Konrad Górski
Stanisław Cywiński
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 36/1-2, 90-95
S tan isław C yw iński urodził się w M ohylow ie nad Dnie prem 29 sierpnia 1887 roku. B ył synem lek arza, M ariana C y wińskiego, i Julii z G intow tów . Zarów no w rodzinie ojca, jak i m atki ży w e b y ły jeszcze podów czas tra d y c je pow stania styczniow ego, co nie pozostało bez w pływ u na kształtow anie się uczuć i sposobu m yślenia m łodego chłopca. O nastro jach p an u jących w dom u i kierunku w ychow ania, jakie daw ano dzieciom, św iad czy fakt, że w r. 1898 (S tanisław miał w ted y lat 11) cała rodzina odbyw a długą i uciążliw ą podróż z M ohy- low a do W a rsz a w y , W ilna i K rakow a z jed y n y m celem, aby dzieci p o zn ały i zo b aczyły na w łasne oczy P olskę. U czył się C yw iński w gim nazjum m ohylow skim (a więc z rosyjskim ję zykiem w y k ład o w ym ), k tó re ukończył w 1906 r. B ezpośred nio po m atu rze udał się na w y d ział filozoficzny U niw ersytetu Jagiellońskiego i ukończył go w 1910 r. nie p rzy stęp u jąc na razie do egzam inu doktorskiego. S tudia polonistyczne p ro w a dził pod kierunkiem T arnow skiego i C hrzanow skiego, oraz Zdziechow skiego, filozoficzne z aś w kręg u w pływ ów L u to sław skiego. Od jesieni 1910 r. rozpoczął pracę nauczycielską w szkołach wileńskich, ucząc ję z y k a polskiego. Zaw ód n a u c zy cielski tra k tu je od p oczątku z wielkim poczuciem jego ideo w ych zadań i persp ek ty w . T o też zużyw a na oracę ośw iatow ą n aw et letnie w akacje, w y je ż d ża jąc latem na Ś ląsk i do W e st falii, aby tam działać w kołach robotniczych. P odró że te od b y w a z ram ienia ideow ego zw iązku „E leusis“, którego jest członkiem już od 1908 roku. Z tego sam ego ducha w ypłynęła też działalność C yw ińskiego jak o pioniera h a rc e rstw a polskiego od r, 1911.
W ybuch w ojny w 1914 roku spow odow ał bardziej libe ra ln y ku rs po lity czn y wobec P o laków w Rosji, skutkiem czego dozwolono na otw arcie szkół polskich w W ilnie. W ów czas głó w n y tru d org an izacji tego szkolnictw a w lata cli 1914—1919 wzięli na siebie S tan isław Kościałkowski. późniejszy profesor historii P olski na U niw ersytecie Stefan a B atorego i S tanisław Cyw iński. T en ostatni obejm uje stanow isko d y rek to ra I pol skiego gim nazjum . Z aw ierucha w ojenna 1919 roku zm usza go
Stanisław Cywiński 9 1
do opuszczenia W ilna. C yw iński chroni się do W a rsz a w y i przebyw a tu do 1921 r. włącznie, p racując nadal w szkolni ctwie, po czym w ra c a do W ilna, gdzie odtąd stale przebyw a. Wl 1923 r. żeni się ze S tan isław ą Szem iotów ną, z k tó rą go łączy w spólność zainteresow ań um ysłow ych i wspólność z a wodu nauczycielskiego.
Ale p rac a nauczycielska, nadal upraw iana na terenie wi leńskim, nie osłabiła zainteresow ań i ambicji naukow ych C y wińskiego. W ynikiem tego jest złożenie egzam inu d o k to r skiego na U niw ersytecie S tefan a B ato rego w 1924 r., oraz h a bilitacja tam że w 1928 r. C yw iński zo staje docentem U. S. B., członkiem I W yd ziału T o w arzy stw a P rz y ja c ió ł Nauk w W il nie o raz w spółpracow nikiem Komisji historii litera tu ry pol skiej p rz y Polskiej Akadem ii Um iejętności. P ra c a naukow a staje się w reszcie jed y n y m jego zajęciem , gdy na skutek bez kom prom isow o i fanatycznie głoszonych przekonań politycz nych, w rogich pom ajow ym rządom , C yw iński otrzym uje przedw czesną em eryturę i zostaje w ten sposób usunięty ze szkolnictw a.
W spom niany fanatyzm przekonań politycznych, z w ra cający ch się ze szczególną ostrością przeciw osobie Józefa Piłsudskiego, stał się pośrednio p rzy czy n ą tragicznego incy dentu, k tó ry złow rogo zaciąży ł na ostatnich latach życia C y wińskiego przed w ojną. P iszą c recenzję dziennikarską jednej z książek S tan isław a M ackiewicza, w której zacytow ane b y ły słow a P iłsudskiego o Polsce jako „obw arzanku“, Cyw iński n a zw ał au to ra tych słów kabotynem , nie zw róciw szy uwagi, że były to słow a nie M ackiewicza, lecz Piłsudskiego, k tó ry w ów czas już nie żył. W szystk ie pozory b yły przeciw C yw iń skiem u i pierw szym następstw em nieszczęsnej om yłki było najście na m ieszkanie Cyw ińskiego g ru p y oficerów garnizonu wileńskiego, k tó rz y po swojem u w ym ierzyli spraw iedliw ość na bezbronnym człowieku. N astępnie C yw iński został a re sz to w any i w procesie sądow ym , k tó ry się odbyw ał w W arszaw ie, sk azan y na trz y lata więzienia. W apelacji zm niejszono mu karę o połowę, ale nadal nie dano w iary tłum aczeniom , że zaszło tu przeoczenie. Mimo straszliw ej nagonki prasow ej przeciw Cyw ińskiem u w dziennikach rządow ych, w św iado mości ogółu zw yciężyło stopniowo przekonanie, że Cywiński, naw et jeśli rzeczyw iście był winny, to dość się nacierpiał za swój błąd, to też do odsiadyw ania w yroku sądu apelacyjnego nie doszło, a wybuch w ojny uczynił całą spraw ę nieaktualną.
W szy stk ie p o zo ry — pow tarzam — były przeciw C y wińskiemu i jeśli dziś przypom inam tę bolesną spraw ę, to dlatego, aby w ty m artyk u le nekrologicznym , m oże jedynym , jaki się o Cyw ińskim w ogóle ukaże, stw ierdzić, że czynni kiem ro zstrz y g a ją c y m w sądzie o tej rzeczy m oże i musi być zaufanie m oralne do jego w łasnych zeznań. W św ietle całego
ży w o ta swego, pełnego ideowej czystości i ofiarności (m usim y mu to p rzy znać, bez w zględu na to, czy dzielim y jego idee, czy nie!), C yw iński bezsprzecznie zasługuje na wiarę, że nie chciał zniew ażać pam ięci zm arłego i że to zniew ażenie było w ynikiem fatalnego przeoczenia i om yłki. Na k rótko przed w ybuchem w o jny C yw iński p rzy je ch a ł do W ilna i tu p rzeży ł w raz z cały m ogółem polskim traged ię w rześniow ej klęski. P o zajęciu W ilna przez w ojska sowieckie C yw iński w yjech ał do K irow a (daw na W ia tk a), gdzie zm arł 29 m arca 1941 roku i tam zo stał pochow any.
Jak o histo ry k lite ra tu ry C yw iński należy całkow icie do tej szkoły naukow ej, k tó ra u znaw ała za naczelny cel badań literackich zagad n ien ia filologiczne i ideologiczne, a więc u sta lenie tekstu, jego in terp retację, oraz ocenę w artości ducho w ych danego dzieła i a u to ra ze stanow iska ogólnych dążeń i problem ów k u ltu ry narodow ej, jak również persp ek ty w ogól noludzkich. S tą d też zaintereso w ania C yw ińskiego sz ły nie ty lko w kierunku literackim , ale i filozoficznym . O czytanie jego w ty m zak resie, szczególniej w filozofach nowszej doby, jak np. w B ergsonie, było dość duże, a w y razem kierunku m yślow ego, ku którem u ciążył, a rty k u ł p. t. „Filozoficzne podłoże d zisiejszóści“, ogłoszony w VI „Roczniku T o w a rz y stw a P rz y ja c ió ł N auk w W ilnie“ (1918). A utor okazuje się w nim niep rzejedn an y m przeciw nikiem pozytyw izm u i doszu ku jąc się w spólnego podłoża ideow ego w ró żnych sy stem ach filozofii w spółczesnej, proponuje dla niej nazw ę „realizm inte g ra ln y “, poniew aż ta filozofia „ s ta ra się rzeczyw iście o g arn ąć św iadom ością i zdysk on to w ać w szy stkie siły realne św iata, zarów no ujaw nione faktycznie, jak po ten cjaln e“. Z tego s ta now iska u jm ując filozofię' w spółczesną C yw iński d opatruje się w niej głębokich p okrew ieństw ze sztuką, jak również a n a logii do filozofii i poezji polskiej z doby rom antyzm u i m esja- nizmu. W zakończeniu a rty k u łu Cyw iński daje do zrozum ie nia, że o ile p o zy ty w izm jest zdecy d ow any m w rogiem c h rz e ścijaństw a, o ty le filozofia w spółczesna to ru je dla niego drogę zw ycięstw a.
W spom niane w yw ody o filozofii są uzupełnieniem w ięk szej p ra c y p. t. „R om antyzm a m esjanizm “ , ogłoszonej w po przednim tom ie (V) tegoż „R o cznik a“- Je st to ro zpraw a pod w ielom a w zględam i bard zo c h a ra k te ry sty c z n a dla um ysłow o- ści C yw ińskiego jako ideologa i filozofa k u ltu ry raczej, niż h isto ry k a literatu ry . A utor przeciw staw ia sobie rom antyzm i m esjanizm jako zjaw isk a zupełnie odm ienne i p rze p ro w a d zając dość o s trą k ry ty k ę rom antyzm u, p od kreśla zarazem żyw otne w arto ści m esjanizm u, k tó ry chciałby uczynić podw a liną ideologiczna rozw oju duchow ego epoki w spółczesnej. H i sto ry czn e znaczenie ro zp ra w y C yw ińskiego polega głównie na tym , że b y ła ona jedną z pierw szych prób k ry ty k i rom
an-tyzm u na n aszy m gruncie. W iele uw ag autora o istocie d u chowej po staw y rom antyzm u i o rom antycznym rodow odzie b ard zo różnych od siebie zjaw isk kultu ry dzisiejszej nie s tr a ciło d o tąd aktualności.
R o zp raw a o rom antyzm ie i m esjanizm ie opierała się na obszernym m ateriale historyczno-literackim , św iadczyła o roz ległych studiach szczegółow ych nad autoram i XIX i XX wieku. Z innych p rac C yw ińskiego widzim y, że zainteresow ania jego k rą ż y ły dokoła tw órczości M ickiewicza, Słow ackiego, S y ro komli, Sienkiewicza, W yspiańskiego, B erenta, ale przede w szystkim i ponad w szy stk o Norwida, k tó ry stał się dla niego czym ś w rod zaju literackiej ewangelii.
S tu d ia o M ickiewiczu, Sienkiewiczu i Berencie m ają c h a ra k te r raczej sp o rad y czn y i m arginesow y w całokształcie naukow ej tw órczości C yw ińskiego. P o n iek ąd to sam o dałoby się powiedzieć o p rac y dotyczącej Syrokom li. W, 1923 roku C yw iński ogłosił obszerny w ybór poezji Syrokom li w trzech tom ach i poprzedził go w stępem biograficznym o raz c h a ra k te ry sty k ą dorobku poetyckiego autora „D ęboroga“. Nie widać jednak, żeby k ry ty k i h istory k odczuwał jakieś głębsze p o k re w ieństw o duchowe z poetą, o któ ry m pisze, co się najlepiej uw ydatniło w końcow ym zestaw ianiu Syrokom li z Norwidem, aby w y k a z a ć biegunow ą odm ienność obu autorów .
Nieco inaczej p rzed staw ia się spraw a, gdy chodzi o Sło w ackiego. C yw iński dokonał ważnej p ra c y filologicznej, jak ą było w ydanie k ry ty czn e „Sam uela Zborow skiego“, i p o p rze dził utw ór obszernym w stępem p. t. „M isterium genezyjskie o P o lsce “ (na 238 stro n ach ). Jest to p ra c a habilitacyjna C y wińskiego, a z arazem jedna z najlepszych pozycji w jego do robku naukow ym . P o d w zględem ideologicznym rzecz w ią zała się z jego stosunkiem do m esjanizm u, w yrażonym w daw niejszej rozpraw ie z 1914 roku. Ale ów m om ent ideologiczny nie w ysuw ał się tu na czoło. Główny w ysiłek b ad acza poszedł w kierunku w łaściw ej in terp retacji utw oru i popraw nej reko n strukcji tek stu z dochow anych fragm entów i w ariantów w duchu ostatecznych zam ierzeń poety. U w agi o stronie este tycznej d ram atu o g ran iczy ły się głownię do sc h ara k te ry zo w a nia jego rytm iki.
T w órczości W yspiańskiego doty czy studium p. t. „ S y m bolika W ę se la “ (1931). A utor uwzględnia w nim b ardzo o bszer nie in terp retacje różnych k ry ty k ó w i kom entatorów „W esela“ , aby z chaosu sprzecznych odczuć i pojm ow ań w yprow adzić czytelnika na drogę m yślow ą swego pojm ow ania utw oru. Chodzi mu przede w szystkim o interpretację postaci Chochoła. C yw iński należy dp tych kom entatorów „W esela“ , k tó rz y mocno po dk reślają optym istyczne m om enty w sym bolu C ho choła i skłonni są widzieć w nim poetyckie upostaciow anie sam ego poety (Lack).
N ajw ażniejszym jednak tem atem , dokoła któ reg o k rą ż y ła m yśl b ad aw cza Cyw ińskiego, była osoba i tw órczość C y p ria n a N orw ida. Już w okresie studiów akadem ickich C yw iń ski o g łasza ,,0 C. N orw idzie słów k ilk a“ (1909). W ro zp ra wie „R om antyzm a m esjanizm “ nazw isko N orw ida pojaw ia się co chw ila, św iadcząc o tym, że już w ów czas p oeta ten był głów nym źród łem natchnień a u to ra ro zp raw y. W 1924 r. u k a zuje się w w ydaniu „Biblioteki N arodow ej“ N orw ida „W ybór p o e z y j“ ze w stępem i objaśnieniam i C yw ińskiego. Dobór utw orów zrobiony był n a d e r trafnie i szczęśliw ie, objaśnienia h isto ry czn e dotyczące genezy poszczególnych w ierszy b ar dzo obszerne i w yczerpujące, n atę m ia st realia i objaśnienia filologiczne zbyt skąpe, co pośrednio św iadczyło o takim zżyciu się k r y ty k a z tekstam i w yjątkow o trud neg o poety, że z atraco n e zo stało poczucie trudności tych tekstów dla mniej w tajem niczonych czytelników . W reszcie w stęp stanow ił ro dzaj szkicow ej m onografii o N orwidzie, nad er pożytecznej w chwili sw ego uk azan ia się, ale i do dziś dnia nie przebrzm ia łej. W 1933 r. C yw iński o głasza rozpraw kę o „K leopatrze“ N orw ida jak o dram acie „ponadszekspirow skim “, w 1934 r. zbiór p rzy czy n k ó w p. t. „N orw idiana“ i w reszcie w 1935 r. „(3 g w iaźd zisty diam ent N orw ida“, oraz „O Norw idzie pu blikację Nr. 70“. P o z a w ym ienionym i tu publikacjam i, które
u k a z ały się osobno (jako książki czy odbitki z czasopism ), C yw iński _ ogłosił zg ó rą 60 arty ku łów i recenzji do tyczących tw ó rczo ści N orw ida, w y dań jego dzieł i p rac badaw czych o N orwidzie. Jak o docent U n iw ersytetu S tefan a B atorego w y głosił w lata ch 1930— 1933 cykl w yk ładó w o Norwidzie, om a w iających ca ło k sz ta łt osobowości i dorobku poetyckiego tego au to ra. Słow em C yw iński był, jak nikt inny, z w y jątkiem może M iriam a, p rz y g o to w a n y do napisania syn tety czn ej m onografii o N orw idzie i p rzy p u szczać należy, że b y łby ją kiedyś napisał. W k ażd y m razie w szczegółow ym opanow aniu tw órczości po etyckiej N orw ida, jak rów nież jego korespondencji i w szel kiego ro d zaju naw et drobiazgów biograficznych, chyba mu nikt nie dorów nyw ał.
Stosunek C yw ińskiego do N orw ida p rze k ra cz a ł bez w ątpienia norm alne ra m y stosunku h isto ry k a i k ry ty k a do ba danego au to ra. B yło to uwielbienie nie zn ające granic dla wiel kiego poety, k tó ry w a rty sty c z n e j form ie w y raził w szystko, czym żył i w co w ierzy ł jego k ry ty k . S tą d też N orw id stał się stopniow o m iarą w szy stkich rzeczy, o k tó ry ch m yślał, m ó wił i pisał C yw iński. T y m się też tłum aczy pew na gw ałto w ność polem icznego tonu, jakiego używ ał C yw iński pod a d re sem tych, co bez dostateczneg o poczucia odpow iedzialności za słow o w ystępow ali przeciw N orwidowi. 'Гак było po ogło szeniu książki Z y gm unta W asilew skiego o Norwidzie, dla k tó rej zw alczenia C yw iński nie w ahał się napisać repliki
nie-mal tak obszernej, jak sam o zw alczane dzieło („O gw iaździsty diam ent N orw ida“). N aw iązując do omówionej tu rozpraw y C yw ińskiego „R om antyzm a m esjanizm “, m ożna powiedzieć, że autor jej w idział w Norwidzie najdoskonalsze przezw ycię żenie ujem nych stro n rom antyzm u i przygotow anie dzięki tem u tw órczej p ostaw y m oralnej dla sp rostania zadaniom czasów naszych. P o e ta p rze stał być tylko przedm iotem b a d a nia dla uczonego, stał się jego duchow ym , przew odnikiem i niezachw ianym au to ry tetem m oralnym . O ceniając pracę C y w ińskiego nad tw órczością' N orw ida ze stanow iska obiektyw nego dorobku naukow ego polskiej historii literatu ry , stw ier dzić należy, że jeśli naw et entuzjazm Cyw ińskiego dla N or w ida m oże nikogo nie obowiązywać, to jednak niezw ykle drobiazgow e i pełne pietyzm u wniknięcie w tekst N orw ida n a daje dokonanej p rzez k ry ty k a in terpretacji dzieł poety w agę niepospolitą i nad osiągnięciam i naukow ym i Cyw ińskiego w ty m zakresie żaden z późniejszych b adaczy N orw ida nie będzie mógł p rzejść do porządku dziennego.
Konrad G órski