• Nie Znaleziono Wyników

Żółta Mucha Tse-Tse. R. 5, nr 2 (8 stycznia 1933)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Żółta Mucha Tse-Tse. R. 5, nr 2 (8 stycznia 1933)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

„Humor— to zdrowie ’ Warszawa, dnia 8 stycznia 1933 roku Cena numeru gr.

ns z Rok

V

NUMER POŚWIĘCONY „ Z G O D Z I E”

Jak Opozycja rozumie powiedzonko płk. Stawka: — „Czas wyciągnąć rękę do zgody".

(2)

2 Z O Ł T A M U C H A N ° 2

6 <8 - • a

= 2

_ --- «

= os^s ujo

■3 <e-r- N

■*“ Ui w - H ‘5 OJ

£ S 6 t/J CZ>

_ N

X (6

rt £ 15 ?

ę? o

Sq.2

«J £ uo .2 a ^ - q >- cfl «O . tsi -

2 O - * 2 S

5 £ ■ * * . > • S g J

"f* • U o

“ w 3 £ .s

CO

.J4 * O J-S.^cfl x\ N ■<•

O • □*- N Q/ f_> 'J co «C. , - - y U -S s»-<

o ..

-hd

£&6*

>O w

JS « .S 6

•“ p j i u . o .2

►-i Jib4

&

O <u

t* N a o ; .1 »“5 o *<

—15

° ^ ' S z .- £ ^ _ s ™5 na 2 O N

O CO -

jz . 0.

O S “j T S - 1

_ -ofi

° , 2 u M P- 8 J2 -so.

.2 « ? i

* 8

„ O-

d £ c0<

« g • s

BS«

H «

< •

u u

H °

„K O C H A JM Y S I Ę “

(w ed łu g „P ana T a d e u sz a " A. Mickiewicza) ..Nareszcie z trzaskiem sejm u drzwi sali otw arto.

Wchodzi pan Sław ek w czapce i z gło w ą zadartą, Mie w ita się i m iejsca na ław ie nie bierze, — Bo Sław ek w ystępuje w now ym charakterze:

żaprow adzacza zgody! W ięc na znak urzędu Szablą sw oją z kolei, jako m istrz obrzędu, W skazuje w szystkim m iejsca i posłów usadza...

N aprzód, jako najpierw sza w „zgodnym " sejm ie w ładza Sam pan p rem jer — pułkow nik w ziął m iejsce za­

szczytne, Daw nych m arszałków sejm u krzesło aksam itne.

O bok, po praw ej stronie, C zesław M ichałow ski, Po lewej zaś Pieracki, Beck, Koc i Sosnkowski.

Poniżej — M arszałkow a, dalej z sejm u panie, W ieniaw a, pułkow nicy, książę, żyd, ziemianie, Z lewicy i praw icy posłow ie, po parze, U siadają porządkiem , jaki Sław ek w skaże, Polakiew icz jedynie na ław ie nie siada, Bo do niego strzelecka należy grom ada, Której dzisiaj przew odzi, na wszelki w ypadek, By dodać arg u m en tu przez p o sła pośladek.

N iecierpliw ią się p osły, zebrania ciekawi.

Zaczem Sław ek w zniósł szablę i tak oto p raw i.

„P olsce zgody p o trzeba, więc za zezwoleniem

N aszego p ro tek to ra, któregośm y — cieniem, T e persony, których tu widzicie bez liku, M ają zadecydow ać o zgody w yniku."

W net p o rw ał się z siedzenia praw odaw ca znany, Przez swoich i nie swoich za C ara uznany.

„Jakiem były m inister, o raz C ar w asz polski, Pow iadam w am : — zapraw dę, to jest zwyczaj

wolski G adać dużo, m iast słuchać, w sejm ie tkwić, m iast

rządzić, Zatem czas już najw yższy, by zaprzestać błądzić!

Sejm rozwiązać natychm iast! Jest rząd, — niech on rządzi, — W tedy zgodę się w kraju taką wam urządzi,

Że i Brześć zbędnym będzie!" „H ola, panie m ło d y ", Krzyknie z kąta Trąm pczyński. „Pan dążysz do

zgody?

A tu chcesz jednocześnie dojść do sam ow ładnej W ładzy! Sejm u kontroli nie chcesz uznać żadnej!!

Dopóki w iara kwitnie, szanuje się praw a, — Jest w olność dla- narodu i z dostatkiem sław a!

W innych krajach, jak wiem y, trzym a urząd d ra ­ bów , Policyantów różnych, żandarm ów , konstabów , — Ale jeśli miecz tylko bezpieczeństw a strzeże, Żeby w tych krajach była zgoda — nie Uwierzę!"

HOCKI - KLOCKI...

W związku z zniesieniem prohibicji w St. Zjedn., liczba bezrobotnych pow iększy się o tych, którzy podpierać będą latarnie.*

W „W ieczorze w arszaw skim " czytam y, że „no­

w y kodeks cywilny jednego z państw zakazuje po- ligam ji. D o t k n i e to 4 m iljony kobiet". Należało raczej pow iedzieć, że 4 m iljony kobiet pozostaną n i e t k n i ę t e...

Z rozm ow y m iędzy przyjaciółm i: „T w oja żo ­ na ma chcypkę, widocznie dobrze cię z ru g a ła."

*

Ci Polacy to obrzydliw y naród. P ełno jest w a k u j ą c y c h posad, a niem a na nie c h ę t n y c h . N ajlepszym te g o dow odem jest organizow any w W arszaw ie dom pracy przym usow ej.

*

Boy w ydał now ą książkę p. t. „O kno na życie".

•Racjonalniejszy z treścią w ydaje się ty tu ł: „T rum na na życie".

W „W iadom ościach Literackich" czytam y n a ­ stęp u jące” o g ło sz e n ie : „Pam ięć wzm acnia profesor m nem oniki..." Czy jest to w związku z kryzysem , czy też g łu p o tą ?

I m ole o g ło siły g ło d ó w k ę: żądają nowych fu­

ter, ub rań , kapeluszy...

W A m eryce w ynaleziono przyrząd, pozw alają­

cy lotnikow i dojrzeć koniec horyzontu. Czekam y tylko na w ynalazek, któryby nam pozw olił dojrzeć koniec kryzysu...

M inisterjum Opieki Społecznej obniżyło o 25°/0 ceny surow ic leczniczych. W tajem niczeni tw ierdzą, że zniżka ta nastąpiła w związku z uznaniem leków za artykuły pierw szej potrzeby...

*

Na okres św iąt Bożego N arodzenia polsko- w łoskie rokow ania handlow e zostały przerw an e; ma to być w łoski strajk świąteczny...

*

Z w ro t „wyleźć kom uś bokiem " pochodzi z cza­

sów biblijnych,' kiedy to Ewa w ylazła z boku A da­

m ow ego.

W w iedeńskiem P. K. O. podrzucono bom by łzaw iące. Ciekaw e poco? Czy nie w ystarczą łzy, cisnące się do oczu, na myśl o opłakanym stanie finansów...

*

W związku z zam achem na życie b yłego cesa­

rza W ilhelm a, ten ostatni także przygotow uje za­

mach... s t a n u . . .

Z NASZYCH KOSZAR W ykład literatury polskiej w koszarach.

Oficer w ykłada zebranym w sali żołnierzom o Mickiewiczu. U żyw a przytem słów odpow iednich, aby słuchacze — żołnierze łatw o zrozumieli i zapa­

m iętali lekcję.

Baczność! Zaczynam !! Adam Mickiewicz, roc - nik 1797, urodził się w D.O.K. 7. Ojciec jego był w eteranem pow stania. W ierszem , który świadczy o jego genjuszu, jest „O da do m łodości", gdzie autor m ów i: — „Bez serc, bez ducha — to szkieletów lu­

dy! M łodości, ty nad poziom y w y-la-tuj!!!" Rozejść się".

(3)

M 2 Z O L T A M U C H A 3 AJAJAJ

— Ilekroć koncert ma Kiepura, Robiąc słuchaczom raj,

Żądają parter, loże, góra, By śpiewał: „Ajajaj"!

Dlaczego lubi tak publiczność Piosenkę „Ajajaj"?

I jaką widzi w niej prześlicz- ność, Odpowiedź, proszę, daj?!

Pieśni tych żąda pan i pani, Jakie im w duszy brzmią: — Miłosnych — pragną zakochani, Tęskniących — smętni chcą...

A jakaż gędźba w pieśniach dźwięczy—

Proszę, odpowiedź daj, Tym, których wciąż golizna

dręczy,—

...Jeśli nie aj! aj! aj!

NIE ZAWSZE DJABEŁ STRASZNY Podczas pauzy na jednej z pensji dwie koleżanki zabawiają się roz­

mową :

— Wiesz, Maniu, wczoraj był u nas komornik.

— Wielkie mi rzeczy, w naszym domu komornik przychodzi po parę razy na dzień.

— Kłamiesz, to niemożliwe!

— Właśnie, że mówię prawdę! Bo tym komornikiem jest mój ojciec.

PROPOZYCJE 1.

Opozycja nasza luba, —- Żarłocznisia to jest gruba: — Zawsze jakieś ma pretensje, To o pracę, to o pensje, To o wolność swojej mowy, To o ustrój wyznaniowy, To znów, jeśli mówić szczerze, O wygodne dla się leże.

Aby tych jej sarkań stada Stłumić, — jedna tylko rada, Jedna rada, każdy zgadnie: — Dać jej wszystko, czego prag­

2. nie!

Ponieważ sprzedawcy yo-yo Dosyć dobrze w Polsce stoją, Gdyż Polacy, jak Polacy, Zawsze lubią nowe cacy, —

— Więc możeby ktoś, lub...

Bartel, Zechciał stworzyć — nowy kar­

tel, — Co dałby nam dochód nowy...

Jaki kartel? No, — yo-yowy!

Ś ro d ek w y n a le zio n y p o d cza s S y l ­ w estra dla u trzy m a n ia ró w n o w a g i

Prosimy uregulować przedpłatę za Kwartał 1-szy 1933 roKu.

Administracja.

ZŁOTE MYŚLI ANTYFEMINISTY

1. Pan Bóg stworzył kobiety: na „Prima Aprilis".

2. Kobieta dużo mówi, ponieważ nie ma nic do powiedzenia.

3. Mimo wszystko, kobieta jest też człowie­

kiem.

4. Zaimek osobowy w 1-szej osobie przeważa w sądach kobiecych.

5. Trzeba mieć dużo wad, by być ulubieńcem kobiet.

6. Słowo „tak" lub „nie" u kobiety jest kwe- stją nastroju.

7. Kobieta mierzy swą wartość marką moto- tocykla lub samochodu męża względnie ko­

chanka.

8. Kobieta zawsze kocha idealnie bogatego mężczyznę.

9. Najgorsze są kobiety dobre.

10. Biada nam, bowiem kobiety biorą się do pisania i myślenia.

11. Kobieta, kobiecie wilkiem.

12. Kobieta jest czyśćcem mężczyzny na ziemi.

13. Dobra kobieta zniszczy mężczyznę, a po­

tem go żałuje.

14. Mężczyzna doświadczony lekceważy kobie­

ty, filozof lituje się nad niemi

15. Brak rogów należy uważać za możliwszy zbieg okoliczności.

16. Kobieta nie rozumie się na miłości.

17. Najlepiej charakteryzuje kobietę jej zwie­

rzenie, stale powtarzane przyjaciółkom:

„Mój mąż jest nie do zniesienia. Wyobraź sobie jest bardzo dobry i ubóstwia mię!"

albo też: „On jest kochanym chłopcem. T a­

ki brutalny impertynent i przedsiębiorcza świnka. A jak on lekceważy kobiety! Ubó­

stwiam g'O “

ROZMOWY NA PLANTACH KRAKOWSKICH

— Ferdyk oszczyndzos ty co?

— A jakże, już dwa dni nie żarłem.

— Ale tyż mos draniu ozbitom mordę?!

— Ano ozmawiołem z kapusiem stagmacyjnym o kartylach!

*

— Ferdyk, jo sie podom na komisarza Choryj Kasy.

— A mos, kaliko, krwalifikajce?

— A jakże, przeciż klawo jizdże na śkapie.

*

— Gratulajce ci składom, zostołeś kanalo- rzem!

— Jo, skąd?

— Nie udawoj kapusia, przeciż pracujesz w rydakcyi sanacyjnego brukowca!

*

. — Ferdyk, gdzieś się tak galanto wychen- dorzył?

— Ano jade do murzynów, państwo zakładać.

— A kapujes ty to.

— Jakżeś chcioł, przecież do strzylca naliże.

— Jo tyż naliże, to z tobą pojade.

— Klawo, dom ci rysort skarbowy.

— Kiedy jo sie na tym nie wyznom.

— To lepi, jescebyś co zepsuł.

18. Każdy ma taką kobietę, na jaką nie za­

sługuje.

19. Przeważnie małżeństwa są stowarzyszenia­

mi o ogr. poręce.

20. Gentleman nie oszuka i nie okradnie nikogo go, ponieważ rozbicie ogniska domowego nie jest przestępstwem w opinji ludzkiej.

21. Niewiadomo kto jest gorszy: mężczyzna, czy kobieta: — bowiem wart Pac Pałaca, a Pa­

łac Paca .

(4)

4 Ż Ó Ł T A M U C H A M 2

Zimowy wypoczynek w górach

BEZ WYJĄTKU

Ż o n a : — Przez całe swoje życie robisz tylko głupstwa i głupstwa!

M ą ż : Masz rację, wszak ożeniłem się z tobą.

ZNAK CZASU RACJA

Dlaczego morze jest takie wiel- Bo w morzu woda jest stona, jej nikt nie pije.

FILOZOF

— Dlaczego morze bije falami okręty?

— Jakby tak tobie jeździł kto po głowie, nie gniewałbyś się?..

— Wczoraj obszedłem wszystkich krawców i nie mogłem znaleść tego, co potrzebuję...

— Rozumiem, — kredytu!

OSIOŁ W LW IEJ SKÓRZE (bajka)

Raz osioł, lwią sierścią okrywszy swe gnaty, Stanął przed zwierzętami, jako król na czele, I ryknął głośno: „Słuchajcie, psubraty!

Teraz ja dzierże rządy; nie gadać mi wiele!"

Wielka cisza nastała wśród zwierzęcej tłuszczy Po tern expose królewskiem, tak pełnem miłości, A osioł, aby sprawę dokładniej wyłuszczyć, Krzyknął jeszcze, że krnąbrnym będzie łamał

kości!

Tu już na tłumy padło oniemienie,

Co sumienniejsze bydlę, wgłąb wchodziło w siebie I rozstrząsało swe biedne sumienie,

Czy zawsze swego pana wspierało w potrzebie.

Ale każde z nich z prawem mogło się pogodzić, Czy byk, czy baran, czy jałówka zgoła,

Żadne z nich królowi nie pragnęło szkodzić, Zyjąc sobie spokojnie wśród skromnego sioła.

Tylko, co dziksze bawoły i tury

Z szyderstwem przyjmowały królewskie wywody, Wiedząc ze ciężko wyzbyć się swojej natury

I częstych urządzanych godów z krwi braterskiej Ale ich także lęk zdjął, jak inne zwierzęta,

o sądzili, ze kroi się i do nich dobierze I na ich wybryki swoje rzuci pęta

By z drapieżnika zrobić sprawiedliwe zwierzę!

Jednak osioł w lwiej skórze nie miał lwiej maniery Przed wilkiem zas , dzikiem wielką czując trwogę Zezwalał drapieżnikom na wszystkie chimery, g ’ Dręcząc tylko nieludzko potulną załogę.

Tego było zawiele już pokornej rzeszy — Przeto, raz korzystając, że był sam wśród głu­

szy,

NOWY SŁOWNIK JĘZYKA POLSKIEGO.

(ciąg dalszy)

Cyrkiel — właściciel cyrku.

Cygarniczka — żona cygana.

Cymbał — grający na cym­

bałkach.

Cyniczny —e wyrobiony z cy­

ny.

Cyranka — żona Cyrano de Bergerach.

Cytryna — kobieta, grająca na cytrze.

Czajka — kobieta, pijąca her­

batę, (czaj).

Czarnoksiężnik — książę pań­

stwa murzyńskiego.

Czcionka — rodzaj żeński od czciciel.

Częstować — powtarzać czę­

sto jedno słowo.

Cela — celująca przestęp­

czyni.

Cyprys ■— mieszkaniec Cy­

pru.

Cerować — pielęgnować cerę.

Celibat — bat, zapędzający więźniów do celi.

(c. d. n.)

OPTYMISTKA

M ąż : Zdaje mi się, kocha­

nie, że w zupie mojej pływa mucha.

Ż o n a . Ach, jakie to ciekawe!

RZECZY CIEKAWE 1.

Turysta w swej podróży zajrzał do Kordowy I poznał tam ciekawe, arcymądre głowy,

Co z próżnego pragnęli wciąż przelewać w’ próżne Obmyślali ustawy każdego dnia różne...

Krajowcy przyjmowali cicho ich orędzie I czekali spokojnie, co to z tego będzie, _ Ale gdy na tych próbach siedem lat minęło I gorzej im się działo, niźli przedtem było, Krajowcy też zmądrzeli, bujać się nie dali ’ I wszystkie „arcymądre" głowy wygwizdali'

2.

W parlamencie nubijskim było posłów grono Którym rozum na raty do głowy kładziono Gadali i działali pod pewne dyktando, Gdy ktoś im stawiał veto, robili in grando.

Do parlamentu gnano ich, jak stado osłów, I chociaż mieli miano większościowych posłów Chociaż mieli nad sobą bożków z porcelany, Nic to nie pomagało, — to były... barany!..’

Czemprędziej króla atakować spieszy:

W tern cóż to?! Pod lwią siercią widzi ośle uszy Tu osioł nuż tłumaczyć swoje dobre chęci: _ Że to gnębienie słabych — nie w jego naturze — Prosi, by doznane tortury wymazać z pamięci’

I by mu, przebaczywszy, dano zrobić nura.

Lecz gnębione stworzenia nie słuchają kata I czemprędzej na suchem wieszają go drzewin Taką to oszustwo należną zapłatą

Odpłacają wrogowi, w świętym tonąc gniewie A zaś pod drzewem napis ukryli tej treści:

„Tu leży osioł, co chciał lwa kopiować,

„Niechaj śmierć jego smutna wszem wobec obwieści

„Że nie może być ogon tam, gdzie bywa głow a'" ’

(5)

2 Ż Ó Ł T A M U C H A 5 NOWE PIEŚNI NA STARĄ

NUTĘ M ów do nas jeszcze Mów do nas jeszcze, wierni cię

usłyszą, gazety z dumą słowa twe za-

piszą, nowe zapały wywołują dresz­

cze, Mów do nas jeszcze...

Mów do nas jeszcze... Już od roku prawie nic do Bogusia nie rzekłeś ła­

skawie.

Darmo świat czeka na twe sło­

wa wieszcze.

Mów do nas jeszcze...

Mów do nas... Naszych opo­

nentów roje już rozzuchwala to milczenie twoje,—

czas, by pogromić i ująć ich w kleszcze, — Mów do nas jeszcze...

Mów... Twe pioruny zgłuszą Liebermana, Kiernik, Róg, Witos padną na kolana, Rybarski zamknie swe usta zło­

wieszcze...

Mów do nas jeszcze!...

NIEPOROZUMIENIE Mały Tadzio dostał na Gwiazdkę piękne ubranko marynarskie. Szcze­

gólniej zachwyciły go długie szero­

kie spodnie. Kiedy wreszcie ubrał się w nie i dostatecznie naoglądał w lustrze, zwraca się do matki:

— Mamusiu, ale teraz będę mógł mówić już tatusiowi po imieniu.

„INTERNACJONAŁ"

W biurze paszportowem przy wy­

rabianiu dowodu osobistego:

— Pan jest obywatelem Państwa Polskiego?

— Tak, aczkolwiek urodziłem się w Anglji, a wychowywałem w Sta­

nach Zjednoczonych, gdzie umarli moi rodzice, a ja zostałem adopto­

wany przez pewnego Rosjanina, o- żenionego z Polką, która przywiozła mnie do Warszawy i tutaj zamiesz­

kałem.

— Jest pan żonaty?

— Tak, w pierwszem małżeństwie z Francuską, a po jej śmierci ożeni­

łem się z Rumunką...

— Dobrze, a jakiej narodowości byli rodzice pańscy ?

— Ojciec był węgierskim żydem i ożenił się w Szwajcarji w Hisz- paniką

— No to czego pan chce od nas?!

Pan z istoty rzeczy należy do L i g i

Narodów, niech więc ona wyda pa­

nu paszport.

GZIEŻ CI MĘDRCY?..

Gdzież ci mędrcy się podzieli?

Bo gdzie spojrzysz, głupców tłumy;

Człek się nieraz rzec ośmieli:—

— Gdzież ci mędrcy się podzie­

li?..

Jak wiadomo, mędrzec dzielić Z głupim nie chce swojej dumy.

Mędrcy gdzieś się dziś podzieli, Bo wokoło... głupców tłumy.

PODSTĘPNY STARZEC W sądzie sprawa o zdradę mał­

żeńską. Mąż skarży żonę.

— Wiek pański? — pyta sędzia.

— Pięćdziesiąt lat...

W tej chwili zrywa się oskarżona, wołając:

— Panie sędzio, niech pan mu nie wierzy. On ma pięćdziesiąt dzie­

więć lat, a chce w ten sposób zmniej­

szyć moje... okoliczności łagodzące.

K A R J E R A M A L A R Z A H I T L E R A

Tragedja w VI aKtach.

1) P oczątki malarza, 5) Regulacja zobowiązań.

2) S tu d ja ksiąg politycznych. 6) Koniec zabawy.

POD ROZWAGĘ Takie to już dzisiaj czasy, Ze człek jeno na grosz łasy, No i wszystko gotów zrobić, Byle tylko się dorobić,

Byle prędzej w swe kieszenie Jaknajwiększe zebrać mienie.

Przez to wciąż się gorzej dzieje, Świat w posadach swych się

chwieje, Bo czy skończy się ów kryzys, Kiedy każda ludzka fizys, Wzorem skąpca i niecnoty.

Dusi w sakwie każdy złoty?..

DAKTYLOSKOPJA

— Ja już nigdy nie wybiorę się na bal w białej sukni.

— A to dlaczego?

— Mąż mój zajmuje się daktylo- skopją i zawsze po moim powrocie bada odciski palców na sukni.

(6)

6 2 O Ł T A M U C H A M 2

"CJ >>

'</! N Q U N - g ( f i ° .

'*■*' O

<5 & !$

. o r - o CM c Oj

. 2 ± Z

o

UD 0) J °

"śrw

>>

•o £ X

Ga r u 'CZJ w a o a

■o E c

•N 0)

ar

*-* "u"

3 -a 3 tu

ł2 -S

PIĘCIOLECIE MUCHY Pięć lat, to pięć wieków w po-

majowej erze!

Wytrwać wśród Sanacji, to cho­

roba bierze!!.

Że przetrwała dzielnie konfi­

skat katusze, Słuszne gratulacje złóżmy

„Żółtej Musze"!

Choć łapkami swemi brudów moc spisała!

Co to „twórczość" z kubła swojego wylała, Tnij swem żądłem mocniej „o we ośle" skóry I gryź do żywego sanacyjne

tury!

Kiedy rosną w sadło, w łbach im brak oleju,

— Może od twych ukłuć na­

reszcie zmądrzeją?!..

Omega.

N I E C I E R P L I W Y

— Przez tę lunetę zobaczysz pan gwiazdę której światło idzie do

nas 7000 lat.

— Tak długo czekać nie będę, nie mam czasu!

MIŁE BOBO

— Jak możesz, synku, tyle klek­

sów zrobić na jednej tylko stronicy kajetu?

— O, to bardzo łatwo, mamusiu.

Wystarczy tylko zanurzyć głęboko pióro w kałamarzu.

UPRZEJMY MAŁŻONEK

— Co robisz dzisiaj wieczorem żoneczko?

— Napiszę list do przyjaciółki, przeczytam gazety, posłucham ra- dja i t. d.

— Więc, jak i „t. d.“ również skończysz, zechciej przyszyć mi gu­

zik do palta.

W RESTAURACJI

— Panie starszy, dlaczego ja je­

stem gorzej obsługiwany od tego pana tam przy oknie!! Proszę po­

prosić dyrektora albo właściciela...

— Właśnie to nasz dyrektor tam siedzi!

K O M P L E T Y Z R O K U 1 9 3 1 i 1 9 3 2

Witam i otwieram szanow­

ne zgromadzenie, zwołane tu­

taj przeze mnie, jako miejsco­

wego prezesa rządzącego na­

mi łaskawie klubu Bebe, na rozkaz z Warszawy, a za po­

zwoleniem pana Starosty i pod opieką obecnego tu starszego posterunkowego, jako że po­

rządek być musi, bo zwołałem na to zgromadzenie nie tylko nasze jelita narodu sanacyjne­

go, ale i tę podłą opozycję!

Taki dostałem rozkaz od na­

szej władzy, bo tak zarządził nasz wielki prezes i nadpuł- kownik wszystkich pułkowni­

ków, pan poseł Sławek. Za je­

go pomyśleniem ma być zgoda w narodzie, bo jest źle, pożycz­

ki nam nie dają, podatki gorzej wpływają, trzeba pensje i bud­

żety okraiwać, a wiadomo, że

to jest tylko z krzywdą pracu­

jącego i przy w ł a d z y p o ­ z o s t a j ą c e g o n a r o d u sa­

nacyjnego. A wiecie, dlacze­

go tak jest?! To wina tej prze­

brzydłej, wrogiej nam opozycji.

Wiemy przecież, jak szkodliwe dla Narodu jest nieposłuszeń­

stwo i niezgoda. Przecież przez tych warchołów nieposłusznych' już raz Polska upadła! Czy mo-s żerny no to pozwolić po raz d r u g i ? ! Nigdy! Przenigdy!!

Więc też wyszedł rozkaz: — zaprzestać opozycji! Zrobić na­

tychmiast zgodę!! Słyszycie we­

zwani opozycjoniści?!! Co???' Pepesowicz mówi, jak zgoda,—

to dopuścić was do władzy i dać wam to, co i my mamy?!!

Czyś pan z byka spadł?! Czy nie wiesz, kto tu większość, kto tu rządzi i kto decyduje, jaką ta zgoda być musi! Was do­

puścić do władzy?! Za co??

Może za zdradę majowej ide- ologji? A może za Centrolew i bratanie się z wrogami na­

rodu' temi Obwiepolakami!!

Ładnie byśmy wtedy wygląda­

li?! Jak ma być dobrze w Na­

rodzie, jak ma być zgoda, to milczeć! gębę na kłódkę

stać na baczność i robić to, co wam jelita narodu rozkazu­

ją. A jak nie, to tą oto ręką, którą do zgody wyciągamy, — raz, drugi w migdał, aż się no­

gami nakryjecie, a zęby na ki­

lometr zbierać będziecie! Zro­

zumiano!! Nie podoba ci się to Pępęsiewicz?! Mówisz, że to gwałt i nadużycie, a nie zgo­

da?!?! Zaraz zobaczysz, jak to się robi zgodę! Panie posterun­

kowy: — za zakłócenie spoko­

ju i przeszkadzanie mi, jako

przewodniczącemu prowadzenia zebrania, zechce pan tego war­

choła aresztować. A ja jeszcze dodatkowo złożę skargę za nie­

posłuszeństwo i nieposzanowa- nie rozkazu władzy.

Widzicie teraz, panowie, jak to się zgodę robi!! Kto ma w ła­

dzę w garści i potrafi ją spra­

wować, ten już wszystko prze­

prowadzi, czego zechce i co dla narodu oraz wybranej przez siebie jelity za dobre uważa.

Czy nie tak?! Sprobójcie tylko powiedzieć, nie, a ja wnet zgodę zaprowadzę, jak się pa­

trzy!! Więc, że jesteśmy tutaj wszyscy jednego już zdania i zrozumieliśmy dokładnie, jaka nakazana nam zgóry zgoda być powinna, proponuję uchwalić następującą rezolucję:

„Zebrani w ... po wysłu­

chaniu referatu swego prezesa, oddając hołd swoim przełożo­

nym mężom stanu, na ich we­

zwanie jednomyślnie uchwalili zaprowadzić od dzisiaj zgodę w narodzie i wszystkimi do ich dyspozycji stojącymi środ­

kami zgodę tę raz na zawsze utrzymać, a wszelką niezgodę tępić, jak tych wrogów Ojczyz­

ny i endeków".

Słyszeliście! Panie starszy po­

sterunkowy, pan zapyta, kto jest przeciw tej rezolucji?! Nie­

ma nikogo?! No to dobrze, zna­

czy naród zmądrzał i pragnie zgody! Cieszy mnie to bardzo i pozwala spokojnie patrzeć w przyszłość i oczekiwać nagrody dla siebie, należnej za zaprowa­

dzenie zgody!! Więc szlus! Za­

mykam posiedzenie! Czołem!!

Cześć!!!

(7)

Na 2 Z O Ł T A M U C H A 7

NASZE DZIECI

— Zosiu, na gwiazdkę bocian przy­

niósł siostrzyczkę. Chcesz )ą zoba­

czyć?

— Siostrzyczka mnie nie interesuje.

Wołałabym zato zobaczyć tego bocia­

na, co ją przyniósł.

EKONOMISTA

O j c i e c : — Pamiętaj synku: W dzisiejszych ciężkich czasach należy oszczędzać i już od najmłodszych lat uczyć się obracać pieniędzmi z i jaknajwiększą korzyścią.

S y n : — A gdzie należy najko­

rzystniej inwestować pieniądze?

O j c i e c : — Na hipotece, w fa­

brykach, przedsiębiorstwach, ban­

kach i t. p.

S y n : — Jak to dobrze, bo ja wła­

śnie otrzymane na gwiazdkę pie­

niądze ulokowałem przez czekolad­

ki w fabryce czekolady.

P. Henryk Radowiccki: — Za na­

desłane utwory dziękujemy. Niektó­

re z nich będą drukowane. List pań­

ski przekazujemy Administracji na­

szej, celem rozpoczęcia wysyłki żą­

danych numerów.

W os-K it: — Skorzystaliśmy z dru­

giej propozycji. Dziękujemy za pa­

mięć i prosimy o utwory dużo krót­

sze i treściwe.

Casus: —- Reklamowany Nr. 56 wysyłamy razem z niniejszym. Przy- znajemy całkowitą rację, lecz cóż, kiedy i Salomon z pustego też nie naleje.

Omega: — Za specjalne życzenia serdeczne dzięki. Dałby Bóg, żeby się one nareszcie sprawdziły.

PP. Kuszewska i Wołowska: — Z propozycji skorzystać nie może­

my, stoi temu na przeszkodzie cha­

rakter naszego pisma. Ewentualnie celem osobistego porozumienia się i omówienia podanej propozycji, pro­

silibyśmy o porozumienie się z re­

daktorem naszego tygodnika w po­

niedziałek między 12—2 pp. w Re­

dakcji, Miedziana 4-a.

P. A. Kozłowski, Pomorze: — Pro­

simy o parę próbek swej twórczo­

ści. Okazowe numery wysyłamy.

CO? GDZIE? JAK?

K i n a

Atlantic: — „Bezdomni i bezrobotni" super- przebój sezonu.

Casino: — „100 metrów miłości" księcia Radzi­

wiłła z Sanojcą, - na wyczerpaniu.

Colosseum: — „Biały ślad" nieuchwytnej po­

życzki, poszukiwanej aż do białej gorączki.

Cristal: — „Na naszym Rynku", przepiękny film, ilustrujący dokładnie zastój i stagnację. W ła­

sność Ministerstwa Przemysłu i Handlu.

Era: — „Rycerze mroku" z przywódcami Be- bees, Tasiemką i dr. Łokietkiem w rolach głównych.

Europa: — „Pałac na kółkach" czyli poglą­

dowa nauka używania wózków w celach mieszka­

niowych przez bezdomnych.

Filharmonia: — „Rasputin" z t. zw. „arcybi­

skupem" Kowalskim w roli głównej.

Heljos: — „Biała trucizna" obietnic lepszego jutra. Nadprogram: „Redukcje i obcięte pobory".

Italja: — „Kongres tańczy" według scenar- jusza b. min. Zaleskiego z przedmową płk. Becka.

Lux: — „Szaleńcy" film w dwuch interpre­

tacjach: - dla opozycji — przez Sanację i dla Sa­

nacji — przez Opozycję.

Mewa: — „Niebezpieczna kobieta" z Jehanne Wielopolska w roli głównej.

Miejski: — „Człowiek — małpa", film uświa­

damiający i pouczający pp. radnych miejskich i w tym celu, mimo wielkich kosztów, zdobyty do wy­

świetlania w kinie miejskim.

Oaza: — „Miljony", nieustępliwość Ameryki i smutna rzeczywistość.

Pan: — „Pod fałszywą flagą", czyli czyny, a słowa i obietnice, film realistyczny wytwórni Bebe.

Roma: — „Niech żyje wolność", według naj­

nowszego scenarjusza dla akademików, pióra p. min.

Jędrzejewicza.

Światowid: — „Ludzie w Hotelu" sejmowym.

Przepyszna, arcykosztowna wystawa, przy współ­

udziale wszystkich gwiazd poselskich.

Trianon: — „Grzesznica bez winy" z Ciunkie- wiczową w roli głównej.

Splendid: — „Cudotwórca" — według scenar­

jusza klubu Bebe, dla młodzieży i niemowląt do­

zwolony!

Od 15 g r u d n ia 1932 do 15 sty c z n ia 1933 Jofiarowa- liśmy dla w szystkich naszych P renum eratorów i Czy­

telników ULGOWĄ p ren u m era tę, a m ianowicie: rocz­

n ą zł. 5,50 (zam iast zł. 8), p ó łr o c z n ą — zł. 3, zam iast 4.50), K w a rta ln ą —zł. 1,50 (zam iast 2,50) i m ie się c z n ą zł. 0,50 (zam iast zł. 1 —). Ceny powyższe obow iązują tylko w oznaczonzm czasokresie.

P r z ed p ła tę p r z e sy ła ć n a le ż y na P.K.O. Nr.

K o n t a 27455 Po 15-tym stycznia 1933 p rze d ­ p ła ta uiszczoną być winna w edług norm alnych s ta ­ wek, podanych na str. 8 ej naszego tygodnika.

Na żądanie wysyłam y b e z p ła tn ie oK azow e num ery oraz w cenie zł, 6 (sześć) c a ło r o c z n e Kom­

p le ty z roku 1931 i 1932.

FABRYKĘ KAPELUSZY

_ f i l c o w y c h

S Ł O M K O W Y C H I G A L A N T E R Y J N Y C H

© A C Ł flO A SZ U LCA

w sp ółp racow n iK a firm

A. BERNARDIN SUCR FANFAN et STAGI W PARYŻU CHMIELNA 15. WARSZAWA TELEFON 307-76

CHRZEŚCIJAŃSKI

MAGAZYN UBIORÓW MĘSKICH

AKTOHI CHODOWIEC

W a rsza w a , Św .-K rzysK a Nr. 14, teł. 763-35 P o l e c a : Garnitury wszystkich fasonów, palta jesienne i zimowe, przyjmuje obstalunki z własnych, jak i powie­

rzonych materiałów.

ROBOTA WYKWINTNA PIERWSZORZĘDNY KRÓJ CENY PRZYSTĘPNE

Firm a e g z y stu je od roKu 1906.

cr TJ cN

<T>

2. cr 0)o £

c: O o

zr d

»-»* o

W CZ5.

Cu O

c r*

o 1

O (V 2. 3 oco E.O N

3 N

W £-

Oo >

O38 p > o

• CW*

CU o i o *

op>

c r

2. 48 S ś Ł * ?

» S , s »

2-g S Ę

£. 2-3 g Sg ś

~ MS

O UJ CO

- «< 2-<.

o- ° »

-ł **

joc. cr

35-

(8)

8 2 0 Ł T A M U C H A Nr. 2

T r a d y c y j n i t r z e j K r ó l o w i e

mianowani na rok 1933 przez „Żółtą Muchę“...

Red. Wojciech Stpiczyński WYROZUMIAŁY

—• Bezrobotny jestem, proszę o wsparcie.

— Pieniędzy nie mamy, ale mo­

żemy wam dać zajęcie.

— O, to nie będę robił konkuren­

cji, niech lepiej pan sam ^arobi, kiedy nie ma pieniędzy.

QUI PRO QUO

— Proszę spojrzeć na tego chłop­

ca o niewieściej twarzy. Pije, jak dorożkarz, a pali jak lokomotywa.

Że też rodzice na to pozwalają?!

— Właśnie, to jest moja córka.

—• O najmocniej przepraszam, nie wiedziałem, że pan jest jej ojcem.

— 1 tym razem pan w błędzie:

— jestem jej matką.

Pik, Walery Sławek prezes Klubu B.B.

POCIESZYŁ

— Co pan taki smutny, panie Po- merancenglanc?

— Jakto? Nie mam być smutny, kiedy mi się mój syn jedyny wy chrzcił?

— Też powód! Przecież i Pan Bóg miał jedynego syna, który rów­

nież przyjął chrzest.

NA LEKCJI TAŃCA

— Jak ci się podoba nasz nauczy­

ciel? Czy nie zgrabny i przystojny mężczyzna?

— Przystojny, owszem, ale zato ma ruchy, jakby w „coś“ nieodpo­

wiedniego wdepnął i przygląda się ciągle swoim nogom, chcąc rozpoz­

nać, w „co“ ?

Woj, Kostek-Biernacki

(rys Gruss) W RESTAURACJI

G o ś ć — Pan mówi, że u was wszystkie potrawy są pierwszorzęd­

nej jakości? A dlaczego inaczej mi wszystko smakuje, aniżeli w domu?

K e l n e r : — No bo u nas wszyst­

ko jest świeże, na dobrym, praw­

dziwym maśle.

SŁUSZNA OBAWA

— Czego się tak oglądasz? Czy się czego obawiasz?

— Tak, tego jegomościa z tyłu, który minę od dłuższego już czasu prześladuje.

— A to kto taki? Znasz go?

— Owszem, wyleczyłem jego teś­

ciową i on obiecał mi zato się zrewanżować.

Warunki prenumeraty: (wraz z przesyłką): miesięcznie zł. 1.00 — kwartalnie 2.50 półrocznie 4.50 — rocznie zł. 8 00. Zagranicą 100% drożej. Konto w P.K.O. Nr. 27455

Ceny ogłoszeń: Cała kolumna (2 szpaltowa) — 300 z ł — V2kl 150 zł. ł/4 — 75 zł. V8 — 40 zł. Marg. 50 zł.

Adres Redakcji i Admin. (czynnej w poniedziałki od 12—2 p p.), Warszawa, Miedziana 4-a. Teł, 9-25-16.

Redaktor Odpowiedzialny: FranciszeK Gawroński. Za wydawnictwo: Marjan Zawistowski

Należność pocztowa uiszczona ryczałtem Druk Zakł. Graf. Z. Sakierski Miedziana 4-a tel. 726-49, „ _

IB

Cytaty

Powiązane dokumenty

Następnego- dnia kom ornik dokonał zajęcia na p o ­ zostałych gratach pana Licytatow icza, term in egze­.. kucji został

czyli o tern, co się przytrafiło generałowi Zarzyckiemu w Sejmie, gdy ruszył...*. Uprzejmieprosimyszanownychprenumeratorów&#34;uregulowaniezaległej prenumeraty, gdyż

Wojownicze mowy Hitlera, Hitler Francji wciąż urąga, Jawnie śliną się zapienia, By nie ściągnął na się drąga I to w przeddzień rozbrojenia.. Akt

krą, uczy się pić, więc Na całym świecie jest tylko dwuch pełnowartościowych nauczycieli: — jeden to ja, a drugi — Wieniawa, chociaż i on przy mnie.. —

biorstwem wszak jest tera, więc powinny jak przy­. stało, dać dochodów kupę

wania indywidualnego u pierwszorzędnego peda- , M 2* Pytanie: — Mam piętnastoletniego syna, który w ostatnich czasach nie tylko opuścił się w nauce, ale stał

W Tybecie kurs się zmienił, przyszli ludzie nowi O marsowych obliczach, ekstraideowi,.. Dygnitarze, co wszystko robią w myśl rozkazów, Tajemniczo, stanowczo,

Rekrutuje się wśród ludzi, pełnych żądzy od powicia, Co na błędne wszedłszy drogi, roztrwonili dary życia Z nich niejeden może mieszkał w pałacyku, nie na