ANDRZEJ BOHDANOWICZ
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu Wydzia³ Teologiczny
Sakramentalne przymierze ma³¿eñskie
Sacramental Marriage Covenant
Pewna kocielna artystka utrzymywa³a, ¿e zdecydowanie woli graæ na pogrze-bach ni¿ na lupogrze-bach. Te pierwsze nastraja³y j¹ optymistycznie wszak gorzej ju¿ byæ nie mo¿e. W przypadku za ceremonii lubnych twierdzi³a, ¿e po ich zakoñ-czeniu nale¿y spodziewaæ siê tylko gorszego1. Mo¿emy zapytaæ, sk¹d bior¹ siê
ta-kie przekonania? Dlaczego rodzi siê taki klimat lêku przed byciem przewi¹zanym stu³¹ na zawsze? Przecie¿ Bóg zagubionemu w Raju Adamowi podarowa³ Ewê jako pomoc. Jaka wiêc rzeczywistoæ rozpoczyna siê w sakramentalnym przy-mierzu ma³¿eñskim?
Podniesienie ma³¿eñstwa przez Chrystusa do godnoci sakramentu jest do-gmatem wiary katolickiej2. Zastanawiaj¹c siê nad cechami charakterystycznymi
ma³¿eñstwa chrzecijan, musimy odwo³aæ siê do postêpowania Jezusa, który nie usi³owa³ zmieniæ ówczesnych struktur spo³ecznych, gospodarczych i politycz-nych, lecz zastan¹ rzeczywistoæ ujmowa³ w nowy sposób. Ma³¿eñstwo chrze-cijan w swej strukturze naturalnej i formie organizacyjnej ma wed³ug myli Chrystusa byæ takie, jak ka¿de inne, ale nale¿y je prze¿ywaæ w nowym duchu. Jaka jest zatem prawda o relacji miêdzy kobiet¹ a mê¿czyzn¹ zwi¹zanymi sakramentem ma³¿eñstwa? Jak wygl¹da Bo¿y pomys³ na relacjê miêdzy mê¿em a ¿on¹? Dlaczego Bóg niezmiennie jak na pocz¹tku historii – proponuje mê¿-czynie i kobiecie wzajemn¹ mi³oæ i wspólne dorastanie do wiêtoci? Popatrz-my zatem na mi³oæ ma³¿eñsk¹ w takiej sakramentalnej perspektywie.
T
EOLOGIA IM
ORALNOÆ TOM 12, 20121 Por. R. Skrzypczak, ¯ycie seksualne katolików, albo Adam i Ewa w poszukiwaniu aureoli, Fronda 61(2011), s. 103.
2 Por. Enchchiridion symbolorum, definitionum et declarationum de rebus fidei et morum, red. H. Denzinger, A. Schoenmetzer, Barcinone 1957, 1801.
1. MA£¯EÑSTWO JAKO ZNAK SAKRAMENTALNY
Wedle przekonania Kocio³a ma³¿eñstwo chrzecijan jest sakramentem. Sa-kramentalnoæ to nie dodatek do ma³¿eñstwa, to nie tylko jeden z jego przymio-tów to wyznacznik katolickiego rozumienia ma³¿eñstwa. W zdaniu o sakramen-talnoci ma³¿eñstwa do przyjêcia i do pojêcia jedynie na gruncie wiary Kocio³a zawiera siê twierdzenie, ¿e ma³¿eñstwo chrzecijan jest rzeczywi-stoci¹ tego wiata, ale nie tylko jest form¹ ¿ycia mê¿czyzny i kobiety bêd¹c¹ znakiem i odzwierciedleniem relacji Chrystusa do Kocio³a (por. Ef 5,21-33). Chrzecijanie, przez chrzest wszczepieni w egzystencjê Chrystusa, daj¹ przez mi³oæ i wiernoæ wiadectwo mi³oci Bo¿ej, oni uobecniaj¹ Chrystusa i Jego mi³oæ, staj¹ siê s³ugami uwiêcania. Ma³¿eñstwo jest dla nich miejscem i zna-kiem zbawienia, cz³owiek zostaje w nim wezwany i uzdolniony do tego, by trwaæ w mi³oci do drugiego. Zawieraj¹c ma³¿eñstwo, mê¿czyzna i kobieta wolnym, wiadomym aktem woli wzajemnie siê sobie oddaj¹ i przyjmuj¹. Mo¿liwoæ dys-ponowania sob¹ jest istot¹ wolnoci. Dlatego oddanie siê drugiej osobie, zwi¹za-nie na wiernoæ to akt wyjcia ponad siebie w wolnoci, ma³¿eñstwo to dowiad-czenie transcendencji.
Najwiêksze szanse na trwa³e ma³¿eñstwo i szczêliw¹ rodzinê maj¹ ci narze-czeni, którzy decyduj¹ siê po³¹czyæ siê ze sob¹ mi³oci¹ sakramentaln¹, czyli tak¹ mi³oci¹, która jest wierna i nieodwo³alna na podobieñstwo mi³oci Boga: Co wiêc Bóg z³¹czy³, cz³owiek niech nie rozdziela (Mt 19,6). W sakramencie ma³¿eñstwa narzeczeni postanawiaj¹ siê kochaæ tak wiernie i ofiarnie, jak Chrystus ukocha³ swój Koció³ (por. Ef 5,31-32). Przez ten sakrament ma³¿onkowie zostaj¹ wzmoc-nieni i konsekrowani do obowi¹zków swego stanu i godnoci3. Otrzymuj¹ ³askê
Chrystusa, by mi³owali siê mi³oci¹ nadprzyrodzon¹, delikatn¹ i p³odn¹4.
Jednoæ i nierozerwalnoæ ma³¿eñstwa p³yn¹ca z mi³oci oblubieñczej Chry-stusa do Kocio³a czyni tak¿e ma³¿eñstwo znakiem sakramentalnym. Ka¿dy bo-wiem sakrament odczytuje siê w potrójnym kluczu: jako znak wspominaj¹cy
(si-gnum rememorativum), uobecniaj¹cy (signum representativum) i zapowiadaj¹cy (signum prognosticum). W tym kontekcie ma³¿eñstwo jawi siê jako: pami¹tka wielkich dzie³ Bo¿ych, o których z ³ask¹ Bo¿¹ ma³¿onkowie maj¹ wiadczyæ wobec swoich dzieci; uobecnienie, czyli dar ³aski, by ma³¿onkowie wprowadzali w ¿ycie mi³oæ, która przebacza i darzy odkupieniem; zapowied przysz³ego spo-tkania z Chrystusem.
Sakramentalnoæ w³¹cza ma³¿onków w nadprzyrodzony porz¹dek zbawienia, st¹d te¿ ma³¿eñstwo przestaje byæ instytucj¹ prawn¹, a postrzega siê je jako spo-sób uwiêcenia i dojcia do pe³ni zbawienia. Sakramentalne tak
wypowiedzia-3 Por. GS 48. 4 KKK 1615.
ne w dniu zalubin, staje siê ród³em ³aski i wezwaniem, któremu ma³¿onkowie moc¹ tylko swojej mi³oci nie byliby w stanie sprostaæ. Dlatego w³anie Chry-stus podnosi ów zwi¹zek do rangi sakramentu i sam wchodzi w mi³osn¹ relacjê ka¿dej pary ma³¿eñskiej.
Od momentu zawarcia ma³¿eñstwa sakramentalnego wszystkie inne wiêzi s¹ mniej wa¿ne od wiêzi z ma³¿onkiem. Mi³oci i bliskoci ma³¿onków nie mog¹ naruszaæ ani silne wiêzi z przesz³oci (z rodzicami, rodzeñstwem, przyjació³mi), ani silne wiêzi, które ma³¿onkowie zbuduj¹ z innymi ludmi w przysz³oci, zw³aszcza z w³asnymi dzieæmi czy z serdecznymi przyjació³mi. W³anie dlatego istnieje sakrament ma³¿eñstwa, ale nie ma sakramentu rodzicielstwa. Koció³ z ca³ym realizmem naucza, ¿e staj¹c siê rodzicami, ona i on nie przestaj¹ byæ ma³-¿onkami. Tak¿e wtedy, gdy na wiat przychodz¹ dzieci, o losie ma³¿onków na-dal decyduje najbardziej ich wzajemna wiê.
2. MA£¯EÑSTWO JAKO ZALUBINY W PANU
Ma³¿eñstwo chrzecijan w swej strukturze naturalnej i formie organizacyjnej ma wed³ug myli Chrystusa byæ takie, jak ka¿de inne, ale nale¿y je prze¿ywaæ w nowym duchu. Zrozumieli to pierwsi chrzecijanie, polubiaj¹c siê w Panu (1 Kor 7,39). Relacje ma³¿eñskie, zachowuj¹c swoj¹ naturalnoæ i ca³y do-czesny wymiar, staj¹ siê jednak inne, s¹ zanurzone w Panu.
W sakramencie ma³¿eñstwa o wiele bardziej istotne od samego tylko prze-obra¿enia mi³oci ma³¿eñskiej jest to, co dokonuje owo przeobra¿enie w ma³¿eñ-stwie. Naturalny wêze³, który zaistnia³ z uwagi na pragnienie przynale¿enia do siebie i ¿ycia w trwa³ej wspólnocie, potwierdzony na zewn¹trz uroczystym ak-tem zawarcia zwi¹zku ma³¿eñskiego, uzyska³ przez wiadome, dokonane w Bogu zawarcie ma³¿eñstwa, ca³kiem now¹ naturê5. Przysiêga ma³¿eñska, która ju¿
w p³aszczynie naturalnej stanowi wa¿ny element zabezpieczaj¹cy trwa³oæ zwi¹zku, przez swoje zwi¹zanie z Bogiem nabiera o wiele wiêkszej powagi i zna-czenia. Dopiero w tym momencie ma³¿eñstwo ca³kowicie uzyskuje swoj¹ obiek-tywnoæ i wa¿noæ i staje siê w swojej trwa³oci niezale¿ne od wszelkich subiek-tywnych stanowisk i odczuæ obu wspó³ma³¿onków. Oznacza to, ¿e ma³¿eñstwo sakramentalne jest dla ma³¿onków przede wszystkim obiektywnym dobrem, dla którego oboje powinni siê powiêciæ i pracowaæ. Tego rodzaju sakramentalna obiektywizacja zwi¹zku ma³¿eñskiego powoduje, ¿e ma³¿onkowie jawi¹ siê jako ci, którzy powinni odpowiedzieæ na wartoæ, jak¹ stanowi ich ma³¿eñstwo. Zwi¹-zek ten nie jest tylko dla nich, lecz oni tak¿e s¹ niejako dla tego zwi¹zku, w s³u¿bie wartoci, któr¹ jest sakrament ma³¿eñstwa.
Sformu³owanie, ¿e ma³¿onkowie s¹ dla tego zwi¹zku, mo¿e stwarzaæ wra-¿enie deprecjonowania osoby, instrumentalnego traktowania ma³¿onków. Jednak zarzuty takie ³atwo odeprzeæ, jeli wemie siê pod uwagê to, ¿e przysiêga doty-cz¹ca ich wzajemnej wiernoci zostaje zawarta tak¿e w Chrystusie6.
Ma³¿onko-wie w sakramentalnej wspólnocie przynale¿¹ nie tylko wzajemnie do siebie, lecz jako cz³onkowie Mistycznego Cia³a nale¿¹ tak¿e do Chrystusa. S¹ zalubieni Bogu7 i oddani w rêce Chrystusa, Jemu powierzeni, stanowi¹ Jego w³asnoæ. St¹d
te¿ troska o zwi¹zek ma³¿eñski, o jego rozwój, pielêgnowanie wspólnoty mi³o-ci, ochrona przed ka¿d¹ jego profanacj¹ s¹ szczególn¹ odpowiedzi¹ na wartoæ i czyni¹ ca³e ¿ycie ma³¿eñskie nieustann¹ liturgi¹8, ci¹g³ym uwielbianiem Boga.
Nowy wymiar wspólnoty ma³¿eñskiej przejawia siê w nowej, szczególnej komunii ma³¿onków, która wzmacnia i doskonali komuniê naturaln¹ i ludzk¹9.
Ma³¿eñstwo chrzecijan, nie trac¹c nic ze swej rzeczywistoci doczesnej, staje siê moc¹ Chrystusa dzia³aj¹cego w sakramencie now¹ rzeczywistoci¹. S³owo nowe nie oznacza tu jakiej ca³kowitej odrêbnoci czy przepaci w stosunku do tego, co dawne. Ma³¿eñstwo nie zosta³o zatem podniesione do godnoci sa-kramentu w celu uwiêcenia go, ono by³o wiête od pocz¹tku10. Karl Rahner na
pytanie: „Co to znaczy, ¿e mi³oæ ma³¿eñska jest uwiêcona ³ask¹ Boga? odpo-wiada: „Znaczy to, i¿ to, czym ma³¿eñstwo jest w swojej istocie, zostaje pog³ê-bione i zradykalizowane11. Ma³¿eñstwo jest komuni¹ mi³oci, w której dwie
isto-ty ³¹cz¹ siê w jedno serce, jedno cia³o i jedn¹ duszê12. W tym przejawia siê
najwy¿sza godnoæ ma³¿eñstwa. Nie ulega w¹tpliwoci, ¿e ma³¿eñstwo sakra-mentalne nie jest czym wyizolowanym, co przekrela naturaln¹ mi³oæ ma³¿on-ków. Wrêcz przeciwnie wykorzystuje tê mi³oæ w sobie tylko w³aciwy spo-sób, buduj¹c na elementach mi³oci naturalnej ca³kiem now¹, nadprzyrodzon¹ rzeczywistoæ. Jakie wiêc elementy ma³¿eñstwa naturalnego przeobra¿a sakra-ment?
Podstaw¹ dla ma³¿eñstwa sakramentalnego jest szlachetna ludzka wspólnota mi³oci13. W sakramencie mi³oæ ma³¿eñska dowiadcza na pocz¹tku g³êbokiego
i jakociowego przeobra¿enia14, nie trac¹c jednak swoich naturalnych
w³aciwo-ci takich, jak: wzajemne obdarowanie, ¿ycie wzajemne dla siebie. Bêd¹c nadal
6 Tam¿e. 7 Tam¿e, s. 36. 8 Tam¿e. 9 FC 21.
10 J. Grzekowiak, Misterium ma³¿eñstwa, Poznañ 1996, s. 164.
11 K. Rahner, Die Ehe als Sakrament, „Theologisches Jahrbuch” 14 (1971), s. 267.
12 Por. D. von Hildebrand, Marriage: The Mystery of Faithful Love, Manchester NH 1991, s. 41.
13 Taka wspólnota, sama z siebie posiada ju¿ wielk¹ godnoæ, por. tam¿e. 14 Por. tam¿e, s. 31.
szlachetnym, ziemskim dobrem, przez udzia³ w ¿yciu samego Boga, zostaje rozpromieniona i nabiera nowego blasku. Otrzymuje ona ca³kiem inn¹ powagê, zupe³nie now¹ g³êbiê, czystoæ i bezinteresownoæ15.
Jednak nale¿y zaznaczyæ, ¿e prze¿ywanie g³êbokiej mi³oci ma³¿eñskiej nie jest dane ka¿demu ma³¿onkowi. S¹ ludzie, którzy nie s¹ w stanie do koñca ko-chaæ, gdy¿ s¹ np.: niedelikatni, têpi czy ograniczeni16. Nie potrafi¹ wznieæ siê
na wy¿yny ludzkiego ducha, dostrzec wartoci prawdziwej mi³oci. Ludzie ci, choæ kochaj¹ p³ytk¹, powierzchown¹ mi³oci¹, mog¹ zawrzeæ zwi¹zek ma³¿eñ-ski. Od strony etycznej taki zwi¹zek nie jest zabroniony, ale prawdopodobnie nie doprowadzi on do pe³nego rozwoju wspólnoty ma³¿eñskiej.
Okazuje siê, ¿e ma³¿eñstwa, które konsekwentnie i systematycznie realizuj¹ dzia³ania wynikaj¹ce z sakramentalnoci ich zwi¹zku nie rozpadaj¹ siê! Potwier-dzaj¹ to badania naukowe np. przeprowadzone przez amerykañsk¹ socjolog Mer-cedes Wilson. Z badañ tych wynika, ¿e w zwi¹zku tylko cywilnym rozchodzi siê jedna para na dwie (50%); po lubie kocielnym, ale bez praktyk religijnych roz-chodzi siê jedna para na trzy (33%); po lubie kocielnym i przy coniedzielnym wspólnym udziale we Mszy w. – jedna para na 50 (2%), a po lubie kociel-nym, przy coniedzielnym wspólnym udziale we Mszy w. i przy codziennej wspólnej modlitwie ma³¿onków – rozpada siê jedna para na 1429, a wiêc zaled-wie 0,07%, czyli 0,7‰17.
Wyniki tych badañ s¹ wrêcz niewiarygodne. Wynika z nich, ¿e podstawowym warunkiem trwania w sakramencie ma³¿eñstwa w sposób owocny, w radosnej mi-³oci, jest pielêgnowanie nie tylko wiêzi z ma³¿onkiem, ale tak¿e z Bogiem, któ-rego ma³¿onkowie wziêli na wiadka i na obroñcê ich wiêzi ma³¿eñskiej. Pielê-gnowanie wiêzi z Bogiem to ¿ycie zgodne z Dekalogiem, to coniedzielna Msza w. i regularne korzystanie z sakramentu pokuty. Najwiêksz¹ szansê na owocne korzystanie z sakramentalnego umocnienia maj¹ ci ma³¿onkowie, którzy razem prze¿ywaj¹ wiê z Bogiem i razem siê modl¹. Wspólna modlitwa to miejsce spo-tkania z Bogiem i wspólnego rozmawiania z Nim o sprawach wa¿nych dla ma³-¿onków i ich dzieci.
Ma³¿eñstwo sakramentalne oznacza, ¿e on i ona wiedz¹, i¿ chc¹ kochaæ sie-bie nawzajem z moc¹, wiernoci¹, czu³oci¹ i m¹droci¹ Chrystusa, oraz ¿e s¹ otwarci na pomoc Boga, na Jego wiat³o i moc, zw³aszcza w sytuacji próby, trud-noci czy rozczarowañ. Owocne przyjêcie sakramentu ma³¿eñstwa oznacza te¿, ¿e ona i on osi¹gnêli ju¿ taki stopieñ dojrza³oci i wyp³ynêli na tak¹ g³êbiê cz³o-wieczeñstwa, i¿ ¿adne z narzeczonych nie ma cech czy zachowañ, które
niepo-15 Por. tam¿e, s. 32. 16 Por. tam¿e, s. 43.
17 Por. M. Wilson, Das Gebet, Schlüssel der Heiligheit, “DER FELS (Katholisches Wort in die Zeit)” 11(2002), s. 325.
koj¹ tê drug¹ stronê czy jej bliskich. Sakramentu ma³¿eñstwa nie przyjmuje siê bowiem w niepewnoci! Jeli kto z narzeczonych ma w¹tpliwoci co do mi³oci i odpowiedzialnoci tej drugiej osoby, to nie powinien zawierzaæ jej swojego losu oraz losu przysz³ych dzieci.
3. MA£¯EÑSTWO CHRZECIJAN MIEJSCEM DZIELENIA SIÊ MI£OCI¥
Szczêliwe ma³¿eñstwo i trwa³a rodzina to zdecydowanie najlepsze, najbar-dziej korzystne miejsce na tej ziemi do dzielenia siê mi³oci¹, do tworzenia kli-matu bezpieczeñstwa, do radosnego wychowania dzieci, do wspólnego dorasta-nia do wiêtoci. Sakramentalnoæ ma³¿eñstwa zmiedorasta-nia ca³kowicie jego naturê i ma praktyczne konsekwencje. Z chwil¹ zawarcia ma³¿eñstwa ma³¿onkowie s¹ powo³ani do tego, by stanowiæ jednoæ na wzór jednoci, która istnieje w relacji Chrystusa do Kocio³a. Dodatkowo to, ¿e sakrament zaczyna istnieæ, gdy w trak-cie jego zawierania oboje ma³¿onkowie s¹ zwróceni ku sobie18, wzajemnie na
siebie otwarci, wydobywa we wspania³y sposób pierwotny, zasadniczy sens ma³-¿eñstwa, jakim jest tworzenie wspólnoty mi³oci, oraz stanowi szczególne za-proszenie do jej urzeczywistniania.
W naturze sakramentu ma³¿eñstwa le¿¹ jego trwa³oæ i wy³¹cznoæ. W tê wspólnotê wchodzi siê w sposób ca³kowicie wolny, ale ma³¿eñstwo raz zawarte nie mo¿e byæ samowolnie rozwi¹zane. Nierozerwalnoæ ma³¿eñstwa nie wynika jedynie z Bo¿ego przykazania. Przeciwnie, przykazanie to jest niejako zwerbali-zowaniem powinnoci wynikaj¹cych z analizy fenomenu, jakim jest ma³¿eñstwo, i stanowi konkretn¹ propozycjê odpowiedzi na jego wartoæ. Nierozerwalnoæ ma³¿eñstwa jest przykazana przez Boga nie z uwagi na jakie praktyczne racje, jak np.: pedagogiczne (w³aciwe wychowanie dzieci), spo³eczne (odpowiednie funkcjonowanie pañstwa), biologiczne (zdrowie i odpowiedzialna aktualizacja popêdu p³ciowego), lecz wynika ona wprost z samego sensu ma³¿eñstwa i jego sakramentalnej wznios³oci. Ma³¿eñstwo chrzecijan jako wspólnota mi³oci do tego stopnia jest wywy¿szone i tak cile zwi¹zane z Chrystusem, ¿e nawet jeli ono samo jest z jakich racji niezbyt udane czy wrêcz nieszczêliwe, to jednak nadal zachowuje swój nierozerwalny charakter19.
Trwa³e ma³¿eñstwa i szczêliwe rodziny nie s¹ wyj¹tkami, chocia¿ w liberal-nych mediach i w miêdzys¹siedzkich rozmowach wskazuje siê zwykle na te ro-dziny, które s¹ w kryzysie. Wiernoæ sakramentalnej mi³oci ma³¿eñskiej przez
18 Nie chodzi tu oczywicie o zewnêtrzn¹ postawê ma³¿onków, którzy w trakcie wypowiada-nia s³ów przysiêgi ma³¿eñskiej s¹ twarz¹ zwróceni ku sobie, lecz o ich wewnêtrzn¹ gotowoæ wza-jemnego darowania siê sobie w mi³oci. To, co widzimy, ma byæ znakiem tego, co niewidoczne, choæ realne.
ca³e dziesiêciolecia bywa czasem trudna i wi¹¿e siê z dwiganiem krzy¿a20.
Jed-nak taka mi³oæ naprawdê jest mo¿liwa tak¿e w naszych czasach. Wielu jest ta-kich ma³¿onków, którzy do mierci rosn¹ w przyjani z Bogiem i którzy w ka¿-dej sytuacji wiernie wype³niaj¹ ma³¿eñsk¹ przysiêgê mi³oci.
Czy jednak fakt, ¿e coraz wiêcej ma³¿eñstw prze¿ywa kryzys, nie jest zna-kiem czasu i czy nie upowa¿nia do pytania o to, czy instytucja ma³¿eñstwa nie powinna ulec jaki przeobra¿eniom? Otó¿ nie, gdy¿ nikt z ludzi nie wymyli piêkniejszej wiêzi miêdzy kobiet¹ i mê¿czyzn¹ ani nie oferuje im bardziej nie-zwyk³ej mi³oci od tej, któr¹ zaproponowa³ Bóg na pocz¹tku historii ludzkoci, kiedy to stwierdzi³, ¿e mê¿czyzna i kobieta zostali stworzeni wzajemnie dla sie-bie: Nie jest dobrze, ¿eby mê¿czyzna by³ sam. Bóg stwarza mê¿czynie do pomocy kobietê jako istotê równ¹ mu i blisk¹, jako pomoc przychodz¹c¹ od Pana (Ps 121,2). Dlatego to mê¿czyzna opuszcza ojca swego i matkê swoj¹ i ³¹czy siê ze sw¹ ¿on¹ tak cile, ¿e stan¹ siê jednym cia³em (Rdz 2,24). Po zawarciu ma³¿eñstwa – zgodnie z pierwotnym zamys³em Stwórcy nie s¹ ju¿ dwoje, lecz jedno cia³o (Mt 19,6). Nigdy nie pojawi siê instytucja lepsza ni¿ ma³¿eñstwo kobiety i mê¿czyzny oparte na wiernej i nieodwo³alnej mi³oci. Ma³¿eñstwo nigdy nie znajdzie siê w kryzysie. W ka¿dej natomiast epoce w kry-zysie mo¿e byæ cz³owiek, który ma³¿eñstwo zawiera.
Sakrament ma³¿eñstwa to Bo¿y pomys³ na najpiêkniejsz¹ wiê, jak¹ – z Bo¿¹ pomoc¹ – mê¿czyzna i kobieta s¹ w stanie zbudowaæ dziêki mi³oci wiernej, wielkodusznej i czu³ej. Realizacja tego pomys³u wymaga obok trwania w przy-jani z Bogiem spe³nienia jeszcze dwóch innych warunków: wyp³ywania na g³êbiê cz³owieczeñstwa oraz precyzyjnego rozumienia istoty mi³oci. Pierwszy z tych warunków to dorastanie do cz³owieczeñstwa na miarê zamys³u Boga wzglêdem cz³owieka. Do ma³¿eñstwa sakramentalnego dorasta ten, kto wie, ¿e byæ cz³owiekiem, to byæ kim nieodwo³alnie kochanym przez Boga i kim po-dobnym do Boga, czyli zdolnym do tego, by przyj¹æ mi³oæ i by kochaæ. Nieste-ty, po grzechu pierworodnym czêsto ³atwiej nam krzywdziæ samych siebie i in-nych ludzi, ni¿ kochaæ. Mi³oci nie dowiadczamy wiêc w sposób spontaniczny. Wymaga panowania nad sob¹, zw³aszcza nad popêdami i uczuciami, a tak¿e co-dziennej dyscypliny, czujnoci i nawrócenia.
Kochaæ mo¿e tylko ten, kto wyp³ywa na tak¹ g³êbiê cz³owieczeñstwa, ¿e odkrywa swoj¹ bezcennoæ oraz bezcennoæ osoby, któr¹ uczy siê kochaæ. Taki cz³owiek wie, ¿e byæ osob¹, to byæ kim, kto mo¿e kochaæ, ale kto nie mo¿e dru-giej osoby posiadaæ. Wie te¿ i to, ¿e kto kocha, mo¿e ofiarowaæ tej drudru-giej oso-bie czas, si³y, zdrowie, a w skrajnych sytuacjach nawet ¿ycie doczesne, ale nic wiêcej. Cz³owiek dojrza³y nikomu nawet osobie, któr¹ kocha najbardziej na
wiecie nie ofiaruje swojej godnoci dziecka Bo¿ego, swojej wiêtoci, czysto-ci, wolnoci i trwania na drodze zbawienia. Nie ofiaruje tego, co w nim najpiêk-niejsze i bezcenne z tego oczywistego powodu, ¿e gdyby to zrobi³, to okrad³by samego siebie z tego, co nie jest jego w³asnoci¹, lecz darem Boga, i przesta³by byæ zdolnym do mi³oci. Przeciwnie, zrani³by samego siebie i sta³by siê cz³owie-kiem potrzebuj¹cym pomocy, a nie tym, który potrafi kochaæ i dorastaæ do ma³-¿eñstwa.
SUMMARY
According to the teaching of the Church, Christian marriage is a sacrament spouses approach the covenant with God, offered in the Sacrament of Matrimony, who transforms their conjugal love in and through Christ in it. That is why since entering in marriage no other bond is as important for the spouses as the marital bond. Unity and irrevocability which originate from Christs love for his Church make every Catholic marriage a sign of this sacrament. The community of love which is formed in marriage is one of the deepest sources of happiness in human life. In such a perspective, marriage seems to be the best environment, conducive to fostering human love and bringing up the resultant offspring. Marriage also signifies collaboration in the salvation of the beloved, i.e. superna-turally transfigured conjugal love aims at the eternal welfare of the marital partner and is the way to sanctify each of the spouses.
Key words