• Nie Znaleziono Wyników

Problemy prawa karnego w związku z definicją "śmierci mózgowej"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Problemy prawa karnego w związku z definicją "śmierci mózgowej""

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

Genowefa Rejman

Problemy prawa karnego w związku

z definicją "śmierci mózgowej"

Palestra 31/10-11(358-359), 145-163

(2)

N r 10-11 (358-359) Problemy prawa karnego na ile definicji „śmierci mózgowe}’’ 145

mentem kontroli społecznej.“5 Znajomość tych norm stanowi wa­ runek możliwości motywowania się nimi, nie jest jednak iden­ tyczna z ich świadomością, świadomość bowiem jest przeżyciem,

faktem, a możliwość jedynie potencją podmiotu. Ta możliwość wystarcza jednak, aby na niej oprzeć zarzut winy in concreto.n> Zakaz zabijania jest tak zinternalizowany, że ten, kto ma świa­ domość, że zabija, współuświadamia sobie treść normy określa­ jącej zakaz zabijania. Cały problem w tym, że w warunkach bardzo silnego afektu proces motywacyjny zostaje wyłączony bez możliwości wpływania na przeżycia psychiczne sprawcy, czyn jest bowiem bezpośrednio bodźcowy, a uruchomienie owego prymi­ tywnego modelu zachowania się ma swoje źródła w głębokich warstwach psychiki człowieka. Jeśli proces motywacyjny zostaje wyłączony niejako automatycznie, to możliwość uruchomienia go przez świadomość zakazu, która aktualnie nie istnieje, też jest, praktycznie biorąc, wyłączona. Sądy skazujące faktycznie przyj­ mują fikcyjne założenie, że istniała możliwość świadomości bez­ prawności.

1» T. S z a w g u l l d z e : o p. c lt., s. 24 1 n. i*« J e s t to p o w s z e c h n ie u z n a w a n y p o g lą d .

GENOWEFA REJMAN

PROBLEMY PRAWA KARNEGO W ZWIĄZKU Z DEFINICJĄ „ŚMIERCI MÓZGOWEJ”

Śmierć człowieka stała się problemem, wokół którego toczą się dyskusje prawnicze i medyczne. Z punktu widzenia prawa karne­ go śmierć jest tym momentem granicznym, który wskazuje na ustanie życia człowieka, stanowiącego przedmiot ochrony prawno- karnej (m.in. art. 148 i§ 1 i |§ 2, art. 150, 151 i 152 k.k.). Dlatego też ustalenie tego momentu ma decydujące znaczenie dla kwali­ fikacji prawnej czynu człowieka, któremu zarzuca się zabójstwo lub nieumyślne spowodowanie śmierci.

Ustalenie śmierci człowieka ma ogromne znaczenie w prakty­ ce lekarskiej. Inaczej będzie oceniane zachowanie się lekarza po­ bierającego tkankę z organizmu w celach transplantacyjnych, gdy przedmiotem jego działania będą zwłoki, a inaczej, gdy dawcą organu czy tkanki będzie jeszcze człowiek żyjący.

Zarówno w piśmiennictwie prawniczym jak i w orzecznictwie sądowym brak jest definicji człowieka żyjącego. Znajdujemy tyl­ ko nieliczne określenia człowieka zmarłego. W wyroku sądowym

(3)

1 4 6 G e n o u i e f a R e j m a n N r 10-11 (358-353;

wydanym przez Sąd Najwyższy w 1919 roku stwierdzono, że zmarłym jest ten, kto przestał żyć (orzecz. SN nr 5/1919, opubli­ kowane w Komentarzu do kodeksu karnego, wydanego przez Mo- gilnickiego i innych w 1928 r.). Ustalenie, czy człowiek przestał żyć, nie należy jednak do prawa, lecz do medycyny.1

Ale mimo że określenie śmierci należy do medycyny, a nie do prawa, w komentarzach do kodeksu karnego ich autorzy opowia­ dali się za przyjęciem śmierci biologicznej jako momentu wskazu­ jącego na ustanie życia człowieka, będącego pod ochroną prawno- karną. I tak, W. Makowski w komentarzu do kodeksu karnego z 1932 r. (Warszawa, 1932, str. 505) pisze, co następuje:

„Dla stanu faktycznego zabójstwa konieczne jest spowodowanie śmierci, czyli pozbawienia życia. Zatem jeżeli stan, w jaki zosta­ nie wprowadzony organizm człowieka, nie będzie odjęciem życia, nie będziemy mogli mówić o zabójstwie. Chociażby sprawca mnie­ mał, że śmierć zadał, chociażby wprowadził ofiarę w stan chwi­ lowego zaprzestania funkcji życiowych, podobnego do śmierci, to jednak jeżeli śmierć nie nastąpi i organizm wróci do swych funk­ cji życiowych, choćby w ograniczonym zakresie, zabójstwa nie będzie. Z tego punktu widzenia funkcje życiowe nie ulegają mie­ rzeniu co do swej rozciągłości i natężenia. Jeżeli część organizmu została swoich funkcji życiowych pozbawiona, oddzielona od reszty lub jeżeli spowodowano obniżenie ogólnej intensywności funkcji ograniczonych przez wywołanie trwałej choroby albo spa­ raliżowało pewne kategorie funkcji organicznych, nawet naj­ wyższego rzędu (np. przez spowodowanie choroby umysłowej itp.), będą to wszystko przestępstwa przeciwko zdrowiu, nie będą jed­ nak formami zabójstwa. Jakkolwiek życie dla człowieka ma w ar­ tość jako pewien kompleks funkcji, dającej się podzielić i trakto­ wać osobno, to jednak poza nimi wszystkimi pozostaje jeszcze zasadnicze, jak gdyby abstrakcyjne pojęcie życia w sensie biolo­ gicznym i ono gra tu właśnie rolę decydującą. A to pojęcie po­ działowi nie podlega; albo ono jest — i wtedy w organizmie dadzą się spostrzegać elementarne funkcje życia komórek — albo

1. O k o liczn o ść, że u s ta n ie m o m e n tu ś m ie r c i n ie n a le ż y d o p r a w a , le c z d o m e d y c y n y , n ie b y ło n ig d y k w e s tio n o w a n e w n a u c e p r a w a . W p r a k ty c e z a w sze się ż ą d a s tw ie rd z e n ia ś m ie rc i p rz e z le k a r z a . Z a g a d n ie n ie to s ta w ia n e je s t te ż w t e n sp o só b w te o lo g ii. N a k o n f e r e n c ji z o rg a n iz o w a n e j p rz e z W o je w ó d z k i S z p ita l Z e ­ s p o lo n y w B y d g o szczy w k w ie tn iu 1981 r. o. J . S a l i j ta k ż e s tw ie rd z ił, że w s p r a ­ w ie u s ta le n ia f a k tu ś m ie rc i c z ło w ie k a k o m p e te n tn a j e s t m e d y c y n a . (C h o rz y w s t a ­ n a c h te r m in a ln y c h a e ty k a z a w o d o w a w m e d y c y n ie , B y d g o szcz, 1985, s tr . 79). J e d n a k ż e m e d y c y n a je s t w ła ś c iw a d o u s ta le n ia m o m e n tu ś m ie rc i, g d y t ę ś m ie r ć t r a k t u je m y p rz y ro d n ic z o . N a to m ia s t je ż e li p rz e z śm ie rć c z ło w ie k a b ę d z ie m y r o ­ z u m ie ć n ie t o ta ln e u s ta n ie w s z y s tk ic h f u n k c j i o rg a n iz m u , a ty lk o u s ta n ie n i e ­ k tó r y c h je g o f u n k c ji (te ra z : m ó zg u ), w p ro w a d z a ją c p o ję c ie ś m ie r c i o so b n ic z e j, to w ó w c z a s o m a w ia n e z a g a d n ie n ie n ie je s t ta k ie o c z y w iste .

(4)

14?

N i 1 0 - 1 1 (358-359) Problemy prawa karnego na tle definicji „śmierci mózgowej”

funkcje te ustały i wtedy dopiero śmierć, niezbędna dla uznania stanu faktycznego zabójstwa, nastąpiła.”

I dalej (str. 506) autor twierdzi, że „na byt czynu nie wpływa zdolność życiowa, domniemana trwałość ofiary. Starzec, którego wyczerpany organizm rokuje śmierć w czasie najbliższym, dziecko dające słabe oznaki życia po urodzeniu albo też zdrowy człowiek w pełni sił — są dla istoty czynu zabójstwa obiektami równoznacznymi.”

Współczesna medycyna wykształciła trzy pojęcia śmierci: śmierć kliniczną, mózgową i biologiczną. Tylko śmierć biologiczna nie wywołuje wątpliwości, że człowiek znajdujący się w takim stanie przestał żyć, albowiem ustały już wszystkie funkcje życiowe orga­ nizmu. Organizm takiego człowieka przekształca się w zwłoki, których ochrona prawnokarna jest zupełnie inaczej potraktowana. Trzeba dodać, że obecnie obowiązujące prawo karne w Polsce nie obejmuje swymi przepisami ochrony prawnej zwłok, nawet w ta­ kim zakresie, jak czynił to kodeks karny z 1932 roku.2

Ścisłe rozgraniczenie człowieka żyjącego od człowieka, który przestał żyć, jest w świetle nauk medycznych trudne do przepro­ wadzenia. Przy dzisiejszym postępie medycznym śmierć kliniczna może się stać odwracalna przez zastosowanie środków reanimacyj­ nych. Wkroczenie w fazę umierania człowieka w^stadium śmier­ ci klinicznej może wywołać trzy następujące skutki: po pierwsze — proces umierania może być odwrócony, a pacjent powróci do zdrowia bez uszkodzeń w zakresie podstawowych funkcji życio­ wych; po drugie — zabiegi reanimacyjne nie dały pozytywnego rezultatu i pacjent zmarł; po trzecie wreszcie — zabiegi reani­ macyjne przywróciły tylko niektóre funkcje życiowe przy jedno­ czesnym obumarciu innych, w związku z czym podtrzymanie ży­

2 P o d p o ję c ie z w ło k n ie p o d c ią g a się n ie d o n o sz o n e g o p ło d u . W k o m e n ta r z a c h

d o k o d e k s u k a r n e g o p o d n o si się ta k ż e , że je s t rz e c z ą w ą tp liw ą , czy p rz e z ,,z w ło k i” m o ż n a ro z u m ie ć d z ie c k o , k t ó r e u ro d z iło się m a r tw e . N o w o ro d e k , k t ó r y n ig d y n ie ż y ł, n ie s ta ł się c z ło w ie k ie m ; c ia ło je g o m a ty lk o p o z o ry d z ie c k a , k tó r e z m a rło . P o r. J . M a k a r e w i c z : K o m e n ta r z do k o d e k s u k a r n e g o , L w ó w 1932, w y d .IV , s t r . 265. (Z d a n ie m M a k a re w ic z a p rz e z z w ło k i n ie n a le ż y ró w n ie ż ro z u m ie ć p r o ­ c h ó w p o w s ta ły c h p rz e z sp a le n ie c z ło w ie k a ).

W o b e c n ie o b o w ią z u ją c y m k o d e k s ie k a r n y m z 1969 r. z w ło k i lu d z k ie u tr a c iły o c h r o n ę p r a w n ą w ta k im z a k re s ie , w ja k im p r z e w id y w a ł t ę o c h ro n ę k o d e k s k a r ­ n y z 1932 r. A r ty k u ł 169 te g o ż k o d e k s u s ta n o w ił: „ K to z a b ie ra z p o sia d a n ia o so b y u p r a w n io n e j z w ło k i lu b c h o ć b y je j części, p o d le g a k a r z e a r e s z tu do 6 m ie się c y lu b g r z y w n y .” P rz e p is te n w y m a g a ł z a te m z e z w o le n ia o so b y u p r a w n io n e j n a p o ­ b r a n ie c z ę śc i z w ło k , n p . w c e la c h tr a n s p la n ta c y jn y c h . O b e c n ie , w o b ec u c h y le n ia te g o p rz e p isu , z g o d a t a k a n ie je s t w y m a g a n a , je ż e li c z ę śc i zw ło k z o s ta ły p rz e z ­ n a c z o n e d o b a d a ń m a ją c y c h n a w id o k u c e le n a u k o w e lu b le c z n ic z e . P ro b le m p o ­ b ie r a n ia tk a n e k ze z w ło k w c e la c h le c z n ic z y c h z o s ta ł sz e rz e j o m ó w io n y p rz e z J . R a d z i c k i e g o : P o b ie r a n ie z w ło k w c e la c h le c z n ic z y c h , „ N o w e P r a w o ” , 9/1969. A u to r szczeg ó ło w o a n a liz u je t e p r o b le m y n a p o d sta w ie u s ta w y z d n ia 30 g r u d n ia 1949 r.

(5)

148 G e n o w e/ a R e i m a n N r 10-11 (358-359) cia może mieć wtedy miejsce tylko przy zastosowaniu sztucznej aparatury.

W związku z tym powstaje pytanie, o co ma wówczas walczyć lekarz: o utrzymanie życia choćby w najmniejszym zakresie, czy też o przywrócenie osobniczego życia pacjenta, zezwalając ewentualnie na przekształcenie się śmierci klinicznej w biologicz­ ną w sytuacji, gdy próba reanimacji byłaby zdolna utrzymać tyl­ ko wegetatywny stan człowieka?

Udzielenie odpowiedzi na to pytanie będzie uzależnione od de­ finicji śmierci. Jeżeli więc o tym, czy człowiek przestał żyć, roz­ strzygać będzie definicja śmierci biologicznej, to lekarz decydują­ cy się np. na odłączenie aparatury płuco-serce, podtrzymującej układ krążenia i oddychania człowieka znajdującego się na etapie wegetatywnego życia, może się spotkaÓ z zarzutem popełnienia zabójstwa, gdyż bez tej aparatury człowiek nie mógł nawet w tym niewielkim zakresie żyć.

Takie stanowisko, z punktu widzenia prawa, stawiało lekarza pod silnym pręgierzem moralnym i prawnym, jeżeli zdecydował się na odłączenie aparatury podtrzymującej tylko wegetatywne życie człowieka.

Stąd w nauce medycznej zaczęto zastanawiać się nad określe­ niem innego kryterium śmierci, które by z jednej strony wskazy­ wało na to, czy i kiedy lekarz powinien podjąć czynności reani­ macyjne w stosunku do osób znajdujących się w stanie śmierci klinicznej, a z drugiej, kiedy jest on władny czynności tych nie podejmować lub ewentualnie przerwać podjętą czynność leczni­ czą — aż do wyłączenia aparatury włącznie.

W tym właśnie kierunku idzie koncepcja „śmierci mózgowej”, którą obecnie lansuje nauka medyczna. Według tego poglądu czło­ wiek znajdujący się w stanie „śmierci mózgowej” przestał żyć.* Odnosząc to twierdzenie do prawa karnego, należy stwierdzić, że

8 W y ty c z n e K r a jo w y c h Z e sp o łó w S p e c ja lis ty c z n y c h w d z ie d z in ie a n e s te z jo lo g ii i I n te n s y w n e j te r a p ii, n e u ro lo g ii, n e u r o c h ir u r g ii i m e d y c y n y s ą d o w e j w s p ra w ie k r y t e r i ó w ś m ie rc i m ó z g u (D z.U rz. M in is tra Z d ro w ia i O p ie k i S p o łe c z n e j z 1984 r. N r 6, p o z. 38). B rz m ie n ie ty c h w y ty c z n y c h j e s t n a s tę p u ją c e :

P o d a je się d o w ia d o m o śc i, że z d n ie m 1 lip c a 1984 r o k u w p ro w a d z a się do s to s o w a n ia „ W y ty c z n e K r a jo w y c h Z e sp o łó w S p e c ja lis ty c z n y c h ” w d z ie d z in ie a n e s ­ te z jo lo g ii i in te n s y w n e j te r a p ii, n e u ro lo g ii, n e u r o c h ir u r g ii i m e d y c y n y s ą d o w e j w s p ra w ie k r y t e r i ó w ś m ie r c i m ó z g u . W o b e c n y m s ta n ie w ie d z y i p r a k t y k i m e d y c z n e j i w o b e c s z y b k ie g o ro z w o ju r e s u s c y ta c ji k rą ż e n io w o -o d d e c h o w o -m ó z g o w e j i in te n s y w n e j te r a p ii, k la s y c z n e d e ­ f in ic je ś m ie rc i 1 m e to d y s tw ie rd z e n ia z g o n u s ta ły się n ie w y s ta r c z a ją c e w o d n ie ­ s ie n iu d o ty c h sta n ó w , w k t ó r y c h sz c z e g ó ln ie w y r a ź n ie u ja w n ia się z d y s o c jo w a n y c h a r a k t e r śm ie rc i. D la te g o s ta ło się k o n ie c z n e w p ro w a d z e n ie d o p r a k t y k i m e d y c z n e j ś m ie r c i o so ­ b n ic z e j, o ro z p o z n a n iu k t ó r e j d e c y d u je ś m ie rć m ó z g u . D e fin ic ja ś m ie r c i o so b n ic z e j, c z y li ś m ie r c i m ó z g u ró ż n i się o d k la s y c z n e j d e f in ic ji śm ie rc i, w k t ó r e j is to tn ą

(6)

N r 10-11 (358-359) Problemy prawa karnego na tle definicji „śmierci mózgowe)1 149

skoro człowiek będący w tym stanie przestał żyć, to nie podle­ ga ochronie prawnokarnej, albowiem życie człowieka jako przed­ miot ochrony prawnej już nie istnieje. Idąc po tej linii ro­ zumowania — nie istnieje obowiązek wykonywania czynności podtrzymujących życie takiego człowieka w takim zakresie, w ja­ kim to życie jeszcze występuje. Wyłączenie zatem aparatury pod­ trzymującej oddech lub drożność nerek nie jest czynnością bez­ prawną, ponieważ nie można leczyć człowieka, który przestał żyć w rozumieniu śmierci mózgowej, ta zaś rozstrzyga o śmierci człowieka. Nie zachodzi więc ani eutanazja, ani ortotanazja kwa­ lifikująca zachowanie lekarza z art. 150 k.k.

Pogląd, że śmierć mózgowa rozstrzyga o śmierci człowieka, wypowiedziafiy został w Wytycznych Krajowych Zespołów Spe­ cjalistycznych w dziedzinie anestezjologii i intensywnej terapii, neurologii, neurochirurgii i medycyny sądowej w sprawie kryte­ riów śmierci mózgowej, opublikowanych przez Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej w Dzienniku Urzędowym tegoż Ministra z 1984 r. Nr 6. Wymienione wytyczne stwierdzają, że w obecnym stanie wiedzy i praktyki medycznej stało się konieczne zrewido­ wanie dotychczasowych tradycyjnych poglądów na istotę śmierci

---

-r---ro lę " o d g ry w a tr w a łe u s ta n ie k r ą ż e n ia k r w i, p -r---ro w a d z ą c e d o ś m ie rc i w s z y s tk ic h t k a n e k .

U z n a n ie c z ło w ie k a za z m a rłe g o ś m ie r c ią o so b n ic z ą w y m a g a u z y s k a n ia n i e ­ w ą tp liw e g o d o w o d u ś m ie r c i m ó z g u w t y c h p r z y p a d k a c h w k tó r y c h n ie je s t o n o e w id e n tn e . P o n iż e j z e s ta w io n e k r y t e r i a , je ż e li w y s tę p o w a ły łą c z n ie 1 n ie p r z e r w a n ie p rz e z co n a jm n ie j 24 g o d z in y , s ta n o w ią d o w ó d , że n a s tą p iła ś m ie rć m ó z g u :

1) G łę b o k a u t r a t a p rz y to m n o ś c i z b r a k ie m ja k ic h k o lw ie k r e a k c ji n a z a s to s o w a n e b o d ź c e z e w n ę trz n e .

2) S z e ro k ie ź re n ic e n ie z w ę ż a ją c e się p o d w p ły w e m ś w ia tła . 3) B e z ru c h g a łe k o c z n y c h łą c z n ie z p r ó b a m i o b r o to w y m i g ło w y .

4) B r a k ja k ie jk o lw ie k r e a k c j i g a łe k o c z n y c h n a k a lo r y c z n ą p r ó b ę b łę d n ik o w ą . 5) C a łk o w ita a r e l l e k s j a , n a p ię c ie m ię ś n i w io tk ic h .

6) T rw a ły b e z d e c h w y m a g a ją c y s z tu c z n e j w e n ty la c ji.

7) N a s ila ją c e się p o d c iś n ie n ie tę tn ic z e k r w i m im o p o d a w a n ia ś r o d k ó w p r e s y j- n y c h . 8) B r a k z m ia n c z y n n o ś c i b io e le k tr y c z n e j ( z a r e je s tr o w a n e j e le k tr o k a rd io g r a f ic z n ie ) po c e lo w e j s ty m u la c ji fa rm a k o lo g ic z n e j i u c is k u n a z a to k ę sz y jn ą . 9) B r a k c z y n n o ś c i b io e le k tr y c z n e j m ó z g u u j a w n ia ją c y się w p o s ta c i lin ii iz o e le k - k t r y c z n e j E E G , u t r z y m u ją c e j się n ie z m ie n n ie m im o s to s o w a n ia b o d ź c ó w d ź w ię k o ­ w y c h , ś w ie tln y c h i te r m ic z n y c h . Z a p is y p o w in n y b y ć p o tw ie rd z o n e d w a r a z y n a d o b ę . 10) B r a k w y p e łn ie n ia n a c z y ń m ó z g u ś r o d k ie m c ie n iu ją c y m w b a d a n iu ra d io lo g ic z n y m , w s tr z y k n ię ty m d o tę tn ic z o . P o w y ż sz e k r y t e r i a n ie d o ty c z ą o só b z a t r u t y c h w s ta n ie o z ię b ie n ia a n i d z ie c i do 10 la t. R o z p o z n a n ie ś m ie r c i m ó z g u z e z w a la K o m is ji l e k a r s k ie j z ło ż o n e j z n e u ro lo g a lu b n e u r o c h ir u r g a , a n e s te z jo lo g a 1 m e d y k a są d o w e g o lu b l e k a r z a w y z n a c z o n e g o p rz e z w ła ś c iw y te r e n o w y z a k ła d m e d y c y n y są d o w e j a k a d e m ii m e d y c z n e j, Je d n a k ż e bez u d z ia łu tr a n s p la n to lo g a , n a u z n a n ie c z ło w ie k a za z m a rłg e o śm ie rc ią o so b n ic z ą i s tw ie rd z e n ie z g o n u . Z t ą c h w ilą s to s o w a n ie w s z e lk ic h śro d k ó w i te c h n ik m e d y c z ­ n y c h je s t w a s p e k c ie te r a p e u ty c z n y m b e z c e lo w e .

(7)

150 G e n o w e f a R e } m a n N r 10-11 (358-359) człowieka. Klasyczne metody określenia śmierci są już niewystar­ czające, i choć serce umiera ostatnie, to jednak serce i płuca mo­ gą być zastąpione, utraciły one zatem znaczenie narządów decydu­ jących w sposób bezwzględny o śmierci człowieka. Zgodnie z tre­ ścią Wytycznych — śmiercią jest zupełne, całkowite i nieodwra­ calne obumarcie mózgu.

Powyższe wytyczne zostały przekazane anestezjologom i neuro­ logom medycyny sądowej do stosowania przy określaniu momen­ tu śmierci. Od tej pory lekarz ma prawo wydać orzeczenie o śmierci człowieka, którego mózg obumarł, ale którego organizm w pozostałych częściach ciała wykazuje jeszcze funkcje życiowe.

Powyższe Wytyczne nie zostały omówione w sposób grun- towniejszy w literaturze prawniczej, poza jedną tylko wzmianką S. Sterkowicza4 na temat ich formy prawnej, mimo że dotyczą tak istotnego zagadnienia jak ustalenie śmierci człowieka. Zda­ niem autora Wytyczne te zmieniają treść ustawy z dnia 30 grud­ nia 1949 r. w sprawie sekcji zwłok. Wprawdzie wspomniana ustawa nie zajmuje się określeniem śmierci człowieka, ale zezwa­ la na przeprowadzenie sekcji zwłok dopiero po 12 godzinach od stwierdzenia zgonu. Wytyczne, chociaż są przepisem niższej ran­ gi, kwestię tę rozstrzygają w zupełnie inny sposób.

Wydaje się, że pogląd ten nie jest trafny. Wytyczne dotyczą zupełnie innej kwestii niż ta, która jest przedmiotem regulacji ustawy z 30 grudnia 1949 r. Ponadto treści Wytycznych nie należy traktować jako normy prawnej w ścisłym tego słowa znaczeniu. Podają one bowiem do wiadomości poglądy, jakie repezentuje współczesny świat medyczny na temat śmierci człowieka, i w tym tylko sensie powinny być brane pod uwagę w praktyce lekar­ skiej.

Zaznaczyć należy, że w wielu wypowiedziach można spotkać uzasadnienie w celu potwierdzenia tezy o konieczności wprowa­ dzenia do prawa definicji śmierci mózgowej.5 Poglądu na śmierć człowieka, jaki wyrażono w „Wytycznych”, nie można jednak

4 S. S t e r k o w i c z : K o m u n ik a t z a m ia s t u s ta w y , „ P r a w o i Ż y c ie ” n r 18/1985. 5 B a d a n ia p rz e p ro w a d z o n e w K a n a d z ie n a t e m a t k o n ie c z n o ś c i p r a w n e g o o k r e ś ­ le n ia ś m ie r c i c z ło w ie k a z o s ta ły p r z e d s ta w io n e w R a p o rc ie o p ra c o w a n y m p rz e z K o m isję d/s r e fo r m y p ra w a w K a n a d z ie .( R a p p o rt 15 L e s c r itè r e s d e d é te r m in a tio n d e la m o r t, O tta w a , O n ta rio , 1982). Z a p ro p o n o w a n a p rz e z t ę K o m isję d e f in ic ja ś m ie r ­ ci b y ła n a s tę p u ją c a :

1) U n e p e rs o n n e d é c è d e a u m o m e n t o u e lle s u b it u n e c e s s a tio n ir r é v e r s ib le d e l ’e n s a m b le d e ses f o n c tio n s c é r é b r a le s .

2) L a c e s s a tio n ir r é v e r s ib le d e s fo n c tio n c é r é b r a le s p e u t ê t r e c o n s ta té e à p a r t i r d e l ’a b s e n c e p ro lo n g é e d e s f o n c tio n s c ir c u la to ir e e t r e s p ir a to ir e s p o n ta n é e s. 3) L o rsq u e l ’u tilis a tio n d e m é c a n is m e s d e s o u tie n r e n d im p o ssib le la c o n s ta ta tio n

d e l ’a b s e n c e p ro lo n g é e d e s f o n c tio n s c ir c u la to ir e e t r e s p ir a to ir e s p o n ta n é e s , la c e s sa tio n ir r é v e r s ib le d e s fo n c tio n s c é r é b r a le s p e u t ê tr e c o n s ta té e p a r t o u t m o y e n r e c o n u p a r le s n o rm e s d e la p r a tiq u e m é d ic a le c o u r a n te .

(8)

151

N r 10-11 (358-359) Problemy prawa karnego na tle definicji „śmierci mózgowej”

uznać za prawne określenie śmierci człowieka. Analiza treś­ ci Wytycznych upoważnia do twierdzenia że śmierć mózgowa oznacza ustanie funkcji mózgu w rozumieniu biologicznym (przy­ rodniczym). Definicja ta eliminuje możliwość różnicowania czło­ wieka ze względu na jego pozycję społeczną. Zezwala na ocenę problemu życia lub śmierci człowieka w sposób jednakowy, w stosunku do wszystkich osób znajdujących się w takim stanie, jaki został określony w Wytycznych. A więc nie sposób prze­ jawiania życia osobniczego, ale biologiczna utrata możliwości jego funkcjonowania decyduje o zgonie człowieka. Dlatego w świetle teorii „śmierci mózgowej” człowiek psychicznie chory, którego mózg z biologicznego, przyrodniczego punktu widzenia funkcjo­ nuje, jest człowiekiem żyjącym nawet wtedy, gdyby ze względu na głęboki niedorozwój psychiczny czy chorobę umysłową wiódł życie niesamodzielne, życie wymagające opieki społecznej. Ka­ tegoria śmierci mózgowej, opierając się na biologicznej utracie funkcji mózgu, a nie na społecznym wartościowaniu jego zdolnoś­ ci w obliczu śmierci, odcina się od zarzutów formułowanych pod adresem teorii zezwalającej na uśmiercanie ludzi niepełnowartoś- ciowych społecznie w myśl tezy: życie nie warte życia.

Zaznaczyć jednak należy, że przyjęcie śmierci mózgowej wywo­ łuje w konsekwencji bardzo istotne problemy. Powstaje przede wszystkim pytanie, czy człowiek znajdujący się w takim stanie przestaje być w ogóle pacjentem wtedy, gdy powstrzymanie się od czynności leczniczych, a nawet wyłączenie aparatury, nie powoduje utraty możliwości krążenia i oddychania przy jed­ noczesnym zaniku pracy mózgu. Czy powstrzymanie się w takiej sytuacji co najmniej od czynności pielęgnacyjnych nie uzasad­ nia możliwości uczynienia zarzutu popełnienia przestępstwa, po­ legającego na nieudzieleniu pomocy człowiekowi znajdującemu się w niebezpieczeństwie. Przykładem wydłużającego się procesu umierania może być 21-letnia Karen Quinlan, obywatelka Stanów Zjednoczonych, która 15.IV.1975 roku utraciła przytomność. W 1976 roku ojciec jej wystąpił o wyłączenie respiratora. Sprawa trafiła do sądu, gdyż lekarze nie chcieli sami tego uczynić, licząc się z tym, że po odłączeniu aparatury Karen umrze. Sąd I instan­ cji nie wyraził zgody na to i dopiero Sąd Najwyższy w New Jer­ sey zezwolił na odłączenie respiratora. Jednakże Karen żyła w stanie śmierci mózgowej do 1985 roku bez aparatury.

Na tym tle powstaje wiele pytań: co to jest przedłużająca się śmierć?; czy ustanie pracy mózgu rozpoczyna proces biologiczne­ go umierania?; jaka jest pozycja prawna takiego człowieka, u któ­ rego stwierdzono śmierć mózgu, ale który przejawia życie wege­ tatywne?; czy wolno doprowadzić do całkowitej śmierci biologicz­ nej takiego człowieka np. przez niepodanie mu pokarmów?6

(9)

152 G e n o w e f a R e f m a n N r 10-11 (358-359) Wspomniane Wytyczne w pkt 10 zezwalają jedynie na niepo­ dejmowane w takich sytuacjach czynności leczniczych. Czy jednak człowiek, który z medycznego punktu widzenia nie jest już zdolny być pacjentem, nie ma prawa do pielęgnacji w fazie biologicznego obumierania organizmu?

Udzielając odpowiedzi na to pytanie, należy stwierdzić, że czło­ wieka znajdującego się w stanie śmierci mózgowej trudno byłoby uznać za obiekt, który już nie podlega żadnej ochronie prawnej. Człowiek taki, jeżeli przejawia jeszcze inne funkcje życiowe, ma prawo do opieki aż do ustania wszystkich czynności organizmu.

Takie postawienie sprawy nie kwestionuje w zasadzie faktu śmierci mózgowej jako etapu, w którym z medycznego punktu wi­ dzenia użycie środków terapeutycznych jest w zasadzie bezcelowe. Człowiek taki przechodzi jednak w inną fazę umierania, w której także podlega ochronie prawnej.

Za takim ujęciem tego zagadnienia przemawia także i to, że w nauce medycznej i w praktyce wyodrębnia się etap postępo­ wania z ludźmi „w fazie term inalnej”.6 7 Ludzie znajdujący się w końcowej fazie życia ze względu na nieuleczalność choroby poddawani są zabiegom pielęgnacyjnym. Wprawdzie postępowa­ nie to odnosi się do ludzi żyjących ze względu na stan mózgu, jednakże powstaje pytanie, czy stan śmierci mózgowej pozba­ wia człowieka praw nawet w tak niewielkim zakresie, zrównując go po prostu ze zwłokami w rozumieniu prawa.8

Odmówienie opieki człowiekowi znajdującemu się w stanie śmierci mózgowej nie może mieć miejsca dlatego, że medycy­ na nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa na temat możliwości reanimacji mózgu. 6 P ro b le m te n I l u s tr u je M. N e s t o r o w i e z: P ra w o d o g o d n e j ś m ie r c i w u s ta w o d a w s tw ie S ta n ó w Z je d n o c z o n y c h , P IP 2/1986 r. 7 S p ra w o z d a n ie z s y m p o z ju m n a u k o w e g o w B y d g o sz c z y o p u b lik o w a n e p t.: C h o ­ rz y w s ta n a c h te r m in a ln y c h a e ty k a z a w o d o w a w m e d y c y n ie , B y d g o s k ie T o w a ­ rz y s tw o N a u k o w e , 1985. O d d z ie le n ie le c z e n ia od p ie lę g n a c ji c z ło w ie k a Je st ta k ż e n a c z e ln ą id e ą „ H o s p i­ c j u m ” . C e le m t e j I n s ty tu c ji J e s t z a p e w n ie n ie o p ie k i w o s ta tn ic h d n ia c h ż y c ia l u ­ d z io m n ie u le c z a ln ie c h o ry m a p o z b a w io n y m ro d z in y . S ąd zę, że w r a m a c h t e j i n s t y t u ­ c ji p o w in n a z n a le ź ć się k a te g o r ia lu d z i c a łk o w ic ie o d m ó ż d ż o n y c h , p o z b a w io n y c h ż y ­ c ia o so b n ic z e g o , a le Jeszcze p r z e ja w ia ją c y c h f u n k c j e ż y c io w e w n ie k tó r y c h c z ę ś c ia c h o rg a n iz m u . 8 P a t r z : C h o rz y w s ta n a c h te r m in a ln y c h (...), Jw . (p rz y p . 7), s tr . 36. D o w y j ą t k o ­ w y c h n a le ż y s ta n o w isk o w y ra ż o n e p rz e z S. R a sz e ję s p re c y z o w a n e w Jego a r t y k u l e p t. „ P r a w o c y w iln e a ś m ie rć c z ło w ie k a ” (w Z b io rz e p t.: E ty k a i d e o n to lo g ia l e k a r ­ sk a p o d re d . T . K ie la n o w s k ie g o , P Z W L , 1985, s tr . 166), w e d łu g k tó r e g o d a tę ś m ie r c i n a le ż y u s ta lić n ie w c z a sie u s ta n ia w s z y s tk ic h p ro c e só w ż y c io w y c h p o o d ­ łą c z e n iu a p a r a t u r y , le c z w m o m e n c ie s tw ie rd z e n ia n ie o d w r a c a ln y c h z m ia n m ó zg u . R ó ż n ic a c z a s u m o że t u b y ć n a w e t k ilk u n a s to d n io w a , co — Ja k s łu s z n ie s tw ie rd z a a u t o r — m o ż e m le ć z n a c z e n ie n p . d la u s ta le n ia s p a d k o b ra n ia . A u to r z r ó w n u je t a ­ k ie g o c z ło w ie k a z e z w ło k a m i 1 o d m a w ia m u ja k ie jk o lw ie k o c h ro n y p r a w n e j.

(10)

N r l o - l l (358-359) Problemy prawa karnego na tle definicji „śmierci mózgowe)’ 153

Problem ten poruszony był w wielu wypowiedziach. Między innymi w czasie debat prowadzonych na temat postępowania z ludźmi w stanie terminalnym prof. B. Kamiński stwierdził, że w Pittsburgu prowadzone są badania, w których uczestniczą także Polacy. Badania te wskazują na to, że po zatrzymaniu krążenia jest szansa przywrócenia czynności mózgu po 30 minu­ tach, a nawet po 60 minutach, i w ten sposób odsetek przeżyć mózgowych będzie coraz większy. Badania te wskazują na to, że powstaje cień nadziei nawet na reanimację mózgu.

Również Wytyczne (pkt 10) nie przyjmują „śmierci mózgo­ wej” we wszystkich przypadkach zgonu, a mianowicie w stosun­ ku do dzieci, które nie ukończyły 10 lata życia, oraz do osób za­ trutych w stanie oziębienia.

Powyższe stwierdzenie rodzi wiele konsekwencji prawnych do­ tyczących tych czynności lekarza, jakie stosuje on wobec człowie­ ka w stanie śmierci mózgowej. Po pierwsze, taki człowiek nie mo­ że być przedmiotem eksperymentu naukowego w medycynie. By­ łoby nielogiczne i prawnie niesłuszne, aby z jednej strony zezwolić na przyjęcie koncepcji śmierci mózgowej w celu przecięcia wydłu­ żającego się i dotkliwego w swych skutkach procesu umierania, a z drugiej strony zezwolić na różne manipulacje organizmem ludzkim w celach naukowych, doświadczalnych, czy nawet dy­

daktycznych.

Problem eksperymentu naukowego na żywym biologicznie or­ ganizmie człowieka znajdującego się w stanie śmierci mózgowej ma wielu zwolenników. Sprawa jest o tyle istotna, że art. 23 lit. „a” k.k. dopuszcza z punktu widzenia prawa eksperyment lekarski. Chodzi więc tylko o to, aby eksperymentowi takiemu zakreślić odpowiednią płaszczyznę działania. Wydaje się jednak, że przyjęcie śmierci mózgowej nie daje podstaw do przeznacze­ nia organizmu takiego człowieka do celów eksperymentu nauko­ wego dydaktycznego i in. podobnych zachowań w dziedzinie medycznej. Nie można zatem prawnie zezwolić na wydłużanie umierania za pomocą środków technicznych w celu przeprowadze­ nia w tym stanie eksperymentów medycznych. Takie posta­ wienie sprawy byłoby nadużyciem prawa w stosunku do czło­ wieka znajdującego się w procesie biologicznego umierania.

Wiele kontrowersji prawnych wywołuje także przeznaczenie organów człowieka w stanie śmierci mózgowej do przeszczepu. Wątpliwości te wzrastają w miarę zachwiania tezy o nieodwra­ calności zaprzestania funkcji mózgu. Badania w tej dziedzinie i przypadki spotykane w praktyce medycznej, które przeczą tej tezie, rodzą konflikt pomiędzy proponowanymi zasadami dotyczą­ cymi ustalenia śmierci człowieka i przeszczepiania narządów Czas umierania ulega przedłużenia. Do przeprowadzenia transplan­

(11)

154 G e n o w e f a R e j m a n N r 10-11 (358-350) daje się do przeszczepienia narządu jako ewentualny przyszły zmarły (dawca). Tymczasem przedłużenie akcji reanimacyjnej przyczynia się do odrzucenia przeszczepu wskutek narastania zmian spowodowanych niedokrwieniem. Ratowanie potencjalne­ go dawcy może być zatem zwrócone przeciwko biorcy, który cze­ ka na niezbędny do przeżycia narząd. Na tym tle powstają py­ tania następującej treści: jak prawo chroni tego, który umiera­ jąc, ma być dawcą narządu, ale powinien być także ratowany?; jaka jest ochrona prawna potencjalnego biorcy narządu, którego również należy ratować wszelkimi możliwymi sposobami, nie wy­ łączając przeszczepu? 9

Z tego względu ogromnie trudną rzeczą jest zaakceptowanie — z prawnego punktu widzenia — działania lekarza, polegające­ go na pobraniu serca od człowieka, znajdującego się w stanie śmierci mózgowej, w celach transplantacyjnych. Z wypowiedzi przedstawicieli świata nauki medycznej wynika w sposób nie­ dwuznaczny, że dawca w momencie pobrania od niego serca musi jeszcze biologicznie żyć. Serce przeszczepione biorcy nie może po­ chodzić od człowieka biologicznie zmarłego, nie może ono być dotknięte procesami śmierci.

Stanowisko to jasno sformułował prof. Ch. N. Barnard w wy­ wiadzie, jakiego udzielił dziennikarzowi francuskiego tygodni­ ka „Paris Match” (z dnia 20.1.1968 nr 980), przedrukowanym po­ tem przez prasę wielu krajów świata. Opisując etapy przygotowa­ nia do operacji dawcy i biorcy serca, prof. Barnard stwierdził, co następuje:

,,Z chwilą gdy operacja może się zacząć, dawcę, któremu n i e p o z o s t a j e j u ż w i e l e d o ż y c i a , przewozi się do sali operacyjnej, a biorcę serca umieszcza się w następnej sali opera­ cyjnej”. Na to stwierdzenie dziennikarz zwrócił się z pytaniem: „Powiedział pan o «dawcy», któremu już niewiele do życia pozos­ tało. Czy to było takie pewne?”

„Tak — odpowiedział prof. Barnard — chciałbym w ten sposób

9 Z a g a d n ie n ie to ro z w a ż a J . B o g u sz w p r a c y p t.: Z a s a d y d e o n to lo g ic z n e z w ią z a ­ n e z p o s tę p e m w ie d z y le k a r s k ie j, d o k o n y w a n ie b a d a ń n a lu d z ia c h — E ty c z n e g r a n ic e e k s p e r y m e n tu k lin ic z n e g o (o p u b lik o w a n a w c y t. w y ż e j Z b io rz e p t.: E ty k a i d e o n to lo g ia l e k a r s k a , op. c it., s tr . 86). A u to r tw ie rd z i, że k r y t e r i a ś m ie r c i m ó z g o ­ w e j p r z y ję te w c y t. w y ż e j W y ty c z n y c h u le g a w a h a n io m . W z w ią z k u z ty m b a r ­ dzo s c e p ty c z n ie u s to s u n k o w u je się o n do p rz e sz c z e p ia n ia se rc a ze w z g lę d u n a k o n ­ f l ik t y e ty c z n o - m o ra ln e , k tó r e to w a rz y s z ą p o b r a n iu s e rc a z o rg a n iz m u d a w c y . A u to r s tw ie rd z a , że w ą tp liw o ś c i, k t ó r e p o ja w ia ły się w ra z z p ie rw sz y m i p rz e sz c z e p ie n ia - m i (L. W a s h k a n s k y i P . B la ib e rg ), n ie z o s ta ły po d z ie ń d z isie js z y ro z w ia n e . D o ­ ty c z ą o n e u d z ie le n ia o d p o w ie d z i n a p y ta n ie , czy u c z y n io n o w sz y stk o , a b y ra to w a ć d a w c ę , c z y n ie p r z y s p ie s z o n o d e c y z ji p o b r a n ia od n ie g o se rc a . U w o ln ie n ie le k a r z a od r a to w a n ia s tr a c o n e g o c z ło w ie k a w s z y s tk im i m o ż liw y m i ś r o d k a m i r ó w n a ło b y się u c z y n ie n iu l e k a r z a „ p a n e m ży c ia i ś m ie r c i” s w o ic h c h o ry c h . N a ło ż o n o b y w ó w cza s n a le k a r z a ta k ą o d p o w ie d z ia ln o ś ć , k t ó r e j n ie b y łb y o n w s ta n ie u d ź w ig n ą ć a n i Je p o d o ła ć (str, 68).

(12)

N r 10-11 (358-359) Problemy prawa karnego na tle definicji „śmierci mózgowej” 155

położyć kres wszystkim wątpliwościom i nieprzychylnym głupo­ tom. Kiedy mówimy o «ewentualnym dawcy», rozważamy to, za­ nim przeprowadzono badanie krwi i tkanek. W każdym przypad­ ku pobierania organu stan dawcy był beznadziejny, a mózg znisz­ czony, śmierć była więc w tym przypadku tylko kwestią godzin.” „A więc dawca j e s z c z e ż y w y dostarczany jest na salę ope­ racyjną”? — pyta dziennikarz.

„Tak, ale jego życie jest podtrzymywane w sposób sztuczny przez aparaturę — pada odpowiedź profesora.”

Czekając na śmierć dawcy, przygotowuje się go do wyłączenia jego serca z krążenia przy pomocy maszyny „płuco-serce”. W są­ siedniej sali drugi zespół lekarzy przygotowuje dla biorcy rów­ nież maszynę „płuco-serce”, zaopatrzoną w świeżą krew pobraną z banku krwi. Kiedy śmierć jest już bliska, pacjent-biorca zosta­ je uśpiony w drodze narkozy. Następnie odsłania się klatkę pier­ siową i jego serce. Dawca w tym czasie dochodzi kresu agonii, a gdy śmierć jego staje się pewna, tj. zostanie wykazany brak aktywności elektrokardiogramu przez co najmniej 5 minut, brak spontanicznego oddechu, brak odruchów, aplikuje mu się dożyl­ nie dawkę heparyny, aby zapobiec krzepnięciu krwi; serce, które ma się przeszczepić, nie ma prawa umrzeć, jest przepłukiwane krwią.10 *

Tak samo, tzn. w sposób niejednoznaczny w sprawie śmier­ ci dawcy serca w momencie pobierania od niego tego organu, wy­ powiadają się uczeni radzieccy. W. A. Głuszkow w artykule cha­ rakteryzującym stanowisko nauki radzieckiej na ten temat mówi o śmierci dawcy w sposób rozciągliwy. Moment uzasadniający wkroczenie chirurga określa się jako „śmierć pozorną lub śmierć kliniczną” dawcy przy negatywnych rokowaniach reanimacyj­ nych. A więc i w tym przypadku nie stwierdza się rzeczywistej śmierci dawcy, natomiast posługuje się „optyjnalnym wariantem czasu dogodnym do przeprowadzenia przeszczepu”. Nieprawidło­ wości mogące nastąpić w tej sytuacji są, zdaniem autora, wyklu­ czone przez przekazanie tych spraw specjalnie powołanej komisji z udziałem specjalistów oraz określenie wskazań i przeciwwska­ zań co do każdego organu oddzielnie.11

Nie ulega więc wątpliwości, że do przeszczepu serca może być przeznaczone tylko „bijące serce” człowieka znajdującego się w stanie „śmierci mózgowej”. Stąd praktyka wielu krajów uza­

io J ü r g e n T h o rw a ld w k sią ż c e p t.: D ie P a t i e n t e n (p rz e ło ż o n e j p rz e z I n s t y t u t W y d a w n ic z y „ P a x ” , 1973, s tr . 366 i n.) o p is u je w sp o só b sz c z e g ó ło w y p ro b le m y m o ­ r a ln e z w ią z a n e z d e c y z ją p o b r a n ia se rc a z o rg a n iz m u d a w c y . T o z a d e c y d o w a ło o ty m , że u c z e n i U SA w s tr z y m y w a li się o d ta k i c h p r a k ty k , m im o żc te c h n ic z n ie b y li p r z y g o to w a n i b a r d z ie j a n iż e li C h.N . B a rn a r d . u W .A. G ł u s z k o w : U g o ło w n o -p ra w o w y je a s p ie k ty p ie r ie s a d k i o rg a n o w , S o - w ie ts k o je G o s u d a rs tw o i P ra w o , n r 11/1983.

(13)

156 G e n o w e f a R e j m a n N r 10-11 (358-359) leżnia legalność takiego postępowania lekarza od zgody dawcy wyrażonej za życia. Proponowana jest również forma takiej zgody w testamencie oraz przez odnotowanie jej w dowodzie osobistym lub też w innym odrębnym dokumencie. W Polsce zagadnienie zgody dawcy wydanej za życia nie rozwiązuje sytuacji, gdyż 1) al­ bo mamy do czynienia ze zmarłym — i wtedy w myśl przepisów ustawy z 30 grudnia 1949 roku szpital lub klinika, w której dys­ pozycji jest ciało osoby zmarłej, może pobrać tkanki lub organy do celów naukowych lub medycznych nawet bez zgody rodziny i dawcy tkanki wyrażonej za życia — 2) albo też człowiek żyje i wówczas nie można pobrać od niego organu, gdyż spowodowało­ by to jego śmierć.

Ostrość tego zagadnienia ujawniła się w Polsce na przykładzie tzw. „sprawy łódzkiej” z 1970 r.12 Sprawa ta wprawdzie nie do­ tyczyła pobrania serca z organizmu człowieka, ale wiązała się także z ustaleniem śmierci dawcy narządu lub organu.

Żona chorego, który był leczony w szpitalu w Łodzi, w piśmie skierowanym do prokuratury oskarżyła ekipę lekarzy z II Klini­ ki Chirurgicznej Akademii Medycznej w Łodzi o to, że podjęli decyzję przewiezienia jej męża ze Szpitala Neurologicznego do II Kliniki Chirurgicznej Akademii Medycznej, a po przewiezieniu pobrali od niego — jeszcze za jego życia — nerkę w celach trans­ plantacyjnych, a wszystko to w tajemnicy przed rodziną leczo­ nego i bez jego zgody na pobranie nerki po śmierci.

Sprawa została przekazana Prokuraturze Powiatowej w Łodzi, a następnie — ze względu na jej ważność — przejęła ją Proku­ ratura Generalna do dalszego prowadzenia. Z ustaleń poczynio­ nych w sprawie wynikało, że pacjent po wylewie do mózgu nie rokował nadziei na przywrócenie mu życia, postanowiono więc przewieźć go z Kliniki Neurologicznej do Kliniki Chirugicznej w celu pobrania od niego nerki (na nerkę do przeszczepu oczeki­ wała młoda pacjentka). Opinia lekarzy w tej sprawie była nastę­

12 Z d a n ie m T . C y p r i a n a (P ra w o 1 Ż y c ie , 28/1970) w p r z y p a d k u „ łó d z k im ” m o g ły się z d a rz y ć n a s tę p u ją c e o k o lic z n o śc i: 1) p a c je n t ż y ł i w y r a z ił z g o d ę n a p o ­ b r a n ie n e r k i p o Jego ś m ie rc i, 2) p a c je n t ż y ł, a le n ie w y r a z ił z g o d y n a o d d a n ie n e r ­ k i, 3) p a c je n t z n a jd o w a ł się w s ta n ie ś m ie r c i k lin ic z n e j i 4) p a c j e n t b y ł m a r tw y , co z o s ta ło s tw ie rd z o n e w sp o só b n ie w ą tp liw y . O m ó w m y te o k o lic z n o ś c i b a r ­ d z ie j sz czegółow o. J e ż e li p a c j e n t ż y ją c je sz c z e w y r a z ił n a to zg o d ę, to m im o to p o b r a n ie od n ie g o n e r k i z p u n k t u w id z e n ia p rz e p is ó w p r a w a k a r n e g o n ie b y ło d o p u sz c z a ln e . D ru g a e w e n tu a ln o ś ć — p a c je n t ż y ł i n ie w y r a z ił z g o d y — w y p e ł­ n ia z n a m io n a z w y k łe g o z a b ó js tw a . D a le j — tr z e c ia m o ż liw o ść , c z y li p o b r a ­ n ie n e r k i w s ta n ie ś m ie r c i k lin ic z n e j, b e z p o d d a n ia d a w c y n e r k i z a b ie g o m r e a n i ­ m a c y jn y m . S y tu a c ja t a r ó w n a się p o b r a n iu n e r k i z ż y w e g o o rg a n iz m u bez z g o d y , a z a te m s ta n o w i p r z e s tę p s tw o sp o w o d o w a n ia śm ie rc i, i to w sp o só b u m y ś ln y . N a ­ to m ia s t p r z y c z w a rte j e w e n tu a ln o ś c i, g d y p a c je n t b y ł m a r tw y w m o m e n c ie p o ­ b r a n ia o d n ie g o n e r k i, p r a w n ie s y tu a c ja je s t ja s n a i c z y s ta . L e k a rz n ie d o p u sz c z a się ż a d n e g o c z y n u n ie z g o d n e g o z p ra w e m , a c z y n je g o n ie w y m a g a ż a d n e j a k c e p t a ­ c ji ro d z in y z m a rłe g o .

(14)

187

N r 10-11 (358-359) Problemy prawa karnego na tle definicji „śmierci mózgowej”

pująca: Sumienie nasze jest czyste, bo pacjenta w tym stanie zaniku pracy mózgu nie można było przywrócić do życia, nie można go było zatem uratować. Operacja, która odbyła się jego kosztem, uratowała i odsunęła śmierć młodziutkiej pacjentki, która od dłuższego czasu czekała na przeszczep nerki. Rodziny zmarłego nie poinformowano o podjętej decyzji dlatego, że praw­ dopodobnie nie wyraziłaby zgody na pobranie nerki po śmierci pacjenta (dawcy nerki).

W nauce prawa karnego można zauważyć pierwsze próby praw­ nego uzasadnienia czynności lekarza, sięgającego po materiał nie­ zbędny dla przeszczepu, w momencie stwierdzenia tylko śmierci mózgowej przy bijącym jeszcze sercu i funkcjonowaniu układu oddechowego. I tak zdanem L. Lernella, czyn lekarza (zespołu le­ karzy) polegający na pobraniu organu z ciała człowieka, którego śmierć może być dyskusyjna, może być oceniony w świetle art. 26 k.k.13 Przepis ten stanowi, że nie popełnia przestępstwa, kto formalnie — wypełniając ustawowe znamiona czynu zakazanego przez ustawę karną — nie sprowadza tym czynem niebezpieczeń­ stwa społecznego albo gdy stopień tego niebezpieczeństwa jest znikomy. W dyskusji prowadzonej na temat możliwości zastoso­ wania tego przepisu do czynu, którego przedmiotem ataku jest życie człowieka, L. Lernell stwierdził, co następuje:

„Tylko pozornie wydaje się nieuzasadnione stosowanie art. 26 k.k. do zbrodni zabójstwa ze względu na ocenę tego czynu jako pozbawionego społecznego niebezpieczeństwa. Tak jednak nie jest. Czyny leżące na granicy przygotowania i usiłowania mogą wy­ kazywać znikomy stopień społecznego niebezpieczeństwa bez względu na rodzaj przestępstwa. Trzeba mieć także na uwadze współczesny stan wiedzy. Wiadomo, jakie prowadzone są obecnie dyskusje na temat wywołania śmierci w związku z operacją prze­ szczepów, jakie argumenty się wprowadza na temat śmierci kli­ nicznej, biologicznej, fizycznej i intelektualnej (osobniczej). W takich skomplikowanych sytuacjach ocena czynu — z punktu widzenia stopnia społecznego niebezpieczeństwa czynu, stopnia, który uchyla bezprawność w danej granicznej sytuacji — zacho­ wanie lekarza może być bardzo pomocne.”1Sa

Do poglądu tego nie przyłączył się nikt w polskiej nauce prawa karnego, można się jednak spotkać z podobnym rozumowaniem w nauce radzieckiej, a także w nauce prawa karnego innych kra­ jów.14 13 P o r. L L e r n e l l : P ro b le m y n o w e g o p r a w a k a r n e g o , W a rsz a w a , 1970, s tr . 91. lSa P a t r z p rz y p . 13. 14 W. A . G 1 u s z k o w , o p . c lt. W a r t y k u l e ty m p rz y to c z o n e są w y p o w ie d z i J u g o s ło w ia ń sk ie g o u c z o n e g o B. C z a jo w ic z a , k tó r e g o z d a n ie m z a s a d n o ś ć t r a n s p l a n t a ­ c ji o rg a n ó w c z ło w ie k a u w a r u n k o w a n a je s t b r a k ie m s p o łe c z n e g o n ie b e z p ie c z e ń s tw a

(15)

G e n o w e f a R e ) m a n N r 10-11 (358-350)

158

W nauce prawa karnego można spotkać także pogląd, że w wie­ lu sytuacjach stan wyższej konieczności legalizuje czynności le­ karza, który kosztem życia bądź zdrowia jednego człowieka obro­ nił życie lub zdrowie drugiego człowieka. W Polsce J. Radzicki uważa, że do rozwiązania problemu prawności działania lekarza, polegającego na pobraniu tkanek ze zwłok, należy wykorzystać instytucję stanu wyższej konieczności. Autor jednak zastrzega się, że ogólne sformułowanie tej instytucji nie jest wystarczają­ ce dla omawianych przypadków i należy opracować to zagadnie­ nie w sposób odpowiadający problemom, jakie powstają na grun­ cie praktyki lekarskiej.15

Wspomniany już wyżej W. A. Głuszkow prezentuje pogląd, że do legalizacji zachowania lekarza wystarczające jest ogólne sfor­ mułowanie stanu wyższej konieczności z art. 14. Podstaw ustawo­ dawstwa karnego ZSRR i republik związkowych. Autor stwier­ dza, że przy dokonywaniu przeszczepu powstaje realne niebezpie­ czeństwo spowodowania ciężkiego uszkodzenia ciała lub śmierci człowieka, i to zarówno dawcy jak i biorcy organu. Niebezpie­ czeństwo to może być uchylone tylko w stosunku do jednej z tych osób przez zamianę — w drodze przeszczepu — organu chorego na organ zdrowy, ponieważ inne środki, jakimi dysponuje nauka medyczna, są niewystarczające. Z dwóch ludzi, którym grozi śmierć, jeden człowiek może być uratowany, ale pod warunkiem pobrania od drugiego człowieka, którego niebezpieczeństwo śmier­ ci jest nieodwracalne, organu mogącego uratować życie człowieka oczekującego na przeszczep. Zdaniem. A. W. Głuszkowa, są to wystarczające przesłanki do uzasadnienia czynności lekarza sta­ nem wyższej konieczności bez potrzeby formułowania szczególnej postaci zwanej „klinicznym stanem wyższej konieczności”.16

Nie jest to jednak powszechnie prezentowany pogląd w nauce radzieckiej. Zdaniem np. Mieńszagina wyższa konieczność jest możliwa i wyłącza społeczne niebezpieczeństwo czynu wtedy, gdy wyrządzona czynem szkoda jest mniejsza od prawdopodobieństwa szkody, której udało się zapobiec, dlatego też nie wyłącza się spo­ łecznego niebezpieczeństwa czynu, gdy ocalenie życia jednego człowieka może nastąpić tylko przez poświęcenie życia drugiego człowieka. W przypadkach takich możliwe jest tylko nadzwyczaj­ ne złagodzenie kary. Przeniesienie niebezpieczeństwa z siebie na innych sprzeciwia się moralności socjalistycznej. Ustawodawca

c z y n u i sp rz e c z n o śc i te g o c z y n u z p ra w e m . A u to r te n d o d a tk o w o w y m ie n ia n a s t ę ­ p u ją c e w a r u n k i z a s a d n o ś c i p r z e sz c z e p u : a) p r z e p ro w a d z e n ie tr a n s p l a n t a c j i w c e ­ la c h le c z n ic z y c h , b) d o k o n a n ie t r a n s p l a n t a c j i w e d le w s z e lk ic h z a s a d n a u k m e d y c z ­ n y c h — w śc isły m te g o sło w a z n a c z e n iu , c) p r z e p ro w a d z e n ie o p e r a c ji p rz e z k w a ­ lifik o w a n y c h sp e c ja lis tó w , d) z g o d a p a c je n ta . 15 J . R a d z i c k i : P o b ie r a n ie t k a n e k (...), N o w e P ra w o , 9/1968, s tr . 1324. 16 W. A . G ł u s z k o w : u g o ło w n o - p ra w o w y je (...), S o w ie ts k o je G o s u d a rs tw o 1 P ra w o n r 11/1983.

(16)

N r 10-11 (358-359) Problemy prawa karnego na tle definicji „śmierci mózgowej" 159

radziecki uważa za przestępne ocalenie jednego życia kosztem in­ nej osoby.17

Stanowisko prezentowane przez Mieńszagina odpowiada kons­ trukcji stanu wyższej konieczności przyjętej w radzieckim usta­ wodawstwie karnym. W myśl przepisów tego prawa nie można powoływać się na tę instytucję, gdy dla ratowania jednego dobra poświęcono d o b r o r ó w n e j w a r t o ś c i . A więc jeśli przyj­ miemy, że życie każdego człowieka ma równą wartość, to w tych warunkach nie może mieć zastosowania stan wyższej konieczności, choćby nawet pobrano — w stanie śmierci klinicznej — organ i spowodowano w ten sposób szybszą śmierć dla ratowania życia drugiego człowieka czekającego na przeszczep. Stąd niektórzy postulują wprowadzenie — dla omawianych przypadków — „kli­ nicznego stanu wyższej konieczności”.17

Stan wyższej konieczności może mieć zastosowanie do wielu sytuacji konfliktowych w praktyce lekarskiej. Nauka prawa kar­ nego nie docenia tej instytucji przy omawianiu prawności bądź bezprawności działania lekarza, koncentrując się w zasadzie na błędzie regulującym mechanizm odpowiedzialności prawnej (kar­ nej i cywilnej) lekarza.

Stanem wyższej konieczności można wytłumaczyć postępowa­ nie lekarza w stosunku do nieuleczalnie chorego i cierpiącego, polegające na podaniu mu środków łagodzących ból, które jedno­ cześnie mogą przyspieszyć śmierć. Zadaniem lekarza bowiem jest w równym stopniu tak uśmierzanie bólu jak i leczenie. Jeżeli nie można osiągnąć tych dwóch rezultatów jednocześnie, to wów­ czas lekarz powinien rozstrzygnąć, jak ma postąpić w danej sy­ tuacji. Pozwolenie na cierpienie pacjenta może się spotkać z tak samo negatywną ocenę jak i skrócenie jego życia w stanach ter­ minalnych. Zastosowanie zatem środków zmniejszających cierpie­ nie i przyspieszających śmierć mieści się w granicach stanu wyż­ szej konieczności, jeżeli neutralizacja cierpienia mogła by nastą­ pić tylko za pośrednictwem środków przyspieszających śmierć cierpiącego. Odmówienie prawa powoływania się na stan wyższej konieczności prowadzi do sytuacji nierozwiązalnych. W nauce me­ dycznej zaczyna pojawiać się nawet taki pogląd, że łagodzenie cierpień człowieka jest wartością większą niż przedłużenie życia w cierpieniach w sytuacji niepomyślnego rokowania na wyzdro- wienie.18 17 M i e ń s z a g i n : K o m e n ta r z do ra d z ie c k ie g o p ra w a k a rn e g o , p ra c a z b io ro w a p o d r e d a k c ją M ie ń sz a g in a (U. p o lsk ie ), W a rsz a w a , 1952, s t r . 349. 18 T . B r z e z i ń s k i : T r a d y c y jn e z a s a d y d e o n to lo g ii l e k a r s k ie j (p ra c a o p u b lik o ­ w a n a w Z b io rz e p t.: E ty k a i d e n o to lo g ia l e k a r s k a (...), s tr . 75). A u to r n a s tr . 74 o p r a c o w a n ia tw ie r d z i p o n a d to , że sp o s o b y w a lk i z b ó le m i m e to d y słu ż ą c e f a r m a ­ k o lo g ic z n e j p o p ra w ie s ta n u p sy c h ic z n e g o p a c je n ta n ie są p rz e d m io te m ro z w a ż a ń e ty k i le k a r s k ie j. Ś w ia d c z y to o ty m , że w le c z n ic tw ie z a jm u je się w o b e c c h o re g o s ta n o w isk o je d n o s tr o n n e i n ie b ie rz e się p o d u w a g ę p o s tę p o w a n ia m in im a liz u ją c e g o c ie r p ie n ia p a c je n ta .

(17)

160 C e n o w e f a R e } m a n N r l o - l l (358-359)

Tak samo w warunkach stanu wyższej konieczności działa le­ karz, który tylko niektórym pacjentom może zapewnić leczenie w drodze dializy albo też tylko niektórym spośród czekających na przeszczep nerki. Zastosowanie w stosunku do jednego pacjen­ ta metody leczenia, na którą oczekuje wielu, usprawiedliwia le­ karza, i to bez względu na to, która osoba została przeznaczona do zabiegu na mocy jego decyzji. Jeśli przy równych wskazaniach lekarskich jednemu tylko pacjentowi można było przeszczepić nerkę lub zastosować dializę, to z punktu widzenia prawa jest rzeczą obojętną, która z oczekujących osób została objęta tym leczeniem. W danej sytuacji zachodzą wszystkie zasady charak­ teryzujące stan wyższej konieczności. Niebezpieczeństwo rozwoju choroby groziło wszystkim osobom czekającym na dializę lub na nerkę. Powstała możliwość zastosowania tego leczenia w stosunku do jednej tylko osoby spośród tych, które miały pełne uprawnie­ nia — z punktu widzenia medycznego — do tego samego rodzaju leczenia czy zabiegu. Wybór padł na jednego tylko spośród pac­ jentów, bo inaczej tego problemu nie można było w konkretnej sytuacji w żaden inny sposób rozwiązać (zasada subsydiarności). Decyzja ta zapobiegła dalszemu rozwijaniu się choroby w stosun­ ku do jednego pacjenta kosztem innego oczekującego na takie samo leczenie (zasada proporcjonalności).

Oczywiście, zasady deontologiczne mogą w sposób bardziej szczegółowy precyzować wybór pacjentów oczekujących na trud­ no dostępne sposoby leczenia. Wówczas lekarz postępujący ina­ czej, niż każe deontologia, może się znaleźć w kolizji z tymi zasa­ dami, jednakże ratując zdrowie czy życie jednej osobie spośród wielu czekających na ten sam sposób leczenia, jest w zgodzie z za­ sadami prawa karnego określonymi w art. 23 k.k. Przepis ten prezentuje instytucję stanu wyższej konieczności według zasady subsydiarności (inaczej nie można było postąpić) i zasady propor­ cjonalności (dobro ratowane miało tę samą wartość co dobro poś­ więcone). Według prawa życie lub zdrowie ma jednakową w ar­ tość.1*

1» Z p o trz e b ą sz c z e g ó ln e g o u ję c ia s ta n u w y ż sz e j k o n ie c z n o ś c i s p o ty k a m y się c o ­ r a z c z ę śc ie j w p r a w ie o ra z w n a u c e p ra w a k a r n e g o . M ożna w ię c p rz y k ła d o w o p o ­ w o ła ć się n a a r t . 5 d e k r e t u z d n ia 31.VIII.1944 r . o w y m ia rz e k a r y d la f a s z y s to w ­ s k o - h itle r o w s k ic h z b r o d n ia rz y w in n y c h z a b ó js tw i z n ę c a n ia się n a d lu d n o ś c ią c y ­ w iln ą i Je ń c a m i w o je n n y m i z p o w o d ó w ra s o w y c h , p o lity c z n y c h i n a ro d o w o ś c io ­ w y c h . P r z e p is te n o g r a n ic z a ł s to s o w a n ie s ta n u w y ż sz e j k o n ie c z n o ś c i n a o g ó ln y c h z a s a d a c h , r y g o ry z u ją c z a s a d y u s p r a w ie d liw ia ją c e p o s tę p o w a n ie c z ło w ie k a u c h y l a j ą ­ c eg o n ie b e z p ie c z e ń s tw o g r o ż ą c e w ła s n e m u ż y c iu p rz e z p o ś w ię c e n ie ży c ia in n y c h . S y tu a c ja , w j a k i e j z n a la z ł się N a ró d P o ls k i w c z a sie I I w o jn y ś w ia to w e j, w y m a ­ g a ła sz czeg ó ln eg o p o tr a k to w a n ia te g o z a g a d n ie n ia . W n a u c e p r a w a k a r n e g o m o ż n a sp o tk a ć te n d e n c j e id ą c e w k i e r u n k u f o rm u ło ­ w a n ia „ s t a n u k o n i e c z n o ś c i g o s p o d a r c z e j ” cz y t e ż „ s t a n u k o n i e ­ c z n o ś c i p a ń s t w o w e j ” d la ro z w ią z a n ia p r o b le m u p r a w n o ś c i z a c h o w a n ia w d z ie d z in ie g o sp o d a ro w a n ia m ie n ie m sp o łe c z n y m lu b w d z ie d z in ie p o d e jm o w a n ia

(18)

N ;r 10-11 (358-359) Problemy prawa karnego na tle definicji „śmierci mózgowej” i g j

Natomiast trudno by było posłużyć się instytucją stanu wyż­ szej konieczności wtedy, gdyby życie lub zdrowie jednego pacjen­ ta miało być traktowane jako środek leczniczy dla drugiego pa­ cjenta będącego w tym samym stanie zdrowia lub w tym samym stanie niebezpieczeństwa grożącego jego życiu tak jak innym pa­ cjentom.* 20 d e c y z ji p o lity c z n y c h , k tó r e b e z u z a s a d n ie n ia ic h z p u n k t u w id z e n ia te g o „ sz c z e g ó l­ n e g o s t a n u w y ż sz e j k o n ie c z n o ś c i” b y ły b y b e z p ra w n e . S p e c y fic z n e u ję c ie s ta n u w y ż sz e j k o n ie c z n o ś c i p rz e w id y w a ł ta k ż e k o d e k s k a r n y z 1932 r . S ta n o w ił o n w a r t . 233, że n ie m a p rz e s tę p s tw a , je ż e li le k a r z d o ­ k o n a ł ( k a ra ln e g o w ó w c z a s) s p ę d z e n ia p ło d u , g d y z a b ie g b y ł k o n ie c z n y ze w z g lę d u n a z d r o w ie k o b ie ty c ię ż a r n e j.

K o m e n ta to r z y te g o p r z e p is u s tw ie rd z a li, że j e s t to sp e c y fic z n e u ję c ie s ta n u w y ż s z e j k o n ie c z n o ś c i ze w z g lę d u n a to , że o g ó ln e u re g u lo w a n ie te j in s t y t u c j i w a r t . 23 k .k . z 1932 r. n ie p ro w a d z iło d o u w o ln ie n ia le k a r z a od b e z p ra w n o ś c i c z y ­ n u . I s to tą s ta n u w y ż sz e j k o n ie c z n o ś c i Je s t b o w ie m to , a b y c z y n n o ś c i i n t e r w e n i u j ą ­ c e b y ły p o d ję te w m o m e n c ie b e z p o ś re d n ie g o n ie b e z p ie c z e ń stw a d la d o b ra c h r o n io ­ n e g o p ra w e m . T y m c z a se m u s u n ię c ie p ło d u , n a k tó r e z e z w a la ł k o d e k s k a r n y z 1932 r., n a s tę p o w a ło w ó w c z a s, g d y te g o n ie b e z p ie c z e ń s tw a g ro ż ą c e g o ż y c iu k o b ie ty w sp o ­ só b b e z p o ś re d n i je s z c z e n ie b y ło . Co w ię c e j, z le k a r s k ie g o p u n k t u w id z e n ia cze­ k a n ie , a ż p łó d z a g ro z i ż y c iu k o b ie ty w sp o só b b e z p o ś re d n i, b y ło b y n ie s łu s z n e . P r z e p is y p r a w n e n ie m o g ą się r o z m ija ć w z a s a d a m i le c z e n ia i in te r w e n c ji le k a r z a s łu s z n e j z m e d y c z n e g o p u n k t u w id z e n ia (J. M a k a r e w i c z : K o m e n ta r z d o k o ­ d e k s u k a r n e g o , te z a d o a r t . 233 k .k ., s tr . 331, L w ó w -W a rs z a w a 1932, w y d . IV ). S ię g a n ie d o s ta n u w y ż s z e j k o n ie c z n o ś c i n a g r u n c ie p r a k t y k i l e k a r s k ie j z n a jd u je u z a s a d n ie n ie i n ie j e s t o d o s o b n io n e w n a u c e p r a w a k a r n e g o . Z d a n ie m L . L e rn e lla p o s tę p o w a n ie l e k a r z a w tr a k c i e w y k o n y w a n ia c z y n n o ś c i le c z n ic z y c h m a u sw y c h p o d s t a w w a r to ś c io w a n ie d ó b r p o ś w ię c o n y c h i r a to w a n y c h . G d y le k a r z a m p u tu je n o g ę w c e lu r a to w a n ia ż y c ia c h o re g o a lb o g d y z a d a je m u b ó l fiz y c z n y ( z a s tr z y ­ k ie m ) d la w y b a w ie n ia p a c je n ta od c h o ro b y , to s ta n w y ż sz e j k o n ie c z n o ś c i n ie w ą tp li­ w ie z a c h o d z i. P r o p o r c ja m ię d z y w a r to ś c ią d o b ra ra to w a n e g o a w a r to ś c ią d o b ra p o ś w ię c o n e g o z o s ta je z a c h o w a n a , g d y z a b ie g p r z y n o s i z a m ie rz o n y e f e k t le c z n ic z y . Z a k ła d a m y , n ie w n ik a ją c w k o n f r o n ta c ję w a r to ś c i d o b r a r a to w a n e g o i p o św ię c o ­ n e g o , że z a b ie g i le c z n ic z e w y k o n y w a n e są n ie ty lk o w s ta n ie w y ż s z e j k o n ie c z n o ś c i, a l e ta k ż e z u w z g lę d n ie n ie m e le m e n ta r n e j k o n ie c z n o ś c i s p o łe c z n e j n ie s ie n ia p o m o c y lu d z io m w c ie r p ie n iu i c h o ro b ie , k tó r e e lim in u je c a łk o w ic ie t r a k to w a n ie z a b ie g ó w le c z n ic z y c h ja k o c z y n ó w sp o łe c z n ie n ie b e z p ie c z n y c h . D o s z u k iw a n ie się t u sz c z e g ó l­ n e j r a c j i w y łą c z e n ia o d p o w ie d z ia ln o ś c i k a r n e j je s t z b ę d n e , a n a w e t r a ż ą c e z e s t a ­ n o w is k a tr o s k i o ż y c ie i z d ro w ie lu d z i. (W y k ła d p r a w a k a r n e g o — C zęść o g ó ln a , W a rs z a w a 1969, s tr . 249). 2 0 P r z e n ie s ie n ie te g o z a g a d n ie n ia n a s ta n w y ż sz e j k o n ie c z n o ś c i, sp o tk a ło się z i z d e c y d o w a n ą k r y t y k ą p r o f. J . B o g u sza. W p o w o ły w a n y m o p ra c o w a n iu : Z b ió r p t.: E ty k a i d e o n to lo g ia l e k a r s k a (...), s tr . 87, a u t o r te n tw ie r d z i, c o n a s tę p u je : „ O to p o ­ ja w iła się te z a g ło sz ą c a , że m o ż n a b y u s p r a w ie d liw ić le k a r z a , k t ó r y s k r ó c ił g a s n ą c e ż y c ie , a b y r a to w a ć ż y c ie d ru g ie g o c z ło w ie k a , je ś li d z ia ła ł w w a r u n k a c h s ta n u w y ż s z e j k o n ie c z n o ś c i”. T o z d a n ie b y ło re p re z e n to w a n e p rz e z n i e k tó r y c h p ra w n ik ó w , d o k t ó r y c h s k w a p liw ie d o łą c z y ła się cz ę ść le k a r z y , z d a n i e to z n a la z ło z w o le n n ik ó w ta k ż e w ś ró d n ie k tó r y c h p o ls k ic h p r a w n ik ó w i le k a r z y . Z c a ły m n a c is k ie m n a le ż y się te m u sp rz e c iw ić . A b y p r z y ją ć m o ty w a c ję s k r ó c e n ia g a s n ą c e g o ż y c ia w w a r u n ­ k a c h s t a n u w y ż sz e j k o n ie c z n o ś c i, m u s ia ło b y się je d n a k z a ło ż y ć , iż ż y c iu Je d n e g o c z ło w ie k a , ż y c iu d a w c y , p r z y p is u je się m n ie js z ą w a r to ś ć n iż ż y c iu d r u g ie g o c z ło ­ w ie k a , a m ia n o w ic ie b io r c y . R ó ż n ic e w o c e n ie w a r to ś c i ż y c ia d a w c y 1 b io r c y m o ż ­ n a b y c h y b a u z a s a d n ić ty m , że ż y c ie e w e n tu a ln e g o d a w c y j e s t w s to s u n k u do e w e n tu a ln e g o b io r c y m n ie j w a r te , j e s t l e b e n s u n w e r t e s L e b e n . Z n a m y s k ą d ś to p o ję ­ c ie . Z a d ź w ię c z a ła t u ja k ż e z n a n a n a m n u t a z c z a s ó w h itle ro w s k ic h .

(19)

162 G e n o w e f a R e } m a n N r 10-11 (358-359)

--- 1 Z tych też względów przeniesienie stanu wyższej konieczności do przypadków polegających na poświęceniu życia (czy nawet os­ tatnich chwil życia) jednego człowieka dla ratowania życia bądź zdrowia drugiego człowieka, który czeka na przeszczep organu czy tkanki, nie wydaje się słuszne. Otwarcie tego rodzaju możli­ wości prowadziłoby do usprawiedliwienia prawnego praktyki lekarskiej szeroko sięgającej po materiał ludzki dla przeszczepów i pociągałoby za sobą poświęcenie życia lub zdrowia jednego człowieka dla ratowania drugiego człowieka. Co innego bowiem jest nieść pomoc tylko niektórym chorym (spośród wielu oczeku­ jących) ze względu na brak środków medycznych czy urządzeń (dwóch ludzi czeka na reanimację, a w szpitalu jest tylko jedno urządzenie niezbędne do tego,), a co innego jest leczenie jed­ nych pacjentów przez użycie ich organów i tkanek dla drugich pacjentów, czekających w równym stopniu na pomoc tak samo jak ci, dla których stali się środkiem leczenia.

Dla omawianego problemu nie bez znaczenia jest ten fakt, że stan wyższej konieczności określa sposób rozwiązywania konflik­ tów jednostkowych, nadzwyczajnych przez człowieka, który ze względu na nagłość sytuacji nie może sięgnąć do zasad ogólnie przyjętych. Dlatego też trudno byłoby uzasadnić możliwość ko­ rzystania ze stanu wyższej konieczności w stosunku do wszystkich osób, których funkcje zawodowe, społeczne czy polityczne mają gwarantować ochronę dóbr znajdujących się w ramach ich wła­ dzy, funkcji czy opieki. Tym samym więc lekarz, który jest gwa­ rantem prawidłowego wykonywania funkcji leczniczych w sto­ sunku do wszystkich osób znajdujących się pod jego opieką lekar­ ską, nie ma prawa poświęcania życia czy zdrowia jednych pa­ cjentów dla ratowania drugich pacjentów, choćby w ramach zwykłego stanu wyższej konieczności postępowanie takie znalaz­ ło swe uzasadnienie. Obowiązek równego traktowania każdego pa­ cjenta przez lekarza sprzeciwia się legalizacji czynności polegają­ cych na pobraniu organu lub tkanki z organizmu jednego czło­ wieka dla ratowania życia lub zdrowia drugiego człowieka. Stąd w każdym przypadku, gdy osoba wykonująca określoną władzę czy też zawód musi odwoływać się w swym działaniu do zasad wynikających ze stanu wyższej konieczności, powinna ona uzyskać do tego szczególne upoważnienie ustawowe (np. stan wyjątkowy, stan konieczności państwowej, stan konieczności gospodarczej itp.). Stanowisko to uzyskuje szczególne znaczenie ze względu na to, że odnosi się do ochrony praw człowieka, który choć jest isto­ tą społeczną, to jednak stanowi cel sam w sobie i nie powinien być środkiem ani narzędziem do uzyskiwania innych, choćby po­ żytecznych celów.

Ta filozoficzna zasada wskazuje na sposób wykonywania wła­ dzy, funkcji czy zawodu, której obiektem jest człowiek

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie nadała mu stopień doktora habilitowanego nauk prawnych na podstawie rozprawy „Skarga na przewlekłość

Szybkie uwalnianie czynnika roboczego zapewniają systemy membranowe stosowane w urządzeniach więk- szego kalibru. 7) miotany obiekt jest umieszczany w sabocie ładowanym do

Ale i tu można wskazywać na wysoki stopień społecznego niebezpieczeństwa ugrupowania sposobiącego się do dokonania przestępstwa, które przybrało postać nie prostego

Rozważając sprawę teoretycznie, należy jednak uwzględnić układ procesowy, w którym sąd uchyli postanowienie o umorzeniu śledztwa lub dochodzenia, a następnie

Na tle obu wymienionych form ingerencji prokuratora w sprawy o przestępstwa ścigane z oskarżenia prywatnego pojawiają się kwestie, które wymagają rozstrzygnięcia... Rozważania

nionego w kodeksie postępowania karnego na rzecz zakładu ubezpieczeń nie można interpretować rozszerzająco, wobec czego zakład pracy może dochodzić takiego roszczenia tylko

Konsekwent ­ nie do tego rozróżnienia kodeks postępowania karnego ma wymieniać opisowo (art. 389 k.p.k.) takie uchy ­ bienia, które sąd odwoławczy jest

Kabat A.: Przegląd uchwał Sądu Najwyższego w zakresie prawa karnego materialnego i wykonawczego podjętych w roku