• Nie Znaleziono Wyników

Nauczyciele i koledzy z gimnazjum - Mordechaj Rotenberg - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nauczyciele i koledzy z gimnazjum - Mordechaj Rotenberg - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MORDECHAJ ROTENBERG

ur. 1918; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Puławy, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W

poszukiwaniu Lubliniaków. Izrael 2009, szkolnictwo, relacje polsko-żydowskie, gimnazjum, nauczyciele, szkolni koledzy

Nauczyciele i koledzy z gimnazjum

Był nauczyciel Zinkiewicz. I był, jak on się nazywał, zezowaty taki, Grzybowski. To on był endekiem, ale według zapatrywań. To znaczy że, uważa że... ale nie walczył ze mną. Ja byłem w porządku to nawet miałem dobrą notę. Fizyk nazywał się Krukowski. Był typ, specjalny taki, taki mruk. Miał takie swoje powiedzenia, i tak trzymał klasę, że jak on wchodził, to już wszyscy siedzieli na miejscu i cicho było. A on Żydów lubiał. I ciekawe jest to... Mnie nazywał Motek. A był jeden w równoległej klasie Gierszon, nazywał go Gierszon. I ten kolega mój, Olek Perec, to jego nazywał Perec. Bo imię jego było Olek, a Olek to nie jest żydowskie imię. Tak że zdrobniale do mnie się zwracał, z takim przyjacielskim tym, co do Żydów, to byli i tacy. Była ta Boska, moja nauczycielka, profesorka klasy. Porządna. Jak do matury dobre stopnie miałem, to potem z ustnych w ogóle przedmiotów prawie że nie dochodziłem, bo miałem jeden tylko przedmiot, który był już taki przymusowy. A jak do piśmienia pan doszedł i piśmienia napisał w porządku, a do dojścia czwórkę miał pan, to już potem był zwolniony z ustnych. Tak, że to gimnazjum to... Maturę zrobić, to dla mnie był taki złoty okres. Już wolny byłem może i miesiąc przed końcem roku. A co chciałem powiedzieć to, że różni byli nauczyciele. Tak samo koledzy. Był Olechowski, bardzo zdolny gość. On z przekonań był endekiem. Ale co do Żydów, to on były miły, dobry kolega mój. Kilka razy na kolację do nas przychodził i tak tego. Kozłowski prawie co drugi, trzeci dzień do mnie przychodził. Byli tacy i tacy, z tym że koniec powiedzmy, dam sobie komplement taki, on jest ze mną w klasie, ja nie jestem tu ludożercą, dam sobie komplement całkiem ludzki i w porządku. Tak, że nie mógłby mnie nienawidzić.

To raczej z jakiejś równoległej klasy ktoś mógł nieładnie się odezwać. To też prawie, że nie. Jakoś to w gimnazjum nie miałem przykrości specjalnych. Prócz tych, że wiedziałem jaki był ten Kosiba, Zinkiewicz i jeszcze jeden taki... Ale tak na ogół…

Jak wstąpiłem do czwartej klasy, zaczęła się łacina, tak? A ponieważ jeszcze nie było profesora, miał być jakiś nowy przyjęty, a tymczasem musi być jakiś wykładowca, a

(2)

ksiądz znał łacinę, to uczył nas przez pół roku, aż się zjawił ten łacinnik. Biedny. A religia to była wolna godzina. To nie było przyczyny. Ale ja wolę tam sobie posiedzieć, jak miałem przeczytać z historii coś jeszcze, to co jest w szkole, to miałem wolny czas.

Data i miejsce nagrania 2009-09-17, Tel Awiw

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Marta Tylus

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

No to musi być pogoda tak w okolicach zera stopni, żeby one nie wychodziły masowo, ale jednocześnie żeby nie były na tyle zmarznięte, żeby była w stanie tam wyjść jakaś

Nie mieliśmy z czego [żyć], to ja jeździłem taksówką, jakieś dziesięć czy dwanaście lat, a później zlikwidowałem to i otworzyłem, jak Gomułka przyszedł do

Ci, co się zapisywali do tej "Solidarności", już niby byli członkami, to byli tacy, strasznie się rozpuścili, wódkę pili.. Tak że ja w firmie nie mogłem sobie z

„Korowód” to dla mnie takie perełki, które po prostu można w każdej okoliczności, w każdym systemie, w każdym ustroju zaśpiewać i zawsze to będzie aktualne. Data i

Ja przychodzę, widzę, że jest mama, ucieszyłem się, mówię - mamo jestem, a mama tak spokojnie do tych gospodarzy mówi: „A mówiłam wam, że duch Józka mi się ukaże”,

Mama wyszła wtedy do sklepu, ja byłam trochę przeziębiona, chorowałam, sąsiadka szła po wodę, pamiętam właśnie takie jakby sceny, obrazki bezpośrednio

Któregoś dnia przychodzą do mnie ludzie i mówią, że budynek jest zajęty przez PC i murarze już tam robią remont.. Albo ktoś im dał klucze, albo po prostu się włamali i

Ja miałem jednak świadomość, że już jestem jakąś osobą w kręgu [ludzi], którzy mnie interesowali, i przede wszystkim w kręgu ludzi oświaty, kultury [oraz]