• Nie Znaleziono Wyników

.Nb. 4 5 (1639). W a rs z a w a , dnia

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ".Nb. 4 5 (1639). W a rs z a w a , dnia "

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

.Nb. 4 5 (1639). W a rs z a w a , dnia

9

listopada

1913

r. Tom X X X II.

TYGODNIK POPULARNY, POŚWIECONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.

PRENUMERATA „WSZECHŚWIATA". PRENUMEROWAĆ MOŻNA:

W Warszawie: ro c z n ie r b . 8, k w a rta ln ie r b . 2. W R e d ak cy i „ W sz e c h św ia ta " i w e w sz y stk ic h k się g a r- Z przesyłką pocztową ro c z n ie r b . 10, p ó łr. r b . 5. i n ia c h w k ra ju i za g ran icą.

R e d a k to r „W szechśw iata** p r z y jm u je ze sp raw am i re d a k c y jn e m i c o d z ie n n ie od g o d z in y 6 d o 8 w ie c z o re m w lo k a lu re d a k c y i.

A d r es R ed a k cy i: W S P Ó L N A Jste. 37. T elefon u 83-14.

Z W I E R Z Ę T A J A D O W I T E I S P O ­ S O B Y I C H Z W A L C Z A N I A .

W ś ró d w s z y s tk ic h niem al g ru p k r ó ­ le s tw a zwierzęcego s p o ty k a m y zwierzęta, zaopatrzone w o r g a n y d a wydzielania i zastrzykiw'ania jadu. U rząd zenia te m ają dla zwierzęcia znaczenie n iety lk o ochronne, lecz również, a w łaściwie prze- dew szystkiem , służą mu do zdobyw ania łupu, sk ła d a jąc e g o się ze zw ierząt ży­

wych. Jeżeli ro z p a tru je m y zw ierzęta j a ­ dowite z p u n k t u w idzenia antropocen- trycznego, wówczas, rzecz na tu ra ln a , z w ra ca m y u w a g ę ty lk o n a szkodliwość ich w s to s u n k u do człowieka, i cały a p a ­ r a t u b e z w ła d n ia ją c y lub też uśm iercający, o ceniam y z tego tylko względu. Gdy się j e d n a k w y z b y w a m y tego p u n k t u widze­

n ia i s ta je m y n a sta n o w is k u czysto bio- logicznem, w te d y ja d o w ito ś ć zw ie rz ą t m usim y p rzy jm o w a ć za p rzystosow anie do w łaściw ego im jako d rapieżcom spo­

sobu życia, za broń, która umożliwia zw ierzęto m ty m u trz y m a n ie się w s z e r e ­ gu istot, w alczących o byt. Co zaś do c h a r a k te r u tej broni, to także przyznać należy, że z pozoru w yd aje się ona o k r u t ­

niejszą, niż j e s t w istocie rzeczy. Dość bowiem porów nać m ęki zwierzęcia, które z nagła zaskoczone, d a jm y na to przez węża jado w iteg o, ukąszone przezeń i za­

tru te , m om entalnie żyć p rzestaje, z m ę­

kam i zwierzęcia, które połknięte przez w ę ­ ża niejadow itego kończy powolną ś m ie r ­ cią w żołądku jego pod wpływem proce­

su traw ienia, co tr w a nieraz nie godzi­

ny, lecz dnie całe. W ystarczy , mówię, m ęczarnie te porównać, a b y dojść do s t a ­ nowczego przekonania, że jad ow itość zw ierząt nie j e s t b y na jm nie j n a jo k r u t ­ n iejszym pom ysłem n a tu ry .

Pośród najw yżej uo rgan iz o w a n y c h zwie­

rząt, ssaków', z na jdu je się je d n o tylko zwierzę, w y tw a rz a ją c e w organizm ie s w ym jad, mianowicie sam iec d ziobaka a u stra lijs k ieg o (O rn ith o rh yn c h us parado- xus); na kończynie tylnej przy pięcie po­

siada on szpon, w e w n ątrz wyżłobiony, do k tórego otw iera się przew ód gruczołu j a ­ dowego. Pomimo, że j a d dzio b a k a po­

dobny j e s t do j a d u żmij, działanie jeg o j e s t bardzo słabe; w y d a je się, że m a on j a k i ś udział w akcie płciowym.

Gromada ptaków nie liczy w sobie zgoła przedstaw icieli, o bdarzonych w łasn ościa­

mi jad o w ite m i.

(2)

706 W SZECHSW IAT ATs 45

Dopiero w grom adzie g a d ó w u r z ą d z e ­ n ia ja d o w ite osią g a ją na jw y ż sz y sto p ień rozwoju i u d o sko nalenia, a i liczba p r z e d ­ staw icieli, zaop atrz o n y c h w tak ie a p a r a ­ ty, j e s t najznaczniejsza. P rz ed e w sz y st- kiem należą t u węże ja d o w ite , s ta n o w ią ­ ce w s tre fa c h gorących i s to tn ą plagę nie- ty lk o zw ie rz ą t, lecz i ludzi. Ze w z g lę d u właśnie na to, że są n a d e r liczne i że m ają b ardzo s k om plik o w any, z n a k o m ity w działaniu a p a r a t ja d o w y , z a jm ie m y się niem i oddzielnie i w sposób bardziej szczegółowy. T eraz zaś p rze jd zie m y do innego, j e d y n e g o poza w ężam i p r z e d s t a ­ wiciela g a d ó w ja d o w ity c h : j e s t nim d u ­ ża ja s z c z u r k a Heloderma h o rrid u m , ż y ją ­ ca w M eksyku. Gdy zwierzę to j e s t po­

drażnione, wówczas z silnie ro zw in ię tyc h gruczołów ślin o w y c h w y d z ie la biaław ą, k le is tą ciecz, k t ó r a d o sta je się do z a d a ­ nej uprze d n io r a n y i w y w o łu je d ziałanie tru ją c e , bard zo z re s z tą rozm aite ćo do sto p n ia in te n sy w n o śc i. Naogół wszakże Heloderm a nie p r z e d s ta w ia dla ludzi po­

w ażnego n ieb e zpieczeństw a, b r a k j e j bo ­ wiem odpowiedniego a p a r a t u do za strzy- k iw a n ia j a d u i dlatego j a d j e j, chociaż m a w ła sno śc i podobne do j a d u w ę żo w e­

go, w y w o łu je w rez u lta c ie tylko silne bóle i chwilowe ob jaw y zapalne.

T ru ją c e w łasno ści o k azują też w y d z ie ­ liny n ie k tó r y c h przedstaw icieli g ro m a d y ziem now o dn ych , m ianowicie ro p u c h y i s a ­ la m a n d ry . Mimo j e d n a k te w ła sno śc i są one dla człow ieka zupełnie nieszkodliw e, poniewTaż nie m ają żadnej możliw ości za- s tr z y k n ię c ia ja d u . To też w szelk ie o b a ­ w y i u p rz e d z e n ia wobec t y c h zw ie rz ą t są pozbawione słusznej p o d s ta w y i s t a ­ nowią ty lk o d alszy ciąg zabobonów, ja- kiem i otaczano te zw ie rz ę ta od wielu stuleci. J a k ie n a p rz y k ła d n ie p r a w d o p o ­ dobne le g e n d y w iązały się z n iew in n ą s a la m a n d rą , w id z im y c h o ć b y z opisu jej przez Plin iusza, k tó ry między in n e m i mó­

wi: „Z pośród w s z y s tk ic h z w ie rz ą t j a d o ­ w ity c h n a js tra s z n ie js z e m zwierzęciem j e s t s a la m a n d ra . Zwierzę to może w y tra c ić całe n a ro d y , g dy się bow iem w d ra p u je n a drzew o, z a tr u w a po drodze w s z y s tk ie owoce, i ludzie, k tó rz y te ow'oce spoży­

wają, u m ie r a j ą równie p e w n ie , j a k g d y b y

zażyli a k o n ity n y . N aw et jeżeli upiecze­

m y chleb na ogniu, w k tó ry m płonie drzew o d o tk n ię te uprzedn io przez s a la ­ m an d rę , w te d y chleb tak i będzie z a tr u ty i spożyw anie go sprow adzi ciężką c h o ­ robę". Jeżeli takie fa n ta s ty c z n e n o ta tk i s p o ty k a się w dziele przyro dnika, łatw o dom yśleć się, ja k ie dziw aczne leg e n d y m o g ły krąż yć wśród ludu.

Gruczoły ja d o w e s a la m a n d r y mieszczą się w skórze i w yd zielają ciecz gryzącą, zapom ocą której zwierzę trz y m a w od­

daleniu żarłocznych wrogów. N a jw a ż ­ niejszym i najbardziej t r u ją c y m s k ła d n i ­ kiem tej w ydzielin y j e s t alkaloid saman- d a ry n a , s u b s ta n c y a tru ją c a , w y w ie ra ją c a w p ły w na s y s te m nerw ow y; pół m ilig ra ­ m a tego alkaloidu, z a s tr z y k n ię te pod­

s k ó rn ie królikowi, w y starcza, by go za­

bić.

J a d ro p u c h y j e s t bardzo zbliżony do j a d u s a la m a n d ry . Podobnie j a k tam te n , j e s t w y d z ie la n y przez skórę i chroni zw ierzę przed czyhającem i na nie w ro ­ gami. J a d rop u ch y z a w iera dwie sub- sta n c y e , bufotalinę, truciznę, działającą na serce, i bufoteninę, truciznę, działa­

j ą c ą n a nerw y. Pom im o j e d n a k , że sub- s ta n c y e te silnie działają, nie p r z e d s ta ­ w iają dla człow ieka niebezpieczeństw a.

Ciecz, w y d z ie la n a przez podrażnione zwie­

rzę, w ty m tylko razie może człow ieko­

wi zaszkodzić, jeżeli- p r z y p a d k iem do sta ­ n ie się do oka: wówczas w yw ołu je silne p odrażnienie spojówki.

G rom ada ry b o b fitu je w g atu n k i, po­

sia d a jąc e własności ja d o w ite . Podobnie ja k u z iem now odnych, a p a ra t ja d o w y u ryb służy głównie do o b ro n y przed n ieprzyjaciółm i. W ięk sza część ry b j a ­ d o w ity c h w yd ziela n a z e w n ą tr z j a d zapo­

m ocą m ieszczących się na p łetw a c h lub n a p o k ry w ie skrzelow ej cierni, któ rem i razi n a p a stn ik a . Jad tw o rz y się w g r u ­ czołach, z n a jd u ją c y c h się przy nasadzie p łe tw y lub też ciernia p o k ry w y sk rzelo­

wej. Naogól w ok resie sk ła d a n ia ikry j a d rybi b y w a szczególnie silny, a u n ie ­ k tó ry c h g a tu n k ó w n a w e t w y tw a rz a się tylko w tym okresie.

W s z y s tk ie znane n a m r y b y jad o w ite

należą do ry b kościstych , zwłaszcza do

(3)

J\la 45 WSZECHSWIAT 707

rzęd u cierniopłetw ych (Acanthopteri).

W ięk sza ich część m ń s z k a w morzach podzw rotnikow ych, niektóre wszakże z po­

śród nich, mniej złośliwe i niebezpiecz­

ne, s p o ty k a ją się też i w wodach strefy um iarkow an ej. Bardzo z n a n a np. j e s t r y ­ ba morza Północnego i Bałtyckiego, Cot- tu s scorpius. Jad , niez b y t z re sz tą silny, w y tw a r z a się u tej r y b y wyłącznie w zi­

mie, podczas o k resu lęgow ego, i w ydzie­

lany j e s t zapomocą cierni, m ieszczących się na pokryw ie skrzelow ej. In n a ry b a jad o w ita , będ ąca rów nież m ieszk an k ą mórz s tr e fy u m ia rk o w a n ej, to T ra c h in u s draco; r y b a c y h o le n d e rs c y zwą ją „pie- t e r m a n n “, i g d y się im tra fi p rz y p a d k o ­ wo w czasie połowu, w rz u c ają j ą napo- w ró t do wody, p o św ię ca jąc j ą św iętem u Piotrow i. T r a c h in u s draco i pokrew ne formy T ra ch in u s vipera, r a d ia tu s i ara- neus m a ją u rz ą d z e n ia jad o w e dwojakiego rodzaju: je d n o n a p o k ryw ie skrzelowej, gdzie gru czo ł ja d o w y mieści się u n a s a ­ dy w ydrążonego ciernia, i d ru g ie n a p łet­

wie grzbietow ej, i tu ta j cierń ja d o w y w y ­ kazuje pew ne podobieństw o do zęba w ę ­ ża jad ow iteg o. J a d rodzaju T ra ch in u s j e s t znacznie s k u te c z n ie js z y od j a d u Cot- tus scorpius. S p ra w ia on ta k d ojm ujący ból, że u w ra ż liw y c h osób w yw ołuje om­

dlenie; naogól zaś n a s tę p s tw e m ukłócia byw a m iejscow y s ta n zapalny, a często zd arza się także, iż w y stę p u je gorączka i w ym ioty. Dwie do trz e ch kropel tego ja d u , z a strz y k n ię te do k rw io b ieg u k ró li­

ka, poz b a w iają go życia w ciągu c zte­

rech do dziesięciu m inut. Poniew aż j e ­ d n a k w razie zacho w an ia p ew nych o stro ż­

ności m ożna się ustrzedz niebezpiecznego ukłócia cierni, przeto pomimo tej z n ak o ­ mitej s k ą d in ą d broni, ludzie u ż yw ają sm acznego m ięsa ro d za ju T ra c h in u s na pokarm .

Pośród licznych g a tu n k ó w ryb j a d o w i­

tych, ży ją c y c h w m orzach podzw rotniko­

wych, najn iebezp ieczniejsza j e s t ry b a S y n a n c e ia brachio, m ie sz k ają ca w ocea­

nie S p o ko jn ym i In dy jsk im . Jej p łe tw a g rzbietow a j e s t zao patrzon a w kolce, w y ­ dzielające s u b s ta n c y ę t ru ją c ą . R y b a w y ­ dziela j a d dopiero w te d y , g d y doznaje zzew n ątrz ja k ie g o ś ucisku; ból, w yw oła­

ny przez ukłócie i za tru cie ra n k i, j e s t ta k silny, że n a p a sto w a n y człowiek n a ­ ty c h m ia s t pada, zaczyna m ajaczyć i do­

znaje osłabienia serca, k tó re się nieraz kończy n a w e t śmiercią. I zaburzenia miejscowe, w yw ołane ukłóciem kolca, b y w a ją również silne; z d arza się nawet, że w okolicy r a n k i w y stę p u je g a n g re n a (głównie n a s k u te k nieodpow iedniego le ­ czenia) i nastę p n ie w y w iązu je się ogólne zakażenie krwi, pociągające za sobą śmierć.

Znana r y b a jadow ita , węgorz m orski (Muraena helena), złośliwością swoją wzbudzająca trw o gę wśród r y b a k ó w mórz podzw rotnikow ych, różni się zasadniczo pod względem a p a ra tu jad o w e g o od w szy stkich ryb wyżej opisanych. J e s t to r y b a bardzo znaczny ch rozmiarów, sięga bowiem 2V2 m długości. J a k w szyscy p rzedstaw iciele rodziny węgorzy, i wę­

gorz m orski podobny j e s t z e w n ętrznie do wężów, prócz t e g ) zaś posiada a p a ra t jadow y, k tó ry j e s t rów nież zbliżony do ja d o w y c h urządzeń wężów. A p a r a t ten s k ła d a się z trz e ch do czterech zagię­

tych, ru ch o m y c h zębów na podniebieniu;

zęby te po k ry te są fałdą błony śluzow ej, nib y pochwą, lecz nie są wyżłobione, jak to bywa u wężów. Jad, tw orzący się w gruczole jad o w y m , um ieszczonym na podniebieniu, w ylew a się pom iędzy zęby a fałdę błony śluzowej, i ju ż z tego w zglę­

du, że nie j e s t do r a n y zastrzy k iw a n y , nie działa t a k skutecznie, j a k j a d wężo­

wy. J a k u w sz y s tk ic h węgorzy, t a k sa­

mo u w ęgorzy m orskich, surow ica k rw i okazuje własności tru ją c e , z a w iera mia- ' nowicie ich ty o to k sy n ę , k tó rą je d n a k g o ­ tow anie niszczy zupełnie.

Inne g a tu n k i ryb ja d o w ity c h n a le ż ą do ryb zrosłoszczękich (P lectognathi), j a k n a p rz y k ła d kolcobrzuchy (Tetrodon), ry- bojeże (Diodon), — w szystko m ieszk ańcy mórz podzw rotnik ow y ch . Rybojeż, po­

dobnie j a k pokrew ne mu formy, posiada różne urządzenia, służące do ob ro ny przed napa stn ik am i; poza tem bowiem, że ma ruch om e kolce, może w ro g a jeszcze i w ten sposób odstraszyć, że, w puszczając z n a­

czną ilość pow ietrza do rozciągliwego

p rzew odu pokarm ow ego i p rzy b ie ra jąc

(4)

W SZECHSW IAT M 45 708

przez to formę k u lis tą , po chwili z w iel­

kim h a ła s e m p o w ie trz e to wypuszcza.

N a jn ie c h y b n ie js z ą j e d n a k bronią o c h r o n ­ n ą o p isy w a n y c h ry b j e s t ta w łasność, że mięso ich j e s t w w y s o k im sto p n iu t r u ­ ją c e , m ianowicie w y w ie r a bardzo silny

w pły w n a c e n tr a l n y s y s te m n erw ow y . I z w ie rz ę ta b e z k rę g o w e w s z e r e g a c h swoich m ieszczą ró w n ież form y ja d o w ite . Przedew^szystkiem więc mięczaki; pośród n ich znane są m ą tw y , k tó re m ają g r u ­ czoł czernidłow y, w y d z ie la ją c y ciecz, a b ­ s olutn ie n ieszk o dliw ą dla z w ie rz ą t k r ę ­ gow ych, lecz m o m e n ta ln ie p a ra liż u ją c ą ra k i, a n a w e t o g rom ne, zbro jn e h o m ary .

W ś ró d ś lim ak ó w tru c iz n ą ro z p o rz ą d z a ­ j ą rozkolce (Murex), k tó re w y d z ie la ją ciecz, p r z y b ie r a ją c ą pod w p ły w e m ś w ia ­ tła kolor p u rpu ro w y ; ciecz ta w p ły w a tru ją c o n a s y s te m n e rw o w y n ie ty lk o zw ie rz ą t b e z k rę g o w y c h , lecz tak ż e i k r ę ­ gowych.

W iad om o też, że mięso o m u łk a (Myti- lu s edulis) n a b ie r a n ie k ie d y w ła sn o śc i tru ją c y c h , pomimo, że j e s t zupełn ie ś w ie ­ że. T r u ją c e własności, w y s t ę p u ją c e tu od czasu do czasu, m ogą b y ć wywrołane przez najró ż n ie jsz e p rzyc z y ny : małże te mogły np. n a b r a ć ty c h w łasności w s k u ­ t e k choroby, dalej m ogło się z darzy ć, że p r z y jm o w a ły pożyw ienie szkodliwie, że w ch ło n ęły m iedź z o k rę tu , lub też że n a ­ g rom adziły się w n ich znaczne ilości j o ­ du i b ro m u, pocho d zących z wody m o r ­ skiej. P odo b nie n iera z dzieje się też ze świeżem i o s try g a m i, najczęściej w szakże z a tru cie się niem i n a s tę p u je w s k u t e k j a ­ d u rozkładowego. W k a ż d y m razie z ja ­ w is k a te u om ułka i o s tr y g i n a le ż ą do innej k a te g o ry i, niż w s z y s tk ie wyżej opi­

sane z jaw isk a, nie działa t u bow iem ż a ­ den w y s p e c y a liz o w a n y a p a r a t j a d o w y .

Z w ie rzę ta j a d o w ite są b ardzo licznie re p r e z e n to w a n e p ośród zw orza s ta w o n o ­ gów. G ro m ad a ow adów o b e jm u je cale szereg i g a tu n k ó w , p o s ia d a ją c y c h g ru c z o ły jad o w e , oraz a p a ra ty , służące do z a strzy - k iw a n ia ja d u . N a jb a rd z ie j pośród n ich zna n e są b ło n k o sk rz y d łe : pszczoły, osy i szerszenie. Ich a p a r a t j a d o w y s k ła d a się z d w u gruczołó w ja d o w y c h , z k t ó ­ rych je d e n , w y dłużony, d o s ta r c z a sub-

s ta n c y i k w a śn e j, drugi, k ró ts z y — a lk a ­ licznej. J a d b ło n k o sk rz y d ły c h j e s t zbli­

żony do j a d u o k u larn ik ó w i a ta k u je spe- c yalnie nerw y; poniew aż j e d n a k podczas ukłó cia dosta je się do rank i m inim alna ty lk o ilość j a d u , przeto j a d ten, choć w y ­ w ołuje silny ból, nie j e s t dla człowieka niebezpieczny. Gdy się j e d n a k zdarzy, że człow ieka opadnie cały rój b ło n k o ­ s k rz y d ły c h , szczególnie rój szerszeni, i j a d d o s ta n ie się do ja k ie g o w iększego n a c zy n ia krw iono śnego , wów czas w y s t ę ­ p u ją ciężkie zaburzenia, któ re m ogą n a ­ w e t p o c iągn ąć ś m ie rć za sobą.

W grom ad zie w ijó w (inaczej krocionó- żek) p rze d staw ic iela m i z w ie rz ą t j a d o w i ­ ty ch są skolopendry. D ru g a p a r a ich k ońc z y n j e s t p rze k s z ta łc o n a w silne k l e ­ szcze, k tó ry c h końce, podobne do szpo­

nów, w p ro w a d z a ją j a d do r an y . Ukłócie dużych p o d z w ro tn ik o w y c h g a tu n k ó w j e s t bardzo bolesne, w yw ołu je silne obrzm ie­

nie, sprow adza niekiedy z a b u rz e n ia n a ­ t u r y ogólnej, lecz dla ludzi nie b y w a ś m ie rte ln e . J e d e n ty lk o g a tu n e k i n d y j ­ ski, s ię g a ją c y do dw u stóp długości, ma być i d la ludzi zabójczy. O tem , j a k s k u te c z n e m u si być działanie ic h jad u , m o żna sądzić ju ż z tego, że ziem inek (Geophilus longicornis) j e s t w stanie zw alczyć dziesięć r a z y od siebie w ię k ­ szego dżdżownika.

G rom ada pa ję c z ak ów z a w iera również zw ierzęta ja d o w ite , z k tó ry c h na jba rd zie j z n a n y j e s t nied źw iad ek czyli skorpion.

J a d o w ito ś ć n ied ź w ia d k a b y w a naogół p rze c e n ia n a i sta n o w i t e m a t p r ze ró ż n y ch legend, dotycz ą c y ch obyczajów tego z w ie ­ rzęcia. Bądź co bądź j e d n a k duże g a ­ t u n k i p o d z w ro tn ik o w e są isto tn ie n ieb e z ­ piecznie ja d o w ite i g roźne nietylk o dla i s to t sobie ró w n y c h , lecz i dla z w ie rz ą t w iększych, a n a w e t i dla ludzi. A f r y ­ k a ń s k ie i in d y js k ie g a tu n k i A n d ro c to n u s fun estus, A n d ro c to n u s o c c itan u s i B u th u s afer w yw ołu ją częstokroć u ludzi z a t r u ­ cia śm ie rte ln e . N ied źw iadek c h w y ta k le­

szczami ow a d y i pająki, k tó re m i się ż y ­ wi, podnosi j e do g óry i zabija ukłóciem kolca, z n a jd u jąc e g o się na o s ta tn im p ie r­

ścieniu zaodw łoka; gruczoły jad ow e m ie ­

szczą się w z grubiałej części o s ta tn ie g o

(5)

.Nó 45 WSZECHS W IA T

pierścienia zaodwłokowego. J a d n ied ź ­ w ia d k a rozpuszcza czerw one ciałka krwi, działa paraliżująco na s y s te m nerw ow y i j e s t naogół b ardzo zbliżony do j a d u okularnika. N iedźw iadek, j a k zresztą większość zw ie rz ą t ja d o w ity c h , j e s t w w y ­ sokim stop n iu u o d p o rn io n y na działanie j a d u w łasnego g a tu n k u ; to też p rzy p u sz ­

czenie, dość jeszcze dzisiaj rozpow szech­

nione, że zwierzę, zagrożone ogniem, s a ­ mo się j a d e m s w y m zabija, n ależy do k r a i n y fantazyi.

W u rząd zenia j a d o w e zao patrzo ne są rów nież i pająki; m ają one na szczęko- ro żkach ruchom e szpony wierzchołkowe, które, podobnie j a k zęby ja d o w e wężów, są wydrążone i z a s t r z y k u j ą do zadanej r a n y jad , w y tw o rz o n y w g ru cz o łac h j a ­ dowych. J a d p ajęczy ro zp u sz c z a cz erw o ­ ne ciałka k r w i i działa silnie, g d y się do krw i dostanie, n a to m ia s t w prowadzony do p rze w od u pok arm o w eg o nie j e s t zgoła szkodliwy. N asze k r a jo w e g a tu n k i p a ją ­ ków nie p rze d s ta w ia ją dla ludzi żadnego niebezpieczeństw a; w E uropie zaś połu ­ dniowej s p o ty k a się g a tu n k i, k tó re po­

w o d u ją niek ie d y n iep rz y je m n e lub bole­

sne zaburzenia. T a k im p a ją k ie m j e s t p rz e d e w s z y s tk ie m L a tro d e c tu s tredecim- g u t ta tu s , k tó re g o ukłócie nie j e s t w p r a w ­ dzie niebezpieczne, lecz bądź co bądź bardzo niep rz y je m n e. Pow ażniejsze zaś działanie tr u j ą c e w y w o łu je in n y g a tu n e k tego sam ego rodzaju L a tro d e c tu s m ac tan s, m ieszkający w A m e ry c e pod zw ro tn ik o ­ wej, i L a tro d e c tu s Scelio, m ieszkaniec Nowej Zelandyi; i w ty c h je d n a k przy­

p a d k a c h u kłócie nie sprow adza, j a k się wydaje, śm ierci. Toż samo m ożna po­

wiedzieć i o dużej a wysoce n ap astniczej formie, nieszczędzącej n a w e t jasz c z u re k i d ro bnych ssak ó w , m ianowicie o Solpu- ga araneoides, m ieszkającej w Rossyi po­

łudniowej; ukłócie je j j e s t w praw dzie nad wyraz bolesne i w y w ołuje siln y s ta n z a ­ palny, om dlenie i chw ilow y paraliż, po­

wodem śm ierci j e d n a k u ludzi nie byw a.

K ałm ucy do tego stopnia o b a w ia ją się tego pa ją k a , że g ro m a d n ie opuszczają okolice, w k tó ry c h p a ją k ów k ilk a k ro tn ie się pokazyw ał. Gdy j e d n a k obawy przed p a ją k iem Solpuga są bądź co bądź u za­

sadnione, to zupełnie inaczej prze dstaw ia się k w e s ty a obaw y przed ta r a n tu lą , m ie­

s z k ają cą w Europie południow ej. Z da­

wien d a w n a p rzypisu ją jej n a d e r szko­

d liw ą dla ludzi działalność, do k tórej wszakże t a r a n t u l a zgoła nie j e s t zdolna;

j e s t to zupełnie niem al niew inne zwierzę, którego ukłócie w praw dzie powoduje obrzm ienie i swędzenie, lecz isto tn y c h o bjaw ów z a tru c ia nie wyw ołuje nigdy.

I pomiędzy niżej u organ iz o w a ne m i z w ierzętam i z d a rz a ją się również form y jad o w ite. Z p u n k tu w idzenia patologii ludzkiej in te re s u ją c y j e s t j a d u kw iału Sagartia., ponieważ w yw ołuje w śró d po­

ław iaczy g ą b e k rodzaj choroby zaw odo­

wej. Gdy n a g i poławiacz g ą b e k z a nu rza się w wodzie, wchodzi częstokroć w z e t­

knięcie z ukw iałam i, żyjąceini w bliskiem sąsiedztw ie gąb ek. Poczęści zetknięcie to kończy się silnem p alen iem i sw ę d z e ­ niem skóry, podobnie j a k d otknięcie chełbi m orza u m iarkow anego; lecz w pe­

w n y c h o kreślonych po rach roku, zw łasz­

cza w sierpniu, j a d n ie k tó ry c h g a tu n k ó w działa t a k silnie, że cała s k ó ra u le g a za­

ognieniu, w y s tę p u je g o rąc z k a i tw o rzą się głębokie, z tru d e m d a jące się w y ­ goić wrzody.

W edł. prof. d-ra H. K uttnera streść. J . B .

(Dok. nast.).

M A R C E L I B E R T H E L O T .

(Dokończenie).

Sława młodego uczonego zaczęła się szerzyć i poza św ia te m n au k o w y m . P a n i Didier, j e d n a z kobiet bardzo w y k s z t a ł ­ conych, posiadająca salon, w k tó ry m g ro ­ madzili się w y b itn i ludzie epoki, n a k r e ­ śliła w sw ych lis tac h s y lw e tę B e rth e lo ta w słow ach bardzo pochlebnych. O ddaw ­ szy hołd je g o wiedzy, z b y t dla niej w y ­ sokiej, j a k w yznaje, unosi się dalej n a d nim sam ym , n a d w y r a z e m jego tw a rz y in te re s u ją c y m i łago dn ym , nad je g o roz­

mową, w któ re j odb ija się niezw ykłe w y ­

kształcenie literackie, n a d jeg o życiem

(6)

710 W SZECHSW IAT j\& 45

s u ro w e m i p ow ściągliw ością zach ow ania.

J e s t to hołd złożony n ie ty le zasłudze ile człowiekowi.

W pa rę la t po n o m in a c y i w szkole F a r ­ m a c e u ty c z n e j, B e r th e lo t w stą p ił w z w ią ­ zek m ałż eń sk i z p. Zofią N iaudet, s i o ­ s trz e n ic ą uczonego B r e g u e ta z A kadem ii.

S p o ty k a ł j ą w dom u sw ego p rzy ja cie la i pop rze d n ik a w A k a d e m ii fra n c u sk ie j J ó ­ zefa B e r tr a n d a , k tó ry około ro k u 1860 grom ad ził u siebie ro d zin y u czonych i młodzież obu płci, t w o r z ą c w te n spo­

sób ognisko życia u m y sło w e g o i t o w a ­ rzy skieg o . Z daje się, że te n związek, k t ó r y w p rzyszłości m iał w y w rzeć w p ły w n a js z c z ę ś liw sz y n a życie B e rth e lo ta , n a ­ p o ty k a ł z p o c z ątk u prze sz k o d y , głównie z rac y i ró żnicy w y z n a n ia m ię d z y d w u r o ­ dzinam i, tem b ard ziej m ogącej zaw ażyć n a szali, że m a t k a B e r th e lo ta b y ła g o r ą ­ cą k a to lic z k ą i osobą b ardzo silnego c h a ­ r a k t e r u . W listach B e r th e lo ta do Rena- n a z t y c h czasów są ś la d y tru d n o ś c i ż y ­ ciowych, ła m a n ia się z okolicznościami.

L i s ty te m ają c h a r a k t e r o sobisty, o d w o ­ łu ją się do s e rc a p rzy jaciela. W j e d n y m z n ic h B e r th e lo t pow iada: „...A je d n a k , wiesz, że nie u m ia łe m n i g d y zdać się s p o k o jn ie na losy: j e s t w e m n ie żywioł n iep o k o ju i n iecierpliw ości, k t ó r y dziw nie wzm ógł się w l a t a c h osta tn ic h ; często ledw ie m ogę u trz y m a ć z im n ą k re w i r ó ­ w n o w a gę. Obyż nie z a ch w ia ła się b a r k a zanim dosięgnie p ortu". (C o rresp o nd an ce, s tr. 241).

Szczęśliwie j e d n a k tru d n o ś c i z o s ta ły z w yciężone i w liście z 3 m aja 1861 r.

B e r th e l o t ozn ajm iał p rzyjacielo w i o m a ­ j ą c y m za ty d z ie ń n a s tą p ić swoim ślub ie z p a n n ą Zofią N i a u d e t / (Correspond. str.

269).

P a n i B e r th e lo t b y ła p ię k n a i w y k s z t a ł ­ cona; m iała wdzięk, i za le ty, k tó re ty le c z a ru n a d a ją o g n isk u dom ow em u. P o ­ sia d a ła n a d to um y sł dość wielki, aby módz zrozum ieć tru d y , p ra c e i m arz en ia męża. Z u s p o so b ie n ia p o g o d n a i ró w na, w p ły w a ła na niego kojąco. W sp ó ln o ść u cz u ć i m yśli p r z e tr w a ła między tem i d w o jg iem ludzi aż do k o ń c a ich życia.

B e r th e l o t ze swej s t r o n y p osiadał r ó ­ wnież w w y s o k im s to p n iu z a le ty r o d z in ­

ne i surow e poczucie obowiązków w z g lę ­ d e m najbliższych .

Mieli sześcioro dzieci, c z terech synów i dwie córki. W s z y s c y synow ie doszli do w ysokic h stanow isk, córki obie po ­ ś lu b iły profesorów u n iw e rs y te tu . Z w y ­ j ą t k i e m s ta rsze j z córek żyją dotąd w szy­

scy, w ierni pam ięci swego wielkiego ojca.

Od sam ego pocz ątk u swego pożycia pp.

B e rth e lo to w ie umieli g ro m a d z ić koło s ie ­ bie licznych a w y b r a n y c h przyjaciół. P o ­ święcali im zwykle wieczór niedzielny.

Ci z uczniów B erthelota, k tó rz y dostąpili h o n o ru b y w a n ia na niedzielnych z e b ra ­ niach, nie z a p o m n ą n ig d y św ietności roz­

m ów i d y s p u t, k tó ry c h ta m słuchali, a w k tó ry c h uc z estn ic z yły sław y l it e r a c ­ kie, nau k o w e i polityczne. W lecie z e ­ b r a n ia o d b y w a ły się poza Paryżem , w j e ­ go w ie jsk ic h okolicach, i z czasem n a ­ w e t około r. 1870 u c z e s tn ic y ty c h ze b ra ń związali się w rodzaj przyjacielskiego s to w a rz y sz en ia .

W r o k u 1860 w yszły dw a to m y z a ty ­ tułow ane: „Chem ia o rg an ic zn a o p a rta n a s y n te z ie 41 (Chimie o rg an iq u e fondće sur la syn thćse). J e s t to dzieło n aczelne B e r ­ th elo ta , zupełnie o ry gin alne. P r z e d s t a ­ wia ch em ię o rg aniczn ą w całości i z n o ­ wego p u n k t u w idzenia. Stało się potęż­

n y m c z y n n ik iem w ro zw o ju sła w y a u to ­ r a i osta te cz n ie ustaliło opinię, że tej m ia ry w y n a la z c a i uczony powinien prze- d e w s z y s tk ie m rozw ijać swoję działalność w la b o ra to ry u m , gdzie m ó głby uczyć, j a k u p ra w ia ć nauk ę, k tórej był odnow icie­

lem.

Ów czesny m in is te r o św iaty, W ik to r D u ru y , n ie g d y ś profesor B e rth e lo ta w ko­

le g iu m H e n r y k a IV, te m sam em ju ż b a r ­ dzo dobrze d la niego usposobiony, s k ła ­ n ia ł się w zupełności k u tej myśli. L i ­ czni wielbiciele z asług n a u k o w y c h B e r ­ thelota, m is trz e ta c y j a k D um as i B a la rd czynili o to zabiegi. W reszcie 24 g r u ­ dnia 1863 roku m in is te ry u m w ydało r e ­ s k r y p t obow ią z ują c y profesora chem ii o r­

ganicznej w w yższej szkole F a r m a c e u t y

(7)

WSZECHSWIAT 711

cznej p a ry sk ie j do o d b y c ia k u r s u chemii organicznej w College de Fra n ce . Przez ciąg r o k u 1864 B e rth e lo t prow adził k urs ten, p rz e d s ta w ia ją c słuchaczom „Metody ogólne s y n te z y w chem ii organicznej", czyli t r a k t u j ą c o przedm iocie będ ą cy m w całości j e g o dziełem. W y k ła d y jego zostały n a ty c h m ia s t ogłoszone drukiem , a widoczna ich ś w ie tn o ść i pożytek, ja k i przynosiły, sta ły się przyczyną, że k urs chemii organicznej został zm ieniony na n auczan ie u n iw e rs y te c k ie i 8 k w ie tn ia 1865 r. k a te d r a chem ii o rganicznej w Col­

lege de F r a n c e została nareszcie s tw o ­ rzona. N ow y p rofesor wszedł je d n o c z e ­ śnie w posiadanie la b o ra to ry u m , k tó re g o miał j u ż do końca życia nie opuścić i k tó ­ re odwiedził jeszcze w przedd zień swojej śmierci.

Czasy k o m u n y p a ry s k ie j były dla B e r ­ th elota ok rese m bardzo ciężkim. Nie czuł się bezpiecznym w P a ry żu , ponieważ był j e d n y m z ty ch , k tó rz y obm yślali środki obrony. P r z e b y w a ł kolejno u przy jació ł w okolicach m ia s ta stołecznego. Był g łę ­ boko zn iechęcony i o w ła d n ię ty t ą falą pesym izm u , k tó rej często w życiu ulegał.

W te m usposob ieniu d u ch a zaskoczyły go propozycye Anglii, zapraszającej go do działalności profesorskiej u siebie.

B e rth e lo t miał ju ż w te d y liczną rodzinę, tro s k a o jej przyszłość ry so w a ła się przed nim n ieu s ta n n ie . J e d n a k nie w ahał się odrzucić k o r z y s tn y c h propozycyj m ate- ry aln y c h , ja k ie m u czyniono — a j a k ro ­ zumieli to s ta n o w isk o wspólnie z p rz y ja ­ cielem, dowodzi ko resp o n d e n c y a i je d e n szczególniej list R e n a n a z 29 k w ie tn ia 1871 r., gdzie R e n a n pisze m iędzy inne- mi: „...Na miłość boską, odsuń tę myśl.

Sprzeciw iłbyś się obowiązkowi. Im n ie ­ szczęśliwsza j e s t n a s z a ojczyzna, tem b ar- dziej po w inniśm y b y ć przy niej ...jeste­

śm y szczególniej p o trz e b n i ojczyźnie n a ­ szej... opuścić j ą m o g lib y śm y ty lk o w te ­ dy, g d y b y n a s w y g n a ła sam a, g d y b y nie pozwoliła n a m rozw ijać sw obodnie dzia­

łalności naszej nauk o w e j, albo g d y b y śm y ju ż n a jej łonie zupełnie z głodu u m ie ­ rali. A ta k przecie nie j e s t " .

B e rth e lo t posiadał w n a jw y ż sz y m s to ­ pniu um iejętność k ierow ania sw y m i a s y ­ s te n ta m i i uczniam i i o trz y m y w a n ia od nich najw iększej ilości pracy, do jakiej b yli zdolni. Tem się tłum aczy olbrzym ia ilość w yko n a n y c h przez niego, a ogłoszo­

n y c h z w ielkim pożytkiem dla n a u k i do­

świadczeń.

W długim szere g u tych , co praco w ali pod jego k ieru n k iem , n a jp ie rw g d y był jeszcze p re p a ra to re m w Collćge de F r a n ­ ce, później w szkole F a rm a c eu ty c z n ej i wreszcie za czasów jeg o p ro fe su ry w i­

dnieją naz w isk a n aju c z e ń sz y c h c h e m i­

ków, przew ażnie późniejszych profesorów.

W ielu od niego dopiero nauczyło się s u ­ rowych m etod p r a c y - - a widać to w tem, co ogłaszali. N ie k tó rz y pracowali pod nim ja k o w o lon tary usze, są pom iędzy nimi i obcy: niem cy, anglicy, belgowie, hisz- panie, węgrzy, polak Bruner, ro ssy anie i inni. Kilku z pom iędzy u czonych było w spółpracow nikam i B e rth e lo ta przez czas długi. Louguinine szczególniej ogłaszał z nim razem liczne ro zpraw y z za k re su term ochem ii.

Od 1861 roku, w k ilka m iesięcy po ś lu ­ bie, zaczęły sypać się n a wielkiego uczo­

nego zaszczyty i odznaczenia. U k oron o­

w aniem ich był p rz y z n a n y mu w 1900 ro k u z okazyi w y s ta w y powszechnej or­

d er w ielkiego krzy ż a Legii Honorowej.

Zaszczyt ten, rzadko dofąd i w yjątk ow o s p o ty k a ją c y uczonych, spadł n a B e r th e lo ­ ta w chwili, gd y uczeni całego ś w ia ta składali hołd jego 50-cio letniej działal­

ności nauk o w e j.

Te pięćdziesiąt la t p r a c y naukow ej były

znaczone coraz nowem i, w m iarę zasług

zd o b yw anem i godnościami. W r. 1863

B erthelot został członkiem A kadem ii m e ­

dycznej za o d k ry cia co do s y n te z y ciał

tłuszczow ych, zw ierzęcych i roślinnych,

i za ro zp ra w y z z a k re s u chemii fizyolo-

gicznej, ogłaszane w T o w arz ystw ie bio-

logicznem. A k a d e m ia n a u k w y ra ż ała m u

swe uznanie, zanim jeszcze p rzy ję ła go

w poczet członków. P rz y zn a ła m u m ia ­

(8)

712 W SZECHSW IAT JV» 45

now icie w r. 1854 n a g ro d ę w w y so ko ści 2 000 fra n k ó w za o d k ry cia w dziedzinie chem ii org anicznej i fizyologii, u m ie s z ­ czała go t r z y k r o tn ie n a liście k a n d y d a ­ tów w selccyi chem icznej; w ro k u 1860 p rz y z n a ła m u część n a g ro d y J e c k e ra , a w r. 1867 całość, w p ierw sz ym razie za b a d a n ia chem iczne n a d reprodukcyią d ro g ą s y n te z y pew nej liczby związków c h e m iczn ych, z a w ie r a ją c y c h się w ciałach żyw ych; w d r u g i m —za b a d a n ia z z a k r e ­ su chemii organicznej n a d w ę g lo w o d o r a ­ mi, a w szczególności za p o szu k iw an ia, d o tyczące a c e ty le n u i okoliczności t a k ro z m a ity c h i licznych, w śró d k t ó r y c h t e n z w ią ze k się tw o rzy , j a k rów n ież licznych i u ro zm aico n y ch j e g o r e a k c y j oraz ciał.

po cho d z ąc y c h od niego. B a d a n ia te r z u ­ c a ją żyw e ś w ia tło na c h e m ię o rg an ic zn ą . W reszcie 3 m a r c a 1873 r., z w y c ię ż y w sz y 13 w sp ó łk a n d y d a tó w , B e r th e lo t z o sta ł członkiem A k a d e m ii N a u k ś c isły ch w sek- cyi fizycznej na m ie jsc e z m a rłe g o D u h a ­ mela. Gdy zaś w r. 1889 P a s t e u r o p u ­ ścił czynności s e k r e t a r z a dożyw otniego) B e rth e lo ta powołano do da lsz e g o p e łn ie ­ n ia tego w y so k ie g o obow iązku.

Niedość na tem . Gdy w r. 1876 u m a r ł B a la rd — B e r th e lo t z a stą p ił go n a s ta n o ­ w isk u in s p e k t o r a g e n e ra ln e g o szkół w y ż ­ szych. Opuścił w te d y k a t e d r ę w szkole F a r m a c e u ty c z n e j p a ry s k ie j, g d zie m ia n o ­ wano go zaraz p ro fe so re m hono ro w y m , i pełnił obowiązki in s p e k to ra p rzez la t dw a n a śc ie , t. j. aż do chwili zniesienia t eg o u rzę d u przez p raw o finansow e. Jeg o a u t o r y t e t n a u k o w y i zn ajom ość o s o b ista z większością u czo n y ch f r a n c u s k ic h po­

zwoliły mu o ddać w ielkie u słu g i sp ra w ie n a u c z a n ia w yższego na te m w y b itn e m sta n o w is k u , on te ż głównie p rzyczyn ił się do ta k z n a cz n e g o w o w y m czasie roz­

w oju s p ra w y . Od początku też wziął u dział w k r e o w a n e j p raw e m z 27 lutego 1880 r. Radzie w yższej n a u c z a n ia p u ­ blicznego i jej sek cyi n ie u s ta ją c e j. W t y m ­ że s a m y m roku R a d a w yższa s z tu k p ię ­ k n y c h m ia n o w a ła go s w y m członkiem . B e r th e lo t wszedł w sk ła d w s z y s tk ic h p ra w ie a k a d e m ij i to w a rz y s tw n a u k o ­ w y c h św ia ta . O dd ały m u one hołd n a ­ leżny w czasie urocz ystośc i pięć d z ie s ię ­

ciolecia i po śmierci, przy syła ją c swych r e p r e z e n ta n tó w dla w y m ien ie n ia j e g o w ie k o p o m n y c h z a słu g n a u k o w y c h i po­

m ie szczając obszerne s tu d y a biograficzne w sw y c h ro cznikach.

B e r th e lo t należał do „ T o w a rz y stw a c h e ­ m icznego p a r y s k i e g o 11 (dziś Tow. chem.

F r a n c y i) od r. 1858, t. j. od początków pra w ie je g o istnienia. Przez lat t r z y d z i e ­ ści wchodził w s k ła d Rady T o w arz y stw a i gorąco się in te re s o w a ł j e g o rozwojem, zasilając j e n ie u s ta n n ie s w ą pracą. W r.

1866 został poraź pierw szy prezesem T o ­ w a rz y stw a , p o tem w y b ra n o go znowu w r. 1875, 1882 i ] 889. W reszcie w 1900 m ia n o w a n o go prezesem honorow ym do­

ż y w o tn im przez wdzięczność za j e g o n a d ­ zw yczajne zasługi i dla uczczenia jego geniuszu. K ilka ra z y w p rele k cy a c h w y ­ g łas z a n y c h przed g rem iu m T o w arz y stw a chem icznego p a r y s k ie g o w ielki chem ik p r z e d s ta w ia ł r e z u l ta t y s w y c h badań. Mó­

wił tam o „Syntezie w chemii o rg a n ic z ­ nej", o „B ad aniach s u b s ta n c y j c u k ro ­ w y c h " , o izomeryi. Te w y k ła d y zo stały n a s tę p n ie przez T o w arz y stw o ogłoszone d r u k ie m z o b sz ern e m i n o ta m i i ob jaśn ie ­ n iam i. W czasie obchodu pięć d z ie się ­ ciolecia wdzięczność T o w a rz y s tw a dla sw ego p rezesa w y ra z iła się w p r z e d s t a ­ w io n y m mu adresie, gdzie czytam y: „Two­

j e w s p a n ia le o d k ry cia są h is to r y ą n a s z e ­ go T o w a rz y s tw a . Wr c ią g u półwiecza, k t ó r e w łaśnie upły w a, p rze d s ta w iłe ś n a m w iększość t w y c h b a d a ń i k r o n ik a na sza o dbija j a k w ierne zw ierciadło długi sze­

r e g p ra c tw oich i pełn y c h c h w a ły t r y ­ um fów “.

Po śm ie rc i B e rth e lo ta , w wygłoszonej w T o w a rz y s tw ie chem icznem mowie, p r e ­ zes jeg o , p. Bouveault, ta k określił s t o ­ s u n e k j a k i łączył B e r th e lo ta z T o w a rz y ­ s tw e m : „Z pośród g e n ia ln y ch uczonych, k tó ry c h t r u d n a u k o w y użyźnił d r u g ą po­

łowę X I X stulecia, dw u szczególniej było d a n e m u jrz e ć popularność w łasną, p rz e ­ cho dzącą ogran ic zo n e r a m y oiał n a u k o ­ w ych i a k adem ij i rozlew ejącą się sz e ro ­ ko w całej w spółczesnej społeczności.

T y c h d w u ludzi— to dwaj F ra n cu z i, dwaj

(9)

M 45 WSZECHSWIAT 713

chemicy: L u d w ik P a s te u r i Marceli B e r­

thelot. Św iat caiy w dzięczny j e s t p ie r ­ w szem u za s k u tk i n a ty c h m ia s to w e jeg o odkryć t a k g ru n to w n e p rzynoszące p rze ­ m ia n y w dziedzinie h y g ie n y , m edycyny i ch irurgii. K tóżby bowiem mógł okazać się niew d zięczn ym wobec tego, k tó ry ochronił go przed śm iercią? Podziw dla B e rth e lo ta j e s t bardziej b e z in tere so w n y i bardziej w yrozum ow any ; s p o tk a m y się z nim ty lk o u ludzi o w ysokiej k ulturze um ysłowej. J e s t t a k dlatego, że s k u tk i prac jeg o na le ż ą do rodzaju raczej filo­

zoficznych niż p rak ty c z n y c h . Jego p i e r ­ wsze s y n te z y organiczne otw o rzy ły nam drogę św ie tlistą; u k a z ały człowiekowi możliwość o dtw arzania, w ychodząc z pier­

w iastków , wszelkich S ubstancyj, czyli t r e ­ ści organów życia. Z d ru g ie j stro n y t e r ­ m ochem ia pozwoliła przedsięw ziąć z całą p recyzy ą b a d a n ie i określić m iarę e n e r ­ gii chemicznej. W ię k s z e g o pola objąć było niepodobna. B e rth e lo t je upraw ił, n am pozostaje z eb rać plon m ądrości i p r a ­ wdy".

W y p a d k i r o k u 1870 i w o jn a francusko- niem iecka s ta ły się p rz y c z y n ą w ielkiego przew rotu w życiu t a k g o rąceg o p atryo- ty, ja k i m był M arceli B e rth e lo t. Nietyl- ko zmieniły n a czas j a k i ś rodzaj jeg o pracy, ale w dziedzinę je g o b a d a ń w p ro ­ wadziły n a długie la ta s zereg spraw , któ- rem i się dotąd nie zajm ow ał. Chemik, tw órca s y n te z y o rg aniczn ej, stał się j e ­ d n y m z n a jp o w a żn ie jsz y c h doradców t e ­ chniczn ych a d m in is tra c y i w7ojennej. Roz­

począł dośw iadczenia z m a te ry a m i wy- buchow em i i w tej dziedzinie tak ż e sta ł się now ato rem . N a żą d an ie m in is tra oświecenia p ow stał w P a r y ż u 2-go w r z e ­ śnia 1870 r o k u K om ite t n a u k o w y obrony P a r y ż a przy m in is te ry u m , złożony z fi­

zyków i chem ików . B e r th e lo t zo stał p r z e ­ wodniczącym i w k ró tce zażądał jeszcze utw o rze n ia d ru g ie g o k o m ite tu , k tó ry n a ­ zwano m ech aniczny m . K o m ite ty te z a ­ ję ł y się przed ew 'szystkiem k o n s tr u k c y ą arm a t, w y ra b ia n ie m n itr o g lic e ry n y , d y ­ n a m itu i prochu. Prz edsię w z ię ły też od po czątku s ta r a n ia około n a w iązan ia ko-

m un ik a c y i m ięd zy P a ry ż e m a prowincyą.

Było to niesłychan ie w ażne dla oblężonej s tolicy i próbowano rozw iązać to z a g a d ­ nienie zapomocą r o zm a ity c h środków.

N ajsk u te c zn ie jsz e m i okazały się aerosta- ty i gołębie pocztowe, przenoszące d e p e ­ sze, k o n s tru o w a n e zapomocą fotografii m ikroskopowej. Ponieważ j e d n a k było to zamało, K o m ite t zaczął robić pró b y telegrafu optycznego, oraz k om u nik a c yi e lektrycznej, gdzie prze w o d n ik iem był bieg S ekw any. Zaczęto też w tenczas b u ­ dować pierw sz y balon d irigeable, ale go na czas nie wykończono. K o m ite t p o­

sługiw ał się w tych przedsięw zięciach d ob rą wolą m łodych uczonych. Członko­

wie Towra rz y s tw a chem icznego wraz z g r u ­ p u ją c y m i się koto nich tec h n ik a m i r ó ­ żnych specyalności s ta r a li się okazać w chwilach w olnych od służby w o js k o ­ wej ile tylko mogli gotowości do p o św ię­

ceń dla spra w y obrony; zbierali się co­

dziennie na posiedzenia, na k tó ry c h z w y ­ kle i B e rth e lo t był obecny. B e rth e lo t z najdow ał w śró d nich pom ocników i do badań i do w y k o n y w a n ia pom ysłów n a u ­ kow ych. S ta ra n io m K o m ite tu p rzypisać nałeży pierw szą we F r a n c y i ta b ry k ę d y ­ n am itu. B e rth e lo t zaś przyczynił się oso­

biście do o tw a rc ia listy s k ła d ko w ej na budowę a rm a t bronzo w ych s y s te m u Ref- iyego, k tó ry c h w P a ry ż u wykończono b ardzo wiele pod okiem k ilk u członków T o w arz y stw a chemicznego, w s p o m a g a ­ n y c h rad a m i tec h n ik ó w z z akładów w oj­

skow ych. Cały P a ry ż z n a jw yższem z a ­ in te re s o w a n ie m śledził prace K om itetu nau kow ego obrony, a po u k o ń czen iu oblę­

żenia, prezes K om itetu otrzy m ał na w y ­ borach pow szechn ych w P a r y ż u 30 913 głosów, chociaż nie podaw ał swej k a n d y ­ d a tu ry .

T a k się zaczęła k a ry e r a polityczna B e r­

thelota.

W dziesięć l a t potem, czyli wr r. 1881 B e rth e lo t został w y b r a n y na s e n a to r a do­

żywotniego. W senacie zajął się szcze­

gólniej spraw am i n au czan ia publicznego

i wojskowości. Wziął c z y nny udział w w y ­

p racow aniu praw finansow ych, k tó re b y

pozwoliły znaleść śro dk i n a od budow anie

(10)

W SZECHSW IAT JNTe 45

lab o ra to ry ó w n a u k o w y c h i z a k ła d ó w n a ­ u k o w y c h w yższych; zaznaczył się jako prze w o dn ic z ąc y K om isyi s e n a to ry a ln e j dla s p ra w n a u c z a n ia początkowego. Był wi­

c e p re z y d e n te m K o m ite tu do w y p r a c o w a ­ n ia u s ta w o r e k r u t o w a n i u a rm ii—a w szę­

dzie ap o sto ło w a ł n ie s tru d z e n ie cześć dla n a u k i i k u ltu r y . Liczne j e g o s tu d y a nad m a t e r y a m i w y b u c h o w e m i dały m u w tym w z g lę dzie ty le wiadom ości, że n a p rz e d ­ s ta w ie n ie A k a d e m ii n a u k z o sta ł m ia n o ­ w a n y przez m in is tra w o jn y członkiem

„ K o m ite tu dorad czeg o f a b r y k a c y i p ro ch u i s a le try " , a w k ró tce p otem p r ez e se m Ko­

m is y i m a te r y j w y b u c h o w y c h . Ze z w y k łą sobie gorliwością, p o d n iec a n ą jeszcze po­

czuciem o bow iązku p a tr y o ty c z n e g o , wziął się do p racy, ale n ie w ie lk a ty lk o część j e g o w ty m w zględzie po cz y n ań doszła

do w iadom ości ogółu.

C ała p rze sz ło ść w ielkiego c h e m ik a i u z n a n e w Senacie je g o za słu g i oddaw- n a ju ż w s k a z y w a ły d lań m iejsce w Mi- n i s t e r y u m O św iecenia i S z tu k P ię k n y c h . Został też t a m rzeczyw iście p o w o ła n y za g a b in e t u G obleta w r. 1886, a w ciągu 5-cio m iesięcznego s p ra w o w a n ia o bow iąz­

k ó w m in i s tr a dał poznać ze s tr o n y n a j ­ św ietn iejszej swoje w ysokie u z d olnienie filozoficzne i d o sk o n a łą z n ajo m o ść s p ra w n a u c za n ia. Dość p r z y p o m n ieć ty lk o m o ­ w y j eg ° w Senacie lub Izbie d e p u to w a ­ n y c h o s ta n ie o b ecny m i p o s tę p a c h n a ­ uc z an ia pu blicznego we F r a n c y i, o p o ­ trz e b ie u t r z y m a n i a c e n zu ry , o k o n iec z n o ­ ści h isto ry c z n e j stopn iow eg o ro zd zielan ia o rg an iz ac y j c y w iln y c h od d u c h o w n y c h i t. d. Po ośm iu la ta c h zo stał m in istrem poraź d rugi. Objął te k ę s p ra w z a g r a n i ­ c znych w ga b ine c ie B o u rgeoisa, k tó ry p o w s ta ł *2-go listo p ad a 1895 r. — złożył u r z ę d o w an ie 20 m a rc a 1896 r. Ci, k t ó ­ r z y znali uzdolnienie literack ie i h is to ­ ry cz n e B e rth e lo ta , nie dziwili się b y n a j ­ m niej nowej j e g o godności. S zerszy j e ­ d n a k ogół był zaskoczony m ia n o w a n ie m c h e m ik a na z a w iad o w c ę s p r a w z a g r a n ic z ­ n y c h F ra n cy i. To też t y lk o bliżej w t a ­ je m n ic z e n i w s fe rę n o w y c h je g o o b o w ią z ­ ków m ogli j e g o działalność d o sta te cz n ie

ocenić. A ja k j ą oceniali—-św iadectw em n a jlep szem m ow a n o m in a c y jn a je g o n a ­ stępcy, p. F ra n c is z k a C harm esa, k tóry t a k c h a ra k te r y z u je B e rth e lo ta ja k o m i­

n i s t r a spra w z a g ra n ic z n y c h .

„ N ie o c z e k i,v a n a n o m in a c y a je g o w mi- n is te ry u m s p ra w z a g ra n ic z n y c h , została uspraw iedliw ion a przez b ie g w ydarzeń.

J e s t u nas t e n d e n c y a do z a m y k a n ia l u ­ dzi w r a m a c h ich specyalności i niepo- z w a lan ia im n a przekro czen ie t y c h ram;

B e rth e lo to w i nie oddano tak ż e tej s p r a ­ wiedliwości, j a k a m u się należała za j e ­ go b a rd z o widoczne usługi. N iektórzy j e d n a k z n a ją te usługi i m yślę, że m am praw o powiedzieć, że B e r th e lo t był m i­

n i s t r e m m ą d ry m , ostrożnym , czyn ny m w sposób ro zsą d n y i sku te c z n y. R o z w ią ­ zał bardzo szczęśliwie kilka k w e sty j, k t ó ­ re za sta ł w zaw ieszeniu i pc hn ą ł in n e na d o b rą drogę. Może później, gdy d o k u ­ m e n t y a rc h iw a ln e i dowody św iadków dobrze pow iadom ionych z o sta n ą dane do ro zpo rządzen ia h istory i, ogół dowie się, j a k B e r th e lo t podał się do dy m isy i, nie- chcąc brać odpowiedzialności za błąd, k tó ry , popełniony ju ż po nim, zaciężył b a r ­ dzo n a in te r e s a c h F ra n cy i. W niezgo­

dzie z kolegam i wolał u sun ą ć się niż uledz. Uczynił to poprostu, skrom n ie, d y s k re tn ie , po zostaw iając opinię p u b lic z ­ n ą n iep e w n ą co do sw ego postępow ania;

nie z n a m bardziej przynoszącego zaszczyt c z y n u w życiu człow ieka publicznego".

B e rth e lo t rozpoczął ciąg swoich w y d a ­

w n ic tw w r. 1850. W 50 la t po u k a z a ­

n iu się je g o pierwszej ro zpraw y, św iat

n a u k o w y fra n c u s k i um yślił oddać mu

hołd uroczy sty, tak, j a k kilka lat p r z e d ­

tem uczyn ił to dla P a s te u r a . W w y tw o ­

rzonym pośród członków se k cy i che m icz ­

nej A k a d e m ii k o m itecie znalazło się t a k ­

że k ilk u s ła w n y c h chem ik ów obcych n a ­

rodowości. Na odezwę k o m ite tu po syp ały

się ze w s z y s tk ic h stro n n a jg o r ę ts z e z g ło ­

szenia. C erem o nia z o stała naznaczona na

dzień 24 listo p ad a 1901 r. i k o m ite t r o ­

zesłał zap ro sz e n ia do różn ych to w a rz y s tw

n a u k o w y c h z p rośbą, a b y zechciały p r z y ­

słać sw y c h p rzedstaw icieli. W ażniejsze

(11)

JNlś 45 WSZECHŚWIAT 715

ciała polityczne F r a n c y i postanow iły ró ­ wnież wziąć u dział w uroczystości. W Iz ­ bie d e p u to w a n y c h za w nioskiem w tym d uc h u p o d a n y m głosowali wszyscy pra wie członkowie bez różnicy p arty i.

W dniu ju b ile u s z u 24 listo p ada 1901 r o k u na u ro c z y s te m posiedzeniu w w iel­

k im am fite a trz e S orbony yręczono n a j ­ p ierw B e rthelotow i m edalion p a m ią tk o ­ wy, kom pozycyi Chaplaina. W idok ze­

b r a n y c h był im ponujący: P r e z y d e n t Re­

publiki re p re z e n to w a ł Ojczyznę wielkiego chem ika, uczeni w s z y s tk ic h k rajó w — przynosili hołd od ludzkości. Około p r e ­ z y d e n ta i siedzącego przy nim j u b il a t a skupiali się p rez e si p a rla m e n tu , m in is tr o ­ wie, p rze d s ta w ic ie le w a żn iejszy ch ciał k o n s ty t u c y jn y c h i b iu r A kadem ii; dalej półkolem siedzieli członkowie P a r l a m e n ­ tu, I n s t y t u t u , A k a d e m ii m edycznej, Col- lóge de Fra n ce , Muzeum i licznych t o ­ w a rz y stw n a u k o w y c h , delegacye w s z y s t kich u n iw e r s y t e tó w fra n c u sk ic h i w iel­

kich in s ty tu c y j n a u k o w y c h , oraz liczne delegacye zag ran iczn e. J e d n o skrzydło półkola było przeznaczone dla p an i B e r ­ thelot, rodziny i przyjaciół, t r y b u n y z a ­ lew ał 3 000-czny tłu m zaproszonych.

Szereg przem ów ień rozpoczął m in is te r oświecenia, n a d a ją c odrazu całej u ro c z y ­ stości c h a r a k te r ś w ię ta narodow ego, k r e ­ śląc szerok iem i r y s a m i h isto ry ę życia B e rth e lo ta ja k o je d n e g o p o św ięcenia dla n a u k i i ojczyzny. Dalej zabierali głos pokolei przed staw iciele ciał n a u k o w y c h f ra n c u s k ic h i obcych. A d re s królew skiej A k a de m ii N a u k w P r u s ie c h zaznaczał, że z pośród chem ików j e d e n B e rth e lo t nie o g raniczy ł się do swojej tylko specyal- ności, lecz siłą g e n iu s z u i niezrów nanej p rac ow ito ści o bjął i w zbogacił w szystkie pola nauki. A dres T o w a rz y s tw a ch e m i­

cznego niem ieckiego sławił potęgę w ie­

cznie młodej i twórczej działalności na polu chem icznem . K ró le w s k a A kad em ia b a w a r s k a w M onachium s tw ie rd z ała w sw ym adresie n a jw ię k sz y i najbardziej d e c y d u ją c y w pływ B e r th e lo ta n a rgzwój chem ii organicznej ze w sz y s tk ic h c h e ­ m ików w spółczesnych. Royal Society lon­

d y ń s k a p rzy p o m in ała przez sw y c h w y ­ słan nikó w , że od ćw ie rć w ie cz a B erthelo

j e s t je j członkiem ho n orow ym i p o s ia d a ­ czem najzaszczytniejszej odznaki, j a k ą może ofiarować, t. j. m ed alu Copleya.

Były też odezw y od innych to w a rz y s tw n a ukow yc h angielskich. Przem aw iali d e ­ legaci akadem ij naukow ych: wiedeńskiej i tu ry ń s k ie j. W reszcie złożono j u b i l a t o ­ wi około 140 adresów od różnych a k a ­ demij i to w a rz y stw n a uko w yc h całego św iata, oraz odezwy od królów Hiszpanii, Rum unii i Belgii.

B e rth e lo t zabrał głos n a ostatku. W z r u ­ szony i wdzięczny przem ówił w te sło­

wa: „ J es te m głęboko p rzejęty i p raw d zi­

wie z a w s ty d z o n y hołdem , k tó ry mi s k ła ­ dacie w tej chwili. W iem , że zaw dzię­

czam go nietylko przyw iązaniu, jakie w Was w zbudza m oja osoba, ale także wiekowi m em u, długiej pracy i ty m kil­

ku usługom , k tóre oddać zdołałem bliź­

nim i ojczyźnie. W ię c najpierw m em u wiekowi: w prom ieniach waszego u c z u ­ cia o s ta tn im blaskiem rozpala się lam pa żywota, blizka ju ż z a gaśn ięcia w nocy wieczystej! Szacunek, j a k im ludzkość o ta ­ cza starców, j e s t w y ra z em solidarności, łączącej pokolenia żyjące z przeszłemi i z temi, k tó re przyjdą. To, czem j e s t e ­ śm y w małej tylko części, przy pisać n a ­ leży naszem u w ła sn em u trudow i i naszej in dyw id u aln o śc i, zawdzięczamy to praw ie całkowicie przodkom, przodkom z krwi i z ducha. Je śli k a ż d y z nas dorzuca coś do wspólnego s k a r b c a w dziedzinie n auki, s z tu k i i moralności, to dlatego, że dłu gi łań c u c h pokoleń żył, pracował, m y ­ ślał i cierpiał przed nami. Cierpliwe w y ­ siłki poprzedników n a szych stw orz y ły tę n au k ę , k tó re j dziś hołd składacie. Każdy też z nas, j a k ik o lw ie k b y był je g o udział osobisty, musi przypisać część znaczną sw y c h try u m fó w u c zon y m w spółczesnym , z nim raz e m p ra c u ją c y m około wielkiego wspólnego zadania. N ikt nie m a praw a p rzy p isy w a ć sobie w yłącznie zasług i w w ielkich odkryciach w ieku przeszłego.

N a u k a j e s t dziełem zasadniczo zbioro- wem, p o d ejm ow anem w biegu czasu w y ­ siłkiem m n ó stw a pracow nik ów w szelkie­

go wieku i wszelkiej narodowości, n a s tę ­

p ujących po sobie i stow arzyszo ny ch

tw cichem porozum ieniu dla po szukiw a­

(12)

716 W SZBCHSWIAT

'AS 45

nia p r a w d y czystej, oraz dla z a sto s o w a ­ nia tej p r a w d y do ciągłej przem ian y w a ­ r u n k ó w is tn ie n ia lud zkości".

P o d a ją c dalej ry s u słu g , j a k i c h ocze­

k iw ać m ożem y od n a u k i „dobrodziejki ludzkości", B e r th e lo t k ład ł n a c is k n a r o ­ sn ą ce z dniem k a ż d y m korzyści, k tó re ś w ia t c y w ilizow any osiąga z b a d a ń i do­

św iadczeń n au k o w y c h , zarów no w d z ie ­ dzinie ekonom icznej j a k i zd row ia p u ­ blicznego.

...„Nie dla e g o is ty c z n e g o z adow olenia p różności osobistej ś w ia t dzisiejszy o d ­ daje hołdy uczonym. Nie! Czyni to d l a ­ tego, że wie, iż uczony, g o d n y n a p ra w d ę tego m iana, poświęca życie w ielkiem u dziełu n a szy c h czasów: chcę rzec p o lep ­ szeniu, z b y t jeszcze n i e s t e ty powolnemu!

doli w s z y s tk ic h — od b o g a ty c h i szczę­

ś liw y c h do pok o rn y ch , b ie d n y c h i c ie r­

piących!"...

Obchód pięćdziesięciolecia p r a c y n a u ­ kowej B e r th e lo ta po zostaw ił w sp o m n ien ie w z r u s z a ją c e i podniosłe. Był hołdem , od ­ d a n y m w ie rn e m u synow i ojczyzny, w ie l­

k iem u człow iekow i i z n a k o m ite m u u c z o ­ n e m u w szechśw iato w ej sław y.

P rzez długie l a t a szczęśliw i i spokojni, w późnej dopiero sta rości pp. B e rth e lo to - wie dośw ia d cz y li ciężkich p r z e jś ć r o d z in ­ nych. U m a rła im s ta r s z a córka, po tem w n u k w s k u t e k w y p a d k u n a kolei. T en cios o s ta tn i podk op ał zd row ie p a n i Ber- th elo to w e j: zapadła na c h o ro b ę serc a . W końcu r o k u 1906 s ta n je j b y ł ju ż b e z ­ na dz ie jn y . B e rth e lo t, t ra w io n y n iep o k o ­ je m i u t r u d z o n y s ta r a n ia m i koło chorej, zaczął dośw iadczać rów nież dolegliw ości se rco w ych. Niepokoili się w z a jem n ie o s i e ­ bie. L ecz d a n e m im było je d n o c z e śn ie praw ie dokończyć t a k c h lu b n ie i pięknie p rz e ż y te g o w sp ólnie żyw ota. P ie rw sz a u m a r ł a pan i B e r th e lo t 18 m a rc a 1907 r., w godzinę po niej jej małżonek.

N a z a ju tr z po zgonie w ielkiego c h e m ik a P a r l a m e n t pow ziął decyzyę p o g rze b a n ia go s ta r a n ie m na ro d u . Że zaś opinię p u ­ bliczną głęboko w s trz ą s n ę ły p rz e jm u ją c e

i niezw ykle okoliczności śmierci j e d n o ­ czesnej prawie ty c h dw ojga, k tó rz y i w ży­

ciu n ig d y się nie rozłączali, więc dla od­

d a n ia tem większego hołdu w ielk iem u o b yw atelow i, rzą d fra n c u sk i zmieni!

p ie rw o tn e postanow ienie i p r z e d s ta w ił obu izbom n a s tę p u ją c y „article u n iąu e “

„ S z c zą tk i Marcelego B e r th e lo ta oraz żo- n y j e g o , p a n i B erth eloto w ej, będą złożone w P a n teo n ie ".

26-go m a rc a 1907 r. P r a n c y a oddała B erth elotow i hołd najw ięk szy, j a k i do tej chwili nie sp o tk a ł żadnego uczonego.

W P a n teo n ie obity m k ire m zajęły m ie j­

sca dele g a c y e ze w s z y s tk ic h stro n p rz y ­ byłe ś w ia ta politycznego, literackiego i n a u kow eg o. C erem onia odbyła Się w obecności P r e z y d e n ta Republiki. J e ­ d n ą j e d y n ą mowę wypow iedział Briand, m in is te r oświecenia, sław iąc w Berthelo- cie uczonego, filozofa, pedagoga, o b yw a ­ tela i—człowieka. W k ró tce będzie w P a ­ ry ż u wzniesiony pomnik, na k tó ry zło­

żyła się c ała P ra n c y a .

M.

N A C Z Y N I A K W A R C O W E .

D aw no ju ż s ta r a n o się o form ow anie n a c z y ń z k w a rc u , chcąc w yzyskać dla cełów n a u k o w y c h je g o własności, m ia n o ­ wicie w ysoki p u n k t topliwości, m ały w spółczyn nik rozszerzalności oraz zdol­

ność przepu szczan ia prom ieni św ia tła o k r ó tk ic h falach. Zalety te czyniły n a ­ cz y n ia k w arcow e bardzo pożądanem i w la- b o r a to r y a c h t a k c h e m iczn ych j a k i fizy­

cznych, o trz y m y w a n ie ich j e d n a k właśnie z powodu w ysokiego % p u n k t u topliw ości k w a r c u n a s trę c z a ło wiele trudności. Gau- din s p o s trz e g ł w ro ku 1839, że k w a rc w t e m p e r a tu r z e płom ienia wodorowego topi się, a w cokolw iek wyższej ponad p u n k t e m topliw ości— pa ru je . W r. 1892 C a lle n d a r nie przypuszcza n a w e t m o żno­

ści o trz y m a n ia naczyń k w a rc o w y c h , a

Bellowi w ydaje się daleko łatw iejszem

o trz y m a n ie na c zy n ia k u listeg o przez d r ą ­

żenie i szlifowanie. D afou r p ie rw s z y

otrzym ał ru rk i k w a rc o w e w r o k u 1900

(13)

AB 45 WSZECHSWIAT ' J tf i

w ten sposób, że topił n ajpierw k a w a łe ­ czek k w a r c u w płom ieniu wodorowym, w yciąg ał z niego p rę c ik o grubości 1 mm i ten zwijał spiralnie. Przez następne, ogrzew anie w p łom ien iu wodorowym s t a ­ piał zwoje spirali ze sobą i o trzy m yw ał rurkę. W tym s a m y m ro k u S c h o tt i S-ka oraz Zeiss o trz y m ali p ły tk i kwarcowe o g rubo ści 10 m m i szerokości 40 mm.

W. A. S h e n sto n e w y ra b ia ł r u rk i k w a rc o ­ we ta k samo j a k i Dafour.

W r o k u 1902 R. S. H utto n otrzym ał r u r k i k w a rc o w e w te n sposób, że p rą ­ dem e le k try c z n y m rozgrzew ał s ztab kę z w ęgla do białości i tę um ieszczał w p ia­

sk u k w a rc o w y m . Na całej długości sztab- ki węglowej piasek topił się i p rzylegał do niej; po o sty g n ię c iu trz e b a było s z ta b ­ kę ze śro d k a r u r k i kw arcow ej mozolnie usuwać. W ty m s a m y m ro k u P. Aske- n a z y o trz y m a ł p ły tk i kw arco w e t a k ą me­

todą, że w a r s tw ę p iask u k w a rc o w e g o s t a ­ piał zapomocą ł u k u e le k try c z n e g o u m ie ­ szczonego nad nią. O trzym ane płytki łączył ze sobą w n aczyn ia przez s ta p ia ­ nie brzegów w płom ieniu w odorowym . Mógł on j e d n a k o trz y m y w a ć naczy n ia k w arcow e bardzo niew ielkie. W n ie d łu ­ gim czasie p otem R u h s t r a t i niezależnie od niego T hom son otrzy m ali naczy n ia k w a rc o w e w ten sposób, że formę w ę g lo ­ wą, rozżarzoną zapomocą prąd u e le k tr y ­ cznego, obsy py w ali piaskie m kw arcow ym , k tó ry topił się, a po o sty gnięciu zacho­

w yw ał k s z ta łt n a d a n y m u przez torm ę węglową. F o rm ę trz e b a było zazwyczaj u s u w a ć przez w ypalenie. T hom son za­

uw ażył p rzy te m , że podczas topienia k w a r c u w y tw a rz a się m iędzy n im a w ę ­ glową form ą gaz, k t ó r y j a k o szkodliwy, zalecał usu w a ć . W ielka zasługa na polu fa b r y k a c y i n aczyń k w a rc o w y c h p rzy pad a firmie H eraeus w H a n n a u i jej chem i­

kom. O trzym ali oni n a czy nia kw arcow e sto su n k o w o w ię k szy c h rozm iarów przez stapianie pręcików k w a rc o w y c h i n a s tę p ­ ne w y d y m a n ie i n a d a w a n ie form y ju ż to przez stopniowe ogrzew an ie w płomieniu w odorow ym , ju ż też przez prasow anie stopionego kwra rc u w o d pow ied n ich for­

m ac h z irydu. N a czyn ia w t e n ' s p o s ó b

fabrykow a ne m ają tę dużą zaletę, że są przezroczyste.

T aki był sta n f a b r y k a c y i n a c zy ń k w a r ­ cowych aż do roku 1904, w k tó ry m to roku dwaj Anglicy J. Bottomley i A. Pa- g e t otrzym ali p a te n t y na nowy sposób fab ry k a c y i naczyń kwarcow ych.

Dawno znane były dwie własności kw arcu, m ianowicie mięknięcie w zn acz­

nie niższej te m p e ra tu rz e aniżeli p u n k t topliwości oraz tw orzenie się jak ie g o ś gazu m iędzy stopionym k w a rc e m a wę­

glem, któ re g o u ż y to w piecu e le k try c z ­ n y m do ogrzew ania kw a rc u. Nikom u j e ­ d n a k nie przychodziło na m yśl w yz ysk a ć te własności do fa b r y k a c y i n a c z y ń k w a r ­ cowych. Pow yżej w sp o m nian e p a te n t y o p a rte są n a tych m ianowicie w ła s n o ś ­ ciach. Dookoła s z ta b k i węglowrej rozża­

rzonej zapomocą p rą d u e lek try czn ego umieszcza się w a rs tw ę sproszkow anego k w a rc u , k tó ry topi się tylko w m iejscu zetk nięcia z węglem , w dalszych zaś w a r­

stw a ch pozostaje ty lk o silnie rozgrzany, a przez to i rozm iękczony. Po usunięciu węgla, o trz y m u je się c y lind e r k w a rc o w y o ciastow atej ko n sy ste n c y i i te n można dalej formować. P a t e n t y u zysk an e przez Bottom leya i P a g e ta d otyczą więc dwu rzeczy, m ianowicie, szybkie usunięcie w ęgla tak, żeby kwTarc nie miał czasu o s ty g n ą ć i nadanie odpowiedniej formy o trz y m a n e m u cylindrowi.

W pierw szym o d g ry w a ważną rolę w ła ­ śnie ta w a r s te w k a gazu, tw orzącego się m iędzy stopionym k w a rc e m a p rę te m w ę ­ glowym, za p ob ie g a ją c p rzy legan iu k w a r ­ cu do w ęgla. W s k u te k tego, można go łatwo i szybko usunąć. Rozumie się s a ­ mo przez się, że t a k czas, j a k te m p e r a ­ t u r a o g rzew ania m uszą być we w łaściw y sposób regulow ane. Do n a d a w a n ia fo r­

m y otrz y m an e m u c ylindrow i w y z y s k a n a została d r u g a w łasność kw arcu, m iano ­ wicie c ia sto w a ta k o n s y s te n c y a poniżej p u n k tu topliwości. F o rm ow anie odbyw a się przez w dm u c h iw a nie ściśnionego po­

w ietrza i ró w noczesne wyciąganie lub ściskanie cylindra w k ie ru n k u podłuż­

nym . A by to u sku te c z n ić , zatapia się j e d e n koniec cy lindra, a d ru g i łączy z w y ­

lotem pompy zgęszczająćej powietrze.

Cytaty

Powiązane dokumenty

4.1. Współpraca Straży Miejskiej w Skawinie z Policją oraz placówkami oświatowymi w celu prowadzenia działań prewencyjnych zmierzających do rozpoznawania

- charakterystykę przedsięwzięcia, obejmującą wykonanie prac polegających na montażu demonstracyjnego pieca hutniczego do wytopu szkła wraz z infrastrukturą

Kodeks postępowania administracyjnego (tekst jednolity Dz. Granice obszaru scalenia obrazuje graficznie załącznik nr 1 do niniejszego postanowienia. Powierzchnia obszaru

Zgodnie z obowiązującymi przepisami ustawy Prawo ochrony środowiska, monitoring (w tym metody monitoringu) jakości powietrza, wód, gleb i ziemi oraz poziomu hałasu

W spom niany wyżej term inal stanow i w system ie sterow ania linią elem ent przekazyw ania obsłudze inform acji o zaistniałych aw ariach, sytuacjach przedaw aryjnych

Właśnie wtedy działy się te męskie sprawy między nami - w ciszy, jak na OIOM-ie.. Tylko mężczyźni potrafią tak milczeć - pełnymi zdaniami,

Jak ważną rolę w tym kręgu odgrywał Loth, można było się przekonać podczas jego jubileuszy 80-lecia (2011) i 85-lecia (2016), organizowanych w IBL-u, oraz w dniu

Twórcy konstytucji ograniczyli się w swej pracy niejako do wykonania zamówienia jedynie swych partyj, a nie całego społeczeństwa. Każda z partyj pragnęła na swój