• Nie Znaleziono Wyników

Miałem kopoty z pracownikami - Stanisław Mrozik - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Miałem kopoty z pracownikami - Stanisław Mrozik - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

STANISŁAW MROZIK

ur. 1921; Miłocin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Projekt Lublin. Opowieść o mieście, praca, Lubelskie Przedsiębiorstwo Zaopatrzenia Rolnictwa i Wsi w Wodę, przejście na emeryturę

Miałem kopoty z pracownikami

Ja wówczas poszedłem na emeryturę. Bo pracowałem w przedsiębiorstwie takim, gdzie miałem do dyspozycji wszystkie samochody, sprzęt budowlany i brygady montażowe. Pracowałem w przędsiębiorstwie – Lubelskie Przedsiębiorstwo Zaopatrzenia Rolnictwa i Wsi w Wodę. A szefem tego całego interesu, samochodów, sprzętu i produkcji pomocniczej, byłem ja. Ja tam miałem roboty o tak. Nic dziwnego, że zarabiałem cztery tysiące, ponad cztery, ale roboty było tak i przykrej roboty. Bo w tym momencie powiem przykre rzeczy niestety, ale prawdziwe, i to przeżywałem. Ci, co się zapisywali do tej "Solidarności", już niby byli członkami, to byli tacy, strasznie się rozpuścili, wódkę pili. Tak że ja w firmie nie mogłem sobie z nimi rady dać.

Mogłem pisać diabli wiedzą co, ale mi ludzi szkoda. Każdy ma żonę, dzieci. Napiszę, że go zwolnię i on nigdzie nie pójdzie. To jednego już miałem takiego o nazwisku Grudziński. Nie mogłem se dać rady, więc poprosiłem go do biura na osobności, i mówię: "Panie Grudziński, ma Pan takie wyjście z sytuacji. Niech Pan tu przy mnie napisze podanie o zwolnienie. Nie chce Panu robić złej reputacji, bo gdzie Pan pójdzie do pracy? Przyjdą do mnie się pytać o Pana, to co ja mam powiedzieć? Mogę trochę coś powiedzieć, mogę nie powiedzieć, ale zawsze coś tam przebłyśnie". A w aktach jego pracy wszystko pisze, że pije a to, a tamto. Pomyślałem sobie tak: "Nie.

Ja nie mogę tu dłużej pracować w tej sytuacji". Mam brygady, które robią różne rzeczy. Jestem za to odpowiedzialny, za te materiały, rury do spawania, różne rzeczy. Ten karbit i tak dalej. A oni tylko wyjadą w teren coś robić i nie ma nic. Nawet tlen z butli, to sprzedawali połowę, żeby przepompować, a połowę zostawało. A ja odpowiadam za to. I co? Kombinuj, jak tu wypisać z magazynu, żeby to pokryć, bo człowiek do więzienia [pójdzie]. Jak ja to przeżywałem, jakie to nerwy, bo szkoda [ludzi]. No szkoda, rzeczywiście szkoda. To z tym jednym Grudzińskim, to tak postąpiłem. Napisał, podpisał wszystko. Ja też podpisałem od razu, i do działu kadr.

No i zwolnić się teraz, ale dyrektor mnie nie zwolnił. "Panie Stasiu, co Pan plecie, co

(2)

Pan plecie?" Ale co się złożyło wtedy. Wyszło takie zarządzenie, nowa ustawa, że jeśli ktoś przepracował 40 lat bez przerwy, to może iść na emeryturę bez względu na wiek. To ja od razu podanko rach, ciach, ciach. A dyrektor mówi: "Co Pan robisz?!

Panie Stasiu, jeszcze niech Pan te chociaż 5 lat pobędzie. Ja mówię: "Nie Panie dyrektorze. Nie będę Panu mówił co i jak. Tylko powiem, że ja nie mogę dłużej tu pracować". No i na tej podstawie dostałem pismo, że przechodzę w 1981 roku na emeryturę. W październiku. Jeszcze tam z tydzień, jeszcze ze dwa, no i wreszcie dali zgodę.

Data i miejsce nagrania 2014-06-03, Lublin

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Redakcja Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tam dogadywał się ten Niemiec i cukierki przynosił, i jak wujo wyszedł, to jak oni gotowali takie różne zacierki, to kazał mu wziąć czyste wiaderko jakieś czy coś, bo to jak

Jeszcze raz wyrzuciło mnie w górę i wtedy już kolega wyciągnął mnie z wody.. Nawet nie chorowałem, przeżyłem

Główny księgowy, nazywał się Władysław Nachlik, też był Żydem.. No to był bardzo

Dlatego z Wilczego Przewozu w pewnym momencie też trzeba było [odejść], zostawić swoje mieszkania, domy, wszystko, i trzeba było podporządkować się tym Rosjanom, bo wtedy

I był taki redaktor, Adolf Lekki, który pisząc o tych aresztowaniach i tak dalej, że siostrę zwolnili, to że zwolnili specjalnie, żeby śledzić i że potem były

Stawiłem się, a ksiądz biskup już tam był.. No i zapoznał mnie

Odbywało się to w zakładzie pracy, gdzie byli oczywiście prowokatorzy, były wtyczki najrozmaitsze, ale robotnicy nawzajem bardzo się pilnowali.. Nasz przewodniczący ze

Któregoś dnia przychodzą do mnie ludzie i mówią, że budynek jest zajęty przez PC i murarze już tam robią remont.. Albo ktoś im dał klucze, albo po prostu się włamali i