• Nie Znaleziono Wyników

Nasz Przyjaciel : dodatek tygodniowy "Głosu Wąbrzeskiego" poświęcony sprawom oświatowym, kulturalnym i literackim 1932.11.19, R. 10, nr 48 [i.e. 47]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nasz Przyjaciel : dodatek tygodniowy "Głosu Wąbrzeskiego" poświęcony sprawom oświatowym, kulturalnym i literackim 1932.11.19, R. 10, nr 48 [i.e. 47]"

Copied!
3
0
0

Pełen tekst

(1)

Dodatek tygodniowy „Głosu Wąbrzeskiego" poświęcony sprawom --- oświatowym, kulturalnym i literackim

er-.-—...r,

Nr. 48 Wąbrzeźno dnia 19 listopada 1932 r. Rok 10

BWANGELJA

św. Mateusza rozdz. 24, wiersz 15—35.

Onego czasu mówił Jezus Uczniom Swoim:

Gdy ujrzycie brzydkość spustoszenia, które jest przepowiedziane przez Daniela proroka, stojąc na miejsccu świętem, kto czyta, niech rozumie;

tedy którzy są w Judzkiej ziemi, niech uciekają na góry, a ktoby był na domu, niechaj nie zstępu­

je, aby co wziął z domu swego; a kto na roli, nie­

chaj się nazad nie wraca brać sukni swojej. A bia­

da brzemiennym i piersiami karmiącym, w one dni. Proścież tedy, aby uciekanie wasze nie było w zimie, albo w Sabbat. Albowiem naówczas bę­

dzie wielki ucisk, jaki nie był od początku świata aż dotąd, ani będzie. A gdyby nie były skrócone dni one, nie byłby zachowany żaden człowiek;

ale dla wybranych będą skrócone dni one. Tedy jeśliby wam kio rzekł; Oto tu jest Chrystus, albo indziej, nie wierzcie. Albowiem powstaną fałszy­

wi Chrystusowie i fałszywi Prorocy, i czynić bę­

dą znamiona wielkie i cuda; tak, iżby zwiedli (by mogło być) i wybrane. Otomci wam powiedział.

Jeśliby tedy wam rzekli: Oto na puszczy jest, nie wychodźcie. Oto jest w tajemnych gmachach, nie wierzcie. Albowiem jako błyskawica wychodzi od wschodu słońca, i ukazuje się aż na zachodzie, tak będzie i przyjście Syna Człowieczego. Gdzieś kclwiek będzie ścierw, tam się i orły zgromadzą.

A natychmiast po utrapieniu onych dni, słońce się zaćmi, i księżyc nie da światłości swojej, a gwia­

zdy będą padać z nieba, i mocy niebieskie poru­

szone będą, a naówczas ukaże się znak Syna Człowieczego na niebie. I wtedy narzekać będą wszystkie pokolenia ziemi, i ujrzą Syna człowie­

czego, przychodzącego w obłokach niebieskich, z mocą wielką i z majestatem. I pośle Anioły Swe z trąbą i z głosem wielkim, i zgromadzą wybrane jego ze czterech wiatrów, od krajów niebios, aż do granic ich. A od figowego drzewa uczcie się podobieństwa: Gdy już gałąź jego odmładza się i liście wypuszcza, wiecie, iż blisko jest lato. Tak że i wy, gdy ujrzycie to wszystko, wiedźcie, iż blisko jest we drzwiach. Zaprawdę powiadam wam, iż nie przeminie ten naród, ażby się stało to wszystko. Niebo i ziema przeminą, ale słowa Moje nie przeminą.

Ill=lll=lll=lll=lll=lll=lll=lll=lll=lll

NAUKA

Gdy ujrzycie brzydkość spustoszenia.

Ta brzydkość spustoszenia, o której mówi prorok Daniel i(IDan. 9, 27) i Chrystus w dzisiej ­ szej ewangelji oznacza pohańbienie świątyni i mia ­ sta Jerozolimy dokonane przez bezbożnych i bu­

rzliwych Żydów, dopuszczających się naljszkairad- niejszych występków, niesprawiedliwości, rabun­

ku itp., dokonane mianowicie przez bezbożnych Rzymian, którzy tamże ustawili posągi bałwanów i t. d. Jezus Chrystus przepowiada według świa­

dectwa świętego Łukasza (Łuk. 21, 20) to zburze­

nie, które nastąpiło w sposób straszliwy około lat

czterdzieści po śmierci Zbawiciela. Mówi on

także zarazem o końcu świata i o Swem przyj ­

ściu na sąd ostateczny, którego obrazem było o-

pustoszenie Jerozolimy.

(2)

— 2 — - a - RQPONMLKJIHGFEDCBA

Z O K A Z J I 8 5 -C I E J R O C Z N I C Y Ś M IE R C I C H O P I N A . N O W Y P O S E Ł E S T O Ń S K I .

N O W Y A M B A S A D O R W Ł O S K I W P O L S C E .

u w ie r z y te ln ia ją c e m in Z a m k u z ło ż y ł m in is te r

m ia s ta p łk . S tr z e m ie ń s k i, r a d c a S c h m id t z p o s e ls tw a e s to ń s k ie g o o r a z a tta c h e w o js k o w y e s to ń s k i p łk . R a u d .

O n e g d a j z ło ż y ł p . P r e z y d e n to w i R z e c z y p o s p o lite j s w e lis ty

p e łn o m o c n y E s to n ji p . K a r o l P u s ta . W d r o d z e p o w r o tn e j z Z a m k u z ło ż y ł m in is te r P u s ta w ie n ie c n a g r o b ie N ie z n a n e g o Ż o łn ie r z a . — N a ilu s tr a c ji n a s z e j s to ją o d le w e j:

r a d c a S o s n ic k i, m in . P u s ta , d y r e k to r P r o to k ó łu D y p lo m a ty c z n e g o R o m e r , k o m e n ­ d a n t i ' '

N o w y a m b a s a d o r K r ó le s tw a I ta lji w P o ls c e G iu s e e p p e B a s tia n in i z ło ż y ł P a n u P r e ­ z y d e n to w i R z e c z y p o s p o lite j s w e lis ty u w ie r z y te ln ia ją c e . — I lu s tr a c ja n a s z a p r z e d ­ s ta w ia n o w e g o a m b a s a d o r a w ło sk ie g o w o to c z e n iu c z ło n k ó w a m b a s a d y o r a z u r z ę ­ d n ik ó w M . S . Z . z s z e fe m P r o to k ó łu D y p lo m a ty c z n e g o p . R o m e r e m , p r z y s k ła d a n iu w ie ń c a n a G r o b ie N ie z n a n e g o Ż o łn ie r z a . A m b a s a d o r o d d a je u k ło n fa s z y s to w s k a

L O T N I C Y P O L S C Y W A F G A N I S T A N I E . W Y S T A W A P A M I Ą T E K

P O ś . P . Ż W I R C E I W I G U R Z E . w W a r s z a w ie

S E K R E T A R Z G E N E R A L N Y L IG I N A R O D Ó W .

N A J W I Ę K S Z Y O K R Ę T Ś W I A T A

Z PODRÓŻY KARPIŃSKIEGO.

N a ilu s tr a c ji n a s z e j: k p t. K a r p iń s k i lą d u je n a lo tn is k u w o js k o w e m w T e h e r a n ie .

Rwa

N a ilu s tr a c ji n a s z e j: k p t. K a r p iń s k i i m e c h a n ik R o g a ls k i w o to c z e n iu lo t­

n ik ó w a fg a ń s k ic h , p o w y lą d o w a n iu n a lo tn is k u w o jsk o w e m w K a b u lu .

P o d a je m y fo to g r a fię P - J ó z e fa A v e n o F a , n o w e g o s e k r e ta r z a g e n e r a ln eg o L ig i N a r o d ó w , m ia n o w a n e g o n a m iejs c e sir

E r ic a D ru m m o n d a . I lu s tr a c ja n a s z a p r z e d s ta w ia k o ś c ió ł w B r o c h o w ie n a d

B z u r ą . P o c h o d z i o n z X I I I -g o w ie k u i s ta n o w i p ię k n y z a b y te k s ty lu r o m a ń s k ie g o . Z n is z c z o n y p o d c z a s w o jn y , o d b u d o w a n y z o s ta ł s ta r a n ie m T o w a r z y s tw a O p ie k i n a ć

Z a b y tk a m i P r z e s z ło ś c i. — W k o ś c ie le b r o c h o w s k im o c h r z c o n y b y ł F r y d e r y k C h o p in .

W S t. N a z a ir e s p u s z c z o n o n a w o d ę n o w o z b u d o w a n y o lb r z y m m o rsk i „ N o r m a n d ie* * m a ją c y k u r s o w a ć m ię d z y L e H a v r e a N e w Y o r k ie m . P o ­ je m n o ś ć o k r ętu w y n o s i 7 3 .0 0 0 to n , d łu g o ś c i 3 1 3 m tr . (s ły n n a w ie ż a E iffe l w P a r y ż u m ier z y 3 0 0 m tr, w y s o k o ś c i), s z y b k o ś ć 2 8 w ę z łó w n a g o d z i­

n ę , p o m ie s z c z e n ia o b lic z o n e są 2 1 7 0 p a s a ż e r ó w . J a k w y n ik a z p o d a n y c h c y fr , n o w y o k r ę t p o d w z g lę d e m w ie lk o ś c i i s z y b k o ś c i n ie m a s o b ie r ó w n e g o n a ś w ie c ie . I lu s tr a cja n a s z a p r z e d s ta w ia p o tę ż n y d z ió b „ N o rm a n d ji* * , s p o c z y w a ją c y je s z c z e n a lą d z ie .

(3)

S ą o so b y , k tó ry c h o ta c z a zaw sze ja ­ k iś u ro k n ie w y ­

p o w ie d z ia n y.

N ie sta ra ją się o n i zd o b y w ać lu d zi a są w ciąż o to czen i ic h sy m p a tję

S T R Z E C H A

M o d lim y się n ie d la te g o że P a n b o g p o trze b u je n aszej m o d litw y , ty lk o że m y p o trz e b u je m y p o rn o ’y B o żej

ł S T A N IS Ł A W P O R W IC Z — P O Z N A N .

MOTYW JESIENNY

P o co sk a rży sz się Je sien i, n ie d o w ię d ły d e p c ą c liść?

N im się n o w y z a z ie le n i b ę d z ie sz m u sia ł d a le j iść!

I z o sta w isz p o z a so b ą b e z c e lo w y c h śla d y d ró g ,

N ie p rz y ja z n ą , sz a rą d o b ą w e jd zie sz w m ro ź n y z im n y p ró g .

śn ie ż n e w ic h ry C i z a p ró sz ą d o tą d sz c z ę śc ie m ja sn y w z ro k , Z p o sza rp a n ą d u sz ą k rw a w o p rz k ln ie sz k a ż d y k ro k .

S tra c isz w sz y stk ie sw e p o lo ty , m ło d e j d u sz y m o c i h a rt:

In n y m św ia t T w ó j b ę d z ie z ło ty — T o b ie n ic n ie b ę d z ie w art!

P ó jd z ie sz d a le j — d a le j — sa m n ie w ie d z ą c p o co ś ży ł, A ż się sen m ło d o ści sp a li n a sta ro śc i sz a ry p y ł.

W sp o m n isz c z ase m d a w n e d z ie je tę sk n o t, sn ó w i b a rw , A ż C i g ro b u c h łó d z a w ieje z g n iło m ro ź n y m śm ie c h em la rw .

C z a se m e c h o C i z a w o ła , co w sło n e c z n y c h stru n a c h d rg a:

, K a żd y sw e g o z n a A n io ła , k a ż d y sz c z ęśc ie sw o je m a “.

A g d y c h c e sz z a p y ta ć p o te m , g d z ie T Y sw o je sz c z ęśc ie m asz:

P rz e raź liw y m C i c h ic h o te m g łu c h a p u stk a sp lu n ie w tw a rz !

A w ię c n ie sk a rż się Je sie n i, n ie d o w ię d ły d e p c ą c liść,

N im się n o w y z a z ie le n i — b ę d z ie s z m u s ia ł d a le j iś ć !

tę o k ro p n ą k rz y w d ę : n a sło tę je sien n ą , i c h łó d ju ż p o w io śn ie i n a strasz n y , n a j­

strasz n ie jsz y z g ło d ó w — g łó d sło ń c a...

I w tó ru ją im sw ą sp o n ie w ie ran ą k rasą sio strz y o e m n ieijsze: z zię b łe ro z p łak a n e , d rżą c e k w ia ty i w szy stk ie liście łk a jąc eg o

■ogrodu i m o je b ie d n e , sm u tn e serce . S ły szy c ie te n ję k ?...

T o w ic h er rziu cił w p iersi d rz ew i k rze w ó w p o w ie w b u n tu . O , n ie sk a rż ą się ju ż: w o łają , ję c z ą, k rz y cz ą: „ S ło ń c a! Ż a­

ru ! Ja sn o ści!" L ec z w ic h er u c iek ł, siła z m ala ła , sz u m d rz ew sp o ik o m ia ł. I z n ó w ju ż ty lk o rze w n ie łik a i sk a rży się o ig ó rd

■cały, a z o c zu m y ch c ic h o sp a d a łza — sie ro ca łza... A ten d e szc z tak .o ib o jętn v , ta k sp o k o jn y , ta k n ie u g ię ty — p a d a w c ią ż p a d a ... I n ie b o i d u sza m a są je d n ak o w o sz a re, b e zn a d ziejn e. O c ze m u w ic h e r u - c ich ł, c ze m u u m ilk ł te n k rz y k b o le sn y , p o tę żn y ? N iec h aj z n ó w z asz lo c h ają d rz e­

w a, n ie ch w ic h er w y je, n ie c h p io ru n y b iją b y le b y ty lk o n ie b o stra ciło tę sw ą m a rt­

w ą b e zn a d z iejn o ść, b y le b y te n d e szc z o- k ro p n y p rze sta ł p a d a ć c h o ć n a je d n ą c h w ilę...

O k w iaty b e zm y śln e! O d ż aru sło ń ca m a rły ju ż lilje, g in ę ły ró ż e n a jp ięk n iejsze . O d rz ew a sz alo n e! P o latac h n a jb ard z iej u p a ln y ch , n a jjaśn ie jsz y c h b y ły ju ż je sien ie p e łn e d ró g i śc ież ek w y sła n y c h z w ięk - łem i, n iem ilło siern em i, k a żd ą sto p ą p o n ie - w iera n e m i liśćm i. O se rc a sza lo n e i g łu ­ p ie ! P io ru n y n ig d y n ie b iją w sło tę, le cz w p o g o d ę , ra d o ść i sz cz ę śc ie .

M . W .

Woli pozostać u nas

B oci& n, k tó ry p o zo stał u n as, zam iast le ­ cieć w ciep łe stro n y.

Henne M e

P o p rz ez w io sk ę c ałą rz ew n e p ły n ie łk a n ie. Z o c z u m y ch c ic h o sp ad a łza...

W e m n ie i d o k o ła m n ie z ap a n o w ał sz a­

ry sm u tek . P o tra w ie p e łza , o sia d ł n a k w iatac h , sz c zy ty d rz ew z d o b y ł i w c is­

n ą ł się p rze m o cą d o m eg o se rca . I an i jed ln ej c h w ili ja sn ej. A te n d e sz c z ja k łz y siero ce p a d a n ie u stan n ie .

S erc e m e c k u rc zy ł b ó l. W cisk a ją się d o ń z a sm u tk ie m z a sz ary m : to n ie b o p o ­ n u re , ro z p łak a n e , b e z n ad z iejn e i te n łk a ­ ją cy o g ró d c a ły i te sp ły w ają c e c iąg le łz y sie ro c e — te n d e sz cz , te n d e szc z! D u ­ sz a m a p rz e cz u w a ła w p ro ro cz y m śn ie • p ie szc z o ty , sło ń c a ... Ju ż... m ia ła się o tw o ­ rz y ć, a z n ie j n a św ia t, n a lu d zi w sz y k ic h m ia ła p o p ły n ą ć la w in a sz cz ęśc ia , r d o śc i, w e se la ... A w iatr z im n y , p o n u ry z atrza sn ął p o d w o je m ej d u sz y ... I z a m k n ę­

ła się d u sz a m o ja, a w ez b ra n y w n ie j p o ­ ż e ra. B y ła sk a rb ce m p rz e cu d n y m , p e łn y m to k la w y g o rą ce j, k tó ry m iał b y ć szc zę ­ śc ie m i w e se lem ty się cy — p a li się i p o - sz c zę śc ia , te ra z jest sz cz ę śc iem — g ro ­ b em ...

P ęk i n a k rz ak a ch ró ż ta k się rw ały d o p o c ału n k ó w sło ń ca talk się ju ż g a rn ę ły d o św iata i d o rę k i z b o żn e j, m a jąc ej je z erw ać w u p o je n iu i z ac h w y c ie, a te ra z sm u tn y m w y g lą d em sw y m sk a rży się n a

D Z W O N Ś W . W O JC IE C H A .

W o sta tn ic h d n ia c h z a w ie sz o n o n a ó łn o c n e j w ie ż y k a te d ry g n ie ź n ie ń ­

sk ie j h isto ry c z n y d zw o n św . W o jc ie c h a .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Bracia, wiecie czas, iż jest godzina, abyśmy już ze snu powstali, albowiem teraz bliższe jest nasze zbawienie, niż kiedyśmy uwierzyli.. Noc przeminęła, a dzień

Wreszcie zowie nas „umiłowanymi , gdyż przez łaskę staliśmy się dziećmi Boga i przed- iotem Jego ojcowskiej

waty przyszedłszy, pokłonił się Mu, mówiąc: — Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić.. 1 ściągnąwszy Jezus rękę, dotknął się go, mówiąc: Chcę, bądź o-

A od drzewa figowego uczcie się podobieństwa: Gdy już gałąź jego odmładza się i liście wypuszcza, wiecie, że zMźa się lato.. Także i wy, gdy ujrzycie to wszystko,

chodzi godzina, gdy już nie przez przypowieści mówić wam będę, ale jawnie o Ojcu oznaj­..

Onego czasu mówił Jezus do Swych uczniów: Idę teraz do te- g, który Mnie posłał, a żaden z was nie pyta Mnie: dokąd idziesz Ale iżem to wam powiedział, smutek napełnił

Słońce się zaćmi, księżyc świecić nie bę ­ dzie, gwiazdy stracą iblaślk i znikną na sklepieniu niebieskiem jlzaj, 113>, 10); natomiast ogień się uka- że w

Kościół był początkowo tak małym, jak ziarno gorczyczne, ale wkrótce się tak roz- krzewił, że niezliczone mnóstwo ludzi, wielcy mędrcy i książęta chronili