• Nie Znaleziono Wyników

Oddziaływanie literatury w perspektywie odbiorcy

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Oddziaływanie literatury w perspektywie odbiorcy"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

Ryszard Handke

Oddziaływanie literatury w

perspektywie odbiorcy

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 6 (18), 90-106

(2)

Ryszard Handke

Przewrót Weinrichański

Oddziaływanie literatury

w perspektywie odbiorcy

Nie każda próba reo rien tacji nau ki o lite ra tu rz e leg ity m u je się dostatecznie prze­ konyw ającym i pożytkam i, jak ie niesie z sobą lub p rzy n ajm n iej obiecuje. D okonyw ana pod hasłem p e rsp ek ty w y odbiorcy ry su je się n a ty m tle ko­ rzystn ie, choć nie u d aje się jej unik nąć zbytniej emfazy.

J a k dotąd, n a jb a rd zie j grom kie w ezw anie do zm ia­ n y dotychczasow ego k ie ru n k u zaintereso w ań nauki 0 lite ra tu rz e zdom inow anych jak o b y dotychczas bez resz ty przez a u to ra i proces tw orzenia, padło w a r­ tyk u le H arald a W einrich a O historię litera tu ry

z p e r sp e k ty w y c z y te ln ik a 1. U kazał się on po raz

pierw szy w listopadow ym n um erze zachodnionie- mieckiego czasopism a „ M e rk u r” z 1967 r. i, jak świadczy tom esejów i ro zp ra w L ite ra tu r fü r Leser tegoż a u to ra z 1971 r., b y n a jm n ie j nie stanow ił p rz y ­ godnej ty lk o w ycieczki w sfe rę problem atyk i czy­ teln ik a.

A naliza ról w y stę p u ją c y ch w grze, ja k ą jest ko m u­ n ikacja literack a, sk łan ia W einricha do pójścia w ślady lin gw isty ki, gdzie tak że zainteresow anie w ypow iadającym u stę p u je n a rzecz zainteresow

(3)

91 W P E R SP E K T Y W IE OD BIO R C Y nia odbiorcą k o m u n ik a tu i jego w pływ em na kształt tego ostatniego.

Rychło jed n ak pionierska ścieżka o kazuje się nie n ajgorzej p rz e ta rty m szlakiem , a upodobania n auki 0 lite ra tu rz e do ro zp a try w a n ia dzieł jak o u trw alo ­ n y ch św iadectw a k tu tw o rzen ia i p rzesłan ek w nios­ k ow ania o tw órcy i jego biog rafii — nie ta k znów powszechne, ja k w em faty czn ym w stępie dek laro ­ w ano. Trzeba tu przyznać, że a u to r a rty k u łu dość szybko porzuca re to ry k ę m an ifestu program ow ego z n o rm aln y m i w tak ich raz a c h przejaskraw ieniam i. Ma n ie tylko śm iałość w ypow iad an ia m yśli k o n tro ­ w ersy jn y ch , bo jeszcze nie przysw ojonych i przez opinię ogółu nie akceptow anych, ja k tego dowiódł w sw ej znanej książce o czasie 2, lecz potrafi także ujaw n iać granice sw ej oryginalności, a także nie po to, jak się zdaje, w sk a z u je n a anteceden cje sw ych postulatów , by w nich szukać w yłącznie uzasadnie­ nia i n obilitacji.

P rzy po m in a więc, że już np. poety ka A rysto telesa zajm ow ała się nie ty lk o e ste ty k ą przedstaw ian ia 1 b adaniem sposobów m im etycznego odw zorow yw a­ nia rysów św iata w dziele literack im , lecz także este­ ty k ą oddziaływ ania. Inaczej niż autor, k tó ry w ty m m iejscu p op rzestaje n a stw ie rd z en iu fak tu , zasta­ nów m y się, co sk łan ia i sk łaniało (choćby w ielkiego m yśliciela greckiego) do w y jścia poza obszar s ta ­ w ania się dzieła — w sfe rę jego funkcjonow ania. Otóż in ten cje tw órcy, ja k zd ajem y sobie spraw ę, nie z a trzy m u ją się n a dziele, n ie dotyczą tylko jego k ształtu, nie zm ierzają jed y n ie do tego, ab y w ow ym kształcie się ucieleśnić. U cieleśnić m ają się dla czegoś, spełnienie z n a jd u ją dopiero, kied y przez dzieło d otrą do odbiorcy, k ied y doskonałość

ucie-2 H. Weinrich: Tempus. Besprochene und erzählte Welt. Stuttgart 1964. Por. omówienie: R. Handke, Zagadnienie

czasu w nowszych pracach literaturoznawstwa niemieckiego kręgu językowego. „Pamiętnik Literacki” 1969 z. 4, s. 375-392

Dzieło

(4)

R Y SZ A R D H A N D K E 92 leśnienia znajdzie potw ierd zen ie i urzeczyw istni się w akcie odpoznania.

Z p ersp ek ty w y tw ó rcy postać dzieła nie tłum aczy się jeszcze dostatecznie, a jeśli n a w e t ogran iczy w ­ szy się do niej sp róbow alibyśm y odczytać in te n c je stojące u podstaw genezy u tw o ru , b y ły b y to in te n ­ cje niekom pletne, a więc zniekształcone. Dzieło jest bowiem z pew nością sk u tk iem jak ich ś in te n c ji, ale nie ich celem ostatecznym , te n leży poza nim , w tym , co czyni je sensow nym , jak o czegoś k o m u ś kom u­ nikow anie.

A rystoteles m ówiąc na p rzy k ła d o trw odze i w spół­ czuciu isto tnie m a chyba na m yśli nie ty lko in te n ­ cje au tora, by tak ie w łaśnie doznania w yw ołać u słuchaczy— czytelników . Skoro efekt działania za­ leży od oczekiwań, z jakim i się spotyka, oczekiw ań tych przew idyw anie m u si w zasadniczy sposób d e­ term inow ać k o n stru k c ję in stru m e n tu działania — w ty m p rzy p ad k u u tw o ru literackiego. Z rozum iałe je st więc postulow anie, by określić, z czym w sfe ­ rze oczekiwań, n a k tó re dzieło n ap o ty k a, należy li­ czyć się przede w szystkim , co jako stałe jest w n ich w łaśnie przew idyw alne, b y w ychodząc naprzeciw przypuszczalnym oczekiw aniom zapew nić a k cep ta­ cję, zrozum ienie lub — zaskakując ich niesp ełnie­ niem — w yw ołać w strząs, a przez to wzm óc ekspresję.

W dalszym ciągu sw ych rozw ażań W einrich s ta ra się prześledzić w ą te k zain tereso w ań odbiorcą w li­ te ra tu rz e i pośw ięconej jej re fle k sji teo rety czn ej. Do listy nazw isk p rzy w o ły w an y ch dla zre k o n stru o ­ w ania tra d y c ji tej o rie n ta c ji dałob y się może coś dorzucić korzy stając p rzy ty m ze s ta ra n n y c h p rz y ­ pisów tow arzyszących pracom in n y ch jej w spółczes­ n y ch przedstaw icieli. W p rzy p a d k u np. R om ana In ­ gard ena należałoby upom nieć się o przy zn anie w y ż -

Pomoc retoryki szej ran g i jego udziałow i. D obrze w każdym razie, że in te resu jąc y m propozycjom w zbogacającym w ą ­ tek istniejący ju ż przecież w bad aniach litera c k ic h

(5)

93 W P E R S P E K T Y W IE OD BIO R C Y nie tow arzyszą fałszyw e sugestie, k tó re b y d e p re ­ cjonow ały rzeczyw iste zasługi. Słowem , gdyby n a u ­ ka o lite ra tu rz e z p e rsp e k ty w y odbiorcy rościła sobie praw o do absorbow ania naszej uw agi na za­ sadzie absolutnej odkrywczości, stan ęłab y n a pozy­ cji z góry p rzeg ran ej.

J a k należało oczekiwać, p rzy k ład em uw zględniania odbiorcy sta ła się m. in. reto ry k a , gdyż od czasów n ajd aw n iejszy ch skuteczność p ersw azy jn a była dla niej zagadnieniem kluczow ym i w zgląd na słucha­ cza nie przestaw ał dom inow ać n aw et wówczas, kie­ d y — w y n atu rzo n a — re a ln e oddziaływ anie spo­ łeczne zam ieniała na p restiżow y popis kunsztu. Za jej też pośrednictw em owa p ro b lem atyk a p rze­ n ik n ęła do lite r a tu r y jako sta le obecny, choć z róż­ n ą siłą m an ifesto w an y e lem en t świadomości jej

tw órców . D aje się to zauw ażyć zwłaszcza w mo­ m en tach au to reflek sji, p ró b ach o kreślenia istoty w łasnych dzieł i celów, do k tó ry c h zdążają. P ro b ­ lem skuteczności oddziaływ ania zap rząta tw órców i sty m u lu je ich działania, jed n a k nie tylk o w p rzy ­

padkach, n a k tó re zw raca uw agę W einrich, a więc wów czas, k ied y jaw n ie zabiegają o w zględy od­ biorców, s ta ra ją się uprzedzać ich życzenia, p rze­ w idyw ać upodobania, aby m yśli ich ten, kom u je zw ierzają, m ógł i chciał uznać za w łasne. K iedy to czytelnik m a się zadziw ić, w zruszyć i skw itow ać aplauzem , że tak dobrze zostało podsłuchane, zro­ zum iane, a n astęp n ie w yrażone, ,,co się w jego d u ­ szy g rało ”. Nic to, dodajm y, że aplauz może być k ró tk i, a m iarą skuteczności oddziaływ ania kunsztu pisarskiego — szybkie zapom nienie rzeczyw istego spraw cy. C ałkow ite przysw ojenie przez odbiorcę odziera tw órcę z jego duchow ej własności, ale k tó ­ ry ż to np. a u to r ero tyk ó w nie m arzy, aby jego sło­ w am i m ów ili do siebie kochankow ie i za nic m a, że a u to rstw a nie będą p rzy ty m pam iętali.

O braz odbiorcy p a tro n u jąc czynnościom k re a c y j­ n y m nie może nie w p ły nąć n a ich efek t fin a ln y —

Gra z obrazem odbiorcy

(6)

R Y S Z A R D H A N D K E 94

Poetik und Hermeneutik

dzieło. W ty m m iejscu wszakże pod auspicjam i estety ki oddziaływ ania często rozpoczyna się nie dostrzegana przez W einricha gra, k tó rą ty lko w y ­ sokie posłannictw o sztuki, jej m oralnie nieskazi­ teln e cele dalekosiężne chronią przed m ian em oszu­ kańczej.

Z atrzy m ajm y się przez chw ilę n ad przyp adk iem , kiedy jaw ność s tr u k tu ry apelu czyni szczególnie w y razisty m odnoszenie do odbiorcy i jego ry sy w i­ doczne w dziele. Czy zw racając się do adresata, np. jako do „duszy w spółczującej”, i tak im go w tek st dzieła w pisując a u to r zakłada, iż ową zdolność w spółodczuw ania i przew idzianego, pożądanego re a ­ gow ania n a skierow ane doń p rzesłanie będzie m iał rzeczyw isty odbiorca, z k tó ry m liczy się k sz ta łtu ­ jąc swój utw ór? To zobow iązujące, bo sch leb iają­ ce odbiorcy założenie jego postaw y jest nie czym in n y m ja k św ietnie znanym reto ry ce sposobem sk u ­ tecznego nim m anipulow ania, aby stosow ną p o sta­ w ę zajął samochcąc, a jeszcze lepiej, aby żyw ił p rze­ konanie, iż ją n ap raw d ę zajm ow ał. W ynika z tego jednak, że ów jaw nie obecny w dziele odbiorca m o­ że być w pisany n a zasadzie palim psestu, że je st m an ew rem p o tęgującym skuteczność nam ow y nie do niego kierow anej, lecz do kogoś o in n y m zespo­ le cech założonych — często przeciw staw nym . Na tę złożoność odbiorcy w pisanego, rozbudow a­ nego, by ta k rzec, w głąb utw oru, zw róciłem uw agę ju ż przed parom a la ty analizując poetykę pow ieś­ ci fa n ta sty c z n o -n a u k o w e j3. D om ysł o szerszym cha­ ra k te rz e zjaw iska, k tó re zaobserw ow ałem wów czas na obszarze dość specyficznej odm iany gatu nk ow ej w y d aje się potw ierdzać dziś, k ied y m iędzy in n y m i dzięki działalności g ru p y badaw czej spod znaku P o e

-8 Por.: R. Handke: Polska proza fantastyczno-naukowa. Pro­

blemy poetyki. Wrocław 1969; tegoż: Rola kategorii adresata narracji w fantastyce naukowej. W: Prace z poetyki pośw ię­ cone VI Międzynarodowemu Kongresowi Slawistów. Wro­

(7)

95 W P E R S P E K T Y W IE O D B IO R C Y tik u n d H e rm e n e u tik 4, pracom J a u s s a 5 i W ein- rich a 6 oraz szczegółowym analizom Isera 7 przep ro ­ w adzonym na tle form k o m u n ik acy jny ch powieści

anglosaskiej różnych epok i stylów — spostrzeżeń dotyczących czytelnika im plikow anego nagrom adziło się ju ż wiele.

N astaw ienie na odbiorcę nie zawsze jed n ak w y raża się w zabieganiu m u drogi, ko k ieto w aniu w spólno­ tą poglądów zapew niającą ap ro b atę lub w m aw ia­ n iu tak ich postaw , o k tó ry c h się wie, że odbiorca m usi być do nich dopiero niepo strzeżen ie przyw ie­ dziony. Bywa, że odbiorca jest w dziele od razu k o n stru o w an y jako przeciw nik, a w alk a o zm ianę jego postaw y m a c h a ra k te r jaw n y , otw arcie też o kreśla stra te g ię działań, k tó ry c h uprzedm iotow io­ n y m św iadectw em jest dzieło — zasadniczy cel em - pirii badacza i zarazem w ażn y spraw dzian jego koncepcji.

Bogatsze, jak się zdaje, i b ardziej k o n k retn e inspi­ racje w y pływ ają z innej p racy także w yw odzącej się z k rę g u litera tu ro z n a w stw a lansującego odbior­ cę. M owa tu o stu d iu m H ansa R o b erta Ja u ssa H is­

toria litera tu ry jako w y zw a n ie rzucone nauce o li­ tera tu rze 8. A utor, dom agając się, b y nie zubożano

zjaw isk literack ich lekcew ażeniem asp ektu ich r e ­ cepcji i oddziaływ ania, zajm u je się przede w szyst­ kim budow aniem m ostów łączących lite ra tu rę z his­ torią. Z w raca m ianow icie uw agę, że widząc w

li-4 Wyniki kolokwiów tej grupy badawczej m. in. zebrano w tomach wyd. przez H. R. Jaussa: Nachahmung und Illu­

sion. München 1964 oraz Die nicht mehr schönen Künste - Grenzphänomene des Ästhetischen. München 1968; W. Isera: Immanente Ästhetik — Ästhetische Reflexion. München 1966.

5 H. R. Jauss; Literaturgeschichte als Provokation. Frank­ furt a. M. 1970; tegoż: Untersuchungen zur mittelalterlichen

Tierdichtung. Tübingen 1959.

c H. Weinrich: Literatur für Leser. Stuttgart 1971.

7 W. Iser: Die Appelstruktur der Tekste. Konstanz 1970; tegoż: Der implizite Leser. München 1972.

*■ Przekład na język polski: „Pamiętnik Literacki” 1972 z. 4.

Walka zr- odbiorcą.

(8)

R Y S Z A R D H A N D K E 96 te ra tu rz e ciągły dialog m iędzy dziełam i a ich p u b ­ licznością nie ty lk o oddaje się spraw iedliw ość tej o statn iej, jej aktyw ności, bez k tó re j żyw ot h isto ­ ry c z n y dzieła literackiego b y łby nie do pom yśle­ nia. Jednocześnie złagodzeniu ulega przeciw ieństw o m iędzy asp ek tem historycznym a estety czn ym s a ­ m ego dialogu, o k tó ry m tu m ow a. Im plik acje ak ­ cen to w any ch przez niego odniesień m iędzy odbior­ cą a dziełem czy też w ogóle lite ra tu rą m ają bo­ w iem c h a ra k te r zarów no estetyczny, ja k i h isto­ ryczny. Do im p lik acji estetyczn ych zaliczam y po­ ró w n y w an ie przez czytelnika wrartości estetycznej nowo poznanego u tw o ru ze znany m i ju ż w cześ­ niej — co je st zresztą koronną tezą In trod u ctio n

à u ne esth étiq u e de la littéra tu re G. P ic o n a s. Im ­

p lik ację history czn ą dostrzegam y w tym , że zrozu­ m ienie osiągnięte przez pierw szego czytelnika może być k o n ty n u o w an e i w zbogacane w ko lejn y ch a k ­ tac h recepcji. N a tej zasadzie z pokolenia n a poko­ lenie u g ru n to w u je się historyczne znaczenie dzie-

7 tez Jaussa ła, lecz zarazem uw idacznia się i potw ierdza jego ran g a estetyczna.

,.W procesie historycznym kolejnych recepcji wraz z po­ wtórnym przyswojeniem dzieła przeszłości nieustannie doko­ nuje się mediacja między sztuką przeszłości i teraźniej­ szości, między wartością literatury ugruntowaną na mocy tradycji, a jej aktualną jakością wymagającą dopiero w y­ próbowania. Procesu tego historyk literatury może nie brać pod uwagę jedynie za cenę nie dociekania przesłanek kie­ rujących jego rozumieniem i sądami” 10.

W dalszym ciągu, rozw ijając powyższe przesłanki, au to r fo rm u łu je siedem tez, w k tó ry c h s ta ra się zaw rzeć p odstaw y m etodologiczne now ej — z p e r ­ sp e k ty w y odbiorcy pisanej histo rii lite ra tu ry . W pro­ w adza p rzy ty m ogrom nie d lań użyteczną katego

-9 Paris 1-953, s. -90 i n.

10 H. R. Jauss: Historia literatury jako wyzwanie rzucone

nauce o literaturze. Z niem. przeł. R. Handke. „Pamiętnik

(9)

97 W P E R S P E K T Y W IE O D B IO R C Y rię h o ry zo n tu oczekiwań, k tó rej w arto , jak sądzę, przy jrzeć się dokładniej. Od m ożliwości obiektyw i­ zacji tego h o ry zo ntu Jau ss uzależnia m. in. powo­ dzenie pró by przed staw ienia h isto rii lite ra tu ry w jej tylko w łaściw ej historyczności. Zaledw ie po­ zornie m ają bow iem coś w spólnego z tą o sta tn ią in w en tary czn e zabiegi konw encjonalnej historii li­ te r a tu r y grom adzącej i k lasy fik ującej rosnące za­ soby literack ie, a więc ślad y procesu produkcji i recepcji, k tó ry przebiega poza jej polem w idzenia. Istotna rola, jak ą odgryw a w pow yższych rozw a­ żaniach, nie w yczerp uje jed n ak zasobu możliwości, k tó re pojęcie h o ry zo n tu oczekiw ań jeszcze w sobie k ry je.

Czym jest h o ryzont oczekiw ań? D la dzieła analizo­ w anego z p ersp e k ty w y zrazu choćby tylko lite ra c ­ kich dośw iadczeń czytelnika je st zobiektyw izow a­ n y m system em odniesień pozw alającym opisać dzie­ ła tego p rzy sw ajan ie i oddziaływ anie. System em , ,,k tó ry dla każdego dzieła w m om encie historycznym jego pojaw ienia się w ynika z ogólnego pojęcia ga­ tu n k u , fo rm y i te m a ty k i w cześniej zn any ch dzieł i z przeciw ieństw a m iędzy m ową poetycką i n a s ta ­ w ioną n a cele p ra k ty c z n e ” 11. U chylona więc zosta­ je w znacznej m ierze groźba psychologizm u uno­ sząca się n ad poczynaniam i uw zględniającym i este­ ty k ę oddziaływ ania. O dpow iedź z n a jd u ją także obiekcje, czy o p a rta na niej analiza będzie czym ś więcej niż b ad an iem sm aku i czy w ogóle dosięgnie sem an tycznej sfe ry u tw o ru artystycznego, ja k się obaw iał R ené W ellek w zw iązku z teo rią lite r a tu ­ ry I. A. R ichardsa.

W dośw iadczeniu literackim , ja k we w szelkim doś­ w iadczeniu, now e może być p rzy jm ow an e do św ia­ dom ości w yłącznie w kontekście posiadanego — zw raca n a to uw agę G. Buck w L ern en und E rfa h ­

rung (S tu ttg a rt 1967, s. 56) nazw iązując p rzy ty m

Horyzont oczekiwań

(10)

R Y SZ A R D H A N D K E 98 do H usserla. Dzieło literack ie nigdy nie pojaw ia się w próżni, zawsze n ap oty ka oczekiw ania u k ształ­ tow ane przez le k tu ry w cześniejsze. A u to r pisząc spodziew a się ich, uw zględnia je k sz ta łtu jąc utw ór. To, co m a do pow iedzenia, m usi w yrazić w tak i sposób, aby m ieściło się w horyzoncie oczekiw ań p rzypuszczalnych czytelników , gdyż dzięki tem u może być percypow ane. D zieje się tak , poniew aż horyzont oczekiw ań w yznacza w iedza odbiorcy (zresztą nie ty lk o literacka) w zajem nie przez ho ry ­ zont ten o kreślana.

N ow atorstw o, oryginalność u tw o ru także nie spy­ chają go poza ów horyzont, bo nigdy nie są abso­ lutn e, zawsze o p ierają się n a przypom nieniu, zawsze niosąc in fo rm ację posługują się stru m ien iem re d u n ­ dancji dostatecznym dla w yjaśn ienia. G dyby h o ry ­ zont oczekiw ań m iał byp tylko przew id yw an y, a n a ­ stępnie uw zględniany, nie zostaw ałoby spełnione to. co w nim n ajisto tn iejsze: oczekiw anie w łasnego ro z­ szerzenia, zm iany nie to taln ej może, ale przecież na ty le isto tn ej, aby jego wzbogacenie po lek tu rze uzasadniało celowość jej podjęcia.

Dzieło litera c k ie nie ty lk o więc k sz ta łte m sw ym św iadczy o oczekiw aniach, z k tó ry ch nap o ty k an iem liczy się, lecz niesie w sobie także w skazów ki p re ­ dysponujące odbiorców do a k tu percep cji czegoś nie całkiem przew idyw anego, do w łączenia w h o ry ­ zont oczekiw ań dodatkow ych elem entów , w skazó­ w ek recepcji odw ołujących się do w cześniejszych dośw iadczeń i pozw alających asym ilow ać nowe. Z arysow uje się więc w naszej św iadom ości u p rzed ­ ni horyzont oczekiwań, k tó ry W. D. S te m p e l12 określa jak o p arad yg m atyczną izotopię, a k tó ry w toku p ercepcji, w m iarę n a ra sta n ia w ypow iedzi, staje się sy n tagm atycznym horyzontem im m an e n

t-12 Por. W. D. Stempel: Pour une description des genres litté­

raires. W : Actes du X lle congrès internationale de Linguisti­ que romane. Bukarest 1968.

Nowe

(11)

99 W P E R SP E K T Y W IE O DBIO RCY nym . T ekst m oże bow iem zachow yw ać reg u ły gry rozpoznane przez odbiorcę — w łaściw e m u jako ty ­ powi czy in d y w id u aln ej realizacji gatunkow ego w zorca; m oże w toku le k tu ry nie podtrzym yw ać, nie potw ierdzać oczekiw ań im plikow anych przez reg u ły p rzy w o ły w an e na w stępie, może je w resz­ cie ironicznie uniew ażnić przeorientow ując tym sa­ m ym odbiorcę na percypow anie w edle innych reguł i zm ieniając jego ho ry zo n t oczekiw ań w zględem dzie­ ła. Proces odbioru te k s tu „nie jest b y n ajm n iej tylko a rb itra ln y m następ stw em sub iek ty w nych w rażeń. Polega on na w y p ełn ian iu określonych w skazań w procesie kiero w an ej obserw acji i n a podstaw ie k o n sty tu u jąc y c h m o tyw acji oraz sygnałów w yw oław ­

czych może być u jęty , a także opisany w kategoriach lin g w isty k i te k s tu ” 13.

Proces u sta la n ia i zm ian h o ryzo ntu określa rów ­ nież sto su nek indyw idualnego te k s tu do ich sze­ reg u tw orzącego g atu n ek . N ow y u tw ó r przyw ołuje w pam ięci odbiorcy zn any m u już z w cześniejszych le k tu r h o ry zo n t oczekiw ań i reg u ły gry, poniew aż jed n ak m ieści się w nim zazwyczaj tylko częściowo, daw niejszy ho ry zon t oczekiwań m oże być odtw arza­ ny rów nież tylk o frag m en tary czn ie, konieczne są ko- r e k tu r y i uzupełn ien ia, p rzy czym stopień koniecz­ n y ch zabiegów ad a p ta c y jn y c h może, ja k się zdaje, w skazyw ać na pozostaw anie w obrębie s tru k tu ry gatun ko w ej lu b przekraczanie jej granic.

R ecepcja te k stu zaw sze odw ołuje się do kon tek stu dośw iadczeń, jed n a k wciąż pozostaw alibyśm y w k rę ­ gu su b iekty w izm u in te rp re ta c ji i gustów indyw i­ dualnych, g d yby nie m ożna było w yjaśnić, jak i po- n a d su b ie k ty w n y ho ry zo n t pojm ow ania określa od­ d ziaływ anie owego tek stu . Szansa obiektyw izacji ho ry zo n tu oczekiw ań jest oczywiście szczególnie d u ­ ża, kiedy w y ra z iste sy gn ały id en ty fik u jąc e przyw o­ łu ją go pew nie i jednoznacznie i jest p rzy ty m sil­

15 Jauss: op. cit., s. 278.

Ponadsubiek- tywny horyzont

(12)

R Y S Z A R D H A N D K E 100

Przemiana życia

nie naznaczony cecham i określonej k onw encji np. gatunkow ej, choćby n astęp nie m iał być poddany destru kcji, ja k w p rzy p ad k u deheroizacji epouu itp. Z kolei d y stan s dzielący p ierw o tn y h o ryzo n t ocze­ kiw ań od now ego dzieła, którego przysw ojenie mo­ że w yw ołać konieczność negacji u trw alo n y c h lub uśw iadom ienie now ych doświadczeń, a w konsek­ w encji zm ianę horyzontu, m ożna zobiektyw izow ać n a podstaw ie rea k c ji publiczności i k ry ty k i w y ra ­ żającej się w odrzuceniu, aprobacie, stopniow ym lub opóźnionym zrozum ieniu.

E stety k a recepcji, jak słusznie zw raca n a to uwagę J a u s s 14, o tw iera persp ekty w ę określenia c h a ra k te ­ r u artystyczn eg o dzieła. S pełnianie przez nie, p rze­ rasta n ie lu b zaw odzenie oczekiw ań może stać się bow iem k ry te riu m jego w artości nie ty lk o estetycz­ nej. Z p u n k tu w idzenia odbiorcy w artość tę czyni w y m iern ą d y sta n s m iędzy zrek o n stru o w an y m h o ry ­ zontem oczekiw ań zastanym przez dzieło, a tym , k tó ry po sobie pozostaw ia w jego świadomości. R ek o n stru k cja horyzontów oczekiw ań p atro n u jący ch tw o rzen iu i recep cji przez pierw szą, a także kolej­ ne publiczności dzieła, pozw ala w reszcie sądzić o sposobie jego w idzenia i rozum ienia, różnicach pod ty m w zględem m iędzy a k tu a ln y m i daw nym odbiorem . Z ich pomocą skutecznie może zostać zakw estionow ana teza o pozaczasowej obecności w tekście litera c k im sensu raz na zawsze ustalonego, jednakow ego d la w szystkich in te rp re ta to ró w . O tw iera się n a koniec szansa docieran ia do lite r a tu ­ r y m inionych epok w przy bliżeniu choćby takiej, jak ą była w sw ych in te n c ja c h nie zniekształconych przez p ersp ek ty w ę naszej w łasnej rzeczyw istości, w recepcji publiczności, dla k tó rej była p rzezna­ czona.

Je d n ak u tw ó r litera c k i z czym ś się liczy i do cze­ goś dąży nie ty lk o w sferze dośw iadczeń a rty sty c z

(13)

101 W P E R SP E K T Y W IE O D BIO RCY nych. Zakłada także pew ien s ta n dośw iadczeń ży­ ciow ych i zm ierza do jego zm iany, n a ty m polega m. in. jego fu n k cja społeczna. Poza w ęższym h o ry ­ zontem literack ich oczekiw ań w rozw ażaniach Ja u s­ sa w y łan ia się także szerszy, o b ejm u jący całokształt życiow ych dośw iadczeń czytelnika-odbiorcy.

H oryzont oczekiw ań lite ra c k ic h je st częścią tego, co, ja k sądzę, m ożna b y nazw ać h o ryzontem św ia­ dom ości odbiorcy, podobnie, ja k bycie czytelnikiem jest jed n ą z jego ró l życiow ych. Rów nocześnie odwo­ łan ie do m im etyzm u lite ra c k ic h przedstaw ień po­ zw ala zw iązane z n im i dośw iadczenia i dośw iadczenia życiow ej em pirii odnosić do siebie naw zajem . Tak więc ho ryzon t oczekiw ań specyficznie literackich im p liku je w pew nej m ierze postać drugiej części h o ry zon tu św iadom ości zw iązanej z p ra k ty k ą ży­ ciową. W łaśnie szerzej pojm o w ana fu n k cja, do k tó ­ re j p ełnienia u tw ó r je st pow ołany, w ym aga, aby literack ie dośw iadczenia odbiorcy w chodziły w ho­ ry zo n t oczekiw ań zw iązanych z jego p rak ty k ą ży­ ciową i zgodnie z ideą u tw o ru kształto w ały zrozu­ m ienie św iata, a w ślad za ty m zachow ania i dzia­ łania społeczne.

P raw dziw a sztuk a zazw yczaj nie chce przecież ogra­ niczać się do zaspo k ajania oczekiwań, lecz zm ie­ niać je zaskaku jąc now ym i propozycjam i. W pew ­ nym sensie więc zawsze celem jej będzie zm iana tego, co zastaje, a sp iracje te ob ejm u ją zaś cały h oryzo nt św iadom ości odbiorcy.

H arald W einrich w sw ych tezach o „pogodzie sztu ­ k i” 15 zw rócił uw agę na jeszcze jed en in teresu jący asp ekt katego rii odbiorcy jako ro li w pisanej w u- twTór. Otóż dla naw iązan ia skutecznego k o n tak tu n a ­ daw cy z odbiorcą poprzez dzieło, dla jego w łaści­ wego przysw ojenia trzeba, aby czyteln ik wszedł w przew id zian ą d la siebie rclę. Rów nocześnie w szak­ że tk w ienie w niej sp raw ia, że nie zostaje

spełnio-15 Weinrich: Literatur fur Leser..., s. 12-22.

H. o. 1. jest częścią h. ś. o.

(14)

R Y S Z A R D H A N D K E 102

Ludzie są publicznością

n y zasadniczy cel istnienia dzieła literackiego, p rzy ­ najm niej jeśli żyw i ono większe am bicje niż u sa ty - sfakcjonow yw anie swego konsum enta, nie poprze­ staje na angażow aniu go w tak im ty lk o stopniu, jaki zapew ni m u przyjem ność nie uczestniczącego uczestnictw a, przyjem ność u przyw ilejow anej pozy­ cji bycia ty lk o odbiorcą. W einrich dostrzega p a ra ­ doks sztuki w tym , „że a u to r może dotrzeć do ludzi, z k tó ry m i chce się skom unikow ać, jedynie iako do publiczności” 16. W aru nek dokonyw ania się kom unikacji a rty sty czn ej niesie z sobą zarazem jej ograniczenie. A rty sta, jego zdaniem , w p raw ia isto t­ nie w poruszenie, ale przede w szystkim i zazw y­ czaj w yłącznie klaszczące ręce w yrażające do nicze­ go poza ty m nie zobow iązujący aplauz. N iezm ą­ cona pogoda, na k tó rą odbiorca może sobie pozwo­ lić, ja k długo pozostaje w bezpiecznych granicach swej postaw y, jest też źródłem m elancholii tw ó r­ ców, ilekroć uśw iadam iają sobie ograniczone m ożli­ wości — m ówiąc obrazow o — budzenia do czynu. Pozostaje im w ted y uw znioślić to, co odczuw ają ja ­ ko konieczność, głosząc sam ow ystarczalność i sa- m oistność sztuki dla siebie sam ej lub z gorzkim niekiedy auto d y stansem otw arcie akceptow ać rolę a rty s ty jako błazna baw iącego publiczność.

Istn ieje oczywiście także możliwość podjęcia gry, w k tó rej staw k ą będzie w y trącen ie publiczności z roli bycia tylko publicznością. W szelkie bow iem reak cje, k tó re w ro li tej nie m ieszczą się, w zasa­ dzie nie są już reak cjam i publiczności jako g ru py, lecz in d y w id u aln y m i odrucham i czy też brakiem odruchów jed n ostek pozostałych po rozpadzie ow ej grupy. Odbiorcę trz e b a zatem zaskoczyć, w strząs­ nąć nim , sprow okow ać go, a więc skłonić do porzu­ cenia azylu percepcji, mieć w nim sp rzym ierzeńca albo w roga, czy może n a jp ie rw w roga a później sprzym ierzeńca — b y le nie publiczność, choć od

(15)

103 W P E R S P E K T Y W IE O D BIO R C Y po zyskania sobie jego udziału w au d y to riu m trzeb a było zacząć operację m anipulow ania jego horyzon­

tam i oczekiw ań i w reszcie nim sam ym .

T ra fn e w y d a je się przy ty m skojarzenie n eg aty - w izm u lite r a tu r y o w ysokich am bicjach z jej usiło­ w aniem , by z odbiorcy uczynić bojow nika spraw y, k tó rą m u w łaśnie jako odbiorcy przedstaw ia. O lim pijsk a pogoda w ielkiej lite ra tu ry sta ra n n ie od­ w ażającej p ro p orcje m iędzy afirm acją i negacją jest złudzeniem pow ierzchow nej i, b y ta k rzec, klasycy- zującej in te rp re ta c ji. W ieszcze zastygli w posągo­ w y c h pozach odzyskują ludzkie tw arze, a ich dzieła p oczynają żyć, a więc oddziaływ ać i to oddziaływ ać tak że na życiow ą praxis czytelników , kiedy ci uśw ia­

d a m ia ją sobie, że niepodobna w y trw ać w błogosta­ nie b iern ego z dziełem obcowania, że jego recepcja zobow iązuje ich do w yjścia poza nią.

Tezy o pogodzie sztuki tch n ą ostrożnym sceptycyz­ m em . Ich a u to r pow ątpiew a w szansę zaangażow a­ n ia publiczności, zm ącenia jej pogody o p artej na m ocnych fu n d am en tach , bo w y n ik ającej, jego zda­ niem , w łaśnie z postaw y odbiorcy. Pogody re a ln ie j­ szej p rzy ty m niż w m aw iana klasycznej litera tu rz e , gdyż ta wobec rzeteln ej obserw acji u jaw n ia swoje zaangażow anie w coś poza sobą, usiłow anie, by odbiorcę w ciągnąć nie tylk o w a k t percepcji. W ein- ric h stw ierdza, że nie m ożna mieć publiczności i jej przeciw ieństw a, a w szelka ostentacja, patos afirm acji, ró w n ie ja k ostra, krańcow a negacja, szokow anie nieoczekiw anym i rozw iązaniam i, prow okow anie gu­ stu o dbiorcy i m iotanie nań in w ek ty w — nie za­ pew nią skuteczności. C zytelnika m ożna skłonić do porzucenia pasyw ności, ale jaw n a p resja jest tu spo­ sobem najgorszym . T rudno odmówić ra c ji zwałsz- cza o sta tn ie m u spostrzeżeniu. Publiczność istotnie w cale dobrze znosi p o d ty kan ie sobie niepochleb­ n y ch k o n terfek tó w , może w nich n aw et bezpiecznie gustow ać, bo oceniając w ykonanie ro b o ty odbiera jej k ry ty c z n y sens, usuw a się przy ty m spod o strza­

Czytelnika zmienić w bojownika

(16)

R Y S Z A R D H A N D K E 104

Oczekiwania postulowane i zastane

łu i tak papierow ych przecież pocisków. D odajm y: n aw et atakow ana za pozostaw anie w swej roli bycia publicznością jest celem ow ych atak ó w jako publiczność, krąg więc się zam yka. Czy jed n ak p rzy ­ chylność publiczności rzeczyw iście jest tak n ieu le­ czalna, a rezy g n acja z takiej postaw y tylko nieobli­ czalnym kapry sem ? Chodzi tu w gru ncie rzeczy o przejście m iędzy horyzontem lite ra tu ry a p rak ty k i życiowej. Z pewnością nie odbyw a się ono au to m a­ tycznie i nie w ystarczy m im etycznego podobieństw a św iata dzieła i św iata rzeczyw istego, a b y czytelnik m usiał w nioski podsuw ane m u w jed n y m realizo­ wać w drugim , n aw et jeśli je skądinąd akceptu je. W sw ym eseju C zym jest literatura S a rtre ukazu­ jąc dążenie pisarza, by w yposażyć społeczeństw o w „świadom ość nieszczęśliw ą” , nie zapom niał o w ol­ ności odbiorcy, z k tó rej ten czasem korzy sta w y­ ciągając w nioski inne, niż m u się podsuw a.

W horyzoncie oczekiwań dzieła literackiego dostrze­ gliśm y, jak pam iętam y, rozdw ojenie n a horyzont oczekiw ań zastanych i postulow anych jako w ynik lek tu ry . U tw ór po to re k o n stru u je oczekiw ania, aby dotrzeć do odbiorcy, jakim jest, i by móc je zm iaż­ dżyć, pozbaw iając go dotychczasow ych oczekiwań, a więc by zaprzeczyć jego dośw iadczeniu, w iedzy, rozbić porządek świadomości, w zbudzić p rag nien ie pow rotu do rów now agi. L ite ra tu ra a firm u jąc a ty m sprzeniew ierza się sw ym w łasn ym celom, że ów pow rót do rów now agi daje odbiorcy za darm o, by tak rzec, nie ruszając go z fotela. P ro p o n u je now y ład świadomości, a więc gotow y horyzo nt oczekiw ań postulow anych i zaprasza, by go przyjąć. Nie po­ zostaw ia w szakże ty m sam ym szansy n a zm ianę konsum pcyjnego n astaw ienia odbiorcy. Inaczej dzie­ je się, kiedy pozostaw iony z rum ow iskiem swej skutecznie rozbitej, „unieszczęśliw ionej” św iadom oś­ ci, odbiorca s ta je przed koniecznością przyw ró ce­ nia sta n u rów now agi, jed n ak p racy tej dokonując nie będzie już odbiorcą. W tym w łaśnie tk w ią k o n stru k ­

(17)

105 W P E R S P E K T Y W IE O DBIO R C Y ty w n e w alory negatyw ności lite ra tu ry , lite ra tu ry , k tó ra zaangażow ania nie pokazuje, nie obraca w przedm iot konsum pcji, lecz do niej skłania orga­ nizując odru ch y o zew nętrzn ych cechach sponta­ niczności.

R efleksja p rzy w racająca dośw iadczeniu n a b y tem u dzięki le k tu rze jego litera c k i w y m iar oczywiście re s ty tu u je odbiorcę jako ty lk o takiego, spraw ia, że drogi osmozy m iędzy h o ryzontem oczekiw ań lite ra ­ ckich a h o ry zo n tem oczekiw ań p ra k ty k i życiowej zostają zam knięte. W praw dzie now y horyzont św ia­ domości będzie zaw ierał elem ent p o tencjalnie zdol­ n y do stym ulow ania p rak ty czn y ch działań poprzed­ nio niew yob rażaln y ch, ale otorbiony w regionach św iadom ości dalekich od d y re k ty w czynu.

O dbiorca zm uszony do p rzy w racan ia ład u świado­ mości, o d tw arzan ia ho ryzo ntu sw ej życiowej w ie­ dzy i oczekiw ań dokonuje tego, ja k pow iedzieliśm y, ju ż nie jako odbiorca u tw o ru literackiego. P rz eż y ­ cie literack ie zostało jak b y poza nim , jeszcze p rz y ­ pom nieniem źródła burzącego im pulsu może osła­ bić czy uniew ażnić jego działanie w sferze swej św iadom ości będącej już po stro n ie p ra k ty k i życia, ale rolę czytelnika porzucił i o literack iej genezie swego dośw iadczenia nie m usi pam iętać. F ak tem jest, że dyspo n uje wiedzą. Źródło, z którego jej zaczerpnął, n ie tłum i, lecz raczej potęguje jej w y ra ­ zistość, k sz ta łt a rty sty c z n y użyczył jej siły, która pozw ala już k onkurow ać z osiągniętą w bezpośred­ niej życiow ej em pirii, a p rzy n ajm n iej pozw ala je świadom ości w spółogarniać. Czy tego ju ż dość, aby stał się czyn? N acisk św iadom ości jest w praw dzie siłą rea ln ą, potężną, a także niezbędną dla w szel­ kiej pełnow artościow ej aktyw ności. W iadomo w szak­ że skądinąd, że jed ni wiedzą, a n ie robią — drudzy zaś robią, choć nie w iedzą czemu.

Pow róćm y je d n a k do w ą tk u rozw ażań nad h ory­ zontem oczekiw ań.

Przeżycie literackie

(18)

R Y SZ A R D H A N D K E 106 W rozum ow aniu W einricha kondycja czytelnicza by­ ła niezbyw alna, a przejście do postaw y ak ty w n ej oznaczało zerw an ie zw iązku uczestnictw a ze św iatem utw oru. Tym czasem odbiorca w pisany w dzieło w y­ d aje się k ateg o rią bardziej dialektyczną. Podobnie jak w h o ry zon t oczekiwań w pisane je st jego w łas­ ne przeistoczenie, założony jako podm iot owych ocze­ kiw ań w pisany w dzieło odbiorca także m a pozostać niezm ieniony. S am o dośw iadczenie literack ie prze­ kształca ju ż p rzy n a jm n ie j jeden sk ład nik jego no­ wego hory zon tu świadomości, ale przecież odbiorca

im plikow any w utw orze — to odbiorca, k tó ry nie tylk o m a zm ienić horyzont oczekiw ań literack ich i stać się in n y m odbiorcą, lecz w pew nym m om en­ cie m a także p rzestać być sobą. Było to ró w n ie p rze­ w idziane i sta ra n n ie przygotow ane, ja k nieco w cześ­ niej skłonienie go, by porzucił sferę p rak ty k i — działania n a rzecz w ejścia w rolę odbiorcy. M iędzy dwom a obszaram i aktyw ności: negow anym i p ostu ­ low anym analiza horyzo ntu oczekiwań dzieiła pozw a­ la dostrzec obszar trzeci — percepcji i refleksji, a także prow adzącą tędy drogę odbiorcy im plikow a­ nego. Odbiorca rzeczyw isty może n a tu ra ln ie odm ó­ wić podążania nią, może zam knąć książkę, pogrążyć

się w s k ra jn y m kw ietyzm ie, ale po to jest m. in. lite ra tu ra i dlatego^ sta ra się być dobra, a więc skuteczna, aby jego dostojność czytelnik nie raczył korzystać z ty ch sw oich niezaprzeczalnych p rzy w i­ lejów.

L ite ra tu ra praw dziw ie zwrócona ku życiu nie usi­ łu je być jego n am iastką i w m etaforze p okarm u

dla duszy nie szuka dla siebie chluby. Nie tyle zaspokaja potrzeby, ile je budzi — u p rzy ta m n ia niedosyt i zostaw ia po sobie niepokój, k tó ry osta­ tecznie popycha do działania.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Międzynarodowe transakcje w euro (EUR) lub koronach szwedzkich (SEK), w przypadku których zarówno nadawca, jak i odbiorca są zarejestrowani lub identyfikowani przez PayPal

Jest skuteczna długofalowo: bierze pod uwagę to, co dziecko myśli, czuje, czego się uczy i jakie podejmuje decyzje o sobie samym i o swoim świecie i jak

Jeśli bowiem krew kozłów i cielców oraz popiół z krowy, którymi skrapia się zanieczyszczonych, sprawiają oczyszczenie ciała, to o ile bar- dziej krew Chrystusa, który przez

— Uspokój się pani, lekka niedyspozycya, skutek zmęczenia— wycedziwszy to, ukłonił się z wdziękiem i odfrunął.. — Mówiłam ci, żebyś nie tańczyła tyle,

 rozwiązuje elementarne zadania tekstowe z zastosowaniem mnożenia ułamków przez liczby naturalne..

W dalszej części pracy zostanie zanalizowany w pływ zastosowanej m etody dostępu do m edium transmisyjnego CSMA/CD na param etry transmisji m ow y i jakość

Nie jestem pod tym kątem ideałem i sam często spotykałem się z sytuacją, kiedy nawet pozornie bliskie mi osoby pytały - Michał, ale czym Ty sie właściwie zajmujesz.. Uważaj

Umieść urządzenie Firefly 2+ w stacji dokującej do ładowania: dioda LED miga na niebiesko podczas ładowania i świeci na niebiesko, gdy urządzenie jest w pełni naładowane.. Aby