Monika Świerkosz
Przestrzeń w filozoficznej refleksji
feministycznej
Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 4 (130), 86-104
2011
8
6
Przestrzeń w filozoficznej refleksji feministycznej
P y tania o p rze strzeń odegrały w fem inizm ie szczególną rolę. Słynne hasło Kate M illett „pryw atne jest p o lityczne”, podw ażające tradycyjny podział rzeczyw isto ści na p rzestrzeń dom ową (kobiecą) i p u b lic zn ą (m ęską), stało się filarem fem in i zm u politycznego, zarów no radykalnego, jak i liberalnego. Jak p rzypom ina A nne K oedt, zniesienie rozd ziału m iędzy pryw atnym i politycznym w pierw otnym za m ie rzen iu m iało przyczynić się do przezw yciężenia społecznej i kulturow ej izola cji kobiet i odzyskania poczucia kobiecej w spólnoty1. Taki sam cel staw iał sobie początkow o rów nież rodzący się w la tac h 70. fem in izm akadem icki, rozw ijający się w ośrodkach women’s studies, których podstaw ow ym zad an iem było grom adze n ie w iedzy o zn aczen iu kobiet w h isto rii na przek ó r pow szechnem u w n au k a ch tw ierdzeniu, że jako g rupa nie odegrały one w dziejach żadnej istotnej, k u ltu ro wej roli. W krótce okazało się jednak, że ta fem inistyczna „walka o przeszłość” zarów no w w ym iarze realnym , politycznym , jak i m etaforycznym , dyskursyw nym była „walką o p rz e strz e ń ” . S tąd też fem in istk i drugiej fali, nastaw ione czy to rew i zjonistycznie, czy ginokrytycznie, w swojej retoryce szczególnie ch ę tn ie sięgały po m etafory ląd u , kraju , ziem i albo tej u traconej, albo tej obiecanej. W m ów ieniu o h isto rii literatu ry , trad y c ji literack iej, k anonie m nożyły się z jednej strony to p o sy kobiecego w ygnania, b an icji, zam knięcia na strychu, z drugiej zaś wędrów ki, odkryw ania zapom nianej A tlantydy. Jeśli połączym y to rów nież z w ażnym i dla fem in izm u akadem ickiego i dynam icznie rozw ijającym i się od połow y lat 80. b a d an iam i n a d rolą i znaczeniem p rze strzen i w procesie w ytw arzania wiedzy, zoba czymy, jak w ielkie polityczne znaczenie zarów no dla fem in izm u rozum ianego jako
1 A. K oedt Lesbianism and feminism, w: Radical fem inism , ed. A. K oedt, E. Levine, A. R apone, Q u a d ran g le Books, N ew York 1971, s. 255.
ru c h społeczny, jak i dyskurs naukow y m iała (i n ad al m a) ta kategoria oraz w iążą ce się z n ią pojęcia kulturow ego um iejscow ienia kobiet.
Jak jed n ak w spółcześnie o p rze strzen i jako k ategorii filozoficznej, p o d m io to wej, kulturow ej w ypow iadają się bad aczk i z obszaru women’s i gender studies? Ja kim rekon cep tu alizacjo m ją po d d ają i w jakich now ych k o n te k sta ch w idzą w za jem ne zw iązki m iędzy płcią, tożsam ością i um iejscow ieniem ? Czy z politycznego p u n k tu w idzenia radykalne tw ierdzenie „pryw atne jest p o lityczne” zniosło fak tyczny podział m iędzy tym i sferam i czy raczej go utw ierdziło? Jak dziś, w dobie coraz częstszego kw estionow ania oczyw istości pojęcia politycznej tożsam ości, b a d ania genderow e i fem inistyczne postrzegają p rzestrzeń i jak staw iają w spółcześ nie p y tan ia o rolę i znaczenie um iejscow ienia, zakorzenienia/w ykorzenienia p o d m iotów w k u lturze? Czy dyskurs fem inistyczny w ypracow ał adekw atny w zględem ponow oczesnego dośw iadczenia język m ów ienia o podm iotow ym „byciu w p rze strz e n i”? N a te p ytania p o sta ra m się odpow iedzieć, w skazując m iejsce, jakie fem i nistyczne b ad a n ia n a d p rze strzen ią zajm u ją na m apie ogólniejszej p o stm o d ern i stycznej refleksji n a d tą kategorią.
Przemiana paradygmatu filozoficznego
„O becna epoka jest p raw d o p o d o b n ie p rz e d e w szystkim epoką p rze strzen i. Z n a jd u je m y się w epoce sym ultaniczności: żyjem y w czasie um ieszczan ia w ielu rzeczy obok siebie, czasie blisk o ści i o d d alen ia , jednego obok drugiego, rozpro- szenia”2 - ta k m ów ił już w 1967 ro k u w czasie w ykładu zatytułow anego Des Espaces
Autres M ich el F o u cau lt, je d n a k obserw acje fra n cu sk ieg o p o s ts tru k tu ra lis ty nie
d oczekały się wówczas szerszych kom entarzy. H u m a n isty k a potrzebow ała jesz cze n ie m al 20 la t, by zauw ażyć k u ltu ro w e i filozoficzne zm iany, jakie się doko n ały w sposobie m yślenia o świecie i o człow ieku. P rzed ru k o w an y w 1984 ro k u w m agazynie „A rch itectu re. M ouvem ent. C o n tin u ité ”, a n a s tę p n ie dwa la ta p ó ź niej p rze tłu m a cz o n y na an g ielsk i jako O f other space te k st F o u cau lta w skazywał już na pow szechność dośw iadczenia h e te ro to p ii, czyli tego, co w Space, power,
knowledge o kreślił on jako „p rz estrze ń , w któ rej żyjem y, k tó ra w yprow adza nas
z n as sam ych, w k tórej zachodzi erozja naszego życia, naszego czasu, naszej h i sto rii, p rze strzeń , k tó ra pociąga i wgryza się w nas, k tó ra jest p rz e strz e n ią hete- ro g e n n ą ”3.
Językiem o d dającym dośw iadczenie „życia w p rz e s trz e n i” m ia ł stać się język postm oderny, p o d o b n ie jak w cześniej tow arzyszące człow iekow i pierw szej p o ło wy X X w ieku dośw iadczenie „życia w czasie” w yrażał język m oderny. W ym iana k o n c e p tu a ln y c h ram , będących dla p o d m io tu p u n k te m o d n iesien ia dla tw orze nia o b raz u św iata i człow ieka, w ym agała je d n a k szerszych p rz e m ia n w obrębie
2 M. F o u cau lt O f other space, przeł. J. M iskow iec, „ D ia c ritics” 1986 vol. 16, s. 22. 3 M. F o u cau lt Space, power, knowledge, cyt. za: E. Rewers Język i przestrzeń
8
8
tra d y c ji filozoficznej i to p rzy n a jm n ie j w dw óch kw estiach. Po pierw sze, od ej ścia od faw oryzow anej do tej p o ry w filo zo fii k ate g o rii czasu, b ęd ącej, d zięk i swojej lin e a rn e j stru k tu rz e , n ajlep szy m o d zw iercied len iem id e i logosu, p o rz ą d k u, sensu. Po d ru g ie, rozm ontow ania opozycji b in a rn y c h , w tym rów nież tej p rz e ciw staw iającej abstrakcyjność, n ieuchw ytność czasu m a teria ln o śc i, k o n k re tn o ści p rze strzen i.
Jak p okazała E liz ab e th G rosz w sw oim eseju Space, time, and bodies, już od starożytności istn iał ścisły zw iązek m iędzy te o riam i p o d m io tu i naukow ym i czy filo z o fic z n y m i k o n c e p c ja m i c z a s o p rz e strz e n i. A ry sto teleso w sk a id ea p u s te j, rozciągłej, realnej, ale statycznej p rze strzen i znalazła swoje odbicie w geom etrii E uklidesa, któ ra do X IX w ieku była jej głów nym m odelem w yobrażeniow ym . Ten m atem atyczny, uniw ersalistyczny oraz hom ogeniczny sposób jej p rzedstaw iania zaaplikow ał do m e ch a n ik i N ew ton. Jego zasady, pokazujące człowieka jako p u n k t w pustej przestrzeni, w yobrażonej jako płaszczyznowy u k ła d geom etrycznych linii, odcinków, p ro m ie n i, pokryw ały się z refleksjam i K anta na te m at p o d m io tu - filo zof rów nież m usiał nałożyć na świat aprioryczny system k ategorii czasoprzestrzen nych, by uczynić go dostępnym dośw iadczaniu. Z kolei E in ste in ze swoją teorią w zględności, u jm u jąc ą czasoprzestrzeń jako zakrzyw iony, n-w ym iarow y obszar n ie u sta n n y ch zm ian, w fizyce dokonał p rzew rotu porów nyw alnego do tego, jaki uczynił w filozofii F reud, w prow adzając do niej p odm iot nieśw iadom y, w ielopo ziomowy, cielesny. D ziś rów nież istnieje w yraźny związek m iędzy pom ysłam i cy bernetyków a p ostm odernistycznym i defin icjam i podm iotów rozproszonych, w ir tualn y ch , nieskończonych i n ie u sta n n ie się przem ieszczających4.
D o konana przez p o stm o d ern istó w d ek o n stru k c ja założeń fund u jąceg o p o d stawy now ożytności filozoficznego k a rte zja n iz m u pokazała, że to w łaśnie racjo n a listyczny m odel m yślenia doprow adził do radykalnego rozdzielenia p rze strzen i zew nętrznej od m e n taln ej, a w konsekw encji do, jak to ujął H e n ri Lefebvre, „fety- szyzacji” tej ostatniej. Co ciekawe jednak, ulegali jej rów nież sam i p o stm oderni- ści. P rzyglądając się sem iologii D erridy, B a rth es’a czy K ristevej, au to r L a produc
tion de l’espace (1974) doszedł do w niosku, że jej twórcy, zredukow ali p rzestrzeń
społeczną do form y k o m u n ik a tu (tekstu), zawsze „opakow anego” w sieć relacji m e n taln y ch 5. Lefebvre postulow ał przyw rócenie p rze strzen i jej (również) m a te rialnego, substancjalnego i realnego w ym iaru, dzięki zw róceniu uw agi na to, w ja ki sposób podlega ona procesow i społecznego w ytw arzania. F ra n cu sk i socjolog zachęcał nie tylko do budow ania now ych teo rii p rze strzen i, lecz rów nież do sta w iania p y ta ń o to, dla kogo, przez kogo i po co są one produkow ane. W te n sposób chciał on odzyskać dla człow ieka jego „przestrzeń p rze ży tą”, pow stającą na styku tego, co społeczne, um ysłowe i fizyczne.
E. G rosz Space, time, and bodies, w: tejże Space, time and perversion. Essays on the
politics o f bodies, R outledge, N ew Y ork-L ondon 1995, s. 93-101.
H. Lefebvre L a production de l’espace, É d itio n A nth ro p o s, P aris 1974, za: E. Rewers
J ęzyk i przestrzeń..., s. 41. 4
O nowy język
Lefebvre sprzeciw iał się przede w szystkim m etaforycznem u w yłącznie sposo bow i odnoszenia się i definiow ania przestrzen i, która używ ana była w w ielu p ra cach jako (jedynie) źródło obrazow ania, nie zaś autonom iczna rzeczywistość. O ile więc D errid a m arzył o „ u p rz estrze n n ie n iu d y sk u rsu ”, o tyle w praktyce p rzynosi ło to raczej tekstu alizację przestrzen i. To w łaśnie dlatego w języku h u m a n isty k i ta k zaw rotną k arie rę zrobiły (i n ad al robią) m nożące się p o n ad m ia rę m etafory przestrzenne. N eil S m ith i C in d i K atz ta k p isali o tym zjaw isku:
Pow szechność zainteresow ania przestrzen ią w yznaczona została przez ilość m etafor p rze strzennych bardzo obecnie m odnych. M etafory p rzestrzen n e stały się d om inującym spo sobem ro zu m ien ia życia społecznego w teo rii społecznej i literatu ro zn aw stw ie. „P rze strzenie teo rii” są „eksplorow ane”, „m apow ane”, „k reślo n e”, „ p o d b ija n e ”, „dekolonizo- w ane”, wszyscy zd ają się „podróżow ać”. Być m oże, co zaskakujące, za m ało starań w łożo no w to, by zbadać różne znaczenia m ate rialn y c h i m etaforycznych p rzestrzen i.6
Rów nież w dyskursie filozofii takie m etafory p rze strzen n e , jak m iasto, m iesz kanie, jaskinia, gm ach, dom , ruiny, św iątynia należą dziś do najbardziej „zuży ty c h ”, zaśw iadczając tyleż o obsesyjnej w ręcz eksploatacji przestrzen i, co o za k ła danej konieczności jej u ja rz m ie n ia, zagospodarow ania, zaw łaszczenia7. Je d n ak w ielu filozofów p o stm odernistycznych było zw olennikam i używ ania m etafor p rze strzennych jako form , które, jak p isał U m berto Eco, „odzw ierciedlają - poprzez analogię, m etaforę, n ad a n ie idei określonego k sz tałtu - sposób, w jaki nau k a czy w każdym razie k u ltu ra um ysłowa danej epoki w idzi otaczającą rzeczyw istość”8.
Rów nież Z ygm unt B aum an, tw órca ta k ich ponow oczesnych figuracji p o d m io tu , jak włóczęga, tu ry sta czy spacerow icz, b ro n ił operacyjności m etafor epistem o- logicznych, których właściwa rola zaczyna się w m iejscu, w któ ry m dyskurs n a ukow y dyscypliny w yczerpuje swoje możliwości. W tym sensie „m yślenie poprzez p o d o b ień stw o ” p row adzi do poszerzenia, nie re d u k c ji znaczenia, jednocześnie um ożliw iając badaczow i zdystansow anie się wobec swojego w łasnego języka, a tym sam ym jego krytyczny ogląd9.
Tropem metafor epistemologicznych
Tym tro p em podąża rów nież Rosi B raidotti, przypisując m etaforom p rze strzen nym rolę kluczow ą w procesie oznaczania ponow oczesnej podm iotow ości kobie
6 N. S m ith, C. K atz Grounding metaphor. Towards a spacializedpolitics, w: Place
and the politics o f identity, ed. M. K eith, S. Pile, R outledge, L ondon 1993, s. 68.
O ile nie zaznaczam inaczej, w szystkie tłu m aczen ia m oje, M.Ś. 7 E. Rewers Język i przestrzeń..., s. 38.
8 U. Eco Dzieło otwarte. Formy i nieokreśloność w poetykach współczesnych, przeł. J. G ałuszka, C zytelnik, W arszaw a 1994, s. 43.
06
cej. C hodzi oczywiście o jej pro jek t kulturow ego i tożsam ościow ego nom adyzm u, który, jak się okazuje, w całości jest rozw in ięciem m etafo ry epistem ologicznej podróży. B raid o tti w swojej polem ice z Isabelle S tengers, zw racającej uwagę na niebezpieczeństw o n ad m iern ej m etaforyzacji pojęć w ędrujących sw obodnie m ię dzy różnym i obszaram i nauk, przyznaje, że nom adyzm kończy się w m iejscu, w k tó rym rezygnujem y z m etaforyczności na rzecz jakiejś klarow ności, naukow ej p re cyzji czy ścisłości10.
R osi B ra id o tti p o słu g u je się fig u rą nom ady, by wyjść poza obecną w fe m in i zm ie trad y c ję pro w ad zen ia dyskusji o polity czn y m i tożsam ościow ym zn acz en iu u m iejscow ienia ko b iet w p rz e strz e n i, któ ra zm usza do m ów ienia albo o tra g e d ii w y k o rzen ien ia, w ygnania z m ęskiej k u ltu ry , albo o szczęściu o d n alez ien ia k o biecej ziem i obiecanej. Tym czasem w łaśnie ta m , gdzie w cześniejsza, drugofalo- wa głów nie m yśl fem in isty czn a w idziała z n a k i opresji, ślady ogran iczen ia kobiet p rzez p a tria rc h a ln ą k u ltu rę , B ra id o tti dostrzega m ożliw ość „przed efin io w an ia tra n sm o b iln e j m a teria listy czn e j te o rii kobiecej p o dm iotow ości” 11. C ytat z Ber- teke W a ald ijk o tw ierający ro zd z iał Poprzez nomadyzm: „T here are n o /m a d w o m en in t h i s a ttic ” p e łn i tu form ę czytelnej alu z ji do klasycznego fem in isty c z n ego p o d rę c z n ik a S a n d ry G ilb e rt i S u san G u b a r The m adw om an in the attic (1 979) 12. A m erykańskie b ad aczk i stw orzyły w n im zbiorow y p o rtre t pierw szych p iszących ko b iet jako w aria tek z a m k n ię ty c h na stry ch u p a tria rc h a ln e j trad y c ji literac k iej i m ęskiego k a n o n u . X V III- i X IX -w ieczny m odel artystycznej to ż sa m ości kobiecej o p ierał się, w edług n ic h , na silnym , negatyw nym i n ie u n ik n io n ym d o św iadczeniu bycia w ykluczoną, m a rg in alizo w an ą, obcą w m ęskiej k u ltu rze i w p rz e strz e n i m ęskiej po ety k i te k stu . N az n aczający pisarstw o ko b iet „lęk a u to rstw a ” m ógł u stą p ić „kom pleksow i p rzy n a leż n o ści” d o p ie ro w w ieku XX, w m om encie p rzejścia na te re n kobiecej trad y c ji, gdzie au to rk a odnajdow ała swój k u ltu ro w y dom , ro d zin ę i artystyczne sp e łn ie n ie. Ś w iadectw em tej pozytyw nej tra n sg re sji w obszar p rz e strz e n i kobiecej był trzytom ow y p o d rę c z n ik autorstw a G ilb e rt i G u b ar p o d znaczącym ty tu łe m N o m an’s land13, zbudow anym na m e ta forze ziem i niczyjej, obiecanej, za ginionej niegdyś, a te ra z o d nalezionej A tla n tydy kobiet.
10 R. B raid o tti Podmioty nomadyczne. Ucieleśnienie i różnica seksualna w feminizm ie
współczesnym, przeł. A. D erra, WAiP, W arszaw a 2009, s. 51. Z naczy to rów nież, że
b ad acz/b ad aczk a sięgający/sięgająca po „epistem ologię n o m ad y czn ą” nie pow inien „delegalizow ać”, falsyfikow ać, testow ać owej m etafory nomady. W przeciw nym razie w chodzi w obszar radykalnie odm iennego języka „epistem ologii n o rm aty w n ej”.
11 Tam że, s. 25.
12 S. G ilb ert, S. G u b a r The madwoman in the attic. The woman writer and the nineteenth-
century literary imagination, Yale U niv ersity Press, N ew H aven 1979.
13 S. G ilb ert, S. G u b a r N o man’s land. The place o f the woman w riter in the twentieth
A m erykańskie bad aczk i nie były odosobnione w tym geograficznym sposobie m yślenia o k u ltu rz e, h isto rii lite ra tu ry czy kanonie. Słusznie B raid o tti m ów i o tym , że w m yśli fem inistycznej zakorzeniony jest silnie topos b a n itk i rep rez en tu jący dotychczasow e m iejsce i rolę k obiety w świecie. Co ciekawe jednak, nie zawsze figura ta nosiła w sobie w yłącznie negatyw ne znaczenia. Już na początku X X w ie k u V irginia W oolf starała się przepracow ać i wykorzystać te n obraz do budow ania pozytyw nego w iz e ru n k u tr a n s h is to ry c z n e j, tra n sn a ro d o w e j i tra n sk u ltu ro w e j w spólnoty kobiet, które nie posiadając (i nie chcąc posiadać) swojego k raju , są obyw atelkam i świata. B raid o tti zwraca jed n ak uwagę na dwie rzeczy: po pierw sze, figura b a n itk i w la tac h 90. XX w ieku, gdy pisała Nomadic subjects, nie była już adekw atna w zględem faktycznej sytuacji kulturow ej i społecznej kobiet. Po d ru gie zaś, będąc m etaforą, z b iegiem czasu straciła z pola w idzenia różnicę m iędzy rzeczyw istą, n arzu co n ą i w ynikającą z przynależności do określonej rasy, klasy czy płci sytuacją bezdom ności a jej w yłącznie abstrakcyjnym znaczeniem . Przeciw ko więc m etaforyzacji pojęcia „polityki u m iejscow ienia” (politics o f location) A driene R ich, B raid o tti b u d u je swój pro jek t n o m ad y zm u 14.
B raid o tti zachęca do rezygnacji z opisyw ania kobiecej podm iotow ości poprzez kategorię b a n ity czy m ig ra n ta, na rzecz nowej figuracji podm iotow ości, jaką jest nom ada. S tąd też gra słowna, któ rą zaw iera cytow ane już w cześnie zdan ie W aal- dijk, sugerujące m ożliwość pozytywnej tran sfig u rac ji kobiety szalonej w kobietę- -nom adę. Je d n ak nom adę B raid o tti defin iu je nie tyle w kontekście bezdom ności czy też p rzy m u su przem ieszczania się, jak zwykle się to pojm uje. C hodzi tu raczej o ta k ą figurację p o d m io tu , który w yrzekłby się m arzen ia (a naw et tęsk n o ty za nim ) o stabilności, skończoności i k om pletności siebie sam ego. Jed n ak , o czym w arto p am iętać, B raid o tti nie pozbaw ia nom ady w szelkiej esencji, inaczej tylko określa jej źródła: „N a form ułę spójności nom ad y składają się określone, sezonowe w zor ce p rze m ierz an ia po raczej u ta rty ch szlakach. Jest to spójność, której źródłem są pow tórzenia, cykliczne ruchy, rytm iczne przem ieszczen ia”15.
14 Tam że, s. 49. P olityczną i ku ltu ro w ą adekw atność tych w łaśnie uniw ersalizujących, m etaforycznych figur b a n ite k podw ażyły kolorowe fem in istk i, m iędzy in n y m i Alice W alker, pytając, czy owa dobrow olna b an icja kobiet nie jest przyw ilejem białych, eu ro p ejsk ich kobiet klasy średniej? B raid o tti p rzypom ina, że kw estie m igracji i globalnej bezdom ności stały się zbyt pow ażnym i społecznym i problem am i, by używać ich jako m etafor. M am jed n a k spore w ątpliw ości, czy B raid o tti w swoim projekcie nom adyzm u udaje się u n ik n ąć tej samej p u łap k i. Jeśli bowiem nom ada m iałby być figuracją w spółczesnej podm iotow ości kobiecej, kogo w istocie by on dotyczył? N aw et jeśli uznam y m etaforyczność tego konceptu, to czy nie pozostanie on w dalszym ciągu konceptem dobrze sytuow anych ekonom icznie, niezależnych, zapew ne w ykształconych, pochodzących z krajów „cyw ilizow anych” i znających języki obce kobiet? R odzi to więc p y tan ia przede w szystkim o elitarn o ść tego p rojektu. P on ad to nie jestem rów nież p rzek o n an a co do jego skuteczności politycznej, skoro zdaje się on traktow ać nom adę jako p o d m io t w yzwolony od ograniczeń p rzestrz en i rozum ianej rów nież jako obszar d z ia łan ia władzy.
92
P rojekt nom adyzm u, będącego m item , fikcją polityczną opierającą się jednak w szelkim p róbom rom antyzow ania tego pojęcia, jest jednocześnie p ro jek tem au to biograficznym , w k tó ry m p o d m io t p orusza się po obszarze „ n a rra c ji w łasnej ucieleśnionej genealogii”, by na nowo odw iedzić pew ne m iejsca i je dośw iadczyć16. D eterytorializacja byłaby tu więc raczej sytuacją w chodzenia na „teren fikcyjny, retery to rializacją, która m a za sobą kilka detery to rializacji dokonyw anych po to, aby ustanow ić teorię um iejscow ienia o p artą na przygodności, h isto rii i z m ia n ie ”17. N ie chodzi tu ta j zatem o ta k i rodzaj p rze definiow ania pojęcia um iejscow ienia, k tó ry zrezygnow ałby z m ów ienia w ogóle o tożsam ościow ej/politycznej p o trzebie przynależności albo też odrzucałby w artość przeszłości jako zb io ru dośw iadczeń p odm iotu. Raczej chodzi tu o próbę w cielenia „tec h n ik i strategicznego um iejsca w iania na now o” poprzez destabilizację, dynam izację tej kategorii. To pociąga za sobą rów nież red efin icję przeszłości, któ ra przestaje być postrzegana jako dom e na b iernej i pow ierzchow nej rep ro d u k c ji w spom nień, a zaczyna być sferą aktyw nej działalności po d m io tu , na B utlerow ski sposób ją parodiującego. D la nom ady przeszłość nie jest obiektem nostalg ii ani m elancholijnej refleksji - jego pam ięć jest raczej „form ą obrony p rze d p rzysw ajaniem ”, Foucaultow ską „przeciw -pam ię- cią” . Czas nom ady m ożna określić jako zawsze przeszły n ie d o k o n an y 18. To d la te go B raid o tti swoje w prow adzenie do n o m adyzm u o p atru je rów nież słow am i G er tru d y Stein: „W spaniale jest posiadać korzenie tak długie, że m ożna je zabrać ze sobą” . To w łaśnie czynią po d m io ty nom adyczne.
Myśleć metonimią
P roblem m etafo ry w obszarze reflek sji n a d p łc ią jest szczególnie istotny, rów n ież dlatego, iż przyw ołuje on zasadnicze dla tego d y sk u rsu p y ta n ie o relację m ięd zy tym , co m a te ria ln e , a tym , co te k stu a ln e . P ytając o to, w jak i sposób fe m in isty czn a filozofia postrzega p rze strzeń w jej w ielow ym iarow ym zw iązku z cie lesnym , upłciow ionym , k o n k retn y m , przeżyw ającym p o d m io tem , py tam y rów n ież o m ożliw ości języka w o d d a n iu tego złożonego dośw iadczenia. Zw łaszcza że, jak słu szn ie w skazuje Bożena C h o łu j, w o b rębie w spółczesnej h u m a n isty k i doszło do sym ptom atycznej zm ian y sta tu su ontologicznego sam ej p rz e strz e n i w zględem p o d m io tu :
Poniew aż p od m io t w nowym ujęciu nie może być podstaw ą deiktycznego c h arak te ru p rz e strzeni, jak to było w jej tradycyjnym ro zu m ien iu , zatraca ona cechy „ p o jem n ik a” do w y pełniania p rzed m io tam i i ciałam i. To raczej one i ich znaczenia ją k o n sty tu u ją, w raz z n im i sam a się zm ie n ia i poprzez nie się uw idacznia. O znacza to, że p rzestrzeń , dla której p o d m io t p rzestaje być p u n k tem o d n iesien ia, jawi się głów nie jako sw oistego ro 16 Tam że, s. 30.
17 C. K aplan Deterritorializations. The rewriting o f home and exile in western fem inist
discourse, „ C u ltu ral C ritiq u e ” sp rin g 1987, s. 17.
dzaju zespół sym bolicznych porządków , części kultury, w edług i w okół których zo rg an i zowane są p rzed m io ty i ciała.19
Z jednej więc strony, jeśli p odm iot p rzestaje być dla p rze strzen i p u n k te m od n iesienia, m ożem y mówić o pewnej jej autonom izacji, od d zielen iu się od w ładzy
cogito w chłaniającego ją w cześniej do w ew nątrz. Z drugiej trac i ona rów nież swoje
cechy jako zew nętrznego w zględem p o d m io tu , stabilnego, zam kniętego p o je m n i ka na rzecz tych p rzedstaw ień, k tóre p od k reślą jej relacyjność, procesualność, kon- struow alność. W tej w izji p rze strzeń , p odobnie jak ciało, płeć, tożsam ość okaże się pew nym k o n stru k te m o podwójnej m aterialno-kulturow ej, przedm iotow o-podm io- towej ontologii.
Stw orzenie adekw atnego, to znaczy w ym ykającego się redu k cjo n isty czn em u binaryzm ow i języka opisu tych w zajem nych relacji m iędzy podm iotem , ciałem , p łcią i p rze strzen ią jest dla w spółczesnej m yśli fem inistycznej szczególnie isto t ne. Z asadne jest zatem pytanie o to, czy za pom ocą m etafor epistem ologicznych będzie m ożliwe zbudow anie tego nowego, niedualistycznego dyskursu. Kw estia ta k o m p lik u je się, jeśli w eźm iem y p o d uw agę filozoficzną trad y c ję pow staw ania m etafor epistem ologicznych. Oczywiście należałoby się cofnąć aż do początków m yślenia m etafizycznego, do słynnej p latońskiej m etafory jaskini, p rzed staw iają cej w izję pozn an ia jako dążenia wzwyż k u św iatłu prawdy. Jak przekonyw ał D e rri da, ta P latońska m etafora określiła rów nież k ie ru n e k p rzebiegu m yśli filozoficz nej, któ ra od tej pory m iała pokonyw ać zawsze drogę od tego, co zm ysłowe, ku tem u, co abstrakcyjne. Zaś postm o d ern isty czn i filozofowie języka w skazyw ali na w yraźną w trad y cji swej dyscypliny ten d en cję do sukcesyw nego zryw ania wszel kich h oryzontalnych pow iązań m iędzy tekstem i kontekstem , na rzecz poszukiw a nia wciąż w yższych (znowu w optyce w ertykalnej) form dyskursu, w idząc w tym przejaw p o m n ażan ia w ładzy logosu oraz uw ięzienia słowa. Jeśli do tego będziem y p am iętać, że już począwszy od stoików, logos w yobrażano sobie jako sperm atyczną siłę m ęską kreu jącą życie i św iat20, dostrzeżem y zasadniczy pro b lem fem inistycz nej filozofii, która sięgając po „wielkie m etafo ry ”, w chodzi w obszar m etafizyki (w m yśl H eideggerow skiej zasady „m etaforyka istnieje tylko w ew nątrz m etafizy k i”), przyznającej kobiecie w yłącznie repro d u k ty w n ą rolę naczynia, b iernej m a te rii. To rozróżnienie rodzajow e staje się szczególnie ważne w kontekście refleksji n a d k ategorią czasu i przestrzen i, o czym w 1993 ro k u pisała L ucy Irig a ray w swo im tekście A n ethics o f sexual difference. Zw róciła ona w n im uwagę na konieczność rekoncep tu alizacji tych pojęć, które w zachodnioeuropejskiej filozofii zostały spro w adzone do prostej opozycji abstrakcyjnego czasu utożsam ionego z m ęskim p o rządkiem w nętrza (duszy, rozum u) oraz konkretnej przestrzeni um ieszczanej z kolei w kobiecym p o rzą d k u m a terii, ciała21.
19 B. C hołuj Przestrzenie kobiecości - miejsca kobiet, „K ated ra ” 2001 n r 2, s. 3. 20 L. Irig aray A n ethics o f sexual difference, trans. C. B urke an d G.C. G ill, C ornell
U niv ersity Press, Ith aca (N.Y.) 1993, za: E. Rew ers J ęzy k i przestrzeń..., s. 137-138.
9
4
Jak je d n a k m ożliw e jest (jeśli w ogóle jest) w yjście poza fallogocentryzm m e ta fizy k i bez k o nieczności rezygnacji z dziedzictw a dotychczasow ej m yśli filozo ficznej? Być m oże in sp ira c ją dla fem in isty czn ej reflek sji n a d p rz e strz e n ią m ógł by być H eidegger, k tó ry sam p rzeciw staw iając się m etafizycznej tra d y c ji b u d o w ania m etafo r poznaw czych w o p arc iu o P lato ń sk ą tożsam ość praw dy i d ążenia wzwyż k u św iatłu, stw orzył swoją koncepcję prześw itu . Co ciekaw e, sam te rm in definiow ał filozof w k ateg o riac h p rze strzen n y c h jako „w olną i o tw artą p rze strzeń [która] jest m iejscem czystej p rz e strz e n i i ekstatycznego czasu i w szystkiego, co w n ic h pojaw ia się i zn ik a - m iejscem , k tó re w szystko w sobie sk u p ia ”22. Aby objaśnić swoją m yśl, filozof posłużył się co praw da fig u rą w ędrow ca zm ie rz a ją cego k u „sąsiedztw u z b y c ie m ” przez las w stro n ę prześw itu , ale odczytyw aną n ie m etaforycznie, lecz m e to n im icz n ie, przez relacje p rzy leg an ia (nie p o d o b ie ń stw a). H eid eg g er nie o d rzu cił zu p e łn ie św ietlnej, w ertykalnej m etafo ry k i, u m ie ścił ją ty lko w innej p erspektyw ie: w ęd ru ją cy p rzez las w każdej ch w ili m oże p rzy sta n ąć i spojrzeć ku górze, k u słońcu, je d n a k zasadniczo p orusza się on po lin ii h o ry z o n tu 23. N ie byłoby to być m oże isto tn e z p erspektyw y filozofii fe m in i stycznej, gdyby nie fak t, że k oncepcję „ p rz eśw itu ” łączono z po jęciem chory - zn a jd u ją c ą się w filozofii P lato n a gdzieś p o m ięd zy sferą ab so lu tn y c h idei, F orm , a sferą ich odbić, św iatem m a te rii - p rz e strz e n ią „m ieszczącą w sobie świat fe n om enalny, w ieczną, n ie z m ie n n ą na rów ni z id eam i, lecz nie p o sia d ającą swojej id e i”24.
F em inistyczne filozofki, zwłaszcza zaś K risteva, sięgając po P latońską tra d y cję chory, w idziały szansę przyw rócenia w m yśleniu o człow ieku, czasie i przestrzeni ich zw iązku z cielesnością, m aterialn o ścią, a rów nież z M atką. O ile bow iem dla czytającego Timajosa D errid y chora w swojej niepew nej hybrydycznej ontologii była m ożliw ą drogą wyjścia poza d u alizm poznawczy, o tyle dla fem in istek była ona b ardziej źródłem w szystkiego, ro zu m ian y m jed n ak poza logiką m itu arche. Będąc naczyniem , p rzestrzen ią, chora definiow ana była nie przez swoją istotę (nie jest bow iem niczym i niczym się też nie stanie), lecz w łącznie przez swoją funkcję jako abso lu tn y w aru n ek rodzenia się w szelkich Form . Jej zadanie nie polegało jednak na ich stw arzaniu - to jest rolą boga, ojca, k rea to ra , ale na n eu tra ln y m , nie pozo staw iającym śladów swej obecności „opiekow aniu się, w sp ieran iu , otaczaniu, ch ro n ie n iu , w ygrzew aniu”25. Chora okazywała się więc nie tyle m atk ą, ile bardziej sam ą
22 M. H eidegger Koniec filozofii i zadania myślenia, tegoż K u rzeczy myślenia, przeł. K. M ichalski, J. M izera, C. W odziński, A letheia, W arszaw a 1999, s. 20 lub tegoż
Koniec filozofii i zadanie myślenia, przeł. K. M ichalski, „Teksty” 1976 n r 6.
23 E. Rew ers Język i p r z e s tr z e ń ., s. 181.
24 Tam że, s. 69. Co ciekaw e, w sam ym Timajosie chora d efiniow ana jest jako ów tajem n iczy „trzeci g a tu n e k ”, ale jednocześnie jako topos, kraj (zam ieszkania), m iejsce (fizyczne we w szechśw iecie), środow isko przyrodnicze oraz m ityczna k ra in a A tlantyda.
m atczyną zasadą, funkcją, ro dzajem in k u b a to ra (choć nie po prostu: m acicy), k tó ry ro d zi n ie z siebie, a poprzez siebie, niezdolny przez to do zaw łaszczania i sam pozbaw iony własności. W m yśleniu fem inistycznym chora jest „przestrzenią, w k tó rej m oże pojawić się m iejsce, p ró żn ią dla przejścia n ie p rz estrz en n y c h form w prze strze n n ą rzeczyw istość, pozbaw ionym w ym iarów tu n e le m otw ierającym się na u p rze strzen n ien ie , zanikającym , by um ożliw ić ak tualizację in n y m ”26. Jednak, jak pokazują Irig a ray czy K risteva, filozofia tw orzy ta k i obraz uniw ersum , który wy m azuje w szelkie ślady związków z m atczynym porząd k iem ciała, z m atczyną p rze strzenią
w cześniejszą [...] od porządków oraz regulacji im plikow anych przez in n e pojęcia o d n o szące się zarów no do p rzestrzen i fizykalnej [...], jak do w szelkich p rzestrz en i w sensie m etaforycznym , np. p rzestrzen i społecznej, a więc w cześniejsza rów nież od o d m ierzan ia chronologicznego czasu.27
Czy je d n ak to odzyskanie k o n ta k tu z m atczynym , cielesnym p o rz ą d k ie m za wsze b ęd z ie m iało dla ko b iet p o lity cz n ie w yzw alającą siłę? We w cześniejszych p ra c a c h L uce Irigaray, uw ażana przez G rosz za p re k u rso rk ę fem inistycznej filo zofii p rz e strz e n i, w skazuje na szczególnie siln ie u g ru n to w an y w fallogocentrycz- nym im a g in a riu m obraz k o b ie ty /m a tk i za m k n ię te j we w łasnym ciele niczym w grobow cu, czyniącym z niej, p ara d o k saln ie, żywą rep rez en ta cję cielesności, p ry w atności, natury. P rz y p isan ie k o biecie sfery pryw atnej jako n a tu ra ln e g o m iejsca jej p rzebyw ania Irig a ra y tra k tu je jako efekt p ro jek to w a n ia na n ią m ęskich, n ie ch c ia n y ch fan ta zm a tó w śm ierteln o ści, cielesności, zależności. S tąd też w jej p i sm ach zn ajd ziem y rów nież negatyw ne obrazy m iejsc kobiecych jako w ięzień p o d d aw anych sta łe m u nadzorow i m ężczyzn. Z arów no G rosz, jak i Irig a ra y zw racają więc uw agę na dru g ą, ograniczającą stro n ę ta k ic h w yobrażeń jak chora, k tó ra m oże okazać się p rzy k ła d em „pow szechnej zasady, p o d trzy m u jąc ej tę [p atriar- chalną] d o m inację: uciszającej i n iekończącej się m etafo ry zacji kobiecości jako podstaw y dla m ęskiej au to re p re z e n ta c ji i ku ltu ro w ej p ro d u k c ji”28. C hoć odkry w anie zw iązków m iędzy p o d m io te m i jego w n ętrz em a o taczającą go p rz e strz e n ią z pew nością w zn aczn y m sto p n iu p rzyczyni się do zbudow ania nowej (czy zrew idow ania dotychczasow ej) fem in isty czn ej o ntologii, to je d n a k p rzy w raca nie k o b ieto m praw a do p rz e strz e n i n ie m oże odbywać się w yłącznie w sferze p ry w atnej. W ażnym i kon ieczn y m e tap e m jej odzyskiw ania jest otw arcie się na p rz e strze ń p u b lic zn ą , któ ra sta n ie się rów nież dla kobiet m iejscem zadom ow ienia, za m ie szk a n ia , w ytw arzania.
26 Tam że, s. 116.
27 Cyt. za: E. Rew ers Język i przestrzeń. . . , s. 74. C iekaw ą form ą p rzep isa n ia P latońskiej m etafory p oznania jako d ążen ia wzwyż ku św ietle praw dy jest m etafora czarnego słońca K ristevej, opierającej się b ardziej na alchem icznej zasadzie schodzenia w ciem ność, z której w ylania się d o p iero światło.
9
6
Poza metaforę?
Z arów no chora, jak i nom ada, m iały być w yzw aniem rzuconym dualistycznej trad y cji m etafizycznej, która zdom inow ała nasze m yślenie o podm iocie i przestrze ni. Czy jed n ak sięganie po m e tafo rę/m eto n im ię jest w istocie n ajlepszą (a z pew nością nie jedyną) drogą do zdeterytorializow ania sam ego w yobrażenia p rze strze n i i tow arzyszącego jej dyskursu? To zaś za badaczkam i z obszaru geografii h u m a nistycznej (human geography) uw ażam za najw iększe obecnie w yzwanie w refleksji n a d p rzestrzen ią, któ ra choć jest kategorią poznaw czą, nie m u si być odczytyw ana w yłącznie jako epistem ologiczna m e tafo ra29.
F em inistyczna geografia h u m an isty czn a w iele zaw dzięcza M ichelow i Foucaul- towi, który pokazał, w jaki sposób zw iązek pom iędzy p rzestrzen ią, w ładzą i w ie dzą został w budow any w nasz obraz świata i w nasz dyskurs o nim . G eografia, p o dobnie jak h isto ria czy filozofia, nie m ogła być już dłużej postrzegana z jednej strony jako stabilna, obiektyw na, n e u tra ln a i uniw ersalna w iedza, z drugiej jako wtórny, odtwórczy, niedoskonały (bo zredukow any do dwu w ym iarów m apy) k a r tograficzny obraz rzeczyw istości. To dzięki ta k iem u p olitycznem u odczytaniu, ję zyk geografii stał się dyskursem - obnażył co praw da swoją konstruow alność, ale i objawił rów nież swoją siłę konstruow ania rzeczyw istości poprzez nadaw anie jej znaczenia.
To z tego politycznego m iejsca rozpoczynały swoje analizy p rze strzen i i języka geografii fem inistyczne badaczki. W prow adziły one jednak w obręb ponowoczes- nej m yśli h um anistycznej n a d p rze strzen ią perspektyw ę płci, odkryw ając jej ko lejne, dodatkow e znaczenia. U m acniały one Foucaultow skie prześw iadczenia o ide- ologiczności każdej wiedzy, tw ierdząc, że
geografia jest zarów no form ą w iedzy pow szechnej, jak i dyscypliną akadem icką; jej k a r tograficzny i topograficzny język jest ta k dobrze przyswojony, że w ydaje się n a tu ra ln y i niepodw ażalny. Ale jest ona zdecydow anie czymś więcej niż sposobem o znaczania świata, który znam y; geografia to źródło w ładzy w podstawowej kw estii w ykluczenia i w łączenia i pełni zasad n iczą rolę w o k reślan iu tożsam ości i przynależności.30
W arto jed n ak zwrócić w tym m iejscu uwagę, że to w łaśnie polityczny sposób p atrz en ia na geografię jako k u lturow y koncept, system znaków oraz sankcjonow a ny przez w ładzę p orządek w iedzy pom ógł badaczkom i badaczom o o rien tacji
gen-29 S tu d ia genderow e i fem inistyczne w szczególności m uszą poradzić sobie
z opisyw anym już p roblem em m etaforyzacji dysk u rsu , który, sięgając po m etafory epistem ologiczne, nie pow inien redukow ać ontologii b adanych zjaw isk do prostszych, bardziej przysw ajalnych form w iedzy o nim . Co nie znaczy jednak, że m etafora m ogłaby pełnić in n ą niż epistem ologiczną funkcję - w ręcz przeciw nie, tylko taka rola m etafory jest obecnie do przyjęcia: jako środka, który, nie tłum acząc św iata, pozw ala zobaczyć, jak m y go widzimy.
30 I. Rogoff Terra infirma. Geography’s visual culture, R outledge, L o n d o n -N ew York 2000.
derowej dostrzec jej związek z ta k im i k ategoriam i tożsam ościow ym i, jak rasa, p rzy należność narodow a, relig ijn a, społeczna, klasa, płeć. O kazało się, że geografia jest
tak ą sam ą epistem ologiczną k ategorią jak gender czy rasa oraz to, że w szystkie trzy są ze sobą na każdym poziom ie n ierozerw alnie zw iązane. W szystkie trzy kategorie angażują się w kw estie przynależności, któ ra rozgryw a się wokół dychotom ii ja i inny, w okół stra tegii „um iejscaw ian ia” i „w ykorzeniania”.31
Stąd też od sam ego początku fem inistyczne próby z zakresu geografii h u m a n i stycznej koncentrow ały się na obalen iu m itu n eu tra ln o śc i, obiektyw ności i u n i w ersalności języka dyscypliny akadem ickiej p rzy jednoczesnym dow artościow a n iu społeczno-m aterialnego w ym iaru samej p rzestrzeni. Być m oże stało się tak dlatego, że te pierw sze fem inistyczne b adaczki i badacze wyw odzili się z W ielkiej B rytanii, z kręgów m arksistow skich, i zdecydow anie opierali się pokusie m etafo- ryzacji przestrzen i, jakiej ulegali często p o stm oderniści, a tym sam ym przyw raca li znaczenie p rze strzen i społecznej. W iązało się to z szerszym i rew izjonistyczny m i w nioskam i. Ich b ad a n ia zakw estionow ały w pierw szej kolejności n ie tylko sam język geografii, k tóry jako przy k ład „w ielkiej n a rra c ji” został zbudow any na fał szywym założeniu swojej n eu tra ln o śc i, uniw ersalności i ponadczasow ości, ale rów nież w skazały na jej androcentryczność. W 1984 ro k u ukazał się zbiór, będący w ynikiem prac b rytyjskiej W om en a n d G eography S tudy G roup zatytułow any
Geography and gender. A n introduction to feminist geography 32. W tym sw oistym m a
nifeście naukow ym zwrócono uwagę tyleż na fakt nieobecności kobiet w b ad an iach geograficznych, co na konieczność zm iany podejścia do samej dyscypliny - jej p rze d m io tu , języka, celów. C hodziło tu zarów no o pokazanie „płci geografii” jako dyscypliny m ężczyzn, jak i tego, że m yśląc geograficzne, lepiej b ędziem y m ogli zrozum ieć przyczyny społecznego i kulturow ego podporządkow ania kobiet. Bę dzie się to m ogło jed n ak stać dopiero wówczas, gdy uznam y, że znaczenie k atego rii gender w „studiow aniu geografii jest przy n ajm n iej ta k sam o w ażne, jak wpływy innych społecznych czy ekonom icznych czynników , które k sz ta łtu ją społeczeń stwo i p rz e strz e ń ”33.
31 Tam że, s. 8.
32 D o g ru p y należeli: S ophie Bowlby, Jo Foord, E lenore K ofm an, Jane L ethbridge, Jane Lewis, L in d a M cD ow ell, Ja n e t M om sen, Jo h n Silk, Jacq u elin e Tivers. 33 W om en an d G eography S tu d y G roup o f the IBG. Geography and gender. A n
introduction to fem inist geography, H u tc h in so n in association w ith T he E x plorers in
F em in ism C ollective, L ondon 1984, s. 21. W zebranych tu tek stach z perspektyw y kobiecej zanalizow ano p rzestrzeń m iejską i jej stru k tu rę, w ym uszony rew olucją tech n iczn ą rozdział sfery pryw atnej i pub liczn ej, ry n ek pracy, zatru d n ie n ie kobiet i zw iązane z nim u kształtow anie i rozwój regionów, rozm ieszczenie ośrodków przem ysłow ych, d ostęp kobiet do obszaru usług oraz m igracje (tu czy n n ik płciowy okazał się szczególnie w idoczny).
L6
9
8
Te radykalne w owym czasie p o stu laty p rzybrały rów nie niekonw encjonalną form ę: w tym sam ym sto p n iu liczył się tu bow iem tem at czy przed m io t b ad a ń , co ich język, m etodologia i sam a p rak ty k a akadem icka. K siążka Geography and gender została n ap isan a przez studentów undergraduate oraz w ydana w form ie pracy zbio rowej, przeczącej z jednej strony akadem ickiej, indyw idualistycznej „polityce au torstw a”, z drugiej zaś podkreślającej fakt, że każda w iedza jest produkow ana zbio rowo.
Kluczowa dla fem inistycznych b ad a ń okazywała się zatem p rzede w szystkim kw estia sam ego dyskursu. Zw racała na to uwagę niem al dziesięć lat później rów nież G illian Rose, która w Feminism and geography pisała, że język geografii tw o rzony był d otąd zgodnie z n o rm am i androcentrycznym i zarów no w sensie społecz nym , naukow ym , jak i estetycznym . Stanow iąca w hum an isty ce parad y g m at „es tetyczna m ęskość” (eastethic masculinity), „buduje swoją w ładzę, deklarując zw ięk szoną w rażliw ość wobec ludzkiego dośw iadczenia. [...] dopuszcza ona istn ien ie innego tylko po to jednak, by um ocnić głębię z której sam a tylko m a praw o prze- m aw iać”34. P rzejaw em tego jest, w edług Rose, m iędzy in n y m i specyficzny obraz i sposób użycia „m iejsca” jako podstawowego ko n cep tu tradycyjnej geografii. Zo stał on bow iem p o d d an y silnem u, choć n atu ra liz o w a n em u procesow i upłciow ie- nia, a k o n k retn ie fem inizacji i idealizacji, a w konsekw encji w yobrażeniow y ob raz badacza analizującego p rze strzeń stał się p odobny m ężczyźnie ek splorujące m u ciało fascynującej, pełnej tajem n ic Id ealnej K obiety35. F em inistyczna b ad a cz ka łączy te n proces z szerszym , w ystępującym w obszarze geografii zjaw iskiem od w rotu h u m a n isty k i od dom inującego w la tac h 60. „pozytyw istycznego” parad y g m a tu n a u k i tak, by człow ieka na pow rót uczynić c e n tru m świata. G illian Rose podw ażyła w te n sposób niejako podstaw y swojej własnej dyscypliny - geografii hum anistycznej - w ierząc jednak, że m ożliw e jest takie jej przedefiniow anie, k tó re rezygnując z posługiw ania się w p rak ty k a ch badaw czych k ategorią uniw ersal nego człowieka (w istocie zaś najczęściej m ężczyzny), pozwoli na zachow anie i spro- blem atyzow anie różnicy se k su aln e j36.
34 G. Rose Feminism and geography. The lim it o f geographical knowledge, U niv ersity of M in n eso ta Press, M in n eap o lis 1993, s. 11.
35 R. L o n g h u rs Feminizm and geography (1993): Gillian Rose, w: Key texts in human
geography, ed. P. H u b b a rd , R. K itch in , G. V alentine, SAGE, Los A ngeles 2008, s. 165.
K ategoria „m iejsca” jako p u n k tu zbiegu tego, co realne, w yobrażeniow e i językowe w p o stm odernistycznym d y skursie p rz estrzen i w ogólności, geografii
h u m anistycznej zaś szczególnie, jest istotna.
36 W cześniejsze próby fem inistyczne zm ierzen ia się z id eą h u m a n iz m u przyniosły rów nież na polu h isto rii, h isto rii sztuki, lite ra tu ry rew izjonistyczne w nioski. O kazało się bow iem , że zw rócenie uwagi na płeć człow ieka jako p rzed m io tu refleksji h u m anistycznej nie m iało c h ara k te ru w yłącznie retorycznej w alki o ró w noupraw nienie w języku, ale przede w szystkim pokazało, że w istocie dla kobiet i m ężczyzn osiągnięcia kulturow e i cyw ilizacyjne na p rzestrzen i w ieków m iały często zu p ełn ie in n y (często przeciw ny) skutek. K lasyczny dziś dla
Praca Rose pokazała, że choć jeszcze w la tac h 90. fem inistyczne b ad a n ia n ad geografią nie zm ieniły swojego sposobu oceniania tradycyjnych, uznanych za m ę skie dyskursów naukow ych37, to inaczej zaczęto już postrzegać w łasną, kobiecą perspektyw ę badaw czą. Zaczyna się dostrzegać fakt, że i dla kobiet-badaczek nie m a takiej pozycji badaw czej, która byłaby „n iew in n a” czy „czysta”, poniew aż, po pierw sze, fem in izm jest rów nież m iejscem w ytw arzania w iedzy (a więc i w ładzy), a po d rugie, jest on w topiony w sieć „m ęskich” dyskursów , od któ ry ch nie jest w stanie się odciąć. Jest to w istocie jedno z najw ażniejszych wyzwań w spółczes nego fem inizm u: jak zachować św iadom ość w łasnego politycznego usytuow ania, nie rezygnując jednocześnie z budow ania kobiecej tożsam ości i nie popadając przy tym w p u ła p k ę u n iw ersalizm u, pozornej jedności kobiet? G illian Rose prop o n u je posługiw anie się strateg ią „krytycznej m o b iln o ści” (ruchom ości), zm uszającą b a dacza i badaczkę każdorazow o do autorefleksji na te m at własnej pozycji wobec i w obrębie używ anego d y sk u rsu 38.
W Feminism and geography pojawia się rów nież próba zredefiniow ania samej k ategorii geografii, która w m askulinistycznych ujęciach definiow ana była w o p ar ciu o d u alistyczny system opozycji um iejscaw iający w ce n tru m Ja, na m argines zaś w ypychając „In n eg o ” . Co ciekawe, Rose krytykuje nie tylko sam b in ary zm , ale rów nież w cześniejsze fem inistyczne pró b y jego podw ażenia (zwłaszcza istotnej tu opozycji K u ltu ry /N atu ry ), polegające, w edług niej, jedynie na zm ianie w artościo w ania w obrębie tradycyjnych m odeli p a r opozycyjnych.
F em in isty c zn e an a liz y p rz e strz e n i poszły zasadniczo w dw óch k ie ru n k a c h . Z jednej strony pojawiły się takie ujęcia, które pokazując, że „pryw atne jest politycz n e ”, odkrywały, jak relacje ro d zin n e odzw ierciedlają i rep ro d u k u ją w ięzi m akro- społeczne. Je d n ak w radykalnym m yśleniu fem inistycznym K ate M illett zabrakło zw rócenia uw agi na to, że polityczne m oże tracić swój pierw otny, p a tria rc h a ln y i opresyjny charakter, stając się dla k obiet czymś pryw atnym . W spółcześnie jed n o stro n n e odczytyw anie tożsam ości publicznego i pryw atnego m oże prow adzić do p o dtrzym ania opozycji, k tóra była (i n adal jest) źródłem ograniczenia kobiet w spo łeczeństw ie.
fem in izm u tek st Joan K elly D id women have a Reneseance? w skazywał na ideologiczną uniw ersalność tradycyjnej w iedzy h um anistycznej. O potrzebie ponow nego przem yślenia z perspektyw y kobiecej dotychczasow ej periodyzacji i w aloryzacji w ydarzeń p isały m .in. M. Bogucka (New perspectives on gender, „Acta P oloniae H isto ric a ” 2000 n r 82); M. Bobako (Powrót kobiet do historii - niedokończony
projekt?, „K rytyka P o lity czn a” 2005 n r 7/8).
37 W tym m iejscu należy w spom nieć o krytyce, z jaką spotkała się książka Rose. C hodziło głów nie o problem esencjalizow ania przez fem in istk i m ęskości i sam ych m ężczyzn, a więc pow ielenia (m ęskiego) b łęd u budow ania uniw ersalistycznych, abstrakcyjnych rep rezen tacji. In n y z arz u t w iązał się z u zn an iem różnorodności za jedyną i n ajp ro stszą form ę obrony przed m ask u lin izm em dyscypliny (R. L o n g h u rs
Feminizm and geography, s. 167).
38 Tam że, s. 166.
6
00
1
P odobnie z inną strateg ią w idoczną w fem inistycznych p rac ach pośw ięconych p rze strzen i - strategią dow artościow ania w szystkiego tego, co kobiece i co tra d y cyjnie z perspektyw y w ielkiej, m ęskiej h isto rii uznaw ane było za niew ażne, nie- znaczące, nietw órcze39. P roblem atyczne jest, na ile te n zwrot w sferę domowości, intym ności, codzienności pozw oli fem inizm ow i na pozytywne przedefiniow anie dotychczasowej relacji m iędzy p łcią a p rzestrzen ią, a tym sam ym um ożliw i otw ar cie się tej ostatniej na kobiece spraw stw o, aktywność? F em inizm , ograniczając się w y ł ą c z n i e do dow artościow ania codziennych d ziała ń kobiet, być m oże zdy stan su je się wobec św iata m ęskich w artości, ocen, w ielkich czynów, ale w istocie n ie podw aży sam ego p atriarch a ln eg o p o rzą d k u i tego, w jaki sposób wyznacza on kobietom i m ężczyznom m iejsce w p rzestrzeni. To zaś m oże doprow adzić do p a ra doksalnej sytuacji, w której to same fem inistki, m im o ogrom nej świadom ości w spół istnienia i nierozdzielności sfer pryw atnej i p u blicznej, w dalszym ciągu będ ą u to ż sam iać k ulturow e „p rzestrzenie kobiecości” ze społecznym m iejscem kobiet, u p a tru ją c je poza sferą publiczną.
Jak sugeruje Rose, by wyjść poza ograniczenia dualistycznej i redukcyjnej w i zji św iata, sam fem inizm potrzeb u je przem ieszczać się m iędzy ce n tru m i m a rg i nesem , p o trze b u je zajm ow ać pozycje zarów no hegem oniczne, jak i rebelianckie. To w łaśnie ta „ruchom ość”, m obilność teo rii fem inistycznych um ożliw i otw arcie się p rze strzen i na płeć, a także na różnorodność. W tym celu chce ona stworzyć geografię różnic, będącą „przestrzen ią p a ra d o k saln ą”, w której istn ieją zarówno ośrodki władzy, jak i m iejsca op o ru 40.
To polityczne zacięcie fem inistycznych badaczek sięgających po dyskursy geo graficzne, zw racających uwagę przede w szystkim na kluczow ą kw estię władzy, jej roli w w ytw arzaniu w iedzy oraz m ęskości traktow anej w n au k a ch h u m a n isty c z nych jako kulturow ej norm y, każe postrzegać prace takie jak Geography and gender czy Feminism and geography jako prace jednocześnie o „geografiach p łc i” i „płci geografii” . O ile jed n ak te n d ru g i te rm in w ydaje się stosunkow o jasny - chodzi o krytykę pozornego obiektyw izm u n auki, skrywającego najczęściej m ęskocentrycz- ną w izję św iata, a także św iadom ość w łasnej genderow ej pozycji w każdorazow ym akcie w ytw arzania w iedzy - o tyle pierw szy pozostaje b ard z o niejednoznaczny. Jak bow iem rozum ieć określenie „geografie p łc i” czy „przestrzenie p łc i”?
P rzyglądając się samej d efinicji p rze strzen i, w spółczesne genderow e badania z zak resu human geography sceptyczne odnoszą się do m etaforycznego języka h u m anistyki. C hyba najb ard ziej w yrazisty gest w tej kw estii uczyniła D oreen M
as-39 M yślę tu ta j o tak ich w ażnych i sk ąd in ąd potrzebnych fem inizm ow i na pewnym etapie k onceptach jak „krzątactw o” Jo lan ty B rach-C zainy. W ątpliw ości, jakie w analizach związków m iędzy p rzestrzen ią a p łcią rodzi używ anie takich konceptów w iążą się nie tylko z m oją niezgodą na esencjalizow anie dośw iadczenia „bycia k obietą w św iecie”, ale rów nież z niew iarą w ich końcow ą strategiczną, polityczną efektyw ność.
sey w swojej książce z 2005 ro k u For space, w której um ieściła m apę południow o- w sc h o d n ie j części A nglii z p o d p isem „ceci n ’est pas l’espace” („to nie jest p rz e strz e ń ”) 41. Oczywiście, było to naw iązanie do słynnego obrazu René M a g ritte ’a To
nie jest fajka (ale też k siążki F oucaulta pod tym sam ym ty tu łem ), kw estionujących
zasadę podobieństw a jako źródła w iedzy o świecie, źródła prawdy. M assey podw a żyła w te n sposób c e n traln y dla kartograficznego języka tradycyjnej geografii k o n cept m apy jako płaskiej, zam kniętej i racjonalnie uporządkowanej reprezentacji wie lowymiarowej, otw artej i dynam icznej przestrzeni. A utorka wcześniejszej fem ini stycznej Spatial divisions o f labor (1984)42 sprzeciwia się uzn an iu m odelu geom etrii Euklidesow ej za jedyny m odel budow ania w yobrażenia p rzestrzeni (imagination o f
space). Swoją kontrpropozycję opiera zaś na prześw iadczeniu o interrelacyjności
przestrzeni, budow anej poprzez interakcje zarówno na poziomie globalnym, jak i pry w atnym , jej heterogenicznej różnorodności oraz procesualności, niepozw alającej uznać jej obrazu za skończony, kom pletny, ostateczny43.
T ytułem swojej k siążki M assey sugeruje, że p rzestrzeń znaczy, liczy się, od zw ierciedlając to, jak rozum iem y świat, jak w niego w chodzim y i jaki m am y do niego sto su n ek 44. P rzede w szystkim jed n ak au to rk a For space zwraca uwagę na p ara d o k saln y sta tu s kateg o rii p rze strzen i w filozofii now oczesnej, która najp ierw oddzieliła ją od czasu, n astęp n ie uczyniła z niej jego negatyw ną opozycję, by osta tecznie dokonać przeniesienia jej heterogeniczności w tem poralną sekwencyjność45. W w yniku tego skom plikow anego procesu zrodziły się dwa b łędne, w edług M as sey, p rze k o n an ia : po pierw sze, o stabilności p rze strzen i, któ ra m oże uchw ycić, zatrzym ać (ograniczyć) ciągle upływ ający czas; po drugie, o jej zam kniętej n ie zm ienności, każącej nam wyobrażać ją sobie jako kontener, w ew nątrz którego wszel kie zm iany przynosi tylko czas. P ow inniśm y przekroczyć p rzede w szystkim to d ru gie w yobrażenie, jeśli chcem y na nowo pom yśleć p rze strzeń jako wytwór ciągle zm ieniających się relacji społecznych, ekonom icznych, politycznych, fizycznych czy kulturow ych. N azyw anie m iejsc w p rze strzen i n igdy nie m oże się zakończyć, gdyż rów nież w języku odbywa się n ie u sta n n ie zarówno proces dyslokacji, jak i po nownej relokacji. M assey destab ilizu je więc nasze w yobrażenie przestrzen i, każe n am pom yśleć ją sobie raczej w kateg o riach czasow nikow ych niż rzeczow niko wych rów nież po to, by zwrócić uwagę na znaczenie dośw iadczenia konkretności
41 D. M assey For space, SAGE, L ondon 2005, s. 180.
42 D. M assey Spacial divisions o f labor. Social structures and the geography o f production, M eth u en , N ew York 1984.
43 B. A n derson For space (2005): Doreen Massey, w: Key texts..., s. 226.
44 W podobny sposób fem inizm k o rp o raln y d o p o m in ał się u zn an ia ciała za taką w łaśnie kategorię znaczącą, choćby w Volatile bodies. Toward a corporeal feminism E. G rosz (In d ian a U niverw ity Press, B loom ington 1994) czy w Bodies that matter.
On the discursive limits o f „sex” J. B u tler (R outledge, N ew York 1993).
ΙΟ
Ι
m iejsca, przeżyw anego „tu i te ra z ” jako „bycia-w spół-w rzuconym ” (throwntogether-
ness) - odczucia chwilowego sp otkania tra je k to rii tego, co ludzkie, i tego, co nie-
lu d z k ie 46.
M assey zw róciła w ięc uwagę rów nież na język, nazw y oraz sposób, w jaki sta b i lizu ją one i ograniczają p rzestrzeń. Irit Rogoff w swojej p racy z zak resu geografii k u ltu ry w izualnej Terra infirma przyznaje, że obecnie najw iększym w yzw aniem dla refleksji n a d p rze strzen ią jest „połączenie w yłaniającej się reto ry k i zdetery- to rializow anego p o d m io tu z te o ria m i zd e te ry to ria liz o w a n y ch e p iste m o lo g ii”47. D estabilizacja ta k ich pojęć, jak przestrzeń , geografia, m iejsce jest procesem kry tycznym , w stępnym , ale w aru n k u jący m ich późniejsze pozytywne przetw orzenie. D yslokacja teorii, jak to nazywa Rogoff, w ynikająca z ro zp ad u w szelkich zbioro w ych n arrac ji, spowodow ała, że dyskurs geograficzny zaczął być postrzegany jako język w stanie kryzysu. Ten k rac h polegał zasadniczo na niem ożliw ości p rze d sta w ienia jakichkolw iek ustabilizow anych form w iedzy geograficznej, rozum ianej jako sieć znaczeń w yznaczających obszary ta k ich pojęć, jak tożsam ość, praw a, p rzy n a leżność. U w idocznił on „stopień, do jakiego u trac iliśm y zasady naw igacyjne”, p o zw alające n am w cześniej w spom niane pojęcia definiow ać48.
Jak na te n fakt m iałab y zareagować geografia jako system w iedzy o człow ieku i świecie? I rit Rogoff p ro p o n u je uczynić z niego p u n k t wyjścia dla innej koncepcji um iejscow ienia, zasadzającej się nie na p róbie odzyskania tych zasad poprzez ich ponow ne „uczenie się”, lecz na wyborze przez po d m io t strateg ii „aktyw nego nie- uczenia się”, ta k by m ożliwe było osiągnięcie stanu „aktywnej nieprzynależności”49.
Jak z kolei na tę fu n d a m e n ta ln ą zm ianę m iałab y zareagować geografia jako dyskurs? Podobnie jak fem inizm , z pew nością m usiałaby odejść od retoryki zb u dowanej pom iędzy fan tazm atem przynależności i tragedią n ieprzynależności, osta tecznie rezygnując ze swojego m oralizującego języka, podpow iadającego, jaki typ u m iejscow ienia jest dobry, słuszny, p rzy n a leż n y i p rzy słu g u jąc y k o b ie to m lub m ężczyznom , na rzecz etyki geograficznego um iejscow ienia (ethics o f geographical
emplacement). Tak przedefiniow ana p rze strzeń geografii stałaby się tym , co Rogoff
określa m ia n em unhomed geography50 - „geografii b ezdom ności”, a raczej
„nieudo-46 Tam że, s. 230.
47 I. Rogoff Terra infirma, s. 1.
48 Tam że, s. 3. O bok psychoanalizy i d ek o n stru k cji jako teoretycznych, filozoficznych sil rozm ontow ujących nasze dotychczasow e m odele dem a rk ac ji św iata (i podm iotu) Rogoff w skazuje w ażny dla niej k o n tek st polityczny i historyczny tego procesu. Jest nim kryzys b a łk ań sk i oraz jego obraz, p rodukow any przez m edia, które
bezskutecznie próbow ały poradzić sobie z n iejednoznacznością polityczną, m oralną, e tniczną, geograficzną tego konfliktu.
49 Tamże.
50 Tam że, s. 7. Jeśli uznać za znaczącą różnicę m iędzy angielskim słowem „hom e” i „house”, czyli m iędzy dążeniem p o d m io tu do zdobycia odpow iednio tożsam ości (własnej genealogii) i um iejscow ienia (tj. m iejsca zam ieszkania), to w przypadku
m ow ionej geografii” . To drugie określenie w ydaje się o tyle trafniejsze, że w n a szej k u lturze „bezdom ność” jest pojęciem negatywnym , nacechow anym jednoznacz nie pejoratyw nie, co tym b ardziej dow odzi p otrzeby szukania innych, pozytyw nych sposobów określenia k u lturow ych pozycji „poza” .
A ngielski te rm in unhomed badaczka rozum ie tu rów nież (choć nie tylko) w z n a czeniu F reudow skiego das Unheimliche - tego, co pod pow ierzchnią codzienności, rutyny, nosi w sobie ziarn o tego, co n iezn an e, niesw oje i niesam o w ite51. G eografia ro zu m ian a w kategoriach psychoanalitycznych byłaby ta k im m iejscem , gdzie to, co znane i uznane, stykałoby się z tym , co obce i staw iające opór.
P rojekt Rogoff jest zdecydow anie p róbą wyjścia poza ograniczenia dualistycz nego system u opisu świata i człowieka, która n ie m iałab y polegać jedynie na czę stej w m yśleniu fem inistycznym próbie przew artościow ania tego uk ład u , lecz na b ardziej radykalnej, ale i możliwej do aktywnego u sk u teczn ien ia odm ow ie uczest nictw a w n im p rzy jednoczesnym p o zo stan iu w jego obrębie. To ostatnie w arte jest p odkreślenia, poniew aż Rogoff nie tw orzy swojego p ro je k tu „nieudom ow io- nej geografii” jako pozasystem ow ego m iejsca pozbaw ionego śladów wszelkiej w ła dzy. O geografii n ad al m yśli przede w szystkim jako o „system ie klasyfikacji, spo sobie lokalizow ania p rze strzen i zbiorow ych, narodow ych, kulturow ych, języko w ych i topograficznych opow ieści”, jednak nie jako źródle podm iotow ej id en ty fi kacji, lecz p rze strzen i z w budow anym i w n ią strefam i oporu, będącym i obszaram i aktyw nej, podm iotow ej, nietożsam ości, d y sidentyfikacji52.
K oncepcja Rogoff m oże w znacznym sto p n iu rów nież i fem inizm ow i pom óc przedefiniow ać w łasną m yśl o p rze strzen i i jej zw iązkach z płcią, seksualnością, podm iotow ością. W tym sam ym jednak sto p n iu co dla sam ych b ad a ń geograficz nych, rów nież i dla fem inistycznej filozofii w ychodzenie poza m odele b in a rn e jest dużym w yzw aniem . G łów nie dlatego, że w iąże się ono z p o rzu c en ie m znanych
unhomed geography chodziłoby o rad y k aln ą odm owę „przym usu tożsam ości”. Czy
pom ysł Rogoff byłby więc krokiem dalej w sto su n k u do u trzy m an ia choćby tym czasow ej, ale jednak, tożsam ości nom ady?
51 S. F re u d Niesamowite, w: tegoż Pisma psychologiczne, przeł. R. Reszke, KR, W arszawa 1997. R ogoff naw iązuje tu rów nież do in n y ch , pojaw iających się we w spółczesnej refleksji filozoficznej i kulturow ej prób nowej polityki um iejscow ienia - k o nceptu H om i B habhy „ in betw eenness”, E dw arda Saida „nigdy nie bycia „z”, Paula G ilroya „podw ójnej św iadm ości”. C hoć być może najbliższym w sem antyce byłby
H eideggerow ski ko n cep t „bycia-nie-w -dom u” z Bycia i czasu zw iązanego z p rzerażającym odkryciem , załam an ia „pow szedniej zażyłości” i w yrzucenia ze św iata, do którego wydaw ało się należeć. O niesam ow itym zob. M.P. M arkow ski
Czarny nurt. Gombrowicz, świat, literatura, W L, K raków 2004, s. 82.
52 I. R ogoff Terra infirma, s. 8. Sam ą koncepcję m iejsc d y sidentyfikacji Rogoff zaw dzięcza tekstow i C o rn elii V ism ann Starting from scratch. Concepts o f order in no
man’s land, w: War, violence and the modern condition, ed. B. H u p p au f, W alter de
G ruyter, B erlin -N ew York, 1997, jed n a k sposób m yślenia o geografii jako jednocześnie p rz estrz en i d z ia łan ia w ładzy i opo ru jest p o d obny tem u, który
p rzedstaw iła w Feminism and Geography G illian Rose.
10
10
4
w cześniej dyskursów, za pom ocą których dośw iadczenie k ulturow e um iejscow ie nia p łci było w yrażane. Jak tw ierdzi Rogoff, an i polityka tożsam ości (identity poli
tics), an i m etafory przestrzen n e, ani też język praw człowieka nie były w stanie
przekroczyć granic myślowego b in ary zm u , głów nie dlatego, że sam koncept „przy n ależności”, jakim się one posługiwały, opierał się na logice in k u z ji/e k sk lu z ji. To w łaśnie przeciw ko tej opozycji Rogoff chce stworzyć m odel „aktyw nej nieprzyna- leżności”, która nie byłaby p rostym przeciw ieństw em przynależności, rezygnacją z niej, p rzejściem na stronę m arg in esu , lecz pozytyw nym i konstytutyw nym dla Ja krytycznym aktem odm ow y wobec instytucjonalnego p rzy m u su określenia się.
Podsumowanie
Z aprezentow ane przeze m nie różne sposoby ujęcia p roblem u przestrzen i w k o n tekście b ad a ń genderowych są oczywiście tylko zarysem problem atyki. N ie uw zględ n iła m w swoim tekście jeszcze w ielu w ażnych prac i stanow isk dotyczących p rze strzen i - jak choćby tych pow stałych w ram a ch postcolonial studies. M oim celem było jed n ak zw rócenie uwagi, po pierw sze, na szczególne znaczenie w fem inizm ie b ad a ń n ad p rzestrzen ią, zwłaszcza w dobie zw rotu p rzestrzennego o sta tn ic h k ilk u dekad; po drugie zaś, na konieczność przedefiniow ania sam ego pojęcia p rze strze n i w k ategoriach n ieredukcjonistycznych, niedualistycznych i nie(w yłącznie)m e- taforycznych; po trzecie wreszcie, na niezbędność stw orzenia bardziej adekw atne go w zględem podm iotow ego dośw iadczenia p rze strzen i języka (również naukow e go) m ów ienia o nim . Jestem bow iem przek o n an a, że pogłębiona refleksja n a d p rze strzenią pozwoli nam opisać na nowo płeć.
Abstract
Monika ŚWIERKOSZJagiellonian University (Kraków)
Space in the feminist philosophical thought
T h e article p o ses questions a b o u t th e w ays in w hich b o d y is used in feminist literary studies; or, m o re strictly speaking, a b o u t bo d y 's potential o f becom ing a strucural category of text. A n o th e r issue being c o n sid ered is m etaphorisation o f th e discourse o f corporeality (using th e exam ple o f th e seco n d -w av e feminist criticism), which, assum ing an absolute identity o f th e body and text, has factually re d u ced th e m eaning o f b o th categories. T h e a u th o r redefines th e notion o f body, m a tte r and subjectivity in th e spirit o f Elizabeth G ro sz's corporeal feminism, w hich enables h e r to introduce th e s e categories to th e m odel o f corporeal th e o ry o f narrative and w o rk o u t interpretative to o ls fo r text, w hich could b e subject (and liable to ) a corporeal reading. T h e interpretative material is novels by Je a n ette W interson.