• Nie Znaleziono Wyników

I. Tarczyńska

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "I. Tarczyńska"

Copied!
3
0
0

Pełen tekst

(1)

561

dowa∏ czas i zainteresowanie problemami „zwyk∏ych” pra- cowników takich, jak m∏ody lekarz-sta˝ysta, piel´gniar- ka, salowa czy nawet portier, z którym si´ zawsze wita∏

i zamieni∏ par´ s∏ów, wchodzàc do Instytutu. Imponowa∏

mi takà postawà, otwartoÊcià, ludzkim podejÊciem na co

dzieƒ do zwyk∏ych i wa˝nych spraw i do ludzi, co w kon- taktach lekarz – chory na nowotwór, jak si´ stopniowo przekonywa∏em, by∏o najwa˝niejsze. By∏a to dla mnie OsobowoÊç nie tylko na pokaz w telewizji lub w gazecie, pod chwytliwym, wymyÊlonym przez dziennikarzy tytu-

∏em – dlatego sta∏ si´ moim wzorem do naÊladowania.

W miar´ up∏ywu czasu i dalszego rozwoju zawodowe- go i naukowego przekonywa∏em si´ osobiÊcie, jak wielkie sà dokonania Pana Profesora Koszarowskiego dla onkolo- gii w Polsce i nas wszystkich, którzy poÊwi´cili si´ tej dys- cyplinie. Dzi´ki wizji Pana Profesora, d∏ugofalowemu pla- nowaniu, determinacji i konsekwencji w realizacji celów z „kameralnego” Instytutu Onkologii przy ul. Wawelskiej 15 powsta∏o nowoczesne, wielozadaniowe Centrum Onko- logii przy ul. Roentgena 5. Zyskali na tym przede wszyst- kim chorzy, ale zyskaliÊmy równie˝ i my – pracownicy Centrum Onkologii – nowoczesny warsztat pracy z pe∏ny- mi mo˝liwoÊciami kompleksowego leczenia chorych na nowotwory i czerpaniu stàd satysfakcji zawodowych i na- ukowych.

Dlatego chyl´ czo∏a przed dokonaniami Pana Profe- sora Koszarowskiego. Mam ÊwiadomoÊç, ˝e odszed∏ od nas cz∏owiek wielki – Medicus Magnus. Odszed∏, ale pa- mi´ç o nim nie zaginie, za to, co zrobi∏ dla innych ludzi, nie tylko dla siebie.

Prof. dr hab. med. Andrzej W. Szaw∏owski

Nazwisko Pana Profesora Tadeusza Koszarowskiego – cenionego naukowca-chirurga-onkologa, zna∏am „od za- wsze” – zarówno w czasie moich studiów stomatologicz- nych i medycznych w ¸odzi i w Warszawie, jak i po ich ukoƒczeniu, gdy mia∏am mo˝liwoÊci korzystania z nauko- wego piÊmiennictwa i ucz´szczania na zebrania naukowe.

U Pana Profesora Koszarowskiego w Oddziale Chi- rurgii Instytutu Onkologii im. Marii Sk∏odowskie-Curie w Warszawie, ul. Wawelska 15, pracowa∏am po raz pierw- szy w latach 1955/1956 – oddelegowana przez ówczesnego mojego profesora dr med. Mariana Górskiego, kierowni- ka Kliniki Chirurgii Szcz´kowej AM w Warszawie. Profe- sor Górski dba∏ o wszechstronne wykszta∏cenie swoich asystentów i kierowa∏ ich w ramach naukowych kontaktów – do oÊrodków cieszàcych si´ powszechnym autorytetem.

A za taki by∏a uwa˝ana Klinika Chirurgii I.O. w Warsza- wie, prowadzona przez prof. Koszarowskiego, którego naukowy dorobek by∏ znany w kraju i zagranicà.

W roku 1968 rozpocz´∏am sta∏à prac´ w Klinice Chi- rurgii I.O. w Warszawie przy ul. Wawelskiej 15. Tam w∏a- Ênie pozna∏am grono lekarzy, którzy imponowali mi nie tylko chirurgicznymi umiej´tnoÊciami, nie tylko nauko- wymi osiàgni´ciami, lecz tak˝e kulturà i szerokimi zainte- resowaniami. Pami´tam niekoƒczàce si´ rozmowy na te- mat prac naukowych i aktualnych spraw, koncertów w Fil-

harmonii i sztuk teatralnych, dyskusje o przeczytanych ksià˝kach. Prosz´ pokazaç mi osoby, które spotka∏y w swojej pracy lekarzy, którzy przytaczaliby z pami´ci strony z Trylogii czy innych dzie∏ polskiej literatury.

A przerzucanie si´ „bon-motami”? a umiej´tnoÊç poda- wania sytuacyjnych dowcipów? Czy sà teraz tacy lekarze?

A mnie dane by∏o to szcz´Êcie pracowaç w∏aÊnie wÊród ta- kiego zespo∏u lekarzy, który stworzy∏ i któremu patrono- wa∏ prof. Koszarowski.

Praca w Instytucie Onkologii by∏a dla mnie zaszczy- tem. Praca u prof. Koszarowskiego zaszczytem i wyró˝nie- niem. Uczuciu zaszczytu towarzyszy∏ niepokój, jak zosta- n´ przyj´ta i oceniona przez zespó∏, w którym ka˝da osoba, jak wkrótce si´ przekona∏am, stanowi∏a indywidu- alnoÊç. Mój niepokój by∏ tym bardziej uzasadniony, ˝e dotychczas moi poprzednicy – anestezjolodzy – byli znani w Êwiecie lekarskim, lubiani i cenieni przez zespó∏.

NiepewnoÊç i wszelkie moje niepokoje uspakaja∏

prof. Koszarowski, który zawsze mia∏ czas, by mnie wys∏u- chaç, zrozumieç moje problemy, oceniç moje post´po- wanie, niekiedy krytycznie, poniewa˝ Profesor by∏ bar- dzo wymagajàcy i nie stosowa∏ taryfy ulgowej. S∏owa kry- tyki, jakie us∏ysza∏am od Profesora w poczàtkowym okresie mojej pracy – odczu∏am bardzo boleÊnie. Przyj´-

∏am je z pokorà. Wywar∏y one jednak na mnie wra˝enie,

Profesor dr med. Tadeusz Koszarowski w moich wspomnieniach

Otwarcie – wspólnie z prof. Hannà Ko∏odziejskà – Centrum Onkologii im. F. ¸ukaszczyka w Bydgoszczy

(2)

562

tak, ˝e stara∏am si´ by podobna sytuacja wi´cej si´ nie powtórzy∏a, pomimo to, ˝e Profesor niemi∏à nawet roz- mow´ koƒczy∏ ciep∏ymi s∏owami. I tylko to si´ pa- mi´ta∏o. I takiego w∏aÊnie Profesora Koszarowskiego pami´tam.

Pami´tam – podobnie jak wszyscy pracujàcy w tym czasie w Instytucie Onkologii – kilkuminutowe, lub d∏u˝- sze „spacery” Profesora wzd∏u˝ korytarza oddzia∏u. Widz´

lekko pochylonà sylwetk´ Profesora (Profesor by∏ wyso- kiego wzrostu) – gdy, idàc z jednym z pracowników pod r´k´, prowadzi∏ z nim dyskurs. Takie „spacery” z Profeso- rem stanowi∏y wyró˝nienie. Ja tak to odbiera∏am i sàdz´,

˝e nie tylko ja. Powiedzia∏abym nawet, ˝e wyró˝niona w ten sposób, osoba, by∏a przedmiotem pewnej zazdroÊci.

Wyró˝nienie to by∏o tak˝e zauwa˝alne przez chorych i od- powiednio oceniane.

Profesor lubi∏ porzàdek. Wszystkim by∏o wiadomo (i przesz∏o to do historii oddzia∏u), ˝e jeÊli jakiÊ „py∏ek”

znajdzie si´ na pod∏odze korytarzy oddzia∏u, którymi Pan Profesor b´dzie przechodzi∏, Pan Profesor si´ schyli, by go podnieÊç. Dla siostry oddzia∏owej p. Tosi te „porzàdki”

Profesora by∏y dyshonorem i wielkim prze˝yciem, gdy po- mimo Jej przesadnych staraƒ i dba∏oÊci o czystoÊç od- dzia∏u zauwa˝y∏ jakieÊ niedopatrzenia i niedociàgni´cia.

Ale taki by∏ Pan Profesor.

Codziennie o godz. 8:00 odbywa∏y si´ odprawy w profesorskim gabinecie. Gabinet usytuowany by∏ obok sekretariatu, w którym wszechw∏adnie panowa∏a – do- s∏ownie – Pani Maria – sekretarka czuwajàca nad Profeso- rem, nad sprawami Kliniki, dyscyplinujàc nasze sprawy i nas asystentów te˝. Tematem odpraw by∏o omawianie spraw chorych, post´powania lekarskiego, sprawy nauko- we, sprawy oddzia∏u i pomocniczego personelu. Profesor prowadzi∏ odprawy, s∏uchajàc opinii lekarzy i ich uzasad- nieƒ. Bardzo stanowczo jednak (Profesor by∏ stanowczy), jeÊli by∏ innego zdania, komentowa∏ te wypowiedzi. Profe- sor swoim sposobem bycia i post´powania nadawa∏ ton pracy w Klinice, wp∏ywa∏ na wzajemne stosunki mi´dzy pracownikami. Zachowujàc dystans – wzbudza∏ szacunek i respekt. By∏ to pe∏en kultury Pan.

Z racji mojego zaj´cia – anestezjologa – i wykonywa- nych z tym czynnoÊci – cz´sto widywa∏am Profesora w sa- lach operacyjnych. W mojej pami´ci utrwali∏ si´ obraz Profesora siedzàcego przy ∏ó˝ku chorego, z którym rozma- wia∏, trzymajàc go za r´k´. Zdarza∏o si´ to tak˝e w godzi- nach wieczornych. Bywa∏o i tak, ˝e Profesor przychodzi∏

do chorych w czasie wykonywania przez piel´gniarki lub przeze mnie – zabiegów anestezjologicznych. Pomimo pewnego za˝enowania, spowodowanego niespodziewanà obecnoÊcià Profesora – by∏o to mi∏e, gdy˝ towarzyszàce jej króciutkie rozmowy roz∏adowywa∏y napi´cie i wp∏ywa∏y uspakajajàco.

Profesor interesowa∏ si´ anestezjologià. Cz´sto przy- chodzi∏ do sal operacyjnych, niezale˝nie od swojego planu operacyjnego. Pyta∏ o stan chorego, interesowa∏ si´ apara- turà anestezjologicznà (nowà), sposobami znieczulania, pyta∏ o podawane leki (nowe) i podawane dawki leku. To zainteresowanie zobowiàzywa∏o mnie do ciàg∏ego do- kszta∏cania si´ i mobilizowa∏o do pracy. Czy˝ mog∏o byç

inaczej? Takim by∏ i takim pami´tam Pana Profesora w co- dziennym ˝yciu Kliniki.

Wspominam spotkania w Klubie Lekarza w Alejach Ujazdowskich, organizowane przez Profesora dla pracow- ników Instytutu i osób zaprzyjaênionych, podczas których rozwa˝ano „na gruncie towarzyskim” szereg ró˝norod- nych spraw. Có˝ to by∏y za rozmowy! Koledzy ujawniali i roztaczali swoje towarzyskie zdolnoÊci, przeÊcigali si´

w b∏yskotliwych dialogach. Odpr´˝eni, uwolnieni od, trwa- jàcej niekiedy kilka godzin, wymagajàcej koncentracji i sku- pienia codziennej pracy w sali operacyjnej, tryskali dowci- pem i fajerwerkami wypowiedzi. Nad wszystkim panowa∏

i dominowa∏ erudycjà i elegancjà – powiedzia∏abym w przedwojennym dawnym stylu, profesor Koszarowski.

W roku 1977 Profesor k∏ad∏ – wÊród pustkowia Ursy- nowa – kamieƒ w´gielny pod budow´ gmachu – szpitala, Centrum Onkologii, który stanowi Jego dzie∏o; Êwiadczy o Jego uporze i konsekwencji dzia∏ania i Jego drodze ad augusta per angusta, o czym wiedzieliÊmy. W uroczystoÊci tej bra∏am udzia∏ razem z pracownikami Instytutu.

Kilka lat póêniej zaproszona na uroczyste oficjalne otwarcie Centrum Onkologii na Ursynowie, patrzàc na rozmach budowy, przestrzeƒ pomieszczeƒ przeznaczo- nych na planowane oddzia∏y, sale chorych i inne projekto- wane urzàdzenia, by∏am pe∏na podziwu dla Profesora i zrealizowania Jego marzenia, stworzenia Centrum On- kologii.

Tam te˝ w Centrum Onkologii by∏am przez Profeso- ra kilkakrotnie przyjmowana. Wizyty te i rozmowy wspo- minam ze wzruszeniem, by∏y one dla mnie ˝yciowà ko- niecznoÊcià. „Spowiada∏am si´” Profesorowi ze swoich prac, jak˝e nieporównywalnych z pracami i osiàgni´ciami Profesora, o których obecnie tak wiele si´ pisze, a Profe- sor tak niewiele o nich mówi∏. Teraz zdaj´ sobie spraw´

z tego, ile cennego czasu zajmowa∏am swymi sprawami, których Profesor wys∏uchiwa∏ ze zwyk∏à sobie uwagà i cier- pliwoÊcià; ale ja chcia∏am uzyskaç aprobat´ lub krytyk´ od mojego Profesora i te rozmowy by∏y dla mnie bardzo wa˝- ne. Gdy˝ Profesor by∏ dla mnie Wielkim Autorytetem, Wielkim Lekarzem, Cz∏owiekiem, którego darzy∏am ogromnym szacunkiem i estymà.

Zaszczytem by∏a dla mnie praca u Profesora Kosza- rowskiego. Praca intensywna, pe∏na zapa∏u, pe∏na wyrze-

Prof. Tadeusz Koszarowski, dr Hanna Werner, prof. Wac∏aw Sitkowski w Klubie Lekarza w Warszawie

(3)

563

Profesora Koszarowskiego pozna∏em bardzo dawno – nie myÊla∏em nawet jeszcze o studiach medycznych. Nato- miast pierwsze zetkni´cie „zawodowe” mia∏o miejsce w paêdzierniku 1985 r. Profesor – jako ówczesny dyrektor Instytutu Onkologii – przyjmowa∏ mnie do pracy w Klini- ce Chirurgicznej. Spotkanie odbywa∏o si´ w Jego gabine- cie na parterze, z widokiem na pi´kny ogród Instytutu.

Rozmowa mia∏a raczej charakter kurtuazyjny – za kilka miesi´cy Profesor przechodzi∏ na emerytur´. Jego g∏ównym obszarem dzia∏aƒ w kolejnych latach by∏o dopro- wadzenie do koƒca rozpocz´tej budowy Centrum Onko- logii na Ursynowie.

Nasze kontakty sta∏y si´ cz´stsze w chwili, gdy Profe- sor zwierzy∏ mi si´ z zamiaru opisania historii tworzenia Centrum. Czu∏ potrzeb´ zapisu tych zdarzeƒ, jak nikt in- ny by∏ do tego upowa˝niony, zgromadzi∏ wszystkie naj- wa˝niejsze dokumenty. Ja ze swej strony sta∏em si´ na- tychmiast goràcym or´downikiem zamiany r´kopisu w ksià˝k´. Sp´dziliÊmy wiele godzin na rozmowach o po- nad dwudziestoletniej, bynajmniej nie ∏atwej historii budo- wy. Z archiwum Profesora wybieraliÊmy najwa˝niejsze dokumenty i ilustracje. Tak powsta∏a opowieÊç o nieprzy- padkowym tytule – „Daç Êwiadectwo prawdzie...”.

Na tym nasze kontakty „ksià˝kowe” si´ nie zakoƒczy-

∏y. Z chwilà uruchomienia Centrum Onkologii nasta∏ kres dzia∏alnoÊci Spo∏ecznego Komitetu Budowy. Pozosta∏a pewna suma pieni´dzy i Profesor zastanawia∏ si´, na jaki cel jà przeznaczyç. Podsunà∏em wówczas myÊl, ˝e najw∏a- Êciwszym sposobem zakoƒczenia ponad 20-letniej dzia-

∏alnoÊci Komitetu by∏aby ksià˝ka ukazujàca wynik tej dzia∏alnoÊci – pracujàce pe∏nà parà Centrum Onkologii.

Profesor ch´tnie na to przysta∏. W ten sposób uzyskaliÊmy Êrodki na wydanie monografii „Centrum Onkologii – Insty- tut im. Marii Sk∏odowskiej-Curie w Warszawie 1932-2002”, przedstawiajàcej na blisko 160 stronach – obok rysu histo- rycznego – dzia∏alnoÊç i osiàgni´cia wszystkich Klinik i Zak∏adów. Monografia, z pi´knym wst´pem profesora Koszarowskiego, ukaza∏a si´ na 70-lecie otwarcia Instytu- tu Radowego w Warszawie.

Profesor by∏ skarbnicà wiedzy o historii Instytutu – nie mog∏o byç inaczej, skoro pracowa∏ tam od 1942 roku, wicedyrektorem zosta∏ w 1952, a dyrektorem – w 1972, a ponadto – sprawy historii i tradycji niezwykle wysoko so- bie ceni∏. Zastanawia∏em si´, jak zach´ciç Go do utrwale- nia tej wiedzy. Nie bardzo mia∏em odwag´ zapropono- waç wprost, aby zasiad∏ do pisania, bowiem – przy zacho- waniu niezwyk∏ej jasnoÊci umys∏u i znakomitej pami´ci – nierzadko mówi∏, ˝e si∏y go opuszczajà.

Na szcz´Êcie okaza∏o si´, ˝e myÊlimy podobnie i pod- czas jednej z przemi∏ych pogaw´dek w mieszkaniu przy ul.

Or∏owicza Profesor sam mi oznajmi∏, ˝e rozpoczà∏ pisanie wspomnieƒ. Mia∏em niezwyk∏y przywilej asystowania przy ich powstawaniu; niektóre wàtki Profesor dodatkowo roz- wija∏ w rozmowach.

Powstawa∏a pi´kna opowieÊç, która – obok pietyzmu dla przesz∏oÊci, nie pozbawionego nuty nostalgii – ukazy- wa∏a szerokoÊç humanistycznych horyzontów, g∏´bokà osobistà kultur´ i erudycj´ Profesora. Nie ulega∏o dla mnie ˝adnej wàtpliwoÊci, ˝e powstaje ksià˝ka. Profesor poczàtkowo si´ waha∏, rozwa˝a∏, czy nie pozostawiç r´ko- pisu tylko dla najbli˝szych. W koƒcu powiedzia∏ mi z nie- Êmia∏ym uÊmiechem „JeÊli pan rzeczywiÊcie uwa˝a, ˝e to mo˝e byç interesujàce – zgoda”. Uzyska∏em zatem zgod´ na opublikowanie wspomnieƒ.

R´kopis zakoƒczony zosta∏ w czerwcu 2002 r. Za- bra∏em go z mieszkania Profesora dla zrobienia kopii i rozpocz´cia sk∏adu. Przed wyjazdem na urlop mia∏em orygina∏ r´kopisu zwróciç. W kalendarzu, w dniu 2 sierp-

OpowieÊç o powstaniu Centrum Onkologii na Ursynowie

„Ksià˝kowe” wspomnienia o Profesorze

czeƒ, ale i zadowolenia. Praca w Instytucie u Profesora Koszarowskiego – to tak˝e kawa∏ek mojego ˝ycia. Wszyst- ko, co tam prze˝y∏am w tym czasie, wià˝e si´ z osobà Pro- fesora.

Wielu lekarzy z dawnego Zespo∏u, wielu pracowni- ków ju˝ nie ma. Nie ma ju˝ Pana Profesora. Odszed∏

Cz∏owiek Niepospolity. Wraz z Jego odejÊciem min´∏a pewna epoka w historii Instytutu i polskiej onkologii.

Mówi si´, ˝e cz∏owiek istnieje tak d∏ugo – jak d∏ugo trwa o nim pami´ç. W mojej pami´ci przewija si´ wiele wspomnieƒ z okresu mojej pracy w Instytucie Onkologii.

Stara∏am si´ mo˝e nieudolnie przekazaç kilka z nich, a tak-

˝e oddaç niepowtarzalnà atmosfer´ tamtych lat. Przekaza- ne – sà cz´Êcià mej pami´ci o Profesorze – a ta pozostanie g∏´boko w mym sercu. Pozostaje ˝al, ˝e ludzie odchodzà.

Dr med. Irena Tarczyƒska

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dwa układy kul uważamy za równoważne, jeśli jeden można uzyskać z drugiego przez obrót okręgu.. Problem jest

Wypisy ze źródeł [tzw.: „nazwiskowe karty

Uczniowie ponownie czytają list i uzupełniają luki pasującymi tam wyrażeniami (załącznik 3). Nauczyciel podaje, pisząc na tablicy lub dyktując uczniom, wyrażenia przydatne

Platforma do pomiarów jakości, troubleshootingu i optymalizacji sieci komórkowych, przy użyciu drive-testów lub walk-testów. Umożliwia pomiary sygnału, usług data, voice

5.Przyporzadkuj podane poniżej słowa do odpowiednich katergorii.

5.Przyporzadkuj podane poniżej słowa do odpowiednich katergorii.

Zaliczenie od

[r]