• Nie Znaleziono Wyników

"The Congress of Bolimof"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""The Congress of Bolimof""

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

Bogdan Zakrzewski

"The Congress of Bolimof"

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 41/2, 530-543

(2)

„ T H E C O N G R ESS O P B O L IM O F ”

S p raw a sto su n k u M ickiewicza do p o w stan ia listopadow ego,

m im o licznych n a te n te m a t ro zp raw oraz przyczynków , nie zo stała d o tych czas należycie rozw iązana. Z agadnienie to in teresu je m nie w w ęższym zakresie czasow ym , to znaczy od chwili, kied y Mic­ kiewicz zdecydow ał się p rzy jech ać do W ielkopolski i przejść na stro n ę zab o ru rosyjskiego.

1

8 sierp n ia — ja k n o tu je w sw ych p a m ię tn ik a ch J . U . Niem cewicz — z a sta ł on „w D reźnie p a n a M ickiewicza, sławnego p o etę, i Góreckiego, p o w racający ch z P a r y ż a ” C Mickiewicz b y ł już w te d y zdecydow any n a w y jazd przez W ielkopolskę k u W arszaw ie. B iałopiotrow ieżow a w zap isk ach p a m ię tn ik a rsk ich w spom ina, że p o eta zgodził się wziąć jej listy jad ą c do W a rsz a w y 2.

0 p obycie M ickiewicza w D reźnie p rzed w y jazd em do W ielko­ polski w iem y k ilk a szczegółów z P am iętników księżnej z Giedroy- ciów B iało p io tro wieżowej oraz z n o ta tk i Niem cew icza. D otychczas nie w y k o rzy stan o b o d a j P am iętników B ogusław y z D ąbrow skich M ań k o w sk iej3. W p a m ię tn ik a c h ty c h opisała a u to rk a ówczesną atm o sferę P olonii drezdeńskiej oraz u zupełniła, a m oże i sk o rygo ­ w ała, relację B iało p io tro wieżowej o przy jęciu M ickiewicza przez E ra z m a Stablew skiego.

N ie pam iętam dokładnie — pisze Mańkowska — w którym m iesiącu, ale przypom inam sobie, że przejeżdżał także [przez D rezno] Mickiewicz pod obcym nazwiskiem i bawił bardzo krótko. ... Mickiewiczowi dawał p ryw atn y obiad znajom y i przyjaciel nasz, obyw atel z K sięstw a Poznań-1 J. U . N i e m c e w i c z , P am ię tn ik i, t. I Poznań-183Poznań-1 — Poznań-1832. Poznań Poznań-1876, s. Poznań-16. 2 A. M i c k i e w i c z , Dzieła wszystkie, w yd . sejm owe, t. XV I R ozm ow y, s. 105.

(3)

TH E CONGRESS OF BOLIMOF

531

skiego, Erazm Stablewski, później tak chlubnie znany z swojej wym ow y i w yśw iadczonych krajowi przysług podczas kilkuletniego posłowania w sejm ie pruskim.

Stablewski przyszedł do nas ; b ył cały rozmarzony pod wrażeniem znakom itego gościa, unosił się nad jego urokiem i nad w pływem Mickie­ wicza w ym ow y. Mówiono o w szystkim bieżącym, pito toasta i ,,bijm y się” , i „kochajm y się” ; w końcu z toku rozm owy przyszedł argument o ważności danego słowa honoru. Cytacji nie brakowało, zdania b yły podzielone ; wreszcie potrącono o Kościuszkę i zakończono na świeżym przykładzie jenerała Um ińskiego, który był stryjem pani Stablewskiej, a który internow any pod słowem na fortecę [głogowską], uszedł, aby się staw ić w szeregach broniących O jczyznę! Mickiewicz podobno z w ielką w ym ow ą i zapałem, z rozpromienioną twarzą i donośnym głosem tw ier­ dził, że jeden jest tylko w yjątek, gdzie można nie dotrzym ać danego sło­ wa honoru, a ten jest, kiedy się ratuje Ojczyznę, bo Ojczyzna powinna być droższą nad osobisty honor !4

N ow iny o p ow staniu, jak ie przyw iózł z sobą Niemcewicz, p rze ­ trz y m y w a n y z pow odu grasującej cholery n a k w a ra n ta n n ie w Strzał- k o w ie5, nie b y ły z b y t świeże i pew ne. O statn i list, o trzy m an y przez niego z W arszaw y z d a tą 26 lipca, daw ał ty lko „najlepsze nad zieje” . W D reźnie i okolicy k rąży ły wówczas n ajfan tasty czn iejsze w iado­ m ości o jak im ś w ielkim zwycięstwie Polaków n a d B osjanam i, co okazało się zw ykłą p lo tk ą . Z końcem lipca p rasa p ru sk a i p o z n a ń sk a 6 donosiły o przejściu B o sja n n a lew y brzeg W isły w okolicach Nieszaw y.

K ozacy pokazali się już w okolicach S am p olna(î), a urzędnicy kas w Słupcach otrzym ali rozkaz przenieść się do W arszawy... P oczta p o z­ nańska onegdaj z W arszawy przybywająca już musiała krążyć, ponieważ na prostym trakcie kozacy się pokazyw ali7.

4 ibid, s. 171 — 172. Córka gen. II. Dąbrowskiego spisyw ała swe p am ięt­ niki w późnym już wieku, opierając się w wielu wypadkach na wcześniejszych sw ych notatkach i różnych w ycinkach. Zestawiając powyższą relację z relacją Białopiotrowiczowxej stwierdzim y tu duże zbieżności. W ypowiedzi Mickiewicza na tem at pojęcia honoru są identyczne. Zmieniono jedynie p rzy­ kłady osób : Giełguda i Dwernickiego na Kościuszkę i Umińskiego. Temu gen. U m ińskiem u przypisał Mickiewicz Bedutę Ordona.

5 Strzałkowo, miejscowość w W ielkopolsce, leżąca nad dawną granicą rosyjską.

8 G azety berlińskie i lojalna G a z e t a W ie lk i e g o K s i ę s t w a P o z n a ń ­ s k i e g o , jako nieprzychylne powstaniu, szerzyły o nim wiadom ości ten den ­ cyjne, często przesadne i nieprawdziwe, polem izując niejednokrotnie z G a ­ z e t ą P o l s k ą , K u r ie r e m W a r s z a w s k im i G a z e t ą W a r s z a w s k ą , o r ­ ganam i powstańczym i.

7 G a z e t a W i e l k i e g o K s i ę s t w a P o z n a ń s k ie g o , nr 170, 26 lipca 1831, s. 886.

(4)

P an o w ała wówczas pow szechna opinia, że zam iarem B o sja n było obsadzić w ojew ództw o kaliskie i u tw orzyć k o m ite t a d m in is tra c y jn y 8. W te n sposób zabezpieczyłaby E o s ja ogrom ny odcinek granicy W ielkiego K sięstw a P oznańskiego p rzed p rzem y tem , stosow anym wówczas n a w ielką skalę, oraz przed licznym napływ em ochotników polskich z em igracji i W ielkopolski.

W okresie p o b y tu M ickiewicza w D reźnie w iadom ości, docie­ rają ce do niego poprzez p rasę niem iecką oraz polskich kurierów , b y ły nieraz fa n ta sty c z n e, a zawsze m ocno opóźnione. D rezno roiło się w te d y od przejezd ny ch Polaków , dążących k u p o w staniu lub w stro n ę przeciw ną — w p ro st z placu b oju . Ci o s ta tn i często z r a ­ m ienia rzą d u polskiego jechali z różny m i depeszam i, m isjam i (ta k ja k Słow acki czy M em cew icz), np. po zaku p b roni lub w yjed n anie pożyczek w Anglii czy F ra n c ji. W k a ż d y m razie p o e ta upew nił się co do przejścia B o sja n n a lew y brzeg W isły pod M eszaw ą, wiedział* że n a d g ran icą K ró lestw a w okolicach P y z d r g ra su ją pojedyncze oddziały rosyjskie ścierając się z p o spo lity m ru sz e n ie m 9. W W a r­ szawie, n a W oli, całe społeczeństw o z olbrzym im en tu zjazm em za ­ jęło się sypaniem okopów . K rą ż y ły ta k ż e wieści, k o lp o rto w an e przez p rasę zagran iczn ą, że ,,m iędzy F ra n c ją i A nglią z a w a rty je s t k o n ­ tr a k t w celu załatw ienia spraw y p o lsk iej” 10.

Jeszcze w D reźnie, dn ia 8 sierpnia, n a tk n ą ł się zapew ne M ickie­ wicz n a k o m u n ik a t G a z e t y P a ń s t w a P r u s k i e g o , donoszący, „że głów na k w a te ra ro sy jsk a je s t obecnie w Ł ow iczu; a rm ia polska stoi w B łoniach, k ilk a ty lk o m il od W arszaw y ” 11. T a e le k try z u jąc a społeczeństw o polskie w iadom ość w różyła przełom ow ą chwilę w dzie­ ja c h p o w stan ia, k ażąc się spodziew ać jak ie jś w alnej rozp raw y m iędzy dw om a a rm iam i przeciw ników .

P o tw ie rd z a ła to ta k ż e szczegółowsza w iadom ość, p o d a n a w ty m że n um erze p ism a, w iadom ość niezw ykle z a trw a ż ają c a, k tó ra m ogła w jednej chwili zniw eczyć p la n y M ickiewicza.

i

Z polskiej granicy dnia 6 sierpnia. Arm ia polska, która m iędzy m ias­ tam i Łow icz i Koło stanow isko swoje zajęła, pod Kołem od Kosjan n a ­ p adnięta, ze znaczną stratą cofnąć się musiała. P olacy tym sposobem w idzieli się być przym uszonym i stanowisko owe zupełnie opuścić i m iędzy Sochaczewem i W arszawą się skoncentrować. Spodziewać się w ięc należy,

8 i b id ., s. 918. 9 ib id ., s. 937. 10 ib id ., s. 957. 11 ib id ., s. 965.

(5)

TH E CONGRESS OF BOLIMOF

533

że w tych okolicach, pod m iastem Błonie, do stanowczej przyjdzie bitw y, której wypadku z tym większą w yglądam y ciekawością, gdyż po prze­ granej Polakom z tej strony W isły tylko Warszawa pozostanie, a Rosjanów nic by w tym razie w strzym ać nie mogło natychm iast przed samą sto ­ licą obóz swój rozłożyć, zwłaszcza gdy już i generał Rüdiger z korpusem swoim przez Wisłę pod Puławam i się przeprawia. Główna kwatera feld ­ marszałka Paskiew icza była dnia 28 lipca w mieście Kowal, dnia 29 w Gostyninie, a od 3 sierpnia w Łowiczu. Wojsko rosyjskie z tej strony W isły na nowo zostało znacznie wzm ocnione przez korpus generała Gersten - zweiga, który dawniej pod Łom żą stał, a następnie przez W isłę w 20.000 ludzi i 60 dział się przeprawił. Ze strony Polaków w szystkie oddziały wojsk zewsząd się zgromadzają, i te, które pod Koninem i Kaliszem stały, spiesz­ nie się do głównej armii udały, chociaż jest niepewna, czy się im jeszcze przed bitw ą pod Kołem udało złączenie to uskutecznić. W Kaliszu co m om ent spodziewano się przybycia Rosjan.

W rzeczyw istości, b itw a po d K ołem , stoczona 3 sierpnia, m iała ty lk o c h a ra k te r w y p ad k u lo k alneg o 12. K osyjska kaw aleria pod d o ­ w ództw em gen.-m ajo ra A n repa zdobyła niespodzianie m iasto, p rze ­ pędziw szy przerażonych pospolitaków i kaw alerię aż do K alisza. J e d n a k bodaj w ty m sam ym dniu jeszcze m ajo r Zandrow icz zajął ponow nie K oło, po w ycofaniu się w ojska rosyjskiego.

B y ła to więc o stateczn a chwila decyzji ociągającego się M ickie­ wicza. K a ż d y dzień mógł przynieść nowe pow ikłania i u darem n ić p lan p rze d o stan ia się do W arszaw y. W W arszaw ie, jako głów nym w tej chwili ognisku pow stania, przebyw ał przecież jego wielki p ro ­ te k to r i przyjaciel, J . Lelewel, prezes T ow arzystw a P atrio tyczn ego , k tó ry pow ołany do rząd u pow stańczego, zasiadał w B adzie A dm i­ n istrac y jn ej, a n astęp n ie w B ządzie N arodow ym .

2

M ickiewicza — ja k piszą — przyw iózł do W ielkopolski K saw ery B ojanow ski, szw agier H iero n im a Gorzeńskiego, dziedzica ze Śmie- lowa. W y p a d a jed n a k w ątpić, ja k o b y przew odnikiem p o e ty b ył K saw ery. W alczył on przecież wówczas jako p*owstaniec n a Litw ie, o czym w spom ina w swych p am iętn ik ach E . S w in arsk i13. M owa tu raczej o jego bracie, K alikście B ojanow skim , dziedzicu K rzekotow ic. T a w iadom ość, że przew odnikiem p o e ty był K . B ojanow ski, tłu m ac z y

12 W. T o k a r z , Wojna polsko-rosyjska 1830 i 1831. W arszawa 1930, s. 489, przyp. 2.

(6)

n am , dlaczego Mickiewicz zdecydow ał się przejść granicę w okoli­ cach Śm iełowa, leżącego n a d granicą ro sy jską. D aw ne szlaki p rz e ­ p raw ochotników w ielkopolskich po drugiej stro nie W a rty , przez P y z d ry i Słupcę, nie m iały w tej chwili znaczenia, w obec zajęcia ty c h terenów przez czołówki rosyjskie Tolla. T u bow iem , a raczej w Ko- m orzu (leżącym około 5 km od Śm iełowa) n a d g ran iczn ą P ro sn ą, m ógł się spodziewać, że d o stanie najlep szy ch przew odników , bo poleco­ nych przez G orzeńskich.

S to su nek H iero n im a Gorzeńskiego do p o w stan ia nie je s t d o ty c h ­ czas zb ad an y . G orzeński — ja k pisze K a rw o w sk i14 — b ył oficerem w ojsk napoleońskich i a d iu ta n te m m arszałk a D a v o u sta w w ojnie m oskiew skiej. D ąb row ska-M ańkow ska w e w spom nianych p a m ię t­ n ikach opow iad ając o Słow ackim , k tó ry gościł w r. 1831 w D reźnie (także w dom u jej m atk i), n o tu je ta k i rew elacy jny szczegół:

Słowacki b ył w tenczas niespodzianie i raptem w ysłanym do Anglii i Francji z w ażnym i depeszam i od rządu narodowego, które — opowia­ dano naówczas — skrycie przeniosła przez granicę pruską jakaś mała wiejska dziewczynka, której je oddał na polskiej granicy znany turzy sta Strzelecki z poleceniem wręczenia m ieszkającem u w pobliżu panu Grórzeń- skiem u, a ten jak najspieszniej przyw iózł je do D rezna16.

L isty te, skierow ane przez E z ą d N arodow y, m iał Słowacki z a ­ wieźć jenerałow i G ro u c h y 16. N o ta tk a t a św iadczyłaby o ty m , że H ie ­ ro n im G orzeński pozostaw ał w ścisłym k o n tak c ie z rząd em polskim , za łatw iając p oufne m isje i przew ożąc w ażne p a p ie ry znad granicy K ró lestw a do D rezna. Z te j n o ta tk i m ożna w ysnuć całkiem słuszną h ipo ­ tezę, że ju ż w D reźnie tu te js z y „posiłkow y k o m ite t polsk i” w skazał Mickiewiczowi, k to zajm ie się jego p rze p ra w ą do K rólestw a, że w y ­ praw ę jego obm yślono ju ż w cześniej, a więc nie by ła ona bezplanow a

an i przy p adk o w o zorganizow ana. D ośw iadczenie Gorzeńskiego

gw aranto w ało pom yślność eskapady.

N a sk u te k g rasu jącej cholery, naczeln y prezes W ielkiego K się­ stw a P oznańskiego, P lo ttw e ll, zarząd ził szereg środków ochronnych, a m iędzy in n y m i zabfezpieczył żeglugę n a W arcie i P rośnie. S tą d M ic­ kiewicz z e tk n ą ł się w Śm iełowie z żołnierzam i p ru sk im i. Owe p a tro le o chronne i k o rd o n y żołnierzy nie m usiały b y ć groźne ani dla p rz e ­ m y tn ik ó w , ani d la nielegalnie p rz e d o stają cy c h się do p o w stan ia ochotników .

14 S. K a r w o w s k i, Historia Wielkiego K s . Poznańskiego, t. I, s. 123. 15 M a ń k o w s k a , op. cit., s. 167 — 168.

(7)

T H E CONGRESS OF BOLIMOF

535

N a trzech punktach odprawiały się tu zwykle przeprawy do K ró­ lestw a : albo w pobliżu Komorza, gdzie ułatwiał w ycieczkę sam p. Flor- kowski — albo na Pogorzelicy, gdzie przewoźnik Mikołajczyk, Kołtunem zw any, przeprowadzał nieraz szczęśliwie ochotników pod oczam i niem al zam ieszkałych tam urzędników pruskich — albo też w Spławiu, gdzie zręczny młynarz i przewoźnik tym łatw iejszą miał sprawę, że część w si zaległa na pruskim, część na rosyjskim terytorium . Granicę stanowi rzeka. Przeprawiano się co dzień wówczas jeszcze, gdy wojsko pruskie, ścis­ nąw szy Kongresówkę jak obręczą, utworzyło wał obozów m iędzy K ró­ lestwem a Księstwem . U patrzyw szy chwilę, gdy strudzeni żołnierze wśród ciem ności zasiadłszy przy rozpalonych ogniskach odpoczywali lub zab a­ w iali się rozmową, przechodzili obok nich spokojnie nowi pow stańcy do bratnich szeregów. Tylko plusk w ody, jeśli gwar straży przycichnął, zdra­ dzał uchodzących ; w ówczas żołnierze porywali się na nogi i dawali ognia, po czym znów zasiadali na dawne miejsca, zadowoleni ze spełnienia obow iązku17.

O ficjalny organ, G a z e t a W i e l k i e g o K s i ę s t w a P o z n a ń ­ s k i e g o , n o tu je w praw dzie obficie tylk o p rze m y t nierogacizny. M ożna jed n a k przypuszczać, że skoro w yłapyw ano setki „w ieprzów ” p rzem y can y ch z „P o lsk i” , a nigdy nie schw ytano ich „zagan iaczy” , to kw estia p rzep raw y ochotników p rzedstaw iała się n a d e r łatw o.

Dezerterzy z wojska pruskiego napływ ali do Kalisza przez cały n ie­ mal czas trwania powstania. W czerwcu r. 1831 powstał nawet zatarg pom iędzy władzam i polskim i i pruskimi z powodu nabywania broni od nich przez wojsko polskie. Mimo represyj, stosowanych przez władze pruskie wobec m ieszkańców Królestwa Polskiego, posiadających p a st­ wiska i role po drugiej stronie granicy, rząd polski zakupywał nadal broń od dezerterów, a dla zachęty kazał za nią płacić natychm iast gotów k ą18.

22 lipca m in ister spraw zagranicznych K rólestw a Polskiego w ystosow ał n o tę do rząd u pruskiego w spraw ie ustosunkow ania się P ru s do pow stania, w k tó rej to nocie p iętn u je szczególnie niep rzy ­ chylne stanow isko władz prusk ich wobec Polaków em igrantów , p rzep raw iający ch się do pow stania.

D ès les premiers jours de décembre 1830 les com m unications des habitans du royaum e de Pologne avec les sujets prussiens furent entra­ vées de mille façons à la frontière de la part des autorités prussiennes.

17 K. K a n t e c k i , Mickiewicz w Śmielowie. E u c h L i t e r a c k i , t. III. Lwów 1875, s. 751.

18 A. W o j t k o w s k i , Udział Wielkopolski w powstaniu listopadowym. Lwów 1930, s. 19. —W ojtkowski cytuje w przypisie oryginalne w yciągi archi­ w alne dotyczące tej sprawy.

(8)

Quant aux Polonais qui revenaient de l’étranger on les arrêtait sans le m oindre pretexte, bien qu’ils fussent munis de passeports en bonne forme et l’on n ’avait égard ni à leur condition ni au but avoué de leur voyage. Le G ouvernem ent Prussien ordonna même ouvertem ent qu’on arrêtât tou t Polonais qui revenait de la France, de la Belgique, de l’Allemagne, de la Suisse et de l ’Italie. On exigeait le vise de l ’am bassa­ deur russe à Berlin.

W yszczególnione t u są dalej w szystkie nad użycia, gw ałty i z a b ó j­ stw a, popełnione b ądź to przez niższe u rzęd y pruskie, b ąd ź przez p a tro le graniczne. M inister H o ro d y sk i z goryczą w ystaw ia ta k ie p o stępow anie po d pręgierz opinii p u b lic z n e j19. W p ra k ty c e jed n a k było zupełnie inaczej, a p rzep raw y graniczne w je d n ą i d rug ą stronę, szczególnie przez Pro snę, nie n ależały do rzeczy ryzykow nych, a ty m b ardziej rzad kich. N adg ran iczn e straże pruskie pom agały z ta k im sam ym zapałem pow stańcom polskim , ja k i w ładzom ro sy j­ skim . N eu traln o ść p ru sk a , szczególnie po u p a d k u W arszaw y, zależna częstokroć od fa n ta z ji i sy m p a tii w ładz lokalnych, przechy lała się zdecydow anie n a stro n ę B o sjan.

Z o statn iej znanej n a m d a ty p o b y tu M ickiewicza w D reźnie (8 sierpień) m ożem y w nioskow ać, że p o e ta naglony now inam i o r u ­ ch ach w ojsk n ieprzyjacielskich, m usiał niezw łocznie zdecydow ać się n a w y jazd k u g ran icy rosyjskiej i że około 15 sierpnia znalazł się w Śmiełowie, gdzie — ja k pisze K a n te c k i — baw ił dw a dni, a p o tem w graniczn y m K o m o rzu ta k ż e dw a dni. D o tego przypuszczenia, że w łaśnie w ted y , a nie później, zdecydow ał się p o e ta n a przep raw ę przez P rosnę, u p o w ażn iają n as n a stę p u ją c e fa k ty : 1. s y tu a c ja po drugiej stro nie P ro sn y , n a odcinku K o ło —K alisz, a więc w pasie w y b ra n y m n a p rzep raw ę przez M ickiew icza; 2. sy tu a c ja n a linii B zu ry , gdzie uplasow ały się obie arm ie nieprzyjacielskie.

D n ia 16 sierpnia M ickiewicz, śledząc oficjalne k o m u n ik a ty G a ­ z e t y W i e l k i e g o K s i ę s t w a P o z n a ń s k i e g o (przedrukow yw ane zresztą z czasopism p rusk ich, a rzadziej w arszaw skich), m ógł jeszcze b y ć pew ny, że p rze p ra w a jego m a szanse pow odzenia i celowość. G a z e t a P a ń s t w a P r u s k i e g o z 14 sierpnia zaw iera n a stę p u jąc e w iadom ości z granicy polskiej w dniu 10 sierp n ia:

P odług powszechnej pogłoski kwatera główna rosyjska m iała być jeszcze w Łowiczu i inne oddziały ku Kaliszu (!) dotychczas jeszcze nie posunęły się dalej ; W arta po większej części polskim p ospolitym rusze-19 Cyt. za A. M a z a n o w s k im , A . Mickiewicz od r. 1829 — 1832. P r z e ­ w o d n ik N a u k o w y i L i t e r a c k i , 1884, s. 1127, przyp. 1.

(9)

TH E CONGRESS OF BOLIMOF

537

niem jest obsadzona ; ale korpus Rüdigera po wykonanej przeprawie przez W isłę ciągle naprzód idzie i dnia 6 m. b. już stanął w Radomiu. Oprócz tego armia rosyjska z tej strony W isły z innych okolic znacznych spodziewać się może posiłków, gdyż generał Kreutz połączywszy się z kor­ pusam i Knorringa, Sackena, i Schiulhofa ( ?) w 25.000 ludzi z 80 dzia­ łam i z L itw y nadchodzi i już dnia 4 do Rajgrodu przybył. Jeśli nie rychlej, to zapewne jednak po przybyciu tego korpusu spodziewać się należy stanow czych w ypadków . Dnia 5 po południu Polacy w 15.000 ludzi przeszli przez Rawkę i zapuścili rozpoznawania swoje aż do wsi Nieborów. W ojsko rosyjskie stało pod Arkadią. Obie strony długo na się uw ażały; nie przyszło jednak do b itw y, tylk o kilka razy z obu stron ognia dano; dnia 16 znowu Polacy cofnęli się poza Rawkę, której przej­ ścia pilnują. Na prawym brzegu W isły generał Turno aż do Płocka się posunął, stąd jednak, w ielką stratę poniósłszy, spiesznie cofnąć się m u­ siał. W Kaliszu każdej chwili czekano Komisji województwa, która uszła przed nieprzyjacielem 20.

J e d n a k p rzed oficjalnym i k o m u n ik a ta m i docierały szybciej w ia­ dom ości poufne, p ry w atn e, kolportow ane przez zbiegów, szpiegów 1 różnego a u to ra m e n tu p rze k ra d ają cy c h się żołnierzy. Odcinek m iędzy K ołem a K aliszem b y ł stosunkow o bezpiecznym m iejscem przepraw y w stro n ę W arszaw y aż do d nia 24 sierpnia. D opiero w ty m czasie w ojew ództw o kaliskie zostało zajęte przez w ojska gen. K no rrin ga, choć i później jeszcze buszow ał tu ruchliw y pułkow nik Piotrow icz, o d b ija ją c zresztą n a k ró tk o m iasto K alisz z rą k rosyjskich. O sta­ tecznie — ja k donosiła p ra sa — dopiero 14 w rześnia K n o rrin g zajął ponow nie K alisz i okolice, stoczyw szy t u krw aw ą potyczkę z pow ­ s ta ń c a m i21. A więc dopiero po zdobyciu W arszaw y um ocnił Paskie- wicz linię O siek—Kalisz. T u zatem nie mógł mieć Mickiewicz praw ie żad n y ch pow ażniejszych przeszkód w przepraw ie.

D la jego planówr w ażniejsze jed n a k było to, co się działo p o ­ za linią W a rty , a .w ię c w okolicach Łowicza i Bolimowa.

Głownia arm ia rosy jsk a p od dow ództw em Paskiew icza, p rz e p ra ­ wiwszy się n a lew y brzeg W isły, zajęła om al bez w y strzału dnia 2 w rześnia w ażny węzeł dróg k u W arszaw ie i Pilicy, m iasto Łow icz22. A rm ia polska, po długich n a ra d a c h , nie wiedząc w ogóle o zajęciu Łow icza, w yruszyła pierwszego sierpnia z W arszaw y, a drugiego sta n ę ła w Sochaczewie. N ieu stan ne ra d y wrojenne, k tó ry c h p o s ta ­ now ienia paraliżow ane b y ły przez sztab , opóźniały wszelkie dzia­

20 G a z e t a W i e l k i e g o K s i ę s t w a P o z n a ń s k i e g o , op. cit., s. 988. 21 ibid., s. 1166.

22 Posługuję się tu chronologią według pracy W. T o k a r z a , op. cit. P am iętn ik Literacki, 1950, z. 2. 17

(10)

ła n ia zaczepne. 3 sierpnia S krzynecki ogłosił rozkaz dzienny, w k tó ry m pow iedział m iędzy in n y m i:

Po tylu bojach i trudach, znowu poświęceń, znowu krwi naszej w y ­ m aga po nas ojczyzna... Zbliża się chwila, której pożądaliście od dawna. Jedna stanow cza walka o b ycie naszym rozstrzygnie...23

B y ły to je d n a k ty lk o p u s te słowa, m ające pocieszyć prostego żołnierza i oficerów, k tó rz y b u n tu ją c się przeciw generalicji i b ez­

czynności poczynali coraz więcej dezerterow ać. 5 sierpnia

a rm ia po lsk a sta n ę ła p o d Bolim ow em , n a d rze k ą B aw k ą, zajm u ją c stan ow isk a, k tó re zag rad zały nieprzyjacielow i drogę z Łow icza do W arszaw y. W opinii w ojska oraz społeczeństw a polskiego w y d a ­ w ało się, że w te j okolicy n a s tą p i w alna ro zp raw a m iędzy dw om a arm iam i. Oczekiw ano te j chwili jak o decy du jącej o losach p o w stan ia. T ym czasem S krzynecki s ta ra ł się u d arem n ić ofensyw ę i do p ro ­ w adzić do o d w ro tu k u W arszaw ie. J u ż wcześniej w skazyw ały n a to jego rozkazy doty czące odesłania p a rk u rezerwowego oraz pole­ cenia, a b y w ciągu trzech dni W arszaw a b y ła w stan ie zupełnej ob ro ­ n y . B urzliw e i n ie u sta n n e ra d y w ojenne, k łó tn ie i spory m iędzy ge- n e ra lic ją paraliżow ały w szelką in icjatyw ę. S k o n cen trow an a a rm ia p o lsk a s ta ła bezczynnie, choć — ja k w sp om inają współcześni — siły przeciw ników b y ły om al rów ne, w ypoczęty żołnierz polski rw ał się do b o ju w ierząc w zw ycięstw o, a n iek o rzy stn e położenie arm ii ro ­ syjskiej zachęcało rów nież do w alki.

T a bezczynność i ferm en t szerzący się w arm ii polskiej skłoniły rz ą d i sejm do stanow czego w y stą p ie n ia przeciw Skrzyneckiem u. S ejm w arszaw ski w ysłał do B olim ow a delegację (10 sierpnia) w celu zb a d an ia , m iędzy inn y m i, położenia n a froncie i zarządzenia w razie p o trz e b y zm ian y w odza. B urzliw e n a ra d y bolim ow skie doprow adziły do zm ian y dow ództw a, k tó re złożono w ręce fa n ta s ty D em bińskiego, ulegającego całkow icie w pływ ow i Skrzyneckiego. W edług jego więc ra d , arm ia p olska rozpoczęła d n ia 14 sierpnia o d w ró t k u W arszaw ie. W ty m sam ym m niej więcej czasie o ddziały B osen a zbliżały *się p o d P rag ę, a p o d jaz d y B ń d ig e ra operow ały w okolicach B ado m k i. O dw rót arm ii polskiej załam ał m oralnie nie ty lk o generalicję, ale przed e w szy stk im żołnierzy. To opuszczenie bez b o ju linii Bzur y odebrało arm ii polskiej o sta tn ie jej w idoki pow odzenia.

Tym czasem stra ż p rzed n ia arm ii rosyjskiej zajęła 15 sierp nia Bolimów.

(11)

THE CONGRESS OF BOLIMOF

539

18-go Paskiewicz, odrzuciwszy bezwzględnie projekt Tolla szturm o­ wania n atychm iast W arszawy, rozpoczął pod osłoną kawalerii W itta, wysuniętej pod Warszawę, ruch flankow y z Błonia do Nadarzyna. Czy­ nił to w celu otwarcia sobie nowej linii operacyjnej przez Górę Kalwarię na prawy brzeg W isły i uniezależnienia się w ten sposób od dowozów z Prus, a następnie całkowitego osaczenia W arszawy od południa i za­ chodu. Rozłożył tu swą armię w sposób n astępujący: a) dwie linie czat kozackich pilnow ały w szystkich dróg prowadzących do W arszawy od południa i zachodu; b) Gerstenzweig z 12 szwadronami i 4 działami stał w Piasecznie ; c) W itt ze strażą przednią w R aszynie ; d) I korpus w W olicy; e) grenadierzy i gwardia w N adarzynie; f) Łanskoj w 12 szwadronów i 4 działa w B łoniu; g) P rittw itz z 5 batalionam i, 2 szwadro­ nam i i 20 działam i w Łowiczu. Korpus gen. R osena... zajm ował Siedlce, w ysunąw szy już 11 sierpnia silną straż przednią pod dowództwem Go- łow ina pod Pragę. Od północy odcinał W arszawę oddział gen. Dochtu- rowa, który w 16 szwadronów, 10 secin i 4 działa obserwował teren pom ię­ dzy Wkrą i Narwią i uniem ożliwiał dowozy żyw ności i paszy z P ło c­ kiego24.

O statecznie n a przestrzeni „m ili k w a d ra to w ej” osaczono arm ię polską i zam knięto ją w um ocnieniach stolicy.

24 sierpnia dow iedział się Mickiewicz oficjalnie z G a z e t y W i e l ­ k i e g o K s i ę s t w a P o z n a ń s k i e g o o w ybuchu rew olucji w W a r­ szaw ie25 i całkow itym zam knięciu W arszaw y od stro n y zach o d n iej; w te d y ta k ż e — ja k "wspomniałem ju ż wcześniej — przejście P ro sn y było spraw7ą n ie a k tu aln ą . A poniew aż wiadom ości półoficjalne p rze ­ d o staw ały się szybciej niż k o m u n ik a ty prasow e, bo rozszerzane były

głównie przez dezerterów7 polskich, licznie opuszczających arm ię

w chwili jej od w ro tu z B olim ow a (14 sierpnia po południu), m ożem y p rzypuszczać, że już 18, 19 lub 20 sierpnia w iedział Mickiewicz, że p rzep raw a jego k u W arszaw ie jest bezcelowa i spóźniona.

W ażne w iadom ości, np. o zdobyciu W arszaw y przez R osjan, docierały do P o z n a n ia poprzez sz ta fety w rekordow ym czasie — w niecałe dwie d o b y! 26

24 ibid., s. 515 — 516.

25 G a z e t a W ie lk i e g o K s i ę s t w a P o z n a ń s k i e g o , s. 1030.

26 i b i d ., nr 210, 10 września 1831, s. 1111.— W iadomość o upadku W ar­ szaw y z 7 i 8 września dotarła już 10 września do Poznania. „Poznań, dnia 10 września. W nocy tej o godzinie 3/ 4 na 1 nadeszła tu przez sztafetę ważna w iadom ość o nastąpionej w dniu 7 m. b. kapitulacji W arszawy, którą już dnia 8 wojsko rosyjskie obsadziło. W ojsko polskie w yszło w okolice Modlina. (Bliższe szczegóły p óźniej)” .

(12)

3

R o z p a trz m y tera z w ersje k rążące n a te m a t owej nieudałej p rze ­ praw y. K lem ens K a n te ck i, k tó ry najw cześniej opowiedział tę historię, tw ierdzi, że p o eta przez dw a d n i u k ry w a ł się n a stry c h u dzierżaw cy K om orza, Florkow skiego, lecz d a re m n ie ; ośw iadczono m u bow iem stanow czo, ,,że w sk u tek niezw ykłej czujności ta k P ru sakó w , ja k z drugiej stro n y M oskali, p rzep raw a sta ła się n iem ożeb ną” . O pozo­ staw an iu dłużej w K om orzu ta k ż e nie m ożna było m y śleć27. W ia ­ dom o, że opow iadanie K anteckiego, o p a rte n a stronniczych w spom ­ nieniach M arkiew iczów ny, p o d an y ch dopiero w ro k u 1875, je s t n ie ­ zw ykle b a ła m u tn e . Co do m ożliwości stosunkow o bezpiecznego przejścia granicznej P ro sn y , to — ja k w spom niałem wyżej — is t­ n iała ona n a j oczy wiście j i nie b y ła w ż ad n y m w y p a d k u przeszkodą isto tn ą. P o drugiej stronie P ro sn y nie było żad n y ch stra ż y ro sy j­ skich ; przeciw nie, buszow ały t u luźne oddziały polskie oraz ciągle i bez ła d u kom pletow ało się niesforne pospolite ruszenie. S to sun ki m iędzy m iejscow ą, zam ieszkującą p as n a d g ran iczn y ludnością w iel­ kopolską a żołnierzam i pru sk im i b y ły raczej p o p raw n e ; k w itł tu n aw et b ard zo p o p ła tn y h an delek p rzem y tn iczy , k tó re m u p a tro n o ­ w ały liczne rzesze ,,szyprów ” n a W arcie i Prośnie. T a k więc tw ie r­ dzenie K anteckiego, pow tórzone i a u to ry zo w an e przez in n y ch p ó ź ­ niejszych badaczy, u p a d a stanow czo.

Takie zaś przypuszczenie, ja k Gołębiowskiego i Cybulskiego, że M ickiewicz u g an iając się za niew czesnym i m iło stkam i w P o znań - skiem nie śpieszył do p o w stan ia, je st ta k ż e n ieisto tne. P o d a n a b o ­ wiem tu d a ta w y jazd u p o e ty z D rezn a oraz p rzyp u szczalna d a ta p rz y ja z d u n a d granicę, do K om orza, św iadczą o w y raźnym p ośpie­ ch u M ickiewicza. K ależy jeszcze dodać, że p o e ta ja d ą c przez W iel- kopolskę i m ając za p rzew odnika B ojanow skiego, nie m ógł sw obodnie poruszać się na tr a k ta c h publicznych, ko n tro lo w an y ch z pow odu cholery przez wojsko, lecz m usiał z pew nością om ijać p o steru n k i ,,k o n tu m a c y jn e ” , u stan ow ion e przez F lo ttw e lla , a więc podróż do celu p rzed łu żała się siłą rzeczy. К a ,,a m o ry ” z K o n sta n c ją Ł u b ie ń ­ ską oraz n a ,,m otylkow anie salonow e” nie było po p ro stu czasu ; n a stą p iły one dopiero później, a więc w tedy, k ied y M ickiewicz wiedział, że kw estia p rzep raw y u p a d ła ostatecznie. D w udniow y p o ­ b y t w Śmiełowie, n a sk u te k persw azji G orzeńskich, b y ł raczej o d ­ poczynkiem dla p o ety , choć chciał on, a b y po przyjeździe do

(13)

THE CONGRESS OF BOLIMOF

541 łow a odesłano go n a ty c h m ia st d a le j28. Otoczenie śmiełowskie nie mogło tak że w płynąć n a cofnięcie decyzji, skoro b ra t Gorzeńskiej, K saw ery Bo janow ski, sam b rał udział w pow staniu, skoro — ja k tw ierdzi K a n te ck i — zawieziono p o etę do K om orza, m iejsca p rz e ­ praw y.

P odobno jeszcze raz próbow ał Mickiewicz w inn ym m iejscu p rzed ostać się przez granicę z A leksandrem P otockim , ja k pisze ks. J a n Siem ieński. P oto ck iem u udało się przepłynąć Prosnę, p o eta je d ­ n a k nie potrafił. T a wiadom ość, o p a rta n a D zienniczku H en ry k i A nkw iczów ny, jest z całą pew nością niepraw dziw a. P o pierw sze — P rosnę w sierpniu m ożna było przejść wpław, nie um iejąc n aw et pływ ać, a przew odnik, jeśliby p o e ta nie um iał pływ ać, w skazałby z pew nością odpow iedni b ró d rzeczny ; po drugie — należy z a zn a ­ czyć, że Mickiewicz pływ ał całkiem dobrze. Św iadczy o ty m nie ty lk o p rzesad n a rela cja O dyńca o ty m , ja k p o eta chwalił się nieraz, że jest „ d oskonałym pływ aczem ” , ale i list Mickiewicza z D rezna z ro k u 1829, w k tó ry m w spom ina o uczęszczaniu do „szkoły p ły w an ia” 29.

Inaczej spraw ę tę p rzedstaw ia A leksander Chodźko. „Słyszałem — pisze — u stn e opow iadanie Mickiewicza, ja k z Poznańskiego, z p o ­ m ocą jakiegoś chłopka, przeszedł n a ziemię Polski K ongresow ej, ale ta m bardzo niedługo b aw ił” 30. Zapiski Chodźki —j ak stw ierdzono — zaręczają w ysoki stopień w ierności w sto sunku do tego, co słyszał on w rozm ow ach z Mickiewiczem.

T a więc w ersja, m oim zdaniem , będzie najpraw dziw sza z dwóch l)ow odów: 1. pochodziła od samego Mickiewicza ; 2. je st logicznie zgodna z m oim i w yw odam i p o p a rty m i now ą d o k u m en tacją m ateriału w odniesieniu do okoliczności politycznych i w ypadków n ad g ran icz­ n y ch w chwili p o b y tu p o e ty лу Śmiełowle i K om orzu. W konse­ kw encji tego, m ożem y zupełnie słusznie przypuszczać, posługując się p o d a n y m i przeze m nie d a ta m i, że Mickiewicz przepraw ił się przez P ro sn ę do K rólestw a Polskiego, lecz ta m „bardzo niedługo baw ił” . РолуоОу cofnięcia się jego są zupełnie oczywiste. W dniach 18, 19 lub 20 sierpnia, kied y znajdow ał się on w K rólestw ie, d o tarła do niego w iadom ość, że arm ia polska w ycofała się do ВоИтолуа n a d Ka wk ą w k ieru n k u W arszaw y, że „K o zacy ocierają się лу Woli o 3/1 m ili od stolicy. K osyjska g ^ y n a k w a te ra była лу Błoniu, straże przednie

28 ibid.

29 B. Z a k r z e w s k i, Mickiewicz w Wielkopolsce. Poznań 1949, s. 48 — 49. 30 A. M ic k ie w ic z , Dzieła wszystkie, w yd. sejm ., t. X V I R ozm ow y, s. 244.

(14)

sta ły w Ożarowie. P o lacy stanow isko swoje pod Szym anow em przy pierw szym poruszeniu się E o sja n opuścić m usieli” 31. O dcięta ze wszech stro n W arszaw a m ogła nęcić a w a n tu rn ik a lub fa n ta stę . A wiem y, ja k pesy m istyczn y pogląd m iał p o e ta n a pow odzenie pow ­ sta n ia i ja k długo decydow ał się na w yjazd k u pow staniu.

4

H ipotezę m oją, że w iadom ość o opuszczeniu Bolim ow a przez arm ię p olską b y ła k o n k retn y m pow odem cofnięcia się Mickiewicza znad g ran icy K ró lestw a do Sm iełowa, po tw ierd za inn y szczegół, z a w a rty w korespondencji p o e ty z W ielkopolski.

J e d n y m z o sta tn ic h zn any ch listów Mickiewicza, pisany ch w W ielkopolsce, je s t list do Jó z efa G rabow skiego z Ł ukow a (poeta gościł w Łukow ie w końcu g ru d n ia 1831 ro k u i tu p ow itał p o w raca­ jącego z pow stan ia b r a ta swego, F ra n c isz k a )32. L ist pożegnalny, p isan y n a w yjèzdnym do D rezna, zaw iera znam ienne zdanie, k tó re uszło uw agi k o m en tato ró w i w ydaw ców , a rzuca ciekawe światło n a stosunek M ickiewicza do p o w stan ia listopadow ego. Oto fra g m en t :

Jeżeli J. W. l'an przy biurku swoim ten list odbierzesz, ostrzegam z góry, że tu nie idzie o żaden interes: odłożyć więc raczysz czytanie na wieczór, kiedy się rozpocznie the congress oj Bolimof. W tenczas rzuć okiem na podpis i wspomnij o jednym z licznych tw ycli obowiązanych rodaków33.

Tajem niczy zw rot angielski, jakiego używ ano zapew ne w goś­ cinnym Łukow ie n a określenie zakonspirow anych rozm ów p o lity cz ­ n y ch n a te m a ty po w stan ia, naw iązu je w przenośni do owych n a ra d bolim ow skich, o k tó ry c h w spom niałem om aw iając odw rót a rm ii polskiej spod E a w k i k u W arszaw ie. D om ow nicy łukow scy, spora g ro m ad a p rzy g arn ięty ch łaskaw ie daw ny ch pow stańców oraz sarn p o eta, dysk u to w ali zapew ne niezw ykle gorąco, p rzy wielkiej różnicy zdań, n a d oceną i p rzyczy nam i u p a d k u pow stania. D latego zjazd oraz n a ra d y łukow skie nazw ane są przez analogię the congress of

Bolim of.

D la M ickiewicza, ja k w iem y z p oprzednich wywodów, „B o li­ m ów ” by ł pow odem bezpośredniej rezygnacji z przepraw y k u W a r­ szawie. Lecz ta k p o eta ja k i współcześni sądzili, że w ypadki

bolimow-31 G a z e t a W ie lk i e g o K s i ę s t w a P o z n a ń s k i e g o , s. 1030.

32 Szerzej piszę o tym w mej pracy Mickiewicz w Wielkopolsce, s. 68 — 72. 33 A. M i c k ie w ic z , Dzieła wszystkie, wyd. R e i t e r , t. X I, s. 68 — 69.

(15)

T H E CONGRESS OF BOLIMOF 543

skie b y ły p u n k tem zw rotnym w losach pow stania. W dy skusjach n a d pow staniem ro zpatryw an o zapew ne i kw estie bardziej osobiste. A więc Mickiewicz m ógł się tłum aczyć, dlaczego nie wziął udziału w pow staniu. Ów „B olim ów ” m ógł być naw et niezłym doryw czym p rete k ste m i uniew innieniem dla p o ety , zanim kro k u swego nie oceni z odleglejszej p ersp ek ty w y czasowej oraz zanim nie p a d n ą pierwsze oskarżenia z u s t em igrantów drezdeńskich. W Ł ukow ie zapadła zapew ne decyzja co do dalszych p rojek tó w w y jazdu Mickiewicza i co do losu jego b ra ta , F ran ciszk a, k tó ry t u m iał znaleźć gościnne schro­ nienie. T ragedię odw rotu bolim owskiego przeżyw ał F ranciszek oso­ biście, z n a jd u jąc się w brygadzie kaw alerii gen. R ybińskiego.

W kontekście om aw ianego listu ów zw rot angielski naw iązuje jeszcze do innej spraw y, posiada inne znaczenie. P o e ta prosi bowiem Grabowskiego, aby w chwili, gdy rozpoczną się owe wieczorne n arad y , zgrom adzenia, w spom niał o „je d n y m z licznych tw y ch obow iązanych ro d akó w ” . P o e ta by ł dłużnikiem Grabowskiego. D ziękując m u za gościnę, zawdzięczał m u przede w szystkim wyciągnięcie b r a ta z obo­ zu in tern o w an y ch pow stańców w E lb ląg u oraz zapew nienie m u p rz y ­ tu łk u w Łukow ie. Józef G rabowski, d y rek to r Generalnego Ziem stw a K redytow ego, stał n a czele K o m ite tu poznańskiego, k tó ry zbierał ogrom ne k w o ty pieniężne dla p o rato w ania daw nych pow stańców . Przez jego ręce szły pieniądze dla interno w any ch żołnierzy p o l­ skich w okolicach E lbląga, n a ręce gen. B em a, pułkow nika R ó żań ­ skiego i Chłapowskiego, do K łajp ed y , a później do D rezna i dalej, do F ra n c ji34. Sam Mickiewicz w D reźnie skorzysta z takiej zapom ogi, tra k tu ją c ją oczywiście jak o pożyczkę i upew niw szy się, że nie pochodzi ona z k asy K o m ite tu , lecz z p ry w a tn y c h funduszów G ra­ b ow skiego35.

Do chwili w iadom ości o u p a d k u W arszaw y (a Mickiewicz gościł w te d y w Śmiełowie) nap rężo na sy tu a c ja i wyczekiw anie nie sprzy ­ jały atm osferze beztroskich zabaw . D opiero później, w okresie p o ­ low ań jesiennych, zjazdów rodzinnych i tow arzyskich, p o e ta został w ciągnięty w owo „życie roślinne i zwierzęce w lasach p o z n a ń ­ skich ” —j ak z goryczą i po czasie oceni swój p o b y t w W ielkopolsce.

34 A. W o j t k o w s k i, op. cit., s. 51.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jak stwierdził Pełnomocnik Rządu do Spraw Repatriacji Krzysztof Ko- złowski, nowa ścieżka osiedlania się repatriantów w Polsce za pośrednictwem ośrodka adaptacyjnego, spotyka

NNiiee pprrzzyy-- jjęęttoo uucchhwwaałł ddoottyycczząąccyycchh sspprraaww oossoo-- bboowwyycchh,, m m..iinn..:: pprrzzyyzznnaanniiaa pprraaww wwyykkoonnyywwaanniiaa

Wykreśl wyrazy, które nie powinny znaleźć się w zdaniu.. Mama przyniosła do domu

Nauczyciel pyta uczniów o lekturę Cesarz Ryszarda Kapuścińskiego. Jeśli jest ona znana któremuś z uczniów, informuje on pozostałą część klasy o władcy jakiego państwa

Uczestnik moźe przejrzeć te listy, których tematy go zainteresują i odnieść się do tych wątków dyskusji, które wydadzą mu się ważne.. Najciekawsze listy

Jednak wydaje mi się, iż w większym stopniu związane jest to z próbą za ­ instalowania w tych krajach nowożytnego modelu polityki, czy może raczej jego

Szpitale z dużymi niewykonaniami powinny przeanalizować swoją działalność medyczną i rozwa- żyć przeprofilowanie się oraz dostosowanie liczby łóżek i profilu działalności

przemyślenia, nieumiejętność przewidywania, planowanie, rozważanie, nieumiejętność rozpoznawania zła, niewiedza o zagrożeniach, brak analizy sytuacji, nieumiejętność