• Nie Znaleziono Wyników

Nasza Gazeta, R. 5, nr 1 (20), 2010

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nasza Gazeta, R. 5, nr 1 (20), 2010"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

strona  Nasza Gazeta nr /200

N A S Z A

G A Z E TA

Bezpłatny Biuletyn Związku Górnośląskiego Nr 1/2010 (20)

W numerze:

* Ocalić od zapomnienia - B. Kniszka KĄCIK POEZJI:

* Mysłowicki obóz pracy - T. Wrona * Glacoki - H. Polok

* Karnawał w Rudzie Śląskiej - H. Polok

* Spotkanie w AE - H. Polok

* Śląskie drogi poprzez historię - J. Mańka

ZAPRASZAMY DO LEKTURY

Zmartwychwstanie Jezusa z Nazaretu niech będzie dla nas źródłem nadziei, że wartości będące istotą Jego nauki, także i w naszych czasach, pozwalają pokonywać zło będące przeszkodą w realizacji dobra, miłości i piękna nawet wtedy kiedy prawo złu służy.

ALLELUJA !!!

PREZES I ZARZĄD Związku Górnośląskiego

(2)

„Tylko w ...* wyjątek jedyny, wyjątek jedyny powiedzcie Polacy, powiedzcie Powstańcy, gdzie są Wasze syny, gdzie są wasze syny”

(* - tu wywołujemy właściwą w danym momencie miej- scowość)

W ten to oto sposób członkowie Oddziałów Młodzieży Powstańczej, na melodię powstańczej piosenki „ Do Bytom- skich Strzelców”, zawstydzając, zachęcali w piątej zwrotce swojej piosenki „ Do Powstańców Śląskich młodych zaciąga- ją” swoich rówieśników do wstępowania w jej szeregi.

Ze „ Słownika organizacji młodzieżowych w wojewódz- twie śląskim w latach 1922 – 1939 ” autorstwa Piotra Greine- ra, dowiadujemy się, że w latach które opracowaniem objął autor, na terenach polskiej części Górnego Śląska, w której istniało 430 jednostek administracyjnych, próbowało swoimi wpływami objąć młodzież blisko dziewięćdziesiąt ( bo 88), organizacji młodzieżowych ( w wykazie nie uwzględniono mających w swych szeregach młodzież, i na nią oddziaływu- jące, organizacje ogólnospołeczne, jak kluby sportowe, kół- ka śpiewacze itp.) . W tym 20 niemieckich, 11 żydowskich, 57 polskich. Zgodnie z w/w publikacją, w 1931 roku, osób w przedziale wiekowym 15 – 25 lat było 309.9 tys., z czego 83.8 % - to młodzież polska, 14.7 % - młodzież niemiecka, 1,5 % - żydowska. Osiemdziesiąt cztery procent to 259.7 ty- sięcy Upraszczając i dzieląc przez 11 roczników, na jeden przy- padało 23,61 tysięcy młodych ludzi deklarujących polskość.

Jedną z organizacji , będącą organizacją typowo regionalną, powołaną przez Związek Powstańców Śląskich, były Oddzia- ły Młodzieży Powstańczej (skrót O M P ) . Pierwsze oddziały powstały na przełomie listopada i grudnia 1932 roku. W 1938 roku liczyły 250 oddziałów z 13.5 tysiącami członków. Do or- ganizacji mogła należeć młodzież w przedziale wiekowym 15 – 21 lat ( powyżej 21 lat można było należeć za specjalnym zezwoleniem Naczelnego Delegata Związku Powstańców Ślą- skich przy Zarządzie Głównym O M P ). Przy przyjmowaniu do organizacji starano się stosować pewne kryteria, preferując młodzież pochodzącą z rodzin powstańczych, działaczy naro- dowych, zwalczając tzw. „chacharstwo”. O M P była organiza- cją typowo męską, co było wynikiem porozumienia i zarazem ścisłej współpracy z żeńską, również regionalną organizacją, Towarzystwem Młodych Polek( T M P ).

Pomimo krótkiego czasu istnienia, ostrych kryteriów na- boru, mocnej konkurencji i ilości organizacji ( 57 polskich) , można założyć że w 1938 roku do OMP należało 8% młodzie- ży w przedziale wiekowym 15 – 21 lat.

Organizację powołano z uwagi na konieczność podtrzy- mania niepodległościowych, powstańczych, patriotycznych i narodowo – wyzwoleńczych tradycji na Górnym Śląsku, jak i wychowania młodego pokolenia w duchu mocnej Pol- ski w sercach Ślązaków. W organizacji chodziło o twórczy i patriotyczny regionalizm śląski oparty na nurcie piastowskim i czynie powstańczym. Organizacja pielęgnowała i podtrzy- mywała tradycje regionalne, w tym gwarę śląską. Wczytując się w ocalałe strzępy materiałów metodycznych i programo- wych, rozmawiając z nielicznymi już jej członkami, członek tej organizacji posiadał mocne i nowoczesne poczucie więzi z re- gionem, bowiem jedną z podstawowych zadań organizacji to wychowanie samorządowe, poczucie autonomii w ramach jednego kraju.

Jedną z głównych przyczyn jej powstania była narasta- jąca świadomość uczestników Powstań Śląskich, że są coraz starsi i muszą wychować następców, którzy strzec będą ich zdobyczy, szczególnie w związku z narastającymi antypol- skimi wystąpieniami strony niemieckiej, dojściem do władzy Hitlera, tworzeniem i działalnością legalnych i nielegalnych niemieckich, szowinistycznych organizacji, w tym i bojówek z udziałem młodzieży. Z tych to też i przyczyn, w programie OMP znalazły się również treści nacjonalistyczne o ostrzu wyraźnie antyniemieckim, jako przeciwwaga dla organizacji niemieckich, chociaż nie było to zamierzeniem jej twórcy, Władysława Sali. Według niego, co przez jakiś okres czasu się udawało, miała to być organizacja ideowo – wychowawcza, z wykluczeniem akcji politycznych. Metodykę pracy i formy organizacyjne OMP zaczerpnięto ze Związku Harcerstwa Pol- skiego, opierając działalność na systemie świetlic, w których prowadzono pracę kulturalno – oświatową i samokształcenio- wą, przysposobienie zawodowe, wychowanie sportowe, oraz paramilitarne. (To ostatnie napotykało ze strony centralnych władz na niezrozumiałe utrudnienia , mając na uwadze zacho- wania Niemców wobec Polski i polskiej części Górnego Śląska ,i to, że Powstańcy Śląscy walcząc , dali Polsce część Górnego Śląska. Te co najmniej kuriozalne zachowania polskiego rządu wobec Powstańców, miały już miejsce w latach 1927 – 1928, kiedy to już wówczas powstającej przy Związku Powstańców Śląskich młodopowstańczej organizacji młodzieżowej cofnię- to przywilej przysposobienia wojskowego, co spowodowało ,że powstająca organizacja się rozpadła). Organizacja była nielubiana przez Związek Nauczycielstwa Polskiego, który zarzucał jej separatyzm i temu podobne. Przeglądając mate- riały które ocalały, było to absolutną nieprawdą. O M P, jak mało która organizacja, potrafiła połączyć patriotyzm lokalny z wychowaniem dla Polski.

Bardzo mało wiemy o udziale członków O M P w walce z hitlerowskim najeźdźcą, ich losie podczas okupacji, na fron- tach, po zakończeniu wojny, w latach po okupacji, w PRL – u, na emigracji. O tej organizacji po II wojnie w PRL-u nie mó- wiono. Dlaczego, jak pisze Józef Musioł, te trzy litery poszły w zapomnienie? Można tylko przypuszczać i domniemywać.

Zapomnieli o niej i twórcy Związku Górnośląskiego, nie wspominając o niej w deklaracji ideowej. Lecz nie ma co wi- nić założycieli. Zapomnieliśmy i my członkowie związku... Za- pomniałem i ja...

Warto, należy i trzeba przypomnieć. Póki jeszcze czas...

Jeżeli zespół redakcyjny „ Naszej gazety” pozwoli, to c.d.n.,nastąpi.

Bogusław Kniszka Prezes Koła Związku Górnośląskiego w Turzy Śląskiej P.S. Proszę tych, którzy posiadają pamiątki ,materiały metodyczne, zeszyty wiedzę lub t.p., o O M P o podzielenie się z nimi ze mną. Powielę i zwrócę. To samo dotyczy mate- riałów związanych z Towarzystwem Młodych Polek. Serdecz- nie proszę. Dziekuję.

Kontakt: tel. 32 4511 004

adres internetowy ab.kniszka@op.pl.

Ocalmy od zapomnienia

„Oddziały Młodzieży Powstańczej” (Część pierwsza.)

(3)

strona  Nasza Gazeta nr /200

Mysłowicki obóz pracy

W czwartek 4 lutego 2010 roku odbyła się w Muzeum Miasta Mysłowice prelekcja dra Wacława Dubiańskiego po- święcona istniejącemu w latach 1945-46 obozu pracy. Gość dzielił się swoją wiedzą na temat obozu na podstawie prze- analizowanych dokumentów znajdujących się w zasobach IPN-u oraz archiwów państwowych w Katowicach, Warszawie i innych miejscach. Zwrócił uwagę na fakt, że bardzo trudno zdobyć informacje na ten temat, gdyż jeszcze w latach 50.

i 60. systematycznie niszczono dokumenty, potwierdzające sposoby funkcjonowania tego obozu.

Mysłowicki obóz powstał na bazie niemieckiego obozu karno- śledczego przy tzw. Promenadzie nazywanym Ro- sen- Garten w 1945 roku. Po wkroczeniu do Mysłowic armii radzieckiej, polskie władze zorganizowały w tym miejscu obóz pracy dla Ślązaków (chociaż przetrzymywano tam także Ukraińców i Polaków z różnych regionów Polski działających w Narodowych Siłach Zbrojnych). Takich obozów było znacz- nie więcej. Najbardziej znane to: Szczakowa, Siemianowice- Zgoda, Łambinowice. Mało kto wie, że jeszcze jakiś czas po wojnie działał także obóz w Auschwitz. Osadzano tam oczy- wiście głównie mieszkańców Śląska, choć także Ukraińców, współpracujących z Niemcami Polaków oraz polskich patrio- tów, którzy nie chcieli pogodzić się z faktem uzależnienia Pol- ski od Związku Radzieckiego.

Za co można było znaleźć się w takim obozie? Za wszyst- ko! Więziono ludzi za wysokie volkslisty (mieszkańcy Górnego Śląska masowo podpisywali volkslistę w związku z obawami przed wysiedleniami do Generalnego Gubernatorstwa, za- chęcani zresztą byli do tego przez mysłowiczanina kardynała Augusta Hlonda, który rozumiał zawiłości problemów naro- dowych na naszym terenie), za przynależność do niemieckich organizacji (młodzież masowo była zapisywana do Hitlerju- gend, więc to wystarczało, by znaleźć się w obozie), za nazwi- sko brzmiące po niemiecku czy wreszcie w ramach porachun- ków sąsiedzkich. Stąd też w obozie znalazło się sporo osób, które w praworządnym państwie nie miałyby prawa tam się znaleźć. Tym bardziej, że przetrzymywano tam także małe dzieci! W mysłowickim obozie jednorazowo przetrzymywano najwięcej między 5 a 6 tysięcy osób (jesień 1945). To wska-

zuje, że ogółem przez obóz przewinęło się dużo więcej osób.

Warunki tam panujące były okropne. Niedożywienie, zimne pomieszczenia, wszy i pluskwy na porządku dziennym, czy wreszcie ciężka praca m.in. w kopalniach. To spowodowało, że osłabione organizmy podatne były na ataki chorób. Tym bar- dziej, że komuniści więźniów nie szczepili na choroby zakaźne (w przeciwieństwie do Niemców!). W konsekwencji szybko wybuchła tam epidemia tyfusu, odnotowywane były przypadki duru brzusznego. Wskutek tego zmarło w mysłowickim obo- zie co najmniej 2330 osób (dla porównania w hitlerowskich czasach tego obozu 230 osób). Tyle osób zmarło na pewno (na podstawie ewidencji w księgach parafialnych i urzędu sta- nu cywilnego). Jednak nie wszystkie zgony ewidencjonowano (np. dzieci ani żywych ani zmarłych nie ewidencjonowano, a są świadectwa, iż były one także przetrzymywane w mysło- wickim obozie). Stąd należy się spodziewać, że śmiertelność była wyższa. Zmarłych grzebano na cmentarzach katolickim (niecałe 2000 osób) i ewangelickim (prawie 1000). Są też syg- nały, że czasami chowano zmarłych na cmentarzu żydowskim.

Na cmentarzach kopano dół, wrzucano tam zmarłych, przesy- pywano wapnem i zasypywano. I tak te zbiorowe mogiły ofiar stalinowskiego terroru i górnośląskiej tragedii trwają do dziś.

Na cmentarzu ewangelickim rośnie tam pięknie przystrzyżo- na trawa. I nie ma żadnej tablicy ani krzyża. Jeszcze gorzej jest na cmentarzu katolickim. Jeden z uczestników spotkania zwrócił uwagę, że tam, gdzie jest zbiorowa mogiła urządzony jest śmietnik. Dla mnie była to nowa informacja. Od tego mo- mentu uważam, że zlikwidowanie w tym miejscu śmietnika i ustawienia krzyży z tablicami informacyjnymi to ważne za- danie zarówno dla samorządu miejskiego, zarządców cmen- tarzy i organizacji regionalnych. Musimy wspólnie zadziałać, by ślady zbrodni na naszych ludziach przestały być zacierane (do dziś działa autocenzura w niektórych redakcjach) oraz by w sposób godny był zorganizowany teren, gdzie są pogrze- bani. Jeżeli tego nie zrobimy, będzie to znak hańby dla nas, mysłowiczan, znających już całą prawdę o zbrodniach na lu- dziach, często Bogu ducha winnych.

Obóz przestał istnieć w 1946 roku. Jego zabudowania przetrwały do lat 90. Niestety, ciągłe zalewania przez Przem- szę spowodowały, że zabudowania zostały wyburzone. Pozo- stała tylko tablica informująca, że tu był obóz.

Tomasz Wrona

Koło Związku Górnośląskiego Ruda Śląska-Bykowi- na zaprosiło nas w rewanżu za naszą ostatnią zabawę karnawałową w 2009 roku , która odbyła się w Giszow- cu „Pod Kasztanami”, do Halemby na tegoroczną zaba- wę karnawałową.

8 par z naszego Koła w sobotę dnia 6.02.2010 o godz.20.00 zameldowało się w przytulnej i elegan- ckiej salce na stadionie KS „Grunwald” w Halembie.

Od samego początku organizatorzy a przede wszystkim Prezes Koła Bykowina

Andrzej Malisz i jego małżonka zaskakiwali nas jaki- miś niespodziankami .

Najpierw wjechał pieczony prosiak w płonącej de- koracji , potem znowu pojawiały się znakomite potra- wy na naszych stołach , to znowu odsłonięto wspaniały i bogaty „stół szwedzki”.

Samą zabawę prowadził nasz znajomy i sprawdzo- ny zespół muzyczny „A CONTO” i robił to jak zwykle znakomicie . Były więc różnego rodaju wspólne zabawy i konkursy podczas których uczestnicy otrzymywali na- grody.

Na parkiecie przez cały czas zabawy było pełno i wesoło czyli widać było że zabawa jest udana.

Karnawał w Rudzie Śląskiej

(4)

W pewnym momencie Prezes Koła Bykowina An- drzej Malisz podarował naszemu Prezesowi Andrzejowi Czajkowskiemu wspaniały upominek związany z Katowi- cami to znaczy piękny obraz z dedykacją , przedstawia- jący budynek Teatru im.S.Wyspiańskiego.Ten moment uwiecznił nasz fotoreporter na zdjęciu poniżej.

Gościem specjalnym naszej zabawy był również Prezes Koła „Katowice – Śródmieście”- Ryszard Helsner, więc była okazja aby to uwiecznić na kolejnym zdjęciu.

Tegoroczna zabawa karnawałowa ptwierdziła raz jeszcze że takie integrujące spotkania pomiędzy Koła- mi naszego Związku są potrzebne i pożyteczne gdyż podczas nich pogłębiają sie więzy pomiędzy poszcze- gólnymi Członkami Związku Górnośląskiego i jest okazja aby w czasie ich trwania powymieniać swoje poglądy na różne ciekawe tematy oraz zapoznać się z planami co do dalszych wspólnych zamierzeń.

Możemy już z wielką przyjemnością przyjąć zapro- szenie na uroczystości związane z jubileuszem 20 – lecia Koła Bykowina które odbędą się w maju tego roku.

Raz jeszcze na koniec pragniemy serdecznie po- dziękować Organizatorom za tak udane spotkanie i przy tej okazji życzymy wszystkim Członkom Koła z Bykowi- ny dalszych sukcesów w owocnej działalności dla dobra całego naszego regionu.

Już teraz z tego miejsca zapewniamy że będziemy informować o naszych imprezach kulturalnych czy tury- stycznych oraz zaprosimy kilka zaprzyjaźnionych Kół na przyszłoroczną zabawę karnawałową A.D.2011.

W imieniu Koła „KATOWICE – SRÓDMIEŚCIE”

– Henryk Polok.

Spotkanie w Akademii Ekonomicznej

Dnia 18.02.2010 Członkowie i Sympatycy naszego Koła na zaproszenie ks.dr Grzegorza Poloka który jest duszpasterzem akademickim , mieli okazję poznać hi- storię i wnętrza budynku Akademii Ekonomicznej w Ka- towicach przy ul.Bogucickiej3

Na początku tego spotkania mieliśmy okazję po- znać wszystkie ważne miejsca tego budynku a na ko- niec w dużej i bardzo nowoczesnej auli tej uczelni ks.dr Grzegorz w prezentacji multimedialnej przedstawił nam zarówno historię jak i dzień dzisiejszy naszej katowickiej uczelni .Poznaliśmy jej początki oraz strukturę obecną czyli grono profesorskie i wydziały które obecnie funk- cjonują.

Dla nas wszystkich obecnych było wielkim zasko- czeniem że ten budynek wyglądający z ulicy tak niepo- zornie jest tak wielkim gmachem posiadającym wiele zakamarków i tak współcześnie urządzony.

Był też miły przerywnik , bowiem jedna z naszych Koleżanek obchodziła w lutym

Kolejną okrągłą rocznicę urodzin a więc były kwiaty ,życzenia oraz tradycyjne „Sto lat”

Podczas tego po- bytu mieliśmy okazję i przyjemność poznać część Zespołu Pieśni i Tańca „SILESIANIE”

a nawet wspólnie z nimi zaśpiewać na- szą sztandarową pio- senkę czyli „Poszła Karolinka”.

Po zwiedzeniu i poznaniu historii uczelni przeszliśmy do kościoła parafial- nego p.w. Opatrz- ności Bożej i następnie udaliśmy sie do siedziby Dusz- pasterstwa Akademickiego gdzie czekali na nas młodzi studenci Akademii Ekonomicznej którzy należą do tego stowarzyszenia.

Przy herbatce i słodkim poczęstunku bardzo sym- patycznie nawiązaliśmy dyskusję , podczas której my mogliśmy zapoznać młodych ludzi z działalnością i za- sadami działania Związku Górnośląskiego oraz poznać ich działalność i doświadczenia duszpasterstwa akade- mickiego na wyższej uczelni.

Korzystając z okazji tą drogą pragniemy serdecznie podziękować Gospodarzowi tego miłego i pożyteczne- go spotkania czyli księdzu doktorowi Grzegorzowi Polo- kowi za tak miły wieczór oraz bardzo ciekawe przekaza- nie informacji o których dotąd nie wiedzieliśmy.

Mam nadzieję że nasz Prezes Koła Andrzej Czaj- kowski jako pomysłodawca nie zaprzestanie na tym i będziemy takie spotkania z młodością w przyszłości kontynuować.

Z górnośląskim – Szczęść Boże - Henryk Polok.

Karnawał w Rudzie Śląskiej

(5)

strona  Nasza Gazeta nr /200

Śląskie drogi poprzez historię...

„... Pragnę Was jeszcze zachęcić, abyście nadal strzegli swojej tożsamości, pielęgnując więzi rodzinne, pogłębiając znajomość swo- jego języka i starając się przekazywać swą bogatą tradycję młodemu pokoleniu”.

Jan Paweł II Sopot, 5 czerwca 1999r.

Dzisiejsza ziemia Śląska, przechodziła zmieniające się, jak w kalejdoskopie swoje losy.

Każdemu zależało na Śląsku… każdy chciał go mieć…

każdy miał tu swój pozytywny ale i negatywny wkład..

Nasza organizacja, Związek Górnośląski, jest stowarzy- szeniem górnośląskim. Może do niej należeć każdy, kto ak- ceptuje deklarację programową i statut. Przedmiotem nasze- go zainteresowania jest region Górnego Śląska, tu i teraz oraz jego przeszłość i przyszłość..

Historię tej ziemi można w zasadzie umieścić w ramach trzech dat.

Pierwsza data to rok 1000.

W roku 1000, na Zjeździe Gnieźnieńskim, cesarz niemie- cki Otton III potwierdził, rozpoczętą przez papieża Sylwestra II organizację kościelną w Polsce. Organizacja ta zasadzała się na metropolii gnieźnieńskiej (arcybiskupstwo) z biskupstwa- mi w Krakowie, Wrocławiu i Kołobrzegu (nowe biskupstwo, w Poznaniu, było do roku 1012 biskupstwem niezależnym).

Wskazywało to więc wyraźnie, gdzie ziemie polskie były lo- kalizowane. Biskupstwo wrocławskie, a więc w dzisiejszym rozumieniu Dolny i Górny Śląsk przynależne były do polskiej organizacji kościelnej. Dodajmy, że w tej organizacji Wrocław podlegał Gnieznu aż do roku 1821. Zatem przeszło osiem wieków Wrocław należał do Gniezna! Niezależnie od tego, jakie były dynastie na Śląsku, jakie granice, jakie spadki, jakie podziały… jedne księstwa powstawały, inne zanikały, a Wroc- ław niezmiennie podlegał Gnieznu!

Mija siedem wieków bytu administracyjnego górnoślą- skiej ziemi. Zmieniali się jej władcy, przekształceniom ulegały granice wewnętrzne i zewnętrzne oraz podległości państwo- we. Doświadczenia Górnego Śląska są inne niż centralnych i wschodnich regionów Polski. Są to ziemie Piastów, które zostały w znacznej części lennem czeskim w średniowieczu (do I połowy XIV wieku), podlegały Habsburgom austriackim w okresie nowożytnym (do I połowy XVII wieku), a po prze- granej przez Austrię wojnie /wojny śląskie/, od połowy XVIII wieku, w przeważającej części przeszły pod panowanie pru- skie. Tutaj znacznie wcześniej i intensywniej oddziaływały „no- wości” płynące z południowo - zachodniej Europy na obszary Rzeczpospolitej i dalej w kierunku północno – wschodnim.

Należy zauważyć, że tradycje tej ziemi są silnie umocowane w mentalności mieszczańskiej, jakże odmiennej od trady- cji sarmackich. Znalazło to odzwierciedlenie w szczególnej zdolności do samoorganizowania się społeczności lokalnych w liczne związki i stowarzyszenia. Organizacji społecznych, zawodowych, sportowych, religijnych jest na Górnym Śląsku znacznie więcej niż w pozostałych regionach Polski. Stąd też tendencje do samorządzenia się są tutaj silniejsze.

Najazd Tatarów w 1241 roku spustoszył miejscowości położone na obecnym obszarze południowej Polski, a w bi- twie pod Legnicą poległo wielu rycerzy śląskich oraz książę Henryk II Pobożny. Szeregi szlachty śląskiej, rodzącej się ze

stanu rycerskiego, zostały znacznie przerzedzone. Koniecz- ność obrony Śląska i Małopolski przed następnymi atakami Mongołów wymogła intensywny proces lokacji miast na no- woczesnym prawie czynszowym (niemieckim, głównie mag- deburskim). Jego skutkiem był napływ na te tereny ludności z zewnątrz słowiańszczyzny. Głównie byli to Niemcy i Wę- grzy, którzy niejednokrotnie stanowili przewagę wśród elit Krakowa i Wrocławia u schyłku Średniowiecza.

Kolejna data to rok 1335

Jest rok 1335 lub 1339 – w zależności od tego, czy za bazę przyjmiemy umowę w Trenczynie na Węgrzech, czy jej potwierdzenie w Krakowie w cztery lata później, na którą to datę często się wielu powołuje w argumentacji, że Polska zrzekła się praw do Śląska. Otóż nie jest to prawdzi- wa interpretacja – Kazimierz Wielki wówczas zrzekł się tylko zwierzchnictwa feudalnego nad ksiąstewkami śląskimi, tymi, które już były lennem króla czeskiego. To był czas, kiedy na skutek rozdrobnień feudalnych nie było pojęcia jednolitego państwa – ani niemieckiego, ani polskiego, ani żadnego inne- go. Były księstwa feudalne i królestwa feudalne. Tak, jak był książę sandomierski, brzesko-kujawski czy książę łęczycki…

czyż można powiedzieć, że te księstwa nie były w Polsce? To były księstwa feudalne na etnicznym obszarze Polski. Podob- nie na naszym terenie – szereg księstw śląskich, na skutek podziału dzielnicowego, znalazło się w orbicie czeskiej, po- nieważ w pewnym okresie, za wyjątkiem Przemysława Wiel- kopolskiego, w Polsce, od czasu Bolesława Krzywoustego, nie było króla dla wszystkich ziem polskich; byli książęta senio- ralni w Krakowie i książęta poszczególnych dzielnic. Książę dzielnicy śląskiej - Henryk Brodaty też pretendował do tronu krakowskiego, na równi z innymi! Gdy Łokietek, ojciec Kazi- mierza Wielkiego, pretendował jako książę brzesko-kujawski do Krakowa, do korony polskiej, w Krakowie zasiadał na pol- skim tronie Wacław II z rodu Przemyślidów. Królowie czescy – Wacław II i Wacław III byli koronowanymi królami polskimi i zasiadali na Wawelu! Kazimierz Wielki, który walczył o sche- dę po ojcu, i o zjednoczenie ziem Polski, musiał z Czechami jakoś dojść do porozumienia takiego, w którym by król czeski zrezygnował z pretensji do tronu polskiego. Wtedy zrzekł się zwierzchnictwa nad tymi księstwami śląskimi, które już były lennikami króla Czech, a w zamian za to król Czech zrzekł się pretensji do korony polskiej. A więc nie Polska jako państwo zrzekła się Śląska, tylko król polski, z rodu Piastów, zrzekł się zwierzchnictwa nad Piastami śląskimi, którzy już byli lenni- kami króla Czech w zamian za zrzeczenie się korony polskiej przez króla Czech.

Mimo wielu przeciwności i typowego dla Europy roz- drobnienia księstw śląskich doszło w II połowie XV wieku do polityczno – administracyjnego scalenia Śląska, głównie za sprawą Macieja Korwina, króla węgierskiego i czeskiego.

Atrybutami scalenia był urząd generalnego starosty śląskiego i zgromadzenie stanowe (sejm śląski). Nastąpił również roz- dział tego kraju korony czeskiej na dwie części: górno- i dol- nośląską.

Przez ziemie górnośląskie przetoczyły się wojny husy- ckie w I połowie XV wieku, wojna trzydziestoletnia w latach 1618 – 1648 (Śląsk stracił wówczas 25 % ludności) oraz wojny śląskie w XVIII wieku, kiedy po przegranej austriackich Habs- burgów przeważające obszary słowiańskiego Śląska przeszły pod panowanie Prus.

(6)

Śląskie drogi poprzez historię...

Od tego czasu księstwa śląskie przechodzą procesy hi- storyczne już jako sfera zainteresowań króla czeskiego. Dlate- go, w 1532 roku, kiedy umiera ostatni Piast opolski, którego suwerenna władza obejmowała Górny Śląsk, wówczas losy Górnego Śląska potoczyły się tak jak różne zastawy, kup- na, testamenty, podziały spadkowe już nie między Piastami a między Hohenzollernami, którzy byli margrabiami. Podob- nie piastowskie księstwo cieszyńskie; ostatni piastowski ksią- żę zmarł bodaj w 1539 roku i tak samo to księstwo piastow- skie zostało wykupione przez margrabiego Hohenzollerna. To już nie historia państwa polskiego, a dzieje toczące się mię- dzy poszczególnymi księstwami feudalnymi. Dopiero, kiedy Habsburgowie z dynastii austriackiej włączyli się w te procesy na terenie Czech, również i oni znaleźli się w orbicie śląskiej.

A już po klęsce pod Białą Górą /1620 r./, kiedy Czesi dostali się pod panowanie Austrii Habsburgów a szlachta czeska wy- ginęła - został tylko prosty lud, to i Śląsk ostatecznie utracił swoją niezależność. Stał się krainą habsburską. I odtąd trzeba go rozpatrywać w obrębie cesarstwa austriackiego. Mało kto zdaje sobie sprawę, że tak jak do tego momentu we Wrocła- wiu byli namiestnicy króla Czech, to z chwilą inkorporacji do monarchii habsburskiej i Śląsk znalazł się w monarchii habs- burskiej a Uniwersytet Wrocławski został ufundowany w po- czątkach XVIII wieku, przez austriackiego cesarza Leopolda, a nie - króla pruskiego. To są tradycje austriackie na Śląsku!

Kolejny rok to 1763.

Rok - 1763 rok, kiedy to Austria po przegranej wojnie z Prusami /3 wojny tzw.śląskie/, jako zadośćuczynienie prze- kazuje Prusom część swojego terytorium, mianowicie Śląsk.

Prusy zagarniają więc Śląsk od Austrii, jako krainę austriacką z Królestwa Czeskiego, które jest częścią składową korony habsburskiej. W ten sposób Śląsk Dolny i Górny, za wyjątkiem księstwa cieszyńskiego i opawskiego znalazł się w Prusach.

A więc dopiero rok 1763 to istnienie Prus, albo jak ktoś woli - Niemiec, na Śląsku.

Już niedługo, bo w dziewięć lat po przyłączeniu Śląska do Prus, bo w roku 1772, mamy do czynienia z pierwszym rozbiorem Polski! A w rozbiorach drugim (1793) i trzecim (1795) Prusy zagarniają również Pomorze i Wielkopolskę! Tak więc Pomorze i Wielkopolska, razem ze Śląskiem, stają się częścią składową monarchii pruskiej! Razem. Łącznie. I stąd ta łączność miejscowych Polaków w państwie pruskim obejmuje Pomorze, Wielkopolskę i Górny Śląsk, chociaż, przypomnij- my, Śląsk nie był częścią zaboru pruskiego, bo nie był przed- miotem traktatów rozbiorowych jak Pomorze i Wielkopolska, ale razem z tymi dzielnicami znalazł się w jednym z nimi or- ganizmie państwowym.

- Śląsk… Do pierwszego rozbioru Polski na ówczes- nych mapach do Śląska zaliczano ziemię zatorską, a więc i Wadowice!

Księstwo zatorskie, oświęcimskie, siewierskie były we władzy książąt śląskich. Były księstwami śląskimi. Dopiero bi- skup krakowski Zbigniew Oleśnicki wykupił te księstwa i włą- czył je do włości biskupów krakowskich. Znalazły się więc tym samym jako ziemie polskiego terytorium państwowego, ale jako księstwa śląskie!

Całe obecne Zagłębie Dąbrowskie było Śląskiem, podob- nie jak Częstochowa. Lokacja Częstochowy i Jasnej Góry doko- nana została przez Władysława Opolczyka. Piasta opolskiego.

Historia Śląska jest bardzo skomplikowana… Na dobrą sprawę można by powiedzieć, że papież Jan Paweł II był Ślązakiem!

Czas pruski dla Śląska…

Wszystkie problemy Bismarcka, Hakaty, okres I wojny światowej, okres powstań śląskich wiąże problematykę polską Górnego Śląska z problematyką Wielkopolski i Pomorza.

Odkrycie przez J.Ch. Ruberga w Wesołej k/Mysłowic na przełomie XVIII i XIX wieku nowatorskiej metody produk- cji cynku, zwanej „śląską”, intensywny rozwój przemysłu,a w szczególności wzrost produkcji węgla, który był niezbędny do tej nowej technologii, lokalizacja złóż węgla kamiennego i rud metali ciężkich oraz reformy administracyjne przepro- wadzone przez władze pruskie zmieniły w istotny sposób krajobraz Górnego Śląska w rejonie Gliwic, Tarnowskich Gór, Bytomia, Mikołowa i Mysłowic. W sąsiedztwie kopalń i hut powstawały i rozbudowywały się osiedla, stanowiące zaląż- ki nowych miast, które zasiedlali na stałe również przybysze z sąsiedztwa. Cały ten przygraniczny obszar nazwano Górno- śląskim Okręgiem Przemysłowym. Nastąpiło kolejne „miesza- nie krwi” ludności regionu.

Na tożsamości śląskiego ludu zaważył fakt przynależno- ści do metropolii gnieźnieńskiej, a więc do polskiej struktury kościelnej, jak również przynależność terenu górnośląskiego do diecezji krakowskiej. Wszelkie wizytacje kościelne lud ślą- ski utożsamiał z kanonikami krakowskimi.

Powiedzmy sobie, że mógł być nawet nie uświadamiany przez prosty lud wiejski jako język polski, a jako język tutejszy, jako język rodzimy, a że to był język polski, to z zewnątrz go tak określano. Ludzie sami tej świadomości nie mieli. Zresz- tą, co tu dużo mówić, w czasie powstania styczniowego na terenie Królestwa Kongresowego chłopstwo jeszcze świado- mości polskiej narodowej nie miało i wydawało powstańców wojskom moskiewskim… Tak samo było w Galicji w czasie poprzedzającym Wiosnę Ludów – chłopi też wydawali po- wstańców Austriakom. Nie mieli jeszcze wówczas poczucia przynależności narodowej. Mieli tylko poczucie odrębności od „innych”, władających inną mową. A więc znikome poczu- cie odrębności od administracji austriackiej lub moskiewskiej, również odrębności społecznej od dworu! I dlatego, kiedy władze austriackie ogłosiły, że właściciele majątków chcą przywracać pańszczyznę, to chłopstwo, mimo, że polskie, ob- róciło się przeciwko dworom i płonęły dwory w Galicji, była rzeź galicyjska…

Czasy Bismarcka, Hakaty, I wojny światowej wskazują na to, że Górny Śląsk jest terenem etnicznie polskim – posło- wie do Reichstagu ze Śląska są narodowości polskiej! Wraca- jąc do pierwszego sejmu ogólnoniemieckiego we Frankfurcie w czasie Wiosny Ludów, kiedy Śląsk był reprezentowany prze włościanina Gorzałkę, czy bytomskiego proboszcza, Szafran- ka, zwanego czerwonym farorzem, bo występował w obronie ludu i robotników, który, kiedy z kurii biskupiej otrzymał zakaz zasiadania po lewej stronie w parlamencie Rzeszy, to stał, po lewej stronie, przed ławami poselskimi! Najbardziej manife- stacyjnym przyznaniem się do polskości Górnego Śląska było to, że poseł do parlamentu Rzeszy z okręgu katowicko–zabr- skiego – Wojciech Korfanty w roku 1903 wstąpił w tymże par- lamencie do koła polskiego, a więc do koła, które grupowało posłów polskich z Pomorza i Poznańskiego. Podkreślam – po- seł z Górnego Śląska zasiadł w kole polskim! W tym czasie też powstało na Górnym Śląsku Towarzystwo Wyborcze Polskie, które propagowało polskich posłów, wywodzących się spo-

(7)

strona  Nasza Gazeta nr /200

Śląskie drogi poprzez historię...

śród miejscowych, śląskich działaczy i do parlamentu Rzeszy i do Sejmu Pruskiego. A więc nie tylko katolickich (polskich) posłów w ramach katolickiego Centrum jak poprzednio, ale już zdeklarowanych Polaków. To wszystko wspomagała prasa polska, która się tu ukazywała np. od roku 1901 „Górnoślą- zak” – gazeta wydawana w Katowicach przez Korfantego, od 1902 roku „Głos śląski” wydawany przez Siemianowskiego w Gliwicach (w tej redakcji pracował mój ojciec, który zresztą w Komitecie Wyborczym Polskim był sekretarzem i agitował na zebraniach, na wyjazdach o wybór polskich posłów do par- lamentu Rzeszy i do sejmu pruskiego*).

Zjawiskiem szalenie frapującym jest świadomość na- rodowa… To przecież nie to samo, co tożsamość języko- wa. Co spowodowało, po setkach lat, taki wybuch?!

- Losy historyczne danej grupy etnicznej; wskazujące na odmienność od innych grup. To jest pierwszy stopień świado- mości. A za tym idzie świadomość własnej grupy. Najpierw trzeba sobie uświadomić że jesteśmy kimś innym niż… np.

tamci na urzędzie, tamci w wojsku itp.

- Czy to nie jest tak, że unowocześnianie się państwa pruskiego spowodowało „rozwarcie nożyc”? Narastała przepaść miedzy „nimi” a „nami”, a w dodatku „my” po- sługiwaliśmy się innym językiem, nas kształtowała inna kultura, inna tradycja…

- Oczywiście!* Podam przykład. Moja mama pochodziła z wielkopolskiego miasteczka Odolanów, na lokacji jeszcze Władysława Jagiełły, które przez rzekę Barycz graniczyło z po- wiatem milickim na Dolnym Śląsku. Otóż za rzeką, na wsiach, ludzie też mówili po polsku. A więc niezależnie, czy w Wiel- kopolsce, czy na Śląsku lud miejscowy posługiwał się tym samym językiem, choć po śląskiej stronie nie zawsze uświa- damiał sobie, że to język polski! I dalsza rzecz. Moja mama, podobnie jak ci za rzeką, chodziła do szkoły niemieckiej, bo innej nie było. A jednak w domu uczyła się polskiego…! Na polskich śpiewnikach, na książeczkach do nabożeństwa uczo- no się pisać i czytać po polsku.

- I za rzeką też! Moją własnością jest podręcznik historii literatury polskiej z końca XIX wieku, wydany we Wrocławiu.

Podkreślmy, że to Wrocław był polską „centralą wydawniczą”

dla Śląska i zaboru pruskiego, czyli Wielkopolski i Pomorza.

- Moja mama, uczennica pruskiej szkoły średniej w Os- trowie Wielkopolskim, należała w tejże szkole do kółka im.

Tomasza Zana. No i do Wrocławia w roku 1903 jechała dy- liżansem przez Syców…! A z Wrocławia koleją żelazną do Krakowa, na pierwsze przedstawienia „Wesela” Wyspiań- skiego. Pod kierunkiem jednej z nauczycielek pruskiego żeńskiego gimnazjum, Polki. W dyliżansie na trasie Kalisz – Wrocław przez Odolanów, Syców trębacz, po polsku! da- wał znać, że dyliżans nadjeżdża. Potem kolej – niemiecka (kolejarze, robotnicy, napisy); przejeżdżali przez Katowice, w których był tylko przystanek kolejowy,z jednopiętrowym budynkiem stacyjnym, a między obecną ulicą Pocztową i Kościuszki były szlabany kolejowe! Granica kolejowa Prus, a więc i celna była w Mysłowicach. Potem pociąg jechał aż do Oświęcimia (Galicja). Wtedy zmieniała się obsługa pocią- gu – kolejarze w austriackich mundurach mówili po polsku!

I żandarmi na dworcu, w austriackich mundurach mówili po polsku! A w Krakowie wszystko było po polsku. To był istny szok dla dziewcząt wychowanych w zaborze pruskim! To był

mocny impuls narodowy. I zwiedzanie Wawelu. Grobów kró- lewskich… W roku 1900 najstarsza siostra mamy wyszła za mąż tu, w Katowicach. Wujek założył na Załężu drogerię, bo w centrum Katowic nie mógł wynajmować lokalu. Centrum było mocno niemieckie i żydowskie. No a potem w Katowi- cach osiadła mama, która wkrótce włączyła się w działalność Towarzystwa Polek, w 1913 roku wyszła za mąż za mojego tatę, który przybył tu z Grudziądza, z Pomorza, który był już od kilku lat w Katowicach. Od 1911 roku mój ród mieszka w Katowicach, przy obecnej ulicy Warszawskiej 5, nad histo- ryczną i zabytkową kawiarnią „Kryształowa”, wówczas „Libo- rius Otto”.

- Dochodzimy do chyba najważniejszego powodu gwałtownego narastania poczucia polskości na Śląsku; za- boru pruskiego! Poprzez włączenie Pomorza i Wielkopol- ski do państwa pruskiego, nastąpiła swoista osmoza…

Przenikanie się. Wspólnota losów. Z chwilą, kiedy po- przez rozbiory, do państwa pruskiego włączono Wielkopol- skę i Pomorze, „naszych” zrobiło się dużo. A „nasi” z terenów porozbiorowych mieli ugruntowaną świadomość narodową.

I między Polakami z pruskiego zaboru, a Śląskiem runęła gra- nica. Tu przyjeżdżali „nasi” z obu dzielnic. Przykładem moi rodzice, ale i doktor Jan Nepomucen Stęślicki. Pomorzanin, który tu, za pruskich czasów praktykował. Dyplom zrobił we Wrocławiu, więc miał prawo praktykować na Śląsku. I Wielko- polanie: drogiści, np. Mrowcowie, farmaceuci np. Mieczysław Soliński, który stworzył „Aptekę pod orłem”, „Aptekę pod gwiazdą” miał Stanisław Niziołkiewicz…. Wojciech Korfan- ty, kiedy go za propagowanie polskości, w klasie maturalnej w sierpniu 1895 usunięto z katowickiego gimnazjum, zdawał maturę w Wielkopolsce. W 23 lata później, w 1918 roku, Kor- fanty na posiedzeniu sejmu pruskiego złożył wniosek, aby do nowo powstającego państwa polskiego włączyć nie tylko zie- mie zaboru pruskiego, ale i Górny Śląsk, bo tu mieszkają Pola- cy. To samo działo się na terenie Śląska cieszyńskiego. Także i tu sejmik lokalny Śląska cieszyńskiego uchwalił deklarację do Wiednia o przyłączeniu się do mającego powstać państwa polskiego. Nie było jeszcze Polski… Zanim nastąpił 11 listopa- da, zanim Piłsudski wrócił z Magdeburga, zanim w Warszawie zaczęto rozbrajać Niemców, tu już mówiono o mającym po- wstać państwie polskim i przyłączeniu tych ziem do Polski. To nie było sterowane z zewnątrz, ani aneksja ze strony państwa polskiego, bo go jeszcze w ogóle wtedy nie było. To były de- klaracje miejscowych. Bardzo wysoko – nie tylko w Berlinie w parlamencie pruskim ale i w Wiedniu. Kiedy nastąpiła ka- pitulacja Niemiec, rewolucja w Niemczech, i upada cesarstwo niemieckie, to wtedy już w grudniu 1918 roku zwołano w Po- znaniu Sejm dzielnicowy polski, na tych samych zasadach jak przed rozbiorami. Na ten Sejm wybierano posłów nie tylko na Pomorzu i w Wielkopolsce, ale również na Górnym Śląsku.

Z Górnego Śląska 423 delegatów, w tym 33 kobiety, brało udział w Sejmie dzielnicowym w Poznaniu. Sejmie polskim!

I uchwalono włączenie się Górnego Śląska do odbudowy pań- stwa polskiego. Kiedy Niemcy chcieli rozpędzić Sejm dzielni- cowy polski, 27 grudnia 1918 roku wybuchło powstanie wiel- kopolskie. Już w styczniu na Śląsku chciano się włączyć w ten ruch, ale Wojciech Korfanty był na tyle przewidujący, i obyty w sferach parlamentarnych, że nie dopuścił do przyłączenia się do powstania wielkopolskiego, ale zabiegał na konferencji pokojowej w Wersalu, poprzez Dmowskiego i Paderewskiego

(8)

o pokojowe, zagwarantowane traktatem, przyłączenie Śląska do Polski. W styczniu 1919 roku rozpoczęła się konferencja pokojowa w Wersalu, na której przynależność Wielkopolski do notyfikowanego już wówczas przez Piłsudskiego (w listo- padzie 1918 roku) państwa polskiego, została zatwierdzona.

To było dokonane dzięki powstaniu wielkopolskiemu; oparto się na dawnych granicach polskich. Natomiast postulat Górne- go Śląska przekazano do komisji do spraw polskich (przewod- niczył jej francuski dyplomata Cambon), bardzo życzliwej dla postulatów polskich; przewidziano, że część Górnego Śląska, gdzie – według pruskich spisów ludności jest większość lud- ności „języka polskiego”, powinna być włączona wprost do Polski. Bez przetargów politycznych. Kiedy jednak 7 maja pro- jekt traktatu przedłożono Niemcom, wówczas Niemcy zapro- testowali, że przecież te tereny niemieckie nie mają żadnych tradycji państwowych przynależności do Polski, natomiast od setek lat funkcjonują poza państwowością polską, a poza tym jest tutaj przemysł ciężki, bez którego Niemcy nie są w stanie pokryć jakichkolwiek odszkodowań wojennych. Stanowisko Niemiec poparł Lloyd Georg, któremu zależało, żeby Francja i zaprzyjaźniona z nią Polska nie uzyskały większego znaczenia w Europie – przeciwstawiającego się angielskim aspiracjom, dlatego 4 czerwca 1919 roku Rada Najwyższa Ligi Narodów podjęła uchwałę o plebiscycie na Górnym Śląsku, bo – wpraw- dzie zamieszkuje te tereny ludność pochodzenia polskiego, ale ponieważ rząd niemiecki zaprzecza temu, dlatego należy przeprowadzić plebiscyt. Jeszcze Le Rond próbował przepro- wadzić wniosek, żeby powiaty w których byli posłowie na- rodowości polskiej włączyć do Polski bez plebiscytu, ale ten wniosek przepadł wobec obstrukcji angielskiej. 14 czerwca 1919 roku, w traktacie wersalskim, w paragrafie 88 potwier- dzono przeprowadzenie plebiscytu na Górnym Śląsku, ale – co niezmiernie ważne, przeprowadzonego gminami, a nie całym obszarem! A więc z góry przewidziano, że globalny plebiscyt nie byłby korzystny dla ludności polskiej, ponieważ najbardziej ludne tereny to miasta przemysłowe, które będą głosowały za Niemcami. Natomiast powiaty wiejskie nie mają tak licznej ludności, przeto będą zmajoryzowane. Postano- wiono więc przeprowadzić plebiscyt gminami, później starać się jakoś te gminy z większością propolską wykroić z całego terenu plebiscytowego i przyłączyć do Polski. Tak, że z góry było wiadomo, że będą komplikacje, że wyniki plebiscytu do którego dopuszczono tzw. emigrantów – urodzonych tu, na Śląsku, a którzy wyemigrowali na zachód, do Niemiec, do Nadrenii itd. Dało to blisko 200.000 niemieckich głosów. Po- laków z Westfalii trochę przyjechało – około 15.000. Nie mieli za co przyjechać – kto miał im zapłacić za bilet? Kto dać utrzy- manie w czasie plebiscytu? Gdzie? Głosami tzw. emigrantów liczba globalna, niemiecka się umocniła.

Po I wojnie światowej, po kilka lat trwającej walce pro- pagandowej i zbrojnej (powstania śląskie) oraz licznych za- biegach dyplomatycznych i plebiscycie, podzielono Górny Śląsk w 1922 roku pomiędzy przegrane Niemcy i odrodzoną Polskę. Z polskiej części utworzono Województwo Śląskie ze stolicą w Katowicach oraz powołano Sejm Śląski o znacznych (autonomicznych) kompetencjach. Polską część Górnego Ślą- ska zasiedla kolejna fala przybyszów.

Po II wojnie światowej przeważające terytorium Śląska weszło w granice państwa polskiego. Terytorium historycz- nego Górnego Śląska dzieliła granica Polski Rzeczpospolitej Ludowej i Czechosłowacji. Obecnie znajduje się ono w grani- cach trzech państw: Polski, Czech i Słowacji.

Dwuwiekowa industrializacja centralnej części Górnego Śląska na pograniczu małopolskim spowodowała napływ po- szukującej zatrudnienia ludności z zewnątrz. Po drugiej wojnie światowej nastąpiły wymuszone migracje znacznych grup lud- ności, stymulowane przez odgórną politykę narodowościową.

Wysiedlono znaczną część Niemców, a na terytorium Śląska przymusowo przesiedlono ludność z kresów Rzeczpospolitej.

Kto dziś pamięta ile Ślązaków zginęło w Katyniu ,Miednoje i w Staszkowie ? W 1945 roku wywieziono na roboty tysiące Górnoślązaków do ZSRR. Wróciło niewielu. Ziemia górno- śląska mimo wielu przeciwności zachowała jednak swoją tożsamość. Tożsamość, którą cechuje górnośląsko godka, pobożność, szacunek dla pracy, tolerancja dla innych kul- tur oraz duma z faktu bycia Górnoślązakiem.

*Wspomnienia o swoich Rodzicach z Wielkopolski – A.Rożanowicz,

/-/ A.Rożanowicz- rozmówca /-/ Jerzy Mańka

Śląskie drogi poprzez historię...

Wydawca: Związek Górnośląski Katowice ul. Stalmacha 17, tel. 032 251-27-25, e-mail: biuro@zg.org.pl Druk: KAGA-DRUK, ul. Sarmacka 7, Katowice, tel. 032 255-34-18, 032 209-05-48, e-mail: kaga@kaga.x.pl

GLACOKI

JEST TROCHA ŁYSYCH CHOPÓW NA ŚWIECIE, A SOM TO LUDZIE BARDZO ŁOSZCZYŃDNI.

I CHYBA WSZYJSCY TO DOBRZE WIYCIE

ŻE W PEWNYCH SPRAWACH SOM NOM NIYZBYŃDNI.

ŁYSY NIY MUSI SIĘ PRZECA CZESAĆ BEZ TO NIY KUPI NIGDY GRZEBIYNIA.

WOSÓW NIY CIEPNIE NIGDY DO PIECA, NO I FRIZURY NIY MUSI ZMIYNIAĆ.

NIY POTRZEBUJE KUPIĆ SZAMPONU, GROSZ ZAŁOSZCZYŃDZI NA CO INNEGO.

NIY MO SUSZARKI ANI ŻEL –TONU

GOLOCZ TYŻ NIY MO Z NIM NIC WSPÓLNEGO.

GLACA PUCUJE BLANK DO POŁYSKU, MO BABA WIYŃCY DO CAŁOWANIO.

BEZ TO GO WIDAĆ Z DALEKA W ŚCISKU, SŁOŃCE MO DUŻO MIEJSCA DO GRZONIO.

ALE SZCZYŃŚLIWI SOM TE ŁYSOLE, I TRZA TO PEDZIEĆ BARDZO DOSADNIE:

BO CZY HANYSY , CZY TO GOROLE, TO WOS IM NIGDY Z GOWY NIY SPADNIE.

Henryk Polok

kącik poezji

Cytaty

Powiązane dokumenty

dzinie J-ciej zebrały się w szystkie dzieci w naszej sali teatralnej, gdzie klasa II inscenizowała w ierszyk: „Dla

dowiemy się, w jaki sposób Mieszko chciał umocnić młode państwo, czyli dlaczego przyjął chrzest, zastanowimy się, jakie mogły być konsekwencje nieprzyjęcia chrztu przez

Mój kolega, zapytany przez nauczyciela, nigdy nie zbaranieje. Przy mnie nigdy nie będzie osowiały. I musi pamiętać, że nie znoszę.. Tak samo nie cierpię jeszcze jednej cechy

Być może – znów opieram się tylko na własnych przypuszczeniach – były takie przypadki, że nikogo owe osoby nie spotkały, ale przez miesiące, a później lata spędzone

Instytucja kas rejestrujących w systemie podatku od wartości dodanej była kojarzona nie tylko z realizacją funkcji ewidencyjnej przy zastosowaniu tych urządzeń, ale również z

Wyjazd do naszych zachodnich sąsiadów raz jesz- cze potwierdził konieczność spotykania się naszych Członków i Sympatyków nie tylko w salkach swoich co- miesięcznych

24 listopada 1875 roku zabrski sejmik powiatowy po- wziął decyzję o utworzeniu gminy miejskiej poprzez połą- czenie gmin Małe Zabrze, Dorota z kopalnią

[r]