WARSZAWA
Ę edakcya i Administracya 47. N o w y -Ś w la t 47.
leos.
BIBLIOTEKA DZIEŁ WYBOROWYCH
WYCHODZI CO TYDZIEŃ
w o b ję to śc i je d n e g o tom n.
— * —
WARUNKI PRENUMERATY
w WARSZAWIE: Z przesyłką pocztową:
Rocznic . . (52 tomy) rs. 10 ) p 0C2I]ie . . (52 tom5;) 12
PSłrocznic ja S tomfi»),, 5 p o t o i e (26 terno«) „ 6
Kwartalni^ (J3 tomou) „ 2 Hop. 50 t „
Za odnoszenie do domu 15kop. kw. ) Kwartalnie (13 tomou) „ Cena każdego tomu 25 kop., w oprawie 4 0 kop.
DOPŁATA ZA OPRAWĄ.
R ocznie . . (za 62 tom y) . . rs. B kop. - Półrooznle. (za 28 tom ów) . . . » 8 „ — K w artalnie (za 1S tomów) . . „ I „ 60 Za zmianę adresn na prowinoyi d opłaca się ao kop
REDAKTOR I W YDAW CA
Franc, Jul. Gronowski.
______ --- i_____
Redakeya i Administraoya; W arszawa, N ow y-Św iat 47.—T elefonu 1870.
we Lwow ie Plao M aryacki L 4.
Drukarnia A. T. Jezierskiego, N ow y-Św iat 47.
"%rö
«~\> 6 r
JADWIGA I JAGIEŁŁO
1 3 7 4 - 1 4 1 3
OPOWIADANIE HISTORYCZNE
:Mfe___
Cząść V
WARSZAWA
D EU K A B N IA
A. T. J E Z I E R S K I E G O
47. N ow y-Ś w iat 47.
? u o i .
’ n / A M '
jI,03BO.ieiio UensypoK).
Bapuiaiia 20 ‘Beispaxa 1902 r o ja .
'¿NÍ-jS 3(1i S
V P tü A ttO Z BÜ21ETÚlSr
B ib lias. !:j i-''rrodoT ?el
P o t r z e b a p r z y z w o l e n i a J a d w i g i n a z a mg ż- c i o z J a g i e ł ł ą . — Przedstaw ienia duchowne w tej m ierze.—U stawy kanoniczne względem zrękowin dzieci.—
W szechstronne nalegania. — Poselstwo Zawiszy Olośnic- kiogo. — W e s e l n y p o c h ó d J a g i e ł ł y . — Odprawa Zawiszy. — Jag iełło w klasztorze Świętokrzyskim. — Za
kładnicy litewscy. — W jazd do Krakowa. — Chrzest Ja giełły .—Z greckiego-li obrządku, ozy z pogaństwa?—Unie ważnionio ślubów z Wilhelmom. — Niechęć Wilholma ku Jadwidze. — Ślub z Jag iełłą. — Dokument swobód.— Coraz , wyższo usam owładnionie szlachty.—K o r o n a c y a W ł a d y s ł a w a I I . — Gody weselne. — Trzy sakram enty. — Hojna wdzięczność k ró la względom panów i książąt. — Inno zaślubiny książęco. — P o d r ó ż d o W i e l k o p o l s k i . — Niesforne tam przyjęcie. — Spór o stacyę w do
brach duchownych — Nabożoóstwo w ielkanocne.—Sądy. — W ygnanie i ułaskaw ionie B artosza z W lszemburga. — Spokój powszechny. — Z a b i e g i K r z y ż a k ó w i W i l h e l m a p r z e c i w m a ł ż e ń s t w u J a g i e ł ł o w o ni u. — W ypraw a krzyżacka z Andrzejem Połockim. — Szczęśliwy odpór za pomocą Polaków. — Przymiei’ze J a g ie łły z królow ą Elżbietą. — Spraw a m ałżeństw a przed
trybunałem papieskim. — Upadek nadziei Wilholma.
P am iętn y w dziejach K rak o w a m iesiąc n a s ta ł z lutym roku 1386. Ja k o b y porę osobliw szych w y padków , p o p rzed zały go nadzw yczajne zja w isk a p rz y rody. Pod sam koniec sty c zn ia u d e rz y ł z północ^
okropny w iatr, ja k ie g o zdziw ione kroniki nie p rz y p o m in ały sobie od w ieków . B ijąc za u stęp u jący m nad
Dunaj oblubieńcem rak u zk im , z d a w ał on się p rz e c i
wnikom ślubów litew skich istn y m zw iastunem p o g a ń skiego k się c ia północnej Litw y. Z tern w szystkiem , pomimo p rz e ra ż a ją c ą grozę je g o coraz bliższego p rz y bycia, w ypadło oswoió się z m y ślą o nim.
M usiała m ianow icie uczynić to b ied n a królow a.
Silono się tym czasem u łatw ić je j te n przy m u s. Obo
w iązek sta ra ń podobnych n a le ż a ł osobliw ie do ducho
w ieństw a. J a k p anow ie św ieccy dokonali sw ej p o w inności, b ro n ią c W ilhelm ow i pobytu w zam ku, a J a dwidze p rz y stę p u do W ilhelm a, ta k n a p an ac h d u chow nych Bpoezął te ra z tru d u k o jen ia żalów biednej k ró lo w ej, sk ło n ie n ia je j do p rz y ję c ia z w ła sn e j, n ie przym uszonej w oli ofiarow anych ślubów litew skich, bez czego nie było o stateczn ie m ożności zw iązku z Ja g ie łłą . Jakoż, ub o lew ając później nad jeg o o sa
dzeniem i m a łżeń stw em w K rakow ie, donoszą nam sp ó łcześn i p rz y ja c ie le W ilhelm ow i w y raźn ie, że „to w szystko zro b ił arcybiskup g n ieźn ień sk i z re s z tą b i
skupów i p ra ła tó w ”. Z robił zaś nie czem innem , ja k w ła śn ie m oraln em uspokojeniem , "przejednaniem J a dw igi, stanow iącem obecnie głów ne zad an ie chwili.
C ierpienia Jad w ig i b y ły dw ojakie. B o la ła ' j ą s tra ta kochanka i dojm ow ał je j sk ru p u ł, że oddaniem rę k i J a g ie lle dopuści się w y stęp k u p rzeciw d aw n iej
szym ślubom m ałżeń sk im . R eligijność w ychow ania Jad w ig i, n a p a w a n e j od la t dziecięcych dziedziczną w rodzie A ndegaw eńskim bogobojnością, n ie dozw ala w ątp ić w gorycz tego o statniego c ierp ien ia. O w szem , u w zględniając ascety czn e usposobienie późniejszych la t Jad w ig i i porów nyw ając z niem k ró tk i p rz eciąg isto tn ej znajom ości z W ilhelm em , dziecinny w iek k o chanki, Bamo n a w e t je j d alsze znalezienie się wobec J a g ie łły , m ożna prz y jąć za pew n e, że katusze m oralne b y ły niebezpieczniejsze niż uczuciow e.
P rzeciw tem uż niepokojow i sum ienia obróciły się . n ajw ym ow niejsze p rz e d sta w ie n ia p ra ła tó w polskich.
Z agojenie ran y sercow ej poruczono m łodości i cza
w szy stk ie skierow ano ku p rz ek o n an iu u m y słu d ziecin nego, źe niem asz grzechu zapom nieć o W ilhelm ie.
I n iezb y t tru d n a p ra c a p a d ła w tej m ierze duchow nym radźcom królow ej. Oprócz skło n n o ści se rc a , nie w ią z a ł Jad w ig i żad en p ra w n y w ęzeł z W ilhelm em . W brew tw ierdzeniom zw olenników rak u zk ich , w brew w szelkim głosom przeciw nym , u trzy m u jący m niekiedy do dziś dnia n iez u p ełn ą p raw o śó ślubów litew sk ich , dow odziły i dow odzą tego n ajw y raźn iejsze orzeczenia ustaw kościelnych.
Mając ukoić bogobojną obaw ę daw nej n a rz e c zo nej W ilhelm a, nie m ogli biskupow ie polscy nie ośw ie
cić niem i je j w ątpliw ości, nie u śm ierzy ć Jad w ig i p rz y toczeniem dosłow nej tre ś c i p rzep isó w kanonicznych.
I owo, w raz z cierp iącą Jad w ig ą, otoczoną gronem dostojników kościelnych, w y k ład ając y ch je j p o w szech nie znane w ów czas postanow ienia sto licy rzym skiej w podobnie sp o rn y ch w ypadkach, u sły szeć nam tak że n ależy odgłos tych kanonicznych dowodów przeciw ko W ilhelm ow i.
W ynikłe z p rzed w czesn y ch ślubów zatarg i z d a rz a ły się ta k często, iż osobny rozdział u staw k o śc ie l
nych, ta k zw any drugi ty tu ł lV -ej księg i dekretów p ap ież a G rzegorza IX (1227 — 1241), tra k to w a ł o „ślubach m iędzy m a ło le tn im i”. Otóż pow iedziano tam naprzód, iż zaręczan ie d z i e c i dozw olone je s t je d y n ie w celu spokoju publicznego, dla dobra p ań stw pow aśnionych. P ełnoletnośó m a łż eń sk a rozpoczyna się m iędzy rokibm 12 a 14. P rz e d tą po rą, m ianow icie po ro k u 7, wolno je s t zarę cza ć dzieci w celu w spo- m nionym , wolno n aw et zaślubiać je ta k zw anem i „ za
ślubinam i natychm iastow em i, sponsalia de p ra e sen ti”, lecz i w ów czas w szelk ie cerem onie i zap ew n ien ia nie m a ją żadnej w agi, je ś li po dojściu do p ełnoletności nie n a stą p i sw obodne p rzy zw o len ie oblubieńców i rz e c z y w iste „zam ieszk an ie” • m ałżeń sk ie.
Bez tego n aw et owe p o k ł a d z i n y siedm iole-
choćby ow szem w ielo k ro tn ie przed rokiem 12 p ona
w iane, s ą tylko p ró żn ą ig ra sz k ą. T aka m a łżo n k a p rz e d rokiem 12, w ed łu g w yraźn y ch słów papieskich,
„nie w e sz ła sw ojem i w czesnem i ślubam i w sta n m a ł
żeński, lecz tylko w sta n z a rę c ze n ia " . N ie m ają c w ła ściw ie p ra w a nazyw ać się „ m a łż o n k ą ”, m ia ła ona zu
p e łn ą w olność w ejść po ro k u 12 w rzeczy w iste m a ł- ‘ źeństw o z kim kolw iek zechce.
Jedynym w ęzłem , k tó ry m ógł op ierać się ro z e rw an iu ślubów nieletnich, było „za m ie sz k an ie” około lat 14; jed y n y m w arunkiem potrzebnym do zaw arcia rzeczyw istych ślubów m ałżeń sk ich później — przy zw o len ie narzeczonej d aw niejszej. P ierw szem u, „zam ie
sz k a n iu ”, niedopełnionem u je sz c z e do dnia 29 lipca r. 1385, w którym to dniu ojciec W ilhelm ów otrzy m a ł w Budzie p rzy rzeczen ie m atki Jad w ig i, iż takow e w m iesiącu p rzy szły m do sk u tk u p rzy jd z ie — p rz e szkodziła i w tym m iesiącu, i nadal, aż do ucieczki W ilhelm a z K rakow a, przem o c panów koronnych.
N ad drugiem , nad uzyskaniem p rzy zw o len ia Jadw igi n a m ałżeń stw o z J a g ie łłą , p raco w ały w ła śn ie p rzed staw ien ia panów duchow nych.
G łów na te d y zaw ada przyzw oleniu pożądanem u, obaw a grzechu, daw ała usunąć się w ten sposób bez trudności. G asła ona do reszty , gdy m yśl pobożna zastan o w iła się nad re lig ijn ą z a słu g ą zw iązk u z J a g ie łłą , zasłu g ą naw ró cen ia całej L itw y pogańskiej 1 W spaniały w idok tego w ielkiego dzieła, o k tó re d o bijało się napróżno tyle pokoleń, ty le w ojen i ofiar, a k tó re te raz je d n e m słow em Jad w ig i spokojnie szło w sp ełn ien ie, w ielce duszę d ziecięcą z ap rz y ja źn ia ł ze słow em przyzw olenia. J e śli k iedykolw iek p rz y c h o dziło zrz ec się uczuć najdroższych, nie św ieciła nigdy ja śn ie jsz a za to nagroda.
P o zo staw ała przecież skłonność m łodego serca.
Ten n iebezpieczny w róg Ja g ie łły m ógł przeszkadzać,
tem bardziej, ile że dw orscy p rzy jaciele W ilhelm a nie o m ieszkiw ali zalecać je j ciąg le w ierności dla Raku- szana, brzydzić o szczerstw am i J a g ie łłę . W edług icli opisu, b y ł to istn y po tw ó r duszą i ciałem , szpetny, stary , dziki, zabójca w łasnego s try ja i dobroczyńcy, K iejstuta. W spom nienia nadobności W ilhelm ow ej po
w ięk szały w dw ójnasób odrazę od „ b a rb a rz y ń c y ’’. P odw o
jo n y m iłością w strę t m usiał niezw yczajnem i śm ierzony być środkam i.
O toczyły te ż Jad w ig ę n a d e r gorliw e usiłow ania, prośby, nam ow y. Z jeżdżało um yślnie do stolicy k ra kow skiej coraz więcej panów i szlachty, aby zanieść głos za J a g ie łłą i k rajem . N aw et niedaw ni a d w ersa
rz e litew scy, k siążęcy b racia z M azowsza, Ja n u sz i Sem ko, porw ani pow szechnym p rą d e m um ysłów , pow szechną chciw ością spodziew anych, a zapew ne i przyrzeczonych nagród, poszli za p rzy k ład em zm ie n nego Opolczyka, podali rę k ę Jag ie lle . W szczeg ó l
ności m łodszy, Ziem ow it, p rzed dw om a la ty w ojenny n ie p rzy jaciel korony i znacznej części narodu, poje
dnaw szy się tem i czasy z królow ą, w znow ił w iern ą odtąd zgodę z całym narodem . Tak on, ta k jeg o sta rsz y „ m ą d ry ” brat, Jan u sz , ja k o te ź zgrom adzeni w K rakow ie p au o w ie-szlach ta, połączyli sw oje n a le g an ia z przed staw ien iam i biskupów.
Gdy duchow ieństw o upom inało Jad w ig ę w im ie niu re lig ii, panow ie św ieccy b łag ali j ą uw zględnió dobro k ra ju . W szystkie zn an e nam korzyści zw iązka z L itw ą, sp ły w a jąc e sw ym blaskiem w znacznej m ie
rz e n a sam ąż koronę i osobę m łodej królow ej, odzy
w ały się w ym ow nie w prośbach narodu. Nie za n ie chano przypom nieć ta k że sław ę św iatow ą, ja k ą apo
sto łk a i u sk ro m icielk a dzikich Litw inów zasły n ę ła b y po w szystkich ziem iach zachodu. Co zaś do osobi
ste j dzikości i szp etao ści Ja g ie łły , ta je s t tylko w y m ysłem niep rzy jació ł. W. książę litew sk i nie odraża an i k sz ta łte m c ia ła , ani w iekiem , ani obyczajam i.
Ś m ierć K ie jstu ta nie cięży m u bynajm niej n a su m ie
niu. M ożna w tym w zględzie za sięg n ąć w iadom ość od bliższych św iadków , k tó re dokładniej u n iew in n ią Ja g ie łłę . Toć za jaw nego m o rd ercę n ie c h ciałab y m atk a królow a, E lżbieta, w ydać swej córki koronnej, a ja k od ro k u blizbo brzm i o tern głośno po w sz y st
kich k ra jac h ościennych, sp rz y ja ona Ja g ie lle .
Jakoż przypom nienie tych życzeń m acierzyńskich niem ało zapew ne poparło prośby narodu. S p rz e c iw ie nie się m atce zatrw ażało w idokiem nieporozum ień z w ła sn ą rodziną, może n ara żen ia je j przez to na tern g ro źn iejsze zkądinąd n iebezpieczeństw a. O becne bow iem położenie starszej królow ej w ęg ie rsk ie j, E lż biety, i m łodszej. Maryi, do ostatniego chyliło się upadku, w ym agającego bardziej niż kiedykolw iek pod
pory sp rzym ierzeńców potężnych. Temiż w łaśn ie czasy p rz y b y ł do W ęgier ów z Neapolu przeciw ko m łodem u m arg rab i Zygm untowi w ezw any b ra ta n e k k ró la Lu
dw ika, król Mały, k siążę D urazzo, lecz p rz y b y ł nie w chęci obrony obudw óch p ań królew skich, a ra c z e j w celu p rzy w łaszczen ia sobie sam em u ich b e rła .
Dnia ostatniego g ru d n ia r. 1386, w sam ej porze pobytu i uczt W ilhelm ow ych w K rakow ie, od b y ła się w Budzie k oronacya K arola n a k ró la w ęgierskiego, p rz e sta ły królow ać m a tk a i sio stra Jad w ig i. Nie m o g ąc je d n a k p rzy jąć n a zaw sze tego losu, szukały obie tylko stosow nej chw ili do odw etu w rogiem u b r a ta n kowi, tylko pom ocy p rzy jazn y ch a m ożnych so ju szników . D otychczasow e porozum ienia i blizkie o d tą d zaczepne i odporne p rzy m ie rze E lżbiety z J a g ie łłą św iadczą, iż życzliw e p rzy jęcie go p rzez Jadw igę było ju ż i w porze obecnej pożądanym d la rodziny w ypadkiem . A ja k życzliw ość ta w y n a g ra d z a ła się w dzięcznością z a g r a n i c y pokrew nej, ta k niew ysłu- chaniem pow szechnych b łag ań Polaki o strzy ła J a dw iga p rzeciw sobie rów nież p o w szechną, bolesną, ciąg łą niech ęć narodu w d o m u, n iechęć tern sroższą, ile że nie w ra c a ją c ą w cale W ilhelm a, straconego n a zaw sze.
P rze ciw n ie sp ełn ien iem próśb w szechstronnych o c a la ła sobie m łodzieńcza królow a je d y n ą po zo stałą je j m iłość — w dzięczną, codzienną, z każdego oka u śm iech ającą się m iłość narodu. Z asłu g a re lig ijn a , sław a u św iata, in te re s familii, p rzyw iązanie k raju , p iętn aście la t k ró lo w e j— ileż w rogów krótkiem u s to sunkow i z W ilhelm em !... Gdybyż je sz c z e było p r a w dą, co m ów ią, że Ja g ie łło nie j e s t ta k strasz n y m i dzikim !... P ię tn a sto le tn ia królow a pow zięła krok, który do niczego nie zobow iązyw ał, a m ógł w ielk ą p rzy n ieść pociechę. P rz y w o ła ła jed n eg o z n ajp o w ier- n iejszych dw orzan, Zaw iszę z O leśnicy i zle c iła mu w yjechać naprzeciw ko J a g ie lle . Pod pozorem pow i
tan ia go od Jad w ig i, m iał on p rzy p atrzy ć się osobie W, k siążęcej i oznajm ić co w idział. P rzedew szy- stkiem upom niany zo sta ł p o s e ł surow o, aby n ie p rz y j
m ow ał żadnych po d ark ó w od L itw in a i sp ieszy ł z od
pow iedzią.
P om yślne w ieści przy b y w ały litew sk iem u k się ciu z Zaw iszą. Ja k b y d la pozostaw ienia czasu n a m ysłow i i uspokojeniu Jadw igi, c ią g n ą ł on zw olna i leniw o ku swojej p rzy szłej stolicy. C iągnął zaś n a d e r dworno, w orszaku w ielu k sią ż ą t pokrew nych, w śród tab o ru licznych wozów z skarbam i, słu żb ą i n a j
rozm aitszym p rzy b o rem dw orskim . Jech a ło z J a g ie ł
łą około dziesięciu k sią ż ą t litew sk ich , częścią ro d z o nych braci, częścią b ratan k ó w , bądź w ruskim oclirzco- nych ju ż obrządku, bądź ja k sam J a g ie łło niecbrzco- nych je sz cze pogan. Znajdow ali się w tym orszaku w sp a n iały m naprzód S k irg iełło i Borys ch rześcijan ie, znani nam ju ż z poprzedniego p o selstw a o Jadw igę, rodzeni b ra c ia Ja g ie łły , jakim i byli tak że d alsi trzej tow arzysze pochodu sw adziebnego, niew yehrzczeni j e szcze k sią ż ę ta K o ry g iełł, Ś w id ry g iełł i (jak się zdaje) W igund. W aleczny W itold K iejstutow ie pomimo dw u
krotnego ju ż chrztu: ła ciń sk ieg o u K rzyżaków w Ta- p la w ie i ruskiego cokolw iek później, gotów je sz c z e ochrzcić się po ra z trze ci w K rakow ie, przew odni-
ożył bratankom Jerzem u, Jan o w i Ju riew iczow i księciu bełzkiem u, M ichałowi książęciu n a Zasław iu i F ied o row i księciu łu ck iem u , g rec k im chrześcijanom .
J a k daleko pam ięć h isto ry i sięga, nie p rzypo
m ina się drugi p rz y k ła d ta k tłum nego, ta k w spania
łeg o pochodu w eseln eg o . Nie było te ż m iary podzi
wowi ludu m ałopolskiego d la tej ślubnej w ypraw y k s ią ż ą t litew skich, ciągnącej dziś p rz y ja ź n ie przez te sam e pola i sioła, k tó re p rzed la ty dziesięciu płonęły pożogą napadu litew skiego. P ie rw sz e m m iastem pol- skiem , w k tó rem dw ór litew sk i w ypoczął przez dni kilka, był Lublin, m iejsc e * ow ych dokum entem W oł- kow yskim n a dzień oczyszczenia N. P a n n y um ówio
n ych m iędzy J a g ie łłą a sz la c h tą p o lsk ą układów . Nie przyszły one do skutku, gdyż n a jw ięk sza część pa
nów b aw iła pod tę porę w K rakow ie, o ta c z a jąc kró
low ą sw em i prośbam i. Tylko n a jg o rliw si zw olenni
cy litew scy, m ianow icie m łody w ojew oda k rak o w sk i S pytko z M elsztyna i sta ry p o dskarbi D ym itr z Go
ra ja , p rzy sp ieszy li z pow itaniem n ap rzeciw elektow i sw ojem u.
S tan ąw szy z nimi w Sandom ierzu, u ra d z iła L i
tw a zaprosić W. m istrza K rzyżaków , K o n rad a Czolne- ra de R o teu stejn , n a o jc a chrzestnego przy blizkiej uroczystości w K rakow ie. N ie m ożna było wymo w niejszego zrobić w yboru. N a pozór pow inien był radow ać K rzyżaków c h rzest J a g ie łły i L itw y, w ła śc i
wy cel daw nych uBiłowau zakonu; w rzeczyw istości je d n a k ż e m iała ta ofiarow ana K rzyżactw u ró ża b ar
dzo bolesne kolce dla Niemców', gdyż w ynikłe ztą d połączen ie się P o lsk i z L itw ą p rzeszy w ało K rz y ż a ków d reszczem złow rogich przeczuć. P a d ło to p o sel
stw o z a p ra sz a ją c e podskarbiem u z G oraja, b ieg łem u ' w sp raw ach poselskich, z których np. je d n a wriodła go p rzed d w unastu la ty do K azim ierza, k sią ż ę c ia do
brzyńskiego. Gdy p an podskarbi w y p raw iał się do M alborga, sp o tk ało J a g ie łłę n a w zajem rów nież nie zu p e łn ie szc zere poselstw o powutalne Jad w ig i. Mniej
a to li d o tk n ięty niem niż K rzyżacy, p rz y ją ł e le k t p o l
ski w y sła ń c a k rak o w sk ieg o ja k n a jła sk aw iej i pozw o
lił m u owszem u d ać się z sobą do łaźn i. Po czem Z aw isza z w cale p o ch leb n ą d la k sięcia odpow iedzią p o w ró c ił coprędzej do K rakow a, a dw ór litew sk i cią g u ą ł zw olna d a lej sw ą podróż.
G arnęło się n ap rzeciw niem u coraz w ięcej p a nów z K rak o w a. Ju ż bow iem coraz m n iejsza tr z y m a ła ich tam potrzeba. Opór królow ej łag o d n ia ł z ka źd ą chw ilą. P rz y n iesio n a przez Z aw iszę w iadom ość u su n ę ła o statn ią (zda Bię) przeszk o d ę. O znajm ił po
se ł Jad w ig i, iż W. k sią ż ę litew sk i je s t m ężczyzną m iernego w z ro stu , bardzo k sz ta łtn e j budow y ciała , p o w z d łu ż n e j, nadobnej tw a rz y , w esołego w e jrz e n ia i pow ażnych, k siążęcych obyczajów . U spokojona tern w yob raźn ia dziecinna dozw oliła przem ów ić głośniej rozw adze. P o św ięcając ostatnie w estch n ie n ia k o c h a n ki obow iązkow i królow ej, u s tą p iła Ja d w ig a w y m a g a niom relig ii, pożytkow i rodziny i b łaganiom narodu, czem uszczęśliw ien i panow ie, rzu cili się te ra z g ro m a
dnie n a pow itanie ulubieńca sw ojego.
J a g ie łło tym czasem sp o czy w ał w bram ach św ią
tyni Ś w iętokrzyskiej. N iosąc sw oje pogaństw o n a ofiarę ch rześcijań sk iem u 'Bogu w K rakow ie, nie go
dziło się pom ijać w drodze z Sandom ierza n a jsta ro - ży tn iejszej siedziby ch rz e śc ijań stw a w Polsce. Od n a j
daw niejszych czasów aż dotąd b y ła ta leśn a, sk a lista gó ra p rzed m io tem pow szechnej czci ch rz eścijan i po
g a n okolicznych, niejako cudow nym k aw a łk ie m ziemi św iętej na zienii p o lsk iej. Sam a też n azw a g ó r y Ł j - siec lub Ł y sa góra, m niej słu szn ie później ze zjaw isk m iejscow ych w yw odzona, b y ła tylko prostym odgło
sem jero zo lim sk iej góry K a lw a ry i, oznaczającej także nic innego, ja k tylko Górę Ł y są, czyli nasz Ł ysieć.
Z asły n ąw szy ja k o k la sz to rn a stolica ch rz e śc ijań stw a polskiego w tych w łaśn ie czasach, k ied y rozbudzać się z a c z ą ł w E uropie duch p ielg rz y m ek do Ziemi Ś w ię
te j, sto so w ała się ona zapew ne i re s z tą p ie rw ia stk o
w ych u rz ą d zeń do m iejscow ości w zoru sw ojego, a p rz e chow yw any tu sz czątek d rzew a zbaw ienia s ły n ą ł źró
d łem b ło g o sław ień stw a krajow i.
D aw ny łu p ieżca , nied aw n y oddaw ca, p rz y sz ły w ielbiciel g o rąc y tej p rz e sła w n e j re lik w ii, zb liż a ł się J a g ie łło te ra z z podziw em ku je j leśn em u p rzy b y tk o w i. N ajm ożniejsi panow ie polscy, pom iędzy którym i zapew ne i b ra t zm arłego b isk u p a Z aw iszy, a sy n sta rego k a s z te la n a k rakow skiego, D o biesław a, K rze sław z K urozw ęk, k a szte lan i sęd zia ziem i san d eck iej, szczególny dobrodziej św iąty n i Ś w ięto k rzy sk iej, obda
rzonej odeń dw iem a w siam i, B oiskam i i G ojszczą, w prow adzili J a g ie łłę w p ro g i kościelne. P rz y jm u ją cy ich k a p ła n ok azał zd ała re lik w ię . Pobożni k le j- notnicy Toporu, Leliw y, E óży, Ś reniaw y, up ad li po
k o rn ie na kolana. P o g ań sk i sy n O lg ierd a się g n ą ł r ę k ą po św iętość, w o ła ją c z r u s k a : Szto to? K ap łan s k a rc ił poryw czość poganina, a le g e n d a dodaje, iż w tej chw ili rę k a u sc h ła Jag ie lle .
W róciło je d n a k zdrow ie, gdy W. k siążę n a p a m iątk ę w ypadku ofiarow ał klaszto ro w i b ry łę z ło ta do zrobienia, z niej re lik w ia rz a w k sz ta łc ie ręk i. W ielą też innem i je sz c z e d aram i upam iętn iły się te pobożne odw iedziny w drodze do tro n u , je d n a z g łów nych mo
że pobudek późniejszej dew ocyi Jag iełło w e j d la tego m iejsca.
O d d alając się od m ało p o lsk iej K alw ary i ku co
raz bliższej stolicy, m usiano coraz bard ziej n a św ia
tow e w zględy m ieć oko. P rz e d w szy stk iem innem chodziło w ielkim u k ładom m iędzy P o lsk ą a L itw ą o zabezpieczenie się od w iarołom stw a. P o lacy odda
n iem Jadw igi i korony Ja g ie lle dopełniali n a ty c h m ia st sw oich w arunków ; lecz któż m ógł uręezyć p o d e jrzli
w ość ów czesną, iż J a g ie łło ze sw ojej stro n y d opełni rów nież rz e te ln ie obow iązków w zględem korony? n a w róci c a łą L itw ę? p o łączy j ą z kró lestw em ? uw olni jeń c ó w polskich, odzyszcze za b ran e P o lsce ziem ie?
J e d y n ą ręk o jm ią, ja k ą P olacy otrzym ać m ogli w tej
m ierze, b yli liczni a m ożni zak ład n icy , z arę czają cy sw o ją osobą u iszczenie p rz y rze cz eń Jagiełłow yeh. T a
kim i w ięc z a k ład n ik am i m u sia ł W. k siążę litew ski ubezpieczyć Polaków , i tak ich zakład n ik ó w p rzy jęli P olacy te ra z w obliczu m ia sta K rakow a rzeczyw iście od Litw y.
Z a p isał się w ten sposób koronie polskiej, t. j.
Ja d w id ze i w ym ienionym poszczególnie panom ducho
w nym i św ieckim , długi sze reg k sią ż ą t litew skich i m azow ieckich, m iauow icie rodzony b ra t Jagjełłów , S k irgiełło, stry jec zn y W itold, łu ck i kniaź F iedor, za sław sk i M ichał, bełzki Jan , n aw et obaj m azow ieccy k sią ż ę ta , stanow czo ju ż za p ew n ą u śm ie c h a ją c ą się im korzyść zjednoczeni z J a g ie łłą , Ja n u sz książę n a C zersku i nasz Ziem ow it płocki. K ażdy z tych porę- ezycielów p rz y rz e k ał osobnem pism em zostaw ać ta k długo w zak ład zie u P olaków , baw ić w przeznaczo- nem sobie ku tem u m iejscu, nie oddalać się ztaintąd chyba za w yraźn em pozw oleniem , w reszcie staw iać się z pow rotem n a każde zaw o łan ie— dopóki zobow ią
zan ia Ja g ie łły nie o siąg n ą skutku całkow itego.
U bezpieczona w te n sposób szlach ta, otoczyła ciąg n ącą drużynę lite w sk ą w z ra sta ją cy m z k ażd ą m i
lą orszakiem . P od m uram i K rakow a zn ik ła w nim w szelk a m nogość k sią ż ą t i bojarów litew skich, a zd a
ło się w cale, iż to sam i panow ie polscy w p ro w ad za
j ą J a g ie łłę do K rakow a. O dbył się te n wiekopom ny w jazd p o rą zim ow ą, d n ia 1*2 lutego, w poniedziałek.
O dkąd K raków K rakow em , nie pam iętano ta k w ie l
kiej, ta k p e łn e j n astę p stw uroczystości. Ale ja k gdy
by w szystko, co żyje, tak d alece z a p rzątn ięte było gw arnem w rażeniem ch w ili, iż m u zab rak ło zgoła czasu i spokojności do je j opisu, n ie p o z o sta ła nam żad n a b liższa w zm ianka o cerem oniaoh dnia tego.
T ylko je d e n g łów niejszy ry s p rz e b ił się przez m g łę w ieków i s ta je nam n a w idoku. Oto panow ie d osto jn icy koronni w iodą sw ego e le k ta śród w rzaw y trą b i odgłosów ludu n a zam ek, do pokojów k ró lew
skich, przed, oblicze przejed n an ej Jad w ig i. M łodo
cian a piękność w koronie, otoczoua licznem gronem p an ien i niew iast, p rzy jm u je p okłon J a g ie łły . Obec
ność k sią ż ą t polskich, W ład y sław a N aderspana, jalco- też m azow ieckich zakład n ik ó w Jag ie łło w y ch , Ja n u sz a i Ziem ow ita, to w arzyszących raze m Jadw idze, i takaż obecność k sią żęc y ch tow arzyszów J a g ie łły , podnosi w spaniałość sceny. Z apisane w kronikach zdum ienie W-go k sią żęc ia Litwy nad uiezrów nauem i w dziękam i oblubienicy koronnej, ja k m iłem było jem u ż sam em u, tak nie m ogło n ie przem ów ić za nim w oczach J a dwigi.
Ąby j ą tern w ięcej rozw eselić, n a s tą p iła naza
ju trz now a cerem onia: złożenie oblubieńczych darów litew skich. K sią ż ę ta litew scy: W ito ld , S w idrygiełł i B orys, ofiarow ali Jadw idze w im ieniu je j p rz y s z łe go m ałżo n k a drogocenne upom inki w złocie, sre b rz e , drogich k am ien iach i tk an in ach k rajó w dalekich. Gdy zaś p ię tn a sto le tn ia m onarchini b a w iła w rok koszto- w nem i d aram i litew skiem i, poważni p ra łac i polscy roztoczyli p rz e d J a g ie łłą sk a rb y duchow ne, praw dy re lig ii, k tó rą J a g ie łło w krótce m ia ł p rzy jąć. U łożo
no, iż ch rzest książęcy odbędzie się ju ż w e c z w a r
tek , diiia 15 lutego. T en k ró tk i p rzeciąg czasu p o w inien b y ł w ystarczyć przygotow aniu O lgierdow icza do obrzędu, na k tó ry w szy stk ie lu d y ościenne z tak daw nem czekali u p rag n ien iem . Zaczem , ja k n ied a
wno w idzieliśm y Jad w ig ę otoczoną radnern kołem du
chownych, p rz e k o n y w a jący ch j ą o próżności d z ie c ię cych ślubów z W ilhelm em , ta k nin iejsza chw ila w ie l
kich obrzędów narodow ych p rz ed staw ia nam Ja g ie łłę w gronie p rałató w polskich, d opełniających n a nim d z ie ła k atech ezy ła c iń sk ie j. W ażność tej czynności zniew ala pośw ięcić je j nieco b liższą uw agę.
D okum entem krew skim z roku zeszłego p rz y rz e k ł Ja g ie łło Polakom , iż razem z uim o chrzczą się w K rakow ie w szyscy inni k sią ż ę ta L itw y, którzy j e szcze chrztu nie p rzy jęli. Byli ju ż tedy n iektórzy
b ra c ia i b ratan k o w ie J a g ie łły od daw n iejszeg o czasu ch rześcijan am i. Znam y takim i m ianow icie rodzonych b rac i S k irg iełłę, B orysa, stry jecz n eg o b ra ta W itolda, b ratau k ó w K oryatow iczów T eodora i A le k sa n d ra.
Z w y jątk iem jed y n eg o W itolda, a może i B orysa, po- chrześników zakonu niem ieckiego, byli to w praw dzie sam i ch rześcijan ie greccy, czyli (w edług ów czesnych w yobrażeń zachodu) „ c h rze ścijan ie n ie p ra w d z iw i”, p o trz e b u ją c y ch rztu pow tórnego, lecz n a w e t w oczach ów czesnych— ju ż nie poganie.
Oprócz tych „ stry jc ó w ” c h rześcijań sk ich , m iał Ja g ie łło nadto m atkę ch rześcijan k ę, napom inaną przez K rzyżaków do sta ra ń około n aw ró cen ia synów i r z e czyw istą n aw rócicielkę „sy zm a ty ck ieg o ” syna Skir- g iełły . Mogło w ięc uróść p y ta n ie , ażali i p rz y sz ły król polski nie był ju ż podobnym że chrześcijaninem , a przygotow anej te ra z cerem onii krakow skiej nie ch ciał je d y n ie pow tórzyć, czyli „treściw iej m ów iąc, d o p e ł
nić chrztu daw nego”. A poniew aż ro zstrzy g n ięcie tej w ątpliw ości pow iększało lub u m n iejszało uroczystość cerem onii obecnej, uroczystszej, je ś li n a istnym p o ganinie p o d jętej, m niej u ro czy ste j, je ś li n a daw nym ju ż w yznaw cy C hrystusow ym pow tórzonej, przeto z a leży niem ało n a wiadom ości, ja k im rz eczy w iście c h a ra k te re m odznaczał się te ra ź n ie jszy obrzęd k r a kow ski?
C h rzest J a g ie łły ja ś n ia ł oczom pokolenia tam - toczesnego w szelkim blaskiem now ości. Ż adna k ro p la w ody św ięconej nie tk n ę ła się je sz c z e Ja g ie łły . Lubo m a tk a w yznaw ała Boga chrześcijań sk ieg o , w iel
ki ojciec O lgierd p o z o sta ł do śm ierci poganinem . M łodszych, m niej znakom itych synów , p o zw alał on m atce osw ajać z c h rześcijań stw em , lecz ulubiony J a g iełło , przezn aczo n y do tronu, m iał w duchu p rz o d ków zachow ać ja k najdłużej w iarę o jczystą, która, j e śli w ielu w rogów w zb u d zała L itw ie, te d y oraz w iele w agi n a d a w a ła jej w św iecie ów czesnym i m ogła
Biblioteka - T. 22*. 2
kiedyś (zdaniem polityki pogańskiej) stać się w ielce k o rzystnym do sp rz e d a n ia tow arem . Z resz tą, je śli ch rz est zm yw a g rzechy, toć w ed łu g m niem ania w sz y st
kich n o w o n aw racający ch się pogan, tern p o m y śln ie j
szą dla duszy było rzeczą, im później, im bliżej ś m ie r
ci, d a ł się kto ochrzció.
P rzez co s trz e g ł się nasz O lgierdow ie ja k n a j
pilniej k ro p id ła i c h rzcieln icy i, znan y b y ł w szystkim jak o p ra w y poganin. Mimo m niem anej niższości ch rze
śc ija ń stw a g reck ieg o , odróżniano je zaw sze, ja k e śm y dopiero w spom nieli, od p ogaństw a, i sami K rzyżacy okazyw ali rad o ść n iezm iern ą, gdy m atce Ja g ie łło w e j, Ju lian n ie, pow iodło się bogdaj chrztem byzantyńskim ochrzcić syna S k irg ielłę. W zględem J a g ie łły zaś p r o s z ą oni m atkę dopiero, aby go „p o d o b n ież” n a w róciła, czynią kroki u niego sam ego, aby ła c iń sk ie p rz y ją ł ch rześcijań stw o . Nie u leg łsz y do roku 1382 ani naukom m acierzy ń sk im , ani usiłow aniom k rzy ża c
kim , zobow iązał b y ł się ńasz O lgierdow ie zakonow i w tym roku na zjeździe n iem eń sk iej w yspy D ubissy, ochrzcić się w ciągu la t czterech , lecz nie śp iesz y ł b ynajm niej ze sp ełn ien iem obietnicy.
T akież sam o p o g a ń s k i e p rzy rzecze n ie ofia
ro w a ł on pisem nie polskiem u i w ę g iersk iem u p o s e l
stw u w K rew ie, a w yraźny w dokum encie dodatek, iż J a g ie łło przyjm ie ch rześcijań stw o p olskie razem z t y m i tylko braćm i, „którzy je sz c z e chrztu nie p rz y ję li” — dodatek, p o czytujący p rzy jęcie c h rz e śc ijań stw a p rzez ochrzconych ju ż b raci za rzecz z b y te c z n ą — sta w ia go n a jja w n ie j w rzęd zie takich, którzy nigdy jesz c z e ż a d n e g o chrztu nie p rzy ję li, w r z ę dzie pogan.
Toż, gdy w obecnym r, 1386, a zatem isto tn ie w ciągu onych la t cz tere ch , n ad esz ła chw ila n a w ró cen ia W. księcia w K rakow ie, n ikt z b liższych i d a l
szych spółcześników nie w idział w Ja g ie lle co in n e go, ja k tylko praw ego poganina. Czy to n a jsta rsz y z krajow ych opow iadaczy tego w ypadku, czy n iem iec
ki spisyw acz o dleglejszych czasu sw ego pogłosek, do
m inikanin z Lubeki, K orner, czy w re szcie n ajw iaro g o - dniejBzy ze św iadków , bo tuż pod bokiem K rak o w a zam ieszk ały , zaled w ie w la t kilka po z d arze n iu p i
szący, a b ezw zględny w sw ojej praw dom ów ności i obo
w iązk iem kościelnym obeznany z ró żn icą chrztu że- g ań sk i opat L udolf — k ażd y zw ie p o ch rześn ib a P o la
ków stan o w czo — poganinem .
Nie inaczej św iadczą naw et K rzy żacy i w ie d e ń scy p isarze, m ający z tego w zględu ro z strz y g a ją ce tu zdanie. Gdyż jak o p rz y ja c ie le W ilh elm a, a n ie p rzy jaciele litew sk ich ślubów Jadw igi, p ra g n ę li oni u m n iejszy ć czem kolw iek w ielkość osiągnionego tem iż ślu b am i dzieła, upośledzić zasługę naw ró cen ia Ja - giełłow ego. Z tąd nie było pożąd ań szej d la nich po
głoski, choćby cale w ątpliw ej, nad w ieść, że J a g ie łło ju ż przed cerem o n ią k ra k o w sk ą b y ł chrześcijaninem , iż przeto obrzęd krakow ski m niejszej je s t wagi.
A p rzeceiż jederi, drugi, trz e c i i c zw arty spó łczesn y latopisiec rak u zk i, a p rzecież ta k spółczesny p isarz dziejów krzyżackich, jako też sam i K rzyżacy, uzna- w ają go jed n o g ło śn ie poganinem .
K rzyżacy nie m ogą później w strzym ać się od uw agi, iż c h rz e st J a g ie łły , jak o je d y n ie dla p osięścia korony polskiej podjęty, „n ie m a w łaściw ego gruntu i p odstaw y c h rz e śc ija ń s k ie j,” lecz nie śm ią bynajm niej przypisyw ać tej „b ezg ru n to w n o ści” daw nem u byzam ty ń stw u J a g ie łły . Sam też w reszcie J a g ie łło mówi o sobie, iż „ p o g a ń s k i c h ” w y rz e k ł się błędów , a n ajznakom itsze g łosy onego czasu, pap ież U rb an VI, stry je c z n y b ra t W itołd, w ła śn i poddani Jngiełłow i.
n a jp rz e d n ie jsz e b o jary lite w sk ie , pom iędzy którym i kilku Rusinów , n iezm iennie z nim i za nim p o w ta
rzają: „po g an in ”. Słowom, żadne z d a n i e przeciw ne, żaden cień p o w ątpiew ania w pierw otnośó chrztu J a g ie łły nie ćm iły w zrokom spółczesnym blask u obec
nej cerem onii k rak o w sk iej.
Zaczem sta ło się zadość losow i. W 27 la t po
szyderczym śm iechu synów G edym inow ych z zapro- sin cesarsk ic h n a n iem ieckie chrzciny w W rocław iu, w e czw atek, dnia 15 lutego, w y p ręw ad z ił z P o lsk i o r
szak duchow ny pięciu wnuków Gedym inow ych z p a ła c u królów polskich na zam ku k rakow skim ku po- blizkiej tam że k ated rze . Oprócz W. k się c ia L itw y p rzy stęp o w ali do chrztu polskiego trzej rodzeni b ra cia Ja g ie łły : W iguud, K o ry g iełł i Sw idrygieł, tu dzież stry je c z n y W itold, ju ż to (je śli w ieści nie m ylą) po raz trzeci p o ddający się tem u aktow i u roczystem u.
R eszta obecnych w K rakow ie k sią ż ą t litew skich, m ia
now icie owi w z a k ład Polakom oddani S k irg iełł, F ie dor Ł ucki, J a n B ełzki, M ichał Z asław sk i i inni, jako ju ż raz w obrządku g reck im ocbrzceni, „nie dali duchow ieństw u polskiem u nak ło n ić się do pow tórzę n ia ,” czyli ra c z e j dopełn ien ia obrzędu.
P rzew odniczyli cerem onii arcybiskup g n ie ź n ie ń ski B odzanta i biskup krakow ski Ja n . K ażdem u z po- chrześników k siążęcy ch to w arzy szy li p rzy b ran i r o dzice ch rz e stn i. W. k sięciu Ja g ie lle o d m ó w i ł tej p rzy słu g i proszony o n ią m istrz, W. C zolner. P r z y b y ły z M alhorga p o d sk arb i koronny D ym itr p rzy n ió sł su ch ą odeń odpow iedź, iż zbytnia odległość drogi n ie dozw ala m u opuszczać n a tak długi czas państw zakonnych. Kto inny w ięc za stą p ił królow i obow ią
zek ojca ch rzestn eg o .
M atką c h rz e stn ą s ta n ę ła je d n a z p ierw szy ch m a- tro n ów czesnej Polski, pani w ojew odzina san d o m iersk a Jadw iga, nieg d y ś m ałżo n k a bogacza Oty z P ilczy, m atk a sław nej n astę p n ie je d y n ac zk i E lżbiety. Ona to w raz z swoim kum em , gdy orszak ch rzestn y z a trz y m a ł się u drzw i św iątyni, a o b rz ęd u jący k ap łan i z a p y ta li po chrześcijań sk u : „ ja k tobie d z ie ją ? ” — i gdy po w prow adzeniu k sią ż ą t p o gańskich w progi ko ścieln e n a stą p iły tam dalsze cerem o n ie i m odły i z a p y ta n ia — odpow iadała i „ p rz y rz e k a ła ” za p rzy szłeg o k ró la pol
skiego.
J a g ie lle nadano im ię W ładysław , W igundow i
A leksander, K o ry g ielle K azim ierz, S w id ry g ielle B o le
sław , Witoldowi podobnież A lek san d er. W raz z swoim W. k sią żęciem m nodzy tak że panow ie litew scy i dw o
rza n ie k siążęcy p rzy jęli „ w iarę ła c iń s k ą ”; czyli, ja k u R usinów z alu z y ą do K rzyżaków m ówiono: „w iarę n ie m ie c k ą ” .
P ó źn iejsza pobożność now ego „W ła d y sła w a ” p r z e św iadczą nas d o sta tec zn ie , iż spełniony te ra z a k t r e ligijny szczerze p rz e ją ł m u duszę. Nie m niej w ażną b y ła uroczystość obecna rów nież pobożnej chrześoi- ja n c e Jadw idze. Z w łaszcza gdy dokonanie obrzędu c h rzestn eg o zapow iadało je j w n et in n ą cerem onię — ślub ' blizki. P rzeznaczono ku tem u trz e c ią dobę po ch rzcie, niedzielę, 18 lutego. Je d e n z poprzednich dni usp o k o ił Jad w ig ę o sta te c z n ie w zględem postępku J a g ie łły ze stry je m K iejstutem . Sam K iejstutów syn W itold m iał u p ew nić królow ę, iż Ja g ie łło nie w inien j e s t śm ierci s try ja w w ięzieniu.
Po czem zo staw ał je sz c z e 'o b r z ę d ro zw iązan ia daw nych ślubów z W ilhelm em . Mimo rzeczyw istej ich niew ażności, po trzeb n y był ku tem u osobny ob
chód kościelny. U w iadam iają o tem szczegółow o p r z e pisy duchow ne, tra k tu ją c e o zryw aniu ślubów dzie
cięcych innem m a łżeń stw em w w ieku dojrzalszym . P rzy p u szczały one ośm różnych powodów u n iew ażn ie
nia zaślu b in m ało letn ich . O statni z tych w ypadków zachodził, „gdy kto ś ślubow ał w ia rę p rzed dojściem do la t cztern astu , a o siąg n ąw szy ten w iek, ż ą d a ł r o z w iąza n ia ślubów p rzed w c zesn y ch i zezw olenia n a z a w arcie m a łż e ń stw a rzeczy w isteg o z kim innym . W t a kim ra z ie , choćby d ru g a stro n a sp rzeciw iała się z e rw an iu zw iązku, byle kościół m iejscow y uznał is to t
ność żąd an ia je d n e j, m usiało n a stąp ić ro z w ią z a n ie.”
T akiż w łaśn ie w ypadek z d arzy ł się te ra z na zam ku królew skim w K rakow ie. Ja d w ig a ślu b iła w 7 lecieeh. Bez „ z a m ie sz k a n ia ” około la t 14 nie m iały te ślu b y żadnej w agi. P anow ie krakow scy oparli się p rzem ocą „ z a m ieszk an iu ” W ilhelm ow em u
n a zam ku. Po w ygnaniu W ilhelm a sk ło n iły Jadw igę przytoczone pow yżej w zględy do zezw olenia n a m a ł
żeństw o z J a g ie łłą . Z ezw olenie to było samo przez się owym „ó sm y m ” w ypadkiem , p o trzeb u jący m tylko uznania i potw ierdzenia koBcioła m iejscow ego, bez dalekiej d yspensy z Rzymu.
N astąpiło w ięc m iejscow e uśw ięcenie kościelne,
„Śluby Jad w ig i z W ilhelm em , zaw arte w latach d z ie cięcych, zo stały obecnie po dojściu do w ieku d o jrz a łości publicznie w k a te d rz e k rakow skiej uniew ażnione i o d w o łan e” .
Po tej cerem onii zb y teczne ju ż były w szelkie dalsze k ro k i do u p raw n ien ia m a łż e ń stw a Jag ielło w eg o . N iep o trzeb n a była dysp en sa stolicy apo sto lsk iej, i ż a dnej też ani żądano, ani w ydano. W szystko stało się je d y n ie przyzw oleniem Jadw igi, ła s k ą Jad w ig i. To przyzw olenie odjęło c a łe m u w ypadkow i barw ę p rz e m ocy, uniew inniło n aród z z a rzu tu , iż życzeń swoich do p iął w ystępkiem przeciw ko praw u. W św ietle t e go przy zw o len ia cały p o stę p ek n arodu z b y łą ob lu bienicą W ilhelm a p rz e d sta w ia się owocem sm utnej, a le bezw inuej konieczności.
A że p rzy zw o len ie to było ze stro n y Jadw igi isto tn ie dobrow olnem , ch ętn ie ofiarow auem , m ożem y n ajlep iej pow ziąć z w rażen ia, ja k ie ono sp raw iło n a W ilhelm ie. Gdyby Ja d w ig a do ostatniej chw ili opie
r a ła się była zw iązkom z J a g ie łłą , gdyby u le g ła była je d y n ie przym usow i, nie m ógłby on był żadnego do niej m ieć żalu. W ilhelm p rzeciw n ie uczuł się b o le
śnie dotkniętym przez Jadw igę. Jak o kochanka z a w in iła ona ta k d alece kochankow i daw nem u, iż W il
helm nie w zdrygat się l ż y ć je j za to w la ta c h n a stęp n y ch .
P rz y d o b r o w o l n e m z a ś zezw oleniu, p rz y uczu ciu u w ień c zen ia uiern ży czeń rodziny, widoków r e li
gijnych i w ielkich zam iarów narodow ych, dalekiem od praw dy w yobrażenie, jak o b y n ad ejście w iekopo
mnej niedzieli ślubnej m ieczem boleści przeszyło
ofiara Jad w ig i nie traci bynajm niej n a tern, iż była przy n ie sio n a sercem pogodnem . D zień ślubu Ja g ie ł- łow ego, dzień p om yślności dla P o lsk i, nie był dniem rozpaczy Jadw idze.
W ład y sław um iał czuć szczęście chwili, k tó ra go w reszcie u stóp o łtarza p o staw iła z Ja d w ig ą . O brączka ślubna, k tó rą w tedy daw nego łupieżcę Polski p o łą czyli k a p ła n i z dziedziczką korony Piastów , z p ię kną có rk ą najd o sto jn iejszeg o ze w szystkich w ó w cze
snym św iecie rodów k rólew skich, nie z e sz ła m u z p alca po koniec życia. „P om iędzy w szystkiem i zui- kom em i sk arb am i tego św iata — są to w ła sn e wy razy W ła d y s ła w a — była mu ona najkosztow niejszym k l e j no tem ” . A ja k w e w szystkiem , tak i długoletnością w ieku szczęśliw y, nosił j ą blizko p ó ł w ieku.
T enże sam dzień d ał i P olakom m a te ry a ln ą r ę kojm ię spodziew anej za W ładysław a fortuny. Ju ż w k ilk a godzin po ślubie, w niedzielę 18 lutego r. 1886, o g ło sił „now y p an i opiekun korony p o lsk ie j”, n ie b a wem ukoronow any król P o lsk i „w odw dzięczenie c a łe m u narodow i szlacheckiem u doznanej ży czliw ości,”
tre śc iw y list sw obody, zam y k ający w sobie głów ne p raw id ła p rz y sz ły c h rządów królew skich. Mniej znany od sw oich poprzedników i następców , W yświeca ten dokum ent w eseln y z u d e rz a ją cą ja w n o śc ią zam ierzony i osiągniony p rzez szlac h tę cel polityczny, cel z u p e ł
nej jed y n o w ład zy w narodzie.
Pod tym w zględem je s t te n d o k u m en t nie p o tw ierdzeniem , lecz n ad er w ażnem , w ielce n a korzyść szla ch ty zm odyfikow anem , u zu p ełn ien iem p rzy w ileju koszyckiego, a za w iera punkty n a stę p u ją c e . N ajprzód:
w szystkie zaszczyty i godności zie m sk ie będą n a d a w ane je d y n ie szlachcie, o siad łej w ziem i, gdzie w ła śnie z d arzy się w akans, i to nad aw an e je d y n ie za p o rad ą sz la ch ty są sie d n ie j. P ow tóre: w szy stk ie zam ki czy li grody koronne, czy to w ielkie, czy m a łe , nie m ają odtąd puszczana być w z a rząd albo dzierżaw ę cudzo-
ziem com , lecz szlachcie polskiej, „ u r o d z o n e j w k r ó le s tw ie ”. Tem sam em i w szelkie sta ro stw a tak grodo
w e, ja k niegrodow e, m oże je d y n ie tak aż „ u ro d z o n a ” posiadać szlach ta. Po trzecie: obow iązek służby w o
je n n e j będzie Bzlachcie w y n ag ra d zan y w te n sposób, iż po w ypraw ie z a g r a n i c z n e j zw róci k ró l szlachcie w s z y s t k i e poniesione w niej szkody, ja k o też okup z niew oli; w w ojnie z a ś w g ran icach k ró le stw a tylko okup i szkody z u a cz u e, a je ń c y n iep rzy jacielscy p rz y p a d n ą w oboim ra z ie królow i. Po czw arte: oprócz służby w ojennej, n a le ż ą się królow i od każdego k m ie cia szlach eck ieg o i duchow nego 2 grosze z ła n u . Po p iąte: u rzędnicy k rólew scy, zw ani „ o p ra w c e ” , sędzio
w ie sp raw krym inalnych, zw łaszcza k radzieży, m ają odtąd (jako p rzy czy n a niem ałego u szczerbku s ą d o w nictw u pańskiem u) u stać n a zaw sze. W reszcie, nie będzie k ró l ż ą d a ł zw rotu pieniędzy, zaliczonych s z la chcie n a ra c h u n e k w ypraw y zag ran iczn ej, je ś li takow a nie p rzy jd zie do skutku w p rzeciąg u roku.
Oto n o w e sw obody, ja k ie , oprócz zapew nionego już w K rew ie p o łączen ia L itw y z K oroną, okupiła sobie szlach ta rę k ą sw ojej m łodocianej królow ej.
K ilk unastom iesięczne rząd y Jadw igi, kilkunastom ie- sięczne stłu m ie n ie w sobie onej w ielkopolskiej n ie chęci przeciw ko rządom niew ieścim , odpłacone już ra z p rzy w ilejem koszyckim , niosło te ra z szlachcie d rugie żniwo złotej w olności. Aby sobie tem lepiej uw idom ić, o ile ten plon pow tórny zyskow niejszym był dla szlach ty od pierw szego, porów najm y głów ne p u n k ty obudw óch dokum entów , koszyckiego i k r a kow skiego.
Po pierw sze. P rz e d laty je d e n a stu obow iązał się król w K oszycach n ad aw ać godności ziem skie tylko
„ k rajo w co m ”, w yrze k a jąc się tem je d y n ie u d o stajn ian ia św ieżych przybyszów cudzoziem skich, bez w iązania się ró żn icą m iędzy szlachcicem a m ożnym , p rz e m y śl
nym m ieszczaninem , ja k np. W ierzynek, a tem m niej bez ogran iczen ia w yboru sw ego ra d ą szlachty s ą s ie
dniej. T eraz w K rakow ie m ógł król w ybierać je d y n ie z pośród szlachty, za ra d ą szlach ty . P ow tóre. W e
dłu g ugody koszyckiej tylko 23 głów ne sądow e grody k ró lestw a w iuien k ró l był n ad aw ać rodow itym Polakom , c a łą re sz tę m niejszych zam ków pozw alało mu w yraźne orzeczenie nauaw ać „n aw et przybyszom lub kom ukolw iek in n em u ’’. T era źn iejszy m dokum en
tem k rakow skim orzeczono w yraźnie, iż „w szystkie grody i zam ki, w ogólności i poszczególnie, w ielkie i m a łe ” . Podobnież i urzędow i staro ściń sk iem u dość było w K oszycach na „pochodzeniu p o lsk ie m ”, w K ra kow ie zaś sta ł on się p rzy stęp n y m „tylko s z la c h c ie ” . Po trzecie. P rzyw ilej koszycki obow iązyw ał szlach tę do słu żb y w ojennej w ew n ątrz g ra n ic bez żadnego w ynagrodzenia, a tylko w w y p raw ach zag ran iczn y ch z w ra c a ł k ró l szkody i okup. P rz y w ile je m krakow skim k a z a ła * szlach ta p łacić sobie za szkody służby w o je n n e j ta k w domu, ja k za g ra n ic ą. Po czw arte.
W K oszycach p rzy jęto m ilczeniem sądow nictw o s ę dziów kró lew sk ich zw anych „ o p ra w c e ”; w K rakow ie uwolniono się w y raźn ie i od tegoż o sta tk a sąd o w n ic
tw a królew skiego nad gm inem . N areszcie w K oszy
cach trw a ła je sz c z e sz la c h ta w obow iązku n a p ra w ia nia p o dupadających zam ków k ró lew sk ich , je d n e j z głów nych p o d staw ów czesnej w ładzy k ró lew sk iej;
zupełno o tern m ilczenie te ra z w K rakow ie w ątliło w ładzę k ró le w sk ą jed n y m now ym uszczerbkiem , spo- tężało szlach tę jed n y m now ym w aru n k iem „złotej w olności” .
Czegóż p o trzeb a je j było więcejI Z aledw ie coś
kolw iek u św ietn iało p ó źn iejszą rzeczpospolitę wnu
ków, czegoby nie m iała ju ż te ra z szlach eck a rze cz
p o sp o lita dziadów. B yła w olność od danin. B yła blizka sam ow ładza nad ludem . B yła w yłączność p ia
sto w an ia urzędów . Było praw o k iero w an ia rzą d u gro
m adną p o rad ą szlachty. B y ła pełnom ocność dyspono
w an ia koroną, k tó rą w W ołkow ysku onym dokum en
te m elek cy jn y m ofiarow ano sam em u Jag ie lle , bez
w zm ianki o jeg o potom kach i n astęp cach . B yły już n aw et początki sejm ów poselskich, pojaw iające się np. n a onym m ałopolskim zjeźd zie w W iślicy, gdzie, w edług d oniesienia św iadków w sp ó łczesn y ch , zg ro m adzili się „po sło w ie w szy stk ich ziem p o lsk ic h .”
P ozostało królow i je sz c z e tylko sądow nictw o n a d szlach tą, dow ództwo ry c e rsk ic h pocztów szlach e
ckich, praw o w ojny i p o koju z m o carstw am i zagrani- cznem i, a osobliw ie w łaścicie lstw o znacznych p o sia
dłości koronnych. Ju ż i po te ostatn ie zab y tk i w ła dzy kró lew sk iej try u m fu ją c ą sięg ają c m y ślą, doszło m ożnow ładztw o m ało p o lsk ie, z w łaszcza fortunnym obrotem zd arzeń ostatnich, nierów nie dalej w sw ojej staro d aw n ej w alce z k o ro n ą, niż się tego m ożna by
ło nieg d y ś spodziew ać. S ta ro d aw n e w yrzeczen ie o u lu bieńcu Małej P o lsk i, K azim ierzu Spraw iedliw ym , iż
„ sk ru sz y ł p ęta stu żeb u ictw a, z d ją ł ja rz m o dauniezo- ści, ro zw iązał obow iązki, zniósł ciężary, nie ta k ul
żył, ja k ra czej w ćale uch y lił b rz e m ię ” — o ileż św ie
tn iej, o ile zu p ełn iej uiściło się te ra z za Ludw ika i W ła d y sła w a Ja g ie łły ! K oronow ani odtąd w Małor polsce królow ie ja k ż e niepodobni sw oją b ezw ład n o ścią do daw nych g n ieźn ień sk ich B olesław ów , niepodobni n aw et do n iedaw nych Ł o k ie tk a i K azim ierza, owszem , do sam ego je sz c z e L udw ika!
1 byliby w ielm oże m ało p o lscy , ja k to n iek tó ry m zdaw ało się n ap raw d ę, m ogli ju ż o bejść się w cale bez k ró la i koronaeyi, gdyby nie w iszące n ad k a r
kiem nieb ezp ieczeń stw o K rzyżaków i teutonizm u, gdy
by nie p o stra c h łupiezk ieg o pog ań stw a L itw y i nie ponętny w idok bujnych, bezludnych, n ieużytych w r ę ku litew sk iem obszarów W ołynia, P odola i Ukrainy!
R o ztaczający się p rz e d ów czesnem pokoleniem obraz obiecanej ziem i ty ch zysków i zw ycięztw p rzy szły ch z a p ew n iał ta k św ie tn ą d łu g o trw ało ść i pom yślność — pom yślność ta n a rz u c a ła się z tak n ieu n ik n io n ą p ra w ie koniecznością, iż za w ielkość osiągnionych tem zysków godziło się za iste ukoronow ać szczęśliw ego
„ p ro sta k a ” litew sk ieg o . Ze w zględu zaś n a ow ą ko
nieczność h isto ry c z n ą godzi się dzisiaj przebaczyć pokoleniu tam toczesnem u, iż nie zdołało dostrzedz tych zarodów skażen ia, ja k ie m iały w ylądz się później ze zbytku jego fortuny.
Przygotow ano w ięc koronacyę W ładysław ow i.
O dbyła się ona n ie p ie rw e j, niż w e dw a tygodnie po ślubie, w n ied zielę 4 m arca. W b ra k u staro ży tn ej korony B olesław ów , spoczyw ającej n a W ęg rzech , tu
dzież w niem ożności użycia ku tem u korony żeń sk iej, k tó rą uw ieńczono Jadw igę, p o słu ż y ła obrzędow i te ra ź n ie jsz a k o ro u a now a, św ieżo u złotników k rak o w skich ukuta, w złoto i k lejn o ty bogata. T łum y ludu, szlach ty , duchow ieństw a i k siążąt, ra d o sn e okrzyki śród pochodu z p ała c u do k a te d ry , w sp a n ia łe uroczy
stości w kościele, p o d zielała koro n acy a W ła d y sław o w a z k ażd ą in n ą cerem o n ią tego ro d zaju .
Co j ą poszczególnie w yróżniało od innych, to było uroczyste ze stro n y J a g ie łły „ślubow anie, z a rę czenie i d o tk n ięciem się relik w ij św . z a p rzy siężen ie”, iż dopełni w szelk ich w aru n k ó w p a k tu krew skiego, m ianow icie o ch rzci niezw łocznie c a łą p o g ań sk ą Litw ę w ob rząd ek rzym ski. Co j ą zaś upiękniało nad inne, to była obecność p rz y p a tru ją c e j się obrzędow i Jad w i
gi, sta ra n n ie z a p isa n a w k ronice. W ' tej w łaśu ie chw ili, k ied y arcy b isk u p B odzanta w je j oczach w k ła dał W ładysław ow i W tórem u koronę p o lsk ą n a gło
wę, w jeż d żał W ilhelm z pow rotem w bram y w ie
d eń sk ie.
N azaju trz, w ed łu g starożytnego zw yczaju, n a s tą p iły obrzędy m iejsk ie, so len n y o bjazd ry n k u , p o sie
dzenie na tro n ie p rz ed ra tu szem krakow skim , hołd i p rz y się g a m ieszczan , a w końcu łaskawm udarow a- nie m iasta p rzy w ile jem swobody, w y n ag rad zający m m u p rz ed k ilk u le tn ie n iew puszczenie p rzeciw n ik a J a dw igi, Sem ka, a u w alniającym m ieszczan n a p rz y szłość od w szelk ich podatków pod b ezkrólew ie,
„w k tó ry m to czasie m ieszczanie k rak o w scy dość z siebie czynią, gdy bronią stolicy n aje zd n ik o m .”
D opiero trzeoiego dnia po koronaoyi zaczęły się n a zam ku k rak o w sk im gody w eseln e. Z araz po m szy zasied li oboje królestw o, polscy i litew scy k siążęta, panow ie i panie, p ra ła c i i rycerstw o,1 dokoła stołów biesiady. Z w yczajem staropolskim , nie było tam w y
m uszenia, ani sztyw nego cerem oniału. Zwyczaj czasu zg ro m a d z ał n ie zm iern ą ilośó gości. P rzy n iejed n y m bankiecie k ró lew sk im zasiadało po 500 panien. Od
pow iednio tłum ow i gości, dobra b y ła u c z ta jed y n ie w tedy, gdy „długo tr w a ła .” W op ięty ch barw iste m i ko b iercam i kom n atach w znosiły się m nogie stoły, n a k ry te kilku obrusam i, zdejm ow anem i po różnych daniach. N a stołach św ieciły to szczerozłote, to po
złacan e, to sre b rn e m isy, czary, p u h ary , ro zm aite n a czynia k ry ształo w e i jasp iso w e, zło te i sre b rn e sztuć
ce, k osztow ne doniczki z kw ieciem i ziołam i od nie
bez p iec zeń stw a trucizny.
U w szystkich stołów k rz ą ta ły się ro je dw orzan królew skich, ja k ic h np. u dw oru dziad a Ja d w ig i, K a
zim ierza W., służyło do p ó ł ty sią c a . Zagajono ucztę cerem o n ią pow szechnego um yw ania rąk . K ażde nowe danie w nosili stolnicy pod przew odnictw em tręb aczy . N astępow ał z kolei nieskończony sz e re g m is i pół
m isków , P rzy m niej uro czy sty ch ucztach liczono u stołów Jag iełło w y ch po sz eść d z ie sią t i k ilk a dań.
W idziano tam w szelkiego ro d zaju potraw y, p rzy sm ak i i napoje; zw ierzy n ę i k u rc zęta, ry b y i p ta sz k i, „p iro g i” , p a sz te ty , to rty , p o złaca n e ko n fek ty i ow oce; w i
na, m iodów i piw a co n iem iara.
W p rz e sta n k a ch uczty p rzy śp iew y w ali śpiew acy i o d g ry w ały się różne krotofile stołow e. W chodziły np. ze śpiew em dziw nie p o p rz y stra ja n e m aski, p lą s a ła g ru p a ta n cerzy i ta n c e re k , w jeżd ż ali n a koniu k u g la rze i linoskoczki, w ystępow ało niek ied y dwóch w alczący ch z so b ą ry c e rz y . A le n a jw ła śc iw sz a w e
selnym godom zabaw a sz ła dopiero po uczcie. Roz
poczynały się n aten cz as ow e śpiew ne tań ce i pląsy.
Tańcom w kom natach w tó rz y ły nap rzem ia n ry c e rsk ie p lą sy n a koniach, szum ne tu rn ie je i gonitw y na dzie
dzińcu zam kow ym . P rz e z „ w iele d n i” obchodzono w te n sposób w esele k ró la W ła d y sław a w K rakow ie.
W jed n e j z tyoh chw il godow ych „cz te rej panow ie polscy oddali sw o ją dziew iczą królow ę w rę c e o b lu bieńcow i lite w sk ie m u .”
Z rę k ą Jadw igi, k oroną i ch rześcijań stw em , o sią
g n ą ł W ład y sław je d y n y m w dziejach p rzy k ład em trzy sak ra m e n ty do razu: chrzest, m ałżeństw o i p o m azanie k rólew skie — „ o siąg n ął — mówi zdziw iony je g o szczę
ściem k ro n ik arz p o l s k i — trzy w ielkie dary , ja k ie ża
dnem u je sz c z e ze śm ierteln y c h nie p ad ły r a z e m . ” C hcąc odw dzięczyć losow i tak rzad k ą hojność, n ale
żało być naw zajem n iez m ie rn ie obfitym w ła sk i dla ludzi. I rzeczyw iście, nie m ieli P o lacy królów h o j
niejszy ch nad J a g ie łłę i Jag ie łło w y c h potom ków . Ich szczodrobliw ość, ich rozrzutność, w p ły n ę ła n a w e t na stan korony, m ianow icie n a u p adek rozszafow anych dochodów i dóbr koronnych.
. O w szem , sam c h a ra k te r narodu m iał z tego w zględu doznać odm iany. R ozłakom iony n a g łą h o j
n ością królów , ro z w in ą ł on w sobie n iezw y k łą d a w niej zyskolubność i chciw ość. „S zlach ta p o lsk a — sk arży się spółcześn ik ostatnich la t J a g ie łły — aż p o tąd n ie z n a ją ca chciw ości, dopiero za W ład y sław a L itw ina w żądze uró słszy , z aczęła odtąd nieu m iark o - w aneini w ym aganiam i ro z sz arp y w ać królestw o pol
skie, aż w reszcie p rz y sz ło do tego, iż w ydarto k ró lowi w szelkie dostatki, w szelk ie publiczne i p ry w atn e d och o d y .” Owoż, dziw iąc się dobrotliw ej p rzyczy
nie ta k sm utnych skutków , m ożnaby się uw ieść m niem aniem , ja k o b y w sze lk a rozrzu tn o ść J a g ie l
lo ń sk a b y ła je d y n ie w inną losow i w zajem nością s:a zbytek sz c z ę śc ia , ja k ie m on obsypyw ał te raźn iejsz eg o p rao jc a rodu, daw nego u lubieńca sw o
jeg o ...
Toż zaledw ie W ład y sław osiad ł n a tronie, ję ło p ły n ą ć źródło datków i ła sk . Aż za granicę roznio
sła się sła w a hojności now ego k ró la. Tej to głów nie szczodrocie p rzypisyw ano tam pow szechnie w ybór J a giełły. „D la w ziątku dali P o lacy Ja d w ig ę poganino
w i” — m aw iano u K rzyżaków . „P raw o Ja g ie łły do korony polskiej p olega n a praw ie p rze k u p stw a i p ie
n ię d z y ” — słychać było podów czas w W iedniu. Sam J a g ie łło m ógł w ym aw iać później Polakom : „Zrobi
łe m w as panam i, a w y spory ze m ną to c z y c ie .”
„A co za dziw nie przeróżne d ary — śpiew a spół- czesny poeta rak u zk i o W ilhelm ie — sy p ały się po
m iędzy panów k rakow skich, obdarzonych złotem , s r e brem , kosztow nem i rzędam i, końm i, m nóstw em d ro gocennych szat i m a te ry j.” ^Za rab o w an e niegdyś w P o lsce źupauy sp ra w ia ł król potem raz po raz no
w e P o lak o m ” — ch w alili- J a g ie łłę w spółcześni w ierszo- pisow ie polscy.
M łodemu w ojew odzie krak o w sk iem u , L eliw icie Spytkow i z M elsztyna, d a ro w a ł W ładysław w te n sp o sób n a d e r bogatą część stroju w łasnego, n iezm iern ie kosztow ne san d ały o ryentalne, ozdobione,, przep y szn ie zło tem , p e rłam i i kam ieniam i droaiem i. Podobnież i inni m ag n aci nie m niej bogate odnieśli m yto. Z re
sztą w ydany niedaw no przed k o ro n acy jn y dokum ent sw obód szlacheckich, dla tem w iększej praw om ocno
ści niebaw em (dnia 29 sie rp n ia w K orczynie) nanowo spisany i potw ierdzony, ubogacał, uzam ożniał k a • ż d e g o pojedynczego szlachcica.
A gdy w ielm oże ta k skw apliw ie m aczali rę k ę w z ło tą k ąp iel panow ania nowego, nie zaspali pogo
dy i k siążęta. Godziło się to w szczególności o b e
cnym teraz w K rakow ie, W ładysław ow i Opolozykowi i S e m k o w i.z M azowsza. T am tem u m iał W ładysław o d płacić zaniechanie stro n y W ilhelm a i owo dan e po
słom w ołkow yskim pełnom ocnictw o, tem u oddanie się w z a k ład P o lak o m za J a g ie łłę . Ja k o ż obudwom p a d ła św ietn a nagroda, bo n ajb liższ e sp okrew nienie
z dom em królew skim . W ładysław ow i Opolczykowi, m ającem u po stra cie synów tylko je d n ę córkę, J a
dwigę, ofiarow ał król rodzonego b ra ta , W igunda, z ię ciem. M azow szanowi, Sem kowi, dw udziestoletniem u pod ten czas m łodzieńcow i, za nieosiągnioną królow ę p olską, Jad w ig ę, s w a ta ł król sw oją sio strę rodzoną, A leksandrę.
Obaj k siążęta p rzy jęli d ar królew ski. W k ilk a n a śc ie tygodni po koronacyi W ład y sław a zaręczona z o sta ła córka O polczyka, Jadw iga, z królew skim b ra tem , W igundem - A leksandrem , ochrzconym te ra z w K rakow ie, później księciem kiernow skim . Zape
wne około tegoż sam ego czasu Z iem ow it M azowiecki poślubił sio strę k ró lew sk ą, A leksandrę, niezm iernie k o ch a ją c ą później m ęża sw ojego.
W esele k ró la W ład y sław a z Jad w ig ą dało hasło szeregow i coraz now ych godów w eselnych. O dbyły się niebaw em czw arte zaślubiny p okrew ue, m iędzy K aciborskim księciem , Jan u szem , a synow icą k ró lew ską, có rk ą k ró lew sk ieg o b rata. K oiybuta. H eleną.
P ią tą p am iętn ą p a rą ślubną tych dni s ta n ę li u o łta rz a m łody w ojew oda krak o w sk i, Spytko, m ożny pan na M elsztynie, i jeg o oblubienica w ęg iersk a, E lżb ie
ta, có rk a w ęgierskiego m agnata, W ejdafi-E m eryka, te ra ź n iejszeg o z ra m ie n ia W ęgrów staro sty Rusi Czer
wonej.
Gdy w ięc stronom krakow skim tak radosne św ięciły się uroczystości, sm utno było pom yśleń, iż strony w ielkopolskie, one sto łeczn e ziem ie daw nego p ań stw a P iastów , nie tylko nie podzielały w e sela Ma
łopolski, lecz owszem , chm urzyły się c ią g łą zam ie- szką. Od w ojny domowej G rzym alitów z N ałęczam i n ie było tam spokoju praw dziw ego. T eraźn iejszy obrót rzeczy publicznych, in tro n izacy a L itw ina, niew ielce rad o w ały stronników Ziem ow itow ych. We w szystkich spraw ach k ra ju od p rzy b y cia Jad w ig i ogół szlach ty w ielkopolskiej sk ąp e b ra ł uczestnictw o. Żaden