• Nie Znaleziono Wyników

Cześć Świętych Polskich. R. 5, nr 3 (1938)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Cześć Świętych Polskich. R. 5, nr 3 (1938)"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Cześć Świętych Polskich

Kwartalnik

Prenumerata roczna wynosi 1 zł

R E D A K C JA : Seminarium Zagraniczne POTULICE, poczta Nakło P. K. O. 202 454

TREŚĆ:

O. Franciszek Świątek: Żywot św. Wojciecha — Żywot Pięciu

Braci P o la k ó w ... 34

D r Zofia Karłowska: Sw. Andrzej Bobola ...35

S. Augustyna: Duchowe oblicze błog. B ro n isła w y ...38

Wer.: Błogosławiona Kinga patronuje za o cean em ...40

M. Makarewicz: K w i a t y ... 43

Dokoła beatyfikacyj i kanonizacyj: Na przełomie — Sprawa beatyfikacji Królowej Jadwigi — Proces beatyfika­ cyjny świątobliwej Polki — W 240 rocznicę zgonu ś. p. Morsztynówny — Pamięci B rata Alberta . . 44

P odziękow ania... .... • • # • • ■-46

Z książek: X. H enryk Szuman i X. Ja n Cyrankowski — X. H enryk W eryński — d r Emilian Ostachowski — Gwiazdy Katolickiej P o l s k i ... 47

NASZ KALENDARZ LIPIEC:

jg _ Św. Jędrzeja Żórawka i Benedykta, pust.

18 — Bł. Szymona z Lipnicy, wyznawcy.

20 — Bł. Czesława, wyznawcy.

24 — B ł. Kingi, dziewicy.

SIERPIEŃ:

1 5 _ D ziękczynienie za cud nad Wisłą.

17 — §w. Jacka, wyznawcy.

26 — Matki Boskiej Jasnogórskiej.

30 — św . Feliksa i Adaukta, męczenników.

WRZESIEŃ:

1 — B ł. Bronisławy, dziewicy.

7 _ Bł. Melchiora Grodzieckiego, męczennika.

25 — B ł. Łady sław a z Gielniowa, patrona Warszawy.

(3)

CZzaić S u /ią tife h P o L ó k i c h

IZok 5 Łifiiac - U/rza^iań /Vr 3

Z n ieb yw a łym triu m fem wracał pierw szy Ś w ięty Odrodzonej Pol­

sk i na O jczyzny łono. Radosne Go w ita ły fanfary. R ozko łysa ły się na Jego pow itanie spiżowe dzw ony w szystkich św iątyń naszych. W n a j­

radośniejsze akordy rozegrały się organy po kościołach polskich m iast,

•miasteczek i wsi. Niezliczone kom panie w ojska, w u ro czystym zastyg­

łe bezruchu, H etm anow i dusz honory oddaw ały królew skie. Z tysięcy i milionów piersi ludzkich k u niebu u la tyw a ły ulubione dźw ięki: „Gau­

dę M ater Polonia“ i „Jeszcze Polska nie zginęła"... T łu m y w iernych grom adziły się tam wszędzie, kęd y przejeżdżać m iał pociąg, unoszący ukochane relikw ie. H ołdy, jakie odbierał Ś w ięty M ęczennik od całego społeczeństw a, n iko m u jeszcze dotąd, w ta k im ponujących rozmiarach,

■nie przypadły w udziale. Na pow itanie Św . A ndrzeja Boboli w yszed ł

„polski R zy m “ — czarowny K raków , skarbnica najdroższych sercu na­

szem u pam iątek. Żelazne serce Z ygm untow ego dzw onu biło dziw nie inaczej — zda się jakoby żyw e. Czarna ziem ia Śląska, przez przedsta­

w icieli swoich w Katowicach, ramiona k u trum nie Św iętego uniosła,

€ błogosławieństwo prosząc Go na Jutro. P rzystroił się odśw iętnie

■na przyjęcie w swoich m urach Pińskiego Duszochwata gród P rzem ysła ­ w a — kolebka Prym asów Polski. W fabrycznej Łodzi drogi M ęczennik -należał przede w szystkim do robotników . Spracowane utrudzone ręce, cisnęły się do tru m n y, aby z niej siły nabrać do dalszego, twardego ż y ­ cia. I wreszcie — W arszawa. Stolica nie zawiodła. Po kró lew sku przygotowała się na przyjęcie W ielkiego Gościa. N ajw yższe odznacze­

nie państw ow e spoczęło na szklanej trum nie. Z rąk W łodarza N aj­

jaśniejszej R zeczypospolitej spłynęło na piersi Bohatera C hrystusow ego i najlepszego S yna Polski.

T ium falny pow rót św iętych szczątek zelektryzo w a ł w szystkich.

W ielkie, św ięte dni, podczas któ rych A ndrzej Bobola Sw ą podróż po­

śm iertną odbyw ał po Polsce, zespoliły nas bez w zględu na różnice sta­

n ów i zawodów, zapatryw ań politycznych czy społecznych. Ram ię przy ram ieniu, zwarcie stanęliśm y m y — bracia, złączeni pokrew ieństw em w iary i ducha ojczystego, p rzy sobie. Ta jedność, zgoda w zajem na i wspólnota, o którą nam —■ Polakom w dzisiejszych czasach szczególnie starać się należy, będzie pierwszą łaską, jaką Ś w ięty nasz M ęczennik u Boga dla całego narodu uprosi.

O tę łaskę sztu rm u jm y do nieba, za Jego przem ożnym orędo­

w nictw em . W staw i się za nam i niezaw odnie Ten, którego zw ło ki u ło ­ ży liśm y na sen doczesny 10 zacisznym kościółku na Rakow cu.

(4)

O. F R A N C IS Z E K Ś W IĄ T E K

Z a w ią z k i

zifu/otopióarótu/a u/ PoLóca

ŻYWOT ŚW. WOJCIECHA

Przyrodnicy, badający palezoiczny okres w w arstw ach skorupy ziemskiej, z drżeniem b iorą do rę k i ułom ki skał, n a których zachowa­

ły się ślady pierwszego życia, i ze w zruszeniem w p atru ją się w prym i­

tyw ne ustroje jestestw bytujących n a naszej planecie. Z podobnym w zruszeniem historyk bierze do rą k zawiązki naszego dziejopisarstwa,, n a których w idnieją pierw sze ślady historycznego życia Polski i jej mieszkańców.

Jednym z pierw szych pom ników naszego dziejopisarstw a to Vita et Passio Sancti A dalberti Martiris. Św. Wojciech, przybrany syn Polski, to postać piękna, daleko widna. W ykształcony, literat, pieśniarz, apo­

sto ł krajów lechickich, męczennik, przyjaciel papieży, cesarzów i kró­

lów, szczególnie naszego w ładcy Bolesław a Chrobrego, pozostał na zawsze w pam ięci i sercu narodu.

Z ainteresow anie postacią św. W ojciecha w naszych czasach raczej się wzmaga. Ostatnio J . B irk en m ajer w nikliw ym i dowodami obala tw ierdzenie historyków , odnoszących pow stanie najstarszej polskiej pieśni do X III, a naw et X IV w. i przypisuje, zgodnie z tradycją, jej a u ­ torstw o św. W ojciechowi.

Żywot — V ita et passio Sancti A dalberti M artiris — był napisany zaraz po śm ierci Świętego, najpraw dopodobniej około r. 998. O bejm u­

je 30 rozdziałów. D awniej przypisyw ano jego autorstw o rzym skiem u m nichowi K anapariuszow i. Obecnie historycy za autora Żywota uzna­

ją papieża S ylw estra II (F ijałek ) lu b Radzima, b ra ta św. W ojciecha, (K ętrzyński, Semkowicz, B irk en m ajer). Hipoteza ta w ydaje nam się rów nież praw dopodobniejszą ze względu n a pew ną bezpośredniość opi­

su k ra ju i śm ierci św. M ęczennika, co w skazuje, że autor m usiał być bliskim św iadkiem kreślonych zdarzeń. Żyw ot ten jest w ażnym do­

kum entem historycznym .

Drugi życiorys św. W ojciecha — V ita S. A d a lb erti — pow stał rów ­ nież w początku X I w. A utorstw o tej biografii przypisują św. B ru n o ­ now i z K w erfu rtu .

Oba te życiorysy są w ydane w Mon. Pol. H ist. t. I.

ŻYWOT PIĘCIU BRACI POLAKÓW

Jed n y m z najstarszych pom ników piśm iennych, dotyczących n a ­ szych patronów , je st V ita ąuinąue polonorum . Życiorys ten wyszedł W y jątek z k siążk i tegoż a u to ra pt. „Z dziejów polskiego żyw otopisarstw a św iętych“.W ydaw nictw o T o w arzy stw a W iedzy C hrześcijańskiej. L u b lin —

U n iw ersy tet 1937 ,

(5)

D R Z O F IA K A R Ł O W S K A

# _

S u /. A ndrzej, TioboLa

Na dni podwójnego prześladowania wiary: i przez fa ł­

szyw ych nauczycieli i przez potężnych nieprzyjaciół Kościoła potrzeba nam było takiego w zoru gorliwości apostolskiej i cierpliwości m ęczeńskiej, ja ki nam się przedstawia w życiu i w śm ierci A ndrzeja Bobolir

Polaka. Pius X I, Papież.

Nieliczni może święci wsław ieni byli przez Boga tak ą ilością cudów,, co nasz rodak św. A ndrzej Bobola. A gdy zaczęły się one mnożyć na początku X V III w. koło Jego grobu, można było nie bez powodu zapy­

tać, czemu od razu w tam tych czasach nie został w yniesiony na ołtarze, czemu na cześć należną świętym pańskim czekać m usiał w częściowym przynajm niej zapom nieniu lat dwieście osiemdziesiąt jeden?

Losy św. A ndrzeja dziw nie się splotły z dziejam i naszego narodu.

Polska od zarania swych dziejów staje się przedm urzem chrześcijaństwa.

W ysyła rycerzy, którzy z mieczem w ręk u bronią Europy przed zale­

wem pogaństw a i barbarzyństw a. W ysyła m isjonarzy, którzy głoszą nienaw róconym jeszcze ludom D obrą Nowinę. W ielu spośród nich ze św. W ojciechem, narodow ym naszym patronem , na czele, m ęczeństwem kończy swe życie.

Przedm urzem chrześcijaństw a i ostoją katolicyzm u b y ła w całej p eł­

ni Polska XVI i X V II w ieku. Obok sm utnych kart, których niestety nie b rak było w ówczesnych naszych dziejach, spotykam y inne p rze­

jasne. G ranic naszych bronią przed Półksiężycem, heretyckim i Szwe-

rów nież spod pióra św. B runona z K w erfurtu, wielkiego przyjaciela Polski. O dkrył go R einhard K ade i ogłosił w raz z krytycznym w stę­

pem w Lipsku w r. 1883.

Żyw ot b y ł napisany około r. 1008: Pięciu Braci Polaków poniosło śm ierć m ęczeńską w r. 1003, św. B runo u m arł również śm iercią m ęczeń­

ską w r. 1009, a ponieważ rok przedtem baw ił w Polsce, data' napisa­

nia życiorysu przypada na rok 1008. Tak słusznie dowodzą K ade i K ę­

trzyński.

Św. B runo b y ł osobistym przyjacielem naszych świętych. Tragicz­

ny ich zgon w yw arł na nim wielkie w rażenie. Pod w pływ em świeżo przeżytego żalu i bólu pisze z przejęciem życiorys swych św iętych przy ­ jaciół. Pisze popraw ną i piękną łaciną ze sw adą i polotem. Sam a śm ierć sług Bożych przedstaw iona jest bardzo szczegółowo i plastycznie, ale nie godzimy się ze daniem Kętrzyńskiego, jakoby życiorys m iał być

„w najw iększym stopniu wyidealizowany".

Życiorys w ydał i w stępem zaopatrzył K ętrzyński w IV tom ie Mon.

Pol. Hist. Życiorys obejm uje 41 stronic in folio.

(6)

darni i schizm atycką Moskwą tacy rycei-ze bez skazy, jak hetm an S ta ­ nisław Żółkiewski. Głosiciele praw dy bożej, zwłaszcza Jezuici, nie szczędzą sił i trudów , aby zarażonych luterskim i i kalw ińskim i b łę d a ­ mi rodaków przyw ieść z pow rotem do jednej Owczarni C hrystusow ej, a równocześnie szerzą unię kościelną w śród schizm atyckich Rusinów, czyniąc to przew ażnie z najczystszych pobudek religijnych, bo idea ta nie zawsze była zgodna w opinii najlepszych obyw ateli z polityczną racją stanu dawnej Rzeczypospolitej.

P odejm ow ane na Zachodzie próby zawarcia unii z C erkw ią P r a ­ w osław ną ostatecznie kończyły się niepowodzeniem. Jedność religijną w obrębie naszego państw a przywrócono dopiero w Brześciu w końcu X V I stulecia: w ybitni przedstaw iciele C erkw i na terenie Rzeczypo­

spolitej poddali się pod zwierzchnictwo Papieża i uznali dogm at k a to ­ licki zachow ując swój obrządek. Zbożne to dzieło ze strony polskiej przygotow ały takie um ysły i serca, jak X. P io tr Skarga, a św. Józefa t K uncew icz, arcybiskup połocki, Rusin, przelał m ęczeńską krew za ro ­ dzącą się im ię kościelną.

I odtąd w alka ze schizmą wschodnią staje się jedną z najpiękniej­

szych i najchlubniejszych k a rt w dziejach kościoła polskiego. A gdy k resy w schodnie były widownią krw aw ych i okrutnych w alk na tle narodow ym , politycznym i społecznym na w ielką odwagę i poświęcenie zdobyć się m usiał katolicki m isjonarz aby nie bacząc na niebezpieczeń­

stw o kozackie pracow ać nad schizm atyckim lub świeżo do unii n aw ró ­ conym ludem i w serca ziejące nieraz nienawiścią, rzucać iskierki m i-

Chociaż ra z ty lk o d o tk n ąć tru m n y Świętego!...

(7)

łości. W ielu tych praw dziw ych bohaterów poniosło męczeństwo. Tak zginął św. A ndrzej Bobola w niespełna dw a lata po cudownej obronie Częstochowy.

A le i pośm iertne dzieje pińskiego m ęczennika związane są ściśle z losam i naszego n aro d u i jego w alką o katolicką praw dę. P od zabo­

re m rosyjskim , zwłaszcza w okresie powstań, n ahajkam i starano się naw rócić unitów n a praw osław ie, prześladow ano polskie duchowieństwo, zgrom adzenia zakonne i stow arzyszenia religijne. I w tedy rów nież lała się k rew męczenników: wschodnie okrucieństw o miało do swego roz­

porządzenia dobrze zorganizowany ap arat państwowy. W tych na pozór beznadziejnych czasach, w edle relacji połockiego jezuity X. F e l- kerzam ba, ukazał się św. A ndrzej Bobola w ileńskiem u dom inikaninow i O jcu K orzenieckiem u i przepow iedział w skrzeszenie niepodległej O j­

czyzny. B eatyfikacja św. A ndrzeja odbyła się za czasów P iusa IX, k tó ­ ry ta k serdecznie w spółczuł z naszym narodow ym męczeństwem, w przeddzień prześladow ania unitów podlaskich, a fakt ten ma prze­

cież swoją wymowę.

Po w ybuchu w ielkiej wojny, przepowiedzianej przez św. A ndrzeja, kiedyśm y zdobywali niepodległość i później, Kościół K atolicki na n a ­ szych wschodnich granicach i w głębi Rosji walczyć m usiał nie ze s tru - pieszałą schizmą ale z prześladującym w szelką religię komunizmem.

W tym sa m y m . czasie, gdy ginęli śm iercią m ęczeńską kapłani i gorliwi katolicy, gdy płonęły kościoły, bolszewicy targnęli się na doczesne szczątki św. A ndrzeja i znieważone relikw ie, mimo protestów ludności z Połocka przewieźli do Moskwy. Dopiero dzięki staraniom Ojca św.

i am erykańskich jezuitów udało się je odzyskać i przez K onstantyno­

pol przew ieść do Rzymu, gdzie w końcu 1923 r. spoczęły w kościele OO.

Jezuitów . I odtąd opowiadać zaczął św. A ndrzej całem u św iatu o b o ­ haterskiej, apostolskiej i m ęczeńskiej przeszłości swojej często szka­

low anej przez wrogów Ojczyzny. Szklanna trum na, um ieszczona w do­

stępnym dla szerokiej publiczności miejscu, w jednej z najw spanialszych św iątyń w centrum Wiecznego M iasta, zw racała uw agę mieszkańców Rzym u i z daleka przybyłych pielgrzymów. W ypytyw ali się wszyscy o dzieje umęczonego jezuity, k tó ry w czerwonym ornacie spoczywał, poznaw ali nasz kraj i jego przeszłość z najpiękniejszej strony. A może tam , w Rzymie, niejeden z późniejszych bohaterów m eksykańskich lub hiszpańskich m odlił się u grobu św. A ndrzeja i czerpał siły do k rw a ­ wej walki, w której pod pozorem rew olucji społecznej zwalczana była spraw a boża. Na nasze czasy potrzebny b y ł taki Patron... Polska w y ­ d a ła Go ziemia, o której n a Zachodzie z przekąsem mówiono, że um ie brać tylko ze skarbów Kościoła, a w łasnych bogactw do niego nie wnosi.

Skończyło się posłow anie św. A ndrzeja Boboli w W iecznym M ie­

ście. Pow rócił On do swoich, by spocząć w ubogiej w relikw ie św ię­

ty ch polskich W arszawie, k tó ra ta k nabożnie w zyw ała Jego pomocy, gdy hordy bolszewickie zbliżały się do jej przedm ieść, a oto teraz w spa­

n iale przyjęła swego P atrona. A gdy tru m n a św. A ndrzeja spoczęła w ubogiej kaplicy OO. Jezuitów na Rakowcu, z dala od centrum ru c h ­

(8)

liwego m iasta, nie przestają się do niej garnąć mieszkańcy entuzja­

stycznej, ale prędko o wszystkim zapominającej Warszawy. I można chyba mieć nadzieję, że tym , czym jest świątynia, zaw ierająca relikw ie św. Stanisław a dla K rakow a, kaplica św. K azim ierza i O stra B ram a dla Wilna, Wojciechowa kated ra dla mieszkańców Gniezna, tym dla W ar­

szawy stanie się w przyszłości kościół św. A ndrzeja Boboli: p rzy b y t­

kiem , chroniącym świętość narodową, spuścizną przeszłości, kryjącą w sobie zarody świetnego jutra.

Stolica nasza poryw ana jest ciągle w artkim prądem współczesne­

go życia. Toteż w jej m urach łatw o zagubić się może największy skarb duszy polskiej: świadomość dziejowego posłannictw a. Po zgiełkowym dniu, w ypełnionym pracą i coraz to nowymi wrażeniami, potrzebny jest wieczór niosący ukojenie. Z aw rotna praca w m inisterstw ach, dzie­

ła sztuki, rekordy sportowe, lokale rozryw kow e nie wystarczą. T rze­

ba wejść w głąb swojej polskiej duszy, aby pracować owocnie i tw ó r­

cze dla swego narodu i jego przyszłości. Trzeba uzyskać spokój, zdro­

wie i siłę. U trum ny Świętego, który tak bardzo w swym życiu doczes­

n y m i w pośm iertnych w ędrów kach związany był scisle z losami naszej Ojczyzny dziś właśnie, gdy przeciwstawić się musimy fali pogaństwa na zachodzie i szerzyć K rólestw o Boże na wschodzie, cała Polska, cała ludność W arszawy, ci wszyscy, którzy nam i kierują i rządzą, znaleźć pow inni natchnienie i siłę. I nie zawiedzie ich chyba Święty, jeśli się do Niego udadzą z tak ą ufną pokorą, jak to ubogie dziewczątko, co to w kaplicy w Rakow cu cisnęło się do Jego trum ny ze swoją biedną cho­

r ą ręką.

5. M. A U G U S T Y N A

~bu.an.outa

oblicza ijl. Tironi&lau/if,

Każdy Święty ma swoją w łasną historię życia, ale jeden rys m ają wszyscy wspólny, mianowicie ten, że poznają w wysokim stopniu N aj­

wyższe Dobro, jakim jest Bóg i z całą gorliwością swej duszy dążą do Niego drogami, jakie im Opatrzność nakreśliła.

Bł. Bronisław a pochodziła z sławnego rodu Odrowążów, a przez m atkę z książąt Jaksów h erbu Gryff. Ubogacona hojnie daram i n atu ry , mogła, jak w ielu innych, prowadzić życie wygodne i miłe i tak przejść przez ziemię, nie zaznając w ielu trosk i znojów. W ybrała jednak inną drogę, usłaną cierniam i, bo na niej ukazał się jej Bóg.

W ychowana religijnie, już od dzieciństwa zapłonęła bł. B ronisła­

w a gorącą miłością k u Bogu, który pociągał jej niew inne serce Swą nie­

wym owną pięknością, dobrocią, miłością. — Wcześnie, bo już w sze­

snastej wiośnie życia, postanaw ia zatem opuścić świat, by w m urach

(9)

zwierzynieckiego klasztoru P P . N o rb ertan ek w K rakow ie oddać się P. Bogu n a służbę, poświęcić na jego chw ałę w szystko: a więc budzą­

ce się m łode życie, sław n e imię, bogactwa, wolność i w szystkie inne dobra, k tó ry m i m ogła się cieszyć godziwie.

To 'wszystko oddała za jedno w ielkie Dobro, jakim jest Bóg. Tego D obra najwyższego przyszła szukać w ciszy klasztornej celki, w d łu ­ gich godzinach m odlitwy chórowej św. officjum, w nieustannych roz­

ważaniach M ęki P ańskiej, ad o racjach Najśw. Sakram entu, w ostrościach pokuty, w trudzie i znoju życia zakonnego.

Nie w szystkich pow ołuje P. Bóg do tego rod zaju życia, ale wszyscy mam y obowiązek znać i kochać P. Boga z całego serca, cenić Go sobie ponad wszystko i iść do Niego przez życie, obierając do tego celu n a j­

lepsze środki, by złączyć się z Nim n a wieki.

Bł. Bronisław a n ie pom yliła się w w yborze środków na swej d ro ­ dze do Boga. W k ró tk im czasie wzniosła się na wyżyny m odlitw y m istycznej, otrzym ując od Boga cenne nad w yraz łaski. Lecz w m iarę, jak w stępow ała coraz wyżej, zw iększały się też kolce tej drogi, cierpie­

nia, które znosząc z miłością, zasługiw ała sobie n a nowe strum ienie łask.

W ro k u 1241 napadli T atarzy n a Polskę. Z rabow ali też i spalili klasztor zw ierzyniecki, a b iałe zakonnice w raz z sw ą przełożoną bł.

B ronisław ą tu łać się i k ry ć m usiały przed dzikim najeźdźcą w poblis­

kich lasach, zw anych odtąd „Panieńskim i Skałam i". T rudno byłoby opi­

sać wszystkie cierpienia zw iązane z ty m ciężkim doświadczeniem Bo­

żym. Cały ciężar tego krzyża spoczyw ał n a b ark ach bł. Bronisław y.

Niosła go jednak z godnością i jeszcze innym pom agała. U m ocnienia i pociechy szukała tylko u Boga w gorącej m odlitwie. U daw ała się w tym celu na pobliską górę, zw aną później „G órą św. B ronisław y1'.

I tam ukazał się jej C hrystus P a n z krzyżem , ciesząc ją tym i słowy:

„Bronisławo, k rzy ż m ój jest tw oim , ale też i m oja chwała tw oją będzie chw ałą“. Widziano ją też często, ja k w śród m odlitw y unosiła się ponad ziemię.

W tym okresie życia bł. Bronisław y zapoczątkow ała się głęboka cześć dla niej w śród okolicznego lu d u przez zbliżenie się w śród wspól­

nej niedoli wygnania. Blask cnót i darów Bożych, którym i prom ienio­

w ała w tedy bł. B ronisław a na swe otoczenie, b y ł początkiem jej k u ltu na wieki.

Jeszcze jedną łaskę z życia bł. B ronisław y zanotow ała historia.

Było to widzenie chw ały św. Jack a, jej stryjecznego brata, w chwili śm ierci, gdy Najśw. Dziewica prow adziła go do nieba. B ył to rok 1257.

W dwa lata później drugi napad T atarów dopełnił kielicha cierpień, przeznaczonego bł. B ronisław ie. W objęciach tego krzyża zakończyła sw ą drogę do Boga 29 sierpnia 1259 roku. Na sk rzy d łach modlitwy i cierpienia wzbiła się n a szczyty i, jako „przyjaciółka Boża", rozpoczę­

ła swą misję pośrednictw a ku Boga. N iebaw em ^okryła się jej m ogiła chw ałą cudów..

39

(10)

T Ź Ł o t f O & l a u f i o n a I C i n ą a

p a tro n u je z a o ce a n e m

(W er) Do najnow szych Zgrom adzeń, k tó re w yrosły na niw ie polsk o - am erykańskiej, zaliczają się Siostry Franciszkanki pod opieką bł. K u - negundy. Zgrom adzenie pow stało w C h i c a g o 111. w roku 1894r w parafii św. S tanisław a K ostki, gdzie trzy pobożne panny: Rozalia W i- sińska, Józefa D udzik i K onstancja Topolińska zapragnęły pośw ięcić się dla dobra bliźnich.

W parafii tej było k ilk u bezdom nych starców . Za rad ą proboszcza, X. W. Barzyńskiego C. R., dały im schronienie w dom ku, w którym, i sam e dla ich opieki się um ieściły. Ówczesny arcybiskup chicagowski,, X . P. A. F eehan, czyn ten pobłogosławił, a: X. B arzyński d ał Zgrom adze­

n iu przepisy, podług k tó ry ch m iało ono się urządzić. U brania zakon­

nego członkinie z początku nie nosiły. Na w zór klasztorny odpraw iały w spólne m odlitw y i nazyw ały się Siostram i. Na> utrzym anie zarab iały ręczną pracą.

Z czasem kupiono kilka parcel poza m iastem i zbudow ano tam dla Zgrom adzenia now y dom. W r. 1905 dobudow ano dom dla now icjatu, a w r. 1911 kaplicę.

Za staraniem X. W. Spetza, dyr. Zgromadzenia^ w r. 1889, w dniu.

Zielonych Św iątek, fu n d ato rk i otrzym ały h ab it św. Franciszka, rozpo­

częły now icjat i p rzyjęły nazwę Zgrom adzenia SS. F ranciszkanek od bł. K unegundy. W tym też ro k u oddano Zgrom adzeniu pod opiekę:

sieroty polskie z diecezji chicagoskiej. Z pow odu b ra k u m iejsca w p rz y tu łk u przyjęto n ajp ierw tylko dziewczęta i niemowlęta, w licz­

bie 36; sieroty zaś chłopców przyjęto później i umieszczono w świeżo-

Przez sześć w ieków p ły n ęły m odły do tej pośredniczki u Boga, a w odpowiedzi spłynęło krocie ła sk na ziemię. To było przyczyną, że Ojciec św. G rzegorz X V I w yniósł ją na ołtarze jako „Btogosławioną‘c 23 sierpnia 1839 r o k u .1 Od tego czasu płyną nowe strum ienie łask i cu­

dow nych uzdrowień.

Lecz czemu jeszcze nie św ięta?

P. Bóg w zam iarach sw ych n iepojętych chciał nam na dziś zostaw ić bł. B ronisław ę, by nas' pociągała blaskiem sw ych cnót do Boga, by — jako. „całem u piekłu- straszna" (ak ta beatyfikacyjne) broniła nas od ty c h bezbożnych p rą d ó w ,; szerzonych dziś z iście szatańską przebieg­

łością i w ypraszała nam potrzebne łaski, byśm y się uwieść nie dali,, o co ją też prosim y w każdy w torek w nieustannej now ennie, odpra­

w ianej przed jej ołtąrzem i relikw iam i.

Z chwilą, gdy bł. B ronisław a spełni to w ielkie zadanie i P. Bóg- uw ieńczy ją chw ałą ;jęu d ó w ,,stanie przed nam i b£ Bronisława: w a u re ­ oli świętych.

40

(11)

w ybudow anym sierocińcu pod w ezwaniem ' św. W incentego a Paulo.

W ówczas razem około 100 sierót znalazło w nim', pomieszczenie. Po 12 la ta c h zabrano sierotki do diecezjalnego sierocińca w Niles I1L, a m iej­

sce opróżnione przez sieroty, k tó ry ch liczba, wciąż się zw iększała, za­

ję li starcy. /

N a pierw szej kapitule, odbytej w ro k u 1912 obrano G en eraln ą Przełożoną M. A nnę W isińską, k tó ra zm arła w ro k u 1917..

Pierw o tn y m celem Z grom adzenia było prow adzenie tylko p rz y tu ł­

k u dla starców , ale w krótce okazała się potrzeba- prow adzenia szkół d la dzieci. P ierw szą szkołę objęły Siostry w S pring Valley, następnie w C leveland Ohio. Dzisiaj działalność Zgrom adzenia, rozszerzyła się- ju ż n a całe Stany: P ensylw ania, Ohio, Indiania i Illinois. Liczba dzieci w 22 szkołach w ynosi około 15.000.

A by Siostry w szkołach m ogły godnie odpowiedzieć sw em u zada­

n iu , otw orzono w dom u m acierzystym uczelnię d la kształcenia p o s tu - la n te k na nauczycielki. Szkoła ta je st pod’ p ro te k to ra te m Katolickiego- U n iw ersy tetu w W ashington, skąd też przyszłe nauczycielki Z grom a­

dzenia otrzym ują swe dyplom y.

K o nstytucję Z grom adzenia zatw ierdziła Stolica A postolska d n ia 9 g ru d n ia 1930 r.

A rcybiskup chicagowski, kard . Mundelfein, od samego objęcia rzą­

dów w Chicago opiekuje się Zgromadzeniem- S ióstr b ł!. K u n eg u n d y bardzo troskliw ie.

W ro k u 1927 w zniesiono now ocześnie u rzą d zo n y p r z y tu łe k dla star­

ców, mogący pomieścić 250 osób. Znajdują tu schronienie sterani ż y ­ ciem na obczyźnie w A m eryce w ychodźcy polscyj k tó ry ch na sta ro ść choroba, albo bieda zm usza do w yciągania ręk i o pomoc i. w sparcie.

A by dopomagać Siostrom do u trzym ania zak ład u dla; starców , po­

w stało Tow arzystw o Pań O pieki nad Starcam i i Tow arzystw o M ężczyzn D obroczynności, k tó re od czasu do czasu urządza różne w ieczorki na;

dochód tego Z akładu. J e s t to dowód, że społeczeństw o ocenia i ro zu ­ m ie potrzebę istnienia tej instytucji.

Zgrom adznie obecnie liczy 419 S ióstr profesek, 20 nowicj uszek i 18;

po stu lan tek . Dom now icjacki zn ajduje się w Lem ont, Illinois, gdzie też.

w lipcu 1937 r. dokonano uroczystego pośw ięcenia nowego klasztoru M atki Boskiej Zw ycięskiej, przeznaczonego dla chorych i; starszych.

S ió str Zgrom adzenia.

SS. F ranciszkanki od bł. K uneg u n d y (zw ane populkrnie: SS. K u - n e g u n d k i), ta k szeroką i owocną rozw ijające działalność, są chlubą:

K ościoła i Polonii am erykańskiej.

G en eraln a Przełożona SS. F ranciszkanek od błl K u negundy w C hi­

cago w A m eryce zw róciła się z końcem kw ietnia ub. ro k u do K sieni P P . K lary sek w S tary m Sączu z prośbą o darow anie jakiej znaczniejszej relik w ii bł. K ingi dla kaplicy nowo budującego się tamże- klasztoru, przeznaczonego dla chorych i starszych Sióstr.

(12)

Aby zadość uczynić tem u życzeniu, udała się Ksieni klasztoru P P . K larysek z prośbą o pozwolenie n a to do JE . X. Biskupa O rdynariusza D ra Fr. Lisowskiego w Tarnowie.

W czerwcu 1937 r. przybył do Starego Sącza JE . X. Biskup w tow a­

rzystw ie X. prał. R. Sitki i X. prał. R. Mazura.

JE . X. Biskup otw orzył srebrną trum ienkę, w yjął i oddzielił kilka cząsteczek relikwii, poczem trum ienkę zam knął na klucz i opieczęto­

w a ł pieczęcią.

Znaczniejsze cząstki przeznaczył dla SS. K unegundek w Chicago, dla siebie, dla Sem inarium duchownego w Tarnow ie i dla kościoła p a ­ rafialnego w Nowym Sączu. Relikwie dla SS. K unegundek złożył w re ­ likw iarzu i opieczętował.

Nadto X. Biskup otw orzył relikw iarz z głową bł. Kingi, w którym znalazł potw ierdzenie prawdziwości tej cennej relikwii, na nowo u ło ­ żył ją tak, by większa część b y ła widoczna na zew nątrz przez szklane okienko, poczem zam knął i opieczętował. Przez cały czas w yjm ow ania i pieczętowania relikw ii SS. K laryski śpiewały pieśni do bł. Kingi, -Najśw. Serca P ana Jezusa, Przenajśw . S akram entu i t. p.

P otem u d ał się X. B iskup do rozmównicy klasztornej, gdzie przy pomocy D uchow ieństw a pieczętował niniejsze relikw iarzyki i w yda­

w a ł na każdy z nich au ten ty k z własnoręcznym podpisem i pieczęcią.

Po relikw ie przeznaczone dla SS. K unegundek przyjechały Siostry Bogum iła i B eatryksa z W arszawy, gdzie odbyw ały k u rs polonistyki w czerwcu ub. roku. Z w ielką radością odebrały z rą k K sieni relikw ie swej P atronki, zapewniając, że za morzem na drugiej półkuli bł. K inga będzie głęboko czczona, a może da Bóg, że w łaśnie tam zasłynie cu­

dami, potrzebnym i do kanonizacji.

W raz z polską pielgrzym ką udały się do Rzym u i były przyjęte n a audiencji u kard . Pacellrego, u P refek ta Kongr. św. O brządków i u kard. M arm aggfego.

Swoje w rażenia z Rzymu, z podróży, jako też i niezw ykłą radość Sióstr za oceanem z powodu otrzym ania relikw ii opisują wyżej w ym ie­

nione w listach do P P . K larysek. Bija z nich wielka troska i gorące pragnienie, aby Bóg pozwolił jak najrychlej wynieść bł. P atro n k ę na ołtarze.

^ TO JU Ż NUMER

PISM A W TYM ROKU

CZYS UIŚCIŁ PRENUMERATĘ?

1 ZŁOTY P. K. O. 202 454.

(13)

iałif

N a polach piaskiem pożółkłych, N a ziem i grzechem zoranej, W śród burz złowrogich łkania, Z a k w itły kw iaty świetlane.

N ik t ręką nie sięgał po nie, Choć w kw ieciu kąpały się pola,

T łum chw asty zryw a ł miast kw iaty.

Odwaga uciekła i wola.

...ktoś zryw ał lilie srebrzyste, B ielą radości prom ienne,

1 słał je pod stopy Pana, Radosne nucąc hosanna.

N a ziem i m iecz wrogi błyskał, Chłosta, tortury — i łkanie

Zm ieszane z jękiem cichnącym — R acz im przebaczyć Panie!

Z warg ból zsiniały opadał, P o t zim ny zraszał ich skronie.

W oczach noc cierpień ugrzęzła — To byli... Oni.

A potem śnieżna biel kw iatów C ynobrem się zakrw aw iła

I skrzepła purpurą treści.

W niej życia zam knęła się siła.

Na grzędach w spom nień i pragnień Dziś biel i amarant się krwawi.

T łum kw iatów szelestem ogłasza — W itajcie ludzie prawi.

Rw ijcie z grząd życia naszego K w iaty św ietlanej przyszłości,

Byście pod stopy Pana

Dar Bożej słęrżyli miłości, ^

Xv . : M. M akarewicz

(14)

l^ okoŁa (jaaiif^ikacifj, i k a n o n iza cifj, Na przełomie.

Przebudziliśm y się z długotrw a­

łego letargu. Po kanonizacji św.

A ndrzeja Boboli coraz więcej n a ­ zwisk św iątobliw ych Polaków w y­

łania się z pożółkłych k a rt naszej historii. B ohaterska królow a Jad w i­

ga, wielki k ard y n ał W armii — S ta ­ nisław Hozjusz, złotousty X. P iotr Skarga, apostoł trędow atych — je ­ zuita Beyzym, wojewodzianka san­

dom ierska Izabela Morsztynówna, dzielny hetm an Stanisław Żółkiew ­ ski, znakom ity arty stą m alarz — i pokorny jednocześnie „szary b ra t“

A lb ert — oto kilka przepięknych kw iatów z b u k ietu polskiej wiary.

K w iaty te — daj Boże, jak n ajry ch ­ lej — przyozdobią ołtarze św iątyń Pańskich.

Dobrze się stało, że w łaśnie dziś dusza Polaka szybuje k u niebu. O- patrznościow ym w prost jest zjaw i­

sko, że n a polskim niebie zabłysły tak św ietlane gwiazdy, które, oder­

wawszy nas wszystkich od codzien­

nych zajęć, trosk, sw ar i kłótni, w zrok ducha ku innym k ieru ją ide­

ałom.

Nasi rodzinni święci i błogosła­

w ieni uczą nas najw ym ow niej, że poza ziemią jest jeszcze niebo, że doczesność nie jest celem sama w sobie, lecz że stanow i jedynie przy­

gotowanie do wieczności, że — w reszcie — do wyższych rzeczy każdy z nas jest stworzony.

Stanęliśm y na przełomie...

Dotychczasowe zaniedbanie n ad ­ robić pragniem y za w szelką cenę.

W sparci możną opieką dotychczaso­

w ych i przyszłych now ych świętych polskich, spojrzeć śm iało możemy w jasną przyszłość drogiej Ojczyz­

ny. Bóg z nami! M aryja — K ró ­ lowa Polski naszą orędowniczką niezawodną! Święci polscy najlep­

szymi spraw y naszej sprzym ierzeń­

cami...

Sprawa beatyfikacji Królowej Jadwigi.

Obecnie w ysuw ają się na czoło spraw y beatyfikacji K rólowej J a d ­ wigi, K ardynała Hozjusza i H etm a­

na Stanisław a Żółkiewskiego (po- stu lato r X. prof. dr. Wojciech To- poliński O. M. C.), oraz X. P io tra Skargi (postulacja Tow arzystw a J e ­ zusowego).

Należy podkreślić, że spraw a b ea- tyfkacji Królowej Jadw igi rozwija się bardzo pomyślnie. Pierw szym krokiem w procesie, dotyczącym Sług Bożych, zm arłych w czasach odległych, jest zebranie i przedło­

żenie Komisji historycznej rzym ­ skiej K ongregacji św. Obrzędów źródeł, odnoszących się do życia tych osób. Otóż w spraw ie K rólo­

wej Jadw igi podjęli się zebrania i oceny tych dokum entów dwaj w y­

bitni znawcy przedm iotu, dobrze o- rientujący się w epoce historycznej, na której tle w ystępuje nasza „Pani W awelska". Są nimi: znakom ity h i­

storyk, prof. U niw ersytetu J. P. d r O skar Halecki i p. W anda M acie­

jewska, au to rk a rozpraw y o K rólo­

wej Jadwidze.

W najbliższym czasie ma się u k a ­ zać d ek ret J. E. Księcia M etropoli­

ty d ra Adama Sapiehy w spraw ie pism (pryw atnych i urzędaw ych) Królowej Jadw igi, k tóre m uszą być zebrane do przejrzenia i oceny przez cenzorów rzymskich.

Z całej Polski nadchodzą n a ręce rzymskiego postulatora beatyfika­

(15)

cji K rólow ej Jadw igi, X. Topoliń- skiego, liczne listy, świadczące o rozpowszechnieniu k u ltu tej w iel­

kie; Służebnicy Bożej, w yrażające żywe pragnienie w yniesienia Jej n a ołtarze, przyw iązanie serdeczne do Je j osoby ze strony w iernych ze w szystkich sfer i gotowość w spół­

pracy w akcji, zm ierzającej do przyspieszenia Jej beatyfikacji.

P ostula to r rzym ski beatyfikacji K rólow ej Jadw igi prosi o n ad sy ła­

nie w szelkich wiadomości, k tó re m o­

głyby się przyczynić do przyspie­

szenia beatyfikacji Apostołki Litwy, zwłaszcza o doznanych łaskach pod adresem : „P adre P ostulatore G ene­

rale A dalberto Topoliński — Piazza SS. Apostoli 51 — Roma — Italia.

(A dres poprzedni Via S. D orotea 23 je st już nie ak tu aln y ). W k raju należy porozum iewać się w spraw ie powyższej z X. kan. Rudolfem Van R oy‘em, K raków , ul. Szewska 22.

Również w spraw ach, dotyczących beatyfikacji k ardynała Hozjusza, należy adresow ać do Rzym u n a r ę ­ ce X. P ostulatora Topolińskiego.

W k ra ju zaś należy się zwracać pod adresem : X. prof. dr. Józef Sm oczyński, Pelplin, Plac M ariacki 6, Pomorze.

Proces beatyfikacyjny świątobliwej Polki.

(W er)Ż e i za oceanem nasi ro d a­

cy — dzięki Bogu — coraz więcej in teresu ją się naszym i św iętym i P atro n am i i świątobliwym i k an d y ­ datam i na ołtarze, świadczy i ten apel, k tó ry ostatnio czytaliśmy na łam ach chicagoskiego „D ziennika Zjednoczenia11.

Postać M atki Franciszki Siedli- skiej, założycielki Zgrom adzenia S ióstr Najśw. Rodziny z N azaretu, znana jest szerszem u społeczeństw u

w Polsce, we Włoszech, F ran cji i Anglii, jako też w Am eryce. D zie­

ło przez nią założone, wzór ew an­

gelicznego ' ziarna gorczycznego w ziemię wrzuconego, rozrosło się w potężne drzewo i okryło się k w ie­

ciem i owocami miłości Boga i u - czynków miłosierdzia.

ŚyHetlane życie Sługi Bożej, cał­

kowicie oddane Bogu i Jego sp ra ­ wie, św ięta napraw dę śm ierć jej i ła ­ ski otrzym ane za jej w staw iennic­

twem, wzbudziły k u niej w duszach rodaków i obcych cześć religijną.

Coraz więcej serc zw raca się po ła ­ ski do Boga za jej przyczyną, coraz więcej głosów poczyna dom agać się przyspieszenia jej beatyfikacji.

I istotnie — Kościół Św. przychy­

lając się do próśb tych, okazuje wielkie zainteresow anie się tą sp ra ­ wą, k tó rą atoli przeprow adzić m oż­

na dopiero po ścisłym zbadaniu. W listopadzie ubiegłego roku, Św. K on­

gregacja Rytów ogłosiła d ek ret p o t­

w ierdzający pism a M atki F rancisz­

ki — jest to znaczny k ro k naprzód^

Następnie X. P ra ła t Natucci, P ro ­ m otor W iary Św. w Rzymie, oso­

biście zdał relacje M atce M. L a u ­ reacie, Przełożonej G eneralnej Sióstr Najśw. Rodziny z N azaretu, zazna­

czając, iż obecnie czynione są przy­

gotowania do tzw. procesu A postol­

skiego, czyli do badania cudów i łask za pośrednictw em świątobliwej M at­

ki Siedliskiej otrzym anych.

W ielki jest Bóg w Św iętych Swo­

ich! Oczywiście, im więcej będzie dowodów — im dokładniejsze b ę ­ dą takow e — o tyle przyspieszy się publiczne uczczenie n a ołtarzach św iata naszej rodaczki. Dlaczegoż- by w ięc nie polecać tych nieszczęść, k tóre przytłaczają rodziny nasze — tych cierpień, k tórym ni lekarz, ni czas zaradzić nie mogą? M odlitwie •

(16)

ufnej za przyczyną Sługi Swej nie odmówi Bóg cudu.

Trzydzieścipięć lat minęło, gdy ta Sługa Boża poszła po nagrodę do P ana, a duch jej ożywia liczne Do­

m y Zgrom adzenia przez nią założo­

nego. Jed n e garną w swe progi m aleństw a bezdomne i sieroty, d ru ­ gie otw arte są na przyjęcie chorych, jeszcze inne goszczą w swych m u- rach młodzież kształcącą się w szko­

łach powszechnych, średnich i za­

wodowych. W szystkie jednak, roz­

siane n a globie ziemskim, mówią sam e przez się o wielkim duchu ich fundatorki i przywodzą na pamięć te słowa, k tóre powiedział ślepo urodzony o C hrystusie Panu:

„Gdyby Ten nie był od Boga, nie m ógłby nic uczynić". (Jan. 9,33).

G dyby Bóg nie b y ł ze Służebni^

cą Swoją, Zgrom adzenie przez nią założone nie byłoby w takich ła ­ skach u Pana.

W 240-tą rocznicę zgonu ś. p. Morsztynówny

Z m arła w opinii świętości w r.

1698 ś. p. Teresa Izabela M orszty- nów na córka Stanisław a, wojewody sandom ierskiego, jest jedną z n a j­

sym patyczniejszych postaci w gro­

nie przyszłych naszych Patronów . Zw łoki jej, zachowane !po dzień dzi­

siejszy, spoczywają w podziemiach kościoła św. Józefa w Sandom ierzu.

Obecnie w 240 rocznicę zgonu św ią­

tobliwej wojewodzianki sandom ier­

skiej „Biblioteka czcicieli Św iętych Polskich1' w ydała krótki jej życio­

rys pióra X. Józefa Rokosznego.

Pamięci B rata Alberta.

(W er) U kazały się ulotki, w yda­

ne przez Braci A lbertynów , a za­

w ierające życiorys B rata A lb erta (Adam a Chmielowskiego) i m odli­

tw y o Jego beatyfikację.

Zamówienia na ulotki należy k ie­

row ać pod adresem : redakcja-„G ło­

su B rata A lberta" — K raków , ul.

Tadeusza Kościuszki 86.

Brat Albert

P o d z i ą / i O U / e z n L G

W ty m dziale C zytelnicy ogłaszają w szystkie łaski i dobro­

dziejstw a, odebrane za przyczyną lub w staw iennictw em Św iętych i Błogosławionych polskich.

Będąc czytelniczką pisma „Cześć Świętych Polskich", nieraz zwracam się z modłami do naszych Świętych Patronów i doznaję od nich często cu­

downej opieki. Obecnie składam ser­

deczne podziękowanie Najświętszej Pa­

nience za wybawienie mnie trzykrot­

nie z przykrych kłopotów pieniężnych.

(17)

X. Henryk Szuman i X. Jan Cyran- kow ski — ŚW. ANDRZEJ BOBOLA T. J. N akładem X. prof. Szum ana.

K at. B iuro P arafialn e, S tarogard. 1938.

S tro n 32. C ena 55 gr.

W 6 rozdziałach ośw ietlił X. S zu­

m a n nowego, w ielkiego p atro n a n a ­ ro d u naszego jako: m isjonarza, m ę ­ czennika, cudotw órcę, i proroka. P o ­ tem om aw ia jego tułaczkę pośm iertną, k u lt (szczególnie na Pom orzu) i dzie­

jow e posłannictw o.

W rozdziale V II podał X. C y r a n - k o w s k i, prof. gim nazjum b isk u p ie­

go w Pelplinie, uczestnik uroczystości kanonizacyjnych w Rzymie, przebieg kanonizacji oraz w y sn u ł ciekaw e w nio­

sk i o znaczeniu tejże d la n a ro d u pol­

skiego w obliczu zakusów now oczesne­

go bezbożnictw a i kom unizm u.

B roszurę powyższą, z któ rej dochód przeznaczony jest na dokończenie b u ­

Ł a sk ty ch doznałam za w yraźnym w sta­

w iennictw em czcigodnej M a t k i M a r - c h o c k i e j i O j c a W e n a n t e g o K a t a r z y ń c a . P rzy k ro m i tylko, że m oje położenie nie pozw ala m i na złożenie ofiary, ale przy pierw szej m oż­

ności przyślę n a beatyfikację ty ch dw ojga. Tym czasem proszę o m odły dziękczynne i o w estchnienie za m ną

dow y kościoła św. W ojciecha w S ta ­ rogardzie, gorąco polecamy.

X. Henryk Weryński, „CARITAS".

N akład i d ru k B raci A lbertynów . W ar­

szaw a 1938. S tro n 16.

Miłość — oto„ co podbija dusze i s e r­

ca ludzkie.

C nota ta je s t alfą i omegą pięknej, bardzo pożytecznej i w błogosław ione obfitującej sk u tk i działalności B raci A lbertynów . A rm ia ty ch żołnierzy w grubych, szarych h ab itach zakonnych, z naszej stro n y spotkać się pow inna nie tylko ze szczerą życzliwością, ale i w y­

bitnym poparciem . Do tego zm ierza bro szu ra znanego publicysty X. H e n ry ­ ka W eryńskiego, in icjato ra „Zw iązku P rzy jació ł D zieła B ra ta A lberta".

Dr Emilian Ostachowski „O. RAFAŁ OD ŚW. JÓZEFA (JÓZEF K ALI­

NOWSKI)", Kraków 1938, n ak ła d oo.

K arm elitów Bosych, stro n 79.

W obec daleko już posuniętego procesu beatyfikacyjnego O. R afała K alinow ­ skiego, k a rm e lity bosego, przedtem k a p ita n a sztabu rosyjskiego rząd u n a ­ rodow ego n a Litw ie, S y b irak a — b a r­

dzo potrzebnym okazał się k ró tk i i przystępny życiorys, n adający się do szerokiej propagandy.

T aki w łaśnie życiorys m am y w tej książeczce pió ra krakow skiego p ro fe­

sora, d r Ostachow skiego. A u to r daje n am w ty m szkicu — m im o zw ięzłości

— w yczerpujący obraz p rac i cnót I

do Boga.

S tanisław a K o rw in -K u lesza niegodna służebnica M aryi.

Olesk, 23 V 1938.

©

S k ład am publiczne podziękow anie św. A ndrzejow i Boboli za w ysłuchanie pew nej prośby, w ażnej dla naszej ro ­

dziny. K. B aranów na.

(18)

w ielkiego p a trio ty i św iątobliw ego za­

ko n n ik a, n ak reślo n y z w ielk im p ie ­ tyzm em i znajom ością źródeł.

X . Henryk W eryński.

„Gwiazdy Katolickiej Polski", żyw o­

ty w ielkich sług bożych, p od red ak cją X. d ra W ilka. 2 tom y. Cena 45 zł.

N akładem i d ru k iem K. M iarki, M iko­

łów.

..Dwa tom y ty c h żyw otów u k a z u ją n a m ludzi najrozm aitszych stanów :

„św ieckich i duchow nych — od k a rd y ­ nałów i arcybiskupów do k le ru p a ra ­ fialnego i ubogich zakonników , księżne i m niszki, uczonych, pisarzów , działa- czów społecznych i żołnierzy, p rzed ­ staw icieli tego dzielnego rycerstw a, któ re przez tyle stuleci, od pierw szego n ajaz d u tatarskiego, aż po niedaw ną bitw ę pod W arszaw ą, bro n iło w schod­

nich granic chrześcijańskiej E uropy; — w ielkie u m ysły i prostaczków , m ęczen­

ników za w iarę i w ielkich patriotów . Oprócz św iętych i błogosław ionych, w yniesionych n a ołtarze orzeczeniem Kościoła, zaw iera dzieło rów nież żyw o­

ty w ielu osób, k tó re tego nie dostąpiły, ale zostaw iły po sobie pam ięć p ra w ­ dziw ie chrześcijańskiego życia; zresz­

tą n iejed n ą z ty ch postaci, ja k np. b i­

skupów k rakow skich Iw ona O drow ąża i P ran d o tę z B iałaczow a, m isyjnego b i­

sk u p a litew skiego dom inikanina W ita, otaczano niegdyś czcią, a w yniesienie na ołtarze w ielu innych, ja k S tan isła­

w a K azim ierczyka czy R afała z P ro ­ szowic, zw anych do dziś błogosław io­

nymi, lub zapom nianej św iątobliw ej królow ej Jadw igi, a zw łaszcza w iel­

k ich słu g bożych z ostatnich czasów,

o. R afała K alinow skiego, m. M arceli­

ny D arow skiej, b rata A lberta, A ugusta C zartoryskiego i innych je st zapew ne ty lk o sp raw ą czasu“.

M ieliśm y ju ż podobne w ydaw nictw a, skrom niejsze rozm iaram i, ale n ie to stanow i słab ą ich stronę, ja k raczej b ra k naukow ego opracow ania. B ardzo często n ie odróżniano w nich poboż­

n ej legendy od historycznej praw dy.

„Gwiazdy K atolickiej P olski" n a to ­ m iast opracow ane są k rytycznie, w o - p arciu o ostatnie w yniki b a d ań h isto ­ rycznych. Szeroko uw zględniono też w opisie tło historyczne i środow isko, w k tó ry m d an y b o h ater ży ł i działał, co szczególniejszą jest zaletą tychże ż y ­ wotów.

Pow yższa m etoda pracy, ja k ą zasto­

sow ali piszący, spraw ia, że w życio ry ­ sach ty c h odbija się w ielka część h i­

sto rii P olski i h isto rii K ościoła w P o l­

sce, postacie n a b ie ra ją życia i b arw y , tak , że czyta się je ja k pow ieść jak ą.

D zięki tym zaletom zarów no in te li­

g en t polski ja k i szerokie w arstw y społeczeństw a znajdą w tej książce bogate źródła w iadomości, podane w sposób m iły i zajm ujący. Dzieło to zdobi 250 ilu stracy j (n iek tó re po ra z pierw szy p u b lik o w an e).

K siążka ta w inna znaleźć się w k aż­

dym polskim dom u katolickim . W k a ż ­ dej bibliotece szkolnej i p arafialn ej może oddać ogrom ne u słu g i p rzy o p ra ­ cow yw aniu referató w i odczytów. W y­

daw cy zasłu g u ją w całej p ełn i n a u z n a ­ nie. O by to pożyteczne dzieło znalazła ja k najw ięcej nabywców.1

(W er)

NOWOŚĆ! NOWOŚĆ!

S. M aria - Alicja: APOSTOŁ POLESIA. S tro n 32. C e n a 0,30.

Omówione książki są do nabycia w naszym wydawnictwie.

(19)

Z ksiqżkq na wakacje!

X. Ignacy Posadzy

DROGĄ PIELGRZYMÓW

40 tysięcy egzemplarzy! 4 wydanie!

W książce tej autor kreśli wrażenia ze swoich objazdów kolonij polskich w Ameryce Południowej. 40 jednostronicowych fotografij!

Stron 356. Cena 3,—

X. Biskup dr T. Kubina

POD FLAGĄ PAPIESKĄ NA DALEKI WSCHÓD

Ciekawe wspomnienia z podróży na Kongres Eucharystyczny w Ma­

nili (Filipiny), ilustrowane oryginalnymi fotografiami. Zręcznie wple­

cione dygresje nabierają szczególnej aktualności dziś, kiedy oczy wszystkich skierowane są właśnie na Daleki Wschód.

Stron 176. Cena 2,50 Siostra Leonia

SW. KATARZYNA GENUEŃSKA

Życiorys „patronki Genui“, której 200 rocznicę kanonizacji świat katolicki obchodził w ubiegłym roku. Stron 52. Cena 1,—

Siostra Maria Alicja APOSTOŁ POLESIA

Dwie wartościowe nowele, związane z życiem św. Andrzeja Boboli.

Stron 32. Cena 0,30 Anna Zahorska

IKIALA

Piękna powieść egzotyczna, opiewająca czyny O. Jana Beyzyma, apostoła trędowatych na dalekim Madagaskarze. Stron 280. Cena 1,80 H. Schmid

GENOWEFA

W zruszająca historia z życia szeroko znanej księżniczki brabanckiej.

Stron 96. Cena 0,50 BOLESŁAW

Dalsze dzieje Genowefy. Stron 170. Cena 0,80 Zofia Topińska

ZA CZERWONĄ GRANICĄ

Opowieść dla młodzieży. Dwaj polscy harcerze, ich kolega z Rosji, opatrznościowo odnaleziony przez stroskanego ojca, nocne przekrada­

nie się przez granicę — oto bohaterzy i tło tej emocjonującej książki.

10 pięknych ilustracyj. Stron 48. Cena 0,80 WYDAWNICTWO SEMINARIUM ZAGRANICZNEGO Potulice (Pomorze). P. K. O. 202.454

(20)

Adres zwrotny:

ADMINISTRACJA SEMINARIUM ZAGRANICZNEGO

Połnlice. poczta N aU o

Dca, jy

^ ii .

^ A '# A 37

n * * i n i 9 ®

Opłata pocztowa uiszczona gotówką

WYDAWNICTWO SEMINARIUM ZAGRANICZNEGO

POTULICE (Pom orze) Konto P. K. O. 202454

POLECA:

Anna Zahorska

ŻYWOTY ŚWIĘTYCH POLSKICH Stron 360. Cena 5,—

„...Pierwszorzędną zaletą opracowania hagiograficznego zna­

nej poetki warszawskiej..., jest właśnie oparcie bogatego m ateriału, jaki w swej książce podaje, na obfitej najnowszej literaturze... Au­

torka objęła swoimi 34 rozprawkam i wszystkich świętych i błogo­

sławionych polskich, naw et i mniej znanych... Poszczególne życio­

rysy czyta się gładko, jako że autorka, znana i jako powieściopi­

sarka, ma talent narratorski... Gorąco należy polecić te „Żywoty Świętych", mające w alory literackie, pięknie wydane i ilustrow ane pomysłowo i oryginalnie, z pewną znajomością epoki przez p. Irenę Dybowską".

„Nowa K s i ą ż k a n r . 5, 1938 X. red. N ikodem Cieszyński.

Drukiem Seminarium Zagranicznego, Potulice, p. Nakło (Pom orze).

Cytaty

Powiązane dokumenty

U jem ną stronę żywotów świętych tego okresu stanowi zaniedbanie pierw iastka ludzkiego oraz pomieszanie pierw iastków historycznych i powieściowych, co się

Później Bobolowie przenieśli się do M ałopolski, w X V w ieku zajm ują już różne średnie stanow iska królew skie, rozpleniają się licznie, w iernie trw a ją

B rat Albert modli się często przed nią.. Oczyma artysty widzi

go zgadzania się z wolą Najwyższego, z pomocą którego ciężar życia staje się lekkim , a cierpienie zm ienia się w radość.. Piotrze Sem enence. Nie ma

W ojciecha po jego śm ierci łączył się ściśle z czcią, jak ą w ierny lud chrześcijański otaczał niebios Królowę.. A przecież właśnie Święci przywracali

nych. Dla kilku spraw iedliw ych Bóg był gotów zlitować się n ad Sodomą i Gomorą. Niechaj zawsze i silnie płoną te ogniska miłości Bożej i

Zresztą, na taki stan rzeczy, jaki jest obecnie, co do obchodu uroczystości św. Stanisława, głównego i pierwszego patrona Polski, zdaje się, żaden gorliwy

Do tego kościołka ciągną rzesze wiernych tak z Krakowa, jak też i okolicy, by pomodlić się u grobu Wielebnej M atki Teresy Marchockiej, za przyczyną której, jak