• Nie Znaleziono Wyników

Badanie struktury języka w dziele literackim : zarys metody

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Badanie struktury języka w dziele literackim : zarys metody"

Copied!
39
0
0

Pełen tekst

(1)

Irena Kałuża

Badanie struktury języka w dziele

literackim : zarys metody

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 58/4, 463-500

(2)

Z A R Y S M ETO DY

1

Jak ąk o lw iek p rzy jm iem y defin icję dzieła literackiego, niezm ienny pozostanie fak t, że jego tw o rzy w em je st język. Z atem bad anie biorące za p u n k t w yjścia zew nętrzne, o b iek ty w n ie spraw dzalne fa k ty językow e na pew no okaże się pożyteczne. D otrze ono do m echanizm ów języko­ w ych w łaściw ych różnym tech nik o m literack im , a dotychczas opisyw a­ nych pojęciowo czy zgoła im p resjo n istyczn ie. N iejedn ok rotn ie d o p ro w a­ dzi też do głębszego zrozum ienia k om pozycji dzieła, a stąd do nowego p okładu znaczeń, nierozw iązaln ie z kom pozycją zw iązanych — bo przez nią przekazy w an y ch . N atom iast b ad an ie tak ie nie m oże być jed y n ą podstaw ą osądów w arto śc iu ją c y ch i m a w sk u te k tego n ajw łaściw sze za­ stosow anie p rzy szczegółow ym o p racow aniu dzieł już uznanych.

N ik t ju ż dzisiaj nie m a w ątpliw ości, że b ad an ie faktów językow ych m usi się opierać n a solidnych p o d staw ach językoznaw czych, przy w y ko ­ rzy sta n iu p rec y z y jn y c h m etod w łaściw y ch tej dyscyplinie. K onsek ­ w encje w y n ik ające z takiego stanow iska są bardzo ważne. Pociąga ono za sobą konieczność w yzbycia się przez badacza postaw y w arto ściu jącej z góry. M owa tu, rzecz jasna, o po staw ie w arto ściu jącej p rzy badaniu, a nie p rzy d o ko ny w an iu w y b oru tek stu . O czywiście w ybierzem y tek st „w arto ścio w y” czy „ in te re su ją c y ” . N a to m ia st badanie językow ych bodź­ ców, k tó re ów w y b ó r określiły, m usi być obiektyw ne i s y s te m a ty c z n e 1. Dalszą kon sek w en cją p rzy jęcia językoznaw czej postaw y w stosunku do

B A D A N I E S T R U K T U R Y J Ę Z Y K A W D Z I E L E L I T E R A C K I M

1 Zob. N. E. E n k v i s t , J. S p e n c e r and M. J. G r e g o r y , L in g u i s ti c s and S ty l e . L ondon 1964, s. 9 (w zw ią zk u z k r y ty k ą in tu ic y jn e j m eto d y L. Spitzera). T rzeba też zw rócić u w a g ę, że zu p ełn ie in n y m za g a d n ien iem je st w a r to śc io w a n ie d ok on an e po u p rzed n im m o ż liw ie o b ie k ty w n y m o p isie stru k tu r języ k o w y ch , tj. w y stę p u ją c e w ram ach in terp reta cji fu n k c jo n a ln e j tych struktur.

(3)

języka dzieła literackiego jest konieczność zrezygnow ania z m etody, k tó ra w ypracow aw szy m niej lub w ięcej ogólne pojęcia, jak tro p y i fig u ry s ty li­ styczne 2, ja k rów nież e ty k ie tk i ty p u „sty l le k k i” lub „ociężały”, „ p la ­ sty czny” lub „ a b stra k c y jn y ” 3, liczy w tekście owe fig u ry i tro py , i sto ­ suje gotow e ety k ietk i. Inaczej m ówiąc, drog a badacza m usi prow adzić od tek stu do uogólnień o języ k u tegoż tek stu , a n ie n a odw rót, od uogól­ n ień p ow stałych poza d an y m tek stem do p rzy m ierzan ia ich do tegoż tekstu, w nadziei, że się nadadzą. Jeśli n a w e t ta k będzie, nie m am y p rz e ­ cież g w aran cji, że nie w y m kn ą się nam jak ieś fa k ty językow e nie sko- dy fikow an e przez reto ró w i stylistów . Z astrzeżenie to doty czy nie ty lk o now szej lite ra tu ry , o k tó re j z góry m ożna przypuszczać, że w y p raco w a­ ła now e środki w y razu , ale i lite ra tu ry starszej, w k tó re j zawsze jeszcze odkryć m ożna zjaw iska do tąd nie dostrzeżone.

Chcąc zaproponow ać m etodę badan ia k o n k retó w językow ych w dzie­ le literackim , k tó ra odpow iadałaby pow yższym w ym ogom , a w ięc m ożli­ w ie o b iek ty w ną i spraw dzalną, św iadom ie p om ijam d y sk u sje n ad tak bardzo k o n tro w ersy jn y m pojęciem s t y l u 4. Z adanie m oje p o jm u ję jako

2 N ie m ó w ią c ju ż o tym , że kryteria, w e d łu g k tó ry ch m ożna b y w y k r y ć i s k la ­ sy fik o w a ć te trop y i figu ry, są tak n ieja sn e i n ie je d n o lite , jak d e fin ic je części m o w y w g ra m a ty ce tra d y cy jn ej, gd zie np. rzeczow n ik d e fin io w a n y je s t se m a n ty c z ­ nie, a p rzy m io tn ik w e d łu g fu n k c ji w zdaniu.

3 Z. K l e m e n s i e w i c z (P r o b l e m a t y k a s k ł a d n i o w e j i n t e r p r e t a c j i st y lu . „ P a ­ m iętn ik L ite r a c k i” 1951, z. 1, s. 102) w ią że w p r a w d z ie n iek tó re z ty ch ok reśleń ze sk ład n ią: „Jeżeli w o cen ie sty lu sp o ty k a m y się z ta k im i o k reślen ia m i, jak lek k i, ociężały, u cin k o w y , r o zw lek ły , o k reso w y itp., to w ią ż e się to zn ów ze sk ła d n ią u tw o ru ” — a le n ie p recyzu je, ja k ie to m ia n o w ic ie cech y sy n ta k ty c z n e sk ła d a ją się na sty l „ le k k i” itp. Z d rugiej stron y, w w y p a d k u tra d y cy jn eg o o k reślen ia „sty l ob ra zo w y ” lu b „ a b stra k cy jn y ” itp., ocena je st p rzy p u szcza ln ie oparta na lic z b ie i ch arak terze p orów n ań i m eta fo r w danym utw orze. M am y w ię c zn ów do czy n ien ia z zesp ołem k ry terió w n iejed n o lity ch i n ie sp recy zo w a n y ch .

4 B ardzo różne p ojęcia sty lu w y p ra co w a n e z o sta ły p rzez e ste ty k ę , w ie d z ę o l i ­ teratu rze i języ k o zn a w stw o . A le n a w e t sam e ję z y k o w e p o jęcia sty lu b yw ają sp rzeczn e ze sobą i n a su w a ją p o d sta w o w e tru d n o ści w p ra k ty czn y m zastosow an iu . Tak w ię c te d efin icje, k tó re w id zą w sty lu coś „ n a ło żo n eg o ” na języ k (zreferow an e krótko w : E n k v i s t , S p e n c e r , G r e g o r y , op. cit., s. 12— 13), n ie dają k r y ­ teriów , p o zw a la ją cy ch stw ierd zić, gd zie kończy się „ cz y sty ” języ k , a gd zie zaczyna „ sty l”. W rezu lta cie często prow adzą do b ezu ży teczn y ch tw ierd zeń w rodzaju (P. G o o d m a n , T h e S t r u c t u r e of L it e r a tu r e . C hicago 1954, s. 215, cyt. za: E n k v i s t , S p e n c e r , G r e g o r y , op. cit., s. 13): „in the s o n n e t s of M ilton t h e r e is no s t y l e [ . . — N o w sze d e fin ic je ję zy k o zn a w cze z p o zy cji stru k tu ra - lizm u z w y k le p o słu g u ją się k on cep cją o d stęp stw a od n orm y („d e v i a t i o n f r o m a n o r m ”), są w ię c op arte na porów naniu. Tak np. B. B l o c h (L i n g u i s ti c S tr u c tu r e a n d L i n g u i s ti c A n a ly s i s . W: R e p o r t of th e fo u r th a n n u a l ro u n d t a b l e m e e t i n g on lin g u is tics a n d la nguage te ach in g. W ash in gton 1953, s. 42): „The s t y l e of a d i s ­ course is th e m e s s a g e c a r r ie d b y th e f r e q u e n c y d i s t r i b u t i o n s and tr a n s it io n a l p r o

(4)

-dostarczen ie odpow iedzi n a p y tan ie: j a k i e s ą n i e p r z y p a d k o w e s t r u k t u r y j ę z y k o w e d a n e g o t e k s t u (tekstów , fra g m en tu , itd.) i j a k f u n k c j o n u j ą ? Dla łatw iejszego porozum ienia się tak ie n ieprzypadkow e i fu n k cjo n aln e (w sensie funkcjono w ania w dziele lite ­ rackim ) s tru k tu ry językow e m ożem y nazw ać s t r u k t u r a m i s t y ­ l i s t y c z n y m i .

Zanim jed n a k p rzy stą p im y do opisania m etody, przy pom ocy k tó re j

b a b ilitie s of its lin g u is tic f e a t u r e s , e s p e c i a ll y as t h e y di f f er f r o m those o f the s a m e f e a t u r e s in th e language as a w h o l e ”. P o g lą d y B locha i in n e p o k rew n e zo­ sta ły krótko zrefero w a n e przez H. M a r k i e w i c z a (G ł ó w n e p r o b l e m y w i e d z y o li te r a tu r z e . W yd. 2. K rak ów 1966, s. 95— 107). — P rzy za sto so w a n iu ta k ieg o p o ­ jęcia sty lu zasad n iczą, i na razie n iep rzezw y ciężo n ą , tru d n ością jest u sta le n ie tych w ła śn ie norm , z k tó ry m i m a m y p o ró w n y w a ć sty lis ty c z n e o d ch ylen ia. N a w et w od ­ n ie sie n iu do języ k a a n g ielsk ieg o , który, jak się w y d a je , je st w c h w ili ob ecn ej n a j­ w szech stro n n iej ch yb a zb ad an ym języ k iem św ia ta , norm y ta k ie n ie z o sta ły n a u k o ­ w o opracow ane, ta k że np. E n k v i s t ( E n k v i s t , S p e n c e r , G r e g o r y , op. cit., s. 28— 29) w p ro st radzi o d w o ły w a ć się do d oty ch cza so w eg o d o św ia d czen ia języ k o w eg o (“n o r m c o n d it io n e d b y p a s t e x p e r i e n c e ”) i d alej, do k o n tek stu , bardzo szeroko p o jęteg o , np. jak o rodzaj litera ck i. N a w e t gd y bardzo up rościm y sp raw ę, okaże się, że norm a zależeć b ęd zie od d ia lek tu , id io lek tu (język in d y w id u a ln y , jed n o stk o w y ), m ed iu m (język p isa n y a m ów ion y) i rejestru (rodzaj języ k a u w a r u n ­ k o w a n y sy tu a cją sp ołeczn ą, np. ta sam a osoba in aczej się b ęd zie zw racać do d ziec­ ka, in aczej do k o leg i, do k lie n ta , do zw ierzęcia itd.). N a ten n au k ow o jeszcze m ało zb ad an y p roblem zw raca u w a g ę B. S t r a n g e (M o d e r n English S tr u c tu r e . L o n ­ don 1962, s. 18— 20). P rzy k ła d y n iek tórych z tych odróżn ień w języ k u p o lsk im zo­ sta ły p rzed sta w io n e p rzez H. K u r k o w s k ą i S. S k o r u p k ę w S t y l i s t y c e p o l s k i e j (W arszaw a 1959). — P e w n e g o rodzaju p rak tyczn ym w y jśc ie m z tych tru d ­ n ości jest sk o n cen tro w a n ie się na sty lis ty c e raczej n iż na sty lu . A. A. H i l l (I n tr o ­ d u c ti o n to L in g u i s ti c S tr u c tu r e s . N ew York 1958, s. 406) daje n a stęp u ją cą d efin icję: „ sty lis ty k a d oty czy w sz y stk ic h ty c h sto su n k ó w p om ięd zy jed n o stk a m i stru k tu ry języ k o w ej, k tóre m ożna u sta lić , lu b k tó re dadzą się u sta lić w o d n ie sie n iu do m a teria łu p rzek raczającego g ra n ice zd a n ia ”. T a d efin icja leży u p od sta w n in iejszeg o artyk u łu , z tym że in terp retu ję ją w se n s ie o d k ry w a n ia i z esta w ia n ia cech in d y ­ w id u a ln y c h raczej n iż p o ró w n y w a n ia z norm ą. — T rzeba jeszcze w tym m iejscu dodać, że p e w n e n a d zieje p o k ła d a się ob ecn ie w za sto so w a n iu g ram atyk i tra n sfo r- m a c y jn o -g e n e r a ty w n e j do bad ań sty listy czn y ch . Jej p unkt w y jśc ia jest n ieja k o p r z eciw ień stw em stru k tu ra lizm u i p o stu lu je, że zdania jąd row e (“k e r n e l s e n t e n c e s ”) są in tu ic y jn ie zn an e w języ k u ojczy sty m . T utaj, być m oże, leży droga w y jś c ia z im p asu w d y sk u sji na tem at, co jest norm ą. G ram atyk a tra n sfo rm a cy jn a n ie w y p ra co w a ła jeszcze sw o jeg o p o jęcia stylu . M onografia S. R. L e v i n a (L in gu istic S tr u c tu r e s in P o e t r y . ’s-G r a v e n h a g e 1962) — zresztą n ie z p ozycji śc iśle tr a n s fo r ­ m a cy jn y ch — dąży do sch a ra k tery zo w a n ia języ k a p o ety ck ieg o w ogóle. A rty k u ły : J. P. T h o r n e , S t y l i s t i c s a n d G e n e r a t i v e G r a m m a r s (“Jou rn al of L in g u istic s” t. 1 (1965), s. 49—59), i R. О h m a n n, L it e r a t u r e as S e n te n c e s (’’C ollege E n g lish ” t. 27 (1966), z. 4, s. 261— 267), pok azu ją, jak in tu ic y jn ie w y c z u w a ln e cech y sp o isto ści, ek sp r e sy w n o śc i i b o g a ctw a a so cja cji bad an ych u tw o ró w p o ety ck ich tk w ią o b ie k ­ ty w n ie w stru k tu rze g łęb o k iej języ k a , do k tórej m ożna sp row ad zić zdania b ad an ych u tw o ró w poprzez tra n sfo rm a cje.

(5)

m ożna dotrzeć do s tru k tu r stylistycznych, trzeb a jasno p rzed staw ić za­ łożenia, jak ie p rzy jm ie m y w stosunku do badanego dzieła, w ym agania, jak ie staw iam y opisowi jego języka, a tak że założenia, na k tó ry c h m a się opierać in te rp re ta c ja fu n k cjo n aln o -literack a. Te założenia i w y m a­

gania w p ły n ą przecież w dużej m ierze n a m etodę badania.

Założenie w stęp n e dotyczy w y b o ru k o n k retu językow ego, jak i bę­ dziem y badać. J a k w iadom o, szczególnie w w y p adku u tw oró w p rzezn a­ czonych do w ykonania głosowego, różni in te rp re ta to rz y zasto sują różne elem en ty su p rasegm en taln e ry tm u , pauzy i m elodii („stress” , „ju n ctu re” ,

„pitch”), nie m ówiąc ju ż o tym , że nad ad zą fonetyczną realizację d zisiej­

szego popraw nego języka m ówionego utw orom pow stałym k ilk a w ieków tem u. W proponow anym tu b ad an iu nie będziem y więc identy fik ow ać dzieła, k tó re stanow i p o w tarzaln ą n iezm ienną s tru k tu rę , z jego a k u ­ styczną realizacją za w a rtą w jed n y m k o n k retn y m odtw orzeniu. Różnicę, o jak ie j tu m owa, m ożna w yrazić przez zestaw ienie fonologii (fonem iki) z fonetyką. S tąd też w y p ły w a zasada m etodologiczna tra k to w a n ia dzieła n a poziom ie s tru k tu ry fonologicznej (fo n em iczn ej)5 i posługiw ania się in terp u n k cją, uk ład em graficznym itp., jako przekaźnikam i elem entów su p raseg m en taln y ch na ty m w łaśnie poziomie. W w y p ad k u utw orów przeznaczonych w łaściw ie do czy tania cichego (co je st częstym zjaw is­ kiem w nowszej litera tu rz e ) tak ie fonologiczne (fonem iczne) podejście jest

tym bardziej uzasadnione.

T eraz kolej na założenie podstaw ow e. D otyczy ono sam ego dzieła li­ terackiego. Dzieło literack ie posiada m ianow icie pew ną s tru k tu rę p rze­ kazyw aną przez język, k tó ry jest tego dzieła tw orzyw em . S tąd też zakła­ dam y, że język dzieła literackiego je s t jakim ś specjalny m system em ję ­ zykow ym 6, którego elem enty u k ła d a ją się w pew n e określone stosunki. Z tego już w ynika, że zadaniem badacza będzie odkryć te e lem en ty i sto ­ sunki pom iędzy nim i oraz opisać je.

Opis ten n ie je s t czym ś sztu czn ie n a ło żo n y m na języ k przez a n a lizu ją ceg o badacza, le c z teorią podobną do a n a lity czn ej h ip otezy, która p od lega sp raw ­ d zen iu i ocen ie i m oże być odrzucona na p o d sta w ie k ry terió w logiczn ych o cen ia ją cy ch ca ło ścio w o ść i jed n o lito ść opisu, przy m o ż liw ie n ajp rostszym u jęciu za g a d n ien ia 7.

5 Tak też sta w ia sp ra w ę E. S t a n k i e w i c z (L in g u i s ti c s a n d th e S t u d y of P o e tic s Language. W zbiorze: S t y l e in L an gu age. T. A. S eb eok , ed. N e w Y ork 1960, s. 74— 75).

6 T u różnica m ięd zy języ k iem d zieła litera ck ieg o a ję zy k iem „obojętnym " (“ca su a l la n g u a g e ”), w sto su n k u do k tórego ta k ich założeń n ie robim y. Zob. C. F. V o e g e l i n , Casual a n d N oncasual U tte r a n c e s w i t h i n U n ifi e d S tr u ctu re. W: S t y l e in L an gu age, s. 57— 63.

7 A. A. H i l l , A n A n a l y s i s of “T h e W i n d h o v e r ”: A n E x p e r i m e n t in S tr u c tu ra l M ethod. “P u b lica tio n s o f th e M odern L a n g u a g e A sso c ia tio n ” t. 70 (1953), s. 968

(6)

P o n adto opis ten m usi, rzecz jasn a, sprostać w ym aganiom języko­ znaw czym , a także um ożliw ić in te rp re ta c ję fu n k cjo n aln ą uprzednio w y ­ odrębnionych s tru k tu r. T ak więc k ry te ria lingw istyczne, w edług k tó ry ch opis m a być p rzeprow adzony, m uszą być u ję te w k ateg orie fo rm aln o -le- ksykalne, tzn. tak ie, k tó re są m ożliw ie obiektyw ne i spraw dzalne (zatem nie sem antyczne). D alej, k ry te ria m uszą być ta k skonstruow ane, by w y ­ czerp ały cały te k st — choć oczyw iście nie w szystkie będą dotyczyć ca­ łego tek stu — i b y pozw oliły n a grupow anie s tru k tu ry w edług jakichś cech i s t o t n y c h . Nie m a przecież potrzeby zajm ow ania się w szystkim i cecham i, ty m bard ziej że w p ra k ty c e w yczerpanie w szystkich cech fo r- m aln o -lek sy k aln y ch byłoby i ta k niem ożliw e. P rz y d ecyzjach co do owej istotności niezbędne je st w zięcie pod uw agę m ożliwości in te rp re ta c ji fu n k cjo n aln ej opisyw anych s tru k tu r. Opis nie może być tylko in w e n ta ry ­ zacją cech w edług w ym agań lingw istyki, bo d ałb y k ategorie z p u n k tu w idzenia fu n k cji przypadkow e: jed n a kateg o ria językow a m oże przecież funkcjonow ać n a w iele sposobów, i na odw rót, w ielość fu n k cji m oże być przekazyw an a przez jed n ą i tę sam ą kategorię. A w ięc k ry te ria opisu m uszą być ta k skonstru ow an e, b y otrzy m ane s tru k tu ry językow e d ały się w iązać w w iększe grup y , lub przeciw nie, rozbijać n a m niejsze, k tó re m ożna b y ju ż in te rp re to w a ć jako funkcjonalne, tj. jako s tru k tu ry sty ­ listyczne w n aszym pojęciu. W ym agania co do opisu są więc duże i rzecz cała polega n a tak im m an ew ro w an iu układem k ategorii ściśle języko­ w ych, aby stw o rzyły one zespoły o określonych fu n k cja ch sty listy cz­ nych. Na ten w łaśnie przeskok od g ram a ty k i do sty listy k i nie m a recep ­ ty . Dla każdego badanego dzieła, czy n a w e t jego odcinka, znaleźć trzeb a w yjście indy w id u aln e. T rudności, o k tó ry ch tu m owa, p ow stają, ja k w i­ dać, zasadniczo w zw iązku z in te rp re ta c ją fu n kcjon alną. W dalszych roz­ w ażaniach zobaczym y przykładow o, jak m ożna je rozw iązyw ać, n a to m ia st do niniejszego w stęp u teoretycznego n ależy stw ierdzenie zasad i założeń in te rp re ta c ji. Otóż in te rp re ta c ja fu n k cjo n aln a opiera się na system ie po­ d o b ień stw oraz k o n tra stó w fo rm aln y ch i lek sy kaln ych w y stęp u jący ch

w d anym zespole s tr u k tu r językow ych, przy założeniu, że ład u n ek sty ­ listy czn y z a w a rty je s t w łaśnie w ty m system ie podobieństw i k o n tra ­ stów , nie jest zaś czym ś bezw zględnym , co w każdym tekście fu n k cjo n o­ w ać będzie podobnie.

P o przed staw ien iu założeń dotyczących dzieła literackiego i w y m a­ g ań dotyczących opisu, k tó ry m am y sporządzić, m ożem y p rzejść do p rze d staw ie n ia m etody, k tó ra pozw oli dotrzeć do nieprzypadk ow ych i fu n k cjo n a ln y c h s tru k tu r językow ych, czyli do s tr u k tu r stylisty czn ych . W ty m celu trz e b a n a jp ie rw znaleźć jak iś obiektyw ny, spraw dzalny (for- m aln o -lek sy k aln y ) w yróżnik językow y, k tó ry m ógłby być pom ocny nie ty lk o przy opisie językoznaw czym , ale także p rzy in te rp re ta c ji fu n k cjo ­

(7)

n a ln e j. T akim w y ró żn ik iem b ędzie d la n a s p o w t a r z a n i e . P o w ta rz a ­ nie je s t cechą k o n k re tn ą , u c h w y tn ą jako fa k t językow y n a każdym pozio­ m ie o rg an izacji języka. N a d a je się też do in te rp re ta c ji fu n k cjo n a ln e j, w k tó re j obrębie d ziała pod w ó jnie: po pierw sze, w sensie oczyw istej fu n k ­ cjonalności tego, co w ie lo k ro tn ie p ow tarzan e (pam iętam y, że założyliśm y, iż m ow a tu ty lk o o dziele uznanym ), po d ru gie, w sensie istn ien ia m ożli­ wości specyficznego fu n k cjo n o w an ia tego, co jednostkow e. W ten sposób oparcie się n a koncepcji p o w ta rz a n ia um ożliw ia językoznaw czy a z a ra ­ zem litera c k o -fu n k c jo n a lriy opis języka te k s tu literack iego bez odw o­ ły w an ia się do n ie p re c y z y jn y c h pojęć sem antycznych.

P ro p o n o w a n ą m etodę m ożn a ted y po k rótce u jąć n astęp u jąco : op iera się o na n a g r u p o w a n i u s t r u k t u r p o d o b n y c h , ta k jed n a k w y o d ręb n io ny ch , by k a te g o rie b y ły nie ty lk o p op raw n e językoznaw czo, ale b y n a d a w a ły się do in te rp re ta c ji litera c k o -fu n k c jo n a ln e j. Zasadą je st więc liczenie, często w y sta rc z y zw ykła sta ty s ty k a jakościow a — problem leży w tym , co liczyć 8. T u po jaw ia się konieczność w y k ry cia ja k b y g ra­ m a ty k i języ k a czy języków danego dzieła. Liczenie i p o ró w nyw an ie m a sens ty lk o w obrębie ty ch p o ró w n y w aln y ch języków . P oró w n y w aln y ch , bo sam i u stalam y , jak ie cech y w n ich chcem y brać pod uw agę, i ten ograniczony m a te ria ł jeste śm y w stanie opracow ać staty sty czn ie. M oże­ m y zatem u stalić częstotliw ość w y b ra n y c h s tru k tu r. N atom iast tam , gdzie w y k ry w a n ie g ra m a ty k i języ k a czy języków danego dzieła m ija się z celem , a m ożliw e je s t dojście do celu k ró tszą drogą przez zastosow anie pojęcia o d stęp stw a od no rm y , sta ty sty k i używ ać trz e b a z du żą ostro ż­ nością, bo w chodzące tu w g rę n o rm y nie zostały jeszcze liczbowo u ję te (zob. p rzy p is 4), czego też oczyw iście n ie d a się dokonać indy w id ualnie.

W stępn ą p ro ce d u rą b a d a n ia je st um ieszczenie każdego zdania 9 te k stu

8 N a tę k o n ie c z n o ść z d a w a n ia so b ie sp ra w y , k tó re e le m e n ty ch cem y p oliczyć, k tó re m ogą b y ć d la d an ej d y s c y p lin y isto tn e, zw raca u w a g ę M. R. M a y e n o w a (M o ż l i w o ś c i i n i e b e z p i e c z e ń s t w a m e t o d m a t e m a t y c z n y c h w p o e ty c e . W zbiorze: P o e t y k a i m a t e m a t y k a . W a rsza w a 1965, s. 19). — W zw iązk u z p rop on ow an ą w n i­ n ie jsz y m a r ty k u le m eto d ą p o ż y te c z n e je s t p rzyp om n ieć, że zasad n iczo w y m a g a ona p rzeb ad an ia c a ł e g o te k s tu pod k ą tem w y b ra n y ch struktur. N ie w y sta r c z y b a ­ d a n ie u r y w k ó w w y b r a n y c h n a c h y b ił tr a fił i d o ch o d zen ie do u o g ó ln ień lic z b o ­ w y c h za pom ocą teo rii p ra w d o p o d o b ień stw a . T en o sta tn i sposób m a o c z y w iśc ie z a sto so w a n ie p rzy p o sz u k iw a n iu o g ó ln y ch zasad stru k tu ry zdania w bardzo ro zle g ­ ły m m a teria le. W n in ie jsz y m a r ty k u le chodzi n a to m ia st o w y c zerp u ją ce zb ad an ie ilo śc io w o o g ra n iczo n eg o m a te r ia łu , np. jed n eg o ty lk o dzieła. W zw iązk u z tym trzeb a p a m ięta ć, że m eto d ę tu p ro p o n o w a n ą p o m y śla n o jak o n a rzęd zie bad an ia d z ie ł ju ż u zn a n y ch , „ w ie lk ic h ”, d la k tó ry ch w a r to w y k o n a ć bardzo p racoch łon n e zab iegi.

9 Za C. C. F r i e s e m (T h e S t r u c t u r e of English . L ondon 1957, s. 9) przyjm u ję, że zd a n ie w w y p a d k u te k s tu p is a n e g o to „słow o lu b grupa słó w zn ajd u jących się

(8)

na oddzielnej k a rtc e indeksow ej i u g ru p o w a n ie ty ch zdań w edług czysto zew nętrznych cech — in te rp u n k c ji (np. zd ania um ieszczone w cudzysło­ wie, tj. dialog, i bez cudzysłow u, tj. p a rtie o d auto rskie; zdania z „n o r­ m aln ą” in te rp u n k c ją i pozbaw ione in te rp u n k c ji) i u k ład u graficznego (np. w iersz i proza). Z grubsza m ożna w te n sposób ustalić, ile języków w yróżniliśm y w d a n y m dziele i ile ich b ędziem y badać. Ł atw o p rzew i­ dzieć, że zdania um ieszczone n a osobnych k a rtk a c h n ie p o k ry ją sie z nieprzyp ad k ow y m i stru k tu ra m i, do k tó ry c h m am y dotrzeć, i że s tru k ­ tu ry te będą zazw yczaj stanow ić d o w o ln y w ycin ek zapisów z naszych kartek , od fra g m e n tu jednego zdania do k o m b in acji w ielu zdań.

N aszkicujem y tera z zakresy pól bad aw czy ch w odniesieniu do in te re ­ sujących n as zjaw isk językow ych. Poszczególnym polom będą odpow ia­ d ały specjalne k ry te ria , w edług k tó ry c h w y o d rę b n ia m y s tru k tu ry n ie­ przypadkow e. Zam ieścim y p rzy k ła d y ta k ic h s tr u k tu r w ra z z ich in te r­ p reta cją fu n k cjo n a ln ą n a tle całości dzieła, z k tó rego zostały w zięte. D ojdziem y w ten sposób do p rzy k ład ó w s tr u k tu r sty listyczn ych . P lan w ykładu jest językow y, a p rzy k ła d y s tr u k tu r n iep rzy p ad k o w y ch zaczer­ pnięto z bardzo ró żnorodnych dzieł, k ie ru ją c się w y razisto ścią i czystością tych stru k tu r. S tąd język n iek tó ry ch p rzy k ład ó w m oże się w ydać p re ­ ten sjo n aln y czy dziw aczny, bo zjaw iska w „ sta n ie c z y sty m ” często robią na nas tak ie w rażenie. Nie d a się też u n ik n ąć tego, że in te rp re ta c je fu n ­ kcjonalne cy tow an ych s tru k tu r nie b ędą jed n o lite w sto su n ku do siebie. Są one oczywiście jed n o lite w sto su n k u do in te rp re ta c ji in ny ch s tru k ­ tu r w obrębie tego samego dzieła (u d o k um en tow an ie zajęłoby tu zbyt w iele m iejsca, a przede w szy stk im ro zb iłob y p lan w ykładu). M ateriał ilu stra c y jn y p rzy ta cz a n y je st w jęz y k u angielsk im , tro ch ę z koniecz­ ności, jako n a jle p ie j zn any au to rce, ale tak ż e i dlatego, że języ k obcy uw y pukla w iele zjaw isk językow ych, z k tó ry m i w języ k u ojczystym tak jesteśm y zżyci, że uchodzą naszej uw agi.

Pola badania, a zatem i k ry te ria , ro z p a d a ją się na dw a zasadnicze działy: g ram aty czn o -składn io w y i reto ry cz n y . K ry te ria g ram aty czn o -sk ła- dniow e b a d a ją s tru k tu rę zdania; m uszą one być ta k skonstru ow ane, by po kryły całość badanego m a te ria łu . Są w ięc podstaw ow e, konieczne w tej m etodzie badania, d latego m ożna ją nazw ać m eto d ą składniow ą. K ry te ria r e to r y c z n e 10 b ad ają d odatkow e, pozag ram aty czn e zw iązki ję-p om ięd zy ję-p oczątk ow ą dużą literą a k o ń co w y m zn a k iem ję-p rzesta n k o w y m lu b ję-p o m ię ­ dzy dw om a zn ak am i in terp u n k cji k o ń c o w e j”.

10 T erm in „k ryteria reto ry czn e” zo sta n ie z d e fin io w a n y śc iśle j w d alszej części a rtyk u łu . Jak o m eto d a bad an ia ję z y k o w e g o n ie m a ją on e n ic w sp ó ln e g o z r eto ­ ryk ą k la sy czn ą . Sam a n azw a „kryteria r e to r y c z n e ” w y d a w a ła się po prostu p o ręcz­ n iejsza niż in n e. N a to m ia st w sp ó ln a z r e to ry k ą k la s y c z n ą je s t tu dążność do o k r e ś­ len ia środ k ów jęz y k o w y c h m ających w p ły w a ć n a odbiorcę.

(9)

zykowe, k tó re stanow ią rodzaj n ad budow y: w łaściw ość au to ra, a n ie ję ­ zyka jako takiego. K ażdy z ty c h d w u działów, dział skład nio w o-g ram a- tyczny S i dział reto ry czn y R, ro z p a try w a n y je s t z kolei w d w u planach:

I — w pionow ym rzucie podporządkow ania, co odpow iada w języ k o ­

znaw stw ie rzuto w i parad y g m aty czn em u , ty le że tu ta j w odniesieniu nie do części m owy, ale do całych s tr u k tu r składniow ych, k tó re się p o k ry ­ w a ją czy są podobne; II — w poziom ym przebiegu liniow ym , co odpo­ w iada w językoznaw stw ie planow i syntag m atyczn em u ; sam przebieg li­ niow y odnosi się do zw iązku m iędzy s tru k tu ra m i w yróżnionym i u p rze ­ dnio w rzucie podporządkow ania, tj. pod I. Oba otrzym ane w ten sposób

poddziały k ry te rió w składnio w o -g ram aty czn ych , tj. S I i S il, dzielą się z kolei na s tru k tu ry w ielo k ro tn ie się p o w tarzające w i s tr u k tu ry jedn o­ stkow e, u n ik aln e u. Te o sta tn ie mogą, ale nie m uszą być funk cjo naln e. A oto proponow any system k ry te rió w przedstaw ion y graficznie. Znak (/?) przypom ina, że d an a g ru p a k ry te rió w w y k ry w a s tr u k tu ry u nikalne, o któ ry ch nie m ożna z góry założyć, że są fu n k cjon alne, choć w p r a k ty ­ ce często okazuje się, że tak je s t istotnie.

KRYTERIA

T abl. 1

SI. — Z ajm iem y się te ra z składnio w o-g ram aty czn ym polem badania.

K ry te ria składnio w o-gram aty czn e w pionow ym rzucie podporządkow a­ nia, SI, nastaw io n e są n a w y k ry c ie najczęściej się pow tarzających typów s tru k tu r składniow ych, k tó re m ożna by nałożyć jedn e n a d ru g ie czy podpisać jedne pod drugim i. Ściślej m ówiąc, s tr u k tu ry należące do po­ szczególnych pionow ych rzu tó w podporządkow ania S I w y ła n ia ją się na podstaw ie g rupow ania jed n o stek sy n tak ty czn y ch podobnych w ram ach typów podstaw ow ych, tj. n ajczęściej w y stęp u jący ch. W ten sposób otrzy ­ m u jem y s tru k tu ry należące do SIiv, tj. w ielokrotn ie się pow tarzające, n ato m iast „odpad”, tj. s tr u k tu ry nietypow e, u tw o rzą Siu. W p rak ty ce

(10)

dobrze jest ty p y S I w pojm ow ać dość szeroko, a dopiero w d any m ty p ie w yróżniać w a ria n ty . T ak np. w pow ieści The So un d and th e F u r y W il­ liam a F a u lk n era n , napisanej bardzo tru d n y m językiem e k sp ery m en ta l­ nym , udało się sprow adzić p odstaw ow e jedno stki syn tak ty czn e do dw u tylk o typów podstaw ow ych. P ie rw sz y to zdania proste, niem odyfikow a- ne, o m ałej liczbie wzorców , cech ujące się p rze jrz y stą budow ą gram a­ tyczn ą (budowa pozostaje w ram a ch konieczności gram atycznej), np.:

I p u t on m y coat. [s. 129] W e l ef t t h e road. [s. 135] We w e n t on. [s. 127]

Z upełnym przeciw ień stw em je s t ty p d rug i. N ależą tu tzw . g ru p y do ­ czepione do zdań p rostych, o b ardzo różnorodnej, luźnej budow ie (gdzie konieczność g ram atyczn a p raw ie zanika), nacechow ane w ieloznacznością składniow ą, szczególnie w sw oim stosun k u do poprzedzającego zdania prostego, a stąd i w ieloznacznością sem antyczną. Np. w zdaniu:

Trees lea n ed o v e r th e w a ll , s p r a y e d w i t h su nlig ht, [s. 112]

— g ru p a doczepiona sprayed w i t h su n light m oże składniow o odnosić się zarów no do trees jak i do wali. W a ria n ty g ru p doczepionych idą n a j­ p ierw w k ieru n k u usam odzielnienia grup. Np. her shiny pigtails w zdaniu:

S he m o v e d along j u s t u n d e r m y e l b o w , h e r s h i n y p ig t a il s [ . . . ] [s. 131]

— nie w y kazuje ju ż żadnej sk ładniow ej przynależności do zdania po prze­ dzającego. Dalsze w a ria n ty g ru p doczepionych dążą do d ezin tegracji ko n ­ s tru k c ji składniow ej, tak iż w końcu o siągają postać p raw ie że nie zorga­ nizow anych szeregów słow nych, gdzie swoboda składniow a je st ju ż n ie ­ m al zupełna:

T h e ch air a r m s fl a t cool s m o o t h u n d e r m y fo r e h e a d s h a p in g th e c h a ir th e a p p l e tr e e le an in g on m y h a ir a b o v e t h e e d e n c lo th es [ . . . ] [s. I l l ] 12

Składniow o języ k nie m oże ju ż zejść dużo niżej nie za trac a jąc p rzy ty m fu n k cji k o m u n ik aty w n ej. (Z auw ażm y, że w język u polskim tru d n ie j je s t osiągnąć ta k i efekt, a to z pow odu o w iele bardziej rozbudow anej

11 W szy stk ie p rzy k ła d y z T h e S o u n d a n d th e F u r y cyt. za w yd.: L on d on 1954. C h atto and W indus. — P rzy k ła d y u jęć g r a m a ty c z n o -sty listy c z n y c h języ k a tej p o ­ w ie ś c i pochodzą z p racy: I. K a ł u ż a , T h e F u n ction in g of S e n te n c e S t r u c t u r e in t h e S tr e a m - o f - C o n s c i o u s n e s s T e c h n i q u e of W i l l i a m F a u lk n e r ’s “T h e S o u n d a n d th e F u r y ” — A S t u d y in L in g u i s ti c S t y l i s t i c s . „ Z eszyty N a u k o w e U J ” 156 (1967). P r a ­ c e H isto ry cz n o litera ck ie, z. 13.

(11)

i gram aty czn ie koniecznej zgodności p rzypadku, rodzaju, liczby i osoby; zgodność ta o w iele częściej niż w angielskim w skaże, k tó re słowo łączy się z k tó ry m pod w zględem składni.) Istn ieją n a to m ia st w y pad ki, k ied y za zasadę b u d u jącą zdanie (i przekazu jącą jak ieś treści) m ożem y uznać nie składnię, ale dźw ięk, ściślej, pokrew ne szeregi foniczne, jak np. u Jo y ce’a. To zjaw isko należy już jed n ak do retory czn ego pola badan ia i będzie om ów ione w dalszej części arty k u łu .

W racając do podstaw ow ych s tru k tu r u F a u lk n era , przed staw im y w uproszczeniu ich in te rp re ta c ję fun k cjo n alną. K oncepcją um ożliw ia­ jącą u system atyzow anie in te rp re ta c ji je st tu ta j koncepcja opadającej skali p rzejrzystości k o n stru k c ji składniow ych. Poniew aż m am y do czynie­ nia z m ateriałem p isanym tech n ik ą „stru m ien ia św iadom ości”, m ożna przyjąć, że sk ala ta odpow iada zm niejszaniu się czynnika racjo nalnego w przedstaw ionych treściach um ysłow ych. T ak ie postaw ienie spraw y o tw iera drogę do w ydzielenia n astęp u jący ch s tr u k tu r sty listy czn y ch (tzn. tu ta j s tr u k tu r składniow ych o określonej fu n k cji w dziele literackim ):

s t r u k t u r a s k ł a d n i o w a f u n k c j a

zdania p roste rejestro w a n ie p rostych czy n n o ści przez

św iad om ość bohatera;

grupy doczep ion e p rzek a zy w a n ie w rażeń zm y sło w y ch ,

szczeg ó ln ie różn orod n ych w ra żeń w z r o ­ kow ych , od w y ra źn y ch , p op rzez o p a li­ zujące, aż do za ciera ją cy ch się; e fe k ty osiągan e tu taj p rzyp om in ają m a la rstw o im p resjo n isty czn e;

w a ria n ty d ezin teg ru ją ce b udow ę p rzek a zy w a n ie g łęb szy ch , n ie k o n tro lo - grupy d oczepionej w a n y ch p o k ła d ó w św ia d o m o ści, d och o­

dzących aż do podśw iad om ości. P rzy sposobności m ożna w spom nieć, że często — choć nie u F a u lk n e ­ ra — typow ym m an ew rem tw orzącym w a ria n ty s tru k tu r podstaw ow ych je s t stosow anie zm iennego szyku słów, in w ersji, itd. W n iniejszy m a r ty ­ k u le tym problem em nie będziem y się szerzej zajm ow ać, ze względu n a to, że badanie szyku słów jest dziedziną z daw n a uznaną i nigdy nie p om ijaną przez sty listy k ę tra d y c y jn ą .

Po u sta le n iu s tru k tu r podstaw ow ych, sk ład ających się na S Iw , pozo­ s ta ją jeszcze s tru k tu ry u n ik aln e tw orzące S iu. J a k p am iętam y, ten „od­ p a d ” może, ale nie m usi, być fu n kcjo n alny . T ak np. w jęz y k u osobni­ czym jednego z b o hateró w T h e S ound and th e F u r y , niedorozw iniętego B e n jy ’ego, k tó ry p o słu g uje się p raw ie w yłącznie zdaniam i p rostym i, po­ jaw ien ie się zdań podrzędnie złożonych (stanow iących zresztą tylko 3,9% m ateriału ) nie jest fu n k cjo naln e w sensie oddaw ania psychiki b oha­ tera . Zdania podrzędnie złożone stanow ią tu ty lko techn iczn e spoiwo,

(12)

bez którego tek st, sk ład ający się w dużej m ierze z anorm aln ie k ró tk ic h zdań (przeciętnie 4,7 słow a w zdaniu), byłby nieznośnie chropaw y. Ale 0 p rzy k ła d y p rzeciw nej sy tu acji, kied y s tru k tu ry zaliczone do S i u są a rty sty c z n ie fu n k cjo n aln e, w cale n ietru d n o . Nie m ożna np. w ątp ić o fu n ­ kcjonalności n a stę p u jąc y c h w ersó w Szekspirow skiego Ryszarda I I I :

Is t h e r e a m u r t h e r e r here? No; Y e s , I am: T h e n fly : W h a t f r o m m y s e l f ? G r e a t reason: w h y ?

L e s t I r e v e n g e . W h a t ? m y self u p o n m y self? [V, 3 ] 13

Na tle rozbudow anej, często reto ry czn ie w yw ażonej składni, jak iej

Ryszard zw ykle używ a, ta k ie posiekanie i zredukow anie do m inim um

jed nostek składniow ych stan ow i u d erz a ją c y w y jątek . Ale też w y ją tk o ­ w y m o m ent oddany je st przez tę w y jątk o w ą składnię. B ezpośrednio po ukazaniu się p rze k lin a jąc y c h go duchów , w noc przed ro zstrzy g ającą bitw ą, je s t to jed y n y m o m en t w a h a n ia się R yszarda na drodze zbrodni, a także je d y n y m om ent stra c h u . Z w róćm y też uw agę, jak odkryw cza je st tu in te rp u n k c ja . P rzez częste użycie d w u k rop ka przekazu je ona pew n ą ciągłość m yśli, k tó rej p osiekana sk ładn ia przeczy. W ten sposób stra c h 1 w ahanie, a jednocześnie w y siłek w k ieru n k u ich przezw yciężenia, p rze ­ kazyw ane są rów nocześnie.

SII. — M ówiąc o d w u k ro p k u w roli łącznika m iędzy jed n o stk am i syn-

taktyczn ym i, znaleźliśm y się ju ż w łaściw ie n a te re n ie poziomego p rzeb ie­ gu liniow ego SII. K ry te ria składniow e przebiegu liniowego b io rą pod uw agę zw iązek pom iędzy w y ró żn ion y m i w rzucie poziom ym SI je d n o s t­ kam i składniow ym i n a stę p u jąc y m i po sobie w tekście. Zw iązki te sy g n a­ lizow ane są przez sygn ały przejściow e („transitional signals”), a to spó j­ niki, zaim ki osobowe, w zględne i w skazujące, rodzajniki, itp. Liczba i ro ­ dzaj sygnałów zależy od danego języka. Np. w angielskim dość znaczną rolę odgryw a rodzajn ik , k tó ry w polskim nie istnieje. N ato m iast w jęz y ­ ku polskim będzie, w p o ró w n an iu z angielskim , w iększą rolę o d g ry w ała składniow a zgodność p rzy p ad k u , rodzaju, osoby — w odn iesieniu do zaim ków. D la u łatw ien ia d y sk u sji podzielim y w szystkie sy gnały p rz e j­ ściowe na: 1 — g ram aty czn ie zdeterm in o w an e i 2 — n iezd eterm inow an e, z zastrzeżeniem , że podział ten będzie różnie przebiegać w ró żn ych jęz y ­ kach. T rzy m ając się zasadniczo system u angielskiego, zauw ażym y, że w zdaniach:

T h e b o y got in th e w a t e r . H e w e n t on. He t u r n e d a n d lo o k e d a t L u s t e r again. H e w e n t d o w n th e bra nch. [T h e S o u n d a n d th e F u ry, s. 14]

13 T ek st R y s z a r d a II I c y tu je się w e d łu g w yd.: T h e P e n g u in S h a k e s p e a r e . G. В. H a r r i s o n , ed. L on d on 1953. P o zo sta łe c y ta ty S zek sp iro w sk ie (oraz d ia lo g R yszarda i A n n y) p ochodzą z w yd .: T h e C o m p l e t e W o r k s of S h a k e s p e a r e . T h e S h a k esp ea re H ead P ress, O d h am s P r e ss and B asil B la ck w ell. L ondon 1947.

(13)

— f o r m a zaim ka he jest zdeterm in o w an a gram aty czn ie (odnosi się do rzeczow nika the b o y , a więc m usi być he, a nie she lub they; d a le j, fu n k ­ cjonu je jako podm iot, więc m usi być he, a nie him czy his), n a to m ia s t nie m a żadnej konieczności ta k częstego, bo w trz e c h k o lejn y ch zd aniach, w y ­ rażania podm iotu przez zaim ek odnoszący się do tego sam ego, co raz od­ leglejszego desygnatu. Ten pro sty p rzy kład ilu s tru je w ięc zarów no zde­ term ino w ane ja k i niezd eterm in o w an e użycie sygnałów p rzejściow y ch

SII2. — Z ajm iem y się tera z n iezd eterm in ow an y m użyciem sygnałów

przejściow ych SII2 n a przy k ładzie sp ójnika and, stosu jąc n a d a l podział na jedn ostki p o w tarzające się w ielo k ro tn ie w i jed n o stk i u n ik a ln e u W ybór spójnika and jest ty m uzasadniony, że d o starcza on m ożliw ie n ajprostszy ch przykładów dowolności użycia sygnału p rzejściow ego m ię ­ d zy jed n o stkam i sy n tak ty czn y m i lub pozostaw ienia ich bez tak ie g o sy­ gnału (w ty m w y p ad k u k o n k retn ie — w układ zie asy nd etyczny m ). S k r a j­ nym , ale za to w y raźn y m przy k ład em je s t tu znów id io lek t B e n jy ’ego z T h e Sound and th e Fury. W 2/з m a te ria łu posługuje się on ty lk o lu ź ­ nym i jedn o stk am i sy n tak ty czn y m i w uk ład zie asyndetycznym . C ytow any pow yżej p rzyk ład (ze s. 14) z tego w łaśnie idio lektu pochodzi. P ozostała

l/z m ate ria łu stosuje n a ogół u k ład y p a ra tak ty c z n e łączone (p raw ie zaw ­

sze) za pomocą and, np.:

W e w e n t o u t a n d V e rsh clo sed th e door bla ck, [s. 25]

Czyli bezspójnikow ość i jed y n y spójnik and o b e jm u ją całk o w ity n ie­ m al system rela cji pom iędzy jed n ostk am i sy n tak ty czn y m i, z zup ełny m pom inięciem in n ych sygnałów przejściow ych. To ubóstw o m a w y ra ź n ą funkcję: p rzekazu je upośledzoną um ysłowość, k tó ra nie ch w y ta zw iązków czasowych, przyczynow ych itp. U m ysł B e n jy ’ego r e je s tr u je ty lk o obrazy jak k am era film ow a, ale m ontażu m usi dokonać dop iero sam czyteln ik. Zw róćm y p rzy okazji uw agę, ja k ta tech n ik a „w ciąga” c z y te ln ik a w fik ­ cy jn ą rzeczyw istość dzieła, gdyż m usi on n iejak o w spółpracow ać z a u to ­ rem .

W ty m m iejscu m oże ro ztro p n ie będzie się zastrzec, że to, co zo sta­ ło pow iedziane, b y n ajm n iej nie znaczy, iż w y starczą k ró tk ie zdańka w układzie asynd etyczn y m lub łączone p rzy pom ocy spójn ika k o o rd y n u ­ jącego, aby uzyskać w iaryg o dn y i a rty sty c z n ie ciekaw y „ stru m ie ń św ia­ dom ości” osobnika niedorozw iniętego. O m aw iana cecha jest ty lk o je d ­ nym z czynników — zresztą w dużej m ierze u c h w y tn y c h g ram a ty c z n ie — w spółpracujących dla otrzy m an ia ostatecznego efek tu . P a m ię ta m y też, że założyliśm y, iż żadna jed n ostk a s tr u k tu ry językow ej nie je s t nace­ chow ana stylistycznie w sposób absolutny. E fek t zależy od u k ła d u kon ­ tra stó w w d an y m system ie językow ym , p rz y uw zględ nien iu językow ego tła danej epoki. W celu podkreślenia tej dość oczyw istej p ra w d y p o słu ­

(14)

żym y się d o b rze znan y m i stylisty czn ie w ielok ro tn ie kom en tow anym (a!e w sposób im p resjo n isty czn y , nie w ram ach system u) p rzykładem z Biblii. O to początek klasycznego już dzisiaj p rzek ładu Genesis na język angielski (“A u th o rized V ersion ”, 1611), gdzie jed y n y m om al łącznikiem jest znow u and, u ży te z jakże jed n a k innym efektem niż w języku osobniczym id io ty B e n jy ’ego:

In th e b e g in n i n g G o d c r e a t e d th e h e a v e n and the earth.

A n d th e e a r t h w a s w i t h o u t f o r m , a n d v o i d ; an d d a r k n e s s w a s u pon the fa ce of t h e d e e p . A n d th e S p i r i t of G o d m o v e d u p o n th e fa c e of th e w a t e r s .

A n d G o d said, L e t t h e r e be light: a n d th e r e w a s light. [G e n e s is , I]

— i ta k d a le j, i ta k dalej. N a 31 w ersetó w rozdziału I Genesis — 29 za­ czyna się od a nd i używ a a nd w 2/з w ypadków jako spójnika w ew n ętrz- n o-w ersetow ego. N ie w d ając się w zależność tego przek ład u od o ryg i­ n a łu heb rajsk ieg o , m ożna stw ierdzić, że n a tle angielszczyzny w. X V I— X V II, lu b u ją c e j się w skom plikow anej hipotaksie, w ersety Genesis szcze­ gólnie u d e rz a ją p ro sto tą. Ale nie je s t to, ja k u B e n jy ’ego, p ro sto ta m ono­ to n n a i uboga, lecz przeciw nie, je st arch itek to n iczn a i m onum en taln a. S to su jąc k r y te r ia nie ty lk o składniow e, ale i retory czn e (chociaż jako system te o sta tn ie zostaną om ów ione dopiero w części 2 niniejszego a r ­ ty k u łu , to je d n a k m etodologiczny przeskok okazał się konieczny), m ożna w ykazać, że zw ielo k ro tn ien ie p a ra tak ty c z n ie doczepianych zdań, k tó re zw ykle pro w ad zi do łańcuszkow ej m o n o to n ii14, d a je w Genesis w rażenie jakiegoś p rzestrzen n eg o u k ład u koncentrycznego o zw iększającym się prom ieniu, p rzy czym oś u k ład u stanow i po w tarzający się m otyw and God

saw th a t it w as good 15. U kład o tw iera pierw szy w erset:

In th e b e g in n i n g G o d c r e a t e d t h e h e a v e n a n d t h e e a r t h ,

k tó ry je s t w p ro w ad zeniem zarów no tem a tu jak i podstaw ow ej s tru k tu ry zdania w sensie zdania jądrow ego („kernel sentence”); podm iot — cza­

14 To o c z y w iś c ie n ie je s t osąd o d m a w ia ją cy im racji bytu. P rzeciw n ie, tak a ła ń c u sz k o w a m o n o to n ia m oże b y ć zam ierzona. Tak jest np. u F a u l k n e r a (T h e S o u n d a n d th e F u r y , s. 177— 178), w id io lek cie bardzo in te lig e n tn e g o bohatera, Q u en tin a: “T h e n I c a r r ie d th e w a t c h in to S h r e v e ’s ro o m an d p u t it in his d r a w e r a n d w e n t to m y r o o m and got a fr e s h h a n d k e r c h i e f a n d w e n t to th e d o o r a n d p u t m y h a n d on th e l i g h t sw itch . [ . . . ] I fo u n d m y t o o t h b r u s h a n d got s o m e of S h r e v e ’s p a s t e and w e n t o u t a n d b r u s h e d m y teeth". M am y tu do czy n ien ia z r ejestra cją p ro sty ch cz y n n o śc i n ic a n ic n ie obchodzących' bohatera, w k tórego św ia d o m o ści rzecz się od b yw a.

15 Z w róćm y p rzy sp osob ności u w a g ę, że zachodzi tu cie k a w y w y p a d e k u życia s y g n a łu p r z e jś c io w e g o u n ik a ln eg o , tj. w y k r y w a ln e g o p rzez k ry teria SII2u. M ia n o ­ w ic ie o m a w ia n y m o ty w w y k o r z y stu je u n ik a ln y w k o n te k śc ie rozdziału I G e n e sis sp ó jn ik p o d p o rzą d k o w u ją cy th a t , k tó ry w ten sposób w y ró żn ia m o ty w od in n y ch w e r s e tó w i c z y n i go spoistym .

(15)

sow nik orzeczenia — dopełnienie/orzecznik. P o te m n a s tę p u ją idące cres­

cendo coraz dłuższe am plifikacje tego te m a tu w zdaniach łączonych

polisyndetycznie za pom ocą and, o podobnej, ty lk o coraz b ard ziej ro zb u ­ dow anej stru k tu rz e , ześrodkow anych n a ty m sam ym (przew ażnie) pod­ m iocie God. I tak aż do ostatniego w e rsetu :

A n d G od s a w e v e r y t h i n g t h a t he h a d m a d e , and, beh old, i t w a s v e r y good. A n d th e e v e n in g a n d th e m o r n in g w e r e th e s i x t h d a y .

Nie w dając się w szczegółową analizę p ro g re sji w ersetó w w zajem nie się w zm acniających przez s tru k tu ra ln e i tem a ty c z n e podobieństw a, odno­ tu jm y tylko, w jak i sposób w erset p ierw szy i o sta tn i stano w ią jedność. D zieje się to nie tylko w w arstw ie sem an ty czn ej, gdzie w e rset o statni je s t am p lifik acją pierw szego, ale i w w a rstw ie n a poły fo rm a ln e j: ok reś­ lenie czasu (in the beginning) o tw iera p ierw szy w e rse t i kończy ostatni

(and the evening and th e m orning w ere th e s ix th day). Co w ięcej,

w w arstw ie ściśle s tru k tu ra ln e j, th a t he had m a d e ostatniego w ersetu je s t nom inalizacyjną tra n sfo rm ac ją zdania God made everything, со z kolei jest w a ria n tem g ram aty czn o -tem aty czn y m pierw szego w ersetu Ażeby ten idący crescendo układ ześrodkow any n a podm iocie God zoba­ czyć jako układ p rzestrzen n y , trzeba jeszcze w ziąć pod uw agę cytow any ju ż m otyw and God saw th a t it was good. W ażna je s t tu ta j zm iana w ostatnim w ersecie na try b ro zk azu jący and, behold, ze wzm ocnionym

e v ery th in g was v e r y good, co rz u tu je w stecz n a poprzednie w ersety

i pozw ala ujrzeć je w szystkie w p ro g resji, ty m razem z p ersp ek ty w y n ajdalszej i zarazem n ajszerszej 16.

W sum ie rozw ażania odnoszące się do działu S H 2 w raz jeszcze pozw a­ la ją na stw ierdzenie, że ten sam elem en t sk ładn iow y m oże funkcjono­ w ać w d iam e tra ln ie różne sposoby, ale ażeby to udokum entow ać, trzeba często wziąć pod uw agę k ry te ria składniow e jednocześnie z reto ry cz­ nym i. T ra k tu jąc dalej rozdział I Genesis jako p ew n ą sty listy czn ą całość,

znajdziem y tam także p rzy k ład y fu n k cjo n o w an ia u n ik aln y ch sygnałów przejściow ych gram aty czn ie n iezd eterm in o w any ch, w y k ry w a ln y c h przez k ry te ria SII2u. W spom niano ju ż pow yżej o fu n k cjo n o w an iu unikalnego

th a t w p o w tarzający m się m otyw ie tego tek stu . D alej, p am iętam y, że dwa

ty lk o w e rse ty nie u żyw ały and n a początk u w iersza, a to w e rset 1 i 27. W y jątko w y b rak and w w ersecie 1 je st fu n k cjo n a ln y w sposób oczy­

16 P rzed sta w io n ą tu taj p ok rótce in terp reta cję ję z y k o w o -sty listy c z n ą rozdziału I G e n e s is zaw d zięczam w dużej m ierze k sią ż c e O. T h o m a s a T ra n sf o rm a tio n a l G r a m m a r an d th e T e a c h e r of English (N ew Y ork 1965, s. 221— 224). T am że z a in te ­ re so w a n y czy teln ik zn ajd zie p e łn ie jsz e — i to z p o zy cji g ra m a ty k i tra n sfo rm a ­ c y jn e j — w y ja śn ie n ie k o n cep cji k o n cen try czn eg o u k ła d u zdań p aratak tyczn ych w G e n e s is I, zbyt dłu gie, b y je m ożna tu ta j p rzytoczyć.

(16)

w isty : początkow e słowa In th e beginning są abso lutn ym początkiem ,

and zaś łączyłoby je z czymś, co było przedtem . Jeszcze ciekaw szy jest

u n ik a ln y sp ójn ik so w w ersecie 27:

So G o d c r e a t e d m a n in his o w n im a g e , in the im a g e of G o d c r e a t e d he h im ; m a l e a n d f e m a l e c r e a t e d he th em .

So je s t zapow iedzią, że w e rset będzie inaczej skon struo w an y niż po­

p rzed n ie. N ie m a tu w ogóle and, a cały w e rset składa się z asyn d etycz- nie ułożonych w a ria n tó w na te m a t God created m a n in his o w n image. W y jątk o w e sy g n ały przejściow e — i w y jątk o w a s tru k tu ra zdania —

p o d k reślają, że m ow a tu o n ajw ażn iejszym ze stw orzeń, o człowieku.

SII1. — T ak w ięc gram aty cznie niezd eterm ino w an e sygnały przejścio­

we są w y ra ź n ie fu n k cjo n aln e, co w y pływ a z ch arak tery sty czn ej d la nich m ożliw ości w y b o ru . Inaczej m a się rzecz, gdy chodzi o zdeterm inow ane sy g n a ły przejścio w e SII1. T u w y b o ru nie m a, a zatem funkcjonalność s ty listy c zn a je s t w ątp liw a. Ale gdy fo rm y gram atyczn e sygnałów z d e te r­ m inow an ych , pom im o że są g ram aty czn ie konieczne, zostają pogw ałco­ ne — n a b ie ra ją one ty m sam ym w yraźnej funkcjonalności. C hw y t ten je s t u żyw an y, i to częściej n iżb y się zdawało, w now szych techn ikach p oetyckich i pow ieściow ych, a szczególnie w technice „ stru m ie n ia św ia­ d om ości” . T ak np. u F a u lk n e ra m am y:

T h e p r e t t i e s t gir l w a s w i t h G e r a l d in f r o n t too. T h e y w a t c h e d m e through v e il s , w i t h a k i n d of d e li c a te horror. [T h e S o u n d an d th e F u ry, s. 140]

P lu ra ln a fo rm a sygnału przejściow ego t h e y każe go gram atyczn ie odnieść do dw óch poprzed zający ch rzeczow ników , z k tó ry c h każdy jest w liczbie p o jed yn czej, the girl i Gerald. Ale p rzy tak iej in te rp re ta c ji G e ra ld „nosiłby w o a lk ę ”, ta k że z całości k o n tek stu sem antycznego w y ni­ ka, że th e y odnosi się do rzeczow nika w liczbie m nogiej — th e girls, k tó ry w y stę p u je o 10 w ierszy te k s tu w cześniej (s. 139) i g ram aty cznie zUpełnie nie łączy się z th e y z cytow anego zdania. C h w y ty takie, stoso­ w an e u m iejętn ie, ta k b y w spó łd ziałały z innym i podobnej n a tu ry , p rzy ­ c z y n ia ją się do p rzek azy w an ia spontaniczności nie kontrolow anego pro ­ cesu m yślow ego, a co n ajw ażniejsze, czynią to bezpośrednio, nie przez opis.

SIIN:Jł. — K oncepcja pogw ałcenia gram atyczności sygnałów przejścio­

w y ch prow adzi n a s do jeszcze jednego sposobu badania tych sygnałów , i to zarów no zd eterm in o w an y ch jak i niezdeterm inow anych Tym spo­ sobem jest p o ró w n an ie z n orm ą w sensie ilościowym Z astrzegliśm y się co praw da na początku niniejszego arty k u łu , ze takie porów nania są na ra z ie m etodologicznie niew skazane, a to z brak u liczbowo opracow anych no rm . Możemy jed n a k przyjąć za S R Levinem , ze niektóre sygnały

(17)

przejściow e są „tak norm alne, iz tylko te, k tó re różnią się od norm y, n ad ają się do analizy sty listy c zn e j” 17. Czyli w ow ym jednym w yp ad ku dla uchw ycenia tego, co funkcjonalne stylistycznie, m ożem y w y k o rz y ­ stać opozycję: norm a — odstępstw o od norm y, przy czym uw ażam y, że norm ę potrafim y jakoś w przybliżeniu określić na podstaw ie 'd oty ch­ czasowego dośw iadczenia językow ego i bardzo szeroko pojętego k o n te k ­ stu danego zjaw iska językow ego 18. Zabieg pozostaje jed nak m etodolo­ gicznie ryzykow ny i dlatego w skazane jest ograniczyć jego zastosow anie w yłącznie do tekstów w spółczesnych, jako że ich język, m ożem y założyć, w yrósł z podłoża języka, którym sami m ów im y, czyli którego ,,n orm yM są nam w p rak ty ce znane, choć dokładnie, .„naukow o”, nie p o trafim y ich jeszcze określić. Takie postępow anie jest szczególnie u spraw iedliw ione w stosunku do tekstów , k tó re aż proszą się o to, bo w yrosły z b u n tu prze­ ciw konw encjom językow ym , arty sty czny m , społecznym — stw arzając jednocześnie nowe konw encje, ale to już inna spraw a. „Chciałem rozbić skonw encjonalizow any jęz y k ” — mówi Eugène Ionesco w jed n y m z w y ­ w iadów 19, a o tym , jak to robi i w jakim celu, m ożna by napisać sporą rozpraw ę. T rzym ając się jednak naszego zagadnienia, tj. odbiegających od norm y sygnałów przejściow ych SI IN', zacytu jm y tylko część znanego przem ów ienia N aczelnika S traży Pożarnej z Ł y s e j śpiewaczki, opartego n a jednego rodzaju sygnale przejściow ym — na podporządkow ującym zaim ku w zględnym who, whose, whom:

M y b r o t h e r in l a w had, on his f a t h e r ’s side, a f i r s t cou sin w h o se m a t e r n a l uncle had a f a t h e r - i n - l a w w h o s e p a t e r n a l g r a n d f a t h e r h a d in s e c o n d m a r r ia g e m a r r i e d a y o u n g n a t i v e gir l w h o s e b r o t h e r h a d m e t , d u r i n g on e of his v oyages, a gir l w i t h w h o m he fe l l in lo v e an d b y w h o m he h ad a son w h o m a r r i e d a ga lla n t g o v e r n e s s w h o w a s no o th e r th a n t h e nie ce of an o b s c u r e leading s e a m a n in th e B rit is h N a v y , w h o s e a d o p t i v e f a t h e r h a d an a u n t w h o sp o k e fl u e n t Sp a n is h , an d w h o w a s p r o b a b l y one of th e g r a n d d a u g h t e r s of an e n

-17 L e v i n , op. cit., s. -17. D la w y g o d y c z y te ln ik ó w za in tereso w a n y ch sta n o w is­ k iem L ev in a w o d n iesien iu do sy g n a łó w p rzejścio w y ch pod aję ten cy ta t w szerszym k o n te k śc ie (uw aga: L ev in n ie u żyw a term in u “tr a n s it io n a l si g n a ls ”, le c z bardziej o g óln ego “re la tio n s b e t w e e n lin gu istic e l e m e n t s o v e r an e x t e n d e d t e x t ”): “Relation s th a t e x i s t b e t w e e n lin g u is tic e l e m e n t s o v e r an e x t e n d e d t e x t do n o t n e c e s s a r il y lead to re s u lts w h ic h are in t e r e s t in g fo r s t y l i s t i c a n a ly s is . T hus, e v e n in o r d i n a r y d i s ­ course, th e r e are s u p r a - s e n t e n c e relatidns. W e f i n d su ch relations, f o r e x a m p l e , in th e use of p ro n o u n to r e f e r to a n t e c e d e n t s in p r e c e d i n g se n te n c e s, a n d also in c e r t a in o th e r t y p e s of a g r e e m e n t — f o r e x a m p l e , of n u m b e r or te n s e — b e t w e e n e l e m e n t s occurrin g in su c c e s s iv e sen ten ces. T h e s e c o n d t y p e of a g r e e m e n t is an o b l i g a t o r y one a n d so c a n n o t be r e l e v a n t to th e q u e s t i o n of s t y le . T h e f i r s t ty p e , w h i l e n o t o b li g a to r y in th e s t r i c t se nse, is n e v e r t h e l e s s so n o r m a l th a t o n ly the f a i lu r e to o b s e r v e it w o u l d be r e l e v a n t f o r s t y l i s t i c a n a l y s i s ”.

18 E n к V i s t, op. cit. Zob. te ż p rzyp is 4 w n in ie jsz y m artyk u le. 19 Zob. J e sz c ze j e d e n w y w i a d z Ionesco. „D ia lo g ” 1965, nr 7, s. 137.

(18)

gin eer w h o d i e d y o u n g , w h o w a s t h e g ra n d s o n of a v i n e g r o w e r , w h o s e w i n e w as e x c e s s i v e l y p o o r [ . . . ] 20.

— i tak dalej, i ta k d a le j. W całości tego „przem ów ienia” m am y 24 k olej­ ne sygnały przejściow e w form ie zaim ka w zględnego, ta k że n a jw y tra w ­ niejszem u g ram aty k o w i zakręci się w głowie, zanim zliczy stopnie pod­ porządkow ania, co je s t tu ta j, na szczęście, czynnością całkow icie zbędną. Ściśle gram aty czn ie rzecz biorąc, nie m a ograniczeń co do liczby ogniw w takim łańcu chu podporządkow ania, każdy jedn ak bez w ątp ien ia za­ uważy, że przy to czo ny tu sposób uży w an ia sygnałów przejściow ych nie mieści się w n o rm ie językow ej, w sensie p rzeciętnej częstotliw ości zaim ­ ków w zględnych w zdaniu. W Ł y s e j śpiewaczce ch w yt ten w sp ó łp racuje z innym i ch w y tam i fo rm aln y m i w w alce z banałem językow ym d ra m a ­ turgicznym i obyczajow ym (niekończące się rozm ow y „genealogiczne”), a co ciekaw e, robi to poprzez w yolbrzym ienie i zw ielokrotnienie tego

s tr u k tu r y s tru k tu ry s tr u k tu r y S tru k tu ry „

w ie lo kro tne (M ł unikalne w ie lo kro tn e unikalne

Д Д W o dstępstw o / Л norma MO V o d normy

T abl. 2

20 E. I o n e s c o , T h e B a ld P r im a - D o n n a . T ran slated by D. W a t s o n . L o n ­ don 1961, s. 110— 111. D la je d n o lito śc i c y tu ję przekład an g ielsk i, k tóry zresztą w n i­ czym n ie zm ien ia p o sta ci gram atyczn ej o m a w ia n eg o problem u. W ersja o rygin aln a (cyt. za: E. I o n e s c o , L a C a n t a t r i c e C h a u v e . W: T h é â tr e I. E d ition s G allim ard P aris 1954, s. 43— 44): „ M on b e a u - f r è r e a v a it , d u côté p a te r n e l, u n co usin g e r m a in d o n t u n oncle m a t e r n e l a v a i t un b e a u - p è r e d o n t le g r a n d - p è r e p a t e r n e l a v a i t épou sé en s e c o n d e s noces u n e j e u n e in d ig è n e d o n t le fr è r e a v a i t r e n c o n tré , d a n s un de ses v o y a g e s , une fi ll e d o n t il s'éta it é p r i s e t a v e c la q u e lle il eu t un f ils qui se m aria a v e c une p h a r m a c i e n n e i n t r é p i d e q u i n ’é t a i t a u tr e que la niè ce d ’un q u a r t i e r - - m a î t r e inconnu d e la M a r in e b r i ta n n i q u e e t d o n t le p è r e a d o p t i f a v a i t u n e ta n te p a r l a n t c o u r a m m e n t l ’e s p a g n o l e t qui é ta it, p e u t - ê t r e , une d e s p e t i t e s f i l l e s d ’un in gén ieu r, m o r t je u n e , p e t i t - f i l s l u i - m ê m e d ’un p r o p r ié ta i r e de vig n e s d o n t on t i r a i t u n v in m é d i o c r e [ ..

(19)

b a n a łu do k tó re jś tam potęgi, zgodnie zresztą z saty ry czn o -farso w y m c h a ra k te re m tej „ a n ty sz tu k i” , jak ją sam a u to r nazw ał.

P rzedstaw io ne pow yżej p rzy k ład y fu n kcjo naln ego użycia sygnałów przejściow ych każą zwrócić baczną uw agę n a tę pozornie n iee fek to w n ą k ategorię gram aty czn o -sty listyczn ą. Jeżeli zaś chodzi o m eto d y postę­ pow ania p rzy b ad an iu sygnałów przebiegu liniow ego, to okazało się, że istn ieje tu w ięcej m ożliwości, niż przedstaw iono na p ierw szy m ogól­ nym diag ram ie k ry te rió w gram atyczn o -skład niow y ch. U zupełniony d ia ­ gram k ry te rió w składniow o-gram atycznych przebiegu liniow ego SII przedstaw ia tablica 2.

2

K ry te ria dotychczas om aw iane b ad ają pole skład nio w o-gram atyczn e i odnoszą się do całości badanego tek stu . Są też konieczne w ty m sensie, że p ow stają z ilościowego ujęcia s tru k tu r składniow ych danego tek stu , prow adząc p rzy ty m do oddzielenia s tr u k tu r w ielo k ro tn y ch od u n ik al­ nych. Inaczej rzecz się przedstaw ia n a polu b a d a ń reto ry czn y ch . P rz e d ­ m iotem b ad ań je st tu dodatkow y, pozag ram aty czn y zw iązek elem entów s tru k tu ry językow ej. J e st on n iejak o nałożony n a języ k i stan o w i w ła­ ściwość au to ra, a nie języka jako takiego. K ry te ria reto ryczn e, do k tó ­ rych om ów ienia teraz p rzystęp u jem y, b a d a ją ten zw iązek dodatkow y; nie są więc konieczne, gdyż zastosow alne są ty lk o tam , gdzie związek ta k i istn ieje. Zw iązek t e n 21 p ow staje n a sk u te k sp ecjaln y ch układów , w k tó re w chodzą identyczne lub podobne ele m en ty językow e należące do k o lejn y ch w a rstw s tru k tu ry językow ej, od w a rstw y fonologicznej i m orfologicznej, poprzez leksykalną, aż do składniow ej 22. W szystkie te w a rstw y — ale tylk o w pew nych p a rtiac h te k s tu — stanow ią zatem reto ry czn e pole b adania. Dla łatw iejszego zrozum ienia takiego postaw ie­ nia sp raw y przypom nijm y, że cechy narzucone p rzez m e tru m i schem at ry m o w y w iersza, ry m i ry tm , także m ożna rozum ieć jako ta k i ponad- g ram aty czn y związek. P rz y ty m podobieństw o m iędzy ow ym i dwoma

21 N a w ia sem m ów iąc, zbad an ie tego d od atk ow ego zw ią zk u reto ry czn eg o oraz e w e n tu a ln y c h cech prozod yczn ych — to chyba je d y n y języ k o zn a w czy sposób, w ja ­ k i m ożna b y p ojm ow ać sty l jako coś n ałożon ego na ję z y k p on ad gram atyczn ie. Zob p rzyp is 3.

22 T e w a r stw y w y ró żn io n o w e d łu g H i 11 a (In t r o d u c t i o n to L in g u i s ti c S t r u c ­ tu r es, s. 326): “T he n o r m a l h ie r a r c h y m o v e s th r o u g h p h o n o lo g y , m o r p h o n o lo g y , le x i c o n an d s y n t a x in s u cces sio n ”. S ch em at te n , jak o n a jp ro stszy z m ożliw ych , zo­ sta ł tu p rzy jęty ze w z g lę d ó w prak tyczn ych . N ie w y k lu c z a to o c z y w iśc ie m ożliw ości p rzy jęcia za p o d sta w ę sch em a tó w bardziej rozb u d ow an ych , np. z rozb iciem fonologii na sy stem fo n iczn y , a k cen tu a cy jn y i rytm iczn y, w za leż n o ści od cech, k tóre w d a ­ nym u tw o rze dom agają się przebadania.

Cytaty

Powiązane dokumenty

6. Poniższe pary zdań pojedynczych połącz spójnikami podanymi w nawiasach... Zazieleniły się drzewa. Ptaki rozpoczęły budowę gniazd. Napisz do babci. Mam dużo czasu. Dopasuj

a) Slalom ustawiono tak, że tylko najlepsi osiągnęli dobry

Zdaniem wielokrotnie złożonym, nazywamy zdania składające się z trzech, czterech a nawet większej ilości zdań składowych. Nauczyciel przypomina kolejność działań, które

Jednym z bohaterów Wielkiego dnia Struga jest Tolumbas, scharakte ­ ryzowany w powieści jako olbrzym i grubas. Nazwisko to odnosi się do Tadeusza Korniłowicza, znanej w

(odpowiadają na pytania przypadków zależnych: kogo? czego? komu? czemu? kogo? co? kim? czym?.. o kim?

Zbadano właściwości termiczne polimeru makro- pierścieniow ego - trans-p olio k ten am eru oraz jeg o wpływ na stabilność term iczną kauczuków dienowych 1 przebieg

Uczniu, przeczytaj informacje z podręcznika do nauki o języku ze strony 169 (tabelka)?. Zdanie podrzędnie złożone dopełnieniowe – odpowiada na pytania

nów y w ych ędorzenia, który należycie wszystko zrob ił doskonale zł 73”.. 1901 dokonał ponow nej rekonstru kcji organów stradom skich. Poniew aż często