• Nie Znaleziono Wyników

Próba interpretacji Gen. 1, 1-10. 14-19

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Próba interpretacji Gen. 1, 1-10. 14-19"

Copied!
43
0
0

Pełen tekst

(1)

Henryk Manuski

Próba interpretacji Gen. 1, 1-10. 14-19

Collectanea Theologica 24/1-4, 121-162

(2)

HENRYK MANUSKI

PRÓBA INTERPRETACJI GEN. 1, 1— 10. 14— 19. Nauki przyrodnicze opierają się o doświadczenia, a w y­ niki doświadczeń są uogólniane zapomocą indukcji niezupełnej — jasne w ięc jest, że każde uogólnienie jest hipotezą. Hipotezy te muszą być sprawdzane i .potwierdzane przez dalsze badania eksperymentalne, a to nie zawsze jest możliwe, a specjalnie w dziedzinie astronomii.

Niektóre zjawiska interpretowane przez nauki przyrod­ nicze są interpretowane przez Biblię. W razie rozbieżności zaś tych interpretacji, z punktu widzenia w iary katolickiej kryte­ rium prawdziwości hipotezy interpretacyjnej jest jej bezpo­ średnia niesprzeczność z Objawieniem.

W m iarę rozwoju nauki staje się jasnym, że hipotezy astronomiczne o powstaniu świata nie są pełne i pewne. Po­ stęp nauk przyrodniczych w łaśnie pozwala nam jaśniej widzieć trudności nie do pokonania i granice, których przekroczyć nie potrafimy, ze względu na to, że jest to fakt, nie podlegający badaniom eksperymentalnym. Hipotezy naukowe mogą być tylko bardziej prawdopodobne, ale nie mogą być w tym w y ­ padku w pełni sprawdzialne. B łędy mogą w ynikać z ekstra­ polacji wstecz, ze zbytnich uogólnień, z nieznajom ości innych warunków fizycznych, które m ogły istnieć w chw ili poczęcia świata. N aw et aktualne zjawiska fizyczne, podlegające w peł­ ni badaniom eksperym entalnym nasuwają nam w iele zagad­ nień trudnych do ujęcia pojęciowego, (np. obraz m aterii fa- lowo-korpuskularny itp.) Postęp nauki pozwala głębiej w idzieć trudności, których przedtem uczeni naw et nie zauważali.

(3)

Jest to tylko próba zrozumienia Kosmogonii biblijnej w e­ dług współczesnych pojęć i możliwości. Opieramy się na no­ w ym kierunku badań biblijnych, który zaleca zapoznawanie się z wynikam i badań naukowych dotyczących zagadnień przyrod­ niczych, które nasuwają się przy interpretacji tekstu biblij­ nego.

Teksty biblijne można rozumieć na różnych poziomach, zależnie od naszych pojęć i możliwości. Dostosowane były one również do um ysłowości starożytnych Sem itów i tą akomoda- cję do ludzi m usim y również brać pod uwagę. Trudności zrozu­ m ienia kosmogonii biblijnej w ynikały także z tego, że w XIX w ieku traktowano często hipotezy naukowe jako pewniki i w ie­ le zagadnień ujmowano z mechanicznego punktu widzenia, któ­ ry jest już dziś nieaktualny w fizyce. Krytyczne podejście do hipotez naukowych pogłębia tylko w szelkie próby zrozumienia tych zagadnień.

Nasze poznanie zm ysłowe jest bardzo ograniczone i pod­ lega w ielu złudzeniom. Rozwój badań naukowych w ciągu ostatnich wieków stopniowo jakby rozszerza nasze poznanie zm ysłow e przez stosow anie coraz bardziej precyzyjnych przy­ rządów za pomocą których obserwujemy i badamy zjawiska nieuchw ytne bezpośrednio dla naszych zmysłów. Wyniki do­ świadczenia laboratoryjnego przyjm ujemy jednak bardzo kry­ tycznie z w ielu powodów. Zetknięcie z przyrządem pomiaro­ w ym to nieuniknione zakłócenie, które zmienia często prze­ bieg obserwowanego zjawiska, to znaczy, że wykonując pomiar fizyczny zm ieniam y w pewnym stopniu zjawisko, które chce­ m y zbadać. Poza tym m usimy brać pod uwagę nieuniknione błędy pomiarów i w p ływ y czynników ubocznych znanych i nieznanych. Ponieważ nie możemy się oprzeć z całkowitą pewnością na wynikach z danych doświadczeń, szukamy po­ twierdzenia w doświadczeniach z innych działów fizyki, a tak­ że sprawdzamy zgodność z obliczeniami m atematycznymi opar­ tym i na znanych już teoriach fizycznych.

„Obserwacja nam nie wystarcza: nie wierzym y swym oczom, dopóki nie jesteśm y przekonani, że nam ukazują rzeczy

(4)

prawdopodobne“ 1). Trudności pobudzają do bardziej wszech­ stronnych badań i często doprowadzają do wykrycia nowych praw obejmujących już szerszy zakres zjawisk. W ten sposób nauka stopniowo coraz prawdziwiej ujmuje otaczającą nas rze­ czyw istość fizyczną.

Jeśli konieczną jest rzeczą wielka ostrożność w wyprowa­ dzaniu wniosków dotyczących zjawisk fizycznych na ziemi, to tym bardziej musi to dotyczyć wszelkich badań i pomiarów astronomicznych. W badaniach astronomicznych ogrom odleg­ łości, zupełnie inne warunki ciśnienia i temperatury oraz ogromna rozpiętość czasu w którym trzeba rozpatrywać zjawi­ ska astronomiczne nie pozwala na pełne doświadczalne spraw­ dzenie hipotez naukowych.

W! laboratoriach fizycznych uczony ma możność w yw iera­ nia w p ływ u na badane zjawisko, a także może naw et sztucznie w yw ołać pew ne zjawiska i w ten sposób badać je coraz dokład­ niej i wszechstronniej. Astronom zaś nie może w pełni badać warunków w jakich się odbywa dane zjawisko i w pływ ać na nie. N ikły promień światła to jedyny łącznik między badaczem, a odległym i gwiazdami. Promień światła biegnie z zawrotną szybkością 300 tys. km. na sekundę i przebywa drogę od słoń­ ca do nas w ciągu około 8 minut, a od najbliższej gwiazdy — około 4 lat. Obecnie już badamy m gław ice składające się z mi­ lionów gwiazd od których światło biegnie do nas 140 000 000 lat.

Przez w iele w ieków uważano prostolinijne rozchodzenie się światła za podstawowe prawo optyki geometrycznej, stw ier­ dzano to bowiem na podstawie zwykłych, dostępnych w tedy doświadczeń. Obecnie na podstawie obliczeń matematycznych, w ynikających z teorii względności Einsteina wiem y, że promie­ nie św ietlne ulegają zakrzywieniu, spowodowanym obecnością materii. Obliczenia te jednakże pozwalają przypuszczać, że pro­ m ienie św ietlne w przestrzeniach m iędzygwiezdnych biegną

*) A. S. Eddington, Czy wszechświat się rozszerza? (tłom. A. Wund- heiler) Warszawa 1936, 23.

(5)

prawie ściśle po liniach prostych, ponieważ z powodu małej gę­ stości materii zboczenia w yw ołane jej obecnością są niew iel­ kie. Nam m ylnie w ydaje się .na podstawie mało dokładnych obserwacji ziemskich, że światło rozchodzi się po liniach pro­ stych, a w rzeczywistości promienie św ietlne w pobliżu ziemi ulegają pewnym zakrzywieniom, które jednak są dość znaczne wobec znikomych odchyleń w prawie pustych przestrzeniach międzygwiezdnych. Gdyby w przestrzeniach m iędzygwiezd­ nych promienie światła ulegały takiemu zakrzywieniu jak w pobliżu ziemi — to promień światła biegnący od gwiazdy w zdłuż tak długiej drogi, opisałby część toru kolistego i w ogóle n ie dotarł by do nas.

Rozważania teoretyczne w tym więc wypadku potwier­ dzają nasze wrażenia bezpośrednie o prostolinijnym rozchodze­ niu się światła, a więc i to, że gwiazda znajduje się w przybli­ żeniu w tym kierunku w jakim ją widzimy.

„Dla czytelnika, który nie chce słyszeć o teorii, a uznaje jedynie w yniki obserwacji, w szystkie książki astronomiczne są zamknięte. N ie istnieją fakty czysto doświadczalne, dotyczą­ ce ciał niebieskich. W szystkie pomiary astronomiczne, bez żad­ nego wyjątku, odbywają się w ziemskim obserwatorium; tylko dzięki teorii możem y je przełożyć na wiedzę o w szechśw iecie poza murami pracowni... To znów prowadzi do pytania w ja­ kim stopniu wolno rozciągać na przestrzenie m iędzygwiazdowe wyniki uzyskane w warunkach ziemskich... Proste reguły do­ świadczalne sprawdzone w ograniczonym zakresie, często oka­ zują się fałszyw e na rozleglejszym terenie i jest to dość pospo­ lite doświadczenie... Tak zwane fakty są w każdym razie tylko teoretycznym i interpretacjami obserwacji“ 1).

Często okazuje się, że w yniki badań empirycznych są sprzeczne z wynikam i badań z innych dziedzin, albo z pew ny­ mi, ogólnie przyjętym i założeniami i w tedy sposób interpreto­ wania tych w yników może być bardzo różny. Czasem uczeni poddają surowej krytyce samą interpretację zjawisk, czyli

(6)

zm ieniają sposób m yślenia o zjawiskach. W pewnych wypad­ kach zostawiają dotychczasowy sposób interpretowania pew ­ nych zjawisk, ale zmuszeni są wprowadzić now e założenia, któ­ re prowadzą do zmiany podstawowych pojęć fizyki.

Zagadnienie m etody interpretowania zjawisk ma specjal­ n ie doniosłe znaczenie przy rozpatrywaniu budowy wszechświa­ ta, ponieważ w tej dziedzinie dane obserwacyjne są i będą zaw­ sze fragmentaryczne. Wielkość i tajemniczość wszechświata od niepam iętnych czasów pociągała um ysł ludzki. W miarę jed­ nak postępu nauki trudności w przeprowadzaniu ścisłych ba­ dań astronomicznych stają się coraz głębiej zrozumiałe. Odkry­ cia z dziedziny zjawisk atom owych i inne wskazują na to,

że trzeba brać pod uw agę now e dziedziny badań. Zjawiska, któ­ re w ydaw ały się dawniej proste i nieskomplikowane, obecnie widzim y, że są zależne również od różnych, przedtem niezna­ nych przyczyn. W idzimy również, że operowanie pojęciami za­ czerpniętym i ze świata makroskopowego nie wystarcza. W prze­ prowadzaniu uogólnień i wyciąganiu wniosków jesteśm y coraz bardziej krytyczni, bo lepiej zdajemy sobie sprawę z różnych przyczyn błędów. Zdajemy sobie również sprawę, że nie mo­ żem y w pełni zbadać warunków od których zależy dane zjawi­ sko oraz w pływ ów ubocznych okoliczności i ich wzajemnego, oddziaływania.

Obecnie badamy coraz wszechstronniej nikłe promienie św iatła przybywające do nas od odległych gwiazd. Przeprowa­ dzam y dokładną analizę jakościową światła (rozszczepienie św iatła i badanie prążków widma) i ilościową (pomiary natę­ żeń itp.).

Prążki widm a wskazują nam z jakich pierwiastków skła­ dają się gwiazdy. Dzięki tym badaniom astronomicznym do­ chodzimy do coraz dokładniejszych wniosków dotyczących bu­ dow y fizycznej gwiazd. W yjaśnienie w ielu zagadnień z dzie­ dziny astronomii stało się więc obecnie niem ożliwe bez jedno­ czesnego badania struktury budowy materii. Atom-mikrokos- mos ułatw ia nam zrozumienie makrokosmosu. N a gruncie ba­ dań astronomicznych połączyło się w iele dziedzin nauki stosu­

(7)

jących dotąd pewną wyłączność w doborze zagadnień, metod i przedmiotów badań.

Badania te nie mogą jednak doprowadzić do pełnego poz­ nania powstania i budowy wszechświata; — a to dlatego, że jako współczesne, można przyjąć tylko w yniki doświadczeń ziemskich. W szelkie zjawiska gwiezdne w tej chwili dostępne ziemskim badaczom nastąpiły w bliższej lub dalszej przeszłości zależnie od odległości jaką musiało przebyć światło zanim do­ tarło do astronomicznych lunet. Stąd biorąc pod uw agę zarów­ no różnice czasowe jak niedokładność i niepewność wszystkich czynników pomiarów, pełny obraz aktualnego stanu wszech­ świata można uzm ysłowić sobie tylko tworząc mniej lub w ięcej prawdopodobne hipotezy.

Hipoteza naukowa jest w ięc częściowo m yślowym dopeł­ nieniem aktualnych w yników badań. Jest to tylko domysł, przypuszczenie mniej lub więcej prawdopodobne, zależnie od stanu niepewności w yników doświadczeń i ścisłości rozumowa­ nia. Hipotezy spełniają jedno z zasadniczych zadań:

1. tłumaczą i klasyfikują znane zjawiska

2. przewidują now e zjawiska i w ten sposób pobudzają do badań i nadają im pewien określony kierunek

3. uogólniają pewne w yniki badań na szerszy zakres zja­ wisk, dzięki temu, pozwalają uporządkować je w pewną całość zrozumiałą,

4. dostarczają nowego materiału do rozważań filozoficz­ nych.

Często sądzi się m ylnie, że zw ykle now e hipotezy obalają dawniejsze. Tymczasem postęp nauki да ogół wyraża się tym, że now e hipotezy są głębszym ujęciem, albo uzupełnieniem dawnych hipotez. Zmienność hipotez prowadzi nieraz do hipo­ tez obejmujących w iększy zakres zjawisk, coraz bardziej praw­ dopodobnych czyli coraz bliższych rzeczywistości. Często wra­ camy po kilku wiekach do odrzuconych hipotez, ale zdarza się również odwrotnie, że pew ne hipotezy przez w iele lat pow­ szechnie przyjęte okazują się zupełnie nieużyteczne.

(8)

Podamy kilka przykładów historycznych ilustrujących zmienność hipotez naukowych.

1. W ielcy uczeni (Hipparch, Ptolem eusz, Archimedes, Ary­ stoteles i inni), a także w iele pokoleń uważało pewne ar­ gum enty za przekonywujące i wystarczające, aby odrzu­ cać przypuszczenie o tym, że ziem ia krąży wokół słońca. Ludzkość dlatego nie od razu przyjęła i oceniła należycie teorię Kopernika o układzie heliocentrycznym.

2. Kartezjusz, w ielki matematyk, podał hipotezę powsta­ wania gwiazd przez tworzenie się pewnych wirów. Do­ piero w yliczenia matem atyczne N ew tona obaliły tę hi­ potezę, którą na ogół przyjęto bezkrytycznie ze w zględu na autorytet naukowy jakim cieszył się Kartezjusz. 3. Podobnie teoria Kanta Laplace’a o powstaniu układu sło­

necznego, która nie daje się zupełnie uzgodnić z ostatnio otrzymanymi danymi naukowymi, była jednak pow­ szechnie przyjęta i do ostatnich lat podawano ją w pod­ ręcznikach i książkach popularno-naukowych jako pew­ ne zupełnie osiągnięcie naukowe.

W ystarczy tych kilka przykładów dla zobrazowania zmienności hipotez. Na podstawie now ych badań i hipotez zmie­ nia się obecnie pogląd na budowę wszechświata. W X IX wieku wyobrażano sobie wszechświat jako w ielki mechanizm. Mozol­ nym w ysiłkiem uczonych powstawała przez w iele wieków mo­ numentalna budowa takiego obrazu świata, który według przy­ puszczeń uczonych mógłby dać w przyszłości w ytłum aczenie wszystkich zjawisk natury fizycznej.

Prawa mechaniki m iałyby się stać w tym obrazie prawa­ mi rządzącymi w całym wszechświecie bez względu na m iejsce jakie zajmują ciała w przestrzeni jak i bez względu na w iel­ kości (zasada proporcjonalności). W X IX w. przypuszczano, ż e teoria ta będzie tak wszechstronna, że stopniowo w chłonie w szystkie nauki dotyczące zjawisk fizycznych, których tymcza­ sow o nie można było wtłoczyć w ramy ogólnie uznanych praw. Powszechnie bowiem sądzono, że niedoskonałość doświadczeń,

(9)

niedokładność pomiarów jak i niemożność jeszcze objęcia naj­ m niejszych elem entów świata atomowego stoi tylko na przesz­ kodzie włączenia ich w zakres wielkiej teorii.

Uważano też, że trudności nie są zasadnicze i ważne i że w miarę rozwoju techniki badań laboratoryjnych da się je po­ konać. Tymczasem obecnie okazało się, że trudności są bardzo zasadnicze.

„Mechanika kwantowa nauczyła nas, że wiedza pełna i bezbłędna jest dla człowieka nieosiągalna, zamknięta“. (Niels Bohr). Okazało się również, że trzeba zmienić sposób myślenia, przyjąć inne założenia i m etody badań, a przede wszystkim wprowadzić zupełnie nowe pojęcia nie mieszczące się w ramach dotychczasowych pojęć naukowych. N ie możemy w ięc dzisiaj m yśleć tym i kategoriami pojęć, jakie narzucała nam m echani­ ka klasyczna, która wyznaczała kierunek badań i górowała nad innym i działami fizyki (które nie tw orzyły tak zwartej całości jak mechanika teoretyczna dzięki jednolitości założeń i opraco­ wania matematycznego). „Zachłanność“ wspomnianej teorii by­ ła tak wielka, że miała ona według przypuszczeń w ielu uczo­ nych dać pełne wytłum aczenie nie tylko wszystkich zjawisk fizycznych, ale i w ytłum aczyć również zjawiska zachodzące w organizmach żyw ych aż do zagadnienia świadomości włącznie.

Zaznaczyć jednak należy, że w ielcy fizycy byli zaw­ sze pow ściągliw i i krytyczni w -wyciąganiu z doświadczeń wniosków ostatecznych, filozoficznych. Zdawali sobie bowiem sprawę z w ielu zjawisk niewyjaśnionych i sprzeczności w w y ­ nikach badań. Fizycy w idzieli głębiej trudności w prostym uogólnieniu w yników doświadczeń.

Obecnie okazało się, że prawa mechaniki klasycznej nie nadają się do wytłum aczenia zjawisk atomowych. W iemy bo­ wiem , że praw tych nie możemy uważać za bezwzględne, ponie­ waż są to raczej prawa statystyczne dla wielkiej ilości elem en­ tów, a w ięc bardzo prawdopodobne. (W zw ykłych doświadcze­ niach makroskopowych mamy do czynienia z miliardami ato­ mów, a im więcej ich w ystępuje, tym prawa statystyczne są bardziej prawdopodobne, a więc praktycznie pewne). W zja­

(10)

wiskach, w których biorą udział pojedyncze atomy obowiązu­ ją inne prawa. N ie łudzim y się już również, że potrafim y poz­ nać dow olnie dokładnie aktualny stan badanego zjawiska i na tej podstawie przewidzieć dalszy jego przebieg. W iemy bowiem z teoretycznych rozważań, że istnieje pew na granica dokład­ ności pomiarów, której nie będziem y m ogli przekroczyć, pomimo najdoskonalszych przyrządów. Stąd w ynika niepew­ ność (zasada Heisenberga) w określeniu aktualnego stanu zjawiska, a w ięc tym bardziej w przewidywaniu dalszego jego przebiegu. N ie tylko w ięc mechaniczne ujęcie ale i determi- nizm w tej form ie w jakiej b ył rozumiany w X IX wieku, nie może być stosow any przy zrozumieniu zjawisk nie tylko ato­ mowych, ale i kosmicznych.

Dziś już zagadnienie budowy wszechświata nie daje się ująć bez badań wnikających w istotne zagadnienia budowy atomów, przy czym m usim y operować now ym i pojęciam i i me­ todami. Oczywiście inaczej dziś patrzymy na zagadnienie bu­ dowy wszechświata, ponieważ nie możemy tak jak dawniej traktować materii (pierwotnego pyłu kosmicznego) jako czegoś niezmiennego, podlegającego biernie prawom mechaniki. W X IX w ieku wyobrażano sobie proces powstawania wszech­ św iata jako pew ne zjawisko mechaniczne (prądy, w iry pyłu ko­ smicznego), przy czym zupełnie nie brano pod uw agę samego powstawania m aterii i w pływ u jaki m ogły m ieć na te procesy przemiany zachodzące wewnątrz atomów.

Dziś zdajemy sobie sprawę z tego, że formowanie się skom plikowanych jąder ciężkich pierwiastków (ewolucja ma­ terii) ma decydujący w p ływ na ew olucję gwiazd i jest jednym z najważniejszych źródeł energii, którą gw iazdy wyprom ienio- wują. Nie można w ięc rozpatrywać zagadnień powstania wszechświata bez oparcia się o badanie ew olucji pierwiastków. Szukanie dróg do zrozumienia tego, jak powstał obecnie nam znany stan budowy atomów, jak pow stały atomy ciężkich pier­ wiastków — jakby odsłania nam najwięcej tajemnic budowy wszechświata. Często zagadnienia, które oddzielnie w zięte w y­ dają się skomplikowane i trudne, w bardziej całościowym*uję~

(11)

ciu na szerszym tle okazują się łatw iejsze do zrozumienia prost­ sze. Dążenie do syntetycznego ujęcia obrazu wszechświata w y­ daje się więc uzasadnione. W nioskujemy więc, że obecnie, hi­ potezy przedstawiające obraz naszej w iedzy o stanie wszech­ świata nie stanowią jeszcze całości, jeśli nie obejmują obrazu najbardziej podstawowych elem entów budowy wszechświata (a w ięc podstawowych elem entów budowy materii) oraz zagad­ nienia ich powstawania i rozwoju. Formowanie się jąder ato­ mów mogło być procesem w yzw alającym energie, które m iały decydujący w p ływ na procesy kosmiczne.

Niektórzy uczeni ośm ielają się naw et w ysuw ać przypusz­ czenie, że nie wiadomo również, czy w tedy już rządziły zjawi­ skami fizycznym i znane nam dziś prawa fizyczne.

„Różne okoliczności na to wskazują, że w chw ili powsta­ nia pierwiastków stan św iata różnił się od obecnego. Jeżeli pra­ w a fizyczne obecnie aktualne (będziemy ekstrapolować do chw ili poczęcia świata, to otrzymamy nonsenny t. zn. — że prawa fizyczne które dziś obowiązują, nie obowiązywały w chwili narodzin św iata“ *).

W rozważaniach filozoficznych mogą być wykorzystane dane naukowe, które czynią hipotezy współczesne bardziej prawdopodobnymi niż te, które b yły przyjęte w X IX wieku.

Możemy tylko dokładniej obserwować odległe m gławice będące w różnych stadiach ew olucji i stąd przypuszczalnie od­ tworzyć sobie przebieg ew olucji Drogi Mlecznej, podobnie jak obecnie obserwujem y gwiazdy-olbrzym y, procesy przemian za­ chodzące w t. zw. now ych gwazdach i gwiazdy karły — przy­ puszczamy, że te różne gwiazdy reprezentują nam kolejne sta­ dia ewolucji przez które przechodzi przeciętna gwiazda. Wszę­ dzie w e w szechśw iecie obserwujem y te same pierwiastki, a więc jedność materii, podobnie od szasów Kopernika przy- pusczamy, że obowiązuje jedność praw. Na tej podstawie w y ­ ciągamy wnioski dotyczące ewolucji gwiazd, a naw et całych

(12)

mgławic. Te w szystkie rozważania opierają się jednak na ba­ daniach obiektów będących w różnych stadiach rozwoju, ale składających się jednak ze znanych nam już dziesiaj pierw iast­ ków. Jesteśm y w ięc jeszcze bardzo daleko od istoty zagadnienia powstawania wszechświata i pierwotnej ew olucji materii.

W jaki sposób z pramaterii w ytw orzyły się atom y pier­ wiastków i jaki to miało związek z początkiem wszechświata to są zagadnienia których w ogóle nie rozpatrywano w X IX wieku, kiedy nie znano i nie doceniano znaczenia ewolucji pierwiastków.

„...W fizyce, granice m iędzy przedmiotem a podmiotem zaczynają się rozmywać... Któż w ięc wie, ile w wynikach na­ szych obiektyw nych badań znajduje się niezależnej od nas rze­ czywistości, a ile z natury naszych aparatów, naszych zmysłów, z naszej natury duchowej“? (Niels Bohr).

W rozważaniach dotyczących zagadnienia powstania na­ szego wszechświata nasuwa się zagadnienie przestrzeni i czasu t. j. układu przestrzeno-czasowego w którym rozpatrujemy wszechświat. W związku z tym, powstaje również pytanie jaką miarą dysponuje człowiek gdy odtwarza obraz rzeczywistości fizycznej, której syntezą jest wszechświat.

Badania pew nych w ycinków rzeczywistości fizycznej lub badanie pew nych zjawisk znajdujących się poza człowiekiem lub obok niego — wydaje się pozornie proste. Naukowiec jest niezależny od badanego przedmiotu, obserwuje przedmiot sw e­ go badania z boku, z zewnątrz. Kierując doświadczeniem zdaje się panować zmysłami nad daną rzeczą czy zjawiskiem. Obraz badanego fragm entu rzeczywistości, po doświadczeniu tworzy się w um yśle w zględnie łatwo. Jest jednak inaczej, gdy trzeba przedstawić pełny obraz całej rzeczywistości fizycznej jaką jest wszechświat. Badacz znajduje się wew nątrz tej rzeczywistości fizycznej, to znaczy, że nie może stanąć na zewnątrz przestrze­ ni i czasu. N ie dość na tym, stanowi on jego część integralną, tak że zm ysłowo i wyobrażeniowo nie m oże zająć w łaściw ego stanowiska. Z pod bezpośredniej obserwacji wym yka się ogrom

(13)

wszechświata, człowiek jest uw ięziony na swojej planecie jak w dużym domu z którego przez okno obserwuje dalekie krajo­ brazy nieba, gubiące się w oddaleniu. Zamknięty w ziemskim laboratorium zaopatrzył się człowiek w różne przyrządy pomia­ rowe, choć może fragm enty krajobrazów gwiezdnych znacznie przybliżać za pomocą lunet, zawsze jeszcze widnokrąg niebies­ ki, który mógłby stanowić granicę poznania zm ysłowego jest zbyt odległy.

Podobnie gdy kieruje wzrok w drugą stronę jakby w głąb m aterii do świata atomu — ten w ym yka się również z pod je­ go zm ysłowej obserwacji. Przyrządami przybliża się dla oka rzeczy odległe i powiększa drobne, ale tylko do pewnych gra­ nic. Gdzie nie docierają zm ysły rolę ich zastępuje umysłem, któ­ ry wnioskując prawidłowo rozwiązuje w iele zagadek nieodstęp­ nych dla zmysłów. Z pomocą nadchodzi zdolność do abstrakcji. W zakresie m yślenia abstrakcyjnego pow staw ały sym bole ma­ tematyczne. Z pomocą m atem atyki na podstawie prawidłowych obliczeń otrzymują uczeni ścisłe i dokładne dane, których po­ twierdzenia szukają w nieznanych przedtem subtelnych zjaw i­ skach. Budowa atomu jest złożona, nie nadaje się do prostego, poglądowego przedstawienia bez użycia pojęć matematycznych. W nowej fizyce naukowiec w yszedł daleko poza granice ludz­ kiej wyobraźni. Tutaj m yślenie abstrakcyjne w poznaniu w ie­ lu zjawisk odegrało bardzo w ielką rolę. Zdolność do abstrak­ cji pozwala na dokonanie ogromnego skoku poza świat zmysło­ w y i umożliwia w pew nym sensie zajęcia właściw ego stanowis­ ka badacza: pozwala mu zająć pozycję jakby z zewnątrz całego wszechświata podobnie jak doświadczalnie i zmysłowo znajdo­ w ał się poza zjawiskami fizycznym i badanymi wycinkowo. W ten sposób, częściowo może opanowano to przedziwne zjawi­ sko fizyczne, jakim jest jednocześnie wszechświat i jego atom. Doświadczenia psychologiczne uczą jednak, że abstrak­ cyjne pojęcia muszą być w łaściw ie przeżyte i przyswojone, aby się stały zrozumiałe. W ielką pomocą jest uprzystępnienie ab­ strakcji przez porównywanie do rzeczywistości uchwytnej

(14)

zmy-słow o i wyobrażeniowo, dlatego zanim um ysł badacza i nau­ kowca nie przywykł do pojęć jakie nasuw ały abstrakcyjne roz­ ważania nad wynikam i doświadczeń dotyczących budowy ato­ mu — budował sobie model atomu, lub badając wszechświat tw orzył model układów gwiezdnych. Dziś jednak naukowcom często łatw iej jest operować sym bolam i matem atycznym i i przyjąć pew ne pojęcia oparte o m yślenie abstrakcyjne, aniże­ li ich ujęcie m odelowe, zawsze niedokładne i niedość ścisłe. Okazuje się bowiem, że można pewne zjawisko zrozumieć, a nie móc go sobie wyobrazić. Najbliższy rzeczywistości obraz wszechświata może być od samej rzeczywistości tak różny, jak obraz malarza który na płaszczyznę dwuwym iarową przenosi trójwym iarowy obraz· przestrzeni. Każda praca bowiem nosi cechy swojego tw órcy i jego narzędzia. Poznany obraz w szech­ świata zawsze będzie nosił cechy ludzkiej indywidualności i ta­ kich narzędzi, jakimi człowiek dysponuje.

Opis m atem atyczny świata okazuje się najbliższym rze­ czywistości, a przecież właśnie matem atyka przez dow olny do­ bór pewników, założeń i umów, powstała jako pew ien -wyraz twórczości um ysłu ludzkiego. Myśl ludzka jest więc w pew­ nym sensie bliska i w charakterze swoim podobna do m yśli tkwiącej w budowie wszechświata. Uczeni odkrywają nowe dziedziny zjawisk — przed um ysłem ludzkim odkrywają się coraz szersze horyzonty poznania, a przecież obok czysto nau­ kowych badań istnieją jeszcze zupełnie inne drogi poznania.

„Myśli nasze ściśle się sprzęgły z czasoprzestrzenią i nie mogą uchw ycić pojęć leżących poza przestrzenią i czasem“. (Jeans).

Skoro m ówi się o poglądach na budowę atomów, to w y­ daje się nam, że sprawa m iejsca w którym istnieje m ateria lub atom jej, jest obojętna. Określa się ją ogólnie jako przestrzeń w której istnieje materia, jako czas w którym dokonują się zmiany. To wystarcza. Gdy jednak poczyna się m ówić o budo­ w ie całego wszechświata, sprawa przestrzeni i czasu przestaje być obojętna.

(15)

Z chwilą, gdy zakłada się dla wszechświata choćby w w y­ obraźni pewne granice nasuwa się pytanie: co jest poza nimi? Zarysowuje się wtedy w m yślach niejasne i m ylne pojęcie prze­ strzeni, która byłaby poza granicą wszechświata, gdzieś za ostatnią gwiazdą, nieograniczona, pusta, nieokreślona. To samo dotyczy czasu. Tak nam często m ów i wyobraźnia, błędnie eks- trapolując sw oje doświadczenia o przestrzeni i czasie z ziem ­ skich doświadczeń i przeżyć — po za wszechświat. Tymczasem rozpatrzenie zależności m iędzy przestrzenią i czasem, a tym, co przestrzeń zawiera i co dzieje się w 'czasie, może doprowadzić do wniosków zupełnie w pierwszej chwili nieoczekiwanych. O przestrzeni można mówić, gdy coś w tej przestrzeni jest, a o czasie wtedy, gdy się coś zmienia. Wobec tego nasuwałoby się przypuszczenie, że bez elem entów, które w przestrzeni istnieją, nie m a przestrzeni, a bez zmian nie ma czasu. Przestrzeń można objąć pojęciowo tylko z tą chw ilą gdy coś ją wyznaczy dla na­ szych zmysłów. Jeśli określi się pewne punkty charakterystycz­ ne dokoła nas, to m iędzy nimi znajduje się pewna przestrzeń uchw ytna jako stosunek wzajemnej odległości poszczególnych punktów od siebie. Można w ięc przyjąć, że obecność danych punktów charakterystycznych w pewnym sensie wyznacza przestrzeń — tak mniej w ięcej można uzm ysłowić sobie zało­ żenie — przestrzeń nie jest tworem samodzielnym, który mógł­ by istnieć bez tego co ją wyznacza. Przestrzeń staje się według tego założenia niejako właściwością rzeczywistości fizycznej.

W sposób popularny można powiedzieć, że pojęcie m iej­ sca w iąże się z pojęciem danego ciała, a pojęcie czasu łączy się z pojęciem zachodzących zmian. Przestrzeń jest niejako właści­ wością, przymiotem całej rzeczywistości fizycznej, jest z nią w pew nym sensie związana tak, jak pojęcie danego ciała z nim, z jego kształtem i wymiarami. Dane ciało to dowolny wycinek całej rzeczywistości fizycznej tak jak objętość ciała jest drobną częścią przestrzeni wszechświata.

Jak m y ujm ujem y przestrzeń, to zależy także od tego, ja­ kie pojęcia są pow szechnie przyjęte. Na ogół przyzwyczailiśm y się wyobrażać sobie przestrzeń jako nioeograniczoną i nieskoń­

(16)

czoną, dlatego trudno nam jest zrozumieć hipotezę o tym, że przestrzeń jest skończona i zamknięta sama w sobie.

Zm ysłam i obejm ujem y otaczającą nas ziem ię jako płaską, gdyż część ziem i otoczona widnokręgiem jest bardzo m ałym w ycinkiem powierzchni kuli. Skoro w ięc pojmowano dawniej ziem ię jako płaską, błąd ten b ył spowodowany przeniesieniem ograniczonych doświadczeń zm ysłowych z małego wycinka po­ wierzchni ziemi, na całą ziemię.

Dokładniejsze obserwacje przekonały dopiero o kulistości ziem i i o tym, że ziem ię można objechać dookoła i powrócić na to samo m iejsce (jadąc stale w tym sam ym kierunku). Podob­ nie ten, który będzie pojm ował cały wszechśw iat jako pewną objętość włączoną w· przestrzeń i ograniczoną, a sam ą prze­ strzeń jako nieskończoną, w yciągnie wniosek na podstawie zbyt­ niego uogólnienia, jak ci, którzy przypuszczali płaskość ziemi. Obliczenia m atem atyczne teorii względności doprowadziły do przypuszczenia o tak zwanym zakrzywieniu przestrzeni. Za­ krzywienie jest po prostu pojęciem m odelowym dla naszych zmysłów. Znaczy to, że podobnie jak na kuli ziem skiej, jadąc stale w jednym kierunku przed siebie, można powrócić na to samo m iejsce z którego wyruszyliśm y — podobnie skoro pro­ m ień światła rzucimy, pokona on całą wielkość przestrzeni i powróci do nas z drugiej strony (po m ilionach lat), przypusz­ czamy więc, że promień św ietlny obiegnie wszechświat cały dokoła. Oznacza to, że przestrzeń będąc nieograniczoną, po­ dobnie jak powierzchnia kuli, jest jednocześnie skończona i zam­ knięta w sobie, czyli zakrzywienie przestrzeni jest takie, że jest ona zamknięta. Nauka dochodzi więc do stwierdzenia, że idąc w głąb zagadnień budowy materii, a w ięc w dziedzinę atomów i wym iarów dla nas niezw ykle małych, m usim y opa­ nować pojęcia zupełnie odmienne od zw ykłych pojęć opartych na doświadczeniach makroskopowych. Podobnie gdy chodzi o spojrzenie na rzeczywistość wszechświata w odległościach kosmicznych, człowiek m usi przyjąć i przyswoić sobie pojęcie dotąd zupełnie nieznane i odmienne od tych, jakie w ytw orzył sobie w ograniczonej przestrzeni ziemskiego globu.

(17)

Rozważania teorii względności wskazują także na ścisły związek m iędzy pojęciem przestrzeni, a materią. Rozważania takie prowadzą nas również do związania wszelkiej zmiany za­ chodzącej w przestrzeni z pojęciem czasu. Odnosi się to zarów­ no do zmiany miejsca danego ciała fizycznego w przestrzeni jak i do zmiany stanu tego ciała.

Można przyjąć, że zmiana jest warunkiem czasu. Czas za­ istniał w tedy gdy zaistniała pierwsza zmiana. Trójwymiarowa przestrzeń i czas, są to dw ie w spółistniejące właściw ości całej rzeczywistości fizycznej. Przestrzeń trójwym iarowa wszech­ świata jest nieograniczona, lecz skończona. Skoro w układzie przestrzenno-czasowym skończona przestrzeń trójwymiarowa jest z czasem ściśle związana, więc czas fizyczny musi być rów­ nież skończony. W szechświat powstał, wyznaczając jednocześnie przestrzeń skończoną i zapoczątkowanie skończonego czasu. Skoro więc układ czasowo-przestrzenny jest jednością tylko 0 różnych wymiarach, jak to przyjmuje teoria względności, trzeba przyjąć równoczesność układu czaso-przestrzennego 1 rzeczywistości fizycznej.

Gdy w ięc zaistniał wszechświat a w ięc ruch i zmiany w nim, w tedy zaistniał czas, jako miara ruchu. Istnieją obec­ nie różne teorie kosmologiczne, które różnią się ujęciem poję­ cia czasu, a w ięc przyjmują różne sposoby pomiaru czasu. Je­ żeli np. za jednostkę czasu zostanie obrany okres biegu pew­ nej orbity atomowej, to w tedy z obliczeń wynika, że czas miał początek, że przestrzeń jest skończona i że wszechświat cały rozszerza się równomiernie.

Pojęcia czasu i przestrzeni są jakby naszym sposobem ujęcia, punktem widzenia rzeczywistości fizycznej, a więc są najściślej związane z poznawaniem wszechświata przez czło­ wieka.

Czas sam w sobie nie istnieje, a tylko związany jest z trwaniem, czyli z następstwem zmian zachodzących w stw o­ rzeniach.

(18)

W iele danych z fizyki pozwala nam przypuszczać obec­ nie, że czas życia wszechświata jest znacznie krótszy niż ten, 0 jakim mówiono w X IX wieku. W skazuje na to nie tylko hipo­ teza o rozszerzaniu się przestrzeni, ale także badanie produk­ tów rozpadu promieniotwórczego w meteorytach i w iele innych danych. O czywiście jeszcze raz nadmieniamy, że w szelkie tego rodzaju rozważania i przypuszczenia pozbawione są dostatecz­ nie pewnych podstaw naukowych, a w ięc czyniąc je, wycho­ dzimy poza zakres ścisłej nauki.

Jeżeli przyjm iem y, że wszechświat powstał to potrafimy wyobrazić sobie tylko pow staw anie „z czegoś“. Te nasze w yo­ brażenia w tym wypadku zawierają liczne błędy — wykluczyć bowiem należy powstanie wszechświata z wszelkiej rzeczywi­ stości fizycznej, jak również nie m ógł powstać z próżni, która zakłada przecież istnienie miejsca i przestrzeni, związanych ściśle z rzeczywistością fizyczną. Pow stanie tedy wszechświata nie można rozumieć według naszych pojęć wynikających z co­ dziennych doświadczeń.

W najnowszych teoriach kosm ologicznych zastosowana jest teoria względności do wszechświata jako całości. Zastoso­ w anie to nie opiera się na dostatecznie pew nych podstawach 1 dlatego są różne m ożliwości wniosków dalszych i różne drogi ujęcia tych zagadnień. Najbardziej znana jest teoria de S itte- ra, który rozpatruje również związek m iędzy ilością pram aterii a wielkością przestrzeni. Już w roku 1917 rozważano zagadnie­ nie rozprężania się wszechświata — de Sitter udowodnił ro­ zum owaniem m atematycznym, że najodleglejsze ciała niebies­ kie pow inny się od nas oddalać. (Zostało to doświadczalnie po­ twierdzone gdy stwierdzono przesuwanie się prążków ku czer­ wieni). Również znana jest teoria kosmologiczna m atematyka belgijskiego ks. Lemaitre.

Uważał on, że wszechśw iat powstał z punktu, czyli jakby atomu przez gw ałtow ny wybuch. Prawdopodobnie wszechświat rozpręża się stale. Wzrasta więc przestrzeń i w ten sposób tłu­ m aczym y przypuszczalne oddalanie się od nas mgławic. Zresz­ tą, teoria względności przewiduje istnienie pewnej siły, którą

(19)

nazywam y odpychaniem kosmicznym. Rozważania swoje po­ parł ks. Lemaître licznym i obliczeniami matematycznymi. W związku z tym i teoriami istnieje zagadnienie rozpatrywane przez uczonych, czy można przyjąć pogląd o rozszerzaniu się wszechświata czy też teorie, które mówią o pewnej równowa­ dze panującej w e wszechświecie. Eddington rozpatruje możli­ wość ujęcia rozwoju wszechświata w ten sposób, że przecho­ dzi on w swojej ewolucji przez szereg różnych stanów, zaczy­ nając od stanu równowagi a później, równowaga ta zostaje za­ chwiana i wszechświat zaczyna się rozszerzać.

W ten sposób Eddington częściowo zgadza się z poglądami ks. Lemaître'a. Prawdopodobnie powstawanie wszechświata m usiało odbywać się w pewnej kolejności przemian następują­ cych po sobie na które składały się pow staw anie i zmiany sta­ nów utworzonych elem entów fizycznych. Upraszczając można- b y przyjąć, że kolejność przemian złożyła się na pierwotną ewo­ lucję wszechświata. Dla łatw iejszego uchwycenia kolejnych zmian można wprowadzić podział na okresy, zamykające w so­ bie najbardziej charakterystyczne zmiany. W dziedzinie ato­ mowej w szelkie zm iany stanów następują pew nym i skokami, a w ym iany energii pew nym i porcjami (kwantami). Można więc również przypuścić, że ewolucja pierwotna m aterii nie nastę­ powała w sposób ciągły, ale m niejszym i lub większym i skoka­ mi. Przygotowaniem do tych skoków m ógł być jakby wzrasta­ jący potencjał doprowadzający w chwili krytycznej do zmiany zdecydowanej lub gwałtownej. W tym sensie można rozumieć pewne jakby etapy powstawania wszechświata. Należy zazna­ czyć, że wnioski z nowej fizyki doprowadzają nas do przeko­ nania, że „na początku“ była energia, która może przybierać postać bądź materialną, bądź promienistą i przeobrażać się z jednej w drugą. Jest jeszcze zagadnienie w jakim stopniu by­ ły aktualne obecne prawa fizyczne wobec kształtującej się rze­ czyw istości przyjmującej obecnie postać energii lub materii.

Są uczeni, którzy uważają, że m ożliwym jest, iż znane prawa fizyczne w chwili poczęcia się świata nie były w pełni aktualne, bo ekstrapolowanie w tak daldką przeszłość jest je­

(20)

szcze bardziej niepewne, niż stosow anie wniosków z doświad­ czeń ziemskich laboratoriów do przestrzeni kosmicznych.

Możemy zestawić nasze współczesne poglądy i hipo­ tezy z kosmogonią biblijną. Chodzi bow iem o to, czy i w ja­ kim sensie można interpretować kosmogonię bibiljną według naszych współczesnych pojęć i wiedzy, zdając sobie z tego spra­ wę, że ujęcie to będzie według poziomu obecnie nam dostęp­ nego.

Forma opisu biblijnego jest przede w szystkim religijna i przedstawiona jest w sposób popularny, bo m iała być rów­ nież dostępna i zrozumiała dla starożytnych Sem itów według ich pojęć i możliwości.

Poważne argum enty naukowe przemawiają za tym, że ewolucja pierwiastków postępowała wraz z ew olucją światów i na tym oprzemy nasze rozważania. Fizyka również coraz w y­ raźniej wskazuje na pewną jednolitość i jedność w budowie wszechświata i w prawach fizycznych. Ład, rytm, harmonia i potęga planu m yślowego, który tkw i w budowie wszechświa­ ta pobudza nasze m yślenie i poszukiwania.

Rozpatrzmy kolejno opis kosmogonii b ib lijn ej1).

„NA POCZĄTKU BÓG STWORZYŁ NIEBO I ZIEMIĘ“ Rozdz. 1,1.

W edług tekstu hebrajskiego słow o „początek“ {rësît) na­ leży rozumieć w znaczeniu czasu. „Stworzył“ (bärä) — ozna­ cza stwarzanie z niczego, „niebo i ziem ia“ (haśśamayim weha- ares)*) — jest to wyrażenie najogólniejsze, które oznacza cały wszechświat.

Słow a te możemy rozumieć w ten sposób, że akt

stworze-I) Przytaczam przekład polski z tekstu hebrajskiego według Ks. J. Kruszyńskiego „Pięcioksiąg Mojżeszowy“, Lublin 1937 r.

*) Ostatnio wysunięto propozycję, by zamiast haśśamayim czytać: hammayim (woda); w. 1 brzmiałby więc: „Na początku stworzył Elohim wodę i ziemię". Propozycja ta usuwa trudność co do związku wzajem­ nego dwóch pierwszych wierszy (por. Biblica 34 (195Э) 261 ns.).

Por. John Skinner, A Critical and Egzegetical Commentary on Genesis, Edinburg 1930, 16 ns.

(21)

nia był początkiem czasu, co zgadza się z naszymi poprzednimi rozważaniami, z których wynikło, że czas jest skończony i że wszechświat miał początek.

„A ZIEMIA BYŁA PRÓŻNA I PUSTA I CIEMNOŚĆ NAD PRZEPAŚCIĄ, A DUCH BOŻY UNOSIŁ SIĘ NAD WO­ DAMI“ Ks. Rodz. I, w. 2.

Słownik hebrajski, w czasach gdy była pisana kosmogo- nia biblijna, nie zawierał słów odpowiednich do wyrażenia współczesnych pojęć naukowych.

Słowo „ziemia“ nie koniecznie należy rozumieć jako okre­ ślenie naszej planety, słow o to może wogóle określać materię. Materia nazwana „ziemią“ jest jakoby w pierwotnym chaosie, jest to coś nadającego się dopiero do uporządkowania, są to jakby elem enty tworzenia. Słowa „próżna i pusta“ nie oddają zupełnie treści słów hebrajskich. Trudno jest określić istotne znaczenie słów „töhü“ i „böhü“. Spróbujmy to zrobić — opie­ rając się na komentarzach J. Skinner.

„töhü“ — nieuporządkowanie, pomięszanie. „bohü“ — przestrzenność

Coś istnieje dopiero jako m ateriał do tworzenia, jako nie­ uporządkowane elem enty, którym brak jeszcze formy, brak postaci. Przypuszczamy więc, że pramateria ma swoją prze­ strzeń, ale jest jeszcze nie zorganizowana.

Ogólnie w ięc powiemy, że pramateria nazwana „ziemią“ była początkowo nieuporządkowana, nieczynna, niezorganizo- wana, bo jeszcze nie spełniała specjalnych zadań do których była stworzona w edług M yśli Bożej — być może, nie podlega­ ła jeszcze czynnie aktualnym prawom fizycznym. Panowała wówczas ciemność. Zaistnienie materii było równoważne z za­ istnieniem przestrzeni, bo musiało jednocześnie być miejsce i to, co to m iejsce wyznaczało. Ta pierwotna rzeczywistość fi­ zyczna, w której mogło się także m ieścić to, co fizycy nazywają pramaterią, nie m ogła jeszcze wyrażać harmonii w strukturze swojej, ani planowych ugrupowań w edług naszego zrozumie­ nia. Jako takie uporządkowanie i ugrupowanie pojmujem y dziś

(22)

np. atomy, podlegające aktualnym prawom fizycznym. Prama- teria to b yły prawdopodobnie tylko elem entarne cegiełki ma­ terii. M yśl ludzka przeczuwała tą prawdę, że w szystkie pier­ wiastki zbudowane są z tych samych elem entów. Filozofowie różne nazw y nadawali tym elem entarnym ciegiełkom z któ­ rych powstała w ielość złożonych utworów.

Współczesna nauka przez badanie jąder atomów dochodzi stopniowo do tego, że w ielkie bagoctwo form m aterii zostało utworzone z tych sam ych elem entów podstawowych. Fizycy dochodzą do tego, że istnieje jedyna elementarna cząstka ma­ terii „nukleon“ która jest jakby cegiełką, z której budują się jądra atomów.

Widzimy, jak nauka stopniowo odkrywa jednolitość bu­ dowy wszechświata. W szechświat cały jest zbudowany w ła­ ściw ie z nukleonów, (które uważam y za cząstki pramaterii), a inne cząstki można uważać jako w yniki zmian stanów nu­ kleonów. Doświadczenia wykazują, że proton i neutron są to dwa różne stany tej samej rzeczywistości fizycznej, bowiem proton w pew nych warunkach może zmienić się w neutron, i odwrotnie, neutron może stać się protonem. Tą w łaśnie rze­ czywistość, która ukazuje się w naszych obserwacjach jako proton i neutron, objęto jedną nazwą — nukleon. Można więc też zrobić przypuszczenie, że na początku istnienia wszech­ świata nie istniały jeszcze te dwa różne stany, tylko nieznany nam stan inny, pierwotny. W tym znaczeniu nukleon przyj­ m ujem y jako nazwę pierwotnej, elementarnej cząstki i zakła­ damy, że pramateria składała się z nukleonów (masa nukleo­ nów jest równa masie jądra wodoru). Możemy przypuścić więc, że początkowo nie w ystępow ały jeszcze ładunki elektryczne, czyli że nukleony nie przyjm owały jeszcze dwa różnych sta­ nów, protonu i neutronu, i nie b yły otoczone elektronam i — panowała w ięc ciemność.

Według jednej z najnowszych teorii kosmogonicznych (Gamow oraz Alphem i inni fizycy szwedzcy) materia w stanie początkowym była raczej utworzona z samych neutronów, któ­ re były skupione w nieeuklidesowej skończonej przestrzeni

(23)

o rozmiarach nieznacznych w porównaniu z obecnymi rozmia­ rami wszechświata.

Wiemy że w e wnętrzu atomu jest wielka pustka bo jądra zajmują m inimalną część objętości atomu (dla ilustracji poda­ jem y taki przykład: gdyby atom y były całkowicie równomier­ nie wypełnione materią, to ciężary w łaściw e wszystkich ciał, wyrażałyby się nie w gramach lecz w setkach m ilionów tonn na 1 cm3. Gdyby więc m ateria składała się z samych jąder po­ zbawionych powłoki elektronowej, to zajmowałaby bez porów­ nania mniej miejsca, niż ta sama ilość materii, składająca się ze znanych nam obecnie atomów. Sytuacja taka jest obecnie w e wnętrzu niektórych gwiazd (białe karły). Masa przypada­ jąca na 1 cm3 dochodzi do m ilionów tonn — są to bowiem nie­ zw ykle w ielk ie zagęszczenia materii.

Warunki temperatury i ciśnienia powodują, że atomy w nich są całkowicie pozbawione powłoki elektronowej, a same jądra naw et przy takim zagęszczeniu m aterii poruszają się swobodnie, w edług praw gazów doskonałych — znaczy to, że przeciętnie są w tak dużych odległościach (stosunkowo do swej wielkości) od siebie, że w zajem nie na siebie nie oddziaływują.

Z tego przykładu widzim y, jak w ielka była pustka wszechświata, gdy istniały tylko same neuklony w stanie neu­ tronów nieotoczone jeszcze powłoką elektronową. Różnie w y­ obrażają sobie uczeni stan początkowy wszechświata. Wielu przypuszcza jednak, że pierwotnie pramateria skupiona była raczej w małej przestrzeni. Trudno jednak dokładniej tą spra­ wę wyjaśnić. W kosmogonii biblijnej słowo „głębokość“ — można zrozumieć jako piękne, wyraźne określenie przestrzeni. Ten pierw otny stan, trudny do ujęcia naszymi słowami kosmo- gonia opisuje po literacku.

Panowanie Boże nad stworzoną rzeczywistością fizyczną, określają słowa: „Duch Boży unosił się ponad wodami“ — a w ięc tchnął sw ą m yśl w stworzoną m aterię i nastąpiły pierw­ sze w ym iany energii, pierwotne zjawiska fizyczne. Materia zaczyna czynnie podlegać pierwszym prawom fizycznym.

(24)

wszechświata, który podziwiamy studiując nauki ścisłe, a prze­ d e wszystkim zagadnienie związane z budową atomu. Uczeni przypuszczają, że początkowo materia była w stanie gazowym i w tedy prawdopodobnie cząstki pramaterii t.zw. nukleony, zaczęły się łączyć i formować w pierwsze jądra. Budowanie ją­ der mogło następować bez udziału sił elektrycznych, ponieważ obecnie stwierdzamy, że neutrony obojętne elektrycznie naj­ łatwiej i najchętniej łączą się z jądrami atomów, powiększając je w ten sposób. Siły wew nętrzne spajające jądra są do dziś jeszcze w pełni niezbadane, a uczeni tworzą różne teorie, któ­ re jednak niewystarczająco tłumaczą różne zjawiska zachodzą­ ce w jądrach. Jeden nukleon w postaci protonu stanowi jądro wodoru. Najtrwalsze ' są jądra helu, zwane cząstkami alfa. (2 protony + 2 neutrony, czyli 4 nukleony). Przy łączeniu się 4 nukleonów w jądro helu m usi w yw iązyw ać się wyjątkowo wielka energia, ponieważ stwierdzam y w iększy niż w innych jądrach ubytek m asy (defekt masy), przypadający na każdy z czterech składników jądra. Uczeni nazywają proces formo­ wania się cząstek alfa — „spalaniem wodoru“ — może w ięc to w yjaśnia nam częściowo słow a kosmogonii biblijnej — „nad wodami“, bo przecież nie było w słow niku hebrajskim słow a wodór ani tembardziej nukleon.

„Nad wodami“ — można w ięc dziś rozumieć ogólnie w ten sposób, że zaczęło się organizowanie wszechświata z prama­ terii złożonej w nukleonów, a przecież nukleony mają m asę jąder wodoru. Przypuszczam y w ięc, że w okresie powstawania wszechświata zostały uformowane jądra atom ów — przema­ w ia za tym w iele danych naukowych, a przede wszystkim to, że pierwiastki wykazują ten sam czas życia co nasz wszech­ świat. Najpierw w ięc w ystąpiła na w idow nię wszechświata e n e r g i a j ą d r o w a . Formowanie jąder, to tworzenie w ielkiego now ego źródła sił, z którego powstaną inne cząstki pochodne, a z nich ugrupowania materii.

„I RZEKŁ BÖG: „NIECH SIĘ STANIE ŚWIATŁO“ — I STAŁO SIĘ ŚWIATŁO. I WIDZIAŁ BÓG, ŻE ŚWIAT­ ŁO JEST DOBRE, I ODDZIELIŁ BÓG ŚWIATŁO OD

(25)

CIEMNOŚCI. I NAZWAŁ BÓG ŚWIATŁO DNIEM, A CIEMNOŚĆ NAZWAŁ NOCĄ. I STAŁ SIĘ WIECZÓR I STAŁ SIĘ RANEK — DZIEŃ PIERWSZY“. Rodz. 1,3-5. „Niech się stanie“ — rozpoczyna się działanie. Nazwa „działanie“ oznacza w fizyce iloczyn energii i czasu (lub pęd razy długość). Energia i czas, to wielkości sprężone, a związek ich wzajem ny ma głębokie znaczenie w przyrodzie. W mecha­ nice klasycznej sformułowano podstawową zasadę t.zw. „zasa­ dę najmniejszego działania“, która określa tor w ruchu cząst­ ki. W nowej fizyce w ystępuje w e wszystkich prawie oblicze­ niach liczba h, tak zwana stała Plancka, to jest kwant działa­ nia, który jest najmniejszą ilością, jakby atomem działania. Działanie posiada kapitalne znaczenie dla wszystkich zjawisk przyrody.

Rola jaką odgrywa ono w prawach fizycznych wiadomo, że jest bardzo ważna, ale w ielkie znaczenie liczby h, jest jed­ nocześnie ukryte i w pełni niepojęte. Znaczenie h wzrosło tak­ że dzięki teorii względności, gdyż jest ona jedną z bardzo nie­ licznych wielkości absolutnych (niezmienników) w fizyce.

Działanie jest wielkością nieciągłą. W ystępuje zawsze ja­ ko całkowita wielokrotność kwantu działania h, a ponieważ czas zmienia się w sposób ciągły, w ięc drugi elem ent działa­ nia to jest energia, musi być w ielkością nieciągłą, skwantowa- ną. Początek działania jest w pew ien sposób związany z cza­ sem fizycznym , — dlatego tèn etap formowania wszechświata, nazwany jest dniem pierwszym.

Czas jest najgłębiej związany z działaniem, czyli z postę­ pem naprzód, a pojęcie straty czasu z zatrzymaniem w rozwo­ ju, w biegu zdarzeń. Uczeni rozważają obecnie różne ujęcia czasu z punktu widzenia fizyki, m etafizyki itp...

Zależnie od tego, co przyjm iem y za jednostkę czasu, otrzym amy w w yniku rozważań i obliczeń, różne poglądy na czas życia wszechświata i jego ewolucję. Z punktu widzenia zjawisk fizycznych rozróżniamy czas atomowy, czas prawdo­ podobieństwa, czas ewolucji kosmicznej itp.

(26)

W najgłębszym ujęciu filozoficznym, czas sam w sobie nie istnieje, a tylko związany jest z tworzeniem, czyli z na­ stępstw em zmian zachodzących w e wszechświecie.

„Niech się stanie światłość — i stała się światłość“. Możemy sobie wyobrazić, że ten nakaz m ógł być począt­ kiem tworzenia się powłoki elektronowej atomu. Częsteczce elem entarnej (nukleon) zostają nadane dwa różne stany (neu­ tron i proton). Dzięki tym przemianom powstają now e cząstki pochodne (elektron i pozitron). „Można naw et m ówić o prama- terii, którą byłby nukleon w ystępujący jak w idzieliśm y w po­ staciach protonu i neutronu, przyczym elektron grałby rolę cząstki pochodnej“.1^

Gdy neutron przechodzi w proton to zostaje em itowany elektron, a odwrotnie, gdy proton przechodzi w neutron, zosta­ j e em itowany pozytron.

Protony, neutrony i elektrony są to cząstki z których zbudow ane'są w szystkie atomy, a więc i cały wszechświat. Inne, niedawno odkryte cząstki, śą naogół krótkotrwałe, po­ w stają .w w yjątkow ych warunkach, (pozytron, mezony, neu­ trino — obecnie fizycy w aktualnych badaniach eksperymen­ talnych i tworzonych teoriach szukają pew nego potwierdzenia ich istnienia i starają się poznać ich własności).

Pozy trony i neutrino tworzą się w jądrze na skutek za- kłócień równowagi jądra np. przy em isji beta, gdy niewyjaś­ niona jest pewna utrata energii, fizycy przypuszczają, że w te­ dy powstają cząstki neutrino.

Atom y zostały uformowane już w pierwszym etapie bu­ dowania wszechświata, a jądra zostały ukryte pod powłoką elektronową. Tajemnica jądra atomowego b yła ukryta przed ludzkością aż do czasów obecnych. Wskazuje to na słabość um ysłu ludzkiego, który tylko częściowo, stopniowo i powoli poznaje to, co Bóg uformował na początku dziejów świata.

„I stało się światło“ — elektrony otaczające jądra ato­ m ów obdarzone są energią i przechodząc z jednego poziomu

(27)

energetycznego w druigi, emitują fotony św ietlne. Przez pro­ m ieniowanie św ietlne następuje wym iana energii między ato­ mami (emisja i absorbcja). Fotony pow stały więc już na po­ czątku stworzenia wszechświata. A le jak jeszcze głębiej moż­ na rozumieć według współczesnej w iedzy słowa: „niech się stanie światło“? Materia jest jakby skoncentrowaną formą energii. Niektórzy nazywają ją „zamrożonym promieniowa­ niem “ — a w szystkie rodzaje energii dążą do przemiany w tę form ę energii, którą nazywam y promieniowaniem. Proces stopniowej przemiany wszelkich energii w promieniowanie był początkiem życia wszechświata. Należy nadmienić, że cała m ateria wszechświata zamieniłaby się w promieniowanie w ciągiu kilku m iliardowych części sekundy, gdyby nie za­ kaz promieniowania niekwantowego, (z zakazu tego wynika, istnienie t.zw. elektronowych torów statecznych w atomie).

Można na to zagadnienie spojrzeć jeszcze inaczej, a mia­ now icie wziąć pod uwagę to, że materia ujawnia dwojakie ob­ licze — raz przedstawia nam się jako cząstka, to znów jako układy t.zw. fal materii, które są falam i prawdopodobieństwa w przestrzeni wielowym iarowej i mają inną prędkość rozcho­ dzenia się, niż fale elektromagnetyczne.

W szechświat więc w ujęciu m atematycznym przedstawia nam się jako system różnych fal. Laureat nagrody Nobla fizyk W. Bragg mówi: że współczesna w iedza upoważnia nas do w y ­ powiedzenia zdania: „wszechświat utkany jest ze światła“.1) Pierw sze światło mogło m ieć charakter taki, jak świece­ nie rozrzedzonych gazów w niskich temperaturach. Powstanie światła mogło być również początkiem ruchów całych atomów. Niedawno w ykryto ciekawe zjawisko, w którym obserwujemy, całkowitą zamianę energii świetlnej na mechaniczną, która zachodzi w temperaturze — 271° (około 2,2 stopnie powyżej ze­ ra bezwzględnego), przy naświetlaniu ciekłego helu światłem widzialnym . Znamy również w iele innych rodzajów zjawisk,

1) Por. Wiliam Bragg, Światło, (tłom. Władysław Kapuściński) Warszawa, Mathesis Polska, 1936.

(28)

w których zachodzą przemiany energii świetlnej w inne ro- \ dzaje a także w mechaniczną, np. w zjawisku Comptona obser­ w ujem y odskok elektronu, który zderzył się z kwantem pro­ mieniowania, czyli obserwujemy, jakby mechaniczne oddzia­ ływ anie energii świetlnej na materię.

Ciekawym zjawiskiem jest także to, że promieniowanie w yw iera pewne ciśnienie. Fizyka współczesna dowiodła do­ świadczalnie i teoretycznie istnienia ciśnienia światła. Przy­ puszczamy więc, że w pierw otnym chaosie ciśnienie światła odegrało pewną ważną, organizacyjną rolę. Niewiadomo rów­ nież jakie jest pochodzenie i jaką rolę odegrały w e wszech- św iecie promienie kosmiczne. Prom ienie kosmiczne, jest to najpospolitsza forma promieniowania w e wszechświecie. Pro­ m ienie te występują nieporównanie obficiej, niż światło i cie­ pło gwiazd. Niektórzy przypuszczają, że powstały one przy kształtowaniu się m aterii a potem zakrzywione w polach mag­ netycznych gwiazd i planet obiegają stale wszechświat.

Istnieje około 70 różnych hipotez dotyczących powstania promieni kosmicznych.

Energie jakie niosą z sobą prom ienie kosmiczne są tak w ielkie, że trudno wyjaśnić ich powstanie jakim kolwiek zna­ nym nam procesem, a naw et procesami całkowitej demateria­ lizacji całych atomów. Zagadka powstawania promieni ko­ smicznych do dziś n ie jest całkowicie wyjaśniona. W iemy tyl­ ko, że promienie kosmiczne są równomiernie rozsiane po ca­ łym wszechświecie, ale nie w iem y, czy pow stały one teraz czy pow stały kiedyś, na skutek nieznanych nam zjaw isk zacho­ dzących przy formowaniu się pierwiastków.

Równomierne rozsianie promieni kosmiczynch w e wszech­ św iecie przemawia za tym, że pow stały one przy formowaniu się wszechświata. Niektórzy uczeni przypuszczają, że promie­ nie kosmiczne powstają na skutek zjawisk dematerializacji całkowitej, która zachodź1 w nieznanych nam warunkach gdzieś w e wszechświecie.

Astronomowie rozpatrują również m ożliwości demateria­ lizacji całkowitej, która może zachodzić w e wnętrzu gwiazd

(29)

aktualnie. W warunkach ziem skich obserwujem y zjawisko de­ materializacji całkowitej wtedy, gdy elektron spotka się z po- zytronem, (obie cząstki znikają, a powstaje kw ant przenikli­ wego promieniowania).

Gwiazdy w ysyłają prom ieniowanie kosztem swej ma­ terii — energia uwięziona w postaci mas stopniowo wyzwala się i rozpływa w przestworzach, a jeżeli przyjąć jeszcze hipo­ tezę, że wszechświat się rozszerza, to można wyobrazić sobie, że promieniowanie jakby rozpycha1 tą przestrzeń i rozpływa się razem z nią.

„Ciemność“ — to wszystko, co jeszcze nieuformowane. Wybierał, i organizował Bóg now e form y — następuje pier­ wotne uformowanie i w ydzielanie atomów, a reszta to jeszcze ciemności. Dziś badania nad sztuczną promieniotwórczością doprowadziły do wykrycia nieznanych promieniotwórczych pierwiastków (izotopy znanych pierwiastków). Badania te wskazują na pewne typy nietrwałych atomów — w ięc może już na początku tworzenia z w ielu m ożliwych form, zostały wybrane pewne typy atomów zdolnych do trwalszego bytu. Obecnie, eksperym entalnie w ytwarza się nie istniejące w przy­ rodzie pierwiastki, które zajmują wolne m iejsce układu perio­ dycznego. B yć może, istniały one kiedyś, lecz intensyw nie pro­ mieniując zanikły na początku dziejów świata.

W iele danych potwierdza nasze przypuszczenie, że „pier­ wiastki zostały stworzone na początku wszechświata“,1) a przede wszystkim to, że pierwiastki promieniotwórcze w me­ teorytach, wykazują w przybliżeniu ten sam czas życia, co nasz wszechświat.

Atom y zostały przygotowane i w następnym etapie w y ­ stąpi wzajem ne oddziaływanie i łączenie się ich w cząsteczki związków chemicznych, (drugi dzień).

W opisie pierwszego dnia stworzenia wszechświata pod­ kreślone jest trojakie działanie Boże: 1. „Niech się stanie“ 2. „I stało się“. 3. ,-,I nazwał“.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Endomorfizm T: V→ V nazywamy diagonalizowalnym, jeśli istnieje baza przestrzeni V w której macierz tego endomorfizmu jest

dr Krzysztof ›yjewski Budownictwo L¡dowe; S-I 0 .in».. 16

dr Krzysztof Żyjewski MiBM; S-I 0 .inż.. 30

Brak oblicze« po±rednich, uzasadnie« i komentarzy wpªynie na obni»enie oceny..

[r]

[r]

instalacji studenckiej wersji pakietu Mathematica mozna znale¹¢ pod adresem

Komutatorem takich macierzy nazywamy macierz [A, B] = AB