Remigiusz Sobański
Idee przewodnie nowego Kodeksu
Prawa Kanonicznego
Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 27/3-4, 223-234
1984
K O M U N I K A T Y
Prawo Kanoniczne 27 (1984) nr 3—4 KS. REMIGIUSZ SOBAŃSKI
IDEE PRZEWODNIE NOWEGO KODEKSU PRAWA KANONICZNEGO *
W ykład idei przewodnich nowego Kodeksu Prawa Kanonicznego m u szę poprzedzić dwiem a uwagam i w stępnym i.
1. Pierw sza z nich m a charakter teoriopoznawczy i zmierza do okre ślenia pozycji, z jakiej Kodeks zostanie naśw ietlony. Kodeks zaw iera jący prawo dla blisko 8ft0 m ilionów katolików jest bowiem nie tylko zjaw iskiem kościelnym, religijnym , lecz także kulturowym, społecznym , a także — z pew nego punktu w idzenia — politycznym. Poddaje się w ięc .analizom prowadzonym z różnych punktów w idzenia: jako zjawisko religijne, kulturow e, polityczne —• przy czym ze w zględu na pluralizm kulturowy czy w ielość opcji politycznych poszczególne dyspozycje pra w ne nie tylko doznają różnych interpretacji, lecz mogą zostać zupełnie odm iennie odczytane. W niniejszym w ykładzie zajm ujem y się K o deksem jako zjaw iskiem kościelnym , religijnym i to z pozycji religij nej. A w ięc n ie jako sterylny przedm iot badany przez obiektywnego obserwatora — jak się ogląda np. kryształki pod mikroskopem czy pomniki literatury, lecz jako naszą własność, prawo naszego Kościoła i to w św ietle naszego własnego cred o E cclesiam .
2. Druga uw aga dotyczy przyjętej metody. Szukając id ei przewod nich można by skupić się na ideach zam ierzonych i stwierdzić, czy i w jakiej m ierze zositały one zrealizow ane — np. przedstawić przyjęte w r. 1967 przez Synod Biskupów zasady, jakim i w inna kierować się re forma K.Pr.K., i dochodzić ich refleksu w nowym pirawie. Nie pom i- jąc zam iarów i oczekiw ań wliązanych z reform ą Kodeksu przez praw o dawcę, chcem y jednak przyjąć jako podstawę naszej analizy po prostu tekst Kodeksu i konfrontować go nie z zam iarami wyrażonym i przez prawodawcę ani z postulatam i tak licznie zgłoszonym i pod adresem no w ej kodyfikacji, lecz po prostu z aktualną świadom ością Kościoła, k tó rej kryterium znajdujem y w eklezjologii w yłożonej w dokumentach So boru W atykańskiego II czy też przez ten Sobór inspirowaną. W pełni przy tym zdajem y sobie sprawę, że jest to założenie bardzo ogólne, przy którym nie unikniem y problem ów nuntujących eklezjologię ostat nich dziesięcioleci, które zresztą — uprzedzamy o tym już w tym m iej scu — znalazły sw oje echo w now ym Kodeksie i które referat o jego ideach przewodnich m usi w yłow ić i ukazać.
* W ykład w ygłoszony 5. 9. Ii9i83 podczas K ursu hom iletyczno-katechety- czno-liturgicanego urządzonego przez A kadem ię T eologii Katolickiej.
224 Kom unikaty [2] r. Przystosowanie prawa kościelnego do nauki
Soboru W atykańskiego II
Jan X X III ujaw nił w przem ówieniu z 25. 1. 1959 r. trzy zamysły: zw ołanie soboru powszechnego, odprawienie synodu diecezji rzym skiej oraz przeprowadzenie reform y Kodeksu Prawa K a n o n i c z n e g o S a m papież potwierdził ■—• m. km. w encyklice Ad, P e tr i C a th e d r a m 2 — że traktuje te trzy inicjatyw y jako pewną całość. W yciągnięto stąd w nio sek, że aggiornamento Kodeksu ma być wyrazem przede wszystkim odnow y soborowej, co zresztą podkreślił nie tylko przewodniczący ko m isji dla reform y Kodeksu Prawa Kanonicznego, kard. P. F e l i c i 8, lecz przede w szystkim papież P a w e ł VI , w programowym przem ówie niu z 20. 11. 19654. D latego też kom isja dla Reform y Kodeksu Prawa Kanonicznego, powołana 28. 3. 1963 r., postanowiła n a sw ym pierwszym - posiedzeniu 12. lii. 1963 odłożyć prace nad nowym Kodeksem aż do za kończenia S ob oru s. Faktycznie prace Kom isji zaczęły się w r. 1967, po uchwaleniu przez Synod Biskupi zasad, jakim i n ależy się kierować w dziele reform y e.
,Intencja nawiązania do Soboru i dostosowania Kodeksu do jego du cha i nauki zaznacza się w ięc niedwuznacznie. A le przy realizacji tego zamiaru doszły do głosu dwie trudności o charakterze zasadniczym.
Pierw sza w ynikła z faktu, że zgodnie z przyjętym i zasadam i nowy Kodeks m iał zachować charakter prawny, przy czym „prawny” rozu miano jako antytezę do opinii, w ed le której Kodeks m iałby przedkła dać jedynie reguły w iary i obyczajów: Pozytyw nie ów prawny charak ter w idziano w określeniu praw i obowiązków chrześcijanina w zakre sie odnoszącym się do kultu Bożego i zbawienia dusz. Chodziło w ięc o zachowanie form y kodeksowej ze w szystkim i jej charakterystycznym i w łaściw ościam i. Tym czasem dokumenty soborowe pisane są językiem dalekim od „prawnego”, jakim posługuje się w spółczesne ustaw odaw stwo. ’ Trzeba było w ięc „przetłum aczyć” Sobór, z m ateriału „teologicz nego” wydobyć prawną treść i ująć ją, co w ym agało uprzedniej ana lizy i interpretacji tekstów soborowych.
W tym m omencie zarysowała się druga trudność, na którą zresztą 1 AAS 51 (1959) 68 ns.
2 AAS 51 (1959) 498.
3 Communicationes 13 (1981) 460—463.
4 AAS 57 (1965) 985—989. Por. także przem ówienie z 20.11.1965: „Nunc m utatis rerum conditionibus — cursus enim vitae celerius ferri vide- tur — ius canonicum, prudentia adhibita, est recognoscendum; scilicet accomodari debet novo m entis habitui, Concilia Vaticani II proprio, ex quo curae pastorali plurimum tribuitur et noviis necessitatibus Pop.uli Dei. Quod si ergo CIC „vigentem hue usque disciplinam plerunque re- tiinet” (can. 6), nunc tam en quaedam novanda esse videntur ...” —■ Com m unicationes 1 (1969) 41.
5 Communicationes 1- (1969) 36.
6 Principia quae Codicis recognitionem dirigant — Communicationes 1 (1969) 77—85.
[3] K om unikaty 225 napotykamy taikże dziś, gdy chcem y ■ ocenić w ierność Kodeksu nauce Soboru W atykańskiego II. Sobór ten w cale n ie rozwiązał wszysitkich problem ów eklezjologicznych. W szczególności nie usunął — i nie mógł usunąć — napięcia w ynikającego z faktu, że Kościół jest taje mnicą, t.zn. rzeczywistością złożoną, bosko-ludzką. Przezwyciężono na Soborze jednostronną, instytucjonalną i hierarchołogiczmą eklezjologię i zwrócono uw agę na charyzm atyczne oraz pneum atologiczne aspekty Kościoła. Poniew aż jednak strona „charyzmatyczna” nie przekreśla „in stytucjonalnej”, trzeba w nauce o K ościele uwzględnić obydwie. E kle zjologia posunęła się o krok naprzód, ale w cale nie stała się przez to prostsza an i łatw iejsza, skoro K ościoła niie widziano już w spotsób tak prosty jak w teologii potrydenckiej. Wręcz trzeba przyznać, że w podstaw owych dokumentach soborowych doch(o|dzą do głasju dwie eklezjologie w zależności od tego, który z dwóch aspektów Kościo ła w ysuw a się na pierw szy p la n 7. W efek cie powołują się na Sobór zw olennicy jednej i drugiej eklezjologii, znajdując w nim teksty —• traktowane oczyw iście w sposób w ybiórczy — na poparcie właisnych p ogląd ów 8. D latego m ówiąc o soborowości now ego Kodeksu mam y na m yśli (1) sam w ysiłek dostosowania go do eklezjologii soborowej, (2) przejęcie głów nych idei Soboru W atykańskiego II. Ich w ierne przeję cie w cale nie m usi oznaczać określonego w yboru, odwrotnie, w ierność Soborowi zachowuje się tym bardziej, im lepiej udaje się dokonać prak tycznej syntezy całej jego nauki. Co w ięcej, celem ustaw odaw stw a nie jest opowiadanie się za taką czy inną opcją, ani iteż rozw iązyw anie problem ów eklezjologicznych, lecz ustalanie praktycznych, operatyw nych reguł postępowania. (Przy czym n ie w olno jednak zapomnieć, że za zaleconą praktyką stoi pew na popierana w izja Kościoła).
Zamiar przeszczepiania w prawo nauki soborowej w idać najw yraź niej na dużej ilości realnych definicji legalnych, jakie znajdujem y w nowym Kodeksie. Teoretyków prawa fakt taki nie może cieszyć, są oni na ogół zgodni, że „każda definicja w praw ie jest niebezpieczna”. U stawa bowiem dotyczy działania i nie do' ustaw odawcy n ależy d efi niow anie p o ję ć 9. Rzecz zresztą n ie w samej kom petencji naukowej. Jeśli bowiem definicja realna w yjaśnia przedmiot nazyw any i podaje
7 A. A c e r b i, Due ecclesiologie: Ecclesiologia giuridica ed ecclesio-
logia di com m unione nella L um en gentium , Bologna 1975 (Nuovi Saggi
Teologici 4). Por. także V. C o d i n a, Tres modelos de eclesiologia, Estu- dios eclesiasticos 58 (1983) 55—82.
8 N ie znaczy to w cale, jakoby n ie można było m ówić o „eklezjologii soborowej”. Rozumie się przez nią elem enty nowego spojrzenia na Ko ściół, dotychczas zaniedbane, a które dostrzeżone i zaakcentowane przez Kościół nie tylko uzupełniają obraz Kościoła, ale — harmonizowane z ideam i dotąd w iodącym i —■ w ysuw ają się na pierw szy plan i decydują o „nowym ” m yśleniu eklezjologicznym .
9 „Jeśli bowiem przyjm uje się założenie, że tek st prawny form ułowany jest przez prawodawcę w celu pokierowania postępowaniem określonych podm iotów, w obec czego każde wyrażenie zaw arte w akcie prawotwór czym ma być elem entem służącym do zrekonstruowania jakiejś normy
226 K om unikaty [4] jego jednoznaczną ch arak terystyk ę10, rto zależy ona od stanu w iedzy o danym przedmiocie. Przejęcie definicji przez ustaw ę petryfikuje (przy najm niej na czas obow iązyw ania ustawy) w iedzę zastaną i zam yk a. dro gę ro zw o jo w iu . D latego praca ustawodawcza idzie raczej aa pozna niem rzeczyw istości i usiłuje wyprowadzić z ustaleń naukowych prak tyczne wskazania, zostawiając definiowanie pojęć odnośnym dyscypli nom, a taikże nauoe prawa i orzecznictwu. W ram ach techniki legisla cyjn ej w idzi się m iejsce jedynie dla t.zw. definicji regulujących oraz projektujących **.
Pow yższe stanowisko jest jednak w pełni uzasadnione jedynie w tych sysitemach społecznych, w których m.inin. przez podział w ładzy na różne podmioty — w yodrębnia i odgranicza się ustawodawstwo' od in nych form kierowania życiem społecznym. Tym czasem ustawodawca ko ścielny nie tylko dzierży w sw oim ręku całą w ładzę społeczną, ale jest rów nież — co w tym w ypadku istotne — nauczycielem w iary. Co w ięcej, Wiążące nauczanie to najbardziej typow y akt w ładzy k ościel nej. Ta nierozłączność nauczania i rządzenia powoduje przenikanie się form w ykonyw ania władzy: przełożony kościelny nauczając kieruje ży ciem w spólnoty, a w ydając ustaw y również „naucza”.
Oddalilibyśm y się zbytnio od ustalonego tem atu naszych rozważań, gdybyśm y podjęli k w estię, czy wobec tego usitawy kościelne są usta w am i w ścisłym znaczeniu i czy istnieją w ogóle "nacje, by kościelną działalność prawotwórczą w ykonyw ać w form ie w ydaw ania ustaw. Przy pom nijm y w ięc jedynie krótko, że K ościół posługuje się określeniam i zrozum iałym i, a w ięc zaczerpniętym i ze słow nictw a, jakim aktualnie ludzie się posługują, ale przecież m usi je adoptować do w łasnej specy fiki, do 'swoich założeń i celów . Swoją rolę w użytku kościelnym speł niają w ówczas, gdy zachowują zasadnicze elem enty odpowiadającego im desygnatu. Term inu u s ta w a używ a się w ięc w spółcześnie dla zazna czenia w iążącego charakteru wydanej dyspozycji, n ie chodzi natom iast o to, by* ustaw ę kościelną w całej rozciągłości rozumieć w sposób przy jęty w (takiej czy innej pozakościełnej teorii prawa. Podstaw ow e praw dy eklezjologiczne i w ynikające z nich podstawy, m iejsce i funkcje pra postępowania, to itrudno byłoby sotolile wyobrazić, skąd w tekście tego rodzaju m iałyby znaleźć się wyrażenia opisujące jakieś elem enty rze czyw istości” — Z. Z i e m b ii ń s k i, P r o b le m y p o d s ta w o w e p r a w o z n a w -
s tw a , Warszawa 1980, 309 ns,
i° W. W o l t e r , M. L i p c z y ń s k a , E le m e n ty lo g ik i. W y k ła d d la
p r a w n ik ó w , Warszawa—W rocław8 1980, 58.
11 Zachodzi w tedy obawa, że przepis praw ny nie tylko będzie normą działania, lecz zostanie w ykorzystany jako decydujący argum ent w przedm iotowej dyskusji m ającej w yjaśnić jakieś pojęcie.
12 Uważa się je za sw ego rodzaju m etaprzepisy, „w których nakazuje się realizow ać nakazy ustaw y brane w takim w łaśn ie rozum ieniu, ja kie w yznaczają te definicje, a nie w innym (Z. Z i e m b i ń s k i , tamże 310) wzgl. za „przednawiasowy kom entarz” do norm y zaw ierającej defi niow ane pojęcie (tak S. G r z y b o w s k i , W y p o w ie d ź n o rm a ty w n a o ra z
Kom unikaty 227 w a kościelnego uzasadniają bowiem w łasną, odpowiadającą naturze K o ścioła teorię prawa, a. konsekw entnie także koncepcję ustaw y k ościel nej.
Pow iązanie ustaw y kościelnej z wiarą i to n ie tylko poprzez osobę ustaw odawcy, który jest zarazem nauczycielem w iary, lecz przedm io towe i m otyw acyjne, polegające na tym, że ustaw a służy przekazowi i realizacji w iary, sprawia, że zm ierza ona nie tylko do spowodowania określanego zachow ania się, lecz także do uform ow ania odpowiadającej tem uż zachowaniu positawy w ew nętrznej. Po prostu: działania w iernych m ają być w yrazem ich w ew nętrznych przekonań i w oli, ich w iary. Chodzi w ięc o to, by adresat ustaw y kościelnej wiedział, dlaczego ma postępować tak a nie inaczej, i był przekonany do sensu takiego w ła śnie postępowania. Ratio legis w ustaw odaw stw ie kościelnym n ależy —■ uważają w ięc kanoniści — do samej norm y 13. Trudno oczyw iście przed kładać w ustaw ie (czy w jakim kolw iek innym akcie ogłaszającym pra wo) w ykład „całej” w iary chrześcijańskiej. Temu służą in ne form y uroczystego i zw yczajnego nauczania. Poza tym ustaw y w ydaje się dla w iernych, którzy w iarę już znają i nią żyją, ustaw odawca zakłada w ięc tę znajomość i zm ysł wiary. Dlatego może liczyć na to, że jego nior- ma — „konkluzja w iary” — będzie zrozum iała i przekonywująca także w tedy, gdy zostanie podana bez m otyw ów ją uzasadniających. W łaśnie to dom niem anie pozw ala przełożonym kościelnym sięgnąć po ustaw ę jako. form ą ogłaszania prawa.
D om niem anie to m a szczególnie siln e podstawy w odniesieniu do za chow ań i praktyk w iary już utrwalonych, od dawna przyjętych i tw o rzących „styl” życia chrześcijańskiego, głoszony w codziennym przepo w iadaniu Kościoła. Podstaw y te mogą się Okazać słabsze w zględem praktyk w ynikających z „nowej” nauki, z prawd dotychczas nie dość mocno pódkreślanych, z now ego rozłożenia a k cen tó w 14. Cele ustaw o dawstw a kościelnego sugerują wtedy, by nie zadow alać się podaniem sam ej norm y działania, ale w skazać jej racje. Temu w łaśn ie m ają słu żyć owe definicje realne w now ym K o d ek sie16. Rozdziały traktujące 18 F. H u i z i n g, R efo rm a p r a w a kan o n iczn eg o , Concilium 1— 10 (1965—6), Poznań 1968, 643. D latego dawni glosatorzy i komentatorzy opierali się raczej na m otyw ach przytoczonych w dekretale i im po św ięcali głów ną uw agę — G. F r a n s e n, De an alogia leg is a p u d ca n o -
n is ta s, Periodica 66 (1977) 539.
14 Gdy chodzi o naukę Soboru W atykańskiego II można tu wskazać np. n a ekumenizm, kolegialność episkopatu, „dowartościowanie” św iec kich.
15 Np. now e rozum ienie parafii. W starym Kodeksie parafia to część terytorium diecezji, z w łasnym k o ścio łem , określonym ludem i probo szczem (k. 216 § 1 i § 3. Taki punkt w yjściow y byłby mało przydatny dla prawnego ujęcia życia parafii. U m ieszczono w ięc w k. 515 § 1 definicję parafii, w ed le której jest ona w spólnotą w iernych na stale ustanow ioną w K ościele partykularnym której troskę duszpasterską — spraw ow aną pod autorytetem biskupa diecezjalnego — powierza się proboszczowi jako jej w łasnem u pasterzowi.
228 K om unikaty [6] o nowych, „posoborowych” instytucjach — jak kolegium biskupów (k. 336), synod biskupów (k. 312), konferencje bilskupów (k. 447), rada ka płańska (k. 495 § 1); czy też o „dawnych” instytucjach, ale widzianych w now y sposób —■ jak np. parafia (k. 515 § 1), proboszcz (fc 519), ze zw olenie m ałżeńskie (k. 1057 § 2) — zaczynają się od kanonu stw ier dzającego, czym dana in stytu cja jest. Uzasadnia on następujące po nim dyspozycje prawne i otw iera w ten sposób drogę dla przedostania się nauki soborowej w protegowaną przez Kodeks praktykę Kościoła. Co zresztą w cale jeszcze nie znaczy, że odnośne dyspozycje prawne pozo stają konsekw entnie na lin ii w yznaczonej stojącą na ich czele definicją instytucji.
Jedna uwaga praktyczna w ydaje się w tym m iejscu ważna: n ie na leży Soboru interpretow ać w św ietle Kodeksu, lecz Kodeks w św ietle Soboru. Mówiąc inaczej: posiadanie Kodeksu n ie zw alnia nas od czy tania dokumentów soborowych ani innych tek stów w ydanych przez Ma gisterium Kościoła.
II. Pastoralny charakter nowego Kodeksu
N ajgłośniejszym , najpow szechniejszym i chyba najbardziej szczerym postulatem zgłaszanym pod adresem nowego Kodeksu b yło wołanie, by m iał on charakter duszpasterski. Nie znalazł się nikt, kto nie przytaki w ałby tem u żądaniu. Zarazem jednak było ono najm niej sprecyzowane, pod hasło „duszpasterski” podrzucano przeróżne wyobrażenia i życze nia — n ie m ówiąc już o beaspom ej dew aluacji i nadużywania tego pojęcia, stanowiącego czasem alib i dla postaw w gruncie rzeczy raczej nieduszpasterskich. Jeśli jednak pominąć ten praktycystyczny, w ykrzy w iony, .sloganowy pastoralizm, to n ie ulega w ątpliw ości, że przydatność pastoralna stanow i podstaw owe kryterium oceny ustaw kościelnych oraz że powszechnie stw ierdzona i opłakiwaną, coraz to słabnąca użytecz ność duszpasterska stanow iła najbardziej przekonywujący m otyw re form y Kodeksu 10. Problem jednak w tym, że niezależnie od .obiegowych dew iacji funkcjonują dw a odm ienne rozum ienia przym iotnika p a s to r a l
n y — obydwa zresztą doszły do głosu w au li soborowej. W nurcie „tra dycyjnym ” używano tego przym iotnika dla zaznaczania, że n ie chodzi wprost o sprawy dogmatyczne, lecz o praktyczne zastosowanie nauki Kościoła. Używ ano w ięc przym iotników „dogmatyczny” i „pastoralny” w edług znanej od czasów Leona X III metody tezy i hipotezy, a w ięc rozróżniano m iędzy sytuacją idealną, deklarowaną (teza) i odbiegającą od niej sytuacją faktyczną, pozostającą poniżej tezy. Dokum ent pasto ralny w edług tego rozum ienia td taki, który wpraw dzie liczy się z fak tyczną rzeczywistością, ale n ie wyraża całej „tezy”, do której należy 18 _ Duszpasterski charakter prawa kościelnego w ielokrotnie podkre ślali zwłaszcza ostatni papieże. Ich w ypow iedzi streszczają się w tw ier dzeniu: „ił diritto canonico e per la sua natura pastorale” — P a w e ł VI w przem ówieniu z 8. 2. 1973 (PPK 7, 3, 121).
[7] K om unikaty 229 dążyć. D la zw olenników drugiego nurtu przym iotnik „pastoralny” nie odznaczał żadnego ustępstw a na rzecz „hipotezy”, lecz wyrażał istotne zadanie i cechę Kościoła: w szystko w K ościele jest pastoralne, bo służy głoszeniu Ew angelii i wprowadzaniu jej w życie 17. Z powodu różnorod ności znaczeń w iązanych z przym iotnikiem „pastoralny” opinie o tym aspekcie Kodeksu na pewno n ie będą jednolite. Kto np. uważa, że w y m ogi duszpasterskie wym agają m odyfikacji zasady nierozerw alności m ał żeńskiej lub zniesienia celibatu duchownych, ten uzna K o d ek s. za dusz pastersko niew ystarczający. N a pewno też n ie znajdzie w nim oparcia dla rozw iązania sw oich problem ów pastoralnych biskup z Cajamarca w Peru, skarżący się na trudności w stasow aniu norm kanonicznych w diecezji liczącej 419 GitM dusz, rozciągniętej na obszarze 15 tys. km2 i poisiadającej 37 kapłanów, z których 15 muisli obsłużyć 3i3l7 tys. ludności w ie js k ie j18. Również w naszym kręgu kulturow ym nietrudno o ciężkie, skom plikow ane sytuacje ludzkie, wobec których uzbrojeni w Kodeks staniem y bezradni. Czasem dlatego, że m usi on wobec praktyki zgła szać twarde w ym ogi wiary, kiedy indziej może n ie zdecydowano się dokonać m ożliwych eklezjologicznie, głębiej sięgających reform (wi działbym je np. w praw ie procesowym), czy też brakło odwagi stoso wać konsekw entniej zasadę pomocniczości. W ydaje się też, że zbytnia w szeregu sprawach drobiazgowość Kodeksu może go nieraz uczynić bardziej uciążliw ym niż poręcznym, a przepisy prawne wkraczają w te dy w dziedziny, które należałoby zostawić zm ysłow i w iary oraz roztrop ności w iernych i ich duszpasterzy. Nie da się ukryć asekuranckiego charakteru niektórych dyspozycji kodeksow ych, stanowiących chyba re akcję na posoborową kontestację prawa dopatrującą się w nim zawady dla realizacji pasterskiej m isji Kościoła.
Wszystko to jednak nie zdoła zatrzeć spostrzeżenia, że orientacja dusz pasterska przewodzi ideom nośnym nowego prawa. Jako w ynik jej usta w ow ej konkretyzacji należy widzieć:
1. Elastyczność norm.
Obok instytucji precyzyjnie i detalicznie regu low an ych 19 zachowano szereg obszarów prawnych pozostawiających swobodę ruchów czy to przez dopuszczenie w yjątków , czy też przez uzależnienie stosowania przepisów od okoliczności zewnętrznych lub w m iarę m ożliwości, któ rych ocena leży w gestii czy to samego adresata normy, czy ordyina- 'r iu sza 80.
2. Obszerne pole dla prawa partykularnego.
M ówiąc o obszernym polu pozostawionym dla partykularnej regulacji 17 J. P r o v o s t , Der revidierte Codex Iuris Canonici. Erwartungen
und Ergebnisse, Concilium 17 (1981) 537.
18 P. H u i z i n g art. cyt. 637.
19 przykładem w ręcz drobiazgowej regulacji są np. kanony 232—264 o kształceniu duchownych.
20 Np. k. 851 ń. 1 o katechum enacie przed chrztem dorosłego, k. 857 § 2 i 859 o m iejscu chrztu, k. 8€6 o sakram entach inicjacji udzielanych dorosłemu, k. 872 o rodzicach chrzestnych.
230 K om unikaty [8] zdajem y sobie sprawę ze w zględności tego twierdzenia. Pole to można uznać jako relatyw nie obszerne przy założeniu, że jeden, „centralny” Kodeks określa dyscyplinę całego Kościoła i —■ jak już powiedziano — czyni to często w sposób bardzo szczegółowy. Cedowanie przy takim centralistycznym i uniwersalisitycznym założeniu niektórych obszarów regulacji partykularnej tłum aczy się w łaśnie w zględam i duszpasterski mi, każącym i liczyć isię z sytuacją lok a ln ą 21. O siągnięte rezultaty trud no uznać za im ponujące, ale dostrzegalne już przebłyski św iadczą o to rującym sobie drogę zrozum ieniu pastoralnej roli prawa partykular nego.
3. „Dowartościowanie” urzędu biskupiego.
W pastoralnym — aczkolw iek w pierwszym rzędzie w eklezjologicz nym — aspekcie należy też w idzieć kodeksowe reperkusje stw ierdze nia zawartego w Dekrecie o pasterskich zadaniach biskupów, w edle którego „biskupom, jako następcom Apostołów, przysługuje w pow ie rzonych im diecezjach, siłą Tzeczy, w szelka w ładza zwyczajna, w łasna i bezpośrednia, wym agana do ich pasterskich zadań” (8 a). Już tenże de kret w yciągnął stąd jedną z konsekwencji, fie m ianow icie „poszczególni biskupi rezydencjalni m ają moc dyspensowania w szczegółow ym w y padku od (ogólnego prawa kościelnego tych w iernych, -nad którym i spra w ują w ładzę w edle norm prawnych, ilekroć uznają to za przydatne dla ich duchowego dobra, chyba żeby najwyższa w ładza kościelna poczy niła specjalne zastrzeżenia” ((8 b) 23. To w zm ocnienie pozycji biskupa jako pasterza diecezji uw zględniono w oow ym Kodeksie — n ie tylko przez przyznanie mu w ładzy dyspensowania od prawa, ale rów nież w szeregu innych uprawnień —■ jak np. w zasadzie swobodnego nada w ania urzędów w e w łasnej diecezji (k. 157). Jasna rzecz, że szereg uprawnień przyznano konferencji biskupów, która tym sam ym staje się jakby instancją pośrednią m iędzy papieżem i biskupem.
21 W szczególności chodzi o uprawnienia K onferencji Biskupów, takie jak np. w ydaw anie norm dotyczących kształcenia stałych diakonów (k. 236), określenie dni postu i w strzem ięźliw ości (k. 125,1—1253), u stale n ie przepisów o egzam inie przedślubnym i zapowiedziach przedm ałżeń skich (k. 1067), określenie sposobu załatw iania / niektórych form alności przy m ałżeństw ach m ieszanych (k. 1126, 1127 § 2), dopuszczanie m iano w ania proboszczów n a czas określony (k. 522), w ydaw anie przepisów odnośnie do korzystania z radia i telew izji dla głoszenia słow a Bożego (k. 772 § 2), organizacja szkół katolickich (k. 804 § 1), troska o w łaści w e rozum ienie u niw ersytetów katolickich (k. 809), regulowanie katechu m enatu dorosłych (k. 788 § >3), ustalanie norm dla rad kapłańskich (k. 496), decyzja o powierzeniu zadań rady konsultorów kapitułom kate dralnym (k. 502 § 3), zezw olenie, by jeden z sędziów w sądzie k olegial nym był laikiem (k. 1421 § 2). N ie da się jednak ukryć pewna tenden cja restryktyw na w stosunku do uprawnień K onferencji Biskupów — por. <np. k. 1246 § 1 z k. 1197 § 1 schematu z r. 1980.
22 Por. rozporządzenia wykonaw cze: motu proprio De Episcoporum
m uneribus z 15.6.1966 (AAS 58 (1966) 567—472 oraz (dla K ościołów
wschodnich) Episcopalis Potestatis z 2. 5. 1967 (AAS 59 (1967) 385—390). Także m.p. Ecclesiae sanctae z 6. 8.1966 (AAS 58 (1968) 757—787.
[9] . Kom unikaty 231
4. Pastoralna akcentuacja urzędów kościelnych.
Lektura kodeksu nie pozostawia żadnej w ątpliw ości, że prawodawcy chodziło o zapew nienie urzędom kościelnym m aksym alnej efektyw ności duszpasterskiej. Troskę tę w yczytuje się w w ielu wskazaniach i przypo m nieniach skierow anych zwłaszcza do biskupów i proboszczów, św iad czą o niej rów nież pew ne zm iany strukturalne. Tylko dla przykładu w skażm y na k. 529 § 1 mówiący, że dla owocnego spełniania swojego zadania w in ien proboszcz w iernych jemu powierzonych poznawać, od w iedzać rodziny, uczestniczyć w ich troskach, niepokojach i smutkach, w zm acniać ich i ew entualnie napom inać, w spietać chorych, troszczyć się zwłaszcza o ubogich, uciśnionych i opuszczonych, jak też o w ygnań ców i w szystkich znajdujących się w sytuacjach szczególnie trudnych. W inien też wspom agać rodziców w w ykonyw aniu ich obowiązków i sta rać się o praktykowanie w spólnej m odlitw y w domach. Jako przykład w zględam i duszpasterskimi podyktow anych n ow ości strukturalnych w y m ieńm y m ożliwość powierzenia parafii zespołowi kapłanów czy na w et — z braku kapłanów — zespołowi św ieckich pracujących pod kie row nictwem kapłana (k. 517).
5. A ktyw iza cja w szystkich wiernych.
Kodeks stw ierdza uczestnictwo w szystkich w iernych („na sw ój sposób”)
w urzędzie Chrystusa (k. 204 § 1) i podkreśla, że m iędzy w szystkim i w iernym i zachodzi równość co do godności i d ziałan ia23, którym w szy scy — w edług w łasnego stanu i zadania —■ współpracują dla budowa nia Ciała Chrystusa (k. 208). Uznanie i popieranie m isji, jaką św ieccy ijaają do spełnienia dla budowania Ciała Chrystusowego, należy do obo w iązków w szystkich duchownych (k. 275 § 2). N a początku drugiej k się gi w prow adzona — co jest now ością — tyituł o obowiązkach i prawach w szystkich w iernych, a następnie o obowiązkach i prawach w iernych św ieckich. W iele jest kanonów, um ożliw iających i prow okujących ak tyw n y udział w szystkich w iernych w życiu K ościoła24 — na ich cze
23 W porównaniu z L u m en gentium 32 opuszczono „wspólnego” dzia łania. Uczyniono to celowo, gc^yż niektórzy członkowie K om isji byli zdania, że tekst soborow y w yw ołuje niebezpieczne nieporozum ienia, jako że w K ościele nie może być rów ności w działaniu — Communicationes 12 (1980) 35 ns. Por. G. T h i 1 s, La r.évision du droit canonique et les
problèmes ecclésiolô'giques qu’elle rencontre, R evue théol. de Louvain 9
(1978) 333—338.
24 Np. m ożliwość powierzenia św ieckim urzędów i zajęć kościelnych, do których w ykonyw ania nie potrzeba św ięceń (k. 228 § 1), powierzenia im zadań duszpasterskich w parafii, gdy brak kapłanów (k. 517 § 2), asystow anie ^ określonych w ypadkach przy zaw ieraniu m ałżeństwa (k. 1112), prawo do udziału w synodzie diecezjalnym (k. 463 § 2), gło szenie słow a Bożego (nie homilii) w kościeje (k. 766). Należy też w spo m nieć w tym m iejscu o radach duszpasterskich oraz o stowarzyszeniach wiernych. N ie bez znaczenia pozostaje też w tym kontekście nowe u ję cie sakram entów jako działań całej w spólnoty kościelnej.
le w ym ieniłbym k. 129 § 2 przewidujący m ożliwość dopuszczenia św iec kich do w spółdziałania w w ykonyw aniu w ładzy rządzen ia25.
Podkreślając dążność do aktyw izacji w szystkich w iernych n ie moż na jednak nie zauważyć, że realizuje się ją z ogromną ostrożnością i raczej dość lękliw ie, jakby z nogą na h am u lcu 26. W łaśnie w tym za kresie Kodeks w yw oła chyba najw ięcej zastrzeżeń 27 Sharm onizowanie aktyw nej pozycji w szystkich wtiernych z hierarchicznym i strukturami Kościoła w ym aga jeszcze w ielu studiów i przem yśleń teologicznych.
III. K ształtow anie Kościoła jako w spólnoty
Wśród nowości zreform owanego prawa, na jakie w skazuje konstytu cja prom ulgująca Kodeks, w ym ienia się zastosowanie nauki o Kościele — w spólnocie (communio). Sam term in com m unio nie w ystępuje w Ko deksie zbyt często i nie jest stosow any jednoznacznie28. Niezależnie od bardziej lub m niej teologicznie pogłębionego jego rozum ienia w y daje się orno zbliżać do pierwotnego, starochrześcijańskiego znaczenia. Coraz częściej i w poszerzającym się zastosowaniu communio zastępuje dominującą do niedaw na w m yśleniu eklezjologicznym societas. Zdanie „Kościół jest (bosko—ludzką) w spólnotą” stanow i chyba najbardziej nasyconą treściow o w ypow iedź o Kościele. Kanoniści w iążą przeto du że nadzieje z pojęciem communio, a potwierdzeni w tej opinii przez M agisterium K o ścio ła 29 widzą w nim zasadę form alną praw a kościel nego 30. Na razie jednak eklezjologia „wspólnoity” i eklezjologia „społecz ności” idą obok siebie. Zwłaszcza kościelne m yślenie prawne w ciąż je szcze nie potrafi oderwać się od kategorii społeczności. Dobitny i w y raźny tego dowód znajdujem y w deklaracji zawartej w kj. 204 § 2, 26 W schem acie z r. 19&0 była m owa nie tylko o w spółdziałaniu (coope- rari), lecz o uczestniczeniu (partem habere — k. 126). W ydaje się jed nak, że aktualne ujęcie bardziej odpowiada nauce L um en gentium
o w ładzy św iętej (k. 18, 21, 24). Por. A. E. H i e r o 1 d, System atische und,
inhaltliche P erspektiven des revidierten Codex Juris Canonici, Treol.
u. Glaube 72 (1982) 168—170.
26 Szczególne braki zarzuca się pod tym w zględem księdze trzeciej, o posłudze nauczania, gdzie nie przeprowadzono korelacji m iędzy ma gisterium K ościoła a zm ysłem w iary, lecz zestawiono w sposób anto- nim iczny m agisterium i posłuszeństw o — W. A y m a n s, Einführung
in das neue G esetzbuch der lateinischen Kirche, Bonn 1983, 19 ns. (Deu
tsche Bischofskonferenz, A rbeitshilfen 31).
*7 Por. m. inn. J. K o m o n c h a k , Die Stellung der Gläubigen im
neuen Kirchenrecht, Concilium 17 (1981) 561—'567.
K. 96, 205 — w spólnota kościelna, k. 204 § 2, 333 § 2, 336, 375 § 2, 1021 —■ łączność z papieżem (i z kolegium biskupów), k. 209 § 1, 933* 1124 w łączności z Kościołem, k. .9(12—914, 918, 919, 921, 923 — Eucha rystia.
s9 Szczególnie przez przem ówienie P a w ł a VI z 17. 9.1973 — L’Osserv. Romano 18/19.9.1973 (PPK VII, 7, 130—140).
30 A. M. R o u c o - V a r e l a , E. C o r e c c o , Sacramento e diritto: an- tinomia ' nella chiesa? Riflessioni per una teologia del diritto canonico,
Milano 1971, 59—62.
,[
11]
Kom unikaty 233 a stw ierdzającej, że Kościół jest na tym św iecie ustanow iony i zorgani zowany jako społeczność. To sprzężenie prawa z kategorią społeczności sprawia, że prawo kościelne pojm uje się jako analogiczne do św iec kiego, a w ięc jako prawo dobrze funkcjonującej społeczności, gdzie dużo uw agi poświęca się porządkowi, kompetencjom, a jakby na dalszy plan schodził ów autentyczny i oryginalny porządek w spólnoty w yrastający z partycypacji darów zbawczych. Rzutuje to również n ied w uznaczn ie.na sam ą koncepcję praw a stojącą u podstaw Kodeksu, a w yrażającą się chociażby w nagłówkach tytu łu I i II drugiej księgi, gdzie m ów i się o obowiązkach i p raw ach 31.Mimo tych zastrzeżeń trzeba jednak przyznać, że chociaż Kodeks niejako sam siebie pojm uje j*ako prawo społeczności, to jednak stara się o to, aby ona była urzeczywistniona jako wspólnota. Twierdzenie to można podbudować wskazaniem na szereg k a n on ów s2, przede w szy stkim zaś sam ym układem drugiej księgi. Gdy m owa o kościołach par tykularnych, przyjm uje się jakoi punkt w yjściow y nie określony urząd kościelny (jak to ma m iejsce w K odeksie z r. 1917), lecz odpowiednią- część Ludu Bożego (diecezję, region kościelny, prowincję, parafię) której konstytutyw ne znaczenie zostaje tym sam ym równie uznane jak urzę du kościelnego, istniejącego w ramach Ludu Bożego dla budowania go w jedności M.
Spośród poszczególnych kanonów ogromne znaczenie dla kształtow a nia w spólnotow ego obrazu Kościoła posiadają dwa, wprowadzające do rozd ziału . o Kościołach partykularnych a przejmujące dalekosiężną naukę K onstytucji Lum en gentium (n. 23). Stw ierdza się m ianowicie n ajp ierw (k. 368), że jeden, jedyny K ościół katolicki istnieje w Kościo łach partykularnych czyli diecezjach i składa się z nich, a następnie powiada się (k. 369), że diecezja to część Ludu Bożego powierzona
pie-31 Pierw szeństw o obowiązków zdradza także pew ien obraz chrześci janina — zobowiązanego do udziału w m isji Kościoła i dlatego w ypo sażanego w niezbędne uprawnienia. Racją tych obowiązków i postawą praw jest przynależność do Kościoła. Tym czasem przynależność (ta nie m a charakteru tylko formalnego. Człowiek staje się chrześcijaninem przez chrzest, będący znakiem w ew nętrznego odrodzenia oraz otrzy m ania synostw a Bożego, łaski, cnót i darów Ducha Sw. To obdaro w anie i w yposażenie konstytuuje chrześcijanina, uzdalnia go i uprawnia do działania. Z tego uzdolnienia w ypływ ają obowiązki). W skutek oka zanej łaski Bożej człow iek staje się podm iotem praw, m ających sens tylko wtedy, gdy jako obowiązki są w ykonyw ane. Takiej w izji chrześci janina nie odpowiada kolejność: obowiązki i prawa. Ani prawo, pom y ślane w pierwszym rzędzie jako kompetencyjne. Kryterium instytucji kanonicznych stanow i partycypacja (rodząca „kom petencje”).
32 Np. ks. 208 o równości w iernych co do godności i działanie dla bu dowania Kościoła Chrystusowego, k. 368 o K ościołach partykularnych, w których istnieje i z których się składa jeden Kościół katolicki, k. 383 o pasterskich obowiązkach biskupów, k. 447 o konferencjach biskupich, k. 1055 § 1 definiujący m ałżeństwo.
33 W. A y m a n s , dz. cyt. 18. N ależy jednak żałować, że takiej w izji brak w odniesieniu do Kościoła powszechnego.
234 Kom unikaty [12] czy pasterskiej biskupa i współpracującego z nim prezbiterium, aby gromadzona przez E w angelię i Eucharystię w Duchu Sw. tworzyła K o ściół partykularny, w którym prawdziwie jest i działa jeden, św ięty, apostolski K ościół Chrystusowy. N aw et jeśli treść tych kanonów nie znalazła pełnego echa w następujących po n ich dyspozycjach, to jed nak otwienają one szerokie perspektyw y dla pełnego rozkw itu Kościo łów lokalnych w jedności Kościoła oraz całego K ościoła w poszczegól nych Kościołach lokalnych.
Nie bez znaczenia dla kształtowania wspólnotow ej św iadom ości Ko ścioła będzie także zrew idow ane ujęcie sakram entów, w którym prze łam ano dawny, indyw idualistyczny schem at szafarz —■ podmiot i spró bowano przedstawić je jako działania w spólnoty kościelnej.
Z akończenie
Po zapowiedzi reform y K.Pr.K. oraz w trakcie prac kodyfikacyjnych w yrażano pod adresem nowego prawa różne oczekiw ania i postulaty. Zrozumiałe, że nowy Kodeks nie mógł spełnić w szystkich nadziei. N ie które dezyderaty były przeciw staw ne i w zajem nie się w ykluczające, nie brakło i takich, które n ie m iały żadnych szans i spotkały się wręcz z odpowiedzią w postaci zaakcentowanej dyspozycji przeciwnej, były i takie, których nieuw zględnienia żałują naw et konsultorzy Komisji pracującej nad rewizją Kodeksu. Zróżnicowana sytuacja K ościoła i od m ienne warunki pracy duszpasterskiej powodują, że naw et najlepsze prawo n ie uniknie krytyki ze strony praktyków. Sądzę też, że dużo obiekcji w ysuną teoretycy prawa kościelnego. Sęk w tym, że w prze ciw ieństw ie do państwa, którego prawo opiera się na oficjalnie przy jętej i w programie uniw ersyteckim obowiązującej teorii prawa, kano- nistyka nie dorobiła się jeszcze jednolitej teorii prawia kościelnego. W poszczególnych ośrodkach m yśli kanonistycznej dominują różne .orien tacje, przy czym wszystkife powołują się na Sobór W atykański II i w spółczesną eklezjologię. Stan to zrozumiały, jeśli zważym y, że pogłę biona teologicznie refleksja nad prawem kościelnym zaczęła się prak tycznie dopiero po ostatnim Soborze.
W łaśnie jednak w świeltle ogólnej refleksji nad prawem kościelnym można — w ydaje się — powiedzieć: z tym Kodeksem da się żyć. Da się pracować. Mimo niedoskonałości system atycznych, pojęciow ych, a naw et koncepcyjnych, m im o nie dość pogłębionej w izji sam ego prawa n ie mo żna mu odmówić praktycznej przydatności. A o tę praktykę chyba cho dziło. Dlatego zaw iera on ścisłe normy przypom inające w yglądem prze pisy św ieckiego prawa, odw ołujące się do sum ienia i apostolskiej gor liw ości apele, w zniosłe deklaracje, wreszcie mnóstwo pouczeń. Chce po prostu być podręcznikiem praktyki Kościoła aktualizującej go jako wspólnotę, na której obliczu jaśnieje blask C h rystusa34.