• Nie Znaleziono Wyników

Rodzina i dzieciństwo - Danuta Marcinek - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Rodzina i dzieciństwo - Danuta Marcinek - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

DANUTA MARCINEK

ur. 1939; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, II wojna światowa

Słowa kluczowe Lublin, II wojna światowa, śmierć ojca, bombardowanie Lublina, nalot na Lublin, dzielnica Czwartek, cmentarz na ulicy Lipowej, dzielnica Wrotków

Rodzina i dzieciństwo

W 1944 r. zginął tragicznie mój ojciec, który pracował w elektrowni miejskiej jako ślusarz. Poszedł na dyżur i zginął tam podczas bombardowania Lublina przez wojska rosyjskie. Oczywiście zaatakowano elektrownie, rzucono bombę, ojciec się schował do schronu i bomba niefortunnie uderzyła w ten schron. Miał wówczas dwadzieścia dziewięć lat. Był to okropny szok, ponieważ wieczorem wychodził do pracy, a rano przyszedł sąsiad i oznajmił, że ojciec nie żyje. Mama była w ciąży z drugim dzieckiem, z rozpaczy poroniła. Mnie wywieziono do dalekiej rodziny na wieś, bo mama była w szpitalu i tam był następny nalot, bo to wtedy wchodzili Rosjanie. A gdzie można było na wsi się schować? Pod stóg. Obok tego stogu uderzyła bomba, aż po prostu wszyscy ogłuchli. Jakoś ten okres żeśmy przetrwały.

Z dzieciństwa pamiętam przykre okoliczności, ponieważ wówczas mieszkałam na [ulicy] Lubartowskiej vis-a-vis [ulicy] Czwartek, już nie pamiętam jaki to jest numer.

Na Czwartku stacjonowani Niemcy i pamiętam kiedyś szłam z mamą na spacer i Niemiec szedł z ogromnym wilczurem, i tym wilczurem mnie poszczuł, i wówczas ten pies rzucił mnie w te zaspy śniegu. Zaspy były wówczas takie duże jak w tym roku, więc od tamtej pory ja mam taki uraz trochę też do Niemców, do Rosjan i do psów.

Ojciec jest pochowany na cmentarzu na ulicy Lipowej, często chodziłyśmy z mamą na cmentarz i kiedyś idąc aleją cmentarną widzieliśmy jak wyszli Rosjanie z grobowca. Ponieważ zaczęłyśmy piszczeć i uciekać, a to było już nie daleko bramy wyjściowej więc oni się przestraszyli i z powrotem do tego grobowca się schowali.

Tam mieli swoją kryjówkę, bo to był dosyć duży, rodzinny grobowiec.

Mama pracowała w monopolu tytoniowym. Monopol tytoniowy gdzieś aż na Wrotkowie się mieścił, więc chodziła na piechotę w jedną stronę i w drugą. W butach miała filc położony żeby było jej wygodnie chodzić. Chodząc do pracy narobiła sobie tyle pryszczy po drodze, że musiała nogi moczyć w wodzie, żeby filc mógł się odkleić

(2)

od nich. W tamtym czasie nie było możliwości dojazdu.

Moi rodzice przed wojną na roli pracowali, mieli tam około 4 hektarów w kolonii Uniszowice. Matka pochodziła z Konopnicy, ojciec z Uniszowic. Było nas trzech z rodzeństwa –był starszy brat Henryk, ja i Wacław najmłodszy. Henryk był starszy o rok ode mnie, a Wacław o 9 lat młodszy.

Mój dziadek [ze strony ojca] zginął na wojnie w 20 roku. Także ja dziadka nie znałem, babcię tylko znałem i z babcią tak żeśmy żyli. Mieszkała tak troszkę dalej od naszego domu, tak ze 400 metrów taki domek był na naszej działce. A mama mamy zmarła, mama miała 9 lat, była dzieckiem, też było ich troje rodzeństwa i później ten dziadek –ojciec mamy –ożenił się ponownie i znów mieli troje dzieci.

Data i miejsce nagrania 2010-03-30, Lublin

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Justyna Maciejewska

Redakcja Justyna Maciejewska, Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Chciała pracować, nawet jeździła do Lublina, ale jak się siostra urodziła, to babcia powiedziała, że nie będzie się nami opiekować, nie chciała już niańczyć małych

Słowa kluczowe Puławy, dwudziestolecie międzywojenne, rodzina, matka, ojciec, rodzeństwo, praca ojca, przyjazd do Puław, szkoła, gimnazjum.. Dzieciństwo i

W pierwszej klasie byłam jak on umarł, nie było telewizji, tylko w tym domu, co wtedy mieszkałam jeszcze na Wieniawie, to w jednym mieszkaniu tylko było radyjko i z tego radyjka

To były czasy, kiedy mężczyzn zabierano do wojska na 3 lata, taty nie było przez ten czas [w domu], mama musiała radzić sobie sama.. Moja mama, ponieważ nie było taty,

Ta moja ciocia pracowała, cała rodzina była w sklepach bławatnych i mój ojciec był tym, co nie dawał, ale sprzedawał te materiały, co najbardziej modne, tak że oni mogli

Miałam uszyte palto po prostu z koca takiego szarego koca, które było przyozdobione skórkami z królika, ale ja rosłam i palto rosło, ponieważ na dole dużo się

A mama mamy zmarła, mama miała 9 lat, była dzieckiem, też było ich troje rodzeństwa i później ten dziadek –ojciec mamy –ożenił się ponownie i znów mieli troje dzieci. Data

Słowa kluczowe Lublin, II wojna światowa, PRL, szkoła, siostry kanoniczki, dzielnica Podwale, Aleje Racławickie, ulica Jaczewskiego, szpital.. Edukacja i