• Nie Znaleziono Wyników

Nieznany rękopis córki Adama Mickiewicza

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nieznany rękopis córki Adama Mickiewicza"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Julian Maślanka

Nieznany rękopis córki Adama

Mickiewicza

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 47/Zeszyt specjalny, 417-422

(2)

Wiadomo, że n a jsta rsz y syn A dam a M ickiewicza, W ładysław , z rzadką w ytrw ało ścią i pośw ięceniem grom adził w szystkie dostęp­ ne m u dokum en ty do ośw ietlenia życia i działalności ojca. W .ten sposób pow stały: czterotom ow a m onografia Ż y w o t A dam a M ickie­ wicza, dw a tom y P a m iętn ikó w , Em igracja polska i szereg p om n iej­ szych p rac w języ k u polskim i francuskim . Czy w każdym w y p ad ­ ku postępow ał tak, ja k p rzy stało n a uczonego, czy też niektóre szczegóły w ażył po synow sku, jak dowodził Boy *, to je s t oddzielne zagadnienie i nie tu m iejsce, by je om awiać. W każdym razie do h isto rii lite ra tu ry polskiej przeszedł W ładysław M ickiewicz jako „n ajlepszy sy n “ i n iestru d zo n y badacz życia, działalności i twórczości swego ojca.

Ale pod ty m w zględem na uw agę zasługuje także i najstarsza córka M ickiewicza, M aria Górecka, żona Tadeusza Góreckiego, syna p oety i legionisty — Antoniego. J e st ona a u to rk ą p a ru drobnych a rty k u łó w oraz in teresująceg o p am iętn ik a pt. W spom nienia o A d a ­ m ie M ickiew iczu opow iedziane n a jm ło d szem u bratu. P a m ię tn ik był trz y k ro tn ie w ydaw any. O statnio zetknąłem się z autog rafem tego p am iętn ik a (a raczej z jego częścią, o b ejm ującą m niej więcej p ierw ­ szą połow ę całości) i okazuje się, że jest on jeszcze ciekaw szy niż te k st drukow any; nie od rzeczy więc będzie coś o nim powiedzieć.

N ajp ierw jeszcze słów ko o tekście drukow anym . W ydanie p ierw ­ sze ukazało się w W arszaw ie (1875) w form acie m ałej ósem ki jako cienka książeczka licząca 78 stro n d ru ku . Było ono przedtem w ca­ łości d ru k ow an e w czasopiśm ie K r o n i k a R o d z i n n a (1874— 1875). Po raz drugi W spom nienia w yszły w K rakow ie (1889) n a k ła ­ dem autorki, „znacznie dopełnione“ now ym i szczegółami, któ rych b ra k w edycji p ierw o tn ej. D otyczy to głów nie drugiej części p am ięt­ nika (mniej więcej od połowy), k tó ra o bejm uje około pięć ostatnich

1 Zob. T. B o y - Ż e l e ń s k i , O M i c k ie w ic z u . K rak ów 1949.

N IE Z N A N Y RĘK O PIS CÓRKI A D A M A MICKIEW ICZA

(3)

418 J U L I A N M A Ś L A N K A

la t życia poety. Istn ieje jeszcze trzecia edy cja (1897), ale je s t ona ty lk o pow tórzeniem drugiego w ydania, ta k że w istocie m am y do czynienia w yłącznie z dw om a różnym i w ydaniam i.

P am iętn ik G óreckiej zaczyna się od czasu, gdy M ickiewicz po­ w ołany został na k a te d rę do Lozanny (1839), a kończy się z jego śm iercią. A u to rk a opow iada o sw ym dzieciństw ie, rodzicach, ro ­ dzeństw ie, o znajom ych rodziców, Lozannie, P a ry żu itd.

N a kilku o statnich stronicach drugiego i trzeciego w y dan ia za­ m ieszczono dwa nieduże arty k u lik i, w k tó ry c h G órecka polem izuje co do n iek tó ry ch szczegółów z życia ojca z Ligenzą N iew iarow iczem (autorem W spom nień o M ickiew iczu. Lw ów 1878) oraz Zofią K om ie- row ską, a u to rk ą D ziennika, k tó ry ukazał się w B l u s z c z u w 1889 roku. P rócz tego w w ydaniach: drugim i trzecim — tra fia ją się d robne objaśnienia autorki, czego rów nież b ra k w edycji pierw szej. Oto zasadnicze różnice. Z aglądn ijm y do zachow anej części a u to ­ grafu.

*

A utograf G óreckiej zachow ał się w archiw um dom ow ym P otoc­ k ich z Krzeszow ic 2. A rchiw um to stanow i obecnie część A rchiw um P aństw ow ego na W awelu. Rękopis jest zeszytem fo rm atu dużej ósemki, o b ejm ującym 71 stron num erow anych, zapisanych drobnym , sta ra n n y m pism em , plus 7 stro n niezapisanych; p a p ie r biały, bez- drzew ny.

Na stro n ie 1, będącej zarazem okładką, czytam y: „O ryginalny rękopism pierw otny: W spom nienia o A dam ie M ickiew iczu n apisała M aria z M ickiewiczów Górecka, jego córka“ . Nieco niżej podpisała się: ,,Z B ranickich K. P otocka“ . Prócz tego na tej sam ej stro n ie z n aj­ d u je się pieczęć z herb em Potockich (półtrzecia krzyża) z napisem : „Z biory d ra A ndrzeja Potockiego“ . Treść tej części a u to g rafu koń­ czy się w pierw szym w ydaniu n a stron ie 44. J e s t to czystopis, o czym św iadczy bardzo m ała ilość k reśleń i jed n o lity d u k t pism a.

Z ajm ijm y się obecnie sp ra w ą istotną, to jest treścią tegoż a u to ­ g rafu . Otóż n ietru d n o spostrzec, że stanow i on podstaw ę pierw szej edycji, jakkolw iek na pew no nie ten egzem plarz oddany był zece- row i do składania. Zachodzą jed n ak dość pow ażne różnice pom iędzy au to g rafem a drukiem . Różnice są dw ojakiego rodzaju: jed ne z nich dotyczą drobnych zm ian językow ych i korektorskich, d ru gie — sp ra w n a tu ry ideologicznej. Chodzi na p rzy kład o w yrzucenie

(4)

z tek stu drukow anego pew n y ch słów, zdań, a n a w e t całych u stę ­ pów ów cześnie n iecenzuralnych. Tak więc n a s. 2 au to g rafu autorka, pisząc o w ychow aniu swoim i swego rodzeństw a, mówi, że dzie­ ciństw o

za m y k a ło w so b ie n ie ty lk o dom n asz w zw y cza jn y m jeg o i sło d k im zn a­ czen iu , ale d a lek ą ojczyzn ę, którą tam n a s uczono nade w szy stk o kochać od ryw ając m y śl n aszą i u czu cie od przybranej ziem i, za w sze u w ażanej za c h w ilo w e ty lk o sied lisk o.

Z dania tego nie znajdziem y w dru k u. T akich fragm entó w opusz­ czonych je s t znacznie w ięcej, bow iem carska i au striack a cenzura pilnie sk reśliły w szystko, co tchnęło p atriotyzm em , wolnością, w y­ zw oleniem narodow ym . W tekście d ru k o w any m ani razu nie spotka­ m y tak ich określeń, jak: em igracja, w ygnańcy polscy, w ygnańcy włoscy, Legion w łoski itp., k tó re często tra fia ją się w autografie. Na stron ie 6 rękopisu czytam y na przykład, że gdy M aria była m ałą, k a p ry śn ą dziew czynką, p o eta

m u sia ł u ży w a ć w y b ie g ó w , aby się osw ob od zić od sw eg o tyrana, bo jak nieraz m a w ia ł: n ie m a w ię k sz e g o tyran a ja k dziecko; k tóregoż króla ró w n ie ślep o i c h ę tn ie słu ch ają, i k tórem u tak szczerze dogadzają.

Tego zdania także n a próżno byśm y szukali w tekście d ruko w a­ nym . Na stro n ie 15 je s t znów m ow a o „sm ętnej piosence Legionów “, k tó rą często nucił poeta, w d ru k u zaś czytam y ty lko o „sm ętnej piosence“. Nieco niżej G órecka w spom ina, że do serdecznych p rzy ­ jaciół M ickiew icza n ależeli „dw aj w ygnańcy w łoscy“, któ rzy oczy­ wiście, podobnie ja k nasz poeta, gorąco p rag n ę li w yzw olenia swej ojczyzny spod ty ra n ii a u striack iej. W tekście d ru ko w any m w spom i­ n a się sucho o „dw óch W łochach“.

Przytoczone fra g m en ty m a ją oczyw istą w ym ow ę polityczną. Do­ dajm y jeszcze k ilk a podobnych. Na stro n ie 49 au to g rafu je st m owa o w ypadkach rew o lucji w ęgierskiej 1848— 1849 roku. W tekście druk ow any m odpow iedni fra g m e n t w in ien się znaleźć w pierw szym w ydaniu n a s. 32, a w w y d an iach n astęp n y ch n a stro n ie 56. Tekst obu w ydań je s t w ty m m iejscu zniekształcony i zredukow any. W autog rafie brzm i on:

W k ońcu op ow iad ać zn o w u zaczął [M ickiew icz] w ieczoram i bajki. Raz nam zaczął b y ł jed n ą o d w ó ch m ąd rych i trzecim głupim , w której fig u ­ ro w a ł p tak z b r y la n to w y m i pióram i. W n a jciek a w szy m m iejscu , k ied y śm y za w ieszen i u u st je g o z b iją cy m sercem o czek iw a li, jak im sp osob em nasz bohater s ię d o sta n ie n a k ry szta ło w ą górę, na którą b y ł za lec ia ł p tak

(5)

420 J U L I A N M A Ś L A N K A

b rylan top ióry, n a g le k toś p rzy szed ł z d o n iesien iem , że D em b iń sk i idzie n a W iedeń. T w arz ojca rozp rom ien iła się i u śm iech a ją c się do nas rzekł: „Teraz sk oń czę w a m bajkę, ja k D em b iń sk i w ejd zie do W ied n ia“.

W edycji pierw szej (1875) w ogóle n ie m a m ow y o generale D em bińskim , zaś w w yd an iu dru gim pow iedziane je s t jedno zdanie w ięcej, ale tak że bardzo ostrożnie; p rzy czym doniesienie to określo­ ne zostało pogardliw ie jako „w iadom ość gazeciarsk a“.

Przytoczm y jeszcze jeden, o statn i tego rod zaju fra g m e n t w y­ kreślony przez cenzurę. N a stro n ie 53 au to g rafu je s t m ow a o p rz y ­ godach serdecznego p rzy jaciela poety, H en ry k a Służalskiego, gaw ę­ dziarza i częstego gościa M ickiewiczów. G órecka pisze:

U lu b io n y m i c ie k a w y m jeg o [S łu żalsk iego] tem a tem b y ły jeg o p rzepraw y w G alicji, dokąd w 1845 czy w 1846 b y ł się w y b ra ł ja k o em isariu sz i n a j­ d ziw a czn iejsze p rzech od ził k oleje, narażając ży c ie co ch w ila.

W d ru k u o ty m ani słow a. Podobnych p rzy kład ów m ożna by przytoczyć jeszcze kilka. Je d e n z dłuższych, opuszczonych w d ru k u frag m en tów a u to g rafu zam ieścił w swej m onografii W ładysław M ickiewicz z objaśnieniem , że pochodzi on „ze w spom nień n iew y - danych M arii G óreckiej“ 3.

*

W au to grafie M arii G óreckiej je st jeszcze in na g ru p a fra g m en ­ tów, k tó re sk rzętn ie zostały w yrzucone z tek stu drukow anego w szyst­ kich w ydań. F ra g m e n ty te odnoszą się do tow ianizm u, k tó ry a u to r­ ka ośw ietla n iezb y t różowo. W iadomo, że T ow iański nie by ł łubiany przez bliskich M ickiewicza. Je m u to nie bez rac ji przypisyw ano w prow adzenie niepokoju i rozdźw ięku do rodziny p o e ty 4, co za­ pew ne i sam ego poetę m ocno gnębiło. O ty ch spraw ach n ik t przed Boyem otw arcie nie m ówił. „Sfinks tow ian izm u “ by ł n ienaruszalny, a n iew ątp liw ie najw ięcej przy czyn ił się do tego W ładysław M ickie­ wicz, k tó ry w sw ej m onografii z pietyzm em uszanow ał „św iętość“ „M istrza“. Tym bardziej więc nie może nas dziw ić fakt, że fragm enty , k tó re niżej zacy tu ję z au to g rafu M arii G óreckiej, n ie dostały się do dru k u. W inny się one znaleźć w w y d an iu pierw szym n a s. 22 i dalszych, w w y d an iu zaś drug im i trzecim n a s.' 34 i dalszych. W rękopisie są to stro n y 31— 34. G órecka pisze:

3 W. M i c k i e w i c z , Ż y w o t A d a m a M i c k ie w ic z a . T. 1. P oznań 1890, s. 314— 315.

(6)

P o w r ó c iliśm y do P aryża ku je s ie n i i po raz p ierw szy dom u czyn ił na m n ie p rzyk re w rażen ie, k tórego w y tłu m a czy ć sobie n ie um iałam . B yło to m oże in sty n k to w e p oczu cie chm ury, która nad tym dom em w raz z to w ia n izm em z a w isła i cień sw ój zło w ieszczy długo n ań rzucać m iała. [...] P ie r w sz e u k azan ie się M istrza do reszty m i dow iod ło, że u nas jak aś n iep o jęta , ale straszn a zaszła zm iana. B y liśm y na w si w N a n terre i b a w iła m się w ogródku, ciesząc się k w ia ta m i, z k tórych b u k iet sobie uk ład ałam , k ie d y n ap rzeciw k o idącą u jrzałam m am ę, a obok niej m ęż­ czyznę, k tóry m i się, siedzącej n a ziem i, w y d a ł n ie sły c h a n ie w y so k i, w bardzo d łu g im su rducie, k tórego ręk a w y aż do p o ło w y p a lcy m u sp a ­ dały, z su row ą tw arzą i w okularach, k tóre b ły szcza ły na słońcu. Gdy się zb liżyli, m am a k a za ła m i u k lęk n ąć. Z dziw iona tym rozkazem , u k lęk ła m jed n a k i p o d n io sła m p rzerażone oczy na tę n iezn ajom ą, a groźną postać. W ów czas M istrz k ład ąc na m ojej g ło w ie tw ard ą ręk ę i w sk a zu ją c na m oją b ia łą su k ie n k ę i k oraliki, k tóre m iałam w u szach i na szyi, rzekł do m am y: „C zem u u b ieracie to d zieck o w b łysk otk i? Z dejm ij jej to w sz y stk o !“ — N a to m am a zabrała m i n a ty ch m ia st korale, zaw rócili się oboje i p o szli zo sta w ia ją c m n ie p rzestraszoną zja w ien iem się człow ieka, od k tórego za m ia st karesu i dobrego sło w a u sły sza ła m tylko su ch y roz­

kaz, przez m am ę tak p o słu szn ie zaraz w yk on an y.

P a rę zdań dalej pisze a u to rk a W spom nień o zebraniach tow iań- czyków w dom u poety. Tak u jm u je sw oje pierw sze w rażenia:

K ied y po raz p ierw szy m am a p rzed e m ną p o w ied zia ła jed n em u z tych n iezn ajom ych : „b racie“, rzu ciłam się z okropnym k rzykiem , bo w ła śn ie n ie ­ d aw no b y ła m w id zia ła m atk ę p łaczącą nad zgon em je d y n eg o brata zm ar­ łego na K a u k a zie i m yślałam , że ja k im ś cu dem w uj mój ożył, a le p o tem to n ieogran iczon e p o w ięk sza n ie rodziny w str ę t ty lk o ja k iś w e m n ie w zb u d za­ ło. O durzeni ty lu rzeczam i n iezrozum iałym i, często sam i so b ie p ozostaw ien i, w zd y ch a liśm y z W ładziem za d aw n y m i czasam i, ale sm u tk i n a sze jeszcze n ie b y ły n iczym , p ók i w dom n asz n ie za w ita ła gu w ernantka... A le w o lę n ie rozw od zić się o n iej, ani o czasach, 6 k tórych sąd zić m ogę tylko w e d le bardzo jed n ostron n ych , a p rzyk rych m i dotąd w sp om n ień d zie­ cin n ych .

0 owej g u w e rn a n tc e je s t m ow a jeszcze na inn y m m iejscu (s. 36) i w rów nie p rzy k ry m tonie:

N a sze p r zen iesien ie się na B a tig n o lles, n a rue du B o u l e v a r d nro 14, w ja śn ie jsz y c h p rzed sta w ia m i s ię już kolorach. M ieliśm y tam dom ek z ogród k iem — szczęście dla nas w ielk ie, w ięcej sw ob od y, bo rodzicom zaczyn ały się o tw iera ć oczy na cn oty naszej p rzew od n iczk i, aż w reszcie za b ły sn ą ł p ożąd an y d zień jej w y d a le n ia z dom u, a m y od etch n ęliśm y 1 zap om in ając o gorzkich n aszych p rzejściach p o w ró ciliśm y do d aw n ych śm iech ó w i zabaw .

T ekst d ru k o w a n y je st zupełnie w ty m m iejscu zm ieniony. O stat­ nie zdanie brzm i tam :

(7)

422 J U L I A N M A Ś L A N K A

M ieliśm y tam dom ek z ogródkiem , co b y ło dla n a s w ie lk im szczęściem i zabaw ą, tak że zapom inając o w sz y stk ic h sm u tn y ch p rzejściach , p o­ w ró ciliśm y do d aw n ego trybu ż y c ia 5.

Tylko tyle. Z nam ienne, że długo otaczano najw iększą ta je m ­ nicą i p om ijano zupełnym m ilczeniem osobę, k tó ra ty le czasu p eł­ niła w dom u p o ety o ficjalnie rolę w ychow aw czyni jego dzieci. N aj­ więcej p rzyczynił się do tego syn poety, W ładysław , k tó ry w swej m onografii Ż y w o t A d a m a M ickiew icza, liczącej ponad 1200 stro n i uw zględniającej n ajd ro b n iejsze n a w e t szczegóły z życia ojca, ani jed n y m słow em nie w spom niał o guw ern antce. Tą g u w e rn a n tk ą była X aw era Deybel, jed n a z n ajbardziej zapalonych tow ianistek, k tó rej Boy pośw ięcił tak w iele m iejsca w książce O M ickiew iczu. M aria G órecka najw idoczniej — podobnie ja k b ra t — tak że nie m iała odw agi publikow ać w zm ianki o X aw erze D eybel. N aw et w zm ianki tak nieśm iałej, że b ra k w niej nazw iska gu w ern an tk i.

Rękopis n ajstarszej córki poety (starsza od syna — W ładysław a) stanow i dla nas cenny dokum ent i w ażny przyczynek do biografii A dam a M ickiewicza.

Cytaty

Powiązane dokumenty

którzy opowiadają się wprawdzie za taką koncepcją, ale proponują jed­ nocześnie szereg ciekawych i oryginalnych rozwiązań 5. Zarówno jednak dla jednych jak i

168 k.k., a więc przestępstwa ściganego bezwzględnie na wniosek, ustawodawca miał głównie na uwadze nie osobisty stosunek łączący sprawcę i pokrzywdzonego,

Na tym tle rysuje się wyraźnie historyczna i aktualna rola sądowni­ ctwa wojskowego jako czynnika służącego budownictwu ustroju socjali­ stycznego, przede

Jest więc jednym ze współtwórców pierwszego Zbioru zasad etyki adwokackiej i godności zawodu, a także komentatorem norm etyki adwokackiej w monograficznej pracy

W sekcjach opiekuńczych Wydziałów dla Nieletnich: Sądu Powiato­ wego dla m. Warszawy oraz Sądu Powiatowego dla Warszawy-Pragi przebadałem 200 akt spraw o

Do obalenia jednak prawomocnych orzeczeń sądowych prowadzi także instytucja przywrócenia term inu w powiązaniu ze zwykłym środkiem odwoławczym bądź innym

Odpowiedź na to pytanie wymaga oczywiście uwzględnienia dynami­ ki c a ł e j struktury kar z odniesieniem jej do okresu poprzedzającego wejście w życie nowego

Ze względu na powierzchnię (28 a) może ona być nabyta przez nierolnika przy zachowaniu dotychczasowego jej przeznaczenia. Wydanie omawianej decyzji w niczym nie