• Nie Znaleziono Wyników

Lubelszczyzna w latach 50. - Alojzy Leszek Gzella - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Lubelszczyzna w latach 50. - Alojzy Leszek Gzella - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ALOJZY LESZEK GZELLA

ur. 1932; Pelplin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, Lubelszczyzna, bezrobocie, prawosławie, Żydzi, problemy społeczne

Lubelszczyzna w latach 50.

Ja dowiadywałem się o rzeczach, o których nie miałem pojęcia z tej rzeczywistości społeczno-politycznej u nas. Na Pomorzu nigdy się nie mówiło o czymś takim, że było takie bezrobocie, że ludzie sobie zapałki dzielili na dwie części, bo nie było pieniędzy.

My ciągle wiedzieliśmy, że bezrobotni, którzy są, czasami się gdzieś pojawiają, można ich wynająć do jakiejś pracy przy węglu czy czymś takim, to są tacy ludzie, którzy nie chcą pracować, a nie, że nie mają pracy. No ale to zupełnie innego rodzaju doświadczenie, to było zderzenie, kiedy pojawiłem się tutaj. Tak jak zderzeniem dla mnie było prawosławie – zupełnie o tym nie miałem pojęcia, ciągle uważałem, że prawosławie to jest coś związanego z caratem rosyjskim, takie uproszczenia funkcjonowały w mentalności przekazywanej przez środowiska rodzinne i otoczenie.

Dla nas nigdy nie istniał problem protestantyzmu, ewangelików, oni byli, mieli najładniejszy cmentarz w tych miastach, kościoły były, do szkoły chodzili też i ewangelicy, ale nie było problemu, jak gdyby jakiegoś rozdarcia ideowego, jakiejś katastrofy w tych ciągach przyjaźni między młodymi ludźmi. Natomiast tu prawosławie wprowadzało jakieś takie rozedrganie, jakąś nerwowość i jeszcze chyba przed wojną, bo tu ono istniało i z tym prawosławiem też toczono przez jakiś czas boje. Problemu żydowskiego nie było, no bo nie było Żydów, myśmy w ogóle się z tym nie stykali. Ja pierwszych Żydów pamiętam sprzed wojny, kiedy z tatusiem jechałem tam, gdzie on pracował na [obecnej] Ukrainie w wakacje i na dworcu wschodnim w Warszawie było pełno takich z pejsami, w tych kapeluszach ludzi.

Pytałem, co to są za ludzie, ojciec musiał coś tam wyjaśniać, coś mówił i ja zapytałem, czy to są księża, bo dowiedziałem się, że księża w Kongresówce chodzą w sutannach. Na Pomorzu księża nie chodzili w sutannach, w sutannach chodzili do kościoła, a normalnie to w koloratce.

No więc właśnie zupełnie takie zderzenia dziwne, które no pewnie nie miały żadnego wpływu na moją świadomość intelektualną, poza tym, że do dzisiaj zawsze jestem zaskakiwany, jak ktoś wydobywa coś takiego: „ale czy ty wiesz, że to Żyd?”. Mnie to

(2)

nie interesowało nigdy, to nie jest dla mnie problem. A tu jest, tu jest problem. Tak że to problem jest, który tutaj pojawił mi się i który w jakiś sposób uświadomił mi rolę, dramatyczną sytuację często tej ludności bardzo ubogiej, bardzo zabiedzonej, takiej bezrobotnej, [również] sprawę przeludnienia wsi lubelskiej, która nie miała właściwie możliwości utrzymania tej nadwyżki niejako populacyjnej w swoim środowisku, a nie było gdzie wysłać [tych ludzi]. Na Pomorzu czy w województwie łódzkim były fabryki, więc ta młodzież siłą rzeczy szła do fabryki. A tutaj nie był to przemysłowy ośrodek.

No Centralny Okręg Przemysłowy próbował budować, Stalowa Wola, Poniatowa, ale to wszystko za mało w stosunku do potrzeb populacyjnych tego terenu. Tak mi się wydaje. To wszystko było już udziałem moich takich doświadczeń z kontaktów z kolegami, z którymi przyszło mi mieszkać, a później współpracować też.

Data i miejsce nagrania 2006-02-08, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski, Marcin Fedorowicz

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

[W przypadku AK] to się otworzyło w 1956 roku – Mańkowski, Caban, Naumik wydali monografie o Armii Krajowej i tam nie wszystko było, ale było i Armia Krajowa istniała.. I

I wtedy spotykali się w klubie Nora, który jeszcze nie był ani z nazwy, ani z charakteru tym klubem, który później był opisywanym i dosyć takim znaczącym ośrodkiem kultury

Kiedy związałem się już trochę ze środowiskiem lubelskim, dziennikarskim, kiedy poznałem trochę osób tutaj, kiedy zobaczyłem, że jest środowisko dziennikarskie, nie gazety

„Korowód” to dla mnie takie perełki, które po prostu można w każdej okoliczności, w każdym systemie, w każdym ustroju zaśpiewać i zawsze to będzie aktualne. Data i

Pamiętam na pewno jak była pierwsza Ballada [Spotkania z Balladą] robiona, to była Ballada szpitalna [Medyczne Spotkania z Balladą], to wtedy jeszcze Jurka z nami nie było..

Słowa kluczowe Lublin, II wojna światowa, Zamek Lubelski, Majdanek, Niemcy, ulica Grodzka, dzieciństwo, wygląd miasta, Krężnica Okrągła.. Chciałabym, żeby nigdy na świecie

Z tym, że w dalszym ciągu on jeszcze oczywiście daleki był od picia piwa, czy tam [palenia] papierosów, nie, był bardzo grzeczny, ale było widać, że jest dumny, że jest w

I to „Jeszcze Polska nie zginęła”, które śpiewałem wtedy na polach grunwaldzkich, było bardziej dla mnie wzruszające niż [te wykonania], które śpiewaliśmy na różnych