Godow » Gorzyce ■ Lubomia ■ Marklowice ■ Mszana * Pszów ■ Radlin ■ Rydułtowy ■ Wodzisław • Pow. Raciborski
Wodzisławskie
Rok
II Nr 15
(83)11 KWIETNIA 2001 ________ NR INDEKSU 323942 ISSN 1508-8820
cena1,80 zł
(wtym 7% VAT)
i\T jskrócie
WODZISŁAW
O nowej inicjatywie Fundacji Schumana poinformował nas Se
kretarz Zarządu Wodzisławskiego Stowarzyszenia Integracji Europej
skiej Kazimierz Mroczek. Jest ona skierowana do młodzieży w wieku 18-25 lat, która czuje powołanie do pracy społecznej. Mogą się oni zrealizować jako wolontariusze w niemieckich domach pomocy spo
łecznej. Roczny wolontariat na te
renie Niemiec pozwoli młodym lu
dziom ugruntować znajomość języ
ka naszych sąsiadów, a także zdo
być doświadczenie życiowe w tak specyficznej i niełatwej pracy. Za
interesowanych kierujemy pod wo
dzisławski adres WSnRIE na ul. J.
Piłsudskiego 10.
POWIAT
Powiatowy Inspektorat Wetery
narii w Wodzisławiu przebadał w ubiegłym roku blisko 17 tysięcy zwierząt. Jego celem było wykrycie i moritoring chorób zakaźnych zwierząt przeznaczonych do uboju.
Na terenie objętym kontrolą nie stwierdzono obecności tzw. choro
by szalonych krów. Jednak ze względu na 72 decyzje administra
cyjne - dotyczące konieczności po
prawy warunków weterynaryjnych w zakładach produkujących żyw
ność pochodzenia zwierzęcego - konsumenci muszą liczyć się z ich ograniczoną dostawą do sklepów.
Na zmniejszoną ilość mięsa i jego przetworów w punktach detalicznej sprzedaży wpłynie też niewątpliwie decyzja wojewódzkiego lekarza weterynarii o 50-procentowym zmniejszeniu uboju bydła rzeźne
go. Podyktowane to jest unijną de
cyzją o zakwalifikowaniu naszego kraju do 3 kategorii zdrowotnego zagrożenia produktów mięsnych.
❖
W ubiegłym roku do Powiato
wego Rzecznika Konsumenta skie
rowano 670 spraw, z czego połowa wymagała pisemnej interwencji.
Znaczna część spraw została roz
wiązana przez biuro Rzecznika po myśli konsumentów. Zaledwie w 15 przypadkach przedmiot sporu trafił pod obrady Polubownego Sądu Konsumenckiego w Katowi
cach, a 12 rozpatrzonych musiało być przez Sąd Powszechny. Insty
tucja Rzecznika Konsumentów po
wołana została przede wszystkim po to, by ułatwić klientowi poru
szanie się w gąszczu przepisów i umów. W Wodzisławiu Śl. Rzecz
nik urzęduje w siedzibie Starostwa Powiatowego, w każdy 1 i 3 czwar
tek miesiąca od godziny 11.00 do 14.00. Ponadto skargi i wnioski
■Redakcja:
44-300Wodzisław Śląski, ul.Powstańców Śl. 5,
tel. 0-32/45568 66, fax455 66 87;
e-mail:nowiny@netpol.pl
■Dyrektor Wydawnictwa Prasowego Katarzyna Gruchot
■Redaktor naczelny Marek Jakubiak
■Sekretarzredakcji Ewa Halewska
■Redakcja techniczna PawełOkulowski, Piotr Palik
[И
Nowiny Raciborskie sp. Z 0.0.[Ö
Wydawnictwo Prasowe© Wszystkie prawa autorskie do opracowań graficznych reklam ZASTRZEŻONE.
Materiałów nie zamówionychniezwracamy.
Ogłoszenia przyjmuje
sekretariat redakcji w Wodzisławiu Śl., w godz. od 8.00 do 16.00.
Za treść ogłoszeń,reklam i tekstów płatnych redakcjanie ponosi odpowiedzialności.
■Skład: NOWINY RACIBORSKIE Sp. z o.o.
■Druk: PRO MEDIA, Opole
WODZISŁAW
Jaja - dziwoki
W Powiatowej i Miejskiej Biblio
tece w Wodzisławiu zainstalowała się niedawno arcyciekawa wystawa. Zda
wać by się mogło, że jajka w okresie wielkanocnym - to nic bardziej banal
nego jako temat na ten okres. Trzeba jednak nie lada talentu i pomysłowo
ści, by z tak prozaicznej rzeczy jak kształt jaja zrobić takie dzieło sztuki.
Pomysł i realizacja ekspozycji są dziełem dwóch studentek Wydziału Artystyczno-Pedagogicznego Uni-
Jak widać, kształt jajka może stać się inspiracją do tworzenia dziwnych form wersytetu Śląskiego. Aleksandra Foj- cik i Marzena Kapek.są pasjonatkami sztuki użytkowej oraz - jak należy
WODZISŁAW
Świąteczne kartki
Ponad 300 prac napłynęło na kon
kurs „Świąteczna kartka wielkanoc
na” do wodzisławskiego MOK-u. Or
ganizowany jest on już po raz siódmy przez Miejski Dom Kultury w Lubliń
cu oraz Wojewódzki Ośrodek Kultury i Miejską Galerię Sztuki w Często
chowie. Od kilku lat na terenie Wo
dzisławia odbywają się eliminacje, które cieszą się rosnącym zaintereso
waniem przedszkolaków oraz uczniów podstawówek a także gimna
zjów.
Prace oceniała komisja złożona z profesjonalnych plastyków - mówi Anna Koczy, zastępca dyrektora MOK-u „Centrum”. Przyznano 12 nagród i wyróżnień a najlepsze prace zostały wysłane do Lublińca. Nagro
dy ufundowały Wydział Edukacji i Re
ferat Kultury Urzędu Miejskiego. Tra
dycyjnie już dobre prace nadsyła
Z okazji Świąt Wielkiejrtocy życzenia pogodnych chwil w gronie najbliższych, uśmiechu i zadowolenia mieszkańcom
regionu przesyła Senator HP Adam Gorczyński
wnosić z wystawy - artystycznego spojrzenia na świat. Dziewczyny, pre
zentując swe fascynacje artystyczne, pozostają w zgodzie z kanonem, który głosi, iż jajko jest symbolem nowego.
Jak widzimy na zdjęciu - nietuzinko
we podejście do sztuki Michała Anio
ła czy Leonarda da Vinci jest nie tylko intrygujące, ale i inspirujące. Przecież gdyby tak zamiast konterfektu Mony Lizy umieścić swoje zdjęcie i podaro
wać je bliskiej osobie - czyż nie było
by to intrygujące?
J.A.B.
Ognisko Pracy Pozaszkolnej. Naj
większe zainteresowanie konkurs wzbudza wśród uczniów najmłod
szych klas szkół podstawowych.
Prace oceniano w kilku katego
riach wiekowych a wśród nagrodzo
nych znaleźli się: przedszkolaki - 1.
Agnieszka Sendek PP 18, 2. Martyna Oślizło PP 4, 3. Wiktoria Stencel PP 18; klasy I-III - 1. Błażej Wojaczek SP 10,2. Lidia Kubek SP 10, 3. Patry
cja Rozmyślak SP 16; klasy IV-VI - 1.
Magdalena Dragon OPP, 2. Justyna Żurawska OPP, 3. Michał Piechulek OPP, wyróżnienia - Wioleta Fajkis SP 21, Agnieszka Pochcioł SP 8, Kinga Końca SP 21; gimnazjaliści - 1. Mo
nika Goszyc Gimnazjum 4, 2. Jere
miasz Pilarz OPP, 3. Agnieszka Hep
ner OPP.
(jak)
■ INFORMACJE ■
RADLIN
Ponad 100 prac uczniów z Radlina i Marklowic napłynęło na zorganizo
wany po raz drugi międzyszkolny konkurs na stroik wielkanocny. Wyróżnio
no ponad 30 prac a wręczenie nagród odbyło się w świetlicy Zespołu Szkół Sportowych w Radlinie. Imprezę uświetnił występ zespołu „Radlinioki", działającego przy Ognisku Pracy Pozaszkolnej.
Wielkanocne stroiki
Stroik wielkanocny zawiera wszystkie elementy związane z wiosną i Wielkanocą - mówi Renata Marki- ton, organizatorka konkursu. Są bazie z palm, kwiaty z goika, zajączki, ba
ranki i jajka wielkanocne, które są symbolem odradzającego się życia.
Sabina Borkowska z Miejskiego Ośrodka Kultury, która wraz z Jadwigą Pietrek oceniała prace, zachęcała dzie
ci, by w przyszłości wykonywały wszystko własnoręcznie, nie używając gotowych elementów kupowanych w sklepie. Prace oceniano w kilku kate
goriach wiekowych, autorami najlep
szych są: klasy I-II - 1. Patrycja Hejna
Zwycięzcy konkursu na najładniejszy stroik SP 3 Radlin, 2. Izabela Śmiałowska SP 3 Radlin, 3. Martyna Piekorz Zespół Szkół Sportowych Radlin oraz Sławo
mir Kuźnik i Miłosz Magiera SP 3;
klasy III - 1. Adam Pannek, Mateusz Langosz i Tomasz Tkocz SP 3 Marklo
wice, 2. Hanna Gojny ZSS; klasy IV-V - 1. Anna Nahlik ZSS, 2. Beata Pluta ZSS, 3. Klaudia Kachel SP 4 Radlin, Sylwia Śmieja ZSS, klasy VI - 1. Mar
ta Mika i Agnieszka Krupa SP 4, 2.
Marzena Kohut SP 4, 3. Magda Łysek SP 4. Ngrodzono też siedem prac, któ
re podczas wizyty zaprzyjaźnionej z
WODZISŁAW i
W wodzisławskiej SP 10 wychowankowie Ogniska Pracy Pozaszkolnej zorganizowali 5 kwietnia przedświąteczny kiermasz.
Śpiewanki malowanki
Swoim kolegom i rodzi
com zaoferowali na nim wielkanocne koszyczki, stroiki, obrazy i obrazki ze świątecznymi motywami, pi
sanki oraz różnego rodzaju prace plastyczne - wszystko wykonane oczywiście wła
snoręcznie. Aby uatrakcyj
nić sprzedaż, uczniowie za
prezentowali też swoje uzdolnienia wokalno-sce- niczne, a mamy upiekły cia
sto, którym częstowały przy
byłych gości.
Ceny małych dzieł sztuki, proponowanych do sprzeda
ży, zachęcały do ich nabycia.
Nic więc dziwnego, że po półtoragodzinnym handlo
waniu pozostało ich niewie
le na stołach rozstawionych w holu głównym szkoły.
Osiągnięty zysk zasili skromną kasę ogniska.
J.A.B.
Dzieci wykonały bardzo pomysłowe stroiki wielkanocne
ZSS czeskiej szkoły z Frydka-Mistka zostały przekazane gościom. Ich auto
rami są: Katarzyna Szurmańska, Syl
wia Śmieja, Angelika Sokołowska, Kamil Smolorz, Sonia Waliczek, Do
minika Deka i Karolina Kumorek. W organizacji pomagała R. Markiton Be
ata Spandel, a dzieci do konkursu przygotowywały prace pod kierun
kiem swoich nauczycielek z ZSS w Radlinie oraz SP 3 - Joanny Zaborow
skiej, SP 4 - Izabeli Hejny oraz SP 3 Marklowice Iwony Kotyrby.
(/«*>
Uczennice SP 10 prezentują swoje prace
2 ŚRODA, 11 KWIETNIA 2001 r. NOWINY WODZISŁAWSKIE
■ zdaniem czytelników ■
.. .
Wielkanoc tuż, tuż...
Czas świąt wielkanocnych jest czasem szczególnym... Spędzamy go chyba wszyscy w gronie najbliższych.
Co ze świętami kojarzy się najbardziej naszym czytelnikom? Jakie tradycje są najczęściej kultywowane:
pisanki, Baranek Wielkanocny, zajączek, a może śmigus dyngus? Na te i inne pytania odpowiadali przypadkowi przechodnie. Jaki obraz świąt nam przekazali?
Święta kojarzą nam się z tłumami penetrującymi sklepy i mnóstwem zakupów - mówią Tomek z Wodzisławia i Iza z Pszowa - to właśnie niszczy idee tych świąt, które, jak so
bie życzymy, powinny być spokojnymi świętami. Nasze święta zamierzamy spędzić w domu wśród najbliższych.
To właśnie atmosfera, którą sobie wytworzymy zadecyduje jakie te święta będą. Jeżeli chodzi o skojarzenia związane z Wielkanocą, to na myśl przychodzą nam jajka - pisanki, które są symbolem nowego, rodzącego się życia.
W Wielką Sobotę idziemy do kościoła święcić potra
wy, które spożywamy po
tem na uroczystym śnia
daniu w niedzielę, a dziecko, jak to dziecko, szuka zajączka, który jest dla niego nieodłączną częścią tych świąt - mó
wią Barbara i Zygfryd z Rybnika. Jednak jednej rzeczy w tych świętach nie potrafię zdzierżyć - dodaje Barbara - jest to śmigus dyngus, który jest w mojej rodzinie bardzo zakorzeniony. Tylko raz byłam w ten dzień chro
niona - gdy byłam w cią
ży. Wszystkie panie chy
ba wiedzą co to znaczy być w tym dniu kobietą!
Koszyczek ze święconką, który jest jedną z ważniejszych tradycji tych świąt zostawiamy na poranek wielka
nocny, kiedy to składamy sobie ży
czenia - mówi Urszula z Wodzisławia.
Ale przede wszystkim święta są cza
sem szczególnej radości, którą to na-
!-vy dzielić się z innymi. Święta Wiel- jnocne powinniśmy spędzić rodzin
nie - w gronie najbliższych. Myślę, że to jest właśnie najważniejszą sprawą.
Święta?! To już wiosna się zbliża - mówią Szymon, Danuta oraz Gabrysia z Wodzi
sławia. Święta kojarzą się na pewno z ? tym, że nareszcie jest koniec postu i bę
dzie można swobodnie bawić się na dys
kotekach - dodaje Szymon. Największą tradycją związaną ze świętami są chyba jajka, które w sposób szczególny kojarzą się ze świętami. Poza tym robi się ciepło - ludzie zaczynają wychodzić z domów, co jest dla nas bardzo ważne, gdyż prowa
dzimy kwiaciarnię. A kwiaciarnia, jak to w okres świąteczny oferuje wiele wielkanoc
nych ozdóbek, które można postawić na stole wielkanocnym, lub udekorować świąteczne drzewko.
Najważniejsza podczas świąt jest rodzina - mówi Agata z Wo
dzisławia, a jej kuzynka Marta, która siedzi na wózku na wszyst
ko przytakuje. Ze świętami koja
rzą mi się pisanki, ale nade wszystko śmigus dyngus, w któ
ry kilka razy dziennie mogę wziąć prysznic...
fJesJ
Święta Wielkanocne są przede wszystkim wesołe, rodzinne, zdrowe..., takie po prostu Święta Wielkanocne - mówi Magdalena.
W dzisiejszych czasach w skle
pach można kupić po prostu wszystko - niczego nie brakuje, oczywiście oprócz (?) pieniędzy!
Pamiętam jeszcze z dzieciństwa gdy w Wielki Piątek - wedle pra
starej tradycji - chodziło się myć do rzeki. No i ja zawsze z babcią chodziłam nad rzekę, żeby się wymyć.
Ze świętami kojarzą mi się ma
lowane jajka, Baranek Wiel
kanocny, święconka... - mówi Marianna z Wodzisławia, która na swoim świątecznym stoisku oferuje przechodniom multum kartek wielkanocnych. Zawsze staram się postępować według tradycji. Na stole wielkanoc
nym nigdy nie zabraknie świę
conki na osobnym talerzu - którą każdy musi się podzielić, jest także szynka, jajka oraz ciasta - babki i mazurki. Pod
czas świąt ważne też są ży
czenia, którymi musimy dzielić się z najbliższymi. Jednak nie zawsze ci najbliżsi są blisko nas, dlatego też oferuję ze
staw kartek wielkanocnych, które można wysłać razem z serdecznymi życzeniami rodzi
nie, przyjaciołom...
VJjskröcie
można składać do specjalnej skrzynki umieszczonej, w tymże gmachu lub kontaktować się telefo
nicznie poprzez jastrzębskie nume
ry telefonów: 471-07-04 lub 471- 71-41 w. 351.
GORZYCE
W pierwszą sobotę kwietnia od
były się pierwsze, otwarte Powiato
we Spotkania z Pieśnią Religijną.
Do udziału w nich zaproszono m.in.
młodzieżowe zespoły przyparafial- ne. Jeden z nich, z Rogowa - wraz ze swym opiekunem księdzem wika
rym, Januszem Rudzkim - otworzył spotkanie „Przedstawieniem Wiel
kopostnym”. Oprócz niego do Go
rzyc przyjechała młodzież z Wodzi
sławia, Turzy, Radlina-Biertułtów i Domu Dziecka w Gorzyczkach. Or
ganizatorki: Wiesława Parma i Iwo
na Mrozek z gorzyckiego DPS oraz Bernadeta Marek z DD w Gorzycz
kach skorzystały z finansowej po
mocy Jarka Wita, dzięki czemu mo
gły poczęstować zebranych pączka
mi i herbatą. Familijna i pełna entu
zjazmu atmosfera, jaka panowała w sali wiedowiskowej DPS podczas I Spotkań, ośmieliła organizatorów do oficjalnego zaproszenia wszyst
kich zebranych oraz ich przyjaciół na letnią imprezę „Spotkania z pie
śnią religijną pod rozgwieżdżonym niebem.”
RADLIN
Mieszkańcy niektórych radliń
skich ulic są niezadowoleni z decy
zji Rady Miejskiej o zmianach w nazewnictwie. Pismo protestacyjne przysłali do władz miasta m.in.
mieszkańcy ul. Polnej - dawnej od
nogi ul. Rymera. Ludziom chodzi przede wszystkim o koszty związa
ne ze zmianami nazwy. Zarząd Miasta wyjaśnił mieszkańcom, że nie można rekompensować tych kosztów z budżetu miejskiego, na
tomiast wpisy nowych adresów do dowodów osobistych są dokony
wane za darmo.
❖
Wniosek o dofinansowanie mo
dernizacji skrzyżowania ulic Ra
dlińskiej i Korfantego złożą władze Radlina do Funduszu Inicjatyw Lo
kalnych PHARE. Jak poinformo
wał radnych wiceburmistrz Miro
sław Chłodek, Zarząd Miasta zasta
nawiał się nad złożeniem wniosku o dotację na remont Domu Sportu lub rozbudowę gimnazjum ale by uzyskać pieniądze z Funduszu trze
ba zabezpieczyć w budżecie poło
wę kosztów robót. W przypadku tych dwóch dużych inwestycji jest to w tym roku niemożliwe.
\ --- TYLKO DO KOŃCA KWIETNIA
ASTRAII
-3000 PLN
CORSA
OPEL FIJAŁKOWSKI
Rybnik, Ul. Żorska 75
(naprzeciwko makro) Salon tel. 42 39 700 w. 40 Serwis tel. 42 39 700 w. 37 Sprzedażczęści tel. 42 39 700 w. 35, 36Astra
II 3 dr,
5dr,
Kombioraz
Corsa 3 dr i 5
dr zhomologacjami
ciężarowymi, 4-osobowe 0
szczegóły pytaj w naszym salonieNOWINY WODZISŁAWSKIE ŚRODA, 11 KWIETNIA 2001 r. 3
■ ludzie tej ziemi ■ ZZTTT7TZZZ7TT7T7TZZTT7_
CZERNICA
Życie jest piękne. Na trzeźwo. Teraz to wiem. Nie piję od 8 miesięcy. Wcześniej wszystkie problemy topiłem w kieliszku, a dziś nawet rzeźbię. Tylko żonie i Pómboczkowi zawdzięczam, że tu dzisio z panią godom. Nie gańbuja się tego. Niech usłyszy jedyn z drugim co tracom. Jo byda miał Wielkanoc bez gorzołki. Piyrszo od wielu lat!
Mo grajfka w rynkach
Wiejski domek stoi przy głównej drodze w Czernicy. Przez wiele, wiele lat za drzwiami tego domu nie było wesoło. Zwłaszcza pani Danucie i trójce dzieci. Widok pijanego ojca i męża nie jest dla żadnej rodziny we
soły. No może na początku, kiedy na rauszu taki jeden z drugim coś weso
łego rzeknie. Z biegiem czasu to już
To dziś jego sposób na nowe życie
tylko tragedia.
Rodzina pana Norberta była z dziada pradziada śląską rodziną z wartościami. Dziadek Antoni Piechu- la był wzorem dla wszystkich. Był bardzo skromnym człowiekiem zza Raciborza. Do ust kieliszka nie wło
żył.
Jedyn chłop w rodzinie co nie znoi szynku - wspomina pan Norbert.
Teraz też jest już wzorem dla pana Norberta. Wcześniej tej wspaniałej dziadkowej cechy nie widział.
Z zawodu dziadek był stolarzem.
Robił zwłaszcza meble, ale nie ta
kie proste, kańciate jak dzisio - wspo
mina pan Norbert - to były arcydzieła sztuki. Rzeźbione ornamenty. Sam wy
konał ławki do starego czernickiego kościoła.
Fach stolarza odziedziczył rów
nież ojciec pana Norberta-Antoni To- meczek. Pracował w stolami na ko
palni „Rydułtowy”. W Czernicy wy
budował dom i tu mieszka w nim dziś rodzina pana Norberta. Sam pan Nor
bert jako elektryk przepracował na kopalni „Rydułtowy” 25 lat. Teraz jak mówi jest wolnym strzelcem na eme
ryturze. Ale ma co robić. Kawałek go
spodarstwa, w domu zawsze jest co robić, a sąsiedzi nazywają go złotą rączką. Wszystko co dotknie potrafi zrobić.
Jo żodnej roboty się nie boja - mówi.
Talent dziadka i ojca nie mógł się zagubić, choć droga ku temu była prosta. Alkohol nie pomaga bowiem w rozwijaniu takiego talentu.
Wyobrażosz se dziołcha jakbych naprany te dłuto trzimoł - śmieje się pan Norbert.
Od dziecka jednak czuł, że stolar
ka nie sprawia mu większego proble
mu. Zapach drewna w domu był za
wsze obecny. W tym rósł.
Kiedy przestał pić, zabrał się z
Z lewej pan Norbert z kieliszkiem, z prawej pani Danuta z różańcem
werwą, sercem i trzeźwym umysłem do rzeźbienia.
Dziś na ścianie wiszą płaskorzeź
by zwłaszcza Maryi, świętych, konie, a nawet widok gór, maski starszych osób oraz stojące postacie. Jedna z nich wyróżnia się szczególnie. To ko
bieta w sukni, z rękami złożonymi do pobożnej modlitwy, na których wisi różaniec.
To moja żona Danuta. To jej mam najwięcej do zawdzięczenia. Joch wiele straciył na gorzole, ale żony ni.
Joch se to wymodliła. Szczerze wierzyłach w miłosierdzie Boże - do- daje pani Danuta.
Jej postawa jest pełna heroizmu.
To ona jest współautorem sukcesu męża. Któż nie podziwia żon alkoho
lików? Była przy nim wszystkie te lata, a łatwo nie było.
Teraz też nie jest łatwo. Nie jest idealnie jakby mogło się wydawać.
Nie można powiedzieć, że życie bez alkoholu jest łatwe, ale jest na pewno łatwiejsze.
Decyzję o leczeniu podejmował dwa razy. Pierwszą podjął trzy lata temu. Pojechał do Gorzyc. Tam już nawet zaczął rzeźbić i zarabiać. Robił w drzewie lufki do papierosów, bo pa
laczy tam nie brakowało. Jakiś grosz zawsze z tego kapnął. Kuracja trwała 6 tygodni. Niestety nie udało się.
Wielu nie rozumie, że częstując alko
holika ponownie alkoholem wypisuje się na niego wyrok.
Po raz drugi spróbował 9 miesięcy temu. Kuracja również trwała 6 tygo
dni. Przez ten czas uczył się być in
nym człowiekiem.
Bycie tam to tylko dobra wola.
Spotkałem tam wielu ludzi z wyżyn społecznych. Był Paulin z Częstocho
wy, sędzia z Katowic, lekarz z Zabrza.
Gorzołka nikogo nie omija - zastana
wia się pan Norbert. Niejednemu ta kuracja może nic nie dać. Ale styknie, że jednymu uratuje żyd. Polecom to kożdymu. Bo problem na trzeźwo to ni ma już do mnie problym. Gupi przy
kład, ale przykryńć se śruba jak żeś je blank ożarty a jak trzyźwy. Życie w trzeźwości jest inne. Widziałem tam ludzi którzy przepili dosłownie wszystko, którzy byli bez rodziny, ma
jątku, własnych zakładów.
Pan Norbert miał do kogo wró
cić. To ogromna wartość tej kuracji.
Nikt nie opuścił go w potrzebie. Wracał do rodziny, zranio
nej, ale rodziny. Do żony i dzieci. Dzieci mają troje. Krzysz
tof ma 21 lat, córka Małgorzata 19, Ta
deusz chodzi do II kl. gimnazjum. Mał
gorzata już bierze się za rzeźbienie.
Ma zresztą niezwy
kły talent do malo
wania. W tym roku zdaje maturę i chce dalej się uczyć.
Krzysztof już też rzeźbił, zresztą swo
ją pierwszą pracę już zdążył podaro
wać.
Ledwo wziął w ręce dłutko roz- walył se palec wspomina z trwogą pani Danuta.
Rzeźby pana Norberta
Problemy nie odpłynęły jednak całkiem wraz z odpływem alkoholu.
Pani Danuta od 15 lat choruje na ból u palców rąk i nóg. Lekarze orzekli, że to m.in. efekt palenia
papierosów i nerwów.
Od 2 miesięcy nie palę. Nie jest to może dużo, ale chciałabym wytrwać. Kiedyś znajo
ma powiedziała mi pi- niondze ci się nie prze- lywajom. Weź se milion, skryńć go i zapol. Zro
bisz tak ? Ni ? A przeca tak rychtyk robisz ku
rząc. To mnie zszokowa
ło. To samo jest z pi
ciem. Alkoholik zawsze coś znajdzie w domu, co można przepić.
Krzysztof też był ciężko chory, dziś jest na rencie.
A zdrowie kosztuje.
Któż z nas zresztą tego nie wie? Ostatnio prze
pisano pani Danucie le
karstwa warte 3200 zł.
Większą część zapłaciła Kasa Chorych, ale i tak z własnej kieszeni mu- sieli wyszarpać ok. 700
zł. Teraz dostaje drogie zastrzyki, ale najważniejsze, że z jej zdrowiem już coraz lepiej.
Teraz jo wziął się za pilnowanie le
czenia żony. Prędzej jak zwykle omi
Pani Danuta, mimo wszystko, wytrwała jałem ten problem - tłumaczy pan
Norbert - A to nic nie dowało.
Może choroba jest dla niego bło
gosławieństwem by i on mógł coś te
raz dla żony uczynić dobrego?
W parze z abstynencją i zaintere
sowaniem problemami najbliższych idzie rzeźbienie. Z dłutem i drewnem
„walczy” już 8 miesięcy. Rzeźbi w drewnie lipowym, topoli. Początko
wo szło mu opornie, nie miał podsta
wowych narzędzi. Obrazki malował
Płaskorzeźba Maryi z dzieciątkiem
na drewnie ołówkiem, potem dopiero w ruch szło dłuto. Dziś już rzeźbi z głowy, z marszu. Teraz nawet trochę zmienił styl, wykonuje zwłaszcza ma
ski i twarze. To efekt kontaktów z za
wodowym artystą.
Część prac prezentuje w domu, wiszą na ścianach, część poroz- dawał, trochę sprze j Lekką ręką rozdaje każdemu jakieś drew
niane prezenty. Ma do
bre serce, ale nie miał
by nic przeciwko żeby robić rzeźby na zamó
wienie.
Moje rzeźby nie są ar
cydziełem sztuki, ale mnie praca przy nich bardzo uspokaja, a to dla mnie bardzo waż
ne.
Marzy mi się jakieś stare auto. Byda szczę
śliwy jak mi się go udo latoś kupić, chocioź już źech jest szczęśli
wy. Mom przecież dwa największe sukcesy w życiu. Toch, że 25 lot na grubie bez wiynk- szego wypadku przero- biył i to, że dzisio nie pija. Trza sie jednak pilnować, bo zasadom jest: „Pamię
taj dzisio nie pijesz, a jutro nie wiysz jako bydzie". Mom jednak nadzieja, że dobrze. Ludzie! Życie bez gorzoły jest piękne!
Tekst i zdj. Aleksandra Matuszczyk - Kotulska
4 ŚRODA, 11 KWIETNIA 2001 r. NOWINY WODZISŁAWSKIE
»informacje»
WODZISŁAW
Justyna Langer z Zespołu Szkół im. 14 Pułku Powstańców Śląskich w Wodzisławiu Śląskim wygrała międzyszkol
ny konkurs gawędziarski „Śląsk - moje miejsce na ziemi”. W dziesiątce finalistów znalazła się trójka uczniów z powiatu wodzisławskiego. Konkurs odbył się w rybnickim IILO im. A. Frycza Modrzewskiego.
Jury miało ciężki orzech do zgryzienia, od lewej: Aleksandra Matuszczyk - Kotulska, Krystyna Dyba i Eugeniusz Szymik
Talynt erbła po starce
Konkurs był dwuetapowy, adreso
wany dla uczniów szkół ponadgimna- zjalnych. W pierwszym etapie uczest
nicy wygłaszali 5-minutowy monolog, związany z tytułowym tematem. Prze
pustkę do finału otrzymało 10 osób, spośród 27 występujących. Oceniane były zwłaszcza walory tekstu oraz spo
soby jego prezentacji. Tematy były różnorodne, od rodziny, tradycji, po
przez wszelakie rozrywki, na współ
czesności kończąc. W finale zaś prócz monologu sprawdzana była wiedza z historii Śląska, znajomości śląskiej kultury i obyczajów oraz umiejętności posługiwania się gwarą. Każdy z uczestników odpowiedzieć musiał na trzy wylosowane przez siebie pytania.
Dla jury w składzie: Krystyna Dyba, Aleksandra Matuszczyk - Ko- tulska i Eugeniusz Szymik najlepszym okazał się wspomniany występ Justy
ny Langer z Radlina, która wykazała się wspaniałą prezentacją ciekawego tekstu. Warto wspomnieć, że babcią Justyny jest Aniela Langer - Ślązaczka 1996 r., a ciocią wiceślązaczka 1999 r.
Janina Szczyra z Wodzisławia Śląskie
go. Drugie miejsce zajęła Magdalena Orlik z Zespołu Szkół Ogólnokształcą
cych z Żor, która mimo braku znajo
mości gwary zaprezentowała bardzo mądry i ciekawy monolog. Trzecie
Organizatorki konkursu: Justyna Mikuła (z lewej) i Katarzyna Nogły miejsce przypadło Michalinie Woło-
siance z I LO w Rybniku. Pierwsze wyróżnienie otrzymała zaś Małgorzata Tytko z I LO w Rybniku, drugie Krzysztof Lorek z II LO w Rybniku.
Reszta uczestników otrzymała dyplo
my uczestnictwa w finale konkursu:
Alina Słomka z I LO w Rybniku, Au
relia Ludwik i Aneta Mazurek z II LO w Rybniku, Rafał Wojak z LO w Ry
dułtowach oraz Iwona Baraniec z Ze
społu Szkół im. 14 Pułku Powstańców Śląskich w Wodzisławiu Śląskim.
Konkurs zorganizowały nauczy-
cielki języka polskiego: Justyna Mi
kuła i Katarzyna Nogły.
Prócz występów uczestników kon
kursu na scenie zaprezentowała się Aniela Langer z Radlina w swym mo
nologu „U zielarki”, za który zdobyła tytuł Ślązaczki 1996 r. oraz Bożena Kierszniak.
Prócz tego rozstrzygnięto również konkurs fotograficzny, zorganizowa
ny także przez Justynę Mikułę i Kata
rzynę Nogły „Śląsk zatrzymany w ka
drze”. Jury w składzie Anna Foltyno- wicz - Koterska i Zenon Keller I miej
sce przyznało Patrycji Głowali z Technikum Górniczego z Rybnika, za cykl zdjęć „Uwaga! Szkody górni
cze”. Ponadto przyznano także dwa wyróżnienia: Elwirze Strojewskiej z V LO w Rybniku za „Krajobrazy je
sienne” oraz Krzysztofowi Lorek z II LO w Rybniku za cykl zdjęć „Śląski sposób na biznes”.
Tekst i zdj. (amk)
RADLIN
Rada Miejska zadecydowała o zaproszeniu do Radlina rodziny Francisz
ki Wilczyńskiej z Kazachstanu.
Zaproszenie dla rodaków
Uchwałę o zaproszeniu polskiej ro
dziny z Kazachstanu radlińscy radni podjęli po burzliwej dyskusji w grud
niu zeszłego roku. Było to więc już przesądzone, należało jeszcze zadecy
dować, która z trzech rodzin, starają
cych się o zamieszkanie w Radlinie, otrzyma zaproszenie. Działania na rzecz repatriacji rodziny Franciszki Wilczyńskiej, mieszkającej w stolicy '•Kazachstanu Astanie, podejmowała radlińska rodzina Wnuków. Gościła ona „babcię” Wilczyńską podczas świąt Bożego Narodzenia w 1999 r. w odpowiedzi na apel Wspólnoty Pol
skiej, ogłoszony w telewizji. Zaprzy
jaźnili się z panią Franciszką i zaanga
żowali w sprowadzenie jej do Polski wraz z córką, zięciem i wnukami. Na pismo złożone w tej sprawie do władz miasta bardzo długo nie otrzymywali żadnej odpowiedzi. W końcu udało się doprowadzić do postawienia tej spra
wy na porządku obrad Rady Miejskiej.
Okazało się jednak, że o możliwość osiedlenia w Radlinie zwróciły się do władz miasta trzy polskie rodziny mieszkające w Kazachstanie. Radny Stefan Lukoszek podczas dyskusji wnioskował, by wyboru rodziny doko
nała Rada Miejska. I tak też się stało.
Ponownie jednak nie obyło się bez burzliwych dyskusji. Radny Leon To- pol mówił, że w Radlinie nie ma mieszkań socjalnych dla eksmitowa
nych lokatorów, Krzysztof Baluch py
tał w jaki sposób władze miasta są w stanie zapewnić pracę dla repatrian
tów. Ewa Spaś poprosiła o bliższe in
formacje o rodzinach starających się o zaproszenie do Radlina. Dyskusji przysłuchiwał się Jacek Wnuk i radny Jan Racławski zwrócił się o udzielenie mu głosu. Sprzeciwił się temu Piotr Kowalski, który stwierdził, że posta
wiłoby to rodzinę Wilczyńskich w
uprzywilejowanej sytuacji w stosunku do dwóch pozostałych. Gwałtownie zareplikował mu Czesław Grzegosz- czyk protestując przeciwko odbieraniu głosu mieszkańcowi Radlina.
To są nasi przyjaciele a nie rodzina - tłumaczył Jacek Wnuk. „Babcia"
trafiła do nas na zasadzie przypadku.
To wszystko trwa już bardzo długo, 14 miesięcy, ręce już mi opadają. Obieca
łem zrobić wszystko, żeby pomóc rodzi
nie Wilczyńskich w powrocie do Pol
ski. W grudniu, podczas świąt, byłem w Kazachstanie i mogę powiedzieć, że Polacy żyją tam w bardzo trudnych warunkach, są dyskryminowani. Jeżeli ktoś ma dolary, lub rodzinę w Polsce, która pomoże to ma szansę powrócić do ojczyzny. Inni są tego pozbawieni.
Dlatego się temu poświęcam, żeby im pomóc i dać szansę. ”
Sekretarz miasta Henryka Cegiel- ska-Gronowska i burmistrz Barabara Magiera wyrażały swoje obiekcje związane z tym, że wraz z Franciszką Wilczyńską miałaby przyjechać inna córka (wraz z mężem i dziećmi) niż mówiło się o tym początkowo. Jacek Wnuk tłumaczył, że o tej zmianie, któ
ra wynikła z przyczyn rodzinnych in
formował panią burmistrz. Radny Adam Jureczko stwierdził, że to nie ma znaczenia, wiadomo bowiem że chodzi o rodzinę Franciszki Wilczyń
skiej, która gościła w Radlinie. W jaw
nym głosowaniu zdecydowana więk
szość radnych opowiedziała się za za
proszeniem rodziny Wilczyńskich. Ja
cek Wnuk podziękował za taką decy
zję i powiedział, że dołoży wszelkich starań, żeby repatriacja przebiegła jak najszybciej. Poszedł zadzwonić do Ka
zachstanu, by poinformować „babcię”
Wilczyńską o decyzji podjętej przez radlińskich radnych.
(7«Л)
(bez żadnych odsetek !!!)
75 000
PLN
- tylko 375 zł/m-cN
- tylko 750 zł/m-cKwota: Rata:
25
000PLN
- tylko 125 zł/m-c„Zdążyć przed
Wielkanocą”-
PROMOCJA.... . .
POLSKA GRUPA KAPITAŁOWA
I POLSKI PROGRAM BUDOWLANY www.pgk-kredyt.pl
NOWINY WODZISŁAWSKIE ŚRODA, 11 KWIETNIA 2001 r. 5
■ powiat wodzisławski
■
GOŁKOWICE
Państwo Helena i Józef Siewczykowie wraz z rodziną na śniadanie wiel
kanocne zjedzą prawdopodobnie jajecznicę ...ze strusiego jaja. Taką jajecz
nicą można by nakarmić od ośmiu do dwunastu osób. Jednak przygotowa
nie takiej potrawy wcale nie jest łatwe.
Ale jaja!
Skorupa jest bardzo twarda, na jajku może nawet stanąć człowiek - opowiada Józef Siewczyk. Żeby zro
bić jajecznicę wierci się wiertarką otwory z obu stron i wydmuchuje treść jaja pompką samochodową.
Skorupę można wtedy przeznaczyć na kraszankę. Żeby zrobić strusie jajo na twardo, trzeba je gotować od 40 do 45 minut. W marcu jedna z dwóch strusie, które hodujemy zniosła pierwsze jajo. Gdy poszedłem karmić strusie byłem tak zaskoczony, aż się za
Przy kurzym jajku strusie wygląda okazale
głowę złapałem. Myślałem, że źle wi
dzę, to była uciecha. Jak na pierwsze jajo jest duże, ma 1,2 kg. Młode sami
ce znoszą zazwyczaj jaja o wadze około 900 g. Dojrzewając znoszą co
raz większe - od 1,5 do 1,8 kg. Samce strusiów dojrzewają pół roku później, pierwsze jaja nie nadają się do wyklu
wania, nie są jeszcze zapłodnione.
Przeznacza się je do celów konsump
cyjnych. My planujemy zjeść je na święta. Żona chce je ugotować, ale ja
Józef Szewczyk hoduje obecnie trzy strusie
uważam, że trzeba zrobić jajecznicę.
Skorupę można będzie wykorzystać.
Synowa, która mieszka w Niemczech zajmuje się malowaniem, mogłaby więc zrobić kroszonkę dla wnuków.
Na takim jaju jest dużo miejsca było
by, na czym malować.
Strusie w warunkach naturalnych znoszą po kilkanaście jaj rocznie, w hodowlach od 40 nawet do 100, ale przeciętnie 70 w ciągu roku po 7-8 ja
jek co kilka tygodni. Na wolności zło
żonymi jajami opiekują się oboje ro
dzice - samica wysiaduje je w dzień a samiec w nocy. Struś troskliwie opie
kuje się strusicą i jajami - jest wtedy niebezpieczny i może kopnąć jeśli uzna kogoś za napastnika. Sprzeda
wane są tylko jaja młodych samic, które jeszcze nie nadają się do wylę
gania - kosztują po 100 złotych za sztukę. Zapłodnionych jaj od dojrza
łych samic nikt nie sprzeda - są one przeznaczane do wylęgu piskląt. Za trzymiesięcznego strusia trzeba zapła
cić od 1000 do 1200 zł. Hoduje się je przez kilkanaście miesięcy. Do uboju na mięso nadają się już roczne strusie, które osiągają wagę od 90 do 110 kg, natomiast ze względu na jakość skóry zalecane jest trzymanie tych ptaków
do wieku 15 miesięcy. Wtedy ich skó
ra, która jest droga staje się pełnowar
tościowa. Wykorzystuje się też strusie pióra do dekoracji a nawet brwi - na pędzle.
O możliwości hodowania strusi państwo Siewczykowie dowiedzieli się z informacji telewizyjnej i kupili 10 sztuk trzymiesięcznych piskląt.
Dostarczaniem strusi, odbieraniem i ubojem zajmuje się wyspecjalizowa
na firma, z którą hodowca zawiera
umowę. Strusie sąjaroszami - najlep
szą paszą jest lucerna, zimą dostają siano, przysmakiem jest dla nich ce
bula.
Próbowałem dawać im kawałki mięsa, ale nie chciały jeść - mówi Jó
zef Siewczyk. Struś złapie to do dzio
ba, ale jak mu nie smakuje to nie zje.
Kiedyś jeden mi się zaziębił, kasłał, bałem się o jego zdrowie i dawałem mu miętę. Ale samej mięty nie chciał jeść, robiłem mu kulki z zielonego i wkładałem ją do środka aż mu prze
szło. Mięso strusia jest bardzo chude i dobre, ma mało cholesterolu, tak samo jak jaja. Jest zalecane dla ko
biet ciężarnych. Kiedyś jeden z na
szych strusi rozerwał sobie krtań.
Hodowca z wnuczkiem i strusiami
Przyjechał lekarz i powiedział, że mó
głby mu to zaszyć, ale nie wiadomo, czy nie dojdzie do infekcji, trzeba by potem podawać strusiowi zastrzyki a wtedy mięso nie będzie się nadawało do jedzenia. Poradził mi, żeby go ubić. Tylko jak to zrobić? nałożyliśmy mu kaptur na głowę, przyszykowali
śmy piehiek i siekierę i ucięliśmy łeb.
Rozebrał go według rysunku miejsco
wy masarz, śmiał się, że jeszcze nigdy nie ubijał strusia. Mięso daliśmy do zamrażarki i jedliśmy gotowane i pie
czone. Jest rzeczywiście bardzo dobre a rosół z szyi strusia - pałce lizać.
Żeby nie ten wypadek, to byśmy nie spróbowali strusiego mięsa, jest bar
dzo drogie.
Józef Siewczyk wytargował od fir
WODZISŁAW
Kulinarne tradycje
Już po raz kolejny Rada Koła Gospodyń Wiejskich w Wodzisławiu zorganizowały świąteczną wystawę
„Wielkanoc w tradycji polskiej”. Tym razem odbyła się ona w Szkole Pod
stawowej nr 2 w Jedłowniku.
Na pięknie udekorowanych sto
łach znalazły się różnorodne potrawy, podawane tradycyjnie podczas świąt wielkanocnych - jajka pod różnymi postaciami, sałatki, surówki, mięsa na zimno, drób, ryby, ciasta - baby, ma
zurki i ciasteczka. W świetlicy je- dłownickiej szkoły można było wszę
dzie zauważyć wiosenno-świąteczne akcenty: bazie, kwiaty i zielone gałąz
ki a na scenie była nawet Marzanna.
Gospodynie z Jedłownika przygoto
wały piekne dekoracje na stole ugina
jącym się od świątecznych potraw - były zajączki, branki, kurczaczki oraz jajka.
Celem wystawy jest zaprezentowa
nie regionalnych potraw, serwowa
nych w czasie Wielkanocy - mówi
Wielkanocny baranek z ciasta
my, na której zlecenie hodował strusie pozostawienie trzech sztuk. Są to sa
miec i dwie samice, które osiągają dojrzałość i powinny zacząć niedługo regularnie znosić jaja. Początkowo będą one trafiać do konsumpcji, po
tem - do inkubatora. Okazuje się, że afrykańskie strusie dobrze zaaklima
tyzowały się w naszych warunkach, wytrzymują temperatury do - 20 a na
wet - 40 stopni. W zimie nawet nie trzeba ogrzewać pomieszczeń, w któ
rych przebywają. Gdy spad! śnieg to się w nim strusie tarzały. W Polsce działa nawet związek hodowców stru
si, który organizuje sympozja na te
maty hodowlane. Pan Szewczyk za
mierza się do niego zapisać.
Anna Kaczorek, opiekująca się koła
mi gospodyń wiejskich w ramach Re
jonowego Ośrodka Doradztwa Rolni
Dekoracje przygotowaneprzezgospodyniez Jedłownika
WODZISŁAW
Z myślą o niepełnosprawnych obywatelach Urząd Miejski w Wo
dzisławiu zbudował podjazd do swe
go głównego gmachu.
Bliżej petenta
Wszyscy, którym z trudem przy
chodzi pokonywanie schodów, mają do dyspozycji - umiejscowiony przy samym wejściu - aparat telefoniczny.
Jest on połączony bezpośrednio z Wydziałem Spraw Obywatelskich.
Każdy z jego pracowników upoważ
niony jest do pośredniczenia pomię
dzy petentem a urzędnikiem magistra
tu. Po rozpatrzeniu sprawy - w razie konieczności - właściwy urzędnik, w imieniu zainteresowanego, sam dope
łnia formalności i zanosi papiery do właściwych osób w UM. Z tej formy pomocy skorzystać mogą także matki z dzieckiem w wózku.
Jak nas poinformował naczelnik Wydziału Administracyjno-Gospo
darczego, Maciej Szamborski, pod
jazd został zaprojektowany nieodpłat
nie. Podobnie rzecz miała się z nadzo
rem budowlanym.
Pomysł godzien powielenia we wszystkich urzędach naszego powia
tu.
J.A.B.
;ci
czego w Wodzisławiu. Panie z KGW mają okazję pokazać swoje zdolności kulinarne. Poprzednim razem potra
wy były oceniane, ale w tym roku z tego zrezygnowaliśmy, gdyż wywoły
wało to mieszane odczucia i nieporo
zumienia.
Gośćmi tej imprezy byli m.in. pre
zes Wojewódzkiego Związku Kółek i Organizacji Rolniczych Andrzej Krawczyk, prezes Spółdzielni Kółek Rolniczych w Wodzisławiu Gerard Tatarczyk, Eryk Więcek z Ośrodka Doradztwa Rolniczego, dyrektor SP 2 Joanna Kulińska oraz miejscowy wi
kary ks. Stanisław Dziwoki.
W wystawie wzięło udział 12 Kół Gospodyń Wiejskich, które przygo
towały smaczne świąteczne potrawy.
Były to koła z: Jedłownika, Koko- szyc, Krzyżkowic, Marklowic, Pszo
wa, Radlin II, Głożyn, Zawady, Tu- rzyczka, Rydułtów, Nieboczów i Po
łomii. Po części oficjalnej przystąpio
no do konsumpcji wyśmienitych mięs, sałatek i wypieków, rozpoczy
nając wspólne biesiadowanie przy muzyce. Do śpiewu piosenek regio
nalnych przygrywał na harmonii Alojzy Pukowiec z Jedłownika.
(/«*>
6 ŚRODA, 11 KWIETNIA 2001 r. NOWINY WODZISŁAWSKIE
— ■ POWIAT WODZISŁAWSKI ■
OBYCZAJE
Wielkanoc na Śląsku jest równie bogata w zwyczaje jak święta Bożego Narodzenia.
Od klekotki po kokotki
WIELKOŚRODA
W żurową strzodę, inaczej zwaną Wielką Środą, praktykowano, zwłasz
cza na Śląsku Opolskim, palenie żuru, co zapewnić miało urodzaj. Bie
gano po polach z zapalonymi miotła7 mi - „skrobaczkami” krzycząc: „żur pola, buchty chwola co krok to snop”.
Miotły nasycone były smołą i żywicą.
Uderzano nimi o ziemię i wypowiada
no formułkę „aby zboże lepiej rodzi
ło”. Gdzieniegdzie palono też kukłę Judasza. Proch z niej rozsiewano po polach na urodzaj. Te praktyki w po
wiecie wodzisławskim nie były roz
powszechnione.
W Wielki Piątek całuje
_______________________________ ■ ŚLISKIE CODKI ■ ______________________________
Pieczymy kołocz!
Krok po kroku
Jak żech był smarkaty, to mamulka kołocz piykła yno na wielki świynta.
Nie było tela piniyndzy jak dzisio. Na Wielkanoc piykli już kołocz we Wiel
ki Czwortek. W basoku nom sie prze
wracało, ale ani posypki nie mogli my tyknyć. Dziyń nieskorzi był przeca dziyń postny, w kierym my yno karto
fle z harynkami „maszkieciyli”. Ko
łacz ze syrym, makiym był choby sta- -jJ widmo i pokazywoł sie yno na te najwiynksze świynta. Tak gipko był zjodany, że ani som nie wiym, czy w końcu był czy mie sie yno pozdało. Za to czyńściyj mamulka piykła kołocz ze jabkami, baniom, a nawet ...kapu
stom na słodko. Kwaśno kapusta wy
płukała, a zamiast warzyć to jom dymfowała na parze. Mie nojlepszy zaś smakowoł kołocz ze ... marku- sym, czyli marekwium.
Dzisio już żodyn takich kołoczów nie robi. Nikierzy kupujom na świyn
ta kołocz w sklepie. Moja mamulka by chyba we grobie kopyrtka zrobiyła kiejby sie o tym dowiedziała. Toch prziszoł zaś ku tymu, mono ona mi to szepła, żeby wom przepis na kołocz podyktować. Kiejby indzi jak ni tera przed świyntami. Jutro gynał je Wiel
ki Szczwortek i tak jak moja mamulka możecie sie za kołocz chycić. Przepis wziónech ze szkartów od kamratki Małgole ze Rydułtów. Stoji wom to wszyjsko czome na biołym, już bar- dzi wytuplikować tego nie idzie. Do roboty!
Narychtować miska. Wsypać do ni 0,5kg mąki np. wrocławski abo po
znański. W tej wysypanej mące zrobić na pojstrzodku dziura do kierej na
kłaść pół kostki 100g drożdży (noj
lepszy rozkruszyć), kupowato łeżka cukru i śćwierć szklónki letnigo mly- ka. Teraz trza te produkty z tej dziurki
WIELKI CZWORTEK
Swiynta zaczynały sie dlo nas we czwortek. W polu nie robiyło sie już nic. Dzieci sprzątały na dworze płac.
Trza go było pozamiatać, posraniać pnie. Musioł być tak trzysty, coby szło z niego jak z talyrza jeść - wspomina Karol Kubek z Dzimierzy. Matka zaś piykła kołocz.
W Wielki Czwartek, kiedy dzwo
ny były „zawiązane”, chłopcy biegali w południe po całej wsi z tzw. klekot- kami ( kołatkami, klapaczkami) lub grzechotkami. Były to wykonane we
dług kilku szablonów drewniane ko
łatki. Do dziś stosowane są w kościele na znak żałoby. Z klekotkami chodzili wyłącznie chłopcy dookoła kościoła oraz po wsi.
WIELKI PIONTEK
W niektórych rodzinach, by zabez
pieczyć się przed wszelkimi choroba
mi, do dziś kultywuje się wielkopiąt
kowy zwyczaj obmywania nóg w rze
kach i strumykach.
Rano o 6.00 dzieci w tyn dziyń miały pobudka. Boso przez trowa, z ranną rosą, leciełi my do przikopy nogi obmyć. Blisko my do dołka ni mieli. Fest uziombało, umyli my yno nogi giymba i lecieli nazod - wspomi
na K. Kubek.
Dobre zdrowie, zwłaszcza nóg, miało zapewnić także dotknięcie no
gami żelaza (symbolizującego gwoź
dzie od krzyża).
Z Wielkim Piątkiem związana jest
wymiyszać, tak coby zrobiyła sie cho
by gynsto śmietana. Odczekać aż to trocha sfermyntuje, nojlepszy przy ciepłym piecu położyć (niech kiery- mu nie przidzie do głowy okna wtedy otworzyć). Jak sie zacznie dźwigać to na kraj mąki w misce nasypać pół ma
łej łeżyczki soli, sześć płaskich wiel
kich łeżek cukru (tak po mące posy
pać), jedne całe jajco, jak sie kiery nie śpiycho to lepszy, żeby go uczaskać.
Tera szykujymy se dwa myńsze gor- nuszki. W jednym letni mlyko, a do drugigo dowomy ćwierć masła i ćwierć margariny i 1 łeżyczka oleju.
Roztopić to do kupy, ale coby nie wrało. Jak już mómy te dwa gomusz- ki gotowe to pomału wlywać do miski piyrszy z nich z tym mlykiym, coby sie zrobiyła tako gynsto masa. Teraz trza trocha siyły bo tak leko ze 15 min. trza to rombać. Jak zacznie od
chodzić od rynki to wlywać drugi z tych gomuszków z tom omastom i dali ze 5 min. rombać. Jakby zdało sie wom to za rzodki to idzie dać trocha mąki jak za gynste to doloć mlyka.
Nojlepszy wcisnyć palec do tego, i obejrzeć czy sie fajno dziurka robi.
Jak już mómy to gotowe, przykryć to tera czystom chaderkom i dać do cie
płego (nikierzy dowajom pod pierzi- na, ale moja starka zawsze stawiała to na'wiyrch byfyja). Nie wadzić sie, nie skokać bo nie urośnie! No i zetwać tak ze godzina. Jakby sie nom zdało, że ciynżko to rośnie, mogiymy zaś to trocha porombać. Jak już gotowe na stół posypać trocha mąki, na to wy- ciongnyć to ciasto i ugniyść to z tom mąką. Dali 3/4 z tego rozłożyć na po
mazano blacha (nojlepszy palcami) i pożgać to widełkom (coby sie pyn- chyrze nie zrobiyły). Na to nakłaść abo syra, jabłek abo maku. Na to ta resztówka ciasta kiero została. Noj
ciekawa legenda o płonących w czasie mszy pasyjnej skarbach. Można je było zdobyć w ten jedyny w roku dzień, mając przy sobie coś świętego.
„Złe duchy, te siedzą na wielkich skar
bach, co z roku na rok zapadają w głąb ziemi, bo je tam pchają. Jeden dzień się ukazują, tedy kiedy Pana Jezusa są
dzą. Dioboł tedy ni mo czasu, bo leci do kościoła pasyje słuchać i cieszy sie, że Chrystus idzie na śmierć. Tedy te skarby goreją i te co som bliźyj ziemi wychodzą na wierzch. Roz też jedna matka szła, prawie kiedy były pasyje, po wodę na łąkę. I tu widzi wele krzy- kopy hałda ogromno pieniędzy. Wzię
ła i położyła dziecko i nabrała pełny klin. Ale jej nie dość było, wziyna jeszcze roz, i jak poszła po trzeci, to już skarb znikł i dziecko też, bo pasyje sie skończyły i dioboł wrócił. Szukała, lamentowała, ale dziecka nie było.
Szła drugi rok, poszła wom na te same miejsce i znalazła dziecko. Grało sie gorkiym, a ubrane było w suknia z roz- tomańtych kolorów. Tak ona już nie patrzała skarbów, yno łapała dziecko i uciekła do domu. Jadło wom te dziec
ko u diobła z tego gorczka wszystko, co ludzie kej sprzedowali, nie dowoży- li. A odziane było w to wszystko, co ludzie kej sprzedowali, nie domierzali, bo to wszystko krzywda, to yno dioboł biere, ludzie z tego ni mają nic”.
W Wielki Piątek obowiązuje także ścisły post.
Dawniej w ten dzień nie jedli my w ogóle obiadu. Po południu szło się z
lepszy to tera pomazać pyndzelkiym potonkanym w roztopionym mlyku (4 łeżki) z łeżkom cukru. Wtedy te ciasto je fajne bronotne. Na to ponakłodać posypka i wrazić rań do pieca na 200°C. Piyc bez otwiyranio ze 50 min.
potym obejrzeć czy sie dzwigo.
Posypka
Pół kostki masła i tela samo mar
gariny, szklonka cukru, 350 - 400g mąki, jak kiery chce to i dowajom 2 - 3 łeżki kokosu. Rozgniyść, lepszy coby to było bardzi tłuściejsze bo jak je suche to sie rozlatuje.
Syr
Zemlyć l,5kg syra, ku tymu4 żółt
ka i 2 uczaskane biółtka, 3/4 szklónki cukru, potrzyć skórka z apluzyny abo cytrona, mały śmietankowy puding abo kupowato łeżka kartofylmylu, rozynki. Wymiyszać.
Mak
Zemlyć 700g maku, oparzyć wrawom wodom coby szło łeżkom nabiyrać, ku tymu 150g zbronotnionego masła z łeżkom mąki i wodom, oparzone i pokrote mandle, 3/4 szklónki cukru.
Jabłka
l,5kg jabłek potrzyć, odcisnyć z wody, cukier i trocha cynamonu.
No to udanego maszkiecynio.
Smacznego
Karlik
Kroszonki ze zbiorów Muzeum w Rybniku rodzicami do kościoła Pón Bóczka pocałować. Przed ołtarzem leżał ukrzyżowany Pan Jezus. Trzeba było przed nim uklęknąć i ucałować wszystkie pięć ran. Następnie modlili
śmy się przed Bożym Grobem. Za to wychodząc z kościoła matka wyciąga
ła z torebki jakieś słodycze twierdząc, że to Pónboczek nóm doł, bo byliśmy grzeczni - wspomina Jadwiga Pinior z Rydułtów.
U nas w parafii w Pstrążnej i na
wet budy przi kościele stoły - mówi K.
Kubek. Matka za pocałowani Póm- boczka dowali nom po 10 gr i mogli my se kupić jakiś maszkiety. Stykło co prowda yno na słodki drzewo, to był korzyń drzewa chyba ze ciepłych kra
jów. To było fest słodki i były to jedyne dobroci w tyn dziyń. W piątek był post ścisły, tóż rano nie jedli my nic, yno bez połednie kartofle z harynkiym.
Pościć trza było do 12.00 w połednie w sobota. Na wieczór otwiyrali Boży Grób. Stoły przi nim i wachowały go dycki roztomańte straże od organiza
cji po zwykłych chłopów.
WIELKOSOBOTA
W Wielką Sobotę odbywają się uroczystości święcenia wody oraz ognia (symbolizującego światło Chrystusowe). Do dziś w niektórych parafiach ceremonia ta odbywa się na cmentarzach, położonych blisko ko
ścioła.
We Wielko Sobota lecieli my o 6.00 rano do kościoła i wciepowałi w ogiyń cićki z palmów - mówi K. Ku
bek. Z tego farorze mieli potym popiół na Popielec, brali my tyż żbónki na woda świyncono. Tako woda była w doma fest zocno. Nikierzy w ogniu wielkosobotnim opolali też gałónzki od palmów. Tatulek robiył snich krzi- żyki. Nojprzod sie szło snimi do pola, kaj w kożdy ze sztyrych rogów wkło- dało sie taki krziżyk. Cołki pole kro- piyło sie zaś tom wodom śwynconom, coby się plony darzyły. O 12.00 koń
czył się post i szło se już coś wiyncyj przidłobnyć. Cóż z tego jak kołocz był
i tak na świynta.
Obecnie w tym dniu święci się także potrawy. Jeszcze w okresie mię
dzywojennym był to jednak zwyczaj, którego na Śląsku w większości ro
dzin nie praktykowano.
U nas jak pamiyntom- taki świyn- conki były. Jako że nas było sześcioro, matka narobiyła z ciasta sześć baran
ków, dała do koszyka konsek wusztu, kołocza, jajec i tak ciongli my do ko
ścioła.
PIYRSZE ŚWIYNTO
Wielkanocną Niedzielę spędzano przeważnie w rodzinnym gronie.
Dzień rozpoczynano wczesną mszą świętą. W pierwsze święto wielka
nocne chodziło się na tzw. „Zmar
twychwstanie”, na piątą, abo szóstą rano - wspomina Jadwiga Pinior. Była to bardzo uroczysta msza św. z proce
sją dookoła kościoła z biciem wszyst
kich dzwonów. O tych godzinach, prawie we wszystkich parafiach dzwony biły jednocześnie.
W wielu rodzinach, przy uroczy
stym śniadaniu, dzieli się wielkanoc
nym jajkiem: „Jakbyś sie straciył, to se przipomni z kim żeś to jajko jod”. Nie
gdyś zwyczaj ten nie był rozpowszech
niony. Do wędliny podaje się tez chrzan na pamiątkę męki Chrystusa pojonego octem i żółcią. Jadło się tyż potrawy ze świynconki. Po śniadaniu dzieci szukają „zajączka” (w niektó
rych domach już w Wielką Sobotę). Po obiedzie święcono pola i przygotowy
wano kroszonki. Jajka farbiono w ce
buli na brązowy kolor, w młodym ży
cie na zielony i w łupinach buraków na czerwony. Malowano je woskiem lub kwasem solnym. W późniejszym okre
sie wzory zaczęto wyskrobywać.
Technika ozdabiania kroszonek różni się dziś od tej, którą stosowali nasi przodkowie. „Jaja oblepia się aksami
tem i ozdabia rdzeniem sitowia, z któ
rego tworzono artystyczne rysunki, na
pisy lub pierwsze litery imienia narze
czonego.” - pisał w okresie międzywo
jennym Franciszek Hubner. Liczba kroszonek była zawsze ogromna. 40 to była raczej dolna granica.
ŚMIERGUST
Kroszonki otrzymywali chłopcy w
„śmiergust” za „poloci”.
Dawniej „..Śmiergust zaczynał się już o północy. Chłopcy gromadnie chodzą od domu do domu, polewają dziewczyny obficie wodą a otrzymują za to kroszonki, pięknie malowane albo artystycznie przyozdobione (...) I ten zwyczaj już zanika, albo przybiera mniej rubaszne formy. Zamiast wody używa się wody kolońskiej lub per
fum - pisał w „Monografii gminy Pszów” F. Hubner.
Kandy były panny, pachołki przy
szły ich poloć już po 24.00 w nocy. W koszyku niyśli my dycko kokota. Ko
szyk dowali my do klotki przypnytej na wózku na dwóch kółkach. Jedyn groł na harmonijce, drugi mioł zro
biony instromynt po biksie po haryn- kach. Piyknie też śpiywali: „Przyszli my tu po śmierguście, yno nas do izby wpuście, kopa jajec narychtujcie, a kołoczy nie żałujcie ”. Dziołchy poly- wały im gorzołka i dowały kroszonki.
Rano chodziyły po sikaniu dzieci. W jednej rynce mieli flaszka na woda, w drugi kajsterka na kroszonki. Gynal jak dzisio.
Wcześniej dzieci polewały się ze strzykawek, zrobionych przez nich z dzikiego bzu. Starsi chłopcy używali do oblewania garnków, wiader a na
wet wrzucali całą dziewczynę do naj
bliższego stawu lub rzeki.
U nas mało kiery tak robiył - wspomina K. Kubek. Matki u nas we wsi godały swoim synkom opowiyść, co jedna z tak oblywanych dziołchów została sztywno i umrzyła.
We wtorek dziołchy, jak dzisio, wa
chowały na synków i tera one loły ich wodom. W tyn dziyń już jednak żodyn nie świyntowoł, tylko wszyscy szli do pracy. Swiynta , świynta i po świyn-
tach.
Aleksandra Matuszczyk - Kotulska
NOWINY WODZISŁAWSKIE ŚRODA, 11 KWIETNIA 2001 r. 7
■ HISTORIA* ....
PSZÓW
Pszów dość łaskawie obdzielony został jedynymi u’ swego rodzaju budowlami. Tu stoi Bazylika Mniejsza ze wspaniałym, laskami słynącym obrazem. Tu zbudowano też jedyne w naszym regionie wzgórze kalwaryjskie.
Przemierz tę drogę
Kalwaria to zespół kaplic, roz
mieszczonych na pagórkowatym tere
nie, które przedstawiają stacje drogi krzyżowej, ułożone są na wzór tych znajdujących się w Jerozolimie, na drodze jaką przebył Chrystus skazany na śmierć. Mają one szczególne zna
czenie właśnie w okresie Wielkiego Postu, kiedy to podczas drogi krzyżo
wej, rozważamy Mękę Pańską.
Najbardziej znane na Śląsku jest Wzgórze Kalwaryjskie w Piekarach Śląskich. Jednak najbliższa nam jest Kalwaria Pszowska, zwana dawniej Pszowską Górą, położona na granicy Pszowa i Rydułtów w sąsiedztwie nieczynnego szybu „Ignac”. Dostęp
na jest z ul. Ignacego i prowadzącej wzdłuż doliny rzeki Syrynka ul. Ku- socińskiego.
HISTORIA
Na przełomie 1906/1907 r. kościół w Pszowie otrzymał wspaniały dar.
Było to około 50 mórg lasu. Darczyń
cą był Polski Bank Parcelacyjny, m.in. właściciel dworu pszowskiego.
Las podarowano z jednym zastrzeże
niem: ma być przeznaczony na urzą
dzenie Kalwarii.
Do prac przystąpiono bez zbędnej zwłoki, można wręcz powiedzieć, że natychmiast. Wyznaczono drogi, po
sadzono drzewka oraz postawiono prowizoryczną drogę krzyżową. Były to małe obrazki „kapliczki”, zawie
szone na dębowych słupkach. Prócz tego na szczycie góry postawiono tak
że 3 drewniane krzyże. Na uroczyste poświęcenie wspomnianej drogi krzy
żowej, które odbyło się w dniach 8 - 10 września 1906 r. przybyło kilka ty
sięcy wiernych.
Nie czekano jednak długo i w tym samym roku zdecydowano się na bu
dowę nie drewnianych a już murowa
nych kapliczek. Początkowo stanęły tylko dwie - Pan Jezus u Piłata oraz
Archiwalna widokówka Kalwarii Pszowskiej z okresu międzywojennego druga na „Szołtysiku”, lasku pomiędzy
Rydułtowami a Pszowem, Pan Jezus na Górze Oliwnej. Dziś już nie istnie
je. Wybudowano również dużą kapli
cę, obecny kościół p.w. Zmartwych
wstania Pańskiego. Ludzie chętnie przynosili potrzebne na budowę datki w naturze, a i grosza nie żałowali. Ro
bocizna też była darmowa, bo więk
szość niej parafianie wykonali sami.
„Rozpoczęto budować pierwszą kaplicę przy Krzyżkowicach. Gospo
darze z Pszowa i okolicy zwozili dar
mo materiał, lud darmo wykonywał
ręczne prace. Dodać trzeba, że gospo
darz Józef Kubik i fabrykant cygar Jó
zef Wojtala z Dołów wielce przyczy
nili się ze swymi robotnikami do wy
konania pracy. Tego samego roku zbudowano 2 mniejsze kaplice (...) -
pisał Konstanty Kowol w „Kronice Pszowa i Rydułtów”.
Niestety, dalsza praca stanęła w miejscu. Przeszkodą okazał się pożar, który wybuchł w gospodarstwie Anto
niego Moskwy 11 września 1911 r.
Murowana kaplica - Stacja IV - Jezus spotyka Matkę Boską Bolesną
Rozprzestrzenił się on bowiem na dal
sze zabudowania a także posiadłości klasztorne niszcząc stodoły plebań
skie, gdzie zdeponowane były sprzęty kościelne ze starego kościoła w Ly
skach. To one zaś miały być przezna
czone na wyposażenie kaplic kalwa- ryjskich. Dopiero nowy proboszcz ks.
Poziemba w 1912 r. zdecydował się na przeniesienie trzech istniejących kaplic w bardziej dogodne miejsce oraz na budowę czwartej kaplicy. Nie
stety budowa dalszych kaplic stanęła w martwym punkcie. Wybuchła 1 wojna światowa. Wielu mężczyzn za
ciągnięto na front, datki też były liche bo bieda aż piszczała. Prace przerwa
no aż do 1927 r.
NARESZCIE STANĘŁA KALWARIA Wizytujący w tym czasie pszowską parafię biskup Arkadiusz Lisiecki za
chęcił parafian by wznowili prace przy budowie kaplic kalwaryjskich. Zachę
cona tym rada parafialna uchwaliła w 1929 r. decyzję o ich ukończeniu. Ini
cjatorem przedsięwzięcia został nie
zwykle energiczny pszowski pro
boszcz ks. dziekan Mikołaj Knosala.
Roboty murarskie prowadził architekt, mistrz budowlany i murarski Walenty Maciejek. Sam zaprojektował kaplicz-
Murowana kaplica - Stacja XIV - Jezus w grobie złożony ki, a jedną nawet ufundował.
Uroczyste poświęcenie kaplic mia
ło miejsce 1 września 1929 r. w czasie mszy polowej przy ogromnej rzeszy wiernych. Na cześć tego wydarzenia ułożone zostały przez nich dwie pie
śni, zapisane w okresie międzywojen
nym. Pierwsza z nich „Na tej Pszow
skiej górze” składa się z trzynastu zwrotek i opowiada o powstaniu mu
rowanych kaplic: Na tej Pszowskiej górze Królowa Niebieska wesel się Marja. Już jest zbudowana Twoja Kalwarja, Która tu stanęła na Twoją ozdobę i ludzi potrzeb(...)”.
Druga opowiada o Matce Boskiej Pszowskiej, nazywanej Maciczką Pszowską: „Na tej Pszowskiej górze, krasne piękne róże, Przelibeźnej woni, ta to Pszowska Pani, Ta wszyst
kim pomoże(...). Ach Maciczko Pszowska, dodaj Twej pomocy, Aby pątniczkowie, z Królowej pomocy,
Murowana kaplica przedstawiająca Stację II ■ Jezus bierze krzyż na swoje ramiona
Mogli się przybliżyć. Kto Marji prosi, a do Niej się głosi, Przyjdzie ku po
mocy, broni we dnie w nocy. Ta Pszowska Maciczka(...).
STRACIŁA ZNACZENIE Mało kto wie, że każda pszowska kapliczka ma swą jedyną, niepowta
rzalną architekturę. Żadna nie jest taka sama. Kalwaria zbudowana jest z 14 niewielkich kaplic murowanych i otynkowanych. Każda z nich poświę-
eona jest jednej ze stacji Drogi KNj żowej. W ich wnętrzach znajdują ślę ołtarze przedstawiające kolejne sceny z męki Chrystusa w drodze na Golgo
tę. Kapliczki rozciągają się w malow
niczym miejscu na przestrzeni 1300 m. Niestety w stronę Kalwarii rozsze
rzyły się budynki przemysłowe ko
palni „Anny”. Niektóre kaplice i dro
gi trzeba było przesunąć.
Miejsce to było niegdyś bardzo po
pularne, niestety po II wojnie świato
wej, z upływem lat traciło na znacze
niu. Pątników było tu coraz mniej. W latach 60 - tych Kalwaria złapała „dru
gi oddech”. Na emeryturę przeszedł znany rydułtowski proboszcz ks. Woj
ciech Urban. Przeniósł się wtedy do własnego domku mieszkalnego na Kalwarii. Rozbudował kaplicę Zmar
twychwstania Pańskiego (dzisiejszy kościół), przeprowadził remonty i za
czął odprawiać w niej msze święte. W
końcu lat 70 - tych utworzono przy tym kościółku stację duszpasterską, która dziś obejmuje teren wyodrębnio
ny z 3 parafii: Rydułtowy, Pszów i Krzyżkowice. Duszpasterzem nowo utworzonej parafii został ks. Franci
szek Lipa (1978 - 85), następnie ks.
Stanisław Lewan (1985 - 89), ks. Jerzy Pluta oraz ks. Henryk Stegman.
Tekst i zdjęcia Aleksandra Matuszczyk - Kotulska