• Nie Znaleziono Wyników

Bohdan Jałowiecki U niwersytet W arszawski

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Bohdan Jałowiecki U niwersytet W arszawski"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

STU D IA SO C JO LO G IC Z N E 1992, 1-2 (124 125) PL ISSN 0039 3371

B ohdan Jałowiecki

U n iw ersy tet W arszaw ski

KWESTIA REGIONALNA

W niektórych regionach Polski pojawiły się ostatnio dążenia zamieszkujących je zbiorowości do większej niezależności od centralnych struktur państwowych, a w bardziej skrajnej postaci, do autonom ii. W dyskursie ideologicznym nie­

których ugrupow ań politycznych akcentowane są postulaty przekształcenia Polski w państw o regionalne, a w regionalizmie upatruje się możliwości skutecznego przyśpieszenia procesów rozwoju kraju. Za granicą wreszcie postuluje się tworze­

nie z części ziem polskich autonom icznych obszarów połączonych z terytoriam i sąsiednich państw. Nie ulega więc wątpliwości, że w Polsce pojawiła się kwestia regionalna.

W arto się więc zastanowić, jak kwestia regionalna w Polsce przedstawia się na tle podobnych zjawisk w Europie i jakie m ogą być konsekwencje procesów obserwowanych w naszym kraju, dla jego przyszłości.

Regionalizacja versus regionalizm

Kwestia regionalna jest wynikiem upolitycznienia regionalizmu, czyli ruchu społeczno-kulturow ego m ającego na celu waloryzację danego obszaru. M a ona podw ójną dynam ikę, k tó ra z jednej strony wiedzie od tendencji a u to ­ nom icznych do federalizm u, a z drugiej od nacjonalizm u do separatyzm u (Bassand, 1990).

Podłożem kwestii regionalnej są zwykle odrębności etniczne bądź kulturowe.

Zbiorow ość jakiegoś obszaru charakteryzująca się pewną specyficzną kulturą i (lub) dialektem może mieć poczucie niedow artościow ania, deprywacji czy wreszcie dyskryminacji, zagrażającej jej tożsamości. W celu usunięcia tej nieko­

rzystnej sytuacji podejm uje działania na rzecz waloryzacji własnej kultury i o b ro ­ ny swojej tożsamości przed zagrożeniem unifikacyjnym i asymilacyjnym ze strony większości.

Kwestia regionalna może się jednak także pojawiać na tle zróżnicowań ekonomicz­

nych. W tym przypadku występują zwykle dwie sytuacje. Region może byc gospodarczo zacofany i wtedy zbiorowość podejmuje działania na rzecz lepszej dystrybucji dochodu narodowego.

(2)

44 B O HD A N JA Ł O W IEC K I

„ N ied o ro z w ó j reg io n a ln y - piszą M ichel B assan d i Silvio G u in d a n i - m a zró żn ico w an e i w ielorakie form y. M a przed e w szystkim ek onom iczny, społeczny, polityczny, d em o g raficzn y i ekologiczny c h a ra k te r.

W każd y m z tych w y m iaró w to cz ą się m niej lub bardziej u k ry te lub jaw n e zm ag an ia. N ie są one nigdy ty lk o ekon o m iczn e, po lity czn e lu b ekologiczne, p o n iew aż n a w et słabo rozw inięty region jest o k re ślo n a całością, a zatem w alk a przeciw ko niedo ro zw o jo w i m a zaw sze c h a ra k te r w ielow ym iarow y"

(1983, s. 23).

W drugim przypadku region może przodow ać w rozwoju gospodarczym, ale polityka redystrybucyjna państw a powoduje, że znaczna część bogactwa wy­

tw arzana na jego obszarze jest przekazywana do innych części kraju, co zbiorowość regionalna odczuwa jak o niesprawiedliwość podejm ując działania na rzecz zmiany tej sytuacji.

Innym sposobem rozwiązywania kwestii regionalnej jest regionalizacja, czyli działalność rządu polegająca na reorganizacji terytorium państwa w celu zmniejszenia zróżnicowań i stym ulowania procesów rozwoju. Polityka regionalna powinna uwzględniać przede wszystkim wyposażenie regionu w sieć środków kom unikacji i upowszechnienia kultury, ochronę miejscowego dziedzictwa kulturalnego, rozwój instytucji oświatowych, w tym ustawicznego kształcenia (Bassand, 1990).

T ak więc próby rozwiązywania kwestii regionalnej m ogą być zarów no oddolne, ja k i odgórne. Regionalizacja jest dziełem specjalistów, technokratów poruszających się w abstrakcyjnej przestrzeni, dla której opracow ują różne plany i program y nie uwzględniające często codziennych problem ów i aspiracji mieszkańców. Regionalizm zaś jest ruchem społecznym, opartym na lokalnej kulturze, konkretnych potrzebach i aspiracjach mieszkańców, dom agających się większej sprawiedliwości. Regionalizm opiera się z reguły na poczuciu tożsamości.

Tożsamość zbiorowa grupy to „jej obraz samej siebie, który natychm iast sytuuje ją w stosunku do innych a zarazem do różnych aspektów życia społecznego.

Interioryzacja tego obrazu nie wynika z uświadomionej decyzji, ale z historii społecznego zakorzenienia. Ten obraz samego siebie ma sens jedynie wtedy, kiedy pozwala każdem u umiejscowić się w sieci kom unikacji społecznej. Umożliwia to odczytywanie zachow ań innych i ich oczekiwań, a z a te m m o d e lu sp o łe c z e ń stw a , w stosunku do którego się identyfikujemy lub dystansujem y” (Remy, 1978, s. 20).

Istotą tożsamości jest więc, z jednej strony, poczucie więzi z własną grupą, a z drugiej - mniejszy lub większy dystans w stosunku do innych grup. Dystans ten nie musi zawsze oznaczać poczucia wyobcowania z szerszej społecznej całości i wtedy grupa zachowując swoją odrębność m a zarazem świadomość przynależności do większej zbiorowości, ale istnieją przypadki, kiedy dystans powoduje alienacje, a zam iast poczucia szerszej wspólnoty pojawia się niechęć lub wrogość.

Alienacja może być rezultatem niemożności realizacji w danych w arunkach, ważnych dla grupy kultury wartości lub ekonomicznych interesów. W takiej sytuacji podejmuje ona działania mające na celu zmianę tej sytuacji. Działania te. przybierające postać mniej lub bardziej gwałtownych ruchów społecznych, pow odują z reguły reakcję obronną innych grup, a także struk tu r państwowych upatrujących w re­

gionalizmie zagrożenie integralności państw a. Ruch społeczny o charakterze kul­

turalnym lub ekonomicznym przeradza się w gwałtowny konflikt, którego pożywką dla obu stron staje się nacjonalizm. „N acjonalizm - pisze Ernest Gellner - jest zasadą polityczną, k tóra głosi, że jednostki polityczne powinny się pokrywać z jednostkam i narodowościowymi” (1991, s. 9). Jednostką narodowościową, dodajmy, może być nie tylko naród, który jest pojęciem dość płynnym, ale także grupa

(3)

KW ESTIA R EG IO N A L N A 45

etniczna, a w pewnych przypadkach również kulturow a, ponieważ proces kształ­

tow ania się tożsamości grupowej, od poczucia odrębności kulturowej, etnicznej aż do narodow ej, m a charakter dynamiczny i stopniowalny.

Oblicza nacjonalizmów

Oblicza nacjonalizm ów są niezwykle różnorodne, tym bardziej że towarzyszy im z reguły ksenofobia, czyli niechęć lub wrogość w stosunku do obcych. Obcymi m ogą być zarów no grupy zamieszkujące od wieków dane terytorium państwowe i mające obywatelstwo kraju zamieszkania, jak i cudzoziemcy przebywający stale lub nawet czasowo na danym obszarze. Nacjonalizm większości i towarzysząca m u ksenofobia wynikają z przekonania, że określone terytorium państwowe jest niepodzielną własnością danego narodu, a zatem obcy stanowią zagrożenie dla jego tożsamości i dla interesów obywateli. N acjonalizm mniejszości wynika zaś z poczucia nierównoprawnego jej traktow ania przez instytucje państw a narodow ego i (lub) z ich działań asymilacyjnych, które stanow ią zagrożenie dla tożsamości i integralności danej grupy etnicznej lub kulturowej.

Van den Berghe, który zastosował teorie biospołeczne do analizy miejsca człowieka w społeczeństwie i istoty zjawiska etniczności, uważa że zachow ania ludzkie mają pewne cechy uniwersalne, takie jak preferencje dla pokrewieństwa, agresja, dom inacja i terytorialność. Zachow ania te nie m ogą być traktow ane wyłącznie jak o nabyte, ale muszą być interpretow ane jak o wrodzone i właściwe

„ludzkiej naturze” . Łączą one kulturę ze strukturą społeczną przez pryzm at psychologii zachowań. A utor ten traktuje grupy etniczne jako pewien rodzaj systemu rozszerzonego pokrewieństwa, w których zachow ania nepotyczne uprzy­

wilejowują tych, którzy są postrzegani jako członkowie tej samej grupy (1975).

Niezależnie od trafności socjobiologicznych wyjaśnień zjawisk społecznych trzeba zauważyć, że konflikt etniczny i towarzyszące mu zachow ania ludzkie z trudnością poddają się racjonalnej analizie.

Problem mniejszości powstał w rezultacie kształtow ania się państw narodow ych, począwszy od X V III w., kolonizacji europejskiej, masowych migracji w X IX w., licznych zmian granic w wyniku obu wojen światowych. W rezultacie tych procesów m ożna wyróżnić kilka typów mniejszości etnicznych:

które nie były w stanie utworzyć państw a narodow ego i weszły w skład większego organizm u państwowego, jak np. Baskowie, Bretończycy, Słowacy, Ślązacy, Kaszubi itp.;

- które stały się mniejszością w wyniku zmiany granic państwowych, jak np.

Polacy na Litwie1, A ustriacy w Górnej Adydze, Węgrzy w Rum unii itp.,

- które powstały w rezultacie masowych migracji ekonomicznych lub politycz­

nych, jak np. Polacy w Wielkiej Brytanii, Francji czy R F N , Turcy w R F N , Algierczycy we Francji itp.

1 J a k w ynika z u staleń h isto ry k ó w , geneza ludności polskiej n a L itw ie m a dw o jak ie przyczyny.

Jest zaró w n o re zu lta tem em igracji ludności polskiej n a o b szary w schodnie R zeczypospolitej O b o jg a N a ro d ó w , ja k i spolszczenia etnicznych L itw inów i B iałorusinów . Oczyw iście obecnie nie m a to żad n eg o znaczenia, b o isto tn e je s t nie pochodzenie, lecz poczucie tożsam ości i przynależności n aro d o w ej (K u rzo w a,

1991).

(4)

46 BO HDAN JA Ł O W IEC K I

O statni typ mniejszości różni się wyraźnie od dwóch pierwszych. Przedstawiciele danego narodu czy grupy etnicznej żyjący w diasporze mieli w zasadzie możliwość wyboru nowego miejsca pobytu, chociaż do emigracji z własnego kraju mogli zostać w mniejszym lub większym stopniu zmuszeni. N atom iast zmiana granic pow odująca powstanie mniejszości dokonuje się z reguły z pominięciem opinii zainteresowanych, nawet jeżeli organizowane są mniej lub bardziej uczciwe plebiscyty..

Również pierwszy typ mniejszości nie miał żadnych możliwości wyboru, ponieważ od zawsze zamieszkiwał dane terytorium .

D ana sytuacja określa oczywiście postawy grup mniejszościowych. Emigranci żyjący w diasporze, jeżeli nawet tworzą duże skupiska, to przede wszystkim na obszarach zurbanizow anych. Skupiska te z jednej strony ułatwiają adaptację w nowym środowisku, wspom agając równocześnie zachowanie własnej tożsamości, ale z drugiej strony środowisko miejskie sprzyja procesom dezintegracji i umożliwia szybszą asymilację. Oczywiście nie wszystkie jednostki czy grupy z takich możliwości korzystają. Zdolność do asymilacji wynika nie tylko z cech osobniczych danej jednostki, ale przede wszystkim z dystansu kulturowego między środowiskiem pochodzenia i zamieszkania. Jest rzeczą oczywistą, że Polak ma większe od Algierczyka szanse asymilacji np. we Francji, a gorsze w Niemczech, ponieważ - jak trafnie zauważa R udolf von T hadden - obowiązuje tam etniczne pojęcie w spólnoty i Niemiec nadwołżański, którego przodkowie osiedlili się w Rosji przed dwustu laty, jest uważany za przynależnego do Niemców z R FN , natom iast emigrantowi trudno stać się rów nopraw nym obywatelem tego kraju i aż po drugie, trzecie pokolenie uchodzi za „obcokrajow ca” . Inaczej jest natom iast we Francji, gdzie przybysze wrośnięci w świat kultury francuskiej mają szanse objęcia stosunkowo szybko odpowiedzialnych nawet stanowisk.

Emigranci w kraju swojego pobytu mogą sprawiać wiele kłopotów, zwłaszcza kiedy wielkość danej grupy przekracza pewien punkt krytyczny, który ocenia się zwykle na ok. 10% populacji w danym miejscu. Z drugiej strony są często obiektem wrogości i agresji ze strony przedstawicieli większości. Jednakże nie zgłaszają politycznych roszczeń i nie dom agają się autonom ii.

Inaczej jest w przypadku pozostałych typów mniejszości, które są od wieków zakorzenione na danym obszarze, toteż poczucie tożsamości jest w tym przypadku silnie związane z terytorialnością. Sprzężenie tych dwóch czynników powodow ać może dążenie do autonom ii i separatyzm u stając się korzystną pożywką dla nacjonalizmu.

„A n aliza w ieloprzyczynow ej zależności etnicznego n a cjo n alizm u - pisze A n th o n y H. R ich m o n d - w ym aga id entyfikacji w ielu w spółzależnych zm iennych, w śró d k tó ry ch w ym ienia się najczęściej:

po zio m ro zw o ju tech n o lo g iczn eg o , ek o n o m iczn eg o , p o litycznego i społecznego d an y ch społeczności etnicznych i p a ń stw , w k tó ry c h żyją; w zględną w ładzę tych g rup, b ęd ącą fu n k cją ich liczebności, organizacji i d o stęp n o ści d o d ó b r; rolę elit i p roces legitym izacji a u to ry te tu przy w ó d có w ; proces zach o w an ia g ran ic i w pływ zew nętrznych i w ew nętrznych k o n flik tó w n a sp ójność ty ch g ru p ; strategie k a n alizo w a n ia ru ch ó w etnicznych, sto so w an e przez w arstw y d o m in u jące , o ra z ich re z u lta t w p o staci o tw a rty c h k o n flik tó w i p o ten cjału rew o lu cy jn eg o " (1987. s. 13).

Ernest Gellner w cytowanej pracy dokonuje klasyfikacji nacjonalizmów. W związ­

ku z rozw ażaną tu kwestią regionalną interesujące są szczególnie dwa wyróżnione przez autora typy. Pierwszy rodzaj nacjonalizm u Gellner określa jak o „klasyczny nacjonalizm habsburski (występujący także na wschód i południe od m onarchii).

Jedynie rządzący mają dostęp do kultury wyższej - która jest ich własną kulturą

(5)

KW ESTIA R EG IO N A L N A 47

- i do wszystkiego, co pozwala dobrze funkcjonować we współczesnych warunkach.

Rządzonym brak wykszatałcenia. Należą do kultur ludowych, z których każdą - poprzez liczne usilne starania i uporczywą propagandę - dałoby się przekształcić w now ą konkurencyjną kulturę wyższą (rzeczywistą lub wymyśloną; zachowaną jeszcze w pamięci lub nie). K ultura ta, czy któryś z jej w ariantów, miała rzekomo znam ionować jak ąś dawną, nie istniejącą już jednostkę polityczną. Tak przynajmniej twierdzą inteligenci, którzy wywodzą się z danej grupy etnicznej, którzy ją

« r o z b u d z a ją » i nawołują do wysiłków. I jeśli pozwoli na to zbieg okoliczności, grupa buduje sobie oddzielne państwo. Chroni ono i proteguje taką odrodzoną czy nowo narodzoną kulturę.

Stwarza to natychm iast ogromne szanse dla rzeczonych « b u rz y c ie li» , a z czasem i dla innych członków grupy, choć trudno powiedzieć, czy nie równie korzystna byłaby dla nich asymilacja do kultury dominującej pierwotnie. Na terytorium kontrolow anym przez nowe państw o prawie z reguły zamieszkują grupy, które nie m ówią oficjalnie przyjętym językiem. I teraz one z kolei stają przed wyborem:

asymilowania się, seperatyzmu, emigracji, nieprzyjaznego statusu mniejszości, a nawet fizycznej likwidacji. M odel habsburski znalazł naśladownictwo w innych częściach świata. Powstał też jego w ariant « a fr y k a ń s k i» (choć wcale nie ograniczony do Afryki), który występuje tam , gdzie żadna z lokalnych kultur ludowych nie może przekształcić się w kulturę wyższą, ponieważ jest ich zbyt wiele lub są o siebie zazdrosne" (Gellner, 1991, s. 119—120).

Drugi w ariant Gellner określa jak o „unifikacyjny nacjonalizm " charakterystyczny dla dziewiętnastowiecznych Włoch i Niemiec. Włosi podlegali obcemu panow aniu i z tego względu należeli do upośledzonych, Niemcy żyli natom iast w rozdrobnionych państewkach, zbyt słabych w stosunku do ówczesnych europejskich potęg. Polityczne oparcie dla tych kultur było więc wyraźnie gorsze niż np. dla kultury angielskiej czy francuskiej. Obie kultury dysponowały jednak własnym językiem, bogatym piśmiennictwem, literaturą, słownikami technicznymi, szkolnictwem i wyższymi uczelniami. W ioch czy Niemiec nie musiał czuć się gorszy od Francuza czy Anglika.

Chciał tylko skorygować nierówności w dziedzinie władzy i zapewnić polityczne warunki dla rozwoju własnej kultury. Nacjonalizm ten różnił się więc znacznie od habsburskiego (Gellner, 1991, s. 121-122).

„P ęd d o osiągnięcia owej zbieżności m iędzy p ań stw em a k u ltu rą - pisze G elln er - k tó ra stanow i isto tę n acjo n alizm u , byw a ta k p rzem o żn y , że w w ielu p rz y p ad k a ch d o ch o d zi d o re p atriacji i w yw ózek, przy m u so w eg o asy m ilo w an ia, a naw et fizycznej likw idacji. T e p rz y k re p o su n ięcia nie w y n ik ają bynajm niej z niezw ykłej b ru taln o śc i n a cjo n alistó w (ani gorszych, ani lepszych od reszty ludzi). Są one p o p ro stu k o n sek w en cją logiki sytu acji” (1991, s. 123).

ł

Europa regionów - mit i rzeczywistość

W 1941 r. austriacki filozof i ekonom ista, Leopold K ohr, opublikow ał projekt podziału Europy na pięćdziesiąt, mniej więcej jednakowej wielkości regionów-państw, żeby żadne z nich nie mogło zdobyć hegemonii. Uważał, że należy przy tym łączyć narody, np. Badenię z Burgundią, Polskę zachodnią z Pomorzem, Prusy wschodnie z krajam i bałtyckimi. Projekt ten oznaczał więc złamanie zasady pań stw a-naro du i pow rót do średniowiecza (A. Krzemiński, 1991).

(6)

48 B O HD A N JAŁOW IKCK I

Pomysł austriackiego uczonego był swoistą receptą, m ającą w przyszłości zapobiec kolejnej wojnie prowadzonej przez europejskie państw a narodow e. Ożył on dość niespodziewanie po pięćdziesięciu latach w postaci koncepcji „E uropy regionów” .

W prow adzonym obecnie dyskursie ideologicznym zwolenników autonom ii regionalnej jednym z najważniejszych argum entów jest konieczność dostosow ania sytuacji w Polsce do standardów europejskich. W edług autorów tych wypowiedzi E uropa przestaje być E uropą państw narodow ych, a staje się E uropą regionów.

Przekonanie to wynika, jak się wydaje, po części z niewiedzy, a po części z braku zdolności przewidywania konsekwencji tak pojmowanego regionalizmu.

Kwestia regionalna pojawiła się w Europie w państw ach unitarnych w latach sześćdziesiątych i m iała głównie podstaw y etniczno-kulturowe. Reakcja aparatu państw a była ze zrozumiałych względów niechętna, ale wskutek oddolnego nacisku i zdolności instytucji państwowych do sprostania nowej sytuacji podjęto zespół działań odpowiadających aspiracjom kulturalnym mniejszości. Przeznaczono znaczne środki finansowe na przedsięwzięcia kulturalne, rewaloryzację dziedzictwa ku lturo­

wego i - jeżeli zachodziła tak a potrzeba - na rozwój instytucji oświatowych umożliwiających kształcenie lub dokształcanie w rodzim ym języku mniejszości.

Aspiracje polityczne, a więc dążenie do autonom ii, zostały w ten sposób w większości przypadków wygaszone.

Nieco później rządy różnych państw europejskich zaczęły prowadzić politykę regionalizacji, której celem było zmniejszenie zróżnicowań między poszczególnymi obszarami danego kraju. Polityka ta uzyskała wsparcie, a niekiedy została wymuszona przez Europejską W spólnotę G ospodarczą, ponieważ podział poszczególnych obszarów narodow ych na mniejsze jednostki umożliwiał uzyskanie bardziej zróż­

nicowanego, a zatem bardziej prawdziwego obrazu sytuacji gospodarczej i społecznej na obszarze W spólnoty, a później dystrybucję pom ocy dla regionów zacofanych lub problemowych. Regiony Europy są więc przede wszystkim jednostkam i statys­

tycznymi i ekonomicznymi, a następnie, i to nie wszędzie, adm inistracyjnymi, a dopiero w dalszym planie, i to stosunkow o rzadko, obszaram i kulturowym i (por. Labasse, 1991).

W praktyce statystycznej EW G rozróżnia się trzy typy jednostek terytorialnych (NUTS), czyli regionów. Pierwszy typ to 64 największe jednostki terytorialne, takie np. jak niemieckie Landy2 (bez N R D ) czy francuskie strefy zagospodarow ania ekonomicznego. Drugi typ, który stanowi podstaw ę opracow yw ania regionalnych danych statystycznych, to 166 jednostek. Trzeci wreszcie typ to tzw. regiony trzeciego poziom u, których jest 822. Strukturę regionalną krajów EW G przedstawia tabela 1 na str. 49.

Już te fakty skłaniają do pytania, które jednostki m a się na myśli, kiedy mowa o Europie regionów?

Regiony krajów EW G charakteryzują się znacznym zróżnicowaniem poziom u rozwoju. W edług syntetycznego wskaźnika intensywności problem ów regionalnych, pokazującego poziom rozwoju bądź niedorozwoju regionalnego, pierwsze miejsce zajmuje Regirungbezirke D arm stadt (R FN ) - 171,8 punktów , a ostatnie Basilicata (Włochy) - 36,9. W ostatniej grupie (wskaźnik od 36,9 do 67,1) znajduje się 36 regionów: 17 hiszpańskich, 9 greckich, 7 włoskich, 1 brytyjski, a ponadto Irlandia

2 O becnie R F N sk ład a się z 15 landów .

(7)

K W ESTIA R EG IO N A L N A 49

i Portugalia. W śród 17 najwyżej rozwiniętych regionów (wskaźnik od 134,8 do 171,8) jest 11 niemieckich, 2 francuskie oraz po jednym brytyjskim, włoskim i duńskim oraz

Luksemburg. Rozpiętość poziom u rozw oju wynosi więc mniej więcej 1 do 6.

Tabela 1. S tru k tu ra reg io n aln a

Kraj Poziom I L. Poziom II L. Poziom III L.

Niemcy Bundesländer 11 Regirungsbezirke 31 Kreise 328

Francja ZEAT (zones econo-

nique d ’amenagement

territoire) 8 Regions 22 Departements 96

Włochy Gruppi di regioni 11 Regioni 20 Provincie 95

Holandia Landsdelen 4 Provincies 11 COROP-Regio's 40

Belgia Regions 3 Provinces 9 Arrondissements 43

Luksemburg - 1 - 1 1

Wielka Standard Regions 11 Grouping of Countries 35

Brytania Local authority reg. Autorithy regions 65

Irlandia - 1 - 1 Planning regions 9

Dania - 1 Groupes d ’Amter 3 Ämter 15

Grecja RCE (groupe de regions

de developpement)

3 Regions (du service de developpement regional)

9 Nomoi 51

Hiszpania Groupes de Commundas

Autonomas

7 Commundas autonomas 17 Provincias 50

Portugalia Groupes de CCR 3 Commision de coordina­

tion regionale

7 Groupes de Concelhos 29

Regiony poziomu I 64 Regiony poziomu II 166 Regiony poziomu III 822

Źródło: Les regions de la communaute elargie. Bruxelles 1987.

Duże zróżnicowanie regionalne powoduje konieczność polityki wyrównawczej i pom ocy dla regionów zacofanych, k tó rą prow adzą poszczególne kraje oraz EW G.

W ram ach tej organizacji istnieje Europejski Fundusz Rozwoju Regionalnego (FE D E R ), który jest przeznaczony na finansowanie przedsięwzięć mających na celu zdynamizowanie rozwoju poszczególnych regionów krajów W spólnoty.

N iektóre tylko regiony m ają pewną podm iotowość w zakresie polityki gos­

podarczej i kulturalnej na swoim terenie. Również własne przedstawicielstwa handlow e mają za granicą tylko niektóre i to przede wszystkim najbogatsze regiony.

Region, jeżeli nie jest jednostką adm inistracyjną lub statystyczną, jest pojęciem całkowicie płynnym. Oliver Freem an wylicza 11 rodzajów regionów i bynajmniej nie jest to klasyfikacja zam knięta. M am y więc regiony adm inistracyjne, dem o­

graficzne, historyczne, socjologiczne, geograficzne, językowe, etniczne, wyznaniowe, kulturowe, ekonomiczne polityczne itp. (Freem an, 1991).

A utor ten przeprowadza także typologię krajów europejskich wydzielając państwa federacyjne: Austrię, Niemcy, Szwajcarię, państw o quasi-federacyjne - Belgię, oraz państw a zregionalizowane: Francję, Hiszpanię, Holandię, Portugalię i Włochy.

Klasyfikacje te, oparte przeważnie na analizie statusu form alnopraw nego, przy bliższej analizie pokazują dość zasadnicze różnice zarów no w stopniu autonom ii jak i regionalizacji. I tak np. w Szwajcarii udział budżetu centralnego w wydatkach państw a wynosi 25% , podczas gdy w A ustrii - 63% . Niewiele mniej niż w państwach

(8)

50 B O HD A N JA ŁO W IEC K I

zregionalizowanych: w Hiszpanii - 65% i we Francji - 69% , przy czym udział regionów w w ydatkach państw a francuskiego wynosi aż 1,1%! Nie przesadzajmy więc z tym zregionalizowaniem, ponieważ jedynie ten m a samodzielność, który może dysponować własnym i to niemałym budżetem.

Wiele krajów europejskich prow adzi jed n ak dość skuteczną politykę re ­ gionalną, któ ra polega na ograniczaniu nadm iernych zróżnicow ań poziom u rozw oju gospodarczego poszczególnych obszarów i waloryzow aniu regionalnej i lokalnej kultury. Polityka ta m a na celu m. in. wzrost aktywnego ucze­

stnictw a w kulturze, rozwój regionalnych i lokalnych środków kom unikacji (prasa, radio i telewizja), ochronę miejscowych zabytków i dziedzictwa ku­

lturowego. W przypadku kiedy na danym terenie żyją mniejszości etniczne, polityka regionalna państw a powinna ułatwiać kształcenie w rodzimym języku.

A ktywna polityka regionalna państw a zapobiegała i wydaje się nadal zapo­

biegać upolitycznieniu regionalizmu i pow staniu kwestii regionalnej (Bassand, 1990).

Problem atyka regionalna budzi silne reakcje, ponieważ dotyczy nie tylko sfery interesów , które lepiej lub gorzej m ożna jed nak zracjonalizow ać, ale uczuć, emocji, symboli, które składają się na poczucie przynależności i toż­

samości jednostek i grup ludzkich. Problem atyka regionalna przeradza się często w kwestię regionalną, która m a już wyraźnie ideologiczny i polityczny charakter.

A naliza różnych przejawów kwestii regionalnej pokazuje, że dążenia do autonom ii czy separatyzm u rja d k o kiedy dają się uzasadnić przesłankam i rac­

jonalnym i. Regionalistyczny dyskurs odwołuje się wprawdzie do rzeczywistości, ale rzeczywistość ta jest zawsze przedstaw iana w sposób zm itologizow any, z jednego tylko specyficznego p u n k tu widzenia. W ten sposób w pozornie intelektualnych wypowiedziach fakty są tak dobrane, aby z góry uzasadniały założoną tezę.

Typowym przykładem takiego dyskursu jest Komunikat programowy seminarium, które odbyło się w styczniu 1991 r. w Katowicach:

„ R eg io n alizm czy raczej ren esan s reg io n aliz m u n a świecie, - czytam y w ty m d o k u m en cie - je s t jed n y m z najb ard ziej zask ak u jąc y ch zjw isk społecznych II po ło w y X X w ieku. T o ta lita rn y system życia społecznego uśw iad o m ił niebezpieczeństw o ro zd ziału interesów p a ń stw a i społeczeństw a. N a tu ra ln e form y organizacji społeczeństw o p a rte n a bezp o śred n ich w ięziach gosp o d arczy ch , k u ltu ro w y ch , etnicznych itp ., tłu m io n e są ro z ra sta ją c y m się a p a ra te m p ań stw o w y m [...] regionalizm był p rzez wieki d o m in u ją c ą cechą o rganizacji społeczeństw euro p ejsk ich . P o w stan ie w p ó źn y m średniow ieczu w ielkich s tru k tu r politycznych i u k sz tałto w an ie się n o w o ży tn y ch p a ń stw eu ro p ejsk ich nie zd o łało o d e b rać reg io n o m ich go sp o d arczej, społecznej i k u ltu ro w ej tożsam ości. W spółczesne regiony o k azały się w w ielu n ajbardziej ro zw in ięty ch k ra ja ch fo rm am i op ty m alizu jący m i zasp o k ajan ie p o trze b obyw ateli [...] P o lsk a w łączona d o w ielkiej ro d zin y europejskiej m usi być in n a o d obecnej, m usi być zdecydow anie p rz ek ształco n a w w ielu płaszczyznach - przede w szystkim m usi d o sto so w ać się d o urzeczyw istnianej o becnie idei E u ro p y reg io n ó w ” (K o m u n ika t program ow y, 1991).

A utorzy uzasadniając potrzebę regionalizmu odwołują się kolejno do totalitaryz­

mu, rzekom ych „naturalnych” form organizacji społecznej, podczas gdy „n aturalne”

i „społeczne” są to antynom ie. Kolejnym uzasadnieniem jest odwołanie się do średniowiecza, co jest oczywistym anachronizmem. Kolejny argum ent, to stwierdzenie jakoby regiony optymalizowały zaspokajanie potrzeb obywateli, tak jakby ktokolwiek mógł powiedzieć, na czym ta optymalizacja m iałaby polegać, i wreszcie na końcu przyw ołana zostaje mityczna E uropa regionów.

(9)

K W ESTIA R EG IO N A L N A 51

Oczywiście trud n o jest mieć pretensje do autorów tego m anifestu, ponieważ jego funkcją nie jest oddziaływanie na intelekt, lecz właśnie na emocje. M ożna jednak mieć pretensje do rządowego biuletynu, który publikuje takie manifesty bez żadnego kom entarza.

Ponieważ kwestia regionalna jest silnie zideologizowana, budzi ogrom ne emocje i urucham ia niekiedy siły o wielkiej zdolności niszczenia, żeby przywołać niewątpliwie ekstremalny, ale bardzo groźny przykład Jugosławii, to należy do niej podchodzić z niezwykłą ostrożnością. Regionalizm może bowiem wywołać takie efekty per­

wersyjne, których nikt się nie spodziewał i nie chciał.

Interesujący jest przykład Belgii, który tak charakteryzuje Bernard Poche. Dwa główne społeczeństwa cywilne, Flam andowie i W alonowie, wydają się posiadać państw o, do którego m ają coraz większą nieufność. W kraju, w którym poczucie państwowości nigdy nie było silne, takie postaw y nie budzą zdziwienia. Państwo belgijskie ze swoimi filiami federalnymi m a jedynie legitymizację techniczną. Problem ten niepokoi wielu intelektualistów belgijskich. Jeden z nich, socjolog Claude Javeau, mówi nawet o niebezpiecznych rezultatach sytuacji, kiedy zaczyna się mówić o „więzach krwi” , co może spowodować przejście od Gemeinschaft do Volksgemeinschaft, czyli od społeczności do w spólnoty plemiennej. Głęboki podział istniejący w Belgii jest bardziej rzeczywisty niż belgijski „federalizm ” . Belgia nie jest państwem federalnym w ścisłym rozum ieniu tego słowa, ale państwem, w którym wiele czynników sprawia, że niektórzy mieszkańcy znajdują się w 'sytuacji quasi- -cudzoziemców, a jedynym często akceptowanym wspólnym językiem jest angielski, a kiedy ktoś go nie zna, Belgpwie nie m ogą się ze sobą porozumieć.

Podobna sytuacja istnieje w Szwajcarii, gdzie przedstawiciele dwóch głównych grup językowych, niemieckiej i francuskiej, nie rozumieją się nawzajem, toteż i w tym kraju lingua franca staje się angielski. P onadto Szwajcarzy, odcinający się coraz bardziej od siebie barierą językową, zaczynają mieć kłopot z własną tożsam ością, czego pewnym wyrazem był tytuł jednego z artykułów zamieszczonych w prasie przy okazji dyskusji o 700-leciu konfederacji: „700 lat to już dosyć” .

Włochy, podobnie jak wiele innych państw Europy, były w latach sześćdziesiątych widownią problem ów związanych z mniejszościami. Niezależnie od wysp (Sycylii i Sardynii), na trzech obszarach występowały relatywnie silne ruchy społeczne i w konsekwencji otrzym ały one specjalny status polityczny (D olina Aosty, G órna Adyga, k tó rą mieszkańcy, zgodnie z tradycjam i historycznymi, nazywają Południo­

wym Tyrolem, oraz Friouli. Jednakże ten status, poza G órną Adygą, gdzie istnieje mniejszość niemiecka, nie nadaje specjalnych cech mieszkańcom) (Poche, 1990).

,.Przez długi o k res zró żn ico w an ia reg io n a ln e nie m iały we W łoszech żad n eg o p o litycznego znaczenia - pisze R a y m o n d o S trasso ld o - Z o sta ły one zepchnięte n a po zio m in fra k u ltu ra ln y , zw iązany z żartam i i p rzesąd am i [...] P rz e p ro w ad z o n o b a rd z o niew iele b a d a ń socjologicznych n a ten tem a t. Z ró żn ico w an ia reg io n aln e byiy u w ażane za d o m en ę e tn o lo g ó w i a n tro p o lo g ó w , to znaczy specjalistów zajm ujących się społeczeństw am i trad y cy jn y m i. P rzy p u szcza n o , że zró żn ico w an ia te z an ik n ą w raz ź procesem m o d ern izacji i p o stę p em ” (1990).

Jest jednak oczywiste, że zróżnicow ania te są obecnie potwierdzane przez bardzo wiele zjawisk. W życiu codziennym jest się przede wszystkim W enecjaninem czy Lom bardczykiem , a dopiero później W łochem, i to bez względu na wiek i język, którym mówi się w dom u. Ale w odróżnieniu od społeczeństwa belgijskiego istnieje pewne poczucie w spólnoty symbolicznej, przede wszystkim o charakterze histo­

rycznym (Rzym), i kulturalnej, wynikającej z miejsca W łoch w europejskiej kulturze,

(10)

52 B O H D A N JA Ł O W IEC K I

począwszy od D antego. W odróżnieniu od tego, co m ożna obserwować w krajach germ ańskich, problem federalizmu nie został podjęty przez władze, również na poziomie życia codziennego nie zachodziła potrzeba obrony tożsamości regionalnej.

W tej sytuacji pojawił się problem lig autonom icznych, a w szczególności Ligi Lom bardzkiej, k tó ra w wyborach do władz regionalnych w 1990 r. zdobyła 15 miejsc w osiemdziesięcioosobowym zgromadzeniu. Liga ta dom aga się autonom icz­

nego rządu dla Lom bardii z takimi uprawnieniam i (podatki, wymiar sprawiedliwości, budżet, adm inistracja itp.), których nadanie oznaczałoby praktycznie likwidację jurysdykcji państw a na tym obszarze. Lom bardczycy nie są rzecz jasna wym agającą opieki mniejszością. Przyczyną żądania autonom ii jest przekonanie o niezdolności państwa włoskiego do rozwiązania istotnych problemów, takich jak kwestia Południa, wzrost przestępczości i niedorozwój gospodarczy. Sytuacja ta prowadzi do klien- telizmu politycznego i korupcji. Tak więc w tym przypadku m ożna obserwować zakwestionowanie „kom petencji technicznych” państw a, niezdolnego - zdaniem mieszkańców - do skutecznego działania (Poche, 1990).

Czy jednak niezadowolenie Lom bardczyków m a spowodować rozpad państwa włoskiego, czy m a to oznaczać, że należy oddać Sycylię pod zarząd mafii, a M ezzogiorno skazać na pogłębiające się zacofanie. Czy klasa polityczna W łoch m a spokojnie patrzeć na rozpad państw a dokonyw any w imię partykularnych interesów jedynie pewnej części społeczeństwa?

Czy poszczególne państw a Europy, zróżnicowane pod względem ekonomicznym, społecznym i kulturowym , m ają podzielić się na plemienne regiony? Czy ma pozostać jedynie Komisja EW G w Brukseli, w której zasiadać będą przedstawiciele 160 regionów Europy? Kiedy jest bardzo trudno uzgodnić interesy 12 państw , jak będzie można uzyskać konsens w przypadku prawie 200 podm iotów (po włączeniu do EW G dalszych państw), na które m ają się rozpaść państw a narodow e. Sytuacja przerażająca. Nic więc dziwnego, że trzeźwo myślący obserw atorzy europejskiej sceny starają się przestrzegać przed nieuchronną klęską, któ ra spadnie na nasz kontynent wraz z urzeczywistnieniem się Europy regionów.

M odel p a ń stw a z ró żn ico w an eg o n a ro d o w o zn alazł się n a ro z d ro ż a ch - pisze R a lf D a h re n d o rf jed e n z najw ybitniejszych w spółczesnych socjologów i p o lito lo g ó w . T ak ie p a ń stw o było najw iększym osiągnięciem cywilizacji politycznej. T o w nim w pełni p rzestrzeg an e były p ra w a obyw atelskie, rów ne p ra w a d la ludzi różnej przynależności!...]

T o co dziś dzieje się w Jugosław ii je s t w izją tego, co zary su je się ju tr o w z ac h o d n ic h i p o łu d n io w y ch częściach Z w iązk u R adzieckiego, być m oże rów nież w C zechosłow acji czy R u m u n ii. Jest to ten dziw ny n iep o k o jący proces, k tó ry trze b a by opisać ja k o p o w ró t d o szczepów , do egzystencji plem iennej. L udzie nie chcą alb o nie m o g ą znieść życia w e w sp ó ln o ta c h zró żn ico w an y ch ; szu k a ją sw oich i w m iarę m ożności ty lk o swoich[...]

Ja k pisał K a rl P o p p e r w Społeczeństw ie o tw artym - « i m bardziej p ró b u jem y p o w ró cić d o heroicznej epoki w sp ó ln o ty plem iennej, tym łatw iej lądujem y w o k o licach inkw izycji, tajnej policji i u ro m an ty cz- nio n eg o g an g sterstw a » [...]

T o nie je s t tak , że je d n a p o ło w a k o n ty n e n tu się ro z p a d a , p o d czas gdy d ru g a się scala. Z ac h o d n ie scalanie się też m a swe granice. C zęsto k ro ć je s t dziś w yraźnie o g ran iczan e żąd an iem u tw o rz en ia E u ro p y regionów . P lem io n a i W ielka C ałość m ają zastą p ić p a ń stw a z ró żn ico w an e n a ro d o w o . T o n ied o b ra ra d a. T o ra d a w ręcz w d w ó jn a só b niedobra[...] N azw ałem E u ro p ę regionów ra d ą w d w ó jn a só b złą.

Jest zła z jednej strony d lateg o , że kładzie a k ce n t n a p lem io n a przeciw ko w spólnocie zróżnicow anej.

Jest je d n a k rów nież zla d late g o , że opisuje E u ro p ę ja k o jak iś nieo k reślo n y h o ry z o n t, w k tó ry m zacierają się w szystkie w yraźne k o n tu ry . P o co n a m stolice, przecież m am y E uropę! T a n iep rzy jazn a, m arzycielska, właściw ie u to p ijn a E u ro p a nie rozw iąże ż ad n e g o realnego p ro b lem u , a ju ż n a p ew no w aśni plem iennych!. \ P lem io n a nie tw o rzą E u ropy, one zaw sze b ęd ą pro w ad zić ze so b ą w o jn y ” (D a h re n d o rf, 1991 a).

(11)

K W ESTIA R E G IO N A LN A 53

Kwestia regionalna w Europie Środkowo-Wschodniej

Kwestię regionalną w Polsce m ożna właściwie interpretow ać jedynie na tle analogicznych procesów, które m ają miejsce w bliskim i dalszym sąsiedztwie.

Kwestia regionalna obok przyczyn uniwersalnych m a swoje źródła w specyficznej historii Europy Środkowej i W schodniej.

Obecny układ geopolityczny został nakreślony w Traktacie W ersalskim, w jego wyniku odrodziły się lub powstały takie państw a, jak Litwa, Łotw a, Estonia, Polska, C /echosłowacja, Węgry, Jugosławia. W państw ach tych, w okresie między­

wojennym, trw ał zapoczątkow any w X IX w. i nie zakończony, m. in. z pow odu braku własnej państwowości, proces narodow otw órczy oraz proces adaptacji kształtującego się naro du do terytorium politycznego.

Granice państw na tym obszarze m ają charakter arbitralny i m ożna je w pewnym sensie porów nać do podziału Afryki przez Kongres Berliński. Wytyczyły je zwycięskie m ocarstw a, zarów no po I jak i po II wojnie światowej, ku niezadowoleniu niemal wszystkich zainteresowanych. Rządy ich na ogół nie kwestionują, ale spora część społeczeństw ich nie akceptuje i zawsze m ogą stać się czynnikiem zapalnym.

Powojenny ład w Europie, określony przez wielkie m ocarstw a w Jałcie, spo­

wodował znaczne korekty w politycznym kształcie Europy Środkowej i W schodniej.

Zniknęły z m apy Europy takie państw a jak Litwa, Łotw a i Estonia, wchłonięte przez ZSR R . Polska utraciła swoje ziemie wschodnie i przesunęła się kosztem terytorium Niemiec na zachód, a Rum unia utraciła M ołdawię.

System kom unistyczny panujący w tej części kontynentu zaham ow ał nie zakoń­

czone procesy narodow otw órcze. Posługując się internacjonalistyczną frazeologią tłum ił aspiracje mniejszości etnicznych i kulturowych do posiadania, a szczególnie wyrażania swojej odrębności. W takiej atmosferze, w sposób utajony, narastało poczucie rzeczywistej lub wyimaginowanej krzywdy, które ujawniło się z wielką siłą w 1990 r.

C harakterystyczny jest pod tym względem przykład Jugosławii, któ ra w wyniku niezwykle krwawej i okrutnej wojny rozpada się obecnie na kilka odrębnych państewek, co nie tylko nie zaham uje eksplozji nacjonalizmów, ale przeciwnie - zaostrzy jeszcze wzajemną wrogość wewnątrz nowych, postjugosłowiańskich państw . Bez względu na to, jakie granice państwowe uzyska Chorw acja w wyniku toczącej się wojny, z pewnością na jej terytorium pozostaną nadal Serbowie i inne mniejszości. Mniejszość albańska w Kosowie także jest niezadowolona z obecnej przynależności państwowej. Nie jest całkiem wykluczone, że nowe państw o - M a­

cedonia, zechce zjednoczyć wszystkich M acedończyków w ram ach jednego organizmu państwowego. Budzi to obawy Greków, których rząd zaprotestow ał nawet przeciwko samej nazwie M acedonia, bowiem zarów no nazwa jak i terytorium należą do Grecji od czasów A leksandra M acedońskiego.

K om entatorzy polityczno-wojennej sceny na obszarze dawnej Jugosławii wydają się nie w pełni dostrzegać, szczególnie w Polsce, globalny aspekt tego konfliktu.

Po raz pierwszy od 45 lat w Europie wybuchła wojna. Od kilku stuleci był to jeden z najdłuższych okresów pokoju na tym kontynencie. W ojna w Chorwacji i Bośni-Hercegowinie jest odbierana tak, jakby m iała miejsce na drugiej półkuli, co jest skądinąd interesującym zjawiskiem psychologicznym. O brazy niezwykłego okrucieństw a, pokazywane codziennie w telewizji, wydają się nie budzić większych

(12)

54 B O H D A N JA Ł O W IEC K I

emocji ani wśród masowych widzów, ani wśród polityków. Dotychczas dram atyczne sceny pokazywane w europejskich sieciach TV rozgrywały się daleko - w Afryce, Azji, Ameryce Łacińskiej. Być może stały się one na tyle elementem codzienności, że nie starcza wyobraźni, aby uprzytom nić sobie, że to, co dziś dzieje się w Jugosławii, ju tro może zdarzyć się w innych zapalnych etnicznie punktach europejskiego kontynentu. To nie są ju ż terrorystyczne zam achy ETA czy IRA , ale prawdziwa wojna.

Nieco dalej na północ zarzewiem konfliktów staje się mniejszość węgierska w należącym obecnie do Rum unii Siedmiogrodzie. N a porządku dziennym staje spraw a M ołdawii, wcielonej do Z SR R po II wojnie światowej, której obecne władze deklarują chęć przyłączenia się do Rum unii, podczas gdy w tym państwie istnieją dwie duże mniejszości: Rosjanie i Gaugazi, które utworzyły już zresztą dwie „niezależne republiki” - gaugaską i zadniestrzańską.

R ozpad państw a czecho-słowackiego został już zdecydowany, na co niechętnym okiem patrzy mniejszość węgierska w tym kraju, która w szowinizmie słowackim upatruje zagrożenia dla siebie.

Jeszcze raz w arto zastanowić się nad uwagami R. D ahrendorfa, który tak pisze 0 idei narodow ego samostanowienia: „jest ona bardzo atrakcyjna dla ludzi, którzy czują się zagubieni we współczesnym świecie. Wydaje się ona oferować poczucie przynależności i sensu ozdobionego takimi znaczącymi symbolami jak flagi i hymny, a także paszporty i konstytucje. Ludzie, przynajmniej niektórzy, gotowi są oddać życie za niepodległość własnego narodu. Błędem byłoby zlekceważenie tak potężnej siły.

Jednakże jak o zasada praw a m iędzynarodowego narodow e samostanowienie jest jednym z mniej fortunnych wynalazków. Przypisuje praw a narodom , podczas gdy praw a powinny zawsze dotyczyć jednostek. W rezultacie pojaw iają się uzurpatorzy dom agający się tego praw a w imieniu narodów , którzy równocześnie depczą praw a mniejszości, a czasem nawet praw a obywatelskie jednych i drugich” (1991 b, s. 127).

Z polskiego punktu widzenia bardzo ważna jest sytuacja mniejszości polskiej na Litwie, ponieważ kwestia ta postrzegana jest symetrycznie z problem atyką mniejszości niemieckiej w Polsce. Polacy, pozostali w obecnych granicach Litwy w wyniku porozum ienia R ibentrop-M ołotow i T ra k ta tu Jałtańskiego, mieszkają w zwartym skupisku w okolicach W ilna. W skali państw a litewskiego jest to grupa dość liczna, bo stanow iąca 6-7% ogółu mieszkańców tego kraju. Jej liczebność 1 terytorialne zakorzenienie jest przyczyną pow stania kwestii regionalnej, ponieważ Polacy dom agają się obok takich praw. zagw arantow anym mniejszościom w ram ach KBW E, jak ochrona wartości kulturalnych oraz oświata i inform acja w ojczystym języku, także autonom ii terytorialnej. W okresie przejściowym wychodzenia Litwy z Z S R R polska mniejszość uzyskała możliwość utworzenia własnych organów przedstawicielskich i adm inistracyjnych na zamieszkanym przez siebie obszarze.

Część Polaków obawiając się dobrze znanego sobie litewskiego szowinizmu z czasów okupacji niemieckiej szukała sojusznika we władzach ZSR R . Był to oczywiście błąd, stwarzający dla Litwinów dogodny pretekst, za który trzeba obecnie płacić likwidacją sam orządu i zaostrzającą się dyskrym inacją w dostępie do szkolnictwa w języku polskim , do odzyskania własności upaństwowionej przez władze radzieckie czy wreszcie do pracy.

Rząd polski znajduje się w trudnej sytuacji, ponieważ niełatwo jest dom agać się dla Polaków na Litwie większych praw niż chce się ich udzielić mniejszości

(13)

K W ESTIA R EG IO N A L N A 55

niemieckiej w Polsce. Stąd symetria regionalnej kwestii śląskiej i wileńskiej. Z drugiej jednak strony stanowisko władz polskich wobec Litwy nie wydaje się słuszne.

Polska jest krajem dużo większym, a stosunek sił przypom ina relacje między Niemcami i Polską. Litwini m ają wobec Polaków liczne i zadaw nione kompleksy, przede wszystkim o charakterze kulturowym . Wyższe warstwy społeczeństwa litewskiego, które zawsze było społeczeństwem plebejskim, ulegały szybkiej polonizacji zarów no w Rzeczypospolitej O bojga N arodów , jak i w okresie rosyjskiego zaboru.

W okresie międzywojennym ludność rodzim a była przeważnie ludnością chłopską.

W śród ziemiaństwa natom iast przeważali Polacy lub spolszczeni Litwini. W śród mieszczan bardzo liczni byli natom iast Żydzi. Z kolei w czasach panow ania Z SR R warstw a ludzi wykształconych była rusyfikowana.

Cały ten splot uw arunkow ań historycznych powoduje, że Litwini są szczególnie uwrażliwieni na wszelkie zagrożenie kształtującej się tożsam ości narodowej. Jako takie zagrożenie postrzegana jest ekspansja polskiej kultury, a jak o jej forpoczta traktow ana jest właśnie mniejszość polska. Oczywiście nie m a znaczenia, ja k jest napraw dę, istotny jest natom iast sposób widzenia tej kwestii, który niestety m aterializuje się w postaw ach obustronnego agresywnego nacjonalizmu.

W tej sytuacji najgorszym z możliwych sposobów reagow ania na sytuację Polaków na Litwie jest obrażanie się i unikanie bezpośrednich kontaktów zarówno na najwyższym szczeblu państwowym , jak i na niższych szczeblach. K ontynuacja tego rodzaju zachow ania władz polskich będzie niewątpliwie jed ną z przyczyn zaostrzania się kwestii regionalnej na obszarze Wileńszczyzny. Pewne natom iast nadzieje m ożna wiązać z podpisanym ostatnio polsko-litewskim porozum ieniem o w spółpracy i dobrym sąsiedztwie, na które cień rzucają jednak gromkie oświad­

czenia posłów wywodzących się ze Zjednoczenia Chrześcijańsko-N arodow ego, dom agających się autonom ii dla Polaków na Litwie. Podobne deklaracje przed­

stawiciele tej partii składali także w sprawie Zaolzia.

To, co się dzieje w sąsiednich krajach Europy Środkowej i W schodniej, nie jest obojętne dla kwestii regionalnej w Polsce. Nie jest także dla niej bez znaczenia polski nacjonalizm eksponowany w wypowiedziach różnych polityków ani prze­

bąkiwanie, na razie nieśmiałe, o rewizji granic. W nadchodzącej dekadzie ten obszar Europy będzie wstrząsany paroksyzm am i nacjonalizmu, ksenofobii i szowiniz­

mu. Polska nie będzie od nich wolna. W arto pam iętać, że konflikt w ybucha nagle, budząc ogólne zdziwienie, ale nie wolno zapom inać, że przedtem tli się w ukryciu.

Rzeczą uczonych i polityków jest dostrzec dostatecznie wcześnie najmniejszą nawet iskierkę, aby zgasić ją w zarodku.

Kwestia regionalna w Polsce

Idee regionalizmu są w Polsce głoszone głównie przez niektóre środow iska na Śląsku i w W ielkopolsce oraz przez pewne ugrupow ania polityczne z Kongresem Liberalno-D em okratycznym na czele. Regionalizm śląski m a wyraźne podłoże etniczno-kulturow e oraz silny wymiar ekonomiczny, wielkopolski zaś opiera się wyłącznie na rew indykacjach gospodarczo-cywilizacyjnych. Dążenie do autonom ii wynika w tym przypadku z przekonania, że mieszkańcy W ielkopolski potrafiliby się sami lepiej rządzić i osiągnąć w ten sposób szybciej wysoki poziom rozwoju

(14)

56 B O H D A N JA Ł O W IEC K I

gospodarczego. Zwolennicy autonom ii tego regionu operują tą sam ą argum entacją co przedstawiciele Ligi Lom bardzkiej we Włoszech.

P onadto m amy oczywiście do czynienia z typowym dla regionalistycznycb deklaracji dyskursem ideologicznym. W odezwie W ielkopolan m ożna przeczytać takie oto hasła:

„ R eg io n y sp o łeczn o -k u ltu raln e w P olsce są p ro d u k te m histo rii fu n k cjo n u jąc y m w spółcześnie. W ich uk ład zie nic nie je s t ostateczn e, p o d o b n ie j a k ich granice, prz em ian ie ulega tak że św iad o m o ść tożsam ości regionalnej, bez k tó rej nie m o g ą one istnieć[...] P o trz e b a istnienia tak ic h m a k ro re g io n ó w ja k o całości 0 w zględnie dużej a u to n o m ii w w ielu płaszczyznach życia sp o łeczn o -g o sp o d arczeg o , politycznego 1 kultu raln eg o [...] nie b udzi zastrzeżeń i jes t w ielo stro n n ie u zasad n io n a. M a też u zasad n ien ie h istoryczne i w e w spółczesnym silnym tren d zie d o zacieśnienia w ięzów reg io n aln y ch w skali europejskiej (E u ro p a regionów )[...] N iew ątpliw ie najbliższe urzeczyw istnieniu sam odzielności m ak ro reg io n aln ej są W ielkopolska, G ó rn y i D o ln y Śląsk o ra z P o m o rz e G d a ń sk ie ” (S ta n o w isk o Z S T K , 1991).

Kwestia regionalna na Śląsku związana jest z mniejszością niemiecką oraz ze śląską ludnością rodzim ą, grupą etniczno-kulturową żyjącą od wieków na pograniczu polsko-niemieckim. Jej cechą charakterystyczną jest chwiejna świadomość narodow a, raz polska, raz niemiecka, i silne poczucie więzi z własnym terytorium oraz świadomość tożsamości regionalnej.

W Polsce, ja k w iadom o, nie prow adzone są żadne statystyki narodowościowe, tak więc liczebność mniejszości niemieckiej nie jest dokładnie znana. Istniejące szacunki różnią się bardzo od siebie. O statni spis z 1950 r., który uwzględniał te dane, ujawnił, że w owym czasie mieszkało w Polsce ok. jednego m iliona ludności rodzimej: śląskiej, kaszubskiej, mazurskiej i warmińskiej. Od tego czasu sytuacja znacznie się zmieniła. Spora część ludności rodzimej ziem zachodnich i północnych wyjechała do R F N , ilu zostało, nikt dokładnie nie wie. W edług polskich szacunków, mieszka w naszym kraju ok. 300-400 tys. osób przyznających się do niemieckich korzeni. D ane zaś niemieckie wymieniają liczby od 400 tys. do 1 min. Działacze Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Mniejszości Niemieckiej na Śląsku Opolskim podają, że do organizacji tej należy 180 tys. osób. Stowarzyszeń takich jest w Polsce kilkanaście, ale oczywiście są one znacznie mniej liczne. Liczbę Niemców etnicznych oblicza się natom iast na 5-10 tys. (Sakson, 1991).

N a G órnym Śląsku istnieją dwa stowarzyszenia mniejszościowe pozostające ze sobą w niejakim konflikcie. Pierwsze to Towarzystwo Społeczno-K ulturalne M niej­

szości Niemieckiej, drugie zaś to Towarzystwo Społeczno-K ulturalne Ludności Pochodzenia Niemieckiego. Różnice polegają głównie na tym, że pierwsze ugru­

powanie określa się wyraźnie jak o „mniejszość niem iecka” , drugie zaś głosi, że Niemcy na Śląsku są u siebie i nie są żadną mniejszością. Różnica niby drobna, ale m ająca dość istotne konsekwencje, ponieważ drugie ugrupowanie wyraża nadzieję na zmianę statusu państwowego G órnego Śląska (Nawrocki, 1991).

Scenę regionalną G órnego Śląska uzupełniają dwa stowarzyszenia śląsko-polskie:

Związek G órnośląski i Ruch na Rzecz A utonom ii Śląska. Pierwsze Stowarzyszenie grupuje w założeniu osoby związane z wartościam i kulturalnym i i cywilizacyjnymi regionu, jednak niekoniecznie^ pochodzenia rodzimego. Praktycznie jednak należą do niego głownie etniczni Ślązacy, ponieważ - 'jak pisze Tom asz Naw rocki - „szerzenie się nastrojów ksenofobicznych, czy nawet szowinistycznych u członków i działacy kół terenowych, skutecznie odstrasza ewentualnych kandydatów do w stąpienia” (1991, s. 405). W odróżnieniu od Z G , Ruch na Rzecz A utonom ii Śląska planuje objąć swoimi wpływami tylko ludność rodzim ą, niezależnie od

(15)

KW ESTIA R EG IO N A LN A 57

obywatelstwa i miejsca zamieszkania. RAŚ1. głosząc hasło autonom ii Śląska widzi go jednak jak o element Polski regionów.

W „Biuletynie Inform acyjnym ” RAŚ1. m o /n a przeczytać, że jak o cel 'stawia on sobie „uzyskanie przez Śląsk pełnych, należnych M u praw wynikających nade wszystko z siły potencjału gospodarczego, bogactw naturalnych tej Ziemi, minerałów i węgla. D roga, po której kroczymy, jest zbudow ana na fundam encie praw a do stanowienia o swoim losie przez ludzi tej Ziemi” .

K to jednak m a „praw o do ziemi”? Ten, kto się na niej urodził, czy też ten, kto na niej żyje? Przed kilkom a miesiącami, na marginesie sytuacji em igrantów w tym kraju, w prasie francuskiej rozgorzała dyskusja o różnicy między „ p ra ­ wem krwi” , eksponowanym przez skrajnego nacjonalistę Jeana M. Le Pena, a „praw em do ziemi” , sform ułowanym przez V. G iscarda d ’Estaigne’a. Prasa liberalna nie m iała wątpliwości. W obu przypadkach wyrażone zostały postawy nacjonalistyczne, ponieważ oba rodzaje praw z samej definicji wykluczają „ o b ­ cych” .

Ze środowisk Związku Górnośląskiego wyszła natom iast koncepcja tzw. „wiel­

kiego Śląska” , obejm ująca wszystkie historyczne ziemie śląskie, łącznie z obszarem wchodzącym obecnie w skład Republiki Czecho-Słowackiej.

Przed pierwszą turą wyborów prezydenckich Związek G órnośląski opublikow ał list do kandydatów , w którym postuluje się budowę Rzeczypospolitej samodzielnych regionów skupiających kilkumilionowe społeczności zamieszkujące naturalne obszary skupione wokół historycznych ośrodków . Regiony powinny mieć zagw arantow ane konstytucyjnie praw o do uchwalania własnych ustaw, występowania do parlam entu krajowego z inicjatywami ustawodawczymi, zdobywania, grom adzenia i w ydat­

kowania wypracowanych środków pieniężnych, wpływu na politykę finansową kraju, udziału w zawieraniu układów i um ów m iędzynarodowych bezpośrednio ich dotyczących. Regiony powinny korzystać samodzielnie z upraw nień w dziedzinie działalności gospodarczej, ochrony środow iska, gospodarki przestrzennej, kształ­

tow ania krajobrazu, ochrony i rozwoju tożsamości kulturowej, realizacji ambicji cywilizacyjnych i zabezpieczenia socjalnego (List, 1991).

Każdy ruch społeczny m a swoją dynam ikę wynikającą z podejm owanych działań, które budzą sprzeciw innych grup, a tym samym kontrakcję. W takiej sytuacji występuje spirala negatywnych postaw , ksenofobii i szowinizmu. K ażdy ruch społeczny wytwarza własne stereotypy i swoisty folklor. „Oberschlesische N achrich­

ten” opublikow ał stanowisko Związku Górnośląskiego w O polu na tem at zmian nazw ulic. Stwierdzono tam , że patronem ulicy może być Polak, ale pod warunkiem , że jest w jakikolw iek sposób związany ze Śląskiem. Nazwanie ulicy imieniem Tadeusza Kościuszki może być potraktow ane jak o „przejaw ignorow ania dorobku kulturalnego i przeszłości regionu, lekceważeniem ludności zamieszkującej tu z dziada pradziada i kontynuow anie PRL-owskiej polityki kolonialnej wobec Śląska i Ślą­

zaków ” (Nawrocki, 1991, s. 405).

N a odm ianę, w niektórych śląskich społecznościach lokalnych zgłaszane są publicznie postulaty zwalniania, w przypadku redukcji zatrudnienia, w pierwszej kolejności przedstawicieli ludności napływowej. Biorąc pod uwagę fakt, że na obszarze województw katowickiego i opolskiego ludność rodzim a znajduje się w mniejszości, m am y do czynienia z sytuacją, która prędzej czy później wywoła obronne reakcje większości.

(16)

58 B O H D A N JA Ł O W IEC K I

Śląski „nacjonalizm ” , użyjmy jeszcze na razie cudzysłowu, m ożna zrozumieć znając dyskrym inacyjną politykę władz PR L, szczególnie w pierwszych powojennych latach, w stosunku do ludności rodzimej, tru d no jednak nie patrzeć na to zjawisko z troską, ponieważ jest rzeczą oczywistą, że „nacjonalizm ” ten będzie źródłem napięć i konfliktów, narastających w miarę nasilania się tendencji autonom icznych.

Postulaty autonom ii Śląska, wychodzące od stowarzyszeń polskiej lub niemieckiej ludności rodzimej, zbiegają się z podobnym i pomysłami wychodzącymi ze środowisk Niemców Śląskich w R F N . O to co proponuje wiceprzewodniczący Ziomkowstwa, H artm u t Koschyk:

„N iem cy zasta n aw ia ją się n a d p rzyszłością Śląska, k tó r a w in n a o d d a ć spraw iedliw ość w szystkim zain tereso w an y m stro n o m , k tó r a w ręcz to n ak azu je . Czy m o d el e u ro re g io n u , k tó ry b ył m . in. w ielo k ro tn ie p ra k ty k o w a n y n a zach o d n iej g ran icy N iem iec, m o że być o d p o w ied zią n a Śląskie zap y tan ia?

P u n k te m wyjścia d la śląskiego e u ro re g io n u m ógłby być - o b serw o w an y w całej E u ro p ie - zw ro t d o regionów . R ów nież n a Ś ląsku w y stęp u ją te tendencje, nie ty lk o - co je s t zro zu m iałe - u rdzennej ludności niem ieckiej, polskiej, czeskiej, lecz rów nież u P o la k ó w i C zechów , k tó ry c h tu o sied lo n o p o 1945 r.

P rag n ien ie id entyfikacji ze sw oim najbliższym o toczeniem , by m o żn a było d ośw iadczyć ojczyzny w sensie h isto ry czn y m i w spółczesnym , w ystępuje p rzed e w szystkim u łudzi m ło d y ch [...]

N ie dziw i więc, że w śró d reg io n ó w w Polsce, w łaśnie n a G ó rn y m Ś ląsku dążenie do większej sam odzielności je s t szczególnie m ocne. E u ro reg io n , k tó ry m ógłby o b jąć w szystkie h isto ry cz n e części Śląska, w yszedłby nie ty lk o tem u d ążen iu nap rzeciw , lecz tak że b yłaby to w sp an ia ła o k azja, by urzeczyw istnić m iejsce praw dziw ego poro zu m ien ia i p o jed n an ia, sp o tk a n ia i w spółpracy. In stytucjonalizacja e u ro re g io n u Ś ląska p o w in n a przebiegać z aró w n o « o d d o ł u » , w ych o d ząc o d gm in, p o w iató w i w o ­ jew ó d ztw , ja k rów nież w in n a być sa n k c jo n o w an a z p u n k tu w idzenia p ra w n o -p a ń stw o w e g o i p ra w a m ięd zy n aro d o w eg o d otyczącego N iem iec, P olski i C zecho-Słow acji. D w u, a n a w et trójjęzyczne nazw y ulic i m iejscow ości p o w in n y stać się oczyw istością w e u ro reg io n ie Śląska, ta k sam o ja k in teg racja ze Śląskiem niem ieckim w y p ęd zo n y ch ” (K o sch y k , 1991).

Oprócz euroregionu Śląska pojaw iają się w Niemczech inne projekty utworzenia specjalnych obszarów, w których skład wchodziłoby część terytorium Polski. Jednym z takich projektów jest N adodrzańska Strefa Preferencyjna, zaproponow ana przez prem iera Brandenburgii H. Stolpego. Po niemieckiej stronie granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej wytyczono by pas o szerokości 50 km, a po stronie polskiej pas o szerokości 100 km. W ten sposób udział polskiego terytorium w tej specjalnej strefie wynosiłby 32 tys. km 2 i 2,6 m in mieszkańców, a niemiecki 21 tys. km 2 i 2,1 min. Główne funkcje gospodarcze tej strefy to rolnictwo, leśnictwo i przemysł drzewny oraz przedsiębiorstwa przemysłowe i usługowe zlokalizowane głównie po stronie niemieckiej. Funkcją uzupełniającą byłaby turystyka. P onadto przewidziano po rt wolnocłowy w Szczecinie oraz niemiecki obszar gospodarczy na wyspie Uznam . Finansow aniem inwestycji zajm owałby się N iem iecko-Polski Bank Rozwoju. W śród przedsięwzięć infrastrukturalnych wymienia się zaporę koło Malic oraz autostradę północ-południe, która wytyczona byłaby w polskiej części strefy.

Kolejnym projektem jest utworzenie Euroregionu „D reilandereck” , czyli „Trzech ziem” . A utorzy projektu tak uzasadniają celowość stworzenia tego m iędzynaro­

dowego regionu:

„Ścisła w sp ó łp raca w reg io n ach p rzy g ran iczn y ch G ó rn y c h Ł użyc, D o ln eg o Ś ląska o ra z P ó łn o cn y ch Czech p o w in n a przyczynić się d o stop n io w eg o przezw yciężenia istniejących p ro b lem ó w egzystencjonalnych w dziedzinie politycznej, k o m u n aln e j, go sp o d a rczej, socjalnej, ekologicznej, k u ltu ra ln ej i polity czn o - w ychow aw czej, ja k rów nież d o u tw o rzen ia zdolnych d o d ziałan ia s tru k tu r służących przyszłości « R e g io n u T rze ch Z i e m » ” .

C elem rozszerzenia w sp ó łp racy w p o ło żo n y m w śro d k u regionie, przedstaw iciele w szystkich instytucji politycznych, g o sp o d arczy ch i n au k o w y ch są zg o d n i, iż należy w w yn ik u o b ra d ko n feren cji « D r e i la n ­ d e r e c k » o p ra co w a ć p rzek raczają cy g ran ice ko m p lek so w y p lan reg io n aln y . U czestnicy ko n feren cji

(17)

K W ESTIA R EG IO N A L N A 59

p o p iera ć b ęd ą ideę u tw o rz e n ia E u ro reg io n u « T r z e c h Z ie m » m iędzy R e p u b lik ą F e d e ra ln ą N iem iec, F e d e raln ą R e p u b lik ą C zesk ą i S łow acką o ra z R zeczy p o sp o litą P o lsk ą ” („ B iu le ty n ” 1991 n r 11).

Niemieckie projekty tworzenia euroregionów na pograniczu z Polską i Czechami są dość liczne i pojaw iają się mniej więcej jednocześnie. Nie budziłoby to żadnych podejrzeń, gdyby równocześnie Niemcy proponow ali zakładanie euroregionów na innych swoich terenach pogranicznych. W szystkie inicjatywy skupione są jednak na wschodzie, podczas gdy np. na terenach północnych, pogranicza niemiecko- duńskiego w okolicach Flensburga istnieje liczna mniejszość duńska, stanowiąca ok. 20-25% ludności. Jedynym przywilejem tej mniejszości, zagw arantow anym w knstytucji Szlezwiku-Holsztyna, jest możliwość wprowadzenia przedstawiciela do L andtagu po uzyskaniu 1% głosów, gdy dla innych ugrupow ań ów próg wynosi 5%. Utworzenie na tym obszarze euroregionu z dwujęzycznymi nazwami miejscowości i ulic byłoby bardziej sensowne, chociażby ze względu na niewielkie różnice poziom u gospodarczego po obu stronach granicy. N a razie jednak ani Niemcy, ani Duńczycy nie zgłaszają takich propozycji.

O ile z niemieckiego punktu widzenia projekty stopniowego ekonomicznego w chłaniania polskiego terytorium są słuszne, o tyle pewne zdziwienie budzi bezkrytyczny entuzjazm niektórych zwolenników przekształcania Polski w państw o regionalne. Realizacja tego rodzaju pomysłów będzie oczywiście znacznie ułatwiać tworzenie z części ziem polskich euroregionów, a w konsekwencji częściowe ich wyjmowanie spod polskiej jurysdykcji.

David Irving, brytyjski historyk o prohitlerowskich sympatiach, opublikow ał ostatnio artykuł, w którym pisze: ,,To wcale nie niemieccy politycy dadzą sygnał do odzyskania Niemiec wschodnich. To sąsiedzi Polski na wschodzie i sąsiedzi Niemiec na zachodzie będą nalegali na obie strony, aby porozum iały się w sprawie jedynej drogi obiecującej sukces: Polska musi się ograniczyć do uzdrow ienia swego właściwego terytorium państwowego i się wycofać. Jej zdobycze terytorialne zwróci się Niemcom, aby one z tej europejskiej hańby znowu mogły zrobić pełen zboża spichlerz” (Krzemiński, 1991). Znany publicysta wpływowego francuskiego dziennika

„Le F igaro” - Jean Franęois Revel - wygłasza podobne poglądy.

Oczywiście tego typu wypowiedzi m ożna traktow ać jak o odosobnione wybryki nieodpowiedzialnych publicystów, ale bardziej krytyczny czytelnik może dopatrzyć się w tych słowach poglądów szerszych kręgów zachodnich klas politycznych. Nie są one rzecz jasna w tej chwili powszechnie podzielane, ale - jak poucza najnowsza historia Europy - M ein K a m p f był również traktow any przez wielu jak o dzieło obłąkanego.

Mniejszości etniczno-kulturowe są w Polsce nieliczne i żadna z nich, nawet w obecnym układzie regionalnym (wojewódzkim), nie tworzy większości, nie ma więc racjonalnych przesłanek regionalizacji kraju opartej na tym kryterium . Kwestia regionalna o podłożu etnicznym istnieje na razie na Śląsku, natom iast w Wielkopolsce regionalizm m a podłoże sentym entalno-historyczne. Nie jest jednak wykluczone, że na zasadzie reakcji łańcuchowej pojaw ią się regionalizmy białoruski, ukraiński (chociaż ta ostatnia grupa żyje w dużym rozproszeniu) lub też jeszcze jakiś inny, całkowicie sztucznie wymyślony.

Koncepcja utworzenia w Polsce państw a regionalnego i wchodzenia niektórych polskich obszarów w skład euroregionów byłaby zapewne korzystna, gdyby kraj nasz otaczały samodzielne landy, a nie potężna R epublika Federalna Niemiec.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Opis Po otwarciu programu i wybraniu z menu opcji magazyn u żytkownik mo że przeglądać i szukać towary wg.: kategorii, tytułu utworu, tytułu płyty, wykonawcy, indeksu,

– Rozwijanie samodzielności, kształtowanie umiejętności dokonywania wyboru, rozbudzanie zainteresowań, indywidualne możliwości rozwoju dla każdego stu- denta,

Historia trójkąta Pascala pokazuje, że matematyka rozwijała się i była niezależnie odkrywana w różnym czasie, na różnych kontynentach, w różnych kulturach,

Podobnie to święto obchodzi się w Republice Południowej Afryki, a także w Kanadzie, gdzie Dzień Matki jest najpopularniejszym.. świętem, po Bożym Narodzeniu

Jak podkreślił SądApelacyjny w swym uzasadnieniu, odwołanie obwinionej podlega odrzuceniu z uwagi na niedo- puszczalność drogi sądowej, która wyklucza rozpatrywanie przedmioto-

Wy ja śnie niem tych roz bież no ści są praw - do po dob nie wąt pli wo ści chi rur gów doty czą - ce za pew nie nia od po wied nie go do stę pu do ośrod ków pe dia trycz

Zaniedbane jest rów nież odzyskiw anie ołowiu oraz elektrolitu i obudów akum ulatorów z tw orzyw sztucznych. Do niedaw na jedynym w kraju zakładem odzyskującym ołów

Jeśli po kliknięciu opcji Nie jestem robotem rozwinie się okienko weryfikacji, wykonaj polecane czynności i kliknij przycisk Zweryfikuj.. Jeśli tekst lub obrazki są