Stanisław Opiela
"Ich kann nicht mehr betten : eine
Herausforderung des Glaubens",
Josef Imbach, Mainz 1979 : [recenzja]
Collectanea Theologica 50/3, 218-219
do rzy m sk iej b az y lik i św. J a n a n a L a te ra n ie czy w podróży do M eksyku i w k ońcu do Polski.
Ściśle p rz e trz e g a n a dw uczłonow ość pierw szy ch dziesięciu rozdziałów z a czyna się szczerbić, przy jed n o czesn y m zach o w an iu tego sc h em a tu . J a n P a w e ł II w ra c a n a k a r tk i b io g rafii ja k o k ard y n a ł, odw iedzający K an a d ę czy S ta n y Z jednoczone, albo ja k o „ w u je k ” z k a jak o w y ch w czasów . O becnego p a pieża w idzim y k ie d y indziej ja k o a u to ra k sią żk i Osoba i c z y n alb o w jeszcze odleglejszej w czasie w sp ó łp rac y z M ieczysław em K o t l a r c z y k i e m w k ra k o w sk im T e a trz e R apsodycznym .
In aczej m ów iąc, część w sp o m n ien io w a łam ie chronologię i w cisk a się do a k tu a ln e g o życia i d ziałalności J a n a P a w ł a II. Jed n o cześn ie zaś ks. M a l i ń s k i w zbogaca w spom nieniow y m a te ria ł. R ozm aw ia z n a jb liż szym i w sp ó łp rac o w n ik am i k a rd y n a ła W o j t y ł y w K ra k o w ie, z jego ro d zin ą czy w reszcie z ludźm i ze śro d o w isk a „T ygodnika P ow szechnego” .
Z całości w y łan ia się nie ty lk o postać J a n a P a w ł a II, ale i Jego s ty l pracy, rozk ład dnia, sposób p rze ży w an ia w ia ry i sp o tk a n ia z bliźnim , c h a r a k te r w sp ó łp rac y czy jego po staw y w zględem za g ad n ień in te le k tu a ln y c h , filozoficznych, teologicznych, k u ltu ra ln y c h , społecznych i politycznych. S ło w em — nieco odległa postać pap ieża n a b ie ra żyw ych kolorów .
P ołączen iem a k tu a ln e g o i w spom nieniow ego w ą tk u je s t o sta tn i — sp e ł n ia ją c y ro lę sw oistego zakończenia — ro zdział pośw ięcony czerw cow ej p ie l grzym ce p ap ież a do P olski. A u to r tow arzyszy pielg rzy m o w i n ie ty lk o z m ie j sca n a m iejsce — tow arzy szy Jego w ypow iedziom . Osoba i czyn, n a jd o sk o n alsze dzieło filozoficzne K a ro la W o j t y ł y (rozdz. 17), w sp ó łb rzm i z la k o nicznym : „bez C h ry stu sa n ie m ożna pojąć człow ieka”. N ie m ożna też pojąć J a n a P a w ł a II.
ks. S ta n is ła w O pielą SJ, W arszaw a
Jo se f IM BACH, Ich k a n n n ic h t m e h r beten.E ine H era u sfo rd eru n g des G la u
bens, M ainz 1979, M a tth ia s-G rü n e w a ld -V e rla g (T opos-T aschenbücher, t. 80).
Jo se f I m b a c h , fra n c is z k a n in k o n w e n tu a ln y , za cz erp n ął ty tu ł sw ojej, p rzeznaczonej dla szerszego k ręg u czyteln ik ó w k sią żk i z często p o jaw iająceg o się stw ie rd z e n ia : ju ż nie m ogę się m odlić. A u to r w y zn aje, iż sp o ty k a ł się z n im n ie je d n o k ro tn ie zaró w n o w gro n ie przy jació ł, ja k i w śród stu d e n tó w uczęszczających n a jego w y k ła d y u św. B o n a w e n tu ry w Rzymie.
W brew je d n a k sug estii ty tu łu , w książce te j nie chodzi tylk o o b ard z iej czy m n ie j pobieżne w y liczenie tru d n o ści, n a ja k ie n a p o ty k a w spółczesny k a tolik, czy szerzej — c h rz e śc ija n in ,' k tó ry jeszcze n ie zu p e łn ie zrezygnow ał z m o d litw y u zn a ją c ją n ie ra z m ilcząco za m agiczny zabieg. Owszem , Ich ka n n
n ic h t m e h r b eten p rz e w ija się poprzez n a rr a c je n a te m a t na p rzy k ła d k u li
n a rn y c h u zdolnień a u to ra czy, w dość sch em aty czn ej zresztą, genezie h isto rycznej w spółczesnych tru d n o śc i w m odlitw ie, by zap y ta ć w k ońcu czy, po co i ja k należy się m odlić. P o ja w ia się ono także ja k o tło an a liz sy nodalnych te k stó w pośw ięconych te m u za g ad n ien iu w stre fie ję zy k a niem ieckiego. Z d a n iem I m b a c h a o m o d litw ie m ów i się w nich ja k o o czym ś oczyw istym , zro zu m iały m d la każdego k ato lik a , podczas gdy w rzeczyw istości ludziom w ierz ący m nie je s t oczyw ista a n i konieczność albo użyteczność choćby ty lk o su b ie k ty w n a sam ej m odlitw y, an i nie je st zro zu m iały arc h aic zn y języ k l it u r gicznych te k stó w m odlitew nych.
S pośród w ielu u w a ru n k o w a ń h isto ry c zn y c h w spółczesnego k ry zy su m o d li tw y a u to r u w y p u k la n ie za p rz ec zaln y w pływ now ożytnej filozofii, k tó ra — jego zd an iem — w y ro sła z ren esan so w eg o ro z b ra tu m iędzy w ia rą a życiem. Z kolei ro z b ra t ów p o głębiał się stopniow o, z n a jd u ją c sw ego ro d z a ju k o d y fik a c ję w n ie k tó ry c h sy stem a ch filozoficznych. I m b а с h, sto su jąc y i tu m etodę sugestyw nego sy g n alizo w an ia zjaw isk, w sk a z u je n a w y ra źn ie sz k o d li
w y w p ły w m yśli K a n t a . P o m ija ją c w iele znaczących i ogólnie u zn a n y ch n azw isk za u w aża on, iż w szczęta w ren e san sie se k u la ry z a c ja życia doczekała się ra d y k a ln e g o sfo rm u ło w an ia w n ie tz sc h e ’a n sk im „G o tt ist tot! G o tt b le ib t tot. U nd w ir h a b e n ih n g e tö te t” (s. 40). Z naczy to, że Bóg filozofów n ie je st niczym in n y m ja k ty lk o a b s tra k c y jn ą za sa d ą w szystkiego, co istn ieje, albo a rc h ety p e m , k tó reg o z re sztą sk a z u ją n a b a n ic ję i sy stem y filozoficzne, i w spół czesna m e n taln o ść p rag m a ty c z n o -n a u k o w a .
T em u pow o ln em u procesow i se k u la ry z a c ji p rz e c iw sta w ia ł K ościół m ało skuteczne, bo z a cz erp n ię te z podobnego a rse n a łu , a rg u m e n ty . N ależało, zd a n iem a u to ra , czerp ać je obficie z o bjaw ionego sk a rb c a — z w ia ry w O sobo w ego Boga, k tó reg o o b ja w ił C h ry stu s. N a ty m zaś podłożu ry su je się w y ra źn ie p o trz e b a m odlitw y, p o ję te j ja k o rozm ow a z Bogiem. P rz y k ła d e m służy tu sam Je zu s ro zm a w ia ją c y z O jcem , b ła g a ją c y Go o pom oc w zh a rm o n izo w an iu sw ojej w oli z w olą Boga, w ielb iący O jca, w sta w ia ją c y się doń za innym i, dzię kujący... „Bóg sam pro si człow ieka, by m odlił się do niego” (s. 80). J e s t to w łaściw y m u zn a n ie m jej w a rto śc i i niezb y w aln o ści oraz d o cenieniem m o d li tw y n a w e t b ła g aln e j, często d ew a lo ry zo w an e j w niedop u szczaln y sposób przez ludzi p rag n ą cy ch żyć b ez in te re so w n ą w ięzią z Bogiem , odpow iadać na Jeg o w ezw an ie do jed n o ści n a g ru n cie n ie w y ra ch o w an e j miłości.
I m b a c h zauw aża, iż jedno nie p rze szk a d za dru g iem u , zw łaszcza gdy m od litw ie tow arzy szy n ie u sta n n ie p ra k ty k a życia zgodnego z B ożym za p ro
szeniem do jedności z Nim. Tego uczy n as Jezusow e słow o i słow o Jezus. W o stateczn y m ro z ra c h u n k u tru d n o śc i m od litew n e w spółczesnego czło w iek a w y p ły w a ją z jego n ie d o sta tec zn e j w iary , k tó rą „ p re su p o n u je m o d litw a” (s. 84) ja k o sw e isto tn e źródło.
J a k w sp o m n ia łe m n a w stępie, Ich k a n n n ic h t m e h r b e te n n ie m a a n i n a ukow ych, a n i o dkryw czych am bicji. K siążk a je st p o m y ślan a ja k o pom oc lu dziom b o ry k a ją c y m się jeszcze w y trw a le z tru d n o śc ia m i m odlitew nego k o n ta k tu z Bogiem, a nie o g ran ic za jąc y m się do choćby głębokich, lecz sa m o w y sta rc z a ln y c h re fle k s ji n a te m a t Boga. D la m o d litw y nie w ia ra że, lecz w ia ra
w je s t w ażna. N iejed n e m u z nich n a poły lite ra c k a , n a poły teologiczna k sią ż
k a I m b a c h a pew nie będzie użyteczna.