dla dzieci jest P u d e r ״ B e b ć “

Szofm ana

pierw szego wynaiazcy.

Reszta falsyfikaty.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Każdy, kto ma otw arte oczy, widzi, że tylko dzięki podkreśleniu przez sjonistów faktu istnienia narodu żydowskiego, myśl o tem istnieniu żydów, jako na-

K ażdy zw iązek je st zrzeszeniem równych sobie, delegujących pewną ilość w łasnych praw na rzecz zrzeszenia; każdy zw ią- zek w yłan ia z pośród siebie

Przecież to je s t najdoskonalszym dowodem, że sjonizm przeniknął ju ż do głębi mas ludowych, że z dziedziny odświęt- nych dyskusji teoretycznych przeszedł

Natomiast żydzi stale — i może zupełnie niepotrzebnie— dają olbrzymie ofiary na instytucje społeczne i filantro- pijne chrześcijańskie, na pomniki (Mickiewicza

Publicz- ność, steroryzow aną przez urzędników , p rzejął strach przed rejestracją; zw racano się do posłów żydów- skich z prośbą o interw encję.. 15-go

Jeśli godnem je s t pożałowania, że winni tych przestępstw nic zostali pociągnięci do odpowiedzialności sądowej, byłoby już zamachem na sprawiedliwość, gdyby

na wątpić, czy ma rację bytu dalsze pozostaw anie posłów żydow skich w Sejm ie, skoro ani w Sejm ie ani poza Sejmem nie są w stanie nie tylko praw

Z niecierpliwością oczekiwaliśmy tej chwili szczęśliwej, kiedy nadarzy się nam sposobność wyrażenia narodowi ame- rykańskiemu i jego przywódcy, prezydentowi