Żałobne pokłosie.
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 36/1-2, 1-2
ŻA Ł O B N E P O K ŁO SIE
R ocznik „Pam iętnika Literackiego“, 36 z kolei a obejm u ją cy lata wojenne, jest i m usi b yć c z y m ś w y ją tk o w y m w sz e ś ć dziesięcioletnich dziejach T o w a rzy stw a Literackiego im. A dam a M ickiew icza i w sk u tek tego charakterem s w y m m usi odbiegać od c zterd ziestu jeden roczników poprzednich. G dy bow iem ich obydw a zesp o ły, zarów no sześcio tom o w y m ickie w iczow ski, ja k jego spadkobierca, p rzy n o szą c y w trzy d zie stu pięciu tom ach re zu lta ty p ra cy naukow ej dwu pokoleń badaczy literatury, b y ły w y ra ze m pra cy właśnie, skupionej w kilku ośrodkach, tom w y d a w a n y obecnie jest p ełn ym tragicznej wy- m o w y doku m en tem lat, g d y praca ta została brutalnie p rze rwana, pracow nie zniszczone, pracow nicy za ś skazani na z a gładę. Ocalała w praw dzie cześć teki red a kcyjn ej K azim ierza K olbaszew skiego, zm a rłeg o w obozie k a rn ym na M ajdanku, zachow ał sie n ik ły ułam ek k o rekt rzec zy , które m iały w y p e ł nić p rze w id y w a n y rocznik 36, i jedno i drugie napiętnowane jest jednak sty g m a te m ta k dla naszego ży cia powojennego zn a m ien nym , sty g m a te m ruin. Zastąpienie ich pracami innym i je st niew ykonalne. Ci z pracow ników , k tó r z y ocaleli, p rze w a ż nie potracili to, co udało im sie osiągnąć czasu w ojny, inni, rozproszeni po całej Polsce, pozbaw ieni m ożności pracy w ro z bitych i powoli organizujących sie bibliotekach naukow ych, naw et p r z y h eroicznych w ysiłka ch nie zdo b ylib y sie na studia o rzeteln ej wartości.
W takich w arunkach nie pozostało nic innego, ja k : w ej ście na to ry p ra cy norm alnej nieco odsunąć w p rzyszło ść , u ka zać ją dopiero w roczniku d a łszym , 37-ym , chwilow o za ś po przesta ć na zbilansowaniu dorobku dotychczasow ego, p rzed w ojennego. W yk o n a n ie tego zam ierzenia poszło dw iem a dro gami. je d n ą z nich jest dobiegające końca zestaw ienie biblio graficzne dorobku naukow ego, zaw artego w rocznikach dotąd yjydanych , drugą rocznik obecny, żałobne spojrzenie na stra ty poniesione p rze z nasz św ia t naukow o-literacki w czasie lat w ojn y.
P ięćdziesiąt p rzeszło n a zw isk ludzi, w śród któ ry c h spo ty k a sie zarów no w eteranów nauki, nieg d yś zasłu żo n ych jej
2 Żałobne pokłosie
pionierów, ja k pracow ników w sile wieku, ja k m ło d ych jej adeptów , ludzi, k tó r z y pom arli zarów no „śmiercią naturalną“, p rzysp ie szo n ą p rze z rów nie na turaln y n iedostatek w ojenny, ja k za k o ń c z y li ży c ie w w ięzieniach i obozach karn ych , jak w reszcie zginęli w czasie działań w o jennych, nieraz z bronią
w reku, pięćdziesiąt ty c h n a zw isk m a sw ą głęboko tragiczną
w y m o w ę • Ile prac n iew y ko ń c zo n y ch nie d o czeka sie n ig d y ju ż końca, ile p o m y słó w za m ie rzo n y c h nie dozna wcielenia w sło wie, ile w ie d z y zd o b y te j w ciągu wieloletnich studiów poszło
w niw ecz, ile placów ek ro zbu do w a nych zn iszcza ło i ile ich od
budow ać trzeba bedzie na n o w o ! Lista tra g iczn ych ofiar w o jn y nie je s t tu pełna. O wielu u czo n ych p o czą tk u ją cy c h niepodobna b yło zebrać n a jn iezb ęd n iejszych danych, choćby ty lk o oficjal n y c h — w sza k archiw a m ięd zyw o jen n e, zgro m a d zo n e w W a r szaw ie, w popiół obróciła reka niem ieckiego żołdaka, a ro d zin y p o leg łych i po m o rd ow a n ych , zw ła szc za osób pochodzenia ż y dow skiego , albo nie istnieją albo są nie do odszukania.
P o że g n a ln y rzu t oka na pięćdziesiąt p rzeszło na zw isk, n iejednokrotnie szero ko zn a n y ch i b u dzących ro zleg ły od d źw ię k u ty s ię c y ludzi, je s t ża ło b n y m hołdem , oddanym im p rzez pism o, w k tó r y m przem aw iali, w k tó r y m zd o b y cza m i sw y c h wieloletnich nieraz dociekań dzielili sie z ogółem m iło śn ikó w łitera tu ry polskiej. H ołd ten jed na k nie m o że m ieć cha ra kteru u ro c zy steg o pogrzebu, nie je st łańcuchem obrzęd ow ych niem al p rzem ów ień. J e st natom iast sk ru p u la tn ym obliczeniem tego, co sie robiło i zrobiło w n aszej nauce o literaturze w obrę bię ostatnich dziesięcioleci. P rzeg ląd dorobku pięćdziesięciu kilku u czo n ych , od n a jw y b itn ie jszy c h m istrzó w po sza rych , c zęsto niedocenianych, a p rzecież i ogólnie i jed n o stko w o nie za stą pio nych robotników n a ukow ych , sam p rze z sie stw a rza podstawę, do p ra c y dalszej, k o n tyn u u ją cej osiągnięcia tych , co odeszli. Żałobne pokłosie sam o p rze z sie przyp o m in a k o n iecz n ość p ra c y d a lsze j i naturalnej, ja k sam o ż y c ie ty m , k tó r z y pozostali. I to jest, obok hołdu drugie zadanie w znow ionego w yd a w n ictw a .